• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Odwrócone Osiedle » Rezydencja rodu Vaele
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 12:44   

    Gdy się w niego wtuliła, uśmiechnął się pod nosem i oparł podbródek na jej głowie, przyciskając ją do siebie. Mógłby tak trwać przez bardzo długo ale ona odezwała się, zaskakując go mocno tym co powiedziała.
    Odsunął się trochę od niej nie wypuszczając jej jednak z objęć. Spojrzał jej w oczy. W jego własnych mogła dojrzeć błysk rozbawienia, nie było już śladu po pożądaniu. Był w końcu istotą myślącą a nie zwierzęciem niezdolnym do pohamowania zapędów. Pogłaskał ją po włosach.
    - Teraz... to chciałbym być się uśmiechnęła, nic więcej. - powiedział cicho i złożył na jej czole pocałunek - Wiedz, że w moim Domu zawsze znajdziesz ciepło, spokój i... - mruknął uśmiechając się do niej ciepło - ...bliskie ci istoty. Niezależnie czy odwiedzasz mnie jako Luci czy jako Lusian. - zamknął ją w uścisku. Przytulał ją do siebie bo chciał by poczuła się bezpieczna.
    Zaczął głaskać ją po włosach. Lubił jej obecność ale powoli zaczynał się też przyzwyczajać do jej męskiej formy, Lusiana.
    - Nie przepraszaj. - powiedział cicho - To ja przepraszam. Nie chciałem byś poczuła... że jesteś do czegoś zmuszana.
    Ucieszył się, że przyjęła nóż i fartuch. Caius jeszcze nikogo nie obdarował tak związanym z gotowaniem prezentem. Nie należał do osób wylewnych, więc chyba grzechem byłoby gdyby Lusian odrzucił podarek.
    Przeniósł się na łóżko by jeszcze przez chwilę posiedzieć. Czuł się o wiele lepiej ale jeszcze nie był w pełni sił. A nie chciał przy Demonie okazywać słabości.
    - Wiesz... ta dzisiejsza rozmowa o seksie. - zagaił - Pewnie gdy powiem to, co mam zamiar, zupełnie inaczej spojrzysz na Aldena, Caiusa i Biankę. - wzruszył ramionami - Wydawali się tacy obeznani w temacie, prawda? - uśmiechnął się nieco złośliwie - Żadne z nich jeszcze z nikim się nie kochało. Bianka z wyboru a reszta... Cóż, może to zaskakujące, ale Caius jest zbyt nieśmiały a Alden... on chyba nie jest zainteresowany ani kobietami ani mężczyznami.
    Wstał bo podejrzewał, że Lusian jednak będzie chciał skorzystać z propozycji Kucharza i później Pokojówki.
    - Dlatego trochę dziwię się, że tak reagują na Lusiana i ciebie, Luci. Nie zrozum tego źle, jesteś wyjątkową istotą ale do tej pory nie wykazywali zainteresowania moimi gośćmi. - powiedział - No, oprócz takiej małej dziewczynki, Tulki, którą kiedyś się opiekowałem. Ale ona już mnie nie odwiedza.
    Podszedł do drzwi gotów by otworzyć je przed Demonem. Nie pospieszał go, czekał cierpliwie na reakcję Lisołaka.
    Zamruczał zadowolony gdy kobieta zaproponowała mu masaż. Wyciągnął do niej rękę i jeśli ją chwyciła, przyciągnął ją i przytulił. Spojrzał jej w oczy po czym pocałował ją namiętnie i długo kładąc jedną dłoń na jej karku. Przytrzymał ją pewnym ruchem demonstrując odrobinę Dominacji.
    Po chwili odsunął usta i uśmiechnął drapieżnie.
    - Brzmi cudownie. - mruknął głębokim głosem - Może nawet... dałbym ci coś swojego? Odrobinę energii... - skierował usta w stronę jej obojczyka. Złożył na nim pocałunek, kąsając skórę.
    W końcu dał jej spokój i czekał na zmianę w Lusiana. Przecież Domownicy wiedzieli, że z Thornem jest Lisołak, mężczyzna. Gdyby teraz zobaczyli Luci, rzuciliby się na nią jak wygłodniałe psy, tak się stęsknili.
    Gdy w pokoju pojawił się Lusian, Arystokrata otworzył drzwi przepuszczając go w drzwiach. Poprowadził go na dół do Kuchni, gdzie czekał już Caius. Potężny mężczyzna uśmiechnął się szeroko i wyszedł w ich stronę, omijając wyspę kuchenną.
    - No! Już myślałem, że nie dasz się zaprosić na wspólne kuchcenie. - zaśmiał się głośno - Powiedz, co umiesz przyrządzić? Jakie jest twoje popisowe danie? - zapytał, prowadzać Demona do półek na których były przygotowane przeróżne warzywa, owoce i kilka rodzajów mięs.
    Thorn stanął z boku, opierając się o ścianę. Przyglądał się z uśmiechem swoim przyjaciołom. Nie wiedzieć czemu, poczuł spływający na niego spokój.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 27 Wrzesień 2017, 20:35   

    Wtulała się w Ciernia i gdy ten odsunął ją od siebie, uśmiechnęła się delikatnie. Przytaknęła głową, że nie bedzie już przepraszać. Słysząc jak on zaczyna robić to samo, pokręciła głową i pogładziła go po szorstkim policzku - nie musisz przepraszać - powiedziała po czym zamyśliła się, nadal gładząc mężczyznę palcem po policzku - w sumie to pasuje Ci zarost - powiedziała jakby sama do siebie i zaśmiała się krótko.
    Gdy Upiorny ją przytulał i głaskał po włosach, lisica mruczała zadowolona i merdała delikatnie swoją czarną kitą. Zamknęła też oczy i westchnęła zadowolona. Potrzebowała takiej bliskości. W szczególności teraz, gdy Gaw nie wiadomo gdzie przebywał. Może czekał już na nią w domu, ale miała jakieś dziwne przeczucie, że gdy tam wejdzie to nie zastanie swojego ukochanego.
    Gdy Arystokrata usiadł na łóżku ścisnęła w dłoni medalion, który ukrywał się teraz pod koszulą. Uważnie oglądała nóż i podrzuciła nim zręcznie kilka razy. Był naprawdę dobrze wyważony i pewnie ostry jak cholera. Uśmiechnęła się drapieżnie na samą myśl co takim cudeńkiem można zrobić. Może i nie umiała walczyć nożem, ale jakby miała się z kimś pobawić i dodać mu kilka ładnych czerwonych kresek na ciele to nie miałaby z tym najmniejszego problemu.
    Usiadła obok przyjaciela, domyślając się, że chce jeszcze chwilę odpocząć. Przekręciła lekko głowę, słuchając jak Cierń opowiada o życiu łóżkowym swojej służby - muszę przyznać, że po Caiusie się tego nie spodziewałam, zwłaszcza patrząc na moją ostatnią wizytę tutaj - zaśmiała się, przypominając sobie jak Wilk z nią flirtował - a Bianka przyznam, że zaskoczyła mnie dziś swoim zachowaniem. Ale w sumie nie ma co się dziwić. Moja aura działa na większość istot, niezależnie od płci - powiedziała, znów zaczynając bawić się nożem kuchennym - tylko nie zawsze działa to tak, że ktoś chce iść ze mną do łóżka. Często po prostu uważa, że jestem o wiele bardziej godną zaufania osobą niż inni - wzruszyła ramionami. Wstała i spojrzała na Upiornego, gdy ten wspomniał o jakiejś dziewczynce- ty umiesz zajmować się dziećmi? - spytała z powątpiewaniem w głosie i lekkim rozbawieniem, ale nie ciągnęła specjalnie tematu.
    Westchnęła głośno i odwzajemniła pocałunek, lekko przygryzając wargę bruneta. Zamruczała też przy tym głośno. Nie miała nic przeciwko. Słysząc jego propozycję, zamyśliła się - zobaczymy. Jak na razie nie jestem głodna, ale kto wie jak będzie po tych jak zajmą się mną Twoi domownicy - zachichotała delikatnie.
    Gdy tylko się zamienił znów w Lusiana, zabrał kuchenne dodatki i ruszył za Cierniem do kuchni. Gdy tylko weszli rozejrzał się zaciekawiony co tam znajdzie. Co prawda już tam był, ostatnio ale wtedy skupiał się na odnalezieniu apteczki, a nie oglądaniu jak wyposażona jest wilcza kuchnia. Musiał się szybko przestawić na to co miał przez ostatni tydzień w Świecie Ludzi. Tam górowała technologia, a tu jej nie było.
    - Jakże mógłbym nie skorzystać z okazji by pogotować z tak dobrym Kucharzem? - zapytał szczerząc wrednie swoje białe kły. Dał się poprowadzić do składników, w między czasie zmieniając swoją postać na całkiem ludzką. Skoro Wilk nie roznosi tu futra, a Lis też nie bedzie tego robił. Zamyślił się na moment, zastanawiając się co właściwie powinien upichcić. Przyglądał się chwilę mięsom i innym składnikom. W końcu uśmiechnął się. Zastanawiał się czy uda mu się tym zagiąć Wilka - nie mam popisowego dania - zaczął powoli - jednak moja rodzinka uwielbiała gdy robiłem jedną potrawę - przyznał i podrapał się zakłopotany po głowie, zastanawiając się, czy Cierń i Caius wyłapią delikatną nutę smutku w jego głosie oraz to, że użył czasu przeszłego - był to kotlet schabowy panierowany, nadziewany żółtym serem i szynką, z kluskami ziemniaczanymi tak zwanymi w tamtych rejonach śląskimi oraz sosem grzybowym oraz modrą ... czerwoną kapustą - powiedział wszystko płynnie. W międzyczasie założył fartuch, który dostał od Wilka, zdjął ściągacz na nadgarstek i obmył ręce. Poruszał kilka razy dłonią, by sprawdzić na ile może sobie pozwolić bez usztywnienia i czekał na to co powie szef kuchni.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 29 Wrzesień 2017, 20:34   

    Uwielbiał przytulać. Może nie było po nim widać, ale był typem Przytulasa. Nieczęsto miał okazję okazać komuś uczucia bo był raczej nieufny, ale gdy już zaufał to okazywał sympatię na całego. Może przez to, że w dzieciństwie nie doświadczył zbyt wielu chwil czułości. Przeszłość odbijała się w jego teraźniejszym życiu niczym niechciana czkawka - zawsze w najmniej oczekiwanym momencie.
    Wtulał się w nią i uśmiechał pod nosem. Zrobił się nieco senny, Luci była taka ciepła...
    - Tak sądzisz? - zapytał gdy wspomniała o zaroście - No to może przestanę się golić? Albo będę ale raz na kilka dni. - podrapał ją brodą po policzku, uśmiechając się złośliwie.
    Nie czekając ani chwili dłużej zeszli do Kuchni. Caius szczerze ucieszył się na widok Lusiana. Jeszcze nigdy nie miał ucznia i chyba ta rola odpowiadała mu. Mógł pokazać co potrafi, pochwalić się umiejętnościami i komuś imponować a uwielbiał się popisywać. A jeszcze jak Lusian na wstępie pochwalił go, Wilk dumnie wypiął pierś i poprowadził Demona do wysepki.
    Thorn zajął miejsce z boku. Nie chciał im zawadzać. Oparł się o ścianę ale już po chwili podszedł do lodówki i wyjął z niej butelkę zimnego napoju o kolorze letniego nieba. Może to była zwykła niebieska oranżada, może drink... to wiedział tylko pijący. Odkręcił butelkę i zaczął sączyć zawartość. Właściwie brakowało mu tylko pudełka z pop cornem.
    - Co? - zapytał trochę niemiło Caius ale już po chwili zorientował się że zapomniał o manierach - Yyy... Znaczy się... Ekhem. - zawahał się i uśmiechnął przepraszająco - Jaki kotlet? Kluski... szląszkie? - przekręcił nazwę, nigdy nie miał talentu do języków i obcych nazw - A ta kapusta... to taka na surowo? - wskazał główkę kapusty stojącą na blacie.
    - Caius. - upomniał go delikatnie Thorn - Daj Lusianowi się wykazać.
    - Dobrze, dobrze. - powiedział Kucharz podnosząc ręce w geście poddania - Proszę, czym chata bogata! - wskazał produkty - Jeśli w czymś mogę pomóc, to chętnie. Może i ja się czegoś nauczę, haha!
    Thorn przyglądnął się Lusianowi i temu, jak wykręca rękę. Zmarszczył brew i ruszył ku niemu, odstawiając swoją butelkę.
    - Boli cię? - zapytał zatroskany i chwycił jego dłoń. Caius zrobił miejsce Upiornemu odchodząc na chwilę na bok. Nie wydawał się być zainteresowany tym co robili mężczyźni.
    Arystokrata przyjrzał się dłoni Demona uważnie, przejechał swoimi palcami po jego skórze na której widniały odgniotki od tej dziwnej rękawiczki. Spojrzał Lisołakowi oczy przez co tamten mógł zobaczyć w tęczowych oczach troskę.
    - Może lepiej odstawimy lekcję na kiedy indziej? - zapytał Lusiana - Nie chcę byś się przeforsował.
    Caius w tym czasie wyjął z chłodni mleko w szklanej flaszce i kilka rodzajów serów. Postawił wszystko na blacie i zaczął pogwizdywać sobie cicho, jak zawsze gdy zabierał się za gotowanie. Po chwili wyszedł na chwilę po zioła do ogrodu, dając mężczyznom chwilę na rozmowę.
    Thorn położył rękę na ramieniu przyjaciela.
    - Może wolisz odpocząć? - zapytał - Caius zawsze w Kuchni mocno szaleje, obawiam się, że może cię ostro wymęczyć. - drugą ręką podniósł dziwną, elastyczną rękawiczkę - Co to właściwie jest. Jakiś rodzaj bandażu? Ktoś cię zranił?
    Po chwili przeniósł wzrok ponownie na Demona i jego jak zwykle piękne oczy. Pamiętał jak zareagował na oczy Luci gdy pierwszy raz ją zobaczył. Były zjawiskowe. Zmieniały barwę stopniowo... Podobnie jak oczy Lusiana.
    Arystokrata zarumienił się nieco i przymknął oczy. Podniósł jedną dłoń i pogładził policzek Lusiana w dość specyficzny sposób. Tak jak robi to zazwyczaj kobietom.
    Szybko jednak opamiętał się i cofnął dłoń. Odszedł na krok w tył bo nagle zdał sobie sprawę, że stoi za blisko Demona. Prawie stykali się klatkami piersiowymi.
    - Wybacz. - zaśmiał się nerwowo - Działasz dziś na mnie... wyjątkowo przyciągająco.
    Do Kuchni wszedł Caius ale nie zwrócił uwagi na miny pozostałych. I całe szczęście.
    - Przyniosłem świeże zioła. Przed chwilą zerwałem wszystkiego po trochu bo nie wiem czego potrzebuje Lusian do swojego dania. - uśmiechnął się, odłożył zieleninę i klepnął mocno, po przyjacielsku Lisołaka w plecy.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 29 Wrzesień 2017, 21:42   

    Zaśmiał się krótko i pokręcił głową słysząc jak zagiął Kucharza - kluski śląskie - poprawił go ale nie wyśmiewał. Uśmiechał się tylko miło - chętnie skorzystam z pomocy, bo po pierwsze będzie szybciej, a po drugie - uniósł dłoń z usztywniaczem - jestem trochę kontuzjowany, więc tym bardziej przyda mi się pomoc - powiedział i podrapał się za ludzkim uchem lekko zawstydzony tą sytuacją - poza tym najlepsze są lekcje, gdzie obie strony się czegoś mogą nauczyć - dodał jeszcze, szczerząc swoje demoniczne kły.
    Spojrzał zaskoczony na Gospodarza - trochę - przyznał. Dał sobie obejrzeć dłoń, skoro tak bardzo go to interesowało to czemu nie? Przewrócił oczami, gdy Arystokrata zaczął się zastanawiać nad tym czy Lusian sobie poradzi - nie martw się o mnie. Gdybym nie uważał, że dam sobie radę, to bym przeprosił Caiusa i umówił się na inny termin - przyznał posyłając mężczyźnie miły uśmiech.
    Słysząc pytanie jak to się właściwie stało uciekł wzrokiem gdzieś w bok - wstyd się przyznać, ale kilka dni temu wpadłem do studni i zwichnąłem sobie boleśnie nadgarstek, potem jak trafiłem do Świata Ludzi przywaliłem Gawowi i rzuciłem Gopnikiem, a na koniec rąbnąłem pięścią w kafelki w łazience - zrobił krótką przerwę - a na koniec, przesadziłem ze sprzątaniem, gdy dochodziłem do siebie, zanim postanowiłem tutaj wrócić - zakończył. Wziął od Upiornego ściągacz i obejrzał go uważnie - można tak powiedzieć. Nazywa się to ściągacz lub usztywniacz i używa się tego przy różnych kontuzjach. Taka mała zabawka ze Świata Ludzi. Takie jak ten używają sportowcy, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, żeby spokojnie czekać aż ręka się sama zagoi - wzruszył ramionami i rzucił czarną rękawicę na stół gdzieś obok.
    Zaskoczył go lekko gest Arystokraty, ale tylko zamknął oczy i zamruczał. Jedną dłonią przycisnął jego dłoń do swojego policzka - nie mam co wybaczać, ja już tak mam - uśmiechnął się i przeniósł swoją uwagę na Caiusa.
    - Szczerze to zioła nie będą aż tak przydatne ale dziękuję - uśmiechnął się miło. Podszedł do składników - zacznijmy może od ziemniaków, bo trzeba je ugotować, a to zawsze trwa najdłużej - powiedział i zaczął obierać ziemniory, zapraszając Caiusa do siebie. W dwójkę będzie szybciej. Gdy skończyli postawili ziemniaki by się zagotowały.
    Demon zamyślił się na moment - może poszatkujesz kapustę? A ja się zajmę mięsem - zaproponował i jeśli Wilk nie miał nic przeciwko to wziął kawał schabowego i odkroił kilka kotletów po czym zaczął je wyklepywać. Przygotował też trzy miski. W jednym było rozbełtane jajko, w drugim bułka ziemniaczana, a w trzecim mąka. Na kotlety dał po plasterku szynki i żółtego sera. Dodał też odrobinę masła. Zapytał Caiusa gdzie znajdzie wykałaczki i zrobił z mięsa ruloniki, następnie wymaczał je najpierw w mące, następnie w jajku i bułce, i ponownie w jajku i bułce. Przygotował patelnię by się nagrzała. W międzyczasie poinstruował dalej Wilka.
    - Trzeba podgotować tę kapustę, potem dodamy do niej smalec, ocet i pieprz i poddusimy. No...liść laurowy i ziele angielskie też się przyda - powiedział i skontrolował ziemniaki po czym zabrał się za smażenie kotletów.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 30 Wrzesień 2017, 00:44   

    - Śląskie. - powtórzył za Demonem Caius i zmarszczył śmiesznie brwi, jak pies który wącha coś nowego i nie bardzo rozumie z czym na do czynienia.
    Wysłuchał poleceń Lusiana i zabrał się za robotę. Wspólne obieranie ziemniaków trwało zaledwie chwilę, może dlatego, że Kucharz robił to bardzo szybko. Widać , że był przyzwyczajony do tego typu robót.
    - Dzięki, że schowałeś uszy i ogon. - mruknął, obierając ostatniego ziemniaka. Wrzucił go do garnka i klepnął towarzysza. Chyba lubił ten sposób okazywania sympatii.
    Thorn przyglądał się ich zabawom z jedzeniem. Sam nigdy nie miał smykałki do gotowania, kiedyś nawet próbował coś przygotować. Szkoda, że nie było jeszcze u niego Caiusa, może gdyby Wilk mu pomógł, Arystokrata nie zniechęciłby się tak szybko. Co prawda wojsko wymusiło u niego samodzielność dlatego mężczyzna potrafił zadbać o samego siebie, ale gdyby przyszło ugotować mu coś dla gości... Cóż, towarzystwo raczej nie byłoby zadowolone z byle jakiego mięsa pieczonego w jakichkolwiek przyprawach.
    Wysłuchał tłumaczenia Lusiana kiwając głową. Mimo wszystko był zmartwiony. Ale się złożyło! Obaj byli poobijani, ledwo żywi i chyba dość drażliwi dzisiaj. Thorn wyczuł wcześniej subtelną nutkę napięcia. Co prawda szybko uleciała, ale mimo wszystko chyba nie najlepiej się czuli.
    - Ciekawa rzecz ten ściągacz. - stwierdził - Może gdyby u nas były takie cudeńka, nie musiałbym łazić z tym ustrojstwem. - podniósł rękę która była usztywniona kłopotliwym stelażem. Dobrze, że przynajmniej mógł unosić kończynę. Zwariowałby gdyby była przytwierdzona do tułowia, jak na początku.
    Caius przygotowywał Lusianowi wszystko w zawrotnym tempie. Wystarczyło, że Lisołak wydał polecenie a niebieskowłosy od razu zabierał się za robotę. Demon nie musiał długo czekać, po chwili i kapusta i ziemniaki i pozostałe skladniki były gotowe. Problem pojawił się gdy Lusian wspomniał o przyprawach.
    - Hmm... Liść laurowy? - rosły mężczyzna podrapał się po głowie - Ziele angielskie?
    - Nie ma w Krainie Luster takich ziół. - skwitował Thorn.
    Caius wyglądał na zakłopotanego. Patrzył na przyniesione rośliny i drapał się to po głowie, to po brodzie. W końcu podniósł jedną łodygę i podał ją Demonowi.
    - Może któreś pachnie podobnie jak te, które wymieniłeś? - zapytał. Czasem miewał dobre pomysły, faktycznie na węch można było znaleźć coś podobnego.
    Thorn nie pchał się między nich. Nie znał się na gotowaniu, tylko by przeszkadzał. Wziął swoją butelkę z blatu i wrócił na miejsce przy ścianie.
    Wilk zaczął podawać Lisołakowi pojedyncze rośliny by ten znalazł zamienniki. Było mu trochę głupio, bo wyszło, że jego Kuchnia, jego Królestwo nie było wystarczająco dobrze wyposażone.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 30 Wrzesień 2017, 01:10   

    Uśmiechnął się do Wilka - nie lubię ich chować, ale wiem, że nie każdy lubi gdy mu po kuchni lata futerko - powiedział grzecznie. U siebie ich nie chował bo wiedział jak się zachować, żeby futro nie lądowało w jedzeniu. No chyba, że zmieniały się pory roku to wtedy musiał chować uszy, bo zmiana futra nie była tak prosta do opanowania jak normalnie.
    Przyjrzał się stelażowi, który znajdował się na ręce Upiornego - powiem Ci, że usztywniacz by nic nie pomógł, jest za słaby, żeby utrzymać kość w miejscu, ewentualnie nosiłbyś go już po wyleczeniu. A tak to miałbyś na ręce gips, a jeśli miałeś złamanie otwarte lub kość się przemieściła, to pewnie jeszcze do tego miałbyś w kościach śruby i pręty. Choć i tak pewnie byłoby to wygodniejsze niż to co masz na ręce - wzdrygnął się na samo wspomnienie, składania kości. Niestety Pardon nie umiał sprawić, żeby go to nie bolało, albo przynajmniej zmniejszyć mu bólu. Część kości składał mu po prostu jak lis tracił przytomność, bo nie było innej możliwości. Dlatego też jego rekonwalescencja trwała dość długo. Miał zakaz grania w filmach przez rok. Ten, który kręcił ku pamięci Natalie i Krisa, był wyjątkiem na który lekarz się zgodził choć bardzo niechętnie - dodatkowo dostałbyś też leki przeciwbólowe, więc nie byłoby to aż tak złe - dodał jeszcze, wzruszając ramionami.
    Z wdzięcznością spojrzał na Wilka, który bardzo szybko uporał się ze wszystkimi zadaniami. Słysząc jednak o braku składników, spojrzał na niego wielce zdziwiony. Dopiero po słowach Ciernia zorientował się, że przecież nie jest w Świecie Ludzi. Wstał i poklepał Caiusa po ramieniu bo wyglądało na to, że Kucharz trochę się zmartwił - ależ te przyprawy są również tutaj, choć nie pamiętam jak się nazywają - przyznał zakłopotany - nie uczyłem się tych nazw bo nie czułem takiej potrzeby - spojrzał na rozłożone zioła oraz na te składniki, które Wilk miał w wersji zasuszonej i podał mu odpowiednie przedmioty - proszę bardzo - uśmiechnął się i mrugnął do niebieskowłosego.
    Sam odcedził ziemniaki i zajął się ich ugniataniem. Uklepał je tak by były równe po czym podzielił na cztery części. Jedną z nich usunął i rozsmarował na pozostałych trzech również na równo, a w wolne miejsce dał mąkę ziemniaczaną i zaczął to wszystko mieszać. Postawił nowy garnek z wodą i gdy się zagotowała posolił ją i zaczął lepić charakterystyczne kluski z dziurką.
    - Zdradź mi proszę, jak zrobiłeś potrawkę z królika na sposób francuski, używając książki ze Świata Ludzi, nie wiedząc co to jest liść laurowy? - spojrzał uważnie na Wilka - z tego co pamiętam jest on jednym ze składników, które wchodzą w skład tej potrawy - zwrócił na to uwagę dopiero teraz. Za bardzo skupił się na gotowaniu. Lepił sprawnie kluski i wrzucał je do gotującej się wody.
    Gdy Kucharz skończył z kapustą, odezwał się jeszcze do niego - czy mógłbyś zrobić do tego sos grzybowy? Najlepiej pieczarkowy - zapytał spoglądając na niebieskowłosego - kluski się ugotują, usmaży się kotlety i danie będzie gotowe, ale brakuje nam jeszcze tego sosu - przyznał i spojrzał na Caiusa z nadzieją. Nie lubił robić tego sosu, zawsze zajmowała się tym Natalie. Owszem potrafił ale nie czuł się dobrze robiąc go, dlatego miał nadzieję, że jednak Kucharz zgodzi się zrobić to samodzielnie.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 2 Październik 2017, 12:33   

    Caius ucieszył się bo jednak udało się znaleźć potrzebne zioła. On zawsze doprawiał po swojemu na tak zwanego "czuja". Kiedy trzeba było trzymać się przepisu, robił to do momentu doprawiania. Gdy nadchodził ten czas, w Kuchni następował moment szaleństwa - do gara wrzucał wszystko co tylko wydało mu się dobre. I zazwyczaj efekt końcowy był cudowny.
    Thorn nawet nie starał się zapamiętywać składników. Patrzył na zajętych gotowaniem mężczyzn i popijał swój napój. Po co miał się uczyć, skoro od gotowania ma Caiusa? Może to samolubne, ale Arystokrata tak bardzo przyzwyczaił się do obecności Kucharza, że rozleniwił się nieco. Podobnie ze sprzątaniem, robiła to Bianka. Nawet jak chciał jej pomóc, wyganiała go miotłą. A Alden? Załatwiał wszystkie sprawy które nie wymagały obecności Upiornego. Można było więc powiedzieć, że gdyby Thorn nie należał do Gwardii, zanudziłby się na śmierć.
    Niebieskowłosy zdawał się być zadziwiony tym co robi Demon. Co chwilę wybałuszał oczy i kręcił głową z niedowierzaniem. Widać było, że nigdy wcześniej nie miał do czynienia z tym daniem.
    - Jaka to kuchnia? - zapytał zaciekawiony - Z jakiego okręgu Świata Ludzi? - zapytał, domyślając się skąd pochodzi danie.
    Gdy Lusian zadał pytanie, Wilk potrząsnął głową zdezorientowany. Przez chwilę milczał, zastanawiając się co powinien odpowiedzieć. Zerknął na Thorna ale ten patrzył aktualnie w podłogę, głęboko nad czymś zamyślony.
    - Ja... - zaczął i podrapał się po głowie, mocno zmieszany - W zasadzie nie zwracałem uwagi na to co było napisane w przepisie, jeśli chodzi o doprawianie. Zrobiłem to po swojemu. - wzruszył ramionami i uśmiechem - Ale dobrze wiedzieć, że dodałem czegoś co nazywa się u Ludzi liściem laurowym. Może to jest to? - sięgnął po zasuszoną łodyżkę z kilkoma listkami i podał Lusianowi, by ten sprawdził - Wydawało mi się, że ten aromat będzie pasował do mięsa z królika.
    Krojenie kapusty szło mu sprawnie. Noża używał jak prawdziwy mistrz, nie było mowy by się zaciął. Uśmiechał się wesoło przy tym bo gotowanie naprawdę sprawiało mu ogromną radość. A jeszcze teraz gdy mógł to robić z kimś, cieszył się jeszcze bardziej.
    - Gotowe. - powiedział pokazując posiekaną kapustę - Oczywiście! - zasalutował, wyrażając chęć zrobienia sosu - Pójdę po grzyby. Nie przyniosłem ich wcześniej, zapomniałem. - dodał i wyszedł z pomieszczenia.
    Thorn odczekał chwilę po czym podniósł oczy na Lusiana. Przy garnkach wyglądał wyjątkowo...domowo. Spokojnie. Widok ten przywodził na myśl Dom i kochającą rodzinę... której Arystokrata nigdy nie miał.
    Podszedł powoli do Demona i objął go w pasie, przyciskając pierś do jego pleców. Oparł brodę o ramię przyjaciela, drapiąc skórę króciutkim zarostem.
    - Wiesz, chyba jednak wolę cię z uszami. - powiedział chichocząc. Sam nie rozumiał dlaczego miał tak ogromną chęć na bliskość akurat w tej chwili. Ale postanowił odpuścić i nie walczyć z pokusą. Caiusa i tak chwilę nie będzie, usłyszy jego ciężkie kroki.
    Zdrową dłonią odsunął włosy Demona odsłaniając jego kark po czym przylgnął do jego skóry w tym miejscu, składając na niej pocałunek.
    - Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać. - sapnął odrywając się na chwilę od niego - Nie miej mi tego za złe. To dla mnie nowość, zawsze sądziłem, że gustuję jedynie w kobietach. - zaśmiał się gorzko - Jestem... zdezorientowany.
    Zamknął oczy i ponownie zaczął całować, przenosząc się na bok szyi, obdarowując Lusiana wieloma soczystymi pocałunkami. Trzymał go mocno, jedną ręką, przyciskając go do siebie. Czuł jego ciepło i oszałamiający zapach, który działał jak opium - mieszał Arystokracie w głowie.
    Jednak w pieszczotach nie posunął się do niczego więcej. Mało tego, nie były przeładowane erotyzmem. Upiorny najwidoczniej chciał uwagi, ciepła i bliskości ale w zdrowym wydaniu.
    Chciał się czuć dostrzegany. Mimo stanu w jakim był od kilku dni.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 2 Październik 2017, 15:46   

    Widział jak Caius się cieszy. Sam się też delikatnie uśmiechnął. Mimo iż to Caius miał być nauczycielem można by uznać, że Lusian wygląda trochę jak ojciec, który cieszy się za radości podopiecznego. Nie miał zamiaru psuć humoru Kucharza.
    - Polska - odpowiedział na pytanie Wilka - leży trochę dalej niż Francja, jeśli patrząc na odległość od Gassville, ale nadal jest to ten sam kontynent - spróbował jakoś wyjaśnić skąd pochodzi to danie - byłem tam kiedyś z rodziną na jakimś weselu, bo zostaliśmy zaproszeni i potem nie chcieli mi dać spokoju póki nie dowiedziałem się jak się tę potrawę przygotowuje - zaśmiał się jednak w jego głosie dało się słyszeć pewną nostalgię.
    Zaśmiał się widząc zakłopotanie niebieskowłosego i poczochrał go po głowie. Oczywiście uważając, żeby nic nie wpadło niechcianego do jedzenia - sam uważam, że powinno się gotować na podstawie przypisu, a nie według niego - uśmiechnął się do niego miło -co innego przy pieczeniu, ale to już inna sprawa, poza tym królik wyszedł Ci naprawdę pierwszorzędnie - dodał i wrócił do swoich zadań.
    Spojrzał na liście, które pokazał mu Caius - tak, to jest Liść Laurowy - powiedział i podrapał się po bliźnie na policzku. Trochę mu jeszcze dokuczała i drapał się po niej prawdę mówiąc niezbyt świadomie.
    - Dziękuję - powiedział, słysząc, że kapusta gotowa. Dał ją jeszcze żeby trochę się poddusiła na piec. Spojrzał na Kucharza, gdy ten zgodził, się by zrobić sos i że zaraz wróci - dobrze - powiedział i wrócił do klusek. Nagle poczuł jak ktoś go obejmuje. Westchnął przy tym cicho. Tak mu brakowało takiej czułości - ja też wolę siebie z uszami, sam nie wiem jak przetrwałem w Świecie Ludzi bez nich - zaśmiał się. Zamknął oczy czując delikatne pocałunki na szyi. Zerknął przez ramię, by zobaczyć co ten Cierń wyprawia. Czuł się troszeczkę niekomfortowo, choc w ogóle tego po sobie nie pokazywał. Te słowa i gesty za bardzo przypominały mu Gawa...a nie wiedziała nawet gdzie jest ani co się z nim dzieje. Nieświadomie ścisnął medalion, który miał schowany pod koszulką. Na przeprosiny pokręcił delikatnie głową i znów wlepił wzrok w kluski pływające w garnku - nie masz za co przepraszać, ja już tak mam - powiedział cicho. Nie smutno, ale cicho, żeby na pewno nikt nie usłyszał - poza tym każdy chce czasem spróbować czegoś nowego, nieprawdaż? - zerknął na niego i posłał mu uśmiech. Sięgnął po miskę i przeniósł do niej kapustę, po czym do większej odcedził kluski. Wyłączył palniki i odwrócił się ostrożnie do rogacza. Uśmiechnął się do niego delikatnie, patrząc mu w oczy.
    -A teraz mi powiedz, skoro mamy jeszcze chwilę dla siebie - powiedział cichym, głębokim głosem, przejeżdżając palcem po jego zaroście - czy to naprawdę taka wielka różnica czy stoję to w męskiej czy żeńskiej formie? - zapytał śledząc ruch swojego palca. Widać było, że naprawdę go to zastanawiało. Przez cały czas też nasłuchiwał czy ktoś nie idzie, żeby Cierń nie miał potem nieprzyjemności ze strony Domowników.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 2 Październik 2017, 22:19   

    Szkoda, że Caius zapowiedział, że zaraz wróci. Thorn mógłby tak trwać przytulony do Lusiana przez wieki. Cieszył się, że Demon go nie odtrącił. Potrzebował bliskości, takiej zwykłej, nie opartej tylko i wyłącznie na seksie. To oczywiście też lubił, ale kiedy miał okazję na zwykłe okazywanie ciepła i sympatii, korzystał jak mógł.
    W Koszarach nie mógł pozwolić sobie na okazanie słabości. Był Przytulasem ale wiedział o tym tylko Lusian i Luci. Dla reszty świata był twardym, stanowczym Gwardzistą. Już wystarczająco sporo problemów miał na głowie, nie chciał dawać Lustrzanom pretekstu do plotek.
    Zamruczał zadowolony, przyciskając tors do pleców Lusiana. Mógł go obejmować jedną ręką, ale to wystarczyło.
    - Masz rację, lubię nowości. - powiedział cicho - Ale... cóż, muszę się oswoić z nowością. Dziwnie się z tym czuję. - dodał - Oczywiście nie odbieraj tego źle. To we mnie tkwi problem. - zaśmiał się nerwowo, speszony. Nie bardzo wiedział jak sklecić dobre zdanie. Nie umiał zebrać myśli a wytłumaczenie Demonowi co czuje przychodziło mu z niemałym trudem.
    - Nigdy nie byłem... wyzwolony do tego stopnia. - westchnął - Lubię dominować. Ja zazwyczaj jestem górą, Panem sytuacji. Te nowe okoliczności sprawiają, że czuję się zagubiony. - wzruszył ramionami.
    Lusian sprawiał, że Thorn czuł się zakłopotany. Nigdy jeszcze nie tłumaczył przed drugim facetem tego co czuje. Unikał jego wzroku. Gdyby mógł, zgasiłby światło - może wtedy byłoby mu łatwiej mówić o emocjach.
    Gdy Lisołak wykonał ruch by odwrócić się do Arystokraty, Thorn poluźnił uścisk i cofnął się odrobinę, robiąc mu miejsce. Nadal jednak byli bardzo blisko siebie.
    Oczy Lusiana z tej perspektywy były... oczami Luci. Tymi samymi które uwiodły go gdy spotkali się z kobietą po raz pierwszy. Ich twarze były podobne, widać było subtelne podobieństwo w układzie ust czy kształcie nosa. Tylko jeden element się nie zgadzał.
    Demona zadał pytanie lecz Thorn nie odpowiedział na nie od razu. Przymknął nieco tęczowe oczy a na policzkach wykwitł rumieniec. Patrzył na szramę Lusiana. Wyciągnął zdrową dłoń i jednym palcem delikatnie przejechał po bliźnie. Starał się nie zranić przyjaciela. Był ciekaw skąd wziął się ten ślad... Co jak co, dodawał mężczyźnie drapieżności.
    Nagle zmarszczył brwi, jakby coś mocno go zezłościło. Odwrócił wzrok kierując go na drzwi prowadzące do Kuchni. Machnął dłonią w specyficzny sposób, jakby chciał w powietrzu zagrać na niewidzialnym instrumencie. Klamka szczęknęła na znak, że drzwi zostały zamknięte, Upiorny użył mocy by zamknąć skobel. To samo zrobił z drugimi drzwiami, prowadzącymi zapewne w głąb Pokojów Służby.
    Spojrzał w oczy Lusianowi. W jego płonęła determinacja ale też... strach? Tak, Thorn czuł lekkie ukłucie znienawidzonego uczucia. Strach zawsze wywoływał u niego skok napięcia i agresję. Usta miał ściśnięte w prostą linię a brwi zmarszczone. Patrzył na Lusiana długo, bez słowa. Jakby szukał w jego twarzy odpowiedzi na niezadane pytania.
    Nagle jednak jego twarz złagodniała a w oczach pojawił się błysk. Zadziorny, chłopięcy błysk.
    Gwardzista przysunął się do Lisołaka i przycisnął go do siebie, odsuwając jednocześnie chorą rękę na bok, by nie przeszkadzała. Odchylił głowę na bok i uśmiechnął się tajemniczo.
    Po chwili nachylił się do jego ucha z zamiarem powiedzenia mu czegoś bardzo cicho. Zanim jednak to zrobił, ugryzł lekko płatek, chwytając go między nieco dłuższe, ale nadal naturalnie wyglądające kły.
    Westchnął zamykając oczy.
    - Chciałbym... - powiedział cicho - Pocałuj mnie. Proszę. - szepnął mu na ucho - Chcę cię posmakować. Chcę... więcej... - dodał, zawstydzony - Nie wiem ile dam radę. Nie wiem gdzie jest granica... Pewnie kiedyś się przyzwyczaję... - zaśmiał się cicho, nerwowo - Lusian... Luci... Chcę was obojga.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 2 Październik 2017, 23:30   

    Słuchał uważnie słów Arystokraty. Coś mu w jego zachowaniu nie pasowało. Wiedział, że jest przytulasem, ale nie aż takim. Czyżby jego aura tak mocno na niego działała? Nie ... to niemożliwe. Chyba, że .... on musiał od zawsze mieć w sobie trochę biseksualisty, bo inaczej nie działało by to tak mocno na niego. Chyba że jest to wynikiem jego ciężkiego dzieciństwa. Yako jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiał aż tak bardzo, zeby wiedzieć jak odpowiedzieć teraz na swoje pytania.
    - Czemu uważasz, że coś z Tobą nie tak? - zapytał nie patrząc na niego - dlatego, że zainteresowałeś się mężczyzną czy może dlatego, że nie umiesz sobie z tym poradzić? - zapytał dość poważnym tonem. Bardzo czekał na odpowiedź na to pytanie. Ciekawiło go co myśli o osobach o dwustronnej orientacji. Nie skierowanej tylko w stronę płci przeciwnej ale także tej samej. Przecież w tym nie było nic złego.
    Zaśmiał się na jego kolejne słowa - nigdy nie jesteś Panem sytuacji - powiedział i spojrzał na niego - sam jestem dominantem i wiem o czym mówię. Jakby nie patrzeć troszkę dłużej od Ciebie żyję i mimo iż nie miałem tak ciężkiego...wróć, w ogóle nie miałem dzieciństwa - powiedział spokojnie - jednak przez ponad pół milenium, mniej więcej tyle ile Ty żyjesz sobie w tej Rezydencji ja tułałem się po całym świecie. Wyobraź sobie jak ja musiałem być zagubionym, gdy z pozycji praktycznie boga, na kogoś kto nie znaczy nic i musi ukrywać swoją prawdziwe ja? Skoro Ty jesteś zagubiony bo odkryłeś, że jednak można być zainteresowany nie tylko płcią przeciwną - jak zwykle. Yako i jego wykłady, ale cóż już taki był. No ale nie chyba nie do końca można go za to winić.
    Stał cierpliwie, czekając aż Cierń skończy go sobie oglądać. Przymknął oczy i przytrzymał dłoń bruneta na swoim policzku. Domyślał się o czym myśli rogacz - postanowiłem pomóc pewnemu Dachowcowi i tak mi się odwdzięczyła, gdy chciałem jej rozczesać włosy - wzruszył ramionami. Ciekawiło go czy zauważył, że Luci też ma tę bliznę, choć nie jest aż tak widoczna. Lusianowi dodawała drapieżności, ale Luci by szpeciła. Jednak nie potrafił się jej całkowicie pozbyć - na nodze mam jeszcze trzy takie - dodał uśmiechając się tajemniczo.
    Sam zerknął na drzwi chwilę przed Aronem. Nie spodziewał się jednak takiego ruchu. Żeby ich tutaj zamykać? Arystokrata był aż tak zdesperowany?
    Westchnął czując ugryzienie w ucho. Zerknął na Ciernia, słuchając jego prośby. Westchnął ciężko i nim rogacz zdążył się zorientować, Lusian sprawnie chwycił go za gardło tuż pod żuchwą. Zrobił to zdecydowanie, pokazując swoją dominację w tym momencie, ale jednocześnie tak by nie wyrządzić mu większej krzywdy. Spojrzał mu głęboko w oczy, a jego źrenice były wąskie, demoniczne. Zbliżył się do jego ust ale tylko je musnął i skierował się do ucha - chcesz Luci i Lusiana, czy chcesz mnie? - zapytał mrocznych, cichym głosem, tak by tylko Upiorny go usłyszał. Trzymał go mocno i pewnie - dlaczego cały czas traktujesz mnie jak dwie odmienne osoby mimo iż znasz prawdę? Dlaczego nawet jeśli jesteśmy sami to mówisz o nas jak o dwóch zupełnie odmiennych bytach, mimo iż jestem cały czas jednym i tym samym lisem?- liznął jego ucho po czym ugryzł je dość boleśnie choć nie przegryzł skóry - widzę jak szukasz podobieństw mimo iż wiesz, że jest ich wiele, czemu więc tego nie zaakceptujesz? - zapytał jeszcze po czym w końcu dał mężczyźnie to czego tak pragnął. Pocałował go mocno, długo i dość drapieżnie, przygryzając mu lekko wargę i język. Jednak widać było, że zna się na rzeczy, gdyż nie pozostawił ani najmniejszego śladu po swoich ostrych jak cholera zębach. W końcu jednak się odsunął i uśmiechnął się drapieżnie oblizując jeszcze - następnym razem zastanów się nim o coś poprosisz, bo nawet Twoje moce mogą ci tu nie pomóc. - powiedział trochę złośliwym tonem. Obejrzał go sobie i puścił..
    - Wpuść tego biednego futrzaka bo zaraz tam wydepcze dziurę w podłodze - zaśmiał się. Jego oczy wróciły do normalności, a sam Kitsune zachowywał się jakby w ogóle nic się przed chwilą nie stało.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 3 Październik 2017, 00:08   

    - Dlatego, że nie umiem nazwać tego co teraz czuję. - powiedział z powagą, gdy Lisołak zadał pytanie - Zazwyczaj jestem wygadany, z pewnością to zauważyłeś. Lubię rozmawiać, dowiadywać się nowych rzeczy. A dzisiaj mam problem ze skleceniem jednego porządnego zdania. - dodał odrobinę zirytowany swoją postawą. Nie chciał wkurzać Lusiana a jednak wyczuł u niego nutkę urazy. Ach, niepotrzebnie w ogóle się odzywał!
    Słowa Demona były dość smutne, ale ciężko było stwierdzić, czy lepiej jest nie mieć rodziny czy mieć taką, która nienawidzi. Takich rzeczy nie dało się porównać.
    Thorn kiwnął głową przyjmując do wiadomości to co mówił jego przyjaciel. Nie skomentował tego jednak bo uznał, że mógłby palnąć jakąś głupotę. Dzisiejszego dnia już i tak strzelał gafy na prawo i lewo, lepiej chyba by siedział cicho.
    - Pięknie się odwdzięczyła. - powiedział z kwaśną miną, gdy Lusian wyjaśnił skąd ma bliznę. Była dość duża. Ta... kobieta która go drasnęła, musiała mieć ostre pazury bo krawędzie szramy były nieregularne. Zadała więc ranę szarpaną.
    Pokręcił głową gdy ten wspomniał o śladach na nodze. Najwidoczniej Demon nie prowadził spokojnego życia. Ha, przyganiał kocioł garnkowi - przecież Thorn też był poturbowany i to o wiele bardziej w tej chwili.
    Wkurzał go ten cholerny stelaż. Najchętniej by go zdjął ale czy wtedy mógłby normalnie używać uszkodzonej ręki? Nie mógł ryzykować. Choć i tak ze wszystkich obrażeń najbardziej dokuczał mu kręgosłup. Ani się porządnie porozciągać... o ćwiczeniach nie było mowy! Jak tak dalej pójdzie to Arystokrata wyhoduje sobie oponkę na brzuchu. A tego już raczej by nie zniósł bo nawet jeśli nie zwracał zbyt uwagi na powłoki a raczej na charakter, utrata formy wiązałaby się z mniejszą efektywnością w pracy.
    Gdy nagle Lusian chwycił go za gardło, Thorn nieco zmrużył oczy. Ucisk nie był mocny, ale wystarczający by dać Upiornemu do zrozumienia, że to Demon jest panem sytuacji. I choć gdzieś w głębi duszy Arystokrata miał nadzieję, że Lis zaciśnie rękę mocniej i zacznie pobierać brutalnie energię, sprawiając mu tym samym przyjemność, skrzywił się teraz bo nie spodziewał się takiej reakcji. Zdrową dłoń oparł na wierzchu jego ręki.
    - Chcę... ciebie. - powiedział Thorn tak cicho, że właściwie jedynie poruszył ustami. Patrzył uważnie w twarz przyjaciela i zauważył zmianę w jego oczach. Stały się złowieszcze.
    Słuchał uważnie tego co miał mu do powiedzenia Lisołak i zrobiło mu się niewymownie głupio. Faktycznie traktował Lusiana i Luci jako dwie osoby. Znał prawdę a jednak. Czy jednak był czas i miejsce by przepraszać? Nie. Demon pewnie i tak nic by sobie z tego nie zrobił.
    - A jak mam się do ciebie odnosić, skoro nawet nie znam twego prawdziwego imienia? - zapytał marszcząc brwi. Czuł wzrost adrenaliny i pieczenie w oczach. Zamknął je więc by nie dopuścić do ewentualnego, samoistnego uruchomienia się mocy. Już raz tak się stało, załatwił nią małą dziewczynkę kilka lat temu.
    - Czy coś to zmieni, jeśli powiem, że zauroczyłeś mnie całym sobą? - w głosie dało się usłyszeć lekką nutę pretensji - Nie wiem która forma jest... Kiedy jesteś naprawdę sobą. Nie rozmawialiśmy o tym. - dodał patrząc mu hardo w oczy.
    Pocałunek był nagły i tak gwałtowny, że Thorn prawie zachłysnął się własnym oddechem. Mimo wszystko jednak odpowiedział na niego zachłannie wpijając się w jego usta. Nawet gdy Lisołak ugryzł, Upiorny chciał więcej. Szkoda tylko, że trwał tak krótko.
    Gdy Lusian odezwał się, brzmiało to jak groźba a jednak... wywołało w Upiornym zastrzyk dzikiej ekscytacji. Ściągnął brwi w dół a jego usta ułożyły się w szerokim uśmiechu przez co przez chwilę wyglądał wyjątkowo złowieszczo. Nawet zarost dodawał mu teraz złowieszczości.
    - Zawsze wiem o co proszę. - powiedział pewnie, nieco butnie, akcentując pierwsze słowo - Szkoda tylko, że tak ciężko namówić cię na Przekroczenie Granicy. - odszedł na swoje miejsce, masując dyskretnie krtań. Nawiązywał do ich zbliżenia kiedy to poprosił by jako Luci, Lis wydrenował go do granic możliwości. Thorn nigdy nie przyznawał się nikomu do swoich fantazji, ale właśnie największe spełnienie osiągał gdy był bliski Śmierci i gdy po raz kolejny uciekał przed jej bladymi, spragnionymi kontaktu z nim dłońmi.
    Usiadł na kuchennej szafce i posłał Demonowi słodki lecz i złośliwy uśmieszek. Machnął dłonią od niechcenia a wtedy zamki szczęknęły i po chwili do Kuchni wszedł Caius. Spojrzał uważnie na swojego Pana.
    - Ale Kuchni to przede mną nie zamykaj, co? - powiedział z wyrzutem - Tutaj ja rządzę.
    Arystokrata, wciąż patrząc w oczy Lusianowi, upił łyk ze swojej butelki. Już ostatni. Napój zmieszał się z metalicznym posmakiem jaki pozostawił pocałunek.
    - Tak tak. - powiedział swobodnym głosem - Chciałem na osobności zamienić słówko z naszym Panem Lisem. - dodał złośliwie. A co! On też potrafi dopiec.
    Caius spojrzał najpierw na Upiornego, potem na Demona ale ostatecznie wzruszył ramionami i wysypał na blat grzyby które przyniósł. Upolował najlepsze pieczarki jakie zdołał.
    Bez gadania zabrał się za robienie sosu. Zaczął pogwizdywać wesoło, rozładowując tym samym zgęstniałą atmosferę.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Październik 2017, 01:08   

    Uśmiechnął się drapieżnie, słysząc, że chce jego. Widział, że ten ruch go zaskoczył. I o to Demonowi chodziło. Chciał go też trochę nastraszyć, jednak chyba ten Upiorny uwielbiał adrenalinę. Tylko w niezbyt zdrowy sposób. Uwielbiał zbliżać się do Granic, igrać ze Śmiercią, a to oznaczało, że nic go aż tak nie wystraszy. Chyba, że znów miałby wizję taką jak ostatnim razem to może wtedy odechciałoby by mu się takich zabaw.
    - Nie powiedziałem, że nie możesz nazywać mnie imieniem postaci, którą aktualnie przybieram- pokręcił rozbawiony głową - tylko nie mów o mnie jak o dwóch osobach, nie jak jesteśmy sami. Nie mów, że i ja i Luci znajdziemy tutaj zawsze schronienie - powiedział spokojnym, ale nadal dość mrocznym głosem - a na imię mam Yako - przedstawił się w końcu.
    Zamyślił się na moment - a co by to miało zmienić? Nie jestem na ciebie zły, jednak jest to już trochę denerwujące, że nie korzystasz ze swojej wiedzy, tylko cały czas mnie rozdrabniasz na dwie osoby - westchnął. Prychnął słysząc oskarżenie - powiedziałem Ci, że jestem jednym i tym samym Lisem - powiedział, akcentując ostatnie słowo - więc jaka postać jest moją prawdziwą? Podpowiem Ci - nachylił się znów do jego ucha - nie jest to ani Lusian ani Luci. Ale widziałeś mnie już psocącego w tej postaci nie raz - dodał tajemniczo. Głos miał głęboki i dość mroczny.
    Widział jak bardzo Upiorny pragnie tej bliskości. Domyślał się czego od niego chce jednak nie miał zamiaru mu tego dać. Nie teraz. Nie gdy jest w takim stanie.
    Wywrócił oczami słysząc odpowiedź - a jak myślisz czemu jest to takie trudne? - zapytał robiąc rozbawioną minę - po pierwsze potrzebujesz teraz energii aby dość do siebie, chyba, że chcesz, żeby Gwardziści nadal łazili i plotkowali o tym jak ktoś Ci skopał dupę. Tym bardziej będą to robić, jeśli szybko nie wrócisz na służbę - zaczął tłumaczyć - po drugie, jak ja wyjaśnię Caiusowi czemu leżysz bez życia na podłodze? Poza tym przez to byś się jeszcze bardziej poobijał no i nie gwarantuję, że gdy jesteś w takim stanie to uda mi się przerwać pobieranie energii na czas, bo to wcale nie jest takie proste jak na przykład przestanie picia z butelki na zawołanie - powiedział trochę karcąco. Ale taka była prawda. Wolał nie mieć na pieńku z Domownikami - ale jak wyzdrowiejesz to może będzie Ci łatwiej mnie namówić - puścił mu jeszcze oczko nim ten wpuścił Wilka do jego królestwa.
    - Próbowałem mu powiedzieć, że jak tak będzie robił, to obiadki będą zimne, ale cóż. Ja tu jestem tylko gościem - powiedział wzruszając ramionami. Oczywiście chciał tym też dogryźć Gospodarzowi. Niestety lisy tak miały.
    Prychnął na słowa Bruneta, ale już ich nie skomentował. Skupił się na kończeniu dania. A mianowicie musiał jeszcze usmażyć te kotlety, żeby nie musieli jeść surowego mięsa. Tak podane na pewno by nie było zbyt dobre, dlatego trzeba było się jeszcze trochę postarać. Jednak nie trwało już to aż tak długo.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 3 Październik 2017, 13:55   

    Yako. A więc tak miał na imię stojący przed nim Demon, zdolny do przyjmowania postaci Lusiana i Luci? Może to śmieszne, znali się już długo a dopiero teraz Lis mu się przedstawił swoim prawdziwym imieniem. Yako brzmiało ładnie, czysto i wdzięcznie. Nie było w tym nic z rozbuchanego ego - Demon przecież mógł nazwać się o wiele mroczniej - Samael, Atanael czy inszy Abbadon. Yako było ładnym imieniem.
    Thorn powstrzymał się od odwdzięczenia się przedstawieniem siebie. Przecież Lisołak go znał, znał jego prawdziwe imię i nazwisko... no i jako jedyny znał Prawdę. Thorn musiał o tym pamiętać. Wierzył z całego serca, że Yako nie wypapla nikomu jego tajemnicy.
    - Będę więc w towarzystwie mówił do ciebie imieniem postaci którą przybrałeś. - skinął głową - A gdy będziemy sami, będę używał twego prawdziwego imienia.
    Yako mówił zagadkami co odrobinę zirytowało Gwardzistę. Widział jego prawdziwą postać nie raz? I to psocącą? Nie przypominał sobie by kiedykolwiek obserwował psoty potężnego, kilkuogoniastego Demona. No, chyba że weźmie się pod uwagę ich wspólną zabawę, gdy przyszedł jako Luci i pokazał mu się w tej demonicznej formie.
    Gdy Lis zaczął tłumaczyć mu dlaczego nie pobierze choć odrobiny energii, Thorn wzniósł oczy do nieba i zrobił minę znudzonego. Tak tak, wiedział doskonale jak mogło się skończyć drenowanie. Był dużym chłopcem i już trochę świata poznał. Nie zmieniało to jednak faktu, że niczym kwiat na pustyni pragnący wody, on pragnął by Yako zrobił mu to samo co wtedy. To było tak... ekscytujące!
    - Jak wyzdrowieję... to zamknę cię na tydzień w moim Domu i zmuszę byś codziennie najadał się mną aż pękniesz! - mruknął mężczyzna złowieszczo, ale słodziutki uśmieszek zdradzał, że nie mówił poważnie.
    Caius dyplomatycznie nie poruszał tematu ich zamknięcia. Widocznie mieli coś ważnego do obgadania. Zabrał się za przygotowywanie sosu. Co chwilę pytał Lusiana o smak, podając mu łyżkę by ten sprawdził. Wilk zawsze doprawiał po swojemu lecz tym razem chciał trzymać się przepisu Lisołaka. W końcu dzisiaj niebieskowłosy robił za Pomoc Kuchenną, nie za Szefa Kuchni.
    Thorn obserwował ich z boku z miłym uśmiechem.
    Nagle drzwi do Kuchni uchyliły się i zajrzał przez nie Alden. Znowu wyglądał inaczej. Czerwone, długie włosy miał spięte w wysoki kuc, kilka kosmyków opadało mu na twarz. Wyglądał jak chłopiec, młodzik który mimo zakazu zajrzał co porabiają dorośli.
    Uśmiechnął się błogo, wdychając zapach.
    - Och, co tak pięknie pachnie? - zapytał i wślizgnął się do środka. Miał na sobie czarną, rozpiętą przy szyi koszulę i czarne jeansy. Strój tak bardzo nie w stylu Aldenowym, że z pewnością Yako zwrócił na to uwagę. Thorn jedynie pogłębił uśmiech bo przyzwyczaił się do codziennego ubioru jego Domowników. A ubierali się inaczej niż w godzinach pracy.
    Alden również zachowywał się inaczej. Przy Luci był wycofany i momentami spięty, kobiety sprawiały, że rumienił się i uciekał wzrokiem. W męskim towarzystwie czuł się pewniej i był wyluzowany.
    Zajął miejsce obok Thorna i widząc, że ten opróżnił butelkę, wziął ją od niego i wyrzucił do kosza. Następnie nie wrócił na miejsce a podszedł do Caiusa i zerknął mu przez ramię, niuchając jak zwierzak.
    - A idź mie stąd! - warknął Wilk, zupełnie jakby bronił swojego jedzenia - Ptaki nie jedzą grzybów.
    Alden odszedł od rozdrażnionego Caiusa i zbliżył się do Lusiana. Stanął obok niego i posłał mu tajemniczy uśmiech.
    - Zgaduję, że to twój przepis, Lusianie? - zagadnął - Pachnie wyśmienicie! Naszemu futrzakowi rośnie konkurencja.
    Caius pokazał czerwonowłosemu środkowy palec uśmiechając się niewinnie. Thorn parsknął i zaczął chichotać. Zawsze sprzeczki Służby były zabawne. Wytykali sobie to, że byli inni, że ich prawdziwą formą była zwierzęca. Przez tyle lat nie przyzwyczaili się do tego kim są.
    Alden zbliżył się by lepiej przyjrzeć się temu co robił Lusian. Niby przypadkiem, opierając rękę na blacie, musnąl swoimi smukłymi palcami o wypielęgnowanych paznokciach, dłoń Demona.
    Thorn zmarszczył brew i poczuł jak wzbiera w nim gniew.
    - Alden. - pojedyncze słowo było jak strzał z bata. Kamerdyner cofnął się od Yako i wrócił na miejsce obok Gospodarza. Thorn zamknął oczy chcąc się uspokoić, ale żyłka na jego skroni nadal pulsowała. Alden może i miał wolne... może i Yako przyciągał swoją tajemniczą mocą każdą istotę... ale trzeba znać granice. A Czerwonowłosy właśnie ją przekroczył.
    Caius po chwili przedstawił Lusianowi gotowy sos i czekał na dalsze instrukcje.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 3 Październik 2017, 17:09   

    Przytaknął głową na rozwiązanie problemu. Choć to nie to było problemem, ale uznał, że na razie nie będzie już się wypowiadał na ten temat. Jeśli znów zacznie do niego gadać jakby miał jakieś rozdwojenie jaźni to go po prostu trzepnie w ten rogaty łeb, może wtedy coś do niego wejdzie. Choć patrząc na niego, to chyba nawet to by nie pomogło.
    Westchnął ciężko, widząc minę Upiornego - jestem Lisem - powiedział - wiesz takie czarne, puchate z ogonkiem biegające na czterech łapach i psocące - powiedział lekko podenerwowany. Czy on widział w nim tylko śmiercionośnego demona i nie widział, że Yako nie tylko ma lisie atrybuty ale naprawdę nim jest? Przecież widział jak psocił jako lis i na Cukierkowej i potem u niego w domu. Jak widać nie zauważył, że jest pieszczochem i łasuchem ale trudno. Niech sam się orientuje w takich sprawach. Demon nie miał zamiaru we wszystkim naprowadzać.
    Widział jak Cierń wywraca oczami i zawarczał groźnie. Cały się przy tym najeżył - nie traktuj tego jak coś z czym przesadzam. Powiedziałem nie i koniec - wywarczał mu to prosto w twarz. Cień mimo, że miał swoje lata na karku zachowywał się teraz trochę jak jakiś szczyl, który po raz kolejny zbiera burę, ale nic sobie z niej nie robi. Trochę to poddenerwowało Kitsune.
    Słuchając jego słów prychnął - a jak niby mnie do tego zmusisz? - zapytał ale uspokoił się, widząc, że Upiorny żartuje.
    Gdy Caius podał mu łyżkę, spojrzał na niego i pokręcił głowa - to Ty robisz i sos i założę się, że nie ważne co tam dodasz na pewno będzie pasował. Wolałbym, żeby to była nasza wspólna praca, a nie, że mam Cię kierować co i jak - powiedział i pstryknął go palcami w nos. Wrócił mu dobry humor i było to widać.
    Uśmiechnął się do Aldena, gdy ten postanowił zajrzeć do kuchni. Przekrzywił głowę i przyglądał się mu chwilę. No w takim wydaniu to go jeszcze nie widział. Ze zdziwieniem uznał, że Kamerdyner miał podobny sposób ubierania się jak on sam, choć teraz nie był cały w czerni. Zazwyczaj jednak ubierał się bardzo podobnie do tego co prezentował sobie Ptaszor.
    Uśmiechnął się zadziornie, słysząc komplement na temat zapachu. Połechtało to miło jego ego. Lubił gdy chwalono jego dania, a że rzadko miał okazję w ogóle gotować dla kogoś, tym bardziej było mu miło.
    Widząc zachowanie domowników pokręcił głową - jak dzieci normalnie - powiedział i wrócił wzrokiem do swojego zadania. Nie zostało mu już tego dużo.
    Zerknął na Czerwonowłosego, gdy zaglądał mu przez ramię ale nic nie powiedział. Tylko uśmiechnął się delikatnie. Nawet nie zwrócił uwagi na gest mężczyzny. Możliwe, że już się przyzwyczaił do takich sytuacji. Słysząc jednak ostre upomnienie Arystokraty i widząc, że Alden się od niego odsuwa, westchnął ciężko i złapał Kamerdynera za kołnierz i pociągnął do siebie - a pan dokąd się wybiera? - zapytał i spojrzał na Gospodarza - nie zabieraj mi pomocy, bo nie dostaniesz jedzonka - powiedział i pokazał mu język. Wcisnął Aldenowi do reki szczypce, wcześniej nakładając dwa ostatnie kawałki kotleta na patelnie - obracaj co chwilę i jak będą wyglądać tak jak te na talerzu to je zdejmij z ognia - powiedział i podszedł do Caiusa widząc, że ten skończył już sos. Objął go ramieniem i pociągnął za sobą do magazynu - ja sobie w tym czasie pogadam z tym tu futrzakiem jak psowaty z psowatym - powiedział jeszcze i zamknął za nimi drzwi.
    Przyjrzał się uważnie Wilkowi i westchnął - mam dla Ciebie zadanie specjalnie, które niestety nie będzie wymagać od Ciebie gotowania - powiedział wprost, przyciszonym głosem. Nasłuchiwał czy ktoś nie podchodzi do drzwi - mimo iż Aeron już się dobrze czuje jest jakiś rozdrażniony, na pewno nie pokazuje, że coś jest nie tak, sam bym tak zrobił - zaczął - mam do Ciebie ogromną prośbę. Nie mówię, że dziś, ale proszę weź go jutro do Kliniki w Miasteczku Lalek. Niech go obejrzą i może wyleczą w końcu bo jak on tak dalej będzie leżał w łóżku to chyba zmysły postrada, widzę jak go nosi - powiedział, patrząc Wilkowi prosto w oczy. Miał nadzieję, że zgodzi się na to by wykonać jego prośbę - ja nie mogę mu tego narzucić, ale wy owszem, jesteście jego rodziną - powiedział jeszcze.
    Jeśli Caius się zgodził, uśmiechnął się do niego z wyraźną ulgą i podziękował mu. Poczochrał go lekko po głowie i ruszył do wyjścia. Nim jednak otworzył drzwi, zatrzymał jeszcze Kucharza - jakby się pytali to podzieliłem się z Tobą jakąś tajemnicą kulinarną ok? W końcu nie można zdradzać tajemnic kuchni niewtajemniczonym nie? - uśmiechnął się zadziornie i wyszedł, idąc od razu w stronę Aldena by sprawdzić jak sobie radzi.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 3 Październik 2017, 22:26   

    Zazwyczaj gdy Alden pojawiał się w pobliżu Thorna, Upiorny czuł się pewniej. W końcu czerwonowłosy był jego prawą ręką. Nie tylko zajmował pozycję Kamerdynera ale również dbał o Dom, dbał o interesy i o majątek Vaele. Arystokrata ufał mu jak nikomu.
    Teraz jednak obecność Aldena była denerwująca. Gwardzista obserwował poczynania Orła ze zmarszczonymi brwiami. Jego tęczowe oczy błyszczały złowróżbnie. Nie podobało mu się zachowanie Kamerdynera, był zbyt pewny siebie i chyba próbował zbliżyć się do Lusiana.
    Przywołanie go do porządku nie było trudne. Wystarczyło by Thorn stanowczo wypowiedział jego imię. Gdy Alden je usłyszał, odwrócił się w stronę Pana i spuścił wzrok, skarcony. Rogaty wskazał mu ruchem głowy miejsce obok siebie i oparł zdrową rękę na biodrze. Był zirytowany ale nie czas i miejsce by upominać Kamerdynera. Zrobi to potem, gdy Yako nie będzie w pobliżu.
    Posłał czerwonowłosemu gniewne spojrzenie, czekając aż ten się zbliży. Wtem Lusian niespodziewanie pociągnął Aldena ku sobie. Mężczyzna wpadł na niego i szybko przeprosił - nie zdołał opanować ruchów gdy został tak nagle pociągnięty w tył.
    Lisołak wyglądał na rozbawionego całą sytuacją. Posłał Thornowi uśmiech i od razu dał Aldenowi robotę, by ten zajął czymś ręce.
    Gwardzista odczekał aż wszyscy odwrócą od niego wzrok i jeszcze mocniej zmarszczył brew. Zacisnął rękę spoczywającą na biodrze, wbijając paznokcie w skórę pod materiałem. Boleśnie, ale nie przebił ubrania. W końcu nie miał szponów a zwykłe paznokcie.
    Skąd u niego taka agresja? Poczuł, że stracił panowanie. On był Gospodarzem, on tu rządził... a tymczasem jego Służba zachowywała się zbyt swobodnie. Chyba zbytnio się rozbestwili, czyż nie? Caiusa nie winił - byli w końcu w Kuchni, jego małym królestwie. Ale Alden? Oj z nim Thorn będzie musiał poważnie porozmawiać na temat spoufalania się z Gośćmi tego Domu.
    Zacisnął szczękę i zgrzytnął zębami. Przeczesał dłonią włosy, chcąc się uspokoić.
    Alden zabrał się za robotę. Na ustach miał wymalowany swój standardowy, lekki, zagadkowy uśmiech. Starał się wszystko robić tak jak nakazał mu Lusian. Przyglądał się kotletom i zdejmował je z patelni dokładnie wtedy gdy nabrały odpowiedniego koloru.
    Gdy Yako objął ramieniem Caiusa, Thorn ponownie zgrzytnął zębami. Dlaczego on musiał wymuszać na Demonie pieszczoty a inni otrzymywali je w tak łatwy sposób? Zazdrość ukłuła go mocno. Odprowadził mężczyzn wzrokiem.
    Caius dał się pociągnąć do magazynu ale miał na twarzy wymalowane zakłopotanie. Czego Lusian od niego chciał? W pomieszczeniu było ciasno, prawie stykali się klatkami piersiowymi a to sprawiało, że... Wilk czuł się niekomfortowo. Gustował w płci przeciwnej. Co jeśli Lis będzie chciał z nim...?
    Gdy Lusian odezwał się do niego, po jego skroni spłynęła malutka strużka potu. Przełknął też ślinę niezbyt pewien czego od niego wymagano. Dopiero jak usłyszał więcej o owym zadaniu, odetchnął z ulgą. Kiwał głową, przyjmując do wiadomości to co miał mu do powiedzenia ciemnowłosy.
    - Dobrze. Zrobię co w mojej mocy. - uśmiechnął się przytakując. W jego oczach błysnęła determinacja. Wilk przyjął zadanie i był gotów zrobić wszystko by je wypełnić! Zwłaszcza, że chodziło o dobro Aerona!
    Tymczasem w Kuchni rozegrała się zgoła inna scena. Alden właśnie wrzucił na patelnię surowe mięso, gdy Thorn za pomocą mocy zamknął drzwi magazynu i z przerażającym warkotem rzucił się na niego. Chwytając za szczękę Kamerdynera, przyparł go do przeciwległej ściany. W żółtych oczach pojawił się strach. Czerwonowłosy zbladł gdy Arystokrata przysunął swoją twarz do jego twarzy. Zacisk zdrowej ręki Thorna na szyi mężczyzny był mocny. Na tyle, by Kamerdyner poczuł się zagrożony.
    Oczy Gwardzisty zaszły czarną mgłą a wyraz twarzy wyrażał gniew. Rogaty był zły, oj bardzo zły.
    - Co ty sobie wyobrażasz? - syknął cicho, uważając by ci z magazynu go nie usłyszeli - Od kiedy Służba zachowuje się w ten sposób? - przeniósł dłoń na szczękę Aldena - Jakieś uśmieszki, przypadkowy dotyk... Zapominasz się. - warknął mu prosto w twarz zaciskając dłoń na szczęce Orła - Gdzie maniery? Gdzie spokój? Dzisiaj nie pokazałeś się z dobrej strony, mój drogi. Nie zmuszaj mnie bym wprowadził elementy dyscypliny podobne do tych, narzucanych kiedyś przez mojego Dziadka.
    Alden struchlał. Uciekł wzrokiem. Zaczął dygotać przypominając sobie metody jego poprzedniego Pana. Aeron był jego wnukiem i raczej nie zniżyłby się do przemocy wobec Służby, ale geny przecież nie ulatują, prawda? Nawet w Aeronie była cząstka starego Vaele.
    - W tym Domu panuje narzucona przeze mnie dyscyplina i moje reguły. - powiedział cicho Thorn - Nie ma tu miejsca na flirt między Służbą a Gościem, pamiętaj o tym. Ty, który nosisz miano najbardziej opanowanego z całej trójki. - puścił Aldena i spojrzał na niego z góry. Oczy na powrót stały się normalne ale nadal ciskały w Kamerdynera gromami.
    - Wracaj do roboty. - polecił Thorn odchodząc na swoje miejsce i po drodze wyjmując kolejna butelkę z lodówki - Swoją postawą masz świadczyć o wysokiej kulturze tego Domu i jego Domowników. I nie zapominaj o tym. - dodał gniewnie po czym machnął ręką, odblokowując drzwi. Czy Lusian i Caius coś zauważyli? Nawet jeśli to Thorn miał przygotowane wyjaśnienie.
    Alden doskoczył do mięsa i szybko je obrócił. Było nieco ciemniejsze od tych które zrobił Lis, dlatego czerwonowłosy jęknął. W jego zachowaniu dało się wyczuć subtelną nutkę zdenerwowania. Wziął sobie słowa Thorna do serca.
    Gniew zniknął z twarzy rogatego, zastąpiony przez znudzenie. Mimo wszystko obserwował jednak Orła.
    Gdy Lusian i Caius wrócili do Kuchni, Alden wskazał na kotlety i bez słowa cofnął się, robiąc miejsce Lusianowi. Na jego ustach znowu widniał uśmiech, taki sam jak wcześniej, lecz wzrokiem unikał spojrzenia Demona. Wilk był natomiast zadowolony bo powierzono mu ważną misję!
    Właściwie wszystko było już gotowe: kotlety, kluski i sos. Mężczyźni spojrzeli wyczekująco na głównego Kuchmistrza którym był aktualnie Yako.
    - Jak się to podaje? - zapytał Caius wprost. Alden czekał na instrukcje gotów nakryć do stołu, bo chyba miał nadzieję, że zjedzą to co przygotował Lisołak.
    Thorn skrycie marzył by Kamerdyner zszedł mu z oczu. Nagrabił sobie ostro i Upiorny nie chciał już mieć dzisiaj z nim do czynienia. Dodatkowo w jego plecach odezwał się ból - może dlatego był rozdrażniony, bo jak inaczej tłumaczyć tak nagłą zmianę zachowania?
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 5