• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Klinika » Pokój Tulki
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 22 Styczeń 2018, 14:26   

    Idąc do pokoju upewniła się czy Alice nie potrzebuje z czymś jeszcze pomocy. W końcu to nie był do końca dzień wolny, więc jeśli trzeba to mimo zmęczenia jeszcze trochę popracuje. Marionetka pokręciła tylko głową, przekazała, że prezenty zostały już przeniesione do jej pokoju i życzyła jej dobrej nocy. Lisica posłała jej zmęczony uśmiech i ruszyła do siebie. Nie mogła jednak sobie pozwolić jeszcze na to by walnąć się do łóżka i zapomnieć o całym świecie. Musiała jeszcze zająć się dziewczynkami. Nie przebierała się więc tylko zawołała je w drzwiach i wyprowadziła, by mogły załatwić swoje potrzeby oraz by trochę się wyszalały, bo inaczej skrzydlata na pewno nie będzie miała możliwości by chociaż spróbować zasnąć. Kropka była zachwycona śniegiem, choć początkowo nie za bardzo wiedziała co ma zrobić z tym zimnym czymś. W końcu jednak zaczęła po nim skakać i zapadać się głęboko. Julia przyglądała się im tylko sennie, pilnując by gdzieś nie uciekły. W końcu jednak zarządziła powrót. Już naprawdę ledwo co stała, a rano czeka ich operacja Ciernia, musiała być wyspana, żeby znów nie wylecieć z jakimś idiotycznym tekstem.
    Wracając do pokoju poprosiła Alice, czy mogłaby dostać coś ciepłego dla dziewczynek oraz herbatę na trawienie. W końcu zjadła sporo tego dnia. Poza tym nie trawiła grzybów i jej żołądek zaczynał się odzywać, tego jedna już nie powiedziała. Poprosiła by po prostu przynieść wszystko do jej pokoju i że nie muszą pukać, bo ma zamiar wziąć długą kąpiel.
    Gdy tylko wszedł do pokoju, weszła do łazienki. Potem będzie się martwić rzeczami na zmianę. Zmarzła i to porządnie i chciała się wygrzać pod ciepłą wodą. Aż westchnęła gdy już się rozebrała i weszła pod ciepły strumień. Stała pod nim długo, póki nie uznała, że ma już dość. Wymyła się dokładnie i wysuszyła. Założyła szlafrok i umyła jeszcze ząbki. W lustrze zauważyła, że pod okiem ma rozcięcie. Pewnie uderzyła o jakąś gałąź i nie poczuła tego, uznała jednak, że nie chce jej się tego leczyć. To nic poważnego, a teraz już nie ma na to siły. Może rano, a jak nie to przecież nic jej nie będzie. Oczyściła to na wszelki wypadek i wystarczy. Nie było to nic poważnego, ot zwykłe zadrapanie gałęzią.
    Wychodząc z łazienki odkryła, że dziewczynki już kończą swoją kolację. Naprawdę musiało im zasmakować bo aż się całe trzęsły, gdy pochłaniały zawartość misek. Uśmiechnęła się pod nosem i wzięła herbatkę. Spojrzała jeszcze na prezenty...zajmie się nimi rano. Nie było tam nic co by musiała jakoś specjalnie przechowywać, więc nie było pośpiechu.
    Poszła na górę, popijając herbatę. Ledwo miała siły podnieść nogi. Odłożyła puste już naczynie i padła do łóżka. Zawinęła się w kołdrę i zasnęła. Nawet nie wiedziała kiedy.

    Miała dziwne sny. Wspomnienia z dzieciństwa, ze Świata Ludzi. Jak spędzano święta u niej w domu. Nigdy nie było to nic przyjemnego. Zazwyczaj nie była to rodzinna kolacja, a jakieś przyjęcie, na które była zapraszana tylko dlatego, że coś musiała jeść. Choć czasem udawało się jej poprosić służbę by po prostu przynieśli jedzenie do jej pokoju. Prezenty i tak wędrowały pod drzewko w jej pokoju, więc nie potrzebowała do tego towarzystwa dorosłych. I tak nie było tych podarków wiele.

    Obudziła się, gdy słońce zaczęło odbijać się od śniegu. Oczy piekły ją od łez ale była wyspana. To dobrze. Przynajmniej nie męczyły ją koszmary.
    Próbowała wstać, jednak szybko tego pożałowała. Miała takie zakwasy, że aż sama się zdziwiła. Tak to wygląda jak się czegoś dłużej nie trenuje...
    Westchnęła ciężko i w końcu jej się udało. Rozchodzi i będzie dobrze. Wzięła ubrania i poszła do łazienki się ogarnąć. Zajęła się też prezentami. Pieniądze schowała do sejfu, zaskoczona ich ilością. Przecież nie zrobiła nic takiego, żeby dostać aż tyle kasy...ale głupio by było jakby zaczęła się kłócić kilka dni po fakcie, jak pacjent znów do nich zawita. Założyła jedną z rękawiczek na lewą rękę. Uśmiechnęła się, bo faktycznie była wygodna i zupełnie jakby nie miała jej na ręce. Miała jednak nadzieję, że lekarze nie będą się jej czepiać jak nie zdejmie jej na operację. W końcu pan Foxsoul napisał, że można ją myć razem z rękami i zachowuje się to jak zwykła, ludzka skóra. Może więc nie będą się aż tak czepiać.
    W trakcie porządków, odkryła kilka nowych prezentów, które widziała po raz pierwszy. Była tam wstążka, której dziewczyna przyglądała się dłuższą chwilę. Przypominała trochę te Czarodziejskie Wstęgi, ale czy to możliwe? Pomyślała więc, że chciałaby żeby się w coś zamieniła i faktycznie, nagle w rękach trzymała ciepłe nauszniki. Zaśmiała się i zmieniła ją na powrót w wstążkę. Odłożyła ją jak na razie i obejrzała pozostałe prezenty. Kula śnieżna i jakieś pudełko. Obok była karteczka, która tłumaczyła czym są te przedmioty. Uśmiechnęła się. Czyżby jednak Mikołaj istniał? Ciekawe... Nie miała jednak czasu by się nad tym zastanawiać.
    Gdy tylko już wszystko ogarnęła, nakarmiła dziewczynki i poszła zacząć swój dzień. Dowiedzieć się od czego ma zacząć i niestety zjeść jakieś śniadanie, choć nie była specjalnie głodna. W szczególności, że grzyby jeszcze jej na żołądku siedziały.

    ZT
    _________________





    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 5 Marzec 2018, 22:03   

    Upewniła się, że nie ma nic do roboty, co odciągnęłoby ją od odpoczynku i udała się do swojego pokoju. Dała dziewczynkom jeść. Miały chłodną sierść, więc ktoś je wyprowadził, by sobie pobiegały, przynajmniej tym nie musiała się przejmować. Umyła i uzupełniła też ich miskę na wodę.
    Gdy już wszystko ogarnęła, zaczęła się rozbierać, rzucając ubrania na podłogę. I tak szły do prania, a ona marzyła o tym, żeby w końcu wejść pod prysznic i się porządnie wymoczyć. Obiad trochę ciążył jej na żołądku, ale na szczęście nie tak jak wigilijne grzyby. Po prostu była pełna, przez co tym bardziej chciało jej się spać. Rozpuściła włosy i rozczesała je, żeby potem nie mieć z nimi problemów, zdjęła też rękawiczkę, odsłaniając tatuaż na nadgarstku. Nie przejmowała się, że teraz z jej saloniku prowadzi szlak z jej ubrań i bielizny. Nie oczekiwała nikogo, a jeśli ktoś by się czepiał, że jak do niej wszedł to zastał taki widok, to jego problem. Jest u siebie, a dobre wychowanie wymaga by poczekać na odpowiedź. W końcu może się przebierać czy tak jak teraz, myć. A raczej nie chciałaby się każdemu pokazywać bez ubrań.
    Weszła do kabiny włączyła ciepłą wodą, wzdychając z zadowoleniem, gdy pierwsze krople opadły na jej bladą skórę oraz perłowe pióra. Tego jej teraz było trzeba. Ciekawe jednak ile ma czasu wolnego. Po operacji pana Foxsoula mieli dwie godziny, a potem posiłek. Ona jadła, czyli mogła to ominąć, jednak Anomander nic im nie powiedział poza tym, że mają na niego nie czekać z obiadem, a Bane też nic nie wspominał, bo wolał się skupić na Pacjencie, a raczej na tym by wyrażać swoje niezadowolenie z jego istnienia. Na razie jednak nikt jej nie zaganiał do pracy. Stała więc oparta czołem i rękami o chłodną ścianę i pozwalała by ciepła, czysta woda zmyła z niej troski. Na razie chciała się pomoczyć, o myciu się pomyśli trochę później. Teraz czas na relaks.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 7 Marzec 2018, 18:27   

    Po operacji musiał odetchnąć dlatego udał się do swojego pokoju. Odświeżył się i przebrał, bo czuł na sobie smród krwi z zabiegu. Postanowił też zmienić kolory, korzystając z Różdżki bo słowa Julii mocno na niego podziałały.
    Nie podobał jej się w brązowych włosach? To oznaczało tylko jedno - nie spodobałby się jej gdyby żyli w Świecie Ludzi. Tak wyglądał przed eksperymentami MORII, taki był naprawdę.
    Było mu trochę przykro. Co jak co, ale był uczulony na punkcie swojego wyglądu. Dbał o siebie jak tylko mógł, może nawet do przesady, ale odkąd pamiętał miał zachowania lekko pedantyczne. Może dlatego, że był Lekarzem i wiedział co się wiążę z niezachowywaniem higieny.
    Kilka lat temu gdy zmienił się jego zapach, postanowił ukryć go pod szczelną warstwą mocnych perfum. Udawało się, dzięki czemu mógł zapomnieć kim się stał. Dopóki nie spojrzał w lustro.
    Ale teraz kiedy miał Różdżkę i to dało się załatwić. Podniósł ją i zważył w dłoni, przyglądając się kamieniowi. Jak przywrócić te dziwaczne, niezdrowe barwy? Czy wystarczy jak o nich pomyśli? Czy może należy powiedzieć jakąś regułkę?
    Przystawił końcówkę do włosów i zapragnął by przedmiot zdjął czar. Zadziałało, bo gdy chwycił za koniuszek grzywy, była na powrót biała. To samo zrobił więc ze skórą i oczami. Westchnął i obejrzał się w jednym z luster ukrytych w szafie. Skrzywił się widząc szarą skórę, oliwkowe blizny na ciele i dziwne oczy. Włosy już by przebolał, ale reszta? Nie lubił swojego wyglądu ale jeśli ktoś zapytał go o to, twierdził, że jest najprzystojniejszy.
    Ubrał zwykłą, białą koszulę. Wpuścił ją w czarne spodnie, nie zapinał pod szyją, zostawił kilka guzików odpiętych tak, że spod niej widać było kawałek mostka. Tatuaży i blizn MORII.
    Podwinął też rękawy do wysokości łokci. Wyglądał nieco zawadiacko, na luzie. Nie chciało mu się teraz stroić. Obchód miał za sobą a do kolejnego zostało jeszcze trochę czasu.
    Zawołał Wredotka. Futrzak był nieco ospały bo najadł się przed chwilą mięska. Grzecznie usiadł na ramieniu mężczyzny.
    Bane zszedł na dół swojego mieszkania i zabrał się za przyrządzanie kakao. Pomyślał sobie, że jeśli zaniesie kubek Julii, ta przestanie się dąsać.
    Ech, kobiety. Prawdę mówiąc miał dość jej foszków, ale przecież najlepszym lekarstwem było przeczekanie ich.
    Z dwoma kubkami parującego napoju i Wredotkiem na ramieniu wyszedł i skierował się do jej pokoju. Zapukał ale nie usłyszał pozwolenia dlatego... władował się do środka. Jak do siebie. Przecież mówiła, że może do niej wchodzić bez pukania. Prawda? A może nie mówiła... Nieważne!
    Usłyszał szum wody dochodzący z piętra dlatego odstawił tacę i chciał iść na górę by do niej dołączyć ale... Nie. Nie będzie się narzucał. Nie dogadywali się ostatnio najlepiej. Chyba oboje potrzebują czasu.
    Zaśmiał się cicho widząc jej porozrzucane ubrania i zaczął je zbierać. Rzucił je na kupkę w mniej widoczne miejsce i wziąwszy tacę, poszedł usiąść na kanapie. Odstawił naczynia na stolik i rozwalił się na siedzisku tak, że jedną rękę zarzucił na oparcie.
    Wredotek jakoś nie miał ochoty na zabawę z dziewczynkami, dlatego posłusznie zwinął się w kłębek na kolanach swojego Pana i zasnął.
    Cyrkowiec czekał na Julię cierpliwie, gładząc swojego pupila po białym futerku. Chyba przyszedł czas na rozmowę... Ale trzeba to dobrze rozegrać, by nie odebrała go źle. Zaczął więc układać w głowie plan i słowa którymi rozpocznie temat. Było mu trudno zebrać myśli ale jeśli nie teraz, to kiedy? Zastanawiał się ostatnio nad ich związkiem i uznał, że przydusił ją. Była młodziutka, mogła przecież poszaleć tak jak on szalał w jej wieku. Należało jej się trochę wolności i zabawy. Zwłaszcza, że widział jak przy nim marnieje.
    Cóż, zawsze wiedział, że nie nadaje się do związku. Że nie stworzy rodziny.
    Jest po prostu... toksyczny. Dosłownie.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 7 Marzec 2018, 21:34   

    Moczyła się pod strumieniem ciepłej wody jeszcze dłuższą chwilę, aż w końcu uznała, że chyba trzeba się zabrać za mycie, choć najchętniej to by została tutaj jeszcze bardzo długo. Umyła się niespiesznie, nawet nie słysząc ani pukania, ani tego, że ktoś wszedł do niej do pokoju. Dlatego też nie przejęła się wycieraniem czy też zakładaniem czegokolwiek na siebie. Zarzuciła tylko ręcznik na ramiona i wyszła nadal mokra z łazienki. Zatrzymała się jednak wpół kroku, widząc, że ktoś pozbierał ubrania.
    Skierowała swój wzrok na kanapę zaskoczona - Bane? - zapytała po czym dopiero zorientowała się, że stoi przed nim całkowicie naga - zaraz wracam - powiedziała cicho, mocno zarumieniona i szybko uciekał na antresolę, by wytrzeć się i ubrać. Ubrała się w koszulkę i spodenki, nie zapominając o bieliźnie. Wciągnęła też na rękę rękawiczkę i zeszła znów na dół.
    Usiadła na kanapie i spojrzała na kubki - to dla mnie? - zapytała nieśmiało i jeśli to potwierdził to upiła łyk i westchnęła z ulgą - dziękuję - uśmiechnęła się do niego po czym spoważniała - wróciłeś do swoich normalnych kolorów? - przekręciła głowę pytająco. Wydawał się wcześniej taki zadowolony, że ma bardziej normalne i zdrowe kolory, więc czemu znów wrócił do szarej skóry, dziwnych oczu i białych włosów? Co prawda o wiele bardziej wolała go w tym wydaniu niż tym bardziej kolorowym, ale może by się przyzwyczaiła, że jest coś innego. Po prostu nie czuła się przez to zbyt pewnie i tyle. - i co Cię tu sprowadza? - dodała jeszcze upijając znów łyk kakaa. Chociaż tyle dobrego, bo znów jej nic nie szło. W szczególności jeśli chodzi o rozmowy z innymi osobami. Cierniowi namieszała chyba w głowie, bo wyglądał, jakby nie do końca rozumiał o czym dziewczyna do niego mówi, znów prawie pokłóciła się z Banem, a teraz co? Znowu bura? A może jednak coś przyjemniejszego, skoro przyniósł ze sobą słodycz? Chciała wierzyć, że będzie to coś miłego, a nie kolejna nieprzyjemna rozmowa, ale to tylko czas pokaże, bo całkowicie nie miała pojęcia czego powinna się spodziewać.
    Dziewczynki tylko przywitały Chirurga, jednak nie zaczepiały Wredotka. Same miały pełne brzuszki więc szybko schowały się w koszyku, by zasnąć, wtulone w siebie.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 16:50   

    Widok którym uraczyła go Julia był zaiste kuszący. Bane uśmiechnął się unosząc jedną brew gdy wyszła do niego całkowicie nagusieńka. Na usta cisnął mu się złośliwy komentarz, coś w stylu: "jeszcze nie zaczęliśmy rozmawiać a ty już chętna i gotowa?" ale w ostatniej chwili ugryzł się w język.
    Gdy się spłoszyła, zachichotał ciemniejszym tonem, jak rozleniwiony kocur który wie, że jego myszka i tak wróci po serek. Kakao w tym wypadku było serkiem.
    Zwiała na piętro a on w tym czasie przeciągnął się, rozprostowując ręce nad głową i westchnął. Wredotek wyciągnął łapki, również się rozciągając po czym odwrócił łepek i spojrzał gniewnie na swojego Pana. Głupi człowiek zaczął się ruszać i nie idzie spać w takich warunkach.
    Rozłożył skrzydełka i poleciał na antresolę, gdzie umościł swój zadek na łóżku dziewczyny. Zupełnie nie przejmując się, że to nie jego legowisko. Ziewnął i wrócił do drzemki.
    Na dole Bane masował kark z zamkniętymi oczami i zastanawiał się po co właściwie przyszedł. Początkowo chciał poruszyć temat związku, ale gdy ją zobaczył, nagusieńką... No co tu dużo gadać, facet instynktów nie oszuka.
    Poprawił się na siedzisku marszcząc brwi, bo gdy myślał sobie o jej nagim ciele, od razu robiło mu się niewygodnie. Opanował się jednak i gdy zeszła do niego w koszulce i spodenkach, uśmiechnął się łagodnie.
    Upiła trochę kakao co było dobrym sygnałem. Było ciepłe i pachniało przepięknie, mocną czekoladą, dlatego i on się skusił. Co prawda jego ulubionym napojem zaraz po wódce była kawa, ale odmiana jest mile widziana raz na jakiś czas.
    Czekoladowy, gorący płyn popłynął gardłem rozgrzewając ciało. Zrobił się senny, mimo tego, że przyjął właśnie sporą dawkę cukru.
    Uśmiech spełzł mu z ust gdy zapytała o kolory. Spojrzał gdzieś w bok i nie odezwał się od razu. Odłożył kubek który jeszcze przed chwilą trzymał w dłoni.
    - Tamte kolory były moimi normalnymi. - powiedział nie patrząc na nią, z kamienną twarzą - No, może poza oczami bo tu pozwoliłem sobie na szaleństwo. Gdyby były brązowe... Wyglądałbym jak sprzed lat. - dodał, ostatnie zdanie wypowiadając z pewną nostalgią. Jakby tęsknił za tamtymi czasami.
    Byłby głupi, gdyby nie tęsknił. Owszem, teraz nie było mu źle, ale chyba jednak wolał świat bez tej całej magii, przeludniony i zamieszkały przez zwyczajnych Ludzi.
    Gdy Amber i Kropka przyszły się przywitać, poczochrał im łepki. Lubił te małe rozrabiary.
    Rozsiadł się wygodnie na kanapie, zarzucając jedną rękę na oparcie jakby chciał objąć Julię, ale zatrzymał dłoń na materiale mebla. Jedną nogę oparł w łydce na drugiej, przez co wyglądał na totalnie zrelaksowanego. Przymknął oczy patrząc na swój kubek.
    - Chwilowo Jan Sebastian jest zajęty i pomyślałem, że możesz mieć ochotę na kakao. I chyba... - urwał ważąc ostrożnie słowa - Chyba po prostu nie chciałem być sam.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 17:32   

    Spięła się cała, gdy usłyszała, że coś albo ktoś się zbliża. Widząc, że to tylko Wredotek westchnęła z ulgą i pogłaskała po po białym futerku. W końcu nie przywitała się z nim. Nie wyglądał na zadowolonego, że ktoś znów go tyrpie więc zachichotała cichutko i dała mu spokój. Niech sobie pośpi skoro tego tak bardzo chce.
    Zeszła na dół już ubrana. Widziała uśmieszek mężczyzny, ale postanowiła to zignorować. W końcu nie chciała tutaj kolejnej kłótni. Usiadła wygodnie na kanapie i cieszyła się ciepłem kakaa. Tego było jej trzeba. Odrobiny relaksu, choć jeszcze bardziej przydał by jej się sen. Nie spała ostatnimi czasy za wiele, więc łapała każdą okazję, żeby się zdrzemnąć, o ile w ogóle umiała zasnąć. Dodatkowo nie spodziewała się, że Bane do niej przyjdzie. Inaczej na pewno nie wyszłaby naga z łazienki, nie póki nie wrócą w pełni do siebie. Dobrze jednak, że nie był to Jan Sebastian, albo Anomander, bo wtedy to na bank spaliłaby się ze wstydu. Już i tak było jej głupio, że tak wyszła w samym ręczniku, który też za wiele nie zakrywał.
    Przekręciła głowę, gdy odpowiedział na jej pytanie - to czemu nie zostawiłeś tych kolorów? Czemu wróciłeś do tych, których nie lubisz? - zapytała zaciekawiona. Nie rozumiała tego. Skoro tak bardzo nie lubił swojego wyglądu to czemu do niego wrócił? Przecież nikt mu nie kazał...prawda? A może chciał się tylko popisać przed Anomanderem i Cierniem jaki to on może być piękny, a tak naprawdę wolał rozpamiętywać to co mu się stało? To, że trafił do MORII oraz co stało się przed i po tym wydarzeniu? Miała nadzieję, że jednak nie. Lepiej skupić się na tym co jest, a nie na przeszłości, na którą i tak nie ma się wpływu. Może i to myślenie było hipokryzją z jej strony, bo sama co chwila rozmyślała nad tym co zrobiła, jednak w jego przypadku to już chyba była lekka przesada.
    Słysząc o Kuratorze, położyła nieznacznie uszy i zapatrzyła się w zawartość swojego kubka - widzę, że chyba zacząłeś go lubić - powiedziała cicho. Sama nie umiała go znieść. Może i było to dziecinne ale sami ją nazywali dzieckiem, więc niech się odczepią. Rozumiała jednak jego chęć do spędzenia z kimś czasu. Sama nie do końca chciała być sama. Westchnęła cicho i oparła się plecami o kanapę, spoglądając w stronę okna. Coś czuła, że to nie do końca był motyw, który przyprowadził Chirurga do jej pokoju.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 22:17   

    Przeniósł na nią spojrzenie swoich oczu. Był spokojny. Chyba pierwszy raz o kilku dni był naprawdę spokojny, zrelaksowany. Wewnątrz telepały nim nerwy, ale starał się nie okazywać niczego po sobie. Wiele lat z beznamiętną maską zamiast twarzy przydało się i teraz mógł wszystko ukryć za kamienną twarzą.
    Uniósł jedną brew bo był zaskoczony jej pytaniem. Czy to nie ona powiedziała mu w sali operacyjnej, że nie lubi brunetów? Wziął to sobie do serca i postanowił po prostu wrócić do swojego aktualnego wyglądu. Oczywiście wolał zdrowsze kolory, ale jeśli jej się to nie podoba...
    - Przecież powiedziałaś, że nie przepadasz za brunetami. - wzruszył ramionami i sięgnął po swoje kakao - Nie chciałem więc być niemiłym dla twoich oczu i wróciłem do swoich kolorów. Nie żebym był jakoś specjalnie z tego powodu szczęśliwy. - zamknął swoje dziwne oczy i upił łyk napoju. Czekolada była intensywna, czuł jej smak mocniej niż normalni ludzie. Przez eksperymenty MORII jego zmysły wyostrzyły się co czasem było przekleństwem a czasem błogosławieństwem.
    Parsknął i wykrzywił usta gdy dziewczyna zauważyła, że zaczął lubić Jana. Odstawił kubek i spojrzał na nią wzrokiem z serii: "Are you fucking kidding me?"
    - Lubić to zdecydowanie złe słowo. - powiedział ze spokojem - Zacząłem go tolerować. I tak nie skrócę swojej kary, będę miał Kuratora przez następne lata, dlatego uznałem, że postaram się z nim dogadać. Rozgryzłem go, ot co. - stwierdził oglądając swoje paznokcie, na znak, że temat ten zupełnie go nie interesuje i że Jasiek jest mu obojętny.
    Mieli lepsze i gorsze dni. Treningi pozwalały się wyżyć i to było w ich relacji dobre, bo nie raz Bane chciał spuścić mu taki łomot za komentarze, po którym Okularnik nie podniósłby się z ziemi.
    Ponownie sięgnął po kubek i tym razem wypił kakao do końca. Słodycz zmuliła go i stał się senny, ale dobrze było rozgrzać brzuch czymś innym niż kawa. Jeszcze się uzależni od kofeiny i co wtedy? Kawy nie da się nosić przy sobie w manierce, najlepsza jest gorąca jak samo Piekło.
    Spojrzał na nią z ukosa i przez chwilę po prostu patrzył w jej oczy. Co tłukło się w tej jego białej łepetynie? Cholera wie, Cyrkowcy zawsze mają jakieś swoje dziwne jazdy.
    - Może chciałabyś... usiąść bliżej mnie? - zapytał zaskakująco nieśmiało. Nieporadna prośba, by się zbliżyła, może by go nawet przytuliła.
    Zastanawiające było to z jaką prędkością zmieniały się humory Chirurga. Gorzej niż u baby w ciąży. Raz był opryskliwy, chamski, tylko po to by za dwie minuty być Kochającym Misiem a za kolejne dwie lecieć w tany w Nocnym Klubie. Ech... Niewyżyty stary kawaler. Bo przecież nie związał się z Julią małżeństwem. Nie dał jej nawet pierścionka. Jeszcze.
    Patrzył na nią z lekkim, niepewnym uśmiechem. Zastanawiał się czy Tulka zechce w ogóle go dotknąć.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 22:42   

    Westchnęła ciężko na jego wyjaśnienie - Powiedziałam tak, żeby dać Ci znać, że nie interesuję się Cierniem- spojrzała na niego, nadal nie rozumiejąc dlaczego tak zmieniał kolory i czemu niby się przejmował tym, że nie lubiła ciemnych włosów. W sumie to nie miała nawet swojego typu faceta - zachowywałeś się po operacji dziwnie i wolałam Ci dać znać, że mnie ten Upiorny nie interesuje, nie na takiej zasadzie - westchnęła znów i upiła trochę kakaa - wolę Cię w tym wydaniu, bo sam wiesz jak reaguję na innych mężczyzn, w szczególności obcych, a tu nagle taka zmiana i po prostu początkowo nie dotarło do mnie, ze to Ty, ale bym się przyzwyczaiła - wzruszyła ramionami - nie mam prawa Tobą dyrygować jak masz wyglądać, a jak nie. O ile nie zrobisz z siebie nie wiadomo czego - dodała jeszcze. Miała jednak nadzieję, że Chirurg nie zmieni kolorów na stałe. Zaczęła trochę nieświadomie przeczesywać swoją białą, wilgotną grzywkę. Bane tak się przejmował swoim wyglądem, a to niby kobiety się na tym skupiają. Aż dziwne. Ale ona go akceptowała. Taki jej się podobał, takiego go poznała i pokochała, ale nie chciała mu narzucać swojego zdania. Skoro taka była jego wola to przecież nie będzie robić awantury. Poza tym dał jej znać, że nie chce być z nią. Oddał jej obie połówki Blaszki, a co innego mogło to znaczyć? Zerknęła niepewnie w stronę półki, na której położyła Magiczny Przedmiot. Blaszka nadal na niej leżała.
    Wysłuchała jego tłumaczenia, ale jakoś nie szczególnie ją to interesowało - rozumiem - powiedziała jakoś bez wyrazu. Owszem zadała to pytanie, ale głównie by podtrzymać jakoś rozmowę. Skoro go rozgryzł to w porządku. Całe szczęście to nie ona musiała spędzać czas z Kuratorem. Miała jednak nadzieję, że nagle nie przestanie być zajęty i tu nie przyjdzie tylko dlatego, że Bane tam był. Jeśli tak będzie to chyba pójdzie pojeździć, bo nie miała najmniejszej ochoty na to, żeby spędzać czas w jego pobliżu.
    Zerknęła na białowłosego zaskoczona, gdy ten zadał nieśmiałe pytanie. Ale czemu w taki sposób? Wcześniej to po prostu by ja przyciągnął do siebie i tyle, a teraz musiał pytać? Przysunęła się jednak od niego i oparła głowę o jego ramię, nadal bawiąc się kubkiem, w którym jeszcze znajdowała się brązowa słodycz - czy coś się stało? - zapytała cicho, patrząc na kubek w swoich rękach - nigdy nie pytałeś o nic takiego - dodała jeszcze. Wątpiła, by było to spowodowane tym, że nie są razem czy tam mają przerwę. Bane raczej nie był typem nieśmiałego gościa. Brał po prostu to co chciał. Może nie dosłownie, ale raczej takie zachowanie nie było do niego podobne.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 23:00   

    - Myślałem, że chodziło ci o mnie. - powiedział jedynie i podniósł dłoń by ująć w palce kosmyk swoich siwych włosów. Przez chwilę patrzył na nie ale wreszcie je puścił i wzruszył ramionami. Jakoś mu ulżyło po tym co powiedziała. Będzie mógł wiec zmieniać kolory, bawić się nimi i eksperymentować. Kto wie, może w wersji blond bardziej jej się spodoba?
    Uśmiechnął się do niej gdy wspomniała, że lubi go w tym wydaniu. Nie był co prawda przekonany co do prawdziwości jej słów, ale nawet jeśli kłamała, to było to miłe kłamstwo. Czasem jest ono lepsze od bolesnej prawdy.
    Przysunęła się i oparła o jego ramię i to wystarczyło mu za sygnał. Sięgnął dłonią by zabrać jej kubek po czym odstawił go obok swojego. Było jeszcze w nim trochę napoju, ale trudno się mówi. Julia dopije za chwilę.
    Jej pytanie nie było dziwne, faktycznie mężczyzna nie zachowywał się w ten sposób zbyt często. Może czuł się winny?
    Objął ją przyciągając do siebie, ale nie brutalnie. Pochylił się i oparł swoje czoło na jej ramieniu. Biała grzywa posypała się na jej skórę, nagrzaną jeszcze po kąpieli.
    Musnął nosem jej ramię a potem ustami. Wciągnął dyskretnie jej zapach. Pachniała czystością i sobą. Zapach ten kochał bardzo mocno.
    Z trudem powstrzymał się od śmielszych ruchów. Gdyby mógł, zerwałby z niej tą koszulkę i spodenki i wziął ją na tej kanapie. Nawet siłą. Ale przecież nie po to przyszedł, chociaż miał na to ogromną ochotę.
    Postanowił popuścić trochę wodzy, jeśli nie będzie miała ochoty na delikatne pieszczotki, odepchnie go. Zsunął się ustami w zagłębienie między jej ramieniem a szyją i zaczął całować skórę, wodząc po niej językiem. Namiętnie, zachłannie.
    Było w tym coś... rozpaczliwego. Chciał poczuć jej smak, ciężar jej ciała na swoim. Zauważyć reakcje jej ciała na jego dotyk. Pragnął tego. Udowodnienia, że mimo wszystko, mimo toksyny jaką wlewał w ich związek, ona pragnęła go tak bardzo jak on ją.
    - Och, moja słodka... - sapnął między pocałunkami. Szybko pożałował słów bo zdał sobie sprawę, że przecież mieli dać sobie czas. Ona potrzebowała tego, odpoczynku. Nie miał więc prawa nazywać jej swoją. Musiał pogodzić się z tym, że należy jej się wolność.
    Nie odważył się jednak na więcej. Dłonie trzymał wysoko, jedną objął ją a drugą odszukał jej dłoni. Bardzo chciał by chwyciła go za rękę. Zwłaszcza, że nie miał rękawiczek. By dotknęła tych wszystkich blizn, zaakceptowała jego inność.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 9 Marzec 2018, 23:39   

    Z oporem oddała mu kubek. Jeszcze miała tam trochę napoju, więc tym bardziej niechętnie się z nim rozstawała. Poza tym kakao było dobre też na zimno, ale na ciepło było o wiele lepsze. Czemu więc jej go zabierał? Widziała, że on swoje już skończył, ale to nie oznaczało, że może ją pozbawiać tej słodkości, w szczególności wtedy gdy tak jej potrzebowała.
    Westchnęła cicho, gdy przytulił ją do siebie. Objęła go, gdy położył głowę na jej ramieniu. Chyba faktycznie nie chciał być sam i tak jak ona potrzebował czyjejś bliskości. Przymknęła oczy czując jego pocałunki. Takie stęsknione. Jej oddech trochę przyspieszył, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Tęskniła za tym pieczącym uczuciem, jakie dawał kontakt z jego śliną. To uczucie może dla dużej ilości ludzi byłoby nieprzyjemne, ale ona je kochała. Obiecywało przyjemność i spokój. Wracało wspomnienia sprzed tych kilku dni, gdy wszystko między nimi było jeszcze w porządku. Gdy nie kłócili się ciągle. Z dni gdy nie było tutaj jeszcze Rosemary, gdy nie postanowił zabawić się w Izolatce, a następnie w klubie. Wtedy wszystko się popsuło. Czemu tak musiało się stać? Byli ze sobą kilka dni...tylko tyle. A potem wszystko trafił szlag.
    Uścisnęła jego dłoń, a drugą ręką delikatnie, niechętnie go odsunęła - przepraszam...nie mam dziś na to sił - uśmiechnęła się do niego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek - poza tym... - zagryzła delikatnie dolną wargę i zacisnęła mocniej palce na jego dłoni - poza tym...przecież mnie nie chcesz - dodała jeszcze, cichutko, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Nie płakała jednak. Pamiętała nadal jak oddał jej Blaszki i jak wcześniej uważał ją za dzieciaka. Była beznadziejna w kontaktach międzyludzkich, co chwila się z kimś kłóciła, albo sprawiała, że się na nią gniewał.
    Miała ochotę na małe pieszczotki, ale z drugiej strony naprawdę nie miała na to siły. Chciała się przespać. Nie spodziewała się, że Bane do niej przyjdzie, a co dopiero że najdzie go na coś takiego. Przecież wcześniej dał jej do wiadomości, że jej nie chce. Czyżby po prostu chciał ją tylko dla ciała, a nie dla uczuć? Miała nadzieję, że nie. Miała już dość bycia tylko zabawką. Potrzebowała czułości, a nie tylko zbliżenia. Do tego jej się nie spieszyło. Prawdę mówią bała się tego. Tak bardzo się bała...
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 12 Marzec 2018, 00:05   

    Uśmiechnął się całując jej szyję. Poczuł odpowiedź jej ciała i była dla niego wielce satysfakcjonująca. Dlatego wzmocnił pocałunek, drażniąc jej skórę zębami. Mógłby tak do końca swych dni bo bardzo lubił jej zapach i smak. Był jego ulubionym i nie wyobrażał sobie życia bez niego.
    Na jednej dłoni miała rękawiczkę - zwrócił na to uwagę, ale nie było to teraz ważne. Nie gdy jej oddech przyspieszył a ciało drżało, odpowiadając na jego szczypiące pocałunki. Może nie byli ostrożni, może powinna użyć mocy. Wiedziała przecież że jego ślina działa drażniąco i pozwalając mu na pocałunki bez leczenia, skazywała się na czerwone ślady.
    A może właśnie tego chciała? Na samą myśl... że mógłby zabawić się z nią po swojemu, jego ciało przeszedł mocny dreszcz. Jak wstrząs, jakby trafił go piorun i posłał przez niego prąd, prosto do...
    Zrobiło mu się niewygodnie a gdy wyobraźnia pokazała mu Tulkę przed nim... na podłodze... związaną i błagającą o to by był delikatny... by nie bił tak mocno... Gdy pokazała mu błyszczącą ścieżkę na podłodze, prowadzącą do miejsca między jej udami, świadczącą o podnieceniu... O Bogowie.
    Westchnął i już miał pozwolić sobie na więcej, ale wtedy ona uścisnęła jego dłoń i odepchnęła go. Z trudem powstrzymał warknięcie. Jego źrenice były rozszerzone a oddech niespokojny. Na brodzie miał nieco swojej śliny, która wyrwała się podczas pocałunku. Był mocno rozochocony.
    Pocałowała go i rzuciłby się na nią bez wahania gdyby tak szybko nie zakończyła pocałunku. Gdyby tak szybko się nie odsunęła.
    Patrzył na nią uważnie. Zdębiał gdy powiedziała o tym, że on jej nie chce.
    - Kto ci tak powiedział? - zapytał odsuwając się od niej. Nagle całe podniecenie gdzieś uleciało a mężczyzna usiadł od niej w oddaleniu. Na twarzy pojawiła się na powrót kamienna maska. Tylko oczy zdradzały, że jeszcze przed chwilą był gotów zakończyć rozmowę na zabawie.
    - Nie ma problemu. - powiedział odpowiadając na jej słowa o tym, że nie miała siły na igraszki. Nie pokazywał po sobie zawodu ale jego męska duma wiła się w cierpieniach i złości.
    Szkoda, że nie miał już niczego w kubku. Szkoda, że nie wziął swojej piersiówki. Zachciało mu się pić.
    Atmosfera w pokoju momentalnie stała się napięta. Bane zmienił podejście i spojrzał na nią beznamiętnie z pewnym chłodem. Charakterystycznym dla jego pozy profesjonalisty.
    - Właściwie przyszedłem do ciebie by przedyskutować kwestię naszego związku. - zaczął rzeczowo, pozornie bez uczuć ale w jego oczach błysnął smutek - Widzę, co się dzieje. Nie jestem ślepy. - stwierdził po chwili, już łagodniej - Wyniszczam cię. Nie czujesz się szczęśliwa, już nie. W ciągu tych kilku dni nasza relacja stała się toksyczna, jaka więc stałaby się po miesiącu? - westchnął - Dlatego sądzę, że trzeba zrobić przerwę. Jesteś mi zbyt droga, bym bez wyrzutów sumienia doprowadzał cię na skraj. A to właśnie w ostatnich dniach robiłem.
    Spojrzał przed siebie. Chyba nie mógł wytrzymać spojrzenia jej pięknych, ufnych oczu.
    - Odpocznij ode mnie. Znajdź sobie kogoś innego, zabaw się z nim. - powiedział uśmiechając się delikatnie - Nie mogę patrzeć jak przy mnie więdniesz. Jak się zmieniasz w wiecznie smutną, skrzywdzoną osobę. - dodał - Nie na tym polega związek. I ja... muszę nad tym pomyśleć. Ja też chcę przerwy. Muszę poukładać sobie wszystko w głowie. - przejechał dłonią po twarzy i skrzywił się, jakby był zniecierpliwiony swoim gadaniem - Dlatego uznajmy, że... Nie jesteśmy razem. Zawsze będę cię kochał ale najwidoczniej nie jestem wystarczająco... dobry do związku. Kiedyś pewnie będę, ale do tego czasu... Jesteś wolna.
    Słowa z trudem przechodziły mu przez gardło, ale wreszcie udało mu się powiedzieć to z czym przyszedł. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna zrozumie. Że nie wybuchnie płaczem bo... Nie będzie mógł znieść jej łez.
    Już nie.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 12 Marzec 2018, 09:40   

    Westchnęła głośniej, czując jak przygryza jej skórę. Wiedziała, że powinna uważać, użyć mocy, ale tak było jej przyjemniej. Podobało jej się to dziwne, palące uczucie. Było tak inne od obleśnym pocałunków Gipinga, który starał się jej obrzydzić wszystko. Złamać, pozbawić jakiejkolwiek nadziei, zmienić w bezmyślną seks-zabawkę. Inaczej nie dało się tego nazwać. Poza tym była dzieckiem, więc szło mu to o wiele łatwiej niż z dorosłą osobą. Co prawda zachowywała się jakby to nie wpłynęło aż tak na nią, jednak w głębi siebie wcale nie była taka wesolutka za jaką inni ją uważali. To była jej mała klątwa i raczej szybko się jej nie pozbędzie.
    Widziała jego rozszerzone źrenice, gdy się od niej odsunął. Chciał tego, ona też jednak mimo to odetchnęła w duchu z ulgą, gdy nie naciskał. Naprawdę była zmęczona i nie miała na to siły. Nie ważne jak bardzo tego chciała, to niestety nie zmieniało faktu, że nie byłaby w stanie w żaden sposób zareagować, poza normalnymi reakcjami jej ciała.
    Słysząc pytanie, opuściła uszy i wzrok - takie...odniosłam wrażenie ostatnio...po tym jak Jan Sebastian tutaj był - przyznała cicho. Chciała nadal ściskać jego dłoń, ale on odsunął się od niej. To trochę zabolało, ale nie pokazała nic po sobie.
    Słysząc jaki był jego prawdziwy cel wizyty, wstrzymała oddech. Czyli jednak jej nie chciał...tylko pożądał. Chciał ją tylko w łóżku, a gdy się odsunęła, powiedziała po raz pierwszy nie, on uznał, że to nie ma sensu? Wolał kogoś łatwego? Jej serce zakuło mocno, ale starała się nie pokazywać, że coś jest nie tak. Wyprostowała się, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
    Wysłuchała uważnie tego co jej miał do powiedzenia. Nie odzywała się jednak początkowo. Musiała to przetrawić. Słysząc, że nie są razem, że ma sobie znaleźć kogoś innego, zamknęła oczy. Nie umiała jednak płakać, po prostu siedziała i oddychała głęboko, starając jakoś przetrawić informacje. Dlaczego nic nie szło dobrze dlaczego co chwila coś się psuło.
    To tylko bardziej ją utwierdziło w tym, że powinna zamieszkać poza Kliniką. Tak chyba będzie najlepiej. Nie będzie widywać Cyrkowca poza pracą, może będzie jej łatwiej się jakoś z tego wszystkiego otrząsnąć. Co prawda będzie miała mniej wolnego czasu, bo Odwrócone Osiedle jest dość daleko, ale powinna sobie poradzić. I tak mało spała, więc nie będzie to dla niej problemem.
    - Czy...naprawdę przyszedłeś z takim zamiarem? Żeby mi to powiedzieć? - zapytała po dłuższej chwili, wpatrując się w podłogę przed sobą. Dłonie miała splecione, by nie mogła wbić sobie w nie pazurków - Jeśli tak...to dlaczego przed chwilą się do mnie dobierałeś? Czy Ty...chcesz mnie tylko w łóżku? - wolała się upewnić. To był zbyt wielki zbieg okoliczności. Nie...czy on naprawdę sprawdzał czy będzie chciała z nim iść do łóżka, a jak nie to po prostu walnie jakąś gadkę, że muszą mieć przerwę? Nie pasowało jej to i to bardzo - poza tym...przecież już ustalaliśmy, że zrobimy sobie przerwę... - dodała jeszcze.
    Bała się. Tak bardzo się bała. Byli ze sobą kilka dni i już nie są. Nie chciało to do niej dotrzeć, ona sama nie chciała w to wierzyć. To bolało i to bardzo.
    Chciała już zostać sama. Skoro zawsze tak było, to widać tak już musi być. Może liczyć tylko na krótkie chwile w czyimś towarzystwie, w towarzystwie kogoś z im lubi spędzać czas, ale i tak ostatecznie pozostanie sama. Już chyba nic tego nie zmieni.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 13 Marzec 2018, 01:48   

    Wiedział, że rozmowa nie będzie łatwa. Przemyślał dokładnie co ma powiedzieć, ale jak zwykle życie nie trzymało się jednego, ułożonego skrupulatnie scenariusza.
    Julia zareagowała nad wyraz spokojnie. Właściwie spodziewał się wybuchu płaczu, może jakichś jęków, szlochów... Czegokolwiek. Na pewno nie wpatrywania się w podłogę.
    Spojrzał na nią kątem oka. Zignorował, że odniosła wrażenie jakby jej nie chciał. Tak będzie lepiej. Jeśli teraz ją skrzywdzi, będzie wolna. Ułoży sobie życie z kimś innym, zapomni i tyle. Umysł ludzki z czasem wypiera przykre doświadczenia, bolesne wspomnienia blakną i w końcu zanikają.
    Tak należało zrobić. I chociaż serce bolało go a oczy piekły, spojrzał na nią. Długo się w nią wpatrywał. W końcu uniósł głowę, patrząc na nią z wysoka. Studiował jej twarz, wiedząc, że mimo chłodu, dziewczyna mocno to przeżywa. Jemu też było z tym źle, ale jemu było łatwiej to ukryć. W końcu przez kilka lat miał problem z emocjami i ich wyrażaniem.
    Gdy zapytała, czy przybył tutaj tylko po to by jej to powiedzieć, przekrzywił głowę a jego brwi uniosły się nieco ku górze. Zewnętrzne kąciki natomiast opuściły się, zwiastując, że za chwilę na jego twarzy pojawi się naprawdę niedobry krzywdzący wyraz.
    Musiał to zrobić. Dać jej spokój. Zrazić do siebie bo tylko to gwarantowało, że dziewczyna nie zwiędnie przy nim do końca. Tęsknił za jej uśmiechem, tym jak się śmiała. Pragnął by dni w ciągu których była rozluźniona i szczęśliwa wróciły. By znowu była roześmianą nastolatką... To przecież w niej się zakochał, prawda?
    Miał dosyć widoku jej łez. Prawdę mówiąc za każdym razem gdy widział ją w złym stanie czuł złość. Do samego siebie, do całego świata i w końcu do niej. Naprawdę była taka wrażliwa? Gdzie jednak jest granica między byciem wrażliwym a przewrażliwionym?
    Tak. Nadszedł czas. Czas na kłamstwo, na grę. Wewnątrz siebie wył, chciał wykrzyczeć jej, że chce ją dla siebie! Że pożąda nie tylko fizycznie! Pociągała go nie tylko przez młody wiek. Nie tylko przez kuszące ciało.
    Wykrzywił usta w paskudnym, lubieżnym, aroganckim uśmiechu. Zaśmiał się wyjątkowo perfidnie, gdy zapytała o łóżko. Bolało go to... ale spojrzał na nią jak na zwykłą zachciankę, kolejną kobietę która grzała mu łóżko. Nic więcej.
    - Chcę cię w łóżku, na podłodze, na stole... Wszędzie. - powiedział oblizując usta w wulgarnym geście - Przecież mnie znasz. Od początku naszej znajomości kleję się do ciebie, nie trzymam rąk przy sobie, przekraczam granice. - nachylił się i zaśmiał się ciemnym głosem, leniwym głosem kogoś, kto właśnie wyznaje grzechy ale wcale ich nie żałuje - Miałem nadzieję, że kiedyś w końcu dasz mi to czego chcę. Przecież byłaś szczęśliwa gdy cię dotykałem, prawda? Słodko jęczałaś, było nam dobrze. Dlaczego więc potem zaczęłaś się nad sobą użalać? - wyszczerzył zęby, chociaż wcale nie było mu do śmiechu - Nie wiesz, że damskie marudzenie i użalanie się działa na mężczyzn jak skuteczny odstraszacz? Miałem nadzieję, że będzie nam fajnie razem. Nie wyszło, widocznie jest dla nas za wcześnie. Nie powiem, jest w tym dużo mojej winy ale taki już jestem. - wzruszył ramionami.
    Patrzył na nią uważnie. Uśmiech zniknął mu z ust, paskudny grymas również.
    - Jak powiedziałem, zawsze będę cię kochał. Na swój własny, popierdolony sposób. Ale póki jest na to czas, daję ci wolną rękę. Zastanów się w czasie przerwy czy chcesz brnąć w toksyczny związek ze mną, czy znajdziesz sobie kogoś odpowiedniejszego. - powiedział już łagodniej - Ja też zastanowię się nad sobą i tym wszystkim. Potrzebuję czasu.
    Musiał dowalić na koniec, by utwierdzić ją w tym, że oboje potrzebują się od siebie odciąć. Bane miał swoje powody dla których to robił Jeśli faktycznie był chory, nie chciał by Julia widziała go gdy będzie powoli się wykańczał chemią. Bo będzie ją brał, jeśli zajdzie taka potrzeba.
    - Szkoda. - powiedział odwracając wzrok i zamykając oczy - Tyle czekałem. Mogłem od razu się do ciebie dobrać. - wyszczerzył zęby.
    Najchętniej wyszedłby w tej chwili ale był ciekaw jej odpowiedzi. Zranił ją, to pewne bo jego serce również krwawiło, ale tak było trzeba. Czasami trzeba sięgać po ciężki kaliber by osiągnąć cel. Nawet jeśli jest on cholernie bolesny.
    - I co? Nie uderzysz mnie? - prychnął - Właśnie tego ci brak, Julio. Stałaś się... beksą. Przykro mi to mówić... ale nie w takiej Julii się zakochałem. Zakochałem się w rezolutnej, walczącej z bolesną przeszłością dziewczynie która potrafiła stawić czoła przeciwnościom losu. Która uciekła na kilka lat tylko po to by zdobyć wiedzę, by do nas dołączyć, tu, w Klinice. - skrzywił się - A teraz? Opuszczasz pracę, cały czas robisz sobie jakąś krzywdę, jesteś obolała. To nie jest normalne. Kiedyś taka nie byłaś. - spojrzał na nią katem oka - Ja też się zmieniłem dlatego chcę się odsunąć, bo moja zmiana również poszła złym torem. - wstał podnosząc oba kubki - Może kiedyś na powrót się do siebie dopasujemy. Jak wtedy gdy potrafiliśmy się śmiać, bawić i było nam dobrze. - pokręcił głową - Aż ciężko uwierzyć, że miało to miejsce zaledwie kilka dni temu. Ale może to i lepiej? Szybciej o mnie zapomnisz, jeśli wybierzesz ścieżkę szczęścia u boku kogoś... lepszego dla siebie.
    Stojąc z kubkami w dłoniach przeniósł wzrok na jej rękę ukrytą w rękawiczce. Przez chwilę patrzył na to miejsce ale w końcu przeniósł chłodny wzrok na jej oczy.
    - Pokaż mi rękę. - powiedział twardym głosem a w jego oczach błysnął lód, gorszy niż w oczach Anomandera - Na koniec. Co tam masz? Czemu ją chowasz?
    Jego serce krzyczało "Wybacz!" lecz nie mógł zdradzić, że wszystko co powiedział było jedynie zabiegiem, by ją od siebie odstraszyć. Jest młoda. Ma jeszcze tyle życia przed sobą. Nie może go zmarnować u boku starszawego jegomościa który prawdopodobnie jest chory śmiertelnie.
    Bane nie może pozwolić, by Najdroższa mu Osoba cierpiała katusze miesiącami, latami... będąc u jego boku. Należy więc zakończyć to tu i teraz. Może faktycznie kiedyś się zejdą. Dojrzalsi, lepsi. Godni siebie.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 13 Marzec 2018, 13:21   

    Położyła po sobie uszy, gdy zaczął jej odpowiadać. Cały czas wpatrywała się w jeden punkt, marszcząc tylko brwi. Co ona miała mu odpowiedzieć? Jak miała niby na to zareagować.
    Tak jak podejrzewała myślał tylko o tym by ją przelecieć, a przecież tak mówił, że poczeka, a tutaj co się okazywało? Że jednak nie, że najchętniej to by olał to, że ją zna i pewnie wziął ją od razu na tej łące, na której się spotkali.
    Nie rozumiała co się działo. Jeszcze wczoraj był kochany, a dziś zachowywał się jak jakiś napalony nastolatek, który chciał chwalić się swoimi podbojami. Pokazać jaki to jest kozak i jaki to jest fajny bo nie szanuje innych. Co on w ogóle miał na celu, żeby tak się zachowywać? Wczoraj był milusi, a teraz co? Chciał ją do siebie zrazić czy jaki był jego cel w tym wszystkim?
    Jej zęby zrobiły się bardziej lisie, a paznokcie wydłużyły, gdy powiedział, że zawsze będzie ją kochał. Co za brednie. Okłamuje ją po raz kolejny. Teraz już nie wiedziała czy okłamywał ją przez cały czas, czy zaczął niedawno. Może faktycznie zależało mu tylko na jednym, a ona była na tyle głupia, że mu się dała.
    Skierowała wzrok w jego stronę, słysząc, że ma go uderzyć. W końcu zaśmiała się, jedna uśmiech nie dochodził jej oczu. Były mętne i nie wyrażały absolutnie nic. Zupełnie jakby przed nim siedziała jakaś Marionetka, a nie Opętaniec - widać za krótko czekałeś - powiedziała, pokazując swoje drapieżne uzębienie - gdybyś poczekał kilka godzin dłużej, zamiast iść do jakiejś puszczalskiej paniusi, to dostałbyś to na co czekasz. I dodatkowo doczekałbyś spełnienia, bo z tego co wiem to Rosemary nie doprowadziła Cię do końca - mówiła cichym, lekko mruczącym głosem. Przysunęła się też bliżej mężczyzny. Już miała gdzieś co o niej pomyśli. Była beksą tak? Ona chociaż starała się jakoś, a on odwalał coraz to lepsze pokazy, żeby tylko zwrócić uwagę innych na siebie. By pokazać jaki to jest biedny, jak nikt go nie akceptuje. Ona starała się nic nie mówić, choć niestety z ukrywaniem było już ciężej.
    Prychnęła, gdy powiedział, że się zmieniła - nawet nie wiesz jak bardzo się zmieniłam - powiedziała łapiąc go za podbródek i patrząc mu prosto w oczy - i kto spowodował, że się nad sobą użalam? To nie ja wolę jakieś dziwki od wiernej kochanki, którą bym miała dla siebie, ale skoro tak bardzo Ci na tym zależy to cóż - wzruszyła ramionami odpychając go lekko i wstając - a co do pracy, to nie robię tego specjalnie. Ja przynajmniej mimo wszystko chcę pracować i teraz zaczynam pracę wcześniej i pracuję ciężej, żeby odrobić te godziny, a nie tak jak co poniektórzy przychodzę do pracy na haju, żeby pokazać jaka to jestem super - poruszyła swoją rudą kitą z irytacją. Ile to jeszcze będzie trwało. Już tak bardzo chciała, żeby to wszystko się skończyło. Skoro tak bardzo chciał tylko jednego nie mógł tego powiedzieć wcześniej? Nie mógł powiedzieć, że nie spełnia jego oczekiwań? Musiał ją aż tak ranić?
    Tyle pytań krążyło jej po głowie. Serce tak bardzo ją bolało, cała krzyczała w środku, chcąc się obudzić. Błagając by to był tylko kolejny koszmar, by to nie okazywało się prawdą, jednak wszystko wskazywało na to, że była to rzeczywistość.
    Słysząc o tym, że ma mu pokazać rękę, zerknęła na nią. Widziała lód w jego oczach ale w tym momencie nie robił na niej najmniejszego wrażenia - a co jeśli nie pokażę? Uderzysz mnie? - zapytała zirytowana już mocno - nie zrobiłam sobie krzywdy jeśli o tym myślisz i jestem w stanie pracować, więc jeśli pozwolisz to chciałabym odpocząć chociaż chwilę zanim będę musiała wracać do pracy - powiedziała jeszcze i ruszyła powoli w stronę schodów na antresolę.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 07 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 13 Marzec 2018, 14:08   

    Gdy zaczęła mówić, spojrzał na nią i przyglądał się jej oczom. Bolało ją to, i to bardzo. Pewnie podobnie jak jego, że musiał wypowiedzieć na głos te wszystkie kłamstwa. Ale tak będzie lepiej. Lepiej raz zranić, porządnie, niż niszczyć przez lata. Bo tak by się to skończyło, przecież Bane nie dałby jej spokoju. Już nigdy nie byłaby szczęśliwa a przecież tego chciał.
    Dlatego trzeba było zareagować. Teraz. Odciąć się by przemyśleć wszystko, może by dorosnąć. Uświadomić sobie, czy faktycznie nie mogą bez siebie żyć.
    Zaśmiała się i było to dla niego jak policzek. Aż wstrzymał oddech unosząc jedną brew. Tak ją to śmieszyło? A może też grała? Może dała się wciągnąć w grę bo również zrozumiała, że to wszystko potoczyło się w złym kierunku? Była sprytna i mądra, mógł więc podejrzewać, że się domyśliła. Jeśli więc brnęła w to bo chciała dobrze... Był szczęśliwy. W duchu odetchnął z ulgą.
    Ich rozstanie boli, ale ostatecznie kiedyś Julia będzie szczęśliwa. Zasługuje na to.
    Zignorował jej słowa o czekaniu, bo przecież skłamał. Wcale nie myślał tylko o jednym. Chciał z nią być bo w jej towarzystwie czuł się dobrze. Bo akceptowała go... A przynajmniej do czasu kiedy miał miejsce 'wypadek' z Rosie. Ale akurat tego Bane nie żałował, bo był u niej by się zemścić. Tak to sobie tłumaczył. No i musiał się wyżyć, by nie odbiło się to na Tulce.
    Jej zęby były zaostrzone. Na ten widok, tej złości wymalowanej na jej twarzy aż zrobiło mu się gorąco. Tak, właśnie takiej Julii pragnął. Drapieżnej, pewnej siebie, wiedzącej czego chce od życia. Czego chce od niego. Sięgającej po to jej się należy a nie wiecznie spuszczającej pokornie wzrok.
    Uśmiechnął się i wulgarnie oblizał usta gdy chwyciła go za podbródek. Wyzwanie. Szczerzył się bezczelnie gdy mu odpowiadała. O tak, w tej wersji była bardzo pociągająca. Jej mroczna aura była podniecająca i gdyby nie okoliczności, zdarłby z niej i siebie ubranie i zabawiliby się tak, jak on lubi najbardziej. A ona nie żałowałaby tego, bo wszelki ból służyłby jedynie spotęgowaniu przyjemności.
    Nie miał zamiaru tłumaczyć się jej ze swoich narkotykowych wpadek. Lubił poszaleć i był dorosły, miał też pieniądze z którymi mógł robić co chce i kiedy chce. Był wolny.
    Jednocześnie... miał dosyć. Jego serce krwawiło i jeśli ten teatrzyk potrwa dłużej, złamie się. Pęknie i wyjdzie na jaw, że kłamał. Że wszystko co właśnie powiedział, było powiedziane by ją chronić. Dla jej dobra, by zaczęła żyć a nie jedynie wegetować u jego boku. W ciągłym smutku.
    Wstała co sprawiło, że Bane poczuł się lepiej. Odwrócił wzrok i skrzywił się z odrazą. Tylko on wiedział, że odraza była skierowana nie do niej a do niego samego. W tej chwili brzydził się sobą, ale tak było trzeba.
    Jego wewnętrzny głos, tłumiony przez te wszystkie lata wewnętrzny sukinsyn wył natomiast z uciechy. Prężył się z dumą i śmiał się, ogłaszając światu tryumf. W końcu Bane pokazał jakim gnojem potrafi być, czyż to nie cudowne?
    Nie chciała mu pokazać dłoni co go zirytowało. Szczerze. Wyglądało też na tyle naturalnie, że nie zepsuło teatrzyku. Podszedł do niej i chwycił ją mocno za nadgarstek. Ścisnął rękawiczkę, może trochę zbyt mocno niż miał zamiar. Szarpnął ją i przysunął do siebie. Jego twarz znalazła się bardzo blisko jej twarzy. Uśmiech zniknął mu z ust.
    - Nawet nie wiesz jak ogromną mam ochotę cię uderzyć. - syknął przez zaciśnięte zęby - Sprać cię tak mocno, byś w końcu miała powody do płaczu. - ścisnął jej rękę jeszcze mocniej - Powstrzymuje mnie od tego tylko fakt, że mam Kuratora. Nie pozwolę sobie na głupi ruch, bo ta Klinika to całe moje życie. - puścił ją, odpychając ją nieco od siebie. Odwrócił się do niej plecami i gdy już nie mogła zobaczyć jego twarzy, wykrzywił ją ogromny żal i ból. Szybko jednak przetarł twarz dłonią, w razie jakby dziewczyna chciała teraz zobaczyć co wyraża jego lico. Musiał ukryć, że bardzo żałuje swojego zachowania.
    - Wredotek, do mnie. - zawołał głośniej - Nic tu po nas.
    Z antresoli zleciał trzepocząc skrzydełkami niezadowolony stworek. Nie usiadł jednak na ramieniu swojego Pana. Zawisł w powietrzu między kłócącą się parą i zawahał się, patrząc to na jedno, to na drugie. W końcu wylądował na podłodze i dosłownie podpełzł do Julii. Unosząc główkę i patrząc na nią swoimi wielkimi, czarnymi oczkami, położył łapkę na jej stopie i potarł pyszczkiem o jej kostkę. Skrzydełka zwisały mu smutno po bokach ciałka.
    Bane odwrócił się przez ramię i warknął zdenerwowany, widząc co robi Niechniurka.
    - Powiedziałem: do mnie. - polecenie było jasne a mimo to, Wredotek jeszcze chwilę przytulał się do nogi Tulki i patrzył na nią smutnym wzrokiem. Dopiero ponowny warkot Cyrkowca sprawił, że maluch podbiegł do niego i wspiął się po nogawce i ręce na jego ramię. Wyglądał jednak na osowiałego.
    - Wbrew pozorom, życzę ci jak najlepiej Julio. - powiedział z powagą, ukrywając że najchętniej padłby teraz do jej stóp i zaczął przepraszać - Znajdź szczęście w ramionach innego mężczyzny, przynajmniej na jakiś czas. A gdy już oboje wybierzemy jaką ścieżką chcemy kroczyć, porozmawiamy ponownie.
    Odwrócił się i ruszył do drzwi, wkładając ręce do kieszeni. Wyszedł zamykając za sobą drzwi i... pękł. Oparł się o przeciwstawną do jej drzwi ścianę i wykrzywił twarz w ogromnym bólu. Jedną ręką chwycił się za serce, które tak obficie krwawiło i nie chciało przestać.
    Chwilę stał tak w całkowitej ciszy. Wredotek skulił się na jego ramieniu ale nie odważył się poruszyć. Zdawać by się mogło, że zrozumiał o co chodziło w tej całej scenie, która nie dała mu spokojnie spać.
    W końcu jednak Bane poszedł do siebie, zamknął się w swoim pokoju, w swoim małym świecie. Po godzinie, na stoliku przed kanapą piętrzył się już spory stosik opróżnionych butelek.
    Szkoda, że nie znalazł spokoju w wódce. Jak kiedyś.


    ZT
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,42 sekundy. Zapytań do SQL: 9