To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Czekoladowe Jezioro - Piankowy las

Noritoshi - 26 Luty 2014, 14:29

//Witam po dłuuuuuuuugiej przerwie! A raczej zgłaszam się do bycia przeklętym z tytułu mej nie-do-usprawiedliwienia nieobecności-obecności.




Wąż krążył wokoło swojej kolejnej, w domniemaniu swym, ofiary. Opowiadał o swoich planach, miał chęć mordu, a nie jedzenia - jak widać, drugą część ptaszyska zostawił sobie na później. Ale i o jedzenie musi sobie wytrwale zadbać, na następne długie i ciemne tygodnie.
Wspominałem, że jest stąd drugie wyjście, prawda? Ale... chwilowo nie jest w pełni sprawne...

- Sssądzisz, że chcę cię zjeśśść? Ja chcę zadbać o magazyny! Zzzima sssrogą będzie... A Ty będziesz mi w jej towarzyszył!
Podniósł gardziel nad nim, otwierając swoją paszczę. Z jego języka jak z pędzla splunęły krople krwi rajskiego ptaka na twarz Nathaniela.
- Wobec tego nie mogę ci już zagwarantować, że przeżyjesssz.. Bo chciałem ci oderwać członki i zostawić resztę na później, przy marnym życiu roślinki!
Podniósł ogon i zamachnął nim prosto w stronę leżącego, zaś pyskiem szykował się do ukąszenia go. Te kilka metrów ich dzielące w ciemnościach wydawało się być duża odległością, ale jednak atmosfera tutaj panująca - ten syczący głos, wijące się segmentowe cielsko - sprawiały, że co mniej odporna psychicznie ofiara może spokojnie zacząć wędrówkę ku oszaleniu.

Anonymous - 7 Marzec 2014, 17:12

/Hah, obie jesteśmy niezłe. Również przepraszam za swoją nieobecność. Przyznaję bez bicia, że to po sporej części lenistwo.



Nathaniel stał na zgiętych, luźnych nogach, cały czas w gotowości do ewentualnej szybkiej reakcji potrzebnej w nagłych sytuacjach i słuchał słów węża. Zmrużył lekko oczy, jego ręka spoczęła na rękojeści miecza. Wąż pochylał się nad nim coraz bardziej, a całe jego długie ciało poruszało się wokół chłopaka. Chrzęst i szuranie kości o kości pod cielskiem gada słychać było doskonale, co doprowadzało Nathaniela do szału. Dreszcze przeszły mu po plecach. Jednak nie dało się nic wyczytać z jego miny. Jedynie jako zwierzę wąż mógł wyczuć jego emocje, jakże silne. Zakłopotanie, adrenalina i nuta strachu.
Wąż zawisł nad Nathanielem, krew poległego ptaka rozprysła się na twarzy blondyna. Z obrzydzeniem przejechał rękawem po policzku, co nie było nawet zbliżone do wyczyszczenia twarzy. W końcu stało się nieuniknione. Coś, co Nathaniel sam rozpoczął.
Masz srebrny sztylet i miecz. A teraz walcz.
Wąż zarzucił ogonem w stronę Nathaniela. Błyskawicznie wyciągnął miecz z pochwy, sieknął za sobą powietrze niemalże całkiem kucając i od razu uskoczył w bok. Miał nadzieję, że uszkodził ciało węża, cokolwiek. I że nie stracił przy tym głowy. Nie chciał jednak go za bardzo skrzywdzić. Musiał jednak się postarać, by to on nie skrzywdził Nathaniela, bo to byłby raczej niekorzystny obrót spraw.
Blondyn rozejrzał się chcąc oszacować sytuację.. No cóż, musiał przyznać, stworzenie było spore. Sztylet spoczął pochwie. Dzierżąc miecz, Nathaniel przygotował się na kolejne natarcie kalkulując i zastanawiając się jednocześnie jaką obrać taktykę wobec gada.

Noritoshi - 15 Marzec 2014, 15:07

/Tak, wiem, miałem odpisać w tamten weekend!

Wąż nie wyczuwał takich emocji, ale należał do takich, które znają zakłopotanie, znają strach. Znają i zakładają, że każda z potencjalnych ofiar takowe odczuwa. Założenie czasem błędne, czasem na wyrost, ale... drapieżna bestia nie może być spokojna i czekać aż mięso samo się nawinie - musi sprowokować los, by ją obficie obdarował!
Ostrza poszły w ruch. Rubinowe ślepia zauważyły jego próbę obrony, to też nieco wycofał ogon pod koniec swojego zamachu. Nathaniel z kolei starał się unikać cielska bestii. W efekcie kapelusznika nic, a nic nie zranił, zaś ranny został. Draśniecie, powodujące upływ krwi, czy co tam w segmentowym cielsku tegoż gadziska tętni.
- Agresssywna ofiara... Niessspokojna!
Wężowi jakby brakło nieco pewności w ruchach. Zaczął trochę wolniej się kręcić, jakby bez planu na dalszy rozwój akcji.
- No ccco, już ci sssię pomyssły ssskończyły? - prowokował go do ataku. Najwidoczniej uznał, że lepiej mu będzie się bronić i w kontrze szukać załatwienia ofiary, niż ruszać na jego zwinne rączki i nie byle jaki mieczyk.

Anonymous - 15 Marzec 2014, 17:47

Nathaniel rozeznał się w sytuacji. Wąż nie rzucił się od razu do ataku. Chłopak spodziewał się, że gad będzie się na niego bezustannie rzucał i sam próbował wymyślić jakieś dobre zagranie. Teoretycznie miał ich sporo, był doświadczony w sztuce walki wręcz. Jednak powszechnie wiadomo, że mówić o walce a być w środku niej to dwie różne rzeczy i tak naprawdę zwykle robi się kompletnie inną rzecz niż by się przypuściło poza walką.
Blondyn począł powoli na lekko ugiętych nogach obchodzić węża wciąż będąc obróconym przodem do niego. Miecz skierowany w stronę gadziego łba aż się rwał do walki. Nathaniel pozwolił sobie zerknąć na ogon bestii. Trzeba przyznać, że był zadowolony z widoku krwi. Mógł teraz dojść do wniosku, że wąż może czuć do niego minimum respektu. Jak miło..
-Zapomniałeś dodać, że niebezpieczna. - Dodał Nathaniel.
Arogancja raczej nie popłaca. Ale to była jedna z cech charakteru chłopaka, która była niereformowalna. Był arogancki i cwaniakowaty zawsze i wszędzie. Wszyscy, z którymi się zadawał na tyle długo, by mogli go trochę poznać, narzekali na to. Cóż... Życie.
-Ja zawsze mam jakiś pomysł. - Powiedział z lekkim uśmieszkiem i zaatakował.
Podchodząc szybko do węża, Nathaniel oczekiwał, że wąż rzuci się na niego.
1. Jeśli wąż to zrobi -> Ciął mieczem powietrze jak najszybciej. Cios wyprowadził od dołu, był on bowiem skuteczniejszy. Mógł zranić przeciwnika, ale nie było możliwości wyrządzenia mu krzywdy śmiertelnej. Miał głęboką nadzieję, że nie była to zbyt głęboka rana, o ile w ogóle została zadana. Nie miał w interesie patrzeć na węża wykrwawiającego się na śmierć.
2. Jeśli wąż jedynie będzie się cofał - Chłopak zatrzymał się i spojrzał ze złością na Foretsa. Zmrużył przenikliwie oczy.
-Co się stało? Boisz się, Forets? - Wypowiadając ostatnie słowo, nie mógł powstrzymać uśmieszku, który cisnął mu się na usta.

Noritoshi - 18 Marzec 2014, 11:36

Miecz prowokował go do ataku, ale postanowił sobie, że nie będzie jawnie ku niemu wychodzić. W końcu doczekał się ruszania ku niemu Nathaniela, ale nie tego stwór upatrywał. Wręcz zadziwiał go spokój z jakim walczył, bo przeważnie jego ofiary reagują chaotycznie, tutaj zaś spotkał się z przeciwnikiem chyba nawet siebie godnego.
Tak, wycofał się, lecz nie ze strachu, jak to owy waćpan raczył skomentować.

- Ssss... Jeszcze czego! To ty russszasz się jak baba, zamiast ruszyć do walki!
Znalazł sobie na poczekaniu wymówkę, choć średnią w tej sytuacji, no ale co - wolno mu. No bo skoro rusza się jak baba, to jak baba jest bezbronny? Aaale nie, jednak nie do końca tak jest...
- Kończ waść te marne potańcówki!
Doprawdy, uparł się, że ten zaatakuje z szarżą, bez przemyśleń, ale prędzej chyba doczeka się powstania rajskiego ptaszyska z martwych... Jego język właził z pyska na znaczną odległość, a ogon wolnymi ruchami wracał ku niemu. Nie chciał stracić z długości swojego ciała, to też wolał całość trzymać przy sobie. I wyczuł, że niedaleko za nim rozprzestrzenia się ścianka, ale w tych ciemnościach to sam wąż był dla Nathaniela ledwo widoczny, nie mówiąc już o ujrzeniu choćby części owej ściany. I tutaj wychodzi przewaga węża - lepiej widać z ciemności lekko zaświetlony obiekt, niż odwrotnie.

Anonymous - 15 Kwiecień 2014, 20:23

Nathaniel nie miał zamiaru bawić się z gadem w kotka i myszkę. Lubił zwodzić i kręcić przeciągając sobie rozrywkę, jednak w tym wypadku nie mógł pozwolić sobie na niepotrzebną zwłokę. Wąż miał wtedy zbyt dużo czasu na opracowanie taktyki i rozpracowanie działań Nathaniela. Z tego też powodu chłopak zmrużył oczy i skupił się na cichym, ciepłym ośrodku wewnątrz niego. Odetchnął.
-Jak sobie życzysz!
Za wężem, tuż za jego "plecami" zaczęła się rozprzestrzeniać linia ognia. Blondyn miał nadzieję zaskoczyć przeciwnika. Po chwili poczuł pewną, dobrze mu znaną siłę i stanowczo wzniósł płomienie na wysokość dwóch metrów, a linia na końcach lekko zakręciła w stronę Nathaniela. Tym sposobem chciał zmusić gada do pozostania w miejscu.
Trzeba przyznać, że ogień był specyficzny. Czerwono-pomarańczowy u dołu, jak każdy, jednak języki wpadały w głęboką czerń rozprzestrzeniającą ciemną poświatę kontrastującą z jasnym blaskiem zwykłych płomieni. Wyglądało to dość niezwykle.
Mężczyzna spojrzał uważnie na węża. Ciekawy był jego reakcji, nie dał tego jednak po sobie poznać. Poprawił jedynie uchwyt miecza i uniósł głowę z wyższością, ale i uznaniem. Trudno, żeby tak wielki wąż nie budził podziwu.

Żeby nie dać wężowi oswoić się z sytuacją, Nathaniel nie czekał długo na atak. Musiał jakoś zbliżyć się do łba przeciwnika. Momentalnie złapał za mały sztylecik, jeden z wielu przy pasie na jego piersi, i rzucił w stronę gada. Celowo rzucił tak, by ten świsnął niedaleko nad jego głową. Następnie od razu po rzuceniu złapał za pierwszą z brzegu kość, jedną z walających im się pod nogami, i rzucił mu w łeb. Chciał tym rozproszyć Foretsa i tym samym zyskać dużą przewagę w działaniu.
-Łatwo jest walczyć kiedy jest się tak wysoko! Nie odważysz się zrównać z przeciwnikiem?! - zawołał wyzywająco.
Był jednak nie do końca pewny jak wąż zdecyduje się postąpić. Mógł usłyszeć jego myśli, wstrzymywał się jednak. Nie chciał, by walka była dla niego zbyt łatwa. Poza tym stawiał raczej na uczciwą walkę. Każdy miał swoje sposoby by wygrać, jednak czytanie w myślach było poniżej pasa.
*reakcja węża*

Noritoshi - 16 Kwiecień 2014, 08:27

Wąż dał się podejść, ale nie rozumiał, skąd taka zmiana sytuacji. Był pewien, że uda mu się pokonać przeciwnika, że to tylko kwestia czasu. W jaskini panował chłód z wilgocią, jednakże nie przeszkodziło to na tyle, by ognie nie powstały.
Zaskoczony istotą tych płomieni, próbował uciec od nich. W międzyczasie jakiś sztylet świsnął w jego okolicy, a gdy ryzykował poparzeniami odejście od otaczających go płomieni, kość uderzyła go w głowę, jakby miała właśnie go opamiętać, że jest... w klatce. I nie może się wydostać z niej.

- Dlaczego... jak to zrobiłeśśś?! Nie możeszzz!
Węże są podłe, a ten już z całą pewnością. Choćby się go podpalało, będzie zapierał się w swoim przekonaniu, próbując wmówić każdemu, że nie ma racji. Trudno jednak nie ulec wrażeniu, że ten wąż nie miał zbytnio co zrobić. Jego skóra była poparzona, głównie na drugiej długości jego ciała. Spojrzał w górę i w tej drodze widział jedyne rozwiązanie swojego problemu.
- Marne twe intencje!
Krzyknął, nadal przekonująco, nadal z groźbą w głosie. Wyszedł łbem ku górze i zaraz potem zwalił się nim prosto w ciało Nathaniela. Było to o tyle ryzykowne zagranie, że, raz, jeśli nie trafi w ofiarę, to sobie łeb na kościach i skałach obije; dwa, utrata równowagi w takim ataku nie jest czymś pożądanym, a po trzecie... Zapowiadało się, że to ostatnie, na co ma siły.
Jedno jest pewne: nie podda się, póki nie ujrzy przed oczami oczu śmierci. Ognie go wystraszyły, bo pojawiły się znikąd, dlatego postawił wszystko na jedną kartę. Uderzy go i wstrzyknie truciznę, albo polegnie, ale ważne, że w walce. Walce jak dla niego nierównej.

Anonymous - 17 Kwiecień 2014, 19:33

Nathaniel stał na lekkich nogach, gotowych do szybkiego ruchu. Schował miecz, Wąż się wściekł, był też rozproszony. Blondyn widział, że gad był poparzony, jednak nie zmniejszył ognia. Kiedy ten rzucił się w jego stronę, uśmiechnął się drapieżnie. Chwilami sam siebie zadziwiał takimi reakcjami. Jednak nie mógł się powstrzymać, wąż spełniał jego oczekiwania jeszcze zanim ten go zaczął o coś prosić.
Kiedy wąż więc zapikował w jego stronę, Nathaniel niemal w ostatniej chwili uskoczył w bok i skoczył na kark zwierzęcia w momencie kiedy ten był najniżej. Oplótł nogami szyję, żeby nie spaść i przytulił się do łba. Wyjął ostrożnie, lecz szybko sztylet i podstawił mu go pod gardło uciskając na tyle, by gada nie zranić, ale żeby zdawał sobie sprawę z obecności ostrza.
Ogień zgasł. Nathaniel nie chciał marnować siły, i tak mu się trochę odznaczyło nagłe użycie mocy.
-Jeden mały ruch ręki i zginiesz. Nie ruszaj się. - Powiedział stanowczo Nathaniel. - Czy jesteś gotowy dotrzymać słowa? Jedno moje życzenie.

Noritoshi - 3 Maj 2014, 13:04

Pikował prosto w niego, ale ten zdołał wykombinować coś ponad stanie w bezruchu. uczepił się go w ostatniej chwili, ale, niestety pęd gada był taki, ze runął o podłoże. Mimo to, Kapelusznik wciąż go trzymał w objęciach i przykładał mu sztylet do gardziela. Chciałby zginąć z jego reki, ale widział po nim, że mu tego nie jest w stanie obiecać... Jednakże nie warto zadzierać z nim. Wolałby móc dalej przełykać gryzonie w całości, bezproblemowo.
- Zdaje się, że coś było... Więc i najpewniej nie mogę zmienić warunków umowy?
Nie zdawał się być podłym. W ogóle jakoś mu głos tak zelżał... Nie syczał też tak upiornie. Patrzył w oczy Nathaniela. Chciał w nich znaleźć żądze mordu, ale jej nie było. Był o wiele bardziej ugodowy, ale mimo to waleczność i tak w nim była. A skoro była, to najpewniej zdoła wraz z nim dalej polować na swoje przysmaki.
- Na Twój rozkaz jestem, Panie...
Co jak co, ale w chwili przegranych walk wedle wcześniej ustalonych zasad, umiał się zachować nader przyzwoicie. I tak też było w tej chwili. Przyjął porażkę i oczekiwał na dopełnienie się słowa z jego strony.
Łuski węża nieco pojaśniały, co jednak w ciemnościach nie było do zauważenia. Czemu tak się stało? Najpewniej taka to magia tego okazu - gdy znajdzie swego Pana, jasność w niego się wkrada.

Zdobyto bestię: Forêts.

Anonymous - 14 Lipiec 2014, 11:45

Nathaniel przez chwilę został w bezruchu, z kamienną twarzą. Po chwili dopiero tak po prostu zabrał nóż od gardła gada, zszedł na ziemię i schował go do pochwy. Skłonił lekko głowę, szybki i ledwo widoczny gest, i spojrzał w górę.
-To jak się stąd wychodzi? Czas się zbierać.
To powiedziawszy, spojrzał na węża. Gad również nieco niepewny po chwili posłusznie wyprowadził go ze swojej groty, a następnie razem oddalili się w stronę domu Nathaniela, by ten znów przywdział normalny strój. Przez drogę było dość cicho, z rzadka jednak nawiązywała się między dwoma osobnikami krótka rozmowa mająca na celu bliższe poznanie. W końcu dobrze jest wiedzieć z kim ma się do czynienia. Może z bestii stworzą się przyjaciele? Albo bliscy towarzysze ziemskiej tułaczki? To się dopiero okaże.

zt.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group