• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Stara bodznica
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Lipiec 2011, 21:14   

    Kiedy powiedziała, że kłamał, opowiedziało jej na początku zdziwione spojrzenie. Miała w sobie zdecydowanie większy bagaż doświadczeń niż wcześniej przypuszczał. Ówczesne przypuszczenia więc zdały mu się niezwykle idiotyczne, wręcz naiwne. Trochę zakłopotany spojrzał jw bok i rzucił krótko:
    - Tak.
    O, nic to. A w jego schemacie postępowania powinna być wściekła, że tak ją okłamywał, a on - przekonywać ją, że będzie się starał z całych sił aby doprowadzić do szczęśliwego zakończenia. Cały ten ciąg był oczywiście do bani, bo szczęśliwe zakończenia nie istniały a pierwsze spotkanie, jakkolwiek znamienne w konsekwencje by nie było, nigdy nie stawało się niczym więcej jak pierwszym spotkaniem. Nie drugim, trzecim, czy czwartym. Jakiś limit obyczajowy więc był, nie dawało się obietnic na całe życie.
    Chyba, że dzieciom. A on miał do czynienia z dzieckiem, które szerokim łukiem mogło ominąć logikę i śmiać się w twarz sensownej wymianie zdań. Jakie... jakie to musiało być... wygodne. Na jego ustach pojawił się więc niewymuszony uśmiech swoistego podziwu dla małej, kiedy siadała ot tak na ziemi. On tymczasem taki nagle pogodny spojrzał w niebo, ponownie kierując wzrok na samolot.
    - Samochód to taki pojazd, który posiada napęd, dzięki któremu jego koła same się kręcą i nie potrzebuje koni aby jechać - rzekł, niepewny czy aby była to dobra definicja. To znaczy, można było spytać o napęd. Po co w ogóle użył tego słowa? Był idiotą, cóż, chyba nic na to nie poradzi.
    - Samolot zbudowany jest tak, że tylko do niego wsiadasz i lecisz, po prostu, nawet kilka kilometrów nad ziemią.
    Jak sam wkrótce zauważył, powiedział "kilometrów" choć nie powinien bo nie był pewny, czy znała współczesne miary. Ale przy okazji nie miał pojęcia o tym jakie były te alternatywne. No i jakich używano w średniowieczu, to wszak były... dziwne, czasy.
    Ile miał łokieć?
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Lipiec 2011, 21:21   

    -A czy przypadkiem samochód warczy jeszcze jak stado wilków? -spytałam jeszcze. Bo jeśli tak, to właśnie samochody widziałam wcześniej. Czyli te karoce bez koni. Jak już się zaczynało co nieco rozumieć, to to wszystko było nawet ciekawe.
    -A to wysoko? Te kilka kilometrów? -pytałam dalej. William sporo wiedział, więc pewnie posypie się więcej pytań. O ile oczywiście będzie na to czas. Słońce chyliło się już ku zachodowi, będę musiała znaleźć sobie jakieś miejsce do spania... Zawsze spałam w lesie i tyle, ale tutaj... Tutaj nie było lasu.
    -Siedziałeś i leciałeś już kiedyś takim samolotem? -o właśnie, kolejne pytanie. Ale byłam tego strasznie ciekawa. No i całkowicie się zapomniałam, zaczęłam zwracać się do Williama na 'Ty'. Ale on sam chyba nie miał nic przeciwko temu...
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Lipiec 2011, 23:15   

    W takim przypadku nasuwało się tylko jedno, aczkolwiek dość ważne dla kogoś takiego jak William pytanie. Z powodu takowego przysiadł na ziemi, skrzyżował nogi "po turecku", lekko uniósł wzrok i puknął się bokiem palca wskazującego lewej ręki w brodę, lekko marszcząc brwi z czystego zamyślenia. To jednak nie było łatwe do zauważenia bo jego brwi były raczej cienkie więc wyglądał raczej jakby się zagapił na niebo. Wydał z siebie jednak w pewnym momencie ciche "hm", sugerując głębokie zadumanie. A kwestia nierozwiązana brzmiała:
    Jak warczało stado wilków i skąd ona mogła to wiedzieć?
    No cóż. Rozgryzienie tej sprawy zajęło mu chwilę czasu a i nie osiągnął znacznego sukcesu w próbie animizacji takiego procesu, bo:
    Raz, nigdy nie słyszał warczącego wilka. Jako punkt odniesienia przyjął owczarka niemieckiego.
    Dwa, wilki warczały grupowo?
    Trzy, porównanie wprowadziło go w głęboki zamęt bo siedmiolatka w sukience, z lasu, ze średniowiecza...
    Na jej szczęście gdzieś po drodze, aby dać jej odpowiedź, rzekł:
    - Można powiedzieć, że podobnie.
    On by nigdy nie porównał auta do żadnego zwierzęcia ani z wyglądu, ani dźwięku jaki takowe wydawało. Oczywiście, jego motocykl, ukochana, rówieśnicza Honda, kojarzyła mu się z pomrukującą pumą, ale to było raczej metaforyczne bo on nigdy też pumy na własne uszy nie słyszał. Poza tym dodawał gazu i kończył się kot, a zaczynał czterosuw.
    W ogóle, dlaczego o tym myślał? Zdekoncentrowany nagle tym wewnętrznym pytaniem potarł dłonią czoło i nagle, ni stąd ni zowąd powiedział:
    - Przepraszam.
    Mówił to całkiem szczerze, bo i odczuwał prawdziwą skruchę, że tak bardzo roztrząsał tak idiotyczną kwestię i niemalże zapomniał o swojej kompance. Co z niego za debil!
    - Kilka... kilka kilometrów to tak ponad chmurami - powiedział pokazując rzeczoną, uprzednio pocierającą czoło dłonią, aktualnie czyste niebo. Potem się uśmiechnął, nieco rozmarzony.
    - Tak... - rzekł pogodnie. - Ale mam fobię. To znaczy, że panicznie się boję. Strasznie.
    Mówił to trochę tak, jakby zachwycał się chmurami. W rzeczywistości w jego głowie ciągle stał motocykl, jego silnik, a gdzieś nad nim leciał samolot w którym rozgrywał się scenariusz rodem z "Katastrofy w przestworzach". Program ów, rodem z National Geographic, pokazał mu tak wnikliwie co mogło pójść nie tak podczas lotu, że student przed ostatnim lotem wziął trochę za dużo Aviomarinu a i tak nie mógł zasnąć.
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 13:42   

    Wstałam i otrzepałam sukienkę z brudy, a w tym samym momencie William usiadł. Widać głęboko nad czymś myślał. Ciekawe nad czym. Może też doszedł do wniosku, że ten świat jest jakiś dziwny i zaczął tę myśl kontemplować?
    -To ja już widziałam ten samochód. -jednak nie nad tym myślał. Chyba. -Straszne to jest. Jak czarna magia. -dla nich to może było normalne, ale dla mnie wyglądało po prostu dziwnie. No i trochę strasznie. Sama magia nie była mi obca, ale... Niektóre z tych pojazdów wydawały też nieco inne dźwięki. Na przykład takie duże i żółte syczały jak węże.
    -Za co mnie przepraszasz? -spytałam zdziwiona. przecież mnie nie obraził, nie uderzył, nie oblał zupą... No nic nie zrobił złego.
    Ponad chmurami? Spojrzałam w niebo. Wysoko. Bardzo wysoko. To musi być wspaniałe przeżycie.
    -Chciałabym tak polecieć. -rzuciłam, przenosząc wzrok z powrotem na Williama. -Wiem co to fobia. -uśmiechnęłam się lekko. -Ale dlaczego boisz się latania? -zagadnęłam zdziwiona. -Przecież to jest fajne.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 14:46   

    William, pomimo że teoretycznie w tym momencie powinien był, nie wstawał. Nie chodziło nawet o to, że nie chciał co było faktem, a raczej o kwestię tego jak taka czynność mogłaby wyglądać. Dlatego preferował utrzymanie jednej pozycji przynajmniej przez chwilę aby nie uczynić wrażenia niezdecydowanego czy zależnego w pełni od decyzji dziewczynki. Spojrzał też na nią w tym swoim zadumaniu, kiedy wspomniała o samochodach. W istocie, niektórzy je uważali za szatańskie narzędzia, ale co było złego w takich wozidełkach?
    - Z drugiej strony, samochodu nie musi ciągnąć żadne zamęczane przez właścicieli zwierzę - odpowiedział spokojnie. - Nie cierpi więc żaden koń czy bydło.
    Mrugnął. Miał taką dość miłą minę aby nie powodować wrażenia, że prowadził jakąś ostrzejszą polemikę czy chciał wpoić jej swój punkt widzenia. Z drugiej jednak strony, on sam doskonale wiedział, że w XXI wieku bardzo ciężko żyć będąc nieoswojonym z czymś tak powszechnym. Wtedy mu to przyszło na myśl. Ale ona musiała być tym wszystkim okrutnie zestresowana!
    - Poza tym, można się przyzwyczaić... za co?
    Lekko uniósł brwi. Potem się złapał wreszcie na tym, że, co niby przestało być nawykiem, właściwie przepraszał z jej strony za nic. Z drugiej strony, sam znał osoby dla których taka pauza i zadumanie były nie na rękę. Co więc miał myśleć?
    Co powinien myśleć?
    Skierował wzrok gdzieś w bok, mruknąwszy cicho "za siebie". Nie miał wiele więcej do dodania.
    Pomyślał więc wreszcie o samolotach. Nienawidził ich z całego serca, mogły być najbezpieczniejszym środkiem lokomocji ale lepiej się czuł ryzykując głową na motocyklu niż w zamkniętej, śmiertelnej puszce napędzanej silnikami Rolls Royce'a. Z dołu te wielkie, stalowe machiny wyglądały ładnie, szczególnie, kiedy podchodziły do lądowania, ale z wewnątrz...
    - Właściwie sam nie wiem - rzekł nieco na przekór swoim przemyśleniom. - Jak jestem w środku to czuję się jakby wszystko i wszyscy wokół mnie mieli się rozpaść. Wolę być stopami blisko ziemi. To daje poczucie kontroli.
    Złudne po prawdzie, ale jakieś jest, pomyślał zaraz po tym i westchnął w myślach.
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 18:20   

    Hmm... no to tak trochę jakby... postęp. Może to wcale nie był inny świat? Tylko inny czas? Myśl dość absurdalna, ale... Skoro w swoim świecie... czasie. przyjmijmy chwilowo, że to jednak jest inny czas, nie świat. Tak więc jeśli w swoich czasach weszłam do tego sztyletu, a jak z niego wyszłam, to trafiłam do jakiegoś dziwnego pomieszczenia, w którym owy sztylet i cała masa innych przedmiotów znanych m iż moich czasów było pozamykanych w takich dziwnych, przeźroczystych skrzyniach... A wszystkie oprócz tego sztyletu w którym siedziałam wyglądały, jakby były bardzo, bardzo stare... Przez owe rozmyślania straciłam dalszą część wypowiedzi Williama.
    -Williamie? -zaczęłam, nieco przestraszona. -Który tak właściwie mamy rok? -spojrzałam na niego, trochę obawiając się odpowiedzi. No bo co, jeśli to rzeczywiście jest przyszłość? Jak inny świat, to pewnie istniałby jakiś sposób powrotu do mojego, ale jak inny czas? Jak ja się tutaj odnajdę> Tu wszystko jest takie pokręcone, dziwne i inne!
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 18:44   

    Jeszcze kiedy mówił ostatnie zdanie, dostrzegł ten charakterystyczny wyraz na twarzy dziewczynki. Domyślił się więc, że go nie słuchała, ale dokończył pomimo to. Dlaczego? Cóż, nie był pewny ale to chciał dokończyć niezależnie od tego czy miał słuchaczy, czy nie. Może to była kwestia tego, że był w tym momencie całkiem ze sobą szczery. Przynajmniej w stopniu większym niż zwyczajny, przesiąknięty klasycznym dla ludzi oszukiwaniem się. Czymś takim zresztą mógł dzielić się swobodnie, nie było pełne bowiem schizofrenicznego jazgotu jaki czasem pojawiał się w głowie i tylko naprawdę spostrzegawcza osoba mogłaby ewentualnie dostrzec coś niezdrowego.
    Na świecie nie było tak spostrzegawczych postaci, chwilowo się więc czuł bezpiecznie z tym co stwierdził na głos i mógł kontynuować myślenie w zupełnie innym kierunku.
    Tym samym zaś skupił się na Sintel. Na jej zachowaniu. Tymczasem dziewczynka podała jego imię jako wstęp do ważnej wypowiedzi, oczywiście je odmieniając, czego raczej nie pochwalał. Wyczuł jednak strach w jej głosie, jego twarz więc także spoważniała i student spoglądał na nią z dużą uwagą, kiedy czekał na pytanie. Nie musiał inaczej sygnalizować swojego zainteresowania aby kontynuowała.
    Pytanie go, jako kolejne z rzędu, zaskoczyło. Nie wiedziała który był rok? Nie spytała przechodniów, nie próbowała sprawdzić w gazetach, a przede wszystkim - nie miała pojęcia? Już uznał, że to mogła być dla niej niezła bomba. Był już przekonany, że nie była człowiekiem lub tknęła ją jakiegoś rodzaju magia, przez którą odczekała sobie chwilę w stanie który spece od komiksów określają jako "zawieszoną animację" w przekładzie z angielskiego. Względnie żyła w kompletnej izolacji przez parę setek lat, lub - jej rodzice byli skrajnymi idiotami.
    Wszystko to czyniło z niej bardzo, bardzo nieprawdopodobną postać. Mrugnął więc i nie zwlekał z odpowiedzią:
    - 2011.
    Kiedy to powiedział, jego myśli powędrowały już zupełnie innym torem i William przygotował się psychicznie do pocieszania małej. W końcu, raczej ją to zaszokuje. Już cywilizacja powodowała u niej negatywne emocje więc...
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 18:54   

    -Na Wielkiego Avona. -aż się zachwiałam i upadłam na cztery litery. Szczęśliwie nie wylądowałam na niczym ostrym. Chwile gapiłam się w ziemie, rozmyślając na tym wszystkim. Nie wiedziałam ile to dokładnie czasu od tysiąc czterysta pięćdziesiątego drugiego, ale na pewno sporo. Już samo 'tysiąc' a 'dwa tysiące'... Spojrzałam na Williama wzrokiem pod tytułem: 'I co ja mam teraz zrobić?'. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nic nie przeszło mi przez gardło. Zupełnie nie wiedziałam, co robić. Więc jako dziecko zaczęłam po prostu płakać. Nie był to nie wiadomo jaki płacz, obeszło się bez wrzasków i tym podobnych.
    -Ile to dokładnie od tysiąc czterysta pięćdziesiątego drugiego? Te dwa tysiące jedenaście? -spytałam, gdy już trochę się ogarnęłam. Trochę to było dziwne... to co dla mnie było teraźniejszością, dla niego jest historią. No i dla mnie niejako już też. Paskudne uczucie. To tak jakby wyjechać z domu ze świadomością, że już nie będzie można do niego wrócić. Albo gorzej, że to ktoś Cię z tego domu siłą wyciągnął.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 19:22   

    Był częściowo, oczywiście, przygotowany właśnie na taką opcję. Więc nawet przeszedł z normalnego siadu w kuc, z tej pozycji spojrzał na nią nie bez współczucia i podążył wzrokiem za małą. Nie wiedział kim był Avon, kojarzył mu się z firmą produkującą kosmetyki. Zaraz... to o czym on myślał? Westchnął cicho i zbliżył się do siedmiolatki aby ją lekko objąć ramieniem, żeby nie czuła się zupełnie osamotniona. To powinno jej przynajmniej trochę pomóc a jak nie - cóż, najwyżej William oberwie. Wiedział doskonale, że w razie czego mógł tego sromotnie pożałować i to go nie napawało optymizmem.
    ...z drugiej strony, kogo by zabolało, że on dostał w twarz mocniej czy słabiej.
    - Pięćset pięćdziesiąt dziewięć lat - odpowiedział na jej pytanie. - Masz trochę świata do poznania.

    [ugh, teraz będzie trochę krócej bo czytam]
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 19:37   

    Wtuliłam się w niego nico. Z początku nieśmiało, w sumie był dla mnie tak jakby obcy, ale po chwili jakoś przestało mi to przeszkadzać.
    Pięćset pięćdziesiąt dziewięć?! Toż to... to... to szmat czasu! I naprawdę aż tyle spędziłam w tym sztylecie?
    -I co ja mam teraz zrobić? -spytałam się, go chociaż wątpiłam, że mi odpowie. Bo niby skąd on ma to wiedzieć? Ja sama byłam pewna tylko co do jednego: zaczynało robić się ciemno, więc musiałam znaleźć jakiś schronienie na noc. Ale to taka bliska przyszłość, a tak ogólnie? Znaleźć las i w nim zamieszkać? Przecież to bez sensu.
    -Pomożesz mi? -spytałam w końcu. -Pomożesz mi się tu odnaleźć? -spojrzałam na niego. T obyło dość.. Nie, bardzo bezpośrednie pytanie. No i wątpiłam, ż chłopak się zgodzi. Przecież to kolejny obowiązek, kolejny jakby problem. A kto by chciał mieć więcej obowiązków i problemów?

    <A co czytasz?;> >
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Lipiec 2011, 19:59   

    Była siedmiolatką więc miała prawo być trochę naiwna. A on miał lat dwadzieścia więc miał prawo... cóż, nie do końca po prawdzie je posiadał, ale i tak był trochę speszony. Pośród całego tego współczucia - bo nie litości, wręcz zatroskania losem bardzo zagubionej siedmiolatki, był też jakby z miejsca tym przytłoczony. Nie wiedział czy po prostu wyobrażał sobie zbyt wiele czy też rzeczywiście wyobrażał sobie zbyt wiele... ale i za duży odsetek z tego bynajmniej nie mijał się z prawdą.
    Pytanie dziewczynki należało do tych na które nie miał pojęcia jak odpowiedzieć. Wydał więc z siebie bardzo zakłopotane "ee...", a potem wolną ręką się podrapał gdzieś po skroni.
    - Coś się da z tym zrobić - rzekł wreszcie bardzo wymijająco, a przy okazji w myślach sobie przyznał, że jego inteligencja osiągnęła swój limit w starciu z siedmiolatką. Czuć się głupim czy doceniać jej błyskotliwość? Chyba się nie nadawał na przedszkolankę...
    Jej drugie pytanie było już mniej kołujące. Spodziewał się go wręcz od jakiegoś czasu nie dlatego, że miał świetną zdolność przewidywania przyszłości a po prostu, ponieważ był pesymistą. Z tego negatywnego podejścia, że przecież małe dziecko nie mogło po prostu zgubić gdzieś mamy i taty (choć opcja wyszła bardziej zakręcona niż oczekiwał). Uśmiechnął się więc do Sintel bardzo pokrzepiająco, w końcu - już od jakiegoś czasu wiedział, że będzie musiał to zrobić.
    - Oczywiście - odparł, zastanawiając się, czy bardzo brzmiał jak pedofil. - Na tyle, na ile będę mógł

    [hm... w tym momencie Infinite Crisis #3?]
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Lipiec 2011, 21:10   

    -Dziękuję. -powiedziałam, patrząc na niego, zaraz potem wtulając się w niego jeszcze trochę mocniej. Od razu poczułam się lepiej, Tak bezpiecznie i w ogóle. No i ogólnie lepiej, już nie czułam się taka zagubiona w tym świecie, bo wiedziałam, że ktoś pomoże mi się w nim odnaleźć.
    Chwilę jeszcze się do niego tuliłam, po czym wstałam.
    -No, ja muszę znaleźć jakieś miejsce, gdzie się prześpię. -powiedziałam, otrzepując sukienkę z ziemi. -Może te wielkie skrzynie się nadadzą? -spytałam bardziej siebie, niż jego. -To co, spotkamy się tutaj jutro? Jakoś z rana? Oprowadzisz mnie, pokażesz to i owo. -uśmiechnęłam się do niego. Tak, w takim wypadku spanie w tych skrzyniach byłoby dobrym pomysłem. Blisko do miejsca spotkania i na pewno bym się nie zgubiła.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2011, 11:05   

    William także wstał. Potem zaś podrapał się po karku i przeciągnął. Szukała miejsca do spania. Dla niego to oznaczało tylko tyle, że... kurde, jakie skrzynie! Czy ona nie wiedziała jakie takie miejsca potrafiły być niebezpieczne w nocy? Pokręcił lekko głową w odpowiedzi na to co mówiła.
    - Zobowiązałem się, że ci pomogę - rzekł wreszcie dość stanowczo, przynajmniej jak na siebie. Koniec końców wyszło więc... przeciętnie stanowczo, ale z jakąś tam determinacją, a to się chyba liczyło.
    - Będziesz spała u mnie. Przynajmniej tyle mogę ci zaoferować na start.
    Pusty Pokój wszak wciąż był pusty. Tym niemniej, Will nie miał pojęcia jak miałby nocować siedmiolatkę. Z drugiej strony, nie mógł jej zostawić a i profesjonalne służby nie były najlepszym pomysłem.
    To zaraz... kiedy on myślał, że był zgodny z prawem?

    [krótko i długo czekałaś, co wytłumaczę, em... zajmującym dniem]
    Sintel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Lipiec 2011, 19:18   

    Już miałam zamiar się żegnać, gdy William zaczął coś mówić. Byłam trochę zmęczona i chciałam się położyć gdziekolwiek, ale nie wypadało od tak odejść i go olać. przecież postanowił mi pomóc.
    -Spać u Ciebie? -spytałam. Chwile trawiłam to, co chłopka powiedział. -Nie chciałabym się narzucać... -wymamrotałam. Szczerze o bardzo chętnie przespałabym się w normalnym domu, no ale... Chociaż skoro William stwierdził, że będę spała u niego, a nie zaproponował tego, to chyba nie ma problemu, co nie?
    -No to... Idziemy do Ciebie? -spytałam, powstrzymując się od ziewnięcia. -Przepraszam, jestem już trochę zmęczona. -to chyba nie powinno go dziwić, przecież przez ten jeden dzień rpzeżyłam chyba więcej stresu niż przez całe życie.
    William
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Lipiec 2011, 14:16   

    William Mistrz Strategii po wypowiedzeniu spontanicznego i okrutnie znamiennego w skutkach zdania, natychmiast go pożałował. Bynajmniej nie chodziło tu jednak o jakiś cynizm względem dziewczynki - chciał dla niej jak najlepiej. Wciąż jednak pozostawał tylko człowiekiem, który, po wypaplaniu pewnej frazy, zdał sobie sprawy ile będzie z tym roboty, jak bardzo to wpływało na jego tryb życia i jak ciężko będzie uciągnąć przy sąsiadach. Innymi słowy, gdyby odjąć od tego kwestie moralne, Will właśnie celowo wdepnął w głębokie bagno z którego nie dało się już wyjść. Moralnie tego nie żałował, ale tak z punktu widzenia flegmatycznego, znudzonego i przeciętnie wytrwałego życiowo człowieka coś takiego było po prostu, obiektywnie niesprzyjające. A jednak przytaknął jej aby potwierdzić swoje intencje, bo musiałby być skrajnym idiotą aby nagle na głos jej się żalić, że jego wewnętrzny cynik robi mu dylematy. W myślach przy okazji bardzo ciężko westchnął, pełen rezygnacji nad swoim kulawym charakterem. Cóż. chyba powinni iść. Dziewczynka ziewnęła, on z czystej empatii (ponoć tym jest to powodowane) odpowiedział jej tym samym. A potem pokiwał głową jeszcze raz, nie myśląc nawet o tym, że powinien coś powiedzieć. Po paru sekundach mu to przyszło do pustego czerepu, a wtedy już powoli szedł w kierunku swojego osiedla, zasygnalizowawszy małej aby poszła za nim.
    - Stąd to w sumie niedaleko - rzekł spokojnie. Jego blokowiska były oderwane. Bajeczne miejsce dla dzieci - za daleko do szkoły czy komisariatu ale bardzo blisko do dilera (sąsiednia klatka schodowa)...
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 9