• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Szpital » Poziom -1
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 7 Wrzesień 2014, 11:11   Poziom -1  

    Znajdują się tu niektóre aparatury, pomieszczenia przeznaczone na magazyny najróżniejszych zasobów wykorzystywanych w placówce, a także części niektórych oddziałów szpitalnych. Oczywiście do większości dostęp ma tylko personel, a nieupoważnionym wstęp jest zazwyczaj wzbroniony.


    ***


    Chciała znaleźć się w 024, gdzie miałaby dość przedmiotów pomocnych dla wyciągnięcia kuli z nogi, przemycia jej i opatrzenia. Znalazła się jednak pośród ofoliowanych papierów toaletowych, butli z mydłem i środków czyszczących. Siedziała na podłodze tak, jak wtedy na piasku. Torebka trzymała się na przedramieniu, a w dłoniach chowała bursztynowy przedmiot. Skryła to drugie w tym pierwszym.
    - Chyba jedyna magia, jaka mnie jeszcze nie zabiła. I nawet z niej korzystam... - wyszeptała. Tak, samej sobie.
    Podniosła się, chwytając regałów. Malutkie okienko piwniczne niosło w sobie ciemność. Jedynie przeszklone drzwi pozwalały na wtoczenie się światła z korytarza. Chwyciła pakunek z ręcznikami papierowymi, rozerwała zębami i wysypała je na pobliski stół. Przysunęła zdrową nogą krzesło, które radośnie zaszurało po płytkach. Usiadła na stole, opierając prawą, postrzeloną kończynę o oparcie krzesła, a głowę nie nadto delikatnie o ścianę. Obłożyła źródło bólu ręcznikami, wycierając piasek, błoto, kawałki źdźbeł trawy i zaschniętą krew. Nie obeszło się bez tłumionego pojękiwania. Spojrzała przed siebie na ścianę zastawioną przez narzędzia sprzątaczy, nowe, jeszcze zafoliowane. Na szczególną uwagę zasłużyły sobie poręczne małe szczotki oraz mop.
    Owinęła nogę ręcznikami, które wchłaniały trochę świeżej krwi. Wzdłuż bocznej ściany dotarła do mopa. Walnęła nim porządnie o ścianę, przy tym doskonale nie zajmując się hałasem, jaki narobiła. Rozpadł się plastik, ujawniając metalowy mechanizm, wyglądający na duży i nieprzydatny.
    - Cholera... - Przeklęła dość ubogo jak na siebie.
    Przyjrzała się powtórnie temu, co miała, próbując doszukać się mniejszych elementów. Wyjęła delikatnie sprężynkę i zaklinowała ją o mały kawałek metalu. Mocne szarpnięcie ułamało go. Przystawiła ten drobiazg do epicentrum jej męki. Nie brak odwagi ją zatrzymywał, a chwiejna dłoń.
    Kij od szczotki włożyła między zęby, zastanawiając się na moment, ile sekund wytrzyma.
    Metalowym narzędziem poruszyła rozerwane tkanki mięśniowe i wtedy poczuła pod dłonią dziwny kształt po drugiej stronie podudzia.
    Głupia, chciała wyjąc kulę, która przeszła na wylot. Zaklęła "przecinkiem".
    Nabrała kolejny plik papierowych ręczników i obłożyła nimi sporą część nogi, zawiązując wszystko kawałkami folii na dole i górze kończyny. Prowizoryczny opatrunek, ale o chodzeniu i tak dobrze będzie jej zapomnieć, ale nie, ona musi sobie wyjść stąd i pozwiedzać inne pomieszczenia... Pociągnęła za klamkę, nie dbając w żaden sposób o ciche poruszanie się. Zamierzała przejść do 024 po coś znieczulającego i płyn odkażający, żeby jeszcze głośniej móc się wydrzeć.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 15 Wrzesień 2014, 20:27     

    Trzeba naprostować, a raczej przytaknąć ci, że ciągłe opisywanie mąk Vegi jest zupełnie na miejscu: dziewczyna otrzymała ranę postrzałową na przestrzał, następnie krwawiła obficie przez dłuższy okres czasu, krwawiła tym bardziej, iż trafiona została w udo, gdzie biegnie sobie taka śliczna, grubiutka tętnica udowa, i dodatkowo, głupia, sporo się jeszcze ruszała: walka i potem przeszukiwanie Moriego, czołganie po piasku, scenka rodzajowa z Iskrą i pistoletem. Założony przez Opętańca skuteczny, ale prowizoryczny opatrunek ustrzegł ją przed najgorszym, jednak przenikliwy ból pozostał ten sam, rozlewając się teraz i na resztę kończyny – a ta drętwiała, nie chciała współpracować, zupełnie jak jakaś drewniana proteza, której Vega faktycznie będzie potrzebować, jeśli nikt się nią szybko nie zajmie.

    Należy też napiętnować objawy upływu krwi: bladość skóry, zroszone zimnym, lepkim potem lico, drżenie rąk, zawroty głowy i ogólną, okropną słabość oraz gorsze widzenie, które z upływem czasu stanie się czarnymi mroczkami poprzedzającymi utratę przytomności. To wszystko będzie potężnie rzutować na jakość i skuteczność podejmowanych przez dziewczynę akcji, o tym trzeba pamiętać.

    Nadal się zastanawiam, czy za realizm, który wyszedł ci zupełnie niechcący, nagrodzić cię czy zgnębić. Decyzje Vegi są bowiem równocześnie tak logiczne i nielogiczne, jak tylko działania podjęte przez osobę w stanie szoku potrafią być.
    Ubytek krwi w takiej ilości z łożyska naczyniowego nazywamy wstrząsem hipowolemicznym – czyli wstrząsem spowodowanym jej zmniejszoną objętością. Jest to stan bezpośredniego zagrożenia życia i choć kula nie przeszyła tętnicy – wtedy dziewczątko wykrwawiłoby się nam w minuty jeszcze na Wykopaliskach – wszystkie czynniki, które zebraliśmy, wołają o prędkie udzielenie pomocy.
    Założenie opatrunku tak prowizorycznego, na jaki w danej chwili pozwalały zasoby chwali pomysłowość, jednak zdjęcie tego poprzedniego, skrzepłego już, tamującego dotąd ziejącą dziurę, przechyliło szalę Vegi z plusów – wstępnego oczyszczenia rany i zorientowania się w sytuacji – na całą górkę minusów: z ponownym krwotokiem, przesiąkającym i zbierającym się wkoło i pod folią, cieknącym pod kolanem i po goleni, oraz strzępami papierowego ręcznika w ranie na czele. O grzebaniu niewiadomego pochodzenia metalem w żywym mięsie nie wspominając.

    Jak to w szpitalach bywa, są pełne ludzi bez względu na porę. Trochę kiepsko, gdyby nie były. Choć więc godzina była późna, a korytarz we wnęce zdawał się szczęśliwie świecić pustkami i jaskrawymi jarzeniówkami, dziewczyna mogła naraz usłyszeć stąpanie. Cóż, narobiła mopem sporo hałasu. Kroki były pojedyncze, zdecydowane, zaraz za załomem. Niósł się też głos, parę niewyraźnych słów niby wymówionych do siebie. Co teraz?
    Nie dane było jej za bardzo zdecydować – choć spróbować zawsze można ¬¬– bo w polu widzenia pojawił się wysoki, starszy, siwiejący mężczyzna, na którego szerokich ramionach opinał się pognieciony fartuch lekarski. Na widok dziewczyny stanął, zamrugał, zdjął kwadratowe okulary i przetarł szybkim ruchem palców powieki. Ja też, wędrując w środku nocy po szpitalu w kierunku automatu z kawą i widząc takie dziwowisko, zastanowiłabym się w pierwszej kolejności czy nie jest to urojenie wywołane tą, a nie inną godziną oraz tym stosem papierów wciąż czekającym w gabinecie.
    Zareagował jednak jak na lekarza spotykającego wykrwawiającą się dziewczynkę przystało: najpierw zainteresował się jej stanem. Szybkim krokiem cofnął się do widzianego w głębi, na głównym korytarzu, wózka inwalidzkiego. Gdy już go przyprowadził i ją usadził, przyklęknął przed ranną, ale oczy za szkłami błyskały mu bardziej surowo niż ze współczuciem. Dobrze wiedział, jakie pomieszczenia znajdują się w tej części budynku.
    – Dziecko, co się stało? Jak się tu dostałaś?
    Dziewczyna była potargana, zapłakana, brudnawa, zakrwawiona i zdecydowanie młodsza niż ktokolwiek z tego szpitala ją pamiętał, nie została więc rozpoznana, mogła się jednak łatwo zorientować, iż człowiek przed nią to nie kto inny, na szczęście lub nieszczęście, tylko ordynator z kardiologii, na którym nasza dzierlatka pracowała. Nie jej bezpośredni przełożony, jednak koordynator pracy całego oddziału; szef szefów.

    Vega może lekarza spróbować oczarować, przekonać, przekupić, oszukać, wziąć na litość, spróbować znokautować i/lub uciec – może wszystko, co tylko wyda jej się stosowne lub skuteczne. Powtarzam się, ale u mnie na równi i autentyczność, i kreatywność są wysoko cenione.
    Czasem nawet można jednym zapłacić za drugie...
    Przestrzegam jednak: pomysłowość i realizm, niemniej nie wybujała wyobraźnia.


    W następnym poście przybędzie wezwana pagerem ochrona.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 22 Wrzesień 2014, 17:40     

    Czytając zaledwie pierwsze zdanie z pospolicie znanym przez nas "niezrozumieniem", zdawało mi się słuszną, a zarazem o negatywnym wydźwięku uwagę odebrać. Niestety, zwrot o sto osiemdziesiąt stopni nastąpił w zawrotnym tempie, wraz z kolejnym zdaniem, a moja własna noga mogła poczuć jak to jest być drewnianym kołkiem podczas szybkiej wyliczanki przygód mojego biednego dziewczęca. Efekt ten tym bardziej był wzmożony, co mojej wyobraźni zechciało się dokładniej przeanalizować ten przebieg zdarzeń i spróbować zgodzić się z pozytywną opinią na temat słuszności wymęczenia Vegi co do joty w każdym poprzednim moim poście.
    Zgodziła się bez zbędnych ceregieli, gdy tylko spotkała się z drugim akapitem.
    Vega też by się zgodziła, gdyby nie fakt, że towarzyszące jej niuanse zdrowotne (niuanse, bo lekceważyła sobie powagę sytuacji) nie pozwalały na zastanawianie się, którą już szklankę krwi upuściła i jaki procent struktury jej tkanek został naruszony. Kto by się przejmował tak nieistotnymi statystykami? Lekarz?! A gdzie tam! Ma inne zmartwienia, na przykład zmarłych pacjentów i skradzione im kości...


    Nie była w nastroju do rozmowy z facetem o niższym dochodzie miesięcznym niż jej (choć o wyższej pensji biorąc pod uwagę tylko tę placówkę). Twarz swojego ordynatora pozna wszędzie, bo jakże ona lubi swoich przełożonych i jeszcze bardziej tych nad nimi stojących. Wspomnienie sobie o krwawiącej nodze było tu całkiem na miejscu, a wraz z nim przyszła momentalna utrata równowagi i zdarcie prawego łokcia na chropowatej powierzchni ściany. Włosy od dłuższego czasu miała w takim artystycznym nieładzie, na jaki nie umiała sobie pozwolić nawet podczas długiego snu i związanego z tym poszukiwania kolejnych (nie)wygodnych ustawień: głowa - poduszka - krawędź łóżka. Biorąc na uwagę zamiłowanie do tarzania się w błocie i piasku (bo przecież tylko z własnej woli można się takiego make-upu dorobić); i zauważając, że błotnista maść tak zlepiła włosy by nawet na centymetr nie chciały się poruszyć podczas upadku, trzeba uznać, że to jest tylko jakaś tam odmiana „trwałej” - to udekorowanie na miarę strasznej scenografii.

    Zatruła go spojrzeniem w drugiej chwili, bo pierwsza minęła na tym nieudolnym ukłonie. Nie wstawała, aby przypadkiem nie znaleźć się na bliższym dystansie: moje oczy patrzą, twoje oczy pytają; jedne i drugie na mijankę, by nie wyczytać z ruchu gałek zbyt wiele prawdy.
    "Uciekł w popłochu!" Co z tego, że tylko na chwilę, co z tego, że po wózek, co z tego... "Cholera, już mu się >>odmyśliło<< uciekać?!" Krzyknęła z bólu, widząc jak zgarnia "inwalidek", choć wolałaby, aby ten wrzask był tylko objawem protestu wobec zobaczenia tej mordy w nieodpowiednim czasie. Bo miejsce nawet jest całkiem sobie, gdyż nie jest tożsame z często słyszanym: "widzimy się. u mnie. w. gabinecie." Czuła się tu nawet jak u siebie: te niskie sufity, słabe naświetlenie, ciasne korytarze, liczne rury i kanały wentylacyjne…
    Nie, nie jest szczurem aby rzutować się w zakamarkach. Prędzej siostrą ciemnowłosej dziewczynki ze studni #Ring.

    Przysiadła na nogach, składając je pod sobą zanim jeszcze wracał z wózkiem, a torebkę schowała, kładąc ją na łydkach. Nie poczuła nawet, że chwilowo straciła czucie w obu nogach, przygniatając je tyłkiem i tamując dopływ świeżej krwi. Chciał ją usadowić na wózku i najpewniej zrobił to, bo Vega nie zamierzała mu jakoś specjalnie utrudniać, poza tym że nie ułatwiała mu tego wcale, a wcale.
    Ponownie ją zapytał, tym razem głosem i uczynił to tak niewłaściwie i nie po imieniu, że nie miała złudzeń co do pozostawania w niewykrywalnym przebraniu. Już dawno, w duchu, nie uśmiechała się w rozmowie z ordynatorem tak, jak teraz. Nawet kruszone i wykręcane w boleściach komórki zdawały się odchodzić na troszkę dalszy plan; być wyciszanymi przez potencjometr napięć w ich spojrzeniach, gdzie jedno kryło się za okularami, a drugie, będąc obłąkanym, za pojedynczymi strzępami włosów.
    Odpowiedziała mu bez dłuższego namysłu, bowiem już wcześniej przygotowała się na podobne pytanie:
    - Sprawdzam przydatność funkcjonowania ludzkiego mięso w kredensie przekucia przez wylot.
    Błędna odmiana, zastąpienie słowa "kontekst" innym i powtórny zły dobór słownictwa to tylko część popełnionych błędów. Jedne powstały ze szczerych chęci ich uczynienia, drugie z niechęci wysilania się nad znajdowaniem poprawniejszych określeń, a jeszcze inne były kolejnym objawem gorszego stanu zdrowia. Dopowiedzmy jeszcze o obojętnym wyrazie twarzy, który mimo wszystko bezproblemowo dopomógł wydać ten dziewczęcy, jakże niewinny głos, przyćmiewający swym blaskiem pomyłki językowe i wyolbrzymiający jeszcze bardziej akcent padający na słowo "mięso"; po którym wystąpiła przerwa konieczna do przełknięcia śliny. Ale nawet to przełknięcie nie było w wydźwięku tożsame ze strachem.
    Odznaczało się irytacją, jakby skarżyła się na mięsa niedoskonałość. Niesprawność. Niezgodność. Nietożsamość.
    Nawet w wyobrażeniach nie czuła się taką straszną dziewczynką, jaką siebie teraz uczyniła.
    ”Widzisz jeszcze zjawę, czy nadal nie myślisz by uciekać, doktorku? I porozmawiamy w prosektorium, przy najbliższej okazji, jakie straszne filmy mi polecisz tym razem. Koniecznie nie zapomnij wymienić paru tytułów z dziewczynkami w roli głównej. I dalej, pośpiesz się, dotknij mnie, przecinek, obejrzyj te nogę, która aż prosi, przecinek, się o opatrunek.”
    Kącik ust zakpił złośliwym ustawieniem się w akompaniamencie dłoni dotykającej bielutkie zęby. Co prawda, chciała tylko nabrać śliny by przesmarować łupiący ją z lekka łokieć, ale jeszcze się do tego czynu nie śpieszy.
    Niechęć konsultowania się z ludźmi, strach przed odkryciem tożsamości i przeładowany umysł wszystkim, co się działo, a który zaraził się głupią, jedną myślą: ”przestraszę szefa mojego szefa.”
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 23 Październik 2014, 14:49     

    Potykające się, zakrwawione dziewczę upewniło doktora J. Rippera, by zostawić pytania na chwilę, gdy stan dziecka będzie ustabilizowany.
    Obiektywnie rzecz biorąc, w chwili, gdy dziewczyna zdecydowała się przysiąść na nogach, wciskając między nie jeszcze torbę, wszystkie prawa fizyczne i biologiczne stwierdziły, że ucisk – ruszających się mięśni, torebki i ciasnego, foliowego opatrunku – na poszarpaną dziurę w nodze skończy się ni mniej, ni więcej, a rozbłyskiem białego bólu i ponownym otwarciem rany, co zasygnalizowała świeża krew cieknąca po udzie Vegi. Także nawet jeśli lekarka chciała zgrywać twardą, arogancką sztukę, musiała to czynić poprzez promieniujący od rany gorący, przenikliwy ból powodujący jeszcze potężniejsze zawroty i poczucie odrealnienia, oderwania od tego, co działo się tu i teraz – jakby głowę miała napełnioną helem, gotową zaraz do odlotu.
    Posadzenie Vegi na wózku nie sprawiło potężnemu mężczyźnie dużo kłopotu – może tylko obawiał się, że biorąc pod ramiona i niemal całkiem przenosząc ją na siedzisko, sprawi jej więcej bólu.

    Nie ma potrzeby rozwodzić się nad komentarzem dziewczyny – mało możliwe było, by poprzez ból, podwojony jeszcze swoimi własnymi działaniami, mogła powiedzieć coś bardziej złożonego od „bardzo-boli”. Jeśli jednak z ust dobyły się słowa, lekarz nawet nie dociekał co miała dokładnie na myśli – bredzenie i obelgi zazwyczaj jednoznacznie oznaczają krwotok lub uszkodzenie mózgu, szczególnie, że nie wyczuł od niej woni alkoholu. W taki sam sposób nie przeraził się też całego przedstawienia z mimiki twarzy – to nie był nawet półmetek strachu i adrenaliny, który czasem czuł podczas wykonywania zawodu. Bo musiałaś, Vego, choć raz uczestniczyć w wypadku samochodowym. Albo, powiedzmy, na stażu jechać w miejsce, gdzie motocyklista w pędzie poślizgnął się na białej, malowanej linii i wpadł pod tira nadciągającego z naprzeciwka; jechać ze świadomością, że ratownicy medyczni przeszukali obszar dziesięciu metrów dookoła, ale nadal nie znaleźli głowy pasującej do roztrzaskanego korpusu.
    Spróbował więc jeszcze raz, łagodniej, skoro zachowała świadomość i chciała mówić:
    - Co się stało? – ale baczne spojrzenie mogło spostrzegawczą osobę naprowadzić, że od odpowiedzi zależy całkiem sporo.

    Poczekał na nią cierpliwie, a potem bez względu na wynik wstał i sprawnie wyprowadził wózek wraz z pasażerką, uspokajając dziewczynkę, że zabiera ją do swojego gabinetu, bo trzeba ją szybko opatrzyć.
    Wyjeżdżając zza rogu natknęli się nagle na zbliżającą niskim korytarzem ochronę: dwóch mężczyzn średniego wzrostu, w niebieskich koszulach z naszywkami z nazwą firmy, na pierwszy rzut oka niezbyt mocno zbudowanych.
    Co zrobi dr Jack? Co zrobi Vega?
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 27 Październik 2014, 11:26     

    Wbrew wszystkim koszmarom, rodzącym się z czeluści wyrafinowanych historii i nadzianych nutkami fantazji, muszę odsunąć w niebyt pomysły o robieniu z mego dziewczęca potwora. Szkoda też, że nasz Kuba nie wypił herbaty z dodatkiem jakiegoś syfu. Kuszące jest wyposażenie Vegi o dodatkowe kończyny, większe od reszty jej ciała i zakończone ostrymi, krzywymi szponami. Równie ciekawym pomysłem jest przestawienie jej głowy na przekręcającą się we wszystkich kierunkach. I oczywiście, o chodzeniu po ścianach i wydawaniu przeraźliwych ryków także powinna być mowa.
    Może to karykatura człowieczeństwa, malowana przez nieudolność ewolucji, a może przyszłość gatunku.
    Mnie pozostaje zatrzymać się na sprawach przyziemnych, ścisłych z realnością świata ludzi. Jej także, bo próby straszenia spełzły na niczym.



    Wydawała z siebie jęki, kiedy wrzucił ją na wózek, ale by krzyknąć coś donośniejszego potrzebowałaby pomocy. Nie bał się - ona się zaczynała obawiać, o siebie. Nie widział nic nadzwyczajnego - ona dostrzegała nadmiernie dużo względem słabnących możliwości koncentracji. Torebkę przygniatała plecami do oparcia. W interesach ich dwójki leżało, aby nie dostała się w niepowołane dłonie. Ponownie zapytał o dolegliwości, ponownie wywróciła oczami.
    - Mówiłom. Wydłubałam se trochę mięso, dupku.
    Kolejny raz padł ten akcent na słowo "mięso". Pokazała w dłoni mały kawałek metalu, zakrwawiony i połączony ze sprężynką. Jak na domniemane majaczenie, dość świadomie wypowiedziała ostatnie słowo. I jeszcze na potwierdzenie, wzrokiem wskazywała adresata.
    By dowiedzieli się o ranie postrzałowej, jest ostatnim z jej życzeń. Stąd ta wymuszana twardość i ukazywanie siebie jako winnej uszkodzenia własnej kończyny.
    Ochroniarze ją nie interesowali. Podróż na wózku dostarczała problemów z widzeniem. Wszystko kręciło się w głowie, żołądek się wywracał, jelita naciskały na jego zawartość - tę poczuła w gardle, ale nie była w stanie pokazać na swoich kolanach.
    Przechyliła głowę w stronę jednego z nowych facetów i wywinęła jęzor.
    Naćpana, pomyślałby pewnie.
    Kolejny dupek, pomyślała, nie dostrzegając naszywki firmy.
    - Wyleczyłbyś, doktorku. - rzekła nadspodziewanie miłym głosem, wspominając sobie o jego zamiarach przetransportowania do gabinetu.
    I coraz dalej odpływała, wracając do fantazji z pierwszego akapitu. Utrata przytomności powinna być im wszystkim na rękę.

    "Spadam wciąż czy lecę?
    Nie wiem.
    Może zapytam się tabletek..."
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 3 Listopad 2014, 21:50     

    Pierwszy etap zaliczony pozytywnie, Vego. Nie próbowałaś uciekać, kopać, bić lub gryźć - lekarz nie uznał cię za psychicznie chorą lub kryminalistkę, a za dziewczątko w szoku, w pierwszej kolejności potrzebujące pomocy medycznej, dlatego też ochrona została poinformowana, że znaleziona dziewczynka najpierw musi zostać opatrzona i towarzyszyli wam jedynie do windy. Wewnątrz byliście sami, nie licząc sanitariuszki, która dołączyła na parterze i wysiadła poziom wyżej.
    Jeszcze w podziemnym korytarzu lekarz ponownie nie dał się zbić z tropu i, poniewczasie dopiero orientując się, że głowa dziecka jest brudna i klejąca, poklepał ją przyjaźnie po potylicy, zapewniając, że wyleczy, wyleczy. Równocześnie sprawdzał, czy jest świadoma i paplaniem na różne tematy nie dopuszczał do utraty przytomności.

    - Dobrze się czujesz? Nie kręci ci się w głowie? Co z nogą? - zapytał, wciskając guzik na panelu.
    Vega miała pełne prawo czuć kolejne objawy wymienione litanią w pierwszym poście - tylko od jej wytrzymałości i zawzięcia zależy, jak mocno je odczuwa.
    Obecnie kierowali się na oddział kardiologii, na najwyższe, 5. piętro. Dziewczyna mogła się wyraźnie - o ile nie miała jeszcze zaburzeń widzenia - zobaczyć w szerokim lustrze wewnątrz windy.
    - Wiesz, przypominasz mi kogoś - stwierdził dr Ripper nagle, zerkając z zaciekawieniem na dziewczynkę. Słowa były głośne, przesadnie wyraźnie - niczym do właśnie przybyłego obcego. Powód był - jakżeby inaczej u lekarzy - medyczny.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 7 Listopad 2014, 19:36     

    Ochrona zakończyła rekonesans - mogła spać spokojnie. Znaczy, spać może niekoniecznie, ale na przykład myśleć. Tak, zdecydowanie układanie myśli jej nie służy. Nie dość, że nie ma ich wiele, to jeszcze każda z nich sypie nieznanym błędem, choć podczas kompilacji zdaje się wszystko być w porządku. Commit znajduje uszkodzone pliki, update zawiadamia o konflikcie. Finalnie, podczas debugowania, cały system szlag trafia - restart maszyny i kolejna próba.
    To także skromny opis mojego dzisiejszego dnia w pracy.
    Jedna z prób dała powodzenie - zrozumiała pytanie:
    - Coś w stylu pamiętnika zalanego ogromem wody, który schnie na plaży...
    Majaczenie sprzyja tworzeniu wiernego opisu stanu psychicznego, a że w tym zdaniu go (majaczenia) nie było, to i w głowie niekoniecznie powinien panować porządek. Bo zalany pamiętnik oznacza zmytą pamięć, a kłamliwa Vega sugeruje, że ją utraciła.
    Nie spodziewała się bycia rozpoznaną. Po włosach, w pełnej świateł windzie, znajomość się ukazuje, a nie była w stanie tego faktu zauważyć.
    - Przypominam? Ale że już się widzieliśmy? - Zagadnęła po chwili dezorientacji, choć nie z racji obaw o własną tożsamość - umieszczenie tego pytania w jego ustach zwyczajnie dla niej było pozbawione kompozycji.
    Miała tę pomyślność, że stan zdrowia nie pozwalał na zajmowanie się domysłami, co i z kim się stanie, a tym bardziej na zamartwianie się odkrywaniem jej tajemnic. "Mówi, że przypominam?! Słabą ma pamięć!" - wykrzyczałaby, gdyby była na siłach do gromadzenia komentarzy w swojej głowie.
    - Nie pamiętam bym była tu... Niewiele pamiętam... - Wodziła wokoło tematu wcześniejszych słów. - Właściwie czemu mnie do szpitala zabraliście? -aaAaAA! - Wykrzyczała. Rana dała o sobie dotkliwie znać, wysyłając na policzki świeże łzy.
    W lustrze widziała nie siebie, choć siebie. I gdyby tylko lepszy stan jej towarzyszył, z opieszałością wypatrywałaby zatrzymania się windy na docelowym pietrze, lustrując czym dłużej samą siebie. A tak, chciała natychmiast te środki-na-przeciw-wszystko-i-wszystkiemu.
    Doktorku, długo jeszcze?.. - pytała na wpół otwartymi oczyma.


    z/t x2 - kontynuacja w sąsiednim temacie.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 10