• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Upiorne Miasteczko » Cyrk » Sala treningowa
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 30 Sierpień 2011, 21:46     

    Mała, cytrusowa dziewczynka przedreptała całą drogę ze swojego namiotu do sali treningowej w towarzystwie młodego Bean Ar'a, który dopiero od kilku dni mieszkał razem z nią. Oprowadzała Campare'go po całym Upiornym Miasteczku. Dzisiaj przyszła pora na zaplecze Cyrku. Chciała pokazać swemu przyjacielowi, jak ciężko wszyscy muszą pracować, by wystawiać niesamowite przedstawienia. Odsunęła płachtę zakrywającą przejście i wprowadziła Campare'go do środka. Zwykle pełna sala treningowa, dzisiaj była pusta. Ciekawe gdzie się podziała reszta cyrkowców... Może wystawiają teraz przedstawienie? Dziewczynka od rana paradowała w pomarańczowym stroju do ćwiczeń, toteż od razu mogła zacząć rozgrzewkę, która po chwili zmieniła się w zabawę z Bean Ar'em. Dziecięca radość jest niesamowita, prawda? Illustre pogłaskała Campare'go po spiralnych rogach.
    - Wiesz, że cyrkowcy potrafią latać, ion? - Zapytała z uśmiechem. Stwór pokręcił głową, a dziewczynka, jak na zawołanie, pobiegła do drabinki. Zręcznie wspięła się na górę, do trapezów. Złapała za jeden z nich. Brązowe oczęta błyszczały ze szczęścia. Jak ona uwielbiała akrobacje na trapezach! Podskoczyła delikatnie na platformie i uniosła nogi. Rozhuśtała trapez i po chwili leciała.
    Illustre uwielbiała cyrk. Łamiące prawa fizyki, (o których nigdy się nie uczyła, ale wiedziała, że istnieją), występy akrobatów, zabawne pokazy klaunów, niebezpieczne triki tancerzy ostrzy i połykaczy ognia. Wszystko było tak niesamowite! Przynajmniej dla niej. Mieszkańcy Krainy Luster rzadko zachwycali się cyrkowymi pokazami. Co się dziwić, prawie każdy umiał czarować. Jeden lewitował, inny stwarzał prawdziwą iluzję, kolejny mącił w głowie, niczym osławiony Mąciwodziciel. Sztuczki dla wielu nie były niczym niezwykłym. Jednak gdy okazywało się, że ktoś leci bez użycia żadnych magicznych mocy, w oczach niektórych zaczynały błyszczeć iskierki podziwu. I kto powie, że to też nie jest magia?
    Dziewczynka zrobiła salto i płynnie złapała trapez po drugiej stronie. Pociągnęła się i usiadła na drążku, niczym na huśtawce. Illustre zaczęła się śmiać. Ile szczęścia dawało zwykłe przeskakiwanie z drążka na drążek! gdyby jeszcze było nad nią otwarte, piękne, błękitne niebo... Och, byłoby jeszcze bardziej cudownie! Odchyliła głowę do tyłu i zauważyła małą dziurę w dachu, przez którą widać było skrawek bezmiaru błękitu, jak to powiedział kiedyś poeta. Przymrużyła oczy i mocniej rozhuśtała trapez. Spojrzała w dół na Bean Ar'a, który patrzył na nią z zafascynowaniem. Pomachała do niego z uśmiechem. Człekokształtni nie powinni latać, prawda? A jednak.
      
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Sierpień 2011, 11:44     

    - Była sobie żabka mała. RE-RE-KUM-KUM... Która mamy nie słuchała. RE-RE-KUM-KUM... Bęc.~
    Żabek podskakując sobie radośnie wędrował przed siebie nie mając jakiegoś szczególnego planu, czy celu swej podróży. Nucił przy tym wesoło kilka swoich ulubionych piosenek, które sobie upodobał podczas swojego książęcego życia. Skacząc tak przed siebie myślał o swoich znajomych, a przede wszystkim o tych z cyrku. Nadal niesamowicie mocno tęsknił za Zołzią, a dodatkowo zastanawiał się jak radzi sobie jego maleńka podopieczna. Nawet nie zauważył, że w końcu trafił on do Cyrku, co widocznie było spowodowane jego nadmierną tęsknotą za ludźmi podobnymi sobie.
    - Na spacery wychodziła. RE-RE-KUM-KUM... Innym żabkom się dziwiła.. re-re...kum?
    Zamilkł, a na jego twarzyczce ukazało się zdziwienie. Jego oczom ukazała się jego podopieczna z jakimś ogromniastym stworem, który mimo, że wydawał się być sympatyczny przeraził Grenouille. Co jeśli ta bestyjka uprowadzi jego kochaną Illusię, albo jeszcze gorzej - pożre?
    Żabek nie myśląc jakoś konkretniej o tym wszystkim podbiegł do wejścia sali treningowej i zaczął obserwację. Nie wydawało mu się, że panience Teller grozi niebezpieczeństwo. Wyglądali jakby się dobrze dogadywali. Może to był przyjaciel panienki Clown? Zaczął martwić się dopiero, gdy ujrzał Cytrynkę przeskakująca z trapezu na trapez. Na chwilę jego serce zamarło, jednak gdy usiadła na huśtawce machając do Campare jego oczy aż rozbłysły z radością. Zaczął klaskać zdając sobie sprawę z tego dopiero po jakimś czasie. Ręce uderzając o siebie zaczęły zwalniać i w końcu zastygły w powietrzu. Chyba zwrócił na siebie uwagę. Uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem, po czym pomachał do dziewczynki.
    - Witaj, Illuś... Słoneczko ty moje.~
    Powiedział w końcu, po czym spojrzał niepewnie w stronę Bean-Ar'a z jeszcze głupszym uśmiechem. Był chyba odrobinę spięty, co było zadziwiające jak na niego.
    - T..to... Twój kolega?
    Spytał drapiąc się po głowie i westchnął ciężko. W razie czego cofnął się o krok. Bał się, że stwór go zaatakuje. Dziwne, jego było przecież na prawdę ciężko wystraszyć. Ale cóż poradzić, chłopak znał się na wielu rzeczach, był bardzo inteligentny, ale nie widział nigdy magicznych bestii na oczy i nie miał pojęcia, która jak wygląda, a zdawał sobie sprawę z tego, że niektóre są śmiertelnie niebezpieczne.
    Czekał na odpowiedź na jednym wdechu. Zastanawiało go, czy Compare nic mu nie zrobi, ale to było na drugim planie. Ważne by był przyjazny dla Illustre.
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Sierpień 2011, 16:43     

    Bean Ar w rzeczywistości nie był aż tak wysoki. Chociaż metr siedemdziesiąt wysokości z perspektywy Illci było ogromne. W dodatku Camapre usiadł teraz w taki sposób, że zyskał jeszcze kilka centymetrów. Długi na trzy metry stwór faktycznie mógł robić wrażenie groźnej bestii. Dziewczynka wpatrywała się w złote oczy stwora. Były takie piękne i nierealne...
    Wtem usłyszała oklaski. Rozejrzała się dookoła, tak samo jak i Bean Ar, który z pewnością wcześniej wyczuł czyjąś obecność. Gdy tylko dziewczynka zobaczyła przybysza na jej twarzy wykwitł jeszcze bardziej radosny uśmiech. Puściła liny, tułów swobodnie opadł do tyłu i już wisiała w pozycji zwanej przez dzieci "nietoperkiem". Cytrusowa grzywka, która stwierdziła, że właśnie w tej chwili zacznie zmieniać kolor z różowego grejpfruta na pomarańczową mandarynkę, odsłoniła trzecie kolorowe oko dziewczynki. Campare spojrzał pytająco na dziewczynkę potem na nieznajomego w nietypowej czapce. Jako Bean Ar wyczułby gdyby miał kłamał w pozdrowieniu "słoneczko", toteż było to spojrzenie pełne ciekawości bez nieufności.
    - Grenou Onii-san! - Zawołała Illustre, machając rękami i odginając głowę do tyłu, by lepiej widzieć swego opiekuna. Jak dawno się nie widzieli! Bardzo się stęskniła za swym cyrkowym, żabim opiekunem. Spostrzegła nerwowe spojrzenie Żabiego Księcia.
    Uśmiechnęła się i mocniej rozhuśtała trapez. Kątem oka widziała swój cel: trampolinę stojącą pod ścianą. I raz, i dwa, i hop! Gładko zeskoczyła z trapezu. Leciała! Albo spadała ku pewnej zagładzie, jak kto woli... Wylądowała na trampolinie z szerokim uśmiechem i błyskiem w oku.. Udało się! Drugi raz w swym krótkim, cytrusowo-cyrkowym życiu udało jej się zrobić taki numer. Chociaż może tym razem trampolina stała odrobinę bliżej? Uwielbiała powietrzne akrobacje. Był to jeden z powodów, dla których jej pseudonim sceniczny brzmiał "Cytrus-Cirrus". A cirrusy to przecież najwyższe chmury na niebie. Zeszła z trampoliny i podbiegła do Żabka, przytulając się do niego. Naprawdę, kochała go, jak starszego brata. Campare zamachał radośnie ogonem. Przecież jego mała przyjaciółka nie przytulałaby się do złego człowieka. Illustre wskazała głową na Bean Ar'a.
    - To mój przyjaciel. Oswoiliśmy się nawzajem. Ma dobre serce. - Powiedziała poważnym, ale pełnym szczęścia tonem. Tak, nadal słowo "oswoić" było dla niej synonimem słowa "zaprzyjaźnić". Spojrzała najpierw na Żabka, później za Campare'go, który cały czas uważnie się im przyglądał. Czas ich sobie przedstawić! Puściła opiekuna i stanęła między nimi.
    - Grenou Onii-san to Campare. Campare to Grenou Onii-san. - Powiedziała, pokazując ich sobie nawzajem, jak to kiedyś zrobił doktor, przedstawiając ją i Yun nowemu pracownikowi. Campare skinął głową i zamerdał ogonem. Patrzył na Żabiego Księcia, jakby mówił "cieszę się, że mogę cię spotkać". Może będą mogli pobawić się kiedyś we trójkę?
    Mogła powiedzieć więcej, ale wiadomości takie jak to, że Camapre jest Bean Ar'em, a Grenou jej najbliższym opiekunem, wydawały się zbyt oczywiste. Oczywiście, oczywistości jest piękne i wspaniałe i tak oczywiste, że zaraz i tak wyjdą na jaw. A o ciekawym spotkaniu w jednej z jaskiń Malinowego Lasu i o latach spędzonych w cyrku jeszcze opowie, przyjdzie na to czas. Każda historia znajdzie swoją chwilę na zaistnienie, prawda, Szaleństwo?
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Wrzesień 2011, 23:23     

    Może i Bean Ar nie był aż tak wysoki, ale gdy Grenou widział go przy jego ślicznej, maleńkiej, cytrusowej podopiecznej, to od razu wydał jej się wielkoludem. W końcu Illustre była niziutka i taka bestyjka wyglądała przy niej niczym jakiś olbrzym z Baśniowej Krainy. Dodatkowo teraz był jeszcze wyższy niż zazwyczaj, więc nic dziwnego, że Żabek drżał o życie Cytrynki przez jakiś czas. Jednak szybko zrozumiał, że niepotrzebnie, bo wydało mu się, że panienka Clown jest blisko z Bean Arem i ten raczej nic jej nie zrobi.
    Zobaczył jak dziewczynka opada do nietoperkowatej pozycji i macha do niego rękoma. Trochę panikował z tego powodu, ale czuł, że spadanie nie mogłoby się jej przytrafić, dlatego wyszczerzył radośnie ząbki słysząc to urocze "Grenou Onii-san", które wręcz pieściło jego uszy. Uwielbiał jak Illustre tak go nazywała, wręcz rozpierała go z tego powodu duma. Już miał podejść bliżej i spojrzeć na nią z dołu, gdy znikąd rozhuśtała trapez i... hopnęła sobie! Nie no, ta panienka jest niemożliwa! Niczego się nie boi. Cóż za głupiec nauczył jej takiego zachowania? Dopiero po chwili zrozumiał, ze chyba on. W końcu jedynym lękiem Żabka było to, że coś mogło się stać Cytrynce. To byłoby dla niego równoznaczne z końcem świata.
    Jednak po chwili odetchnął z ulgą, gdy tylko Illustre się do niego przytuliła. Poczuł, jak ciepło atakuje jego serduszko. Kochał Cytrusową Panienkę z całego serducha, niczym maleńką siostrzyczkę i zawsze chciał jej dobra. Na jego twarz wstąpił spokojny, radosny uśmiech. Zrobił półprzysiad, w końcu był wiele wyższy od niej i tak było łatwiej spojrzeć jej wprost w oczy. Uśmiech na jego twarzy poszerzył się, a on sam utulił ją z uczuciem, jednak nie za mocno, bo nie chciał zrobić jej krzywdy.
    Gdy tylko Ilusterka przedstawiła mu swoją bestię, pomachał do stworka i jakby nigdy nic powiedział:
    -Miło mi poznać przyjaciela mojej Illuś. Witaj... Campare.
    Szybko jednak powrócił do swojej podopiecznej i podniósł ją, jakby wcale nic nie ważyła tuląc ją do siebie.
    - Jak dobrze cię widzieć, tak bardzo tęskniłem. Widzę, że zrobiłaś postępy, Słoneczko.
    Lubił mówić do niej w taki sposób. Dla niego Illustre była takim kolorowym, cytrusowym słońcem, które oświetlało wszystko w koło i sprawiało, że życie stawało się piękniejsze. Gdy tylko ją widział, zapominał o wszelkich problemach. Dodatkowo miły i wprawiający w dumę był fakt, że mógł być czyimś opiekunem i komuś pomagać w zrozumieniu tego wielkiego świata.
    - Jesteś dobrą dziewczynką i nikomu nie dokuczasz?
    Teraz odstawił ją na ziemię mierzwiąc delikatnie jej włosy przywodzące na myśl smaczne owoce. Gdy tylko dokonał owego obrzędu, podszedł trochę bliżej bestii.
    - Myślisz, że mogę go pogłaskać, czy będzie mu niemiło jak tak postąpię?
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Wrzesień 2011, 21:22     

    Gdyby wiedziała, że Grenou chce podejść pod trapez, zostałaby na nim. Wszyscy tak śmiesznie wyglądali z perspektywy osoby wiszącej do dołu głową, bo przecież nie do góry nogami. Jakie musi to być zabawne i dla nieba! Jednak nie wiedziała i skoczyła. Dziewczynka znała uczucie Strachu, lecz im dłużej przebywała w Karinie Luster razem z Żabim Księciem i resztą cyrkowców, coraz bardziej się z nim oswajała. Doszło do tego, że spotykała go rzadziej niż Zdrowie przewiduje. Dodatkowo tam, w górze, na linach i trapezach Strach wyparowuje. Jedno drżenie ręki może doprowadzić do katastrofy. Illustre jednak nie skoczyłaby gdyby, oprócz barku Strachu, nie miała Pewności i Wiary. O tak, bez Wiary nic się nie uda.
    Gdy Grenou pomachał do Bean Ar'a, ten jeszcze mocniej zamachał ogonem. Był bardzo zadowolony z poznania nowej osoby. W końcu, każde spotkanie jest cudem, prawda? Illcia tak mu opowiadała i stwierdził, że ma rację.
    Tymczasem Żabek podniósł dziewczynkę. Również się do niego przytuliła. Kochała go równie mocno, jak on ją i z dumą nazywała go swym starszym bratem. Rodzina to nie tylko więzy krwi, pamiętacie? Gdyby Grenou się nią nie opiekował, pewnie nie udałoby się jej przetrwać w tym świecie.
    - Też za Tobą tęskniłam, Grenou Onii-san. - Powiedziała cichutko i przytuliła się odrobinkę mocniej. Za rodziną się tęskni. Swojej prawdziwej w ogóle nie pamiętała, toteż musiała sobie jakąś znaleźć. Nawet wywiesiła ogłoszenie! Na razie niewielka rodzina się znalazła, toteż całą swą tęsknotą i potrzebą rodzinnego ciepła zalewała Grenou. Oraz Yun i Campare'go, który przyglądał się im z jeszcze większą ciekawością. Jego ogon przestał już latać w oszałamiającym tempie, jakby odganiał Nieszczęście i leżał spokojnie na ziemi. Cytrynka zachichotała cicho słysząc pochwałę i określenie "słoneczko". Była z siebie dumna, jak tylko dumne może być z siebie dziecko po docenieniu jego pracy. Do tego zawsze chciała rozjaśniać życia innych.
    - Dziękuję. Wszyscy codziennie ćwiczymy. - Dodała z uśmiechem. Wszystkim pracującym na jak najlepsze przedstawienie należą się pochwały, a co! Po chwili znalazła się na dole, a braciszek mierzwił jej włosy. Ona i one bardzo to lubiły. Uśmiechnęła się, zamykając oczy, a grzywka szybko zmieniła kolor na limonkowy. Reszta włosów nie była tak szybko, toteż powoli, milimetr po milimetrze, zaczynała przypominać pomarańczę. One żyją własnym życiem, ratuj fryzjerze...
    - Staram się być. - Odpowiedziała wesoło. Przecież to był cel jej życia, bycie dobrym człowiekiem.
    Gdy Campare zobaczył, że Grenou się do niego zbliża wstał. Dodało mu to nieco punktów w skali "bestialości pana Bestii", lecz nie miał zamiaru nikogo przestraszyć. Gdy tylko usłyszał pytanie, sam włożył swój pysk pokryty grubą łuską pod rękę Żabiego Księcia. Illustre nie odpowiedziała na pytanie brata, już nie musiał. Zamiast tego zaczęła się śmiać, śmiechem pełnym szczęścia i radości.
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Wrzesień 2011, 01:06     

    Tak, niebo, słońce, gwiazdki, chmurki, a nawet księżyc, wszystkie muszą mieć zabawną perspektywę. Tym bardziej, że są one o tak ogromne odległości oddalone od ludzkich istot. Widzą takie małe kropeczki, to na pewno zabawne. Choć równie interesujące było to gdy widziało się dobrze stworka znajdującego się pod tobą. Szczególnie gdy odchyla głowę ku górze by z przerażeniem patrzeć, czy nie spadniesz i wyciąga ku tobie ręce jakby głupiec myślał, że cię dosięgnie.. Może dla niektórych jest to śmieszne, ale na pewno nie dla tej osoby, która stoi na dole, gdy ktoś o kogo przejmuje się całym sercem może w każdym momencie spaść. Nigdy nie wątpił w zdolności Cytrynki, ale drżał o nią, bo w końcu była mu najbliższa w tym świecie, wraz z Zołzą. Z tą różnicą, że Zołza była już duża, mądra, starsza od niego i na pewno to ona bardziej musiałaby się martwić nim, niż on nią. Illustre też na pewno była mądrą osobą, jednak on tego do siebie nie dopuszczał, dla niego to będzie "młodsza siostrzyczka", którą zawsze będzie kochał i wiecznie będzie dla niego małym dzieckiem, o które trzeba dbać z całych sił.
    Gdyby Żabcio wiedział, że przy nim Illuś oswaja się ze strachem po części by się ucieszył, a po części był załamany. Bo niby martwił się o nią strasznie, ale wiedział, że strach bywa złym doradcą i osoba, która się nie oswoi z owym dreszczykiem jest na prawdę zagrożona będąc na wysokości. Wiedział, że prędzej czy później jego podopieczna będzie chciała tylko wykonywać akrobacje i przesranie myśleć o niebezpieczeństwie. Jeżeli ktoś powtarzał w kółko coś co wydawało mu się niesamowite to się od tego uzależniał. Znał Cytruskowe serducho już dość wystarczająco, aby wiedzieć, że podobają jej się takie "zabawy". Dodatkowo mimo wszystko wierzył w nią, bardziej niż mogłoby się wydawać, jednak sam zwrot "Onii-san" sprawiał, że mężczyzna czuł się odpowiedzialny za nią. Nawet nie zauważył kiedy zaczął ją traktować jak na prawdziwą rodzinę przystało. Samoczynnie zajął się nią. Była tak samo samotna i niepewna jak on, gdy siedział sprzedany i opuszczony w laboratorium MORII. Jemu pomogła Zołza, teraz on czuł się odpowiedzialny za pomoc młodszym od siebie istotkom, był to jego dług. Starał się jak mógł, a w przypadku Illci jeszcze bardziej, ponad swoje siły. Ostatnio zostawił ją samą na jakiś czas, teraz musiał to odpracować... z nawiązką.
    - Dokładnie tak, wszyscy ćwiczą i dają z siebie wszystko, Ty również ćwicz. Jesteś dobrą osóbką, Cytrusku. Pamiętaj jednak aby się nie przemęczać, bo wtedy sprawisz kłopot swoim najbliższym, dobrze?
    Powiedział bardzo ciepło i pogłaskał dziewczynę po głowie. Prawdę mówiąc, nie przeszkadzałoby mu to, że musiałby zajmować się Illustre, jednak on nie chciał, aby coś jej się stało. Wiedział, że jakby powiedział to wprost, mogłoby to do niej nie do końca trafić, a taki sposób był jego zdaniem choć odrobinę lepszy, bo jeżeli chciała ona być dobra dla innych to nie zechce ich martwić. Sam nie do końca wierzył, że to zbytnio pomoże, ale miał nadzieję.
    - To dobrze, że się starasz, Słoneczko. Jestem z ciebie dumny.
    Chłopak puścił do dziewczyny oczko i zaraz po tym zerknął na Campare, który podstawił pysk pod jego rękę. Na twarzy Żabka pojawił się radosny uśmiech. Słyszał śmiech podopiecznej, którą traktował jak swą jedyną rodzinę i dodatkowo jej bestyjka chyba go polubiła. Jak tu się nie cieszyć z życia? Na chwilę zapomniał o wszelkich kłopotach, nawet Zołza wyleciała mu z głowy. Miast tego położył dłoń na głowie Bean Ar'a i pogłaskał go bardzo delikatnie, po czym podrapał pod "brodą", jeśli tak to można nazwać.
    - Liczę na to, że będziesz dobrym kompanem dla mojej siostrzyczki. Uważaj na nią, dobrze, Campare?
    Jego oczęta zaszkliły się, ale zauważyć to mogła jedynie bestia, bo Grenou był teraz obrócony tyłem do Illci. Nie były to łzy rozpaczy, prędzej wzruszenia, jednak Żabek zdusił je w zarodku i nie zdążyły nawet wypłynąć z jego powiek. Już po chwili obrócił się uśmiechnięty w stronę Ilusterki i spytał:
    - Masz ochotę popracować nad czymś wspólnie, czy może gdzieś pospacerować? A może porozmawiać?
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Wrzesień 2011, 03:00     

    Dziewczynka miała świadomość tego, że była ważna dla Żabiego Księcia. I, przyznać to musiała, była z tego powodu szczęśliwa. Miło jest być dla kogoś ważnym, prawda? Absolutnie nie chciała sprawiać żadnych kłopotów, ni wlewać, choćby przypadkiem, smutek i trwogę do serca swego opiekuna. Jednak, cóż, tak to jest, że o najbliższe osoby martwi się nie ważne, jak bardzo na siebie uważają. Nic na to nie mogła Illcia poradzić, oprócz nie robienia akrobacji bardziej niebezpiecznych, niż to przewidziano. Rola "młodszej siostry" jest tak niesamowita! Nie tylko dlatego, że starszy brat się tobą opiekuje. Przecież samemu można o niego dbać, a on sobie może z tego nie zdawać sprawy. Wielki Plan Przywrócenia Ludziom Uśmiechu zakładał, że czasem trzeba pozwolić się sobą opiekować, ponieważ to również wypełnia serducho radością, która objawia się światu wspaniałym uśmiechem.
    Żabi Książę miał całkowitą rację: Illustre była uzależniona od niesamowitości. Akrobacje, historie, świat, życie... Wszystko jest tak fascynujące, że aż trudno to zauważyć. Tak, kiedyś, dawno, dawno temu, tak dawno, że już sama nie pamięta, Cytrynka była ślepa na Niesamowitości. Dopiero po wielu herbatach wypitych z Czasem coś w jej serduszku się odblokowało i zostało wręcz zalane Niesamowitością. Niesamowita powódź, mówię wam. A jak serce stało się szczęśliwe!
    Podczas wypowiedzi Grenou cały czas się uśmiechała i przytakiwała z przekonaniem. Będzie ćwiczyć, ale się nie przemęczać, by nie zrobić sobie krzywdy, o! Zrozumiane, zapamiętane i zostanie wykonane. Dobrze znał Żabek Illustrowane serduszko. Gdyby nie była dla kogoś choć odrobinkę ważna, skakałaby gdzie popadnie, rzadko przypominając sobie o Zdrowiu, z którym kiedyś musiała długo negocjować sprawność kostki po upadku. Gdy po raz kolejny braciszek pogłaskał ją po głowie, mimowolnie zrobiła minkę, która mogłaby uchodzić za "zadowolonego cytrusowego kota", o ile takowa istnieje. Och, uwaga, bo Illustre odleci nam ze szczęścia! Najpierw Granou powiedział, że jest dobra osóbką, a potem dodał, że jest z niej dumny! Niewiele, a może i tak za dużo, tej dziewczynce do szczęścia potrzeba, ech. I chyba podobnie jej starszemu bratu. Piękne.
    Campare zamruczał, o ile taki dźwięk zadowolenia można było nazwać mruczeniem i przymknął odrobinę swe duże, złote niczym miód ślepia. Słysząc przykazanie Żabka, podniósł łeb na wysokość jego twarzy i spojrzał na niego uważnie, kiwając delikatnie głową. Grenou poczuł dziwną, jakby obcą pewność, że bestia będzie się starła, jak tylko jej Los pozwoli najmocniej. Czy uzna to za zwykłe przeczucie, czy coś innego, to już od Żabka zależy. Bystre oczy stwora zauważyły oczywiście wzruszenie brata jego cytrusowej panienki, po czym wyglądały na zadowolone. Tak, tak, szczere łzy szczęścia to powód do dumy.
    Illustre słysząc pytanie, zmarszczyła czoło i przyłożyła piąstkę do ust zapatrzona w ziarnko piasku na podłodze. Taki trudny wybór między równie ciekawymi propozycjami! Po chwili zamrugała i spojrzała poważnie na brata.
    - Co teraz śmieszy istoty? - Zapytała ni z gruchy ni z cytryny. Jej ostatnie występy nie spotkały się z dużymi salwami śmiechu, ba!, nawet chichotu. Może jest opóźniona w modzie humoru?
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Wrzesień 2011, 17:50     

    Nic dziwnego, że Illustre zdawała sobie sprawę z jej znaczenia dla Grenouille, w końcu cały czas dawał jej dowody miłości... Oczywiście wtedy, gdy się widywali, bo ostatnio mieli dość długą przerwę w spotkaniach. Długą jak na nich, bo Żabek przez długi czas deptał Cytrynce po piętach... okrutny. Teraz jednak miał parę spraw do załatwienia i z tego właśnie powodu... został sam. Czy to nie okrutne? Jednak... z drugiej strony, nie tylko on był opuszczony, bo Illuśkę też zostawił. Wiedział, że dziewczynka da sobie radę, jednak czuł się tak niepewnie. Teraz mógł na nowo ukazywać jak bardzo kocha panienkę Clown, czy to nie wspaniałe?
    On również zdawał sobie sprawę z tego, że jego podopieczną cieszy fakt, że są niczym rodzinna. Tak, właśnie taki jest plus znajdywania sobie własnych członków rodziny. Żadne z nich nie było przymuszone do tego, aby się traktować jak rodzeństwo. To była taka braterska miłość z wyboru. Dodatkowo nikt nie nakazał Grenou na siłę zajmować się Illustre, a jej nikt nie rozkazywał, że ma go słuchać. On sam już nawet nie kojarzył jak to się stało, że pokochał ją tak bardzo. Ale nie, Żabek nie jest złym pedofilem, on jest dobrą osóbką i kocha cały świat, ale taką dobrą miłością, a to, ze wszystkich całuje i zamienia w żaby o niczym nie świadczy! Stary i głupi Żabol bywał bardziej dziecinny on młodych i ślepych na zło świata maluchów. Bo zobaczcie, jaki on jest naiwny! Ktoś go pobije - Żabek myśli, ze to jego wina. Ktoś go wyzwie - Żabek myśli, że uraził. Ktoś jest dla niego niemiły - Żabek tą osóbkę kocha. Ktoś doprowadzi go do łez - Żabek wmawia sobie, że ta osoba tak nie chciała. Idealizował w swej głowie świat, naiwny niczym dziecko. Jednak nie był bezmózgim, oj nie! To bardzo inteligentny Cyrkowiec i kto go zna, dobrze o tym wie! Dodatkowo ma swą dumę, dziwnie pojmowaną, ale ma! To, że chce kochać cały świat nie znaczy, że pozwoli komuś obrażać go i ranić stale... A dokładniej, nie pozwoli obrażać swojego żabiego hełmu, który wciąż od lat spoczywa na jego głowie. O tak, tego nie da obrażać co chwile. Są też rzeczy których nie da wyzywać wcale! A raczej nie rzeczy, tylko osoby. Jakby ktoś powiedział coś złego na Cytrynkę, albo Zołzę to w obronie ich honoru mógłby nawet zginąć. Raz już ktoś powiedział coś złego o Zołzie i po tej sytuacji długo lizał rany, jednak nie dał się tak łatwo! Sam wybił trzy zęby osobie która śmiała się powiedzieć owe słowa! Później jednak nic już nie pamiętał, bo jak rzucili się na niego koledzy tego pana... oj, biedny Żabek. Dobrze jednak, że nikt nie wiedział jaki był wtedy powód dla którego wylądował u medyka. Jeszcze ktoś by pomyślał, że Grenou to zła osoba, a on przecież próbował być dobry i dawać ładny przykład Cytrynce, której na szczęście przy nim nikt nie obraził. Póki co jednak cieszył się tym, ze może się Illusterką zajmować, więc nie chce myśleć o tym, że ktoś by mógł ją obrazić!
    Jednak, jednak! Powiem Wam szczerze, że przed chwilą do swej listy kochanych przez siebie osóbek Grenou dopisał... Campare! Dokładnie, jego miłość potrafiła się szybko zagnieździć, w końcu on był... dziwny i inny. Gdy bestyjka odpowiedziała po swojemu na jego słowa mógł się w końcu poczuć na prawdę spokojnie i radośnie. Och, jak dobrze, że ktoś przypilnuje Illuś jak go nie będzie! Dodatkowo miło mu z oczu patrzyło i wydawał się taki... mądry i dobry.~ Tak, był zadowolony, że się "na wzajem oswoili" z jego podopieczną, jak to Illuś powiedziała.
    Słysząc pytanie "młodszej siostry" zachichotał cicho.
    - Och, Cytrusku. Co to za pytanie? Coś się stało, że pytasz takie rzeczy? Wiesz... każdego człowieka śmieszy co innego... Niestety czasami nie mają się co szczycić swoimi powodami do radości.
    Westchnął cicho i podrapał się po głowie. Zrobił przerwę w swych słowach. Może jak Illuś powie mu dlaczego chce wiedzieć takie rzeczy, to on będzie mógł jej jakoś lepiej odpowiedzieć?
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Wrzesień 2011, 22:43     

    Dziewczynce nic a nic nie przeszkadzała ciągła obecność Żabiego Księcia. Jednak, gdyby nie takie dłuższe rozstania od czasu do czasu, zapomnieliby pewnie jak bardzo się kochają. Gdy się za kimś tęskni, a potem go spotyka to szczęście z jego obecności jest dwa razy większe. Czy to nie niesamowite? Ale teraz będą się świetnie bawić! Tak, jak za każdym razem, gdy się spotykali. Wspaniale, wspaniale, że będą mogli sobie oboje teraz pokazywać, jak bardzo są dla siebie ważni i zapełniać Samotność.
    Taka "naiwność " Grenou, którą, jeśli przystanąć na chwilę i pomyśleć, miała również Illustre, sprawiała, że dziewczynka również chciała się nim opiekować. Och, to zabawne i cudowne zarazem. Illcia również zaczęłaby wypytywać Złego Kogoś, gdyby takowy zaczął obrażać braciszka, dlaczego to robi. I nie puściłaby go spokojnie, dopóki by nie podał dobrego powodu lub przeprosił! Właściwie o braterskiej miłości Cytrusowej Panienki i Żabiego Pana można całą księgę napisać, lecz po co. Ważne, że jest. Tak jak i miłość Illustre i Campare. Jest to tak wspaniałe i niesamowite, że nie sposób tego ując w słowach, czyż nie?
    Bestia odetchnęła głębiej, wzbijając swym ciepłym oddechem niewielki tuman kurzu z podłogi sali treningowej. Zrobił kilka kroków w kierunku swojej małej przyjaciółki i dużego przyjaciela. Spojrzał za siebie, po czym ze spokojem usiadł. Wydawał się bardzo zadowolony z chwili. Wolno machał ogon i przyglądał się raz Illustre, raz Grenou, raz małej muszce, która widocznie zgubiła drogę i przywędrowała do sali. Zamrugał, gdy przeleciała mu tuż obok ucha. Ciekawe, czy Żabi Książę jest aż taką żabą, że zje muchę... Nie, wątpliwe. Campare odwrócił łeb i kłapnął paszczą na muchę. Na szczęście nie była w tej chwili koło jego nowych przyjaciół, jeszcze by ich przestraszył. Czemu by się nie pobawić z owadem? Jego ogon przestał poruszać się, niczym dyndadełko hipnotyzera, a czujne, złote oczy śledziły latającą zabawkę.
    Tymczasem Illustre wysłuchała do końca odpowiedzi Grenou, patrząc na niego uważnie. Pokiwała głową i uśmiechnęła się cieplutko.
    - Zwyczajnie ostatnio widzowie coraz mniej się śmieją z moich występów klauna. - Powiedziała spokojnie. Nie ma się o co martwic. - To prawda, każdy śmieje się z czegoś innego, ale niektórzy potrafią swym pokazem wywołać uśmiech na twarzach wszystkich. Nawet tych złych. - Dodała z poważną miną, która przy obecnej różowej grzywce wyglądała dość zabawnie. Westchnęła, odgarniając jeden jedyny zielony kosmyk za ucho. Praca w cyrku nie jest taka łatwa jak się wydaje, moi drodzy. Szczególnie gdy chce się ją wykonywać porządnie.
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Marzec 2012, 20:26     

    Ciągła obecność kochanej osoby nigdy nie jest zła, ale rzeczywiście... jeśli da się sobie czas, poczeka się, odpocznie od swojej obecności i w końcu zacznie tęsknić, to od razu bardziej się docenia tą drugą osobę. Bo na co dzień się widząc w końcu nie zwraca się uwagi na to, że tyle szczęścia daje nam ktoś. Stąd właśnie twierdzenie wielu ludzi, że rozstanie ma swoje plusy, a nie jedynie minusy. I choć Grenou zawsze wie o tym, że kocha swoją "siostrzyczkę", to teraz, po rozstaniu czuł się taki przepełniony radością widząc jej roześmianą twarzyczkę.
    Ich wzajemna troska i miłość do siebie były piękne i prawda była taka, że Illustre była dla Żabka takim małym cudem, pomocą i radością. To, że ją spotkał było dla niego wspaniałe, tak jak i spotkanie Zołzy... Kochał wszystkich, ale je dwie najbardziej na świecie i choć obie kiedyś były dla niej obce, teraz były jego jedyną rodziną i jego serce biło szybciej na samą myśl o tym, że miał takie szczęście i je poznał. Tak, zdecydowanie można było napisać o nich całą księgę. Wtem mężczyzna odczuł chęć by przytulić panienkę Clown, schylił się więc i mocno ją uściskał bez słowa, po czym puścił, uśmiechnął się i chwytając za jej ramiona odsunął ją od siebie na długość rąk, jakby chciał się jej lepiej przyjrzeć. Niby przywitali się już dobrych paręnaście minut temu, jednak on nadal nie nacieszył się widokiem dziewczynki. Zajmował się nią tyle czasu, cieszył się z tego, że staje się coraz bardziej niezależna, ale też było to dla niego ciężkie... Prawie jak rodzic, który cieszy się ze szczęścia dorosłego dziecka, ale jednak boli go jak bierze ślub i odchodzi z domu.
    Nagle jego obserwacje przerwało chapnięcie, które usłyszał niedaleko, spojrzał w tamtą stronę i zachichotał cicho. Jakoś rozbawił go widok Campare bawiącego się z muchą.
    Kiedy wysłuchał słów Illustre trochę spoważniał. Poczochrał podopiecznej włosy i po chwili uśmiechnął się z czułością.
    - Nigdy nie widziałem osoby, która rozśmieszyłaby takie postaci jak na przykład Czarna Róża, nie wiem czy o niej słyszałaś, Cytrusku. Ludzie w dzisiejszych czasach są coraz bardziej smutni i oschli, to przykre, ale taka jest prawda. Jeśli chcesz ich bardziej bawić to musisz po prostu dużo ćwiczyć. Nie wierzę, że jest wiele ludzi nie śmiejących się na występach takiego promyczka, a jeśli są, to na pewno jakieś gbury.
    Oznajmił i jego uśmiech się poszerzył.
    - Jeśli chcesz możesz mi dać mały występ, a jeśli nie masz ochoty, albo wolisz co innego to... zapraszam cię, Słoneczko, na ogroooomne lody, takiego smaku jakiego tylko zechcesz, co ty na to?
    Puścił do niej oczko i ze spokojem czekał na odpowiedź. Nie ważne co odpowie, go będzie cieszyć wszystko, byleby z nią.
    Illustre
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Marzec 2012, 00:23     

    Och, a jakim cudem dla Illustre był Grenou! Niesamowitym i kumkającym. Cieszyło ją niezmiernie, że mogła go spotkać. Tak jak i każde spotkanie, co prawda, bo każde z nich było cudem. Ale Grenou... Proszę państwa, tak go pokochała swym cytrynowym serduszkiem ze skórką pomarańczy, że wprost niemożliwym jest nie uważać go za cud nieco większy od innych o całą żabią czapkę. A to dużo w skali cudowności.
    Gdy tylko Braciszek zaczął się zniżać do poziomu jej oczek, już wiedziała, że chce ją przytulic. Takie przeczucie tulaśnego serduszka młodszej siostrzyczki. Zarzuciła mu swoje chude ramionka na szyję, niczym mała małpka i również się do niego przytuliła. To jest tak miła i pełna szczęścia czynność, że nigdy jej nie za wiele. Chociaż po rozłące daje jeszcze więcej radości, to prawda. Zawsze ją zastanawiało, dlaczego niektórzy ludzie tego nie lubią. Może są tak samotni, że nawet nie chcą przyznać, że im tego brakuje? Ciekawe, ciekawe, prawda, Szaleństwo?
    Campare wstał i merdając ogonkiem, niczym małe szczeniaczek. Urocze. Jego złote oczka śledziły, już nie tak spokojny, lot muchy. Oj, biedna! Oby nic jej się nie stało podczas zabawy! Wszakże taka różnica wielkości nawet przy ostrożnej zabawie jest niebezpieczna. Bean Ar kłapał za nią pyskiem, jakby jednocześnie chciał "wykłapac" jakąś melodię. Może tę, którą grała tajemnicza Panna z jaskini? Illustre pomimo dobrego słuchu nie mogła się zorientować, co to było. A szkoda. Ale teraz braciszek odpowiadał na jej pytanie! Na tym się trzeba skupić swą cytrusową uwagę. Czochranie odsłoniło trzecie oczko dziewczynki, więc przeczesała rączką kolorowe włosy. Barwa pomarańczowej grzywki zaczynała się mieszać z limonkową.
    - Czarna Róża... Ale przecież też musi się kiedyś śmiać. - Powiedziała w zamyśleniu marszcząc czoło. Po chwili uśmiechnęła się szeroko. - Będę ćwiczyć, dużo ćwiczyć. Żeby nawet Czarna Róża mogła się uśmiechnąć, chociaż w sercu. - Dodała.
    Pochwała Grenou wywołała jeszcze większy uśmiech, który zaczął przypominać tygrysi przez zakręcone kąciki ust. Ile różnych uśmiechów jest na świecie, zliczyć nie sposób. Ale wszystkie są niesamowicie piękne i dla nich będzie się starała.
    - Lody? - Powiedziała z błyszczącymi, brązowymi oczkami. A trzeba wam wiedzieć, że je uwielbiała. Zwłaszcza te cytrusowe. I teraz miała dylemat. Czy wystąpić, czy też udać się na lody...
    - Moje ostatnie występy klauna opierają się właściwie tylko na upadaniu... Ymm... Pokaże Ci trzy upadki, potem się przebiorę i pójdziemy na lody? Cytrynowe? Może być, Gernou Onii-san? - Zapytała z błyskiem w oku. Ach, wieczne dziecięce serduszko oddane cytrusom, Yun, Żabce i Campare'mu i uśmiechowi. Oraz baśniom, zwierzętom, roślinom, mleku itd...
    Grenou
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Kwiecień 2012, 22:32     

    Miłość do wszystkiego, kolejna rzecz, która łączy Grenouille i Illustre... Niby taka drobna cecha wspólna, ale jednak tak silnie wiążąca. Chociażby dlatego, że skoro oboje kochają cały świat to siebie na wzajem też kochają! Urocze, nieprawdaż? A jeszcze piękniejsze jest to, że ze wspólnych spotkań się cieszą bardziej niż ze spotkań z kimkolwiek innym. Kolejny plus wybierania sobie rodziny, bo z prawdziwym rodzeństwem to różnie bywa - kochają się i nienawidzą, z czego raz bardziej nienawidzą, a raz bardziej kochają, a tutaj nie ma ani odrobiny nienawiści, przynajmniej Żabek jej nie dostrzegał.
    Cyrkowiec mógł się spodziewać, że jego siostrzyczka domyśli się, co on chce zrobić, w końcu znają się już wystarczająco dobrze... Dodatkowo istnieje coś takiego jak intuicja, a zarówno Żabi Książę i Panienka Clown mieli dużą intuicję co do tego co odczuwa drugie z nich. Taka cudowna, przeźroczysta nić łączyła ich serduszka i sprawiała, że bardzo dobrze się rozumieli. Każde z ich zachowań to udowadniało. Ciężko zrozumieć mu było tych, którzy nie lubią się tulić, był więc zadowolony z tego, że jego siostrzyczka należy do tych odczuwających radość z obejmowania się. Grenou nigdy by Illuś nie pocałował, jak to miał w zwyczaju, jeżeli by nie musiał ratować jej życia przez zamianę jej w żabkę... więc nadrabiał sobie tuląc swoją podopieczną. Była ona jedyną osobą, którą ratował przed zamianą się w żabę. Jak wiadomo, Cyrkowiec był tak całuśny, ze zazwyczaj ciężko mu było powstrzymać się przed tym odruchem, jednak w tym przypadku nie miał z tym problemu, bo wiedział, że to dla dobra Siostrzyczki.
    Gdy usłyszał odpowiedź na jego słowa zachichotał pod nosem.
    - Cała Ty, Cytrusku. To bardzo ładne postanowienie, jestem z Ciebie dumny. Gdy już ją rozbawisz, to rozśmieszysz wszystkich na tym wiecie, uwierz mi. Będę trzymał kciuki za twoje postanowienie, Illusiu.
    I wtem ujrzał reakcję na jego propozycję odnośnie ich wspólnej wycieczki po lody. Uśmiechnął się z radością. Spodziewał się takiej radości, wiedział, że trzyoka kocha lody, teraz tylko czekał aż wykrzyczy z uśmiechem, że prosi o cytrusowe.
    Widział jednak zawahanie na jej twarzy. No oczywiście, można było się spodziewać, że nie będzie mogła zdecydować co woli. Gdy do jego uszu dotarły słowa, które miały być chyba kompromisem, roześmiał się serdecznie i dość głośno.
    - Oczywiście, że mi pasuje, Słoneczko. Usiądę, w takim razie, na ławeczce i obejrzę twój występ, a wtedy wyruszymy do najlepszej lodziarni, na najlepsze lody cytrusowe, wśród wszelkich cytrusowych lodów, jakie Kraina Luster ma do zaoferowania.
    Powiedział radośnie, siadając na krześle i dodał jedynie w myślach krótkie: "Dla Ciebie wszystko, maleńka."
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 9