• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Klinika » Recepcja i poczekalnia
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 18 Luty 2019, 21:52     

    Opuściła wzrok i nieświadomie skinęła głową, przyjmując do zrozumienia wiadomości, które przekazywał jej mężczyzna. Faktycznie jej kłamstwo nie miało sensu - ja...nie lubię kłamać - przyznała. To było coś złego, coś dla niej całkowicie nienaturalnego. Wuj kłamał, matka też często kłamała by ją chronić, zanim całkiem została złamana, ale Rim nie potrafiła. Wolała nic nie mówić i za to oberwać niż mówić nieprawdę. Ale tym razem chyba nie przejdzie. W szczególności, że nie chciała pogarszać sytuacji. Już i tak miała bardzo złe przeczucia co do tego co się działo z panią Iris.
    Gdy pan Elias (bo tak się teraz przedstawił) chciał otworzyć drzwi, Upiorna złapała go za rękaw, chcąc go powstrzymać. Było jej wszystko jedno co się z nią stanie, ale nie chciała, by przez nią ktoś jeszcze cierpiał. Za dużo złego już narobiła - proszę mi dać jeszcze jedną szansę... - odezwała się i spojrzała błagalnie w czerwone oczy rozmówcy.
    Gdy tylko się zgodził, zaczęła intensywnie myśleć nad bardziej prawdopodobną historią. Trzymała nadal jednak jego rękaw, jakby bojąc się, że nie poczeka i wejdzie, a wtedy jakiekolwiek szanse przepadną.
    - Może... - zaczęła niepewnie - może znał pan moją mamę...nie był u nas dawno i zdziwił się widząc mnie tutaj....więc postanowił zapytać skąd się wzięłam w Miasteczku Lalek i dopiero teraz dowiedział się o jej śmierci i mojej ucieczce? - zapytała z nadzieją. Nie dała rady nic więcej wymyślić. Była już zmęczona i do tego nadal nie czuła się dobrze. Zakaszlała cicho w rękaw za dużej kurtki i pociągnęła nosem. Dostała może i leki, ale co z tego jak później i tak spędziła czas na świeżym powietrzu, a przez stres raczej za szybko nie uda jej się wyzdrowieć. Nie z jej ciałem, na którym szybko pojawiają się siniaki i nie jest przyzwyczajone do zmian temperatur.
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 20 Luty 2019, 23:20     

    Kształtowanie się charakteru, czy może raczej istoty nas samych... Pamiętam wiele rozmów poświęconych na ten właśnie temat. Zawsze zgrabnie przeplatany z oczekiwaniami, jakie pokłada się w przyszłej głowie rodu. Wyrabianie osobowości, jest niczym rzeźbienie w twardym marmurze, każdy cios dłuta to wyzwanie, które stawia przed nami życie. Uderzenie albo skruszy kamień, albo nada mu szlachetniejszy kształt, jeśli tylko właściwie nim pokierujemy. Wspominałem w myślach słowa, które dziadek starał się wpić mi do głowy, gdy byłem jeszcze dzieckiem. Wiele bym dał, aby jeszcze raz stanąć naprzeciw niego i spojrzeć mu w oczy. Dostrzec jego reakcję, gdy w końcu zda sobie sprawę, iż wszystkie jego nadzieje i życzenia, zostały pogrzebane. Wzgardziłem przyszłością, jaką dla mnie planowano i jeszcze nigdy nie czułem z tego powodu wyrzutów sumienia,. Nieważne zatem jak zaczynamy. Chcieć to móc... muszę zatem sprawić by ta mała naprawdę chciała się zmienić. To musi być coś więcej niż trywialne narzucenie woli.
    Z rozmyśleń wyrwał mnie nagły ruch. Poczułem delikatne szarpnięcie, które sprawiło, że moje spojrzenie zatrzymało się na drobnych palcach zaciśniętych na mojej koszuli.
    Jest to jakiś początek..
    -Nie musisz tego lubić, jest to jednak umiejętność, którą warto opanować w życiu. Choćby po to, by nauczyć się bycia czujnym na kłamstwo. Można oszukiwać, ale można też zostać oszukanym. Znając tę sztukę, można uchronić się przed jej wpływem.
    Oznajmiłem rzeczowo, lekko zwracając się ku rogatej. Nadal dyskretnie penetrowałem okolicę wzrokiem, wypatrując potencjalnych świadków naszej dyskusji.
    -Lepiej. Pamiętaj o szczegółach, to te najdrobniejsze i często wydające się błahymi zwykle dodają kłamstwu realizmu. Przypomnij ile dokładnie, czasu minęło od śmierci Batul?
    Historia była warta tego, by ją podchwycić, to też sam zająłem się zbieraniem z zakamarków pamięci wszelkich informacji na temat przeszłości Rim oraz jej matki, na które udało mi się natknąć, gdy żerowałem na jej snach.
    Słysząc jak dziewczyna, zaniosła się kaszlem, przechyliłem delikatnie głowę. Niewątpliwie będzie trzeba również popracować nad jej kondycją fizyczną. To jednak wbrew pozorom dużo łatwiejsze zadanie.
    Przymknąłem powieki, po czym na mojej twarzy niespodziewanie wykwitł, ciepły przepraszający uśmiech.
    -Widzę, że nadal nie czujesz się zbyt dobrze, prawda? Myślę, że dokończymy naszą rozmowę wewnątrz. Nie chciałbym, abyś z mojej winy bardziej się pochorowała, Rim.
    Mówiąc to, otworzyłem drzwi po czym zachęciłem rogatą, do wejścia, delikatnie kładąc jej dłoń na ramieniu.
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 21 Luty 2019, 00:45     

    Uciekła wzrokiem w bok. Niestety mężczyzna miał rację, w szczególności, że wychowywała się raczej w zamkniętym otoczeniu, gdzie nie miała okazji by poznać bardziej zwyczaje innych czy też by nauczyć się jak rozpoznawać dane zachowania. Ale to nie oznaczało, że podobał jej się pomysł nauki kłamstwa. Może i była Upiorną, ale to nie znaczyło, że będzie chciała z tego korzystać. Na pewno nie będzie chciała nikogo okłamać, jeśli nie będzie to ostatecznością.
    Otworzyła szerzej oczy, gdy usłyszała imię swojej matki. Przecież nic mu na ten temat nie mówiła...ale widać w snach widział o wiele więcej niż chciałaby komukolwiek przekazać - niecałe dwa tygodnie...może półtora - powiedziała głosem bez emocji. Straciła wtedy wszystko co miała do tej pory, a i tak nie miała za wiele. Ale przynajmniej miała miejsce, gdzie mogła wrócić, spać nawet te kilka godzin, nie musiała się martwić o deszcz czy chłód, a tego dnia musiała uciekać jak najszybciej. Gdyby wuj się obudził, to na pewno by do niej też się dobrał i raczej nie byłaby to szybka śmierć, w szczególności, że stracił jedną z osób, które zarabiały nawet całkiem sporo, mimo tego, że Batul się całkowicie poddała.
    Poczuła się bardzo niepewnie, widząc uśmiech bruneta. Było w tym coś bardzo niepokojącego. Dlaczego tak nagle z chłodnego stał się taki przyjazny? Postanowił już odgrywać swoją rolę? Nie wiedziała, ale podziękowała grzecznie i weszła do środka. Tu było o wiele cieplej. Rozejrzała się, ale nie znalazła pana Marwicka. Czyżby to jednak nie on przybył do Kliniki? A może rozmawiał z lekarzami? Chyba będzie musiała poczekać.
    Oddała Recepcjonistce termos, dziękując bardzo za niego i usiadła na jednym z krzesełek. Tak by widzieć całe pomieszczenie, by nie umknął jej fakt pojawienia się jej gospodarza, ale jednoczenie by sama nie przeszkadzała innym. Czasem pokaszliwała, ale nie marudziła nawet przez chwilę. Widać jednak było, że się bardzo denerwuje.
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 24 Luty 2019, 23:44     

    Zająłem miejsce na jednym z krzeseł, w mojej pozie dało się wyczuć pewną nerwowość. Nie miała ona jednak nic wspólnego z moim stanem umysły. Określony sposób zachowania i prezencja, były jednymi z wielu narzędzi. Dobry oszust powinien być również znakomitym aktorem, dlatego nie unikałem okazji do szlifowania ów pożytecznego kunsztu. Dlatego też nieustanie analizowałem fakty, starając się uwić w głowie jak najbardziej realną wizję swego chwilowego „JA”. Gdy Rim oddaliła do recepcji, skorzystałem z chwili, by dyskretnie wyposażyć się w długi i elegancki czarny parasol. Jego zwieńczenie było dostatecznie ostre, aby z powodzeniem zadać nim szybki sztych. Lecz teraz miał stanowić rekwizyt. Podróż po pustynnych terenach powinny nieść ślady na skórze... zaś moja cera jak zawsze, była poznaczona mleczną bladością. Parasole zaś często towarzyszom osobom szczególnie czułym na niekorzystne działanie promieni słonecznych.
    Gdy wróciła, obserwowałem ją przez chwilę. Ponowny atak kaszlu, sprawił, że wbiłem wzrok na wysokość jej klatki piersiowej, zastanawiając się, czy rana, którą jej zadałem ma z nim coś wspólnego. Zdawało się to jednak mało realne. Zadawanie ran, należało do tych rzeczy, na których szczerze się znałem. Rozcięcie przebiegające przez jej mostek było płytkie. Jego celem było bardziej wywołanie strachu niż konkretne uszkodzenie ciała. Sięgnąwszy do kieszeni, wysunąłem z niej jedwabną chusteczkę, podając ją rogatej z uprzejmym uśmiechem.
    -Wybaczże, znów Cię nękam. Ale to nagłe spotkanie, przywołało wir wspomnień, przez który nie mogłem wystarczająco się skupić na Twoich słowach.
    Westchnąłem cicho, po czym przechyliłem sylwetkę tak zwrócić się bardziej ku jasnowłosej. Ogarniające ją zdenerwowanie było równie wyraziste, co plama posoki na śniegu. Całe szczęście, łatwo było znaleźć dla niego całkiem realne wytłumaczenie, na które starałem się nakierować naszą małą konwersację. Dzięki niej chciałem też uzupełnić luki w posiadanej przeze mnie wiedzy.
    -Wiem już o przyczynie Twojej ucieczki oraz sposobie, w jaki dostałaś się w te rejony Krainy. Wytłumacz mi jednak, co przywiodło Cię tutaj. Wystarczy rzut oka, by wiedzieć, iż nie chodzi o wizytę kontrolną.
    Przeniosłem wzrok na pobliskie drzwi, za którymi dało się wychwycić odgłos czyichś pojedynczych kroków. Pozwoliłem by i na mojej twarzy, powoli wykwitały oznaki zmartwienia.
    -Nie wiem, czy wszystko dobrze zrozumiałem. Choć myślę, że w zaistniałej sytuacji, nie będzie to dobry moment na rozmowę z twym pracodawcą.
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 25 Luty 2019, 23:55     

    Nie mogła niestety usiąść zbyt daleko od bruneta. Skoro się znali, to tylko wzbudziłoby podejrzenia, że coś z mężczyzną jest nie tak. A nie chciała, żeby Zaklinacz zrobił jeszcze coś pani Iris. Już dość się nacierpiała, o ile w ogóle przeżyła. Miała nadzieję, bo inaczej chyba sama się pożegna z życiem, gdy pan Marwick się o tym dowie. Ale tak naprawdę...było jej wszystko jedno. Jedyne o co się martwiła, to żeby nic nie stało się Wiórkowi. Ale miała wrażenie, że jakby tylko go wypuścili i dali uciec to dałby sobie spokojnie radę. W końcu nie był kupiony czy wyhodowany w niewoli, tylko wyratowany od śmierci na pustyni.
    Poczuła się dość niepewnie gdy pan Elias zaczął się tak przymilnie do niej odzywać. To było naprawdę dość dziwne. Wcześniej ją straszył, groził jej otwarcie. Do tego zdawało się, że się przy tym dobrze bawi, albo że planuje jakąś inną zabawę. Nie podobało jej się to, ale teraz przez to wszystko czuła jeszcze bardziej skołowana i bardzo nie na miejscu. Przełknęła ślinę i wysłuchała pytania mężczyzny. Nie chciała wzbudzać podejrzeń, choć najchętniej by się gdzieś skryła i poczekała, aż to wszystko się skończy.
    Przełknęła ślinę, zastanawiając się nad odpowiedzią, ale nie na tyle długo, żeby wzbudzać podejrzenia. W końcu nie chciała kłamać - do...dobrze pan wie jaki jest mój wujek - zaczęła ostrożnie - jak tu przyszłam miałam sporo obtarć i siniaków, więc przy okazji zostałam wyleczona - powiedziała i westchnęła - ale przyszłam tu dlatego, że pan Marwick powiedział, że jeśli nie wróci do wieczora do domu z panią Iris to mam tutaj przyjść - może powiedziała to w złej kolejności, ale naprawdę się stresowała i martwiła. Nie byłą nigdy w takiej sytuacji i nikt nigdy nie wymagał od niej aż tyle mówienia. Tego było trochę za dużo dla młodej Upiornej.
    Zamknęła oczy - to nie jest dobry moment by mu się w ogóle pokazywać...bo to moja wina co się stało...że pozwoliłam iść pani Iris samej i jeszcze pomogłam się wymknąć - przyznała i pociągnęła nosem, otulając się znów za dużą kurtką - ale gdybym tu nie przyszła to pewnie miałabym większe problemy. Jestem gotowa przyjąć karę... - mówiła dużo, ale bez emocji. Było widać, że się denerwuje, ale teraz chyba po prostu miała już wszystkiego dość i wszystko było jej jedno. Byle tylko wszystko już się ułożyło. Wiedziała, że to była jej wina, więc nawet nie próbowała uciekać przed karą. Wiedziała, że na nią zasługuje i przyjmie ją bez słowa. Nie ważne co takiego pan Marwick dla niej wymyśli.
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 4 Marzec 2019, 20:39     

    Byłem ciekaw czy ta mała, zdaje sobie sprawę, jak wiele wątpliwości da się wyczytać z jej twarzy. Była niczym łódź, której dno znaczyły pęknięcia, nieszczelności by też całkiem wyraźne dziury. Targające weń emocję, zalewały ją, chcąc zafundować niechybne pójście na samo dno.
    Rzecz jasna jestem daleki od stwierdzenia, iż emocji należy się wyzbyć. O nie. Stanowią zbyt potężną siłę napędową dla działań, zarówno nas samych, jak i innych. Należy jednak wiedzieć, w jaki sposób właściwie z nich korzystać, jak uczynić z nich kartę przetargową czy też broń. Mimo iż w życiu przychodzą chwilę, gdy po prostu chcielibyśmy przestać czuć cokolwiek... Z własnej autopsji wiedziałem, że każda choćby najgorsza emocja jest lepsza niż apatia. Zbyt łatwo wpaść w pułapkę zobojętnienia, stać się ślepym i głuchym. Stać się kroczącą po tym świecie skorupą. A ciężko by z takiej zrobić jeszcze użytek.
    Gdy rogata wspomniała o swym wuju, przygarbiłem się, opierając łokcie o swe kolana. Na splecionych dłoniach wsparłem podbródek. Krótką chwilę poświęciłem, na coś, co miało wyglądać na refleksję, w rzeczywistości jednak studiowałem wzory zdobiące podłogę w recepcji.
    -Gdyby tylko Twoja matka....
    Westchnąłem ciężko, kręcąc powoli głową, po czym wyprostowałem się, lecz mój wzrok nadal skupiał się na przestrzeni pod moimi stopami. Minę miałem zatroskaną, mimo iż garść cennych informacji, jakimi uraczyła mnie jasnowłosa, sprawiał, iż uśmiech sam cisnął się na usta. Przynajmniej pod tym względem, nasza „współpraca” nie powinna być problematyczna. W każdym razie w swej początkowej fazie.
    -Mówisz w sposób... jakby Pani Iris nie miała własnej woli. Czy tak rzeczywiście jest? A jeśli nie, to czy doprawdy powinnaś się obwiniać o decyzję, którą sama podjęła?
    Przesunąłem dłonią po kieszeni, upewniając się, iż odnajdę tam paczkę papierosów. Zabawnym i jednocześnie irytującym był fakt, iż odwiedzając swój ojczysty świat, zawsze miałem chęć na tytoń ludzkiego wyrobu, z kolei, gdy przebywałem w świecie ludzi, rzecz miała się przeciwnie.
    -Inni nie powinni odpowiadać za konsekwencje naszych własnych wyborów... Niestety w życiu bardzo często tak właśnie bywa. Jeden z najbanalniejszych przykładów to...
    Pierwszy raz od dłuższej chwili spojrzałem wprost na nią, czekając aż, wyczuje na sobie, przenikliwe spojrzenie. Wiedziałem, że w tej chwili moje oczy można by postrzegać jako osobny element, niepasujący do zgrabnej układanki, jaką była reszta twarzy. To na niej musiałem się skupić, sprawiać by dalej przybrała formę dobrotliwej maski. Lecz spojrzenie... w tej chwili celowo dałem mu więcej swobody. Po to by Upiorna nie zapomniała, z kim tu przebywa.
    -dzieci cierpiące przez błędy swych rodziców.
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 10 Marzec 2019, 08:46     

    Mężczyzna musiał bardzo dobrze udawać, bo nie poznawała go zupełnie. Nie żeby go w ogóle znała, ale nie zachowywał się tak jak to pamiętała. To zachowanie po prostu według niej nie pasowało do niego, ale pewnie zachowywał się tak z tego samego powodu, z którego kazał jej wymyślać kłamstwo. Musiał udawać, żeby nikt się nie zorientował. Nawet z tą wiedzą jednak nie czuła się komfortowo. Musiała chyba jednak to przetrwać. Może się potem od niej odczepi, jak zobaczy, że nie jest nikim ciekawym, a tym bardziej kimś na kogo warto zwracać swoją uwagę.
    Odwróciła wzrok. Grał aż za dobrze. Na pewno tak naprawdę nawet nie poznał jej matki, ale zachowywał się tak, jakby znał ją bardzo dobrze. Ale teraz nie mogła nawet próbować zrobić czegokolwiek. W końcu sam powiedział, że jeśli rogata zdradzi cokolwiek to...on bardziej skrzywdzi panią Iris...nie mogła na to pozwolić.
    Westchnęła ciężko - to prawda, że pani Iris ma swój rozum i jest dorosła - powiedziała cicho - ale to nie znaczy, że nie ma w tym mojej winy...w końcu może i poszła sama, ale mogłam o tym poinformować pana Marwicka od razu jak tylko wyszła, wtedy nic by się nie stało - zamknęła oczy i splotła dłonie. Musiała się uspokoić. Nie mogła panikować, nie mogła płakać. To była jej wina i była tego pewna.
    Wpatrywała się w podłogę, ale nic nie widziała. Nie widziała słoi drewna, które tworzyło podłogę. Nie zauważyła kiedy zniknęła ta miła Recepcjonistka. Teraz stała tam jakaś Marionetka bez twarzy, widać skończyła się jej zmiana, albo musiała zrobić coś innego. Ale Antylopa tego nie widziała.
    Miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Że będzie mogła nadal pracować w Dworku. Nie będzie się zachowywać tak, jakby była u siebie. To nie była jej rodzina, nie był to jej prawdziwy dom. Ale nie chciała go opuszczać. Będzie się słuchać pana Marwicka, będzie analizować co może przemilczeć, a co nie. Ale raczej będzie unikać interakcji jeśli nie będzie musiała. Postanowiła to sobie...i miała zamiar się tego trzymać. Była tylko służącą i to jej wystarczyło. Mogła nawet nie zarabiać byle by mieć co robić w życiu i mieć dach nad głową.
    Nie rozumiała tego co powiedział mężczyzna. W końcu ona miała zamiar odpowiedzieć za swoje własne czyny. Za to, że nie przekazała iż kobieta wyszła z domu, więc to nie było zrzucanie winy na siebie. Ostatniej części o dzieciach też nie rozumiała. Czyżby ten brunet, który siedział obok niej i jednak nie pozwalał jej zapomnieć kim jest też miał problemy rodzinne? Cierpiał przez błędy rodziców? Nie wiedziała tego i nie miała siły ani nawet odwagi by o to pytać. Po prostu siedziała i czekała czy ktoś w końcu się pojawi. Była gotowa w każdej chwili wstać i ponieść konsekwencje tylko dlaczego musi tak długo czekać na jakiekolwiek wieści?
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek




    Dręczyciel

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Enkil Elias Arantza
    Wiek: 36 lat choć wizualnie prezentuję się na jakieś 26-29.
    Rasa: Cień
    Lubi: Lucy. Piękno w najróżniejszych odsłonach, noc, drogi alhohol i tytoń. Senne zjawy (bo są bardzo pożywne).
    Nie lubi: Rosarium! Nudy, interesowanie się tym co moje, ostrego słońca.
    Wzrost / waga: 190 cm / 85 kg
    Aktualny ubiór: http://vlep.pl/img/vlenfs.jpg + czarne sportowe okulary lustrzanki
    Znaki szczególne: Drapieżne czerwone ślepia oraz długa blizna na wewnętrznej stronie lewej ręki.
    Zawód: Złodziej, włamywacz. Zależy, kogo aktualnie Ci trzeba?
    Pod ręką: Torba na ramię, telefon komórkowy, porfel, komplet fałszywych dokumentów, klucze, okulary przeciw słoneczne, nóż.
    Broń: Katana oraz zestaw trzech noży do rzucania.
    Bestia: Avi (Arios), Kapeluterek
    Nagrody: Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.), Lustrzany Pierścień, Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Płytka rana cięta na lewej dłoni.
    Dołączył: 13 Wrz 2015
    Posty: 141
    Wysłany: 17 Marzec 2019, 21:16     

    -Nie sądzisz, że gdyby chciała, by jej mąż o tym wiedział. Sama by go poinformowała? Każdy z nas czasem potrzebuje odrobiny samotności. Bywa zbawienia, bo tylko w niej można uporać się z dręczącymi nas demonami. Po prostu uważam, że nie powinnaś się o to tak obwiniać.
    Mówiąc ostatnie słowa, ponownie postarałem się, by mój głos nagrał nieco więcej ciepła. Czy w taki sposób mówiłby dawno niewidziany przyjaciel rodziny, którego nękałyby pewne wyrzuty sumienia? Było to całkiem możliwe, o ile byłby dobrodusznym kretynem albo liczył na coś więcej od owej znajomości...
    Czekanie... dobijało tym bardziej, gdy nie wiedziało się dokładnie, na co właściwie się czeka. Bo w rzeczywistości nie czekałem wcale na konkretną osobę, lecz na dalszy bieg zdarzeń. Czy czas ten był marnotrawiony, nawet jeśli moje działania były teraz więcej, niż ograniczone? Nie... ponieważ samo przebywanie w tak bliskim otoczeniu, swej śpiącej, samoistnie wzmacniało więź, która powstała między nami. Nie było to może wyczuwalne, lecz i tak wiedziałem, że ma miejsce. Kwestia dawnych doświadczeń i idącej za nimi wiedzy.
    Myśl o więzi oraz snach pobudziła mój apetyt. W tym miejscu było wiele istot, które trwały pogrążone w śnie, nie trzeba by daleko szukać, lecz... nie wyczuwałem nic dostatecznie apetycznego. Sny Rim były pełne emocji, stanowiły wartościowy posiłek. Zastanawiałem się, jak przemiana dziewczyny wpłynie na smak jej snów... czy ta cała zabawa, w którą postanowiłem grać, nie zacznie przypominać nieco gotowania? Uśmiechnąłem się kącikiem ust, po czym zerknąłem na swą towarzyszkę.
    Niedowaga... będzie trzeba coś z tym zrobić, bo padnie po pierwszym treningu... Zanotowałem ten fakt w pamięci, przy okazji dokonując kolejnego spostrzeżenia, o którym jednak nie warto było myśleć w tej właśnie chwili.
    Drzwi wejściowe uchyliły się, lecz do pomieszczenia miast powiewu świeżego powietrza, wparowała czerwona mgiełka, owiewająca postać, która właśnie przekroczyła próg kliniki.
    Drobna kobieta o długich czarnych włosach, hardo kroczyła przed siebie, znacząc podłogę ścieżką karminowych kropel. Uraz, jakiego doznała, był wyraźny na pierwszy rzut oka, bowiem z pleców wystawało jej czarne skrzyło, którego pióra poznaczyła krew, płynąca również po plecach. Jedno ze skrzydeł zostało odcięte...
    -Biedactwo...
    Szepnąłem, mrużąc oczy i przyglądając się kobiecie, która zdawała mi się na swój sposób znajoma. Potrzebowałem jednak dłuższej chwili, aby rozpoznać w niej jedną z kelnerek, pracujących w Skrzydłach Nocy. Czyżby pracownica jednego z moich ulubionych lokali naraziła się czymś szefowi ? Po starym upiorze można było spodziewać się wiele, zwykle jednak nie tykał swoich pracownic... szczególnie jeśli zyskiwał na nich niezłe dochody.
    Gdy Arlika, zdaje się, że tak właśnie miała na imię, zaczęła płaczliwym tonem opowiadać o nagłej ciemności, która zalała skraj lasu, zacząłem łączyć ze sobą pewne fakty. Nie mogłem jednak mieć pewności... choć, jeśli, moje przypuszczenia okażą się słuszne, w klinice już niedługo będą mieć pełne ręce roboty. Na której brak, nie będą mogli narzekać również grabarze. Ale czy to faktycznie minęło już tyle czasu?
    _________________
     



    Upiorna Arystokratka

    Godność: Po prostu Rim
    Wiek: 18
    Rasa: Upiorna Arystokratka
    Lubi: Śpiewać
    Nie lubi: Być w centrum uwagi
    Wzrost / waga: 165/45
    Aktualny ubiór: Połatana spódnica, za duża, znoszona koszula, brudny, połatany kaptur, zakrywający rogi
    Znaki szczególne: fioletowe cętki na rękach, nogach i bokach, oraz wąsy na policzkach
    Zawód: pomoc domowa?
    Pod ręką: mały mieszek pieniędzy
    Stan zdrowia: Liczne siniaki i obtarcia po pobiciu, podbite lewe oko. Rana cięta przez całą długość mostka
    Dołączyła: 15 Paź 2017
    Posty: 97
    Wysłany: 21 Marzec 2019, 00:11     

    - Oni nie są małżeństwem - powiedziała jeszcze, ale nic więcej nie komentowała. Widać było, że będzie nadal ją skłaniał do myślenia, że to nie jej wina, ale Antylopa wiedziała. Doskonale wiedziała, że ona też miała w tym trochę swojej winy. A nawet bardzo dużo. Nie mówiła przecież, że to tylko jej wina, że to tylko przez nią to wszystko. Stwierdziła tylko fakt, że nie jest bez winy. Mogła poinformować pana Marwicka i pewnie tak by było najlepiej bo od razu pojechałby szukać pani Iris, ale ona postanowiła jej posłuchać i stała się tragedia. Jeśli jej nie wyrzucą na bruk to będzie się już słuchać ich we wszystkim....nie będzie nic utajniać, chyba, że to będzie faktycznie coś naprawdę niegroźnego.
    Miętosiła pasek od torby, nie wiedząc czego się ma spodziewać. Nie było już za wiele pacjentów. W sumie to nie było nikogo. Był już wieczór, więc czegóż innego by się można spodziewać? Dziwiło ją tylko to, że jeszcze nikt ich nie wyprosił. To chyba znaczyło, że jak na razie mogą tutaj siedzieć...prawda?
    Stanęła na równe nogi, widząc jak z jednego z pomieszczeń wychodzi skrzydlaty mężczyzna, chyba jakiś lekarz, a zaraz za nim pan Marwick. Nie mogła jednak wydusić z siebie żadnego słowa. Przeszedł przez Recepcję nawet jej chyba nie zauważając i poszedł gdzieś za tym strasznym Brunetem. Rim usiadła więc tylko niepewnie znów na krześle. Pewnie przyjdzie jej jeszcze poczekać. A jeśli pan Marwick będzie udawał, że jej nie zna? A co jeśli już nie będzie mogła wrócić, albo nawet wziąć Wiórka. Miała tylko nadzieję, że by się nim zajęli, a nie rzucili na pożarcie psom.
    Kłębiło się w jej głowie pełno myśli, ale jednocześnie czuła się tak bardzo pusta. Tak samo jak wtedy, gdy mieszkała jeszcze na Pustyni. Miała przez chwilę nadzieję, że znalazła dom, że znalazła miejsce gdzie może powiedzieć, że należy...ale jak widać to co myślała było bardzo dalekie od prawdy. Chyba było tak jak mówił jej wuj. Nie warto marzyć. Służyła tylko jako tania siła robocza dla innych i tak pewnie zostanie. Nikt się nią tak naprawdę nie zainteresuje, nikt jej nie da domu...nikt jej nie pokocha. Mimo, iż mężczyzna obok zwracał na nią uwagę, dziewczyna coś czuła, że nie wyjdzie z tego nic dla niej dobrego. Coś było nie tak, ale było już Rogatej tak bardzo wszystko jedno.
    Dopiero po chwili zorientowała się, że Marionetkarz nad nią stoi. Wstała od razu, aż zakręciło jej się w głowie. Przyjęła bez emocji polecenie swojego pracodawcy. Poszła po psa i mimo strachu zabrała go z wypoczynkowego. Miała nadzieję, że Rory, bo tak się chyba nazywał, zna drogę do domu i że nie będzie musiała się błąkać tak jak w tę stronę.
    Zostawiła torbę z ubraniami dla pani Iris i ruszyła do domu, żegnając się wcześniej z brunetem. Nie przewidziała, że pójdzie za nią i początkowo nie zwróciła nawet na to uwagi. Po prostu chciała już się dostać na miejsce. Musiała posprzątać jeszcze raz, wypuścić szczeniaki i do tego je jeszcze nakarmić według instrukcji które dostała. Dużo pracy przed nią, a już zapadała noc. Zanim dotrze do Dworku to na pewno będzie już bardzo ciemno. Do tego było jej tak bardzo zimno....

    ZT x2
    _________________

    #CC99FF
    Wiórek
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,37 sekundy. Zapytań do SQL: 9