• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Odwrócone Osiedle » Rezydencja rodu Vaele
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Październik 2017, 01:03   

    Widziała pożądanie w jego oczach i uznała to za pozwolenie. Czuła, że jego pocałunki są bardziej żarliwe. Zaczęła się nim zajmować. Pieściła go tak by go jak najlepiej zadowolić, w końcu na tym znała się najlepiej. Potrafiła zadowolić każdą istotę, nie zależnie od jej płci. Do tego została stworzona, tak żywiła się przez większość swojego życia. Była całkowicie pewna swoich umiejętności, dlatego też zupełnie zaskoczyło ją zachowanie Upiornego.
    Spojrzała na niego, mocno zaskoczona, gdy nagle ją odepchnął, a jego wyraz twarzy stał się jakiś taki dziwnie...zimny - co..coś nie tak?- zapytała niepewnie. Słysząc jednak, że rogacz po prostu ma dość kąpieli skinęła tylko głową. Nie wierzyła mu. Zrobiła coś nie tak. Nie potrafiła go zadowolić. To zabolało i to bardzo. Mocno ubodło ego starego demona. Starała się jednak tego nie pokazywać.
    Przyjęła pomocną dłoń i wyszła z wanny. Ukradkiem zerknęła na męskość Arystokraty i widząc, że podniecenie z niego zeszło, odwróciła się od niego i otulając się szlafrokiem poszła po swoje rzeczy. Zawiesiła na szyi medalion i szybko poskładała spodnie, bokserki i koszulkę. Wzięła wszystko pod pachę. W ręce zaś wzięła miskę oraz butelkę spirytusu - to idziemy? - zapytała z miłym uśmiechem. Widziała, że oczy Upiornego są jakieś przygaszone. Nie miała zamiaru wypytywać co zrobiła nie tak. Skoro nie był z niej zadowolony to może iść się sam pieprzyć. Do tego może mieć połamane kości i całkowicie wystarczy mu jedna ręka. Westchnęła, jakby była trochę zmęczona i ruszyła do sypialni Przyjaciela. Tam odłożyła rzeczy i usiadła na łóżku. Otworzyła butelkę i pociągnęła porządny łyk czystego spirytusu. Przełknęła i spojrzała na butelkę - nada się - powiedziała i nalała trochę do miski. Wyglądało to tak jakby napisała się zwykłej wody, w ogóle nie zareagowała na to, że jest to dość mocny trunek.
    - Zdejmij ten szlafrok i połóż się - powiedziała łagodnie i poklepała łóżko - najlepiej na brzuchu - powiedziała poprawiając pościel by było mu wygodnie. Odgarnęła kołdrę by mógł się potem przykryć - i wrzuć coś na tyłek - poprosiła z uprzejmym uśmiechem. Sama zmieniła na chwilę postać na ludzką po czym wróciła do lisołaczej. Miała na sobie jednak majteczki i koszulę nocną. Nie jakąś wyzywającą. Prosta koszulka na ramiączkach. Jedwabna, czarna z fioletowym wzorkiem. Czekała na rogacza, mieszając palcem przezroczystą ciecz.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 12 Październik 2017, 12:15   

    Idąc korytarzem w stronę swojego pokoju rozmyślał. Nachmurzył się idąc za Yako - puszczał ją przodem, przecież znała drogę do jego kwater.
    Myślał o Gawainie. Ile ten rudzielec wiedział? Czy Demon dzielił się z nim wszystkim co usłyszał? Jeśli tak... to czy Cień jest godzien zaufania?
    Cierń odkąd go poznał mocno się nim interesował. Sprawdzał w Kwaterze Głównej Gwardii Arcyksiążęcej czy mają jakiekolwiek informacje o tajemniczym mężczyźnie. Jakże się zawiódł. Nie mieli nic, nawet malutkiej wzmianki o działalności Keera. Czy to oznaczało, że jest tak dobry w swym zawodzie, że nie pozostawia żadnych śladów? A może wcale nie jest tym, za kogo się podawał?
    Niemniej, był Upiornemu potrzebny. Od długiego czasu Vaele zbierał sobie "Przyjaciół" nie tylko dlatego, że czuł się samotny. Potrzebował Sojuszników. Głosząc ideę tolerancji i równości, bez względu na rasę czy majątek, zdobywał zarówno popierających go jak i wrogów. Ta swoista gra o wpływy była ciężka i wymagająca, ale Arystokrata spełniał się w niej całkowicie. Od najmłodszych lat uwielbiał podsłuchiwać Służbę Dziadka, wplątywał się w gry pałacowe... do czasu kiedy nie został wysłany na szkolenie wojskowe. A później został Gwardzistą, zaczął wspinać się po drabinie zdobywając kolejne zaszczyty. Nigdy jednak nie zapomniał jak używać języka tak, by świat padł mu do stóp.
    Otworzył drzwi przez kobietą. Niosła ze sobą ubrania i miskę z butelką. Po co jej była misa i przezroczysta ciecz? Nie zapytał. Zamknął szczelnie drzwi i odwrócił się do niej. Uśmiechała się miło, on odwzajemnił uśmiech. Gdy poprosiła by ubrał coś na tyłek, zaśmiał się cicho i z zawadiackim uśmiechem, potrząsnął głową.
    Sprawa Gawaina musiała odejść na dalszy plan. Thorn martwił się, ale nie mógł do końca spieprzyć spotkania z Luci. Odmówił jej w wannie, był za bardzo zaaferowany tym, że Yako przyznał się do bycia z Keerem. Ale teraz, we własnym pokoju gdzie mógł robić co chce bez strachu, że ktoś go wezwie lub co gorsza, wejdzie, postanowił odpłacić się Demonowi.
    Ruszył w jej stronę i zmusił ją by weszła tyłem na łóżko. Naparł na nią piersią i podtrzymując się jedną ręką, wspiął się na nią, zawisając nad jej twarzą.
    - Za masaż... Zapłacę z góry. - powiedział po czym stanowczym ruchem podniósł jej koszulkę nocną w której teraz była i zaczął całować jej brzuch, zjeżdżając coraz niżej.
    Jeśli zaczęła protestować, warknął i spojrzał na nią spode łba.
    - Cicho bądź. - powiedział stanowczo - "Daj się porozpieszczać." - dodał z uśmiechem, powtarzając jej słowa.
    Pozbył się jej bielizny i przystąpił do sprawiania jej przyjemności. Skupiał się jedynie na dawaniu jej jak najlepszych bodźców, chciał by się pod nim rozpłynęła. Zasługiwała na jego uwagę i chwilę namiętności.
    Całował gorąco, długo, świetnie operując językiem. Jeśli po pierwszych kilku chwilach pieszczoty dalej protestowała, ponownie warknął. Był dzisiaj drażliwy.
    Chciał by zobaczyła gwiazdy. By odprężyła się. Na chwilę zapomniała o tym swoim rudzielcu... przecież on i tak wróci, jakąkolwiek by misję nie robił. Arystokrata czuł, że Cieniowi nic specjalnego się nie stało. Facet był zbyt dobry w tym co robił, jeśli faktycznie był zabójcą.
    Pomrukiwał cicho oddając się rozkoszy całowania Luci poniżej pępka. Nie trzymał jej, zdrową ręką wsuniętą pod nią ściskał jej pośladek. Złamaną trzymał tak, by w razie czego wierzgająca pod nim kobieta nie mogła jej przypadkiem uszkodzić.
    Róża okolona ciernistą klatką na jego plecach wyginała się i falowała, gdy jego ciało wiło się nad Yako. Chwilowo przestał nawet odczuwać ból w plecach. Liczyła się ona i jej jęk, który tak bardzo pragnął usłyszeć.
    Cóż, lubił gdy jego ego było przyjemnie łechtane. Dodatkowo był przecież mężczyzną, a który mężczyzna nie czuje się lepiej, gdy wijąca się pod nim kobieta doznaje spełnienia w jego ramionach?
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Październik 2017, 14:38   

    Nie przejmowała się tym, że Gospodarz idzie za nią. Znała drogę doskonale, już nie raz była w tym pokoju. A z jej pamięcią też nie było aż tak źle. Dodatkowo ten pokój najbardziej pachniał Upiornym więc nawet jakby się zgubiła to dało się go łatwo zlokalizować po samym zapachu.
    Podziękowała grzecznie, gdy Cierń otworzył przed nią drzwi i weszła do środka. Odłożyła ubrania na pokrowiec z mundurami, a miskę i butelkę na łóżko. Musiała je mieć pod ręką. W szczególności, jeśli ma go zacząć masować.
    Spojrzała na Aerona, gdy ten postanowił jednak zrobić jakiś ruch. Cofnęła się i opadła na łóżka, lądując pod mężczyzną. Zmarszczyła brwi, gdy uznał, że zapłaci z góry - Cierniu przestań... - powiedziała, próbując się jakoś spod niego wydostać, nie robiąc mu przy tym jakiejś dodatkowej krzywdy. Słysząc jednak w jaki sposób ją ucisza, zawarczała groźnie i cała się najeżyła.
    Próbowała jakoś dalej protestować, jednak widząc, że to na nic postanowiła się poddać. Jednak to nie oznaczało, że ten pomysł przypadł jej do gustu. On ją odrzucił, nie pozwolił jej na pieszczoty, a teraz sam robi dokładnie to samo? Mój sam, jak bardzo nie może, a teraz się do niej dobiera. Bezczelny szczyl!
    Zastanawiała się jakby zareagował jakby nagle zaczął lizać coś innego, albo jakby kobieta w ogóle nie reagowała na te pieszczoty. Obie opcje były bardzo proste do wykonania. I do tego tak bardzo kuszące. Skoro tak chciał z nią pogrywać to powinien zostać ukarany.
    Uznała jednak, że nie będzie się wrednić. Skoro tak bardzo tego chce to proszę bardzo.
    Pojękiwała i powarkiwała zadowolona z pieszczot, a przynajmniej na taką wyglądała. Wiła się pod mężczyzną, zerkając na niego zalotnie, spod swoich gęstych, czarnych rzęs. Oddychała szybko i co jakiś czas wyginała się, szczytując. Pozawalała mu się sobą bawić. Czuła jak bardzo się stara jej dogodzić. Chyba nawet poczuł się dzięki temu lepiej. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy, w szczególności, że kobieta cały czas pobierała powoli jego energię, tak, że teraz fioletowe akcenty w jej tęczówkach były ledwo widoczne, a Gwardzista mógł odczuć lekkie zmęczenie.
    W końcu po kolejnym szczycie spojrzała na niego zdyszana i chwyciła go zdecydowanie za zarośniętą brodę. Zmusiła go, żeby spojrzał jej w oczy, nie zważając na jego ewentualne warkoty czy odzywki.
    - Ktoś tu chyba nie chce tego masażu skoro tak się wczuł w swoje zadanie - powiedziała trochę wrednie i ostrożnie wyszła spod rogacza - wystarczy bo zaraz nie będę w stanie się w ogóle skupić na tym co mam zrobić - zaśmiała się, mówiąc już milszym tonem. Poklepała łózko - no to teraz moja kolej. Skoro w kąpieli mi nie pozwoliłeś się zadowolić, to teraz pozwól się wymasować - powiedziała spoglądając na niego trochę władczo. Jej źrenice lekko się zwęziły, mówiła tonem nieznoszącym sprzeciwu. Miała nadzieję, że teraz już jej posłucha. Przysunęła bliżej miskę i butelkę czekając na reakcję Arystokraty.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 12 Październik 2017, 15:22   

    Kobieta, mimo początkowych protestów ostatecznie zatańczyła jak jej Gwardzista zagrał. Za każdym razem gdy osiągała spełnienie, on cieszył się jak dziecko, że może jej dogodzić. Może i nie był w pełni sił, ale fakt, że mógł nawet w tym stanie zadowolić Yako, był bardzo budujący.
    Nie spieszył się. Był delikatny. Powolnymi pocałunkami obdarzał jej najczulsze punkty. Wzdychała pod jego dotykiem a on uśmiechał się pod nosem, smakując ją najlepiej jak umiał.
    Sumienie jednak nie dawało mu spokoju. Czyżby w ten sposób chciał nie tylko wynagrodzić Luci zepsutą akcję w wannie, ale też uciszyć ją, by nie drążyła tematu? Może. Działania Upiornego, chociaż miały znamiona takich o czystych zamiarach, zawsze miały drugie dno. Dlatego też przebywając z nim, Subtelnym Kłamcą należało być na baczności. Nigdy nie wiadomo kiedy Thorn mówi prawdę a kiedy mija się z nią. A potrafi świetnie manipulować faktami i często korzysta z tak zwanych półprawd.
    Gdy wygięła się w łuk w cudownym spełnieniu, odsunął się by spojrzeć na jej cudowne ciało nieco z góry. Uśmiechał się błogo. Po tym swoistym tańcu jaki wykonała pod wpływem jego pocałunków, chwyciła go za podbródek i pociągnęła do siebie, zmuszając by na nią spojrzał. Była w tym bardzo stanowcza, nieco nawet brutalna, ale nie protestował. Spojrzał na nią spod wachlarzy ciemnych rzęs, które przykrywały w połowie jego tęczowe oczy. Z każdą minutą zabawy czuł się coraz bardziej senny.
    Ale nie był głupi. Podejrzewał, że Luci skorzystała z okazji i pobrała trochę jego energii. Żałował, że nie więcej ale skoro zapłacił za masaż, to chyba przyszła na niego pora, prawda?
    Gdy się zaśmiała mówiąc, że za chwilę nie będzie miała głowy do masażu, on wyprostował się do siadu, pozwalając jej wyjść spod siebie i oblizał usta. Zrobił to jednak bardzo powoli, lubieżnie, jakby przed chwilą zjadł wyjątkowo słodki deser.
    Wzruszył ramionami gdy ta nakazała mu się położyć. Z uśmiechem wstał by wykonać polecenie ale najpierw ubrał bieliznę. Wystarczy już nagości na dziś.
    Położył się ulegle. Jego ciało na czystej pościeli, w takiej rozluźnionej formie wyglądało na jeszcze większe niż było w rzeczywistości - barki rozszerzyły się gdy podkładał zdrową rękę pod brodę. Spojrzał na Yako i mrugnął do niej okiem.
    - Aldeeeeen! - rozdarł się nagle, głośnym, władczym krzykiem - Muzykę proszę!
    Odczekał chwilę. Nagle gdzieś spod wysokiego sufitu zaczęły dolatywać do pary subtelne dźwięki fortepianu.
    Upiorny uśmiechnął się szeroko i rozwalił się na łóżku w oczekiwaniu na Yako.
    - No, pokaż co potrafią te twoje zgrabne rączki. - zachęcił ją z błyskiem oku.
    Poczekał aż wejdzie na łóżko i zajmie miejsce. Gdy to zrobiła, podniósł się na chwilę do siadu i odwrócił ku niej twarz. Spojrzał w jej przepiękne, niebiesko oczy.
    - A może... weźmiesz więcej? - wymruczał uśmiechając się uwodzicielsko - Mam jeszcze spore pokłady energii. Gromadziłem ją przez te kilka dni... specjalnie dla ciebie. - nbliżył usta do jej ust ale jedynie musnął je wargami. Chichocząc wrócił na swoje miejsce, do leżenia na brzuchu.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Październik 2017, 16:30   

    Gdy się oblizał, spojrzała na niego drapieżnie. Czekała aż się ułoży i na jego szczęście to zrobił. W końcu przestał protestować. Nie miała już nastroju na zabawy. Fochy i powarkiwania Arystokraty skutecznie ją go pozbawiły. Na szczęście miała w sobie na tyle taktu, że nie pokazywała tego jak bardzo jest na niego zła.
    Sięgnęła po butelkę, gdy Aeron nagle się wydarł - weź się nie drzyj - warknęła na niego ale po chwili się zaśmiała. Słysząc muzykę zaczęła się zastawiać, czy Kamerdyner w ogóle śpi. Czy czuwa cały czas jakby czasem jego pan postanowił w środku nocy posłuchać sobie muzyczki.
    Zaśmiała się mrocznie- nie wiem czy to rozsądne pokazywać Dowódcy Gwardii co te rączki potrafią - wymruczała i przejechała pazurami po jego plecach, lekko je zadrapując, ale nie rozcinając mu skóry.
    Już miała otworzyć butelkę, gdy mężczyzna jeszcze się do niej odwrócił i musnął jej usta własnymi. Zakryła mu usta palcem - jeśli będziesz grzecznym pacjentem to się zastanowię - zmrużyła przy tym groźnie oczy, dając tym samym znać, że nie żartuje.
    Gdy w końcu się grzecznie ułożył, nalała trochę przezroczystego płynu do miski. Cierń mógł wyczuć charakterystyczny zapach alkoholu. Usadowiła się na nim, tak, że miała go pod sobą. Zanurzyła dłonie w spirytusie i uśmiechnęła się drapieżnie - jaki żywioł daje życie, niosąc wcześniej śmierć? - zapytała wyciągając dłonie z miski i zerkając na mężczyznę. Była tak ułożona, że jeśli miałby głowę opartą na jednym policzku, mógł zobaczyć co robi.
    Nagle dłonie kobiety zajęły się pięknym, błękitnym płomieniem. Podniosła ręce, tak jak robi to chirurg przed operacją, a krople, które spływały jej do łokci, a następnie skapywały na mężczyznę również płonęły. Ale nie zadawały bólu, a dziwne ciepło.
    - To zaczynamy? - zapytała niewinnym słodkim głosikiem, po czym zabrała się za masowanie. Robiła to umiejętnie i nie za mocno. Chciała dać mięśniom Ciernia ukojenie, a przyjemne ciepło płomieni tylko to ułatwiało. W jej ruchach nie było tez ani odrobiny erotyzmu, skupiała się na swoim zadaniu i wsłuchiwała muzykę.
    - Fortepian - westchnęła cicho, oczy miała lekko przymknięte - powiedz mi, jak Arystokrata chyba uczyłeś się jak grać na tym instrumencie co? Przyznaj się - chciała zacząć jakąś rozmowę. Mimo muzyki, nie lubiła siedzieć w ciszy gdy była w towarzystwie. Poza tym jakoś nie chciała, żeby już zasypiał.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 12 Październik 2017, 17:00   

    Jej słowa brzmiały jak wyzwanie ale Gwardzista wreszcie zamknął paszczę i położył się na brzuchu. Chciał dodać jakąś kąśliwą uwagę, ale jakoś odechciało mu się złośliwości. Wsłuchał się w muzykę i przymknął oczy. Zamyślił się.
    Jak to jest, że przy Luci momentami czuje się, jakby ją do czegoś zmuszał? Nie była przecież typem uległej, zahukanej dziewczyneczki. Miała pazurki i doskonale umiała z nich korzystać, co niejednokrotnie manifestowała, przejeżdżając nimi po jego nagiej skórze.
    A jednak. Gdy przebywali razem czasami odnosił wrażenie, że Demon gra, nie będąc do końca sobą. A może Thornowi jedynie się to wydawało?
    Gdy padło pytanie, rogaty otworzył oczy i spojrzał przed siebie. Błyszczała w nich melancholia.
    - Ogień. - powiedział cicho, jakby do siebie. Może Luci nie oczekiwała odpowiedzi, ale on poczuł, że chce to wypowiedzieć. Czuł zapach spirytusu, spod powały sufitu płynęła melodia a jemu humor zmieniał się niczym obrazy w kalejdoskopie. Był szczęśliwy, że Yako przyszedł go odwiedzić ale ich spotkanie nie do końca przebiegało tak, jakby Gwardzista chciał. Był naburmuszony i szybko łapał focha. Czy wypada tłumaczyć to bólem? Chyba nie. Upiorny był typem twardziela który nie obnosi się ze swoim złym samopoczuciem i unika tematów zbliżonych do zdrowia. Już i tak czuje się jak kaleka, lepiej znowu nie poruszać kwestii jego stanu.
    Spod półprzymkniętych oczu zobaczył niebieski blask. Może to dziwne, ale nie odwrócił się by zobaczyć co to, chociaż bardzo ciekawiło go skąd tak łuna się wzięła. Ufał Yako, oczywiście w granicach rozsądku, ale jednak ufał. Demon był chyba jedyną osobą oprócz Służby która znała jego historię.
    Gdy poczuł jej dotyk na plecach, syknął bo nie spodziewał się tak... dziwnego uczucia. Jej dłonie mrowiły, były ciepłe ale... zarazem chłodne. Ciężko było nazwać to uczucie. Thorn zareagował tak, ponieważ jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego.
    Ukrył twarz w pościeli. Jeździła po jego ciele a on starał się nie wydawać z siebie ani jednego, nawet małego szmeru czy jęku, gdy wjeżdżała na obolałe mięśnie. Sam nie wiedział czemu tak bardzo bolały go plecy. Może to zwykłe stłuczenia, ale mocne?
    Tylko raz się spiął, gdy przejechała dłonią po linii jego kręgosłupa. Nie zrobiła tego mocno ale Gwardzista, przygotowując się na dyskomfort, napiął mięśnie. Róża na plecach poruszyła się pod palcami kobiety.
    Bąknął przeprosiny i powrócił do poprzedniego, rozluźnionego leżenia. Spojrzał przed siebie.
    Jej pytanie było prawie tak niespodziewane jak dotyk jej rąk, oblanych spirytusem i ciepło-chłodnych.
    - Cóż... - zawahał się - Faktycznie, uczyłem się. - powiedział cicho i oparł policzek na pościeli - Ale nie sądzę, bym robił to teraz tak dobrze jak dawniej. - dodał poważnym głosem w którym dało się słyszeć dziwną tęsknotę - Matka mnie uczyła. Grałem dla niej. - uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie - A potem... Dziadek wysłał mnie do wojska i... wszystko się zmieniło. - bezwiednie wykonał palcami ruch, jakby naciskał kilka klawiszy - Mam łapska wojownika. - zaśmiał się zakłopotany - Już chyba nie jestem w stanie zagrać. Chociaż... od powrotu do Domu nie próbowałem. Już nie miałem dla kogo grać. - umilkł. Nie przeszło mu przez gardło to, że Matka nadal żyła ale wyrzekła się go, sprawiając mu tak niesamowity ból słowami które wypowiedziała, że jego serce pękło na pół.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 12 Październik 2017, 19:01   

    - Brawo - wyszeptała i zaczęła go masować. Nie spieszyła się nigdzie. Chciała, żeby mężczyzna się rozluźnił. Widząc jak się spina, gdy najeżdża na jakieś miejsca, skupiała się na nim bardziej. Co jakiś czas na nowo moczyła dłonie w misce z alkoholem. W końcu nie było to nieskończone źródło paliwa dla jej ognia, a nie mogła zapalić go bezpośrednio na swoich dłoniach. Musiało się na nic znajdować coś co się pali. A najłatwiej było właśnie ze spirytusem.
    Miała przymknięte oczy i wsłuchiwała się w płynącą spod sufitu muzykę. Nieświadomie dopasowała swoje ruchy do muzyki. Uwielbiała ten instrument. Uwielbiała słuchać jak ktoś gra, choć nie każdy przypadał jej do gustu. Najchętniej to grała sama ale pod postacią Lusiana. Miał większe łapy i do takich była nauczona jeśli chodziło o granie.
    Wsłuchiwała się w jego odpowiedź. Uśmiechnęła się na nią melancholijnie - pewna ważna dla mnie osoba, krótko przed tym jak odeszła z mojego życia, powiedziała mi, że są rzeczy, których się nie zapomina - odparła spokojnie, nadal masując mu obolałe mięśnie. Nie naciskała zbyt mocno, nie chciała mu dodawać bólu. Zrobiła, krótką przerwę, by znów zanurzyć dłonie w zimnej cieczy - do tych rzeczy należy jazda na rowerze, dosiadanie konia, czy właśnie gra na fortepianie - powiedziała i zerknęła na swojego Przyjaciela - wystarczy spróbować, poćwiczyć by palce sobie przypomniały i znów będziesz grał - powiedziała i pogładziła go po włosach, muskając palcami oraz płomieniami po rogach Arystokraty.
    Wzięła trochę spirytusu w dłonie i polała nim plecy mężczyzny. Zapłonął na niebieskie, a demon wrócił do masowania, pobierając odrobinę energii, żeby utrzymać płomienie i zbytnio nie zgłodnieć. Masowała go chwilę w ciszy, jednak w końcu znów się odezwała - pytanie tylko czy masz gdzie ćwiczyć - powiedziała jakby do siebie. Jednak oczekiwała odpowiedzi na to pytanie.
    Jeśli odpowiedział twierdząco zaczęła masować jego kark i ramiona - może kiedyś razem coś sobie pogramy? - zapytała, pochylając się lekko do jego ucha.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 17 Październik 2017, 22:15   

    Gdyby nie to, że znał Yako, po tym co dzisiaj Demon mu pokazał, Upiorny stwierdziłby, że jest wykwalifikowanym masażystą. Pod dłońmi Lisołaka Arystokrata wręcz rozpływał się.
    Zrobiło mu się tak przyjemnie ale i sennie, że zamknął oczy i przez chwilę słuchał muzyki i głosu Luci, nie wydając z siebie żadnego odgłosu. Uśmiechał się tylko co chwilę, bo chociaż ugniatanie czasami pobolewało, cały masaż był cholernie przyjemny.
    Gdy temat zszedł na grę na fortepianie, mężczyzna otworzył oczy ale zamyślił się. Brwi lekko się spięły. Powróciły wspomnienia z dni, kiedy razem z matką siadał przy instrumencie. Kiedy uczyła go grać, tłumacząc, że jako Czystej Krwi Upiorny Arystokrata musi umieć grać albo na fortepianie albo na skrzypcach. Mówiła, że te dwa instrumenty są najszlachetniejsze i grają na nich głównie mężczyźni, kobiety wybierały flet poprzeczny lub harfę.
    Początkowo jako dzieciak bardzo lubił lekcje gry. Matka przynajmniej przez te kilka godzin dziennie skupiała w pełni uwagę na swojej latorośli. Była rozluźniona i uśmiechała się a taki widok zawsze napełniał serce młodego rogatego spokojem.
    Gdy jednak Thorn dorósł, Dziadek zdecydował, że należy posłać go do wojska by zmężniał. Tak naprawdę chciał pozbyć się chłopaka z domu legalnym sposobem. Służba trwa bardzo długo a dorastający czarnowłosy zaczął się stawiać.
    Gwardzista podniósł się na łokciach i podsunął dłonie pod twarz. Spojrzał na nie. Kiedyś miał smukłe, delikatne dłonie o cienkiej skórze. Dłonie artysty, może polityka. Teraz chociaż skóra pozostawała nadal blada, jak u każdego Upiornego, była grubsza, szorstka. Palce były grubsze, mocniejsze, gwarantowały pewny uchwyt broni. I chociaż walczył rapierem czyli bronią elegancką, pozostawał wojownikiem. Żołnierzem któremu nie w głowie tak delikatne rzeczy jak gra na fortepianie... A może jednak w Arystokracie pozostało coś z dawnych lat?
    Poruszył palcami jakby chciał coś zagrać na powietrznej, niewidzialnej klawiaturze. Skrzywił się po ruchy nie były już tak płynne jak kiedyś. Westchnął z dziwnym smutkiem i powrócił do poprzedniej pozycji pozwalając się kobiecie masować.
    - Mam... - zaczął niepewnie - Gdzieś na strychu powinien stać jeszcze stary fortepian. - powiedział z nostalgią w głosie - Nie wiem w jakim jest stanie ale... może kiedyś zechciałbyś ze mną poćwiczyć, Yako? - odwrócił głowę i spojrzał jej w oczy. Celowo użył męskiej formy w wypowiedzi i prawdziwego imienia Demona.
    Tęcza w oczach błyszczała nieśmiałą nadzieją. Wyglądał jak chłopiec zaklęty w ciele dorosłego mężczyzny, który prosi pokornie matkę o zabawkę w sklepie dziecięcym.
    Gdy dotknęła jego włosów, przymknął oczy i westchnął. Niebieski płomień który wydzielał jednocześnie ciepło i chłód prześlizgnął się po czarnych kosmykach i zatańczył między opalizującymi na granatowo rogami. A ich właściciel pod tą pieszczotą prawie odleciał.
    _________________




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 17 Październik 2017, 22:59   

    Uśmiechała się delikatnie, przyglądając się mu. Masowała dokładnie, obserwując reakcję na każdy jej ruch, każde kolejne naciśnięcie na obolałe mięśnie. Cieszyła się, że sprawia mu tym przyjemność. Coś jednak cały czas jej nie dawało spokoju. Medalion na szyi dziwnie zaczynał jej ciążyć. Miała złe przeczucia.
    Słysząc o fortepianie, uśmiechnęła się do niego - bardzo chętnie z Tobą poćwiczę - przyznała poruszając lekko swoim czarnym, puchatym ogonem - o to czy instrument będzie stroił też się nie martw - powiedziała głaszcząc go po włosach - gdy będziesz już zdrowy, a ja Cię odwiedzę to popatrzę czy nadal jest zdatny do użytku i jeśli będzie trzeba to go nastroję porządnie, zgoda? - posłała mu miły uśmiech, po czym jednak cofnęła ręce i westchnęła cichutko.
    Spojrzała na Przyjaciela smutno - ale teraz...chyba powinnam wracać do domu - przyznała niepewnie - obiecałam, że ... będę czekać na Gawa...a co jeśli on już tam jest? - opuściła smutno uszy i lekko się skuliła - do tego nie wiem czy kocica, którą zostawiłam w domu nadal tam jest...a nie mam pewności, czy go nie zabije jak tylko go zobaczy jeśli mnie tam nie będzie - zacisnęła palce na medalionie. Zsunęła się z mężczyzny i znów spojrzała na niego przepraszająco - mam nadzieję, że mi to wybaczysz...obiecuję, że jak znów się spotkamy to razem pogramy, może nauczymy się czegoś od siebie nawzajem - zamerdała nieśmiało ogonem po czym zbliżyła się i pocałowała go żarliwie. Obiecując tym samym kolejne spotkanie. Pieczętując, że naprawdę wróci do niego i będą mogli znów miło spędzić czas.
    Odsunęła się od niego i zmieniła formę.
    Lusian wziął do ręki pokrowiec z mundurami - jeszcze raz dziękuję Ci za prezent i kto wie, może następnym razem Cię trochę wydrenuję - puścił mu oczko, uśmiechając się tajemniczo. Wziął też miskę i butelkę z zamiarem zostawienia ich na dole, żeby Bianka nie miała aż tyle roboty przy sprzątaniu. Nie lubił zostawiać bałaganu, ani gdy ktoś musiał po nim sprzątać.
    Odłożył to na stół w jadalni i zabrał swoje rzeczy. Dzwoneczki Naginaty zadzwoniły wesoło, gdy znów założył uprząż na plecy. Wcześniej jednak narzucił jeszcze na siebie skórzaną kurtkę. Pokrowiec ostrożnie złożył i położył na torbie, by nie zajmować sobie rąk.
    Jeśli Upiorny wyszedł z sypialni pożegnał się z nim jeszcze i wyszedł na chłodne, nocne powietrze, ruszając do swojej Norki. Czuł niepokój, bo całkiem zapomniał o Lani. Co jeśli Gaw wrócił i zastał tam kocicę? Co jeśli go rozszarpała? Jeśli była na tyle głupia, żeby to zrobić, zamorduje ją, nie przejmując się swoimi zasadami, nie zabijania na swoim terenie. Tym razem zrobi wyjątek i ozdobi ściany piękną skórą z wielkiej pumy.

    ZT
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 6 Listopad 2017, 23:45   

    Było mu tak przyjemnie... Wiedział, że wykorzystuje swój stan i Yako, ale obecnie było mu z tym dobrze. Uśmiechał się błogo czując jak płomień i ręce Demona pieszczą jego ciało. Zapomniał o bólu w plecach i złamanej ręce. Przez chwilę liczyły się jedynie doznania jakie serwował mu Lisołak.
    Na słowa Yako Upiorny otworzył oczy i westchnął ciężko. No tak, Demon musiał wracać do tego swojego Keera. Swoją drogą co on w nim widział? Nie to, że Aeron był zazdrosny... A może jednak odrobinkę był? Nie wyobrażał sobie co prawda normalnego związku z Demonem, może jedynie coś na zasadach konkubinatu, ale i tak był zazdrosny o czas jaki Yako poświęcał Gawainowi. W głębi duszy pragnął, by ktoś chciał do niego wracać tak samo jak teraz Lisołak chciał wracać do Cienia.
    Gdy Luci z niego zeszła podniósł się do siadu ostrożnie by nie zepsuć efektu jaki pozostawił masaż - a efektem był całkowity zanik bólu. Może to chwilowe, ale Upiorny miał nadzieję, że utrzyma się przynajmniej do jutra kiedy to będzie musiał jechać do Kliniki. W końcu obiecał, prawda?
    Uśmiechnął się do Luci ale nie powiedział nic na jej tłumaczenie. Czuł, że myślami była już daleko, w jej Norce. Była myślami przy Gawainie.
    Odprowadził ją do drzwi, nie zapominając o swojej lasce, którą wziął z pokoju. Był w samych spodniach od dresu ale nie przejmował się nagością. Był u siebie, no i reszta już dawno spała.
    Pożegnał go słowami, że bardzo liczy na ponowne spotkanie. Pożegnał czarnowłosego machając mu w drzwiach. Rześki powiew zimnego, nocnego wiatru otrzeźwił jego umysł.
    Gdy Yako zniknął z horyzontu Upiorny zamknął drzwi i poszedł do pokoju gdzie odrobinę posprzątał po czym położył się spać.
    Zasnął prawie od razu mając w pamięci dotyk delikatnych dłoni Demona, muskających jego skórę.

    Obudził się dość wcześnie. A właściwie ze snu wyrwał go ogromny ból pleców. Przekręcił się nieświadomie na bok i nagle tworzył oczy, rycząc na całe gardło. Do pokoju wpadł momentalnie Alden i widząc co się dzieje z jego Panem, pomógł mu doprowadzić się do ładu.
    Te ciągłe bóle w plecach były mocno uciążliwe...
    Z pomocą Kamerdynera Arystokrata ubrał jeden ze swoich wyjściowych zestawów kroju munduru i udał się na dół o lasce. Warknął widząc czekający na niego powóz. Gdyby mógł, pojechałby konno, na Tancerzu. Nie znosił sytuacji gdy musiał być wożony jak jakieś panisko.
    Wszedł jednak potulnie do środka i usadowił się na siedzisku, powstrzymując się od przeklinania na głos. Za nim wsiadł Caius i gdy Thorn chciał zaprotestować, Kucharz uciszył go głośnym, wilczym warkotem po czym jak gdyby nigdy nic, uśmiechnął się słodko i rozsiadł na przeciw swojego Pana.
    Kareta ruszyła kierując się w stronę Kliniki, wioząc jednego naburmuszonego Arystokratę i jedną Senną Zjawę potrafiącą zmieniać się w Wielkiego Wilka.

    z/t
    _________________




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 27 Kwiecień 2018, 22:16   

    Po długiej i dosyć nużącej podróży w końcu dojechali na miejsce. Thorn miał serdecznie dosyć powozów na kolejne stulecie, jeśli będzie to możliwe. Zawsze wolał podróżować konno, czuć swojego wierzchowca i wiatr we włosach. W karetach zwyczajnie się dusił i nie widział co dzieje się dookoła.
    Ale Abi chyba podobała się podróż. Małe dziewczynki lubią takie środki transportu bo czują się wtedy jak księżniczki. Upiorna jak najbardziej była Księżniczką, jego Małą Księżniczką, ale miał nadzieję, że nie będzie do końca... dziewczyńska. Nie potrafił zajmować się dziećmi a co dopiero dziewczynkami. Czym one się bawią? Chyba lalkami... Nie wyobrażał sobie siebie siedzącego w pokoiku na różowym dywanie, trzymającego lalę w dłoniach i udającego jej głos. To... takie infantylne.
    Jego dzieciństwo wyglądało zupełnie inaczej. Dziadek wymagał od niego dyscypliny, mały Aeron całymi dniami wysłuchiwał nauk od przeróżnych nauczycieli. Bywały też dni kiedy większość czasu spędzał na podwórku, ćwicząc szermierkę. Co jak co, ale staremu Vaele nie można odmówić szczodrości w tym temacie - zadbał by młody Arystokrata otrzymał godne wykształcenie, niezależnie czy jest Bękartem czy Dzieckiem z Prawego Łoża.
    Kiedy powóz zatrzymał się na podjeździe, Thorn wyszedł pierwszy i najpierw spojrzał na budynek marszcząc brwi. Sprawdzał, czy wszystko jest na miejscu. Dopiero gdy upewnił się, że nic nie zostało zmienione pod jego nieobecność, pomógł wyjść Abi.
    Alden i pozostali zanieśli rzeczy do środka. Zrobili to szybko i dyskretnie, bez przepychania się obok Arystokratów. Zniknęli im po prostu z oczu.
    Aeron wprowadził dziewczynkę przez drzwi do mrocznego hallu. Z naprzeciwka spoglądał na nią jego portret na którym wyglądał naprawdę godnie i... trochę groźnie. Ogólnie wnętrze było dość upiorne. Co poradzić, młody Vaele lepiej czuł się w mroku.
    - Od dzisiaj to twój dom, Abi. - powiedział prowadząc ją dalej. Przy schodach stali już Alden, Bianka i Caius. Czerwonowłosy Kamerdyner uśmiechnął się do dziecka nieco niepewnie i na tym poprzestało, jeśli szło o kontakt z mężczyzną. Kobieta o zielonych włosach pomachała małej a Caius nawet na nią nie spojrzał a jedynie wgapiał się w Thorna. Jego wzrok mówił: "Dziecko? Serio, stary? Serio!?"
    - To nasza służba, ale traktuj ich proszę jak członków rodziny. Są mi bliscy. - powiedział Thorn z powagą - Alden jest Kamerdynerem i odpowiada za zarządzanie Rezydencją. Bianka jest Pokojówką, dba o porządek i zapewne z chęcią będzie się z tobą bawić. A Caius... - wskazał umięśnionego mężczyznę, który skrzyżował ręce na piersi - Jest Kucharzem. Gotuje naprawdę pysznie. - Aeron posłał Wilkowi przesłodzony uśmiech który tamten sztucznie odwzajemnił.
    Niestety trochę minie zanim Caius zaakceptuje nowego członka stada, ale kiedy to nadejdzie, będzie gotów skoczyć za Abi w ognień.
    Niebieskowłosy nieufnie przyglądał się psiakowi którego miała ze sobą dziewczynka. Poruszał skrzydełkami nosa i pomrukiwał cicho, zdradzając swoją wilczą naturę. Dzikus.
    Upiorny przeniósł wzrok na dziecko i uśmiechnął się do niej nieco nerwowo. Czuł się nieswojo, nie wiedział jak traktować tak małe dziecko. Nie wiedział co powinien zrobić w następnej kolejności.
    - Chcesz... zobaczyć swój pokój? Jeszcze jest pusty ale Bianka pomoże ci go udekorować. - powiedział - Albo może... jesteś głodna?
    _________________
     



    Arystokratyczny Pętak

    Godność: Abigail
    Wiek: 7 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze
    Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde
    Wzrost / waga: 110cm/23kg
    Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg
    Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi
    Pod ręką: Pluszowy królik
    Broń: Uśmiech!
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy
    SPECJALNE: Pomoc Administracji
    Dołączyła: 05 Lut 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 18:47   

    Podróż była dość długa, ale Abi się podobała. Opowiedziała Aeronowi o tym co robiła z Lulu na spacerze, o tym co jadła i jakie to dobre było, o starszym Panu któremu poczytała i o tym że bardzo polubiła ludzi z kliniki. Dopytywała się go o jego domek, zwierzątka. O to jak się czuje i czy mu czegoś nie trzeba. Lulu przez całą drogę spała na podłodze, w nosie mając wszystko dookoła.
    Nigdy nie jeździła karetą, więc dla małej dziewczynki była to absolutna nowość. Zachwycała się wszystkim! Widokiem za oknami, wnętrzem, tym jak terkotały koła, jak koniki prychały. Na wybojach śmiała się radośnie. Czuła się tak jakby brała udział w kolejnej wielkiej przygodzie!
    Abigail nigdy nie zachowywała się jak typowa dziewczynka. Wolała biegać z chłopakami bawiąc się w złodziei i strażników albo w piratów! Nie widziała niczego fajnego w bawieniu się laleczkami i ich domkami. Czasem to robiła gdy któraś z dziewczynek ją zaprosiła do siebie ale głównie biegała po lesie, nabywała siniaki i się śmiała. Oj tak, Abigail pomimo wszystko zawsze była wyjątkowo radosnym dzieckiem.
    Dziewczynka nie mogła się doczekać dotarcia do celu. W główce miała już wyobrażenie o dużym domu księcia, o jego zwierzątkach i wszystkim! Dlatego gdy karoca w końcu się zatrzymała, uśmiechnęła się radośnie do Aerona. Trochę ale tylko troszeńkę bała się że jej nie polubią ale szybko postanowiła sobie, zrobić wszystko by być dobrą dziewczynką. Książe wysiadł pierwszy i się rozejrzał. Cierpliwie poczekała aż skończy, mimo to majtała lekko nogami zniecierpliwiona. Wyszła z karocy i pomogła wysiąść Lulu. Zapięła jej smyczkę na obroży by nie uciekła. Dla niej to wszystko też jest nowe więc pewnie też się trochę boi. Dziewczynka mocniej ścisnęła swoją maskotkę i ruszyła za dorosłym. Inni dorośli prawie jak duszki, pozabierali wszystkie rzeczy i PUF! Zniknęli. Było to bardzo zabawne więc Abi nieco pewniej szła.
    To nie był domek jak jej i Nany. To był pałac! Taki wieeelki jak w książkach. Wyglądał bardzo ładnie w świetle słońca. Mógłby pomieścić setki ludzi! Ustka dziewczynki ułozyły się w kółko.
    W środku też było ładnie. Abi lubiła dużo kolorów ale tak też może być. Tak dorośle. Nana mówiła jej że dorośli inaczej patrzą na pewne rzeczy. Więc pewnie i o kolorki też chodziło! Jak tylko weszli do środka od razu zwróciła uwagę na wielgachny obraz. A na nim Aeron! Wyglądał tak bardzo książęco! Dziewczynka zwróciła ku niemu główkę.
    - Wyszedłeś bardzo ładnie- powiedziała mu z zachwytem. Czuła się jak w jakiejś bajce! Lulu z opuszczoną główką szła tuż przy nogach dziewczynki, ostrożnie obserwując wszystko i wszystkich.
    -To bardzo ładny dom! Mój domek był malutki przy Twoim. - ot luźne spostrzeżenie. Nie powiedziała tego z żalem ani niczym w tym guście. Po prostu stwierdziła fakt.
    Widząc nowych ludzi leciutko się zarumieniła, jednocześnie uśmiechając się szerzej. Byli bardzo ładni. I te kolorowe włoski! Abi była zachwycona.
    - Bardzo miło mi Państwa poznać! Nazywam się Abigail i mam 6 lat.Obiecuję, że będę pomagać.- Abi posłała każdemu z osobna uśmieszek i na każdego przez chwilę popatrzyła. Muszą to być naprawdę fajne osoby skoro potrafią takie rzeczy. Wyczuła te lekko napiętą atmosferę, dzieci są nad wyraz spostrzegawcze.
    - A to jest Lulu. Moja bliska przyjaciółka. Jest jeszcze malutka, tak jak ja ale kiedyś będzie dużym pieskiem i pewnie będzie się jeszcze bardziej ślinić- ostatnie słowa powiedziała bardzo poważnym tonem, jakby chodziło o sprawę wagi państwowej. Lulu czując nastawienie Caiusa lekko się cofnęła za nogi dziewczynki.
    - Bardzo chętnie zobaczę pokój. - przytaknęła podkreślając swoje słowa.
    - Zjadłabym mięsko i brokuły, dziękuję.- Abi jest chyba jedynym dzieckiem które tak bardzo lubi brokuły, dało się to usłyszeć w jej głosie. Przełożyła misia do drugiej ręki, by prawą złapać dłoń Aerona. Widziała że się stresuje. Uśmiechnęła się do niego.
    _________________
    #F078E2




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 28 Kwiecień 2018, 23:19   

    Mocno speszył się kiedy dziecko skomplementowało najpierw jego portret a potem dom. Faktycznie Rezydencja była duża i wiele pomieszczeń było nieużywanych, ale gdyby Thorn miał wybór, zamieszkałby w czymś skromniejszym. Może dlatego właśnie wystrój był mroczny i surowy. Mężczyzna nie przepadał za przepychem. Po drogie, bogate stroje sięgał kiedy musiał grać prawdziwego Upiornego Arystokratę. A ostatnio coraz częściej wcielał się w tą rolę.
    - Twój pokoik znajduje się niedaleko mojego, więc jeśli kiedyś poczujesz się źle lub stanie się coś niedobrego... usłyszę jak zawołasz. - powiedział - A jeśli nie ja, to ktoś z tu obecnych. - wskazał na Służbę na co Bianka dygnęła ładnie, Alden przyłożył dłoń do serca i skłonił głowę a Caius... Cóż, Caius to Caius. Odwrócił głowę i prychnął.
    Thorn posłał mu gniewne spojrzenie. Oj Wilk naprawdę pożałuje swojego zachowania przy młodej Vaele. Nie wolno tak odnosić się do Księżniczki Abi. Nawet jeśli była tu nowa i w jej żyłach płynęła krew znienawidzonego Dziada Vaele.
    Bianka uśmiechała się do dziecka ciepło. Lubiła dzieci, chyba jako jedyna z towarzystwa. Już sama perspektywa zabawy z Abi jawiła się jej naprawdę fajnie! A jeszcze mała miała psiaka. Będzie wesoło!
    Kobieta kiwnęła głową z powagą na informację o ślinieniu się szczeniaka. o tak, to przecież poważna sprawa.
    Alden uśmiechnął się delikatnie, patrząc na Abigail z góry. Może dziecko nie będzie sprawiało problemów? Kto wie, Thorn z pewnością przemyślał decyzję.
    Caius zachowywał się jak rasowy buc. Nie ominie go kara i to surowa. Wilczysko zapominało, że w stadzie było Betą. Takie sceny w obecności Alfy są niedopuszczalne.
    Bianka klasnęła w dłonie zachwycona, że Abi chce zobaczyć pokój. Trochę już udekorowała pomieszczenie i była bardzo ciekawa jej zdania. Miała nadzieję, że dziewczynce spodobają się białe mebelki i duże łóżko z mnóstwem puchatych poduszek. Wstawiono tam też królisia, jej wielką maskotkę która chyba będzie robiła za duże siedzisko przy oknie.
    Alden skłonił się dając tym sygnał, że wraca do swoich obowiązków. Bez słowa poszedł w stronę gabinetu w którym zajmował się rachunkowością i sprawami Rezydencji.
    Caius natomiast parsknął słysząc o preferencjach żywieniowych Abi. Aeron nie zdzierżył tym razem i z jego ust wydobyło się warknięcie. Gdyby nie Upiorna, rzuciłby się z łapami na niebieskowłosego mężczyznę. Kucharz mocno testował jego cierpliwość.
    - Pójdę zrobić... Mięsko i brokuły. - powiedział z kwaśnym uśmiechem i poszedł do Kuchni, mamrocząc coś pod nosem.
    Kiedy Arystokratka chwyciła rogatego za rękę, spojrzał na nią i westchnął. Początki jej pobytu tutaj nie będą łatwe. Pociągnął lekko dziecko za sobą w kierunku schodów. Bianka podeszła do Abi z drugiej strony i uśmiechnęła się do niej ciepło.
    - Pomogę ci przy dekorowaniu pokoiku. - powiedziała - Powiesz co zmienić, a ja się wszystkim zajmę. A potem może pobawimy się w ogrodzie? Lulu z pewnością będzie chciała poznać każdy krzaczek i drzewko znajdujące się na terenie Rezydencji. - zachichotała.
    Thorn prowadził dziewczynkę ale zdawał się myślami być gdzie indziej. Jego twarz była pochmurna i stanowiła kontrast do uśmiechniętej, ładnej buzi Pokojówki.
    Kiedy dotarli na miejsce, mężczyzna otworzył drzwi i pchnął ją delikatnie do środka. Jej oczom ukazał się pokój godny Księżniczki, bo mimo, że był nieco pusty, był obszerny i dawał ogromne pole do popisu dekoratorskiego.
    - Oto twoja komnata, moja Mała Księżniczko. - powiedział zamyślony Aeron a Bianka wbiegła o środka i wykonała rękoma energiczną prezentację.
    _________________
     



    Arystokratyczny Pętak

    Godność: Abigail
    Wiek: 7 lat
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Puchate zwierzaczki i słodycze
    Nie lubi: Gorzkiego, jak ktoś komuś robi krzywde
    Wzrost / waga: 110cm/23kg
    Aktualny ubiór: http://i.imgur.com/tE7OczY.jpg
    Znaki szczególne: Malutkie, czerwone spiralne rogi
    Pod ręką: Pluszowy królik
    Broń: Uśmiech!
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (1szt.), Prezentełko, Kula Pomocna, Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Zdarte kolanka i mały guz z tyłu głowy
    SPECJALNE: Pomoc Administracji
    Dołączyła: 05 Lut 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 29 Kwiecień 2018, 18:45   

    Dziewczynka kiwnęła główką, na znak że rozumie. Troszczkę jej ulżyło. Nie lubiła być sama a w nocy szczególnie. Teraz ma Lulu ale w domu spała bardzo blisko Nany. Tak blisko że słyszała jak ta w nocy chrapie! Czasem nie dawało to spać ale mimo to lepiej Abi było gdy czuła że ktoś jest blisko. Nigdy o tym nie mówiła ale czasami się bała że przyjdą Ci źli ludzie przed którymi uciekła mama i ją zabiorą.
    W oczach dziewczynki Alden był jak smoczy rycerz, Bianka jak elfia dama a Caius jak czarnoksiężnik. Wierzyła że się ze wszystkimi polubi!
    Pani Bianka wydawała się jej wyjątkowo miła i jej jej nastrój udzielał się rogatej dziewczynce.
    Abi nie do końca rozumiała co się dzieje i dlaczego Aeron chyba warknął na Pana Caiusa. Przypatrywała się więc temu z zaciekawieniem a Lulu jeszcze bardziej schowała się za nogami dziewczynki. Wyglądało to teraz tak jakby próbowała się wtopić w otoczenie.
    W końcu po słowach niebieskowłosego mężczyzny doszła do wniosku, że chyba mu się nie chce robić jej jedzenia. Chciała mu powiedzieć że nie musi tego robić albo że chociaż mu pomoże ale zdążył już sobie pójść. Dziewczynka skubnela od środka swój policzek, jak zawsze gdy się zmartwi. Nie chciała by Pan Caius musiał robić coś czego nie chce.
    Gdy ruszyli na górę do jej pokoju, musiała pomoc Lulu na schodach. Była tak oszołomiona tym wszystkim że nie chciała wejść po schodach! Ale Abi mówiła do niej dużo i spokojnie i głaskała ją więc w końcu ruszyła.
    Ochoczo przytaknęła Pani Biance.
    - Bardzo chętnie! Będziemy mogły pomalować ściany? - Pytanie zadała jej konspiracyjnym szeptem po czym się roześmiała.
    - To będzie trochę jak dekorowanie domku dla lalek! - uśmiechnęła się zachwycona. Tak jak nie lubiła za bardzo bawić się lalkami tak dekorowanie ich domku było już bardzo fajne.
    Nie uszło uwadze dziecka że Aeron był trochę nie w sosie. Mając w pamięci ti że Nana w takich chwilach nie lubiła rozmawiać, szła po prostu w ciszy uśmiechając się delikatnie. Na piętrze Lulu szła o wiele chętniej, ciekawsko węsząc dookoła.
    Z jej ustek wydobyło się zachwycone westchnienie gdy otworzyły się drzwi do jej pokoju.
    - Ten pokój jest ogromny! - dosłownie szczęka jej opadła. Lulu jakby wyczuwając luzniejsza atmosferę wbiegła do środka i zaczęła wszystko wąchać.
    Ten pokój był tak ogromnniasty jak prawie całe piętro domku jej i Nany i mamy. Oszołomiona dziewczynka weszła do środka i obracając się dookoła, podziwiała wszystko.
    - I na pewno mogę go mieć tylko dla siebie? Jest tu wystarczająco miejsca dla nas wszystkich! - spojrzała pytająco najpierw na Aerona a później na Panią Biankę.
    _________________
    #F078E2




    Subtelny Kłamca

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Aeron Vaele
    Wiek: Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Wzrost / waga: 182/100 (same rogi trochę ważą)
    Aktualny ubiór: Czarna marynarka ze stójką w typie munduru, zapinana dwurzędowo srebrnymi guzikami, z wyszywanym srebrną nicią wzorem na plecach. Czarne spodnie. Skórzane oficerki. Pas z przytroczonym rapierem.
    Znaki szczególne: Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
    Zawód: Dowódca Gwardii Arcyksiążęcej
    Pod ręką: Laska (w której jest ukryta broń), zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
    Broń: Rapier
    Dołączył: 07 Sty 2017
    Posty: 340
    Wysłany: 30 Kwiecień 2018, 22:39   

    Bianka od razu złapała kontakt z Abi. Może dlatego, że lubiła dzieci i mimo bycia drapieżnikiem, miała łagodne usposobienie. Nie mogła się doczekać wspólnych zabaw z małą w ogrodzie. Może nawet Aeron pozwoli jej pobawić się z Upiorną w kociej formie?
    Uśmiechała się promiennie i zajmowała dziecko rozmową. Zauważyła zdenerwowanie Pana, takie rzeczy się czuje. Wyglądało na to, że ma się lepiej ale coś go trapi. Może dowiedział się czegoś strasznego?
    Cóż, nawet jeśli, nie mogła liczyć na zwierzenia bo nie od tego tutaj była. Thorn natomiast nie należał do zbyt wylewnych na co dzień osób.
    - No pewnie! - Bianka uśmiechnęła się wesoło do Abi - Wybierzesz sobie kolorek i pomalujemy ściany. Mało tego, pomalujemy też mebelki jeśli będziesz miała ochotę! - dodała - To miejsce należy do ciebie, będziesz mogła zmieniać co ci się żywnie podoba.
    Aeron był wdzięczny kobiecie za przejęcie inicjatywy bo sam był myślami zupełnie gdzie indziej. Miał wiele spraw do załatwienia. Teczki które ze sobą przywiózł należało szybko przekazać Arcyksięciu, nie wolno było z tym zwlekać. Ale w międzyczasie okazało się, że Arystokrata ma jeszcze inne zobowiązania o których niestety nie może powiedzieć małej Abigail.
    Przepuścił ją w drzwiach. Lulu wbiegła do środka i od razu zaanektowała pokój. Najwidoczniej spodobało jej się tutaj.
    Łóżko było naprawdę duże i nad nim wisiał baldachim z białego, przezroczystego jedwabiu. Był bardzo cieniutki i przy najmniejszym ruchu powietrza tańczył, poruszając się delikatnie. Pościel była błękitna, łóżko zasypane było poduszkami.
    Thorn wszedł głębiej do pomieszczenia i wskazał na mebel. Na jego twarzy wymalowało się zakłopotanie które próbował ukryć odchrząkując w dłoń.
    - Nie wiedziałem jaki kolor lubisz. - powiedział do dziewczynki - Więc wybrałem błękit. Jeśli chcesz Bianka wymieni pościel na inną. - odwrócił wzrok speszony - Później będziesz już sama decydowała o wystroju pokoju.
    Przeszedł dalej i zatrzymał się przy ogromnym króliku. Przez chwilę przyglądał się mu w zamyśleniu. Wzrok miał nieobecny. Bianka w tym czasie przykucnęła i podała dłoń Lulu, by ta ją obwąchała. Jeśli się udało, pogłaskała psiaka uśmiechając się szeroko.
    - Sama zdecydujesz gdzie chcesz spać. Czy na łóżku, czy tutaj. - wskazał królika mówiąc nieco poważniejszym tonem, bardziej... oschłym, oficjalnym. Miał być jej opiekunem, nie mógł zawsze ulegać nawet jeśli była słodziutka i pokazała mu się z grzecznej strony. Jego wychowano twardą ręką i znał jedynie takie metody.
    - Bo śpisz sama, prawda? - zapytał patrząc na dziecko - Nie potrzebujesz by ktoś przy tobie siedział, hmm?
    Sytuacja była mocno niezręczna. Bianka wstała i pokornie spuściła głowę. Nie chciała mieszać się do rozmowy. Samo przybycie dziecka było niezłym szokiem a co dopiero organizowanie jej życia. Jeśli okaże się, że Abi musi spać z kimś... to będą mieli problem.
    Aeron nie należał do uległych istot. Ulegał tylko wtedy, kiedy widział w tym interes. Nigdy nie niańczył tak małego dziecka więc nie dziwne, że nie wiedział jak się zachować.
    Bianka nie wyobrażała sobie Upiornego śpiącego z małą dziewczynką, tulącego ją do snu. Może i potrafiłby to zrobić, ale czy wytrzymałby długo? Był zazwyczaj... mało dostępny. Chował się w swoich bezpiecznych kokonach i sam decydował kogo i kiedy wpuścić do środka.
    Przed Abigail sporo pracy jeśli pragnie żyć z nim w zgodzie i miłości. A przed Thornem wiele wyrzeczeń, jeśli chce stworzyć jej normalny dom.
    Teczki nie dawały mu spokoju. Dodatkowo informacja o tym, że ma niezwłocznie pojawić się w Wieży nie polepszała sprawy. Musiał ulożyć plan co powinien zrobić w następnej kolejności. Chciałby zostać tu z Abi, ale prawdę mówiąc nie miał czasu. Jeszcze to nadrobi. Może nawet jej jakoś wynagrodzi.
    - Wybacz, Księżniczko, ale muszę was opuścić. - powiedział i podszedł do dziecka - Obowiązki mnie wzywają ale postaram się wrócić szybko do domu i wtedy pokażę ci resztę pomieszczeń. Do tego czasu zajmą się tobą Bianka, Alden i Caius. Nie bój się prosić ich o cokolwiek na co masz ochotę. - pogłaskał ją po główce ale nie patrzył na nią. Oczy miał utkwione w drzwiach i widać w nich było lekkie zdenerwowanie.
    Ruszył ku wyjściu, uważając by nie podeptać brykającej Lulu.
    - Przepraszam. Bawcie się dobrze. - powiedział na odchodnym i wyszedł.
    Skierował się do swojej zbrojowni i tam przygotował cały sprzęt. Uniform jaki będzie nosił w Wieży.
    Decyzja o dołączeniu do tej organizacji była właściwie impulsem, drogą która otworzyła się przed nim dość niespodziewanie. Ale teraz była jedyną drogą na końcu której widział upragniony cel. I zamierzał dążyć do spełnienia marzeń, choćby za cenę kilkudziesięciu istnień.
    Zabrał potrzebne rzeczy a teczki zamknął w sejfie otwieranym tylko za pomocą jego mocy. Kiedy był już gotowy, opuścił Rezydencję kierując się w stronę Wieży.

    Bianka nie pozwoliła by w pokoju panowała niezręczna cisza. Podeszła do Abi i posłała jej miły uśmiech.
    - To jak? Szalejemy z malowaniem? - puściła jej oczko.


    (zt Thorn, dalsza akcja będzie prowadzona przez NPC)
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 10