• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Lisia norka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 04:44   Lisia norka

    Gdzieś w gęstwinie Malinowego Lasu, znajduje się ukryta polana. Jednak nie jest to zwykły kawałek bezdrzewnego terenu, pokrytego wysoką trawą. Polana znajduje się bowiem na niewielkim wzgórzu, otoczonym malinowymi drzewami, a na samym szczycie można zauważyć średnich rozmiarów, piętrowy domek. Jest on wykonany w stylu przypominającym japoński. Wykonany z jasnego drewna, z ciemnymi zdobieniami. Jednak japoński styl utrzymany jest głównie na zewnątrz.
    Dom otacza kilka drzew, przypominających magnolie oraz wiśnie. Za domkiem znajduje się mały stawik, przez którego środek można przejść po japońskim mostku. Nieopodal znajduje się również szklarnia, w której Yako hoduje różne jarzyny.
    Dalej rozciąga się wspaniały ogród, pełen kwiatów i alejek pomiędzy nimi. Nie znajdzie się tam jednak żadnych kamiennych dróżek. Jedynie ścieżki oznaczone kamieniami, jednak w większości pokryte miękką trawą.
    Cały teren otoczony jest przez łąkę, pełną ziół i polnych kwiatów, która pokrywa praktycznie całe wzgórze, aż do linii lasu.
    Ze szczytu rozciąga się wspaniały widok na cały sal, jakby się nad nim górowało.
    Wszystkie rośliny rosną tu o wiele bujniej niż w innych częściach Malinowego Lasu, a to za sprawą niezwykłego gospodarza, który zamieszkuje to miejsce.

    Willa składa się z dwóch pięter oraz piwnicy.
    Na parterze znajduje się obszerny salon, zajmujący prawie całą powierzchnię. Znajduje się w nim kominek, ogrzewający cały dom. Tuż przed nim, na podłodze rozłożony jest ciemny, futrzasty dywan, na którym Yako uwielbia się wygrzewać i czytać książki. Na środku pomieszczenia znajduje się stół, a zaraz obok, skórzana kanapa, pokryta puchatymi poduszkami oraz dwa fotele. Na jednej ze ścian znajduje się spora biblioteczka, wypełniona książkami zarówno ze Świata Ludzi jak i z Krainy. Opowiadają one różne historię, zarówno te zmyślone jak i te, w których można doszukać się prawdy. W jednym z kątów stoi spora klatka, wypełniona różnokolorowymi, ćwierkającymi ptaszkami, wielkości kanarków. Po przeciwległej stronie, zaraz przy wejściu do kuchni, znajduje się barek wypełniony różnorakimi alkoholami. Yako może i jest na nie niewrażliwy, ale nie oznacza to, że nie lubi ich smaku.
    Z salonu można wyjść na taras, gdzie znajduje się ławkowa huśtawka, stół i krzesła, na których można się rozsiąść i nacieszyć piękną pogodą.
    W kuchni dominują kolory szarości. Jest marzeniem każdego, kto lubi gotować. Wyposażona w liczne szafki, szuflady, wypełnione różnorakimi przyprawami, sztućcami i całym oprzyrządowaniem kuchennym. Jest w niej dużo przestrzeni, dzięki czemu nikt nie czuje się tam przytłoczony.
    Prócz zejścia do piwnicy, znajduje się tam również spora łazienka, z pojemną, kamienną wanną, zatopioną w ziemi, umywalką, wielkim lustrem i toaletą. Znajduje się tam również szafka, w której każdy amator długich kąpieli znajdzie coś dla siebie. Olejki i sole kąpielowe i wielu zapachach i kolorach potrafią umilić każdą chwilę spędzoną w tym miejscu. Znajduje się też w niej szafka wypełniona różnymi ręcznikami.
    Znajduje się tam również niewielkie pomieszczenia ze środkami czystości. Miotły, szmaty, wiadra...wszystko co potrzebne do utrzymania porządku.
    Piwnica, w przeciwieństwie do reszty domu jest wyłożona całkowicie kamieniem. Sufit jest dość wysoki co pozwala Kitsune na swobodne ćwiczenie walki, gdy nie pozwala na to pogoda na zewnątrz. Całość oświetlona jest pochodniami, które najczęściej jarzą się błękitnym, demonicznym światłem. Podłoga jest wyłożona miękką matą, która pozwala również ćwiczyć, gdy napatoczy się jakiś partner do walk wręcz.
    W roku piwnicy można zauważyć nieduże pomieszczenie. Jest to sauna, z której Yako często korzysta po treningach, dla uspokojenia mięśni, a zaraz obok prysznic, na zmycie z siebie całego potu.
    Na piętrze znajdowało się kilka pomieszczeń. Dwie sypialnie, łazienka oraz gabinet z którego demon nie za bardzo korzystał.
    Obie sypialnie miały osobne wejścia na balkony. Jedna była trochę większa. Znajdowało się w niej przejście do mniejszego pomieszczenia. Swoistej garderoby, w której można było odnaleźć poukładane i powieszone ubrania zarówno Lusiana jak i Luci. Nadal jednak było w niej sporo wolnego miejsca. Kitsune może i była bogata, ale nie lubiła przepychu. Na środku pod ścianą znajdowało się spore, wygodne łóżko zakryte mnóstwem poduszek. Można tam było też znaleźć nieduży regał z książkami oraz dwa stoliczki po obu stronach łóżka. Na każdym znajdowała się niewielka lampka, która pozwalała cieszyć się lekturą nawet późno w nocy. Wielkie okna, które za dnia wpuszczały do środka mnóstwo światła, ozdobione były zasłonami w japońskie wzory.
    Druga sypialnia wyglądała podobnie, z tą różnicą, że nie było w niej garderoby, tylko meblościanka, która była pusta. Łóżko również było wielkie i wygodne, nie zakrywało go jednak aż tyle poduszek. Podobnie jak w głównej sypialni, znajdował się tam miękki dywan zakrywający podłogę, a okna ozdobione zostały zasłonami. Był on też w ciemniejszych kolorach niż druga sypialnia.
    Gabinet nie był za duży. Stało w nim spore biurko, zaraz przy jasnym oknie, oraz regał z książkami, kartkami i jakimiś rulonami.
    Łazienka również była mniejsza od tej piętro niżej. Tutaj można było zauważyć spory prysznic, zamiast wanny.
    W każdym pomieszczeniu znajduje się również jakaś bujnie rosnąca roślina, która nadaje temu miejscu trochę orientalnego akcentu.
    Wszystkie drzwi są drewniane, rozsuwane, tak samo okna, które w każdym pomieszczeniu są duże i wpuszczają sporą ilość światła.
    Nie licząc podłogi na parterze i piwnicy, całość wykonana jest z jasnego, grubego drewna, które zapewnia odpowiednią temperaturę, niezależnie od warunków panujący na zewnątrz.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 16:20   

    Jakoś dojechali. Yako pobrała odrobinę jego energii, ale nie odczuwał jeszcze zmęczenia. Wyciągnął monety z kieszeni i nie przeliczając, wcisnął je w dłoń zatroskanego fiakra. Nie był to jednak koniec jego dzisiejszej pracy - Pojedzie pan teraz po lekarza. Najlepszego jakiego pan znajdzie i znającego się na magii. Żadne tam ziółka i leki. Dziękuję - powiedział biorąc dziewczynę na ręce i udał się w kierunku posiadłości. Szedł pod górkę między kwitnącymi drzewami. Urokliwe miejsce. Brodził w wysokiej trawie zostawiając za sobą wydeptaną ścieżkę. Brudni, zakrwawieni i wycieńczeni tak bardzo tu nie pasowali. - Luci, jesteś już w domu - powiedział do półprzytomnej kobiety, przesuwając skrzydło drzwi. Wnętrze prezentowało się zupełnie inaczej niż fasada budynku. Nadal dało się zauważyć akcenty typowe dla japońskiego wystroju, ale nie były one przeważające. Chwilę chodził po budynku, aż nie znalazł łazienki. - Nie ruszaj się - oparł Luci o ścianę i zaczął napełniać wannę. W tym czasie ostrożnie zdjął z niej kimono. Ogony i rany skutecznie mu to utrudniały, ale starał się jak mógł. Zakręcił kurki i włożył lisicę do ciepłej wody. Cały czas przy niej siedział na wypadek, gdyby zemdlała i zaczęła się topić. Polewał jej rany, czekając na przyjazd lekarza. Nie ruszał odłamków szkła ani szwów, tylko niepotrzebnie upuściłby jej tym krwi. Co ja najlepszego ci zrobiłem - westchnął patrząc w jej szkarłatne oczy - Jak mam ci to wszystko wynagrodzić? Może i spaliła mu mieszkanie i broń, ale nie zrobiła mu krzywdy. Mogła zadźgać, gdy smacznie spał, otruć go, zagryźć, upozorować wypadek. Sposobności miała mnóstwo i nie wykorzystała żadnej z nich. I gdzie cię to zaprowadziło?
    Paręnaście lat temu stwierdziłby, że jest złym towarzystwem dla Luci, ale nie dzisiaj. Potrzebowała go teraz jak nigdy wcześniej i cieszyło go to, nawet jeśli sam doprowadził do tej sytuacji. Ranił ją tak długo, aż postawił ją przed oczywistym wyborem. Wykorzystał jej uczucie i wahanie. Tak jak kiedyś z Marii. Powielił schemat, którego starał się uniknąć. Był zakałą nawet wśród Dręczycieli, którzy owszem często manipulowali otoczeniem swoich wybranków, ale zwykle robili wszystko za ich plecami. Stawiali się w lepszym świetle, pozując na partnerów idealnych, a ich żywiciel nawet nie zdawał sobie sprawy, do jakich czynów posuwali się by zachować kontrolę. Dopiero odrzuceni pokazywali swoje prawdziwe oblicze. Gawain robił na opak, ale z jakiegoś powodu jego sposób działał. Najlepszym tego dowodem była leżąca w wannie Luci, cała poharatana i zdana na jego łaskę. - Wytrzymaj jeszcze trochę. Zaraz przybędzie lekarz. Nie zostanie nawet ślad - mówił cicho, gładząc jej ramię. Nie miał pojęcia ile tak siedzieli, ale za oknem już było słychać tętent końskich kopyt.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 17:19   

    Całą podróż wtulała się w Cienia. Położyła mu dłoń na jego własnej i pobierała powoli energię. Nie za dużo. Tyle, żeby przetrwać. Miała zamknięte oczy i z trudem utrzymywała przytomność. Była wykończona nie tylko dużym użyciem mocy, ale także całą tą sytuacją. Była wymęczona psychicznie.
    Gdy dojechali do jej willi, jej oczy znów świeciły i miały w sobie przebłyski fioletu, jednak nadal było to dla niej za mało, żeby mogła normalne funkcjonować. Nie chciała jednak za bardzo osłabiać mężczyzny wiedząc, że musi on mieć siły na to, by jej w razie czego pomóc. Co jej po tym, że ma energię, jak wszystko ją boli i nie może się sprawnie poruszać?
    Otworzyła oczy słysząc, że jest już w domu. Wyjaśniła Cieniowi gdzie znajdzie klucz. Było jej słabo, na szczęście mężczyzna szybko sam znalazł tego czego szukał. Starała się jak mogła, żeby pomóc mu pozbyć się jej ubrania. Westchnęła z wyraźna ulgą czując na sobie ciepło wody. Przymknęła oczy i starała się rozluźnić. Oddychała powoli, ciesząc się, że Gawain przy niej został, że nie zostawił jej samej sobie. Miała nadzieję, że nie odejdzie jak tylko zobaczy, że da już sobie sama radę.
    Przytaknęła słysząc, że za niedługo ktoś się nią zajmie. Uszy miała nisko opuszczone, a długie włosy i puchate ogony spokojnie falowały pod wpływem ruchu wody. Jej czarne radary lekko się uniosły, gdy usłyszała odgłos końskich kopyt. Mało kto tutaj jeździł, dzięki czemu uwielbiała to miejsce. Oddalone od miasta i spokojne.
    Gdy usłyszeli pukanie, miała już pewność, że to lekarz. Spojrzała na Gawaina dając mu tym znać, że wytrzyma sama tę chwilę i może spokojnie otworzyć drzwi. Poprawiła się lekko w wannie, gdy mężczyzna wyszedł, przyprowadzić lekarza. Okazał się nim młodo wyglądający kapelusznik o tęczowych oczach i czerwono-żółtych włosach. Ubrany w kitel, wyglądający jakby był poprawiony różnokolorowymi farbami, a na głowie miał biały kapelusz, przepasany tęczową wstążką. Ach ci Kapelusznicy Westchnęła.
    Mężczyzna szybko uklęknął obok kobiety i przyjrzał się jej uważnie. Pokręcił głową widząc w jakim jest stanie ale nic nie powiedział. Wstał i zdjął kitel, pod którym można było zauważyć porządną, żółtą koszulę z krótkim rękawem. Przeniósł wzrok na zatroskanego mężczyznę i widząc jego stan, westchnął teatralnie - niech się Pan też lepiej weźmie wykąpie porządnie i ubierze, bo aż żal patrze, a tutaj będzie pan tylko zawadzał - powiedział z głupawym uśmieszkiem na twarzy.
    Yako przeniosła wzrok na rudowłosego i uśmiechnęła się słabo - na górze znajdziesz drugą łazienkę, a w mojej sypialni powinny być jeszcze jakieś męskie ubrania, więc się nie krępuj - powiedziała cicho - w salonie jest barek, częstuj się - dodała jeszcze i skupiła swoją uwagę na instrukcjach lekarza.
    Gdy zostali już sami, lekarz zamknął drzwi i wyciągnął ostrożnie Luci z wanny. Zdjął kapelusz i zaczął z niego wyciągać różne leki. Yako pokręciła tylko głową i wyjaśniła, że one na nią i tak nie podziałają. Kapelusznik wydał się zdziwiony ale przytaknął głową, że rozumie i wyciągnął zamiast nich, tęczową nić do zszycia ran oraz pensete oraz słoik na kawałki szkła. Sprawnie pousuwał wszystko i pomógł też pozbyć się drobinek z włosów pacjentki. Następnie zaszył porządnie rany, usuwając stare szwy. Wyjaśnił, że w trakcie leczenia szwy się wchłoną, więc nie będą musieli nic więcej robić. Znów wziął kobietę na ręce i zanurzył w wodzie. Kazał jej zamknąć oczy i zanurzyć się całkowicie pod wodę. Wyjaśnił przy tym, że nie musi się martwić o brak tlenu, choć wyjaśnił to dość pokrętnie. Luci nie miała jednak wyboru jak słuchać szalonego lekarza. Zamknęła oczy i zniknęła cała pod ciepłą jeszcze wodą.
    Nagle poczuła jak woda się nagrzewa, parząc ją nieprzyjemnie. Nie mogła się jednak ruszyć, jakby była sparaliżowana. Widziała tylko przez zaciśnięte powieki kolorowe światło. W pewnym momencie straciła świadomość.
    Obudziła się w swoim łóżku. Nadal naga, ale już wysuszona i porządnie otulona kołdrą. Lekarz siedział obok i jej doglądał. Nie było jednak w pobliżu Cienia. Doktorek wyjaśnił co się stało i że nie ma już żadnych ran. Teleportował ją do pokoju by nie zmarzła. Dodał, że przez jakiś czas powinna odpoczywać i dobrze się odżywiać, gdyż widzi, że jest wyczerpana ale nie potrafi wyjaśnić dlaczego. Luci przytaknęła mu tylko, tłumacząc, że to dla niej normalna reakcja na stres i ból, i że jak się wyśpi porządnie to jej przejdzie.
    Lekarz przyjął to z ulgą i podał swoją cenę. Cóż...może i lekarz ale dbający o swoje interesy, a widząc, ze kobieta biedna nie jest to nie krępował się upomnieć o zapłatę. Luci westchnęła i wyciągnęła mieszek z szafki obok łóżka. Pamiętała ile jest tam monet i podała mu go, mówiąc, że resztą nie musi się przejmować. Podziękowała mu i owinęła ciaśniej kołdrą.
    Lekarz wyszedł uśmiechnięty od ucha do ucha i zszedł na dół. Jeśli spotkał na swoje drodze Gawaina, życzył mu dobrego dnia. Wszedł jeszcze do łazienki po swoje rzeczy i wyszedł z domku, kierując się w sobie tylko znanym kierunku.
    Całość trwała około dwóch i pół godziny i Cień nie mógł wiedzieć, że Luci została przeniesiona do sypialni, choć gdy zobaczył, że Kapelusznik schodzi z góry, mógł się tego domyślić.
    Luci w tym czasie leżała, oszczędzając resztki energii.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 19:11   

    Widząc zgodę lisicy pobiegł na dół, by otworzyć lekarzowi. Zwykle unikał towarzystwa Kapeluszników. Nieprzewidywalni, szaleni w sobie tylko znany sposób i paplający trzy po trzy, tylko denerwowali Gawaina lub utrudniali mu wypełnianie swoich obowiązków. Ten wyglądał na bardzo kapeluśnego. Miał tęczowe oczy ślimaka zarażonego pasożytem, na głowie czerwono-żółtą tragedię każdego fryzjera. Kitel był równie kolorowy, co jego kapelusz ze wstążką we wszystkich znanych światu barwach. Jednak tym razem Cień ucieszył się na widok przedstawiciela tejże rasy. Gestem zaprosił go do środka i zaprowadził go do łazienki.
    Stał za nim i chciał zostać z Luci, ale lekarz nie omieszkał poinformować go o jego przydatności. Dostał mentalnego policzka, ale nie będzie musiał wysłuchiwać komentarzy na temat jakości szwów albo czemu nie pojechali do kliniki. Uścisnął tylko delikatnie dłoń Luci z kwaśnym uśmiechem i poszedł w swoją stronę.
    Nie wiedział, w którą stronę się udać ani ile potrwa cały zabieg. Postanowił, że wykąpie się, zrobi sobie drinka i zwiedzi dom, który był przecież wizytówką właścicielki. Przeszedł przez kuchnię i poszedł do salonu, który widział wcześniej tylko przelotnie. Pachniał kominkowym drewnem i środkami do pielęgnacji skórzanych tapicerek. Woń elegancji dopełniała spora biblioteczka oraz drogi alkohol w kryształowych karafkach. Gawain zdjął buty, nie miał zamiaru świnić bardziej niż trzeba było. Nalał sobie szklaneczkę whisky i podszedł do świergoczących ptaków, które zareagowały na ruch i hałas. Upił łyk, bacznie się im przyglądając - Życie w złotej klatce... - szepnął obojętnie i spojrzał na ogromną kuchnię. Wydawała się być dobrze zaopatrzona, najwyraźniej Yako lubiła gotować i jeść.
    Uzbrojony w szklankę z alkoholem mógł udać się na walkę z nieprzyjemnymi myślami, brudem i zmęczeniem. Poszedł do góry. O dziwo od razu trafił do łazienki. Był trochę zawiedziony widząc prysznic zamiast drugiej wanny, ale nie miał zamiaru wybrzydzać. Zdjął z siebie wszystko, odwiązał umorusany bandaż i pociągnął ze szklanki porządny łyk bursztynowego trunku zanim oddał się kąpieli. Oparł ręce o ścianę pozwalając strumieniowi wody rozmasować jego mięśnie. Wyszorował każdy skrawek swego ciała, wszystko dokładnie spłukał. Wytarł się ręcznikiem i owinął się nim, by nie świecić tyłkiem na korytarzach. Przejrzał się jeszcze kontrolnie w lustrze. Nadal miał na szyi parę strupków, ale były ledwo widoczne. Nie było po co tego opatrywać. Zaczął szukać sypialni, o której wspomniała Luci. W pierwszej nie było żadnych ubrań, za to w drugiej już tak. Cała garderoba. Gawain z łatwością wydedukował, że był to pokój Luci. Miał więcej zdobień, poduszek i książek. Musiała lubić czytanie, podobnie jak on.
    Skupił się na wyborze ubrań. Nie powiedziałbym, że są tu jakieś męskie ubrania - westchnął nerwowo. Była ich cała masa, w różnych stylach i fasonach. Buty także. To nie były ciuchy pozostawione przez kochanków.
    Gawain wziął dwie pary spodni i dwie koszule, a następnie sprawdził rozmiary na ich metkach. Były identyczne, co tylko potwierdzało jego przypuszczenia. Albo ktoś tu jeszcze mieszkał, albo Luci miała jeszcze jakieś inne postaci, które mogła przyjąć.
    Keer wybrał dla siebie ciemne proste jeansy, brązowy pasek i czarną koszulę, którą wpuścił w spodnie. Rękawy podwinął, gdyż były odrobinę za długie, tak ja nogawki, ale je akurat zostawił w spokoju. Resztę rzeczy poskładał i odłożył na miejsce. Ręcznik odwiesił w łazience po drodze do kolejnych pokoi. Na piętrze znalazł nieużywany gabinet, ale nie był jeszcze w piwnicy, a widział zejście do niej w kuchni. Zanim jednak do niej zlazł, zahaczył o barek po raz drugi i nalał sobie losowego alkoholu. Tym razem był to ciemny rum. Jeszcze trochę i może zapoznać się z grupą Anonimowych Alkoholików.
    Piwnica okazała się być wysokim, pojedynczym pomieszczeniem, nie licząc sauny. Gawain wyczuł pod stopami miękką matę, taką jakiej używało się do ćwiczeń. Jednak nawet dla niego było tu zbyt ciemno, by mógł zobaczyć coś więcej. Wrócił na górę i wyszedł na taras. Keer dojrzał z niego szklarnię. Luci nie tylko potrafiła gotować, ale również sama hodowała składniki. Jej obecność znacząco wpływała na otaczającą dom faunę. Wiele gatunków roślin nie przetrwałoby ani nie wyrosło bez zbawiennego wpływu Yako.
    Chodził boso po trawie zwiedzając ogród. Faktycznie było to przyjemne uczucie. Dzień był ciepły i cichy. Nikt nie przeszkadzał Cieniowi w topieniu swych smutków w alkoholu.
    Wrócił do domu wpadając na Kapelusznika schodzącego z piętra. Żegnając się uchylił przed nim rondo nakrycia głowy i wyszedł. Keer odłożył szkło na stół i poszedł do góry. Znalazł Luci i podszedł do łóżka. Obejrzał jej ręce i twarz. Po szwach i ranach nie było nawet śladu. Nie musiał zaglądać pod kołdrę, by wiedzieć, że noga także jest już w jednym kawałku. - Jak się czujesz? Co powiedział lekarz? - usiadł obok niej. - I ile jestem ci winien? - dopowiedział po chwili. Chciał to jakoś odpracować, wolał nie mieć długu u Luci. Może i spaliła mu meble i kuszę, ale tylko przez jego własną porywczość. Gdyby zapanował wtedy nad emocjami i nie odebrał tego naostrzonego sztyletu jako groźby, dalej miałby gdzie mieszkać. - Przepraszam. Za to co powiedziałem i zrobiłem - wbił wzrok w swoje dłonie. Tylko tyle mógł jej teraz zaoferować.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 20:38   

    Yako odpoczywała. Zbliżało się dopiero południe, a ona już była zmęczona tym dniem. Leżała wtulona w kołdrę oddychając spokojnie. Gdy usłyszała, że ktoś wchodzi do pokoju, otworzyła oczy. Widząc Gawaina uśmiechnęła się delikatnie. Nie usiadła jednak. Jej spojrzenie nadal jarzyło się szkarłatem.
    Pozwoliła się obejrzeć.
    - Jestem tylko zmęczona - odpowiedziała zgodne z prawdą - lekarz kazał mi odpoczywać i nabierać sił, nic więcej. - uśmiechnęła się do mężczyzny. Słysząc jego kolejne pytanie prychnęła - weź przestań - złapała go za rękę - nie pozwoliłeś mi umrzeć, to naprawdę wiele znaczy.
    Widziała jednak, że czuje się winny. Westchnęła smutno. Słysząc jego dalsze słowa, położyła płasko uszy i opuściła wzrok. Pociągnęła Gawaina lekko za rękę, zachęcając do tego by się obok niej położy. Jeśli to zrobił, pogładziła go po policzku delikatnie.
    - To jest nasza wspólna wina, nie masz mnie więc za co przepraszać - powiedziała poważnie, że odrywając swoich szkarłatnych oczu od jego twarzy - nie powinnam brać Twojej broni i Cię o tym nie informować. Widziałam jednak, że z nią czujesz się pewniej, a nie chciałam, żebyś się zbytnio przy mnie stresował... - przyznała smutno i przymknęła oczy - miałeś prawo się zdenerwować, mnie nie usprawiedliwia to co zrobiłam później - mówiła trochę ciszej - przeze mnie straciłeś mieszkanie...przepraszam Cię za to - powiedziała otwierając oczy i spoglądając w oczy Cienia. Milczała chwilę. Czuła się naprawdę winna tego co się stało. Było to widać w jej spojrzeniu i słychać w jej głosie. Poprawiła się, a spod kołdry zaczęły wystawać jej czarne kity. Poruszała nimi delikatnie. Nie miała siły zmienić postaci. Musiała odpoczywać i nabrać energii inaczej może być z nią krucho.
    W końcu jednak wpadła na pewien pomysł i uśmiechnęła się do mężczyzny - mam pomysł - powiedziała spokojnie - skoro oboje czujemy się winni...to może pójdźmy na taki mały kompromis - poprawiła się na łóżku siadając, zakrywając się jednak kołdrą. To że widział ją nago nie oznaczało, że musiała się pokazywać w takim stanie. Też miała jakiś szacunek do siebie. - Ty nie masz gdzie mieszkać, a mi trochę zajmie dojście do siebie, nawet jakbym teraz pochłonęła mnóstwo energii...taka nagła utrata jej nie jest zbyt dobra i będę przez jakiś czas osłabiona - ciągnęła spokojnie - może chciałbyś pomieszkać u mnie? - zapytała nieśmiało - możesz korzystać ze wszelkich wygód jakie tu znajdziesz oraz przynieść tu swoje rzeczy, druga sypialnia jest całkowicie wolna więc możesz się rozgościć - mówiła spokojnie, z lekko opuszczonymi uszkami. Bała się mu zaproponować, że może spać u niej mimo iż tego chciała. Po tym co się między nimi wydarzyło nie zdziwiłaby się gdyby chciał od niej odpocząć. Miał do tego całkowite prawo. Jednak jeśli będzie chciał to nie zabroni mu tego. - sama nie zdobędę teraz energii, a miłe towarzystwo też mi się przyda - przyznała - w zamian będziesz mógł podjeść moje sny oraz dam Ci coś zarobić - uśmiechnęła się do niego miło i wyciągnęła rękę - co Ty na to? - zapytała przekręcając lekko głowę. Miała nadzieję, że zgodzi się na taki układ. Naprawdę nie chciała teraz zostawać sama, a w jego towarzystwie czuła się nad wyraz dobrze. Sama była zdziwiona.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 21:43   

    Odetchnął słysząc zapewnienia Luci o tym, że nic jej nie dolega. - I tak zrób. Żadnych przemian i innych sztuczek! - powiedział poważnie, ale zaraz pacnął ją przez kołdrę w nogę. Znów się uśmiechała i odzyskała swój dobry humor. Nie chciał nic mówić, na temat tego, że przytargał ją tutaj zamiast wrzucić do płonącego mieszkania. Po raz pierwszy od dawna chciał wyzbyć się podobnych myśli.
    Dał pociągnąć się na miękkie poduszki i ułożył się obok lisicy. Przymknął oczy rozkoszując się dotykiem aksamitnej dłoni. Potrzebował tego. Takie rzeczy zawsze sprawiały, że jego świadomość na moment kurczyła się tylko do dotykanych przez kogoś miejsc, pozostawiając umysł przyjemnie wolny i pusty. Złapał jej rękę i przytknął ją do swoich ust, patrząc na Luci spod jasnych rzęs ciemnymi oczyma. - Trudno było mi odłożyć ją do szafy. Gdy już mi się to udało, ty ją wyciągnęłaś i zostawiłaś przy łóżku. To było dla mnie jak rzucenie wyzwania do walki lub groźba. Nigdy nie zawdzięczałem życia miłym gestom innych... aż do teraz - powiedział wiedząc, że gdyby postanowiła go zabić to pewnie nie miałby dużych szans. Uśmiechnął się do niej delikatnie pokazując mały ułamek swoich emocji.
    Luci zaczęła się wiercić, ale tylko po to by usiąść. I bardzo dobrze, bo i tak nie pozwoliłby jej teraz na lisie brykanie. On też nieco się uniósł i nadstawił uszu na hasło "kompromis". - Co masz na myśli? - zapytał nieco zbity z tropu, choć wiedział, że szybko otrzyma odpowiedź. Dobrze, że siedział, bo propozycja zwaliłaby go z nóg. Nie spodziewał się takiej oferty. Posiadłość kusiła wygodami, mógłby mieć Luci na oku i nigdy by nie głodował. Odwrócił od niej wzrok. Nie lubił się narzucać, ani być od kogoś zależnym. Z drugiej strony mógłby mieć swój pokój, prywatną przestrzeń, której potrzebował. Jakoś to zdzierży. - Chciałbym, ale tylko na czas twojego powrotu do formy i doprowadzenia mojego mieszkania do stanu używalności - znów na nią spojrzał. Z tego co zrozumiał, to jego energia będzie robiła za czynsz. Nie przeszkadzało mu to, nawet jeśli będzie tylko trzymał ją za ręka. Gdy usłyszał o zarobku uśmiechnął się zawadiacko i przeturlał się po pościeli tak, że leżał teraz na plecach i widział Luci do góry nogami. - Pieniążki potem, najpierw spłacę dług, pozwalając ci na czymś zaoszczędzić - rzekł wyzywająco, ale szybko spoważniał - tylko co miałbym robić? - zapytał skonsternowany. Lisica miała praktycznie wszystko. O energii już wspomniała, o rozwiewaniu nudy także. Nie miał zbyt wielu talentów do zaoferowania.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 21 Styczeń 2017, 22:59   

    - Przepraszam Cię, nie pomyślałam, że możesz to tak odebrać - przyznała zakłopotana. Ucieszył ją jego uśmiech i widziała, że jej dotyk mu się podoba. Westchnęła na to w duchu z ulgą. Oznaczało to bowiem, że nie unika już tak kontaktu z nią. Uśmiechała się do niego spokojnie. Naprawdę cieszyła się, że mimo wszystko z nią został.
    Uśmiechnęła się z wyraźną ulgą, słysząc, że chętnie u niej zostanie. Mógł zobaczyć jakby lekką iskierkę smutku, ale mogło mu się zdawać, gdy podał ograniczenie czasowego jego pobytu. Nie powiedziała jednak na ten temat. Dodała tylko po chwili - cała posiadłość jest do twojej dyspozycji, nie musisz pytać o pozwolenie, czuj się jak u siebie - otuliła się ciaśniej kołdrą, tak, że była owinięta całą - tylko mam prośbę, jakbym ćwiczyła w piwnicy to uważaj, bo lubię ćwiczyć z zasłoniętymi oczami, a nie chciałabym Ci zrobić przypadkiem krzywdy - zaśmiała się. Wiedziała, że minie najpewniej kilka dni zanim będzie mogła spokojnie chwycić za swoją ukochaną broń, która stała teraz w rogu sypialni, oparta o ścianę. Piękna naginata z lśniącym czarnym drzewcem i grawerem na ostrzu, przedstawiającym lisa, którego futro przypominało płomienie. Przy ostrzu znajdowała się również czerwona wstążka, na którą nawinięte były trzy srebrne, okrągłe dzwoneczki, środkowy był również ozdobiony czarno, czerwony piórkiem. Na drzewcu można również było zauważyć delikatny, srebrny napis "キツネ". Zerknęła w stronę włóczni i westchnęła smutno.
    - A co do tego co byś mógł robić tutaj co się jeszcze pomyśli - uśmiechnęła się znów do Gawaina - może pomożesz mi w ogrodzie lub przy szklarni? Albo w jakiś sprawach, gdy będzie trzeba coś zbudować małego? Męskie ramie zawsze się do tego przyda - robiło jej się zimno - albo napalisz w kominku, w końcu nikogo tu nie było od kilku dni.
    Po chwili przeszedł ją dreszcz i najeżyła się cała. Schowała znów pod kołdrę, po czym zarzuciła kołdrę też na Cienia - zimno mi - zamarudziła wtulając się w niego, nie przejmując w ogóle tym, że nie ma nic na sobie poza pościelą. Wyjrzała spod kołdry i spojrzała na niego swoimi rubinowymi oczami - i jestem głodna - dodała niepewnie, mając nadzieję, że uda jej się dostać chociaż jakąś przekąskę.
    Owinęła się dodatkowo swoimi licznymi, miękkimi ogonami. Była blada, a jej skóra zimna, naprawdę potrzebowała energii, choć widać było, że dobre samopoczucie pozwalało jej to jakoś zwalczyć i nie było z nią tak źle jak wtedy, gdy traciła siły w domu Gawaina.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 00:09   

    Ścisnął lekko trzymaną przez siebie dłoń Luci. - W porządku, już po wszystkim - powiedział spokojnie. Nie denerwował się zbytnio z powodu pożaru i straty mebli. Już tyle razy musiał zostawiać za sobą wszystko, że nie robiło to na nim większego wrażenia. O wiele ważniejsze były jego notatki, ubrania i inne szpargały. Szkoda było jedynie kuszy, ale przynajmniej metalowe części zostały nietknięte. Czyli w zasadzie te najważniejsze. Poza tym ona i tak praktycznie cały czas była nowa, bo Gawain stale wymieniał zużywające się elementy.
    - Dziękuję. I nie martw się, nie będę przeszkadzał ci w treningach - zapewnił lisicę i patrzył jak opatula się kołdrą. Z chęcią zobaczyłby jak wygląda bez ran i szwów i co potrafi zrobić, gdy nie musi uważać na swoje rany. Podążył wzrokiem za jej tęsknym spojrzeniem. Broń Yako była elegancka, zabójcza i z pewnością tak ostra jak jego sztylet. Możliwe nawet, że bardziej, znając jakość japońskiej stali. Misterny grawer robił niemałe wrażenie. Dzwoneczki w niczym nie przeszkadzały, gdyż i tak nie była to broń przeznaczona do zasadzek, ale Gawaina zaciekawiło w nich coś innego - to istne dzieło sztuki - zaczął i spojrzał na Luci - nie martw się, jeszcze troszkę i staniesz na nogi. Te dzwoneczki lub ich kolory coś znaczą? - zapytał patrząc na naginatę.
    - Pomogę we wszystkim, w czym tylko będę mógł - odparł i już chciał powiedzieć, że zaraz napali, ale został okryty płachtą puchatego materiału. Znalazł się pod kołdrą, a naga Luci wtulała się w niego, wpijając palce w jego barki. Drżała z zimna, a jej spojrzenie było równie chłodne co ciało. Wygłodniałe oczy koloru zamarzniętej krwi śledziły każdy jego ruch. Yako domagała się posiłku. Zaniepokojony odetchnął głęboko. Nie bał się, że lisica coś mu zrobi, ale i tak jego puls odruchowo przyspieszył. Był Cieniem przeznaczonym do schrupania.
    Podpity i zestresowany chciał dać upust emocjom i mocno wtulił się w lisicę. Przedarł się przez zasłonę złożoną z jej ogonów i chciwie wodził palcami po jej ciele. - Ja też. Choć mam apetyt na coś innego... - wysapał pomiędzy pocałunkami, które zaczął składać na jej szyi. Po chwili jednak się od niej odsunął i zaczął zdejmować koszulę. Szybko się z tym uporał i przytulił Luci do siebie. Nadal był niespokojny i wiercił się w miejscu, ale wiedział, że Yako raczej nie ma ani ochoty, ani siły na jakiekolwiek igraszki. A szkoda, bo była taka piękna i zmysłowo kusząca. Usadowił się za nią, splótł swoje dłonie na jej brzuchu i oparł podbródek o jej ramię. - Czego jeszcze chce pani na zamku? - zapytał śmiejąc się gardłowo. Jak tak dalej będzie to faktycznie stanie się 'rycerzem' tak jak mówiła Otome. Z tym, że będzie zaprzysiężony demonicznym siłom. Uśmiechnął się do swoich myśli i mocniej wtulił się w Luci.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 00:48   

    Uśmiechnęła się tęsknie słysząc komplement na temat jej broni - jedyna w swoim rodzaju - przyznała. Trochę zaskoczyło ją następne pytanie - naginata została stworzona krótko po tym jak pojawiłam się w świątyni. Czarny symbolizuje moje futro, a czerwony kolor oczu - zaczęła tłumaczyć - srebro nawiązuje do tego, że pojawiłam się w trakcie pełni, napis na drzewcu - Kitsune - oznacza po prostu lisa, bądź lisiego demona - westchnęła krótko - dzwoneczki są trzy, ponieważ trójka w Japonii jest szczęśliwą liczbą, a moje przybycie uradowało mieszkańców, gdyż ich ziemie od dawna nie rodziły żadnych plonów - spojrzała uśmiechnięta na mężczyznę - do tego srebro ma według mnie najpiękniejsze brzmienie, a dźwięk dzwoneczków zawsze mnie uspokajał, kto wie, może kiedyś pozwolę Ci je usłyszeć, choć często było to ostatnie co usłyszała osoba, która postanowiła mi się sprzeciwić - spojrzała na Gawaina groźnie, a na jej ustach pojawił się drapieżny uśmiech. Wracał jej humor, ale teraz nie miała zamiaru go już kłamać. No...może poczeka jeszcze z ujawnieniem innych możliwości jakie dawała jej przemiana. Wolała go nie szokować takim natłokiem informacji.
    Zamruczała zadowolona czując jego pocałunki oraz palce, które wodziły po jej gładkiej skórze. Słysząc, że sam ma na coś apetyt, zaśmiała się zalotnie - kto wie, może jak nabiorę sił to nasycisz i ten głód - powiedziała tajemniczo i pocałowała go namiętnie swoimi zimnymi ustami.
    Przyglądała się jak sprawnie pozbywa się swojej koszuli i wtuliła w niego plecami. Słysząc jego pytanie nie odpowiedziała nic. Chwyciła tylko jego dłonie, zachęcając go do pieszczot. Nie miała jeszcze sił na odpowiedź, ale jeśli Cień się postara to może dostanie jakąś małą nagrodę, gdy Yako zyska już trochę energii. Czuła jak wielką ochotę ma na nią i nie chciała żeby na nią długo czekał. Zaczęła powoli pobierać jego energię, nabierając sił oraz ochoty na jakieś późniejsze igraszki.
    Gdy zaczął wodzić rękami po jej ciele przymknęła oczy i odchyliła głowę, mrucząc zalotnie zadowolona. Mimo złego startu, może ten dzień nie będzie taki zły.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 15:10   

    - Naprawdę tak po prostu się pojawiłaś? To nie tak, że uważam to za niemożliwe, bo istnieje tyle rodzajów magii, że równie dobrze ktoś mógłby cię wymodlić, ale nie zastanawiało cię to nigdy? - zapytał na wzmiankę o pojawieniu się w świątyni.
    Przyglądał się naginacie, słuchając o okolicznościach jej powstania. Czy to właśnie jej użyła do stłumienia tego małego chłopskiego buntu, a potem spaliła wszystko? Oczami wyobraźni widział jak w zwolnionym tempie Yako opada na niego, a ostrze broni nieubłaganie zmierza w kierunku jego serca, czarne włosy i lisie ogony rozwiane przez pęd i kły obnażone w równie drapieżnym uśmiechu co teraz, falujące poły malowanego materiału. Ostatnie co by zobaczył to jej piękne oczy śmiejące się w tryumfie. Wszystko przy wtórze cicho brzęczących i świergoczących dzwoneczków. Jego krew nakarmiłaby lisa, ale tym razem tego wygrawerowanego na ostrzu.
    Dostał gęsiej skórki, ale nie bał się Luci. Imponowała mu i czasami naprawdę zachowywała się jak na boginię albo żądnego krwi demona przystało. - Więc abym usłyszał je jak najpóźniej - zaśmiał się krótko.
    Przez jego ciało przeszło uderzenie gorąca, reagując na zachętę Luci. Złapał ją lekko za włosy i przyciągnął za nie do siebie. Chciał być jak najbliżej niej, ale teraz nie dało się już bardziej. Całował i gładził ją odrobinę gorączkowo, ale wiedział, że im więcej czasu poświęci na to teraz, tym lepiej będzie im obojgu później. Zwłaszcza, że lisica nie musi się z niczym wstrzymywać. Wiedziony ciekawością, pozwolił swoim palcom powędrować niżej rozchylając jej uda - mam nadzieję, że taki masaż też ci się spodoba - wyszeptał jej do ucha, mrucząc z zadowoleniem. Pocałował ją głęboko i zadziornie przygryzł jej wargę. W przerwach pomiędzy kolejnymi pocałunkami mógł do woli nasycić się widokiem zmysłowego ciała. Patrzył jak słońce tańczy na jej skórze cudnie ją złocąc. Wyplątał swe palce z hebanowych włosów i przeniósł je na udo. Zawsze podobał mu się widok jego dłoni na oświetlonej skórze. Nie rzucał cienia, więc wyglądało to tak jakby on sam również był źródłem światła. Wodził po jej zdrowej już nodze i zalotnie smyrał Luci tu i tam. - Jesteś oszałamiająca - powiedział na wydechu, nie ustając w swych wysiłkach.
    Teraz w końcu mógł odpocząć. Miał tylko parę zwykłych rzeczy, które potrafiły na moment go uspokoić, by kolejnego dnia znów mógł stawiać czoła przeciwnościom. Potrzebował alkoholu, kobiet, polowań i pracy. Przy Luci nie zabraknie mu żadnej z nich.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 16:03   

    - Po trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło wioskę, krótko po tym jak uznali, że zniszczą świątynie, kapłan modlił się do bogini tak gorliwie, że w końcu pojawił się ich wymarzony posłaniec Inari. Jednak nie okazał się on do końca dobrym liskiem, chyba nie do końca miał takie czyste serduszko jak mu się wydawało. - wyjaśniła z dziwnym błyskiem w oku.
    Mruczała głośno. Sapnęła cicho czując jak Cień łapie ją za włosy. W pamięci nadal miała sytuację z rana, ale na szczęście tym razem nie był tam brutalny. Miała zamknięte oczy i rozkoszowała się jego pieszczotami. Leżała rozluźniona całkowicie się mu oddając. Lubiła dominować, jednak czasem miło było zamienić się rolami. W szczególności, że sama nie była w pełni sił.
    Jej spojrzenie powoli nabierało fioletu, skóra robiła coraz cieplejsza. Jej ciche jęki zdradzały, że słowo podoba to mało powiedziane. Takiego masażu mogłaby zaznawać codziennie. Miała zamknięte oczy i oddychała głęboko. Dla takich chwil warto było trochę pocierpieć. Nie miała więc za złe Gawainowi tego co zrobił. Czuła, że mężczyzna ma wprawę i że chyba bardzo tego potrzebował. Jego ruchy były gorączkowe, wygłodniałe. Nie dziwiła mu się.
    Słysząc jego komplement na swój temat, przewróciła go nagle na plecy z groźnym warknięciem. Spojrzała mu w oczy i pocałowała mocno po czym jej dłonie powędrowały do spodni, które chwilę później wylądowały na podłodze. Ironia losu, wcześniej Cień rozbierał ją z jego ubrań, teraz ona rozbierała go z własnych. Co prawda Gaw o tym jeszcze nie wiedział, ale wystarczyła jej sama świadomość sytuacji. Przeniosła usta na jego szyję, delikatnie drażniąc jego skórę ząbkami, jednak tym razem jej nie przegryzając. Zaczęła schodzić coraz niżej, nie odrywając wzroku od twarzy mężczyzny. Wodziła palcami i ustami po jego nagiej skórze, póki nie doszła do wcześniej obranego sobie celu. teraz moja kolej Zdawało się mówić jej spojrzenie. Chciała dać mu rozkosz, by w końcu odpoczął od wszystkich tych stresów, które mu wcześniej sprezentowała wraz ze swoim pojawieniem się. Miał się tu czuć jak u siebie i miała zamiar jak najbardziej umilić mu pobyt w japońskiej willi w Malinowym Lesie.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 17:09   

    - Może nie miał dobrych intencji modląc się do Inari - zagadnął słuchając jej jęków i westchnień. Z zamkniętymi oczami skupiała się tylko na tym co czuła. Wbił lekko palce w jej bok i przeciągnął rękę do góry. - może chciał cię wykorzystać... tak jak zły Cień teraz - zażartował i zaśmiał się cicho.
    Zaskoczyła go trochę, gdy tak go przewróciła - Co? Też chcesz się na mnie napatrzeć? - uśmiechnął się zawadiacko, nic nie robiąc sobie z jej warkotu. W zasadzie był nawet słodki, choć w głębi budził w Gawainie strach. Uciszyła go pocałunkiem i pozbawiła spodni. Przy Tobie ubieranie się traci jakikolwiek sens - pomyślał z rozbawieniem. Odchylił głowę do tyłu pozwalając się jej całować. Lubił to bardziej niż chciałby przyznać i był to jeden z dobrych powodów, by nie narzekać na codzienne , łazienkowe posiedzenie z brzytwą. Tym razem go nie ugryzła, ale i tak podniosła mu tym ciśnienie. W dobrym sensie, bo z jego ust wymsknęło się westchnienie.
    Zdawało mu się, że lisica przeciąga pieszczoty w nieskończoność, że od oczekiwania postrada zmysły. Patrzył na nią spod półprzymkniętych powiek oddychając głęboko. Na jej dłonie na swoim podbrzuszu i ciepłe usta naznaczające jego tors pocałunkami, które powoli torowały sobie drogę w dół. Czuł jak całe jego ciało napina się zmuszając go do wygięcia się w łuk. Pozwolił sobie rozkoszować się tą chwilą, ale w końcu odsunął Luci od siebie i rzucił się, by ją pochwycić. Trochę się z nim szamotała, smyrając go puszystymi ogonami, ale przekomarzanki skończyły się w momencie, gdy przypadkiem sturlali się z łóżka ciągnąc ze sobą pościel i poduszki.

    * * *

    Wszystko go bolało i był wykończony. Słońce już dawno skryło się za horyzontem, a on leżał przykryty kołdrą na ziemi. Pamiętał jak trochę urwał mu się film w trakcie, zamroczony przez przyjemność i upływ energii po prostu odpłynął w niebyt. Jakoś dał radę wrócić na łóżko, myśląc, że wypluje płuca razem z resztą wnętrzności. Nie znaczyło to, że było mu źle. Nigdy nie był zmęczony w tak przyjemny sposób. Luci nie było, pewnie szwendała się gdzieś po domu. Nie potrzebowała snu, a nabuzowana po upojnym popołudniu pewnie nie mogła już usiedzieć. Zresztą po co by miała? Sam przykuł ją do łóżka i nosił na rękach przez parę ostatnich dni, a ona z trudem powstrzymywała się by nie chodzić. Dość się już należała.
    Zakopał się w pościeli. Miał całe duże łóżko dla siebie, sąsiedzi nie tłukli się nad głową i nigdzie mu się dziś nie spieszyło. Zamknął oczy i szybko usnął.
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 17:39   

    - Uważaj bo temu Cieniowi stanie się to co kapłanowi - wymruczała groźnie i przewróciła go na plecy. Nie skomentowała w żaden sposób jego słów.
    Patrzała na mężczyznę z dziką satysfakcją w oczach. Pobierała energię trochę szybciej niż wcześniej. Jej pierwotne instynkty brały nad nią górę. Nie pokazywała jednak tego po sobie, a Gawain wydawał się w ogóle nie zwracać uwagi na to jak szybko się męczy, czy też na tempo zmieniania się koloru jej tęczówek. Krzyknęła cicho zaskoczona, gdy się na nią rzucił. Szamotała się chwilę i śmiała radośnie, aż w końcu wylądowała na podłodze, leżąc na plecach i patrząc zalotnie na mężczyznę nad nią. Oddała się mu ciesząc się z rozkoszy jaką potrafił jej dać. Jednak nic nie trwało wiecznie. W końcu Gawain stracił przytomność. Yako była świadoma konsekwencji takiego szybkiego pobierania energii. Do tego ukradła jej trochę już wcześniej. Dokładając do tego stres i zmęczenie wydarzeniami poprzednich dni, nie zdziwiła się, że Cień szybko padł.
    Lisica wstała powoli i przykryła mężczyznę kołdrą. Podłożyła mu również poduszkę pod głowę. Nie musiała się martwić tym, że coś mu się stanie lub, że się rozchoruje. Co prawda gdy się ocknie nie będzie się czuł najlepiej, ale co miała na to poradzić? Pogłaskała go jeszcze po policzku i ruszyła w stronę garderoby.
    Wiedziała, że ma teraz przynajmniej kilka godzin na zrealizowanie swoich planów. Nie powinno go zdziwić to, że nie ma jej w sypialni, w końcu była już zdrowa i była u siebie. Mogła pójść do ogrodu lub zająć się czymś na dole.
    Nie martwiła się, że obudzi mężczyznę hałasem, choć starała się nie robić go za wiele. Wyciągnęła z garderoby bieliznę, obcisłe czarne spodnie, oraz krótkawą koszulę odsłaniającą pępek. Była ona w kolorze pogodnego nieba. Wybrała też czarne oficerki, tam gdzie się wybierała, nie było za mądrym chodzić na bosaka. Zabrała wszystko i ruszyła do łazienki. Szybko się wymyła i ubrała. Wcześniej jednak zmieniła trochę swoją postać, gdyż dziewięć ogonów naprawdę bywało kłopotliwe. Wolała ograniczyć się do jednego.
    Zeszła szybko na dół i napaliła w kominku, by mieć pewność, że Gawain jednak się nie rozchoruje z zimna. Gdy się obudzi będzie osłabiony, więc nie trudno o jakieś przeziębienie. Odnalazła w jego rzeczach klucze od jego mieszkania i opuściła po cichu swój domek na wzgórzu, zabierając ze sobą sporą sakiewkę ze złotem, jedną z wielu ukrytych w jej orientalnym domku.

    ZT
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 18:28   

    Gdy Lusian wrócił do swojego domu, już było ciemno. Uchylił lekko drzwi i nasłuchiwał. Było cicho. Zdjął buty przy wejściu i wziął je do ręki. Nie musiał zdradzać Gawainowi na start, że taka postać też jest możliwa. Jak najciszej dostał się do pustej sypialni i zapalił lampy. Pokój oświetlił błękitny blask, a Lusian odłożył zakupy na łóżko i szybko zmienił się ponownie w Luci.
    Yako pochłonęła dużo energii, nie musiała się wiec martwić przemianami oraz używaniem ognia. Westchnęła cicho i zaczęła rozkładać ubrania do szafek, zostawiając je uchylone tak, by Gawain mógł zobaczyć, że coś się w nich jednak znajduje. Pudło z kuszą i bełtami zostawiła na łóżku. Stare ubrania Cienia, wrzuciła do kosza na pranie. Brzytwę i wszystko co potrzebował do higieny, postawiła na szafce nad umywalką. Wzięła z sypialni Gawaina luźne spodnie oraz bokserki i cichutko weszła do swojego pokoju. Uśmiechnęła się widząc, że mężczyzna przeniósł się do łóżka i położyła obok niego ubranie. Pocałowała go delikatnie w czoło i schowała w garderobie buty Lusiana.
    Książki położyła obok łóżka w drugiej sypialni i zabrała resztę rzeczy na dół. Położyła przy wejściu swoje buty, oraz nowe obuwie Cienia. Butelki z nalewką schowała w barku i ruszyła do łazienki. Wzięła prysznic by pozbyć się z siebie zapachu dymu i ubrała w jedwabną czarną podkoszulkę, sięgającą jej za pośladki i ozdobiona koronką. Praniem uznała, że zajmie się następnego dnia. W nocy i tak nic nie wyschnie, a mężczyzna miał dość nowych ubrań i nie musiał się przejmować ich brakiem.
    Zeszłą na dół i nakarmiła kolorowe ptaszki. Mimo, że już sobie słodko spały to przynajmniej będą miały rano spore śniadanko. Usiadła na huśtawce na tarasie, z książką w ręce i zajęła się lekturą czekając aż jej gość się obudzi. Książkę oświetlała jej jasna latarnia nieopodal, świecąca pięknym, błękitnym światłem.
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Styczeń 2017, 19:53   

    Obudził go całus w czoło. Luci coś tam grzebała w garderobie, ale zanim zdążył się z nią przywitać czmychnęła za drzwi. Przetarł oczy i cały rozmemłany i zaspany usiadł na łóżku. Sięgnął po bokserki i spodnie, które lisica położyła obok niego. To dziwne, mógłby przysiąc, że wczoraj miał na sobie inny zestaw ubrań. Spodnie po pierwsze nie były jeansami, po drugie były czarne, po trzecie były w jego rozmiarze. Wstał biorąc ubrania ze sobą i poszedł szybko się wykąpać. Ogolić chyba też, bo w łazience znalazł nowiutką brzytwę z całą resztą zestawu do golenia.
    Ubrany, gładki i pachnący już miał ruszyć na dół, ale jego wzrok przyciągnął niebieski blask dochodzący z drugiej, mniejszej sypialni. Nie było tam Luci, ale o jej wcześniejszej obecności w pokoju skutecznie poświadczały płomienie, szafki wypełnione nowymi ubraniami i tajemniczy pakunek. Gawain wziął pierwszą z brzegu koszulę. Ładny, ciemny odcień butelkowej zieleni. Ujdzie. Ubierając ją na siebie, podszedł do łóżka. Zapiął rzędy guzików na mankietach i otworzył spore pudło. Chwilę patrzył na jego zawartość, po czym zamknął je i usiadł obok. Wziął głęboki oddech i w końcu wygrzebał całą jego zawartość. Widział sporo części pochodzących z jego starej kuszy. To była iście mistrzowska robota, dopieszczona w każdym calu. Luci naprawdę musiała się na to wszystko wykosztować. Do tego ten grawer. Mocno go to wzruszyło. Tak samo jak to, że przyniosła tutaj jego książki. Naprawdę zapewniła mu wszystko, czego aktualnie potrzebował.
    A miała się nie przemęczać. Poza tym kiedy ona zdążyła to wszystko zorganizować. I była w jego mieszkaniu. Złościło go to. Dałby sobie radę ze wszystkim sam. Odsapnąłby trochę i poszedł do siebie, by posprzątać i odgruzować lokum. Rzeczy oddałby do prania, kuszę do zrobienia. Szast-prast i po wszystkim. Jakoś by się odkuł po paru tygodniach i umeblował wszystko.
    Kuszę oparł o bark, wziął pudło i poszedł szukać Luci. Znalazł ją siedzącą na tarasie, zaczytaną w jakiejś książce. - Nie tylko nie słuchasz się lekarza, ale potrzebujesz nowego - powiedział ostro siadając obok niej. Pudło położył na ziemi i wyciągał z niego wszystko czego potrzebował, by przygotować broń do pierwszego użycia - masz jakąś niewyjaśnioną obsesję polegającą na zabieraniu mi kluczy - wyjaśnił i pocałował ją w policzek. - Dziękuję za wszystko. Naprawdę nie musiałaś - spojrzał na kuszę i pogładził lekko wygrawerowanego jastrzębia. Jego imię oznaczało właśnie to zwierzę. To był naprawdę wspaniały prezent, choć Cień czuł, że na niego nie zasługiwał. - Mogę wypróbować ją gdzieś tutaj? - zapytał spoglądając w kierunku ogrodu.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 9