• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Podejrzane stoisko
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Czerwiec 2011, 15:30   Podejrzane stoisko

    Gdzieś w centrum miasta, w tej starszej, zapomnianej części, gdzie niewiele ludzi zaglądało, znajduje się małe stoisko. Właściwie stoisko, to złe słowo, przypomina ono raczej namiot z wyglądu, co jednak również nie oddaje w pełni tego... podejrzanego czegoś.
    Można wyrzuć tę aurę tajemniczości, która unosi się dookoła i ciągnie się za tobą, kiedy przechodzisz obok, i kusi, byś wszedł do środka. Namiot utrzymany jest w ciemniejszych barwach, pełen drobiazgów i małych świecidełek. W powietrzu czuć zapach kadzideł i... herbaty. Jedyne, co psuje nastrój, to wielki, rzucający się w oczy, napis "ZAPRASZAMY!", który Villemo znalazła na jakiejś wyprzedaży i dała się wrobić w jego kupno. Odstraszał on jednak klientów, więc postanowiła go zdjąć. Kiedyś tam. Bo teraz jej się nie chciało.
    Jeśli ktoś odważyłby się wejść do środka, dowiedziałby się, że w środku jest dosyć przytulnie. No dobrze, bez przesady. Jest strasznie ciemno, można się potknąć o jakieś rzeczy, które leżą porozwalane na ziemi, na suficie wisi coś przerażającego i nigdy się nie dowiesz, co to jest. Ale właśnie to sprawia, że czujesz się swojsko, czyż nie~? Szokiem może być to, że chociaż na zewnątrz nie wygląda, to wewnątrz namiotu jest dosyć duża przestrzeń, jeśli, oczywiście, dostrzeżesz ją w tych ciemnościach. Na środku znajduje się stoliczek, przy którym można usiąść i spytać o nurtujące cię sprawy takie jak: przyszłość, udany związek, kiedy kończy się data ważności jogurtu truskawkowego i tym podobne. Można było również wysłuchać strasznej historii czy też najnowszych ploteczek. Lub po prostu napić się herbaty, czemu nie.


    Villemo rozsiadła się wygodnie na fotelu, który kupiła, bo był ładny i w paski. Założyła na siebie szarą szatę, zakryła twarz włosami, na wypadek gdyby przyszedł jakiś klient. A oni przecież życzą sobie, żeby wróżbitki były tajemnicze, nie wiadomo po co i dlaczego. Spojrzała tęsknie na swój kapelusz, chciałaby go założyć, ale wolała nie zostać rozpoznaną.
    Zaczęła się śmiać, sama z siebie. Po chwili zrezygnowała. Co innego być świrem przy ludziach, a co innego przy samej sobie. To jest różnica.
    Spojrzała na herbatę, stojącą na stoliku, upiła łyk, a potem wylała resztę na podłogę.
    - Blee, niedobre~ - wywiesiła język, dopiero po chwili przypominając się, że powinna coś zmyć. Westchnęła tylko i postanowiła się tym nie przejmować - Nikt nie zauważy. Zresztą, pewnie nikt dzisiaj nie przyjdzie.
    Katou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Czerwiec 2011, 18:47   

    Bycie badassem miało swoje plusy. Totalnie niwelowało wszelakie bariery psychiczne, przez które normalny człowiek po prostu bał się iść w bardziej "straszne miejsca". Katou miał to gdzieś - robił co chciał, chodził gdzie chciał, kopał tyłki...tym, co chcieli. Czyli prawie wszystkim. Brak ograniczeń pozwalało mu na dokładniejsze rozglądanie się za miejscem, w którym będzie mógł porozmawiać z bardziej "nienormalną" osobistością, która rzekomo potrafi przewidywać przyszłość z fusów czy kryształowych kul. W czystych miejscówkach takie jestestwa zwykły gadać pierdoły nasuwające się im na język, w celu jak najszybszego zagarnięcia gotówki. Blondas nie był głupi, szukając pomocy w miejscu bardziej "zaufanym". Przecież na zadupiach powinny pracować totalnie szurnięte osoby, które przez swoją psychiczność rzeczywiście potrafiły odgadnąć los innych.
    Namiot, smród kadzideł -to musiało być to. Tylko osoby niezrównoważone psychicznie mogły trudzić się w takich warunkach, tym samym posiadając paranormalne umiejętności patrzenia w przyszłość, lub odgadywania różnych pierdół. Katou ochoczo podszedł do tejże miejscówki, zatykając nos prawą dłonią i najpewniej fartem nie depcząc jakichś gruchotów, które walały się po ziemi.
    W środku, poza większą ilością gratów i zwiększoną intensywnością zapachu, znajdowała się nieznajoma dziewoja. Najpewniej grała rolę typowej cyganki. Pewnie cenna za usługi będzie bardziej wygórowana niż przy zakupie nowego Lambo. Aż Blondas się zastanawiał, czy było warto.
    -Dzień Dobry, dobrodziejko. - chcąc się przypodobać (i możliwe, że zbić cenę) chłopak uśmiechnął się nieznacznie -Czy nie zajmuje się pani przypadkiem wróżbiarstwem?
    Komicznie musiał wyglądać wysoki chłop z gołą klatą, który się uśmiechał i zatykał nos prawą dłonią. Może chciał również grać rolę świra, by przekonać do siebie nieznajomą?
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 12:33   

    Nie spodziewała się dzisiaj żadnego klienta, a jeśli już, to na pewno nie "takiego". Właśnie rozmyślała sobie zadowolona nad sensem życia i o co w tym wszystkim właściwie chodzi, kiedy usłyszała czyjeś kroki. Wyprostowała się pewnie, narzucając na oczy parę kosmyków włosów, oparła głowę o dłonie i czekała, aż gość zbliży się do stolika, by mogła się mu lepiej przyjrzeć w blasku świecy.
    Nie drgnęła nawet, gdy ujrzała postać. Był to wysoki mężczyzna, to na pewno. Włosy blond, hm, dosyć długie. I co to za ubranie?? Uśmiechał się dziwnie i zatykał nos. Czyżby przeszkadzał mu zapach kadzideł? Niedorzeczność! Specjalnie wybrała się do sklepu za rogiem, gdzie podobno sprowadzano najlepsze kadzidła na świecie, wydała nawet na nie masę pieniędzy. Cóż, trudno, nie trafi się w gust każdego.
    Spróbowała odgadnąć jego charakter, bez patrzenia w jego umysł. Przecież wtedy nie byłoby zabawy!
    Przyglądała mu się uważnie. Szybko jednak zrezygnowała. Nie chciała się do tego przyznać, nawet przed samą sobą, ale... przerażał ją. Tak troszkę.
    Ciekawe czego on tu szuka?, pomyślała.
    Jakoś nie pasował jej na kogoś, kto mógłby się interesować mistyką, chyba wolał raczej, hm, jakby to ładnie nazwać... przyziemne sprawy? Ech, przecież nie wskóra nic tak sobie gdybając, tym bardziej, że chyba zaczął coś do niej mówić.
    Ale tak właściwie, to ciekawe czy nie jest mu zimno....
    Potrząsnęła głową i skupiła się na tym, co mówi. O, nazwał ją dobrodziejką? Hihi, tani chwyt. Ale spodobało jej się to i jeszcze bardziej zainteresowała się klientem.
    Dobrze, skoro chce grać uprzejmego, to ona nie będzie gorsza.
    - Och, zapraszam w moje skromne progi~ - powiedziała przymilnym głosem i zaśmiała się cicho - Wróżbiarstwem? Cóż, można tak powiedzieć... - zniżyła głos i spojrzała na niego wyczekująco - A czego chcesz się dowiedzieć, mój drogi?
    Katou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 20:59   

    Długo Katou musiał stać, by spostrzec swoje zachowanie. Nie mówiło ono zbyt dobrze o nim samym, tak też szybkim ruchem puścił nos i schował rękę za plecy. Wytrzymał tak z dwadzieścia sekund, po czym schylił się, zasłaniając usta rękawem kryjącym lewe przedramię. Najwidoczniej ten zapach w jakiś sposób mu szkodził, co jednak winno człowieka niepokoić. Żeby kadzidła powodowały taką reakcje? Czy one przypadkiem nie miały umilać atmosfery?
    -Prze...praszam. - Blondas starał się usilnie wykrztusić z siebie słowa, chcąc najwyraźniej prosić o wybaczenie, jeśli chodzi o jego "nietaktowne" zachowanie względem panującego zapachu.
    Nie było więc rady, by nie zatykał nosa. Prawa dłoń ponownie została zaciągnięta do roboty, służąc jako czynnik niepozwalający "przykremu" zapachowi dostawać się do nozdrzy naszego bohatera, tym samym ułatwiając mu komunikację. Nieco zdeformowany wydźwięk jego głosu zostawiamy na dalszy plan.
    -Od kilku dni mam pewien problem, wielce związany z moją psychiką i duchem. - w końcu Katou postanowił przejść do rzeczy -W oczach społeczeństwa jestem raczej postrzegany z tego powodu dość negatywnie, bo ciężko to zaakceptować wśród spokojnej ludności, która nie potrafi zauważyć, jaki to jestem pomocny.
    Tutaj Blondas zamrugał kilkakrotnie, przerywając. Może sądził, że jego rozmówczyni wiedziała, w czym jest kłopot?
    -Ale przejdźmy do ważniejszej sprawy. Ile mnie to będzie kosztować? - Katou dał znać o tym, że nie da sobie w kaszę dmuchać!
    Dziewoja mogła mieć wielu klientów, którzy najpierw prosili o radę, by potem bulić gruby szmal. Nasz bohater nie miał zamiaru popełniać tego błędu. Nie miał zamiaru wychodząc swojego i tak wystarczająco chudego portfela. Nie ma takiego przechytrzania!
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Czerwiec 2011, 21:48   

    Przyglądała mu się rozbawiona, kiedy udawał, że zapach kadzideł nie robi na nim wrażenia. Właściwie nie spodziewała się po nim, że będzie go stać na taką grzeczność. Coż, jak to się mówi, nie należy oceniać kogoś po wyglądzie. Niestety, kiedy Villemo kogoś oceniała, brała często pod uwagę wygląd, przez co już wiele razy się pomyliła.
    Kiedy patrzyła tak na jego marne próby, właściwie zrobiło jej się go trochę żal. Wzięła więc jedno z kadzideł, które leżało na jej stole, i zgniotła. Tak niezauważalnie. To raczej nie pomoże, w końcu całe pomieszczenie było wypełnione tym zapachem, ale cóż. Uznała to za bardzo miły gest z jej strony, więc była usatysfakcjonowana.
    Wsłuchała się w to, co mówił klient. Acha, więc przyszedł tu po to, żebym sprawdziła czy w przyszłości go zaakceptują czy coś takiego?
    Ocho, zamrugał. Ciekawe. Czy myśli, że ona to wszystko rozumie? Tak, to prawda, trochę rozumie, ale przecież nie zna jego przeszłości. Nawet gdyby spróbowała się czegoś dowiedzieć dzięki swoim mocom i tak poznałaby jakieś bezwartościowe sprawy: czy jest głodny, śpiący, czy właśnie zamierza ją zabić i tym podobne. Chociaż nie, to ostatnie to mogłoby się jej nawet przydać, patrząc na te jego bicepsy i groźny wzrok.
    Spróbowała zrobić wrażenie bardzo poważnej i oznajmionej z sytuacją. Kiwnęła głową, a potem dotknęła lekko kuli, jakby przyglądając się jej od niechcenia. To był taki gest, który miał wzbudzić zaufanie rozmówcy – ona od razu próbuje zbadać problem i chce mu pomóc.
    Tak naprawdę na wróżeniu z kuli, to w ogóle się nie znała. Uważała, że to magia dla małych dzieci, zresztą nawet nie wierzyła, że coś można z niej rozczytać. Ale runy to co innego. Na nie zawsze można liczyć. Tarot również, prawda, ale z niego wolała nie korzystać. Przerażał ją, był taki groźny.
    Po chwili blondyn zadał jej pytanie.
    No, nareszcie o to zapytał, pomyślała. Coś tak czuła, że to go będzie najbardziej interesować, tym bardziej, że chyba nie do końca ufał w jej umiejętności.
    Właściwie rozśmieszyło ją to, że spytał o pieniądze już na samym początku, ale to pewnie dlatego, że nie ma ich za dużo. Zresztą, gdzie miałby je schować? W tym ubraniu (dosyć skąpym)? Od razu by mu ukradli, jeśli już tego nie zrobili. Czyżby trzymał je... w butach?
    Ach, no i znowu zaczęła rozmyślać nad czymś tak niewartym jej myśli, a klient przecież czeka.
    Nie martw się, mój drogi – przysunęła się do niego i spojrzała mu w oczy – Dużo nie zapłacisz, nie lubię brać pieniędzy od klientów, którzy w zaufaniu przyszli do tego miejsca, by prosić o mą pomoc~ - uśmiechnęła się i z powrotem oparła się na rękach. Czekała cierpliwie, aż poprosi ją o coś konkretnego.
    Katou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Czerwiec 2011, 22:22   

    Teraz to dziewoja prawiła nieźle. Znaczy, to nieźle brzmiało, ale nie musiało być prawdą. Nie, chwila - to nie mogło być prawdą, skoro powiedziała to typowa wróżbiarka prowadząca konsultacje w namiocie, w którym śmierdziało kadzidłami! Nie było innej możliwości. Katou nie należał do głupich ludzi mimo, że wydawał się mieć usposobienie typowego karczka, a takowy zwykł nie grzeszyć inteligencją. Blondas starannie analizował słownictwo swoich rozmówców, biorąc pod uwagę informacje o nich już zebrane.
    -Świetnie. - odparł z uśmiechem -Mogę w końcu to z siebie wyrzucić.
    Jednak chwycił haczyk? Postanowił zaufać nieznajomej z bardzo banalnej przyczyny. Była kobitą, a nasz bohater takowymi przypadkami aż nadto się interesował i jakoś nie szło mu im się sprzeciwiać. A jakoś za bardzo wychowania matki nie przyjął do wiadomości.
    -Jestem raczej uważany za sadystę, biorąc pod uwagę ilość tyłków, które w życiu skopałem. - rozpoczął swój wywód -Durni złodzieje kradnący torebki babciom i dziewczętom, banda frajerów bijących niewinne dzieciaki, gnojki mi podpadające lub jakiejś nieznajomej - to wszystko, na czym skupiam swoją nieskończoną energię. Nie chcę przecież bić wszystkich metalowymi rurami, jak tylko będę miał do tego okazję. Jest tylko jeden problem...ostatnio okazji do rozładowania się mam coraz to mniej!
    Toż to tragedia! Katou to mężczyzna w kwiecie wieku, więc ma aż nadto energii do wykorzystania. Bóg chciał, że musiał lubować się w ubijaniu twarzy jakichś delikwentów, by mieć chwilowy spokój. Dlatego wolał się skonsultować ze specjalistą, który być może pomorze mu z tym jakże trudnym problemem. Chociaż...czy nie przydałby się tutaj bardziej psycholog?
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Czerwiec 2011, 11:04   

    Spojrzała na niego zszokowana. Czego on od niej chciał? Może miał potrzebę zwierzenia się? Ale dlaczego musiał przyjść do niej? No tak, Villemo musi dochować sekretu, tego wymagała jej praca, ale... Zastanowiła się. A może chciał się dowiedzieć, co powinien zrobić? Runy na pewno mu to podpowiedzą, hm....
    Zachichotała cicho. Zaciekawił ją ten klient, nieczęsto można takich spotkać. Postanowiła - pomoże mu. Oparła się wygodnie na fotelu i zaczęła działać.
    - Rozumiem, rozumiem - powiedziała tajemniczym tonem, przyglądając się mu uważnie - Więc jesteś spragniony wrażeń, chciałbyś wyładować swoją energię, ale w możliwie najlepszy sposób... pomagając słabszym, tak~?
    Rzeczywiście, tu przydałby się psycholog. Stwierdziłby przyczynę, dotarłby do źródeł problemu... Ale tak naprawdę, jeśli jest zdeterminowany, to runy powinny mu pomóc. Nigdy nie przekazują niczego wprost, bo każdy inaczej je rozumie, ale o to właśnie chodziło.... może odezwie się jego nieświadomość? Wyciągnęła talię run i poukładała je tyłem na stole. Postanowiła, że najlepiej będzie, jeśli sam to zrobi i zrozumie z runy to, czego potrzebował. Zobaczymy co mu wyjdzie.
    - Dobrze - rzekła, kiedy ułożyła już wszystkie runy - Zrobisz to sam, bez mojej pomocy. Myślę, że tak będzie najlepiej. Spójrz na te runy - machnęła ręką w ich kierunku - Skup się, zadaj sobie w myślach pytanie, które Cię nurtuje - wszystko jedno jakie ono będzie. Co zrobić? Co mnie czeka w przyszłości? Jak sobie poradzić z problemem i tak dalej.... Kiedy już się skoncentrujesz i wewnętrznie zadasz sobie to pytanie, wybierz jedną z run i połóż ją przodem na stole.
    Uśmiechnęła się zachęcająco.
    Katou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Czerwiec 2011, 19:57   

    Oczywiście, że rozumiała! Katou nie miał pojęcia, jaki mroczny plan krążył w głowie nieznajomej. Nie było jednak szans, by w jakiś sposób chciała z niego zrezygnować. Musiała przecież jakoś chcieć zarobić, bo w przeciwnym wypadku nie byłaby typową "przyszłośćioznawczynią". Nasz Blondas już przecież ją rozszyfrował dostatecznie i chciał specjalnie grać "jak mu zagra" dla udowodnienia samemu sobie, że jego podejrzenia były słuszne. Fakt, że po prostu chciał się przypodobać przedstawicielce płci pięknej odkładamy na bok - będzie tłumaczył, że chce sobie udowodnić.
    Jak prawa ręka zajmowała się zatykaniem nosa, tak lewa poczęła drapać chłopaka po brodzie. Dawał w ten sposób do wiadomości, że z zainteresowaniem słuchał swojej towarzyszki, zastanawiając się też nad jej słowami. Nie, żeby było się nad czym zastanawiać, ale jakoś Katou chciał wyglądać na myśliciela.
    -Chcę zminimalizować szanse na to, że ludzie wokół będą uznawać mnie za destruktywną bestię. Albo chociaż, by uważali mnie za mniej destruktywną bestię. - sprecyzował.
    Metody Katou były bowiem niekonwencjonalne. Na widok kradzieży zwykły gość najpierw pochwyciłby złodzieja, by strzelić mu kilka sierpowych w twarz. By wbijać głowę takiego delikwenta w ścianę, to raczej nie można uznać za bardziej "humanitarne", prawda?
    Nasz bohater z zaciekawieniem spoglądał na poczynania dziewoi. Te wszystkie magiczne pierdoły - niemalże dostał zawrotu. Nie mógł jednak się wycofać, chciał być przecież miły...znaczy chciał sobie coś udowodnić! Spoglądał na runy przez dłuższą chwilę. Zostawił lewicą brodę, po czym zamknął oczy. Zapytał się "Jak sobie z tym poradzić?", by sięgnąć wolną dłonią po jeden z wystawionych znaków i obrócić do góry. Potem otworzył lewe oko z ciekawości, co mu takiego wyszło.
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Czerwiec 2011, 22:11   

    Spojrzała zaciekawiona na kartę. Runa utrzymana w ciemniejszych, czerwonych barwach, mała spirala na środku... tak, to na pewno to - Utgard. Rzadko się ją trafia, to była jedna z run ze światów średnich.
    Kraina potężnych, ukrytych sił, drzemiących w człowieku, przemknęło jej przez myśl.
    Właśnie tak była opisywana ta karta w książce, z której się uczyła.
    Wzięła głęboki wdech, przemyślała jak najlepiej przekazać swoją wiedzę i zaczęła opowiadać.
    - To runa Utgard, ze światów średnich na ziemi - wręczyła mu ponownie kartę i mówiła dalej - Mówi się, że to świat siły i przemocy, usposobienie pierwotnych instynktów, które wciskają człowieka na ewolucyjny szczebel zwierząt - zdania z książki przelatywały jej przez głowę, pamiętała każde słowo, kropka w kropkę.
    Westchnęła zadowolona, ta runa pasowała idealnie do jej klienta. Mógłby właściwie sam tego wszystkiego dowiedzieć się z książki, ale Villemo sądziła, że zawsze lepiej przekazywać to ustnie.
    - Nie jest to łatwa runa - zaczęła znowu - Niesie ze sobą niemoc i trudność poradzenia sobie ze sobą, twoje dawne problemy mogą się na nowo odezwać i obciążyć Cię. Tu są największe wyzwania i przeszkody. Ale! - wystawiła palec wskazujący do góry, by podkreślić jej słowa - Jeśli zastanowisz się nad kierunkiem, w którym podążasz, sprawisz, że Twój instynkt okaże się atutem, zaufasz sobie - to uda ci się to pokonać!
    Pomyślała, że tyle mu wystarczy. Ta runa powinna odpowiedzieć na jego pytania, a jeśli nie, to Villemo postara się mu to jeszcze bardziej zbliżyć.
    Tak naprawdę runa nie przekazywała o wiele więcej od tego, co sam już wiedział, ale dawała nadzieję. I o to przecież chodziło w wróżbiarstwie.
    Katou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2011, 18:11   

    Zażenowanie - to właśnie reprezentowało lico naszego bohatera, po wysłuchaniu swojej rozmówczyni. Spodziewał się jakieś bardziej konkretnej rady, jak np.: chodzenie z wywieszką "darmowe skopanie tyłka". Jakaś głupia runa robiła z Katou jakiegoś dzikusa, który winien jeszcze po drzewach skakać i polować na jedzenie przy pomocy włóczni z kamiennymi grotami. Może jeszcze ma się rozebrać, by zakryć jedynie swoją męskość kawałkiem skóry mamuta?
    -Czyli w rzeczywistości jestem na poziomie tego kundla spod mojego domu, co ciągle szcza mi na płot? - zapytał ni to żartobliwie, ni to chamsko -Jakbym był uzależniony od alkoholu, to runa porównywałaby mnie do Boga, bo ten to pił czy to wino, czy tam ambrozje...ważne, że alko.
    Troszkę się nasz bohater uraził, można by rzec. Jakaś głupia runa robiła z niego istnego dzikusa. Białogłowa chciała go jakoś pocieszyć wieścią na temat "wybrania dobrej drogi", czy coś w tym stylu. Brak skutku. Szukał pomocy, a został bardziej zmieszany z glebą. Chyba, że coś źle pojął. A mogło tak być.
    -Ograniczam się do malowania betonu twarzami tylko tych, którzy sobie przeskrobali. Czy to nie jest już jakiś dobry kierunek? - zapytał, dalej jednak urażony.
    Villemo
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Czerwiec 2011, 09:04   

    Spojrzała na niego wielce urażona. Czy on właśnie obraził jej runy? Mogła właściwie się tego spodziewać, ktoś taki nie zrozumie istoty magii kart, oczywiście. Prychnęła w jego stronę i wcisnęła mu runę przed oczy, żeby jej się uważnie przypatrzył.
    - Spójrz na nią! - burknęła w jego stronę - Nic nie zrozumiałeś! Ta runa daje Ci nadzieję, że zostaniesz zaakceptowany! Sytuacja, w której się znalazłeś nie zależy od Ciebie. Wszystko to, co się teraz dzieje jest potrzebne dla twojego rozwoju! ... Zresztą, zrozumiesz później.
    Siedziała tak obrażona z założonymi rękami, chyba nie do końca radziła sobie ze swoimi emocjami.
    Przecież to głupie, pomyślała, Nie powinnam wymagać od niego zrozumienia tych kart.
    Nagle zaczęła się głośno śmiać.
    - No trudno, najwyraźniej to nie twoje klimaty - zwróciła się ponownie do klienta, tym razem milszym tonem - Skoro nie spełniłam Twoich oczekiwań, nic nie zapłacisz.
    Oj tak, Villemo miała ciągłe wahania nastrojów. Trzeba korzystać, póki powrócił jej dobry humor.
    - Masz ochotę na herbatę? Dzisiaj mam jaśminową.

    [z/t]
    Vinnie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Grudzień 2014, 13:51   

    Mama znowu była w pracy i mijał kolejny dzień, w którym Vincent sam musiał o siebie zadbać. Obiecał swej nowej mamie, że nie wpadnie w tarapaty (jakżeby mógł, on?!) i będzie zachowywał się grzecznie. W obietnicy jednak nie został zawarty zakaz na organizowanie sobie spacerów po osiedlu bądź mieście. Vinnie był tutaj tysiąc razy i orientował się mniej więcej gdzie co stoi i gdzie co można kupić. Tu po prawej było czuć zapach kebabów i fast foodów, zaś sądząc po owalu stoiska, było ono duże. Nie miał ochoty na fast foody. Chciał herbaty. Schował ręce do kieszeni i bez pośpiechu szedł sobie chodnikiem, nie rzucając się nikomu w oczy. Totalna wolność. W głębi duszy Vinnie był bardzo zły, że matka znowu poszła do pracy i znowu go ze sobą nie zabrała. Co on miał robić całymi dniami? Szkoła? Tam jest nudno, poza tym oni za nim nie nadążają. Tak więc w porze lunchu wrócił do domu, uczesał przed lustrem włosy, zjadł kilka czekoladek z bombonierki mamy i wybrał się na spędzenie czasu na świeżym powietrzu.
    Trafił na jakieś inne stoisko, śmierdzące kadzidłami. Wzruszywszy ramionami skręcił tam i zapytał o herbatę. Otrzymał, a więc ją sobie wziął i zapłacił z kieszonkowego. Przeszedł kawałek z papierowym kubkiem w ręku i pacnął na ławkę. Założył kostkę nogi na kolano i wyjął z kieszeni zwiniętą gazetę. Zwykłą, najzwyklejszą gazetę. Otworzył ją na przypadkowej stronie i czytał, popijając herbatę malinową. Wyglądał trochę dziwnie, siedząc tak samemu. Jakaś babcinka podeszła do niego i zapytała gdzie są jego rodzice. Vinnie przybrał minę śmiertelnie poważną.
    - Jak to gdzie? Są w sklepie po drugiej stronie ulicy. Przecież jestem dzieckiem. Miałbym chodzić sam po mieście? - to skutecznie zamknęło usta babcinki, która uwierzyła mu na słowo. Co z tego, że skłamał. Nikt o tym nie wiedział. Chłopiec planował posiedzieć trochę na ławce przy herbacie i dobrej gazecie, a potem iść po mamę do pracy. Zrobi jej niespodziankę i dopilnuje, aby wróciła do domu na czas. Nudził się sam! Nie miał co robić, a dzieci, które się nudzą z zasady lubią pakować się w tarapaty i samodzielnie organizują sobie czas. Mama powinna o tym wiedzieć. Vinnie miał dziesięć lat, ale był bardzo dojrzały jak na swój wiek. Radził sobie świetnie sam, ale wolałby mieć mamę przy sobie. Lubił "patrzeć" co robi. A nawet "podglądać" jak bada te kości czy cokolwiek tam leży u niej na stołach w szpitalu.
    Chłopiec zacmokał i przerzucił stronicę gazety, udając bardzo zaczytanego. Jeszcze dwie osoby na niego spojrzały, czuł to. Nikt go jednak już nie zaczepił. Przecież mama jest po drugiej stronie ulicy, prawda? Każdy w to wierzył.
    Po jakichś kilkunastu minutach ponownie zauważył, że ktoś się zbliża. Nie ruszył się jednak ani o jotę, mrucząc sobie pod nosem, jakby fascynowała go treść gazety. Tam dalej też kręcili się ludzie i być może oglądali wystawę ubrań na wyprzedaży? Albo promocja na lody i czekali w kolejce. O, albo przyszedł klaun i ich zabawia? Cokolwiek się tam działo, Vinnie wybierał przyjazną, wygodną ławkę i herbatkę malinową.
    Amelia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Grudzień 2014, 17:16   

    Nie wiem czy Podejrzane stoisko było idealnym miejscem dla dziewczyny, bo teraz jedynie czego potrzebowała to odpoczynku, w jakiejkolwiek postaci. Sen byłby w tym przypadku niezastąpiony, aczkolwiek ta postanowiła nieco zboczyć z drogi prowadzącej do jej domu. Powolnym i widocznie zmęczonym krokiem omijała kolejne stoiska, zastanawiając się w duszy czego ona właściwie szuka. Ławki. Na samą myśl aż nogi jej się ugięły, jakby ta znajdowała się zaraz za nia, w efekcie prawie się przewróciła. Cud, że wlokła za sobą walizkę, bo upadek mógłby się dla jej kruchego ciała źle skończyć. Rozejrzała się czy przypadkiem nikt nie naśmiewa się z jej niezdarności, jedyne co znalazła wzrokiem to.. zajęta ławka. Pech chyba chciał, żeby kręciła się tutaj w nieskończoność, ewentualnie do czasu aż się nie zniechęci i nie zacznie kontynuować swojego spaceru prosto do domu. Pokręciła jedynie smętnie głową i skusiła się na herbatę w plastikowym kubeczku. Miała szczerą nadzieję, że smak okaże się lepszy niż to w czym się znajdowała. Plastik źle jej się kojarzył i wolała go unikać jak ognia. W ostateczności jednak sięgnęła po niego i zaplotła na nim smukłe, blade palce. Zapłaciwszy, podziękowała skinięciem głowy i odwróciła się zgrabnie na pięcie.

    Nie wiedziała co myśleć o tym miejscu, niby było w nim coś niezwykłego, przecież bez powodu nie byłoby tu tyle ludzi. Ona sama jednak miała nieco mieszane uczucia, lepiej czuje się w miejscach, gdzie jest świadoma tego, gdzie stawia kroki.

    Dobry Boże - ławka - co prawda ta również nie była wolna, ale lepszy dzieciak niż towarzystwo moherowych beretów. Otarła rękawem zakatarzony nos i skierowała swoje kroki we wcześniej wskazane miejsce.
    - Mogę? - zapytała, oczywistym jednak było, że nie zamierzała czekać na jego zgodę, zajęłaby miejsce obok niego nawet gdyby ten zaprzeczył. Nie przyszła tutaj z nim gawędzić, tylko odpocząć, wypić jaśminową herbatę i zabrać swoje cztery litery jak najszybciej z tego miejsca. Im dłużej tutaj przebywała tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że to nie miejsce dla niej.

    Walizka z ubraniami do baletu i zwyczajnymi trochę ważyła, a nie mogła się przemęczać, usiadła więc na skraju ławki. Jeżeli znowu przyjdzie jej tłumaczyć się ze swoich minimalnych błędów na scenie, José z pewnością zacznie rozglądać się za inną baletnicą, która będzie grała główne rolę w spektaklach. Na samą myśl zmarszczyła brwi, zakładając nogę na nogę i przysuwając plastik do ust, zamoczyła jedynie koniuszek języka sprawdzając temperaturę cieczy. Gorąca. Odsunęła kubeczek i łypnęła wzrokiem na bok, by zerknąć na gazetę. Była widocznie zainteresowana co jest tam napisane, ale bez okularów nie była w stanie nic przeczytać nawet z takiej odległości. Nie widziało jej się jednak szperać w torbie w poszukiwaniu szkieł. Chyba każdy wie, że kobieca torebka to miejsce, w którym wszystko z niewyjaśnionych przyczyn ginie. Chłopak pewnie szybko zdał sobie sprawę z tego, że jest przez dziewczynę obserwowany ( a raczej jego gazeta ), kącikiem bo kącikiem oka, ale zawsze. Herbatka w jednej dłoni, gazeta w drugiej, dzieciaki w jego wieku serio interesują się prasą? Ile on w ogóle miał lat? Od kiedy dzieciaki przebywają bez opieki w takich miejscach? Już pomijam fakt, jak owe miejsce się nazywa. Nie w jej jednak interesie była wiedza na ten temat, ale pytania będą się kłębić w jej głowie pewnie jeszcze przez dłuższy czas. Wszystko musiało pozostać na płaszczyźnie domysłów, mimo swojego wieku, a wieku chłopczyka, nie była typem człowieka, którego ciekawość sprowadzała się jedynie do zadawania pytań (chyba że sprawa dotyczyła istot magicznych).
    Vinnie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Grudzień 2014, 19:46   

    Interesujące. Bardzo interesujące artykuły wypisane w gazecie. Vinnie nawet nie wiedział, że mógłby wyglądać dziwnie z gazetą. Skąd ma wiedzieć co robią dzieciaki w jego wieku, bo nigdy tego nie widział. Siorbał herbatę i oddawał się nic nierobieniu, tak naprawdę obserwując każdy krok krążącej nieopodal osoby. Co to za nią tak chodziło? Ach, walizkę taszczyła. Ale po co? Na takiej ulicy?
    Liczył jej okrążenia zastanawiając się czemu ten ktoś po prostu nie usiądzie. Dopiero po głosie rozpoznał, że to dziewczyna, a nie ktoś dorosły. Posunął się w bok, siorbiąc dalej herbatę.
    - Jasne, zmieścimy się. - odparł przyjaźnie. Postawił stopy płasko na podłożu i czuwał. Kolejna ciemna plama. Wibracje przepłynęły przez dziewczynę z łatwością dając Vinniemu obraz jej wysokości i grubości. Pf, nie była ani odrobinę gruba. Zmieściłoby się pięć takich dziewczyn, a Vincent chętnie by siedział takim na kolanach, jeśli zbrakłoby miejsca. Nie wiedział, że dziewczyna spogląda mu do gazety.
    - Ładne masz włosy. - stwierdził fakt, niewiele patrząc na towarzyszkę. Póki co ukrywał swe białe tęczówki, aby uniknąć na chwilę obecną pytań. Chłopczyk uśmiechnął się sam do siebie. Zastanawiał się ile zajmie czasu tej obcej osobie zauważenie czegoś dziwnego w jego niewinnej osobie. Babcinka, która go niedawno zaczepiała absolutnie niczego nie zauważyła aczkolwiek nie zapytała. Bardzo go bawili i nie wprowadzał nikogo w jego tak straszną historię życia.
    - Jaką masz herbatę? Mi dali malinową i to chyba dobrze, bo śmierdziało w środku skarpetkami. - zagadnął, przerzucając stronicę gazety w poszukiwaniu rubryki z kawałami. Wiedział, że takie się drukuje w prasie, bo zapytał o to swoją pierwszą babcię. Tak jak i o tysiąc innych głupich szczegółów. Vincent, na wypadek jakiegoś zainteresowania, rozejrzał się na boki, a potem zerknął na zegarek na lewym nadgarstku udając, że na kogoś czeka. Umiał improwizować, udawać i kłamać. Trzeba sobie jakoś radzić w życiu. Nie przeszkadzało mu to w zagadywaniu obcej dziewczyny. Przynajmniej czas upłynie mu szybciej i będzie mógł iść po mamę do pracy, a nazajutrz zmusić ją, żeby go ze sobą wzięła. Nudziło mu się okropnie! Jeśli to nie zadziała, specjalnie wpadnie w kłopoty i mama Vega będzie w końcu musiała się nim zająć. Babcia nigdy go nie zaniedbywała, a mama ciągle siedziała w pracy. Skoro tak, znajdzie sobie kumpelę do włóczenia się po mieście, bo wtedy przynajmniej będzie się coś działo.
    Amelia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Grudzień 2014, 20:46   

    Amelia miała już dziewiętnaście lat, ale fakt do dorosłości było jej daleko, nie potrafiła się nawet zachowywać odpowiednio na swój wiek. Może nie robiła jakiś ekstremalnie ekstrawaganckich rzeczy, aczkolwiek bardzo często przemawiała przez nią dziecięca natura.

    Jego przyjazny ton głosu spowodował niezauważalne drgnięcie kącika ust Am, ni to przypominało uśmiech, ni grymas. Cieszyła się, że nie trafiła na jakiegoś małego bandytę, który albo by ją pobił, albo okradł, albo co gorsza jedno i drugie! Dzisiejsze dzieciaki są wyjątkowo zaskakujące, niby 10 lat, a w głowie już plany rabunkowe. Dzieciaki dzieciakami, ale prawdę mówiąc, gdyby ktoś nie przyjrzał się twarzy dziewczyny, równie dobrze mógłby spokojnie stwierdzić, że jest jego rówieśniczką. Pewnie stając przy nim ramię w ramię byłaby niewiele wyższa. Na szczęście drobna postura dziewczyny idealnie pasowała do jej zawodu, więc akurat na swój wzrost nie mogła narzekać, głównie dzięki temu jak jest drobno zbudowana jest tym, kim jest.

    - Dziękuję. - na jej twarzy zagościł lekki uśmieszek, a wraz z odpowiedzią nieświadomie musnęła wolną ręką pasmo włosów, które opadło na smukłe ramię dziewczyny. Wzięła duży łyk herbaty, by upewnić się jaki ma smak i nie skłamać.
    - Jaśminowy. Skarpetkowy zapach czuć było już z daleka. - próbowała się zaśmiać, ale dźwięk jaki z siebie wydobyła bardziej przypominał jęk, niż jej melodyjny śmiech. Jak to jest, że nawet obok dzieciaka dziewczyna jest strasznie sztywna. Powinna się trochę rozluźnić, bo inaczej zanudzi młodego na amen. Nie miała tutaj żadnych znajomych, a oprócz występów, na które musiała daleko jeździć nie miewała okazji na jakąkolwiek interakcję z inną istotą ludzką. Nawet robiąc zakupy ograniczała się tylko do dzień dobry i do widzenia. Oczywiście chciała zachowywać się jak inne dziewiętnastolatki, ale jakoś nigdy potrafiła się odnaleźć
    - Twoi rodzice nie będą na Ciebie źli, że rozmawiasz z nieznajomą? Nieznajomi są niebezpieczni. - zapytała nagle, skoro się rozglądał to musiało to oznaczać, że na kogoś czeka. Nie chciała go wpakować w tarapaty przez to, że rozmawia z zupełnie obcą mu osobą. Rodzice zawsze mówią: nie rozmawiaj z nieznajomymi. Odwróciła w ślimaczym tempie głowę, by móc w pełni się mu przyjrzeć. Młodziutki, miał pewnie 10-11 lat, nie dawała mu więcej. Równie drobny co ona, ładna buźka, na pewno dziewczynki w szkole będą za nim latały, stosując tzw. końskie zaloty. Włosy, a raczej kosmyki wystające spod kaptura chłopaka na dłuższą chwilę przykuły jej uwagę, z niewiadomej przyczyny miała ochotę wyciągnąć rękę i musnąć jednem z nich by lepiej poznać ich strukturę, poczuć jakie są w dotyku. Powstrzymała się jednak, miała w zwyczaju dotykać wszystko i wszystkiego aby później zilustrować to w rysowniku, tym razem musiała się powstrzymać. Wszak takie nagłe posunięcie z jej strony mogło skończyć się fatalnie. Żeby szybko oderwać myśli od jego czupryny, przesunęła wzrok niżej. Nie lubiła patrzeć w oczy, ale tym razem zrobiła wpatrywała się w jego ślipia. Białe tęczówki? Czyżby nosił soczewki? Nie dziwne, że to przyszło jej na myśl jako pierwsze, sama podczas występów musiała często zakładać różnokolorowe soczewki, zazwyczaj to były takie kolory, którego pigmenty nie występowały w tęczówce normalnego człowieka.

    - Ja nie zrobię Ci krzywdy. - wypaliła nagle bez powodu, przykrywając oczy powiekami na dłuższą chwilę. Słychać było w jej głosie obawę, obawę przed tym, że chłopak się wystraszy. Nie chciała by pomyślał, że ona może być w jakiś sposób zagrożeniem dla niego. Jasne, Amelia była drobną dziewczyną. Jasne, była od niego wyższa o jakieś parę centymetrów nie więcej. Ale jasnym również było, że jest starsza, na kolanach trzyma kurczowo przyciśnięta do siebie torbę, co było jedynie efektem stresu, a już to co w niej trzymała pozostawało tajemnicą dla wszystkich oprócz panienki Mocaffé. Równie dobrze mogła tam trzymać pistolet, nóż, lub inny przedmiot, którym przy użyciu niewielkiej siły mogła zrobić krzywdę. Każdego obcego człowieka powinno się obawiać na swój sposób niezależnie od tego jakiej jest postury. Amelia taką obcą osóbką była, właśnie - obcą. Przez myśl przeszło jej przedstawienie się, ale to nie trzymałoby się kupy z pytaniem jakie mu zadała chwilę wcześniej.

    Musiała zmienić pozycję, ból mięśni zaczynał jej dogryzać. Starała się rozluźnić ramiona, nie dociskając już tak do siebie torby. Pochyliła się w przód, by łokciami oprzeć się o kolana i przygryzła lekko dolną wargę, zerkając na chłopczyka spod czarnych, długich rzęs.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 9