• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Lokum Gawaina
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 9 Wrzesień 2018, 14:29   

    Prychnął słysząc jak stara się udobruchać Cośka - rozpieszczaj go dalej to na pewno sobie z nim poradzimy jak już te szesnaście będzie miał - powiedział, głaszcząc nadal Yukiego i spoglądając w okno na istoty uciekające przed deszczem, kłócące się, płaczące. Sam nie rozumiał co się tutaj działo, do tego czemu tak nie panował nad sobą! To nie było dla niego naturalne, przez co nie czuł się zbyt dobrze czy komfortowo.
    - Ja również...oby tylko młody zjadł bo chyba ja zjem jego - burknął cicho. Wszedł powoli do środka, odłożył kule i wziął od rudzielca jedzenie. Rzucił zwierzakom piłkę, żeby mogły się trochę pobawić i już miał iść do kuchni by dać Cośkowi jeść, Gaw go zatrzymał.
    - Też nie wiem co się dzieje i przez to robię się jeszcze bardziej rozdrażniony, że nie panuję nad tym - powiedział patrząc groźnie na rudzielca i poruszając nerwowo swoim ogonem. Widać było, że jest naprawdę zdenerwowany - wiem, że masz tajemnice i nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo chcę Cię o wszystko wypytać i ciesz się, że nie ma teraz na to czasu bo byś miał takie przesłuchanie, którego nawet ten Arcyksiążęcy Przydupas Cierń nie zafundował - powiedział patrząc mu w oczy i ruszył do kuchni. Po drodze rudzielec mógł jeszcze usłyszeć jak Demon uderza pięścią w ścianę tuż przed wyciszeniem.
    Pociągnął Cośka lekko za ucho i nałożył mu jedzenie. Wyłożył wszystko i dał łyżkę, żeby spróbował chociaż nią jeść. Niech się uczy. Nalał mu też wody z sokiem, tak jak i dla siebie i usiadł. Nie miał za bardzo co robić jak na razie, więc po prostu zaczął podgryzać kabanosy, nawet nie czując ich smaku. Nic nie mówił bo pewnie i tak młody nic by nie usłyszał.

    Deszcz Oczyszczenia 2/10
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 9 Wrzesień 2018, 22:04   

    - Tutaj? W inne miejsce nie? - Nie miał pojęcia, że w zależności od miejsca dwunożni żyli inną ilość lat. Może gdzie indziej było bardziej niebezpiecznie i coś ich zjadało? Trzeba się będzie tym później zainteresować, żeby przypadkiem się nie narazić na niebezpieczeństwo.
    Rozdziawił buzię słysząc ile lat ma Lusian. Nie potrafił do tylu policzyć ani nawet wyobrazić sobie takiej liczby, a co dopiero w odniesieniu do wieku. Machał rękami próbując dojść do tego ile to jest, ale musiał się poddać, to było za trudne. - Lusian stary? Dlatego Lusian biały sierść? - Wydawało mu się, że pamięta jaśniejsze pasma w futrze innych zwierząt, choć taki widok nie zdarzał się często.
    - Zabawka imię? - Po co przedmiotowi imię skoro i tak ma już zbyt wiele nazw? Po co kolejne słowo do pamiętania? Ale skoro Duży Lis uważa, że powinien jakoś nazwać pluszaka, to może to zrobić ułatwiając sobie życie. - Pingwin imię Pingwin. - Oznajmił. To będzie łatwe do zapamiętania i nikt nie będzie miał z tym problemu. Zresztą i tak nie znał zbyt dużo imion z tego świata.
    Zdziwił się nieco agresją białowłosego i zmianą jego głosu, ale póki nie były wycelowane przeciw niemu nie przejmował się nimi nieco. Nawet widząc nastrój mężczyzny nie powstrzymał się od narzekań. Wiedział, że to niemądre i niebezpieczne, ale nie był w stanie nad sobą zapanować. - Cosiek nie chce! - Upierał się dalej, ale nie zdejmował ubrań. Nie obcierały tak bardzo jak mówił, ale cały czas trochę ciągnęły nieznacznie ograniczając ruchy. Za to było mu w nich cieplutko, no i miał gdzie chować drobne przedmioty.
    Nie zrozumiał wykładu. Nawet nie próbował. Ton i postawa mężczyzny go zezłościły. Chłopiec najeżył się gotowy do ataku, zaraz jednak skulił się w sobie przerażony walką z oboma dwunożnymi naraz. Nie miał wątpliwości, że Gawain stanie w obronie Lusiana, za długo się znali. Atmosfera zrobiła się bardzo napięta w bardzo krótkim czasie i chłopiec nie miał pojęcia co mężczyźni by z nim zrobili gdyby przegrał. Na pewno nic miłego i pewnie nie skończyłoby się na wygnaniu.
    Zachowanie Cienia skołowało go jeszcze bardziej. W jednej chwili przytakiwał Lusianowi, a w drugiej uśmiechał się i był miły dla Cośka. - Tak. - Udało mu się wykrztusić przez ściśnięte gardło. Naprawdę było mu wygodnie, a bujanie na wybojach i zakrętach pozwalało się skupić na czymś innym i uspokajało.
    W trakcie jazdy malec zdążył się już uspokoić i kiedy wchodzili do norki Gawaina zaczynał już odczuwać głód. Nie zwrócił uwagi na paplaninę Cienia i Lisa, łatwiej było ignorować wszystkie słowa nie skierowane do niego i nie męczyć się zbytnio. Jak będą czegoś chcieli to dadzą znać.
    Najchętniej od razu wziąłby się do jedzenia, ale zakupy były nadal w posiadaniu Lusiana. Już miał o tym przypomnieć i upomnieć się o swój posiłek kiedy wszystko stało się ciche. No tak, znowu ta sztuczka Gawaina. Tym razem chłopiec przynajmniej wiedział, że nie ogłuchł.
    Prychną w reakcji na pociągnięcie za ucho, jednak nie było nic słychać. Usiadł grzecznie przy stole i zaczął jeść zupełnie ignorując obecność łyżki. Jedzenie było już drobno pokrojone, więc do niczego nie potrzebował sztućców. O dziwo jedzenie okazało się surowe i całkiem smaczne. Ładował sobie rękami do buzi porcję za porcją jakby jutro miało nie nadjeść. Nie wiedział kiedy znowu uda mu się zjeść porządne surowe mięsko, skoro nawet jego zdobycz kazali mu usmażyć. Starał się nie zwracać przy tym uwagi na złego Dużego Lisa, który chyba nie miał nic przeciwko temu, że chłopiec je razem z nim.
    Zjadł wszystko co miał nałożone i wypił soczek, po czym wstał od stołu i zaniósł wszystko do zlewu. Nie podziękował za posiłek, ale i tak nie byłoby tego słychać, więc chyba nic się nie stało.

    Deszcz oczyszczenia - 2/10
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 9 Wrzesień 2018, 23:46   

    - Mhmm. - mruknął twierdząco. - Gdzie indziej o tym nie mówimy, bo mało kto tyle żyje. To tajemnica. - wyszeptał do dziecka. Jego mały mózg coś tam mielił. On nawet nie wiedział, że jest wiele światów, ale wkrótce się dowie. W końcu będzie musiał przetransportować go przez Bramę. - Nie. Lusian ma białą sierść, bo taką już ma. Lisy mają różne kolory. - wytłumaczył krótko.
    Na wybrane imię tylko się zaśmiał. Nie oczekiwał po Cośku wymyślenia imienia. To zbyt abstrakcyjna kategoria. Do tego imiona różniły się o normalnych słów, a Kogitsune dopiero zaczął się ich uczyć. Nie miał nawet pojęcia co to zdrobnienia. - Cóż, myślę, że Pingwin się nie obrazi.
    Zmarszczył brwi i oparł brodę na pięści wgapiając się za okno. - Nie rozpieszczam go! Próbuję odwrócić jego uwagę od nieprzyjemnych rzeczy, żebyśmy nie musieli słuchać ciągłego płaczu o nic. Jak nie masz zamiaru się z nim dogadywać, to przykuj go do budy. - widocznie nie tylko oni mieli problem. Na ulicach zapanował emocjonalny chaos. Co to do cholery było? Niektórzy płakali ze szczęścia, inni wręcz przeciwnie. Do tego niektórzy postanowili się o coś pobić. Wsiedli do wozu w dobrym momencie.
    - A wiesz czego mnie się nie chce? Słuchać twoich narzekań. Jak ja nie robiłbym tego czego nie chcę, to nie miałbym ani domu, ani pracy, ani pieniędzy na zabawki dla Cośka. - był już trochę spokojniejszy. Zaczynał rozumieć, że kłamstwo lub półprawda nie przejdzie przez jego usta. Ale czemu? Był zbyt rozchwiany by składać teraz szczególiki do kupy. - To dobrze. - szepnął, gdy Kogiś grzecznie przytaknął.
    Zazgrzytał zębami na groźbę Demona. - Przypomnę Ci, że Przydupas Cierń nie jest Ci obojętny, więc nie chcę nawet słyszeć tego przezwiska, jeśli nie jest to absolutnie konieczne. A też miałbym o co pytać, prawda? - wycedził zaciskając palce na Blaszce mocniej. Podskoczył lekko w miejscu, gdy Demon walnął pięścią w ścianę. - Tylko, kurna, niczego nie rozwal! - krzyknął za nim, przez co jego głos przebił się przez podniesioną już barierę. Nie po to remontował całość, żeby mieszkanie znów zostało zrujnowane!
    Gdy Cosiek jadł, a Yako pił sok, Gawain zaczął sprzątać pracownię. Wolał nie zostawiać tego bajzlu, bo jeszcze ktoś zrobiłby sobie krzywdę. Otworzył okno i dodatkowo włączył wywietrznik, po czym założył fartuch i rękawice. Wziął się za mycie aparatury i naczyń. W międzyczasie do zlewu trafił talerz i szklanka. Cień skinął głową Cośkowi. Jednak coś zapamiętał, a dodatkowo wyglądał na zadowolonego.

    Deszcz oczyszczenia - 3/10
    Głucha cisza - 2/4
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 10 Wrzesień 2018, 11:45   

    Machnął zirytowany ogonem - dla mnie to wygląda inaczej, a do budy nie wiem czym bym musiał go przykuć, żeby się nie uwolnił - warknął coraz bardziej zirytowany tym wszystkim. Co się do cholery działo? Dlaczego wszyscy nagle zaczęli być tak cholernie szczerzy? Czemu nie dało się ukryć nawet najmniejszego kłamstwa...będzie się musiał bardzo pilnować, żeby nie palnąć czegoś czego nie powinien powiedzieć ani przy Gawie, ani przy Cośku. Ech...to będzie ciężki czas i miał nadzieję, że minie szybko bo zaraz się tutaj wszyscy pozabijają.
    Słuchał bury od rudzielca, skierowanej do siedzącego na piłce Kogitsune. Nie odzywał się jednak. Wolał siedzieć w ciszy i starać się ignorować irytujące go otoczenie. Uszy miał położone płasko, ogon co jakiś czas poruszał się nerwowo, a zęby i pazury miał lekko wydłużone, za to oczy płonęły, a źrenice były wąskie.
    - To, że lubię z nim spędzać czas nie oznacza, że nie jest mi obojętny - warknął na kochanka, cały najeżony - to że raz z nim spałem, a raz zrobił mi dobrze nie znaczy, że jest mi do czegokolwiek potrzebny. Może być przydatny ale to tylko kolejny pionek! Mówiłem Ci wiele razy, że mam go w dupie! I ja w przeciwieństwie do Ciebie nie kłamię i nie zatajam aż tak często - powiedział i zrobił krok do przodu, patrząc rudzielcowi prosto w jego dziwne oczy - o co? O to czy ma większego chuja czy o to dlaczego tak się wkurwia jak ktoś dotyka mu rogów? - wywarczał cicho do niego. Na tyle nad sobą panował by nie wywrzeszczeć mu tego w twarz. Lepiej, żeby ktoś kto nie powinien nie usłyszał takich słów.
    - Jak będę chciał to rozwalę całą tę kamienicę! - odwrzasnął w odpowiedzi. Poklepał młodego po głowie w nagrodę, po czym poprowadził go do łazienki. Podstawił mu taboret i pokazał, że ma umyć ręce. Nie zrobił tego co prawda przed jedzeniem, ale lepiej żeby resztki mięsa i jajka nie były wszędzie. Gdy to zrobił pogłaskał go. Nie miał siły by go zmuszać do mycia paszczy zrobią to w Willi. Może do tego czasu już wszystko się uspokoi.
    Poszedł do sypialni i poturlał piłkę lisom, które zaczęły się nią bawić. Ciekawe czy to zachęci Cośka, do przyszłych zabaw. W końcu nie wyglądał na zbyt przekonanego do tego, że będzie to coś fajnego. Zaczął się pakować. Musiał wziąć scenariusz, który przejrzał czy czasem jakaś stronica nie ubyła. Wziął też gazety. Kto wie, może już teraz załatwi sprawę z samochodami? Zobaczy jaki będzie miał humor.
    Nagle jednak coś mu się przypomniało. Wziął jakąś pierwszą lepszą kartkę, którą znalazł i na szybko na niej napisał:
    Cytat:
    Zrób lekarstwo dla Yukiego

    Nie chciało mu się przekrzykiwać ani próbować dogadywać na migi. Położył to obok rudzielca gdy ten zajmował się czym innym i wrócił do sypialni by usiąść na łóżku i co jakiś czas suwać po podłodze nową zabawką lisów.

    Deszcze Oczyszczenia 3/10
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 10 Wrzesień 2018, 21:35   

    Był już nieźle przestraszony, a kłótnia wydawała się zaostrzać. - Cosiek nie chce mówić! - Prawie wybuchł płaczem starając się wytłumaczyć, że nie wie czemu narzeka na głos. - Cosiek nie chce Gawain i Lusian zły. - Nie miał gdzie się schować, bo piłka odcinała wejścia pod ławki, więc kiwał się na siedzisku starając się uspokoić. Na wszelki wypadek zagryzł wargi, żeby nic więcej nie wyrwało mu się z ust bez uprzedniej kontroli mózgu.
    Przez prawie całą drogę wgapiał się za okno, ale nie zauważył nic co mogłoby go zdziwić. Co prawda dwunożni wydawali się żywsi niż normalnie, ale kto tam mógł wiedzieć jakie mają zwyczaje.
    Po jedzeniu humor zdecydowanie mu się poprawił i nie chciał go sobie zepsuć robiąc awanturę o nic. Co prawda nie chciało mu się iść do łazienki i myć, bo zaczynał już być senny, ale grzecznie poszedł. Umył ręce dokładnie widząc, że Duży Lis go obserwuje. Chyba się opłaciło, bo białowłosy go pogłaskał. Może w nagrodę, albo żeby pokazać, że nie jest już zły, chłopiec nie wiedział.
    W poszukiwaniu miejsca na drzemkę potuptał do sypialni. Jednak zamiast umościć się na łóżku i zasnąć usiadł na podłodze odbijając piłkę do lisów. Czworonogi szalały z zabawką, ale Cosiek nie miał siły ani ochoty by gwałtownie się ruszać. Siedział tylko uśmiechając się półprzytomnie i odbijając piłkę kiedy tylko poleciała w jego stronę.

    Deszcz oczyszczenia - 3/10
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 11 Wrzesień 2018, 20:13   

    Przeczesał rude kłaki i przymknął na moment oczy, głośno wypuszczając powietrze. Nieruchomo trwał w tej pozie dobre kilkanaście sekund zanim opuścił rękę i spojrzał na Yako. - Czegoś się tak przyczepił? - brzmiał znacznie spokojniej. Spuścił z tonu. - Przecież jeszcze siedzi w ubraniach, nie gryzie nas, nie roznosi wszystkiego w pył. Niech sobie narzeka. Przynajmniej nas nie obraża. - bronił Kogitsune. Które dziecko nie grymasiło, nie prosiło o wzięcie go na ręce, gdy nie chciało mu się już chodzić? Gdyby poprzestał na dalszym obrzucaniu Yako błotem, to nigdzie by nie zajechali. Nie na płonących kołach. Do tego zrobiło mu się szczerze głupio. Mały miał rację. Nie powinni się kłócić. W zasadzie nie było o co, ale kiedyś musieli dać upust emocjom. Zbyt długo kryli się za fałszywymi uśmiechami i wyuczonymi uprzejmościami. Dla Cienia było to tak nienaturalne, że zaczynał odnosić wrażenie, że skóra na policzkach zacznie mu pękać.
    Stał i patrzył na wydzierającego się na niego, najeżonego Demona. W pokoju zrobiło się jakby cieplej. A może po prostu ciśnienie mu skoczyło? Odchylił się do tyłu, gdy Yako nagle znalazł się niebezpiecznie blisko i cofnął o krok. Wyprostował się i lekko odchrząknął, gdyż zaschło mu w gardle. - Co mnie tam jego chuj! - wycedził i machnął ręką. - I tak nikt Cię w tym nie prześcignie... Gdy usłyszałem gdzie byłeś, gdy Lani miała mnie na widelcu, poczułem się gorszy. Czekając na zakończenie Twojej operacji usłyszałem, jak miło spędzałeś czas u Ciernia i jakim jestem zimnym, nieczułym draniem. I z czasem przestało mnie interesować, co Cierń zobaczył w Tobie, w jakiej dziedzinie łóżkowych igraszek i zalotów może być ode mnie lepszy. - postąpił krok naprzód i wycelował w niego palcem. - Za to zaczęło mnie zastanawiać, co jest w nim takiego specjalnego, że się nim interesujesz. Przysłał sztylet, dziwny wierszyk, chce naszego szczęścia i zbiera Sojuszników. Więc mam pytania, a w zasadzie tylko jedno, wokół którego powstają inne. Kim on do cholery jest? Kogo tak bardzo chciał wykończyć, że przekazał mi rodzinną pamiątkę? Po co w ogóle jestem mu potrzebny? Mógłby mieć całą prywatną armię, a on zajmuje się jakimś parszywym Cieniem. - odstąpił od niego i odetchnął głęboko. - Zrozum, pakuję się w batalię, która pozostaje wielką niewiadomą. I może zatajam i kłamię, ale kłamca kłamcę rozpozna. Nie wierzę, że niczego Ci nie powiedział. W klubie, w Klinice, przy każdym spotkaniu było widać jak dusi w sobie potrzebę by w końcu się komuś wygadać i Twoja aura nie jest tu bez znaczenia. - splótł ręce na piersi. Wyraźnie nie odpuszczał i czekał na jakiekolwiek wyjaśnienia.
    Przewrócił oczami. Czasem odnosił wrażenie, że jego kochanek ma osiem a nie osiemset lat. Pokręcił tylko głową i odłożył mokry talerz do suszenia. Zerknął na kartkę, którą podstawił mu Yako. Przytaknął skinięciem, ale po minie było widać, że trochę się boczy. Nie mam sklerozy. Odprowadził go wzrokiem, jednocześnie zmniejszając barierę. Nie powinna obejmować sąsiednich pomieszczeń.
    W mig zaparzył ziołową miksturę dla Yukiego. Lepiej by nie zaczął znów kichać i strzelać lodowymi pociskami. Poszedł po małą, białą kulkę i zmusił do wypicia herbaty. Yuki kręcił się pod nim i maniakalnie mielił jęzorem, ale nie był szczególnie zły. Jako młody lis powinien być jeszcze przy matce, więc wszelkie zabiegi Cienia uważał za konieczność i wyroki siły wyższej. Za to wyraźnie spieszyło mu się do piłki, bo ledwo go puścił i już biegł by się na nią rzucić i trącać łebkiem.

    Deszcz oczyszczenia - 4/10
    Głucha cisza - 3/4
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 11 Wrzesień 2018, 22:53   

    Wywrócił tylko oczami i prychnął zirytowany. Do tego wszystkiego jego nogi miały już dość łażenia. Prawa bolała bo była świeżo zagojona, a lewa od tego, że cały czas utrzymywał na niej praktycznie cały ciężar gdy chodził. W końcu jak się chodzi o kulach to nadal się używa przynajmniej tej jednej nogi. Tak bardzo chciałby się w końcu walnąć do wanny i odpocząć. Dać się rozluźnić spiętym mięśniom. Może w willi sobie popływa, o ile Gawain nie uzna, że to jest za duży wysiłek, a przecież ma się oszczędzać. Pewnie będzie teraz nad nim wisiał bardziej, niż miałby Bane'a jako stałą pielęgniarkę. No cóż...będzie ciekawie, bo Yako na pewno zbyt długo nie usiedzi na tyłku.
    Oddychał głęboko. Uszy miał tak płasko położone, że gdyby nie czarne końcówki to całkiem zlałyby się z śnieżnobiałymi włosami. Zmrużył oczy i lekko uniósł jedną wargę. Był cały najeżony, a jego ogon wściekle bił na boki -chcesz wiedzieć dlaczego? Zaraz Ci powiem! - warknął i nagle z jego ust polał się potok słów, które miały być tylko dla niego. Słów zdradzających tajemnice pewnego Arystokraty i jego rodziny, które Demon usłyszał z jego własnych ust - i co? Mam go po prostu olać? Zwłaszcza, że masz taką, a nie inną pracę? - zapytał dziubiąc go palcem w mostek - robię to dla Ciebie. Im więcej sojuszników tym mniej zawracania Ci dupy i problemów! Ciesz się więc, że się Tobą zainteresował on, a nie jakiś żul z Cukierkowej, bo przynajmniej masz jakieś solidne plecy - powiedział. Było owszem cieplej w pomieszczeniu i to na pewno była wina Demona, który ledwo co się trzymał - miałem tego nikomu nie mówić, więc lepiej sam trzymaj język za zębami - Dodał jeszcze. W końcu się odwrócił i zajął swoimi sprawami.
    Spojrzał w kierunku kuchni, gdy wróciły dźwięki, ale z tamtego pomieszczenia nadal docierała tylko cisza. Czyli Gawain po prostu zmniejszył powierzchnię, jaką obejmowała jego moc. I dobrze.
    Przyglądał się jak podawał Yukiemu lekarstwo i jak ten wyrywał się do zabawy. Za to Cosiek powoli przysypiał. Zaszedł po jego pingwina i posadził obok niego Liska - możesz iść spać, ale zmień się najpierw w liska - powiedział, starając się nie brzmieć aż tak groźnie, ale średnio mu to wychodziło - za chwile pójdziemy w jego miejsce, w którym dwunogi nie mają ogonów, więc będziesz przez chwilę musiał być na czterech łapach - miał nadzieję, że dzieciak to zrozumie. Poza tym tak go będzie łatwiej przenieść niż chłopczyka. Mogą go znów zapakować do torby czy coś...coś się pomyśli. Teraz tylko czekać na Gawaina...niech on się do cholery pospieszy!

    Deszcz oczyszczenia 4/10
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 12 Wrzesień 2018, 09:54   

    Przez resztę drogi jakoś udało mu się zachować ciszę, choć łatwe to nie było. Musiał przestać zaciskać usta, bo kły raniły mu wargi i utrzymanie języka za zębami zostało zadaniem tylko silnej woli.
    Ku jego zdziwieniu Gawain się za nim wstawił, a przynajmniej tak się chłopcu wydawało. Niestety nie poprawiło to atmosfery, ale przynajmniej nikt się już na nikogo nie wydzierał.
    Na każdym wyboju podskakiwał na piłce i parę razy musiał się asekuracyjnie chwycić Cienia. Poza tymi rzadkimi momentami zupełnie nie zwracał uwagi na to co się dzieje w powozie, świat za oknem nadal miał urok nowości.
    Dźwięki nagle wróciły co nieco go rozbudziło. Zastanawiał się przez chwilę czy nie chce razem z lisami pobiegać za piłką, ale zrezygnował. Brzuszek miał zbyt pełny, żeby gwałtownie się ruszać i nie ryzykować utraty posiłku.
    Po chwili siedzenia znów zaczął przysypiać i ledwo zauważył przyjście Lusiana. Chwilę trwało zanim zrozumiał o co chodzi białowłosemu. Skinął sennie głową i razem z pingwinem wspiął się na łóżko. Ułożył pluszaka pod kołdrą, przytulił się do niego i zmienił w lisa. Przez ostatnie kilka godzin wydarzyło się prawie tyle dziwnych rzeczy co przez całe życie liska, więc nic dziwnego że zasnął niemal od razu.
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 13 Wrzesień 2018, 21:36   

    Szeroko otwarte oczy utkwiły w miejscu, wpatrzone w Demona. Oddech na moment zamarł. Nie wierzył własnym uszom. Nie spodziewał się otrzymać informacji o takiej wadze i ogromnym znaczeniu. Cierń nie był po prostu bękartem. Nie był po prostu Arystokratą. Brakujące elementy wskoczyły na swoje miejsce, a tryby ruszyły. Nagle wszystko nabrało sensu i logiki. Sztylet, wiersz, to jak Aeron krył się za pseudonimem. To oznaczało koniec dalszych pytań i rozterek. Koniec wątpliwości. Teraz wiedział w jakiej grze bierze udział i za jaką stawkę.
    - N-nie! - sapnął i odetchnął, bo faktycznie zaczęło brakować mu powietrza. - Ja... gdybym wiedział wcześniej! Przepraszam... - wychrypiał przez zaciśnięte z emocji gardło. Zrobiło mu się tak koszmarnie głupio. Nadal był zazdrosny o zaloty Rogatego względem jego kochanka, ale jednocześnie nie mógł nie przyznać, że Yako był piekielnie dobrym informatorem. Wyciągnąłby z każdego dosłownie wszystko. Cholera, w zamian za taką wiedzę, sam zająłbym jego miejsce w łożu.
    - Wiesz, że będę. Jeśli tylko to dziadostwo minie! - powiedział, smutno patrząc za odchodzącym Demonem. Aż zabolało. Yako go nie porzucał, ale fizyczna oznaka "odwrócenia się plecami" okazywała się przykra, nawet jeśli mieli się zaraz pogodzić.
    Zdążył się przebrać w coś bardziej ludzkiego, gdy szczątki rozmów zaczęły przebijać się przez zasłonę zbawiennej ciszy. Słowa stopniowo nabierały wyrazistości, dudnienie zelżało, a pogłos stał się odległym wspomnieniem. I tyle byłoby ze złota.
    Oparł się o framugę i łypał na lisi wiec w swojej sypialni. - Jestem gotów do drogi. Pytanie czy reszta drużyny także. - mruknął, po czym podszedł do Kitsune i położył mu dłoń na ramieniu. - Ochłoń. Przecież to nie Ty będziesz przesłuchiwany. - wyszeptał z czułością i lekko pomasował bark białowłosego, chcąc go uspokoić. - Załatwmy to szybko, a potem Cię wygłaszczę, tak jak obiecałem. - starał się pokierować myśli umęczonego Demona ku milszym wyobrażeniom. - Idziemy tylko zadać parę ważnych pytań, a nie go ukatrupić. Trochę powrzeszczysz, może coś podpalisz. Nastraszymy go i wysłuchamy spowiedzi. - kontynuował zaskakująco spokojnym tonem, jakby komentował pogodę za oknem lub opisywał zupełnie trywialną czynność. Widać było, że robił to już nie raz zachowując znajomy, chłodny rozsądek.

    Deszcz oczyszczenia - 5/10
    Głucha cisza - 4/4
    _________________





    Wysłannik Inari

    Wiek: Wyglada na ok 25
    Rasa: Lisi demon
    Lubi: Miłe towarzystwo
    Wzrost / waga: 190/85 // 175/60
    Aktualny ubiór: Czarne buty sportowe, ciemnie, potargane jeansy, biały T-shirt, czarna, skórzana kurtka. Na szyi medalion w kształcie kompasu, zawierający pukiel rudych włosów.
    Znaki szczególne: Oczy zmieniające kolor w zależności od głodu właściciela (błękit-fiolet-szkarłat)
    Zawód: Aktor/Aktorka
    Pod ręką: Klucz od domu, pieniądze, broń
    Broń: Naginata
    Bestia: Schnee [Yuuki], Kapeluterek
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Pocięty przez wybuchającego gluta.
    Dołączył: 19 Lis 2016
    Posty: 721
    Wysłany: 13 Wrzesień 2018, 22:39   

    Mina Cienia sprawiła, że poczuł mocną satysfakcję, ale z drugiej strony pluł sobie w brodę, że zdradził te informacje. Już nie raz robił za informatora ale to nie była taka sytuacja - nie wiesz tego ode mnie - warknął jeszcze. Może zachowywał się zbyt ostro, ale co miał na to poradzić. Prawie całkowicie nad sobą nie panował, przez co irytował się jeszcze bardziej, a to skutkowało tym, że był coraz bardziej wkurzony i agresywny. Już teraz miał ochotę coś rozwalić, a co będzie jak stanie z Pardonem twarzą w twarz? Jak dowie się prawdy o Cośku?
    Spojrzał w kierunku kochanka - ja jestem gotowy, a nie wiem co z resztą. Czy lisy mogą tu zostać bez obawy, że rozniosą to miejsce? I jak zamierzasz przetransportować Cośka? Ja pewnie polecę Kompasem, tak będzie najszybciej - powiedział. Widać było, że ledwo się trzyma.
    Pokręcił głową i spojrzał w dziwne oczy Cienia - uwierz mi nie denerwuję się tym, a właśnie sprawą, że w obecnym moim stanie bardzo prawdopodobne, że nie skończy się to tak jak mówisz- powiedział i zamknął oczy - wiem, że lubisz jak jestem bardziej dziki, jak pokazuję tę demoniczną stronę - westchnął - ale uwierz mi, że nie chciałbyś mnie poznać z tamtych dni. Nie chciałbyś spotkać na swoje drodze Demona, który potrafił rozdeptać głowę płaczącego niemowlaka, po czym spojrzeć na stopę jakby wdepnęło się w gówno - powiedział pokrótce o co mu chodzi.
    Wstał i sprawdził jeszcze raz zawartość plecaka - mam coś jeszcze zabrać dla młodego? - zapytał i jeśli nic nie było potrzebne to zarzucił plecak na grzbiet. Sam się nie przebierał, bo w taki sam sposób ubierał się też czasem w Świecie Ludzi, więc nie było to nic dziwnego.
    Chwycił do ręki Kompas i westchnął cicho - zanim pójdę obiecaj mi coś - powiedział i spojrzał w oczy ukochanego - jeśli posunę się za daleko zatrzymaj mnie. Odciągnij, a najlepiej ogłusz - poprosił go po czym przeniósł wzrok na bursztynowy przedmiot - Świat Ludzi, Glassville - powiedział i po chwili zniknął z pola widzenia rudzielca.

    Deszcz Oczyszczenia 5/10

    ZT
    _________________

    Lusian - #744AE8
    Luci - #AA2BB5

    Yako theme <3
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 15 Wrzesień 2018, 22:09   

    Przytaknął skinięciem głowy, lecz było one niepewne, jakby Cień bał się, że jeśli zegnie kark mocniej jego czerep zostanie oddzielony od reszty ciała. Nie mógł się teraz narażać Yako. Domowa atmosfera stała się odległym wspomnieniem. Znów był u siebie. Na grząskim gruncie domysłów, podejrzeń i knowań. Stanął oko w oko z najprawdziwszym Demonem i czując jak wszystko rezonuje od jego warkotów, wiedział, że ten byłby teraz w stanie go rozszarpać.
    - Nie idziemy tam na dwa lata. Pochowałem wszystko, co mogłoby stanowić zagrożenie. Najwyżej rozszarpią jakąś poduszkę. - wzruszył ramionami, niezbyt przejmując się tak trywialną w tym momencie kwestią. - Dokładnie tak, jak przetransportowałem go wcześniej. Przez Wrota. - wytłumaczył dobitnie. - Wezmę go jednak do torby. - skrzywił się niezadowolony. Znowu będzie musiał targać kilogramy wrażliwego ciała i starać się nie trząść nim na wszystkie strony.
    Ucisk w klatce piersiowej nie chciał ustąpić. Serce kołatało się w niej niczym spłoszona obecnością kota ptaszyna. Yako mówił teraz prawdę i tylko prawdę. Przykrą, bolesną i przerażającą. Keerowi przeszły ciary po plecach na wyobrażenie własnego kochanka rozdeptującego czyjeś dziecko. Niepohamowany umysł sam podsuwał inną twarz. Bliźniacze, onyksowe otoczaki z krążkami bursztynu patrzyły na niego osadzone w malutkiej, krągłej główce niemowlaka, który zanosił się płaczem. Nie były to bezpodstawne wizje. W końcu Yako był gotów zabić chłopczyka. A Cosiek nie był przecież niczemu winny. Kiedyś Demon mógł postanowić, że do dziecka i on powinien dołączyć, lecz póki co był jego zaworem bezpieczeństwa.
    - Masz rację, nie chciałbym. Przepraszam, że tak chciałem go wyciągnąć. - szepnął cicho. - I lubię Cię dzikiego... tak odrobinę. Może dlatego, że wtedy nie kajasz się i nie zamartwiasz wszystkim wokoło. Możesz być przystojny, wypielęgnowany, ale to pewność siebie jest najbardziej pociągająca. - przyznał zawstydzony wyznaniem, które opuściło jego usta. Przygryzł wewnętrzną stronę policzka i patrzył gdzieś w bok. To nie był czas i miejsce na durny romantyzm, ale nie potrafił trzymać języka za zębami! Cholera! Im bardziej chciał coś ukryć, tym bardziej chciało się wydostać.
    Odchrząknął przeganiając zakłopotanie, a gdy uniósł wzrok napotkał wpatrzone w niego zwężone źrenice uwięzione w szaleńczym szkarłacie. - Obiecuję. – powiedział niemalże czule, gdyby nie jego zaciśnięte gardło. Bał się spotkania z Pardonem coraz bardziej. Sytuacja wymykała się spod kontroli, do której tak przywykł. Zawsze dbał o detale, dopracowanie planu. Teraz nie miał nawet minutki, by sklecić jego ramy. Nie wiedział, czego powinien się spodziewać. Czekał go skok na głęboką wodę. Musiał zdać się na swój instynkt, który ostatnimi czasy zawodził.
    Chciałby go zatrzymać. Złapać za rękę i odciągnąć. Wytrącić kompas z pazurzastej dłoni. Powiedzieć, że nie muszą tego robić, że to nieistotne sprawy, lecz w ten sposób odwlekaliby nieuniknione. I już. Zniknął. Szansa minęła.
    Keer wziął torbę, usiadł na łóżku i pogładził ryże włosy dziecka. - Cośku. Musisz wejść do torby, żebyśmy mogli iść do Lusiana. Idziemy do pierwszej norki. Tej, w której cię znalazłem. – próbował przekonać chłopca do wejścia do torby. - Tam będę mógł ci pokazać co to film! – dodał przypominając sobie o złożonej obietnicy.

    Deszcz oczyszczenia - 6/10
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 17 Wrzesień 2018, 20:27   

    Tuż przed przemianą był już tak senny, że prawie przeoczył dotyk na głowie. Zmieniając się uchylił lekko oczy i przysunął łebek bliżej głaszczącego go Cienia. Było mu tak przyjemnie i błogo. Zaczął znów odpływać kiedy zorientował się, że Gawain coś mówi, a koło nich leży torba.
    W pierwszej chwili cały się najeżył. - Nie mam zamiaru znowu do tego wchodzić, nawet o tym nie myśl! - Powiedział po lisiemu zapominając, że rozmówca nie zna tego języka. - Nie chcę znowu sikać pod siebie!
    - To było u Lusiana? Po co mu dwie norki? - Trochę uspokoiła go informacja o celu podróży. No i może tym razem uda się jakoś dostać do ryb uwięzionych za szkłem. - Naprawdę pokażesz mi co to film? - Nawet gdyby Gawain potrafił rozmawiać ze zwierzętami to tego pytania by nie zrozumiał, bo Cosiek właśnie chwycił pluszaka. Bardzo uważał, żeby zęby nie wbiły się w miękki materiał, nie chciał uszkodzić Pingwina, ale bez niego się nie ruszy. Wsadził zabawkę do torby i jakoś sam się tam wcisnął.

    Deszcz oczyszczenia 5/10
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 18 Wrzesień 2018, 19:52   

    Jazgot wypełnił mu uszy. Cosiek wyraźnie starał się mu coś przekazać. Drobił łapami w miejscu i machał łbem na około, ujadając jakby bił na alarm. Zaraz się jednak uspokoił. Zdobył jego zaufanie i uwagę drugą norką i filmami. Keer przejechał dłonią po twarzy. Rany, czy ja też byłem taki naiwny? Po kimś mieć to musi. Chyba, że to ta lisia część.
    - Bo powrót do pierwszej Norki zająłby mu koszmarnie dużo czasu. - wypalił, po czym zatkał usta dłonią. Wlepił szeroko otwarte oczy w Kogitsunemaru. Co się właśnie stało?! Czemu gadał skoro i tak nie rozumiał?
    Cosiek coś tam jeszcze mamrotał, ale o dziwo jego lisie bablanie tym razem nie odniosło żadnego skutku. Gawain powoli opuścił dłoń i rozchylił torbę, by ułatwić Kogitsunemaru wejście do środka. Pingwin zajmował połowę, ale ruda kulka futra również zdołała się upchać. - Nie wychodź dopóki ci nie powiem. - pogładził Małego Lisa i zapiął torbę do połowy, by go ukryć, ale i umożliwić mu oddychanie.
    Ostrożnie zarzucił toboł na ramię. Zwierz sporo ważył. Jeszcze raz omiótł wzrokiem mieszkanie, ale nie musiał ze sobą zbyt wiele brać. Wyszedł, zamknął drzwi i udał się w stronę najbliższego odłamka.

    Deszcz oczyszczenia - 7/10

    Z/T x2
    _________________

     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 1 Grudzień 2018, 09:54   

    Droga trochę mu zajęła. Ciemność, bujanie i ciepło, bo opatulił Cośka dość szczelnie, uśpiły dziecko na jeszcze chwilę. Musiał przyznać, że dość długo spał jak na swój młody wiek i okropnie kusił snami, ale przynajmniej nie przeszkadzał Cieniowi.
    Wszedł do mieszkania, by zastać bajzel. Furor jak nic przechadzał się po blatach i zrzucał rzeczy na podłogę, by było mu wygodniej się bawić. W pomieszczeniu panował zaduch dający po nozdrzach amoniakiem i słodkawą zgnilizną właściwą pokarmom o wysokim indeksie glikemicznym. Ostrożnie odstawił torbę na ziemię i rozpiął ją. - Hej, Kogitsune. Zbudź się. - delikatnie potrząsnął lisem. Taryfa wyczerpana. Już ramię go bolało. Swoją torbę odłożył na biurko.
    - Furor! Yuki! - zawołał zwierzaki i zaraz usłyszał jak szamoczą się na jego łóżku, by wyplątać się z pościeli i przybiec z wywalonymi jęzorami, piszcząc radośnie, skacząc i brykając. Furor usiłował udawać, że wcale nie narobił na podłogę podczas nieobecności swojego nowego opiekuna, bo panem Gawain nie mógł się jeszcze nazwać, a Yuki machał ogonem, nieświadom swych przewin.
    Keer mógł tylko westchnąć i zabrać się za porządki, bo żadne lamenty i modły nie sprawią, że gówno samoistnie zniknie z jego podłogi. Zdjął więc buty i płaszcz, by sięgnąć po szmatę i wiadro. Widać to było jego przeznaczenie. Sprzątać po każdym jego syf. Obojętne czy był czerwony, brązowy, żółty tudzież zielonkawy w przypadku ropy.
    Nie było tego dużo, więc poszło szybko. Pozostało jedynie wypuścić smrodki na zewnątrz, ku wolności.
    - Kogitsune, chciałbyś czegoś do... Kogitsune? - jeszcze chwilę temu Mały Lis był obok i nagle go wcięło. Cień po cichu obszedł mieszkanie. Znalazł go pod kuchennym blatem.
    - Kogitsunemaru, co ty tam, u diaska, robisz? - zapytał podejrzliwie i ostrzegawczo. Nie miał zamiaru go wyszarpywać, ale nicpoń nie musiał o tym wiedzieć.
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 4 Grudzień 2018, 21:21   

    Powieki ciążyły mu bardziej i bardziej, aż w końcu nie był w stanie dłużej śledzić poczynań smoków. Wygodnie zagłębił się w poduszki kanapy.
    Był sam na łące. Słońce świeciło bardzo jasno, ale światło było jakieś dziwne, zbyt jasne i białe. Do tego promienie wcale nie grzały. Pod stopami rosły mu zamiast trawy... kafelki? Zaciekawiony rozejrzał się dookoła. Wcale nie był na zewnątrz tak jak mu się wcześniej wydawało. Grota wyglądała jak norka dwunożnych, ale o wiele wiele większa. A Słońce okazało się lampami.
    Nastąpiło uczucie poruszenia i cały świat przesunął się koło chłopca. Nie stał już na środku sali, a przy jednej z jej ścian. Za oknami na półkach wyłożone były same smakołyki. Kawałek sarny, martwe króliki i nawet kolorowe ptaszki i ryby. Lisek przytknął nos do szyby niemal już czując zapach i smak delikatesów, ale wszystko nadal się przesuwało i trochę trzęsło.
    Za następną witryną wyłożone były zabawki. Pingwiny we wszystkich kształtach, rozmiarach i kolorach jakie tylko chłopiec potrafił sobie wyobrazić. Sięgnął po jednego z nich nic nie robiąc sobie z przezroczystej przeszkody. Kiedy mała rączka zacisnęła się na rozkosznie miękkim pluszu lampy zaczęły zachodzić za podłogę. Cosiek patrzył jak urzeczony, nie wiedział, że mogą tak robić. Do tej pory tylko włączały i wyłączały się zawsze pozostając w tym samym położeniu.
    Po chwili znowu zrobiło się jasno. Żarówki świeciły prosto z góry, dokładnie tak jak na początku, zupełnie jakby nigdy nie wybrały się na spacer za podłogę. Chłopca niewiele to obeszło, bo zajął się zdobytym pingwinem. Był wielki. Dużo większy od Cośka, może nawet tak duży jak Gawain? I cieplutki. Malec przytulił się do niego mocno wczepiając paluszki w futerkowe pióra i schował głowę pod jedno ze skrzydeł.
    Siedział w powozie. A przynajmniej czymś umocowanym do konia, nie było ścian jak w tych którymi wcześniej jeździł. I znowu był sam, ale wcale się nie bał. Rytmiczny stukot kopyt i delikatne kołysanie drogi uspokajało. Obserwował mijane krajobrazy swoimi dziwnymi oczyma. W oddali majaczyła jakaś postać. Nagle stała się ostrzejsza i bliższa.
    Dwunożny ubrany w skóry machał do niego przyjaźnie swoją laską zapraszając do zabawy. Niewiele myśląc chłopiec zeskoczył z deski służącej mu za transport i podbiegł do mężczyzny. Nieznajomy uchylił przed nim kapelusz z szerokim rondem i wskazał na wypasane przez niego kury. Ptaki nie przypominały żadnych, które już kiedyś widział. Niektóre były trójkątne, inne kwadratowe, a tamta była chyba w kształcie jakiejś litery! Chłopiec nawet nie zauważył kiedy zmienił się w lisa. Może teraz, a może kiedy znalazł się na wozie? Czy to ważne? O wiele ciekawsze wydawało mu się zaoferowane polowanie. Zasadził się i chciał skoczyć. Tylko na którego ptaka najpierw?

    Obudził go głos Gawaina. Dookoła było ciemno i ciasno, o dziwo całkiem wygodnie i przytulnie. Po paru próbach wyplątał się z torby i rozejrzał. Bez wątpienia znajdował się w norce Cienia, ale jego samego nie było nigdzie widać, a dookoła panował straszny rozgardiasz i bardzo było czuć lisami. Tuż koło niego przebiegł rozbrykany Furor prawie go tratując. Instynktownie umknął pod kuchenny blat nie chcąc ryzykować jeszcze bliższego spotkania z łapami Furbo.
    Zaspany ułożył się najwygodniej jak mógł w małej przestrzeni z zamiarem zdrzemnięcia się jeszcze trochę. Zmienił zamiar kiedy zaburczało mu w brzuchu. Doczołgał się do przezornie schowanych bananów i wgryzł w jednego nie przejmując się skórką. Owoc zrobił się trochę bardziej miękki i słodki niż zapamiętał, ale nie wydawał się jeszcze zepsuty. Nie zdążył zrobić nic więcej bo zawołał go Gawain. Lisek wysunął spod szafki swoją rudą główkę ciągnąc za sobą kiść niegdyś żółtych bananów. Spojrzał z zaciekawieniem na Cienia czekając na propozycję prezentu.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 1,88 sekundy. Zapytań do SQL: 10