• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki » Wiśniowy sad
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 9 Grudzień 2017, 16:03   

    Uśmiechnęła się lekko. Albo nie umie gadać zbyt dobrze albo próbuje ją obrazić. Zapewne te drugie. W jej ręce pojawiła się tabliczka z napisem: "Nie myl malutkiego z maluczkim, kotku."
    Tak jak poprzednio tabliczka po chwili zniknęła.
    Kręciła malutkie ósemki czubkiem parasola. Starała się wyczuć pumę. Nie było to łatwe, bo walczyła raczej z ludźmi. Niby kilka razy walczyła ze zwierzętami, ale nie takimi.
    Zastanawiała się czemu puma tak otwarcie i głośno wszystko rozpoczęła. O ile się orientowała kotowate preferowały ataki z zaskoczenia, a ona przechodziła dwa razy niemal pod nią.
    Było zapewne jakieś wytłumaczenie takiego zachowania, możliwe iż nawet by pomogło jej w obecnej sytuacji, ale nia miała specjalnie czasu by się nad tym zastanawiać.
    Ciekawe co mogło ją tu sprowadzić. Gdyby to były jej tereny łowieckie to by raczej prędzej czy później ktoś pumę zauważył lub zniknął, przewijało się tu całkiem sporo osób. Bez względu na powód jej obecności tutaj ewidentnie nie podobała się jej obecność Erminei.
    "Chcesz mnie zjeść czy dać spokój? Nie wiem jak ty, ale ja mam plany."
    Szczerze mówiąc nie spodziewała się by dała jej spokój, a nie mogła tak po prostu odejść. Byłoby to nierozsądne. Puma była bez wątpienia od niej szybsza i mogła zaatakować od tyłu gdyby spróbowała odejść.
    Oczekiwała raczej gwałtownej reakcji, nie była może specjalistką w czytaniu mowy ciała zwierząt, ale widać było wyraźnie coś na kształt poirytowania i wściekłości. Słowa też nie były specjalnie miłe.

    Spodziewała się ataku w każdej chwili więc była gotowa do uniku, a potem szybkiego wyciągnięcia rapiera z parasola i kontrataku. Silne uczucia w walce raczej nie pomagają. Ludziom. Miała nadzieję, że pumom też.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 12 Grudzień 2017, 01:17   

    Rozumiala juz z kim ma do czynienia. Z mądralińską. Taką co wielbi pokazywać innym czego to ona nie wie i nie umie, jednocześnie ponizajac otoczenie. Ludzie są naprawdę paskudni. A te ich słowa. Cholera czego oni sie nawdychali by wymyślać tak podobne slowa a jednak o innym znaczeniu? Kogo tak niezdrowo rzuciło się na mózg. Na co komu tyle tego wszystkiego? Po co. W ogóle sa słowa? Wszystko tylko komplikują.
    A te od tej rzuconej na mózg sa jeszcze gorsze. Ona jest tępa. Jak nic. Widzi ze mnie wkurza to słowo a i tak go używa. Idiotka jak ta poprzednia. Puma ryknela, skurczajac okrąg po którym krążyła wokół tego dziwoląga. Widziała nowe słowa, na kolejnej tablicy. Zjeść? Ohyda. Jeszcze czego. Wolałaby sobie język odgryźć, tym bardziej że nadal ma na języku posmak porannego pysznego posiłku. Miałaby sobie to psuć mięsem człowieka? Nie. Mowy nie ma. Gdyby to był jej teren to pewnie by ją zjadła. Tak dla zasady ale nie jest więc jedzenie tego tępaka, nie leży w jej biznesie. Tak to się chyba mówi u ludzi. Bez ostrzeżenia, bez jakiegokolwiek sygnału. Nagle rzuciła się w przód. Ale nie na samice jako taką. A na jej nogi. Była na tyle blisko ze jeden błyskawiczny sus jej wystarczył (puma potrafi w jednym skoku pokonać odległość rownajacej się sześciokrotnej długości jej własnego ciala bez ogona). Jeśli samica nie wyskoczyła aby przypadkiem w górę bo tylko taka opcja jej by pomogla, to Lani wbila pazury w udo samicy. Jeśli zaś samica probowala odskoczyc na boki nie na wiele się to zdało. Lani dostosowala na tyle na ile mogła kąt skoku i rozorała pazurami prawe bądź lewe udo rudzielca. Wtłoczyła tym samym w jej ciało truciznę znajdująca się w jej pazurach. Jeśli jednak samica wyskoczyła w górę, Lani zrobila drugi skok niemal od razu, by wyskoczyć spod samicy w górę. (pumy potrafią wybić się praktycznie 7 metrów w górę), wymachujac łapami tak by dosięgnąć samicy. Wszystko to działo się bardzo szybko, czas na reakcje był naprawdę ograniczony ale wprawiona w bój istota nie powinna mieć z tym az tak gigantycznych problemów. Gdy tylko osiągnęła swój cel albo i nie, odskoczyla na znaczna odległość. By odejść z pola ewentualnego rażenia.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 12 Grudzień 2017, 19:45   

    Co robi przeciętna osoba jak ktoś skacze na nią by ją zaatakować? Odskakuje jak może najdalej.
    Co zrobiła Alissa? Skoczyła zaś w górę i w stronę atakującej jej pumy. Skok umożliwia szybkie zmniejszenie odległości, ale też pozbawia w zasadzie całej manewrowości jaką skaczący posiada - o ile nie ma skrzydeł lub czegoś o podobnym działaniu.
    Dziewczyna nie była jednak tak skoczna jak wielki kot więc w zasadzie by przejechała po jego grzbiecie, całkiem możliwe smagając go połami płaszcza po pysku, ale nie miała wtedy czasu by zwracać uwagę na takie szczegóły. Lekko niedoceniła szybkość pumy i gdyby ta nie próbowała jej rozszarpać nóg - koty i ich zabawa z jedzeniem - to by pewnie właśnie jej nogi ładnie poharatała. Zanim dotknęła jeszcze ziemi wyciągnęła rapier z parasola by od razu w momencie gdy uzyska punkt podparcia ciąć na odlew w plecy, zad, czy zadnie nogi - nie miała czasu by dokładnie wycelować, ale cel nie był też specjalnie mały.
    Po zaatakowaniu postarałaby się jak najszybciej przygotować do następnego ataku. Udałoby to się jej połowicznie. Zdążyłaby uniknąć głównego impetu ataku, ale puma rozorałaby jej lewe udo.
    Zdarza się. Ciężko wyjść z walki bez choćby zadrapania.
    Zobaczyłaby jak puma odskakuje. Za daleko by ją popieścić rapierem, wystarczająco blisko by znów mogła ją dopaść jednym susem.
    Będzie musiała się potem porządnie zająć tą nogą, póki co to był tylko równoległe do siebie płytkie rany, ale czort wie co może siedzieć pod pazurami takiego kota. Jeszcze jakieś zakażenie jej się wda.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 15 Grudzień 2017, 01:56   

    Samica nie grała jak typowy człowiek. Wyskoczyła w górę co było mądre. Tak, Lani by jej pogratulowała gdyby nie to że w tym momencie chciała rozczłonkować to jej blade, ludzkie ciało. Samica była skoczna, jak jakaś pchła. Tak, ruda pchła która kąsa. Puma źle oszacowała sile wyskoku, przez co nie do końca sięgnęła tego czego chciała. Co więcej, świat na chwilę zasłoniły jej szmaty, które ta pchła miała na sobie. Kłapneła wiec zębami i złapała za nie. Szarpnęła w bok tak by samica nie miała szansy dobrze wylądować. Nie mniej jednak, nie udało jej się uniknąć ukąsania przez rudzielca. Poczuła piekący ból w okolicy zadka, ciepła posoka pociekla po jej futrze w tamtej okolicy. Zmarszczyla pysk a w jej oczach zaplonela rządza mordu. Jak by nie patrzeć to Lani cala jest w sznytach. Stare, zgrubiale blizny, rana na karku sprzed jakiegoś czasu, gdy walczyła z kradziejem. Nie zdążyła się jeszcze zabliźnić, a tu już kolejna pamiątka. Nie żeby ona dbała o to jak jej ciało wygląda. To po prostu denerwujące że to człowiek jej to zrobił. Blizny po walkach z tygrysami i innym zwierzętami, nosiła jak trofea.
    Nie pozostała jednak dłużna. Dość ciężko ją rozproszyć podczas walki. To "draśnięcie" jednak na chwilę wtrąciło ją z równowagi. Jak tylko wylądowała na ziemii, wykorzystala impet i znowu się odbiła celując prosto w uda człowieka. Ta jednak chyba to przeczuła czy inne licho, przez co rozorała jej tylko lewe udzisko. Wielkie, ostre i haczykowate pazury wbiły się z łatwością w skórę rudzielca, pozostawiając po sobie dość głębokie cztery podłużne krechy. Jednocześnie wtłoczyła w ciało człowieka truciznę przez którą po jakiejś chwili odechce jej się choćby mrugnac. Od razu po tym, odskoczyła na bezpieczną dla niej odległość i znowu zaczęła krążyć wokół samicy, zaciesniajac okrąg z każdym okrążeniem. Szykowała się do następnego ataku. Gdy tylko wyczuła stosowny moment. Powaliła samice na ziemię, przygwozdzajac ją niemal od razu do ziemii. Nachylila ku jej twarzy swój pysk, pokazując cały zestaw swoich ostrych zębów. Ogon jej majtał wsciekle na boki a z zadka krew ciekła jej po futrze, tworząc teraz plamy na szmatach rudzielca.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 15 Grudzień 2017, 13:50   

    Tak jak się spodziewała puma znów na nią skoczyła. Nie było by to większym problemem gdyby prawie się sama nie przewróciła przez to, że noga nie chciała współpracować jak powinna. I zaczynała boleć jak diabli.
    O zrobieniu uniku nie było mowy w takiej sytuacji.
    Impet uderzenia celowo bądź nie wybił jej z ręki rapier i chwilowo oderwał od ziemi. Miała bardzo mało czasu na reakcje, a na myślenie w zasadzie wcale więc pierwsze skrzypce zaczęły grać odruchy. Uruchomiła broszę i wyciągnęła sztylet z buta.
    Uderzenie w ziemie wytłoczyło jej z płuc większość powietrza, ale miała poważniejsze zmartwienia - mianowicie opierającą się na niej i pochylającą nad jej twarzą pysk pumą.
    Nie miała specjalnego wyboru więc zrobiła jedyną rzecz jaka w jej opini dawała jej jakąkolwiek szansę na przetrwanie. Uniosła szybko rękę ze sztyletem i przytknęła go do szyi pumy lekko ją kłując by to poczuła.
    Paradoksalnie to, że była inteligentna dawało jej szansę na przeżycie. Sytuacja wyglądała bowiem tak: albo zabiją się nawzajem - jedna skończy z poderżniętym gardłem, a druga z przegryzionym gardłem/karkiem lub zmiażdżoną czaszką; albo obie odpuszczą i będą żyć.
    Zwierze by raczej nie widziało jak sytuacja może się rozwinąć. Ona mogła i Alissa miała szczerą nadzieję, że widzi, bo jako niema osoba nie za bardzo miała jak jej to wytłumaczyć w obecjnej sytuacji.
    Chciała się lekko uśmiechnąć, ale tylko się skrzywiła. Naprawdę cholernie bolało, a gorący i wilgotny oddech omiatający jej twarz, którego woni daleko było do fiołków nie pomagał.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 16 Grudzień 2017, 16:10   

    Jak dla niej wszystko działo się w spowolnionym tempie. Widziała każdy drobny szczegół, rejestrowała najdrobniejsze szczegóły. Widziała jak ten cieniutki mieczyk wypada z dłoni samicy, slyszała wyraźnie jak dudni to jej ludzkie serce, czuła jak wyraźnie zmienia się jej zapach i widziała zmiane w jej oczach. Nie dawała za wygraną, w jakiś sposób Lani była pod wrażeniem ale także coraz mocniej się denerwowała przez to. Wbiła więc pazury w ramiona samicy by ta przypadkiem gdy już uderzy o ziemię, nie była w stanie zwiać. Cóż nie spodziewała się jednak że ta człowiek jest jakims mutantem. Zobaczyła bowiem jak ciało człowiek, całe pokrywa się cholernie gęstym, rudym futrem. Całe powietrze jakie uszło z płuc samicy gdy została powalona, buchnęło jej w twarz. I dokładnie w tym momencie poczuła chłód na szyi i uklucie. Nie musiała ruszyć głową by wiedzieć co to. Samica miała ukryte coś jeszcze, jakieś ostrze którym teraz jej groziła. Cholerni ludzie! Podłe i oszukańcze glisty! Wiecznie coś knują i ukrywają!
    Lani wiedziała że bez problemu mogłaby skończyć żywot tego marnego człowieczka. Jeśli jednak to zrobi, sama zginie. Nie bez powodu samica przyłożyła sztylet do jej gardła. Z gardła pumy wydobył się wściekły pomruk. Tak bardzo chciała zakończyć to w sposób który jej się widział... Ale nie. Sama chce żyć więc nie podoba jej się opcja zdechnięcia i to z ręki człowieka. Wbiła pazury jeszcze głębiej w ramiona samicy ale nic to nie dało przez to jej futro. Z irytacją ryknela i puf.
    Lani zamieniła się w człowieka. I to kompletnie nagiego. Patrzyła spod byka na rudzielca jakby była najgorszym śmieciem, pląsającym po ziemii.
    - Dlaczego wy wszystko musicie psuć???? - miala mocno zachrypniety głos. To pierwszy raz jak go używa, odkąd Lucek został jakimś wspomnieniem czy coś. Ludzie jakoś tak to mówią. Siedziała na rudzielcu, ręce opierając na jej włochatej klacie. Cały czas nie pozwalała jej wstać, przygwozdzajac ją do ziemii. W tej postaci o wiele mocniej czuła ból zadka.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 16 Grudzień 2017, 20:05   

    Alissa oniemiała. To znaczy nie oniemiała - ostatecznie była niema, ale posługiwanie się językiem, którym posługujące osoby się w znaczącej większości są w stanie mówić sprawia, że niektóre związki frazeologiczne brzmią dość dziwnie.
    Co tu dużo gadać ta przemiana ją dość zaskoczyła. Przez moment wpatrywała się w kobietę z szeroko otwartymi oczami, a po chwili gdy przetworzyła to co ona powiedziała przewróciła oczami. Była niema i miała jedną rękę zajętą, a drugą miała solidniej dociśniętą do ziemi i niespecjalnie miała jak ją ruszać.
    Cichutko westchnęła i lekko machnęła głową w lewą stronę. Gest był dość oczywisty. W lewej dłoni trzymała tabliczkę z dość bezpośrednim stwierdzeniem: "Bo jesteśmy (w większości) chciwymi egoistami, którzy chcą przeżyć za wszelką cenę. Nie żebyśmy byli wyjątkiem pod tym względem."
    Sama nie miała specjalnie dobrej opini o innych. Wykorzystywała w swoim interesie w równym stopniu wydumane zasady moralne jak i chciwość innych. Wszystko się nadawało o ile było skuteczne.
    "Sądzę, że też chcesz żyć, bo inaczej byśmy już leżały martwe lub umierające obok siebie."
    Przyglądała się kobiecie siedzącej na niej. Miała na sobie sporo blizn, ślady wojowniczej przeszłości. Raczej z sukcesami skoro dorobiła się takiej kolekcji i nadal miała się całkiem nieźle. W sumie to była ładna. Choć prawdę lepiej by oddały słowa "egzotyczna piękność".
    Mogła to bezproblemowo ocenić, bo była całkiem naga. Nie znała magii tranformującej na tyle by stwierdzić czy to norma czy raczej coś typowego dla niej.

    Dałaby jej chwilę na zastanowienie sama zastanawiając się czy nie wyłączyć broszy jako powiedzmy gest dobrej woli - uznała jednak, że woli jeszcze nie ryzykować dodatkowo. Gdyby nadal na niej siedziała to w jej ręku pojawiłaby się kolejna tabliczka tym razem z napisem "No więc Kotku, będziesz tak na mnie siedzieć czy odsuwamy się od siebie i liżemy rany? Chyba, że remis Cię nie satysfakcjonuje i czekasz na mój moment nieuwagi."
    Ona potrafiła docenić kogoś i okazać pewną dozę szacunky, było to widać choćby po drobnej zmianie w zapisie tego co chciała przekazać.
    Nie miała żadnej osobistej urazy do Kobiety-Pumy. No może poza tym, że jeszcze przed chwilą chciała ją zabić. Bardziej była zła na eteryczną wariatkę nazywającą siebie samą Otome - gdyby nie ona być może po prostu poszły sobie w swoje strony, ale tamta bardzo skutecznie rozśwcieczyła pumę.

    Gdyby z niej zeszła w pierwszej kolejności podciągnęła by się do najbliższego drzewa by się oprzeć o nie i by rozcięła nogawkę by lepiej przyjrzeć się swojemu udzie. Przez ból spowodowany jakąś magią czy innym syfem nie była w stanie ocenić jak poważnie jest poranione.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 17 Grudzień 2017, 02:16   

    Z satysfakcją odnotowała szok w oczach samicy. Widząc jednak jej przywrócenie oczyma, Lani zazgrzytala zębami. Gdy rudzielec skierował wzrok na swoją rękę, puma podążyła za jej wzrokiem. Znowu ta śmieszna tabliczka. Czemu ona nie powie po prostu tego co tu jest? Może ma tak paskudny głos? Podobno ludzie też przejmują się smrodem swojej paszczy. Może to dlatego? Tak czy siak, przeczytala i to szybko to co było zanotowane na tej dziwnej tabliczce. Egoisci? A jakże! I to jacy! Wszystko dla siebie zagarniają, a jak to wytkniesz to się dzieją różne dziwa. Dziwne było jednak to że rudzielec sama się do tego przyznała. Ludzie zwykle bronią swojej wyższości rękami i nogami. Wola życia to ważna sprawa. Nawet ona o tym wie, może nawet w szczególności? Pojawiły się nowe napisy, znowu szybko przeczytane. Jasne że chce żyć. Człowiek jest dobra w te klocki. Nie jest tak arogancko prosta jak Ci których do tej pory miała nieszczęście spotkać. I te jej dziwne oczy. Lani nie chciała w nie patrzeć. Dosłownie jakby patrzyły na nią dwa inne osobniki a nie jeden. Aż jej był dziwnie w flakach.
    Znowu słowa. Przeczytala i aż zmarszczyla brwi, dociskajac samice mocniej do ziemii. Jej ogon przeciął wściekle powietrze a z jej gardła dobył się ciężki pomruk.
    - Nie jestem żadnym kotkiem maluczki człowieczku! - wysyczala wściekle wprost do ucha futrzaka. Gdy już to ustaliły zeszła z niej, a raczej zeskoczyła i wylądowała od niej jakieś dwa metry dalej. Z satysfakcja odnotowała ze rana na udzisku Rudzielca, jej dokucza.

    Trucizna zawarta w pazurach pumy zaczela osiągać szczytowy punkt. Ruda czuła teraz jak każdy najdrobniejszy ruch boli niemiłosiernie. Był to tępy, plasujący ból. Jakby parzący każdy nerw.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 17 Grudzień 2017, 16:32   

    Hmm, chyba nie lubi być nazywana Kotkiem. Ona zaś nie lubi być nazywana maluczką. Tak czy siak zeszła z niej co Alissa skrzętnie wykorzystała podciągając się do i opierając o najbliższe drzewo. Gdyby się uparła to by pewnie mogła wstać i tam podejść, ale nie widziała sensu w przeżywaniu makabrycznego bólu tylko po to by pokazać, że może - uznała, że jak nie będzię się zbytnio krzywić to będzie i tak dobrze.
    Jak już się oparła o drzewo wzięła i ostrożnie rozcięła nogawkę bryczesów wycinając z grubsza prostokąt by móc dobrze się przyjrzeć swojemu udzie.
    Nadal krwawiło, ale nie na tyle by jej groziło wykrwawienie w najbliższym czasie. Wzięła sięgnęła do kapelusza i wyciągnęła kawałek białego materiału i manierkę, z której po otworzeniu zaczął się unosić gryzący zapach. Wzięła przyłożyła skraj materiału do manierki i ją obróciła po czym ją zamknęła.
    Zabrała się za metodyczne i ostrożne oczyszczanie uda namoczoną w spirytusie szmatką. Nie było to tak nieprzyjemne jak zwykle, bo bolało już na tyle mocno, że w zasadzie nie poczuła różnicy.
    Nie wyglądało tak źle. Mogło to wyglądać lepiej, ale nie było okropnie. Cztery równoległe i dość długie, ale wąskie i niezbyt głębokie - choć oczywiście wyraźnie głębsze niż takie jakie by zrobił kot domowy.
    Nie miało to prawa tak boleć. Jeśli to była magia to nic nie poradzi, jeśli to była jakaś toksyna to większość powinna wypłynąć razem z krwią, a z resztą musi się zmagać organizm, bo bez dokładnej wiedzy z czym ma się do czynienia prędzej by pogorszyła swoją sytuację niż sobie pomogła.
    Odłożyła więc teraz zakrwawioną szmatkę na drugie udo i wzięła raz jeszcze sięgnęła do kapelusza skąd po chwili wyciągnęła: szarpie, spory kawałek wygotowanego płótna na bandaż i woreczek z krwawnikiem.
    Nie miała teraz specjalnie czasu i warunków na to by wszystko robić porządnie więc wsadziła przygarść krwawnika do ust i zaczęła żuć. W międzyczasie rozłożyła szarpie na płótnie i zastanawiała się co wyniknie z tej całej sytuacji. Po chwili raz jeszcze z grubsza oczyściła udo z krwi i obłożyła ranę krwawnikiem po czym nałożyła szarpie i zajęła się bandażowaniem.
    Jak skończyłaby to by spojrzała na swoją przeciwniczkę i co też ona porabia. Patrząc na fakt, że niczego w zasadzie przy sobie nie miała to zastanawiający był fakt jak sobie poradzi z rozciętym zadkiem. Z bólem musiała sobie radzić dobrze, bo by tak nie skoczyła.

    Gdyby kobieta na nią nie patrzyła to by cicho gwizdnęła, a gdyby patrzyła to by po prostu pokazałaby jej tabliczkę z napisem:
    "No więc Kotku* co teraz? Ja potrafię docenić dobrego przeciwnika, a Ty zdecydowanie nie jesteeś kiepska. Nie mam zaś żadnego interesu w walce z Tobą. I weź się zajmij tym rozcięciem na zadku lub poproś o pomoc, bo mnie drażni takie zaniedbywanie ran.

    * jakoś muszę się do Ciebie zwracać."
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 18 Grudzień 2017, 19:39   

    Puma w milczeniu obserwowała poczynania człowiek. Samica rozciela swoje szmaty które nosiła by zakryć zadnią część ciała. Zdjęła ten swój kapelusz i wyciągnęła z niego jakieś cosie. Później coś majstrowala przy ranie by na koniec zawinac ją w szmatki. Lani przechyliła głowę, marszczac brwi.
    - Po co to robisz? Rana musi mieć powietrze. Inaczej zgnije i ci noga odpadnie. Każdy to wie. Chcesz nie mieć nogi czy jak? I dlaczego nie mówisz a piszesz magicznie na tabliczkach? Nie nauczyli Cie mówić czy jak? Jesteście wystarczająco pomyleni i bez tego. - marudzenie na gatunek ludzki to już jej nawyk chyba. Ale co zrobić, było to silniejsze od niej. Z resztą, po co się wstrzymywac? Skoro i tak mówi samą prawdę. A prawdę trzeba mówić. Tak mówił Kaki. Kolejna tabliczka. Miała świetny wzrok więc bez problemu przeczytała to z takiej odległości. Kotku. Ona chce bym jej rozorała te delikatną buźkę... Przez jej twarz przebiegł nerwowy tik. Docenić przeciwnika. Tak, Lani też umie. Zauważyła ze ludzka samica nie jest najgorsza. Nawet umie myśleć klarownie podczas walki. Rozcięcie na zadzie? Obróciła głowę, zapominając ze jest w ludzkiej formie. Nie zobaczywszy swojego tyłu, wyprostowała się. Post scriptum, nie zna jej imienia. Ah. Tak, Kaki mówił że imiona sa bardzo ważne więc nie ma mówić swojego całego.
    - Lani. Jestem Lani. Rana się sama sobą zajmie. Nie mam ziół na to. Tam skąd pochodze jest dużo ziół. Tak, tam bym ją oblozyla skrzypem czy babką i po sprawie. Z resztą, najlepiej to zostawić. Jak zdechne to zdechne. - wzruszyła ramionami. Podrapała się po swoich krótkich włosach. Nie rozumiała po co robić z tego takie halo. Miała już gorsze rany a żyje. Wielkie mi co...
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 18 Grudzień 2017, 20:20   

    Alissa opierała się o drzewo i spokojnie przyglądała się kobiecie. Co było torchę dla nie zaskakujące nawet udało się ją wciągnąć w coś na kształt rozmowy.
    Dawała jej raz po raz odpowiedzi na tabliczkach:
    "Spokojnie, wiem jak często muszę zmieniać opatrunki by coś takiego się nie stało."
    Na następne pytanie na początku tylko się uśmiechnęła. Po chwili jednak dała odpowiedź, która w zasadzie nic nie tłumaczyła:
    "Nie jesteś głupia. Dlaczego nie odezwałam się jeszcze ani słowem? Zgadnij, to nie takie trudne."
    Bycia pomylonym nie skomentowała. Kim jest ktoś pomylony? Kimś kto jest inny od nas. Lecz dla niego to my jesteśmy pomyleni. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia etc.
    O, w końcu zwróciła uwagę na swój zadek. Dość... niezręcznie. Widać było, że więcej czasu spędza jako wielki kot.
    Po ostatnich słowach Lani włączył się zielarz w dziewczynie.
    "Skrzyp na rany? Wg mnie nadaje się tylko na drobne krwawienia wewnętrzne i to nie spowodowane obrażeniami fizycznymi. Co do babki to trochę mam, ale suszone liście, a nie świeże. Z nich musiałabyś zrobić odwar, a nie mam wody. Sama używałam krwawnika przed chwilą."
    Lani wyglądała na lekko skonfundowaną jej zainteresowaniem o jej rozcięty tyłek. I dobrze. Póki nie jest zainteresowana podjęciem walki jak jej noga jeszcze nie nadaję się do użytku to mogłaby odstawić kankana. Miała nadzieję, że to nie będzie trwało jeszcze długo.
    "Lani, jak planujesz zdychać to zrób to jako puma. Dałoby się Ciebie wtedy ładnie wypchać lub przerobić na dywanik." - szczerzyła się celowo nienaturalnie wyraźnie by było oczywiste, że sobie żartuje.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 20 Grudzień 2017, 21:02   

    Język jej trochę dretwial od tego gadania. Gadanie jest niebezpieczne i głupie. Nie rozumiała na co to komu. W dodatku ta tutaj nie gadała a pisała, więc Lani czuła się jak debil mówiąc sama do siebie.
    Czyli wystarczy zmieniać szmaty by Ci nogi nie trzeba było odrąbać? Ciekawe. Nie wiedziała tego. Zanotowała sobie to gdzieś w głowie, patrząc spod przymrużonych powiek na rudzielca. Pytanie tylko jak często trzeba to zmieniać? I czy samica jej nie okłamuje. Tak, ludzie są zakłamani. Dlaczego więc ta tu miałaby nie kłamać? Nie jest głupia. Też mi coś, Amerykę odkryła! Wiadomo że Lani jest mądra.
    Dlaczego nie mówi. Albo jest taka głupia że nie wie jak to się robi, albo nie umie. No albo nie może. Zmarszczyla nos, zastanawiając się nad tym. Jakby nie umiała to chociaż by jęczeć próbowała czy coś. Doszła więc do wniosku że nie może.
    - Uszkodzilas sobie struny głosowe czy się taka urodzilas? - niezależnie od odpowiedzi, jedno jest jasne. Ruda jest ułomna, a ułomne osobniki nigdy nie żyją długo. Gdyby nie była człowiekiem za długo by sobie nie pożyła. Chęć na to by z nią skończyć, wzrosła jeszcze bardziej. Z jej gardla wydobylo sie wsciekle mruczenie.
    - Nie musisz mi tego mówić. Wiem to przecież. - prychnęła a jej ogon strzelił w powietrzu.
    - Nie będę tego tykać. Takie maleństwo nic mi nie zrobi. Dobrze tniesz, ale to za mało. - w jej oczach można było dostrzec swoiste... Wyzwanie? Kto wie co jej po tym łbie chodzi.
    I tu parasolniczka zrobila błąd. Lani przez to jak i z kim żyła, nie rozumiała żartów, metafor, podtekstów i innych takich. Zasyczała wiec i zgromiła samice wzrokiem.
    - Nie mam zamiaru zdychać człowieku. A tym bardziej nie dam się wypchać byle komu. Nikomu nie dam i tyle. Więc uważaj co piszesz albo naprawdę... - z nerwów zamiast dokończyć zdanie, zasyczała wściekle. I czego szczerzy ten blady ryj? Bawi ją to czy jak?
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 21 Grudzień 2017, 00:43   

    "A co za różnica? Efekt ten sam." Cóż, dla niej nie miało znaczenia z jakiego powodu nie może mówić. Nie może i tyle, a jeśli robiło to różnicę Lani to to nie jej problem. Jakoś nie miała specjalnej ochoty na opowieść o swoim życiu. A na pewno nie tu i nie teraz. I nie za nic w zamian.
    "Zmuszać Cię przecież nie będę. Nie mam ani chęci ani możliwości." Raczej wie jak zajmować się ranami, miała ich sporo, a jest zdrowa. Może by się dało nawet czegoś ciekawego dowiedzieć? Jednak teraz to nie był chyba najlepszy moment na takie pytania. No i czy to by były sposoby, które działają na wszystkich czy tylko na szczególnych przypadkach?
    Alissa lekko westchnęła podnosząc kolejną tabliczkę. "Gadać umie. Czytać umie. Żartów zupełnie nie łapie...
    Cóż nie można mieć wszystkiego."

    Sprawdziła jak ma się jej noga. Zaczynała boleć znośnie. Czyli tak jak powinna. Uznała, że może sobie pozwolić na pokusztykanie po rapier i wsadzenie go z powrotem do parasola. Jak już z nim wróciła pod drzew poczuła się tak jakoś...
    lepiej.
    Oparła parasol obok siebie, podciągnęła jedną nogę i oparła na niej ręce i głowę przyglądając się kobiecie.
    "Nie, że coś, ale sycząc jako człowiek wyglądasz naprawdę uroczo."
    Nie śpieszyło się jej do podjęcia walki, ale jakoś nie widziała powodów by grać ulegle. Noga w zasadzie wróciła do porządku, a jakaś trucizna czy magia znowu jej nie zaskoczy. Trochę by się bilans sił w takiej sytuacji zmienił. Nadal by to była niebezpieczna walka, ale na pewno byle zadrapanie by nie przesądzało w zasadzie walki. Brosza jest skuteczna jak już się ją włączy.
    "Tak swoją drogą - nie planuję umierać przed wyrównaniem rachunków więc jak Cię najdzie ochota by mnie jednak załatwić to z łaski swojej poczekaj trochę."
    W sumie sama nie wiedziała czemu powiedziała tę ostatnią kwestię.
    _________________
     



    Lwie Serce

    Godność: Dagaslani
    Wiek: 106 wiosen
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: Mięso, słońce
    Nie lubi: Słodkiego, niespodzianek, nocy
    Wzrost / waga: 172/58
    Aktualny ubiór: Jakieś wisiorki z kłami zwierząt i nic więcej
    Znaki szczególne: Tatuaż (tribal na prawym ramieniu), złote oczy
    Zawód: Dzikuska na pełen etat
    Pod ręką: Dwa topory,
    Broń: Dwa topory, sztylet
    Stan zdrowia: Rany cięte na karku i plecach opatrzone bandażem
    Dołączyła: 26 Wrz 2016
    Posty: 117
    Wysłany: 22 Grudzień 2017, 02:09   

    Dla niej różnica była bardzo duża. Jeśli uszkodziła sobie struny głosowe w walce to była to szrama wojenna, zaszczytna. Jeśli się taka urodziła to jest ułomna, jakby nie patrzeć jest słabym ogniwem. A słabe ogniwa trzeba eliminować.
    Dla ludzi wiele istotnych spraw, takimi nie jest a zaś wiele nieistotnych, wyolbrzymiają... Są tak pełni sprzeczności i skrajności że Lani momentami chyba nawet im współczuję. Prychnela pokazując przy tym kły.
    - Nie zdołałabyś mnie zmusić do niczego, nie przeceniaj swoich umiejętności. - wzruszyła ramionami, patrząc gdzieś w bok, nie zauważyła więc tabliczki dotyczącej żartów. Może to i lepiej, na bank by się zdenerwowała. Niewiedza jest po ludziach, następna sprawą która ją denerwuje i to tak porządnie. A niewiedza, wytykana jej przez człowieka... Cóż. Na pewno nie skończyło by się to dobrze. Odwróciła głowę dokładnie w momencie pojawienia się następnej tabliczki. Urocza? Ona? Co? Co to w ogóle znaczyło? Uroczy... Uroczy... Że niby szykowny? Wyjściowy? Lani jest wyjściowa? (myśli o słowie uroczysty)
    Co człowiek przez to rozumie? Z irytacja zaczęła rozgrzebywać trawę nogą. Nie chciała pytać bo wyjdzie na idiotke. A ona nie chce być idiotką.
    - Jakbym chciała to już byś leżała z rozszarpanym gardłem i jak najdzie mnie ochota to to zrobię. Nie mam zamiaru czekać czy pytać kogokolwiek o pozwolenie! - przygryzła warge, kładąc po sobie uszy i strzelając na boki ogonem. Czuła jak krew spływa jej po nodze. Dziwne uczucie.
    _________________




    Parasolnik

    Godność: Alissa Astra
    Wiek: 25 wiosen
    Rasa: Kapelusznik
    Lubi: Książki, lody, likiery, królika
    Nie lubi: Protekcjonalnych dupków
    Wzrost / waga: 151,5 cm, 154 cm w butach i jakieś 160 w kapeluszu. Waży ca 7,5 kamienia
    Aktualny ubiór: Wysokie szare buty na obcasie. https://i.pinimg.com/564x/96/4d/63/964d63d9efb890f0160c4e3ef329fe30.jpg Lazurowe pończochy z granatowym wykończeniem. Nieodłączny kapelusz - marengo z purpurową wstążką i parasol - biały z karminowymi akcentami i osobliwą palisandrową rękojeścią. Misja: Szmaragdowo zielony cheongsam ze smoczym wzroem; szmaragdowo zielone, długie rękawiczki wpadające leciutko w bursztynową pomarańcz przy ramionach; zielona smocza półmaska oraz proste czarne buckiki na płaskim obcasie.
    Znaki szczególne: heterochromia
    Pod ręką: Złoto i srebro do płacenia; bibeloty i
    Broń: Rapier w parasolu, sztylet trójzębny przy pasie i sztylet w bucie
    Nagrody: Kosmata Brosza
    Stan zdrowia: Częściowo zagojone i porządnie opatrzone rozorane udo.
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny)
    Dołączył: 16 Lis 2017
    Posty: 242
    Wysłany: 22 Grudzień 2017, 21:54   

    Alissa skrzywiła się poirytowana słysząc słowa Lani, że do niczego by nie zdołała jej zmusić. "Nie mów, że Ty mnie nadal masz za: małą, delikatną i bezbronną dziewczynkę. Jeśli tak to masz rozbuchane ego i krótką pamięć."
    Podnosząc następną tabliczkę uśmiechnęła się lekko. "Jak ma się czas to można niemal wszystko osiągnąć. Po drugie już Cię do czegoś zmusiłam - do choćby chwilowego odpuszczenia."
    Chyba nikt jej jeszcze nie sprał porządnie zadka, bo ewidentnie przydałaby się tej dzikiej kobiecie lekcja pokory. Może nie być głupia, może nie być słaba, ale nigdy nie będzie niepokonanym i wszechwiędzącym pępkiem świata.
    Na ostatnie jej słowa pokazała tabliczkę z raczej krótkim przekazem - "Rozumiesz słowa nie rozumiesz przekazu." - po czym wzruszyła ramionami. Czy ona naprawdę sądzi, że niczego nie nauczyła się z ostatniej walki? Na przykład niesamowicie niebezpiecznej niespodzianki jaką był nienaturalnie wielki ból od byle zadrapania.
    Ktoś jej będzie musiał kiedyś wytłumaczyć, że ludzie jak mają powody by żyć to trzymaja się tego życia jak mogą. A ona miała wyraźny cel. Cel, który niestety był dla niej całkowicie nieosiągalny. Nie żyła nim każdego dnia jak kiedyś, ale nigdy go nie zapomniała. I nie zapomni.

    Wstała, oparła się lekko na parasolce i z tej nowej perspektywy spojrzała na Lani. Była od niej o jakąś głowę niższa - nic nowego, ostatecznie wzrostem nie powalała. Bardziej smukła, bledsza i mniej pobliźniona. No i nie paradowała nago po parkach - przynajmniej na trzeźwo.

    "Stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji. Jesteś zbyt niebezpieczna bym mogła się po prostu odwrócić od Ciebie plecami i odejść. Jednocześnie jesteś dla mnie zbyt nieistotna bym tu zostawała niewiadomo ile i opóźniała swój zaplanowany posiłek.
    Podsumowując - możesz mi potowarzyszyć jeśli chcesz albo weź spierdalaj i daj mi spokój."

    Nadal stała z pozoru niedbale oparta o parasolkę, ale drugą rękę opierała na biodrze w pobliżu sztyletu i była gotowa do zrobienia jej niespodzianki jeśli ona zaatakuje. Ciekawe czy widziała kiedyś latającego człowieka? Choć w sumie by nie wyglądała jak człowiek będąc cała w futrze...
    Przy sprawdzaniu rany zapomniała się, że nie jest pumą. Może by znowu zapomniała? Gdyby rzuciła się na nią jako człowiek to sprawa by się skończyła nim by się na dobre zaczęła - może i była z Lani wojowniczka, ale jako człowiek miała ewidentnie mniej doświadczenia. A nawet jeśli miała jakieś to nie miała przy sobie żadnej broni.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,75 sekundy. Zapytań do SQL: 9