• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Cukierkowa Ulica » Czarne Mleczko
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 6 Maj 2011, 22:53   Czarne Mleczko



    Zgubiony w wędrówce, dowolnym czasem.
    Ujrzawszy niemylnie stary dziedziniec.
    Drzwi przyozdobione szyldem z napisem



    Nie kryjomej duchowi twemu treści,
    ów napis kociej właściciela ręki,
    nigdy nie wzbudzającej gości swych złości




    Budynek otacza swymi arkadowymi ramionami wędrowca czytającego nazwę wiszącą nad pięknie zdobionymi drzwiami, W samym centrum placu fontanna niewielka ustawiona, a wokół niej stolików gromada. Jedno tylko piętro, parterem będące, ów gmach posiada, choć z tyłu kopuła się wznosi niewielka z oknami, jakby weń jakieś pokoje się znajdowały. Gdy noga gościa drzwi przekroczy ujrzy pokój jeszcze piękniejszy niż budynku zewnętrzna okazałość. Zdjęcie poniższe przedstawia w jakim to stylu wnętrze wykonane.


    Dominica
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2011, 19:21   

    Koteczka weszła niepewnie do środka "Czarnego Mleczka". Od razy uśmiechnęła się. Miejsce było takie jak lubiła. Styl wnętrza, atmosfera...ale nie było dobrej muzyki. Nie można przecież takim jednym, małym błędem zmarnowac dobrego lokalu! A Dominica miała uzdolnienia muzyczne. Podeszła do lady(?) i odchrząknęła.
    -Nie szukacie może minstrela?- Zawołała, szukając wzrokiem kogoś, kto mógłby odebrac przekaz.
    Mai
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Lipiec 2011, 20:05   

    Uwielbiała te chwile, kiedy stawała sobie w swoim pokoju, wyjmowała Bursztynowy Kompas i mówiła do niego płynnie i wyraźnie "Kraina Luster".
    Wtedy ni z tego ni z owego pojawiała się w tym zagadkowym miejscu. Czasem z notesem czasem bez. Dziś paradowała po Cukierkowej Ulicy z pełnym wyposażeniem składającym się z: torby, pióra, notesu i jednego owocu kiwi w razie gdyby zgłodniała. Lubiła to miejsce, zwłaszcza, że nie ma tu zbyt dużo krasnali ogrodowych, które od zawsze przyprawiały ją o dreszcze. Kiedy zobaczyła z zewnątrz "Czarne Mleczko" od razu poczuła, że musi się znaleźć w środku. Wnętrze tego miejsca była ciekawe. Może trochę zbyt arystokratyczne jak na Mai. W końcu była ona bardzo skromną osóbką. Cała rozpromieniona usiadła do stolika. A kiedy zobaczyła Dachowca, zaczęła dyskretnie skrobać coś w swoim notesie. Rozsiadła się w końcu i czekała na rozwój wydarzeń. Czekała na kolejne istoty do opisania.
    Czekała.

    <zt.>
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 01:05   

    Jak zwykle życie musiało zakpić sobie z blondynka, postawić na jego drodze kolejną przeszkodę przyprawiającą o załamanie nerwowe. Tymczasem zamiast się załamywać zaszczękał zębami ze złości, niczym śmiejąca się kostucha w rozmowie z jakimś tam starcem. Mało brakuje by kępki blond włosów były wyrywane przez ich właściciela i tak pomierzwione, iż wyglądałby jak po nieudanym natapirowaniu. To zaś mogłoby być odebrane jak coś nieprzyjemnego, zniesmaczało osoby patrzące na Syou.
    Zmęczenie już dawało mu się we znaki, złość buzowała w żyła chłopaka, który szedł i co i rusz kopał w jakiś kamień dając upust swojej frustracji i niedowierzaniu, że znów przytrafiło się to właśnie jemu. Zabłądził niczym laik, który nigdy nie był dalej jak kilka przecznic od domu. Złudne to jednak było ponieważ Nathaniel chodził do wielu miejsc i nigdy nie zdarzyło mu się tak głupio zgubić drogi. Nie wiedział jak to mogło stać się tym razem i właśnie to sprawiało, że z jego ust wydostawał nieprzyjemny zgrzyt. nie powinien się jednak tak denerwować, był w nowym świecie i to dzięki wizjom jakiegoś kotowatego, który mógł mu pokazać jakieś mrzonki.. Wspomnienia niekoniecznie idealnie odzwierciedlone, więc może nie powinien szukać konkretnego otoczenia a skupić się na ich danych szczegółach? Chyba szedł nie w tym kierunku, nie od tej strony zabrał się za tę całą eskapadę, nie ma co jednak biadolić niczym kot nad rozlanym mlekiem. Czas wziąć tyłek w garść i użyć języka, w końcu jego koniec robi za przewodnika.
    Doszedł w końcu do jakiegoś miasta a [potem uliczki, gdzie znalazł jakiś pierwszy lepszy przybytek, w jego mniemaniu rzecz jasna. Uznał, że lepiej najpierw się pokrzepić, przemyśleć dalsze kroki i zapytać właściciela ów miejsca czy orientuje się gdzie mogą być dane miejsca. Szczypały go w tyłek obawy, że może niedokładnie wyjaśnić mu co przekazał mu wizualnie Cesar wraz z Ivanem, przyjaznym szczurkiem, którego i blondyn polubił. Swoją drogą czemu z góry założył, że właściciel lokalu jest płci męskiej, eh nieważne.
    Ze sceptyzmem wymalowanym na twarzy wszedł do środka pchając dłonią drzwi. Wnętrze lokalu go zaskoczyło do tego stopnia, że zrobił strasznie zdziwioną minę i zatrzymał nie wiedząc czy wejść dalej. Dłoń delikatnie zacisnęła na brzegu drzwi i przez chwilę myślał gorączkowo. nie minęło kilka chwil a zdecydował się i puszczając je ruszył do lady, gdzie chciał zamówić czekoladę, tak na rozgrzanie i dla przyjemnych wspomnień z nią związanych. Z ramion zsunął torbę i postawił ją na ziemi opierając u nasady kontuaru. Z niej wystawała tylko biała trąba i uszy słonia pluszowego, jakiego to ze sobą wziął. Maskotka nie odczuwała jednak takich wątpliwości co osobnik, który ją posiadał. Szkoda, może wtedy oboje na tę całą sytuacje coś by zaradzili, a tak kaszana, totalna masakra. Phantom z rezygnacją westchnął i czekał aż ktoś się nim zainteresuje i da tę cholerną czekoladę.




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 14:05   

    Kotek po powrocie z miasta lalek obowiązkowo umył swoje żabki. Dlaczego? To było niemalże oczywiste! Powodowany był chęcią zjedzenia nieco większej ilości słodyczy. Robił to tak długo, że przyszedł przed otwarciem, a już po otwarciu skończył. Stąd też niewielka zwłoka na jaką był narażony Syou. Nie trwało to jednak długo, gdyż w chwili gdy ten podszedł aby zamówić czekoladę to kotek właśnie się przebierał. Musiał się przecież ubrać odpowiednio, to znaczy tak aby było czysto. Nie ważne było nawet w co, ważne, aby było czyste! Toteż ubrał na siebie coś w stylu munduru, tyle, że nikt nie wie dokładnie czego. Był on jednak niebieski, tak był to taki jasny błękit, ale to wszystko co można o nim powiedzieć bez zagłębiania się w szczegóły. Tak właśnie ubrany kotek wyszedł z kuchni i od razu się poślizgnął. Kto by przewidział, że podłoga będzie tak śliska. (Prawdopodobnie ten, który jeszcze wczoraj ją mył dokładnie, czyli jak się domyślamy maniak czystości - Abdio!) Próbując złapać równowagę przejechał cały metr, po czym ostatecznie złapał się lady i jakoś stanął na nogach. Prawdopodobnie gdyby był człowiekiem to już dawno by leżał na ziemi, lecz jako, że był kotem miał pewną przewagę. Możliwe, że ma ona związek z tym, że kot zawsze spada na cztery łapy, a było to niemożliwe, gdy już stał na dwóch. Pozostawały mu tylko ręce, a tych ma w liczbie dwa, nie cztery! Ha! Oznacza to wielką nadzieję dla naszego kochanego stworzonka. Gdy jednak stanął naprzeciw nieznajomego, już prosto, uśmiechnął się jakby nic się nie stało i przechylił nieco główkę. Przy okazji poruszył lekko ogonem, czego jednak Syou nie mógł zauważyć. Bo nie mógł! (Argumentacja jak u mojej nauczycielki z angielskiego!) Jednak temu niewinnemu uśmiechowi towarzyszyło słowo, a raczej ich cały potok.
    -Kotek wita w Czarnym Mleczku! Czym kotek może służyć? Mru mru mru mru mru....
    Właściwie mruków było więcej i były one coraz cichsze. Ktoś uważny mógłby nawet zauważyć, że kot z typową dla swojej rasy muzykalnością wymruczał właśnie jakąś ciekawą melodię. Był bardzo przyjaźnie nastawiony i nawet wziął do ręki książeczkę nazywaną menu i wręczył ją gościowi w czarnym mleczku. Teraz właściwie to już naprawdę zaczął energicznie machać ogonem czekając tylko co takiego będzie mógł podać. Właściwie to dawno nikomu nic nie sprzedał, a przecież chciał. Chciał pomagać ludziom i sprzedawać im pyszne rzeczy, ale nikt mu nie powiedział o czymś takim jak reklama. Z drugiej strony siedział tutaj całymi dniami i mógł się objadać ile tylko chciał. Niestety z tej pięknej możliwości niezbyt często korzystał. Trzeba jednak dodać o jeszcze jednej rzeczy, którą kotek dodał tuż po pierwszej wypowiedzi. Zapomniał bowiem się przedstawić, a przecież to nieładnie nie powiedzieć jak się nazywa! Dlatego też koteczek wesoło dodał z niejakim pośpiechem:
    -Kotek zapomniał się przedstawić! Więc kotek się nazywa Abdio! Tak, Abdio i tutaj pracuje! Mru.
    Właściwie zwykle się takich rzeczy nie mówi, lecz on wolał być miły i nawiązywać więź z rozmówcami. Nie zapominajmy, że był kotkiem, który potrzebował czasem z kimś porozmawiać. Poza tym ten kotek był takim kochających wszystkich stworzeniem, że nie mógł komuś po prostu czegoś podać. Nie! To nie byłoby w jego stylu.
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 19:22   

    Blondynek czekał, choć jego pokłady cierpliwości zaczynały zbliżać się do niebezpiecznie niskiego poziomu. Jeszcze kilka irytujących tyknięć zegara a wrzaśnie. Zacznie złorzeczyć, tupać niczym rasowa złośnica ze słowami na ustach - " Długo jeszcze?! Ja tu czekam!". W każdym razie złość narastająca w nim zaczęła opadać niczym słupek rtęci w termometrze. Na poślizg kota nie zareagował inaczej li tylko uniesieniem brwi i mruknięciem czegoś pod nosem. Oczywiście ta mruczanka nie była skierowana do Abdio a do niego samego. Dobrze iż jednak ktoś raczył się pojawić ratując tym samym ów lokal przed dewastacją rozszalałego Nathaniela.
    Abdio w uniformie wygląda zabawnie, więc nic dziwnego, e blondyn mia ochotę parsknąć rozbawiony widząc ewolucje w wykonaniu dachowca. Powstrzymał się jednak, to nie byłoby miłe, no i był na obczyźnie, kawałki kultury są więc wskazane, jakby nie było. Ignorując to jak kot się ogarnia, co i tak trwało sekundę przechylił się do przodu przenosząc środek ciężkości i opierając łokciami o blat. Jedna z nóg ugięła się i uniosła opierając o podłoże samym czubkiem buta. Z zaciekawienie przyjrzał się osobnikowi dokładniej i ocenił uśmiech, który po prostu był przyjazny. Czyżby kolejny osobnik pokroju Ceza? Tak przynajmniej się Syou wydawało, jednak nie ma co tak od razu niczego brać za pewnik. Idąc za przykładem dobrego wychowania także lekko się uśmiechnął, nie miał powodu postąpić inaczej.
    - Cześć Kocie. Poproszę o ciepłą czekoladę, nic więcej, chwilowo..
    Zachichotał cicho pod nosem słysząc te pomruki, coraz cichsze lecz i przyjemne. Nawet lekko przymknął oczy, aby wsłuchać się w melodię, którą mruczał. Uderzając w jej rytm czubkiem buta, a co. Co do zamówienia jakieś specjalnie skomplikowane nie było, czekolada ot co. Widząc jednak jak Abdio wyciąga ku niemu menu postanowił je przewertować i jednak coś sobie wybrać jeszcze. Niech kociak ma radość, z obsłużenia go. Przyłożył zatem palec do karteczki i zaczął czytać nazwy, oczywiście tylko w myślach. Z ust człowieka nie wydostawał się ani jeden dźwięk.
    Po chwili milczenia ze strony Phantoma kot mógł usłyszeć jak chłopak składa jeszcze dalszą część zamówienia. Nie wiedzieć czemu Nath miał niebywałą ochotę na kawałek tortu makowego, o tak. Więc powiedział spokojnie.
    - No i kawałek Tortu Makowego także poproszę.
    Właściwie to fakt, że Abdio się nie przedstawił umknął blondynowi, nie poczuł się tym urażony ani nic. nikt raczej ze sprzedających po sklepach czy kawiarenkach nie dbał o interesowanie się imionami klientów. W tym wypadku to nawet Syou się lekko zdziwił mając pierwszy raz do czynienia z taką sytuacją. Ani trochę mu to jednak nie przeszkadzało i odsuwając menu od siebie uśmiechnął wesoło w stronę dachowca także się przedstawiając.
    - Syou, ale tak naprawdę nazywam się Nathaniel, strasznie oklepanie..
    Czekając na zamówienie postanowił sobie z ów osobnikiem uciąć pogawędkę i dowiedzieć małe co nieco o okolicy. Na razie jednak czekał na swoje ciastko i czekoladę. Dłonie położył na ladzie a potem głowę na dłoniach przypatrując z zaciekawieniem poczynaniom chłopaka.




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 22:51   

    Kotek się śpieszył! Nie jego wina, że dbanie o czystość tyle czasu zajmuje. Z drugiej jednak strony całe szczęście, że nie został upomniany bo zapewne nagle zacząłby się tłumaczyć i Syou mógłby poznać jego ostatnie pół godziny życia, a może nawet więcej sięgając wstecz do czasu gdy mijał pułapki w mieście lalek. Spowodowałoby to kolejne opóźnienia, lub konieczność słuchania kota, który niczym poddany niezatrzymanej reakcji zacząłby coraz więcej mówić. To nie znaczy jednak, że kot był gadatliwy. On po prostu zostałby porwany przez rwący nurt emocji, które same wyrzucałyby na brzeg coraz to liczniejsze słowa. W końcu zrozumienie go byłoby niemożliwe przez szybkość łączenia ze sobą kolejnych liter oraz wymieszanie się różnych treści w jednym słowie. Kot był jednak niezwykle zachwycony gościem i przyglądał się mu w sposób, który można by nazwać nagannym. Jego lazurowe oczy bez przerwy niemal były skupione na rozmówcy, a przynajmniej do czasu gdy usłyszał o czekoladce. Jego wybujała wyobraźnia, która uprzednio pokazała mu jak przerażające są głowy zawieszone na drzewie, teraz sprawiła, że w ustach poczuł już niemal smak napoju, który już miał iść przygotować kiedy przypomniał sobie o imieniu. To prawda, że zwykle się nie przedstawia, lecz ten kot był kotem kochającym wszystkich ludzi, a więc musiał z nimi mieć stosunki lepsze niż tylko przeciętne. Chciał wszystkich znać i ze wszystkimi móc porozmawiać gdy chciał. Wracając jednak. Przyjął zamówienie kiwnięciem głowy i krótkim słowem potwierdzenia. Gest ten powtórzył później
    -Tak, kotek zaraz poda!
    Zadziwiło go jednak to co nastąpiło chwile później, a właściwie imię jakim przedstawił się Syou. To znaczy nie chodzi tutaj nawet o sam fakt, że imię było dziwne. W ogóle nie chodzi o to! Całe zdziwienie Abdia skupiło się na tym dlaczego Syou to nie prawdziwa nazwa i skąd się wzięła i czym właściwie jest. Otworzył szeroko swoje usta u poruszył lekko ustami ze zdziwieniem. Przez chwilę tak stał, po czym potrząsnął głową i przypomniał sobie, że przecież przed nim ktoś stoi!
    -Kotek nie rozumie! Bo kotek by chciał wiedzieć czym jest Syou i czemu ...
    Przerwał. Kto tam wie, co chciał powiedzieć. Zresztą uznał, że jego pytanie jest niegrzeczne więc szybko spojrzał gdzieś na bok myśląc co by tu teraz zrobić. Zakończyło się na tym, że postanowił przeprosić. Tak to będzie idealne wyjście. Dlatego też poruszył uszkiem i szybko dodał jeszcze.
    -Kotek przeprasza! Kotek nie powinien pytać prawda? Kotek już idzie zrobić czekoladkę i torcik. Kotek ma podać coś jeszcze?
    Spytał już właściwie niemal po ucieczce do kuchni. Stał całkiem blisko drzwi, lecz jeszcze nie wszedł patrząc na rozmówcę.
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Kwiecień 2012, 12:59   

    Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Syou podświadomie postąpił tak, by uniknąć ze strony kota paplaniny i słów o jego ostatnich kilkunastu minutach. Swoją drogą blondyn nie lubi gdy ktoś się mu tłumaczy lub na coś narzeka. Sam stara się tego nie robić więc oczekuje także od drugiej osoby tego samego. Kaskady słów jakie wydostawałyby się z ust Abdia pewnie niemiłosiernie irytowały by Nathaniela, który w końcu by wybuchł, a całe ich spotkanie skończyłoby się bardzo nieprzyjemnie. Nawet jeśli nie rozumiałby co kotowaty chce mu przekazać, to już jednak inna para kaloszy.
    Młodemu mieszkańcowi świata ludzkiego nie przeszkadzał nachalny wzrok dachowca, wszak nie tak już na niego patrzono, przywykł przez te kilka lat do tego, że wzbudza zainteresowanie jak i skrajne emocje u innych. Nie mógł ich za to winić, to tylko i wyłącznie jego w tym zasługa, bo zwyczajnie takiej osoby nie da się nie zauważyć, zwłaszcza jeśli chodzi o ubiór, który nie jest zwyczajny, tak samo jak i te spinki we włosach, co raczej jest domeną płci pięknej. W każdym razie, to mu nie przeszkadzało i w takim image'u czuł się dobrze, nie widział więc potrzeby jego zmiany. Syou nie mógł mieć świadomości, jakie skojarzenia jego zamówienie czekolady wywołało u kota. Z resztą często jak się mówi o jakimś słodyczu czy też daniu można czuć jego smak w ustach, zwłaszcza jeśli to coś co lubimy, taki można rzec pewien sentyment, ot.
    Na słowa ze strony dachowca kiwnął głowy, wszak tak mocno mu się nie śpieszyło. Nie spodziewał się jednak, że jego ksywa wywoła takie poruszenie u ogoniastego. Przecież ksywa to ksywa, nic nadzwyczajnego ani zaskakującego. Przecież tyle istot ma swoje przezwiska a nikt jakoś przesadnie na to nie reaguje. Dlatego też brew Syou zawędrowała do góry i przyglądał się mimice Abdia z niemałą konsternacją wymalowaną na twarzy.
    Otwarte usta kociaka prosiły o nieco chamski komentarz"Zamknij usta, bo połkniesz muchę., czy też coś w ten rodzaj. Blondyn to jednak sobie darował, po co miał sobie strzępić język, jeszcze by mu kociak podał jaką truciznę czy bóg wie czego dosypał do czekolady. Zasadniczo jednak miał jeszcze ochotę pożyć, wbrew temu co kiedyś myślał i mówił gdy podcinał sobie żyły. Każdy się zmienia, tak samo i on.
    -Ah, to tylko przezwisko, od pewnej postaci z kreskówki, nic więcej..
    Może i pytanie Kota była trochę niegrzeczne, ale nie dawało powodu do złoszczenia się, przynajmniej nie blondynowi. Zdziwiło go więc gdy ten zaczął przepraszać, ale strasznie spodobało jak poruszył uszkiem. Odsuwając więc na bok, ten dziwny falstart ze strony Abdia i przekierował rozmowę na inny tor.
    - Hey.. Też chce takie uszy. Są przeurocze. Syou uniósł się trochę na nogach jakby chciał dojrzeć uszatego w tej swojej kuchni i jeszcze dopowiedzieć odnośnie jego pytania. Troszkę mu się omsknęła ręka i opadł na blat z niemałym sykiem wydostającym z ust. - Nie, nic więcej tylko to..




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 1 Kwiecień 2012, 15:27   

    Kotek był wiele zainteresowany, lecz paradoksalnie nie chodziło tutaj o wygląd. Właściwie na wszelkie nietypowe elementy ubioru tejże osoby były dla niego mało istotne bo przecież miał kogoś kto chciał u niego coś kupić. Nawet gdyby był to jakiś morderca czy osoba o urodzie czysto bagiennej to z radością przyglądałby się temu zjawisku jakim jest klient! Z drugiej strony kotek w normalnej sytuacji na pewno by wyraził nieprzychylne zdanie! O tak, bo czemu miałby nie ponarzekać jak reszta świata? Może dlatego, że jest całkowitym egocentrykiem, który bogato przeżywa swój świat wewnętrzny lecz jeśli nie wpływa na niego coś z zewnątrz to zwraca na to uwagę tylko jeśli wiąże się z nim ważne dla kotka pytanie, na który może sobie porozmyślać i podać jakąś odpowiedź. Może właśnie dlatego Abdio nie byłby zainteresowany całkowicie nietypowością nieznajomego, która zresztą nie była wcale taka nietypowa, tym bardziej, że nie żyjemy w świecie ludzi, a w krainie luster gdzie dziw goniąc dziw o dziw się potyka. Tutaj nic nie jest normalne, a już na pewno nie istoty, które najdziwniejsze są wtedy gdy przypominają ludzi i wpisują się w ludzkie ramy. Z drugiej strony kotek był mniejszy i mógłby się bać krytykować. Kończąc jednak rozważania, których cel jest żaden przejdźmy do części dalszej. Kotek gdy usłyszał, że to tylko przezwisko już chciał o to zapytać, już nawet otworzył usta lecz tylko kiwnął główką, wydał z siebie ciche "miau" i poszedł do kuchni, a drzwi się za nim zamknęły. Oczywiście całe szczęście, że Syou nie zniżył się do poziomu niegrzecznych komentarzy o muchach, które by przez kotka zostały odebrane nie jako kąśliwa uwaga, a jako prawdziwe zagrożenie. Zapewne przez tydzień chodziłby z maską na twarzy bądź przynajmniej z chustą aby nie narażać się na muszki. Nie chciał bowiem jeść tych stworzonek, które nie kojarzyły mu się zbyt dobrze i których by na urodziny nigdy nie zaprosił. Przed wejściem odebrał również informacje o jego uszach i zamówieniu. Dlatego właśnie gdy znalazł się za drzwiami przechylił lekko główkę w prawo i dotknął palcami swojego uszka.
    -Mru? - Pierwsze słowo, któremu towarzyszyło łagodne szuranie o mięciutkie futerko na kocich uszach. Gdy czynność ta została zakończona kot w szerokim uśmiechu opuścił dłoń, a całą czynność zakończył wesołym "Mry!" Teraz jednak podbiegł po kubeczek. Tak, dziś postanowił wybrać taki w lilie, tak dokładnie w lilie! Jego główny kolor to barwa pośrednia pomiędzy czernią, a brązem, a ozdobami były srebrne lilijki. Było ich naprawdę dużo, ale były za to niewielkie. Właśnie do tego kubeczka po chwili trafiło kakao, a wyciągnąwszy "Z rękawa" zamówiony przez Syou tort pokroił go na kawałki i jeden z nich wziął aby zanieść dla zamawiającego. Tym razem, trzymając w łapce tackę ostrożnie otworzył drzwi i wyszedł po czym zaczął wykładać wszystko tuż przed Syou, a gdy już skończył odłożył tacę pod ladę. Wtedy też powiedział.
    -Gotowe! kotek wszystko przyniósł. Mru.
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Kwiecień 2012, 12:02   

    No tak, Syou może źle odebrał zainteresowanie kota. Jednak jak miał inaczej skoro nie zna tutejszego świata? Fakt, po drodze widział wiele dziwów, no i paradoksalnie on tutaj odstawał od reszty, ale czy to takie istotne? Teraz miał zgoła inny problem niż to, dlaczego Kot się tak mu przyglądał. W natłoku innych spraw schodziło to na drugi plan jego myśli, oznakowane plakietką " Na później". w każdym razie gdyby Abdio wyraził nieprzychylne zdanie to blondyn nie pozostałby dłużny. Chociażby z samej przekory aby uszatemu dopiec. Jak to się mówi -Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Swoją drogą zainteresowanie ze strony Nathaniela było czystą ciekawością nowego świata, a nie tym iż dachowiec zainteresował go swoją osobą. Nie takie osoby widział już, wszak bardzo przypominał mu Cesara, chociaż..
    Chłopak odprowadził Abdio wzrokiem i chwilowo zajął się nie czym innym jak ziewaniem i zainteresowaniem co też tam Kot może robić, no ale, w sumie to nie jego sprawa przecież. Poprawił włosy i westchnął ciężko zezując na niesforna grzywkę, masakra. Nieobecność kotowatego chwilę trwała, jednak nie na tyle długo by Syou się denerwował czy coś.. Raczej miał chwilę na oswojenie się z nietypowością świata w jakim się znalazł. Prawdą jest, że tutaj wszystko różniło się od tego co Student Informatyki już zna, dlatego ten świat tak go zaintrygował, że postanowił nie raz i nie dwa się tutaj zjawić, zwłaszcza iż komuś obiecał odwiedziny.. Właściwie też miał poszukać przewodnika, ale całkiem mu to wyleciało z głowy i znalazł się tu sam jak palec i pobłądził. Teoretycznie to rzecz ludzka, ale mimo wszystko przyprawia o mały niesmak z ustach i gorycz porażki.
    Rzeczywiście nie zniżył się do niskich komentarzy, które i tak w jego przypadku niewiele by pomogły. Chcąc zaś wybrnąć z tej sytuacji musiał to rozegrać umiejętnie, a zniechęcanie do siebie w tym momencie dobrym pomysłem nie było, ani trochę. Stąd te zagryzienie zębów i po prostu zignorowanie tego, że miał ochotę coś złośliwego wygłosić.
    słysząc skrzypnięcie drzwi zerknął w ich stronę a na ustach zagościł uśmiech, co prawda lekko sztuczny, lecz i tak przyjemny o ile człowiek nie zwraca uwagi na szczegóły. W końcu coś słodkiego i coś ciepłego do picia. Nie ma co ukrywać, że dawka cukru jak najbardziej się przyda. A kawałek toru wyglądał niesamowicie apetycznie. Nathaniel aż nabrał ochoty na oblizanie ust i od razu chciał zanurzyć w nim łyżeczkę. Poczekał jednak grzecznie aż dachowiec postawi przed nim tacę i dopiero wtedy mógł zabrać się za konsumpcję.
    - no i Kotek się spisał, wygląda przepysznie, ciekawe czy taki też ma smak..
    Tym razem uśmiech blondyna poszerzył się do rozmiarów od ucha do ucha i był szczery o dziwo. Chwycił za łyżeczkę i bez zastanowienia wbił ją w ciasto. Wybrał kawałek i uniósł do ust smakując. Przez chwilę niczym niekryty krytyk miał uniesioną brew i kontemplował. Z każą chwilą jednak jego mina robiła się coraz bardziej błoga a usta wygłosiły wyrok.
    - Pyszny, niezła robota..
    Pochwalił go i odkładając łyżeczkę i chwycił za kubek w Lilie, które mu się też spodobały, taki oryginalny kubek prosił się o kolejny uśmiech na ustach blondyna. Wszystko w tej kawiarence swoją drogą było tak bajkowe i dla niego nieznane, zachęcało tylko do poznawania.




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 3 Kwiecień 2012, 18:24   

    Kotek nie zauważył, że na przeciwko niego jest osoba nieco inna charakterem od niego. Nie było to nic niezwykłego, a Abdio rzadko zważał na rzeczy takie jak odmienność charakterów. Uchaty był bowiem całkowicie szczery i co tylko pomyślał postanowił wypowiedzieć. Milczał jedynie wtedy gdy uważał, że może czymś kogoś urazić, lecz nigdy przez myśl nie przechodziło mu by używać ironii bądź okazywać w wypowiedziach nawet najmniejszą zawiść. Gdyby wszyscy byli tacy mógłby to być świat idealny, jednak inni bardzo często nie mieli w sobie tyle niewinności. Do osób takich niezaprzeczalnie należy Syou. Nie tylko nie potrafiłby znieść charakteru mruka, który nakazuje mu wszystko dokładnie wyjaśnić i postarać się, aby nikt nie mógł wyhodować w sobie do niego urazy, a co więcej musiał się powstrzymywać przed wygłoszeniem nieprzyjemnych zdań. Byli zatem skrajnie różni, nawet ich egocentryzm nie był tym samym. W wypadku Abdia wiązał się z egzaltacją, lecz jednocześnie z żądzą doskonalenia się. Kot chciał być taki jak powinien, więc jeśli zrobił coś źle chciał to przeanalizować, bardzo często wspólnie z drugą osobą. W wypadku Syou było to natomiast zamknięcie się na świat i chęć bycia w jego centrum. Konieczność dostania wszystkiego właśnie takim jakim się chce. Co więcej specyfika Nathaniela sprawiała, że nie poznawał nowo napotkanej osoby, lecz starał się upchnąć ją w pewne ramy co sprzyja stereotypom, chociaż jest niekiedy konieczne. Nie zabrakło odrobiny porównań również u Abdia. Na tym właśnie polegał jego błąd gdyż swoją szczerość uznał za gwaranta prawdomówności rozmówcy. Stąd też gdy zobaczył uśmiech w jego kierunku, nie zastanawiając się na ile jest on prawdziwy, uśmiechnął się wesoło szczęśliwy, że ktoś pochwala jego pracę! Tym bardziej, że chwilę później pochwała została złożona również we słowach. Wtedy to tylko uszy wesoło się poruszyły, a on wydał z siebie radosne "Miau". Nie wiedząc nawet czemu gdy Syou postanowił sprawdzić smak on wysunął nieco główkę do przodu obserwując tak ważną chwilę. Oczywiście wiedział, że jest pyszne, innego by nigdy nie podał, bo sam nie chciałby dostać coś złego. Stosując tutaj imperatyw kategoryczny kotek dał się jednak zwieść i do czasu aż usłyszał kolejną pochwałę całkowicie zajął się aktem "próbowania" zamówienia. Kotek kiwnął się trzy razy nucąc sobie piosenkę. Gdy skończył wyciągnął z kieszonki jakiś notesik oraz z kolejnej ołówek.
    -Kotek zaraz wróci!
    Paradoksalnie nie odszedł jednak, a podbiegł do stoliczka i na nim ostrożnie usiadł. Krzesło odsunął na znacznie większą odległość, niż to było potrzebne. Zaczął też ostrożnie, pięknymi wielkimi literami coś pisać. Jego ołówek szurał po kartce, a on tylko cicho pomrukiwał.
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Kwiecień 2012, 17:17   

    No właśnie kot nie zwracał uwagi na jego odmienność co jest dużym plusem. Jest to dla blondyna miła od odmiana, bo w świecie ludzi wzbudzał przesadne zainteresowania i komentarze jakich sobie nie życzył. Może okaże się iż ten świat jest o wiele ciekawszy i warto tutaj zostać na stałe. Gdzie własna inność będzie ledwie zauważalna i będę cię traktować przez pryzmat tego kim jesteś a nie tego jak wyglądasz? Zobaczymy, czas pokaże, wszak miał jeszcze odwiedzić Cesara, potem zaś będzie podejmować tak istotne decyzje. W tym momencie nigdzie mu się nie śpieszy, a Ci w domu niech trochę się pomartwią, dobrze im to zrobi.
    Świat idealny nie istnieje i stworzenie coś na wzór edenu jest niemożliwe, wręcz nierealne. Zawsze jakaś kostka domina ustawi się pod nieodpowiednim kątem a potem przewalając kolejną wywoła efekt fali i wszystko runie, zostawiając po sobie niekształtną kupkę gruzu, niczego prócz ruin im zgliszczy. Świat trzeba brać takim jest, umieć odsiać ziarno od plew i sunąć tylko ku tym dobrym kierunkom, omijając te złe. Wiadomo każdy pobłądzi, zrobi coś złego, trzeba jednak wtedy mieć samozaparcie w naprawieniu go, przynajmniej w większości.
    Wygłaszanie nieprzyjemnych zdań leżało już w naturze Syou, przestał zważać coś takiego jak bycie uprzejmym. Nie oznacza to jednak, że całkiem zaprzepaścił swoje umiejętności dobrego wychowania. Nie były one jednak wiele, ale potrafi zachować się odpowiednio i ugryźć w język by nie palnąć czegoś co może zaprzepaścić jego szansę, czy wizerunek jaki stworzył. Tak więc pochwalenie wyrobu kota było czysto mechanicznym odruchem z jego strony, nie żeby jakoś dbał o samopoczucie Abdia, ale rzeczywiście była w tym i prawda, bo niebieskookiemu smakowało, nie minął się więc daleko z prawdą. Na szczęście dla kota, no i siebie samego. Efekt był taki jaki miał być uszczęśliwił właściciela kawiarni i nie będzie musiał wysłuchiwać pytań, dotyczących tego co zrobił źle, nie on tylko kotowaty rzecz jasna.
    - W porządku..
    Mruknął w odpowiedzi pochłaniając całkowicie w konsumpcji ciasta i piciu gorącej czekolady. Kątek oka oczywiście spoglądał na dachowca z ciekawością godną dziecka. Miał ochotę zaśmiać się widząc jak daleko odsunął krzesło. Tak czy inaczej już po chwili odwrócił wzrok po raz kolejny wbijając łyżeczkę w kawałek tortu makowego jakim, został uraczony.




    Przytulanka

    Godność: Abdio
    Wiek: Duuuużo, to znaczy nie dużo właściwie...
    Rasa: Dachowiec
    Wzrost / waga: 165 i waga odpowiednia do wzrostu
    Aktualny ubiór: *
    Bestia: Reille
    Nagrody: Bezdenna Sakwa, Czarodziejska Wstęga
    Dołączył: 05 Sty 2011
    Posty: 73
    Wysłany: 5 Kwiecień 2012, 12:17   

    Mruk, jakim był Abdio, pomrukując radośnie, zajął się czymś niemniej ekscytującym niż możliwość spożywania pysznego ciasta, podanego przed chwilą Syou. Spojrzawszy na niego w tej chwili można by rzecz, że to nie ktoś kto wypisuje rachunek, a jakiś artysta, w wielkim skupieniu kreślący linie na papierze. Z drugiej strony niczym zajęty skomplikowanymi obliczeniami skupiał się całkowicie na wykonywanej przez siebie czynności. Przy tym wszystkim jego ogon poruszał się w miarowym machaniu. Kotek, można by rzecz, zajął się całkowicie przygotowaniem kartki, na której było napisane:
    "Za czekoladkę i torci (skreślenie) torcik należy kotkowi zapłacić siedem słownie 7 pieniążków." Było jeszcze krótkie wyjaśnienie co ile właściwie kosztuje, a wszystko to zakończone zostało czymś w rodzaju podpisu, lecz zamiast imienia kota było tam postawione jedynie zwykłe "MRU". Gdzieś w rogu był jeszcze kwiatek i kolejny dopisek:
    "Kotek przeprasza za kwiatka, sam się narysował! Tak, na pewno!." - Ten kot w istocie nie pamiętał żeby go rysował, tak się zajął tym wszystkim. W końcu nie często ma gościa tak? Gdy już skończył postanowił o tym powiadomić Syou. Trzeba stwierdzić, że na całe szczęście kot właśnie oceniał go za to kim jest, a nie jaki jest! Dlaczego? Gdyż uznał go za klienta kawiarenki, który powinien jak najszybciej dostać zamówienie. Nie natomiast jako wredną istotę nie mogącą chwilę na kotka poczekać, a co więcej z trudem nie obrażającą Abdia nieprzyjemnymi zwrotami. Oczywiście nie pokazywał tego, lecz czy to zmienia fakt, że taki właśnie był? Nie! Tak więc nie wszystko wydaje się takie oczywiste i proste, z drugiej jednak strony kot nie przejmując się niczym po prostu pojawił się obok Syou i wesoło się uśmiechnąwszy położył obok niego kartkę z informacją ile ma zapłacić. Właściwie normalnie by już odszedł i chciał zająć się czymś innym, lecz teraz narysował kwiatek. Jak ta osoba na niego zareaguje? Jego uszy starając się ukryć ułożyły się na włosach, a on po prostu oczekiwał. Jednak kot jak to kot, czekać nie mógł wiecznie. Co więcej on w ogóle nie mógł czekać, a więc zaczął się tłumaczyć!.
    -Kwiatki są ładne. Prawda? Poza tym ładnie pachną i czekoladka też ładnie pachnie i mru mru .. kotek zapomniał co miał powiedzieć.
    Paradoksalnie chcą rozwiązać sobie swój problem jeszcze bardziej się pogrążył. Gdyby mógł to zacząłby teraz gryźć swoje wargi, lecz na szczęście się od tego powstrzymał.
    Syou



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Kwiecień 2012, 23:16   

    Am, samolocik, aam, samolocik. Miał wrażenie jakby sam z sobą się bawił wsuwając raz po raz łyżeczkę z kawałkiem ciasta do ust. Co i rusz popijał ciepłym kakaem, będąc coraz bardziej zadowolony z tej wycieczki. W sumie aż tak źle nie było. W razie zapadnięcia zmroku może znaleźć jakiś motel, albo coś, na szczęście pieniądze miał. Więc pod tym względem problemu nie ma.
    Tak czy inaczej jego zajmowanie się tymi pysznościami zostały przerwane przez kota. Ten najwyraźniej był z siebie bardzo dumny gdy wręczał mu karteczkę. Widząc ten cały wydziw cichutko zachichotał. Co to w ogóle miało być. czy Abdio z niego żartował, czy to jakaś zabawa na odsunięcie nudy.
    - Nie no kwiatek jest jak najbardziej twórczy i w ogóle,a le cen już niezbyt ładna kocie. Spuścił byś ją trochę, ociupinkę w dół?
    Zasugerował unosząc brew i wskazując paluszkami co ma na myśli, coś jak zmniejszanie, pokazanie kawalątka. Tak czy inaczej to zakrawało o kretynizm. Ewentualnie mógł go uraczyć słonikiem i wtedy wyszłoby go taniej. Tak, chyba trzeba tej taktyki spróbować. Blondynek pomiętosił chwilę włosy i odłożył "rachunek" bezpiecznie na stolik i kucnął wygrzebując z torby pluszowego słonia i przyglądając mu nieco krytycznie.
    - Ewentualnie przehandluje Ci go za ten kawałek tortu i czekoladę. Co Ty na to ?
    Pomachał mu przed oczyma pluszakiem uśmiechając od ucha do ucha zachęcająco. Przecież maskotka była urocza a, że Syou tego nie dostrzegał to już inny kaliber. To człowiek co raczej nie przepada, za takimi zwierzętami jak słonie, już samo to przekreśliło maskotkę, którą miałby zostawić sobie. Z resztą kupiona była dla Cesara, ale skąd miał pewność, że mu się spodoba. Tak czy inaczej czekał na to co zawyrokuje Abdio z niezbyt pewną miną i lekkim przestrachem, że jednak będzie musiał tyle wybulić, za tak naprawdę o połowę drożej niżby kupił to u siebie.
    W końcu jednak zdecydował zapłacić, wyciągnął więc kase z kieszeni i położył ją na ladzie, dodatkowo dołożył słonika po czym wyszedł.
    z/t
    Valentine
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Maj 2012, 20:15   

    Walentynka przemierzała Cukierkową Ulicę z ognikami w oczach. Każdy, dosłownie każdy budynek, każde okno, każda płytka chodnikowa, każda latarnia, wszystko to tworzyło jeden, wspaniały obrazek, dla czarnowłosej podobny do np. Ulicy Długiej w Gdańsku, aczkolwiek ta tutaj biła ją na głowę. Wszystko było tak wspaniale zharmonizowane, tak idealnie się ze sobą komponowało. Zapach ciast, typowy miejski gwar, dająca się we znaki radość wszystkich przebywających tu osób. Nawet Valentine, zwykle bardzo nieufna wobec nieznajomych, szła z uśmiechem na ustach, mijając losowych przechodniów. Nikt z nich nie mógł się domyślić, jak okropnego czynu ta niepozorna dziewczyna dokonała się paręnaście minut wcześniej. Znalazłszy w odosobnieniu pewną osóbkę, bezlitośnie napadła ją i wbiła jej kolec w brzuch. Jakże wielki był szok panny V, kiedy blondynka po krzyku przerażenia spojrzała jej w oczy i poprosiła o... pocałunek. Czarnowłosa oniemiała, ale coś w środku rozkazało zabić bezbronną jak najszybciej. W ten sposób rozszarpała ją na strzępy i po chwili zjadła. Na szczęście krew nie dostała się na ubrania, bo musiałaby znowu męczyć się ze spieraniem jej. Wracając jednak do tematu, szok po tej prośbie był nie do uspokojenia. Walentynka co jakiś czas dotykała palcami swoich ust, myśląc nad tym, jak miałby wyglądać jej pierwszy pocałunek. Bo na pewno nie chciałaby, żeby został on zabrany przez jakąś nieznajomą dziewczynę, przy okazji jej ofiarę. Trzeba jej przyznać, że miała wspaniałe, bardzo smaczne serce.
    Odeszłam jednak od głównego tematu, którym była przechadzka panienki Valentine po Cukierkowej Ulicy. Przebierając żwawo i radośnie nogami, natrafiła na budynek, który każdego czytającego szyld nad wejściem do niego otaczał wspaniałymi arkadami. A była to budowla dość nietypowa dla całego stylu owej ulicy, bo wszystko było tu z jakiejś słodkości, a ten... Był, albo przynajmniej wydawał się być murowanym. Czarnowłosa powolutku weszła do środka, rozglądając się przy tym żywo. Było tu tak bardzo osobliwie. Styl z zamierzchłych ludzkich czasów zdawał się znajdować najlepsze zastosowanie właśnie w "Czarnym Mleczku". Swoją drogą ciekawe, jaka była geneza powyższej nazwy? Bo przecież nie dość, że mleko nie może mieć czarnego koloru, to jeszcze nie daje się tak dziwacznych nazw restauracjom! Chociaż kto wie, może była to jakaś cukiernia. Przechodząc jednak do uczuć towarzyszącym Walentynce przy zgłębianiu wnętrza wspaniałego budynku, warto wspomnieć, że fontanna pośrodku placu skradła serce białowłosej na zawsze i to ją wolała podziwiać, niż stare meble. Dlatego właśnie zaraz po wejściu do środka, obróciła się na pięcie, jakby czegoś zapomniała i po wyjściu z powrotem na placyk usiadła przy stoliku będącym możliwie najbliżej fontanny i zaczęła się wpatrywać w wodę, tak ładnie płynącą. Westchnęła oczarowana.
      
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 10