• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Cmentarzysko » Opuszczone mauzoleum
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 22:16   

    Tego mu brakowało. Zimnej, mlecznobiałej mgły, która zakryła widok na przygotowującą się do snu młodą dziewczynę. I jak miał niby się pożywić, skoro nie widział celu? To zjawisko atmosferyczne, nie dość, że irytujące to jeszcze wydało mu się nienaturalne. W ostatnich dniach nie padało, toteż żadna wilgoć nie powinna się unosić nad ziemią zwłaszcza tak nagle w środku nocy. Jeszcze gdyby wschodziło słońce to rozumiem, ziemia się ogrzewa, woda paruje i takie tam procesy przyrodnicze. Ale tak?
    Ale wkrótce tajemnica się rozwiązała. Na dachu wylądował poszukiwany znajomy, tym razem z zupełnie inną głową niż ostatnio. Całkiem przystojną warto dodać. Ingravo lubił jeźdźca pozbawionego mózgu, właściwie nie wiedział nawet dlaczego. Nie był zachęcający czy pociągający jednak w jego towarzystwie można było się odprężyć i grać jakby trochę mniej.
    -Nie, skąd. To przecież takie urokliwe miejsce, pełno tu życia...-marudził rzecz jasna. W przeciwieństwie do rozmówcy wolał tłum, tętnienie życiem, czyjś oddech przy sobie a nie zimne mury grobowców i innych budowli cmentarnych. Ichabod powinien docenić jego poświęcenie w tej dziedzinie! Przywlókł się tutaj specjalnie dla niego.
    -Mam nowe lokum.-rzucił tonem informacyjnym. Jeśli dostrzeże choć źdźbło zainteresowania rozwinie temat, jednak nie chciał zasypywać starego znajomego gradem niepotrzebnych słów. Cisza tutaj, w odosobnieniu miała wyraz przyjemny dla oka.
    -A co u Ciebie?-zagadnął okazując żywe zainteresowanie. Co prawda nie uzyska żadnych ploteczek z któregokolwiek ze światów jednak jakaś drobna informacja o samym posiadaczu konia zadowoli go całkowicie. Najlepiej taka, której prócz niego nikt nie pozna. O, może jakieś wyznanie wielkiej tajemnicy? Żartował.
    Właściwie, do czego sam doszedł po chwili, nie potrzebował rozmowy, jednak milczenie wolał zastępować intymnymi gestami. W tym wypadku było to jednak niemożliwe, ba nawet Ing tego nie chciał. Po co przekraczać granicę przyjaźni, skoro równa się ona spaleniu wszystkich mostów? Bezsens. Poza tym potrafił się opanować a przynajmniej udawać, że nie jest kierowany przez żądze.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 22:40   

    Mgła rzeczywiście nie była zjawiskiem naturalnym. Podobnie z resztą jak to, że ktoś wybierał się do spania na cmentarzu. Co ta dziewczyna miała w głowie? Ichabod na miejscu cienia bałby się włazić jej do głowy. Pewnie była psychiczna, albo coś w tym guście i o ile Jeździec zawsze uważał szaleńców za osoby intrygujące, to jednak nie wolał im wchodzić do głowy. Trzymał się raczej z dala od wszystkiego, co mogło pogłębić jego własny, narastający z każdym dniem obłęd. Z resztą, kto by nie odchodził od zmysłów, gdyby odebrano mu jedyne źródło informacji o sobie samym? Właściwie, Hesjan i tak dość długo dobrze się trzymał. Dopiero ostatnio zaczął co raz częściej prowadzić długie monologi z sobą samym, czy też swoim wierzchowcem. Inna sprawa, że dość prawdopodobne iż już za życia miał pewne objawy choroby psychicznej, bowiem trudno by zachorował mózg, którego jak Ingravo sprytnie zauważył, nie posiadał. Czy jego głowa była przystojna? Całkiem prawdopodobne. To tłumaczyło nawet dlaczego kilka panien obejrzało się za nim, gdy spacerował spokojnie rozmyślając o spotkaniu z bezimienną dziewczynką. Oczywiście nie zwracał na to uwagi. Seks go nie bawił, trudno powiedzieć dlaczego. Zupełnie tak, jakby w oderwaniu od jakiegokolwiek emocjonalnego zaangażowania tracił na znaczeniu. A trudno szukać emocji u kogoś, kto został od nich odcięty. Dosłownie. Za to Ingravo był jego dokładnym przeciwieństwem. Zwierciadlanym odbiciem, tyle, że lustro najwyraźniej zostało obrócone, by pokazać wszystkie cechy, których Ichabod właśnie nie posiadał, a cień owszem. Tym większe było zaskoczenie Jeźdzca, gdy spotkał tego miłośnika towarzystwa w miejscu, gdzie nie mógł spodziewać się spotkania z nikim innym niż sam strach. Cóż za poświęcenie.
    -Ano... Robaczki mają tutaj ucztę to się życie całkiem rozwija...-jakby nie patrzeć, choć wypowiedź Ingravo miała być ironiczna, to jednak miał rację. Ichabod niemalże czuł jak pod stopami tętni życie całych kolonii żywiących się gnijącym ludzkim mięsem. Tak to właśnie wygląda. Ktoś umiera, aby żyć mógł ktoś.
    -Doprawdy?-zerknął na niego siląc się na zaciekawienie. Starosamotnicze zwyczaje, nie przywykł do angażowania się w cudze sprawy zawsze uważając, że należy ludzi zostawiać w spokoju. Jednak postanowił, w ramach podzięki za poświęcenie jakim wykazał się cień, zareagować w sposób, którego mógł od niego oczekiwać.
    -Obstawiam, że to jakiś strych, albo poddasze.-uśmiechnął się lekko i wbił spojrzenie w zasnute chmurami niebo. Sam je przywołał toteż znał ich kształty bardzo dobrze, ale i tak lubił się im przypatrywać. To miłe uczucie.
    -Bez większych zmian.-odparł. Jego życie było dość monotonne. Niewiele się w nim działo, choć gdzieś pod skórą przeczuwał, że lada chwila ulegnie to zmianie. Nie opędzał od siebie myśli o głowie, którą pragnął zdobyć toteż każdego dnia próbował zbudować jakiś plan, który pomógłby wykraść ją Seraphinowi, ale zaskakująco ciężko coś sklecić gdy nie posiada się mózgu...
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 22:59   

    Chodziło mu o niewiastę mieszkającą w mieszkaniu na ulicy oddzielającej cmentarz od reszty świata. Swoją drogą dosyć niepokojące wybierać sobie dom z widokiem na pogrzebane życie. Ba, wręcz intrygujące. To ostatnio było ulubione słowo Ingravo, toteż używał go nawet gdy okoliczności tego nie wymagały. Brzmiało prawie tak dobrze jak frapujące, tylko to już wyższy poziom.
    Jeśli idzie o stosunki seksualne to i cień nie czuł pod ich wpływem rozbawienia. Sprawiało mu to jednak niemało rozkoszy o ile znalazł odpowiedniego towarzysza bądź towarzyszkę. Nie zwykł odmawiać sobie przyjemność, jak to na hedonistę przystało. Czasami jednak w przebłyskach geniuszu wykazywał zrozumienie dla osób nie lubiących tego typu rozrywki. Zresztą: są gusta i guściki, nikt nikogo nie będzie zmuszał, przynajmniej nie tu i teraz.
    Byli przeciwieństwami, lecz stare porzekadło oskarżało właśnie ludzi niepodobnych do siebie o większe przyciąganie. Czy to jedyny powód dla którego koszmar szukał Ichabada? A skąd, żadnego powodu nie było. Tylko kaprys, chęć spotkania się i porozmawiania z bezgłowym kolegą.
    -Efektywne wykorzystanie surowców. Mogliby chociaż drzewa sadzić, likwidowali by więcej dwutlenku węgla.-jego myśli popłynęły przez słowa mężczyzny w całkowicie inną stronę. Taki już był, nieustannie zmienny, żywy i energiczny. Całkowite przeciwieństwo, tak?
    -Jeśli Cię to nie interesuje to nie musisz się starać. Naprawdę.-westchnął spokojnie. Znali się w końcu nie od dziś. Ingravo nie obrazi się a i nie chce zanudzać rozmówcy. W końcu on go tu naszedł zamiast zostawić w spokoju którego ten pewnie szukał na cmentarzu. Nie miał zamiaru rezygnować z towarzystwa za to z rozmowy mógł, w celu dogłębnej kontemplacji chmur na niebie.
    -Balkon na razie. Jakaś dziewczyna mi wcisnęła klucze.-rozwinął temat w możliwie minimalistyczny sposób. To mówiło wszystko, choć wątpił by pozostał na balkonie. Nie był Romeem ani żadnym innym zakochanym a przez to zdolnym do poświęceń idiotą. Jeśli trzeba będzie złamie swoje zasady [swoje co?], uwiedzie Res i będzie spał w łóżku. Zresztą czy na tym grobowcu myśli o zwykłym śnie nie wydawały się bluźniercze?
    -Mmm. Tak myślałem.-zaśmiał się przeciągając. Ot, zdrętwiał trochę. Chociaż nie był człowiekiem wyczuwanie temperatury miał na poziomie ludzkim i zdrętwiał trochę. Zamilkł zaraz i opierając się na dłoniach odchylił do tyłu podziwiając niebo. Ciekawe jak to jest latać? Unosić się swobodnie, móc uciec spod każdej władzy i od każdego nieszczęścia. Aż szkoda, że ucieczka nie rozwiązuje problemów.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2011, 23:58   

    No właśnie! Kto normalny mieszkał vis a vis cmentarza?! Jakiś psychol? Skąd Ingravo mógł wiedzieć, czy właśnie ta dziewczynka, tak niewinnie udająca się do snu, nie trzymała jakichś tajemnic w swoim niewielkim mieszkanku? Słyszycie to? Oczywiście, że nie! Jak dwuletnie dziecko ma krzyczeć kiedy jest zamknięte w piwnicy. W dodatku, w czterech słoikach formaliny. Cień powinien być wdzięczny kontrolerowi pogody, że jego mgła ocaliła go przed niechybnym zatruciem umysłu jakimiś niepokojącymi wizjami, czy emocjami. Jakby się nad tym zastanowić, Jeździec był naprawdę użytecznym strachem. Oddawał przysługi społeczeństwu. No bo, jak czasem obciął jakąś pustą głowę, to ratował cały świat przed ryzykiem, że jej posiadacz się rozmnoży... A wyobrażacie sobie Ingravo nawiedzanego przez senne koszmary? Byłby pewnie jeszcze bardziej ironiczny i trudny do wytrzymania dla kogokolwiek. Aż dziw brał, że ktokolwiek chciał z tym typem sypiać. Choć z drugiej strony jeśli wziąć pod uwagę to ilu ludzi potrzebuje jedynie zaspokojenia własnych podniet, to nawet dość oczywiste, bo przecież Ingravo nie był szpetny. Chyba. Dobrze też, że nie próbował Jeźdźca do niczego zmuszać, bo byłoby to cokolwiek absurdalne. Nie dość, że seks na cmentarzu to jeszcze gwałt do tego... I to na trupie! Bez głowy! Potrzeba jeszcze jakiegoś fetyszu i będzie zaiste orientacja 'omniseksualna' Może owce? Albo małe dzieci? Ingravo per Pedo Bear... Nawet pasuje! Na szczęście, do owego gwałtu nie doszło. Z resztą Ichabod albo nie stawiłby oporu uznając, że w sumie nie robi mu różnicy, a skoro znajomego miałoby to cieszyć to dlaczego nie, albo stawiłby opór na tyle silny, że z pewnością położyłby kres ich 'przyjaźni' która i tak była cokolwiek względna. Może właśnie dlatego, że tak bardzo się od siebie różnili? Cóż jednak z tego skoro i tak spotykali się rzadko. Gdy nie musisz kogoś oglądać każdego dnia, nie bardzo cię obchodzi jaki ma charakter i jak się zachowuje. Na krótką metę wszystko można znieść i tolerować.
    -Nie nadążam...-stwierdził z największym spokojem Ichabod. Nie bardzo rozumiał w jaki sposób przeskoczyli z rozmowy o trupach do kwestii ekologicznych. Dobrze chociaż, że miał dość odwagi by przyznać się do własnej słabości. Nigdy nie udawał przed nikim boga, a własną niedoskonałość postrzegał jako coś naturalnego, czego nie należało się wstydzić. Był z tej cechy naprawdę dumny.
    -Wiem, że nie muszę, co nie znaczy, że nie chcę-jak zwykle zdawkowo, ale nader rzeczowo odpowiedział spokojnie upiór. Za chwilę też przysiadł na kamieniu obok mężczyzny, bowiem jemu chłód skał w ogóle nie przeszkadzał. Niemniej, gdyby znajdował się na miejscu Ingravo, pewnie użyłby zdolności kontrolowania ognia do ogrzania sobie siedziska. Uniósł nieznacznie brwi do góry.
    -Balkon?-to raczej nie było najwygodniejsze lokum. Może się nie znał, bo sam dawno nie spał w łóżku, tylko pod gołym niebem, ale... większość wolała ciepłą pierzynę.
    -Masz bardzo dziwne przygody-stwierdził ostatecznie. Jakaś dziewczyna wcisnęła mu klucze? Tego się nie spodziewał. W dodatku, jemu samemu nigdy nie przytrafiło się nic podobnego. Dziwne, doprawdy zajmujące.
    -Ano, moja egzystencja jest stosunkowo nudna, co nie znaczy, że się nudzę... Po prostu inni nudzą się mną. Co tu jeszcze robisz?-no właśnie. Dlaczego ktoś tak żywiołowy i energiczny jak Ingravo w ogóle zadawał się z takim stoikiem? Nic tu nie miało sensu, absolutnie nic.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Maj 2011, 20:01   

    Tak, bo akurat koszmar należał do tych wrażliwych istotek, które widząc trupa mdleją i płaczą jednocześnie. Oczywiście. Zresztą w jego wyobraźni powstawał właśnie inny powód zamieszkania naprzeciwko cmentarza. Może dziewczynie zmarł niedawno ukochany? Ha, zdolny cień mógłby jej w snach wmówić, że to on we własnej osobie i wykorzystać zdobyte zaufanie odpowiednio. Niezależnie od tego na ile części rzeczona panna pokroiła niemowlaka.
    I z całą pewnością potrzeba było czegoś więcej by samego koszmara nawiedziły złe sny. Nad tym jednak nie będziemy się rozwodzić albowiem nie powinno się zdradzać słabości przed czasem. Ewentualnie można je czasami okazywać jeśli to czemuś służy ale inaczej to po co, dlaczego?
    Notabene Ingravo umiał odpowiednio zadziałać na zmysły innych ludzi, prowokując je do odpowiedniego zajęcia się jego osobą oraz zaproszenia go do łóżka bądź innego dogodnego miejsca. Nie narzekał nigdy na powodzenie, bo jak zauważył sam rozmówca nie był szpetny. Co więcej potrafił wydawać się miłym oraz potrzebującym wsparcia i co poniektórzy myśląc, że go wykorzystują sami zostali wykorzystani. Ojej.
    Gwałt na żywym trupie na środku cmentarza? Kurcze, tego jeszcze nie próbował. A ma właśnie okazję, hm... Nie, jednak lepiej nie. Na tyle na ile znał Ichaboda mógł obstawiać że żadna z przewidywanych reakcji bezgłowego go nie usatysfakcjonuje: ani obojętna zgoda-to jak używać lalki ani tym bardziej gwałtowna reakcja-nie miał zamiaru dodawać kolejnej blizny do kolekcji.
    Orientacja omniseksualna w jego przypadku nie tyczyła się zwierząt i rzeczy martwych, małych dzieci również nie a raczej otwartości na kwestie seksualne i chęci do wypróbowywania nowych rzeczy w łóżku. Wiązała się też z nienasyceniem pod tym kątem i chęcią ciągłego doświadczania, lecz niestety w tej rubryczce nie było nimfomanii.
    -Robaki mielą martwego człowieka na nawóz, a ludzie zamiast wykorzystać ten dar natury zamykają zwłoki w często kamiennych sarkofagach. Dziwne, że nie wykorzystają ich do hodowli drzew przy obecnie rosnącej produkcji CO2.-wyjaśnił spokojnie raz jeszcze, tylko wolniej. Wersja dla opornych. Nie dziwił się, że czasami rozmówcy za nim nie nadążają, zwłaszcza, że jego myśli miały tendencję do skakania i pomijania niektórych skojarzeń. Jednak gdy rozmówca zaczynał go irytować zbywał jego pytania krótkim "nieważne".
    -Przydałoby się czasem w Twoim głosie trochę entuzjazmu, wiedziałbym przynajmniej czy się zmuszasz czy słuchasz z przyjemnością.-stwierdził wzdychając. Swoją drogą dzisiaj to kolejna osoba, która ma coś do jego tyłka. Czy to dlatego, że jest taki zgrabny? Mimo to cień nie uważał, że przypalenie sobie spodni jest dobrym pomysłem na ogrzanie się. Na dłuższą metę prognozował, że efekt będzie wręcz odwrotny.
    -Tak, ale planuję wprowadzenie się do kuchni. Ewentualnie znajdę inne lokum.-pokręcił głową dając tym samym do zrozumienia, że sam nie uważa tego akurat miejsca za nadające się do sypiania. Szperając w torbie dosięgnął wreszcie paczki opatrzonej napisem "palenie szkodzi". Otwartą wyciągnął w stronę rozmówcy, po czym sam się poczęstował. Z cichym pomrukiem zadowolenia zaciągnął się głęboko.
    -Nie narzekam.-uśmiech tylko potwierdzał tą opinię, choć kto wie czy to nie wina używki, którą się właśnie raczył? Lubił palić, niezależnie od mody na zdrowy tryb życia i ostrzeżeń o raku.
    -Palę. I zastanawiam się czy jak odzyskasz głowę to będziesz bardziej emocjonalny.-zmrużył oczy przechylając głowę na bok i obserwując dalej obecnie pozbawionego tak ważnego organu rozmówcę. Nie widać było po nim ani trochę jakiegokolwiek braku.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Maj 2011, 21:52   

    W sumie Ichabod nie pomyślał jakoś o tym, że nie był jedyną postacią tak skandalicznie obojętną na fruwające wkoło flaki i części ludzkiego ciała. Przyzwyczajony był raczej do tego, że ludzie traktowali podobne obrazki jako makabreskę, krzywili się, bali, brzydzili. Ogólnie rzecz biorąc, w większości przypadków mózg istot ludzkich nie do końca wiedział jak reagować w obliczu masakry. Na szczęście, jak już było wcześniej powiedziane, Bezgłowy mózgu nie posiadał. Ponadto pamiętał, jak przez mgłę, bardzo niewyraźnie, ale czuł, że kiedyś takie widoki sprawiały mu wielką frajdę. Nota bene, doprowadziło to poniekąd do tego, że aktualnie siedział na dachu z koszmarem i kontemplował przyrodę pozbawiony, bagatela, głowy.
    Czy dzieweczce umarł ukochany? Być może, ale czy to naprawdę powód by zasypiać przy cmentarzu? Nie łatwiej po prostu spalić zwłoki swojej miłości, wsypać to co z niej zostało do eleganckiej urny i postawić na kominku w mieszkaniu? Skazywanie się na obecność jednego trupa zawsze jest lepsze od zasypiania z widokiem na całe ich stado. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo, czy z ziemi nie wygrzebie się kolejny Ichabod, tylko w wersji bez rączek marzący jedynie o tym by zanurzyć zęby w jej soczystym móżdżku. Aż krew zamarza w żyłach, czyż nie? Z całą pewnością każdemu przeciętnemu obywatelowi podobne wizje odebrałyby apetyt, a już na pewno ochotę na łóżkowe igraszki. Ingravo jednak takim właśnie typem nie był i łatwo się domyślić do czegóż to chciałby przekonać taką biedną dziewczynkę tęskniącą za ukochanym. Po świecie chodzili przecież różni zboczeńcy, Ichabod wolał zaś nie wnikać w to, czy koszmar był jednym z nich, a jeśli tak, jakie miał fetysze i co go kręciło najbardziej. Z całą pewnością nie były to jednak gwałty na żywych trupach w otoczeniu popękanych nagrobków, bo inaczej Ichaboda mogłaby już nieco piec pupa, chyba, że akurat postanowiłby koledze odrąbać głowę za podobne fiksacje.
    -Nie powiem, żeby mnie to jakoś specjalnie załamywało-uśmiechnął się bardzo niemrawo. Gdyby ktoś postanowił go przerobić na drzewo, z całą pewnością nie odzyskałby głowy. No bo jak jako drzewo miałby się przemieszczać? To bez sensu. Z resztą, całkiem prawdopodobne, że nie powstałby z martwych gdyby stał się ładną, zieloną roślinką i choć taka wizja miała swoje plusy, Ichabod lubił chyba mimo wszystko swoją egzystencję i cieszył się że istniały jeszcze instytucje cmentarzy.
    -Wybacz-mruknął tak entuzjastycznie, że nawet grabarz brzmiał przy nim jak radosny jegomość. No, ale jak on niby miał się emocjonować, skoro nie pamiętał za bardzo jakichkolwiek uczuć? Oczywiście mógł je niby kraść i w ogóle tym zajmowała się większość jego strasznych pobratymców, ale... Nie, to go nie interesowało.
    -Ożeń się-zaproponował ni z tego ni z owego Jeździec. No co? To układ z którego płynęły same korzyści. Dach nad głową, obiad zawsze gotowy, skarpetki wyprane, koszule poprasowane... Żyć nie umierać! Wystarczy tylko zaopatrzyć się w coś, czym można dyskretnie zatykać uszy by nie słuchać zrzędzenia i narzekań.
    -To dobrze, optymizm przede wszystkim-powiedział pan entuzjasta wszystkiego. Gapił się w niebo jakby stanowiło siódmy cud świata. Było faktycznie całkiem nieprzyzwoicie piękne. Jedna z nielicznych naprawdę zachwycających rzeczy na całym świecie.
    -Bardzo prawdopodobne.-skinął lekko głową, bo właśnie takiego efektu oczekiwał-Liczę przede wszystkim na to, że odzyskam wspomnienia-dodał zamyślając się jak zwykle w takich sytuacjach. Straszny towarzysz rozmów.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2011, 17:05   

    To zdaje się była kwestia przyzwyczajenia. Kiedy ktoś widział tyle wnętrzności w tym flaków, że można by tym wypełnić rów mariański z całą pewnością stawał się mniej wrażliwy na ten właśnie aspekt ludzkiego ciała pozbawionego właściciela. Zresztą może po prostu była to kwestia obojętności wyrażanej z całkowitą świadomością. Zasada: póki mnie to nie dotyka to mnie nie dotyczy sprawdzała się w tym przypadku całkiem trafnie.
    Może uważała to za romantyczne. Romantyków ciągnęło do cmentarzy, lubili spotykać się o północy najlepiej w towarzystwie świec lub w całkowitej ciemności. Do tego lubili zdradzać swoje żony, ginęli w młodym wieku i to często od chorób wenerycznych. A że ich dusza i po śmierci nie zaznawała spokoju to nic dziwnego, że woleli mieć na wszelki wypadek ciało prezentujące się lepiej niż popiół.
    Może zostawmy już w spokoju temat orientacji Ingravo łącznie z jego fetyszami bądź ich brakiem. Staje się to nieco monotonne a narrator ani myśli odsłonić w tej kwestii rąbka tajemnicy. Stwierdzi tylko zgodnie z Freudem, że naturą istot żywych kierują dwa popędy: Tanatos i Eros czyli śmierci i miłości ładniej nazywanej życiem.
    -Nie dziwię się. Typowy brak myślenia globalnego.-stwierdził bardziej do siebie. Ludzie i cała pokrewna im reszta miała tendencję do ignorowania problemów światowych w myśl ciągle tej samej zasady: dopóki mnie to osobiście nie dotyka to jeszcze nie jest tak źle. A tu niespodzianka! Ale odpuśćmy ekologiczne tory po których w tej chwili pędził mózg Ingravo.
    -A mam jakiś wybór?-westchnął dramatycznie zerkając na rozmówcę. Zaiste, jego emocjonalność sprawiała, że spokojnie mógłby być drzewem i nic by to nie zmieniło. Rozumiał mimo wszystko, że dość trudno ukazywać uczucia będąc pozbawionym ich źródła czyli głowy, która odpowiada za wszelkie procesy chemiczne zachodzące w ciele.
    -Wątpię by ktokolwiek mnie chciał na dłużej.-roześmiał się, rozbawiony wielce tym pomysłem. Nie to, że nie chciał, ten pomysł z racji zapewnienia stałego źródła obsługi, porządku i jedzenia był idealny, jednak jakoś brak chętnych. Owszem, nie miał problemu ze znalezieniem towarzyszki chętnej na związek bez zobowiązań, ale żony od razu?
    -I kto to mówi?-znów się roześmiał, wracając do palenia, Zaciągnął się głęboko, z ulgą wręcz. Zastanawiał się po co mu mgła. Żeby mógł się ukryć? Ciekawe zagadnienie.
    -A kto ją ma? Wiesz?-jak wie to co tu jeszcze robi? Powinien już planować, knuć, odbijać swój cenny łepek.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2011, 20:39   

    Być może, że Ingravo miał sporo racji w tym co myślał. Jakby nie patrzeć, Ichabod też nie był szczególnie wrażliwy na przeróżne drastyczne, czy makabryczne widoki, a to zapewne dlatego, że pamiętał jeszcze, raczej mniej niż więcej, że sam był podobnie efektownych scenek inscenizatorem. Swoją drogą to zabawne, że ktoś kto nie przejmował się losem istot ludzkich i nie dbał o ich cierpienie, po chwili zastanawiał się nad kwestiami ekologicznymi. Dziwny był ten Ingravo. Doprawdy fascynujący typ i być może właśnie dlatego, Ichabod znosił jego towarzystwo nieco lepiej niż kogokolwiek innego.
    Podobnie jak narratora poprzedniego posta znudziło snucie rozważań odnoszących się do upodobań seksualnych jego postaci, tak tego narratora zmęczyło już rozważanie wszelkich możliwych powodów, dla których ta cholerna dziewczynka mieszkała blisko cmentarza. Może po prostu była córką grabarza? Logiczne i całkiem niedramatyczne, więc poprawność polityczna nakazywałaby to wymazać, bowiem jak wiadomo brak dramatyzmu w poście jest wybitnie niemile widziany, ale panująca wszędzie wolność słowa zmusza narratora do wysnucia takiego właśnie prozaicznego wniosku.
    -Ciesz się, że w ogóle myślę zważywszy na brak pewnej części ciała znacznie to ułatwiającej-powiedział spokojnie Ichabod wskazując na swoją głowę. Słuchając niektórych jego wypowiedzi, trudno było uwierzyć, że nie posiadał ani krzty poczucia humoru.
    -Swoją drogą, wolałbym nie być drzewem. Drzewa mają ciężko w życiu. Tak myślę, bo w sumie nigdy nie byłem drzewem, ale to całkiem prawdopodobne...-zamyślił się kompletnie bezsensownie i chwilę zajęło mu wrócenie do świata ludzi normalnych i poukładanych. Takich, którzy nie cierpią na dotkliwy brak piątej klepki.
    -No właśnie masz, korzystaj z tego-taki Ichabod nie miał wyboru. Kiedy słyszał komendę wypowiadaną przez wąskie wargi obecnego właściciela swojej czaszki, chcąc nie chcąc musiał być posłuszny. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ten typ był jak na złość całkiem miły i sympatyczny, więc Ichabod nierzadko zmuszany był do popełniania czynów całkiem niezgodnych z jego moralnością, do bycia miłym i uprzejmym. Brr!
    -Jak nie znajdziesz żony ja za ciebie wyjdę...-zapewnił go poklepując po plecach. W ramach rekomendacji zmienił sobie nawet na chwilę głowę na śliczną, kobiecą o delikatnych rysach, zwieńczoną aureolą złocistych loków. Szybko jednak przywrócił swojej główce dawny kształt, bo mimo wszystko czuł się niespecjalnie komfortowo mając świadomość, że trzepocze do kolegi przydługimi, gęstymi, czarnymi rzęsami.
    -Mistrz światowego optymizmu. Wiesz, że jeśli wierzyć Majom zostało nam niecałe pół roku życia? Potem świat się skończy... Oby tak było-uśmiechnął się niemal niezauważalnie i trudno powiedzieć, czy dlatego iż rozmarzył się pod wpływem apokaliptycznej wizji, czy może po prostu świadomie zażartował.
    -Wiem, mój pan... Tyle, że to nie takie łatwe ją odebrać, muszę go słuchać... Skomplikowana sprawa-jeśli Ingravo sądził, że Ichabod nie poświęcał praktycznie każdej sekundy swojego życia na rozmyślanie o tym jak wejść w posiadanie tej niezbędnej kończyny, to był w poważnym błędzie.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Maj 2011, 21:08   

    Dziwne było zakładanie, że Ingarvo tworzy spójny obraz ze swoimi wszystkimi dziwactwami, zdolnościami do mnożenia problemów oraz dywagacjami na każdy dosłownie temat. Brak zahamowań czyniły z niego osobę zarówno groźną jak i ciekawą, jednak nie wahał się przed przybraniem maski uprzedzonego bądź zrażonego do czegoś. Obojętność sączącą się z czerwonych oczu maskował rozmaitymi grymasami a posłuszne mięśnie odgrywały w tym spektaklu mowy ciała niemałą rolę. Trudno było zgadnąć kiedy gra a kiedy mówi prawdę o ile kiedykolwiek przestawał przywdziewać maskę.
    Zdecydowanie dramatyzm cechował posty większości użytkowników, co znacznie ubarwiało forumowe życie, jednak nie zawsze było potrzebne. Mniejsza jednak o przyzwyczajenia literackie spectrofobii, rozważania na ten temat nadają tej pisaninie charakter dygresyjny a to już z całą pewnością nie jest pożądane.
    -Nie bój bidy, większość kobiet i tak sądzi, że to czym myślisz nie zostało Ci odebrane.-stwierdził rozbawiony a jego wzrok jasno wskazywał o co mu chodzi. Zdecydowanie Ingravo dopisywał dzisiaj humor z bliżej niewiadomego powodu. Może lepiej nie wnikać?
    -Fakt. Ludzie je ścinają i mogą na przykład przerobić na papier toaletowy... albo palą. Mało przyjemna śmierć.-wzdrygnął się tylko przypominając sobie jak wpakował się kiedyś w całkiem realistyczny sen, którego właściciel o wiele przewyższał go w tamtym świecie potęgą. Chwała, że na tym odnalezienie i zamordowanie biednego człowieka nie było zbytnio trudne.
    -Wiesz, że nie docenia się tego co posiada się z taką łatwością. Nie marzę o stracie głowy, jednak tak przynajmniej wiesz czego Ci brakuje, masz jakiś cel w życiu. Godne pozazdroszczenia.-stwierdził zamyślony odsyłając resztki wypalonego już papierosa w kierunku bliżej nieokreślonego grobu. Ingravo nie miał celu, raczej jego życie było celem samo w sobie. Mimo to nie narzekał na nudę. Uprzykrzał życie napotkanym osobom, bawił się i czerpał ile mógł ze wszystkich przeżyć odkąd pamiętał. Prosta recepta na szybką śmierć nie sprawdzała się w przypadku długowiecznego koszmaru.
    -A umiesz gotować? Bo to całkiem dobra myśl jest, taki związek partnerski. Ja mogę... em... zmieniać żarówki i majsterkować.-oznajmił. Iluzja dopracowana w każdym kawałku urzekła Ingravo, szkoda tylko, że obejmowała jedynie głowę. Ach, najwyraźniej nastał czas by znów wpakować się w jakiś destrukcyjny związek, skoro myśli o Ichabodzie jak o kobiecie.
    -Słyszałem, ale spokojnie po majach będzie kalendarz czerwców. Nie masz się co martwić.-sprzedał suchara z nikłym uśmiechem na ustach. Świat się nie skończy, zbyt żywotny skurczybyk z niego. Ludzie są jak karaluchy, jeśli mogą będą żyć nawet na śmietnisku. Godna podziwu wola życia czasami stała w sprzeczności z osobistymi intencjami koszmara, jednak odkrycie czym się kierują sprawiało, że o wiele łatwiej było manipulować nimi oraz ich snami.
    -A co jeśli on po prostu zakaże Ci odzyskiwać głowę? Też będziesz musiał go słuchać?-to by chyba załatwiło cały problem ze strony Seraphina, aż dziw że jeszcze na to nie wpadł. Choć to zdecydowanie lepiej dla jeźdźca, bo taki rozkaz postawiłby go w co najmniej niewygodnym położeniu. Zresztą zawsze może wynająć jakiegoś złodzieja i dobrać się do swojej głowy mniej legalnymi drogami.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Maj 2011, 21:39   

    Oczywiście. Brak zahamowań i niespójność stanowiły często cechy charakteru napotykanych osób. Zwłaszcza w tym świecie. Takie były z resztą obserwacje Ichaboda. Mógłby sobie zrobić listę cech i stopniowo zaznaczać na niej ile osób je reprezentuje. Gbur? Jest. Utrata pamięci? Jest. Wielobarwność charakteru ułatwiająca dostosowanie się do każdej sytuacji? Obecna. Tragiczna historia? Jest po stokroć. Zdaje się, że na świecie co raz mniej było ludzi, którzy się po prostu urodzili, po prostu wychowali ich rodzice, kochający i nieco nadopiekuńczy jak zwykle, po prostu skończyli szkołę... Czy takie życie nie formowało jakiegoś charakteru? Jakiegokolwiek, który można by opisać? A może było to po prostu zbyt nudne? Tylko dlaczego osoba, która nie posiada niemal żadnych wspomnień, która nie potrafi emocjonalnie zareagować na żadne wydarzenie jest ciekawsza od takiej, która zakochuje się nieszczęśliwie w chłopaku, który na to nie zasługuje, która popada w depresję, odchudza się maniakalnie, po to by po chwili odbić się od dna i wrócić do normalności? Co decyduje o tej ciekawości, do której wszyscy zdają się dążyć? Ichabod zastanawiał się nad tym, bo choć niewiele pamiętał ze swojej przeszłości i były to raczej, pozbawione kontekstu wycinki, mógłby przysiąc, że był właśnie taki zwyczajny i niezwyczajny, nieco obłąkany, ale zawsze... Z tego wszystkiego ocknął się dopiero, gdy znów usłyszał głos kolegi. Spojrzał na niego nieco nieprzytomnie.
    -Nie jestem pewien...-przyznał wzruszając ramionami-To już nie jest to samo co kiedyś... No, tak przynajmniej mi się wydaje, ale zważywszy na fakt, że nie byłem z kobietą, ani mężczyzną, ani zwierzęciem, ani dziuplą odkąd się ocknąłem bez głowy, to jednak mają wszelkie prawo mieć wątpliwości... Swoją drogą, jakby się nad tym zastanowić miałbym pewnie problem z określeniem tego co mnie pociąga. Nie pamiętam co to znaczy czuć pożądanie, ani tym bardziej co mnie pociągało kiedyś...-zwykle nie był tak rozmowny, ale tym razem jego mina wyraźnie świadczyła o tym, że choć przemawiał, to w rzeczywistości po prostu wypowiadał na głos swoje, nie do końca uczesane myśli, które ukierunkowało jedynie stwierdzenie Ingravo, ale których przeznaczeniem wcale nie miało być trafienie do uszu Cienia. Mimo wszystko jednak Duch nie do końca nad sobą panował, coś z nim było nie do końca w porządku, zupełnie tak jakby brak głowy dawał mu się we znaki bardziej, niż by można początkowo przypuszczać.
    -Chyba bardziej bym się bał, że ktoś przyjdzie podlać moje korzenie moczem... Gałęzie chyba się nie poruszają, a miałbym w takiej sytuacji wielką chrapkę na szybką kastrację delikwenta...-odparł zastanawiając się przy tym ile razy sam załatwiał potrzebę pod drzewem. A co jeśli to był jego kuzyn? Albo jakiś krewny, którego poddano kremacji, potem przerobiono cmentarz na park narodowy, a Ichabod postanowił się pozbyć toksyn z organizmu na własnym... krewniaku?! Dość, nigdy więcej nie załatwi się pod drzewem! Postanowione! Z drugiej strony, chyba w ogóle nie musiał tego robić jeśli wziąć pod uwagę, że był martwy. Jednak, skoro już kobiety zazdrościły facetom niezwykłej zdolności oddawania moczu w pozycji stojącej, aż głupio było z niej zrezygnować!
    -Czy ty się czasami słuchasz?-spytał zerkając na niego niepewnie. Czy on mu właśnie powiedział, że fakt iż nie posiada wszystkiego co miał, wszystkich wspomnień, radości i bólu... Jakichkolwiek uczuć, czy emocji, jest godne pozazdroszczenia?! Dlaczegóż to? Cel w życiu? To można znaleźć, cel w życiu po życiu nie jest celem, tylko obowiązkiem, jedyną drogą... Prawdziwy koszmar!
    -Nie mam kubek smakowych... Wątpię by moje potrawy nadawały się do konsumpcji-nie należy zapominać, że głowa Ichaboda była tylko iluzją, co uniemożliwiało mu odczuwanie smaku posiłków. Dlatego też nie lubił jeść, nie bardzo pamiętał jaki to był smak słony, czy słodki, więc nawet gdyby próbował rekonstruować sobie kubki smakowe przy pomocy iluzji, niewiele by to dało i zupa byłaby za słona.
    -Nie zrozumiałem-przyznał bez bicia, wzruszając ramionami. Sens dowcipu Ingravo wyraźnie mu umknął.. A może nie gonił go z dostatecznym zaangażowaniem?
    -To nie takie proste... Z resztą, czy cokolwiek co wiąże się z magią i jej zasadami jest łatwe do pojęcia? To tak, jak próbować zrozumieć teorię chaosu. Nie wiem dlaczego, ale nie może mi zakazać odzyskania głowy, choć nie mogę go zabić... Nie myśl, że to nie była pierwsza rzecz, którą próbowałem zrobić, po tym gdy go spotkałem...-wzruszył lekko ramionami i zamyślił się raz jeszcze na sensem budowy molekularnej jajka na twardo.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Maj 2011, 22:38   

    Wśród panujących na tym świecie schematów zaiste trudno było zadziwić kogokolwiek, wyrwać się z nich wszystkich i pozostać tylko oraz aż sobą. Dopasowanie się do konwenansów obowiązujących w danym społeczeństwie to rzecz typowa dla procesu socjalizacji, pierwotnej bądź wtórnej, którą przechodzi każdy niezależnie od swoich dobrych chęci i pragnienia bycia innym.
    Dlaczego? Jest na to prosta odpowiedź. Tysiące osób nieszczęśliwie zakochuje się, ma kompleksy związane z własną wagą bądź przechodzi przez jakiś kryzys. To zbyt realne i wciska się do wspomnień wyszukując te co boleśniejsze jak kołnierzyk uwierający w szyję. Znacznie ciekawsze, bo mnie stresujące i dotykające jest nie mieć wspomnień, być rzadkością niż prozaicznością.
    Pomijam fakt, że każdy człowiek ma swoją interesującą historię, często bolesną i intymną a wręcz taką, której nie chciałby opowiadać, jednak ma. Już przez samo to jest interesujący i niezwykły, co nie przeszkadza mu wątpić w ten fakt i szukać swojego sposobu na wyrażenie własnej osoby bądź zaznaczenie, że jest się odmiennym od innych, wyjątkowym rzecz jasna. Niestety niemożliwie, żeby prawie 7mld ludzi było niezwykłych, każdy na swój sposób. Siłą rzeczy muszą powtarzać się pewne schematy, chociażby przez wzgląd na skonstruowanie psychiki ludzkiej.
    -Udowadniasz moją teorię. No ale mniejsza o dywagowanie na temat istnienia miłości jako czegokolwiek więcej niż procesów chemicznych w mózgu. Jakbyś chciał sobie przypomnieć jakieś uczucie to mogę dać Ci jego iluzję. W prezencie za znoszenie mojego towarzystwa.-stwierdził nagle. Co prawda o wiele lepiej tęsknić za czymś czego się nie poznało bądź się nie pamięta, jednak może taka iluzja zmobilizuje Ichaboda do bardziej energicznych działań na rzecz odzyskania swoich uczuć wraz z głową. Bez niej zdecydowanie gorzej panował nad swoją iluzorycznym językiem co samo w sobie brzmiało abstrakcyjnie. Szczerość nie przerażała cienia, bardziej bał się tego, że nie daj boże może go kolega spytać o radę. I co ma powiedzieć, żeby nie próbował z dziuplą bo drzazgi są mało komfortowe?
    -Możesz współpracować z wiatrem i zrzucić na niego jakąś gałąź bądź owoce. A jakim chciałbyś być gatunkiem? Ja kasztanem.-co z tego, że rozmowa o tym jakim drzewem byś był jest co najmniej niedorzeczna. Dwóch facetów z których jeden jest jeźdźcem bez głowy a drugi pozbawiony co najmniej połowy rozumu wędruje po snach ludzi nie musi spełniać warunku realizmu.
    -Nie, przecież plotę takie bzdury, że szkoda na to czasu.-tym razem uśmiech cienia był łobuzerski aż do cna, wręcz przesiąknięty pewnością siebie dzieciaka, który wie, że koleżanka zaraz otworzy plecak w którym leży zdechły szczur.
    -O kurczę. To jak sobie wyobrażasz miesiąc miodowy?-wyraźnie nie pomyślał o braku kubków smakowych. Swoją drogą ciekawe jak widział. Musiał dokładnie przeanalizować działanie zmysłu wzroku czy też o szczęścia wystarczyła mu pamięć o tym, że jak powieki są zamknięte to jest ciemno a jak otwarte to widać? Ichabod nazywając rozmówcę fascynującym zdaje się zapomniał o tym jak bardzo sam jest zajmujący.
    -Nie szkodzi, chociaż o tym, że poczucie humoru też jest związane z mózgiem nie pomyślałem.-też się przyznał, skoro wszyscy robią coming out. To zresztą wyjaśniało czemu zazwyczaj jeździec był taki ponury i wyjątkowo rzadko śmiał się bądź żartował. Zapewne iluzja poczucia humoru to w ogóle wyższa szkoła jazdy.
    -Teoria chaosu to moja doktryna życiowa, więc ją akurat pojmuję. Zasady magii bądź głowologii są mi jednak obce, wybacz. Mimo to wierzę w to, że Ci się uda a wtedy zostaniesz moją żoną i będziesz mi gotować.-jak happy end to dla wszystkich! Nie ograniczajmy się do samego Ichaboda, którego sama głowa umożliwi uczynienie szczęśliwym, pomyślmy też o innych np o żołądku Ingravo.
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Maj 2011, 13:56   

    Jasne, że tak. Przecież już Gombrowicz pisał o ty, że nie da się uciec przed 'formą', że uciekając od jednej wskakujemy w drugą i im bardziej pragniemy uciec od schematu i stereotypu, tym bardziej w nie popadamy. Jak na ironię więc, osoba trzymająca się tak zwanego 'normalnego' żywota, będzie bardziej oryginalna, niż wszyscy ci, którzy próbują na siłę, uczynić siebie swoistym odłamem, tworząc całkiem nowy schemat, do którego później przyłączają się kolejne jednostki. I tak w kółko, aż do samego końca wszystkiego, aż po kres wyobraźni, aż do poddania się i przyznania, że oryginalność to tylko ułudny punkt, malujący się na linii horyzontu, oddalający się z każdym krokiem, który stawiamy w jego kierunku. Ichabod wielokrotnie pogrążał się w rozmyślaniach na podobne tematy, tym bardziej, że sam siebie nie potrafił umiejscowić w żadnym konkretnym miejscu. Śmiało można powiedzieć, że był gdzieś po środku. Z jednej strony, reprezentant bardzo klasycznych i częstych przypadłości, z drugiej stanowił ich wypaczenie i swoistą parodię. Nie raz tak właśnie się czuł, jak parodia czegoś, lub kogoś, kogo nigdy nie spotkał, lub może spotkał, zanim utracił na zawsze wszystkie wspomnienia.
    Blondyn zwiesił łeb, chmurząc się wyraźnie, czemu towarzyszyło również wyraźne nagromadzenie cumulusów na nieboskłonie. Gwieździsty spektakl przesłoniła gęsta i ciemna kurtyna, by zaraz na nos Ingravo spadła pierwsza, drobna kropelka wiosennego deszczu. Odbiła się od jasnej skóry i rozprysła na poliki, zawieszając się na czarnych rzęsach. Zaraz po niej spadło kilka następnych. Kamienie pociemniały, w powietrzu unosił się charakterystyczny zapach zwiastujący ulewę. Z resztą niedługo później na obu mężczyzn runęła prawdziwa kaskada potężnych kropli wody, które przesłaniały skutecznie widoczność w najbliższym otoczeniu. Nie trzeba chyba wspominać, że bardzo szybko obaj przemokli do suchej nitki, jednak zamyślony Ichabod zdawał się nie zwracać na to najmniejszej uwagi. Iluzoryczne włosy efektownie oblepiły jasną twarz zamyślonego stracha, równie realistycznie skręcając się odrobinę, by po chwili zaczęły z nich skapywać gęste krople wody. Ubranie przykleiło się całkiem do skóry Stracha, a spod białej koszulki poczęły wyraźnie prześwitywać zarysowane przez treningi fizyczne mięśnie. Zdaje się, że słowa Ingravo przemknęły obok jego towarzysza niepostrzeżenie, lub po prostu zostały przezeń zignorowane. Z resztą, jakby nie patrzeć, gdyby bezgłowy pragnął zaznać jakiegoś uczucia, mógł je po prostu ukraść, nie potrzebował iluzji stworzonej przez towarzysza, który najwyraźniej przysnął na tej lekcji w szkole, na której wykładano o strachach właśnie i ich specyficznych zdolnościach. Siedział wyraźnie czymś przygnębiony, może czymś co zostało powiedziane, a może własnymi ponurymi myślami. Jedno i drugie, wydawało się równie prawdopodobne, tym bardziej, że kolejne słowa towarzysza ignorował z niesamowitą, wręcz chirurgiczną precyzją, zupełnie tak, jakby siedział na lodowatym kamieniu w całkowitym odosobnieniu, pozwalającym na takie właśnie melancholijne nastroje. Ocknął się dopiero po chwili takiego uporczywego myślenia. Potarł oczy, które zamarły w bezruchu, niemalże jak u manekina, czy też u lalki i wtedy też podniósł je na koszmara.
    -Wybacz-rzucił krótko rozganiając ulewę. Po chwili zarówno jego, jak i cienia czupryny, przemoczone, odbijały blask jasnej tarczy księżyca, odsłoniętej na ponów, by odgrywała główną rolę w przedstawieniu nocnego nieba.
    -Coś mówiłeś?-spytał wciąż nieco nieprzytomnie, zupełnie jakby wyrwano go z jakiegoś letargu, w który popadł mimowolnie i całkiem nieświadomie.
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Maj 2011, 21:52   

    Deszcz. No tak, to właśnie potrzebne jest Ci kiedy siedzisz sobie w chłodną noc na cmentarzu, na dachu mauzoleum. Wciskające się wszędzie krople powodujące, że ubranie lepi się do ciała i pozostawiające po sobie tylko chłód doprawdy nie są pożądane w takich okolicznościach przyrody. Gdyby chociaż towarzyszyła im posiadaczka białego t-shirta to ja rozumiem, ale tak? Ech, trudno. Nad rozlanym deszczem nie ma co płakać.
    -Nie, skąd. Postanowiłem sobie tylko wywietrzyć jamę gębową. Nie przeszkadzaj sobie.-sarknął tak subtelnie, że pozbawiony podobno najważniejszej części ciała rozmówca spokojnie może zrozumieć wdrukowaną w jego wypowiedź wielkimi literami ironię. A może jednak nie? Z nim nigdy nie wiadomo a metoda aluzji, niezależnie od tego jak bardzo niesubtelnych po prostu się nie sprawdzała. Zresztą, machnął ręką, z której przy okazji spadło kilka kropel wody. Zrozumie, nie zrozumie, trudno. I tak nie będzie mu na nowo mówił tego samego z prostego powodu: nie chce mu się.
    -Ej, jak będę miał dziecko zostaniesz matką chrzestną prawda?-nagle przyszedł mu do głowy szalony pomysł, właściwie autorstwa Blaise, ale cii. O dziwo zależało mu na odpowiedzi. Tak, ten nieangażujący się i nieczuły typek chciał mieć matkę chrzestną w postaci właśnie Icha Icha. Składało się na to kilka powodów, między innymi fakt, że ponury jeździec nie będzie piszczał na widok śmierdzącego małego potworka, zadeklarował chęć zostania żoną Ingravo oraz był znośny nieco bardziej niż reszta społeczeństwa. Zresztą o ile się uda to w życie bękarta zostanie zaangażowana cała Karciana Szajka, służąca za przedszkole wychowujące do podboju świata!
    Jak zwykle niesłychanie ambitne plany cienia niewiele miały z rzeczywistością. Póki co w Szajce zajmował może nie najniższe, lecz i niezbyt zaszczytne stanowisko Waleta a dziecka nawet nie było widać w najbliższej przyszłości. Myślenie abstrakcyjne posunięte do bardzo rozbuchanej wyobraźni miał jednak koszmar doskonale opanowane. Może dlatego innym tak trudno znieść było sny kreowane właśnie przez niego?
    Deszcz nastrajał przemoczonego stracha kreatywnie. Uwielbiał słuchać kropel uderzających miarowo o podłoże oraz kombinować do ich taktu. O dziwo tym razem naszło go na śpiewanie. Nie było wątpliwości, że po tej nocy okolica będzie przekonana o tym, że na cmentarzu goszczą duchy, ale miał to w głębokim poważaniu. Wśród licznych talentów bowiem posiadał słuch muzyczny przydatny także do aktorstwa. A więc co by tu..?
    -Wylękniony bluźnierca,
    Dotulałem do serca
    W utajeniu kwitnące te dwie,
    Unoszone gorąco,
    Unisono dyszące...
    -zanucił krótko, z obojętną miną. Śpiew, choć czysty pod względem technicznym pozbawiony był emocji. Swoją droga utwory Tuwima znane z łamańców językowych wyśpiewane brzmią o wiele lepiej niż recytowane w pośpiechu. Nie po to autor nadał im takie brzmienie by wyrzucić je z siebie w tempie karabinu maszynowego. Słowami powinno się nasycić, dać im chwilę na wybrzmienie. Albo nie słuchać i to kończy problem.
    -Ej, jestem cały mokry. A liczyłem na jakieś łupy po drodze. A teraz? Przeziębię się jeszcze!-wbił oskarżycielski wzrok w swojego rozmówcę ucinając tym samym melodię, która pojawiła się przed chwilą oraz ewentualny nastrój, który mogła zasiać w sercu słuchacza. Ten organ chyba miał, co?
    -Powinieneś mnie podrzucić na swoim rumaku do jakiegoś ciepłego miejsca na polowanie w ramach odkupienia win!-stwierdził odkrywczo, wpatrując się w oczekiwaniu na Ichaboda. To byłoby idealne rozwiązane. Co prawda do co lepszych lokali na pewno nie wpuszczą małej rynny w postaci jego dwóch nogawek od spodni ale nie wszystko stracone!
    Ichabod



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Maj 2011, 10:43   

    Jakby nie patrzeć, deszczowe kropelki stwarzały swoiście uroczą atmosferę, rodem z taniego horroru bądź dramatu obyczajowego. To przykre czyż nie? Zjawisko atmosferyczne zostało tak wyeksploatowane przez popkulturę, że niemal zawsze dramatyczna scena musi zostać popsuta, jakże dramatycznym, nagłym i zupełnie nielogicznie pojawiającym się bez zapowiedzi opadem. Niby dlaczego? Czy nie można być smutnym gdy świeci słońce? Można, nie da się ukryć, ale smutek w słońcu to już nie to samo... Nie ma tego magicznego współodczuwania natury z cierpiącym człowiekiem, nie ma tego poczucia, że cały świat zgadza się i popiera to poczucie melancholii, nawet jeżeli po słonecznym tygodniu, krople deszczu opadające na wyschniętą ziemię i złaknione wody rośliny, są niczym zbawienie i z całą pewnością, tylko zwierzę tak pokręcone jak człowiek mogło uznać, że deszcz wygląda tak, jakby niebo płakało.
    -A, no to dobrze. Przez chwilę bałem się, że mogłem cię zignorować, czy coś w tym stylu. Zdarza mi się czasami... Wietrzenie jamy gębowej. To jakiś nowy wynalazek zalecany przez dentystów? Wygląda cokolwiek głupkowato.-nie zrozumiał. Ach, próżne nadzieje! A może? Może wcale nie był aż tak oszołomiony? Może brak głowy nie przeszkadzał mu aż tak bardzo jak wszystkim wkoło mogło się wydawać? W końcu stwarzanie takiego pozoru było całkiem praktyczne. Nikt nie zechce traktować poważnie kogoś, kto nie potrafi pojąć, nawet oczywistej ironii. To zaś mogło pomóc w przyszłych sytuacjach... Może, może... Morze jest długie i szerokie, a nawet głębokie, można gwałtownie stracić grunt pod stopami. Tak czy inaczej, udawany, czy nie, brak zrozumienia wyrażony poprzednimi słowami wydał się czymś oczywistym, jako że wypowiedziane zostały one równie bezbarwnym głosem, komponującym się w swej szarości z pozbawioną wyrazu mimiką. Co zmieniło się, gdy padło kolejne pytanie. Ichabod uniósł ku górze jedną z fikcyjnych brwi i zerknął na towarzysza, tak jakby nie był pewien, czy wszystko jest u niego w porządku. Co to niby było za pytanie? Po pierwsze, miał pewien problem z wyobrażeniem sobie siebie w roli chrzestnego... Ojca, czy matki. Z jeszcze większym trudem wchodziła mu do 'głowy' wizja Ingravo jako biologicznego rodzica... Całokształt zaś jakoś ani trochę nie chciał się uformować i wychodziła z tego szarobura plama pozbawiona sensu.
    -Pod warunkiem, że to ty je urodzisz... Jak ja mam być matką, to ty też-rzucił w końcu w ramach odpowiedzi, którą uznał najwyraźniej za dosć abstrakcyjną, by mogła pasować do tego pytania. Szaleniec, szaleniec, szaleństwo... Lecz w tym szaleństwie jest metoda, czyż nie?
    Śpiew, który dobył się z ust cienia był. Przejmujący? Zapewne, tyle, że na podobne uczucia, Ichabod był stosunkowo niewrażliwy. Potrafił jednak zarejestrować, że ów śpiew nie był fałszywy. Brakowało mu rzecz jasna szlifu, no i brak instrumentów znacząco utrudniał utrzymywanie czystych dźwięków, ale piosenka była na tyle krótka, że nie przeszkadzało to nadmiernie.
    -Mogę cię wysuszyć-zaproponował po chwili namysłu jeździec. Podniósł się z wilgotnego siedziska i spojrzał na towarzysza. No tak, wystarczyło przywołać drobny, ciepły wiaterek i wszystko będzie dobrze, prawda? Zanim jednak zaczął się za to zabierać, znajomy wysunął kolejną propozycję.
    -Miałbym cię wsadzić w siodło Belzebuba? Zgłupiałeś?-spytał nieco zaskoczony tą propozycją-Poza tym, musiałbym go przywołać...-dodał przeciągając się, dając wyraz lekkiemu rozleniwieniu. Jasne, mógł zawezwać stwora jednym gestem, ale czy będzie mu się chciało przybyć? Niby, nie miał wyboru, ale... Jakoś niespecjalnie chciało się Ichabodowi z kimkolwiek konikiem dzielić więc zawsze mógł udawać, że przyzwanie go stanowi wielki problem. Ach, jednak jakieś procesy w tej fikcyjnej czaszce zachodziły!
    Ingravo



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Maj 2011, 16:38   

    Komedia romantyczna też wchodziła w grę. Oto dwaj samotni jeźdźcy apokalipsy na dachu mieszkanka jakichś zwłok przypatrują się świecącym gwiazdom podziwiając w nich swoje odbicia. Jeden jest bez mózgu, drugi zaś bez serca i podejrzewa, że wycięli mu nerkę, toteż uzupełniają się doskonale! Nieczuli szukając wsparcia w swoich objęciach... A zaraz, to nie ten film.
    Swoją drogą nie podejrzewałem autora postów Icha o takie romantyczne korzenie twórczości. Wszak to w tej epoce nawiązującej do przelewu krwi, najlepiej własnej jeśli idzie o miłość i cudzej jeśli chodzi o patriotyzm utarł się zwyczaj współodczuwania z przyrodą. Biedna Matka Natura przy każdym z tych potencjalnych samobójców musiała wzniecać burze, siąpić deszczem i wzniecać przeraźliwy wicher odpowiadający ich nastrojowi.
    -Nic co zdrowe nie jest dobre.-stwierdził machając ręką. Następnym razem zaserwuje mu iluzję z małym skrzatem pokazującym kartkę z napisem "ironia". Może wtedy Duch załapie. Swoją drogą ciekawe, że się zamyślił i nie usłyszał co mówi, ale uchwycił moment kiedy otwierał wargi by coś powiedzieć. Ach niezbadane są ścieżki nieludzkiego braku umysłu.
    Jeśli zaś idzie o stwarzanie pozorów to mogą się podzielić doświadczeniem. Wszak Ingravo ma w tej materii co najmniej równie bogate doświadczenie jak nie lepsze. Jest doskonałym aktorem i robi co mu się podoba. I o dziwo część społeczeństwa uważa to za czarujące.
    -Niech będzie. Ale Ty je będziesz przewijał.-stwierdził przeskakując do innego tematu. Swoją drogą jakim cudem kobiety wiedzą jak się obchodzić z taką małą maszynką do wrzeszczenia i robienia pod siebie? Dostają instrukcję obsługi przy porodzie? Cień już widział oczami duszy pierwsze zdanie takiego podręcznika: Jeśli Twoje dziecko nie śmierdzi i nie płacze a Ty się wysypiasz to umarło! Miał nadzieję, że kiedy uzyska jakiegoś potomka, a miał taki zamiar-wstyd marnować tak obiecujący genotyp, to nie będzie musiał się nim zajmować. Ze swoją zdolnością nieustannego dziwienia się światem, zmiennością humorów i brakiem kręgosłupa moralnego sam był jak dziecko. Tylko, że odrobinę większe i bardziej śmiercionośne niż standardowe modele.
    -Zostaw, namówię kogoś po drodze korzystając z metody na mokrego.-machnął ręką. Tak przynajmniej wyglądał biednie i nie stwarzał atmosfery grozy już na samym początku. Ba, niejedna dama o miłym sercu widząc zmokniętego jak kura koszmara zmiękłaby i zaproponowała przynajmniej herbatę oraz pomoc w pozbyciu się tego przyklejonego do ciała ubrania. Nie można tracić takiej okazji!
    -A to ja kiedyś byłem mądry?-zaśmiał się sam z siebie. Belzebub, też mi imię. Chociaż lepsze to miano niż nazwa cośtamcośtam Aniołowie Biznesu Lewiatan. Nie żeby pan na L był jedną z potęg w piekłach, skąd! Niewykształcenie i brak erudycji często powodują takie oto zabawne zestawienia nazw. I o ile dla mało obytych to jest i tak nic nie znaczące słowo, ewentualnie kojarzące się z wielkim potworem morskim z Atlantydy to wykształciuchy mogą sobie cicho chichotać pod nosem.
    -No tak, bo to takie skomplikowane... Żebyś się nie zmęczył biedaku to pójdę na piechotę, ok?-pokręcił głową, ale uśmiech na bladych wargach świadczył o tym, że nie ma za złe Icha Icha tego lenistwa. Co więcej nie miał też zamiaru sam się lenić. Zwinnie zsunął się z dachu i rozrzucając dookoła srebrne w świetle księżyca krople machnął na pożegnanie ręką.
    -Do najbliższego spotkania, żono moja!-zaśmiał się przerywając nocną ciszę po raz ostatni a potem zniknął gdzieś tam za horyzontem.

    [zt]
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 9