• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Kartoteka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 23 Lipiec 2014, 23:41   Aaron

    Wersja graficzna:


    (proste spojrzenie na całość, którego nie polecam czynić przed przeczytaniem poniższego tekstu, bo sobie najzwyczajniej popsujecie przyjemność z czytania! Zawarte są w graficznej wersji ważne, dodatkowe informacje, które staną się jaśniejsze dopiero po przeczytaniu wersji tekstowej (: )

    » X – List gończy (ogólny zarys postaci)
    » X – Akta sprawy (wycinek z historii)
    » X – List na Morzu Łez (bardzo dokładny opis mocy i umiejętności)




    Wersja tekstowa:


    (Poniższe to właściwie historia. Dla ułatwienia czytelności w nawiasach napisano, co znajduje się w danym fragmencie tekstu)

    „Mieszkają tam żywi lub martwi,
    Zaklęci w kamień przez duszy nienawiść,
    Czasami płaczą literami na kartki,
    Stuleni w jedno przez egoizm i zawiść.
    Skuleni w ciemności czekają na odkupienie,
    Skazani na ciszę, przez ból i cierpienie.”



    wygląd, wiek, miejsce zamieszkania

    Zagubiony liść klonowy opadł mu na włosy, roztaczając na nich krople niedawnego deszczu. Sięgnął go bojową, skórzaną, czarną rękawicą z grubymi szwami, okalającą mu dłoń. Przyjrzał się oczami pełnymi zadumy nad ulotnością chwil jego jesiennemu kolorowi, jarzącemu się w kroplach wody. Puścił go wolno na błotem zalaną ścieżkę i zostawił za sobą, stawiając kolejne kroki w ciężkich butach, coś jakby wojskowych. Pasma długich, białych kłaków ciągnęły się po nim, spływając po plecach, a od połowy swojej długości były kręcone. Schylał się wchodząc do jednego z pomieszczeń – mierzy sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i posiada lekko ponad osiemdziesiąt pięć kilo wagi. Ubrany w ciemny, ciężki płaszcz, dodatkowo o tym większej wadze, że przemoczony od deszczu. Nie, parasol nie dla niego - słania się kapturem, bo nie lubi włosami zwracać na siebie uwagi, ale dziś od tego zwyczaju odszedł. Pozwolił im opadać na twarz jak tylko sobie zażyczyły, zupełnie będąc obojętnym na ich dokonania.
    Ciężkie buty muszą mu stukać o podłoże, na dłoniach musi mieć wspomniane rękawice. Jeśli tych dwóch elementów nie posiada, to albo ma wyraźny na to powód, albo zwyczajnie… stracił to. Zawsze nosi ze sobą notatnik w którym zapisuje każde ciekawsze wydarzenie z datą i godziną obok. Zanotował: „deszcz zaprzestał sączyć się z nieba: 23.41”. Potrafi się uśmiechnąć, lecz teraz ukazuje bezemocjonalną twarz. Potrafi per przepraszam i per czy mógłbyś/mogłabyś zapytać o drogę, ale nie zabłądził, by musieć teraz zapytywać. Jest podróżnym między światami, zatem stara się zawsze mieć przy sobie dość rzeczy wspomagających mu przetrwanie. Nigdy się nie osiedla w jakimś miejscu na dłużej. Jego podróż ostatnio opiera się tylko o jedną krainę, więc teraz ma ze sobą tylko skromną, skórzaną walizkę. Uwielbia walizki, te o szlachetnej, biznesowej prezentacji.
    Wygląda na około dwadzieścia siedem lat, może trochę więcej – to już zależy od obserwatora, sytuacji, zarostu, uczesania i wyspania się. Przeważnie jednak tyle mu dają. Twarzy nie ma zniszczonej, ale często wiatr bywa wobec niej bezwzględny, a czarne na potęgę tęczówki nie rozjaśniają wcale, a wcale jego wizerunku. Wydaje mu się, że ciągle starzeje się, ale co jakiś czas stwierdza, że nadal trzyma się go długowieczność. Nie widzi mu się chodzić o trzech nogach – wolałby już chyba cztery.



      Znalazł sobie rozmówce dobre kilkanaście minut temu, ale dopiero niedawno żywiej zechcieli wymieniać ze sobą słowa.
      - Cielesna Zgubo, dalej sądzisz, że spotkałem cię tutaj przypadkiem?
      - Myślałeś, że Zamkowe Fantomy częściej tutaj bywają?
      - Myślałem, że nikt tutaj nie przebywa. Poza tymi, którzy chcą mnie spotkać. Zachodzę tutaj co tydzień, szukam dusz rozbitych na sztormach, których zatraciła pobliska latarnia, mająca swoją zawistną naturę. Obiecuję sobie, że im pomogę uwolnić się z ujęć katastrofy i trafić wolno ku wyższym światom.
      - I dzisiaj nie spotkałeś nikogo takiego?
      - Dzisiaj to młoda jest pora, zatem jeszcze się zobaczy.
      - Powiesz mi, kim jesteś?
      - Wspominałem już. W podróży jestem.
      - Kolejny raz unikasz zdradzenia swojego imienia?
      - Kolejny raz zapytujesz niewłaściwie.
      – Stwierdził, siedząc dotąd ze skrzyżowanymi nogami, a teraz osuwając się ciałem na podłogę, zapadając wzrokiem w stłuczony kryształ nieba, zwany gwiazdami, ujęty w ramy będące ścianami wzniesionymi na podstawie okręgu. Drapieżne ptactwo lubuje wypatrywać z ich korony swojej ofiary, ale obecnie żaden nie ujawniał im swojej obecności.
      - Jak zatem powinienem zapytać?
      - O tożsamość.
      - Mamy dużo czasu na to. Dobrze, słucham więc?


    imię, pseudonim

    - Aaron. Czasem zapisują to imię jako Aron... Wołają na mnie też Łowca. Tutaj zjawiam się jako Łowca Zabłąkanych. Kiedyś ktoś mi powiedział jakobym był Codziennością i nie mam pojęcia dlaczego – zapadło mi to w pamięć. Ja osobiście preferuję imię Amon, brzmi podobnie, ale dla mnie całkiem inaczej.

      - Czemu coraz bardziej nerwowo zaciskasz swoje dłonie?
      - Znam godzinę swojej śmierci. Niebawem ona wybije, ale nie znam dnia.
      - Jak możesz znać godzinę, nie mając przy sobie zegarka?
      - Czuję to, czuję każdego dnia - jest jak obserwacja wschodu i zachodu słońca – widoczne bezproblemowo.
      - I obawiasz się, że sztorm na nas przybędzie? Czy może tego, że staniesz się poległym z mej ręki?
      - Prędzej tego, że Pan obiecał mi posępnie, że ukarze mnie za moją niegodziwość w myśl zasady oko za oko.
      - Zabijesz mnie?
      - Nie wiem. Nie znam godzin mych grzechów.


    rasa, ranga

    - Do szeregów jakiej rasy się zaliczasz?
    - A czy to ważne? Wmów sobie, że jestem marionetkarzem, bo od kilku minut to ode mnie zależy, o co pytasz. Albo uznaj, że jestem cyrkowcem, bo bawi cię wciąż to, jak bardzo pustymi, czarnymi jak smoła, oczyma na Ciebie patrzę. Możesz też uznać mnie za Lunatyka, bo brodziłem po omacku gdy mnie znalazłeś. Albo też pomyśl o Sennych Zjawach, jakobym ze snów się narodził. A może uznaj mnie za Człowieka, bo natarczywie doszukuję się w Tobie Stracha?
    Nie pytaj o rasę, spytaj o dziedzictwo!
    - Krzyknął nieobliczalnie, powracając do pozycji siedzącej.
    - Jakie jest Twoje dziedzictwo? - Spytał ostrożnym głosem.
    - Opływa niebieską krwią, która skradła koloryt mych oczu i mych włosów.
    - Lunatyk, wiedziałem, łatwo się było domyślić.
    - Zamilknę, nim nie domyślisz się mej funkcji.

    Nie milczał - rzekł od razu:
    - Jesteś Zegarmistrzem.

      - Więc teraz spróbuj sprecyzować czym się zajmuję.
      - Czyżby czas twojej śmierci właśnie minął? Stałeś się już bardziej przyjazny, widzę uśmiech pojmujący twe wargi, suche od chłodu i spękane, ale mimo to zdające się radować.
      - Cóż, kilka sekund temu bym umarł, gdyby to miało nastać dzisiaj. Co nie znaczy, że nadal nie możesz z mej ręki zginąć.
      - Druga czterdzieści dziewięć?
      - I dołóż "jedną sekundę na ostatni oddech", jak to mi we śnie powiedział, w osobie jednej ze swoich bogiń.


    moce, umiejętności, charakter

    - Czym więc zajmujesz się na co dzień? - Pozwól, że odkryję te karty:
    Możesz przywołać zegar, skoro nie nosisz go ze sobą, bo tacy jak Ty ich potrzebują. Znasz się doskonale na upływającym czasie. Umiesz walczyć sztyletami zawiązanymi na łańcuchach – widziałem, jak bawiłeś się jednym z takowych gdy siedziałeś na pomoście, a ja spacerowałem po wałach.
    - Zawsze lubię mierzyć ich ostrość na sobie.
    - Albo: zawsze lubisz spojrzeć na błękit swojego szmaragdu, bo nie ma z Tobą nikogo innego o takiej specyfice organizmu.
    - Być może...
    - Lubisz dźwięk wskazówek, zanadto w nim lubujesz, że aż karzesz innych, gdy nie wsłuchują się należycie w ich tykanie.
    - Skąd wiesz?
    - Czytam z myśli, nie wspominałem? Och, no proszę! - spowalnianie serc? Ciekawa zdolność... Ach, nie uciekaj z tym, bo czym bardziej starasz się nie myśleć, tym wyraźniej to widzę! Stworzyłeś tą moc by móc dojrzeć piękno kobiet, och Ty brzydalu!
    - Wyszło przypadkiem.
    - Nieważne. O czym jeszcze nie powiedziałem? Zatrzymywanie czasu, serio? Zatrzymujesz czas gdy wybije dokładnie 2:49:00?
    - W przeszłości mi się zdarzało.
    - To oznaka słabości czy już cynizm?
    - W tym wypadku raczej to drugie. Aczkolwiek i tak na swoją obronę...
    - ...skłaniałbyś się do pierwszego.
    - machnął ręką ze zrezygnowaniem - Nieważne. Pomyślmy, jaki jeszcze jesteś? Wyrozumiały wobec opinii innych dopóty, dopóki nie zaczną cię irytować? To niezbyt wyrafinowana cecha. Co tu jeszcze… Serio lubisz zalewać się w trupa?
    - Lepiej mi się wtedy patrzy na zegary.
    - Nie pogrążaj się już tak. Sądzisz, że nie masz w sobie krzty radości? Więc… pomyśl o czymś przyjemnym.

    Pomyślał - wstając, odwracając się plecami i zamykając oczy. Przeszedł się w ciemniejszą część komnaty.
    - Przyjemnym, a nie emocjonalnym!
    - Mniejsza.
    - Więc potrafisz aż tak bardzo kochać? By zabić to, czego nie chcesz stracić?
    - Ja tylko zatrzymuję tym istotom serce. Dusza odpływa, ciało gnije, pamięć zostaje.
    - Tylko dwa – nie – aż dwa razy zatrzymałeś. I nie pozwalasz mi dojrzeć jak. Uczysz się, widzę, nie myślisz teraz wcale o tym, co chcesz ukryć.
    - Wcale nie ukrywam. Nie lubię się nad tym rozwodzić. Raz zabijałem kogoś z podobną mocą do tej, którą mnie właśnie męczysz. Potrafiła mnie przejrzeć, więc musiałem się dobrze kryć z zamiarami.
    - Nie męczę, tylko ułatwiam ci rozmowę. Zatem jak ją zabiłeś?
    - Nie zabiłem, sama się zabiła. Spadła w przepaść górską. Wcześniej tylko postarałem się, aby spacerowała bliżej krawędzi, obiecując jej, że jest bezpieczna i wyznaczając jej miejsce: „tutaj dobrze wyjdzie zdjęcie”. A ona sama już postawiła o krok za daleko.

    Tą dziewczyną był pierwowzór Revi, tutejszej postaci forumowej, która zrodziła się ze snu Arona z powodu tęsknot za straconą ukochaną. Nadał jej wszystkie identyczne cechy jakie miała poległa, ale tożsamość ma swoją własną i uważa się za osobny byt. Widział ją tylko w snach i nie ma pojęciu o jej istnieniu. Niedługo przed rozpoczęciem się ich znajomości, próbował wykrzesać z siebie talent malarski, ale nic, a nic ponad ludzka normę nie osiągnął, choć ona wspierała go, motywowała do dalszego rysowania. Zaprzestał wraz z napadami depresji, jakich dorobił się po jej śmierci. Wyszedł z tego kilkanaście miesięcy temu.
    - To już przekracza granice pojmowania.
    - To tylko objaw mojej długowieczności. Wolę stracić ukochaną niż patrzeć jak się zestarzeje.
    - I uważasz, że nadal masz prawo do tego, bo to tylko ludzie?
    - Ja im nie kazałem zapadać w pustce mych oczu, ani też nie nakazywałem pokochać bieli moich włosów. A tym bardziej nie prosiłem się o dotykanie mych ust.
    - A one nie chciały mordercy w ukochanym.
    - To tylko zbieg okoliczności, błąd w równaniu, który użył destrukcji do naprawy. To był ostatni raz gdy się zakochałem. Kolejnego razu mógłbym już nie przeżyć.

    Oboje zamilkli na moment.
    - Uczysz się na błędach, bywasz bezwzględny, a gdy czegoś pragniesz, wyrywasz to siłą. Nie zostawiasz sobie pola na manewry zwane dyplomacją. Ale potrafisz być miły, potrafisz ładnie poprosić, ale zawsze czynisz to w swoich interesach. Dajesz siebie w intrygującej postaci i ukazujesz swoją ciemną stronę gdy tylko obserwator przestanie udzielać się twoim wyglądem, na twoich obietnicach i twoich próbach udawania dobrego stworzenia.
    - Dodaj jeszcze do tego fakt, że inaczej nie umiem - samo wychodzi, tak po prostu. I wzbogać to o chęć do całkowitego niepodlegania komukolwiek. Zobacz, że wcale nie jestem taki podły - ja po prostu inaczej nie mogę o swoje zawalczyć, bo i co mi po byciu biedakiem? Pierdole takie buty!
    - A próbowałeś podejść inaczej?
    - Gdybym nie próbował, zabijałbym je od razu.
    - Gdybyś próbował, nie poskąpiłbyś kolejną miłością do człowieka.
    - Czasem ryzyko jest ryzykiem tylko z nazwy, bo i z pustego Salomon nie naleje.
    - Skoro obiecał ci zasadę oko za oko, to dlaczego jeszcze żyjesz, przecież dwie kobiety pozbawiłeś życia?
    - Po prostu rzekł to, gdy pokazałem mu do czego jestem zdolny.
    - Więc nie boisz się kochać, a boisz się umrzeć z zabójstwa ukochanej?

    Źle mu zaczęło z oczu patrzeć. Rozgryzł go, nie spodziewał się tego. Stanowczość swoich przekonań, dążenie do swojej duchowej doskonałości, nieobarczanie się winą za los innych. Żyje dla siebie, z marginesem umiejscowionym w losach pobliskich mu ludzi, którzy nadziewają się na przykre rzeczy wbrew swojej i jego woli, których nie potrafi zatrzymać do tego stopnia, że już nie próbuje po raz kolejny ich zwalczać. Ponadto popada w urojenia senne, nadinterpretuje je i uznaje za przepowiednie, stąd też uważa się za znawcę godziny swojego końca. Pytasz w jakiej religii żyje? Nie wiem, jakieś bardzo starej, o wielu bóstwach. Pytasz skąd to wiem? Nie wiem, wymyślam coś, bo nie lubię opisywać złych charakterów.
    - Brawo. A też zmieńmy temat.
    - Nie tak prędko, gdy ten dopiero się rozwinął. Powiedz, naprawdę sądzisz, że taka kara może cię dotknąć?
    - Pan nie lubi, gdy po jego światach krzątają się grzesznicy, zwłaszcza tacy, co są raz tu, raz tam, jak popadnie.
    - Więc nie zamierzasz już toczyć zła?
    - Błędny wniosek. Zwyczajnie nie zamierzam dawać sobie powodów do czynienia tego, czego zdolny jestem. Zamiast tak wypytywać, zastanów się nad tym, co już ci powiedziałem. Za trudne? Wybacz, zatem nakieruję cię:
    Garbaty Anioł zszedł na ziemie
    – burknął melodyjnie, bez zastanowienia.
    - Słucham?
    - Dobrze, że słuchasz. Jestem jak Anioł, który zszedł na ziemię i po swojemu zaczął zagubione dusze z tego świata kierować w dolne lub wysokie krainy. Nie pogardziłem skosztowaniem w ludzkich uczuciach, a że mi to zaszkodziło… To Pan zapragnął upomnieć tego Anioła, by nie musiał go strącać podobnie jak Lucyfera niegdyś. A gdyby mnie strącił do niego… to wiesz, towarzystwo dwóch złych skrzydlatych bywa bardziej niebezpieczne od kaprysów jednego takiego samotnika. Nie ma w połowie takiego jednego jak takich dwóch, czy jakoś tak…
    - Kolejny raz naśmiewasz się z ludzkiej wiary, czy tylko dystansujesz się z jej obliczem?
    - Powiedzmy, że w prosty sposób wyrażam swoją sytuację. Pozwalam sobie na ile mogę, na ile chce się posuwać w czynach, z reguły niczego nie żałując. Ale czasem, kurde, nie wyjdzie.
    - To jest chore! Masz zaprawdę upośledzenie umysłowe!
    - Gadaj zdrów! W ogóle… Dlaczego o tym mówimy?
    - Myślałem, że Ty mi powiesz.
    - Bo sądzę, że przed śmiercią chciałbyś wszystko wiedzieć o mnie.
    - Więc nadal przystajesz na tym, że zginę?
    - Niekoniecznie z mojej winy, ale kiedyś na pewno. Może kiedyś zdołam cię ostrzec i wyznaczyć godzinę twojej klęski.
    - Uważasz się za Pana Życia i Śmierci, grożąc mi mającą nadejść znajomością pory mego końca?
    - Pomijając fakt, że jestem tylko Panem Czasu, z pozostałym mogę się zgodzić, ale nie muszę, bo to samo z mego tytułu wynika, bez mojego przytakiwania.



      sama historia

      - Wiem czemu nazwano cię Codziennością.
      - Dlaczego uważasz, że masz prawo to wiedzieć?

      Dziecko z którym dotąd rozmawiał zmieniło swoją posturę w dorosłą osobę o kobiecych kształtach, wyglądającą na blisko pięćdziesiąt lat. Długie blond włosy, bardziej zakręcone od jego, ale w podobnej amplitudzie. Oczy szare, usta wąskie, nos nieznacznie wychylający się do przodu. Chwyciła mu dłoń i ujęła w swoje, gładząc ją po zewnętrznej stronie.
      - Aaronie miły, Ja cię tak nazwałam. – Głos zmienił się w dojrzały, żeński. - W swoim śnie, udekorowanym w żmudną scenerię kolejny raz zwiedzanych ogrodów, w pobliżu piaszczystej plaży, marząc o wyśnieniu idealnego Strażnika Czasu, którego rozgłos trafi we wszystkie kierunki świata, który zdoła się zaopiekować obłędnością ludzkich istot. Posiadasz wszystko takie, jakie ci nadałam, wedle moich intencji, mojego zamysłu, mojej miłości do świata, do żywotów tych stworzeń, byś mógł iść z czasem przemian po ziemskim padole.
      Zmierzył ją przejętym wzrokiem, co ukrywał w dłoniach, patrząc przez palce. Brakło mu słów na komentarz, brakło mu zdolności do zanegowania jej opowieści. Zebrał się tylko na prędkie wyrzucenie z pamięci ostatnich kilkudziesięciu sekund – zebrał się na gniew.
      - Łżesz. Łżesz do tego stopnia, że muszę odejść, by nie napsuć sobie Tobą reszty tego nowo rozpoczętego dnia. I chyba łowy zostawię na kiedy indziej…
      - Uważasz, że nie jestem Twoją Stwórczynią? Że to nie ja ci nadałam wszystkie prawa?
      - Sądzę, że jesteś obłąkaną, wiecznie głodną świadomego śnienia, nieudolną artystką, która cierpi na bezpłodność.
      - Nawet może i przyznałabym ci rację, choćby z samego zaskoczenia cię, ale jestem Twoją matką, a matki mówią swoim synom tylko to, co prawdziwe.
      - Zatem odejdź. Albo odbierz mi któryś z zegarów byś przekonała się, że posiadam moce których nie znasz, a swoje racje racz panoszyć w odmętach ludzkości, by nikt nie dosłyszał tej psychozy.

      Niewiele dał jej czasu na działanie. Powstał i cisnął sztyletem w jej stronę, trzymając go na łańcuchu niczym upiornego, wygłodniałego wilka. Złość malowała się na jego twarzy. Nie ruszyła się. Nie chciała się ruszyć, nie zamierzała. Rozpłynęła się i nie było po niej śladu. Przepadła.
      - Duchy Zamkowe… czy cokolwiek innego, ale zawsze to jakieś urozmaicenie na bezsenną noc…
      Odszedł ze zniszczonej komnaty królów opuszczonego zamku, na którego kamiennej posadzce siedzieli przez większość nocy i rozmawiali, głównie o jego tożsamości.



      Była uosobionym sennym marzeniem, które pragnęło tworzyć sobie podobnych. Dowiedział się już, że niewidzialne stają się niektóre senne zjawy i najpewniej teraz kogo innego przekonuje do bycia jego matką - ta zwaną z rangi zapomnianą, podobnie zapomnianą jak ta, której on nigdy nie widział.
      Może to faktycznie jego matka, może jest on wyśnionym lunatykiem? Ale to byłaby okrutna prawda – chce być samodzielnym, zrodzonym z łona lunatykiem! Ale…i taka możliwość się nie wyklucza, jakoby senna zjawa nie mogła zaciążyć. A nawet zdradzę, że tak właśnie… było!
      Oto syn sennej zjawy, która pragnęła mieć dzieci, pragnęła rozszerzać sny, ale zapomniała, że już nie jest w świecie snów, a na jawie i na jawie toczy swe pokolenia. Kto wie, ile już ma braci i sióstr?
      Dla niego jednak najważniejszy jest czas, a nie rodowody genealogiczne, gałęzie rodzicielstwa, liście rodzeństwa i korzenie najpierwszych bogaczy, zwanych założycielami rodu – on nie posiada nazwiska, nie chce, jest bezdomnym, choć m gzie mieszkać. I dobrze mu z tym.



      Jestem Zegarmistrzem. Czuję to i wiem odkąd sięgam pamięcią. Pamiętam swój pierwszy zegarek kieszonkowy. Bardzo go lubiłem, do tego stopnia, że nie mogłem wyjść z podziwu jego jakości wykonania. Obserwacja jego kunsztu legła w gruzach, gdy mi go skradziono. A była to pamiątka, sentymentalna rzecz, jedna jedyna w swoim rodzaju. Tak, utrata tego nastrajała me dni w siwo-szare, ponure.
      Zapragnąłem móc go odzyskać, ale złodzieja nie miałem możności znaleźć - nie widziałem nawet jego twarzy! Nie przyznawałem się do utraty tego pięknego przedmiotu, próbując znaleźć sposób odzyskiwania rzeczy zgubionych. Szukałem depozytów rzeczy znalezionych. Rzecz jasna szukałem tych występujących w magicznej wersji. I w końcu natrafiłem na Kapelusznika, który handlował tym i tamtym. W swoim cylindrze zapewne niejeden lombard zdołałby zmieścić...
      Zaoferował mi (podejrzewam, że był pobudzony jakimś specyfikiem) wyprawę do zagubionego miejsca tylko po to, by pokazać temu miejscu, ze je odnaleziono. Nie pojmowałem o co mu chodzi, ale przystałem na tą propozycję.
      Następnego dnia wyruszyliśmy. Ale plecak z jedzeniem, namiotem i ubraniami na zmianę był chybionym pomysłem. Prędko się okazało, że, chwilę po spotkaniu w wyznaczonym miejscu, za jego sprawą, popadłem w stan podobny hipnozie, w którym widziałem przed oczami wszystkie rzeczy, jakie kiedykolwiek straciłem, a wśród nich był zegar. Gdy się wybudziłem, kazał mi wypisać wszystko, co ujrzałem. I tutaj pojawił się problem. Nie potrafiłem tych rzeczy nazwać po imieniu. Nic nie pamiętałem. Spytał się mnie, czy pamiętam kieszonkowy zegarek, który opisał dokładnie tak, jak ten do mnie należący się prezentował. Odparłem, że tak. Czułem, że go widziałem w tym hipnotycznym stanie uniesienia.
      Powiedział mi, że mam w sobie energię spokrewnioną z aurą otaczającą zegary i że będę w stanie odnaleźć swoje, odmierzające czas, zguby. Powiedział, że zdołał opisać ten zegar tylko dlatego, że poznał w stanie hipnozy jak tęsknie za nim, a jednocześnie zrozumiał naturę mojej duszy, związaną z tymi przedmiotami.
      Nakazał mi wybrać. Obiecał mi nauczenie się przywoływania dowolnej ilości zegarów pod groźbą utraty sił psychicznych w trakcie nauki, albo też niemożność odkrycia drzemiącego we mnie potencjału, godnego przedstawicieli rasy Lunatyków. Przystałem z korzystną dla mnie decyzją.
      Kolejnego dnia nawiedzał mój umysł, nakazując wyobrażać sobie coraz bardziej, coraz silniej, zagubiony zegar, a także inne, jemu podobne, których nigdy nie widziałem. Ten stan dręczył mnie psychicznie, każdego dnia. Sny miewałem ciężkie, koszmarne, chodziłem niewyspany, tak jakby czas mi płynął wolniej. Podczas szóstej próby, gdy podniosłem powieki, ujrzałem na dłoniach przywołane zegary w liczbie czterech, w tym ten, który mi skradziono. Potem przez kilka kolejnych dni starałem się lepiej opanować tą zdolność, co przełożyło się na większe możliwości przywoływania.
      Ale on miał z tego, wbrew pozorom, zysk. Zdołał pozostałe rzeczy, jakie za cały swój żywot zagubiłem, odnaleźć i sprzedać je innym. Stracił na mnie te kilkanaście dni, ale w zamian zarobił na mnie, bez mojej wiedzy.
      Kapelusznikom już nie ufam. Zresztą mało komu zwykłem.
    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Lipiec 2014, 21:55   

    Przywołanie cybercosia:

    Warunkiem zaklęcia jako umiejętności jest zaznaczenie w historii postaci tego, jak się nauczyła danego zaklęcia.

    Akord boleści:

    Efekt utrzymuje się 3 posty, potem masz 4 posty przerwy.

    Akt:

    Po użyciu zaklęcia odczekaj sobie 5 postów.

    KP do poprawy.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 28 Lipiec 2014, 22:20   

    Cytat:
    Warunkiem zaklęcia jako umiejętności jest zaznaczenie w historii postaci tego, jak się nauczyła danego zaklęcia.

    Zapomniałem o tym. Wymyślę jak to i gdzie wpleść, i dam znać jak to poczynię.

    Cytat:
    Akord boleści:

    Mam dwa warianty użycia:
    1. Działa 1 post i wymaga 2 postów odpoczynku.
    2. Działa 3 posty i wymaga 4 postów odpoczynku.
    W obu przypadkach zasięg działania to siedem metrów wokoło Arona.

    Cytat:
    Akt

    Działa przez 5 postów na każdego, kto znalazł się w pobliżu (podobnie jak wyżej, dystans 6 metrów) w chwili aktywowania mocy. Po użyciu wymaga 7 postów przerwy, ale czas ten resetuje się do trzech postów, jeśli Aron wymusił przerwanie tej mocy po maksymalnie dwóch postach jej trwania.

    No i we wszystkich trzech mocach haczyk jest taki, że jeśli Aron straci kontakt z wymaganą liczbą zegarów do ich aktywowania, efekty działania mocy od razu zanikają.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Melanie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Lipiec 2014, 22:23   

    1. Ok.

    2. Wariant 2 przejdzie, jak zmniejszysz zasięg do 5 m

    3. 4 posty i tyle samo przerwy.
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 1 Sierpień 2014, 08:39   

    Poprawione - fragment dopisany pod ostatnim obrazkiem
    _________________


    x x x x




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 3 Sierpień 2014, 10:14   

    Mel dała mi już akcept, ale nie bardzo mogła napisać post, zatem... przekazuję go od niej :)
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 11