• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Polana Melodii
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 27 Marzec 2016, 03:29   

    Nie zastanawiając się długo wskoczyłam na grzbiet swojej bestii, miałam stamtąd dobry ogląd na sytuację a co więcej Lazur nie miał potrzeby niepotrzebnie się narażać. Wiedziałam, że w razie ataków mój opiekun gotów byłby zasłonić mnie własnym ciałem i tym samym naraziłby się na obrażenia, tak było bezpieczniej dla nas obojga. Nim jednak zdążyłam zawołać do chłopaka, aby skrył się za bestią ten zaczął już rozrabiać. Zacisnęłam tylko zęby i zasyczałam cicho słysząc kolejne słowa Grajka. Nie ważne, kim lub czym był… przesadna pewność siebie może zgubić każdego!
    -Lekceważysz piach tylko do czasu aż choćby ziarnko przez wiatr niesione w oku Ci utnie! Wtedy to jedno ziarnko duże może kłopotu narobić. Nie bądź więc ślepy i uspokój się !
    Zamaskowany chłopak poruszał się z taneczną gracją, dopiero po chwili spostrzegłam, że to, co brałam za uniki było też atakiem z jego strony. Nagle po polanie rozniósł się bardzo nieprzyjemny dźwięk, stało się to w chwili, kiedy zniszczony został jeden z kamieni. Odruchowo zasłoniłam uszy dłońmi, aby uchronić się przed nadmiarem dźwięków.
    - Ten spór tylko zniszczy to miejsce…
    Powiedziałam gorzko i odchyliłam się szybko w bok tym samym kierując bestię, aby się przemieściła. Lazur nie potrzebował wielu instrukcji z mojej strony, był istotą która nie jedno widziała i przeżyła w walce zapewne gdybym tylko pozwoliła mu się wykazać szybko mógłby się z przeciwnikiem rozprawić. Ja jednak nie chciałam rozlewu krwi, chciałam spokoju i zdobędę ten spokój nawet, jeśli sama mam go tutaj zaprowadzić. Postanowiłam skorzystać z swojej mocy zaklętej Kołysanki, to też szybko odczepiłam od paska srebrny flet i przysunęłam go do ust. Miałam zamiar rozpocząć grę, nawet, jeśli kierowałam czar na Grajka to mojej mocy mógł ulec i chłopak, On też mógł senność odczuć a nawet w śnie się pogrążyć. Gdyby tak się stało obudziłabym Jaque od razu, tak by nie zbudzić Grajka, jeśli ten nadal by spał w dwójkę moglibyśmy odebrać mu broń i jakoś go unieruchomić. Tak plan wydawał się dobry, szkoda tylko, że nie było czasu na jego ewentualne wytłumaczenie czy konsultację.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Marzec 2016, 11:40   

    Marie chciała ruszyć na Grajka po raz kolejny, jednak w tym samym momencie i on, i Kejko unieśli swoje flety do ust. Nim zdążyła zrobić krok, poczuła się jak by jej głowa została włożona między dwa kowadła o które ktoś stukal mlotem. Dwie magiczne symfonie, niosące dwa różne efekty. Upadła na kolana trzymając się za głowę ściskając swoje uszy by słyszeć jak najmniej. Mimo to czuła się senna by po chwili jej ciało przepłniło się niepohamowaną agresją. W kółko oba stany wracały i zamieniały się ze sobą. Jacque natomiast czuł się jakby ktoś zamknął go w klatce, która z sekundy na sekunde zmniejsza się do rozmiaru ziarnka piasku.
    - KURWA, CZY ICH POJEBAŁO!!?!?!?!? - wykrzyczała Marie słaniając się na ziemi
    - Marie, damy radę trzymaj się.
    - Wiem kurwa ale co oni wyprawiają?
    Jacuqe nie odpowiedział, starał się utrzymać swoją własną przestrzeń w swoim umysle, by tylko sie nie zapaść. Dwójka muzyków grała nieprzerwanie, jakby toczxyli między sobą batalie. Dzwięk za dzwiękiem, oboje penetrowali umysł Jacuqe i Marie. Lazur natomiast nie dawał po sobie nic poznać choć i on wydawał z siebie dziwne dzwięki które można było porównać do warczenia. Gdy skończyli okazało się że Kejko była o sekundy szybsza, Grajek upadł na kolana, z półprzymknietymi oczami. Nie mógł powstrzymać się przed zaśnięciem.
    - Nie dam wam... wygrać - powiedział po czym zasnął.
    Jacque i Marie którzy stali pośrodku również zasnęli jednak cały czas miotali się po ziemi, w niespokojnym snie. ich ciało targane było dwoma różnymi stanami z których nie mogli się otrzasnąć. Czy dało ich się z nih wyciągnąć? Lazur natomiast stał niespokojnie, powarkując, po czym wydał z siebie przerażający ryk. Niezachowywał się leniwie jak wcześniej. Nie, coś było nie tak...
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 31 Marzec 2016, 20:19   

    Rozpoczął się koncert a właściwie muzyczno magiczny pojedynek. Dźwięki liry powodowały uderzenia fal sonicznych nie wiedziałam, jaki jednak efekt niósł za sobą flet. To, że jakaś moc posiadał zdawało się być oczywistym. W całej tej sytuacji dobrym było to, że również Grajek nie znał mocy mojej symfonii, pytanie brzmiało teraz czyja melodia wygra? Sekundy jak godziny, minuty jak wieczność… potęgowały się we mnie i zaraz to umykały dziwne mieszanki emocji, wiedziałam jednak, że nie wolno i im ulegać, musiałam skupić się na grze. Błękit spojrzenia cały czasz wpatrzony był w Grajka, musiałam też uważać by nie stracić równowagi, ponieważ Lazur poruszał się niespokojnie… Miałam złe przeczucia… te jednak zostały chwilowo uśpione podobnie jak i nasz przeciwnik. A więc fortuna była po mojej stronie! Grajek osunął się na ziemię, co oznaczało, że wygraliśmy, kiedy spał nasz dwójka mogła go bez problemu obezwładnić. Lazur zamarł przez chwilę bez ruchu ja jednak w chwili obecnej nie przejęłam się tym szczególnie, delikatnie zeskoczyłam z jego grzbietu i ruszyłam w stronę śpiącego chłopaka. Każdy krok stawiałam nad wyraz ostrożnie, choć na tej polanie nie dało się być bezszelestny, to starałam się by, chociaż dźwięki były jak najbardziej delikatne. Pochyliłam się nad chłopakiem i delikatnie potrząsnęłam jego ramionami chcąc go w ten sposób zbudzić.
    -Jaque obudź się i bądź cicho… Już prawie po wszystkim.
    Szepnęłam dalej usiłując wyrwać chłopaka z objęć Morfeusza. Dziwiło mnie, że nie leży spokojnie… moje kołysanki zwykle niosły przyjemny sen. Odwróciłam się do Lazura również mając zamiar zwrócić się do niego szeptem, aby wydać mu polecenie, jednak w tej chwili zamarłam…. Bestia wyrwała się z otępienia spowodowanego moim własnym zaklęciem i zaczęła zachowywać się dziwnie, jakby przeżywała właśnie wewnętrzny konflikt. Lazur nerwowo porykiwał potrząsając przy tym łbem, ciężkie łapy stąpały o ziemię raz wysuwając się w naszym kierunku zaraz jednak potem cofając.
    -Lazur? Co z Tobą?
    Spytałam a w moim głosie dało się wyczuć nutę strachu… nie widziałam by mój pupil kiedykolwiek zachowywał się w ten właśnie sposób…
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Kwiecień 2016, 20:10   

    W umyśle Jacque toczyła się wojna/ apokalipsa w zależności od punktu widzenia. Marie walczyła z niepohamowaną rządzą krwi a miłością do chłopaka który cały czas krzyczał zarówno do niej jak i z bólu. Otóż w momencie gdy Marie walczyła z samą sobą Jacque znów miał przebłyski. Kawałek lustra... Wielka cienista sylwetka... krew... nie wiele więcej mógł z tego wyciągnąć. Oboje krzyczeli nie wiedząc co się z nimi dzieje. W pewnym momencie oboje wbiegli w siebie, kompletnie nie kontrolując swoich zachowań. Upadli na ziemie, i na chwilę zamilkli. Patrzyli na siebie tak jakby widzieli się po raz pierwszy. Jacque walcząc z falą bólu która nawiedziła jego umysł ujął jej twarz w dłonie, po czym namiętnie pocałował. Odzyskał kontrolę nad swoim ciałem, Marie natomiast zmęczona usnęła lekką drzemką. Chłopak nie wiedział dokładnie co się właśnie wydarzyło i w sumie nie chciał wiedzieć. Cieszył się tym że teraz jest już ok. Otworzył oczy, nagle się podnosząc i biorąc głęboki wdech jak ryba wyciągnięta z wody, o mało nie uderzając Kejko. Rozejrzał się dookoła i leko jeszcze zamroczony, widzac dziwne zachowanie zwierzaka Kejko zapytał:
    - Co nie słucha się?
    Lazur w tym momencie wydał z siebie przeraźliwy krzyk i ruszył wprost na bohaterów. Widać było że wcale nie ma zamiaru się przytulić. Ani tym bardziej że ma zamiar słuchać się dziewczyny.
    - O kurwa - rzucił chłopak kiedy uświadomił sobie że pędzi na niego wielki nieznany mu stwór, a jego próba podniesienia się skończyła się kolejnym upadkiem.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 12 Kwiecień 2016, 03:14   

    Strach na dobrą chwilę zapanował nade mną, gdy już zdałam sobie sprawę z tego, kto właśnie stał się naszym przeciwnikiem. I najgorszym w tym wszystkim nie był fakt, że mamy się mierzyć z potężną bestią lecz to że ów bestię uważałam za swego przyjaciela i opiekuna, to Lazur zawsze starał się mnie bronić teraz za to… Nie był sobą a ja wiedziałam już czego była to sprawka! Zaklinam Cię Grajku ! Jak można było posunąć się do czegoś równie niecnego!
    Do nie malującej się w pozytywnym świetle rzeczywistości przywróciła mnie fala dźwięku, jaka zaczęła narastać wraz z zbliżaniem się ku nas Lazura. Nie była to melodia miła dla ucha zwłaszcza, że wtórowało jej donośne powarkiwanie. Mój lęk wzrósł, kiedy dostrzegłam języki ognia kłębiące się powoli w pysku bestii, nie zwiastowało to nic dobrego ani dla nas ani tego miejsca. Wiedząc o nadchodzącym ryzyku płomieni, jakie mogły nas dosięgnąć wiedziałam, że nie ma już czasu na zastanawianie się. Teraz mogłam już wszystko pokładać w szczęśliwy traf… oraz własną zwinność. Plan choć zdawał się szalony w mojej głowie posiadał swą oczywistą logikę, tłumaczącą czemu to miast uciekać ruszyłam biegiem w stronę smokowatej bestii aby zwinnym susem przeskoczyć nad ciosem jaki miał zadać mi ogon i wykorzystując jego impet odbiłam się znajdując się na grzbiecie stwora. Otóż musiałam jakoś udaremnić Lazurowi próby spalenia tego, co miał w zasięgu wzroku, co więcej musiałam odciągnąć jego uwagę.
    -To wina Grajka! On się tak normalnie nie zachowuje. Uciekaj i zmuś Grajka do zdjęcia tego zaklęcia czy innego czaru!
    Zawołałam tylko do chłopaka starając się utrzymać na grzbiecie rozjuszonej bestii, czułam jak powietrze wokół zaczyna robić się gorące… Niewiele brakowało bym została zrzucona przez zamach jednego ze skrzydeł! Całe szczęście na polanie nie było zbyt wiele miejsca na tak skomplikowane manewry. Gdy tylko złapałam równowagę od razu rzuciłam się do skoku, po czym zawisłam trzymając się oburącz, poroża wystającego z głowy bestii i wtedy właśnie zaczęło się prawdziwe rodeo…
    -Pospiesz się!
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Kwiecień 2016, 21:01   

    Jacque przyglądał się akrobatycznym wyczynom dziewczyny z podziwem, choć gdy usłyszał rozkaz przeszedł od razu do działania. Przez kilka pierwszych chwil czołgał się aż w końcu udało mu się podnieść. Popędził ilę sił w nogach, w stronę Grajka chwycił go za kołnierz po czym pędem ruszył w kierunku drzew. Oczywiście mógł strzelić w smoka jednym ze swoich pocisków ale równie dobrze mógł trafić w Kejko. Albo i w ogóle nie trafić. Jedynym rozwiązaniem było przekonanie Grajka do działania. Chłopak zaczął nim wiec potrząsać krzycząc do niego:
    - Obudz się muzyczna pierdoło.
    - JAK ŚMIESZ... - nie zdołał powiedzieć nic więcej gdyż otrzymał mocny cios w twarz, jednak nie na tyle mocny by stracić przytomność.
    - Zamknij mordę ty melomanie od siedmiu boleści bo zaraz wsadzę ci ten twój flet tam gdzie śwatło jeszcze nigdy nie było. USPOKÓJ TEGO CHOLERNEGO SMOKA!
    - Nie mam... - kolejny cios - No dobra dobra, uspokoję go. Jak mozna tak traktować artystę
    - Zajebiście, - rzucił ostro Chłopak gdy wybiegał z grajkiem w ręku. Stanęli naprzeciwko rozjuszonej bestii i jej właścicielki
    - Zaczynaj i nie kombinuj nic bo cię rozniosę - powiedział chłopak trzymając Grajka i w każdym momencie bedąc gotowym do uzycia Tancerza Wichrów.
    Istota zaczęła grać przedziwną symfonię, a smok zaczął jakby mniej wierzgać. Z każdą kolejną nutą Stawał się spokoojniejszy aż w końcu zasnął malejąc do poprzednich rozmiarów.
    - No świetnie - powiedział chłopak wciąz trzymając Grajka w ręku a następnie zwracając się do Kejko - To co z nim robimy? Swoja droga niezły pokaz.
    - Ty za to kochanie byłeś teraz tak męski rawr - rzuciła flirtownie Marie
    - dzięki kochanie
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 16 Kwiecień 2016, 01:47   

    Tego, co trwało zdecydowanie nie można było nazwać równą walką… Ci wszyscy mężni rycerze, którzy w bajkach wyruszali alby poskromić groźną bestię niewątpliwie musieli być wariatami, aby porywać się na taką misję. Teraz w pełni sobie to uświadomiłam… Ci w bajkach mieli, chociaż zbroję i miecz ja tylko sztylety, których i tak nie mogłam użyć, ja nie chciałam zgładzić bestii, z którą walczyłam, bo była ona przecież moim przyjacielem. Pozostawało mi jedynie grać na czas i wierzyć, że Jacque uda się przekonać białego awanturnika do współpracy… ja w tym czasie usiłowałam nie dać się rozszarpać, co z resztą do zadań łatwych wcale nie należało. Lazur z całych sił próbował zrzucić mnie na ziemię gdzie zapewne zostałabym poczęstowana smoczym oddechem. Zawieszona na porożu bestii w ostatnim momencie zdołałam podkurczyć nogi i ogon, które prawie zostały dosięgnięte przez zębatą paszczę! Zasyczałam głośno, gdy uchwyt jednej z rąk osłabł a ja po chwili ponownie opadłam na grzbiet bestii. Dopiero po chwili odczułam nieznaczny ból rozciągający się po ręce, kiedy przyjrzałam się kończynie szybko dostrzegłam liczne, lecz płytkie zadrapania, jakimi pokryła się skóra na skutek kontaktu z twardą łuską. Co więcej czegoś brakowało… zapewne do owych zadrapań nie doszłoby gdyby rękę dalej chronił rękaw skórzanego bolerka, który teraz powiewał sobie na jednym z rogów bestii.
    -Cholera…
    Ręka bolała nieco ale była sprawna a to było teraz najważniejsze, bowiem zręczności potrzebowałam teraz bardziej niż zwykle. Skupiając się na łbie Lazura niemal zapomniałam o tym, że nie tylko on jest w stanie wyrządzić mi krzywdę, był jeszcze ogon, który to właśnie zmierzał w moim kierunku! Odskoczyłam w bok niemal spadając z boku bestii przed upadkiem uratowało mnie tylko to że w porę złapałam za gęste futro biało złotej grzywy. Wtedy do moich uszu dotarła melodia, niewątpliwie zaklęta i nawet podobna do tej jaką wcześniej sama grałam. Pod wpływem czarownych dźwięków Lazur uspokoił się a po chwili zasną dodatkowo wracając przy tym do swoich kieszonkowych rozmiarów. Na mnie w tej chwili senność melodii nie podziałała, za bardzo buzowała we mnie jeszcze adrenalina, z resztą było to widać na pierwszy rzut oka. Źrenice miałam zwężone, szybko i łapczywie brałam oddech, czarne długie włosy chwilowo ogarnął artystyczny nieład. Nie zastanawiając się długo ostrożnie schowałam śpiącego Lazura do wnętrza swego plecaka, po czym sprężystym i szybkim krokiem znalazłam się naprzeciw Jacque a dokładniej naprzeciw Grajka, którego chłopak dalej trzymał. Nic nie mówiąc trzepnęłam Grajka w twarz z otwartej dłoni, na jego nieszczęście od dawna nie przycinałam pazurków.
    -Nigdy więcej nie waż się tak nikogo wykorzystywać… To wstrętne.
    Wycedziłam tylko z wyczuwalną w głosie wibrującą wręcz złością. Po tym pozwoliłam sobie na kilka głębszych oddechów, aby choć nieco ochłonąć po tym wszystkim. W końcu jednak ponownie się odezwałam tym razem jednak przyjaźnie, ponieważ słowa jak i spojrzenie skierowałam do zamaskowanego chłopaka.
    -Dziękuję Ci za pomoc. To wszystko mogłoby się źle skończyć. Dobra robota. Teraz pozostaje pytanie co zrobimy z tym białym awanturnikiem?
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Kwiecień 2016, 02:12   

    Chłopak spojrzał na dziewczynę beznamiętnie po czym odwrócił grajka przodem do siebie, i w czasie gdy ten rozcieral obolały policzek, Jacque z całej siły uderzył go "z dyńki". Grajek w tym momencie kompletnie zemdlał nie przywykł do bólu i przemocy. Chłopak odłożył go na ziemię jak wzmacniają lalkę.
    - hahahaha brawo skarbie - krzyknęła wręcz Marię
    - Cóż to chyba rozwiązuje problem, prawda? - zapytał dziewczyny.
    Następnie, podniósł leżący na trawie cylinder i ukłonił się zamaszyście.
    - to chyba ten moment kiedy musimy się pożegnać. Miło było cię poznać Kejko, szkoda tylko że w takich okolicznościach. Do zobaczenia - rzucił uprzejmie po czym ruszył w tym samym kierunku z którego przybył.
    - następnym razem ją wybieram miejsce ok Marie?
    - yap yap
    Zt.
     



    Lwie Serce

    Godność: Kejko Hanari
    Wiek: 23
    Rasa: Dachowiec
    Lubi: noc, sztukę, słodycze, ucinać sobie drzemki, głaskanie, intrygujące osoby, mleko, skrzydlato-rogate bestie
    Nie lubi: dręczenia zwierząt, zimna, gdy ktoś jej rozkazuje, niewoli
    Wzrost / waga: 170 cm / 55 kg
    Aktualny ubiór: Kejko ma na sobie dobrze dopasowaną szara tunikę zwieńczoną przez czarny gorset. Na jej nogach spoczywają długie czarne getry oraz zgrabne skórzane e botki na 4 cm obcasie. W ubiorze kotki można też dostrzec magiczne elementy w postaci: magicznej wstęgi związanej wokół nadgarstka, oraz srebrnego paska wyposażonego w Kamień Dusz, zaś na szyi dziewczyny pobłyskuje magiczny kryształ pełniący rolę atrakcyjnego wisiorka. Nie brak również niewielkiego skórzanego plecaka o czarnej barwie.
    Znaki szczególne: Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
    Zawód: Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Artystka/Flecistka chwilowo na L4 ._.
    Pan / Sługa: brak / brak
    Pod ręką: Plecak a w nim przydatne drobiazgi
    Broń: dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
    Bestia: Gatto (Neo), Aureum (Lazur)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Latająca Miotła, Czarodziejska Wstęga, Korale Zamiarne, Kamień Dusz, Kamień Duszy, Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Utrata palca serdecznego i kości śródręcza... Poza tym okaz zdrowia.
    Kryształ: 1.5g (nieoszlifowany, zatopiony w szkle)
    SPECJALNE: Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 05 Sty 2013
    Posty: 488
    Wysłany: 16 Kwiecień 2016, 19:46   

    Jak widać czasem skomplikowane problemy wymagają prostych rozwiązań. Nieprzytomny Grajek nie sprawiał już kłopotu, miałam jednak nadzieję, że nie zapomni o tym, co się tu działo i co go ostatecznie spotkało, bądź, co bądź powinien z tego wyciągnąć naukę na przyszłość. Nie wierzyłam, że mógłby być właścicielem polany, gdyby tak było nie naraziłby tak urokliwego miejsca na szwank zwłaszcza tak lekkomyślnym działaniem.
    -Tak to zdecydowanie załatwia sprawę.
    Skomentowałam tylko z uśmiechem po czym wykorzystałam chwilę na poprawienie nieładu który postał na mojej głowie. Swoją drogą byłam pod wrażeniem wytrzymałości materiału, z jakiej została stworzona maska chłopaka, przy takim ciosie mogła się choćby połamać czy wgnieść. Przyszedł czas pożegnania to też i ja pożegnałam chłopaka skłaniając się ku niemu delikatnie.
    -Mi również było miło Cię poznać Jacque. Bywaj i oby następne cele podróży okazały się szczęśliwsze. Do zobaczenia.
    Pomachałam chłopakowi na pożegnanie, po czym rozejrzałam się po polanie po raz ostatni, zostałabym tu jeszcze gdyby nie obawa, że Grajek może się zbudzić. Co więcej zaczęłam odczuwać głód i pragnienie, brak śniadania dawał o sobie znać. Uznałam, że na razie nie będę budzić Lazura czekał mnie, zatem marsz przez las.
    Zt.
    _________________

    #66cccc


    ~Uważaj, z kim zadzierasz… bo nagle z kota może zrobić się pantera!~



    ~Aktualny ubiór~




    #D10D96

     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 14 Lipiec 2016, 13:36   

    Podróż była lekko męcząca. Dziewczyna wiele nie ważyła jednak Joce jeszcze nigdy nie leciała tak długo z kimś na rękach. W sumie podczas lotu tak się wyłączyła myślami że nawet jeśli dziewczyna coś mówiła to do niej to nie dotarło. Prawie zawsze się tak działo. Lot ją odprężał i wyciszał tak że na spokojnie mogła myśleć o zdarzeniach które jakoś szczególnie wryły jej się w pamięć lub na nią wpłynęły.
    Chwilę latała nad miejscem docelowym by znaleźć lukę w parasolu drzew które rosły na polanie. Gdy w końcu ją znalazła, ścisnęła mocniej dziewczynę dając jej tym znak by się mocniej trzymała po czym zapikowała w dół.
    Tuż nad ziemią otworzyła skrzydła przez co gwałtownie się zatrzymała. Lekko nią szarpnęło ale była do tego przyzwyczajona. Może z czasem nauczy się lądować łagodniej. Postawiła swojego pasażera na ziemi, po czym sama wylądowała. Od razu poczuła się tak jakby jej ciało się naelektryzowało. Powietrze jak i atmosfera tego miejsca też były bardzo zaskakujące. Dało się słyszeć świergot i trele licznych ptaków pewnie poukrywanych w drzewach. Wszystkie rośliny miały naprawdę soczyste i intensywne koloru co na początku przyprawiło ją o lekki zawrót głowy. Gdy już jednak przywykła do tej feerii barw rozejrzała się dookoła z ciekawością. Prócz tych kolorów i żywości, miejsce na razie nie różniło się od innych polan które już miała okazję odwiedzać.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 14 Lipiec 2016, 19:13   

    Bardziej spodziewała się wzięcia na plecy, a poza tym liczyła na podróż na plecach, na barana. Była ciekawa, czy inni skrzydlaci też potrafią latać z nie lada balastem, a na ich szczęście, lokacje nie dzieliła zbyt duża odległość.
    Mówiła jak do ściany, że bardzo ładną ma sztukę latania i że krajobrazy cieszą jej oko. Jej błądzenie myślami było jednak na rękę Sapphire - kiedy momentami jej części ciała znikały, a dokładniej robiły się przezroczyste, powinno to uwadze dziewczyny uchodzić. Nie chciałaby bowiem, aby jej rasa została prędko zdemaskowana. Uchodzenie za człowieka jest wygodne, pozwala być branym za słabą rasę. I tak też z raz czy dwa jej noga stała się przezroczystą, a pewien czas później obie dłonie okazały się niezauważalnymi.
    Przynajmniej ubranie nie posiada tej irytującej cechy, choć nie znaczy to, że ktoś nie posiada możliwości przenikania wzrokiem przez nie...
    Gwałtowne lądowanie nieco rozwiało wartość słów o dobrej sztuce latania. Ale nie takie rzeczy jej samej się trafiały... jej pierwszemu ja poczas latania na motylich skrzydłach.
    Nie, nie tęskniła za nimi, a wręcz było jej wygodnie bez nich.
    Zniosła to szarpane podejście do lądowania ze spokojem. Rozejrzała się wokoło, po czym ukłoniła się przed skrzydlatą.
    - Dziękuję ci. To ładne miejsce, dobry wybór.
    Podeszła do jednego z osamotnionych, pobliskich drzew. Otaczała je aura wielu kolorów, jaśniejących jakby w samej przestrzeni. Miejsce pełne mistycznego uroku. Spostrzegła też wiele motyli pośród kwiatów i wiedziała, ze z pewnością zostanie tu na dłużej. Podeszła do kilkorga krzaczków poziomek i zerwała całą garść, co od razu objawiło się miłymi dla uszu dźwiękami wydobywanymi jakby z klarnetu.
    - Och! - krzyknęła piskliwie, dziewczęco, o mało co nie upuszczając z wrażenia trzymanej garści owoców.
    Skosztowała. Wspaniałe, soczyste. Położyła się bokiem na trawie.
    - Chodź, zobacz! - zawołała z niedostatkiem kultury, bo z jeszcze pełnymi ustami. Dłoń miała już przybrudzoną stróżkami soku, podobnie jak i same usta. Wyrazisty, czerwony sok poziomek. Prawie jak krew.
    Dotknęła liści, a te zagrały wyższe partie dźwięku. Smagniecie łodygi zaś objawiło niższe tony.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 15 Lipiec 2016, 06:09   

    Pisk dziewczyny sprowadził ją wreszcie na ziemię. Odwróciła się w jej stronę dokładnie w momencie którym dziewczyna się położyła. Widok jej upapranej buźki był zabawny i uroczy jednocześnie.
    Jedno zastanawiało Jocelyn. Kim ona jest? Przecież z tego co się dowiedziała ludziom jest naprawdę trudno dostać się do KL jeśli w ogóle jest to możliwe...
    Kucnęła przy dziewczynie, opierając brodę na kolanach. Na szklankę nie wyglądała, na cyrkowca.. no po prostu nie. Kapelusznikiem być też nie może.
    Kotem raczej też nie jest.. Nie widać przecież by miała uszy czy ogon . Mrużąc oczy westchnęła.Nie znała jeszcze wszystkich ras. Zbyt krótko tu przebywa by było to możliwe. 3 lata...
    - Kim jesteś?- Zapytała ni z gruchy ni z pietruchy, kładąc się obok niej. Dźwięki które je teraz otuliły swą ciepłą nutą były naprawdę przyjemne dla ucha. Kojarzyły się z czymś miłym... w jakiś sposób może nawet i z domem? Z ciekawością w oczach przejechała palcem po kielichu jakiegoś fioletowego kwiatu. W górę wzleciał dźwięk o czystej, biesiadnej dość nucie. Kojarzący się ze śmiechem i tańcami. Bujna wyobraźnia Joce poszła w ruch. Wyobraziła sobie panienki piszczące z podekscytowania gdy jakiś pan zaprosi je do wspólnych pląsów. Duże ilości ponczu, uczta jak dla pługu wojska, piękne sukienki, szykowne garnitury, piękna zastawa stołowa jak i cała otoczka przyjęcia. To wszystko wpłynęło na nią tak że zamknęła oczy i pięknym, czystym głosem zaczęła śpiewać (cicho):
    - Na szlak moich blizn poprowadź palec,
    by nasze drogi spleść gwiazdom na przekór.
    Otwórz te rany, a potem zalecz
    aż w zawiły losu ułożą się wzór.-
    _________________
     



    Zwierzomachina

    Godność: Gregory
    Rasa: Cyrkowiec - sęk w tym, że nie wygląda
    Lubi: Wszystko, od czego mózg brzęczy a neurony skrzą
    Nie lubi: NICH, ludzi fałszywych, psów wszelkiej maści
    Wzrost / waga: 161 cm / 80 kg
    Aktualny ubiór: przyduże spodnie na szelkach, podkoszulek, gruba warstwa potu
    Znaki szczególne: Metalowe paznokcie, mechaniczne skrzydła
    Zawód: Performer cyrkowy, najemnik
    Pod ręką: trochę pieniędzy, paczka papierosów, telefon komorkowy bez karty SIM
    Broń: kastet
    Stan zdrowia: ciało zdrowe, zaś po mózgu stepuje depresja
    Dołączył: 27 Gru 2015
    Posty: 244
    Wysłany: 17 Lipiec 2016, 13:16   

    Greg miał za sobą ciężką noc. Musiał bardzo długo tłumaczyć się dyrektorowi cyrku, że może go nie być. On powtarzał, że Gregory ma i tak już najelastyczniejszy czas pracy w trupie i że nie może zgodzić się na takie ustępstwa. Gregory odpowiedział, że jeszcze od początku pracy w cyrku nie brał urlopu i że to całkiem sporo zaległych urlopów, jeśli o tym pomyśleć. Dyrektor powiedział, że niech nawet nie myśli o wypłaceniu mu pensji za ten czas. Gregory odparł, że nawet mu przez myśl to nie przemknęło. Było dużo podniesionego głosu, dużo gróźb zwolnienia, ale w końcu stary kutwa się zgodził.
    Dlatego postanowił sobie zapolować. Nic tak nie relaksuje, jak mały bieg za króliczkiem czy wiewióreczką, oraz zjedzenie takowego na surowo. Ludzką postać zrzucił w swojej przyczepie, po czym pognał, gdzie go łapy poniosą. Przy boku zawiesił sobie mieszek, w którym chował ubrania oraz zestaw papierosów, gdyby zechciało mu się palić.
    Łowy były niestety mało owocne - jak nie jakaś drobnica pokroju myszy, to jakieś magiczne cholerstwo plujące iskrami. W końcu, zmęczony, z futrem mokrym od potu, przysiadł na jednej z gałęzi, aby się zrelaksować. Gałąź zabrzęczała lekko, trochę jak struna gitary. Dziwne, ale nie było to nic, czym można by się niepokoić.
    No kto by przypuszczał, że spotkają się ponownie tak szybko? I kim była ta blada kobietka, która przybyła tu wraz z nią? Może kolejny członek ich wesołej załogi? Greg przez chwilę siedział zasłuchany, wpatrując się wizjerami w Jocelyn. Mniej więcej poukładał wszystko w swojej głowie. To, co wtedy do niej poczuł, to respekt, nic więcej. Dziewczyna uratowała go z niezłej kabały i zapewne w ten sposób odczul swoją wdzięczność. Nie trzeba było się niczym niepokoić. Po chwili zauważył, że porusza ona rytmicznie ustami. Musiała sobie coś podśpiewywać. Wtem Gregory wpadł na genialny pomysł, niejako porzucając chęć dalszej, cichej obserwacji. Zakasłał lekko, po czym zaintonował:

    Niby-kot w mroku śmieje się
    Swym wzrokiem łowi łydki twe
    Nie mów że nie podnieca ciebie trochę to

    Choć spóźniłaś się to mamy jeszcze czas
    Daj się dotknąć jeszcze raz
    Być Alicją tu to straszliwy błąd!

    Jego głos był całkowicie niepodobny do tego ludzkiego, przypominał raczej zrytmizowane piski i warknięcia, jednak rozpoznanie słów i melodii nie sprawiłoby dziewczynom problemu. Jeśli nie chciałyby mu w tym przeszkodzić, przeskoczyłby z gałęzi na gałąź, nadal nie ujawniając swojej postaci i śpiewałby dalej:

    Póki grasz w tą grę
    Nie zabiją cię
    Gdy przyjemność ta
    Wkrada się w cię niczym szept
    Miłość kwiatem jest
    Najczarniejszą z róż
    Kwitnących w ogrodzie złotym mym
    Jest butelką z napisem "Wypij mnie"
    This love is so insane
    _________________

    Gregory theme
    Psychika Grzesia w skrócie




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 18 Lipiec 2016, 20:37   

    Kim jestem? A kim mogłabym być?
    Tak jakbym zignorowała to pytanie. Złożyłam w pewnym momencie dłonie przed ustami i chciałam wypuścić motyla na zwiad. Nie chciałam jednak, aby wyfrunął w sposób podejrzany. I wtem na wsparcie mi wsparcie przybył śpiew Skrzydlatej, wraz z zamkniętymi jej oczami. Doskonale. Wypuściłam garść powietrza, a uwolniony w ten sposób, z mojego wnętrza, motyl, po uroczystym otwarciu dłoni, pochwycił pod skrzydła powietrze. Motyl dotknął po krótkim locie ramienia Jocelyn, znikając kolejno w drobinkach pyłu.
    Opętana.
    A jej śpiew doszedł już prawdopodobnie końca. A może już nawet wcześniej?
    - Tą, którą Ty niegdyś była,
    Nim skrzydlatą Cię-...
    - zaczęłam cicho, szeptem, lecz przerwałam, kiedy to posłyszałam śpiew dobiegający z gałęzi. Brzmiał zwierzęco i nie mogłam się skupić na słowach ani także i odnaleźć w sytuacji.
    Powstałam gwałtownie, rozkojarzonym wzrokiem chwytając się gałązek. To nie jest raczej zwykła ptaszyna. Mój Avi, a raczej Noriego, nie wspominał nigdy, że tak dziwną barwą głosu skrzydlate w Krainie się posługują.
    - Kto tam, co tam, jest?... - zapytałam, znudzonym głosem.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Trucicielka Serc

    Godność: Jocelyn D'Voir
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Opętaniec
    Lubi: Spokój, bawarke, kapeluszników
    Nie lubi: Węży, Rona i Słodkiego
    Wzrost / waga: 176/ 49
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/a/IVLdD
    Znaki szczególne: bursztynowe oczy, tatuaz feniksa na całych plecach
    Zawód: Najemnik
    Pod ręką: Sakwa z pieniędzmi, pare zwoi pergaminu, pióro, katana, sztylet
    Broń: Katana, sztylet,
    Bestia: Rajski Ptak- Samael
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus
    Stan zdrowia: Ranna na umyśle, niedożywiona
    Dołączyła: 27 Maj 2016
    Posty: 369
    Wysłany: 18 Lipiec 2016, 21:09   

    Przyjemnie było zaśpiewać. Może i krótko ale.. jak długo już tego nie robiła? Ostatnim razem chyba na przyjęciu na swoje 15 urodziny..
    Było to tak dawno i w tak bardzo innym świecie że aż wróciła myślami na ziemię. Usłyszała niewyraźny szept dziewczyny. Z tego co powiedziała wynika że jest człowiekiem. Jednakże to przecież niemożliwe prawda? Ludzie nie mogą od tak paradować po krainie..
    Jednakże.. przecież Joce tu trafiła jako człowiek. I nikt zbytnio się tym nie przejął. Nikt jej nie ścigał ani nic w ten deseń prawda? W takim razie chochlik też mogła być człowiekiem. Jednak coś w niej sprawiało że nie chciało jej się w to wierzyć. Jej rozmyślania przerwał jakiś zgrzyt. Jakby jakaś stara machina próbowała pracować na najwyższych obrotach. Na początku bolało ją to trochę w delikatne uszy jednak po chwili przywykła i była w stanie zrozumieć poszczególne słowa. Piosnka z początku była dość sprośna. Wyobraźnia Jocelyn zaczęła pracować i wyobraziła sobie lochy, dziewczynę przykutą do ściany. Nagą. A obok niej stoi mężczyzna, w ciasnych spodniach i z pejczem w dłoni. Za każdym świśnięciem pejcza kobieta jęczy z rozkoszy i..
    Piosenka zmieniła trochę ton co ją rozbawiło na swój sposób. Jestem chora Słuchała jej dalej, spokojnie nadal leżąc. Tekst był bardzo fajny, wykon nieco kiepski. Jednak całość była całkiem niezła.
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,2 sekundy. Zapytań do SQL: 9