• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Misje » Bo do Tanga trzeba dwojga
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 11 Kwiecień 2018, 01:26   

    Zachowanie spokoju było dobrym wyjściem. Traktowali ją raczej delikatnie. Przyjmując nawet, że zdążyłaby dobyć broni i pokonać strażników na sali pozostawałaby jeszcze kwestia innych strażników i zamkniętych drzwi. Nie zapomniała o pokazie urządzonym przez starego arystokratę.
    Wyprowadzili ją eskortujący w zasadzie jak bogatą i wpływową osobę, a nie kogoś kto miał być zaraz wtrącony do lochu.
    Prowadzący ją strażnik ścisnął jej ramię. Subtelny gest otuchy?
    Jak tak to miło, bo mimo, iż była spokojna wcale nie była pewna swej przyszłości.
    Nie łudziła się, że lochy będą przyjemne - ostatecznie żadne nie były tworzone z myślą o komfortowych warunkach. Ich głównym przeznaczeniem było karanie. Kary zaś z definicji nie są czymś przyjemnym.
    Były i tak bardziej zawilgocone niż się spodziewała.
    Dozorca był obleśnym typem. Chwilę później okazało się, że także sadystą.
    Tortury? Dobra rzecz do wymierzania ostrych kar, ale jeżeli używane tu były do przesłuchań to byli tu idioci. Przy wystarczająco długich torturach powie wszystko co oprawca chce usłyszeć. I to jest haczyk. Wszystko to także całkowite bzdury, które zadowolą kata i zakończą męki. Choćby przez smierć.
    Nie minęła nawet godzina, raczej jakieś pół jak dość zmaltretowany pierworodny został wrzucony do celi obok. Był w takim stanie, że nawet nie próbowała nawiązywać kontaktu. Nie miałoby to sensu.
    Cóż mogła zrobić? Poza myśleniem niewiele.
    Ciągnęło chłodem.
    Była szczęśliwa, o tyle o ile to możliwe w obecnej sytuacji, że nie zabrali jej kapelusza. Nadal była ubrana tak jak na balu. Suknia zaś do ciepłych nie należała.
    Mogła na to poradzić. Miała w kapeluszu ubrania na zmianę. Po pierwszym razie jak jej ciuchy skończyły w strzępach i musiała wracać niemal naga zawsze miała przy sobie przynajmniej jeden komplet.
    Wyciągnęła i ułożyła na sienniku bufiastą białą koszulę, brązowe bryczesy i brązową kamizelę. Po chwili szukania wyciągnęła jeszcze parę majtek i ciepłych wełnianych skarpet.
    Ściągnęła rękawiczki i wsadziła je do kapelusza. Po chwili ściągnęła suknię zupełnie się nie krygując. Nikogo tu nie było poza w zasadzie nieprzytomnym Upiornym, a nawet gdyby inaczej to miałaby to gdzieś. Wolałaby dać krótki pokaz niż niepotrzebnie marznąć.
    Jak się przebrała i spakowała suknię usiadła na sienniku i oparła się o ścianę. W rękach trzymała kapelusz z nadal przymocowaną maską i zaproszeniem za wstążką. Na masce była zakrzepła już krew. Swoją twarz musiała wcześniej mimochodem czymś wytrzeć, bo nie czuła charakterystycznego napięcia zaschniętej krwi.
    Mogła teraz pomyśleć.
    Tego, że była niewinna była pewna. Uważała, że jej towarzysz niedoli też może być wrabiany. Z kilku powodów.
    Nic by na tym nie zyskał. Nadal pozostawał drugi brat, który dziedziczył.
    Upiorni są znani z raczej subtelniejszych zagrywek. Metoda morderstwa zaś była podobno typowa dla niego. Tylko skończony kretyn by zrobił coś takiego.
    Kapelusznicy przyznający się do winy i bredzący coś o winie. Niby nienawidzący arystokratów z jakiegoś powodu. Nie znała tego rodu ani tego jak sprawuje władzę nad okolicą więc ciężko jej się było do tego odnieść. Nie mieli raczej związku z leżącym obok niej. Nie miałoby to sensu.
    W zasadzie masowe samobójstwo z ręki rozwścieczonego ojca.
    Nic tu nie robiło sensu w sumie.
    Czyli musiało być w rzeczywistości inne niż wyglądało. Teraz tylko rozgryźć jak.
    Preferowanie zanim jej zrobią coś czego nie da się cofnąć.
    Chętnie spytałaby się Agaresa, ale nie wiedziała jak. Odczuwał jej emocje i otoczenie, ale czytać nie mógł. Sprawdzała. Czytać w myślach zaś nie potrafił. Szkoda, bo był raczej rozsądny i bystry choć raczej milkliwy.
    Jeżeli do czegoś dojdzie to pewnie spisze w notesie to do czego dojdzie. Chciała wyjść z tego z życiem, ale wolałaby winni zostali ukarani. Nie widziało jej się umierać bez zemsty. Choćby zza grobu.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 23:44   


    Kto by pomyślał, że Astra tak świetnie sobie radzi w kryzysowych sytuacjach? Pomyślała o wszystkim - najpierw nie rzucała się dzięki czemu Strażnicy spokojnie doprowadzili ją do celi, potem nie wdawała się w dyskusję z obleśnym typem strzegącym lochów i na koniec, korzystając z chwili samotności, postanowiła się przebrać.
    Nie zabrali jej Kapelusza. Może wiedzieli, że stanowi on świętość dla każdego Kapelusznika. A rozdrażniony Kapelusznik to bardzo niebezpieczny Kapelusznik.
    Dziewczyna miała naprawdę dobry pomysł z przebraniem się w coś cieplejszego. W celi było zimno i wilgotno, o tyle dobrze, że pachniało po prostu wodą ściekającą po ścianach a nie grzybem. Może nie zachoruje od przebywania tutaj? O ile szybko ją wypuszczą. Albo szybko zwieje.

    Hilal wrzucony do celi obok cicho jęczał i kulił się jeszcze przez następne pół godziny. Jaki był sens tortur? Raczej nie chcieli wyciągnąć z niego informacji, bo było to zwyczajnie bezsensu skoro Stary Soleil potrafił czytać w głowach. Czyżby więc znali prawdę i karali w ten sposób Upiornego? Kto ich tam wie. Alissa nie znała zwyczajów rodu Soleil. Pozostawała więc nadzieja, że z nią obejdą się łagodniej.
    W pewnym momencie mężczyzna dźwignął się do siadu i przesunął w głąb celi, jak najdalej od krat. Jak najdalej od niej, jakby się bał, że widok jego okaleczonej twarzy całkowicie ją do niego zniechęci.
    -
    Przykro mi... - powiedział cicho, chowając się w cieniu - Że zostałaś w to wszystko wmieszana. Nie tak miało się to zakończyć. - dodał.
    Czy faktycznie było mu przykro? Alissa po tym wszystkim co ją dotąd spotkało w Rezydencji nie mogła być niczego pewna. Mogła jedynie słuchać, bo niestety, każdemu rozwiązuje się język w obliczu śmierci. A Hilal chyba się bał.
    -
    Nie martw się, ciebie nie będą bić. - powiedział i jęknął, podciągając się wyżej by plecami dotknąć zimnej ściany - Potrzymają cię tutaj, potem prześwietlą umysł i wypuszczą. Nie zrobiłaś nic złego.
    Bardzo chciał wierzyć w to co powiedział. Martwił się jednak, że faktycznie ich 'rozmowa' na początku Balu zostanie wzięta za knucie. W końcu tylko Typy spod Ciemnej Gwiazdy używają szyfru, prawda?
    Jego głos był przyjemny dla ucha, chociaż teraz nieco chrapliwy przez ciągły krzyk którym chciał się ratować w czasie tortur. Wysławiał się elegancko, miło. Nie był też nachalny.
    Czy faktycznie byłby zdolny do zabicia własnego brata? A może wciągnięto go w jakąś głębszą intrygę?
    Alissa miała tyle pytań, ale musiała zdecydować, które opuszczą jej głowę i znajdą się na jej Magicznych Tabliczkach.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 13 Kwiecień 2018, 22:32   

    Nawet się nie przyybliżyła. Jeszcze by się okazało, że to jakiś podstęp by pokazać, że jednak są powiązani.
    "Mam gdzieś czy ci przykro. Chcę wiedzieć co się do cholery stało." Przeprosiny, wyrazy żalu i inne takie uważała za równie absurdalne jak arbitrarne określenia abstarkcji jak dobro i zło. Korzystała z tego, ale dla niej nie miały żadnej wartości poza wpływem na innych.
    Na jej twarz zawędrował wisielczy uśmiech. Zapewnia, że nie będą bić jej, obcej osoby kiedy nie zawahali się torturować członka rodziny pod oskarżeniem rzuconym w emocjach bez żadnych dowodów i śledztwa?
    Miała nadzieję, że chciał ją szlachetnie pocieszyć, a nie, że nawnie w to wierzył. Gdyby to było takie proste to sprawa by skończyła się w kilka chwil, a pół sali nie była by martwa.
    Spojrzała na niego z powątpiewaniem. "Logika to nie coś czym kierują się załamani ludzie." O ile są w ogóle w stanie funkcjonować. Wiedziała o tym aż za dobrze. Jednak to, że wiedziała z pierwszej ręki co mogą oni przeżywać wcale nie poprawiało jej sytuacji.
    Spojrzała na niego spod maski wciąż przymocowanej do kapelusza, który miała na głowie - jedynej rzeczy, która wskazywała na to, że jeszcze przed chwilą była na balu.
    "Kilka rzeczy.
    Po pierwsze - dlaczego możesz teraz normalnie mówić? Wygląda to niemal jak złamana klątwa, a sądziłam, że to ma miejsce tylko w bajkach.
    Po drugie - co masz z tym wspólnego? Nie mówię, że to ty, ale pasma mgły na chwilę przed tragedią łudzącą przypominały twoje. Były tylko raczej szare niż czarne.
    Po trzecie - coście narobili, że tak duża grupa pragnie waszej śmierci i gada jakieś bzdury o winie?"

    Może powie coś co pomoże jej dojść do jakichś sensownych wniosków. Póki co wiedziała, że ta cała sytuacja nie robi sensu, a różne zdarzenia mogą być nawet niepowiązane.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 16 Kwiecień 2018, 19:51   


    Hilal przysunął się jeszcze bliżej, by lepiej ją widzieć. Wysunął się z mroku, ale mimo wszystko czarna mgła tańczyła wkoło jego lica, przysłaniając podpuchnięte oko i rozciętą wargę. Nie czuł się w tej chwili najlepiej, ale uznał, że musi jakoś pocieszyć wciągniętą w bagno dziewczynę. Wyjaśnić to wszystko.
    Jej pytania nie zaskoczyło go. Dobrze, że była dociekliwa a nie biernie przyjęła swój los.
    -
    Nie widziałaś? - zapytał - Szach nie żyje. - dodał jakby to było oczywiste. Przetarł dłonią twarz i jęknął, bo naruszył tym strupa na swoich ustach przez co zaczęła się z nich sączyć krew. Właściwie nie bolało, ale było dość kłopotliwe bo Upiorny nie przepadał za smakiem krwi.
    Przyglądał jej się swoimi stalowo-szarymi oczami. Zastanawiał się jak mogło do tego dojść. Przecież Mat polubił Alissę, dobrze się razem bawili. Czyżby na balkonie powiedziała im coś, co sprawiło, że zmienił zdanie? Takie oskarżenie było poważne, zwłaszcza, że Soleil od lat mieli problem z Kapelusznikami osiedlonymi na ich terenach.
    Westchnął kiedy postanowiła zadać kilka pytań. Zapamiętał ich kolejność żeby nic nie pomieszać. Był obolały, ale ból który czuł zaraz po torturach już zelżał. Przecież mieli go karać a nie powoli zabijać. Chyba.
    -
    Szach trzymał mój umysł w garści. - wyjaśnił - Sama się przekonałaś, że był telepatą. Kiedy byliśmy mali, nie mogliśmy się dogadać. Cały czas krzywdziliśmy się czy to w bójce czy słowami. - przesunął się do ściany i oparł wygodniej - Pewnego razu wykrzyczałem mu, że choćby nie wiem jak się starał, nigdy nie dorówna swojemu bliźniakowi, Matowi, który w każdym stopniu był lepszy. Spokojniejszy, pilniejszy w nauce i przede wszystkim inteligentny. Szach wpadł w taką złość, że zablokował mi ośrodek mowy. A że wtedy siedzieliśmy nad ćwiczeniami z algebry... - wzruszył ramionami.
    To powinno wyjaśnić całą sytuację, ale jeśli Astra będzie chciała dowiedzieć się czegoś więcej, nie będzie ukrywał szczegółów. Nie uważał tego jednak za ciekawą opowieść, bo opierała się na zwykłym konflikcie między rodzeństwem.
    -
    Ja go zabiłem. - powiedział wprost - Nie bez powodu. To nawet nie chodziło o zemstę, bo przyzwyczaiłem się do liczb. - uśmiechnął się blado - Ale dziedzic może być tylko jeden. - powiedział z powagą, unosząc głowę wysoko - Zrobiłem to na prośbę Mata.
    Ostatnie pytanie było ciężkie, bo wymagało długiej historii. Hilal postanowił jednak ograniczyć opowieść do minimum, bo nie była w tej chwili najistotniejszą z ich problemów.
    -
    Od lat Kapelusznicy nie są zadowoleni z wysokich podatków jakie nałożyła moja rodzina na dzierżawione przez nich od nas ziemie. - powiedział beznamiętnie - W historii mojego rodu zdarzyły się też... incydenty wykorzystywania ich w charakterze niewolników. Kapelusznicy pamiętają te czasy i wystarczył tylko pretekst do kolejnego ich ataku. - wyjaśnił - Gdyby Mat nie zrobił mi takiego świństwa... Gdyby nie wskazał na mnie... Pewnie skończyłoby się na tych kilku ofiarach. I nie bylibyśmy teraz w lochach... Cholerny zdrajca.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 17 Kwiecień 2018, 18:49   

    Po jego pierwszych słowach popatrzyła na niego jak na skończonego idiotę. Niby miał rację, ale zupełnie nie o to jej chodziło. To, że on nie żyje to widziała całkiem dobrze, chodziło jej o całą resztę.
    Lekko pokręciła głową, może dalej powie coś sensownego.
    W sumie reszta była konkretna i wyjaśniła przynajmniej część jej wątpliwości na temat obecnej sytuacji. To, że Szach nie było dla niej nowością, ale fakt, że potrafił utrzymać coś takiego latami robiła wrażenie. On z nią się wtedy bawił i wycofał po jej sztuczce, ale mógł zrobić o wiele więcej i wcale jej ta myśl się nie podobała. Fakt, że był teraz martwy był w pewnym stopniu uspokajający mimo, że to właśnie jego śmierć była powodem tego całego zamieszania.
    I teraz to co jej najbardziej nie pasowało. Hilal nic by nie zyskał zabijając tylko jednego brata. Zawsze pozostawał by drugi dziedzic. To, że poprosił go o to Mat było jeszcze bardziej zaskakujące. Niby wiedziała, że głową rodu jest zawsze jedna osoba, ale nie sądziła, że to byłby wystarczający powód do pozbycia się bliźniaka, z którym przynajmniej pozornie miał doskonały kontakt.
    Wyjaśnienie zachowania Kapeluszników niespecjalnie jej się podobało, ale nie było też jakimś wielkim szokiem i wywaleniem świata do góry nogami. Upiorni byli w znacznej mierze skończonymi dupkami o rozbuchanych ego i za dużą władzą i pieniędzmi jak na ich liczbę. Jak to ktoś jej kiedyś powiedział "od tego wszystkiego im się w dupach poprzewracało". Może niezbyt dyplomatyczne określenie, ale raczej trafne.
    "Fakt, że naprawdę jesteś winny na pewno nie pomaga w obecnej sytuacji. Nie rozumiem tylko dwóch rzeczy. Co z tego miałeś mieć? Dlaczego tak charakterystyczna metoda?"
    Na pewno nie zrobił tego tylko na samą prośbę. Miałby wszystko do stracenia i nic do zyskania. Musiało być za tym więcej. Zaś to jak to zrobił był głupi. Mógłby go choćby otruć i winę elegancko zwalić na niezadowolonych gości. Z pomocą brata zrobiłby coś takiego raczej bez większego problemu.
    Kapelusznicy byli niezadowoleni, mieli być kozłem ofiarnym i może coś planowali, ale chyba nie mieli związku z obecną sytuacją. Przynajmniej niewiele większy niż ona.
    "Może pomyślał o tym, że mógłbyś go także jego tak załatwić? Byłam tuż przy nim gdy to się stało, a poza smugą ciemnej mgły niczego nie zobaczyłam. Nawet nie zauważyłam, że mu poderżnięto gardło. Uznał więc, że się ciebie pozbędzie. Okazja była doskonała. Fakt, że naprawdę to zrobiłeś sprawiał, że nie miałeś szans się z tego wybronić nawet z czasem, a te wytłumaczenia zostałyby potraktowane jako desperacka próba ratunku."
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 20:32   


    Hilal, mimo mrocznej aury okazał się być rozczarowująco naiwnym Upiornym. Wierzył w ideały które zginęły już dawno, kilkaset lat temu. Może w momencie w którym odebrano mu mowę, zatrzymał swój umysł? Nie zauważał zmian jakie zaszły na dworach, nie widział kłamstw jakimi karmili się wzajemnie nawet najbardziej zakochani w sobie kochankowie? Dziwny typ. Zachowywał się tak, jakby był z innej epoki. Zupełnie nie pojmował brutalności tego świata.
    Czytał komunikaty wypisywane na tabliczkach i nie odpowiadał od razu. Potrzebował czasu żeby wszystko ułożyć sobie w głowie, bo dziewczyna trafiała w punkt. Podkopywała w tej chwili jego pewność siebie i wskazywała na błędy planu. Wychodziło na to, że Hilal dał się podejść własnemu bratu, któremu tak mocno wierzył.
    Zwiesił głowę i początkowo wyglądał, jakby umarł. Nie odzywał się, nie ruszał, nawet jego świszczący oddech jakby przygasł. Trwał tak przez naprawdę długą chwilę.
    -
    Jestem winny, fakt. Ale jeszcze nie przesłuchiwał mnie ojciec. - powiedział po chwili, z nadzieją w głosie - On dojrzy prawdę. Pozna plan i Mat nie pozostanie bezkarny. - pokiwał głową. Chciał się pocieszyć.
    Jakoś odechciało mu się rozmawiać bo Alissa... miała rację. Odsunął się od krat i zwinął w kłębek na swoim sienniku. Poruszał się z trudnością, syczał też z bólu. Cholera jedna wie, co zrobił mu Mistrz Tortur. Sądząc po krzykach, raczej nie był delikatny.
    -
    Spróbuj się przespać. - powiedział cicho - Jutro wszystko się wyjaśni. - dodał, już mniej przekonany o prawdziwości tych słów.
    Szybko zasnął bo był wyczerpany. Astra została sama ze swoimi myślami.

    Niezależnie od tego czy spała czy nie, poranek nastąpił dla nich dość szybko. Hilala zabrano na kolejną porcję tortur które chyba nie miały większego celu a były zabawa dla obleśnego Strażnika Lochów. Pół godziny po tym jak zniknął za załomem do Lochów zszedł mężczyzna w zbroi.
    Zatrzymał się przez celą Alissy i spojrzał na nią spod opuszczonej przyłbicy wymyślnego hełmu. Widać śmierć jednego z Dziedziców postawiła całą rezydencję w gotowości. Nie polepszał sytuacji bunt Kapeluszników który rozpętał się na ziemiach należących do Soleil.
    Zbrojny odrzucił pelerynę która przykrywała mu ramiona i sięgnął do pasa. Odtroczył worek, który wcześniej zgrabnie ukryty był pod materiałem płaszcza. Podniósł przyłbicę.
    Mogła go poznać po spokojnych, zmęczonych oczach. Był wczoraj wśród tych, którzy zaprowadzili ją do celi. Położył jej rękę na ramieniu.
    Przykucnął przy prętach i wyciągnął ku niej rękę z workiem. Wyglądał na naprawdę zmęczonego. W jego oczach błyszczał też... smutek.
    -
    Masz, to dla ciebie. - powiedział cicho - Może nie są to pyszności godne tak delikatnego podniebienie jak twoje, pani, ale to jedyne co mogłem przynieść tutaj bez narażania kogokolwiek na karę.
    Czekał aż podejdzie i zabierze worek. Był w nim kawałek chleba i sera, spory kawałek wędzonej szynki, mała butelka wina i plaster jakiegoś ciasta, chyba w typie baby.
    Patrzył na nią wyczekująco i nie miał złych zamiarów. Ale czy Alissa po tym wszystkim zdoła komukolwiek z nich tak po prostu zaufać?
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 22 Kwiecień 2018, 23:53   

    Hilal sam siebie oszukiwał. Jedyną alternatywą było, że lepiej zna Upiorną Arystokrację niż on sam co było niemożliwe. Wiedziała jednak na tyle, że prawda nie jest najważniejszą rzeczą w ich życiu. Reputacja doskonałych kłamców znikąd się nie bierze.
    "Pozostanie. Ród potrzebuje dziedzica. Nawet bratobójcę, a o tym nikt się nie dowie. Nie jak ciebie stracą. Może mnie też. Ewentualnie uzna, że to wytwór twojego "chorego" umysłu i efekt będzie ten sam."
    Był obolały. Mogłaby mu pomóc, ale potrzebowałaby ognia i wody. Miała przy sobie składniki, a nie gotowe produkty. Cóż, może pójść za jego radą i się przespać. I tak nic sensownego nie może tu zrobić.
    Zanim jednak położyła się spać wyciągnęła parasol. Nie chciała umierać. Nikt nie chciał, ale ona dodatkowo martwiła się o Agaresa. Co się z nim stanie? Potraktują go jak zwykły przedmiot i wyrzucą lub sprzedadzą? W sumie co zrobiliby z jej rzeczami? Jeszcze pozostawał wuj. On by nie wybaczył Soleil zabicia ukochanej siostrzenicy, a mimo wszystkich swych umiejętności i kontaktów nie miał specjalnych szans z całym rodem i jego służbą.
    Bezwiednie głaskała rękojeść parasola. Zmartwiona. Zamyślona. Przestraszona.
    A on? Milczał. Niemal zawsze milczał. Najwidoczniej nie miał nic do powiedzenia, a nie bawił się w pustosłowia. Czuła jego spokój i wiarę w nią. Nie żeby sama w siebie nie wierzyła, ale sytuacja nie była zbyt kolorowa.
    Zasnęła przytulona do parasola.

    Usłyszała brzęczące kroki akurat jak poszła sobie ulżyć. Pospieszyła się i gdy zbrojny stanął przed jej celą poprawiała właśnie spodnie.
    Widziała go już. Szczerze mówiąc nie była zaskoczona samym jedzeniem, ale tym kto je przyniósł, a tym bardziej jego słowom. Czy przyjęło się tu głodzić nawet nie winnych, a oskarżonych? Barbarzyńcy. Mają jeszcze czelność innych traktować jak gorszych samemu się tak zachowując.
    "Dziękuję. Nie jestem żadną panią. Nadal nie wiem czemu zostałam zaproszona, bo tego rodu zupełnie nie znam i nie mieszkam w okolicy. Pracuję własnymi rękoma na życie. Rękoma i głową. Jeżeli zaś to może sprawić komuś problemy to lepiej zabierz to ze sobą. Jeżeli mają mnie zabić to i tak jeden dzień bez jedzenia to mała niedogodność, a jak wypuścić to się najem potem."
    Był jeszcze fakt, że miała żelazne racje w kapeluszu. Paskudne jak diabli, ale jednak utrzymujące przy życiu. Zaś to, że w takiej sytuacji najpierw pomyślała o innych może działać tylko na jej korzyść.
    Bo chyba nie próbowaliby jej otruć?
    Byłoby to mało sensowne. Była uwięziona w lochu i oskarżona o współudział w morderstwie. W sumie to nadal nie wiedziała czemu Mat ją oskarżył. Jeśli naprawdę stał za tym to nie mogło to być pod wpływem emocji. Aż tak źle go nie traktowała. Może nie była na każde jego skinienie, ale to chyba by było przegięcie by odwalić taki numer.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 25 Kwiecień 2018, 18:43   


    Noc była dla niej łaskawa i gdyby ktoś zapytał Astrę o zdanie, mogłaby powiedzieć, że na sienniku było całkiem wygodnie. No, z pewnością wygodniej niż na zimnej podłodze.
    Obudziła się rano i raczej nie wyglądało na to by dostała coś do jedzenia. Coś zdatnego do jedzenia, bo miska którą wetknięto jej do celi była pełna białawej papki. Mogła to być owsianka ale równie dobrze stary, spleśniały chleb rozmoczony w mleku. Albo jakiś zatęchły kleik. Na wszelki wypadek lepiej było nie podchodzić do michy bo parujący płyn nie pachniał zachęcająco.
    Strażnik przybył w dobrym momencie. Gdyby przyszedł kilka sekund wcześniej, zastałby ją w niekomfortowej pozycji a tak zdążyła się spokojnie wypróżnić.
    Mężczyzna był postawny, w zbroi wyglądał naprawdę zjawiskowo. Podszedł bliżej i jej oczom ukazała się twarz pana w średnim wieku. Miał zmęczone, szare oczy ale zmarszczki wskazywały na to, że częściej się śmiał niż złościł. Podkrążone oczy jednak zdradzały, że coś go trapiło. Nosił sekret, jak każdy w tym szalonym świecie.
    Jego zbroja posiadała jedynie metalowe elementy, w większości była skórzana. Widniały na niej ślady zdradzające, że nie jest już najnowsza. Hełm posiadał ładny czub z włosia i nosal, co nadawało wyglądowi drapieżności.
    Nie odebrała worka co poniekąd sprawiło mu przykrość. Zawahał się i jego ręka drgnęła a twarz zdradziła zakłopotanie. Odczytał tabliczki i skinął na znak, że przyswoił cały tekst. Nie cofnął jednak ręki, nawet machnął nią mocniej, zachęcając by wzięła podarek.
    -
    Cóż, mnie krzywdy nie zrobią. A Qadir, mój przyjaciel który również dorzucił coś od siebie do worka, nie ma już nic do stracenia. Niemniej nie chcę by nasz pan krzywo na nas patrzył. - uśmiechnął się do niej ciepło - Weź, proszę. Zjedz. Chciałbym, byś trwała w zdrowiu. To nie wygląda zachęcająco. - spojrzał na miskę i skrzywił się z niesmakiem po czym popchnął ją w stronę celi Hilala - Niech on sobie to zje.
    Nie wstawał z kucek. Wyglądał naprawdę przyjaźnie ale... kim właściwie był? Jakiej był rasy? I czy mogła mu zaufać?
    Astra mogła zignorować jego słowa i nie przyjąć podarku obawiając się trucizny. Mogła też podejść bliżej i przyjrzeć się mężczyźnie. Co mogło się stać? Przecież i tak znalazła się w niekorzystnej dla niej sytuacji.
    Z odległych sal lochów dobiegł krzyk Hilala i jego błaganie o koniec. Czyżby się poddał? Rechot Mistrza Tortur był głośny i obrzydliwy. Bełkotał coś i najwidoczniej katowanie młodego Upiornego sprawiało mu radość.
    Strażnik spojrzał w tamtym kierunku i zamyślił się na dłuższą chwilę. Widać było, że coś rozważa ale już po chwili wrócił wzrokiem do Astry.
    Czy dziewczyna ruszy się z miejsca i spróbuje nawiązać z nim dłuższy kontakt?
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 22:15   

    Wzięła worek i skinęła głową w podzięce. Trucie jej by nie miało większego sensu. Gdyby jednak ją otruli to z części by się potrafiła odratować nawet w takich warunkach. Chyba.
    Wzięła ułamała kawałek sera i chleba. Ostatecznie i tak nie używała ust do kontaktu z innymi więc co za różnica czy będzie coś żuć w międzyczasie.
    Oparła się o ścianę żując i przyglądała się mężczyźnie.
    "Nic tu nie robi sensu. Twoja pomoc. Gadanie gości. Wrzucenie mnie tu mimo faktu, że senior rodu mógł sprawdzić czy miałam z tym jakiś związek. Torturowanie oskarżonego, bo został tylko oskarżony przez brata. Nawet gdyby to zrobił to i tak by nic na tym nie zyskał."
    Chwilę jeszcze mu się mu przyglądała. "Mam wrażenie, że Tobie też coś nie pasuje w tych torturach."
    Odbiła się od ściany i siadła na sienniku. Wyciągnęła z kapelusza notes i zaczęła coś pisać.
    Jeśli by mężczyzna poczekał dałaby mu kartkę, a jak nie lub nie chciał jej wziąć to by wsadziła ją za pasek kapelusza.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 4 Maj 2018, 22:09   


    Dziewczyna wzięła worek i zaczęła jeść. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko i skinął głową na znak aprobaty. Miał chwilę czasu na rozmowę, więc nie podniósł się kucek. Wpatrywał się w nią nienachalnie, co chwilę odwracając wzrok to na wnętrze lochów, to w stronę krzyków które dochodziły zza załomu. Mistrz Tortur chyba nieźle się bawił.
    Przeczytał jej tabliczkę i uśmiechnął się, zamykając na chwilę oczy. Miał naprawdę dobroduszne oblicze, ale przecież pozory mogły mylić. Zwłaszcza, że Astrze nic tutaj nie pasowało.
    Dlaczego ojciec młodych Arystokratów nie sprawdził jej umysłu? Dlaczego uwierzył oskarżeniom swojego młodszego syna i tak po prostu skazał na męki pierworodnego a niewinną Kapeluszniczkę wtrącił do lochu? Dlaczego jeszcze nie przyszedł by sprawdzić ją swoją mocą? Przecież dowiedziałby się jak wyglądało to z jej perspektywy. Ta cała szopka była... zbędna.
    Strażnik wyglądał na usatysfakcjonowanego tym co napisała Alissa. Nie odpowiedział od razu. Otworzył oczy i szarość tęczówek zalśniła zupełnie jak u... u Hilala. Tamten miał dziwne oczy, które przypominały płynne srebro. Oczy tego mężczyzny natomiast były zwyczajnie szare ale było w nich coś... interesującego.
    Astra, z racji, że była niema mogła silniej bazować na pozostałych zmysłach, dlatego nie umknął jej ten blask. Jego twarz natomiast była jakby znajoma. Ale przecież dziewczyna widziała już tego żołnierza wczoraj, kiedy wyprowadzał ją z sali.
    -
    Pomagam, bo mogę. - powiedział wymijająco - Nie wiesz co cię czeka. Dlatego się dziwisz mojej pomocy. - dodał - Nie mogę powiedzieć nic więcej, ale zdradzę, że postawiłem na ciebie niemałą sumkę. Dlatego chcę, byś była sprawna i zdrowa gdy nadejdzie czas.
    Mówił spokojnym głosem. Miła odmiana przy krzykach Hilala z pomieszczenia nieopodal. Miła odmiana po tych wszystkich oskarżeniach, płaczach i wybuchach furii.
    Co chwilę zerkał w stronę sali tortur. Widać było, że wrzaski przeszkadzają mu w normalnej rozmowie. Jednocześnie kiedy jego wzrok kierował się w bok, spojrzenie stawało się obojętne, mętne.
    Gdy zadała pytanie, wzdrygnął się zbity z pantałyku i spojrzał jej w oczy. Przez chwilę mogła zobaczyć zaskoczenie na jego licu. Ułamek sekundy później, uśmiechnął się dobrodusznie i przechylił lekko głowę. Czub na hełmie poruszył się.
    -
    Właściwie jest mi obojętne, czy Panicz Hilal zdechnie tutaj, w lochach, nie wytrzymując tych delikatnych kuksańców jakie serwuje mu Mistrz Tortur, czy jego głowa potoczy się po dziedzińcu. - wzruszył ramionami z rozbrajającą szczerością - Zamordował Panicza Szacha. A za to czeka go tylko jedno. - posłał jej promienny uśmiech, mrużąc oczy - W tej chwili liczy się gra, bo pionki przestały się skupiać na sobie i zwróciły się ku wyższym figurom. Jedz jedz, moja droga. Musisz mieć dużo siły. - ponaglił ją ręką i wskazał na kawałek ciasta - Qadir również postawił na ciebie. I będzie niekontent jeśli nie wytrzymasz, bo pogardziłaś jego kawałkiem baby. - zachichotał.
    Niestety Strażnik zamiast wyjaśnić co się dzieje, zamiast odpowiedzieć na jej pytania... namieszał jeszcze bardziej.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 6 Maj 2018, 23:33   

    Jego oczy. Jego wygląd. W coś nich było co nie dawało jej spokoju. Oczy podobne dość do hilalowych, a twarz. Twarz dziwnie znajoma. Tylko dlaczego? Miała przeczucie, że to coś więcej niż zwykłe złudzenie. Coś ważnego, ale co? Może później na to wpadnie.
    Przestała pisać po jego pierwszych słowach.
    Pieniądze? Postawione na nią? Sprawna i zdrowa? Czy ona ma u licha wywalczyć sobie wolność na arenie?! Niezbyt jej się ta wizja podobała.
    Zamknęła notes z cichym pufnięciem. To co usłyszała jak dotąd nie napawało jej specjalną nadzieją, że to co pisała by osiągnęło cokolwiek.
    Uśmiechnęła się kącikami ust słysząc jego opinię o torturach. Barbarzyńcy w ładnych wdziankach. Torturowała sama. Dwukrotnie. Miała jednak konkretne rzeczy do osiągnięcia przy ich użyciu. Tortury dla tortur były jej zdaniem bezcelowe i głupie. Prymitywna rozrywka dla prymitywów co pięknie pokazywał "mistrz małodobry".
    Hilal jej się przyznał, że on to zrobił, ale nikt raczej o tym nie wiedział więc mogła udawać niewiedzę.
    "Czyli oskarżenie rzucone w emocjach i pewne podobieństwo metody do mocy oskarżonego to wystarczające podstawy by skazać kogoś na śmierć? Wspaniała możliwość pozbywania się niechcianych osób i to całkowicie oficjalnie."
    Zastanawiała się kto jest pionkami, a kto figurami. Zależność była oczywista. Figury miały więcej władzy, pieniędzy, wpływów etc. Pionki zaś miały mniej. Tylko kto był kim?
    Pionkami był strażnik i jemu podobni, a arystokraci figurami?
    A może pionkiem był nawet senior rodu w grze granej przez kogoś innego?
    Jego słowa jednoznacznie (prawie) sugerowały tylko konflikt. Rodzaj konfliktu pozostawał jednak niewiadomą.
    Przyjrzała się babie. Nie była fanką tak suchych ciast. Jednak nie musiała tego mówić. Ciasta je się zazwyczaj na deser, a ona je miała trochę do jedzenia. Może zje, a może nie.
    Uznała, że nie ma co owijać w bawełnę i walnęła prosto z mostu: "To wszystko brzmi jakbym miała walczyć na arenie ku uciesze gawiedzi i zysku tobie podobnych."
    Była ciekawa jego reakcji. Lub jej braku.
    Ludzie zaskakująco często zapominają, że brak reakcji jest też reakcją. Reakcją, która ma coś maskować. Prawdę.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 9 Maj 2018, 00:22   


    Przeczytał jej tabliczkę i wybuchnął głośnym śmiechem. Szybko jednak zakrył usta i spojrzał na boki, czy nie sprowadził tym innych strażników lub nie wywołał Mistrza Tortur zza załomu. Przez chwilę milczał, czekając, ale słysząc krzyki dochodzące z oddali, uśmiechnął się i powrócił wzrokiem do oczu Astry.
    Był tak samo okrutny jak i inni. Ani mniej, ani więcej. Czy to dawało prawo do osądzania go? Oczywiście, że nie. Był jedynie obserwatorem. Nie on decydował o tym, co stanie się z mordercą Dziedzica.
    -
    Czyż nie od zawsze w ten sposób pozbywa się problemu? - zagadnął a w jego oczach błyszczało rozbawienie - Jeszcze tego nie rozumiesz? Panicz Hilal i tak zginie, nie ma dla niego ratunku bo zamordował z zimną krwią... swojego brata. - zawahał się przy ostatnich słowach, co powinno dać Alissie do myślenia - Nie wiesz po co te tortury? - przechylił głowę i uśmiechnął się do niej promiennie.
    Przez chwilę milczał, czekając na jej reakcję. Przyglądał się jej. Ona też miała czas by się jemu przyjrzeć, chociaż hełm zakrywał jakąś część jego twarzy no i włosy. Ciężko było więc określić, czy był szpakowaty czy może zmarszczki na twarzy wcale nie szły w parze z wiekiem. To, że wyglądał na pana grubo po trzydziestce, nie znaczyło, że tyle miał. Trudno też było określić jego rasę bo wyglądał pospolicie.
    Zmienił uśmiech. Na jego licu błysnęło współczucie.
    -
    Jeszcze nie torturowano go w nocy. Na razie dozują to. - wyjaśnił - Ale co będzie jutro czy za kilka dni? Jak będziesz się czuć, gdy po całej nocy wrzasków Hilala wezwą cię na przesłuchanie? Ile bezsennych nocy wytrzymasz w pełnym zdrowiu psychicznym?
    W oddali szczęknął zamek. Strażnik poderwał się i spojrzał w tamtym kierunku. Zmarszczył brwi a jego ruchy stały się nerwowe.
    Nachylił się bo od tej chwili musiał mówić ciszej. Nikt nie mógł dowiedzieć się, że był tutaj tak długo. Nie miał czasu reagować na jej kolejną tabliczkę, dlatego ją zignorował.
    -
    Chcą cię złamać. - powiedział konspiracyjnie - Nie mogą cię torturować fizycznie bo nie mają nad tobą władzy. Dlatego używają Hilala by cię gnębić psychicznie. Dla swojej uciechy, prawdopodobnie dla uciechy Mata. - spojrzał w bok, widocznie zdenerwowany. Musiał umknąć. Korytarze były długie, ciągnęły się w mrok dlatego nie musiał bać się o kryjówkę. Ale chciał powiedzieć jej jeszcze coś.
    -
    Jutro czeka cię przesłuchanie. - powiedział - Nie wchodź w układy z Matem. Choćby nie wiadomo co ci obiecywał, nie zgadzaj się na nic.
    W korytarzu prowadzącym do celi dziewczyny rozległy się kroki. Strażnik skrzywił się i po raz ostatni spojrzał w oczy Alissie. Skinął jej głową ze zmarszczonymi brwiami po czym odszedł w przeciwną stronę. Już po chwili zniknął w ciemnościach.

    Na szczęście inny Strażnik nawet nie spojrzał na nią gdy przechodził obok celi. Poszedł za załom i już po chwili krzyki Hilala umilkły. A po kolejnej chwili dało się słyszeć szuranie i zniesmaczone mlaskanie.
    Strażnik przyciągnął bezwładne ciało czarnowłosego więźnia i dosłownie wrzucił go do celi. Nie dbał czy ten się potłucze czy nie, i tak był nieprzytomny.
    Czy tak będą wyglądały kolejne dni Astry? A może jutro, na przesłuchaniu stary Soleil zajrzy w jej umysł i odnajdzie prawdę?
    I jaką rolę w tym wszystkim odgrywał szarooki Strażnik?
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 9 Maj 2018, 21:03   

    Westchnęła.
    Facet zupełnie nie zrozumiał przesłania. Nie pytała się sens tortur, ale działanie bez jakichkolwiek sensownych dowodów.
    Hilal był idiotą godząc się wykonać prośbę brata. Szczególnie w taki sposób. Wyglądał na rozsądniejszego, ale pozory mylą. Patrząc na to, że naprawdę był winny - ostatecznie sam jej się przyznał to kara była niby zasłużona. Choć nadal nie widziała co mógł na tym zyskać. Chyba, że chciał popełnić samobójstwo z dodatkowymi krokami, ale na to nie wyglądało.
    Jako kara tortury się nieźle sprawdzały. W śledztwie? Niespecjalnie.
    "Nie wiem." Wiedziała, że torturami można złamać każdego. Bez wyjątku. Nie wszystkie zaś były naprawdę brutalne.
    Wiedziała jednak, że jeśli jej nie zabiją wkrótce to powinno wszystko się jakoś sensownie dla niej skończyć. Nawet Upiorni nie mogą robić sobie czego chcą z innymi. Jej wuj wiedział gdzie jest. Uczył szermierki też kilku szlachciurów, a łatwo go było polubić. Pewnie by był w stanie coś przez nich osiągnąć. Chyba, że Upiorni to większe dupki niż jak dotąd sądziła. A poprzeczka i tak nie była specjalnie wysoko.
    Jak miło, że przesłuchanie zaplanowali na jutro, a nie na za miesiąc. To jak na razie najsensowniejsza rzecz w tym całym cyrku jaki się zrobił z tego cholernego balu. Dlatego nie lubi takich przyjęć.
    Książka ci krzywdy nie zrobi chyba, że spadnie na głowę. Ludzie, z którymi walczysz chcą cię zabić lub poranić. Nie trzeba zgadywać. A tu? Niby wszystko ładnie i jest w lochu. W zasadzie przez cholerny przypadek.
    Spojrzała na Hilala. Nie było jej go żal. Nie był niewinny. Nie tylko to. Zrobił to w sposób niemal natychmiast wskazujący jego. Patrząc jednak na jego posiłki lub raczej ich brak, intensywność tortur i brak jakiejkolwiek opieki medycznej nie sądziła by długo pożył. Nawet może nie dożyć egzekucji o ile nie jest za góra kilka dni lub jeśli nie zmienią swojego podejścia.
    To co powiedział jej strażnik też jej się nie podobało. Agares by pewnie miał jakiś pomysł, ale sam się nie odzywał, a ona nie miała go jak spytać.
    Czuł jej poirytowanie, a ona jego niezrozumienie. Tylko tyle i aż tyle.
    _________________




    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 18 Maj 2018, 21:12   


    Może i Strażnik powiedział, że przesłuchanie odbędzie się jutro... Ale w rzeczywistości minęło kilka dni zanim możni zdecydowali się wysłuchać co ma do powiedzenia zamknięta w celi dziewczyna. A raczej nie tyle co ma do powiedzenia, lecz do przekazania. Jej myśli będą rozczytywane, analizowane i poddawane osądowi.
    Nikt nie przygotował jej na spotkanie z przesłuchującymi. Kilka dni które spędziła w lochach w jej odczuciu zlały się w jedną całość. Tylko dzięki przynoszonym posiłkom mogła określić kiedy wypadał poranek a kiedy wieczór, światło słoneczne nie docierało do podziemi. Panował tu wszechogarniający chłód, smród i atmosfera, w której mało kto by wytrzymał. Codzienne krzyki Hilala wryły się już w urok tego miejsca, Astra wysłuchiwała ich dzień w dzień bez przerwy. A sam Upiorny... mimo obrażeń był odporny, bardzo odporny. Nikt nie powinien wytrzymywać takich katuszy przez tak długi czas.
    I jeszcze czasami, po wieczornym posiłku miał ochotę rozmawiać. Zagadywał ją, wypytywał o głupie rzeczy jak na przykład jaki kolor lubi Astra, co lubi jeść. Chyba nie wytrzymywał tego psychicznie.

    Pewnego poranka, kiedy oboje spali na swoich siennikach, Hilal w przemoczonej od krwi, potu i wilgoci lochów koszuli a Alissa w swoich cieplejszych ubraniach wyjętych z Kapelusza, w podziemiach dało się wyczuć napiętą atmosferę.
    Dzisiaj nikt nie przyszedł po Arystokratę. A przecież powinien już dawno krzyczeć z pomieszczenia nieopodal, znosić kolejne tortury które nie miały konkretnego celu.
    Nie przyniesiono im śniadania a zamiast tego przez korytarze lochów przebiegali zdenerwowani Strażnicy. Astra nie rozpoznała w nich jednak szarookiego, a może źle się przyglądała?
    Niesprzyjające warunki sprawiły, że była obolała i zmarznięta, mimo ciepłych ubrań. No i od kilku dni nie miała luksusu umycia się. Ile by dała za prysznic albo chociaż dzban wody do mycia!

    Koło południa przed jej celą stawili się dwaj mężczyźni w ubraniach Straży. Weszli do celi i bez słowa podnieśli ją. Jeśli trzeba było, wlekli ją, jeśli szła o własnych siłach, po prostu prowadzili ją przed sobą. Nie odezwali się ani raz, miny mieli zacięte.
    Coś się stało. Coś wyrwało ich ze snu dość wcześnie. Coś sprawiło, że byli podenerwowani.
    Zaprowadzili ją do pokoju. Jeden otworzył drzwi a drugi dosłownie wepchnął ją do środka, dość brutalnie, przez co straciła równowagę i upadła na... miękki, złoty dywan.
    Gdy podniosła głowę, mogła zauważyć, że pomieszczenie jest bardzo przestronne i jasne. Przepełnione złotymi ozdobami, świecznikami, ciężkimi zasłonami spiętymi po bokach ogromnych okien. A na środku stała złota wanna na lwich łapkach a w niej... gorąca, parująca, pachnąca jaśminem woda. Obok stała zaś kobieta odziana w żółtą szatę ściągniętą białym pasem w talii. Miała na twarzy półprzezroczystą woalkę która zakrywała jej twarz ale tylko pozornie, bo Alissa bez problemu dostrzegła smutek i ból wypisany na jej licu. Na przegubach miała złote kajdany.
    Astra właściwie nie miała czasu zapytać o co chodzi bo do komnaty wszedł za nią znajomy Strażnik. Nie miał hełmu, niósł go przy boku na zgiętej ręce. Dzięki temu mogła zobaczyć jego twarzy i wyczytać z niej naprawdę wiele.
    On też był zdenerwowany. Ciemne brwi miał ściągnięte a po skroni spływała kropelka potu. Dopiero teraz mogła zauważyć, że ma czarne, krótko ścięte włosy przyprószone po bokach głowy delikatną siwizną. Ciężko było jednak stwierdzić czy to zasługa wieku, czy taka już jego uroda. Głowę wieńczyły dwa grube rogi... a raczej wieńczyłyby, bo były odcięte i opiłowane. A szkoda, bo z pewnością byłyby imponujących rozmiarów.
    Mężczyzna jakby zignorował Astrę i podszedł do wanny. Oparł na niej rękę i dopiero wtedy odwrócił się do niej i zwrócił ku niej swoje szare, spokojne oczy, w których ujrzała teraz zdenerwowanie.
    -
    Rev doprowadzi cię do porządku. - powiedział krótko, po żołniersku, wskazując służkę - Zostaniesz umyta, dostaniesz odzienie i porządny posiłek. A następnie pójdziesz ze mną.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 18 Maj 2018, 22:54   

    Cholerni arystokraci. Jak zwykle trzymają się danego słowa tylko jak im to wygodne. I zamiast jednego dnia przesiedziała tu kilka. Ciekawe czego już wuj się dowiedział. Wracała do domu by odpocząć i po balu miała wrócić. A nie wróciła.
    Paskudnie tu było. Ciemno i mokro. Musiała się zmuszać by robić regularnie przynajmniej proste ćwiczenia, bo by się nie mogła potem wcale ruszyć.
    Ile by teraz dała za gorącą kąpiel. Nie tylko byłaby przyjemna, ale wiedziała, że zaczyna już śmierdzieć.
    Hilal zaś jeszcze jakimś cudem żył. Może jednak mu coś robili by nie kopnął w kalendarz albo był naprawdę wytrzymały. Ciężko stwierdzić bez materiału porównawczego. Odporność osobnicza na różne czynniki jest dość odmienna.
    Jednak kontakt z rzeczywistością stracił. Pytał o takie duperele jakby nadal byli na balu, a nie w lochu.

    Dzień, w którym nie zabrali go na męki był o tyle ciekawy, bo inny. Obecność strażników była dziwna. Nie tyle co ich sama obecność, ale jak się zachowywali. Coś się stało, ale dlaczego biegali po lochach? To jednak nie więzienie gdzie mógłby mieć miejsce bunt osadzonych.
    Miała nadzieję, że długo to jeszcze nie potrwa. W takich warunkach ciężko pozostać na dłuższą metę zdrowym, a jej nie chciało się potem doprowadzać do porządku nie wiadomo jak długo.
    Jak otworzyli drzwi jej celi to wstała zanim zdążyli do niej podejść. Coś się w końcu działo, a strażnicy lubili współpracujących. Ułatwiało im to pracę. Dała się spokojnie poprowadzić.
    Zaprowadzili ją gdzieś, otworzyli drzwi i wepchnęli do środka.
    Już sam fakt, że po popchnięciu potknęła się i przewróciła świadczył, że już nie tamte warunki zaczęły na nią wpływać. Normalnie coś takiego mogłoby się zdarzyć tylko gdyby była pijana lub skrajnie zmęczona.
    Wylądowała na dywanie. Na raczej porządnym dywanie. Rozejrzała się. Aż rozbolały ją oczy. Było tu jasno. I całkiem ładnie choć na jej gust zbyt bogato.
    Jednak szybko jej uwagę niemal całkowicie pochłonęła wanna. Aż przełknęła ślinę na jej widok. Miała nadzieję, że to jej się nie śni. Jeżeli dawali jej się umyć to mogło zaczynać być lepiej.
    Mniej pozytywna, ale jakże przydatna część umysłu dodała: albo chcą się tobą zabawić i nie chcą byś śmierdziała.
    Potrząsnęła głową. Bez względu na powody teraz by była gotowa zabić za kąpiel.
    Wszedł tu strażnik, który ją wcześniej odwiedził. Był zdenerwowany. Trochę to ją rozbawiło. Jednak niczego po sobie nie okazała. Po chwili rozbawienie zniknęło, bo uświadomiła sobie, że to może oznaczać także kolejne komplikacje. Fakt, że miał rogi. Ucięte, bo ucięte rogi też jej się nie podobał. Słyszała, że coś takiego robią niektóre rody w ramach kary. Największej poza śmiercią. Pozbawienie statusu i rogów, które są jego symbolem.
    Nie słyszała by choćby jeden pozbawił się swoich z własnej woli.
    Przeszedł koło niej jakby tu nie stała. Dopiero przy wannie spojrzał na nią i się odezwał.
    Nie skomentowała jego słów w żaden sposób. Miała teraz gdzieś powody. Teraz miała przed sobą wannę pewną gorącej wody.
    Zwróciła teraz też uwagę, że kobieta, która tu stała i najwidoczniej nazywała się Rev ma na rękach złote kajdany. Niewolnica. Dawno nie widziała tego procederu. Jednak wyglądała całkiem dobrze więc poza brakiem wolności pewnie nie było jej tu tak źle.
    Miała gdzieś czy ten facet nadal tu stoi. Zaczęła się trochę sztywno rozbierać by móc jak najszybciej wejść do wanny. Buty, skarpety. Kapelusz, który położyła pod samą wanną. Ściągnęła kamizelę i koszulę. Potem siadła na podłodze, by ściągnąć spodnie i majtki. Bała się, że się przewróci gdy spróbuje to zrobić na stojąco.
    Wskoczyła do wanny lekko rozchlapując wodę i kompletnie się zanurzając. Woda była gorąca. Szczypała, ale też rozgrzewała i rozluźniała mięśnie. Nie wynurzając w zasadzie niczego poza twarzą ponad wodę rozkręciła warkocz. Jej wściekle rude włosy otoczyły chmurą jej głowę.
    Miała szczerą nadzieję, ze będzie mogła się trochę wymoczyć. Szybkie mycie i wypad też nie byłoby złe, ale zdecydowanie mniej pożądane na chwilę obecną.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,84 sekundy. Zapytań do SQL: 10