• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Klinika » Gabinet Bane'a
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 3 Luty 2017, 03:30   

    Czuła jak Bane wzbrania się przed pocałunkiem. Musiał jednak wyczuć, że Tulka używa mocy, gdyż nagle zaczął odpowiadać na jej pocałunki. Zarumieniła się mocno. Było to męczące bo musiała się skupić na użyciu mocy, jednak i dłużej trwał pocałunek, tym lepiej jej to wychodziło.
    Serce biło jej jak oszalałe, po policzku spłynęła łza szczęścia. Nie opierała się gdy przycisnął ją mocniej do siebie. W końcu jednak musieli skończyć tę chwilę przyjemności. Spoglądała mu w oczy, zarumieniona i rozpalona. Sapała z podniecenia i wysiłku, jaki włożyła w neutralizowanie pieczenia. Ale udało jej się! Nie miała pojęcia czy jest to możliwe, ale jednak. Dzięki temu będą mogli się cieszyć wspólnymi pocałunkami, bez konieczności zażywania przez Bana antidotum, po którym musiał ponownie przeżywać to co w trakcie przeprowadzanych na nim eksperymentów.
    Westchnęła z ulgą, że jej nie zostawi. W szczególności, że dopiero teraz zorientowała się, że nadchodzi burza. Kiedyś uwielbiała je oglądać, teraz jednak gdy miała o wiele bardziej wyczulony słuch niż większość ludzi, bała się grzmotów. Nie chciała jednak psuć tej chwili. Położyła po prostu płasko uszy, by docierało do nich jak najmniej dźwięków.
    Spojrzała na mężczyznę zaskoczona, gdy ten położył ją na sofie i zaczął składać niecodzienną propozycję. Zarumieniła się mocno, jednak nie zaprzeczyła. Spojrzała mu w oczy, a w jej wzroku mógł dostrzec pożądanie.
    Ujęła jego dłoń i wsunęła ją sobie pod koszulkę, tak by wylądowała na brzuchu. Niepewnie zachęciła go by sunął wyżej, podwijając jednocześnie tę część jej garderoby. Pragnęła tego i potrzebowała. Nie musiało dojść do niczego poważniejszego, jednak chciała mężczyźnie pokazać, że mu ufa. Uśmiechała się przy tym zarumieniona, zachęcając go do pieszczot.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 3 Luty 2017, 04:02   

    Ujęła jego dłoń i sama włożyła ją sobie pod koszulkę. Zamruczał jak kocur gdy dotknął palcami jej delikatnej skóry. Zachęcała by dotknął wyżej, najpewniej nie miała na sobie bielizny...
    - Zamknij oczy, Królewno. - powiedział cicho i gdy spełniła prośbę, przesunął się niżej, rozsunął jej nogi tak by dała mu dostęp do brzucha. Pochylił się, mogła poczuć jego gorący oddech tuż przy skórze w okolicach pępka.
    Dłonią delikatnie dotknął jej nagiej piersi, trącając wypukłość a w tym samym momencie zaczął obsypywać brzuch pocałunkami. Długimi, leniwymi pocałunkami, tańcząc językiem po jej skórze.
    Podobało mu się jakie odgłosy z siebie wydawała - niewinne sapnięcia, westchnięcia i pojękiwania. Jakby wstydziła się go odepchnąć a równocześnie chciała więcej.
    Pachniała tak jak on, tym samym płynem do mycia. Uśmiechnął się, nie odrywając ust od jej brzucha. Podwinął koszulkę i przesunął się trochę wyżej tak, że muskał teraz tatuaż na wysokości lisiej głowy.
    Dłońmi manipulował wyżej, starając się dać jej jak najwięcej przyjemności. Niby nie posuwali się do niczego więcej al jednak Bane czuł narastające w nim pożądanie, objawiające się znajomą ciasnotą w spodniach. Dobrze jednak, że Tulka tego nie widziała - nie chciał teraz doprowadzać do pełnego zbliżenia. Dopiero co wróciła, jej wyznania były świeże i mogły być wypowiedziane pod wpływem emocji. Nie mógł dopuścić by później żałowała wyboru. Niech się z tym prześpi, przemyśli sprawę a jak będzie gotowa, poprosi go sama. On nie będzie się narzucał.
    Moja mała Tulka... Moja mała Tulka... Moja mała Tulka...MOJA!
    Pocałunki zostawiały na jej brzuchu krętą ścieżkę wilgoci ale jeśli użyła mocy, nie powinna nic czuć. Postanowił na wszelki wypadek spróbować pomóc jej swoją. Nie był pewien czy to coś da, ale skupił się na chwilę a jego tatuaże zaczęły delikatnie świecić, rozświetlając mrok ich otaczający.
    Oderwał się na chwilę od jej ciała.
    - Powiedz mi, na co masz ochotę. - wyszeptał zbliżając twarz do jej twarzy - Spełnię każdą twoją prośbę, Maleńka. - wysapał bo pożądanie również i jemu mąciło w głowie.
    Złożył na jej ustach bardzo długi i namiętny pocałunek. Twarz świeciła mu, ale nie oślepiająco przez co nie raziła ich w oczy. Z resztą i tak trzymał je zamknięte, zdając się na pozostałe zmysły.
    Palcami dłoni wodził wokół wypukłości piersi, starał się być bardzo delikatny. Przecież nie chodziło o to by ją zdominować. Chciał jej dać rozkosz. On sam, skoro wyczekał sześć lat, poczeka i kolejny rok albo dwa, albo ile tam będzie trzeba.
    Tulka stała się jego kochanką. Nie przypuszczał, że kiedyś do tego dojdzie. Nazywała go wujkiem, traktowała jak wujka... Ale to się zmieniło. Dorosła, nabrała kobiecych kształtów... a wraz z tym zaczęła mieć swoje potrzeby które on postanowił z radością spełnić.
    Jęknął z rozkoszy gdy oderwał się od jej ust i jeśli nie protestowała, przesunął się znowu w dół ale nie w kierunku brzucha.
    Tym razem zajął się piersiami. Tańczył ustami i językiem po jej słodkim ciele, dłonie oparł na jej wąskiej talii.
    Najchętniej to by na niej legł ale wtedy poczułaby przez materiał spodni jego rozochocenie. A na to nie mógł pozwolić. Nic poza pocałunkami. Nic poza pocałunkami!
    Podniósł wzrok na kobietę wijącą się pod jego dotykiem. Uśmiechnął się pod nosem zadowolony, że jeszcze nie zapomniał jak dobrze traktować panie.
    Długo ją całował. Nigdy jednak nie wykraczał poza sferę brzucha, piersi i ust. Trzymał się dozwolonej strefy i nawet jeśli zachęcała do czegoś więcej, nie zamierzał przedobrzać.
    Po jakimś czasie poczuł, że już wystarczy. Że trzeba zwolnić. Moc wygasła (nie wiadomo czy w końcu coś dała czy nie), tatuaże przestały się świecić a on zaprzestał pocałunków i przesunął się wyżej. Chciał zobaczyć jej twarz.
    - Na dziś wystarczy. - wymruczał - Kochanie, powiedz mi, czy takie pieszczoty ci odpowiadają? - uznał, że może pozwolić sobie na nowe nazewnictwo, mimo iż nie był pewien czy więź która ich dziś złączyła utrzyma się na dłużej - Czy może mam przystopować?
    Odgarnął jej grzywkę z czoła. Miała śliczną buzię, nie było potrzeby by ją zakrywała czymkolwiek.
    Pociągnął koszulkę w dół dając tym do zrozumienia, że na dziś faktycznie skończył. Oparł brodę na jej mostku, utrzymując jednak ciężar głowy własnymi siłami. Był on niej cięższy, nie będzie jej przywalał teraz własnym ciężarem.
    Jeśli na niego spojrzała posłał jej leniwy, szczery uśmiech. Oczy mu błyszczały, choć były lekko przymknięte.
    - Tak w ogóle to... zrobiłem kolację. - powiedział przypominając sobie o kanapkach i zaśmiał się - Ale kakao jest już chyba zimne.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 3 Luty 2017, 13:11   

    Jej serce biło jak szalone. Zamknęła posłusznie oczy i oddała się pieszczocie. Gęsia skórka pojawiła się bardzo szybko. Początkowo tylko oddychała głośniej i szybciej jednak szybko dołączyły do tego jęki i westchnienia. Nie otwierała oczu nawet na chwilę. Tak było przyjemniej i łatwiej jej było się skupić na mocy.
    Przez opuszczone powieki, zauważyła znajomy blask. Bane jej pomagał. Uśmiechnęła się czując to. Teraz mogła się bardziej skupić na pieszczocie niż ochranianiu się przed niepotrzebnym bólem. Cieszyła się, że się udało, że znalazła sposób, żeby zaoszczędzić mężczyźnie niepotrzebnego bólu, który przeżywa za każdym razem gdy minie dość krótkie działanie antidotum.
    - Po prostu nie przerywaj - wysapała zadowolona. Na jej twarzy widać było błogość i zadowolenie. Wygięła się delikatnie, gdy poczuła jak Cyrkowiec zmienia pieszczotę. Drżała delikatnie, chciała więcej, jednak nie miała odwagi o to prosić. W szczególności, że tego, co teraz przeżywała, nie umiała porównać do niczego innego.
    Odwzajemniła jego pocałunek, bez strachu, bez spinania się, wiedziała bowiem, że da radę, że jest sposób by oboje czerpali z tego przyjemność. W pocałunkach można było wyczuć żar i uczucie.
    Nie chciała by to się kiedykolwiek skończyło. Dlatego sapnęła z niezadowoleniem, gdy mężczyzna oznajmił, że na dziś wystarczy. Uchyliła powieki spoglądając w dziwne oczy swojego kochanka. Bo właśnie nim stał się dziś Bane. Nie był już jej ukochanym wujkiem, stał się kimś kim nigdy nie podejrzewała, że zostanie. Ale nie żałowała tego. Patrzała na niego uśmiechając się rozmarzona - nigdy nie było mi tak cudownie - wymruczała zasapana - dziękuję - podniosłą się lekko i złożyła mu delikatny pocałunek na czole.
    Leżała tak, spoglądając w jego przymknięte oczy. Gdy oparł brodę o jej mostek, wyciągnęła rękę i pogładziła go po jego białych włosach, a następnie przeniosła dłoń na policzek i tam już została. Była szczęśliwa. Znów czuła się na miejscu, znów czuła, że jest dla kogoś ważna, a Bane był dla niej bardzo ważny. Nie miała w końcu nikogo innego.
    Gdy wspomniał o kolacji, z brzucha dziewczyny, wydobyło się potężne burczenie. Tulka zarumieniła się mocno po czym wybuchnęła śmiechem. Może i zniszczyła atmosferę sprzed chwili, ale przynajmniej nie zrobiła tego poprzez niezręczną ciszę - przepraszam cię, ale ten dzień był tak pełny wrażeń, że chyba nie zjadłam obiadu - powiedziała zakłopotana i jeśli mężczyzna jej na to pozwolił, usiadła powoli. Przysunęła się do białowłosego i sięgnęła po kakao, o którym wspomniał chwilę wcześniej - kakałko jest dobre nawet na zimno - powiedziała tryumfalnie i upiła łyk. Napój faktycznie był już zimny, ale nie przeszkadzało jej to - czy na zimno czy na ciepło NIC nie może się równać ze smakiem domowego kakałka - powiedziała z rozmarzoną miną, naciskając na słowo "nic". Miała ochotę się podroczyć i chciała zobaczyć reakcję mężczyzny na te słowa, które mogły zabrzmieć jakby kakao mogło wygrać nawet z tym co przed chwilą między nimi zaszło.
    Zabrała się za kanapeczki, zachęcając białowłosego, żeby też coś zjadł. Po chwili jednak spojrzała na niego rozbawiona, przypominając sobie co jej mówił, gdy zapytała, czy może zostać u niego na kilka dni, nim znajdą mieszkanie - powiedz mi, nadal mam się obawiać Twoich dziwnych zachowań w nocy? - zapytała pochłaniając kolejną kanapkę - czy może dowiem się jak na imię mają Twoje kochanki, jak zaczniesz o nich gadać przez sen? - zaśmiała się niewinnie. Miała dobry humor i nie wiedziała czy cokolwiek może jej go w tym momencie zepsuć.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 3 Luty 2017, 22:44   

    Jego pieszczoty podobały jej się, dlatego robił co mógł by ją zadowolić. Nie mógł pozwolić sobie na zbyt dużo, sam też musiał przemyśleć parę spraw - wróciła i tak łatwo zgodziła się na to by był jej kochankiem. Właściwie co nią kierowało? Czy gdyby nie ta akcja na polanie, w ogóle zaproponowałaby mu coś takiego?
    Pytania bez odpowiedzi. Mimo, iż wcześniej cała sytuacja jaka miała miejsce wśród białych kwiatów trochę go peszyła, teraz już wiedział, że to był dar od bogów. Marzył o tym, by mała kiedyś poprosiła go o... Gdy była dzieckiem nie mógł jej tknąć chociaż już wtedy czuł, że powinien się z nią związać. Teraz gdy wróciła... Miał wątpliwości. Był od niej co najmniej dwadzieścia lat starszy. Dwadzieścia lat! Nie trzy, nie sześć czy siedem. Dwadzieścia. Mógłby być jej ojcem...
    I co z tego, że wyglądał jak trzydziestolatek i w takiej był też formie. Tulka wybrała sobie na kochanka mężczyznę...podstarzałego.
    Równocześnie czuł się podbudowany, że mimo wieku i bagażu złych przeżyć, padło na niego. Wyróżnienie, męskie ego i duma zostały miło połechtane.
    Gdy pocałowała go w czoło dziękując za pieszczoty, zaśmiał się ciemnym, głębokim głosem.
    - Nie dziękuj. Jeszcze nie zrobiłem nic specjalnego. - powiedział - Potrafię o wiele więcej. - uśmiech który wykwitł na jego twarzy w połączeniu z przymkniętymi powiekami sprawiał, że jego twarz wydawała się być mroczna. Ale nie jak u mordercy. Raczej jak u kusiciela który obiecuje rozkosz.
    Oparł głowę o jej mostek i patrzył na nią. Na piękną kobietę która, zarumieniona, dochodziła do siebie po jego pocałunkach. Cieszył się, że tak na niego reagowała. Postanowił sobie, że kiedyś sprawi jej prawdziwą przyjemność.
    Wsunęła dłoń w jego włosy a on zamknął oczy pod wpływem pieszczoty. Nie sądził, że tak mu się ona spodoba. Zwykłe wplecenie rąk we włosy... Nikt wcześniej tak mu nie robił. Swoim kochankom nie pozwalał dotykać swojej twarzy, pozwalał tylko na pocałunki ale ręce miały mieć zawsze przy sobie.
    A Tulka? Przeczesała jego białe włosy i poczuł jakby tym niewinnym gestem zafundowała mu namiastkę tego, co ona mogła mu dać.
    Sapnął i otworzył oczy gdy zabrała rękę z głowy i przeniosła ją na policzek. Dobrze, że kilka lat temu Anomander nim wstrząsnął i Bane zaczął na nowo o siebie dbać. Tulka pewnie nie tknęłaby go gdyby zobaczyła podkrążone oczy, zapadnięte policzki i ziemisty kolor skóry.
    Burczenie w jej brzuchu wywołało parsknięcie. Zaśmiał się bo najwidoczniej ciało Tulki przypomniało sobie o jedzeniu dopiero gdy Bane o nim wspomniał.
    Podniósł się i pozwolił jej wstać do siadu. Ucieszył się gdy zaczęła pałaszować kanapki, sam sięgnął po jedną i zaczął żuć patrząc na Tulkę z czułością. Nie był specjalnie głodny, a na pewno nie tego chciało mu się w tej chwili. Ale musiał się powstrzymać, dać jej i sobie czas.
    - Nic się nie równa z kakao? - zapytał rozbawiony podnosząc brew. Uśmiechnął się szelmowsko, wziął od niej kubek i wziął mały łyk. Nie przełykając, zbliżył się do jej twarzy i pocałował, wlewając ciepłą, kakaową zawartość w jej usta. Mała strużka brązowego napoju popłynęła po jego brodzie.
    Szybko jednak się od niej odsunął. Jak kusiciel który dozuje przyjemność swojej 'ofierze'. Uśmiechnął się tryumfalnie.
    Zaśmiał się gdy zapytała go o nocne przyzwyczajenia.
    - Naprawdę pamiętasz to co wtedy ci powiedziałem? - zapytał śmiejąc się - Tak, czasem gadam przez sen. No i zdarza mi się chrapać... Ale najczęściej śni mi się, że cię łaskoczę więc strzeż się! - mówiąc ostatnie zdanie sięgnął ku niej i połaskotał w brzuch.
    A kolejne pytanie zbiło go z tropu. Ach ta Tulka... Zaskakująca jak zawsze. Najpierw zaczyna niewinnie by w końcu przywalić z grubej rury takie pytanie, które na pewno pójdzie w pięty!
    - A chcesz poznać ich imiona? - zapytał cicho i zbliżył usta do jej szyi - Było ich sporo... - liznął skórę - Ale ostatnimi czasy, jakoś tak od sześciu lat powtarzam przez sen tylko jedno imię. Może je znasz? Powinnaś je znać... - wymruczał - A teraz jeszcze dodatkowo będę mógł powtarzać jej imię w łóżku... na głos. - dodał szeptem.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 4 Luty 2017, 00:41   

    - To mam nadzieję, że kiedyś pochwalisz się swoimi umiejętnościami - wymruczała, przymykając oczy. Przeczesała jego lekko wilgotne włosy, nie spiesząc się. Tym bardziej, że zdawało się iż mu się to podoba. Gdy jej dłoń, znalazła się na jego policzku, gładziła go delikatnie palcami, uśmiechając się do niego uroczo.
    Spojrzała na niego ze zbolałą miną, gdy zabrał jej kubek z kakaem. Mruczała jednak cichutko, gdy postanowił ją napoić w dość odmienny dla niej sposób. Gdy się od niej odsunął, spojrzała na niego zadziornie i szybko zmniejszyła dystans między nimi, by zlizać języczkiem to, co spłynęło po jego brodzie - nie ładnie tak marnować pyszne kakao - powiedziała spoglądając mu w oczy. Po chwili jednak pocałowała go w nos i odsunęła się by spokojnie zjeść kolację. Była naprawdę głodna, zjadła tylko śniadanie. Potem wyruszyła do Krainy Luster, musiała znaleźć jakieś lokum, potem poszła na spacer i spotkała Bana. To co potem się działo wyczerpało ją. Ziewnęła kilka razy w trakcie pochłaniania kolejnych kanapek, aż na talerzu nie zostało już nic.
    Słysząc jak się zaśmiał, spojrzała na niego sennie - Bane, może nie pamiętasz, ale ja mam doskonała pamięć, prawie fotograficzną, więc nie dziw się, ze to pamiętam - powiedziała z uśmiechem. - a tamten dzień pamiętam doskonale - dodała jeszcze. Pisnęła głośno gdy ją połaskotał, po czym pacnęła go skrzydłem po głowie. Nie zrobiła tego jednak zbyt mocno.
    Słysząc o jego kochankach nastawiła uszu. Prychnęła słysząc, że miał ich już wiele. Ale zrobiła to dla żartu. Był przystojny, znany, miał pieniądze. Na pewno nie jedna panienka się do niego przypałętała.
    Gdy poczuła jego język na swojej skórze, przeszedł ją przyjemny dreszcz - jak brzmi imię tej kochanki? - wymruczała mu do ucha. Lekko skubnęła ząbkami jego skórę na szyi, pilnując jednak by jej nie przegryźć, w końcu raczej działania jego krwi nie potrafiłaby zneutralizować.
    Po tym geście jednak ponownie ziewnęła i oparła głowę o jego ramię, zamykając oczka - ale jak tak bardzo chcesz mówić jej imię w łóżeczku to proszę bardzo bo właśnie Ci ucieka do Krainy Snów - zaśmiała się sennie - a Ty też powinieneś iść spać bo podejrzewam, że jutro nie masz dnia wolnego od pracy, a pan Anomander nie lubi gdy ktoś się spóźnia - powiedziała poważnie. Nie otwierała jednak oczy i nie podnosiła głowy z jego ramienia. Naprawdę marzyła teraz tylko o tym by się do niego wtulić i zasnąć spokojnie, nie martwiąc się o nic.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 4 Luty 2017, 01:08   

    Była tak śpiąca, że prawie przysypiała na siedząco. Zaśmiał się więc do jej słów i wstał po czym podniósł ją na ręce.
    Trudno, jutro posprząta. Przed pracą znajdzie kilka minut na ogarnięcie bałaganu po jedzeniu.
    - Dzisiejszej nocy pewnie usłyszysz jej imię niejednokrotnie. - powiedział cicho.
    Zaniósł ją do swojego łóżka, ułożył po jednej ze stron po czym okrył szczelnie kołdrą. Uśmiechnął się delikatnie patrząc na jej zmęczoną twarz.
    Burza przeszła. Noc zdawała się rozpogadzać, przez chmury nieśmiało wyjrzał księżyc. Oświetlił parter mieszkania i listy znajdujące się na stoliku.
    Bane podszedł do barierki antresoli i wpatrzył się w nocne niebo. Dostrzegł migotanie w dole - promienie księżyca odbijały się od pozostawionej przy sofie Blaszki. Dwóch połówek, połączonych teraz splotami w jedność.
    Byli jak te Blaszki. Zimni na zewnątrz, niedostępni dla świata, piękni ale surowi jak srebro z którego naszyjniki wykonano. Rozłączeni po to by połączyć się w jeszcze mocniejszym uścisku.
    Ciągnęło ich ku sobie. Bane'a już wtedy gdy ją poznał ale początkowo czuł potrzebę zaopiekowania się zagubioną istotą. Tak jak on była tu nowa. Nie znała Krainy Luster i bała się wszystkiego co ją otaczało.
    Nieudane eksperymenty muszą trzymać się razem...
    Chmury sunęły leniwie po niebie, odkrywając coraz to większe połacie rozgwieżdżonego nieba. Lubił noc. Była spokojną kochanką, wyrozumiałą. Przez sześć lat cierpliwie znosiła jego wycie i rozpacz. Tuliła do snu gdy już nie miał czym płakać.
    Wciągnął powietrze nosem, wyginając pierś w głębokim wdechu po czym cicho wypuścił je. Odwrócił się do Tulki by zobaczyć, czy już zasnęła.
    Tyle będzie musiał przemyśleć. Poukładać życie na nowo. Dostosować się. Każdego dnia starać się być jeszcze lepszym...
    Wiedział, że może ją zranić. W pracy był zupełnie inny. Nie pozwalał sobie na uśmiechy, na dwuznaczne komentarze czy czułość. Jeśli Tulka zdecyduje się z nim pracować, będzie musiała zaakceptować maskę z lodu którą przywdziewa każdego dnia. Tak po prostu było wygodniej. Mógł wtedy skupić się na pracy, niesieniu pomocy.
    Podszedł do łóżka i wgramolił się pod kołdrę. Przyciągnął ją do siebie.
    - Śpij dobrze, mój skarbie. - powiedział cicho i pocałował ją w czoło.
    Po chwili zaczął nucić łagodną melodię i płynnie przeszedł w cichy śpiew, przeznaczony tylko dla jej uszu:
    "Odwróć się.
    Odwróć się i popatrz w moim kierunku.
    To więź.
    Nie mogę mówić,
    Nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku, aby w jakiś sposób przykuć Twoją uwagę.
    Patrzę na ideał.
    Spójrz na mnie, a będziesz mogła zobaczyć swoje piękno.

    Nazywasz mnie nieznajomym,
    mówisz, że jestem niebezpieczny...
    Ale te wszystkie te myśli opuszczają Cię dzisiejszej nocy.
    Byłem załamany i porzucony...
    Jesteś Aniołem,
    który sprawia, że wszystkie moje sny się spełniają."

    Śpiewał cicho, chcąc ukołysać ją do snu. On też poczuł się senny. Jeśli chciała jeszcze o czymś porozmawiać... to zaczeka. Jutro też jest dzień.
    - "Chciałbym dać Ci mój ostatni oddech abyś zrozumiała, jak bardzo jesteś piękna." - zakończył piosenkę po czym zamknął oczy i pozwolił na sen.
    Pierwszy raz od sześciu lat zasnął nie wyczerpany łzami i szlochem. Zasnął ze spokojnym, lekkim uśmiechem na twarzy tuląc do siebie swoje szczęście.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 4 Luty 2017, 01:46   

    Zerknęła na niego, gdy zanosił ją do łóżka, już drugi raz tej nocy. Wtuliła się w niego, wsłuchując się w bicie jego serca. Dobrze pamiętała jak mówił, że do dzięki niej znów biło. Przymknęła oczy. Dała się ułożyć spokojnie w łóżku. Poprawiła się jeszcze pod kołdrą, tak by jej twarz była skierowana do Bane'a gry też już uzna, że chce do niej dołączyć. Nie chodziło tylko o to, by była zwrócona w jego stronę, chodziło też o wygodę i o to by mężczyzna miał jednak miejsce na swoim własnym łóżku. Jej skrzydła zajmowały go dość sporo, a już się nasłuchała jak to przeszkadza komuś śpiącemu obok, gdy je nagle przez sen prostuje. Tak przynajmniej nie musiała się o to martwić.
    Zerknęła na białowłosego, gdy ten oddalił się do łóżka. Była zmęczona, ale mimo to czekała na niego cierpliwie. Nadal nie mogła uwierzyć, że tak zmieniły się ich relacje. Ale nie przeszkadzało jej to. Póki na jego ustach gościł uśmiech, który przed jej ucieczką był tak rzadkim widokiem, była szczęśliwa. Miała przy sobie mężczyznę, któremu jako pierwszemu zaufała w tej dziwnej Krainie. Tylko jego się nie bała, pragnęła jego bliskości, jego ciepła. Sama nie wiedziała czemu tak ochoczo zgodziła się na taką relację. Tak po prostu się stało. Kochała go z całego serca i w końcu się doczekała na to, że również podzielił się z nią tym uczuciem. W końcu nie bał się jej przytulić, spędzić miło czasu. Jednak domyślała się, że jak tylko na horyzoncie pojawi się lekarz o demonicznych skrzydłach to Bane od razu zmieni się w profesjonalnego doktora. Nie chciała tego, ale była na to gotowa.
    Gdy w końcu wgramolił się pod kołdrę, uśmiechnęła się do niego i dała przyciągnąć, wtulając się do niego od razu ufnie.
    - Dobranoc, mój ukochany - wyszeptała i ziewnęła ponownie. Zamknęła oczy, gotowa na sen. Słysząc jak zaczyna nucić, znów na niego zerknęła. Słuchała ze wzruszeniem słów piosenki. Wtuliła się mocniej w jego tors, chcąc wysłuchać jej całej. Jednak nim skończył pierwszą zwrotkę, dziewczyna już smacznie spała, a na jej ustach gościł delikatny uśmiech. Była szczęśliwa. Tak szczęśliwa, jak chyba jeszcze nigdy w życiu. Zaczęła w końcu patrzeć z nadzieją, na nadchodzące dni.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 4 Luty 2017, 16:31   

    Noc nie należała do najspokojniejszych. Zasnął szybko, ale później prawie co godzinę się budził. Podnosił się na łóżku i rozglądał zdezorientowany po czym, gdy zauważył Tulkę, kładł się z powrotem.
    Czym było spowodowane to budzenie się? Pierwszy raz spał z kobietą w ten sposób. Nigdy wcześniej nie pozwalał swoim kochankom zostać na noc. Zabawiali się i potem wynocha.
    W nocy, w trakcie snu był bezbronny. Idealny moment na poderżnięcie gardła lub wstrzyknięcie jakiegoś świństwa by zdechł we śnie. A teraz, gdy leżała obok niego Tulka, mimo iż był szczęśliwy, ciężko było mu przyzwyczaić się do jej obecności.
    Sen miał urywany dlatego też mimo, iż leżał i przytulał ją do siebie, czuł jakby wcale nie wypoczywał.
    W czasie gdy się budził i kładł czekając na kolejną falę snu, patrzył na jej twarz. Wyglądała tak spokojnie... Gładził ją po policzku, dotykał jej ust, poprawiał rozwianą grzywkę.
    Białe włosy. Jak jego. Z tym, że jego straciły pigment a ona celowo zmieniła kolor włosów...
    Rano, gdy promienie słońca wpadającego przez wielkie okno oświetliły mu twarz, wstał i najciszej jak tylko mógł zszedł na dół. Musiał mrużyć oczy bo słońce raziło niemiłosiernie, zapowiadając piękny dzień.
    Włosy miał zmierzwione na wszystkie strony i generalnie nie wyglądał na wypoczętego. Na ustach miał grymas niewyspanego gdy podchodził do aneksu kuchennego. W lodówce mało co zostało, nie robił zbyt dużych zakupów bo posiłki zapewniała mu Klinika... Znalazł resztkę mleka ale było go za mało by znowu zrobić dziewczynie kakao. Zabrał się więc za gotowanie wody na herbatę.
    Specjalnie jej nie budził. Niech wypocznie, dzisiaj Bane i tak zaczynał później. Do śniadania było jeszcze trochę czasu.
    Przeczesał włosy czym jeszcze bardziej je zmierzwił. Przetarł oczy i twarz dłonią, ale nie podziałało. Dalej był tak samo 'zmiętoszony' jak zaraz po pobudce. Rozciągnął się z cichym jękiem, strzelił palcami i pokręcił głową by rozciągnąć kark.
    Woda szybko się zagotowała dlatego zalał filiżankę czarnej mocnej herbaty Earl Gray dla siebie i zaniósł naczynie na stolik kawowy.
    Nie usiadł od razu. Najpierw zebrał listy i Blaszki, ogarnął szybko parter doprowadzając go do porządku i dopiero wtedy opadł na sofę by chwilę odetchnąć. Nic nie poradzi - uwielbia żyć w niemalże sterylnej czystości.
    Łyk gorącej, mocnej herbaty obudził go na tyle, że Bane pozwolił sobie na szersze otworzenie oczu. Słońce wpadające przez szybę grzało jego twarz przyjemnie.
    Czekał aż wstanie. Jeśli będzie trzeba, to po wypiciu swojej herbaty pójdzie ją obudzić. Wolał jednak by sama to zrobiła, nie był przyzwyczajony do budzenia kobiety. No dobrze, budził już nie raz z narkozy, budził też jak kochanka opadła z sił po zabawie... Ale nigdy przedtem nie spał przez całą noc z kobietą. Czuł się nieswojo, lekko zażenowany tym, że nie umie grać kochającego mężusia czy narzeczonego budzącego swoją panią pocałunkiem. A śniadania do łóżka jej nie przyniesie, bo i tak nic nie ma w lodówce...
    Westchnął. Wszystko teraz się zmieni, prawda? Anomander nie może odczuć zmiany jego zachowania. Bane nie może opuścić się w pracy przez to, że został kochankiem Tulki. Nie. Życie prywatne nigdy nie powinno wpływać na pracę i odwrotnie.
    Za oknem słońce wznosiło się coraz wyżej. Promienie z pewnością oświetliły śpiącej dziewczynie twarz... Musiała wyglądać pięknie.
    Ale Bane nie miał odwagi wejść na górę. Nie miał odwagi obudzić jej. W dalszym ciągu bał się, że o tylko piękny sen.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 4 Luty 2017, 20:20   

    Julia była naprawdę zmęczona. Nie obudziło ją nawet to, że Bane co chwila siadał na łóżko. Po prostu spała. Dawno nie miała tak spokojnej nocy, bez budzenia jej w środku nocy, by była gotowa na wszystko. Oczywiście jakby ktoś chciał ją obudzić, to rozbudziłaby się bardzo szybko, jednak każdy chyba marzy by od czasu do czasu móc sobie pospać spokojnie, póki się samemu od siebie nie obudzi.
    Gdy Bane wstał z łóżka, Tulka przewróciła się na drugi bok, wtulając się w jedno ze swoich skrzydeł. Były takie mięciutkie, że nie mogła się powstrzymać. Spała tak jeszcze chwilę, póki słońce nie zaczęło się odbijać od jej piór, a refleksy światła zaczęły tańczyć jej po twarzy. Usiadła na łóżku lekko marudząc. Przetarła oczy i rozejrzała się lekko zdezorientowana. Dopiero po chwili dotarło do niej gdzie się znajduje. Nie była w hosteliku, w którym wynajęła pokój, była w pokoju w Klinice. Przetarła oczy i przeczesała dłonią włosy, przejeżdżając dłonią między spiczastymi uszami. Przeciągnęła się mocno, rozkładając perłowe skrzydła i w końcu wstała z łóżka by poszukać gospodarza.
    Znalazła go, kierując się zapachem świeżej herbaty.
    - Dobre rano - wymruczała zaspana. Opadła na oparcie sofy, przewieszając się przez nią na brzuchu i rozkładając skrzydła tak, że jedno z nich wylądowało na głowie mężczyzny. Jej pióra lśniły całą paletą barw, gdy poranne promienie słońca padały na puch.
    W końcu jednak podniosła się i obeszła mebel. Usiadła obok mężczyzny i pocałowała go w policzek, uśmiechając się zaspana. Bane mógł zauważyć na jej policzku ślad po odciśniętych piórach, do których dziewczyna wcześniej tak ochoczo się wtulała. Sama jednak nie zdawała sobie z tego sprawy. Widziała, że raczej się nie wyspał dlatego nie pytała go o to - dawno wstałeś? - Zapytała tylko, ponownie przeczesując włosy, które i tak były w strasznym nieładzie. Podobnie jak futro na jej puchatych uszach i ogonie.
    W końcu zauważyła w jego rękach filiżankę - mogę Ci podkraść łyczka? - zapytała niewinnie i jeśli Bane wyraził na to zgodę, wzięła od niego naczynie i upiła dosłownie łyk, po czym zwróciła mu je. Przeciągnęła się znowu tym razem nie ruszając skrzydłami i wyjrzała przez okno, powoli się już całkiem rozbudzając.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 4 Luty 2017, 22:55   

    Nie usłyszał gdy wstała, nie usłyszał gdy schodziła na dół. I chociaż nie starała się skradać, nie starał się być cicho... On jej nie usłyszał bo był nieobecny duchem.
    Patrzył przed siebie na krajobraz za oknem. Filiżanka mechanicznie co chwilę kierowała się do ust by upił odrobinę zawartości.
    Wyraz twarzy miał spokojny a oczy nieobecne. Słońce oświetlało mu twarz czyniąc szarawą skórę bardziej przyjemną dla oka.
    Jak będzie teraz wyglądało jego życie? Czy podejmując takie a nie inne decyzje w ciągu ostatnich dni, będzie musiał zmieniać to, do czego w ciągu lat spędzonych w Krainie Luster przywykł? Co wypracował?
    Tulka pojawiła się w jego życiu nagle. Nagle też zniknęła i nagle się ponownie pojawiła. Zamieszała w jego życiu jak w kotle smoły, wprawiając w ruch leniwą, gęstą substancję jaką był jego żywot. Sam jeszcze nie wiedział, czy to co zostało wczoraj przedsięwzięte będzie faktycznie miało korzyści.
    Nie będzie jej mężem. Może i marzyła o stałym związku, o mężczyźnie który będzie tylko i wyłącznie z nią. Będzie wierny aż po grób... Nie. To zdecydowanie nie rola dla Bane'a. Nie potrafił wyobrazić sobie siebie samego gotującego obiadki, kupującego dzień w dzień kwiaty, przynoszącego do łóżka śniadanie dla ukochanej...
    Potarł dłonią brodę, szorując po zaczątkach zarostu. Słońce witało go promieniami, uśmiechało się do niego gładząc lico ciepłymi dłońmi. Pozostawał jednak obojętny na pieszczoty gdyż lepszą kochanką była Księżyc. Znała go lepiej, co noc witała z szeroko rozpostartymi ramionami białawego blasku. Nie komentowała gdy wylewał żale, słuchała cierpliwie i koiła zszargane nerwy chłodnymi pocałunkami.
    Wybacz mi, Julio... Nie będę takim kochankiem na jakiego zapewne zasługujesz...
    Westchnął odkładając filiżankę w której zostało dosłownie parę łyków herbaty. Czuł chłód, mimo pieszczot promieni słońca. Chłód wewnątrz siebie samego. Obudzone przez Tulkę serce jeszcze nie bardzo wiedziało jak ma prawidłowo bić. Nie potrafiło na stałe zatrzymać żaru, który pojawiał się tylko gdy Bane pożądał. A potem znikał, pozostawiając mężczyznę jałowym, pozbawionym głębszych uczuć.
    Jednakże... Zrobię wszystko być nie odczuła jaki jestem pusty. Będę perfekcyjnie odgrywał rolę jaką narzucił mi los. Może nauczysz mnie kochać. Kochać tak naprawdę. Nie tylko pożądać.
    I wtedy właśnie coś miękkiego ale jednocześnie ciężkiego opadło na jego głowę. Zesztywniał zaskoczony i powoli odwrócił głowę chcąc zobaczyć co wylądowało obok niego, na oparciu sofy.
    - Dz-dzień dobry. - powiedział zbity z tropu. Wyglądał jakby go ktoś obudził z letargu, nie bardzo wiedział gdzie podziać wzrok.
    Słońce tańczyło na jej piórach które mieniły się jakby w odpowiedzi na pieszczotę promieni.
    Tak, zdecydowanie stoimy sobie na przeciw. Pozornie tacy sami... Ona jednak za kochanka ma szlachetne Słońce, ja miłuję tajemniczą Księżyc.
    - Wyspałaś się? - zapytał odganiając myśli i starając się zabrzmieć uprzejmie. Sięgnął ponownie po filiżankę ale nie upił herbaty, jedynie ogrzał ręce.
    Wyglądała ślicznie, taka zaspana. Tak wyglądają po przebudzeniu kobiety które ufają mężczyznom z którymi spędzają noc. W innym wypadku jej pierwszym przystankiem byłaby pewnie łazienka w której spędziłaby godzinę lub dwie na układaniu włosów i robieniu makijażu.
    Ślad odciśnięty na jej policzku wyglądał ciekawie. Prawdopodobnie spała na skrzydle... Podniósł dłoń i pogładził wierzchem palca owe miejsce. Jeśli spojrzała w jego oczy i była spostrzegawcza, mogła dostrzec cień smutku który przez nie przemknął.
    Och, Julio... Co przyniesie decyzja o pozostaniu kochankami? Obyś tylko przeze mnie nie cierpiała...
    Szybko cofnął dłoń bo zadała pytanie. Nie chciał zdradzać, że jego dobry humor psuły mu własne wątpliwości. Dzień dopiero się zaczął, nie można go zepsuć już na wstępie.
    - Nie, nie tak dawno. - odchrząknął i wyprostował się na siedzisku - Właściwie zdążyłem tylko trochę tu posprzątać rzeczy po kolacji i zaparzyć herbatę... - dodał już opanowanym głosem.
    Gdy poprosiła, podał jej filiżankę i obserwował jak piła zawartość. Jego twarz była nieruchoma, zupełnie jakby wczoraj wyczerpała arsenał emocji. Lekko zmrużył oczy bo Tulka jaśniała w świetle słońca tysiącem barw. Błyszczała jak rzadki, tęczowy klejnot.
    - Jeśli chcesz, zaparzę i dla ciebie. - powiedział gdy oddała mu naczynie - Woda jeszcze powinna być gorąca.
    Nie czekając na jej odpowiedź wstał i zrobił to o czym mówił. Nie pomylił się, wcześniej zagrzana woda nadal utrzymywała temperaturę. Zalał herbatę w czystej filiżance i przyniósł ją na stolik.
    Nie usiadł obok niej. Przeczesał włosy i podszedł do wielkiego okna, zajmującego całą ścianę przed sofą. Ręce włożył do kieszeni.
    - Za niedługo zawołają nas na śniadanie. - powiedział stojąc do niej tyłem - Nie zabraniam ci chwalenia się naszym związkiem, ale wolałbym by Anomander jeszcze o tym nie wiedział. Przynajmniej dopóki nie przyjmie cię na praktyki. - dodał wyjaśniając o co mu chodzi. Słońce grzało mu twarz i pewnie normalnie byłoby to przyjemne, jednak w tym momencie poczuł jakby promienie wypalały mu skórę za karę. Za to, że jest dla Tulki, kochanki Słońca, tak oschły.
    Odwrócił się nie niej i podszedł niespiesznie. Patrzył jej w oczy i tylko w nich widać było co teraz czuje - mieszały się w nich troska, delikatna nuta strachu i niema prośba o wybaczenie.
    - Nie mów mu na razie o nas. - powtórzył - Bo pomyśli, że to szwindel. Że chcę sposobem zatrzymać cię przy sobie. - podszedł jeszcze bliżej - Musisz udowodnić czynami, że jesteś przydatna zarówno jemu jak i Klinice. W innym wypadku, choćbym błagał, nie przyjmie cię. - zrobił krótką pauzę - Wierzę w ciebie. Wiem, że będę dumny. Ale nie pozwól by Anomander stracił do nas zaufanie bo oboje wylądujemy na bruku. Dlatego o nas milcz. Jeśli sam nie zauważy, że coś nas łączy, milcz. - wyciągnął rękę i chwycił jej dłoń, ścisnął lekko na potwierdzenie, że mu zależy - A jeśli już podniesie temat, nie staraj się kłamać.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 5 Luty 2017, 03:14   

    - Wystraszyłam Cię? - zapytała z uśmiechem. Nie miała takiego zamiaru jednak nie zauważyła, że jest aż tak zamyślony, by nie zwrócić na nią uwagi.
    Uśmiechnęła się szerzej słysząc jego pytanie - tak, dziękuję - poruszyła ogonkiem - miło czasem pójść spać nie martwiąc się o to, że cię obudzą tylko po to, żeby po raz kolejny tłuc ci do głowy, że masz być zawsze czujny, a potem kazać ci w środku nocy dwa razy obiec spory budynek, a potem przelecieć tę sama trasę - przeszedł ją dreszcz - dziękuję, że mogłam tu dziś zostać, naprawdę tego potrzebowałam, by spędzić z Tobą trochę czasu - złapała go za dłoń i ścisnęła delikatnie.
    Gdy pogłaskał ją po policzku, spojrzała mu w oczy. Na jej twarzy pojawiła się troska - Bane, co się dzieje? Wczoraj tryskałeś szczęściem, a dziś wydajesz się jakiś przybity - pogładziła go lekko dłonią po policzku. Naprawdę ją to zaniepokoiło. Czyżby jednak miał wątpliwości, czy na pewno chce z nią być? Jeśli tak to ona uszanuje jego wybór. Przecież do niczego nie będzie go zmuszać.
    Zauważyła, że jego twarz znów nie wyraża emocji. Zaniepokoiło ją to. Była gotowa widzieć tę twarz przy Anomanderze lub gdy Bane będzie w pracy, jednak nie spodziewała się jej zobaczyć gdy będą sam na sam. Westchnęła cichutko na ten widok.
    - Nie trzeb... - chciała zaprzeczyć, jednak mężczyzna już był przy aneksie kuchennym i przygotowywał herbatę dla niej. Potem jednak nie wrócił do Tulki. Spoglądała na niego pytająco.
    Gdy zaczął mówić, nie przerywała mu. Dopiero gdy skończył i uścisnął jej dłoń, odważyła się odezwać - Mój drogi nie miałam zamiaru nikomu o nas mówić - powiedziała spokojnie - nie chcę Cię przecież odciągać od pracy, to jest twoje życie, praca w tej placówce - uśmiechnęła się - jeśli uważasz, że to co jest między nami może przeszkodzić Twojej karierze to nawet nie będę pytać pana Anomandera o praktyki. Nie chcę, żeby się popsuły wasze relacje - wstała i przytuliła go - i nie chciałam Cię prosić o to, żebyś się za mnie wstawiał, chcę to osiągnąć sama, pokazać, że dam radę, że ta nieobecność czegoś mnie nauczyła. - zamilkła na chwilę - i mam nadzieję, że mogę Ci mówić po imieniu w obecności pana Anomandera, chyba, że wolisz, żebym wróciła do wujka. W trakcie pracy i tak pewnie będę miała się do ciebie zwracać panie doktorze. - zapytała i dodała cichutko, zamykając na chwilę oczy i ciesząc się jego obecnością.
    Odsunęła się jednak w końcu od niego - kocham Cię, ale to nie znaczy, że muszę zajmować teraz całą twoją uwagę. Jeśli nadal tego chcesz to będę Twoją kochanką, ale tylko prywatnie, jeśli będę tu pracować to będę wtedy tylko praktykantką, koleżanką z pracy i nie będę robić nic, żeby pokazać co nas łączy - uśmiechnęła się trochę smutno - nawet nie będę tu zostawać, pomieszkam w hostelu, a z czasem znajdę sobie jakieś małe mieszkanko, żeby nie siedzieć Ci na głowie. - dodała jeszcze po czym ruszyła w stronę schodów - pójdę się przebrać, zanim będziemy musieli pójść na śniadanie - wytłumaczyła i ruszyła na górę, nie ruszając parującej herbaty.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 6 Luty 2017, 00:54   

    A jednak zauważyła, że coś jest nie tak. Szlag by to... Jak to jest, że gdy trzeba wykazać się grą mimiki, jego twarz uparcie trwa w nieruchomym wyrazie a gdy ma ochotę okazać spokój i kamienną twarz, lico zdradza go jak Judasz.
    Westchnął tylko ale nie odpowiedział bo sądził, że woli przemilczeć sprawę. Nie chce jej okłamywać a gadanie farmazonów typu "Nie, spokojnie, tylko się nie wyspałem" jest głupie i w istocie jest po części kłamstwem. Bo noc nie należała do najspokojniejszych, ale to nie zmęczenie go trapiło.
    Gdy zaczęła mówić, skupił się na jej słowach wyłapując dokładny sens. Zmarszczył lekko brwi ale gdy do niego podeszła i przytuliła, objął ją ciasno i wtulił twarz w jej włosy. Była niższa jednak mimo to, nie musiał się kulić by to zrobić.
    Wciągnął nosem jej zapach, zatracił się w nim na chwilę. Pachniała sobą, jego łóżkiem i...nim. Znał ten zapach ale nie sądził, że na niej będzie pachniał tak... nęcąco.
    Przytulając ją do siebie mocno, zjechał dłońmi na jej pośladki.
    Żachnął się po chwili na to co mówiła i odsunął od niej nieco. Jego twarz wyglądała na spokojną ale w oczach buchał żar pomieszany z troską i lekkim zniecierpliwieniem.
    - Tu nie chodzi o mnie, kochanie. - powiedział patrząc jej w oczy - Tu chodzi o ciebie. Nie chciałbym byś doświadczyła niemiłych komentarzy ze strony personelu czy pacjentów. Nie chcę by myśleli, że przez łózko zdobyłaś tu pracę. - wytłumaczył i ponownie ją przytulił - Mocno wierzę w twoje umiejętności i wiem, że dasz radę sama osiągnąć sukces. Nie będę też ingerował w twoją próbę umiejętności. - dodał całując ją w czubek głowy - Ale chciałbym byś od początku do końca była szczęśliwa. Nie chcę byś cierpiała przez plotki.
    Zamilkł na chwilę i znowu wciągnął jej zapach. Bogowie... Dlaczego jego własny zapach pomieszany z jej, unikalną wonią pachniał tak narkotycznie!? Za chwilę Bane nie wytrzyma i się po prostu na nią rzuci.
    Zaśmiał się cicho gdy wspomniała o 'wuju'. To słowo zdecydowanie nie pasowało do niego. Wolał gdy mówiła mu po imieniu, zwłaszcza, że w jej ustach brzmiało to jak pieszczota. Najsłodsza pieszczota.
    Jej kolejne słowa i to, że się od niego odsunęła sprawiły, że Bane aż cały się spiął. Na jego twarzy wymalował się szok a po chwili, gdy zaczęła wspinać się po schodach, również i panika. Rozglądnął się na boki jakby szukał jakiejś liny albo sieci - czegokolwiek by utrzymać znikający piękny sen. Bo... Tulka była snem. Cudownym snem... Czyż nie?
    Skoczył szybko ku schodom i złapał ją za rękę. Pociągnął mocno, trochę za mocno niż chciał.
    - Czyś ty zwariowała? - zapytał - Jesteś moja. Moja! Jesteś ze mną, mieszkasz ze mną i zarówno w pracy jak i prywatnie jesteśmy razem. - w oczach czaił się strach, jak u spłoszonego zwierzęcia które bało się, że zaraz utraci życie - Nie zakazuję ci o nas mówić. Proszę jednak byś dzisiaj na pierwszym spotkaniu z Anomanderem od razu nie pochwaliła się, że zostaliśmy kochankami! Nie wiem jak zareaguje gdy cię zobaczy. Może zarówno paść trupem jak i rozpłakać się, roześmiać... albo nie powiedzieć nic. Jest smokiem, pamiętasz? Może się zdenerwować, że pierwsze co po spotkaniu ciebie zaciągnąłem cię do łóżka. - pociągnął ją jeszcze raz i złapał w ramiona. Ścisnął mocno po czym odwrócił ku sobie.
    - Kocham cię, to mało? - zapytał po czym brutalnie wpił się w jej usta, nie zważając czy jest na to gotowa czy nie. Jego tatuaże zalśniły, może moc pomoże, może nie.
    Była delikatna ale i niepokorna. I to go bardzo kręciło. Oj bardzo.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 6 Luty 2017, 02:00   

    - Niech sobie mówiąc co chcą, ważne że jesteś przy mnie - powiedziała, wtulając się do niego mocno. I tak nie miała zamiaru się tym chwalić bo nie było takiej potrzeby. Jeśli ktoś zapyta to odpowie zgodnie z prawdą, ale nie będzie przecież biegać i chwalić się każdemu z osobna, że jest kochanką jednego z dwóch najlepszych lekarzy tej placówki. To by było co najmniej głupie. - Poza tym, żeby się tu dostać pracę poprzez łóżko to raczej musiałabym się przespać z panem Anomanderem, a nie z Tobą - zaśmiała się i lekko zadrżała przypominając sobie jaka gadzina jest wielka.
    Zamruczała cichutko gdy poczuła jego ręce na swoich pośladkach. Wypięła się delikatnie, zachęcając do jakiejkolwiek pieszczoty. Przynajmniej do samego gładzenia pośladków przez materiał spodni.
    Nie zwróciła uwagi na jego spanikowaną minę. Za bardzo była skupiona na tym, żeby się zdążyć przebrać zanim będą musieli iść na dół, na śniadanie. Bardzo ciekawiło ją jak zareaguje Anomander no i Alice. W końcu w nocy nie zwróciła na Tulkę nawet najmniejszej uwagi. A teraz jak będzie podawać śniadanie to na pewno ją już zobaczy. No chyba, że Bane zapraszał panienki na śniadanie już po wszystkim. Ale raczej Anomanderowi by się to nie spodobało, że jego pracownik zamiast się wyspać to baraszkuje całą noc, a potem jeszcze bierze pannice na śniadanie na koszt Kliniki jakby nie patrzeć.
    Zaskoczył ją mocno, gdy pociągnął ją za rękę, gdy już była na schodach. Spojrzała na niego lekko wystraszona, słysząc początkowe słowa - kochanie ja nie... - powiedziała, ale widząc jego wzrok nie naciskała. Westchnęła tylko lekko. - Zostanę z Tobą, nigdzie się nie wybieram obiecuję, ale i tak muszę po śniadaniu zajść do hostelu zapłacić i zabrać swoje rzeczy - Dała mu się przyciągnąć i przytulić mocno.
    - Obiecuję, że nie będę się chwalić - poruszyła ogonem - już i tak wystarczająco się boję tego spotkania- przyznała.
    To co stało się dalej, zaskoczyło ją jeszcze bardziej. Bane pocałował ją mocno, jakby był wygłodniały, jednocześnie od razu zaczął używać mocy by pomóc jej w niwelowaniu działania jego śliny. Odwzajemniła początkowo pocałunek, jednak szybko się od niego odsunęła. Oczy miała szeroko otwarte, zbladła i oddychała ciężko - proszę, tylko nie to... - wysapała z trudem. - nie teraz... Zrobiło jej się słabo. Znała to uczucie aż za dobrze. I nie było spowodowane pocałunkiem...przynajmniej nie tym jak bardzo był on toksyczny. Zdążyła jeszcze spojrzeć białowłosemu w oczy - przepraszam... - wyszeptała już osuwając się w jego ramiona. Straciła przytomność, zupełnie jakby ktoś za sprawą magicznego guzika, wyłączył jej całe zasilanie. Gdyby Bane ją obejrzał i zajrzał jej do ust nie znalazłby żadnych śladów, świadczących o tym, że omdlenie dziewczyny jest spowodowane jego pocałunkiem.
    _________________





    Zatrute Jabłko

    Godność: Bane
    Lubi: Alkohol.
    Wzrost / waga: 190 cm /83 kg
    Aktualny ubiór: http://imgur.com/NFU9rBd + skórzane, brązowe rękawiczki.
    Znaki szczególne: Nietypowe oczy, białe włosy, szarawy odcień skóry, potrójna szrama przechodząca przez prawe oko, blizna na szyi.
    Zawód: Chirurg // Ordynator Nadmijdupa, Moczymorda, Furfant i Zbereźnik
    Pan / Sługa: Kurator: Jasiek Sebek.
    Pod ręką: Klucze do mieszkania, klucze do Kliniki, pieniądze.
    Nagrody: Animicus, Prezentełko, Kula Pomocna, Tęczowa Różdżka, Bursztynowy Kompas
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry
    Dołączył: 08 Lip 2016
    Posty: 640
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 6 Luty 2017, 14:06   

    Na samą myśl o tym, że Tulka mogłaby spędzić noc z Anomanderem aż się wzdrygnął. Nie, nie chodziło o to, że dziewczyna nie może, Bane nie zakazał jej przecież kontaktów z innymi mężczyznami. Chodziło raczej o to, że... Anomander to wielkie smoczysko. Zarówno w postaci gadziej jak i ludzkiej. Widok pewnie byłby ciekawy, ale Tulka nie wyszłaby z tego cało.
    Gdy ją do siebie przyciągnął, zaczęła mu się tłumaczyć. Słuchał cierpliwie, wdychając jej nęcący zapach. Zamknął przy tym oczy i dzięki temu uspokoił się.
    Jego panika była właściwie irracjonalna. Przecież Tulka wróciła, może nie zupełnie do niego chociaż bardzo mocno chciał w to wierzyć, ale wróciła. Gdyby znowu odeszła... Nie. To głupie. Nie ma sensu. Nie wraca się po to by zaraz odejść.
    - To nie tak, że jestem zaborczy i nie pozwolę ci nigdzie iść. - wyjaśnił - Jesteś wolna, możesz robić co tylko zechcesz. Po prostu... - zawahał się szukając odpowiednich słów - Nie chcę byśmy rozstawali się skłóceni. Dlatego codziennie rano, niezależnie od mojego humoru, będę się starał byśmy do pracy rozchodzili się w zgodzie. - wtulił nos w jej włosy. Nie wiedział czy zrozumiała o co mu chodzi, sam czasem nie mógł pojąć swojej pokrętnej logiki... Ale taka była prawda. Bał się, że jeśli znowu się pokłócą ona odejdzie na zawsze.
    Tulił ją do siebie mocno i zaczął całować co najwyraźniej spodobało się dziewczynie, bo nie oponowała. Co więcej nawet, rozchyliła usta przyjmując pocałunek i starając się nadążyć za zachłannością Bane'a.
    Rękoma wodził po jej plecach, krzyżu i wreszcie pośladkach. Szczypał delikatnie skórę przez materiał. Tętno przyspieszyło nieznacznie, podnosząc ciśnienie.
    Bane miał na nią straszliwą ochotę. Łapał się na tym, że jego własne myśli o tym co zrobi Tylce jak już wreszcie dojdzie do zbliżenia, zawstydzały go a czasem nawet przerażały. Lubił na ostro, to fakt, ale z nią trzeba będzie delikatnie. Pomału. Kto wie, może po zabawie z nią polubi spokojniejsze igraszki?
    Odsunęła się od niego nagle. Mężczyzna spojrzał na nią pytająco a jego tatuaże przestały świecić. Brwi lekko zmarszczył gdy zaczęła mówić bez składu i ładu.
    I nagle osunęła się w jego ramiona.
    No dobrze. Bane wiedział jak bardzo seksowny i pociągający jest, dodatkowo też nie raz widział jak kobiety reagują na jego dotyk... No ale żeby od razu mdleć? Po pocałunku...?
    Chwileczkę...
    Bane złapał przelewające mu się przez ręce ciało Tulki i szybko zaniósł je na sofę. Była blada jak ściana i całkowicie bez życia.
    Nagły strach sparaliżował go całkowicie. Przyłożył dłoń do ust i cofnął się kilka kroków, wpatrując się z niedowierzaniem w nieruchomą Tulkę.
    Tak zginęła ta kobieta, w laboratorium MORII. Od pocałunku...
    Skoczył ku niej jak pantera i szarpnął za ramiona. Chyba trochę za mocno bo grzywka lisiej dziewczyny rozczochrała się jeszcze bardziej a uszy zamajtały na wszystkie strony.
    - Nie, błagam. Nie w ten sposób. - jęknął sprawdzając puls. Ręce trzęsły mu się niemiłosiernie dlatego musiał kilka razy przyłożyć palce do szyi i na nadgarstek.
    Oddycha! ... Jeszcze.
    Bez chwili zwłoki otworzył jej usta i oglądnął wnętrze. Było czyste, na języku nie zauważył żadnych wybroczyn czy zaczerwienienia. A więc co ją tak zmogło?
    Nie ma oznak zatrucia. Nie dusi się bo oddycha. Może zwyczajnie... zasłabła z głodu?
    Strach zaczął powoli ulatywać. Bane wziął głęboki oddech. Usiadł w nogach dziewczyny i podniósł je tak, by były wyżej głowy. Za chwilę powinna się obudzić.
    W duchu przeklinał i wyzywał siebie samego od najgorszych. Jak mógł dopuścić, że Tulka zasłabła u niego, najprawdopodobniej z głodu? Co on sobie wyobrażał robiąc wczoraj na kolację marne kanapki? Powinien iść do recepcji i poprosić o coś treściwszego, konkretniejszego.
    A dziś jeszcze dodatkowo niczym jej nie ugościł. Świetny gospodarz, nie ma co!
    Czekał cierpliwie aż mała się obudzi. Zdenerwowanie powoli z niego uchodziło, tętno zwolniło, oddech również. Oczy i twarz na powrót zaczęły wyrażać spokój, chociaż w czarnych tęczówkach o zielonych źrenicach można było ujrzeć troskę.
    Położył dłoń na jej czole a później przeniósł na policzek który zaczął delikatnie głaskać.
    - No już. Wróć do mnie.
    _________________




    Trucicielka Serc

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Maskotka
    Godność: Julia Renard
    Wiek: Wiualnie 18
    Rasa: Lisi Opętaniec
    Lubi: Liiiiski *-*, kakao
    Nie lubi: Grzybów
    Wzrost / waga: 173/60
    Aktualny ubiór: Turkusowa sukienka do połowy uda, brązowe, wiązane sandałki na lekki obcasie.
    Znaki szczególne: Lisie rude uszy i ogon, długie rude włosy oraz perłowe pierzaste skrzydła z rudymi końcówkami piór
    Pod ręką: Niechniurka - Kropka
    Nagrody: Korale Zamiarne, Blaszka Zmartwienia, Czarodziejska Wstęga, Prezentełko, Kula Pomocna, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Zakwasy po jeździe konnej, rozcięcie na kości policzkowej
    Dołączył: 05 Cze 2016
    Posty: 601
    Wysłany: 6 Luty 2017, 15:32   

    - Bani spokojnie - uśmiechnęła się na jego słowa - jeśli chcesz to chętnie z Tobą zostanę jeśli nie jest to problem, nie będę musiała przynajmniej szukać jakiegoś mieszkanka na tyle blisko, żeby móc codziennie rano być na czas w pracy - zaśmiała się i pogładziła go po policzku. - o ile oczywiście pan Anomander przyjmie mnie pod swoje skrzydła.
    Mruczała oddając się pocałunkowi i jego pieszczotom. W taki sposób mogłaby zaczynać i kończyć każdy dzień. Na pewno szła by wtedy do pracy w dobrym humorze, gotowa stawić czoła wyzwaniom nadchodzącego dnia. Ale jej kochany organizm oczywiście musiał wszystko zepsuć.
    Omdlenia zdarzały się jej dość często od czasu wypadku, nikt jednak nie umiał określić czemu tak się dzieje. Miała jednak spokój przez ostatnie trzy miesiące, myślała, że już spokój.
    Po kilku minutach w końcu otworzyła oczy, krzywiąc się. Czuła czyjąś dłoń na policzku. Otworzyła lekko oczy - Bane? - zapytała niepewnie. Rozejrzała się po pokoju zdezorientowana. Co się właściwie stało? Pamiętała, że ruszyła na górę, się przebrać, potem Bane ją zatrzymał, zaczęli się całować i potem...pustka... - Co..co się stało? - zapytała i jeśli mężczyzna puścił jej nogi, spróbowała wstać. Nadal kręciło jej się niemiłosiernie w głowie. Przyłożyła dłoń do swojej głowy, nadal jej się w niej kręciło. I trochę ją bolała. Zaciskała mocno powieki i zagryzła zęby.
    Siedziała tak chwilę i oddychała głęboko. Powoli jej twarz odzyskiwała kolory - już myślałam, że mi to przeszło... - westchnęła - widać mój kochany organizm uznał, że było zbyt dobrze i przypomni o sobie - zaśmiała się słabo i oparła o sofę, znów zamykając oczy. Wplotła palce we włosy. Jej uszy leżały płasko. Powoli dochodziła do siebie. Spojrzała w oczy mężczyźnie obok i uśmiechnęła się - zaraz mi przejdzie, nie martw się - sapnęła - muszę tylko chwilę posiedzieć - westchnęła głęboko i poruszyła uszami, sprawdzając czy nadal będzie ją tak bolała głowa. Z ulgą odkryła, że już jest lepiej. Usiadła już prosto - mogłabym dostać szklankę wody? - zapytała niepewnie, uśmiechając się do mężczyzny.
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,15 sekundy. Zapytań do SQL: 10