• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Domki » Recydencja rodziny Black Rose'ów.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2014, 13:08   

    Nie wiedziałam kim byłam dla Cedrika, ale wiedziałam kim jestem dla siebie. Nigdy się jeszcze chyba nie zastanawiałam czy istota magiczna może mieć zaburzenia psychiczne. Właściwie to.. może pora się nad tym zastanowić? Albo zignorować? Czasem lepiej żyć w niewiedzy..chociaż. Z drugiej strony lepiej odkryć, że ktoś jest nieobliczalny wcześniej niż rozczarować się w najmniej odpowiednim momencie.
    Zresztą... o czym my tu mówimy. Powróćmy do tego co dzieję się tu i teraz.
    -Mhm. - Krótko i na temat, aczkolwiek.. wiadome było, że na tym nie skończę słysząc kontynuację słów Cedrika. Uśmiechnęłam się unosząc lewy kącik ust.
    - Pozwól, że odpowiem za siebie. Ale tak, potrafię zasypiać i sypiam. Powiem więcej, lubię spać. - Powiększyłam swój uśmiech o cały drugi kącik ust, ukazując dodatkowo swoje przednie ząbki. W tym także swe piękne kiełki.
    -Aha, na pewno! Prędzej Twoja szyja będzie moja. - Oświadczyłam pokazując w stronę chłopaka koniuszek swego różowego języka. - Moja zadziorność nigdy się nie kończyła.
    Jak dobrze , że sobie zdawał iż ze mną lepiej nie zadzierać.. Fakt faktem nie lubiłam ciemności, ale.. jeśli chodziło o mój głód, ludzką krew nawet to mi nie wadziło.
    Co do win.. preferowałam różowe i białe. Były dużo lżejsze od czerwonego. No i.. zwykle smaczniejsze? Naprawdę niewiele było czerwonych tak pysznych win jak np różowych. Ale.. zależy co kto lubi, prawda? Każdy ma swoje smaki. Mężczyzna był coraz bliżej mnie, kiedy zadał pytanie popatrzyłam na niego pobłażliwie i przytaknęłam automatycznie główką.
    -Oczywiście, że Cię widzę , ale .. nie wiem do czego zmierzasz. - Odparłam obserwując ruch jego dłoni, w końcu złapałam go za nadgarstek, ale nie mocno, wręcz delikatnie. Zupełnie tak jakbym chciała poznać ciąg dalszy jego zamiarów.
    -Nie podawałam niczego, zwykle nie korzystam z narkotyków. Jakoś boję się do nich dotknąć. Odtrącają mnie, aczkolwiek nie stronię od alkoholu, chociaż... nie lubię go w za dużych ilościach. Ale.. może Ty lubisz sobie od czasu do czasu coś wsypać do szklanki? -Spytałam rozbawiona stawiając stopki na kolejny schodek.
    -Poza tym dałbyś sobie coś wsypać? Wątpię. - Rzekłam znów uśmiechając się doń szeroko.
    -Co się naszło na takie wyznanie, hm? - Popatrzyłam na mężczyznę podejrzliwie, aczkolwiek nie pozwalałam by uśmiech gdzieś z mej twarzy znikł. Wciąż mu się przypatrywałam swymi źrenicami.

    / wybacz opóźnienie.. /
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2014, 18:45   

    Racja. W końcu życie jest jedno i toczy się tu i teraz... A może jednak są dwa? Lepiej napisać książkę, w której Cedrik zbierze wszystkie myśli nurtujące jego głowę. Narazie czas cieszyć się chwilą, która jest. W końcu niedługo piękny nastrój mógł prysnąć, jak czar w opowieści dla dzieci.
    Kiedy usłyszał że wampirzyca także sypia, uśmiechnął się, a dokłądniej odwzajemnił ten czuły gest z jej strony. W ciemności ledwo było widać jej wyraziste kły, które były atrybutem łowcy. Wielka szkoda, chętnie by się im przyjrzał jeszcze raz, w bardziej dogodnej sytuacji.
    -Złapę Cię za nogę, gdy będziesz gryźć. Wilk prawie syty i owca cała.- prawie, bo w końcu w jego wymyślonych zamysłąch i przekomarzaniach, miał wyrwać nogę swojej nowo poznałej znajomej i użyć w niewiadomych celach. Właściwie do czego potrzebna by była mu noga? Spojrzał właśnie na ten element ciałą krwiopijcy, widocznie się zapatrując. Właściwie można to było uznać za niestosowne i zboczone, ale najważniejsze że chłopak sam w swoich zamiarach nie miał nic takiego.
    -Właściwie twoje nogi, bardziej będą spełniać się na miejscu... Po głębszej obserwacji jestem na sto procent pewien, słoneczko.- bodajże po raz kolejny użył tego dziwnego określenia w stosunku co do niej. Wampir nazywany mianem najaśniejszej gwiazdy, Jedyne na co miał nadzieję marionetkarz, to to że takie określenia jej nie przeszkadzały. Może w jakimś stopniu chciał jej przez to pokazać że ją polubił? Ale to chyba było już domyślne, skoro pozwolił jej się wprosić do siebie. Jak fajnie mieć czasami gościa!
    -Obawiam się że dzisiaj moje zachowanie jest nieracjonalne! A to jeszcze przed winem!- zakrzyknął wesoło, po czym mówił dalej:-Więc no ten...- zająkał się, i skupił swoje oczęta na niewyraźnych konturach dłoni dziewczyny. Jej dotyk był taki delikatny, a zarazem zdecydowany i pełny siebie. Może odczuwał to tak wyraźnie, gdyż nie często zdarzała mu się taka forma kontaktu, o ile jaka kolwiek.
    -Może po to...- powiedział niepewnie, zawstydzonym głosem i oparł jej swoim palcem jej rękę. Trochę się krępował, więc z jednej strony chciał by ta go puściła, a z drugiej strony wciąż myślał o tym dotyku i chciał by ten się utrzymał, skoro nastała taka okazja.
    Przy kolejnych zdanaich dziewczyny, spoglądał to raz na nią, raz na dłoń, a czasami jeszcze rzucił okiem na butelkę wina, którą trzymał w swoich zgrabnych palcach.
    -Nic z tych rzeczy.- uniósł delikatnie brew w górę, -W zasadzie to nie lubię nawet zbytnio jeść.- zwyczajnie jadł tyle, by wystarczyło mu do zachowania jego czynności życiowych. Może było to spowodowane tym, że starał się jeść zdrowo?
    -Chociaż Tobie, pozwolił bym sypać co chcesz.- powiedział pół żartem, pół serio, kokieteryjnym głosem.
    Szedł za nią, spokojnie. Cały czas obserwując, chociaż jemu szło to ciężej, jego wzrok był trochę ograniczony. Na jego szczęście kierowali się już do drzwi, prowadzących na korytarz.
    -Nie wiem.- mruknął cicho niczym niewyspane kocie. W rzeczywistości nie wiedział. Zresztą sam przed chwilą mówił że mu tak jakoś spontanicznie. Wolał pozostać cicho, jak narazie, może tak będzie lepiej.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Listopad 2014, 09:27   

    "W końcu niedługo piękny nastrój mógł prysnąć, jak czar w opowieści dla dzieci. " - To było powiedzenie, które często przemawiało do mnie, w mojej małej głowie. Zwykle gdy się obawiałam, że coś może się zaraz skończyć.. wtedy słyszałam owe słowa.
    Nie mogłam się nadziwić, że Cedrik potrafi się tyle uśmiechać. Nigdy,ale to nigdy widząc go ten peirwszy raz.. nie pomyślałabym, że w ogóle go na to stać. Wciąż mnie zaskakiwał, wciąż jakoś nie mogłam uwierzyć w to , co dane było mi zobaczyć.
    -Złapać to może i złapiesz, ale nie będziesz w stanie nic zrobić. Będziesz za słaby. - Oznajmiłam wbijając mu swój wskazujący palec w jedno z żeber, a w końcu postanowiłam pociągnąć drzwi za klamkę byśmy mogli wyjść z tej ciemnicy.
    -To prowadź do salonu, albo...kuchni?- Obejrzałam się ponownie na mężczyznę i wyciągnęłam dłoń chcąc w palce dostać butelkę wina. Po dłuższej chwili słysząc jak mnie nazwał wzięłam głębszy wdech i obrzuciłam facjatę marionetkarza dość pobłażliwie, wręcz.. błagalnie.
    -Nie, tylko nie słoneczko. Proszę. - Wymamrotałam aż nerwowo przegryzając dolną wargę. Nie wiem czemu..ale w jego ustach to przezwisko nie brzmiało zbyt dobrze. Jakby wypowiadał je z ironią i sarkazmem, ble. Może to miał w zamiarach? No to mu się udało.
    Brrrr..Jak ja tego nie lubię. Czując dłoń BlackRose na swoich drobnych paliczkach, delikatnie je cofnęłam. Ale nie dlatego, że nie chciałam jakiegoś takiego kontaktu, bo.. wszyscy już chyba wiedzą jak bardzo kocham dotyk. W każdym razie sama chwyciwszy butelke wyprułam do przodu odwracając się tylko co chwilę w kierunku bruneta. Obdarowałam go dziś po raz kolejny swoim najpiękniejszym z uśmiechów.
    -Jak może nie lubić jeść.. ja kocham jeść. - Na moment jakbym zmarkotniała, wydęłam dolną wargę starając się zrobić podkówkę. A wszystko po to by móc podkreślić swoje niezadowolenie.
    Oho, znów dobra umiejętność Cedrika się pokazała. Zaskakiwanie - tak , tak. To zdecydowanie mu wychodziło, nie mogłam przestać od czasu do czasu szerzej się uśmiechać. Momentami wręcz promieniałam. Trochę to może głupio wyglądało.. ale tak było jak się nie miało z nikim długo jakiegokolwiek kontaktu.
    -Mówisz? No dobra, to .. następnym razem dosypię Ci czegoś na uśpienie i troszkę to wykorzystam na swój sposób. Wiadomo, będziesz moją małą kolacją. -
    Rozbawiona wbiłam swe radosne oczy w twarz mężczyzny i stałam na środku korytarza , tym razem rozglądałam się za pomieszczeniem, w którym mieliśmy wypić wspólnie wino.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Listopad 2014, 16:25   

    -A co miał bym innego zrobić? Gdybym chciał ją urwać, to samą siłą swojego ciała i tak spełzło by to na niczym.- gdy ukuła go palcem, cofnął się do tyłu. Do takiego dotyku nie był całkowicie przyzwyczajony. Jego podświadomość wiązała to w jakimś stopniu z niebezpieczeństwem. Dotyk czegoś kującego w okolizach torsu, jak dźgnięcie sztyletem, czy ten nieuchwyty moment, gdy kula pistoletu ściera się z skórą. Mimo to mężczyzna utrzymał swój dotychczasowy wyraz twarzy.
    Kiedy otworzyła drzwi i wyszli na korytarz, chwilę się zastanowił nad jej pytaniem. Musiał przemyśleć, gdzie najprawdopodobniej panuje mniejszy chaos i będą mogli w spokoju delektować się smakiem trunku. Jej błagalne spojrzenie i wyraz twarzy dość mocno dały mu do zrozumienia że jego słowa nie były stosowne. Sam nie był w stanie określić, czy zrobił to specjalnie, czy może przypadkiem tak mu się wyrwało.
    -To może gwiazdeczko?- powiedział i prychnął. Tym razem szukając specjalnie porównania do czegoś, co jest piękne i zachwyca, ale zarazem daje ostre, jasne światło nie do zcierpienia.
    Podszedł do białych drzwi i popchnął je do środka. Wielkie pomieszczenie o minimalistycznym wystroju. Wielki długi stół, przyozdobiony kilkoma czaszkami, na których umieszczone były świece, stojący pod oknami, które o dziwo były zasłonięte przez stare zasłony w kolorze karmazynu. Na jednej z ścian postawiony był niewielki barek z przeszkloną szybą, za którą była ukryta zastawa z rzeźbionego szkła, potocznie nazywana kryształową. W kącie pokoju siedziała lalka, wysoka gdzieś na metr dwadzieścia, połowa jej twarzy była naturalna jak przystało na lalkę, wykonana z białej porcelany, a druga część to zwyczajna część czaszki. Wszystko to przysłonięte było przez zadbane blond włosy, a reszta ciała marionetki ukryta była pod ciemnego koloru, wystawną suknię, która zasłaniała jakieś inne znaki szczególne. Błękitne oko lalki patrzyło się gdzieś w dal, jak by zastygło na skutek przerażenia.
    -To kwestia gustu. Są rzeczy ważniejsze dla niektórych, a mogą być mało ważne dla innych.- uśmiechnął się na komentarz o jedzeniu. W końcu on lubił spacerować po cmentarzach i mogiłach bez wyraźnej przyczyny, a inni tego nie lubili. Każdy ma swoje rzeczy, które lubi. Sęk w tym, że jedzenia nawet jak nie lubisz, to jeść musisz. Może Cedrik musi jakoś połączyć swoją pasję i nawyki żywieniowe? Ale zaraz... Jedzenie martwych... Czy to by mu odpowiadało?
    -Wsypywać coś bym był kolacją... Może wystarczy jak poprosisz?- zachichotał, i podszedł wyciągnąć lampki do wina. Postawił je na stole, tak bez konkretnego porządku. Nie wiedział jeszcze gdzie usiądzie ona i gdzie usiądzie on. W małej szufladce barku zaczął szukać korkociągu, a gdy go znalazł, chwycił jeszcze tylko kasetkę z starymi cygarami ojca, kładąc to wszystko na stole. Musiał niedługo udać się do świata ludzi - koniec papierosów był dobijajacy.
    Odpalił świeczki, które migocząc dały skromne oświetlenie w pomieszczeniu. Patrzył na krzesła, które stały przy stole. Chciał szarmancko je odsunąć, by wampirzyca mogła usiąść, ale nie wiedział, które meijsce by jej odpowiadało.
    -Chcesz usiąść jakoś bliżej mnie, czy może po przeciwnej stronie stołu, bo wciąż czegoś się lękasz?- spytał z zadziornym uśmiechem.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Listopad 2014, 21:33   

    -Nie mam pojęcia co chciałbyś zrobić, ale raczej byś już nie podołał gdybym się tylko wbiła w Twoje ciało. - Starałam się to jakoś ująć dość prosto swoim łagodnym głosem.. Liczyłam, że zrozumie. Zresztą to chyba nie był najlepszy temat dla mnie, przynajmniej tak mi się wydawało.
    Widząc reakcję Cedrika na moją zaczepkę.. zaniepokoiłam się mierząc go badawczo wzrokiem. Zauważyłam, że coś jest nie tak.. więc zwyczajnie wbiwszy swe oczy w jego twarz wypowiedziałam grzecznie , jak na dziewczynę przystało
    -Przepraszam. -
    Później długo milczałam wodząc wzrokiem od ściany do ściany. Czekałam na decyzję, jaką podejmie marionetkarz. A dokładniej to na jej głośnie wypowiedzenie.
    Wsunęłam dłoń w swoją spódnicę, a drugą mocno trzymałam wino. W końcu ponownie dałam ją mężczyżnie. Cóż, kobieta zmienną jest. Skoro on decyduje o miejscu, niech już zadecyduje o większości no i niech skombinuje korkociąg. Bo bez tego.. nie widzę degustacji tak dobrego alkoholu. Znów gdzie błądziłam myślami gdzieś daleko , obudziły mnie słowa mężczyzny. Ściągnęłam swe brwi i ułożyłam jedną rękę na swoim biodrze wbijając w jego buzię swoje pewne siebie spojrzenie.
    -Ekhm. Koniecznie musisz mi wynaleźć jakiś pseudonim, tak? - Przymrużyłam oczy pozalając sobie niejako na dyskretny uśmieszek.
    Wtem białe drzwi zostały pchniętę przez bruneta. Podreptałam starannie tuż za nim. Zmierzyłam wzrokiem całe pomieszczenie. Cóż.. moją uwagę przykuły czaski na stole.. i lalka , która była przerażona - przynajmniej na taką wyglądała. Jeśli taką ją stworzył Cedrik.. coś musiał mieć na myśli, prawda? Ale o tym.. parę chwil później.
    Stanęłam za panem BlackRose ponowie się rozglądając po pokoju.
    -Często tu przesiadujesz? - Spytałam odwracając swoją twarz ku niemu. I wtedy uzyskałam odpowiedzi na poprzednie pytania. Nieładnie, że mu przerwałam ale nie mogłam się powstrzymać.
    Jedzenie zmarłych? Rety.. Ced - niech szybko Ci to wypadnie z głowy. Nie zniósłbyś zapachu, oj nie zniósłbyś.. Br.. dobrze, że nie miałam pojęcia co mu w tej chwili siedzi w głowie. Bo chyba wolałabym się przejść.. na świeżym powietrzu, na pięknej zielonej trawie. W piękny słoneczny dzień. Ugh..
    -Oczywiście. A co jest dla Ciebie wartością najważniejszą?- Wsunęłam palce swej dłoni we włosy, delikatnie je przeczesując. Nie spuszczałam w tym momencie wzroku ze swego rozmówcy. Obserwowałam jego ruch, jak kładzie lampki wina na stole.. miał pewną swego rodzaju grację? Klasę? Nie wiem. Sama do końca nie umiałam tego trafnie określić.
    -Poprosić? Poproszę.. a co? Spieszy Ci się do mojej kolacji? - Ułożyłam nieznacznie usta w słynny dziubek jednocześnie unosząc lewy kącik warg ku górze. Tzw uśmiech "cwanej gwiazdy".
    Na jego pytanie automatycznie powiększyłam swój zawadiacki uśmiech.
    -Wybiorę miejsce obok Ciebie. Niczego się nie boję.. A powinnam? -
    Stanęłam tuż przy nim spoglądając akurat na jedno z miejsc.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Listopad 2014, 22:38   

    -W twojej wypowiedzi, możemy podkreślić jedno słowo na moją korzyść, raczej. - powiedział pewnym siebie głosem, patrząc na świece, które migotały jasnym światłem. Ogień był wspaniałym żywiołem. Właściwie to dziwne, bo w końcu to rzecz, która jest daleko od niego, z jego umiejętnościami. Lubił wpatrywać się w ogień. Zarówno i woda i płomyki miały dla niego sentymentalną wartość. Gaśnięcie, bądź schnięcie strumienia życia, które właśnie dobiegło końca. Takie myśli ogarniały go, gdy miał okazję obcować z czymś takim. Czasami sam się sobie dziwił, czy jakaś inna istota ma tak wyniosłe myśli, patrząc się na zwykłe i proste zjawisko przyrodnicze?
    -Naprawdę nie szkodzi. Nie przywykłem.- odparł grzecznie z uśmiechem malowanym na jego twarzy. Coraz dłużej ćwiczył i coraz lepiej wychodziła mu ta czynność. Powinien być z tego zadowolony, dumny, czy coś w ten deseń? Niedokońca był pewien, w końcu jego zarys postaci przewalał się obok dziewczyny. Przestawał byś straszny i wyobcowany, jak by kompletnie nie z tego świata.
    -Jest całkiem możliwe, że właśnie do tego dąże.- uprzejmie odparł wpatrując się w nią. Dopiero teraz przy świecach zagłębił się w studiowanie jej wyglądu. Było to najprawdopodobniej spowodowane tym, że chciał przeanalizować co do niej pasuje. Przy całym tym sprawozdaniu najdłużej patrzył na jej pełne usta i biust, najwyraźniej nie wybył się wszystkich nawyków, tych normalnie żyjących mężczyzn. Na chwilę też zainteresował się jej pieprzykami, które z niewiadomych przyczyn wydały mu się zabawne.
    -Może po prostu Carlen... Jak narazie.- widział jej spojrzenie na lalkę, siedzącą w kącie, ale nie skomentował tego, gdyż zadano mu już pytanie. Odwrócił wzrok i spojrzał jak by nieobecnie w jej oczy.
    -Rzadko bywam w domu, a tutaj jeszcze rzadziej. Najcześciej używam gabinetu i sypialni, więc odpowiedź sama się nasuwa, prawda?- spojrzał na kurz zalegający przy listwach. Rzeczywiście było tutaj w miarę uprzątnięte. Może z takiego powodu, że pomieszczenie cały czas pozostawało zamknięte - brud nie miał skąd się pojawiać.
    -Jak ty ładnie prosisz.- skwitował. -Po prostu dbam o twoje dobro, nie musisz wydawać pieniędzy na narkotyki, tylko poprosić o "kapkę" krwi. Nie śpieszy mi się... aż tak. - mruknął i oblizał wargę w miejscu swojego małego strupka.
    -Chyba że tobie się śpieszy?- dodał.
    -A kto wie, co siedzi w mojej głowie?- odsunął krzesło, a na jego twarzy malował się tajemniczy uśmiech. Robił to pewnie tylko po to by ją wystraszyć, bo jak narazie nie widział powodu by zrobić z niej marionetkę - choć zapewne wyszła by śliczna.
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Listopad 2014, 18:09   

    -Tak, specjalnie go użyłam by dać Ci złudną nadzieję. - Oznajmiłam opierając się dwiema dłońmi o blat stołu , jednocześnie wbiłam swe przenikliwe spojrzenie w twarz swego towarzysza.
    Myślę, że każdy z nas ma taką rzecz, która wywołuje wręcz natłok myśli. Na pewno istnieje coś takiego. W moim przypadku.. były to np rybki pływające w akwarium. Wciąż nie mogłam zrozumieć dlaczego jeszcze sobie ich nie kupiłam. Pamiętam do dziś jak stanęłam w zoologu dłużej zatrzymując swe oczy na tych stworzonkach. Uspakajały mnie.. a jednocześnie motywowały to mocnego myślenia. Sądzę zatem, że każda osoba ma takie , swoje "skrzywienie". Ale w tym nie ma nic złego, wręcz przeciwnie.
    -Tym bardziej Cię przepraszam, jeśli nie przywykłeś. Jestem zbyt bezpośrenia. Zachowam dystans. - Posłałam mężczyźnie łagodny uśmiech siadając zaraz na krzesełku, który mi odsunął.
    -Myślę, że mógłbyś coś wymyślić albo z imienia.. albo.. cokolwiek co nie jest takie pospolite. - Oho, jeszcze czego. Miała wymagania.. czy ona zwariowała? Nie za wiele by chciała?
    A czy ktoś zabronił mieć pragnienia? Albo zakazał sugestii? Nie.. no więc właśnie. Pozwalam sobie na wszystko. Widziałam czemu się przygląda i właściwie to.. na usta nie mogłam spojrzeć w tym samym czasie, ale na biust.. uh. Zatem po prostu wywróciłam teatralnie oczami powracając wzrokiem do jednej ze świeczek.
    -Tak tak. - Odpowiedziałam krótko na temat tego gdzie najczęściej przebywa. Natomiast słowa o tym jak ładnie proszę, cóż. Uśmiechnęłam się jedynie.
    -Nie.. póki co aż tak bardzo mi się nie spieszy. Chyba. -Dodałam ostatnie słowo po długiej pauzie mierząc w tym czasie posturę bruneta dość uważnie.
    Kiedy zaś wspomniał o tym, że.. to co siedzi w jego głowie jest zagadką.. uśmiechnęłam się mocniej lewą stroną warg i uderzyłam palcami o blat dźwięcznie.
    -Hm.. równie dobrze Ty nie masz pojęcia , co dzieje się w mojej. - Zauważyłam bystrze nie przestając wybijać pewnej melodii paznokciami.
    Skoro on pominął kwestię lalki, postanowiłam nie wnikać w dany temat. Najwyraźniej był zbyt nieprzyjemny, albo.. nieciekawy. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyłam pod czarną czuprynką.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Listopad 2014, 20:24   

    -Przez słowo "raczej" mógł by zadziałać efekt placebo, więc to mogło by być zgubne. Ale dość o tym, przecież nie jesteśmy wrogami, prawda?- uśmiechnął się szeroko. Dziewczyna była już przy stole, więc przysunął ładnie do niej krzesło, tak by mogła usiąść, po czym sam osiadł na krześle obok, może tak z piędziesiąt centymetrów dalej. Ogólnie rzecz biorąc możemy uznać, że odległość między nimi była nierozsądnie mała. Zresztą o czymś takim chyba teraz nie można myśleć. Już od jakiejś godziny zachowują się jak by dobrze się znali, pstrykajac się w nos, czochrajac włosy i tym podobne. W zasadzie zatarła się granica, która powinna istnieć, teraz tylko dowiedzieć się, czy to bardziej sprzyja, czy przeszkadza, czy jest dobre, czy jednak złe .
    -Oj dystans. Dzisiaj będziesz pić krew z mojej szyi i chcesz zachowywać dystans?- zaśmiał się, patrząc rozbawionymi oczami na nią. Właściwie czekał tylko na moment, kiedy jej kły zanurzą się subtelnie i powoli zacznie sączyć posokę. No ale nie może dać po sobie tego poznać, w końcu to było by naprawdę dziwne.
    -Więc musisz mnie po prostu przyzwyczaić. - powiedział i dźgnął ją palcem w bok, uśmiechając się przy tym głupio. Wiedział że dziewczyna nie musi odczuwać takiego samego dyskomfortu spowodowanego takim zachowaniem.
    -Jakie wymagania!- chwycił korkociąg i otworzył butelkę z winem. Niepewnie powąchał szyjkę buteleczki, zapach go trochę skrzywił, więc cofnął swój nieusatysfakcjonowany nos. Cóż, żeglarze zawsze mówili, że to jest do picia, a nie wąchania. Może nie będzie aż tak źle, mimo że marionetkarz nie jest przyzwyczajony. Zaczął powoli rozlewać po pół lampki i odstawił butelkę, jakoś nie mogąc uwierzyć w swoje zachowanie. Nie zbłaźni się, będąc pijaną kostuchą, już po pierwszym opróżnieniu naczynia?
    -Niepospolite? Chyba nikt nikogo nie wyzywa od wampirów, prawda? Będziesz wampirkiem.- mruknął na koniec, akcentujac jej nowe przezwisko. To była już ostateczna wersja i najwyraźniej nie zamierzał jej zmieniać. Kiedy usłyszał jej jak by nieobecne słowa, w jakimś stopniu zrozumiał o co chodziło. Trochę się zawstydził, poczerwienił? Jego rumieńce były naprawde wyraziste, na białej niczym ściana cerze.
    -Przepraszam. - skwitował, mając odwrócony gdzieś wzrok. Jak by nim uciekał. Wiedział że takie spojrzenia nie są przestrzegane za dobrze. No cóż on poradzi?
    Chwile pobył w ciszy. Może to był pewien rodzaj speszenia.
    -Chyba? Tego się dowiemy. - odparł uśmiechnięty. Z samego początku chodziło mu chyba tylko o to, by móc zagłębić się w uczucie uciekającego życia. Poczuć przedsmak agoni, która towarzyszyła śmierci. Chciał być gdzieś na pograniczu. Pozytywnym skutkiem tego była całkiem przyjemna znajomość, z której był bardzo zadowlony. Nie mógł uwierzyć, że jakaś istota przebywa w jego towarzystwie, z własnej woli. Cieszył się. Tak przypuszczał. To uczucie opuściło go dawno temu, ale chyba zaczynało wracać. Potrzebował więcej czasu by móc dokładnie to zinterpterować.
    Uchwycił się lampkę wina w prawą rękę i odwrócił się do niej. Położył dłoń na jej nodze, trzymając naczynie na wysokości ich twarzy.
    -Czy otwarcie jej, pomoże mi się dowiedzieć?- wyszeptał, w niezwykle bliskiej odległości, prosto w jej prześliczne oblicze. Wyglądało to niczym kadr z niskobudżetowego filmu miłosnego. Ich twarze oswietlone delikatnymi promykami światła, z upiornych świeczników. Upił łyka i odsunął się. Mimo że ją polubił, lubił rzucać też swoje dziwaczne hasła i frekwencje. Może też uwielbiał ją straszyć?
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Listopad 2014, 22:31   

    -Póki co wszystko wskazuje na to, że nie. Nie jesteśmy wrogami. - Uśmiechnęłam się w odpowiedzi do mężczyzny.
    Fakt, zatarła się granica i właściwie.. zachowywalismy się tak jakbyśmy się już znali spory kawał czasu. Ale.. widocznie niejako odpowiadały nam nasze charakterki i stąd też wynikało to co się działo, a nie nic innego.
    - Oj.. wtedy się nie myśli o dystansie.. tylko o smaku krwi, o łaknieniu , które wzrasta wraz ze zbliżeniem się do szyi.. i kiedy czujesz tętno.. aw. Robisz do celowo , żeby przyspieszyć mój atak? - Spojrzałam na Cedrika swoim stanowczym wzrokiem, nieco zmieniając je w bardziej tajemnicze, a nawet zadziorne.
    - Ale skoro nie sprawia Ci to jakiejś przyjemności, ani jakiś pozytywnych wrażeń to wolę Cię nie rozdrażniać.. czy robić sobie z Ciebie wroga. Nie chciałabym tego. -
    Wbiłam łagodne źrenice w twarz bruneta.
    -Nie zaczęliśmy dobrze.. i to chyba wystarczy? - Spojrzenie tym razem było pytające, oczekiwałam od niego odpowiedzi. Rzecz jasna. Zresztą.. myślę, że ją znałam, aczkolwiek jak zawsze - wolałam się upewnić.
    -A co do wymagań.. musisz się zacząć przyzwyczajać. Mam ich dużo ! - Rozpromieniałam wymawiając owe słowa. Po chwili nawet klasnęłam w dłonie niczym zadowolona, mała dziewczynka.
    - Tak, tak! Wampirek ! Tak mnie jeszcze nikt nie nazwał. Odpowiada mi to, bo zawsze chciałam by ktoś tak na mnie wołał. Wydaje mi się to dość czułe , urocze.. i wystarczająco słodkie. - Uniosłam swe ramiona i uśmiechnęłam się szczęśliwie.
    -Widzisz? Jak chcesz.. to potrafisz. - Puściłam doń oczko suwając drobnymi palcami po blacie stołu. Kiedy Cedrik nalał już wina sięgnęłam po swoją lampeczkę wyraźnie zadowolona.
    No i .. musiał się zacząć temat średnio przyjemny. Westchnęłam głośno widząc jego zawstydzenie. Prawdę mówiąc.. odruchowo jakoś uśmiechnęłam się na takowe zachowanie rozmówcy. Najwyraźniej wcale.. nie był takim prostakiem.
    -Tacy już jesteście.. to wasz , ekhm. Instynkt. - Oznajmiłam zwilżając spierzchnięte wargi swoim, różowym językiem. Co do otwierania mojej głowy.. znów obdarowałam towarzysza spojrzeniem pełnym politowania.
    -Chyba nie mówisz poważnie? Lepiej się zastanów czy zadałeś właściwie pytanie.. - Zerknęłam w kierunku jego dłoni , która ulokowała się na mojej nodze. Stuknęłam w nią swymi palcami zaraz delikatnie ją zsuwając ze swojej nogi. Owszem.. lubiłam dotyk..ale żeby zaczynać zaraz od nogi? Poza tym.. jeśli jednak zmienił swe zamiary i postanowił przyjąć taktykę uwodzenia mnie, by później mnie pociąć? I wykorzystać wszystkie moje kończyny? Kiedy poruszał takowe tematy sugerujące.. zamordowanie mnie, budził we mnie mnóstwo wątpliwości. A tego chciał...?
    Nie mogłam jednak zaprzeczyć.. atmosfera była idealna, niczym dla randki. Wpatrywał się w moją twarz jakby chciał przekazać coś jeszcze, a ja nie odrywałam wzroku ciekawa kolejnego natłoku zdań. Po dłuższej chwili postanowiłam przyłożyć swe, pełne wargi do szkła.. by móc skosztować wina,
    którego smak musiał być doskonały. W końcu im starsze wino, tym lepsze.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Listopad 2014, 04:34   

    -Gdybyśmy byli wrogami, przedstawił bym to raczej jasno. Lepiej mieć prawdziwych wrogów, niż fałszywych przyjaciół.- powiedział z uśmiechem w jej stronę, po czym pośpiesznie dodał.
    -Zresztą nie wiem, czy bycie wrogami nie było by lepsze, w końcu takowi o sobie nie zapominają.- zakończył unosząc lewy kącik ust do góry. Myślał nad tym, czy jego kwestia wypadła chodź trochę prawdziwie i czy powtarzanie czyichś słów, jest jak najbardziej adekwatne w tej sytuacji.
    -Żeby rozwiać twoje wątpliwości, powiedział bym że bardzo chętnie stał bym się twoim lunchem tu i teraz.Ale..- no właśnie, jedno ale. -... wolał bym chyba jednak, byśmy skończyli tą butelkę wina. W pewnym stopniu doda mi to odwagi. Cóż, a zawsze myślałem że mi jej nie brakuje. - mrugnął do niej, kusząco, uwodzicielsko, a być może kpiąco? Jak wczęśniej wspominał czuł się bardzo spontanicznie, więc nie zwracał w większości uwagi na swoje gesty czy też mimikę twarzy. Najważniejsze że potrafił się skupić na rozmowie. Co w zasadzie nie było aż tak prostym zadaniem. W końcu jak rozmawiać normalnie z krwiopijcą? W dodatku z takim słodkim krwiopijcą. Nigdy wcześniej nieprzywiązywał aż takiego zainteresowania do wyglądu, jeśli obiekt nie był jego tworem. Może po prostu po delikatnym poznaniu charakteru, jego podświadomość stwierdziła, że czas też pomierzyć wampirka wzrokiem?
    -Stosując prawo inwersji, można śmiało powiedzieć, dobrego, złe początki. - jaka wielka inwencja twórcza. Przekształcać jakiegoś frazesa, by pasował akurat do sytuacji. Ale tak to chyba najlepiej przedstawić? W końcu z spotkania pełnego wyzwisk i nieprzyjemnośći, najprawdopodobniej miało to wynieść się do stopnia koleżeństwa, przynajmniej.
    -Zacząć przyzwyczajać?- zaśmiał się pod nosem. -To co raz bardziej brzmi, jak byś chciała zostać moją żoną. - zażartował i upił kolejny łyk trunku. Kiedy dziewczyna zaklasnęła, uniósł delikatnie brew i rzucił jej przelotne spojrzenie. To co się teraz działo w głębi Cedrika, w pewnym stopniu go przerażało. Nawet on uznał że ta czynność była słodka. Jeśli bóg istnieje, na pewno mieszał w tym palce.
    -Niezmiernie się cieszę, że Ci się spodobało, wampirku. - siegnął po stare cygaro i odpalił zapalniczką, którą wyjął z kieszeni. Delikatnie się zakrztusił. Był przyzwyczajony do palenia papierosów z świata ludzi, a nie cygar z krainy luster. W grę wchodziła też naturalność wyrobu, siła i inny sposób palenia.
    -Nawet nie wiesz ile jeszcze potrafię!- rzucił ochoczo i poprawił kosmyk włosów, który zagalopował się gdzieśi nasunął mu delikatnie na jego niebieskie oko.
    -Chyba Ci to nie przeszkadza?- zerknął porozumiewawczo na cygaro. Właściwie powinien spytać wcześniej, ale trudno. Podobno nigdy nie jest za późno by poprawić swoje błędy. Jeśli już, nie było problemem pozbycie się wyrobu tytoniowego.
    -Instynkt, nie instynkt! To już nie nasza wina, że jesteście takie piękne...A ty w szczególności, reprezentując ramiona śmierci!- jakie sprytne wybrnięcie z sytuacji. Nie dość że da się uniknąć nieprzyjemności, to jeszcze nie musiał zmuszać się do kłamstwa. Po prostu powiedział prawdę, która chodziła mu aktualnie po głowie. Jej oblicze było o wiele ładniejsze, niż te ludzkich kobiet, których spotkał już wiele. Może wampiry zawsze są piękne ponad norme? Przynajmniej tak jest w literaturze i filmie, czy to się odbija na rzeczywistości, nie wiedział. A ten drugi aspekt? Był mu bardzo bliski, zarówno ona, jak i on pałali się śmiercią, tylko ona w trochę bardziej subtelny sposób - przynajmniej w jego toku myślenia.
    -Powaga? Nie, chyba nie! Przecież nie karmił bym Cię później sobą, przez słomkę, prawda?- zapytał głosem już trochę złamanym. Był słaby w piciu alkoholu i w zasadzie pierwsze oznaki można już było zobaczyć. Jego dotychczas biały nos, przybrał trochę czerwieni, co na skutek wyglądało jak by miał w tym miejscu normalną, typową cerę, a nie bladą i delikatną jak płatek śniegu.
    Taktyka uwodzenia? Dobry sposob. Zapisać.
    Kiedy Carlen zsunęła jego rękę, uśmiechnął się tylko. Widać że niezapanuje już żaden dyskomfort, a jeden potrafi pokazać drugiemu że coś jest niestosowne. Odstawił na chwilę łampkę, a cygaro umieścił w ustach, wypuścił głąb dymu, a dłoń skierował do guzików koszuli. Nie mógł uwierzyć w falę gorąca przechodzącą przez jego ciało. A to były zaledwie dwa małe łyki. Trzeba było pić więcej, podczas swojego kilkudziesięcioletniego życia. Rozpiął guziki i delikatnie rozsunął koszulę, patrząc na dziewczynę, czy sytuacja aby na pewno jej nie krępuje. Tym samym ukazał swoją dość przyzwoitą klatkę piersiową i tatuaż, który zrobił ku pamięci rodziny. Śmiesznym było to, że wiele ludzi jednak kojarzyło go z organizacją czarnej róży, o której Cedrik praktycznie nie wiedział nic. Może tylko tyle że jest. Chwycił lampkę i upił kolejny łyczek.
    -Miejmy jedynie nadzieje, że nie będziesz musiała prowadzić mnie do łóżka, naprawdę.- mruknął znów pół żartem, pół serio. Odpowiadała mu taka lekka atmosfera. Warto czasami spędzić tak kilka chwil, od czasu do czasu może to napewno dobrze podziałać na psychikę człowieka.
    -Jak często musisz pić?- zadał pytanie wyrwane kompletnie z kontekstu. Zwyczajnie nasunęło mu się ono w głowie i musiał je zadać. Żądza wiedzy była zbyt duża.
    Taka mała myśl, skoro wino jest lepsze z roku na rok, to krew też?
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 23 Listopad 2014, 18:06   

    Co do pierwszych słów , brunet z pewnością miał rację. Nawet userka była takiego zdania.. Zresztą zapewne nikomu z nas nie było do śmiechu kiedy wychodziło na jaw jacy są nasi "przyjaciele". Najgorsi są ci... co po cichu wbijają nóż w plecy. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że co raz więcej ludzi trafia na takich przyjaciół. A może po prostu źle ich sobie dobierają?
    -Nienienie, zdecydowanie nie. - Zaprzeczyłam na jego kolejne stwierdzenie, z którym akurat się nie zgadzałam. W końcu.. przecież nie tylko nienawiść jest silnym uczuciem, ale także inne , które nie pozwalają zapomnieć.
    -Są inne emocje poza złymi i inne uczucia poza nienawiścią.. które mogą sprawić, że się nie zapomina. - Oświadczyłam pewnie chwytając znów w palce lampkę wina.
    Wtedy też usłyszałam zdanie Cedrika na temat lunchu i odwagi. Zaśmiałam się krótko lustrując błyszczącymi oczkami jego twarz.
    -Doprawdy? Nie wyglądałeś na takiego. Aw, czyli jednak brak Ci odwagi.. - Zmierzyłam go tym razem cwanym spojrzeniem , upijając po chwili dwa drobne łyki czerwonego wina.
    -Wiesz co... akurat wolałabym tutaj użyć " kto się czubi ten się lubi" chociaż.. w naszym wypadku to też trochę za krótko trwało.. więc i to do końca nie pasuje. A... mniejsza o to. Nie było zbyt przyjemnie, ale teraz jest dobrze. -
    Delikatnie wzruszyłam swoimi ramionami ponownie mocząc swe wargi w czerwonym trunku. Gdy odstawiałam kieliszek wina poszerzyłam swój uśmiech niemalże do maksymalnych granic.
    -Ja żoną? Najlepszy dowcip świata. - W tym momencie nie było mi jakoś do śmiechu. Splotłam silnie swe palce kładąc je na kolanach, a wzrok wylądował na blacie stołu. Milczałam, długo.. się nie odzywałam. Wspomniał o cygarze, machnęłam tylko ręką. Było mi to jakoś obojętne w tym momencie.
    No i stało się. Usłyszałam komplement . Spojrzałam spod swojej czarnej grzywki na mężczyznę. Oczy delikatnie zmieniły barwę, na blado różową. Nie z powodu głodu lecz z powodu... zawstydzenia? Prawdopodobnie. Niedługo później sama czułam, że robi mi się troszkę wewnętrznie cieplej i właściwie to nie wiedziałam czy mam przestać pić, czy może jednak pozwalać sobie na więcej. Gdybanie na ten temat przerwał mi widok odpinanych guzików przez rozmówcę. Początkowo mocniej zacisnęłam palce na kieliszku nie będąc pewna co ten też zamierza zrobić. Gdy jednak pojęłam, że jest mu zwyczajnie gorąco uśmiechnęłam się nieznacznie i znów machnęłam jedną z dłoni w powietrzu. Przecież nie będę mu zabraniała, w końcu mi jeszcze zasłabnie , a wtedy co? Nici z mojej kolacji, na którą miała przyjść późniejsza pora..
    Wiadomo , że skoro będzie w nie najlepszym stanie nie mogę się nim pożywić, groziłby mu to utratą życia. A póki co było mi tak przyjemnie w jego towarzystwie, że nie chciałabym dopuścić do takiej sytuacji. Poza tym, może lubiłam obserwować mężczyzn czasem z innego punktu widzenia? Zresztą.. dawno nie widziałam męskiej klatki piersiowej. To był akurat mały plus w tym momencie.
    W mojej głowie mimo wszystko o ściany obijały się wciąż słowa odnośnie mnie jako żony..
    Ponownie zacisnęłam palce i przymknęłam powieki , również zaraz je przymykając.
    Starałam się wewnętrznie jakoś się uspokoić. W końcu nic podłego nie powiedział..
    Uśmiechnęłam się kącikiem swoich warg na wzmiankę o prowadzeniu marionetkarza do łóżka.
    -Myślisz, że moglibyśmy do tego doprowadzić? Nie radziłabym by do tego doszło.. - Puściłam doń oko biorąc tym razem solidny łyk z lampki.
    Na jego pytanie powróciłam wzrokiem do jego facjaty. Odsunęłam kieliszek od siebie i przechyliwszy lekko głowę na jedną ze stron zebrałam się do odpowiedzi.
    -Właściwie to.. różnie. W zależności od tego kiedy ostatnio jadłam, co.. i ile. To nie ja decyduję o głodzie..- Westchnęłam przegryzając dolną wargę niego w wyniku nieznacznego stresu. Cała sytuacja jakoś na mnie oddziaływała, w dość nietypowy sposób.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Listopad 2014, 00:19   

    -Inne emocje?- powtórzył jak by nie do końca był przekonany co do znaczenia tych słów. Zastanawiał się nad tym już od dłuższego czasu, ale teraz dało mu to jeszcze więcej do myślenia. Gdzieś od kilku godzin był zupełnie kimś innym. Gdzie podział się Cedrik, owładnięty swoimi ambicjami? Cieniem przemykającym się przez jego charakter i przeszłość? Gdzie był marionetkarz owładnięty ideą? To tak jak by ktoś rzucił na niego urok - tylko nie było żadnego czaru. Sam zawiązał się smukłą, niewidzialną nicią towarzystwa. Poniekąd mu się to podobało, ale też przerażało. Nigdy nie był w podobnym stanie, więc najważniejszymi pytaniami były : Jak długo to może potrwać? I czy aby napewno to wszystko jest prawdziwe, a nie udawane niczym w teatrzyku szmacianych lalek.
    -Musisz mi o nich więcej powiedzieć. Nie jestem ekspertem w tej dzidzinie.- oczywiście uczuć i emocji. Mimo to uśmiechał się wypowiadajac to słowa. Nie było w nich źdźbła zwątpienia, ani ziarnka powagi, które zasiewał na początku tej dramatycznej znajomośći z martwym zwierzęciem w roli głównej. Brzmiało to jak scenariusz jakiegoś bestsellera z gatunku horrorów.
    -Ohh wampirku. Wygląd jest tym co oferujemy w pierwszej kolejności, to nasz mechanizm obronny. Stawiamy się w najlepszym dla świetle. Nigdy nie ujawniamy swojego prawdziwego ja, tylko to, które utworzył ten zepsuty do szpiku kości świat. Mimo że moje serce według większości zastępuje pustka, aż sam uległem podatny na te przekonania, gdzieś w głębi duszy widzę prawdziwą Ciebie, nie rozmyślajac czy patrzę okiem serca czy rozumu. Ba! Nawet dąrzę do wyciągnięcia tego na zewnątrz, otwierajac się przed tobą w ramach rekompensaty, bądź nie tyle co otwierajac, tylko wgraczajac gdzieś tam na nową drogę, która była od dawna zamknięta. Droga dla osób, których nie chcę zabić, a oni nie chcą pozbawić życia mnie. Droga po której podróżując widzę ulgę, zaufanie, wewnętrzny spokój i radość, którą mogłem smakować bardzo krótko.- wygłosił piękny monolog z kilkoma krótkimi przerwami na zaczerpnięcie powietrza i upicie kolejnego łyka wina. Jego słowa były przepełnione emocjami. Wymawiane w inny sposób niż dotychczas. Były tak czyste, szczere i nieskalane jego ciemną stroną, że poeta uznał by je za "przeroczyste".
    -Nie jesteś przecież zabójcą z wyboru, prawda? Nie uwierzę w to, że jesteś splamiona grzechem jak ja, z własnej woli. Chcesz zupełnie czego innego, widać to.- powiedział przysuwajac nieznacznie twarz w jej kierunku.
    -Wyciągnęłaś pomocną dłoń, do osoby, która groziła Ci. Spędzasz ze mną czas kojąc moją zagubioną duszę. Pomimo wątpliwości, pozwolisz bym poczuł na własnej skórze twoje kły. W zasadzie spełnisz moje marzenie, o częściowej ucieczce życia z ciała. Będę bliżej swej pani, jednocześnie zyskując jeszcze potężniejszego sprzymierzeńca w walce z samym sobą. Ciebie. Pierwszą osobą, która zaineresowała się losem cynicznego i strasznego marionetkarza.- jego słowa znów mocno cięły ciszę, niczym małe fragmenty potłuczonego szkła z szyby iluzji, mocno pchniętego przez bułat rzeczywistości. Patrzył pełen zafascynowania na buzię Carlen. Tak jak by widział w niej anioła, a może jeszcze inną, o wiele piękniejszą, zarówno cieleśnie jak i duchowo istotę. Czy jego idea była słuszna? Czy był tylko zaślepiony emocjonalnymi ziarenkami piachu, które trafiły do jego oczu w pogoni za znalezieniem pierwszej i prawdziwej bratniej duszy?
    Po dość długich mowach, powrócił znów do zagadnienia odwagi. Pomimo wypieków na twarzy od alkoholu, jego język był niezachwiany. Niekoniecznie można to samo powiedzieć o jego koordynacji ruchowej, gdyż wiercił się i delikatnie chwiał.
    -Odwaga to fraza, która towarzyszy nam przez całe życie. Jest ich kilka rodzajów, mimo że nie przesiadujemy godzinami by je nazwać i zbadać. Dla niektórych osób odważnym posunięciem jest wstanie z łóżka. Dla niektórych osób mojego czy twojego pokroju uczestniczenie w walce nie musi być aktem odwagi. . . Myśle że to było by dla mnie najtrudniejsze.- dokończył już niemrawo. Jego twarz była już prawie purpurowa od wstydu, jednak alkohol starał się odciągnąć niepotrzebne hamulce. Wyprostował swoją dłoń i opuszkami palców subtelnie przejechał po poliku wampirzycy, kolejno jadąc po jej delikatnej szyi, ramieniu i aż do prawej dłoni, którą okrył kojąco swoimi palcami.
    -Śmierć nie jest dla nas już niczym strasznym. Nas bardziej martwi życie pozbawione uczuć, nie sądzisz?- skwitował tylko cicho, ale na tyle by ta mogła usłyszeć jego głębokie przemyślenia.
    Chwilę pomilczał. Czuł się dziwnie. Siedział w rozpiętej koszuli, jednak jego wnętrze odczuwało brak jakiegokolwiek okrycia. Pozbył się lęków i niepewności wylewając wszystkie swoje słowa w stronę krwiopijcy. Można powiedzieć że jedynym czego brakowało, to sutanny, którą zdjął gdy wchodzili do posiadłości.
    -Nawet śmieszne rzeczy, mogą okazać się prawdziwe.- skomentował z uśmiechem temat bycia żoną. On też zupełnie nie mógł sobie wyobrazić Carlen w takiej roli, ale kto wie? Może drogą dłuższego zapoznawania przyswoił by tą myśl. Ale małżeństwa to jednak straszne tematy, idąc opinią większości, więc może po prostu zakończmy w odpowiednim momencie, nie mieszając teraz aż tak bardzo. Cedrik rozpoczął i Cedrik zakończył.
    -Nawet w tej sprawie bym Ci zaufał! Przecież nie ułożyła byś mnie na podłodze, co nie?- mruknął do niej oczkiem, trochę uwodzicielsko albo może przypadkowo, niekontrolując alkoholowych odruchów. Spojrzał na swoją pustą lampkę.
    -Wystarczy mi tego.- powiedział niemrawo. -Ale częstuj się jeśli masz dalej ochotę. Słyszałem w ludzkim świecie, że dla narodu, który zwie się bodajże Polonia? -[b] pół stwierdził, pół spytał [b]- pije wódkę litrami. Najwyraźniej nie jestem jednym z nich, więc reszta należy do Ciebie.- mimo tego że się krzywił z samego początku, potem wino smakowało mu bardziej. Może taki jest urok tego alkoholu? Nie chcąc zabierać przyjemności wampirzycy, jego granice, nie musiały oznaczać jego granic.
    -Ahh! I żeby nie było! Nie jestem z tych co będą pijanemy wampirkowi spodnie zdejmować, o rozsądek w tejże sytuacji z mojej strony możesz być pewna! Zresztą nawracając, chyba lepiej by było, gdyby to dżentelmen prowadził damę do łóżka, a nie na odwrót.- wolał wytłumaczyć wszystko jasno, a substancja psychoaktywna ułatwiała mu bycie niezachwianie szczerym Jerrym [ przepraszam, musiałem xD]. Można śmiało stwierdzić że był za mało pijany by stracić rozum, lecz wystarczajaco by stracić grację ruchów.
    -Czyli te cykle w książkach to też bujda? Jak dobrze że poznałem prawdziwego wampira, który wszystko mi wytłumaczy.- westchnął głęboko, jak by próbując zainscenizować ulgę.


    [przez post nie było nic o Cygarze. Możemy uwzględnić że Cedrik je gdzieś zgasił w jakimś mało istotnym momencie. Wyleciało mi to z głowy słonko.]
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2014, 19:29   

    Większość ludzi ucieka przed uczuciami, które wydają się być silniejsze od nas samych. Większość z nas ucieka przed czymś co.. budzi mnóstwo euforii, ale potrafi równocześnie mocno uderzyć, na tyle.. by było ciężko się ruszyć. Większość z nas nie chce rezygnować i podejmuje najprostszą drogę - ucieczkę. To droga tchórzy, ale unikają przez to jakichkolwiek zobowiązań. Tak jest im łatwiej. To co, że.. początkowo nie mają racji i wydaje im się, że samotność to najlepsza przyjaciółką. Spójrzmy prawdzie w oczy.. Czy ktoś chce umierać będąc sam? Bez towarzystwa? Bez uśmiechu, bez spojrzenia ..bez słów? W ciszy? Nie.
    Nie trzeba opowiadać dalej, ponieważ odpowiedź jest zbyt oczywista. Zbyt piękna.
    Teatrzyk lalek.. hm - czyży to nie jeden z najbardziej znanych tematów Cedrika? Raczej nie miał się czego obawiać. Przynajmniej tak mi się wydawało. No bo. w końcu żaden z nas nie grało na tyle paskudne, by później to zamienić w coś , co nie miało nigdy miejsca.
    Prawda? Przynajmniej liczyłam na to, że mężczyzna również jest szczery. Gorzej jak tak nie było.
    Zaskoczyły mnie nagle jego wypowiedziane słowa. - Naprawdę? Ale wiesz czym są w ogóle emocje? - Spytałam dokańczając zawartość swojej lampki. Odstawiłam pustą na blat zastanawiając się czy warto dopijać jeszcze... , warto. Dolałam sobie spoglądając na kieliszek bruneta.
    -Chcesz jeszcze?- Wtrąciłam się między jego słowami. Może nie wypadało przerywać ale tylko na chwilę. Nie chciałam pić sama. Poza tym.. kobieta, która pije alkohol jako jedyna.. Coś nie wyglądało to zbyt dobrze.
    -Tak, to prawda co mówisz. Zwykle ten pierwszy raz.. staramy się pokazać z tej lepszej strony ukrywając nasze zarówno wady jak i najprawdziwsze zalety. Mniejsza... najważniejsze, że jesteś prawdomówny.. i powoli się przy mnie otwierasz. A ja przy Tobie. Sądzę, że to krok w dobrym kierunku. - Posłałam swemu rozmówcy łagodny uśmiech , wbiłam palce w blat i przegryzłam dolną wargę. Coś nie dawało mi spokoju, chyba to wino.
    W tym czasie kątem oka spostrzegłam, że marionetkarz zbliża się nieco bardziej ku mej osobie. Delikatnie postanowiłam odwrócić głowę ku niemu, wystarczająco powoli.
    Poruszyły się jego wargi wypuszczając kolejny potok słów. Westchnęłam cicho i przytaknęłam lekko głową, zgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho.
    -Zgadza się.. ale w takim razie jesteś podły z wyboru? Na czym w ogóle dokładniej polegał Twój wybór, hm? - Zaróżowione oczy latały co jakiś czas po twarzy pana BlackRose.
    -Poza tym.. czy to ja wyciągnęłam pomocną dłoń? W zasadzie.. przyciągnęłam Cię wyłącznie ze względu na ciekawość. A.. że poniekąd jesteś intrygującą osobą, to drugie. Zresztą sądzę, że uzbiera się międzyczasie wiele innych powodów, dla których tutaj z Tobą siedzę. Zresztą.. Ty też nie bez przyczyny siedzisz tutaj , ze mną. -
    Spojrzenie latało od twarzy bruneta do kieliszka i wina. I tak ciągle między tą trójką, aż w końcu.. zatrzymało się na moich dłoniach, splecionych ze sob a na bacie stołu.
    -Zauważyłam,że śmierć Ci jest bardzo bliska. Czyżbyś chciał się z nią zaprzyjaźnić, albo.. już się przyjaźnisz by czasem szybko nie uciec pd żywych? - Przymrużyłam nieznacznie swoje powieki , nie spuszczając wzroku z rozmówcy.
    Jeśli mam szczerze coś powiedzieć.. to powiem. Lubiłam, a wręcz uwielbiałam kiedy ciszę przerywały słowa. Tym razem to Cedrik nie zezwalał, by cisza czuła się komfortowo. To był kolejny powód mojego zadowolenia.
    Nie no, tak mało wypił i już się chwiał? Niemożliwe! Musiał coś tutaj udawać ! Chyba czym prędzej chciał poczęstować mnie sobą.
    - Czekaj , czekaj. Bo ja już się gubię. - Gestykulowałam trochę dłońmi , coś na znak "stop".
    -Co byłoby dla Ciebie najtrudniejsze? Uczestniczenie w walce , z kimś drugim? - Naprawdę, było tyle tych wątków, że zaczynało mi się to wszystko niejako mieszać. Nie mówię, że to złe. Absolutnie. Lubiłam meć o czym myśleć i nad czym się zastanawiać, a im więcej tematów..tym lepiej!
    Oho.. skupmy się. Alkohol dodał odwagi memu rozmówcy, czyż nie? Przyjaciel śmierci właśnie dotkąl mojego policzka.. umiejętnie niedługo po tym lądując swymi palcami na jednej z mych dłoni. Uniosłam kąciki warg ku górze i nie protestowałam wlepiając pełne iskierek oczy w jego twarz.
    -Sądzę, że masz rację. Życie.. pozbawione uczuć i emocji, nie może nazywać się życiem. - Oświadczyłam delikatnie przeplatając palcami tuż pod jego dłonią.
    -To nie chodzi o to, że to śmieszne czy też nie.. Ale nikt nie chciałby być z mordercą. - Westchnęła spuszczając wzrok. Nie lubiłam tego słowa, ale tak mnie nazywano.. zresztą nie było się co dziwić.
    -A ... nie powinieneś być tego taki pewien, ponieważ jeśli Twoje łóżko przypadnie mi do gustu.. to prawdopodobnie będziesz spał na tej , swojej podłodze. - Wytknęłam do niego swój język i szybciutko wypiłam ten drugi kieliszek, który wypełniłam winem chwilę temu.
    Zaśmiałam się z jego słów. - Naprawdę tak się nazywają? Nieco zabawnie.. ale sama nie potrzebuję więcej. Chyba starczy. - Oznajmiłam ponownie wiercąc paluszkami pod jego ręką.
    -Już mam Cię odprowadzać do sypialni? -Spytałam lekko przechylając czarną czuprynę na jedną ze stron. Nie musieliśmy czekać długo na moment, w którym porządnie się roześmiałam.
    -Wariat, ależ ja Ciebie o to nie podejrzewałam! Ty i zdejmowanie spodenek? Wątpię nawet by Ci się w takim stanie chciało! Prędzej marzyłbyś o spaniu! - Nie mogłam się jakoś uspokoić i mój śmiech niemalże echem odbijał się od ścian. Zacisnęłam jakoś odruchowo palce na dłoni mężczyzny.
    -Powiem Ci nawet, że dzisiaj nie mam spodni, ale chyba tego też nie zauważyłeś! - Znów się roześmiałam zaraz dając mu pstryka w nos, na pobudzenie. Niech się ocknie i oceni sytuację ! Jednak dobrze, że zrezygnował z picia alkoholu. Widać, że raczej był abstynentem. To rzadkość w dzisiejszych czasach, więc.. kolejna zaleta? Prawdopodobnie.
    A w ogóle.. nawet nie sprawdzałam godziny. Czas płynął sobie powoli.. mnie się nigdzie nie spieszyło. Może to i lepiej? Bo zawsze ja będę miała kogo odwiedzić i nie będę codziennie samotnie siedziała przy pianinie.
    Cedrik
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Listopad 2014, 05:58   

    I właśnie chyba taką taktykę przyjął Cedrik. Wolał być sam. Uciekać gdzieś w samotności i bezsilności, by nie móc kosztować niedogodności życia w co raz to większej ilości. Było to dla niego wyzwaniem. Fałszywa maska poświęconego ideii, strasznego marionetkarza dodawała mu odwagi. Była podporą dla jego zapadającej się w mrok duszy.
    Ich rozmowa wyglądała już na tyle szczerą i poważną, że chyba wątpliwości co do teatrzyku szmacianych lalek można zostawić gdzieś daleko w tyle. To prawda że był to jeden z najbardziej interesujących lalkarza tematów, jakżeby inaczej? Przy ucieczce od ludzi i samego siebie trzeba mieć coś, na czym można polegać. Znaleźć jakiekolwiek hobby i zainteresowanie, które pomagały by w godzinach przypominających agonię, ściskającą silnie gdzieś w głębi.
    -Pewnie zaraz powiesz mi, że to jak jazda na koniu, czy rowerze i tego się nie zapomina?- spytał niepewnie by dalej kontynuować. -Powiedzmy że pamiętam szczątkowe informacje na temat odczuć, gdzieś tam z lat dzieciństwa. Później zostaje już tylko gniew, nienawiść i pogoń za śmiercią. Mam dziwne wrażenie że nie daje mi to zbyt dobrych prognóz i przed nami sporo nauki, prawda?- mruknął jak by wstydząc się swoich słów. Dla jego uczucia były czymś w rodzaju wiedzy praktycznej, a on takiej posiadał aż nadto. Dlaczego akurat w tej dyscyplinie był kolokwialnie ujmując lewy. Czy tego w zasadzie można się nauczyć? Istnieje receptura na odnajdywanie pozytywów? Narazie wszystko szło w jak najlepszym kierunku, ale czy na długo? Z natury nasz kruczoczarny dżentelmen był niedowiarkiem. Pomimo odczuwania wszechobecnego dobra i chęci zagłębiania się w takie uczucia jak radość z dzielenia z kimś swojego czasu, gdzieś tam na horyzoncie wciąż pozostawały męczące go wątpliwości.
    W odpowiedni na pytanie dotyczące wina, przecząco pokiwał tylko głową, z delikatnym wyrazem zniesmaczenia na twarzy. Naprawdę nie mógł pić zbyt dużo i wolał by nieznajdywać się w stanie kompletnego upojenia, gdzieś w kącie swojego pokoju, obok marionetki przedstawionej w wcześniejszych postach.
    -Czyli możemy traktować to za ogromny plus, że jesteśmy już po pierwszym wrażeniu i teraz będzie tylko z górki? To też będzie coś na zasadzie nauki?- dodał do swojej wypowiedzi trochę chichotu, tak by rozluźnić nietypową atmosferę, którą otaczał gdzieś wszem i wobec. Mimo że przerywał ciszę, która mogła by być niezręczna na dłuższą metę, to wszystko też niemogło być przesiąknięte aż tak dużą ilością powagi.
    -Podłość wydaje mi się tutaj niewłaściwym słowem. Może czasami... Albo tylko małe, słodkie wampirki wprowadzają mnie w takie stany.- mruknął wysuwajac język w celu przedrzeźniania dziewczyny. W końcu z reguły nie był aż tak podły i wredny. Oferował śmierć na spokojnie, z klasą, gracją i subtelnością.
    -To prawda że z początku byłem ciekawy. Często przejawiam zainteresowanie rzeczami, które powinny być mi obojętne. Tak po prostu. - podrapał się gdzieś na dole szyi, przyglądając wampirzycy. Jego wzrok był momentami dziwny. zapatrzony, jak by uwięziony w którymś z centymetrów jej delikatnego ciała.
    -To może zabrzmieć dziecinnie, ale jakoś wierzę że podświadomie chciałaś też pomóc.- mrugnął w jej stronę, właściwie to imitując tym aktora z pewnego przedstawienia. Uznał że to będzie stosowne i właśnie w takich sytuacjach powinno się tak słodko i uwodzicielsko mrugać. Oczywiście pomijając że jego malutkie mruknięcie mogło wyglądać zupełnie inaczej. Nie zapominajmy, te elementy rozmowy Cedrik dopiero stara się jakoś rozgryźć.
    -A może mój interes to taki dodatek? Zwyczajny pretekst, bo bałem się wprost powiedzieć co mi chodzi po głowie?- uniósł do góry delikatnie prawą brew, pytająco, roztaczając wątpliwości gdzieś w powietrzu.-W zasadzie nie jestem teraz w stanie stwierdzić, czy bardziej zależy mi na twoich kłach w mej szyi, czy dogłębnym zapoznaniu, nie dowiemy się.- oby dwie te rzeczy intrygowaly go i interesowały. Zagadnienie śmierci, tak bliskiej z wampirami było dlaniego bardzo ważne, ale dużą wagę też zaczął stawiać ku drodze poznania Carlen.
    Wpatrywał się w jej oczy, gdy ta je przymrużyła. Począł zastanawiać się co to może oznaczać, aż tylko jedno nasunęło się gdzieś do jego glowy.
    -Gdybym chciał uciec, zrobił bym to już dwieście lat temu, bądź wcześniej. Co nie zmienia faktu że śmierć jest mi bardzo bliska. Właściwie jest moją jedyną towarzyszką. Można powiedzieć że to istota na wzór mej utraconej siostry - w końcu to z nią spędzałem swój wolny czas.- powiedział, delikatnie markotniejąc przy tym. Jak by nie był z tego wszystkiego dumny? Albo chciał okazać skruchę?
    -Też się pogubiłem. Nie wiem co miałen ma myśli.- więc jednak alkohol zrobił też mętlik w jego głowie. Nie tylko w tym jak się poruszał. Naprawdę miał słabą głowę. Kolejny powód, by nie być dumnym. Przepija go kobieta! Czy Cedrik powinien wogóle istnieć?
    Podczas wykonywania tej swojej delikatnej podróży dłonią czuł większe fale gorąca. To był dla niego wielki krok. Coś na rodzaj przejścia na kolejny poziom w swoim życiu? Rozwijał się emocjonalnie? Zrobiło mu się niezwykle przyjemnie gdy ta przeplotła swoje palce.
    -Więc musimy je wypełniać emocjami! Naucz mnie ich, to ten plan napewno się powiedzie!- zakrzyknął entuzjastycznie. Z wielką i wręcz nieokiełznaną radością. Aż tak cieszył go ten jego skromny pomysł, nardzony pod wpływem alkoholu? Czuł że będzie kolejny powód do wstydu następnego dnia.
    -Od tego już nie uda nam się uciec. Ale! Ale! Może jednak kiepska była by z Ciebie żona... W końcu pijesz krew, więc o gotowaniu pewnie masz marne pojęcie!- zaśmia się głośno, chcąc rozwiać gdzieś na bok chmury pesymizmu, które teraz przybrały naprawdę na ilości.
    -Chyba dla Ciebie był bym skory dla takiego poświęcenia.- skomentował temat łóżka, pochylając się pokracznie, tak jak to w zwyczaju mają robić lokaje. Tylko on siedział na krześle.
    -Już do sypialni? Aż tak rozpalił Cię mój gest?- odwzajemnił z uśmiechem, chcąc zachować tą radosnąchwilę i przeciągnąć ją jak najdłużej, nawet takim głupim żartem.
    -Oczywiście że wiem! Spwardzałem to, jak ty bardzo jesteś rozeznana w sytuacji!- niepewnie odparł, ale wciąż utrzymując swój uśmieszek, trochę jak by chcąc wybrnąć z ciężkiej sytuacji. Jak to możliwe że popełnił taką gapę? W takich sytuacjach chyba naprawdę lepiej by mu wyszło bycie polakiem. Na pstryczek w nos odsunął się i roześmiał głośno poraz kolejny.
    Cieszył się z towarzystwa. Odpowiadało mu to. Chyba obydwoje mieli miłą odskocznie od rzeczywistości!
    Carlen
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Grudzień 2014, 11:49   

    -Nie.. to nie jak jazda konna, ani jazda na rowerze. To.. jest coś co Tobą potrząsa. Nie daje Ci spać, ani normalnie funkcjonować jeśli drugiej osoby nie ma. Ale.. to jest niemalże jak pułapka. Potrwa to dwa lata, a później? Z tego pozostaje przyjaźń. Dlatego czasem wydaje mi się być ważniejsza od miłości, o której tak wiele mówią i to jej wszystko przypisują. Nieważne.. –Machnęłam ręką w powietrzu odrywając wzrok od swego rozmówcy. Odsunęłam swój kieliszek i wpatrzyłam się w prawie pustą butelkę. No jakby nie było jednak daliśmy niejako we dwoje radę.
    Zaróżowione źrenice powróciły do twarzy marionetkarza.
    -Nigdy tak nie mówi.. nauki nigdy za wiele. Mało tego , dzięki niej poznajesz wiele.. zdobywasz doświadczenia i zabarwiasz swoje życie. Nie jest ono nudne. –
    Podkreśliłam ostatnie słowa wysuwając rękę spod dłoni Cedrika. Zacisnęła palce jednej dłoni na palcach drugiej, swojej. Zwilżyłam wargi językiem powoli się podnosząc z krzesła.
    -Chodź, zaprowadzę Cię. A… no i wszystko chyba będzie na zasadzie nauki. W końcu nawet teraz, uczymy się siebie nawzajem. – Posłałam mu ciepły uśmiech i wyciągnęłam doń dłoń.
    -Rozumiem, że mogę Cię odprowadzić, poczęstować się Tobą. Ululać Cię do snu.. a później zniknę wychodząc przez okno. – Puściłam perskie oko w stronę mężczyzny , uśmiechając się jednocześnie nieco szerzej.
    -Małe , słodkie wampirki? – Powtórzyłam śmiejąc się nieco śmielej , a to oznaczało – głośniej.
    - Ale chyba lepiej, że wampirki koloryzują jakoś Twoje życie , co? – Wbiłam mu swój palce w jedno z ramion, dla `zadziornośći.` Kolejny potok słów Cedrika sprawił, że nie miałam ochoty przestać się uśmiechać. Pochyliłam się nieznacznie nad nim i potargałam mu sprawnie dłonią włosy.
    -Mam takie samo zdanie o samej sobie. Zwykle moją uwagę przyciąga to , co nie powinno. – Oświadczyłam wbijając nań swoje rozbawione spojrzenie.
    -Pomóc…? Komuś kto mnie wyzywa i rozkazuje od razu? No nie bardzo.. - Tym razem uśmiech nie był już łagodny, ani nie przypominał anioła. Wręcz przeciwnie. Był diabelski, szczery i poniekąd wyzywający aż do bólu.
    -Ja bardzo nie lubię.. jak ktoś rozkazuje mi w taki sposób, jak Ty wtedy… - Tym razem strzeliłam palcami w jedno z jego uszu. Naprawdę miał wiele szczęścia, bo zwykle osoby tego typu.. nie kończyły tak spokojnie jak on. Gryzłam ich i najadłszy się.. zwyczajnie ich zostawiałam. Byli nieprzyjemni od razu , to nieprzyjemne ze mną było spotkanie , proste.
    -Co do zapoznawania się.. mamy jeszcze wiele czasu. Przecież dzisiejsze spotkanie może być jeszcze kolejnym, za jakiś czas.- Mierzyłam wzrokiem jego buźkę. Oczy starały się zapamiętać dobrze jego rysy. Były.. dość ostre, takie jak lubiłam. Mógł się cieszyć swoją atrakcyjnością. Odsunęłam się od bruneta siadając ponownie na swoim, wysuniętym krzesełku. Właściwie to.. sama nie wiedziałam, czy chciałam dopić resztkę wina, czy może odprowadzić go i w końcu spróbować krwi?
    Oho… oczy zrobiły się nieco bardziej czerwone. Cóż, głód powoli dawał się we znaki, ale… zdołam stoczyć jeszcze walkę wewnątrz siebie, nim zechcę naprawdę się dorwać do jego szyi.
    -Wciąż nie mogę pojąć porównywania Twej siostry do śmierci, albo śmierci do Twej siostry. Chyba jestem na to za głupia..- Mruknęłam splatając tym razem swoje nogi, które luzem leżały na podłodze.
    Ulokowałam na nich swój wzrok gdy znów użył słowa „żona”. Ale tym razem było to bingo, pierwszy raz zdołałam się zaśmiać z owej wypowiedzi, która zawierała zakazane słowo.
    Umiał pożartować i miał w tym dużo racji. Nie potrzebowałam przecież niczego innego do szczęścia, by się najeść.
    -Może i masz rację, ale jakbym miała dla kogoś zacząć gotować, to pewnie zdołałabym się nauczyć! – Uniosłam jedną z rąk i wyciągnęłam wskazujący palec , chcąc być bardziej wiarygodna i stanowcza.
    -Dobra , a teraz tak poważnie. Widzę, że wino bardzo Ci smakowało.. i może pora zaprowadzić Cię. A przy okazji.. zaspokoić moje pragnienie, a Twoje marzenie. – Przegryzłam dolną wargę wpatrując się iskrzącymi oczami w źrenice swego towarzysza. Co będzie dalej? Czy faktycznie go dzisiaj ukąszę? A może poczekam aż zaśnie.. i zniknę za drzwiami wracając do siebie? No, dobrze.. czas daje nam podejmować decyzje.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 9