• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » Wesoła Lodziarnia!
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Lipiec 2011, 09:43   

    Teraz zgiąć tu, teraz tu... Nie, chwila. To nie tak. Zmięłam serwetkę i wzięłam następną.
    -Może. -przyznałam. -Chociaż on raczej nie jest typem leniwca. Bardziej obstawiałabym, że znudził mu się zespół, muzyka którą gramy albo perkusja sama w sobie. To by bardziej do niego pasowało. -zwłaszcza, że trochę już się znamy.
    -Tak, to dość prawdopodobne. -odparłam po chwili namysłu. W zasadzie zawsze byłam dość delikatna i chorowita. Inne dzieciaki w przedszkolu jadły ziemię i robaki i nic im nie było, a ja wymiotowałam czasami nawet po kanapce z twarogiem. Inna sprawa, jeśli owy twaróg był nieświeży... Teraz już się chyba nie dowiem. -Z drugiej strony jedzenie słodyczy na obiad na niemal pusty żołądek to też kiepski pomysł. -zresztą nie mój pierwszy. I pewnie nie ostatni.
    Zrobiłam oburzoną minę.
    -No wiesz co?! Znamy się zaledwie dwadzieścia minut a Ty mnie już pytasz o takie intymne sprawy? -założyłam ręce na pierś i wstałam. Chwilę przeszywałam Saru wzrokiem, ale po chwili usiadłam i uśmiechnęłam się szeroko. -Wybacz. Nie wiem czemu, ale uwielbiam grać. Może powinnam zostać aktorką? Co myślisz? -spytałam, wracając do serwetki. -A jak chodzi o brak nogi i oka to są efektem wypadku. Urodziłam się i mieszkałam we Włoszech. Jak miałam sześć lat to rodzice postanowili się wyprowadzić. No i przy wjeździe do miasta wjechała w nas ciężarówka. Ot cała historia. Znaczy się... -zawiesiłam na chwile głos. -W wypadku zginął też mój brat. -nie mówiłam tego z jakimś ogromnym żalem. Saru nie mogła o tym wiedzieć, ale byłam medium, więc mogłam się kontaktować z bratem praktycznie zawsze i wszędzie.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Lipiec 2011, 19:48   

    No tak, mogło być i tak jak powiedziała Bikko. Bywa, że ludzie próbują wielu rzeczy za nim przyczepią się do czegoś na stałe. Sama Kaoru, kiedy była mała, bardzo chciała rzeźbić i mimo tego, że wychodziło jej to dużo gorzej niż rysowanie, uparcie próbowała do czegoś dojść w tym kierunku. Później jednak zainteresowała się muzyką, ale i to szybko jej przeszło, bo i talentu do niej w ogóle nie miała. Zresztą na tej planecie było straszliwie dziwacznie! Koniec końców, stwierdziła, że jednak pozostanie przy tym co wychodzi jej najlepiej. Mimo wszystko ludzie wokół niej uznali malowanie za niezwykle mało opłacalne zajęcie i próbowali ją odwieźć od wiązania z nim przyszłości. Poniekąd się im to udało.
    - Ano widzisz... - Przerwała i zasłoniwszy sobie usta ziewnęła lekko. - Przepraszam. W każdym razie to, że zrezygnował świadczy tylko o tym, że nie nadaje się do takiej roboty.
    No bo, skoro tak szybko nudziły mu się pewne sprawy, to mogły i dużo później. Wtedy, gdy zespół byłby już całkiem zaangażowany w trasę koncertową, lub w coś podobnego. I przecież coś takiego kompletnie by popsuło ich wszystkie poważne plany.
    - Powinniście znaleźć kogoś bardziej odpowiedzialnego. - Dodała po chwili.
    Pokiwała tylko głową, widząc, że dziewczyna się z nią zgadza w sprawie żołądka. To było jedną z najbardziej prawdopodobnych rzeczy, chodź powodów tak naprawdę mogło być wiele. I choćby dlatego Kaoru pozwoliła marnować się tym przepysznym gofrom na krańcu stolika.
    - Na mnie to tam nigdy tak nie działało. - Powiedziała, próbując sobie przypomnieć jakąś konkretną sytuacje, w której mogło się to zdarzyć. Jednak nic takiego nie przyszło jej do głowy, toteż wzruszyła jedynie ramionami.
    Zaraz później Bikko wyraźnie się oburzyła. No tak, jak zawsze Kaoru musiała pchać swój nos w nie swoje sprawy, więc nie powinna być tym faktem zdziwiona. Tym razem jednak była, bo przecież jej rozmówczyni wcześniej tak nie zareagowała, dając jej tym samym znać, że nie chce o tym rozmawiać! Już otworzyła buzie chcąc powiedzieć, że jeśli białowłosa nie chce, to nie musi jej o tym opowiadać, ale Bikko kontynuowała, sprawiając, że twarz Kaoru przyozdobiła dosyć śmieszna mina. Mieszanka zdziwienia, zmieszania i ciekawości. Dziewczyna szybko potrząsnęła głową, chcąc przywrócić się do porządku i wsłuchała się w słowa Bikko.
    - Ach, nie szkodzi. - Stwierdziła zaskoczona jej pytaniem. - Możesz spróbować, przecież nikt ci nie zabroni. - Dodała niepewnie, wciąż chyba jednak zmieszana jej wcześniejszym zachowaniem.
    Szczerze mówiąc, Kaoru nawet nie pomyślała o czymś tak prozaicznym jak wypadek samochodowy. I wydawało jej się to zabawnym, bo przecież tutaj, w Świecie Ludzi, powinna myśleć raczej w takich kategoriach. Uderzyła się więc w czoło otwartą dłonią, nieco się przy tym śmiejąc. Zaraz jednak się uspokoiła i spojrzała przepraszająco na Bikko.
    - Wybacz, naprawdę przepraszam. Pomyślałam o czymś głupim. - Zaczęła szybko tłumaczyć, pokorniejąc przy tym aż nadto. Pomyślała nawet, że powinna była użyć innych słów, bo przecież dziewczyna może zacząć ją o to wypytywać. Toteż postanowiła wrócić do tematu wypadku.
    - Musiało być ci ciężko. - Stwierdziła, patrząc na Bikko, chodź ta nie wyglądała na szczególnie przejętą, kiedy mówiła o bracie. - Pewnie byliście z bratem blisko, brakuje ci go?
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Lipiec 2011, 11:54   

    -Wiem, i ciągle kogoś szukamy. Tylko nie chcemy go jeszcze wyrzucać, bo przynajmniej jest jakiś perkusista. -nie zawsze jest na próbach, ale lepsze to, niż całkowity brak perkusji. Wtedy to już jest porażka i nie byłoby po co robić prób. A bez prób pewnie nie minęłoby sporo czasu jak zespół by się zupełnie rozpadł.
    -A może Ty kogoś znasz? Kto gra na perkusji w sensie? -szanse raczej nikłe, ale zapytać zawsze można, co nie?
    -Na Ciebie może nie, ale przed chwilą ustaliłyśmy, że mam delikatny żołądek. -przypomniałam i pokazałam jej język. W tym samym momencie złapał mnie lekki ból w kikucie. No racja, dawno żem nie zaglądała do świata zmarłych. Nie wiedziałam, czemu to tak wygląda: jeśli długo 'niemediuję', to pojawiają się bóle w nodze i oku. Zupełnie jakbym podczas kontaktu ze światem zmarłych dawała upust jakiejś energii, która uchodzi właśnie w tych dwóch punktach mojego ciała, a gdy długi okres czasu nie korzystałam z tej mocy, to ta energia jakby się kumulowała i po jakimś czasie próbowała wyjść. Trochę tak jak bąbelki z szampana próbują wyprzeć korek.
    Ta czy siak dałam się ponieść i otworzyłam na kontakt. Cukiernię od razu zalała fala zmarłych. No dobra, może nie fala, ale kilku się pojawiło. Między stolikami sunęła jakaś przygnębiona kelnerka z raną postrzałowa na piersi, a za nią biegała para roześmianych bliźniąt. Oczywiście tylko ja mogłam to wszystko zobaczyć. No, chyba, że ktoś inny tutaj też był medium.
    Mina Saru sugerowała, że moja gra była bardzo przekonująca. Fajnie, to dawało jakąś taką satysfakcję. Może rzeczywiście warto wziąć się za aktorstwo?
    -O czym? -spytałam zaciekawiona, odsuwając na brzeg stołu serwetkę, teraz już w postaci łabędzia. Nie był idealny, trochę krzywy tu to tam, ale na dłuższą metę nie było tego jakoś strasznie widać.
    Oparłam głowę na ramionach zastanawiając się, o czym to głupim mogla pomyśleć moja rozmówczyni.
    -Tak, byliśmy z bratem bardzo blisko. Na tyle blisko na ile wciąż pozostawaliśmy rodzeństwem, a nie związkiem kazirodzkim. No, z początku trochę było, ale potem przywykłam. Bo widzisz, jest taki jeden detal, który pomógł mi się pogodzić ze stratą i jednocześnie sprawia, że aż tak źle nie znoszę rozłąki. -uśmiechnęłam się tajemniczo. -Tylko nie wiem, czy mogę Ci powiedzieć. -spojrzałam na dziewczynę podejrzliwie. A co, jeśli jest z MORII? A jak się z nią podzielę informacją, że jestem medium, to nie zechce mnie porwać do eksperymentów? Aj, trzeba było trzymać język za zębami.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Lipiec 2011, 23:29   

    Kaoru pokiwała głową, zgadzając się ze stwierdzeniem Bikko. Zawsze lepiej było mieć coś, niż nic. Choć jeśli to "coś" sprawiało, że w danej osobie kiełkuje niepewność i nie pozwalało postawić kroku, ani w przód, ani w tył, to chyba lepszym wyjściem było "nic". Bo przynajmniej świadomym było się wtedy, na czym się stoi i że można ruszyć już tylko naprzód.
    - Fakt, przynajmniej nie brakuje wam perkusji na próbach. - Uśmiechnęła do białowłosej i zamyśliła nieco słysząc jej pytanie. - Nie, raczej nie. Choć jeśli na kogoś trafie, to powiem, że szukacie perkusisty. Co ty na to?
    Słysząc kolejne słowa Bikko zaśmiała się tylko i na widok wystawionego w jej kierunek języka uśmiechnęła się figlarnie. Gdyby tylko dziewczyna powiedziała jej o swojej przypadłości, Saru z pewnością pomyślałaby najpierw o bólach fantomowych. Zdarzało się przecież, że ludzie po stracie kończyny takowe odczuwali. Choć dokładna przyczyna ich pochodzenia pozostawała wciąż nieodkryta, to naukowcy podejrzewali, że jest to błąd w jaki wprowadza nas nasz własny mózg. Jednakże w przypadku białowłosej przyczyna zdawała się być znacznie ciekawszą, niż bóle fantomowe.
    Kaoru zawsze chciała poznać ten drugi świat. Upewnić się, że zgnicie ciała nie jest końcem osoby. Gdyby tylko miała szansę na spotkanie jakiegokolwiek ducha, bądź jego zobaczenie, na pewno by z takowej skorzystała. Ciekawą pozostawała też sprawa powiązania świata duchowego ze Strachami, o których co nieco słyszała, ale wciąż było jej mało informacji o nich. Nie pozwalała sobie bowiem na spontaniczne pogadanki na takowe tematy z członkami MORII. Kto wie jakby się to skończyło, gdyby któryś z nich uznał, że zbyt pozytywnie podchodzi do istot zza drugiej strony lustra. Ba, że fascynuje ją nie tylko ich anatomia i zdolności, ale i psychika. Osobiście Kaoru uważała, że porywa się jednak z motyką na słońce. Skoro nie potrafiła dogadać się z ludźmi, to w jaki niby sposób miała zrozumieć stworzenia z zupełnie innego świata? Jak w ogóle mogła myśleć o tym, że będzie w stanie ogarnąć coś, czego jeszcze nikomu się nie udało? Dla niej odpowiedź wydawała się bardzo, a nawet za bardzo prostą, choć niewątpliwie była szaloną. Wciąż jednak nie była jej pewna i trwała tak zawieszona między bytem, a niebytem.
    - O drobnostce. Taka nieważna, przelotna myśl - odpowiedziała jej drapiąc się lekko w policzek. Zaraz jednak zwróciła uwagę na serwetkę, którą bawiła się Bikko. - Łaa, origami! Jak na zrobionego z serwetki jest świetny! - Stwierdziła z zachwytem, pochylając się nad stołem i przyglądając papierowemu zwierzakowi. Kiedyś sama robiła takie łabędzie i inne stworzonka, ale była niemalże pewna, że wyszła już z wprawy. Cóż, ostatnim razem takowe dzieło wyszło z jej rąk w szkole podstawowej, a od tego czasu nie miała okazji by się tym zajmować. No chyba, że zaliczymy do origami zwinięte w idealną kulkę kartki papieru w jej koszu na śmieci...
    Zdecydowanie dziewczyna miała nadzieje na to, że Bikko nie będzie drążyła dalej tematu jej nagłego śmiechu. I z tą nadzieją słuchała jej dalszej wypowiedzi, spoglądając raz po raz na łabędzia. Uśmiechnęła się lekko, słysząc nawiązanie do związków kazirodczych. Białowłosa posiadała dość specyficzne poczucie humoru, ale Kaoru ono jak najbardziej odpowiadało. Po tym obdarzyła dziewczynę całą swoją uwagą, zostawiając serwetkę w spokoju. Naprwdę ciekawe czym była ta rzecz, o której mówiła Bikko? A może osoba? Dziewczyna zamyśliła się, by po chwili zauważyć, że jej rozmówczyni nie kontynuuje, a uśmiecha się w dosyć dziwny sposób. I z tego wniosek był jeden, a mianowicie taki, że osóbka naprzeciw właśnie przechodzi do konkretów. Saru z niecierpliwością czekała na to, co zaraz usłyszy, myśląc, że będzie to dalszą częścią wypowiedzi Bikko. A ta brzmiała z całą pewnością dosyć... podejrzanie. Dlaczego nie miałaby jej o tym powiedzieć? Przecież i tak rozmawiały już o czymś, co z całą pewnością było dość drażliwym tematem.
    - Cóż, nie będę cię zmuszać, chociaż przyznam, że umieram z ciekawości. - Powiedziała jak najbardziej szczerze, przechylając przy tym lekko główkę. Po chwili jednak oparła się całkowicie o stolik i nachyliła w stronę Bikko. - Może zróbmy tak, opowiesz mi o tym, a ja ci powiem coś w zamian, ok? - Informacja za informację była według Kaoru wymianą jak najbardziej w porządku i nie widziała powodu, dla którego dziewczyna miałaby odmówić.
    Jeśli chodziło zaś o MORIĘ, to Kaoru zdecydowanie nie należała do osób, które biegną na dywanik szefa, kiedy tylko zauważą coś dziwnego. Nie, ona była raczej osobą, która chciała wykorzystać tę organizację do własnych celów i właściwie tylko dlatego do niej dołączyła. W tej chwili jednak nie myślała ani o donoszeniu, ani o MORII, ani o innych tematach, które do niedawna nawiedzały jej myśli. Trzeba przyznać, że białowłosa kompletnie ją pochłonęła w tym momencie.
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 13:33   

    -To też jest dobre wyjście. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. Wyjęłam z kieszeni długopis i sięgnęłam po kolejną serwetkę. Nabazgrałam na niej swój numer telefonu. -Zadzwoń, jak kogoś znajdziesz. Albo możesz nawet temu komuś dać mój numer i niech sam dzwoni. To chyba nawet lepsze wyjście. -powiedziałam, podając jej serwetkę i zaczynając bawić się długopisem w tak zwany pen spinning. Świetne zajęcie na nudne lekcje. Dość pospolite, ale... To dobry trening dla paluchów.
    -No skoro tak twierdzisz... -nadal mnie ciekawiło, o czym takim wtedy pomyślała, ale skoro dwa razy odmówiła odpowiedzi, to nie było sensu drążyć tego dalej. Zwłaszcza, że owa myśl mogłaby nie być warta tyle zachodu.
    -Dzięki. -odpowiedziałam. Origami - kolejne zajęcie na nudne lekcje. Raz nawet udało mi się wymyślić nową figurę. To był taki jakby zegarek z kopertą. Ale już zapomniałam, jak go zrobiłam.
    Wysłuchałam jej uważnie. -Tak, to chyba uczciwy układ. -odpowiedziałam, po czym rozejrzałam się konspiracyjnie i tak samo nachyliłam lekko do Saru. -No więc ja jestem medium. Widzę duchy, zjawy i w ogóle umarłych. Dlatego tak nie tęsknię za bratem, bo się regularnie z nim widuję widuję. Znaczy wiesz, z jego duchem. -uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam normalnie. -Znam nawet samego kostuchę. -pochwaliłam się. -Nawet fajny z niego koleś. Nie jest taki straszny i w ogóle. Nawet nie chodzi ciągle ponury. To tylko jak ma gorszy dzień. Czyli jak na przykład jest jakaś wielka katastrofa. Bo nie dość, że umiera dużo ludzi na raz, to jeszcze przedwcześnie. A on tak nie lubi. Robi to, bo to jego zasrany obowiązek, ale nie lubi tego. -zrobiłam krótka pauzę. -Bo to wygląda tak, że on zabiera ludzi gdy już nadchodzi ich czas. Tak to ogólnie wygląda. Ale on odpowiada za wyznaczenie daty naturalnej śmierci i tak jakby rejestrację zmarłego w zaświatach. Dlatego nie lubi katastrof, bo ma dużo ludzi do odprawienia. No, ale za same katastrofy odpowiada już ktoś inny - jego siostra. Ona decyduje, kiedy ktoś sobie umrze przedwcześnie. A to w wypadku, a t ona jakąś chorobę, a to popełni samobójstwo. No ale jak już wspominała to jej brat odpowiada za rejestrację zmarłych, więc ona się 'bawi' a on za to zapierdziela potem. No i do tego psuje mu plany. -zakończyłam. Miałam nadzieję, że Saru za mną nadążyła.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Sierpień 2011, 02:55   

    Kaoru odwzajemniła jej uśmiech, przypatrując się ruchom jej dłoni. Przyjęła zapisaną serwetkę i przypatrywała się przez chwilę cyferkom tak, jakby chciała je zapamiętać. Szybko jednak wyjęła niewielki notesik ze swojej torby i zaczęła przepisywać numer na wytrzymalszą kartkę, a już na pewno taką, która tak łatwo się nie zgubi. Przytaknęła jej jeszcze i przyjrzała się zabawie długopisem.
    - Też mam taki zwyczaj - zaśmiała się. Zwykle jednak robiła to w chwilach, kiedy jej się nudziło, bądź naprawdę się zamyślała. Notes zamknęła, ale wciąż leżał na blacie. Właściwie nie musiała go używać. Numer zapisany na serwetce miała już w głowie i jakoś nie wyglądało na to, żeby miał stamtąd wyparować. Zwłaszcza, że zaraz miała usłyszeć coś niezmiernie ciekawego. Mimowolnie pomyślała o Seraphinie, któremu podała swój numer. Wydawał się personą naprawdę wartą zachodu, ale naszło ją przeczucie, że jednak nie wypiją już razem obiecanej kawy. Kolejna pusta obietnica, hm? Ludzie przychodzili i odchodzili, choćby nie wiadomo jak bardzo starano się utrzymać ich w bezruchu. Czy to czas, czy przypadek, albo nawet śmierć, nigdy nie było się pewnym tego, czy daną osobę spotka się drugi raz. Zdaniem Kaoru nie warto było się przywiązywać ani do ludzi, ani do rzeczy czy zwierząt. Prowadziło to tylko do nielogicznych myśli, czy niepożądanych emocji. I właśnie teraz czuła ona pewien rodzaj rozczarowania. Można byłoby powiedzieć, że lód, na którego czekała w niewiarygodnie długiej kolejce, wypadł jej z wafelka. Jednakże, a to niespodzianka, ktoś, kto widział jak smakowita kulka upadła na ziemię, kupił jej nowy smakołyk o wdzięcznej nazwie - Bikko.
    Saru cierpliwie czekała na reakcje białowłosej, zastanawiając się czy połknie ona haczyk, czy też może będzie trzymała język za zębami. Oczywiście miała nadzieje, że dziewczyna się rozgada. Choćby dlatego, że zapewne ta sprawa męczyłaby ją przez kilka kolejnych dni, nie dając zasnąć i sprawiając, że w jej głowie pojawiałyby się najróżniejsze teorie. Z zadowoleniem przypatrywała się swojej rozmówczyni, kiedy ta zaczęła się rozglądać. Nie drgnęła nawet na chwilkę, jakby najmniejszy ruch mógł spłoszyć jej ofiarę i przerwać przygotowania do zdradzenia tajemnicy. Kaoru karmiła się tym krótkim momentem. Oczy niebezpiecznie błyszczały, a swoją uwagę skupiła wyłącznie na Bikko. Ktoś, kto nie był w temacie, mógłby przysiąc, że wyglądały tak, jakby któraś miała zaraz zdradzić sekret o wadze życia. Cóż, poniekąd była to prawda.
    Z początku podeszła sceptycznie do tego co usłyszała. Wiele osób podawało, że potrafi rozmawiać z duchami i wciskało ludziom kit. Zapewne gdyby i ona należała do normalnych osóbek, wyśmiałaby teraz białowłosą. Wystarczyłoby, żeby była podobna do babki. Głupiej, starej jędzy, jak często nazywała ją w myślach. Ciekawe, co by zrobiła gdyby kiedyś usłyszała te słowa z jej ust? Jednak nie było to już możliwe, bo Kaoru nie zamierzała wracać do mieszkanka nad Tamizą. Powoli urzeczywistniała swój plan. Być może był nieco szalony, nierzeczywisty. Być może niemożliwy do spełnienia. Jednakże ona wiedziała, że jeżeli nigdy nie spróbuje, to się nie dowie. Nie chciała jednak popełniać już więcej błędów. Chciała wiedzieć, być pewną, że to, co zamierzała zrobić zapewni jej dogodne życie. Jeśli tak można było nazwać bezcelowe włóczenie się po świecie, będąc wypraną z emocji istotą. Choć to pewnie kwestia gustów...
    Jej usta rozchyliły się lekko i raptownie zamknęły. Początkowo pomyślała, że Bikko mogła mieć nawet schizofrenię, ale nie przerywała, ciekawa jej dalszej wypowiedzi. Wystarczyło dokładnie przeanalizować to, co powiedziała. Fragment po fragmencie, by dojść do wniosków, które być może były nieco zaskakujące, ale jednocześnie odpychały widmo choroby umysłowej znad kalekiej dziewczyny.
    - Mów dalej - szepnęła tylko, gdy Bikko przerwała. Ciekawa była, czy to, co opowiadała było prawdą. Zawsze mógłby to być Cień, bawiący się kosztem białowłosej, co Kaoru uznała za wielce prawdopodobne. Zwłaszcza, że dziwnym było według niej, że Śmierć to tak naprawdę dwie osoby. Kto by pomyślał. Cienie mogły mieć rodziny, ale czy to Coś też? A może faktycznie wszystko miało swoją dobrą i złą stronę? Może nie istniały osoby, ani rzeczy wyłącznie dobre, czy złe?
    - Łał, niesamowite! - Bikko mogła z łatwością zauważyć, że Kaoru pochyla się nad stolikiem nieco bardziej niż wcześniej. - Mogę o coś zapytać? - Na kilka sekund przerwała, by po chwili zasypać dziewczynę pytaniami. - Czy ten gość ma czerwone oczy? Jak wygląda dokładnie? A ta jego siostra? - Znów przerwała, by zaczerpnąć powietrza. - Mogłabyś ich tu jakoś sprowadzić? Przynajmniej jedno! Złożyła ręce w modlitewnym geście i spojrzała na nią błagalnie. - Proooszę!
    Miała do owych postaci naprawdę mnóstwo pytań, na które prawdopodobnie mogłyby odpowiedzieć. Choć gdyby faktycznie okazało się, że to Cienie, mogło by być jej ciężko. Wzdrygnęła się na samą myśl o tym. Zresztą ciekawe, czy by ją skojarzyli i jak dużo mogliby o niej powiedzieć, hm? W końcu nie bez powodu miała blizny na przedramieniu, które zresztą miała zamiar pokazać Bikko.
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Sierpień 2011, 12:07   

    -Ale jaki? -spojrzałam się na nią ze zdziwieniem, ale nie potrzebowałam odpowiedzi, gdy podążyłam za jej wzrokiem. -A, o to Ci chodzi. -zaśmiałam się lekko. Nawet nie byłam świadoma, że znów to robię. Już taki odruch. Odłożyła długopis, a po chwili schowałam do kieszeni, żeby mnie nie korcił.
    Chwilę patrzyłam się na notes. Nie było w nim w sumie nic a nic interesującego, ale lubiłam takie rzeczy. Notatniki oprawione w skórę coś w sobie miały. Zawsze chciałam taki mieć, żeby zapisywać w nim swoje tabulatury, ale jakoś nigdzie takiego nie znalazłam. No a poza tym cena. Takie cudeńko na pewno nie jest tanie. A jakbym miała kupić zwykły notatnik i zanieść go do obicia czy czegoś takiego to zapłaciłabym małą fortunę. Co prawda nie było u mnie z kasą aż tak krucho, ale... Wolałam kupić sobie trzecią gitarę. Miałam na oku pewną ślicznotkę.
    Saru fajnie podchwyciła moja małą gierkę. Miałam jej wyjawić w sumie nie taki znów wielki sekret, ale atmosfera tajemniczości zabijała. Kątem oka zauważyłam, jak ktoś rozmawia przez telefon i moja wyobraźnia od razu podsunęła mi pewną wizję. Owa osoba jest łącznikiem kontrwywiadu i właśnie wzywa wsparcie! Zaraz tu wpadną faceci w czarnych garniturach, żeby założyć nam na głowy czarne worki, wrzucić nas do ciężarówek i wywieźć do tajnego ośrodka daleko za miastem! Wizja oczywiście tak prawdopodobna, że jutro spadnie śnieg, ale i tak było fajnie.
    Z początku mina Saru sugerowała, że dość dziwne rzeczy sobie o mnie myśli, ale potem nieco się zmieniło i dziewczyna wyglądała na bardzo zaciekawioną. Uśmiechnęłam się szeroko w myślach. Lubiłam, gdy ktoś był zainteresowany tym, o czym mówię, nawet jeśli byłaby to jakaś pierdoła. Coś w stylu... A wczoraj mi pękła sznurówka w bucie.
    Pod koniec mojego wywodu Saru była już chyba u szczytu zaciekawienia, co bardzo mi się podobało.
    -Wal. -powiedziałam, gdy dziewczyna chciała o coś spytać. Zawsze byłam otwarta na pytania, nigdy nie było tak, że nie pozwalałam komuś o coś spytać. Byłam zbyt ciekawska, żeby owego pytania nie poznać. A jak mi się nie spodobało, to po prostu nie udzielałam na nie odpowiedzi. Ot proste i genialne.
    Spodziewałam si jednego pytania, a tymczasem Kaoru zalała mnie ich lawiną. No dobra, cztery to jeszcze nie taka lawina, ale i tak sporawo.
    -Nie, nie ma. W ogóle nie ma oczu. -rzekłam, robiąc sobie okulary z palców. -Ale czasami nosi okulary, co jest dość komiczne. Tak naprawdę to on wygląda tak jak sobie go ludzie od wieków wyobrażają. Szkielet opatulony czarnym, postrzępionym płaszczem z kapturem. I z kosą. Taką wyszczerbioną. Ale on mówi, że wygląda tak właśnie dlatego, że ludzie go sobie tak wyobrażali. Czasami przybiera trochę inną postać. Takiego... kurcze, jakby go tu opisać. Taki dość wysoki i gruby facet, z poparzoną skórą. Tu i ówdzie ma ubytki skórne i widać mięśnie, ma na sobie tylko taka przepaskę na biodrach, sandały i hełm z rogami, który zasłania również twarz. A z ramion i pleców wystają mu czarne kolce. -opisałam. -Wtedy jest Hadesem. Bo tak mniej więcej go sobie wyobrażali starożytni grecy. -wyjaśniłam. Tak przynajmniej on sam mi mówił, mógł kłamać. Kłamstwo co prawda nie leży w jego naturze, ale kto go tam wie. -A jego siostra... Wysoka, smukła i dość nawet biuściata dziewczyna. W takiej długiej sukni. Takiej trochę... Kurcze, wieczorowa to za dużo powiedziane. Z takiego jakiegoś cienkiego i lekkiego materiału, o. Zielonkawego. Ma długie smukłe palce. I długie czarne włosy. Takie do pośladków. I jak leci to one tak za nią powiewają. Bo ona właśnie lata po to, żeby powodować katastrofy. Jak gdzieś przeleci, to już wiadomo, że tam się coś stanie. A twarz... Twarz ma ukrytą pod takim jakby welonem. Czarnym. Paskudna ma mordę. Brak kilku zębów, takie żółtawe one są... Język jak u węża i potrafi naprawdę szeroko rozdziawić paszczę. I też nie ma oczu tylko puste oczodoły. Ale nie widać kości, po prostu ma takie dwie czarne i bezdenne jamy. -podczas całej opowieści bujnie gestykulowałam, pokazując piersi, włosy, brak oczu i tak dalej.
    Spojrzałam na nią tak jakby łobuzersko. -Przywołać ich? No nie wiem... Znaczy, na pewno nie tu, musiałybyśmy iść w jakieś ustronne miejsce. -rzekłam. -Tylko co ja będę z tego miała? -spytałam. -A właśnie, Ty też miałaś mi coś powiedzieć. -zauważyłam i pokazałam jej język. -Jak mi to coś powiesz to postaram się ich przywołać. oczywiście, jak pójdziemy gdzieś indziej. -uśmiechnęłam się szeroko.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Sierpień 2011, 01:57   

    Fakt, taka zabawa długopisem lub inną rzeczą, która była akurat pod ręką, odbywała się czasami podświadomie, jakby była zaprogramowana niezależnie od naszej woli. Kaoru miała wrażenie, że Bikko źle ją zrozumiała, kiedy plastikowy przedmiot powędrował do jej kieszeni. W najmniejszym stopniu nie przeszkadzało jej to, co wyczyniała z nim dziewczyna. Dla niej każde wielokrotnie powtarzane czynności, podświadome odruchy czy natręctwa określały daną osobę i mogły być przydatne w dosyć nieoczekiwanych przypadkach. Ludzie często nie zwracali uwagi na takowe, ale u niej stawało się to powoli nawykiem. Obserwacja i wyciąganie z niej wniosków weszło jej w krew tak samo jak kiedyś nałogowe... spanie. Zresztą i teraz zdarzało się jej zasypiać w dosyć niepożądanych sytuacjach. Ale to chyba nic dziwnego, jeśli było się znudzonym do granic możliwości, prawda?
    Jeśli zaś chodziło o notes, to Kaoru nigdy nie myślała o nim jak o czymś specjalnym. Po prostu jednego, pięknego dnia zobaczyła go na jakiejś wystawie w sklepie i ze zwykłego kaprysu dokonała zakupu. Co prawda do tanich nie należał, ale chorobliwie drogi też nie był. Ważne, że spełniał swoje zadanie i nie niszczył się tak łatwo. W każdym razie jak dotąd nie przyszło jej nawet do głowy, że ktoś patrząc na to zbiorowisko białych kartek, obleczone w ciemną skórę, będzie się nim zachwycał. Dla niej była to kolejna z rzeczy, w których posiadaniu była. Mogła go wyrzucić w każdej chwili, a za kilka dni miałaby już nowy jeśliby zechciała. Zarobki jakie otrzymywała, pracując w MORII były wystarczająco duże by z nich wyżyć, spłacić rachunki i mieć rozrywkę. Dodatkowo jeszcze zdarzało jej się malować obrazy na zamówienie, więc można by powiedzieć, że gotówki miała nawet nadmiar. Z pewnością na płacę nie mogła narzekać, ale warunki w jakich pracowała były niezwykle niebezpieczne. I o tym zdążyła się już przekonać, mając jeszcze w swojej głowie obraz wykrwawiającego się przed nią mężczyzny.
    Nie można byłoby się nie zgodzić ze stwierdzeniem, iż atmosfera zabijała. I właśnie to nadawało wyjątkowości tej wspólnie spędzanej przez dziewczęta chwili. Gdyby nie fakt, że Kaoru poświęcała cała swoją uwagę Bikko to i jej wyobraźnia podchwyciłaby pewnie obraz człowieka, który rozmawiając przez telefon zdaje sprawozdanie ze swojego zadania. Problem w tym, że ona pewnie wzięłaby taki rozwój wypadków za bardzo prawdopodobny, bo przecież pracownicy organizacji, której członkiem sama była, mieli obowiązek powiadamiania o wszelkich podejrzeniach względem ludzi, a już na pewno o tym, że przyłapali kogoś zza drugiej strony lustra. No, a co by zrobili, gdyby dowiedzieli się o umiejętności Bikko? Oczywiście pomijając fakt, że człowiekiem ona nie była, o czym Kaoru nie wiedziała. A przynajmniej o wiele przyjemniej było założyć, że białowłosa pochodzi z tego, a nie innego świata, co zresztą potwierdziła historia o wypadku.
    - Nie posiada oczu? - Powtórzyła za Bikko nieco zbita z pantałyku. Wciąż była niezwykle zainteresowana jej opisami tajemniczych postaci... Kto wie, a może chodziło tu jakąś nieodkrytą jeszcze rasę? Taki stan rzeczy wydawał się niezwykle interesujący. Z początku faktycznie myślała o Cieniach, jako, że zwykła zwalać na te istoty wszystkie niepowodzenia, jakie jej się przytrafiały. Wszystko co złe, to Cienie, o! Właściwie już nawet i ją zaczynała męczyć ta mała obsesja, ale nie potrafiła myśleć o nich inaczej. Przynajmniej do momentu, w którym do końca wyjaśniłaby pewne sprawy, co miała nadzieje wkrótce zrobić.
    Kaoru zaśmiała się lekko, widząc, jak jej rozmówczyni wykonuje okulary ze swoich palców. Wyglądało to dosyć zabawnie, a to co usłyszała później pogłębiło jej śmiech.
    - Haha, faktycznie! Czaszka z okularami - przerwała jej na chwilkę zaraz po tym jak się uspokoiła i następnie pokiwała kilkakrotnie główką. Wyobrażenie sobie wcześniej wspomnianej czaszki i okularów było dla niej przysłowiową bułką z masłem. Co prawda szkła, które sobie wymyśliła, różniły się od normalnych, ale o tym Bikko nie musiała już wiedzieć. Ważne, że dla obydwu z nich to połączenie było zabawne. W każdym razie z przyjemnością chłonęła informacje jakie dawała jej dziewczyna.
    - Klasyka jest najlepsza - stwierdziła. - Ponury Żniwiarz wygląda dużo lepiej od ponadziewanego kolcami Hadesa. - No, a przynajmniej według niej tak było. Wizja takiego bóstwa całkowicie nie zgadzała się z jej wyobrażeniami na temat mitologii greckiej, ale być może to one były błędne? Cóż, to też wydawało jej się być ciekawą myślą.
    - Nie podoba mi się - odezwała się zaraz po tym jak Bikko skończyła mówić o kobiecie. - Bezdenne oczodoły są urocze tylko u Ponurego Żniwiarza, a język węża pasuje wyłącznie Meduzie. - Naburmuszyła się, jak gdyby ktoś ją uraził. Zaraz jednak się rozpogodziła i uśmiechnęła równie łobuzersko co białowłosa. - No pewnie! Może na cmentarz, to doda trochę klimatu - zamyśliła się lekko, wcale na ten temat nie żartując, nawet jeśli tak to wyglądało. - Właściwie, to nie chce tej baby. - Zabrzmiało to tak, jakby miała pewność co do tego, że Bikko którąś z tych istot przywoła. To samo tyczyło się możliwości wyboru któregoś z nich, ale tak naprawdę wszystko zależało od jej rozmówczyni i ona raczej wpływu na to nie miała.
    - Mogę ci nawet zapłacić, jeśli chcesz - odparła natychmiastowo, słysząc pytanie. - Ach, tak. - Dodała, przypomniawszy sobie o umowie. Rozejrzała się nieco, chcąc sprawdzić czy ktoś się na nie niepotrzebnie nie gapi i za chwilę położyła lewą rękę na stole. Później podwinęła rękaw bluzy który się na niej znajdował i przegarnęła znajdujące się niedaleko nadgarstka rzemyki tak, by nie zasłaniały tego, co chciała pokazać Bikko. Przedramię było ułożone w taki sposób, by dziewczyna z łatwością mogła dostrzec biegnące przez nie, dość grube kreski. Blizny odznaczały się od reszty skóry nieco ciemniejszym kolorem i ułożone były dość chaotycznie. Patrząc na to można było odnieść wrażenie, że osoba, która sobie to zrobiła bez wątpienia nie chciała by ją odratowano. Nie wyglądało to za ładnie.
    - Zapewne twój znajomy mnie nie lubi - powiedziała, uśmiechając się do niej przemiło. - Ale chętnie poznam osobę, której ciągle uprzykrzam życie. - Dodała. Czas teraźniejszy był tu na miejscu, bo przecież wciąż kręciła się przy zwłokach i innych niezbyt przyjemnych rzeczach.
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Sierpień 2011, 20:21   

    No więc Kaoru miała złe wrażenie, bo wcale nie zrozumiałam jej źle. Znaczy... Nie odebrałam tego co powiedziała jako znak, że jej przeszkadza moja zabawa. To bardziej mi samej to przeszkadzało. Sama nie wiedziała dlaczego. Dobra, zostawmy to.
    Jak już byłam przy notatniku oprawionym w skórę, to doszłam do pieniędzy. I gitary. No więc dalej jest zespół. I koncerty. I tak jakby sława. tak, chciałabym być sławna. nagrać płytę i tak dalej. To musi być niezła zabawa. Chociaż z drugiej strony jest prasa i paparazzi... No cóż, trudno by było, żeby były tylko dobre strony. Ale jak na razie idzie nam nieźle. Mamy podpisaną taką mini umowę z właścicielem jednego baru na występ. I on ma nam za ten występ zapłacić. Nie ma ustalonej daty, bo mamy problem z perkusistą. W zasadzie to już wyleciał i problem polega na tym, że nie mamy bębniarza.
    -No przecież mówię, że nie. -powiedziałam i pokazałam jej język. -Ale widzi. Trochę inaczej niż my, bo kiedyś o to pytałam. Powiedział, że widzi wszystko na czarno-biało, ale wie, co ma jaki kolor, że jak chce, to nad ludźmi pokazuje się taka chmurka, która mówi o nich wszystko,czego sobie zapragnie. Imię, nazwisko, wiek i ustaloną przez niego datę śmierci. Czasami widzi nawet, czy dana osoba umrze za sprawą jego siostry. To go strasznie wkurza, bo on w zasadzie nie może z tym nic zrobić. O, i na przykład widzi przez ściany. Albo może tak Cie prześwietlić, że zobaczy co masz w kieszeniach. Albo nawet Twój szkielet. -ja sama nigdy nie doświadczyłam tego sposobu postrzegania świata, po prostu nie było takiej możliwości. To wszystko wiem z jego opowieści. -Jego siostra widzi wszystko tak samo. -dodałam jeszcze. -Tylko z takim jakby czerwonawym zabarwieniem.
    Też się uśmiechnęłam widząc uśmiech u Kaoru. -Myślę, że nie będzie problemów, żeby Ci się pokazał w okularach. -rzuciłam. -O, coś mi się przypomniało. Czasami jak ma lepszy humor to się jakoś odstawia. Na przykład w okulary słoneczne. Czasem zwykłe, a czasem takie w stylu disco. Wiesz, w kształcie gwiazdek czy cuś. Ale zawsze inaczej. Raz ubrał się jak metalowiec. Glany, pieszczochy i tak dalej. Ogólnie to idzie z duchem czasu. Coś ostatnio mówił, że buduje sobie motor... Tak jakby co to dotąd jeździł na koniu. -no, trudno by mu było, gdyby ciągle siedział w średniowieczu. Ciekawe, kiedy zamieni kosę na karabin.
    -Tak, ja też tak uważam. Ogólnie lubię mitologię grecką, ale jakoś lepiej gada mi się ze Żniwiarzem, niż z Hadesem. A właśnie, miałam go poprosić o przejażdżkę po Styksie, ciekawe, czy to możliwe. -uśmiechnęłam się szeroko. Gdybym była jakąś gothką, to pewnie uważałabym taką przejażdżkę, czy w sumie przepłynkę, za romantyczną.
    -Wiesz, mi tam jej wygląda aż tak nie przeszkadza, ale też bardzo jej nie lubię. Jest nawet w porządku, obiecała mi, że nie będzie próbowała uśmiercić mnie drugi raz, ale jednak... Wtedy Żniwiarz zdążył mnie ocalić. Raz mi mówił, że tak się tym przejął przez mój dar. Chciał mieć kogoś, z kim mógłby pogadać. Z siostrą tak średnio mu się konwersuje, większość zmarłych też nie jest zbyt chętna do pogawędki. A nawet jeśli to w końcu muszą odejść do świata zmarłych. Część oczywiście zostaje jako duchy i nawiedza jakieś tam domy, ale takie duchy wariują. Dosłownie odwala im szajba. Tracą zmysły i tak dalej. -kiedyś się o to pokłóciłam z bratem. On chciał tu zostać na stałe, a ja się nie zgadzałam, bo bałam się, że on też zeświruje. A on myślał, że go już nie kocham i nie chcę go oglądać. Długo był obrażony.
    -Na cmentarz? Okej, czemu nie! Będzie fajowo. -kolejny szeroki uśmiech. A co do siostry Żniwiarza to bez problemu, jak Kaoru nie chce, to jej nie będę przywoływać. Sama też nie miałam ochoty z nią gadać.
    -Co? Nie, daj spokój, tak tylko rzuciłam. -machnęłam ręką. Jasne, trochę kasy by się przydało, no ale bez przesady. Aż taka pazerna nie jestem.
    Oczy... oko. Oko mi się poszerzyło, jak zobaczyłam jej blizny. Nie, żeby były jakieś naprawdę paskudne czy straszne. Wręcz tak jakby mi się podobały.
    -Oj tam nie lubi. Chociaż jeśli to była próba samobójcza... -spojrzałam na nią z ukosa. -Wiesz, od samobójstw jest jeszcze trzeci. Brat tamtych dwojga. Mega smutas, nie znajdziesz większego. Lepszy humor ma wtedy, jak już ktoś się zabije. To raczej on Cie nie lubi, bo jeśli to naprawdę była próba samobójcza -wskazałam palcem na blizny -to znaczy, że on Cię do tego popchnął. Przeżyłaś, więc pewnie mu się to nie spodobało. Uważaj na jakieś depresje czy cuś, bo pewnie będzie próbował dalej. No, a Żniwiarz i jego siostrunia naprawdę nienawidzą tego suicidera. Bo psuje plany im obojgu. Na dodatek o samobójstwie Żniwiarz wie dopiero, gdy dusza przyjdzie na odprawę. Co jest gorsze od przedwczesnej śmierci, bo jak jest przedwczesna śmierć, to Żniwiarz się o niej zawczasu dowie. I ma chwile, żeby tak wstępnie wszystko przygotować. A tak - dup! Ni z gruchy ni z pietruchy dusza. Nadążasz? -upewniłam się. Po namyśle zaczęłam kolejny krótki wywód. -Jeśli jednak ktoś Ci to zrobił, to pewnie nie lubi Cię Siostra. Chyba, że Żniwiarz tak właśnie zaplanował Twoją śmierć... Bo czasami ma takie odpały, że sam zabiera ludzi w młodym wieku. Chociaż wątpię, że będzie zły czy coś. On raczej podziwia ludzi, którym udaje się go oszukać. Szanuje ich. I lubi się z nimi tak bawić w kotka i myszkę. On stara się tego kogoś uśmiercić, a ten ktoś ma mu uciec. Dużo razy była blisko śmierci? -coś mi się wywróciło w żołądku. -Zaraz mi odpowiesz. -rzuciłam tylko i pokuśtykałam do łazienki, żeby wrócić po kilku minutach. -Sorki, resztki gofrów chciały wyjść. -uśmiechnęłam się przepraszająco.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Sierpień 2011, 05:34   

    Z tą sławą to u Kaoru bywało różnie, raz chciała zaistnieć, a raz po prostu zniknąć. Może właściwie nie tyle mieć rozgłos, co coś po sobie zostawić. Choćby takie obrazy, podpisane jej inicjałami, czy jakimś innym, tylko jej znanym bazgrołem. Nigdy jednak nie marzyła o tym, by być jakąś celebrytką i występować w takim, na przykład, komercyjnym Tańcu z gwiazdami, czy innym śmieciu. Komu to było potrzebne? Jej na pewno nie, preferowała raczej życie w cieniu wszystkich wokół. Miało to swoje plusy, bo przecież obserwując, zdobywała informacje, których inni nie mieli. Jednakże ciężko jej było komukolwiek zaufać i się do niego przywiązać. I po wyczynie jej rodziny stwierdziła, że nawet z nimi nie chce mieć nic wspólnego. Bo przecież z nią było wszystko w porządku, ale nie, oni musieli wysłać ją na obserwacje do szpitala. Wciąż jeszcze pamiętała przymusowe przyjmowanie leków i ich skutki. Brr... Chyba jedynym pozytywem były kłótnie z personelem...
    Zainteresowanie Kaoru wciąż rosło. Nie przypuszczała, że ktoś mógłby tak patrzeć na świat. Choć bardziej może chodziło tu o postrzeganie pozazmysłowe, czy coś takiego, skoro nie potrzebował widzieć barw, by o nich wiedzieć. Jednak nie wymagajmy zbyt wiele od kogoś kto nie ma gałek ocznych. Cóż, w dziewczynie rósł konflikt między patrzeniem na osobę Żniwiarza przez pryzmat nauki, a własnych doświadczeń, których w taki sposób nie dałoby się wyjaśnić.
    - To trochę jak shinigami z takiej jednej mangi - stwierdziła, wyraźnie zafascynowana jej słowami. - Taki rentgen musi być przydatny! - I wcale nie z medycznego punktu widzenia. Jednakże ktoś taki jak on raczej nie używał go do kradzieży, prawda? Kaoru zaciekawił jednak fakt, jakim była różnica w oglądaniu świata przez rodzeństwo. Co sprawiało, że u tej kobiety(Swoją drogą, czy w ogóle można było ją tak nazwać?) wszystko miało czerwonawy odcień? Zatrzymała się nad tą kwestią nieco dłużej, ściągając brwi, jednak widać tego za bardzo nie było, bo grzywka skutecznie je zasłaniała.
    Parsknęła głośno śmiechem, kiedy doszło do niej to, o czym mówiła Bikko. Prawdopodobnie wzbudziła tym zainteresowanie pozostałych klientów tego miejsca, ale nie zwracała na nich uwagi. Tego wszystkiego było za dużo. Wizja kościotrupa jadącego na motorze, który ubrany był w skórzaną kurtkę... gdyby nie fakt, że miał jeszcze okulary z oprawkami w kształcie gwiazdek, wyglądałby jak bohater Ghost Rider'a. Oczywiście jeśliby dodać efekty specjalne w postaci ognia, chociaż z tym chyba nie byłoby problemów, co swoją drogą trochę przerażało. Biedna dziewczyna położyła głowę na stole, trzymając się za brzuch i przez chwile tak została, łapiąc oddech.
    - Po Styksie? Też chciałabym to zobaczyć! Pewnie trzeba byłoby zapłacić - ożywiła się, kiedy białowłosa wspomniała o rzece i wróciła do poprzedniej pozycji. Widać było, że wciąż jeszcze jest rozbawiona wcześniejszym wyobrażeniem Żniwiarza. - Niesamowite, że robi też za Charona! Bardziej pasowałby do Tanatosa, chociaż on wyglądał nieco żywotniej - przerwała na chwile, w zamyśleniu wpatrując się w stół - chociaż... może to źródła się mylą. - Dodała. Ona nie musiała być gothką by uznać to za niezwykle fascynujące, choć nawet gdyby była, to pewnie nie stwierdziłaby, że to romantyczne. Chociaż przy tak dziwnej osobie może i to byłoby możliwe. Postanowiła wykorzystać sytuacje do cna. Kto wie, kiedy by się powtórzyła. W końcu nawet nie wiedziała, czy spotka ponownie Bikko, więc nie było mowy o wahaniu.
    - Nigdy nie masz pewności - przerwała jej, słysząc o obietnicy. Nie uważała, by ufanie takiej postaci jak ta, było dobrym pomysłem. - Drugi raz? - Spytała, przypatrując jej się uważnie. Jednym na pewno był wypadek, ale drugim? To też było interesujące. W każdym razie, jak na Kostuchę, gość wydawał się być całkiem uczuciowy. Jedno było pewne dla Kaoru, skoro ona miała negatywne odczucia względem jego siostry po usłyszeniu kilku słów, a on musiał się z nią męczyć cały czas... chyba nikt by nie wytrzymał.
    - A Strachy? - Wymsknęło jej się. Na początku trochę się przestraszyła, że mogło to dziwnie zabrzmieć, ale nie dała tego po sobie poznać. Nadal wpatrywała się w Bikko niezmiernie zaciekawiona jej słowami.
    Kaoru również się uśmiechnęła, słysząc jak chętnie podchodzi do jej pomysłu białowłosa. Cmentarz był miejscem, które zwykli spacerowicze raczej omijali, więc chyba nie powinno być problemu z nadmiarem ludzi. Zresztą, czy to nie idealne miejsce na seanse spirytystyczne?
    Cóż, nie obraziłaby się, gdyby musiała zapłacić za coś takiego. W końcu dla jej obecnej partnerki w interesach musiało być to męczące, ale skoro nie chciała pieniędzy... to już nie sprawa Kaoru, przynajmniej trochę oszczędzi.
    - W sumie była - przerwała, chwile zastanawiając się nad następnymi słowami. Cieszyło ją to, że Bikko na razie nie wystrzeliła z jakimś złośliwym komentarzem. - Chociaż tak nie do końca. Trudno mi to wyjaśnić - stwierdziła, naciągając rękaw z powrotem na miejsce. Nie widziało jej się pokazywanie tych blizn każdej osobie, która była w pobliżu, a nie sądziła, by kalekiej dziewczynie się one podobały.
    - Nie sądziłam, że jest jeszcze trzeci - teraz patrzyła na nią zdziwiona, masując przedramię z bliznami. Tego się naprawdę nie spodziewała. - Raczej wątpię, by to był on. - No bo przecież nie zrobiła tego z powodu depresji, chociaż wszyscy wokół tak twierdzili. Ale to nie jej wina, że nie chcieli wierzyć w jej opowieści! - Myślę, że gdyby próbował, to pewnie teraz by tu był - zażartowała w trochę dziwny sposób, mając nadzieje, że Bikko ją zrozumie. - Chyba tak - odparła na jej pytanie, a przynajmniej miała nadzieje, że nadąża. - Nie, nie - zaczęła machać rękoma, jakby próbowała się przed czymś obronić - te blizny to moja sprawka. Sama nie wiem, to skomplikowana sprawa. - Dodała, zastanawiając się, czy weszła w jakąś grę z personifikacją śmierci. Pewnym jednak było, że na pewno się na nią natknął, nawet jeśli ona nie była tego świadoma. Wtedy, czy kiedy indziej, ale stuprocentowo mieli okazje się już spotkać. Dlatego właśnie stwierdziła, że jej nie lubi. Skoro nie lubił swojej roboty, to nie mógł darzyć sympatią i jej.
    Na ostatnie pytanie chciała odpowiedzieć od razu, ale białowłosa poderwała się nagle i pognała w stronę łazienki. Naprawdę... skoro ma taki wrażliwy żołądek powinna uważać na to, co zjada. Zielone oczy przyjrzały się pomieszczeniu, w którym znajdowało się już zdecydowanie mniej gości, niż wcześniej. Kaoru zabawiła tu dłużej niż przewidywała i jak na razie nie zamierzała rozstawać się z białowłosą. Sięgnęła po notes i schowała go do torby, akurat kiedy jej rozmówczyni pojawiła się w polu widzenia.
    - Nic na to nie poradzimy - uśmiechnęła się do niej. - Co do pytania... w sumie sporo. To trochę drażliwy temat. - Powiedziała niepewnie. - Pewnie dowiesz się wszystkiego jak pogadamy z tym gościem. - Bikko zapewne myślała o dziewczynie, jak o rówieśniczce, a Kaoru póki co nie chciało się tłumaczyć, że jest kimś w rodzaju... chirurga? To chyba było bardziej odpowiednie, niż gdyby miała powiedzieć, że jest medykiem w MORII. Operowanie ciał według widzimisię naukowców było niezbyt przyjemną dla oka pracą, ale ona chyba zdążyła się już do tego przyzwyczaić. No i śmierć w podziemiach organizacji była czymś aż nazbyt zwyczajnym i choćby dlatego część ludzi, którzy tam trafiali nie wytrzymywała psychicznie.
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Sierpień 2011, 12:30   

    Nie, żebym potrafiła czytać w myślach, ale tak trochę naprostuję: ciągnęła mnie sława, ale broń Boże nie komercyjna. My jesteśmy i będziemy niezależni i będziemy robić wszystko po swojemu choćby nie wiem co. A jak ktoś ze składu się w tym stanie wykruszy to wyleci i tyle. No, a teraz wróćmy do fabuły.
    -Shinigami? Z mangi? -nie siedziałam z a bardzo w tych tematach, zarówno anime i mangi jak i Japonii ogółem. -A kim są ci Shinigami? -spytałam. Znając mangi to pewnie jakieś mega przepotężne stwory, które wymachują mieczami dwa razy większymi od siebie bez najmniejszego problemu, chociaż są chude jak szkapa. I jeszcze do tego są takie niby nie pokonane, ale pod koniec ktoś rozwali je patykiem, albo kubkiem, albo zeszytem.
    -No, mi by się bardzo przydał. Ciągle coś gubię u siebie w domu. Czasem wręcz wołam Żniwiarza, żeby pomógł mi to znaleźć, co średnio mu się podoba... -i wcale mu się nie dziwię. W końcu odrywam go od roboty dla jakiejś pierdoły. Przynajmniej pierdoły z jego punktu widzenia. Ale jakoś nigdy nie odmówił pomocy, więc... Dla niego to jest chwila w sumie. Omiata dom wzrokiem i już, znalezione. Chodzi tu bardziej o sam fakt oderwania od pracy. Ale ciekawi mnie też fakt, że on w sumie nie musi odpowiedzieć na wezwanie. Żaden zmarły nie musi. To jest bardziej prośba o przybycie z pokryciem kosztów podróży, a nie takie przywołanie na siłę. No cóż...
    Nie wiedziałam, że aż tak ją rozśmieszy wizja Kostuchy w skórze i na motocyklu. Aż sama zaczęłam się śmiać, widząc jak Kaoru niemal zwija się ze śmiechu.
    -No to jak już go ściągnę to poproszę o natychmiastową przejażdżkę. -a co. Dla niego to pewnie bez różnicy, czy weźmie jedną, czy dwie osoby.
    -Robił. -sprostowałam. -Teraz to już taki nieużywany i przestarzały sposób rejestracji zmarłych. Na dzisiejsze czasy jest już po prostu za wolny. -tak mi powiedział, a skoro Żniwiarz tak powiedział, to tak było. Jak mówiłam, nie miał tendencji do kłamania. Jeśli powiedział, że jutro spadnie deszcz niebieskich żab, to na dziewięćdziesiąt procent można było być pewnym, że tak właśnie będzie.
    -No tak, nie mam. Ale wiesz, jak na razie nie miałam poważniejszego wypadku niż gleba na rowerze. Swoją drogą to było dość fascynujące przeżycie. -no, pedałowanie jedną noga nie jest łatwe. Właśnie dlatego zglebiłam. -Ale w sumie nie mam wpływu na jej decyzję, to co się będę martwiła? -wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się lekko.
    -No tak, drugi raz. Na razie miałam tylko jeden wypadek, w którym byłam blisko od śmierci i Siostra obiecała mi, że nie będzie próbowała drugi raz mnie uśmiercić i zostawi tę sprawę Żniwiarzowi. -powiedziałam i pokazałam jej język. Taki już miałam głupi nawyk, z tym językiem.
    -Strachy? Co strachy? -spytałam szczerze zdziwiona, o co jej chodzi. -Czy to jest może jakaś rasa z krainy luster? -doznałam olśnienia. I przypomniało mi się, że miałam się do wyżej wspomnianej krainy wybrać ze Scary. No ale ona się nie zjawiła pod tym teatrem, jak się umówiłyśmy... Może jeszcze trafi się jakaś okazja.
    -No dobra, to nie wyjaśniaj. -znów pokazałam jej język. -Może Żniwiarz mi opowie. Chyba, że nie chcesz, żebym wiedziała, to nie będę się go o to pytała. -zastrzegłam. W końcu dziewczyna miała prawo do prywatności, no nie?
    -Wiesz, nie zdziwiłabym się, jakby było ich jeszcze z czterech. -odparłam nieco znudzonym głosem. -Może na przykład jest jeszcze ktoś od aborcji? Albo chorób śmiertelnych... No nie wiem, może jakoś tam się wypytam o to.
    -No cóż, za jakiś czas się dowiemy, czy to on, czy nie on. I wcale niepowiedziane. On nawet jak się na kogoś uprze, to nie łazi za nim non stop. A wcale nie powiedziane, że na Ciebie się uparł. To mogła być taka jednorazowa przygoda, że tak to ujmę. -jej sprawka? W takim razie prawie na pewno stoi za tym Suicider. -Mam propozycję na zakład. Ty mówisz, że to raczej nie on stoi za Twoimi bliznami, a ja, że właśnie on. Przegrana stawia zwyciężczyni puszkę Pepsi, zgoda? -wyciągnęłam rękę. Gdyby Kaoru była kimś z zespołu to pewnie zakład poszedłby o piwo, ale... Nie każdy lubi piwo, a chyba nie ma osób, które nie lubią Pepsi. -Ewentualnie może być o butelkę Tymbarka czy czegoś tam, jak nie lubisz Pepsi. -dodałam, tak na wszelki wypadek, bo przypomniało mi się, że nasz basista nie lubi Pepsi.
    -Ok, skoro to drażliwy temat, to nie musisz opowiadać. -byłam bardzo tolerancyjna w takich sprawach, chociaż nie będę ukrywała, że również bardzo ciekawska. Chyba można by wręcz powiedzieć, że wścibska. No i nawet nie miałam pojęcia, że Kaoru źle zrozumiała moje pytanie o ten kontakt ze śmiercią. Ale mniejsza.
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Sierpień 2011, 04:38   

    - No tak - w zasadzie niepotrzebnie odpowiedziała na jej pytanie. - To japońskie określenie bogów śmierci, choć właściwie jest dosyć - przerwała, zastanawiając się jakiego słowa użyć. - Nowoczesne, jeśli mogę tak powiedzieć.
    Kaoru, akurat w tym przypadku, nie miała na myśli wymachujących wielgachnymi mieczami postaci. Te, które przyszły jej do głowy nie używały broni i wyglądały nieco dziwacznie. Trzeba jednak przyznać, że każdy był urokliwy na swój własny sposób.
    Zaśmiała się, słysząc jak Bikko przyznaje się do wykorzystywania tej istoty. Nie dziwiła się nawet, że Żniwiarz jest niechętny do wykonywania takiej roboty. No bo kto by chciał przeszukiwać pokój nastolatki? Jej nawet swojego się nie chciało, więc odpowiedź nachodziła sama. Zaciekawił ją jednak fakt, że nawet jeśli niechętnie, to i tak to robił. Może pałał do białowłosej jakimś rodzajem sympatii, a może tylko uważał ją za zabawkę, której nie chciał się pozbyć? Ale wtedy pewnie nie byłby na każde zawołanie. Kaoru naprawdę chciała zbadać psychikę tej postać, aczkolwiek wiedziała, że szanse są marne i to niestety trochę ją demotywowało.
    - Ach, nie - powiedziała - myślę, że przejażdżka to za dużo. - Była nieco zakłopotana tym, co usłyszała. Nie miała nic przeciwko przejażdżce, ale uważała, że samo ściąganie go tu, to i tak dla niego spory problem. No i co, jak co, ale ze Żniwiarzem chciała być w raczej pozytywnych stosunkach. Nie zamierzała przeginać.
    Pokiwała głową, mamrocząc pod nosem "mhm, mhm". Istniały różne sposoby rejestracji zmarłych? O, więc pewnie segreguje się ich w zależności od sposobu, w jaki umarli. Trochę tak, jak z towarem na półkach sklepowych. Produkty mleczne tu, warzywa i owoce tam, a wędliny i reszta... W każdym razie Kaoru miała wrażenie, że otworzyła się przed nią brama do zupełnie nowego świata. I to do takiego, do którego MORIA dostępu nie miała.
    Nad tym, czy niefortunny upadek z roweru był fascynujący, czy nie, za bardzo się nie rozwodziła. Z pewnością jednak był bolesny. Jej samej przecież zdarzyło się tego doświadczyć. Być może podeszłaby do tego trochę inaczej, gdyby przypomniała sobie o tym, że Bikko brakuje jednej nogi, ale za bardzo przejęta była samym Żniwiarzem i jego upiorną rodzinką.
    - Czyli właściwie jesteś na jego łasce? - Bardziej stwierdziła, niż zapytała. - Nie, w sumie nie - odpowiedziała na drugie z pytań dotyczących Strachów. Dopiero po chwili doszła do niej niezwykłość jego treści. - Jak dużo wiesz o Krainie Luster? - Zapytała nieco ciszej, ożywiając się przy tym i ponownie opierając rękoma o stół. Nie spodziewała się, że zaczną rozmawiać o tej drugiej stronie lustra. Widocznie pomyliła się w ocenie Bikko, choć możliwości dowiedzenia się o tamtym świecie było sporo, a Kaoru zastanawiała się, z którą z nich ma do czynienia.
    - Zobaczymy - uśmiechnęła się do niej. Właściwie mogłaby jej powiedzieć, ale nie chciała przedłużać. Naprawdę niecierpliwiła się na to spotkanie z Kostuchą. Tylko, czy będzie mogła go zobaczyć? Białowłosa powiedziała, że jest możliwa przejażdżka, więc chyba wychodziło na to, że tak. Przytaknęła kilkakrotnie, słuchając jej uważnie.
    - Zakład stoi! - Powiedziała ochoczo i wyciągnęła w jej stronę swoją rękę, uśmiechając się figlarnie. - W zasadzie wszystko mi jedno. - Dodała, słysząc propozycje Tymbarka. Lubiła zarówno to, jak i to, więc naprawdę nie zamierzała wybrzydzać. Jednak na piwo zapewne by się nie zgodziła. I nie dlatego, że go nie lubiła, a dlatego, że nie chciała się zbytnio spoufalać z obcymi. Wszyscy wiemy jak alkohol działa na ludzi, a ona nie przywykła do wypijania zbyt dużej jego ilości.
    - Więc? Idziemy? - Zapytała entuzjastycznie.
    Bikko
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Sierpień 2011, 12:53   

    -Japońscy bogowie śmierci powiadasz... -zamyśliłam się na chwilę. -Cóż, Kostucha nigdy o tym nie wspominał. Ale to pewnie dlatego, ze nie pytałam. On rzadko kiedy sam coś opowiada, z zasady trzeba się go o wszystko wypytać. -nie zawsze tak było, czasami opowiadał coś sam z siebie, ale naprawdę sporadycznie.
    -Oj, daj spokój. -machnęłam ręką. -Znaczy... zobaczymy jeszcze, jaki będzie miał humor. Ale ostatnio nie było głośno o jakichś katastrofach, więc wątpię, żeby był wkurzony na coś. -jak już miałby się o coś wkurzyć, to na to, że ktoś poza mną tak wiele o nim wie. Ale tam, taki szkopuł. Powkurza się trochę i mu przejdzie.
    -Jestem na ich łasce tak samo jak każdy inny. -stwierdziłam beztrosko. -Przecież wszystko kiedyś umrze. Jedyna różnica między mną a na przykład tamtym Panem, co siedzi dwa stoliki dalej jest taka, że ja wiem, jak to wszystko działa i kto za co odpowiada, a on nie. -i po raz kolejny język na chwilę opuścił moją jamę ustną.
    -Krainie Luster? -powtórzyłam. -Niewiele. Wiem, że istnieje, że trzeba tam przejść jakimś portalem, i że tam są jakieś inne rasy, ale jak na razie znam tylko marionetki. Czy strachy to kolejna rasa z tej krainy? -doznałam olśnienia. A przynajmniej tak mi się zdawało. -A Ty? Dużo wiesz na jej temat? Bo mnie zawsze ona ciekawiła, nawet ostatnio miałam się tam wybrać z poznaną marionetką, ale ona mnie olała. Albo może coś jej się stało, trudno stwierdzić. -dodałam po zastanowieniu. -Tak czy siak chciałabym się tam jakoś wybrać. Tylko koniecznie z jakimś obeznanym przewodnikiem. -obeznanym, bo samej już samo wejście do portalu byłoby kłopotem. Nie wiem, gdzie go szukać. No i kto wie, co jest w środku.
    -No! Nareszcie ktoś, kto się nie cyka założyć o puszkę pepsi! Zawsze jak komuś proponuję zakład to go nie podejmuje, jakby dwa złote go zbawiło... -rzuciłam z pretensją. Oczywiście nie z pretensją Do Kaoru, tylko ot tak, ogólnie.
    -No, idziemy. -wstałam i wzięłam kulę. Prawie o niej zapomniałam. Znowu...

    <Odpisz jeszcze i wtedy zetwutuj :P i ja zacznę na cmentarzu już wteyd ^^>
    Saru
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Sierpień 2011, 19:45   

    - To określenie wymyślone przez ludzi - stwierdziła. - Może za nim nie przepada? - Zamyśliła się na chwilę, wzruszając ramionami. Nie znała go, a już na pewno nie mogła mieć pewności co do tego jakie ma zwyczaje. Nie był człowiekiem, a nawet nie należał do żadnej z "lustrzanych" ras, więc sama za bardzo nie wiedziała czego się spodziewać.
    - Teoretycznie, ale nie zawsze musi być głośno o ludzkiej śmierci. - Spojrzała na Bikko, trochę dziwiąc się jej beztroskiemu podejściu do tej sprawy. Jakiś czas temu słyszała o zaginięciu trójki dzieci. Mogłaby przysiąc, że nie stał za tym żaden inny człowiek. Zresztą nawet w tej chwili prawdopodobnie ktoś, gdzieś umierał, co poniekąd sprawiło, iż Kaoru zastanawiała się, czy ściągając Żniwiarza przedłużą takiej osobie życie?
    - Taa, wszyscy muszą umrzeć, hm? - Mruknęła cicho pod nosem, spoglądając w bok. Miała co do tego trochę inne zdanie. Mężczyzna siedzący przy stoliku nie wyróżniał się niczym szczególnym i właściwie to, czy zniknie było Kaoru obojętne. Był, jak wielu innych ludzi, swoistym rodzajem wypełnienia. Szarą masą, która wlokła się codziennie ulicami miast.
    W pewnym sensie dziewczyna odetchnęła z ulgą, słysząc jak niewiele Bikko wie o Krainie Luster.
    - Nie zupełnie - odpowiedziała. Z tego co wiedziała Strachy mogły pochodzić ze wszystkich trzech światów, więc przypisywanie ich Krainie Luster było raczej błędne. - Właściwie mam podobną sytuacje - uśmiechnęła się. - Też jestem ciekawa tego świata i chciałabym się tam kiedyś wybrać. - Co prawda nie powiedziała białowłosej wszystkiego, ale jakoś nie uznała, że musi. Gdyby chciała, mogłaby iść do Krainy Luster w tym momencie. Doskonale wiedziała, gdzie jest portal, ale wycieczkę uznawała za zbyt niebezpieczną. Przynajmniej na razie.
    Wyglądało na to, że Bikko dowiedziała się o wszystkim od jakiejś marionetki, co było dla Kaoru czymś pozytywnym. Póki co wolała pozostać przy przekonaniu, że kaleka dziewczyna jest człowiekiem z niesamowitymi zdolnościami.
    - E tam, puszka Pepsi to nic takiego - odparła, lekko rozbawiona tonem jej wypowiedzi. No, ale kto wie, czy gdyby miała jakieś problemy z pieniędzmi, to taki zakład byłby kłopotliwy? Chwilę później wstała i ruszyła za Bikko z uśmiechem na ustach. Nie mogła się doczekać spotkania ze Żniwiarzem. Spojrzała jeszcze na nią, zastanawiając się, czy nie zaoferować jakiejś pomocy, ale wydawało się, że białowłosa świetnie sobie radzi. Poza tym, kto wie, czy nie uraziłaby jej taką propozycją...


    [W takim razie ZT obydwie. c:]
    Rufus
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Grudzień 2011, 19:20   

    Biec i to jak najszybciej. Ta jedyna myśl na razie przyświecała Rufusowi. Miał nie dać się złapać. Cóż go tak frapowało? Oczywiście wybrał się tego wspaniałego dnia na przechadzkę. Mimo, iż wolał siedzieć w swojej nowej rezydencji nad książkami, to teraz chciał odetchnąć. Niestety musiał natrafić na parkę osób, które gnębił kiedyś w szkołach. Przynajmniej one tak twierdziły. Kazały mu wypłacić odszkodowanie, czy coś. Problem polegał na tym, że ponad 75% ludzi było dla niego obcy, a reszcie zrobił parę nieszkodliwych numerów. Niestety takie odwiedziny nasilały się, więc zakazał ochronie wpuszczać obcych osób, bez konsultacji z nim. Wszystkim się zajmą jego prawnicy. Niestety po odmowie i próbie spławienia dane osobniki zaczęły go gonić, aby zmusić do podpisania jakiś lewych pism. Dlatego też musiał ratować się ucieczką. Stanął przed "Wesołą Lodziarnią". Myślał, że ich zgubił, więc oparł się o ścianę budynku i odetchnął z ulgą, gdy usłyszał odgłosy rozjuszonego tłumu. Chłopak syknął i szybko wpadł do środka, kryjąc się pod stół. Miał nadzieję, że wściekli ludzie miną to miejsce. Po dłuższej chwili tak się stało. Kiedy wyszedł i otrzepał się, zgromadzone towarzystwo patrzyło na niego jak na idiotę. On jedynie co to roześmiał się trochę i usiadł przy wolnym stoliku, najlepiej z dala od okna. W końcu kiedy przyszła kelnerka zamówił puchar lodów czekoladowych z bitą śmietaną i posypką. Skoro w końcu im uciekł to czemu nie miał skorzystać z wolnej chwili i nabrać energii. Nogi i stopy dawały mu się we znaki. Nie był przyzwyczajony do takiego biegania przed wściekłym tłumem.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,47 sekundy. Zapytań do SQL: 10