• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Malinowy Las » Niewinna Polana
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Poskramiacz

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Erin Collins ale mów mi Seamair.
    Wiek: Już 17 lat gości mnie ten Świat.
    Rasa: Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
    Lubi: Bestie, taniec, muzykę, widok tęczy, unikalne kreacje a przedewszystkim swobodę.
    Nie lubi: Lekarzy, aparatury medycznej, zakłamania, niewoli.
    Wzrost / waga: 166 cm /44kg
    Aktualny ubiór: https://i.pinimg.com/564x/8a/90/9d/8a909d9cda718c1058ce61a20311d833.jpg
    Znaki szczególne: Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
    Zawód: Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
    Pan / Sługa: -/ Sługę lub służkę chętnie zatrudnię!
    Pod ręką: Zestaw noży do rzucania, rubinowe serce, sakiewka ze złotem.
    Broń: Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
    Bestia: Teti (Avi) Vitavi~ Vivi (Fliks)
    Nagrody: Rubinowe Serce, Zegarmistrzowski Przysmak (3 szt.), Animicus, Mortis Anulum, Bolerko-niewidko, Bezdenna Sakwa, Fliksy, Cukrowe berło
    Stan zdrowia: Czuję się dobrze, dzięki że pytasz.
    Dołączyła: 04 Sty 2015
    Posty: 305
    Wysłany: 18 Sierpień 2015, 02:45   Niewinna Polana


    W głębi Malinowego lasu znajduje się miejsce niezwykłe, o którym świat niemal zdarzył już zapomnieć. Nie łatwo tam trafić, znane są tylko trzy ścieżki, które przez te wszystkie lata zdążyła przykryć już bujna roślinność. Jednak, co uważniejsi poróżni dostrzegą niewidzialną ścieżkę a za drogowskazy posłuży im szlak białych kwiatów z początku nielicznych jednak im bliżej celu tym więcej kwiatów pojawi się u naszych stóp aż w końcu dotrze się do polany, pięknej jak żadna inna. Ogromna łąka skąpana w białych kwiatach, wygląda jakby pokrywał ją wieczny śnieg. W centrum tego miejsca znajduje się dość niecodzienny przybytek, ruiny dworku, z których wyrasta wysokie i potężne drzewo o tyle niezwykłe, iż kryształowe. Jego liście skrzą się diamentowym blaskiem a wśród ich gąszczu dostrzec można dwie potężne gałęzie, które przybrały kształt ludzkich sylwetek splatają się ze sobą. Kiedy tylko zapada zmrok nad polaną swoje harce rozpoczynają świetliki. Ich delikatne światło nadaje temu miejscu jeszcze więcej magii niż za dnia, tym bardziej, iż rosnące tu kwiaty nie zamykają się z nadejściem mroku, cieszą swym pięknem przybyłych niezależnie od pory dnia czy roku.

    Tak niezwykłe i zjawiskowe miejsce aż się prosi o swoją legendę, polana oczywiście się jej doczekała jednak nieliczni o niej wiedzą, pamięć to rzecz zawodna a nikt nie pomyślał o spisaniu tej historii. Jaka szkoda… To miejsce magiczne dzięki dwójce niewinnych dusz i ich miłości do siebie, która jednak nie zdołała powstrzymać śmierci. Baśniopisarz zakochany w Diamentowej Tancerce, której los, co rusz rzucał kłody pod nogi. Ta młoda dama ściągnęła na siebie fatum, zdradziła swych sprzymierzeńców a Ci postanowili ją ukarać. Jej ukochany chciał obronić ją za wszelką cenę, ukryć przed światem nawet, jeśli i on miał by się go wyrzec. Tak właśnie powstała polana, moc tej dwójki długo skrywała ją przed światem, miała ich chronić, miała ostrzegać przed zagrożeniem. Ale jak kwiaty mogłyby być do tego zdolne? Otóż te były…, bowiem kiedy na polanie swą stopę postawi ten, który choć raz zabił z zimną krwią wtem otaczające go kwiaty zmieniają się. Biel ustępuje czerwieni a morderca pozostawi za sobą szkarłatny szlak. Niestety feralnej nocy polana skryła się czerwieniom tak szybko, że zakochani nie mieli szans na ucieczkę. Tego, co nastąpiło później można się tylko domyślać, tamtej właśnie nocy na środku polany wyrosło kryształowe drzewo. Plotki głoszą, że duchy zakochanych dalej strzegą tego miejsca skore do pomocy nieszczęśnikom.

    _________________



    ~ x ~ ~ x ~~ x ~ ~ x ~




    Aktualny ubiór jako Różana Czarownica:
    Maska – Podwójna para oczu o czarnych białkach i czerwonych tęczówkach otwiera się kiedy maska zostaje nałożona i zamykają z chwilą jej zdjęcia. „Oczy” są ruchome i dostosowują się ruchu gałek ocznych nosiciela. nr1 nr 2
    Kostium – Tak jak na załączonym obrazku
    Uczesanie – Włosy związane w wysoki kucyk, kilka luźnych pasm po bokach twarzy


    + - dialogi zrozumiałe tylko dla Poskramiaczy




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 8 Marzec 2016, 21:21   

    Gdy czuje pęd powietrza, nie myśli o złych chwilach. Przemierzając na skrzydłach przestworza, oddala się od rozterek, wznosi ponad wszystko i sprawia, że przeszłość zastyga. Nie przybył tu jednak po to, aby błąkać się na starych śmieciach starym sposobem. Woli pędzić przed siebie, z bliska, bez znajomości tego, co dalej zastanie. A przy tym odczuwać lekkość i swobodę.
    Być Sapphire.

    Biel-pierzaści! Lgnę do przedsionka niewinnych, chcę swoje skrzydła przemienić.
    A pojedyncze kwiaty drogowskazem - prowadzą do zapomnianej ziemi.
    Nieznane są im moje motywy, boją się, chcą się bronic!
    A ja przenikam, płatkom uśmiech niosę i pięknie śpiewam o nich!

    Kwiat za kwiatem, ostrożnie, by powiew powietrza nie zrzucił płatków, by nieostrożny ruch nie złamał łodygi. Nieliczne, nie zawsze dostrzegalne. Jeden za drugim jak po nici - tak bajecznie wędrowała przed siebie, Można by myśleć, że zgubiła buty, ale miała na stopach japonki. Można by pomyśleć, że porwała z łóżka prześcieradło, ale to tylko zwiewna, prześwitująca sukienka, momentami odkrywającą całe jej stworzenie, a innym razem - okrywające szczelnie po dwa czy nawet trzy razy. Pędziła przed siebie, przystając nagle gdy gubiła trop i zrywając się jak do lotu, kiedy wyszukanym wzrokiem odnajdywała kolejny kwiecisty drogowskaz.
    Zobaczyła to - rozłożone płótno, zastawione drzewami. A gdy przechadzał się wiatr niczym siewca w zbożu, podrywało się jak żagiel, bujało we wszystkie strony. I następowała cisza i kolejny zryw wichru, a Sapphire już stała u progu jak u bram Troi.
    Dotarła do kolebki nieskończonej bieli i wpatrywała się w jej potęgę. Niebawem zamierzała postawić pierwszy krok na ich urodzaju i popędzić ku ruinom.
    Jeszcze nie wiedziała, co to za miejsce i jak bardzo biel jest zdradliwą.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 9 Marzec 2016, 13:35   

    Jeśli można było to tak nazwać, to humor Anastasi poprawił się w ostatnim czasie. I wcale nie ze względu na to, czym się akurat żywiła oraz że w ogóle dbała o strachowe potrzeby zaspokajania głodu. Wpływ na to miało raczej zniknięcie jej sprzed oczu obrażeń, które do tej pory malowniczo prezentowały się na jej ciele. Czas upływał, a stosowane metody leczenia chyba również dołożyły do tego swoje trzy grosze. Najtrudniej jednak było pozbyć się śladów oparzeń; skóra była jeszcze gdzieniegdzie nieswoja, zaczerwieniona, ale w porównaniu z wyglądem zaraz po odzyskaniu przytomności, nie było o czym mówić.
    Nie pamiętała, aby kiedykolwiek zapuszczała się w to miejsce, chociaż Malinowy Las powinien być jej częściowo znany, jeszcze z czasów bycia kociakiem. Teraz jednak urocze kwiatki czy inne powalające na kolana roślinne motywy, wcale jej nie urzekały. Pstrokatość drażniła oczy, mdłe zapachy wdzierały się do nosa, wesoło fruwające owady oblegały ją ze wszystkich stron. A przecież chciała mieć tylko chwilę spokoju. Spokoju przed nadciągającą burzą. Bo niewątpiła, że ona niebawem nastąpi.
    Podążała więc cichutko dalej z kapturem narzuconym na głowę, nie spodziewając się nawet, że kogoś jeszcze tu zastanie. Zawiodły nawet wszelkie kocie zmysły, jakie jeszcze dane jej było posiadać. I wszystko przez rozszalałą przyrodę, która niby to dla przyjemności umilała Topielicy chwile. Cóż za niefortunna pomyłka.
    Dopiero, gdy oczom ukazała się nietypowo wysoka blondyneczka, zatrzymała się kamieniejąc. Wtedy jeszcze nie była świadoma, że organizm uprzedził docierające do mózgu bodźce, które jednoznacznie powinny wskazać, że owa nieznajoma wcale taką nieznajomą może się nie okazać.
    Nie ruszyła się, nie wydała z siebie najmniejszego dźwięku. Wyłącznie obserwowała i obserwatorem w najbliższym czasie zamierzała pozostać. Miała też nadzieję, że nie prędko zostanie zauważona, a blondynka uda się w dalszym kierunku prowadzącym przez dywan śnieżnobiałych kwiatów. Bo i sama przyznać musiała, że akurat ten widok hipnotyzował.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 11 Marzec 2016, 12:46   

    Jeden, drugi, kolejny. W gęstwinie kwiatów stawiała kroki, a one jakby wcale nie był zmożone jej ciężarem - tak wytrwale wciąż pilnowały pionu. Opierały się jej niby destruktywnemu dla nich ciężarowi, co tylko prędzej popychało Sapphire ku ruinom.
    Nie oglądała się za siebie.
    Nie wiedziała, że każdy podnoszący się kwiat rozwija się, będąc od teraz zbryzganym krwią. Pojedyncze krople krwi ulatywały nad nimi jak pyłek. I, sądząc że to pyłek, nie przejmowała się dziesiątkami kropel na swoich stopach, nogach i dołu sukni, które czuła, lecz których nie przeglądała.
    Przystanęła tuż przed pierwszym z murów, gładząc dłonią jego strukturę i sięgając wzrokiem ku górze. Były stare, pamiętające zamierzchłe czasy Krainy Luster. Doceniała odnalezienie jednej z pierwszych budowli, pozostawionej niemal w nienaruszonym stanie, a przegryzione niszczącym zębem czasu.
    Oparła się o ścianę i obróciła w kierunku, skąd przybyła.
    Gdyby mogła, oddaliłaby ten błąd w nieskończoność.
    Szkarłatna struga krwi wiodła za jej szlakiem, docierając do niej samej. Spojrzała, jak krwawi. Lecz nie ona, a kwiaty krwawią. I choć to prędko zrozumiała, wciąż nie rozumiała, dlaczego tak bardzo się o to martwi.
    A jeśli po drodze spotkała znajomą sylwetkę, miała kolejny powód swojego ogromnego niezrozumienia.
    Dlaczego?..
    Czuła, że to miejsce nie jest dla niej bezpieczne. I błędem już nie było odwrócenie się, a wkroczenie na teren białych kwiatów.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 11 Marzec 2016, 14:22   

    Anastasia wciąż stała. Wciąż obserwowała. Nie miała pojęcia, co takiego było w tej istocie, że czuła, iż musi zaczekać, wstrzymać się jeszcze chwilę, by wszystko zrozumieć.
    Nos zrozumiał. Gdy blondynka ruszyła do przodu, a zawiał wtedy silniejszy podmuch wiatru wzmagający i niosący za sobą zapachy inne niż tylko kwiatów zdobiących łąkę.
    Oczy zrozumiały. A później wodząc wzrokiem za kolejnymi jej krokami, widząc, jak śnieżnobiałą polanę zalewa krwistoczerwona ścieżka zmieniających się za nią płatków, wstrzymała oddech doszukując się niepotrzebnych, lecz chyba słusznych przyczyn.
    I ona zrozumiała.
    Próbowała uspokoić drżenie dłoni. Nadaremnie. Dłoni, których widok zabił ją bardziej, niż sam zabójca mógł to zrobić. Dłoni, które każdym swoim zaniknięciem przypominały, nieustannie dawały znać o tamtej chwili. Nie opanowała tego, choć opanowała namawiający ją do wyplucia żółci żołądek. Czym innym by miała wymiotować? Emocjami?
    Musisz… Musisz wziąć się w garść. Nie możesz być znów słaba, nie możesz i tym razem dać się zaskoczyć, oślepiona czymś, czego przecież już w tobie nie ma. Nie ma. Twoje serce nie bije. Nyahaha. Już GO tam nie ma, nie ma nikogo. Jesteś tylko ty, liczysz się dla siebie tylko ty! No, dalej. Chyba coś obiecałaś, nya? Głupia koteczko. Weź się w garść, do cholery!
    Ruszyła w ślad za… Śmiać jej się zachciało na myśl, do jakich metod uciekną się rozumne istoty, byle tylko zamaskować swoje prawdziwe oblicze. A może go nie znasz? Nie znała go z całą pewnością. Ale i on przestał ją znać. Byli dla siebie zupełnie obcymi ludźmi, których łączyło jedynie… Co? Niedokończone sprawy.
    Wybrała drogę równoległą, z rozkoszą zauważając, jak i jej ścieżka zmienia swoją barwę zaraz po postawieniu kolejnego kroku. I robiła to specjalnie, by widział. I szła już bez najmniejszej potrzeby ukrywania swojej obecności. A on, czy też ona już musiała ją widzieć. Stała przecież obrócona przodem, a kotka na wszelki wypadek pozostawiła między nimi kilka metrów swobodnej przestrzeni.
    Usta skrzywiły się w nieładnym grymasie. Nie patrzyła już na nią czerwona para ślepi. Kto na nią więc patrzył? Kim jesteś przeklęta blondyneczko? W co ze mną pogrywasz, Noritoshi? Dopiero teraz zsunęła z głowy kaptur, lecz niezadowolenie z twarzy zniknęło. Nie było na niej niczego.
    - Ładny dziś dzień na odnajdowanie pamiątek przeszłości, nieprawdaż, nya? – Powiodła złotymi oczami po murach, lecz blondynka mogła to różnie zrozumieć, chociaż… Anastasia niespecjalnie zdradzała się ze swoją świadomością. Ot, zwykłe rozpoczęcie rozmowy.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 12 Marzec 2016, 23:24   

    Zobaczyła ten równoległy ślad. Jeden był już przerostem treści nad jej podejmowaniem, a drugi tylko jej obawy potwierdzał. Powstała druga wstęga, a obie jak para, choć całkiem inne kroki je poczyniły. Zmierzające do czego, do złączenia? A więc podejdzie tu?
    Nie, zatrzymała się bezpiecznie.
    A Sapphire patrzyła, rozpoznała - wiedziała, czego spodziewać się może. Czuła, że ona już wszystko wie na jej temat. Nie będzie dziś zasłony przed czymkolwiek... A może jednak? Jej słowa nieoczywiste, tak znikąd w nic konkretnego uderzające.
    To zwodziło Sapphire z tropu, którego tak pewna i tak nie była, aby grać z asem w rękawie.
    Otwarte były jej karty.
    Twarz bez konkretnej emocji, choć w spokój starająca się brnąć. Niestety, niepokój wywołany przemianą kwiatów i obecnością Kotowatej póki co zwyciężał.
    Niechętnie sięgnęła w tył dłonią, odbiła się od ściany o krok, może półtorej. Próbowała narzucić sobie wiele: wytrwałość, utrzymanie pionu, niezdradzanie się z wewnętrznymi rozterkami na temat przeszłości.
    Kącik ust niespokojnie drgał w rytmie dziesiątek myśli na sekundy. Nie miała nic do ukrycia, wszystko z niej wychodziło. A może ukazując tak pokaźnie swoje prawdziwe oblicze, skusi do rozmyślania nad tym, że jest no fałszywym? Ta myśl dodała jej otuchy i sprawiła, ze głos jej się nie złamał ani na moment. Jakby wiersz recytowała, tak obojętnie i pewnie brzmiały jej słowa.
    Ale Anastasia musiała ten temat wyrzucić na wierzch. To nie była dobra wróżba.
    - Duchy dawnych dni. Są tutaj, szkarłat w bieli ukazują. One cierpią, przodują w powielaniu tych czynów.
    Zaczęła swoim kobiecym głosem mówić niekoniecznie o ich dwójce. Miała świadomość tego, ze to miejsce nie może być przypadkiem. Wszystko zbiegało się w całość. Przypadkowe spotkanie nie może być przypadkiem.
    To jest zaplanowane i cokolwiek nie uczyni, będzie świadkiem tych samych zdarzeń. Nieunikniona konfrontacja po roku rozłąki. Z tego nie ziści się pogodna noc, z tego nie będzie dobrej prognozy na jutro. Tak myślała i wierzyła w to. I trudno się z nią nie zgodzić.
    ...Chyba, że zgoła inny scenariusz zaplanuje to centralnie rosnące drzewo.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 13 Marzec 2016, 10:39   

    Zabawnie przechyliła głowę na bok, choć niczego dowcipnego w tym miało nie być, kiedy to blondynka wymacała za sobą ścianę. Zaśmiała się cicho, a kolejny grymas posiadający namiastkę uśmiechu uwidocznił się na jej twarzy. Jak z dzieckiem...
    Bawienie się w kotka i myszkę, może i miało wiele swoich zalet, niektórych z nich doszukała się Topielica, lecz z całą pewnością już po chwili zaczynało ją nużyć to bezsensowne gadanie oraz utrzymywanie stosownej, niepłoszącej zwierzyny odległości. Przecież od środka rozpierało ją coś… Coś! Nie była w stanie określić, czym to było, nie wiedziała, czy coś czuje, czy to jednak umysł płatał jej figle, tworzył błędne postrzeganie rzeczywistości?
    Śmierć… Dlaczego? Umarła. Ha. Patrz, podziwiaj, jakiż to dorodny okaz Stracha masz przed swoimi oczami. Nyaha. Boisz się? Och, to przecież nic nowego, niczym mnie nie zaskakujesz. Wolałabym… Abyś był ze mnie dumny!
    Nie wiedziała, czy głos blondyneczki działa jej na nerwy, jakoś trudno było się z nim oswoić. Może oczekiwała zgoła innej odpowiedzi? Lub też jakiegoś czynu? Zabawne…
    Wraz z ostatnim słowem, kilka pewnych, szybkich kroków zrobiła kotka, za cel obierając oczywiście znalezienie się przy tej drugiej. Spokojnie skarbie, nie uciekaj, na nic ci się to nie zda, a tylko zachęcisz podłego kota. Mając jednak nadzieję, że Straszka na miejscu pozostanie, chociażby zniechęcona tym, że za plecami miała mur. Bo jeśli tak się stało, cóż musiałaby najzwyczajniej rzucić się za nią w pogoń i dopaść już nieco okrutniej, niż na obecną chwilę zakładał plan. Gdyby jednak tak się nie stało…
    Na całe szczęście ukształtowanie terenu ułożyło się na tyle korzystnie, że to Anastasia mogła cieszyć się urokami stania wyżej. Wystarczyło więc tylko unieść się na palcach, aby zrównać ich twarze. Jedną z dłoni oparła tuż za jej głową, na ścianie. Drugiej, z oczywistych względów ruszyć nie mogła, wciąż chowając ją pod połową swojego płaszcza. Ale… Jeśli by w tym momencie próbowała sił w ucieczce, pozostawał jeszcze ogon. Ewentualnie dziewięć.
    Oczy wodziły po drugiej twarzy, doszukiwały się wszelkich podobieństw, różnic, wszystkiego co na myśl przywoływało mężczyznę z motylimi skrzydłami i tego, co wzbudzało szczerą nienawiść. Zbliżyła swoją twarz, co nie do końca było przemyślanym ruchem. Nos zaatakował ze zdwojoną siłą TEN zapach. Warga zadrżała, zęby ją przygryzły, aby nie dać się rozproszyć. Byle co nie mogło jej stanąć na drodze, prawda?
    - Naprawdę piękny dzień. – Powtórzyła się owiewając swoim oddechem usta blondynki. - Mam nadzieję, nya, że podobam ci się równie mocno, o ile nie bardziej. – Pazury przejechały po murze, być może nawet pozostawiając na nim ślad, ręka zacisnęła się w pięść. Źrenice zwęziły się, a ogon malowniczo powiewał z niezadowolenia. - Czy mogłabyś – Zaśmiała się słysząc, w jak idiotycznej formie się zwraca. - Stworzyć coś lepszego? – Mówiła cicho, ale mimo to dało się wyczuć bijącą wrogość, niechęć oraz w tym całym szaleństwie nieco kokieterii, która mogła się okazać najbardziej zabójczą bronią. W końcu miała kusić, zwodzić nieszczęśników, a później...
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 14 Marzec 2016, 00:22   

    Próby wyśmiewania jej zachowania tylko pogarszały sytuację, w której uwięzła. Zmuszona do bliskości, drgnęła kilkukrotnie, szczególnie wówczas, kiedy jedna z dłoni ją minęła. W pewnym momencie naszła ją myśl, chyba zbawienna, że przejdzie jak duch, zniknie i polana wciąż pozostanie białą.
    Marne szanse. Niespełnione obietnice zabłąkanej nadziei.
    Obserwowała poczynania, lustrowała każą zmianę na twarzy, samej jednocześnie starając się spokojnie wyczekiwać najbliższych chwil. W niej nie było nic z dawnego Noritoshiego, żadna rysa twarzy jej nie zdradzała, a włosy innej były gęstości i ułożenia. Tylko ten zapach, którego istnienie brała za powód bycia odnalezioną i rozpoznaną.
    Tak, myśl o tym, że Kotka jeszcze nie wie wygasła z chwilą, kiedy tak bezproblemowo sobie na całkowitą bliskość pozwoliła. A słowa wszystko uformowały w spójną całość.
    Odnalezieni po niemal roku.
    Nie ma odwrotu.
    Tak jakby w podzięce za to miłe i bezbolesne przywitanie, oparła tylko głowę na ramieniu zdrowej ręki do Kotki należącej i przymknęła oczy.
    - Skłamałabym, temu zaprzeczając. -Wyszeptała i sama nie wiedziała, czy ironizuje, czy mówi prawdę. W brzmieniu wyszło coś pośrodku, lecz z ukierunkowaniem do pierwszego.
    Stwarzanie. Nie rozumiała, czego to się ma tyczyć. Wzdrygnęła się na myśl, do jak piekielnych myśli to może nawiązywać. Pragnęła, by czas stanął w miejscu, zawrócił i wrócił to, co utraciła; to, co utracił.
    - Z pewnością innego. Ale już nie stwarzam, a kreuję.
    Podniosła głowę, o ile wcześniej już do tego zmuszona nie została. Podniosła dłoń na wysokość ich twarzy i zawiesiła w bezruchu. Chciała i jednocześnie obawiała się.
    Nic już nie będzie jak dawniej... Zabiłeś we mnie wszystko...
    Chciała kreować na lepsze, z tego co jest, bez przemian pomiędzy stanami życia i śmierci ich ciał. A raczej duchów, bo tylko one im zostały.
    - Co zamierzasz, Najdroższa? - Sklejane ze sobą powoli sylaby, każda jedna artykułowana tak, jakby miała zostawić trwały ślad w masie powietrza, a jednocześnie nie było tutaj ani krzyków, ani rozkazów.
    Pewność siebie, gotowość - oto, co było.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 14 Marzec 2016, 12:21   

    Nie poruszyła się, nie zabrała niczym oparzona ręki, kiedy spoczęła na niej obca głowa. Nieustannie wpatrywała się w twarz, co mogło być już niekomfortowe dla Sapphire. Ale nie miało to absolutnie żadnego znaczenia, kotka miała na to ochotę i to miała zamiar wciąż czynić. Niewątpliwie ciekawiła ją reakcja, wszystko co blondynka zamierzała, choć… Szczerze musiała przyznać, że bardzo się rozczarowała. Przy ostatnim ich spotkaniu, Noritoshi był zdecydowanie bardziej… wylewny w swoich uczuciach. Teraz jakby spokojniejszy, poddający się temu co robiła. Czyżby nawet lekko wystraszony, skoro sprawdzał swoje położenie wzgledem murów? Mogła starać się to odczytać, tylko po co? Nieważne, co czuł.
    Kolejne zainteresowane spojrzenie powędrowało na uniesioną dłoń. Coś się działo! Nie… Znów się rozczarowała.
    - Kreujesz, nyah? Musiałam się okazać wielkim błędem w takim razie, skoro obrałeś… To znaczy, obrałaś zupełnie inną drogę. – Chyba powinna podziękować. Wszak sama była poniekąd zadowolona, oswojona. Ból nie przeszywał jej tak mocno, jak tamtego dnia. Została tylko niezagojona rana, którą ktoś czasem posypywał solą.
    Kiedy niewielkie obciążenie z ramienia zniknęło, Anastasia zabrała rękę. Ponownie odsunęła się o kilka kroków, lecz nie poprzestała na zatrzymaniu w tej odległości. Bez słowa wyminęła Sapphire, przeszła na drugą stronę ściany i oparła się o nią plecami. Co zamierzam?
    Zadarła nieco głowę, jej oczom ukazały się gałęzie wystające sponad innych ruin. Gałęzie drzewa, które niby to posiadały swoją historię, a której Hebi prawdopodobnie nie znała. I całe jej szczęście. Czasem wspaniale było żyć w niewiedzy. Jednak wszechobecna biel kwiatów atakowała oczy, czerwone ścieżki również pozostawały żywym obrazem. Przecież była taka niewinna…
    - Zamierzam... – Przeraziła się słysząc, jak łamie się jej własny głos. Zamilkła na długą chwilę, teraz nie zareagowałaby na żadne pogonienie. A nawet jeśli znużony wyczekiwaniem osobnik po drugiej stronie odejdzie, cóż, jego strata. Bo wciąż miała nadzieję, że będzie tkwił za murem, że nie będzie oglądać jej w takim stanie. Nie chciała i nie mogła sobie na to pozwolić. Ta obca twarz tak wiele zamętu siała w jej głowie.
    Chwyciła mocno za materiał bluzki mniej więcej na wysokości serca. Uspokój się, uspokój się... Trzy głośne wdechy, osunięcie w dół po ścianie. Ale oczy błyszczały. Błyszczały pełne nienawiści.
    - Zamierzam pozbyć się niedogodnej dla mnie przeszłości. Nyahahaha. – Wszystko powiedziane na jednym tchu, bez chwili zawahania, pewnym gardłowym głosem, zupełnie niepodobnym do wcześniejszego pełnego wątpliwości. - W co ty ze mną pogrywasz, Straszku? Czemu się kryjesz? Ach, nie bój się, cóż złego mogłaby ci uczynić twoja najdroższa kotka, nya? – Uderzyła pięścią w chłodną ścianę. Gdzieś upust dać musiała, póki co nie była to więc twarz pozbawiona czerwonych tęczówek.
    Skulona na ziemi, gotowa była do skoku za swoją ofiarą. Palce rytmicznie to zaciskały się, to rozkurczały. Dłoń znów zaniknęła.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 14 Marzec 2016, 23:38   

    To nie było tyle sprawdzanie położenia względem murów, co zaznaczenie kontrastu: między trwałym a zmiennym; mocarnością i lekkością; starością i nowością. Sięgając dłonią muru dała martwości ostatnią chwilę dotyku, ostatnie muśnięcie palców. To też ułatwiło jej oddalenie się od zasłony i wyjście naprzeciw Hebi. Tu więcej było odwagi.
    Być może ten mur poznał ją po raz ostatni.
    Każdą swoją reakcją wchodziła na ogromną, niebezpieczna sferę z pytajnikiem: czym zaatakujesz? Tak, strach był obecny, ale na ten strach nie mogła nic poradzić, tak jak i on nie mógł nic jej doradzić. Bo cokolwiek by się nie stało, nie zamierzała od tego uciekać.
    - Dopowiadaj do woli, nikt ci nie broni. Ja wolę zachować teraźniejszość.
    Nie powie, że cieszy ją ta zbrodnia ani temu nie zaprzeczy. Sama nie wie, czym właściwie to wszystko dla niej jest. Popełniła... popełnił wielki błąd, postawił kroki w zakazanej przestrzeni, uczynił rzecz najokrutniejszą. I dla tej zbrodni wciąż nie było wymierzonej kary.
    Zerwanie bliskości nie było jej na rękę - wolała, kiedy ta więź trwała. Uczuć nie wpędzono z serca, ale serce się zmieniło. Nie ma burzliwości, brakuje dynamiki. Jest równowaga i stabilność.
    Oboje są innymi osobami.
    Zadała pytanie, dostała w odpowiedzi ucieczkę. Nie, to coś więcej niż ucieczka, bo nadal tutaj przebywa - za ścianą. Zwali ją, pchnie cegły jak nóż w plecy? To nawet byłoby godne ukarania za zeszłoroczne grzechy.
    Jedno słowo, mówiące tak wiele i nic zarazem. Ale emocje w wydaniu Stracha zawsze są rzeczą niezwykłą.
    I cisza, i wdechy.
    W międzyczasie przysiadła pośród ogromu białych kwiatów zmieszanych z czerwonymi, znaczonymi zarówno przez nią samą jak i jeszcze niedawno obecną tu Anastasię. Wygwizdywała sobie melodię znanej ballady "Wind of Change". Zerwała kilka kwiatów, będąc z bliska świadkiem przemiany ich oblicza. I równocześnie przybyły zza muru budzące przerażenie słowa. I ten śmiech...
    Wariatka, wzięła to, czego Noritoshi się wyzbył, a co było przyczyną jego niegodziwości. Deja vu?
    Kolejne słowa to dawka zbyt wielu pytań, wciąż snujących ten nieznośny dla Sapphire schemat: dopowiedzenia. Nie mogła dłużej słuchać tego: obwiniania jej w kolejnych słowach; zmuszania do rozpamiętywania i przeżywania tego na nowo i... na koniec uderzenie w mur, obwieszczające siłę emocji.
    Sapphire uroniła pierwsze tego dnia łzy. Może i zasługuje na takie traktowanie, ale jest delikatna jak te białe płatki. Nie było słychać płaczu, a zerwanych płatków pod jej dłońmi, zrywanych, na nowo przybywało. Chciała zmiany na lepsze, trwania w dobrym układzie.
    Ale ne przychodził ten właściwy wiatr of change.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 16 Marzec 2016, 12:01   

    Cisza. To przyszło kotce w odpowiedzi na wszystkie pytania, jakie zadała, na niewielki upust jej złości. Dlaczego? Ignorował ją? Nie zamierzał nijak zareagować? I jeszcze pogwizdywanie… Jakby nigdy nic. Zupełnie, gdyby Topielicy nie było po drugiej stronie.
    A może…?
    Ukryła twarz w dłoni gorączkowo myśląc, czy przypadkiem Sapphire nie okazała się sprytniejszą niż jej się wydawało. Podeszła do sprawy z podobnym założeniem, ale inną metodą? Naprawdę nie było już w niej nic…
    - Aaaaaagh! – Przeciągły, rozpaczliwie przerażający krzyk wydobył się z jej ust, spłoszył kilka drobniejszych ptaków chowających się po okolicznych gałęziach. Pozbył się niechcianych świadków. Oczyścił.
    Przez dobre kilka minut nie dawała o sobie najmniejszego znaku życia. Trwała w bezruchu z zamglonymi oczami, uparcie wpatrującymi się w jeden punkt w oddali, chociaż wcale go nie dostrzegały.
    Wstała. Snując się, kierowała nieopodal blondynki. Te same oczy i na nią się gapiły. Te same oczy w te zupełnie inne oczy. Minęła ją, zatrzymała kilka kroków dalej obrócona tyłem do dziewczyny, a przodem do ciągnących się równoległych ścieżek czerwieni.
    - Nie rycz, jak baba, weź się w garść. Bo trzeba, nya, żyć dalej, póki jeszcze się żyje. – Zaczęła ochrypłym głosem. Dlaczego to takie ciężkie? Powinna osiągnąć cel, po który tu przyszła, prawda? Inaczej wszystko poszłoby na marne, a szkoda tak trwonić czas na prawo i lewo, nie wiedząc, cóż za nieszczęście czyha za rogiem. Oczywiście, jeśli nie była nim akurat sama Anastasia. - Wszystko jest takie inne, nie takie jak być powinno. Czy to znaczy, że…? Nyah. – Mówiła już bardziej do siebie, wyrażając myśli na głos. Dwie takie same ścieżki. Dwie niby takie same, lecz jak bardzo inne. Jej własna i blondynki. W czym były podobne? We wszystkim. W czym się różniły? W… We wszystkim.
    Wiatr oplótł ją szczelnie, niczym utęskniony kochanek. I nim jednocześnie był. Niewiernym, nieczułym, ale był. Ciałem wstrząsnął dreszcz, silniejszy powiew rozwiał kruczoczarne włosy, a otrzymany chłód przeszedł na jej głos.
    - Musiałam cię z kimś pomylić.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 16 Marzec 2016, 23:38   

    Nie odpowiadała. Nie potrafiła ani mówić do ściany, ani tym bardziej naprędce zebrać się na odpowiedzi. Nawet dłuższe milczenie po drugiej stronie nie przynosiło dostatecznego wsparcia. Parokrotnie próbowała wznowić dialog, ale... on chyba nawet się nie zaczął, nie było czego tak na dobrą sprawę wznawiać.
    Na dobra sprawę nie nadszedł czas.
    A ten krzyk przeszył ciało Sapphire na wielu płaszczyznach i na parę chwil niemal sparaliżował.
    Miała nad nią kontrolę, silniejszą niż kiedykolwiek.
    Anastasia była dla niej zwiastunem wszystkiego, co złe. Mając w pamięci treść listu, którą to nieco zignorowała już podczas zapoznawania się z nią (a i prędko sam list zwróciła, wiec drugi raz nie przyjrzała się temu, co między wierszami krzyczało nienawiścią - a raczej temu komuś - Martwej Kotce), nie miała za bardzo wyraźnych powodów do obaw. Chciała podejść do sprawy łagodnie, z teraźniejszymi jedynie błahostkami - przeszłość słowami Hebi atakowała ją jednak bezustannie. Odpowiadała biernością, której nie potrafiła wspomóc żadnym czynem. A to tylko miało się na gorsze.
    Zagubiona jest w wielkości własnego kłębka, którym Hebi żongluje tak, jak jej tylko się to podoba.
    Spojrzała swoimi błękitnymi oczyma na wracającą do tej strony muru Straszkę. Kontakt wzrokowy miał się dobrze, łzy były doskonale widocznymi i tłumaczyły swoją obecnością wiele, może nawet wszystko - były najprostszą odpowiedzią na stos pytań. Ale czy Straszka potrafiła to odczytać?
    - To trudne, kiedy nawiązujesz do przeszłości... chowasz się i wypytujesz o zbyt wiele naraz! - Odpowiedziała na zarzut o ryczenie, choć wtrąciła to w dalszych słowach Any, wypowiadanych bardziej przez nią do siebie samej, a co nie uszło uwadze Sapphire.
    - Nie ma mowy o pomyłce. Ani o przypadku.
    Powstała, trzymając w dłoniach garście płatków, od których miała je całe poplamione krwią.
    Krew, znowu - na jej rękach!
    - Jestem inną osobą - część elementów we mnie nie istnieje, niektóre przybyły - jak widać. Jak wiele uczyniłam bądź uczyniłem, tak i wiele uległo zmianie.
    Słyszała samą siebie i brzmiało to jak usprawiedliwianie się, w dodatku dość prymitywne. Musiała prędko coś dodać, ale i z tym był problem. Wydusiła z siebie jednak zdecydowanym głosem:
    - Nie chcę mówić o tym, co było. Nie mówmy o tym. - ...jednocześnie ciskając w obie strony szkarłatne płatki kwiatów.
    Z dłoni Sapphire uleciały po dwa niebieskoskrzydłe motyle, podejmując lot na lewo i prawo. Ich pojawienie się było efektem wewnętrznie toczonej walki z ciężarem przeszłości, która tak bardzo przez miniony rok tłumiła do wielkości małej paczki i czyniła niewpływową na jej dalsze postępowanie.
    Co jednak w kimś siedzi, w odpowiednim do tego momencie da o sobie znać i nie bedzie tylko skrawkiem emocji - może być wręcz silnym ogniwem, burzącym całą harmonię.
    Tak jak teraz to w umyśle dziewczyny ma właśnie miejsce. I co zmierza do tego, że wszystko powtórnie jest zamykane w odmętach umysłu. Tę walkę widać w twarzy Sapphire, głównie w jej oczach.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 17 Marzec 2016, 19:24   

    Co mówisz? O czym do mnie mówisz? Nie rozumiem… Nie rozumiem i nie chcę rozumieć. Po co ci to? Anastasio, nya. Nie patrz. Nie słuchaj. Nie próbuj...
    Żadne ze słów jej nie poruszyło. Na żadne nie odpowiadała, dopóki koniec tego obcego głosu nie nastał. Być może nawet nie słuchała? Nie skupiała się lub skutecznie udawała… Monotonnym ruchem gładziła końcówki włosów, trwała w ciszy, szukała odpowiednich wspomnień. Nie znalazła. Była pusta. A wymijające ją motyle, tylko w tym utwierdzały.
    - To – Zaczęła z wyraźnym obrzydzeniem w głosie, aczkolwiek później na nowo zapanował chłód, który towarzyszył jej wcześniejszej wypowiedzi. - Z całą pewnością pomyłka. – Odwróciła się gwałtownie. Po uprzednim spokoju nie było już śladu. Coś błysnęło w jej oczach. Coś pięknego i niebezpiecznego, coś co właśnie uchodziło z jej wnętrza. Krok do przodu, zacznijmy więc od nowa. - Blondyneczko, nie znasz mnie. Nyaha. Bo gdyby było inaczej, przecież wiedziałabyś, że za chwilę w mojej dłoni zabłyśnie ostrze, które chwilę później znajdzie się przy twojej szyi. Że pazury miękko zatopią się w skórze na twojej twarzy. Że radosny śmiech będzie niósł się echem po wszystkich tych szczątkach przeszłości, które być może nie powinny były przetrwać. I że nie będę miała najmniejszego wyrzutu sumienia, a spokojny sen pozwoli mi nabrać ochoty na nowe, wymyślne zabawy. Wiesz o tym wszystkim, spodziewasz się tego, nya? – Drugi krok. - Jesteś uprzedzona, co zrobisz? Uciekniesz, sprawisz mi tę przyjemność? Decyduj, szybko! – Warknęła i nie dała więcej czasu na namysły. Sprawnie, bo już niemalże wyćwiczenie, dobyła sztyletu. Powolne, ciężkie kroki przeistoczyły się w szybkie, niemalże płynące prosto na Sapphire. Co zrobiła? Ha.
    Bez względu na wszystko, Straszka naprawdę chciała po kolei zrealizować wszystkie postanowienia, jakie wymieniła na głos. W pierwszej kolejności nóż miał wylądować na idealnie odsłoniętej szyi. Ale nic poza tym, chyba, że dziewczyna uparcie by się szarpała. Wtedy, cóż, mógłby się przypadkowo omsknąć, zranić…
    Jeśli miała zamiar się bronić, to nawet lepiej! Im trudniej, tym zabawniej. Obcych zdecydowanie przyjemniej się dręczyło, niż znane sobie ofiary.
    A może uciekła? Hm. Ale skoro poprzednio tego nie zrobiła, nuż znów zamrze jak słup soli, z którym będzie można poczynić wszystko, co się żywnie podoba?
    Żarty się skończyły. Skoro słowami nie można było przemówić, należało próbować innych metod. To powinno wybić z jasnej główki idiotyczne pozwiązywanie ich postaci.
    _________________




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 18 Marzec 2016, 02:42   

    Milczeniem ne dala rady, odpowiedziami nie dała rady. Nie była wciąż akceptowaną, ale w jakim kontekście, tego nawet nie potrafiła ustalić. Pomyłką jest co - jej obecność, jej zachowanie, czy może ich spotkanie? Które spotkanie? Pytała siebie samej o to i nie odnajdywała odpowiedzi.
    Nie taką Hebi zapamiętała, nie taką spodziewała się zastać. Pomimo treści listu, z której obecnie kojarzyła trochę niemiłych wobec niej słów. Gróźb? Być może.
    Jej uczucie wciąż było znaczącym, ale jednocześnie nie pozwalała mu się rozlewać, nie pozwalała po sobie o tym poznać, ile dobrego jest w stanie pod jej adresem kierować. Bała się, że to nie jest dobry moment, że mogłaby za bardzo namieszać. Tak, czuła się zastraszoną.
    Płakać jej się chciało, kiedy słuchała słów o zamierzanym... morderstwie? Tak, z całą pewnością mogła i tak właśnie to kwalifikowała. Wszak trudno przeżyć z podciętym gardłem, nawet Strachowi.
    Nie chciała tak skończyć, nie ma w sobie tyle poczucia winy, by przyjąć aż taki wymiar kary. Może nawet wolałaby już nigdy z Hebi się nie spotkać?
    - Nie - odparła stanowczo, cofając się, a przy tym kierując się w swoją lewą stronę, ażeby nie wpaść na mur za sobą. - Wystarczy, że mnie jednej z naszej dwójki dane było uczynić za wiele. Nie to jest rozwiązaniem!
    Nie potrafiła tak szybko uciekać jak była goniona, Chyba nawet miałaby teraz problem po prostu od niej odejść. Motyle pokazały, jak i dokąd można uciekać - Sapphire nie była w stanie tak szybko się stąd ulotnić. I dosięgnięta została jej szyja przez ostrze. Ta naga szyja, wysoko nad ziemią zawieszona i równie wysokim tętnem pulsująca.
    Nie była gotowa umierać, nie potrafiła od tego uciekać. Miała spętane nogi, nie wierzyła w to, że mogłaby tego uniknąć. Przymknęła na dłużej oczy. Chłód metalu wręcz parzył ją. Drżała dolna warga, drżała ona cała. Chłód przeszył jej ciało, nogi ledwie unosiły tę niestabilność do pionu. Niestabilność ciała - jego protestu przed tym, co mózg określa jako nieuniknione. Uchyliła powieki - ile by dała, by tak nieprzyjemny StrachoKot nie zaprzątał jej oczu.
    - Taki ma być koniec? - Zapytała niemal szeptem.
    W odwecie za dotyk stali, sięgnęła swoją dłonią twarzy Hebi by musnąć jej policzek. Tylko sprawdzić, czy jest rzeczywistą, czy może spróbować również sprawdzić, czym właściwie jest? Czy to Strach, czy już Upiór? Czy emanuje ciepłem, czy jest tak samo żywa?
    Pojedyncza łza spłynęła po jej licu, kolejno po szyi i prawdopodobnie wylądowała na górnej stronie sztyletu.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


     



    Topielica

    Karciana Szajka: Pik
    Godność: Anastasia Hebi Charlton
    Wiek: martwi czasu nie liczą
    Rasa: Martwy kot. Strach
    Lubi: zazdrość, bestie, różne dziwadła, określać wszystko uroczym
    Nie lubi: wody, ptaków, świata ludzi
    Wzrost / waga: 169 cm/47 kg
    Aktualny ubiór: fabuła: https://i.imgur.com/bkCCiaT.jpg rozpuszczone włosy, srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie pika
    Znaki szczególne: kocie uszy, ogon, po trzy siekacze w każdej ćwiartce uzębienia, dłuższe kły, blizna na szyi.
    Zawód: miłosny
    Pan / Sługa: - / Mirana
    Pod ręką: fabuła: Bezdenna sakwa, a w niej wszystko, czego dusza zapragnie + z magicznych: Bursztynowy kompas, Czarodziejska wstęga, Animicus. Furbo, sztylet.
    Broń: sztylet http://i.imgur.com/iJELfXH.jpg
    Bestia: Furbo (Brzask), Schedel (Ceset)
    Nagrody: Umbraculum, Latająca Miotła, Animicus, Bursztynowy Kompas, Czarodziejska Wstęga, Kamień Duszy, Lustrzany Pierścień, Generis Collare, Bezdenna Sakwa, Zegarmistrzowski przysmak (5 szt.), Kosmata Brosza, Blaszka Zmartwienia, Rubinowe Serce, Tęczowa Różdżka, Korale Zamiarne, Cukrowe Berło, Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka
    Stan zdrowia: przeziębiona, ha!
    Kryształ: 2,7g (nieoszlifowany)
    SPECJALNE: Mistrz Gry (okres próbny) | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 09 Mar 2014
    Posty: 535
    Wysłany: 19 Marzec 2016, 13:37   

    - Bardzo się cieszę, nya, że wiesz zdecydowanie lepiej, co jest rozwiązaniem. Jednak wybacz mi, skarbie, nie skorzystam z twojej pomocy. Tak się składa, że potrafię sobie poradzić sama i sama również zdecydować, co z tym fantem zrobić. – Wyszczerzyła swoje ząbki w szerokim uśmiechu. Słowa płynęły z jej ust z nieukrywaną kpiną. Bo czemu by jakaś dziewucha miała ją pouczać? Dlaczego by się słuchać? Czyż to nie powszechnie wiadome, że koty chadzają własnymi ścieżkami?
    I tym razem zdania zmieniać ochoty nie miała, ulegać widokowi łez czy też bezbronnej twarzy. Nic z tych rzeczy już jej nie wzruszało, nic nie chwytało za serce. A Sapphire nie wyglądała na zmutowaną bestię, którą prędzej puściłaby wolno. Tym sposobem nieznana, jak podtrzymywała, osóbka stanęła jej nieświadomie na drodze w zły, bardzo zły dzień. Anastasia już dawno nie miała możliwości dobrowolnego uczynienia z kogoś swojej ofiary, więc okazja tym bardziej idealna.
    Przesunęła sztylet tak, by czubek ostrza znajdował się na skórze między żuchwą, a ta wypełniona strachem łza swobodnie spłynęła do momentu, aż na końcu drogi została z mruknięciem niezadowolenia zlizana.
    - Nyah. Czyli nie podoba ci się, co dla ciebie przygotowałam? Masz lepszy pomysł? O tak! – Z radości nowego pomysłu, gwałtownie ruszyła ręką, przez co niewielki kawałek skóry powinien zostać rozcięty. - Naprawdę świetna myśl, blondyneczko. Posłucham twoich propozycji i wybiorę najlepszą, co ty na to? Taki prezent dla nowych klientów, ażeby zachęcić do korzystania z moich usług. Nyaha. Mów – jaki koniec ci się marzy? – Choć z początku brzmiała naprawdę radośnie, tak ostatnie zdanie wycedziła przez zęby głosem nie akceptującym sprzeciwu. Wszak pobłyskujący szkarłatem sztylet ponownie mógł zetknąć się z Sapphire, prawda?
    - Tylko nie milcz. Milczenie działa mi na nerwy, zauważyłaś? - Kotka wciąż starała się utrzymać bliskość ich ciał, by w razie naiwnych pomysłów szybciej zaczęła działać.
    Och, znów zmiana humoru? No coś takiego! To chyba cecha, która wyróżnia wariatki?...
    _________________
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 9