• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Misje » Skarb Pompei
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Zapomniana

    Godność: Kalto
    Wiek: Na oko 19
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Wszekkiej maści słodycze, wodę oraz urocze, małe zwierzątka
    Nie lubi: Ciemności, samotności... a, no i zimna
    Wzrost / waga: 170 cm /ok. 50 kg
    Aktualny ubiór: Zazwyczaj: Top, przepaska, skromne ozdoby, ostatnio naszyjnik z kolorowego piórka Event: puchata, podbita kurtka i nauszniki na te długaśne uszy
    Znaki szczególne: Rybi ogon/nogi czasem pokryte łuskami, długie uszy, skrzela, woń morskiej wody
    Pod ręką: Składany wózek inwalidzki
    Stan zdrowia: 100%
    Dołączył: 18 Sty 2017
    Posty: 82
    Wysłany: 8 Luty 2018, 19:09   

    Kalto nagle, zaskoczona wyjątkowo spokojnymi i pozbawionymi złośliwości słowami Vyrona, spojrzała na Upiornego. Nim zdołała mu odpowiedzieć, odezwał się Thorn i - ku jej jeszcze większemu zaskoczeniu - zgodził się ze słowami przedmówcy. A przecież jeszcze minutę temu skakali sobie do gardeł!
    - Niepełnosprawnego? - powtórzyła za Vyronem i założyła ręce na piersi. - Wybaczy pan, ale w wodzie nie mam sobie równych. Chyba. Jeśli... um, jeśli jest tam jakaś spora woda, to spokojnie dam radę!
    Syrenka po chwili zerknęła na Thorna. Poważnie: kiedy oni zdążyli się tak polubić, że na oczach wszystkich zaczęli się ze sobą zgadzać? Czy może było to tylko ze względu na okoliczności? Ale co racja, to racja - jeżeli nie było tam gdzieś wody, to będzie mały problem z jej użytecznością. Z drugiej strony sam jej wygląd przyciągał większa uwagę niż cokolwiek innego wokół. Może faktycznie byłaby w stanie skupić na sobie piratów, z którymi ponoć mieliby się zetknąć?
    Przez chwilę Senna ucichła i wysłuchała słów Thorna. Miał rację. Kiedy tak się po nich rozejrzała, faktycznie zwracali na siebie niemałą uwagę. Po chwili namysłu doszła do wniosku, że nawet gdyby ktoś inny podjął się jej zadania dywersji, poradziłby sobie pewnie równie dobrze, co Kalto. Ale mimo to nie chciała czuć się bezużyteczna. Ci dwaj, Thorn i Vyron, znali się pewnie na walce (Thorn na pewno, widziała go w końcu w mundurze Gwardii), Ira... zdaje się potrafiła wybuchnąć naprawdę niebezpiecznym gniewem, Rosie... W sumie tego syrenka nie wiedziała, ale pewnie i tak była w tym dobra. A ona? Umiała pływać, skraplać wodę z powietrza... i to chyba tyle.
    - To co ja mogę zrobić? - zapytała wreszcie wprost i spojrzała to na swoich "partnerów w zbrodni", to na posłankę ich pracodawcy. Kim ona wreszcie była? - Naprawdę chcę się przydać...
    Muszę jakoś pomóc! -
    Spojrzała po nich zdesperowana. Pozwoli im dyskutować z nieznajomą. Ona sama nie była zbyt zaznajomiona z różnym ich planowaniem. Nie chciała im przeszkadzać.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 9 Luty 2018, 14:23   

    Rosie w przeciwieństwie do reszty nie wyrywała się z pytaniami i pretensjami. Nie odczuwała takiej potrzeby. Jak na razie pytania które inni zadawali, były wystarczające w jej odczuciu.
    Ogólnie pierwsze co jej się rzuciło w oczy to to, że kobiecina sama z siebie się nie przedstawiła, a i ich nie zapytała o imiona/przydomki/ksywki, cokolwiek. Oznaczało to że albo już je zna, albo że nie są czymś istotnym w jej mniemaniu.
    Rosie zastanawiała się również nad tym, kim jest ósma osoba, która wie o ich wyprawie. Miała jedynie nadzieje że ta ósma niewiadoma nie przysporzy dodatkowej roboty.
    To że Ede nie chciała pokazać jak wygląda, kompletnie wisiało Sennej. Może ma szpetną mordę i nie chce jej pokazywać? Albo jest kimś znajomym dla kogoś z tu zebranych?
    Widać i słychać było wyraźnie że kobieta nie czuje się dobrze z rolą informatora. Rosemary odnosiła wrażenie, że Ede woli raczej pracować w trybie niewidocznym? Raczej nie przepada za byciem w centrum uwagi. Jakby nie patrzeć, to tylko przypuszczenia. Nic nie jest pewne, a rąbki tajemnicy jakie uchylała, były ochłapami które na dodatek dość mało mówiły.
    Parsknela śmiechem, słysząc przytyk o kolorze włosów. Thorn jest słodziutki w tym swoim wodzowaniu. Viridian jest dość cierpki. Są jak niebo a ziemia. Zabawnie się ich obserwuje.
    Senna w ciszy sluchała jak sobie używają na tej rybce, sama mimochodem się jej przyglądała. Jak dla niej robili z tego za dużą szopke. W końcu to tylko dostarczenie listu tej całej Kompanii. Wielkie halo.
    Faktycznie, Kalto miała ograniczone możliwości fizyczne. Gdyby ktoś ją zaatakował miałaby pewnie spore problemy z obroną czy z ucieczka. Ale ludzie no, w porcie Kompanii są strażnicy. Widząc taka sierote na wózku, pewnie będą się palić do tego by jej pomóc.
    Głównym problemem była w tym momencie tak naprawdę, nieśmiałość rybki. Gdyby ktoś zaczął dociekać, jak kto wygląda, skąd się znają czy inne takie, Rosie coś czuła że dziewczyna by poległa. Machnela ręką, niczym znudzony uczniak
    - Zostaniesz się tu z resztą i obmyslicie plan. Wybacz Ede, ale za wcześnie bym mogła ocenić twą zdatnosc do czegokolwiek. Ja pójdę zanieść te przesyłkę zgrozy. Może napatoczy mi się po drodze jakiś przystojniak to sobie podjem przy okazji. - przewróciła oczami, biorąc ową kopertę zagłady. Taki spór o dostarczenie listu. Jak dzieci w żłobku, kłócące sie o to, kto powinien iść do wychowawczyni donieść na kolegę który ich bije.
    Wstała powoli z krzesła, przeciągając się.
    - Zanim jednak rusze, musisz mi powiedzieć kim są osoby które wymieniłaś i jak wyglądają. Faktycznie może się to okazać dosyć istotne. - posłała reszcie uśmiech, bez śladu radości. Raczej prowokujący. Wyciągnęła zza pasa glocka. Pogladzila go po lufie, położyła prawa nogę na krześle. Podwinela trochę spód sukienki, ukazując pas skórzany, dopasowany do glocka. Włożyła go tam, poprawila sukienkę i się wyprostowala.
    _________________
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 15 Luty 2018, 23:09   

    Na samym początku Ede spoglądała na Vyrona, który postanowił jako pierwszy zabrać głos. W milczeniu wysłuchała wszystkich jego pytań, także tych, które nie były do niej skierowane. I tylko siedzący najbliżej Thorn i Szprotka mieli jakąkolwiek szansę dosłyszeć cichy śmiech członkini wyprawy. Przypadł on akurat na tę chwilę, gdy mężczyzna dotarł do pytań o wygląd wymienionych przez nią kobiet.
    Następnie jej spojrzenie przeniosło się na tego, który mówił najdłużej - Thorna. I tutaj nie przerwała, by odpowiedzieć na jego słowa, a jedynie uniosła swoje ręce, chwytając palcami za krawędzie kaptura. Ciche westchnięcie Marionetki zgrało się z przeprosinami ze strony Arystokraty. Wkrótce po tym ubranie przestało już rzucać jakikolwiek cień i wszyscy mogli ujrzeć twarz Ede, przynajmniej na tyle na ile pozwalał półmrok pomieszczenia.
    Można pomyśleć, że nie była największym z dzieł swojego twórcy. Uwagę zwracał przede wszystkim brak nosa, czy włosów i ciemna cera kobiety. Z początku mogła się wydawać czarna, jednak dwójka siedzących najbliżej mogła dostrzec, że w istocie jest to bardzo ciemny fiolet. Do tego bladoróżowe usta i opisywane już wcześniej oczy - lustra.
    Palce Ede jeszcze przez chwilę trzymały kaptur. Mniej więcej tyle czasu, żeby Thorn mógł zacząć wymieniać wady wybranych przez siebie członków, którzy w jego odczuciu nie nadawali się do wykonania zadania. Przez chwilę wydawało się, że kobieta wtrąci się w wypowiedź, ostatecznie jednak poprzestała na przyglądaniu się mówiącemu Arystokracie.
    Chociaż warto odnotować jeden mały szczegół. Ciche słowo wyszeptane przez Ede w chwili, gdy Thorn powiedział: "nadawać się do tej misji". Nawet siedzący najbliżej nie był w stanie dobrze dosłyszeć, był jednak przekonany, że do jego uszu dotarło słowo "wie".
    Dopiero gdy ten zadał pytanie o zainteresowanie ich wyprawą osób trzecich. Wtedy to wyciągnęła nieznacznie przed siebie lewą rękę i nie dając nikomu innemu odezwać się przed nią, powiedziała:
    - Wybaczcie, ale to pytanie wydało mi się niezwykle istotne i nie chciałabym, aby przypadkiem umknęło. Może jednak najpierw jeszcze raz podkreślę, że o naszej wyprawie wie osiem osób i nikt więcej. Um... - nagle przerwała i spojrzała po wszystkich. - Jeżeli ktoś z państwa powiedział komuś, to wtedy więcej. Jej dłoń opadła i przez naprawdę krótką chwilę stała w ciszy. - Jednak pan Veredett miał tylko stworzyć Żywy Okręt dla badacza fauny, żeby ten nie musiał zatrudniać zbędnej załogi, a mógł przewozić próbki. I co prawda nie było mnie przy tej rozmowie, jednak pan Njestd zdał dość szczegółową relację i pokazał umowę. Może być także istotne, że jeszcze przed złożeniem zamówienia organizator naszej wyprawy próbował ustalić kto jest posiadaczem jednego z pięciu Żywych Okrętów i nie udało się to. - I tutaj jej głos stał się nieco żywszy. - Zmierzam do tego, że nie ma przesłanek wskazujących na to, że śmierć pana Veredetta jest jakoś powiązana z naszą wyprawą. - Kolejne słowa skierowała już tylko do Thorna i Vyrona, więc to w ich stronę patrzyła, zamiast przeskakiwać pomiędzy wszystkimi zebranymi.
    - Nie wiedziałam, że ten statek należy do jednego z panów. Mimo wszystko uważam, ze ograniczenie się do osób, które już wiedzą i wykorzystanie Żywego Okrętu pana Veredetta będzie bezpieczniejsze, niż statku kompanii z pełną załogą.
    I następnie oddała głos Szprotce i Rosemary, którym nie pozwoliła mówić wcześniej przez wyjaśnienia dotyczące ich statku. Tym razem czekała już do samego końca i dopiero wtedy zwróciła się najpierw do porywczej kobiety, która była gotowa już teraz wyruszać z listem.
    - Jak pan Aeron - lustrzane spojrzenie Ede zdawało się szukać u Thorna potwierdzenia, że wymienione przez nią imię należy właśnie do niego - zauważył musimy opracować plan oparty o nasze mocne i słabe strony. Nalegałabym więc, żebyśmy pozostali tutaj do końca narady, a dopiero jak przybijemy do portu zajmiemy się przesyłką. Gdy znajdziemy się na lądzie jeszcze raz powiem Ci wszystko co musisz wiedzieć. Jestem jednak całkowicie pewna, że nikt nie zapyta Cię jak wygląda Elfriede, a tym bardziej Lisolette. - Wiadomość, którą wcześniej przysunęła syrence, teraz podniosła i pokazała wszystkim.
    - Problemy mogłyby się pojawić, gdyby ktoś podważył autentyczność tego listu. Nie ma jednak w Kompanii, a także poza nią, nikogo kto byłby w stanie skutecznie zanegować jego autentyczność. Nie ma mowy, żeby komukolwiek z was stała się krzywda podczas wykonywania zadania. Nie wiem czy pan Njestd was o tym poinformował, ale wszyscy są niezbędni, żeby dostać się do skarbca. Także Ty. - Ostatnie zdanie wypowiedziała znacznie cieplej i skierowała je w stronę "niepełnosprawnej" syreny.
    Odłożyła wiadomość o kryjówce piratów na stół. Nie jednak tam, skąd ją wzięła, a przed sobą. Następnie znów sięgnęła do kieszeni płaszcza, tym razem po drugiej stronie. Wyciągnęła jeszcze jeden dokument, tym razem zawarty na naprawdę sporym arkuszu złożonym wiele razy.
    _________________

    *****




    Siedem Nieszczęść: Gniew

    Godność: Ira Inferveo
    Wiek: około 20
    Rasa: Cień
    Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy
    Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką
    Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi
    Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana. Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas.
    Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku
    Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem
    Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek
    Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    Dołączył: 06 Lis 2016
    Posty: 138
    Wysłany: 20 Luty 2018, 21:52   

    Ira powoli pozwalała płonącemu w niej gniewowi gasnąć. Gniew na nic jej się nie przyda. Nie teraz przynajmniej.
    Wygląd Ede nie zrobił na niej większego wrażenia. Widziała rzeczy dziwniej wyglądające, a to, że wielu Marionetkarzy tworzyło bardzko ludzko wyglądające Marionetki nie oznaczało, że robią tak wszyscy. Żywy przykład był tuż obok.
    - Myślenie, że o tym widzą tylko osoby tu obecne i pan Njestd i trup to raczej pobożne życzenie, a nie fakt. Njestd gadał o tym na prawo i lewo przecież. Bądźmy szczerzy - jesteśmy zbieraniną przypadkowych osób, a nie zespołem. Jesteśmy zbieraniną, bo nie byliśmy starannie wybrani, ale zgłosiliśmy się z różnych powodów. Nawet gdyby nie to, to i tak ileś osób by o tym mniej lub gorzej wiedziało. Zapasy, bo jakieś raczej są zorganizowane na wyprawę nieokreślonej długości i ludzie, którzy je sprzedawali oraz przywieźli. Właściciel statku i kto wie z jego otoczenia. Osoby, które o niej słyszały tak jak my. Osoby, którym może to być nie na rękę i mające swoich informatorów - nie żeby byli potrzebni jacyś przesadnie dobrzy w tym wypadku. - nawet gdyby nie to, że Njestd z tym się wcale nie krył to można by sporo się dowiedzieć z jego działań. Kryminały mogły być fikcją, ale bazowały jednak na prawdziwych metodach.
    - Zaraz, zaraz! Żywy Okręt? Żywy w sensie jako istota żywa, a nie nazwa? To mi się średnio podoba. Nie wyrzuci kogoś kto mu się nie spodoba? Czy może... nie wiem. Umrzeć lub stracić przytomność? I co wtedy? Czy będzie na nim ktokolwiek kto zna się na tradycyjnej żegludze czy jak to się tu to nazywa - patrząc na to, że tu się w sumie lata - kto będzie mógł nas doprowadzić do bezpiecznego portu jak coś się stanie? - w sumie ona mogła by się zmyć gdyby ktokolwiek zasnął, ale jakoś nie widziała powodu by o tym wspominać.
    - No oczywiście. Przypadki się zdarzają. Szczególnie wtedy kiedy są doskonale zgrane w czasie i dotyczą istotnych osób. - jej głos wręcz ociekał ironią. Mógł to być przypadek, ale patrząc jak bardzo chciała ich o tym przekonać był lekko podejrzany.
    Jej następnych słów nawet nie skomentowała. Dowiedzenie się o tej wyprawie to nie był żaden problem. Była tu niespełna tydzień, a i tak się o niej dowiedziała. A w Świecie Ludzi nie było biuletynu lustrzanego.
    - Jest takie powiedzenie; "Przezorny zawsze ubezpieczony". - naprawdę jej się nie podobało, że tak szczędzili jakichkolwiek informacji. I to informacji, które mogły być istotne dla powodzenia tego całego biznesu.
    - Powiało grozą. -po krótkiej chwili z przymkniętymi powiekami podjęłaby - Wszyscy są niezbędni? W jaki sposób? Nie wiemy nic. Równie dobrze może to być jakiś cholerny rytułał, który potrzebuje ofiar z sześciu żywych istot by Njestd mógł sobie spokojnie wejść i zdobyć co chce.
    Była może młoda, ale nie ufała innym zbyt łatwo. Samo przybycie tutaj było już pewnym ryzykiem, bo w zasadzie nic nie wiedziała. Z tego co widziała nie była w tej kwestii odosobniona. Obecność Upiornych była w pewien sposób uspokajająca. Zniknięcie takich osób nie przeszłoby bez echa. Choć równie dobrze może być, że to jest właśnie ich rola.
    - Jakby nie patrzeć nadal nie wiemy czy ta cała mapa naprawdę istnieje. Nikt jej tu chyba nie widział. Czy nie mam racji? - powiedziała rozglądając się po pozostałych. Przy czym po lodzie bucu ledwo przejechała wzrokiem by się znów nie rozgniewać.
    _________________
    Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...


    Ognista ręka
     



    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Vyron Gravven Laraziron
    Wiek: Wygląda na 25 lat
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Wystawne bale, turnieje, polowania, dworskie intrygi, bezwarunkowe posłuszeństwo, być w centrum uwagi
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa, braku szacunku, istot niższego stanu
    Wzrost / waga: 182 / 72
    Aktualny ubiór: Na co dzień: https://i.pinimg.com/564x/0b/61/72/0b617208c5988c161ee8ef26f52f91f4.jpg W trakcie wykonywania zadań: http://i65.tinypic.com/a4lm9x.jpg
    Pod ręką: Pałasz, sztylet (w bucie), sakiewka pełna kryształowego piasku, sakiewka z pieniędzmi, bransolety z krzyształami na nadgarstkach i kostkach oraz medalion z dużym krzyształem
    Broń: Pałasz i sztylet (w bucie)
    Bestia: Kapeluterek
    Stan zdrowia: Zdrowy
    Dołączył: 14 Lis 2017
    Posty: 40
    Wysłany: 25 Luty 2018, 21:41   

    Ukrywająca się do tej pory pod kapturem marionetka wyglądała dość specyficznie. Gdyby nie fakt, że w swoim czasie Viridian widział kilka okazów marionetek stworzonych przez, niech mu ziemia ciężką będzie, Eliasza Drosselmeiera (nieszlachetny pomiot będący, o ironio, ukochanym dzieckiem jego ulubionej Siostry i pewnego gołodupca, który powinien roztrząsać gówno na polach, a nie wkradać się do stanu szlacheckiego), pewnie stwierdziłby, że twórca nie specjalnie przyłożył się do pracy nad swoim dziełem. Szkoda, bo gdyby włożyć w nią nieco więcej pracy i uczuć można było sporo osiągnąć. Niemniej nie dał po sobie poznać współczucia dla Ede. Słuchał uważnie tego co mówiła z typową dla siebie dezynwolturą.
    Gdy Ira zabrała głos przeniósł na nią spojrzenie swoich zielonych oczu. Dziewczyna mówiła z sensem a jak wypowiedź była bardzo logiczna. Cóż, może to kwestia zwierzęcego sprytu? Przecież zwykli przedstawiciele plebsu, do których dziewczyna się zaliczała, mają problemy z myśleniem, o jakiejkolwiek logice nawet nie wspominając. Obraz istoty myślącej zepsuła nieco wypowiedź o statkach. Prawdę mówiąc, Vyron sam nie miał pojęcia czym są owe „żywe statki”, ale nie dawał po sobie tego poznać. Dziewczyna w swoim życiu musiała się jeszcze sporo nauczyć. Jak to mawiają co poniektórzy, czasem w towarzystwie lepiej udawać, że się coś wie, nawet jeśli się nie wie. Dzięki temu nikt nie wytraci ci kart z ręki i nie wyśmieje niewiedzy. Gdy przeszła do wypowiedzi o rytuale ponownie okazał się istotą myślącą. Viridian przez chwilę chciał zaklaskać w ręce i powiedzieć, że gratuluje Irze faktu, iż ta jednak potrafi myśleć, ale powstrzymał się. Nie będzie chwalił dni przed zachodem słońca.
    - Jeśli chodzi o autentyczność … – powiedział Viridian odnosząc się do słów Ede - to wiedz, że da się ją podważyć w każdym momencie. Mało tego, może to zrobić byle urzędniczyna portowy czy drab miejski. Fakt, czy taki dokument jest autentyczny czy też nie, pozostaje do zbadania, ale zaistnienie podważenia autentyczności pozostaje faktem.
    Powiedział lekko kręcąc głową. Nie miał ochoty na dyplomatyczne gierki, słowne przepychanki i woalki. Jeśli mieli brać udział w jakimkolwiek przedsięwzięciu to wymagał szczerości, lub czegoś na tye sprawnie zaserwowanego, by za szczerości mogło uchodzić. Ponadto oczekiwał, że Ede wyłuszczy wszystko tak jak powinna to zrobić na początku, bez snucia opowieści, w sposób jasny, szybki i klarowny.
    - Och, Pan Njestd przypadkowo zapomniał i nie poinformował nas ani o tej … – powiedział odnosząc się do ostatnich słów marionetki z typowym dla siebie przekąsem- ani o innych sprawach. Czy jest coś jeszcze, o czym przypadkiem nam nie powiedziano? Po za oczywistym faktem, że nie poinformował nas też o tym, jaka nagroda czeka naszą mała grupkę za udział w tym całym przedsięwzięciu. – powiedział patrząc na Ede - Wiesz co Ede? Może i imć Njestd’a nie ma z nami w pokoju. Może nawet nie istnieje? Może być i tak, że i on, i pan Veredett od dłuższego czasu przebywają w parku sztywnych, a my rozmawiamy z kimś zupełnie niezwiązanym ze sprawą. Nie istotne. Może zabrzmi to zabawnie, ale aktualnie jesteśmy najemnikami pracującymi dla tego, kto płaci. Możesz być sobie kimkolwiek chcesz, z konkurencją wcześniej wymienionych panów na czele, ale jeśli mamy jako grupa podjąć się wykonania czegokolwiek, to oczekuję, że udzielisz nam wszystkich niezbędnych wyjaśnień, informacji i odpowiedzi – zrobił krótką przerwę i spojrzał marionetce w oczy - Najlepiej zrób to w punktach, bo początku twojej wypowiedzi nie pamiętam, a do jej końca nie mogę się odnieść, nie pamiętając początku.
    Cóż, uczenie kogoś czym jest dowodzenie, organizacja działań jednostki bojowej i wdrażanie planu bywa nad wyraz upierdliwe, ale niestety jest konieczne. Jeśli nie z punktu widzenia komfortu psychicznego uczestników, to ze względów bezpieczeństwa. Im szybciej wszyscy to zrozumieją tym lepiej.
    _________________




    #3FFF00


    W trakcie wykonywania obowiązków SCR

    Zbroja codzienna




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 25 Luty 2018, 23:07   

    Sytuacja z każdą chwilą robiła się coraz mniej komfortowa. Oto w jednej kajucie, kilkaset metrów nad ziemią siedziała grupka takich indywiduów, jakich ze świecą można było szukać siedzących razem w zwykłej karczmie. Różnice w charakterach były tak ogromne, że obserwujący towarzystwo Thorn ledwo powstrzymał się przed kręceniem głową w niedowierzaniu.
    Właściwie jego zabiegi służyły właśnie temu, by rozpoznać z kim ma do czynienia. Viridiana znał i szczerze nie znosił za sam sposób bycia, chamstwo i butę, ale z drugiej strony mężczyzna był Szlachcicem i jemu można było wybaczyć takie zachowanie z racji urodzenia. Była z nimi Ira o której dowiedział się tyle, że nie lubiła być poniżana i traktowana jak dziecko. Kalto, miła syrenka poruszająca się na wózku za wszelką cenę chciała udowodnić swoją przydatność a Rosie? Ta wydawała mu się w tej chwili być najrozsądniejszą z kobiet. Przysłuchiwała się i jeśli już otworzyła usta, to jej riposty były zaskakująco celne. Był ciekaw kim jest blond piękność, ale poznanie jej jeszcze przyjdzie pora.
    Gdy Ede ujawniła swoją twarz, posłał jej miły uśmiech i skinął głową w podziękowaniu. Jej wygląd nie zrobił na nim wrażenia, chociaż prawdę mówiąc, mogłaby wyglądać lepiej. Nie było to jednak jej winą, życie na każdym zostawia jakieś piętno.
    Słuchał uważnie jej wypowiedzi i bardzo starał się nie pogubić ale... było ciężko. Miał wiele pytań ale chyba nie wypadało jej przerywać i siłą wyciągać wszystko po kolei. Ira zaskoczyła go bardzo trafnym spostrzeżeniem a Rosie zgłoszeniem się na ochotnika, ale tego też nie skomentował. Vyron natomiast po raz kolejny ukrył pod woalką mądrych słów wytknięcie Ede błędu.
    Spojrzał w jej dziwne, ale na swój sposób ciekawe oczy i przez chwilę zastanawiał się co powiedzieć. Jak na razie, atakowali ją z każdej strony a ona, najwyraźniej nienawykła do przemówień, nie bardzo wiedziała jak się bronić. Postanowił spuścić z tonu. Była w końcu tylko kolejną Istotą wplątaną w całą akcję. Może wcale nie wiedziała nic więcej poza to, co już im przekazała?
    Jego uwagę przykuła wyjęta przez nią karteczka. I mógłby w dalszym ciągu wytykać jej błędy razem z pozostałymi, gdyby właśnie nie ten zwitek papieru. Niepozorny, ale co skrywający?
    Pochylił się na krześle w jej stronę. Chyba źle rozpoczęli całą znajomość, może coś ugra gdy podejdzie łagodniej. Zwłaszcza, że kobieta chyba nie czuła się dobrze w roli przywódcy. Trzeba więc przejąć pałeczkę w taki sposób, by nie czuła się urażona.
    - Podsumujmy więc to, co już wiemy. Naszym zadaniem jest zdobycie skarbu, o podziale porozmawiamy zapewne później, nie to jest teraz ważne. - zaczął - Żeby tego dokonać, musimy zdobyć klucz który znajduje się w ciężkim do obrobienia miejscu. Tak, obrobienia, nazywajmy rzeczy po imieniu. - uśmiechnął się delikatnie do pozostałych. Miał już dosyć czczego gadania, sprzeczek i ataków na niepotrafiącą się bronić Ede. Już jakoś tak było, że gdy w jego otoczeniu ktoś naskakiwał na słabą Istotę, Thorn instynktownie próbował jej bronić. Oczywiście jeśli wiedział, że mu się to opłaci.
    Przeszedł w tryb Dowódcy Gwardii, przecież wiele razy przyszło mu przedstawiać ciężki plan swoim Podopiecznym, Żołnierzom Arcyksięcia. Potrafił odnaleźć się w takiej sytuacji, dlatego też postanowił zabrać głos.
    - Żeby dokonać tego bez zbędnego rozgłosu, musimy zmylić Kompanię przekazując im informacje o Piratach. W momencie gdy Kompania zajmie się ściganiem tamtych, my prześlizgniemy się do miejsca w którym jest klucz. - mówił do wszystkich i każdego z osobna, poważnym tonem - Klucz ma formę dzwonka, dobrze zrozumiałem? - spojrzał na Ede, szukając potwierdzenia - Na miejsce, po klucz, mieliśmy udać się Żywym Statkiem przeznaczonym do celów naukowych, dla zmyłki, podejrzewam. Pojawił się jednak pewien problem bo mężczyzna który miał nam go przekazać, został zlikwidowany z bliżej nieznanej przyczyny, którą stara się poznać Pan Njestd. Dlatego też nie pojawił się dzisiaj by na wszystko wyłuszczyć. - spojrzał na stół i potarł skroń palcami - Mimo wszystko okręt jest gotowy i mamy udać się do portu by na niego wsiąść i kontynuować wyprawę. Jeden z nas natomiast, gdy znajdziemy się w porcie, ma zanieść informacje o Piratach do Kompanii. Byśmy niepostrzeżenie wyrwali się Żywym Statkiem w naszą podróż. - spojrzał na Ede - Faktycznie użycie do tego celu statku bez niewygodnej załogi może być przydatne, ale w takim razie musimy uzbroić się po zęby i mieć kogo zaufanego kto pokieruje okrętem. Wszystko wydaje się być logiczne, jeśli to co przedstawiłem zgadza się z tym, co mamy zrobić naprawdę. - szukał u Ede potwierdzenia, bo może coś pomieszał - Z racji, że tutaj jesteśmy, nie musimy chyba potwierdzać, że interesuje nas ta wyprawa. Nie znamy szczegółów i coś mam wrażenie, że sama Ede ich nie zna, mylę się? - zwrócił się do niej trochę cieplej, uśmiechając się miło - Wydaję mi się, że marnujemy czas na wyciąganie kolejnych informacji, dlatego załóżmy może, że niczego więcej się nie dowiemy. Przynajmniej nie teraz. Pozostaje więc ułożyć plan kogo wysłać do Kompanii i jak zdobyć klucz wiedząc tak niewiele. Nie powiem, nie jestem do końca przekonany jeśli idzie o całość, ale może właśnie warto zaryzykować? Nawet jeśli nie wiemy co nas czeka. - spojrzał na Vyrona i do niego skierował ostatnie słowa przemowy - Przynajmniej urozmaicimy sobie żywot. - wzruszył ramionami. To właśnie z nim postanowił trzymać sztamę, bo jego znał lepiej nich pozostałych. Przynajmniej był pewien, że Viridian go nie zabije bo jakby to wyglądało wśród Szlachty?
    - Jeśli miałbym coś zaproponować... - zaczął po chwili - Ede, ty idź z listem. Wiesz do kogo się zgłosić i co powiedzieć, możesz w tej roli wypaść o wiele lepiej od któregoś z nas. - stwierdził szczerze - My natomiast uzbroimy się i zajmiemy się kwestią statku. Jeśli ktoś będzie miał wątpliwości czy nam go oddać... cóż, mamy doświadczenie w rozmowach z opornymi. - uśmiechnął się półgębkiem. Kogo miał na myśli? Siebie i Vyrona? A może tylko siebie, ale lubił mówić o sobie w Pluralis Maiestatis? Kto go tam wie.
    _________________




    Zapomniana

    Godność: Kalto
    Wiek: Na oko 19
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Wszekkiej maści słodycze, wodę oraz urocze, małe zwierzątka
    Nie lubi: Ciemności, samotności... a, no i zimna
    Wzrost / waga: 170 cm /ok. 50 kg
    Aktualny ubiór: Zazwyczaj: Top, przepaska, skromne ozdoby, ostatnio naszyjnik z kolorowego piórka Event: puchata, podbita kurtka i nauszniki na te długaśne uszy
    Znaki szczególne: Rybi ogon/nogi czasem pokryte łuskami, długie uszy, skrzela, woń morskiej wody
    Pod ręką: Składany wózek inwalidzki
    Stan zdrowia: 100%
    Dołączył: 18 Sty 2017
    Posty: 82
    Wysłany: 26 Luty 2018, 22:02   

    Kalto wolała akurat tutaj się nie wtrącać. Niewiele wiedziała o planowaniu; zazwyczaj czegokolwiek isę tknęła, robiła to stricte spontanicznie - i jakoś wychodziło. Odniosła słuszne wrażenie, że panowie Thorn i Vyron dobrze sobie poradzą w roli liderów... tudzież lidera, o ile wyłonią go spośród siebie nawzajem. Tak długo, jak tutaj była, zdążyła zobaczyć, że dwaj Upiorni pałają do siebie wszystkim, tylko nie sympatią ani żadną inną pozytywną formą uczucia, dlatego też gdyby musieli dzielić ze sobą tą funkcję, pewnie skończyłoby się to bardzo źle. Osobiście to pan Thorn miał jej głos... to znaczy, gdyby miało dojść do jakiegoś głosowania.
    Dostrzegła twarz Ede... i aż się wzdrygnęła i wyprostowała. Wyglądała... Cóż, powiedzenie, że wyglądała dla syrenki nietypowo byłoby sporym niedopowiedzeniem. Przypominała trochę te drewniane laleczki do anatomii czy coś podobnego. Ale oczywiście nie powie tego głośno! Nagle przyłapała się na gapieniu się na Marionetkę, w wyniku czego złożyła uszy i błyskawicznie przerzuciła wzrok na Irę, potem na Vyrona, a potem na Thorna.
    Żywy Statek? Cóż to mogło być? W jednej chwili wyobraźnia Sennej Zjawy wrzuciła metaforyczny piąty bieg. Zaczęła zastanawiać się, jak mógłby wyglądać taki latający statek - i do tego żywy. Czy była to taka sama maszyna, jak ta tutaj, tylko obdarzona własnym rozumem, świadomością i uczuciami? A może byłoby to całe stworzenie przemienione w środek transportu, jak latający wieloryb z gondolą pod brzuchem? A może byłoby to jeszcze coś innego? Cóż, cokolwiek by to nie było, Kalto była bardziej niż chętna, by poznać ów Żywy Statek. Może to właśnie wtedy mogłaby okazać się przydatna: zajmując się nim i spędzając z nim czas?
    Ożywiła się dopiero wówczas, gdy pan Thorn zaproponował plan. Ede idzie z listem, a oni... mają się uzbroić. Nie bardzo wiedziała, jak ona miałaby się uzbroić - i w co. To znaczy nie bardzo wiedziała, jak walczyć jako tako, ale może nawet nie musiała? Gdyby tak porządnie się ucharakteryzować, mogłaby wyglądać jak jakiś złowrogi pirat i tym samym odstraszyć potencjalnych napastników. Tak jak zwierzęta, które zmieniają kolory na takie mocno jaskrawe, by ostrzec drapieżniki, że są jadowite albo toksyczne! O, to dopiero była myśl! Podekscytowana, słuchała reszty z uśmiechem na ustach; widać po niej było, ze nakręciła się na myśl o odnalezieniu tego Żywego Statku.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 6 Marzec 2018, 06:00   

    Cóóż. Zobaczywszy co Ede skrywała pod kapturem, wcale jej się nie dziwiła, że wolała go nie ściągnąć. Mówienie, że nie należy do urodziwych jest trochę zbyt słabym określeniem w tym wypadku. Znała jednak paru takich, którzy przez tę jej...”urodę” zapłaciliby grube pieniądze, byle tylko móc położyć na niej swoje łapska. Widząc jakie z niej szkaradztwo, Rosie prawie jej współ… nie. Bardziej miała ochotę parsknąć śmiechem. Ede kojarzyła jej się z galaktyką. Chuj wie dlaczego.
    Przeciągnęła się i usiadła z powrotem na miejsce. Informacje, informacje, informacje. Thorn i Viridian mówili jak narkomani na głodzie. Pragną dostać to co ich i już. Tylko, że było to wielce nudne i nużące. Ileż można? Jakby ta dziewczyna coś wiedziała, to by to powiedziała. A nawet jeśli coś zataja, to wyjdzie to później, wyciskanie tego z niej na siłe prędzej odniesie odwrotny efekt, od zamierzonego. Ede zacznie kłamać, a już lepiej nie znać odpowiedzi niż znać fałszywą.
    Pomysł z żywym statkiem był nieźle szurnięty, ale jej pasował. To troche jak te śmigłowce bezzałogowe. Wielkie mi halo. Jak się będą mieli rozkraczyć gdzieś tam, zawieszeni między niczym a niczym, to zrobią to zarówno na zwykłym jak i żywym statku. Z resztą, zmiana środka transportu jest rozsądne.
    Kiwnęła głową w odpowiedzi na słowa Ede dot. narady i opracowania planu. Rosemary w gorącej wodzie kąpana nigdy nie była, także to nie problem.
    Jęknęła odchylając głowę w tył, gdy pomieszczenie zalały kolejne potoki wątpliwości, oskarżeń, skarg i zażaleń. Chyba tak się czują nauczyciele w sali pełnej idiotów z mlekiem pod nosem. Z tym że tu jest gorzej, bo rozmówcy są inteligentni, wysoce urodzeni i w jakiś sposób wykształceni. Więc to wszystko jeszcze bardziej irytuje.
    Nie odzywała się póki się nie pozamykali. Nie miała zamiaru zdzierać sobie głosu, na cokolwiek co w jej mniemaniu jest zbędne. W tym, wykłócanie się o racje.
    - Jacy wy jesteście upierdliwi. Ja pierdole.- powiedziała w końcu, patrząc po zgromadzonych, znużonym spojrzeniem.
    - Czepiacie się jej jak rzep psiego ogona. Nie rozumiecie, że ona jest też TYLKO jednym z uczestników? Jakby wiedziała coś więcej to by powiedziała. Wątpie by ten Njestd miał na tyle dużo czasu, by wtajemniczyć ją w każdy szczegół. Moglibyście darować sobie już to szukanie dziury w całym i skupić się na planie. Bo bez tego to za przeproszeniem, będziemy w czarnej dupie. - prychnęła, machnąwszy dłonią w powietrzu. Klasnęła w dłonie, słysząc co mówi Thorn.
    - No w końcu. Chociaż jeden normalny.- parsknęła. Tu nic nie jest normalne.
    - Z całym szacunkiem, ale ja chcę to zrobic. Rozumiem twój tok myslenia. Ede może wie więcej, ale skoro już się zgłosiłam to mam zamiar to wykonać. Nie jest to zbyt skomplikowane zadanie, więc nawet blondi sobie poradzi.- uśmiechnęła się słodziutko, kręcąc na palcu kosmyk swoich jasnych włosów.
    _________________
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 18 Marzec 2018, 14:53   

    Ede zdradziła pewne oznaki rozbawienia wysłuchawszy słów Iry. Jednak wtedy jeszcze milczała, dając innym okazję do tego aby zabrali głos. Nie trwało to jednak długo. Przeczekała jeszcze aż wszyscy się wypowiedzą i kto wie, czy nie dzięki nieoczekiwanemu poparciu zebrała odwagę na żarty i powiedziała:
    - Skąd wiecie? - Mówiąc to zasłoniła dłonią usta, lecz tylko na krótką chwilę. Wypowiedziane chwilę później słowa już i głuchy mógłby wyczytać z ruchu jej warg.
    - Więc wydało się, że zabiłam organizatora i znalazłam jego sobowtóra, który miał nielegalnie odebrać zamówiony statek i później bez problemu mogłabym wywieść was wszystkich do dawnego miejsca mistycznej pradawnej magii gdzie wszyscy zostaliby złożeni w ofierze pradawnym bóstwom mistycznej pradawnej magii! Och. I co teraz?
    Nie trudno było jednak rozpoznać, że żartuje, bądź też chce by członkowie wyprawy tak myśleli. W krótkich przerwach uśmiechała się, a jej głos był niezwykle radosny, czy może raczej rozbawiony.
    - To oczywiste, że łatwiej byłoby po prostu kupić od piratów kilku niewolników, niż ryzykować na członkach njestdowej wyprawy! Ale ile mniej wtedy jest zabawy. No i słyszałam, że jeden z was chce nas wszystkich sprzedać piratom. Uznałam, że zawsze będzie można się z nim dogadać.
    Ede śmiała się jeszcze przez chwilę. Ręce skrzyżowała na brzuchu i nawet się nieco pochyliła. Nie zważając, że pozostali mogą nie podzielać jej wybuchu dobrego humoru.
    Tuż jednak po tej chwili euforii spoważniała i wyprostowawszy się spojrzała na wszystkich zaczynając na Thornie, a kończąc na Szprotce.
    - Nie wiem jak zostaliście zwerbowani, co wam obiecano, ani skąd jesteście i jakie macie motywacje by brać udział w wyprawie. - Tutaj nastąpiła dość długa pauza. Mogło się wydawać, że Ede skończyły się pomysły co mówić dalej, a z jej twarzy nie dało się nic wywnioskować.
    - Znaczy poza tym, że każdy ma otrzymać jedną siódmą skarbu. Nie wiem jednak czego się spodziewacie, ani co uda nam się odnaleźć u celu. Wiem jednak, że gdy znajdę się w samym sercu pirackiej osady i to podczas bitwy, to nie chcę mieć przy swoim boku kogoś kto nie tylko mi nie ufa, a stara się doszukiwać błędów, mnożyć pozorne problemy, czy nie jest w stanie zapamiętać niczego co zdarzyło się dawniej niż piętnaście minut temu. - Przy ostatnich słowach zamknęła oczy. Otworzyła je po wypowiedzeniu kolejnego zdania. - Wybaczcie, nie chcę nikogo urazić. Nie zamierzam ryzykować swoim, ani waszym życiem. Sądzę, że mogę poradzić sobie sama z kradzieżą klucza.
    Cofnęła się o dwa kroki do tyłu i stanęła bokiem, jedną ręką wskazując na drzwi.
    - Jeżeli więc ktoś nie jest pewien czy chce się włamywać po klucz niech wyjdzie, bez znaczenia czy przez brak zaufania, strach, lenistwo, ostrożność, rozsądek czy z jakiegokolwiek innego powodu.
    Zanim jednak ktokolwiek zdążył zareagować, wyciągnęła lewą dłoń, chcąc ich jeszcze na chwilę zatrzymać.
    - Zanim dotrzemy do pirackiej osady minie nieco czasu. I tak będę musiała powiedzieć o planie włamania Njestdowi, więc Ci, którzy teraz wyjdą dowiedzą się wtedy o tym jaki jest plan na zdobycie klucza.
    Oczywiście mógł się podnieść bunt, że nikt nie wyjdzie, gdyż żąda informacji, bądź też z innych powodów. Nie uprzedzajmy jednak faktów i przejdźmy do tych, którzy z własnej woli postanowią zostać.
    Ede wróciła na miejsce, gdzie wcześniej stała i zwróciła się do pozostałych.
    - To co mówił pan Aeron jest w większości prawdą. W kilku drobiazgach musieliśmy się nie zrozumieć, ale nie są one w żadnym razie istotne. - Zrobiła krótką pauzę. - Chodzi o takie drobiazgi jak to, że pan Njestd nie bada śmierci, a odbiera okręt, czy to że nikt nie powinien nas zatrzymywać w kwestii podróży, a list ma nam tylko umożliwić samo włamanie. - Ede zrobiła kolejną pauzę, tym razem nieco dłuższą, w której zamknęła oczy.
    - Do chwili ataku kompanii na osadę piratów wszystko jest zaplanowane i raczej bezpieczne. Zejść na ląd w porcie, zanieść zarządcy list i oczywiście spotkać się z panem Njestdem przy Żywym Statku. Później popłyniemy do pirackiej osady i tutaj zaczną się problemy. Naszym zadaniem będzie kradzież klucza - dzwonka z domu pirata Harza Syngdjunte. Udało mi się zdobyć plany jego domu - ale proszę, nie pytajcie skąd. Nie mogę powiedzieć. Są stare i to niewiele, ale nic więcej nie mamy. Nie wiemy nawet czy gospodarz będzie w domu, ale... jego okręt - Artefakt - jest charakterystyczny. Widziałam go kiedyś jeszcze pod banderą kompanii, więc jeżeli będzie stał w porcie - rozpoznam go. - Dotknęła dłonią wyciągniętego wcześniej planu posiadłości Harza w chwili, gdy o nim mówiła. Nie rozwinęła go jeszcze. - Zanim jednak do tego przejdziemy. Żywe Statki to dość stara idea, coś jak zmiana kamieni w złoto, czy inne "marzenia". Nie wiadomo dokładnie jak działają i bardzo możliwe, że nie będziemy w stanie się tego dowiedzieć. Z tego co wiem Żywe Okręty w żadnym razie nie przypominają Marionetek. Nie mają własnej woli, nie myślą. Nie są w stanie dopłynąć do wyznaczonego celu, więc wciąż trzeba nimi nawigować. Tym twórczość Veredetta różni się od legend. Jednak potrafią trzymać kurs, manewrować jeżeli tylko mają jedną osobę, która wydaje polecenia. Słyszałam nawet, że o ile tylko się odpowiednio przygotuje Żywe Statki są zdolne nawet prowadzić walkę z jedną tylko osobą na pokładzie. - W jej głosie dało się wyczuć pewną fascynację. - Ale chyba mamy ważniejsze sprawy niż to... To możemy już zaczynać. Tylko jeszcze co do listu - chętnie z nim pójdę, jednak może zrobić to każdy. Nie będę się upierać.
    I na tym skończyła, wymownie patrząc na plan. Nie chciała zaczynać nim inni się z nim nie zapoznają. Przynajmniej tak to wyglądało.

    Każdy kto weźmie plan otrzyma ode mnie na pw rysunek pomocniczy oraz opis tego co plan przedstawia. Będę wysyłał każdemu dokładnie to samo.
    _________________

    *****




    Siedem Nieszczęść: Gniew

    Godność: Ira Inferveo
    Wiek: około 20
    Rasa: Cień
    Lubi: Ogień, ciekawe i niezwykłe rzeczy
    Nie lubi: Sezamu, idiotów i dręczycieli, nazywania jej Irką
    Wzrost / waga: 172cm / 55kg bardzo żywej wagi
    Aktualny ubiór: Czarna kurtka o głębokich kieszeniach, szara koszulka z logo jakiegoś mało znanego zespołu, brązowe spodnie myśliwskie, wojskowe buty, solidny pasek, pomarańczowa bandana. Event: Wojskowe buty, spodnie myśliwskie, sweter, pas.
    Znaki szczególne: Blizna po oparzeniu na lewym nadgarstku
    Zawód: Kucharz / dorywczo tancerka z ogniem
    Pod ręką: zapalniczka zippo, klucze, scyzoryk climber victorinox, komórka, zegarek
    Broń: noże - Camillus Heat w kieszeni kurtki i nóż myśliwski z hakiem na pasku, na plecach
    Stan zdrowia: Zdrowiutka
    Dołączył: 06 Lis 2016
    Posty: 138
    Wysłany: 22 Marzec 2018, 13:18   

    - Ha. Ha. Bardzo śmieszne. Widać, że niezbyt znasz tę najgorszą stronę ludzi. - powiedziała martwym głosem nawet nie spoglądając na Ede. W swoim raczej krótkim życiu miała kontakty z tym co najlepsze, ale i z tym co najgorsze w innych. To wcale nie było tak naciągane jak mogło się na pierwszy rzut oka wydawać. Mało szaleńców na tym świecie? Wielu lubi się zabawić ofiarami. Kiedyś przeżyła tylko dlatego, że suka zbyt długo przeciągała sobie zabawę.
    Reszty nie komentowała. Marionetka nie powiedziała w zasadzie nic nowego.
    Ira wstała energicznie, podeszła do drzwi, które otworzyła po czym wyjrzała na zewnątrz. Chwilę tam postała jakby się zastanawiając co zrobić. Zamknęła jednak drzwi i obracając się na pięcie podeszła do lustrzanookiej. Blisko.
    - Nawet paranoik ma prawdziwych wrogów. - wyszeptała do Ede stojąc tuż obok niej. Do pełnoprawnego paranoika było jej jeszcze daleko, ale bywała czasem chorobliwie nieufna.
    Nie wróciła na swoje miejsce. Oparła się o ścianę niedaleko ich pośredniczki z Njestdem.
    Podeszła na chwilę do stołu by zerknąć na plan. Nie miała zamiaru się go uczyć na pamięć, bo nie wiedziała czy tam będzie szła, a jak będzie to będzie jeszcze miała na to czas. Chciała po prostu wiedzieć o czym mniej więcej jest mowa. Wróciła pod ścianę gdy obejrzała co chciała.
    - To kto umie nawigować? I to nawigować po Otchłani, bo to dość dziwne miejsce. - wśród jej dość rozstrzelonych po różnych dziedzinach umiejętności nawigacja akurat się nie znajdowała. Nie gubiła się, to niezaprzeczalny fakt. Jednak nie miała pewności czy to z czym nie ma problemów na lądzie będzie tak samo wyglądać podczas latania po Otchłani. Była tam tylko kilka razy i nigdy nie polubiła tej okolicy. Nie można dojść gdzie się chce, bo wszystko jest poszatkowane i trzeba korzystać z usług różnych przewoźników i chwiejnych mostów przy bliżej się znajdujących wysepkach.
    _________________
    Ogień to siła, która niszczy lub tworzy - zależy jak ją pokierujesz. Tak jak gniew...


    Ognista ręka
     



    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Vyron Gravven Laraziron
    Wiek: Wygląda na 25 lat
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Wystawne bale, turnieje, polowania, dworskie intrygi, bezwarunkowe posłuszeństwo, być w centrum uwagi
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa, braku szacunku, istot niższego stanu
    Wzrost / waga: 182 / 72
    Aktualny ubiór: Na co dzień: https://i.pinimg.com/564x/0b/61/72/0b617208c5988c161ee8ef26f52f91f4.jpg W trakcie wykonywania zadań: http://i65.tinypic.com/a4lm9x.jpg
    Pod ręką: Pałasz, sztylet (w bucie), sakiewka pełna kryształowego piasku, sakiewka z pieniędzmi, bransolety z krzyształami na nadgarstkach i kostkach oraz medalion z dużym krzyształem
    Broń: Pałasz i sztylet (w bucie)
    Bestia: Kapeluterek
    Stan zdrowia: Zdrowy
    Dołączył: 14 Lis 2017
    Posty: 40
    Wysłany: 30 Marzec 2018, 19:01   

    - No i chuj. – rozbrzmiała sentencjonalna myśl w głowie Vyrona - Wyszło szydło z worka – przemknęło przez myśl w drugiej kolejności, tuż po tym, jak usłyszał słowa wypowiadane przez Rosie.
    Patrzył na nią przez chwilę.
    Dziewczyna była inna od całej tej pstrej i zebranej naprędce hałastry. Wyróżniała się. Mogła uchodzić za arystokratkę, bowiem jej pierwsze słowa były rozważne, ale gdy teraz przemówiła cały obraz prysł. Ot, zwykły, śmierdzący kawałek stolca owinięty w błyszczący papierek, który chciał uchodzić za pyszną pralinkę.
    Patrzący na Rosie Vyron ledwie dostrzegalnie wygiął wargi, w coś co mogło uchodzić za przelotny, niezwykle delikatny cień uśmiechu. Jego oczy zdawały się pytać „I co? Zjebało się, prawda?”. Z wolna odwrócił głowę i popatrzył na Ede.
    Odczekał aż skończy swoją wypowiedź.
    Jej poczucie humoru było powalające. Gdyby zebrani mieli tłuc się samodzielnie pięścią w ryj, za każde mało śmieszne słowo płynące z jej otworu gębowego, połowa z nich miałaby wstrząśnienie mózgu i zdekompletowane uzębienie a druga połowa leżała martwa na ziemi. O tak, zdecydowanie, Ede śmiało mogła iść w paragon z najgorszymi komikami Krainy Luster a kto wie czy nie Wszechświata.
    Słowa Ede, o tym, że w czasie walki nie chce mieć koło siebie kogoś kto jej nie ufa były najprzedniejszym dowcipem.
    Viridian mimowolnie spojrzał na Bękarta.
    Zaufanie to było coś co wyrabiało się przez długi czas. Żołnierze ruszający do boju, jeśli mieli odnieść zwycięstwo, musieli znać się jak łyse konie. Każdy musiał wiedzieć na co stać drugiego. A tu, w tej zbieraninie? Tu nie mogło być mowy o zaufaniu. Pakt o nieagresji, to raczej maks co mogło z tego wyjść. Viridian wątpił by w tym pokoju były choć dwie osoby gotowe zaufać innym go tego stopnia by, było nie było, powierzyć własne życie w ich ręce.
    Nie odezwał się jednak.
    Chciał już skończyć, iść się przygotować i z końcu móc zacząć robić coś interesującego.
    Siedział na swoim miejscu na poły bawiąc się kryształową głowicą laski a na poły obserwując zachowanie Iry.
    Wziął do rąk plan i przyjrzał mu się przez chwilę zapamiętując najważniejsze szczegóły, jak choćby liczbę otworów okiennych i ich umiejscowienie oraz układ pomieszczeń. Równie dobrze ten plan mógł być nieaktualny. Pirat mógł rozbudować dom, a szukając bezpieczeństwa każdy jemu podobny szkodnik wkopywał się w głąb ziemi. Należało zatem zakładać, że dom ma dość spore podziemia. Do tego dochodzi jeszcze „gwardia pałacowa”, czyli banda przydupasów pilnująca domu, oraz służba gotowa pokrzyżować plany choćby przez otwarcie swoich plebejskich pysków.
    - Zatem przestań o tym mówić i to zrób – powiedział Viridian znudzonym głosem – idź z tymi listami Ede, a my się przygotujemy do wyprawy.
    Zastanawiał się przez chwilę czy warto brnąć w to całe gówno związane z piratami za ledwie jedną siódmą całości skarbu który odnajdą. Czy opłacało się samodzielnie narażać na szwank? W końcu mógł wziąć ze sobą jeden czy dwa oddziały dragonów i nakazać wycięcie w pień całej pirackiej osady łącznie ze starcami, kobietami, dziećmi, kalekami i wszelką chudobą, która tam żyła. Siedząc na koniu obserwowałby jak palą się domy, a żołnierze dobijają uciekających. Stary dobry widok, którego oglądanie nigdy się nie nudziło.
    Mógłby to zrobić, ale to nie byłaby rozrywka.
    A przecież to właśnie na rozrywce mu zależało, prawda?
    _________________




    #3FFF00


    W trakcie wykonywania obowiązków SCR

    Zbroja codzienna




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 4 Kwiecień 2018, 20:10   

    Ich dyskusja o niczym przedłużała się niemiłosiernie i chyba było o krok od kłótni lub nawet rozpadu ich małej drużyny. Grunt palił się pod nogami Ede a ona jeszcze miała w sobie tyle odwagi by zażartować? A może po prostu chciała ukryć zdenerwowanie.
    Komentarz Rosie był nieco wulgarny, ale Upiorny rozumiał jej zdenerwowanie. Jemu powoli też się udzielało, bo przecież powinni działać a nie gadać o jednym i tym samym. Jeszcze tylko brakowało herbatki i ciasteczek, a z planowania wyprawy zrobiłby się zjazd Nudziarzy.
    Słuchał uważnie tego co Ede miała do powiedzenia. Faktycznie nie zrozumieli się w niektórych kwestiach, ale błędy nie były aż tak istotne. Całość była zachowana, wiedzieli co mają zrobić i przy pomocy jakich narzędzi.
    Gdy usłyszał nazwisko pirata, otworzył szerzej oczy i pochylił się nad stołem.
    - Chwileczkę. - poprosił - Powiedziałaś... Harz Syngdjunte? - zmarszczył brwi i zgrzytnął zębami po czym odchylił się na oparcie krzesła i skrzyżował ręce na piersi - Słyszałem o nim. Zanim został piratem, nawet jeszcze przed powstaniem AKSO, Syngdjunte był naprawdę poważanym kupcem. Handlował cennymi artefaktami, towarem z wysokiej półki. - popatrzył po wszystkich - Jego statek, Artefakt, został kiedyś zaatakowany przez piratów i Harz pierwszy wskoczył na ich okręt by bronić swojej załogi i towaru. Tuż po tym zdarzeniu odbierano to jako wyjątkowy akt odwagi, uratował naprawdę wiele osób i pokazał Kompanii, że można na niego liczyć. Szkoda tylko, że w czasie kolejnych incydentów wyszło na jaw, że nie kieruje nim odwaga a jedynie zwykły, prymitywny sadyzm. - Thorn spojrzał na Ede i to na niej zawiesił wzrok, dzieląc się informacjami jakie posiadał - Pewnie zastanawia was jak to się stało, że został piratem? - uśmiechnął się, zamykając na chwilę oczy - To bardzo proste. Fałszował swoje spisy ładunku. Nie wiadomo od jakiego czasu, ale w końcu został złapany na gorącym uczynku. Wszystko skończyłoby się dobrze, gdyby Syngdjunte nie wpadł w szał. - uśmiech zniknął mu z ust - Zabił Zarządcę. A raczej... zmasakrował go. - wycedził, zaznaczając w ten sposób to co się stało - Nikogo nie obchodziło to, że ktoś sabotował Harza i od dłuższego czasu go okradał z towarów. Gdy Syngdjunte odkrył kto to, postąpił z nim tak samo jak z Zarządcą. - Upiorny spojrzał na Vyrona - Głupio postąpił, bo sytuację dało się odkręcić gdyby tylko skierował się do kogoś wpływowego. Jego strata. - wzruszył ramionami z uśmieszkiem - Historia zakończyła się tak: Porywczy Kapitan Artefaktu uciekł do Czarnozębego i to z nim nawiązał współpracę. - wrócił spojrzeniem na mapę którą przyniosła Ede - Przed długie lata siedział cicho jak mysz pod miotłą. Lecz podobno brał udział w kilku atakach. Słyszałem jednak, że obecnie zrezygnował z czynnej 'służby' i zajął się obrotem majątkiem. Kilka razy miałem okazję układać się z jego... pracownikami. - przyznał, bo nie miał nic do ukrycia - Jak chyba co drugi Przedsiębiorca, ale nigdy nie udało mi się dokończyć transakcji. Ludzie Harza byli zainteresowani kupnem, ale nie sprzedażą towarów swojego pana. Zaczął gromadzić te wszystkie rzeczy. Uzbierał ich tak wiele, że Artefakt jest w niektórych kręgach złośliwie nazywany Latającym Cyrkiem.
    Zamilkł na dłuższą chwilę. Patrzył po wszystkich i zastanawiał się, czy ktoś zdecyduje się zrezygnować z wyprawy.
    - Syngdjunte jest niebezpieczny. Porywczy i sadystyczny. - podsumował - Nie wiem, czy jest głupi. Ciężko określić, bo na podstawie kilku posunięć zwyczajnie nie można tego stwierdzić. Wiem za to, że ma mocne plecy. Związał los z Czarnozębym a z nim nikt o zdrowych zmysłach nie chce mieć do czynienia. - skrzywił się - Choćby ze zwykłego pragnienia życia we względnym spokoju.
    Czekał na decyzję innych bo sam już zdecydował, że zostaje. Był ciekaw co wyniknie z tej ich całej wyprawy. Kusiły go też bogactwa, ale bardziej był żądny przygód.
    Nawet jeśli przyjdzie mu je przeżywać z tym wężem, Larazironem u swojego boku.
    _________________




    Zapomniana

    Godność: Kalto
    Wiek: Na oko 19
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Wszekkiej maści słodycze, wodę oraz urocze, małe zwierzątka
    Nie lubi: Ciemności, samotności... a, no i zimna
    Wzrost / waga: 170 cm /ok. 50 kg
    Aktualny ubiór: Zazwyczaj: Top, przepaska, skromne ozdoby, ostatnio naszyjnik z kolorowego piórka Event: puchata, podbita kurtka i nauszniki na te długaśne uszy
    Znaki szczególne: Rybi ogon/nogi czasem pokryte łuskami, długie uszy, skrzela, woń morskiej wody
    Pod ręką: Składany wózek inwalidzki
    Stan zdrowia: 100%
    Dołączył: 18 Sty 2017
    Posty: 82
    Wysłany: 4 Kwiecień 2018, 22:18   

    Szprotka poruszyła się lekko na wózku w odpowiedzi na słowa Ede, jednak po chwili szybko zmarszczyła czoło. To był wyjątkowo... niesmaczny żart. Wsłuchała się we wstępny plan: mieli zanieść list, spotkać się z tym całym panem Njestem, a potem polecieć po ten dziwny kluczo-dzwonek. Ale potem... Potem widać musieli wymyślić coś po drodze. Harz Syngdjunte... Nic nie przychodziło jej do głowy, kiedy powtarzała sobie w myślach to nazwisko.
    Trochę wybiła ją z ekscytacji wzmianka o naturze Żywego Statku. Bezwolny i bezmyślny, teraz wydawał się Kalto być tylko czymś na kształt po prostu balonu z ciała wieloryba... co w sumie sprawiało, że aż ciarki ją przeszły od karku po ogon. Mimo to, gdy tylko Ira zapytała, kto mógłby pójść na ochotnika, by nim pokierować, syrenka natychmiast podniosła rękę. Niby nie wiedziała za bardzo, jak podróżować w powietrzu, ale swego czasu podróżowała statkiem wodnym. Różnica nie mogła być tak wielka... prawda?
    Wtem usłyszała słowa pana Thorna. Opisywał historię tego całego Syngdjunte - i była ona taka, jak można się spodziewać po piracie, takim prawdziwym, nie bajkowym. Kalto momentalnie odczuła potrzebę skulenia się, lecz udało jej się zwalczyć ów odruch. Nie skompromituje się znowu! Chciała pokazać im, że może być pomocna na tej wyprawie, a nie być tylko kulą u nogi każdego z osobna.
    - To... - zabrała wreszcie głos. - Ja mogę stanąć za sterem. To znaczy, jeśli nikt inny nie ma nic przeciwko. Znam się trochę na statkach.
     



    Krwiopijca

    Godność: Rosemary
    Wiek: w sumie prawie 90
    Rasa: Senna Zjawa
    Lubi: Przemoc
    Nie lubi: kotów, słodyczy i kawy
    Wzrost / waga: 176/65
    Aktualny ubiór: Event:https: //imgur.com/a/Kh5YN Fabuła: https://imgur.com/a/pBRDK8L
    Znaki szczególne: Elektryzujaco niebieskie oczy(źrenica i tęczówka w tym samym kolorze), charakterek
    Zawód: Najemnik/tancerka pole dance
    Pod ręką: glock, dwa sztylety, buteleczka z chloroformem, sakiewka z pieniędzmi
    Broń: wiatrówka, dwie maczety, Glock-17
    Bestia: Dziwotwór- Pączuś
    Stan zdrowia: Zdrowa
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączyła: 31 Sie 2016
    Posty: 235
    Wysłany: 15 Kwiecień 2018, 16:41   

    To co powiedziała Ede, nijak nie wpłynęło na postawę Rosemary. Miała dość tych słownych przepychanek. Doskonale jej przypominały dlaczego nie pracuje nigdy w grupie. Brak zgrania z obcymi jednostkami i nieudolne dobranie ich do wykonywanej misji… to tylko malutki odsetek problemów jakie występują w tym przypadku.
    Rosie nie bagatelizowała Ede ani trochę. Wygląda dziwacznie, zachowuje się dziwacznie, gada dziwacznie. Nie zamierzała obrzucać jej oskarżeniami jak pozostali (za wyjątkiem rybci, bo ta to siedziała całkiem cicho. Z resztą, pozostała trójka i tak by jej do głosu raczej nie dopuściła). Ede, jak i każdy, tak, każdy członek tej dziwacznej eskapady był dla niej potencjalnym zagrożeniem, wrogiem i tym kto wbije jej noż w żebra akurat w chwili największego ryzyka. Nie miała zamiaru bagatelizować żadnego z nich. Nawet ta sierota stwarzała jakieś zagrożenie. Nie miała jednak też zamiaru, pokazywać otwartej wrogości ani przepychać się z nimi słownie. Bezsensowne marnowanie czasu, śliny i energii.
    Sarkastyczne słowa dziewczyny, wywołały u niej krzywy uśmieszek. Brzmiało absurdalnie, a jakże by inaczej, jednakże w każdej bajce jest ziarno prawdy. Kto wie czym tym razem jest to ziarno?
    Sprzedać resztę piratom? Ciekawy pomysł, nie ma co. Na tej dwójce arystokratów pewnie szło by nawet nieźle zarobić. Jednak handel żywym towarem, to nie jej bajka. Za dużo z tym zachodu, a arystokracja z reguły to kłopotliwa zgraja.
    Jak została zwerbowana? Raczej się tym chwalić nie będzie. Ani to potrzebne, ani nic prócz niepotrzebnych komplikacji mieć z tego by nie miała.
    Proszenie o zaufanie w tej sytuacji jest dość śmieszne. Ostatni przytyk Ede do Pana Jestem Bufonem I Co Z Tego, wywołał u Rosie parsknięcie.
    Wyjść? Teraz? Gdy w końcu idą w dobrą stronę by zacząc w końcu coś planować? No cóż. Okaże się teraz kto jest na tyle nieinteligentny by to zrobić. Może i by usłyszeli plan przy Njestdcie, jednak nie gwarantuje to tego że usłyszy się wszystko.
    A więc trzeba podjumać klucz jakiemuś piratowi, którego stary plan domu jest w ich posiadaniu. Stary ma okręt, który Ede rozpozna bez większego problemu.
    Not bad at all.
    Żywe okręty z tego co dziewczyna mówiła, wcale nie były tak żywe jak Rosie na początku myślała. Pytanie tylko czy którekolwiek z nich potrafiło prowadzić taki okręt, albo jakikolwiek okręt. Ona sama na bank nie. Na statku była może ze cztery razy i jakoś niespecjalnie przypadło jej to do gustu, już o operowaniu czymś takim nie wspominając.
    Rosie chwyciła plan i dokładnie przestudiowała każdą jego część. Skupiła się najbardziej na ewentualnych miejscach ucieczki. Analizowała czy któreś z pomieszczeń nie będzie „pułapką bez okien i drzwi”. Trudno było to stwierdzić na podstawie zwykłego planu, ale lepszy rydz niż nic.
    Wzrok jaki rzucił w jej stronę Pan i Władca niczego, trochę ją rozbawił. On naprawdę miał ją za kogoś więcej? To zabawne jak łatwo idzie zmylić jego możność. Kilka ładnych słów, inna postawa i kilka zalotnych spojrzeń, a ten już wziął ją za kogoś więcej. Jakże pysznie. Przejechała językiem po swoich zębach od środka. Rozbawiona wzruszyła leciutko ramionami z niewinną minką, jakby nie rozumiała o co mu chodzi.
    - Ja odpadam. Potrafię prowadzić cztery kółka rożnorakiej wielkości, ale za okręt nie odpowiem. A już tym bardziej okręt z waszego świata. - odchyliła się nieco w krześle, wzdychając cicho. Jeszcze się okaże że to wszystko nie ruszy bo kapitana zabraknie.
    Wysłuchała uważnie słów Thorna, nie dając jednak tego po sobie poznać. Wpatrywała się w swoje idealnie spiłowane paznokcie, pomalowane na czerwono. Wyglądało to tak jakby miała gdzieś to co mówił arystokrata, ale nie miała. Mówił o dość istotnych rzeczach. Głupotą byłoby go nie wysłuchać.
    Porywczy sadysta. Po jej twarzy przemknął specyficzny cień.
    - No to ustalone. Zanosisz ten list Ede.- uśmiechnęła się ale jej oczy już nie. Jej wzrok skierował się na rybę.
    - Wątpię by ktokolwiek z nas potrafił prowadzić statek, więc chyba będziesz musiała.- Nie cieszyła ją ta wizja, dziewczyna wydawała się strasznie nieporadna, ale może za sterem jest inaczej?
    _________________
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 7 Maj 2018, 14:48   

    Ede, słysząc ostateczną decyzję drużyny - powierzenie jej dostarczenia listu - przyjęła to ze spokojem, starając się sprawiać pozory całkowicie obojętnej na ten fakt. Mimo to uważny obserwator mógł dostrzec pewne oznaki zadowolenia. Uśmiech, energiczne kiwnięcie głową po słowach Rosemary, szybki i pewny ruch dłoni, gdy sięgała po list, czy nieco zbyt żywe zachowanie przez jeszcze kilka chwil, gdy sama spojrzała na plan domu pirata, czy kiedy spoglądała na mówiących. To wszystko były jednak sygnały bardzo niewyraźne i kto by zwracał na nie uwagę?
    Istotniejsze, co zauważył jednak każdy, Ede poświęciła kilka chwil na przyglądanie się przyniesionemu przez siebie dokumentowi.
    - Nie ma drzwi - zaczęła pokazując palcem na odcięte pomieszczenie w samym środku innego - większego. - Jeżeli to nie błąd to możliwe, że to jakiś ukryty pokój. Może przejście za biblioteczką? - Zrobiła krótką pauzę. - Myślę, że tam może być ukryty klucz.
    Już odsunęła od siebie plan, przekazując go kolejnej osobie i ciszej, choć na tyle głośno by wszyscy ją usłyszeli dodała.
    - Chociaż nie, to głupie. Ukryte pomieszczenia nie są tak widoczne. Pewnie po prostu niżej jest winda lub kryje się za tym coś równie oczywistego. Może też po prostu to zwykły błąd?
    Później jednak słuchała już uważnie tego co mówił Thorn. Jego słowa o zbieraniu skarbów i "latającym cyrku" najwidoczniej wpłynęły na marionetkę. Uniosła zaciśniętą dłoń do podbródka, pochylając przy tym nieznacznie głowę.
    - Chciałabym spytać... to znaczy czy nie mielibyście nic przeciwko, gdybym sprawdziła Artefakt, jeśliby ten stał w porcie? - Opuściła uniesioną wcześniej dłoń i westchnęła, dodając następniiiiiiiiiiiiiiiiii:
    - Zastanawiam się, co jeżeli klucz jest na statku, a nie w posiadłości. To nie tak, że nie wierzę w informacje, które mamy. Tylko co jeżeli są nieaktualne? Chciałabym po prostu się upewnić.
    Nie czekała jednak na odpowiedź, a nieoczekiwanie zwróciła się do syrenki.
    - Wiem, że chcesz być przydatna. Dlatego mam zadanie, które jest niezwykle ważne, a przy czym twoja nieporadność na lądzie - przez chwilę zastanawiała się, czy użyła na pewno dobrego słowa, lecz dwukrotnie mrugnąwszy kontynuowała - nie będzie przeszkadzać. Znajdziesz miejsce, z którego wszystko widać oraz sposób by informować nas o wszystkim co istotne. Będziesz naszymi oczami, które mają zapewnić nam bezpieczeństwo. Chyba że ktoś ma coś przeciwko. - I spojrzała na Rosemary, Vyrona, a następnie na Thorna.
    Po tym jak otrzymała już od wszystkich odpowiedzi, chcąc żeby w tym jednym aspekcie nie było żadnych niedomówień, powiedziała:
    - Powinniśmy ustalić wstępny plan, żeby nie błądzić na miejscu. Gdy dotrzemy do portu nie będzie zbyt wiele czasu i musimy wiedzieć czego szukamy. Jeżeli mam rację i pomieszczenia na dole są przeznaczone dla ważniejszych członków załogi, to możemy je pominąć, pozostaje wtedy hol, pomieszczenia na piętrze oraz pokój z tylnymi drzwiami i do ich przeszukanie mamy 5 osób. - Ede jednak nie pokusiła się o wyjście poza oczywiste stwierdzenia, a jej wywód zakończył się jedynie krótkim pytaniem:
    - Jakieś pomysły?
    I teraz jeszcze taka drobna uwaga, gdyby bowiem większość grupy stwierdziła, że wyznaczone przez Ede dla syrenki zadanie nie może być przez rybodziewczynę wykonywane, bądź też gdyby sama Szprotka odmówiła, to Ede powiedziałaby o sześciu, a nie o pięciu osobach do przeszukania posiadłości.
    _________________

    *****
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,31 sekundy. Zapytań do SQL: 9