• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Szpital » Sala nr. 23
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Kwiecień 2014, 18:53   

    Im dłużej Maggie słuchała tego wszystkiego, tym bardziej podejrzewała, że jej przyjaciel na swojej drodze spotkał istotę zza drugiej strony lustra. Jednakże nie chciała go teraz o tym uświadamiać. Jednakże bała się, ze ten zgłosi to wszystko na policje. Maggs była przekonana, że na komisariacie wezmą go za jakiegoś obłąkanego. Musiała go powstrzymać od tego, choć nie do końca wiedziała, czy się jej uda. To coś, na co się spotkał, najprawdopodobniej znało Belle i w jakiś sposób wiedziało, że jest ważna dla Agapita. Aptekarka poczuła ukłucie gdzieś w okolicy serca. Westchnęła ciężko. Wiedziała, że mężczyzna kochał tą dziewczynę, że była dla niego ważna i w ogóle... ale bała się, że gdy ta znów wróci do jego życia, to po prostu o niej zapomni i znów będzie sama. A tego naprawdę nie chciała. Była egoistką. Pragnęła mieć Agapita tylko dla siebie i z nikim się nim nie dzielić. Ale nigdy nie udałoby się jej tego powiedzieć na głos. W ogóle to wszystko, co się działo w jej wnętrzu pewnie nigdy nie zobaczy światła dziennego. A nawet jeśli to stanie się to naprawdę późno, kiedy nie będzie to w stanie zmienić czegokolwiek, czyli zapewne na łożu śmierci.
    Maggs przyglądała się uważnie ruchom Agapita, próbując zrozumieć o co mu chodzi. Przymrużyła oczy. Dziwna kobieta? Chociaż tyle się wyjaśniło. Musiała się dowiedzieć, jak się nazywa. A potem powie o tym zarządczyni w MORII. Pojawienie się jakiegokolwiek stworzenia spoza drugiej strony lustra w świecie ludzi musi być odnotowane. No i na dodatek... ukazało swoją moc i sterroryzowało jej przyjaciela. Maggie przygryzła wargę, a jej twarz nabrała poważnego wyrazu. Miała ochotę odpiąć kroplówkę i wyjść ze szpitala i skierować się do siedziby organizacji, gdzie była medykiem. Jednakże się powstrzymała.
    - Jak będziemy sami, to musimy porozmawiać- powiedziała z poważną miną na twarzy.
    W tym czasie do środka weszła Vega. Maggie i tak nie była przekonana co do tego, czy powinna tutaj leżeć. Na ludzi czyhało niebezpieczeństwo w postaci magicznej istoty, a ona... leżała tutaj i nie mogła nawet wyjść. Strasznie ją to frustrowało. Agapit jednak nie byłby zadowolony, jakby Maggs wypisała się na własne żądanie. Jej stan jednak był poważny, mimo że to zwykłe zapalenie płuc. Dla osoby z AIDS jest to bardzo niezabezpieczona choroba.
    Przez krótki okres czasu nawet zapomniała o kaszlu, ale nie było to długo jej dane. Dostała w pewnym momencie duszności i zaczęła kaszleć. Dopiero po jakiejś chwili przestała. Wzięła głęboki wdech. Nienawidziła tego stanu. Jednakże starała się uśmiechnąć. Nie chciała martwić ani Vegi, ani Agapita.
    Magg nie wiedziała, co ma powiedzieć. Nie było jej podczas tego całego napadu na restauracje, w której pracował mężczyzna. A że przyjaciel wszystko już jej wyjaśnił jeżeli chodzi o tą sprawę, to uważała temat za zamknięty, a chociaż dla niej. Jak doktorka chciała to ciągnąć, to proszę bardzo, jednakże nie mieli co liczyć na Maggie, która była trochę mniej rozmowna aktualnie.
    Martwiła się tą całą sprawą. Denerwowała ją ta cała sytuacja, to zajście o którym powiedział jej przyjaciel. Była pewna, że to sprawka jakiegoś magicznego stworzenia, psiakość. Czy te plugastwo musiało się przedostawać do Świata Ludzi? Miały dwie krainy, gdzie mogły sobie egzystować. W ich świecie mogą co najwyżej mogą żyć w czterech ścianach celi w MORII.
    Do sali weszła pielęgniarka, która spojrzała na Vegę, a potem na Agapita. Uśmiechnęła się do całej trójki.
    - Przyszłam zmienić kroplówkę, proszę sobie nie przeszkadzać- powiedziała i zajęła się woreczkiem, do którego była podłączona Magg.
    Kolejne leki? Maggie westchnęła ciężko, ale nic nie powiedziała. Faszerowali ją jakimiś świństwami, cholera wie co to było. Miało niby pomóc i pewnie tak działało.Szkoda, że jeszcze nie wynaleziono leku, który całkowicie wyleczyłby ją z AIDS. Maggs zaczęła się zastanawiać, czy ma jednak szansę pożyć dłużej niż te pół roku, tak jak powiedział lekarz. A no... właśnie. Zapomniała przekazać Agapitowi dobrej nowiny.
    Gdy kobiecina uporała się z kroplówką, wyszła z sali zostawiając ich samych. Wtedy Maggie zwróciła się do Agapita, delikatnie się uśmiechając.
    - Rozmawiałam z lekarzem, na temat tego ile mi jeszcze czasu zostało- zaczęła niezbyt optymistycznie.- Powiedział, że jak będę o siebie dbać, przyjmować leki i nie przepracowywać to jeszcze na tym świecie pobędę. Na pewno dłużej niżeli pół roku.- Uśmiechnęła się szeroko.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Kwiecień 2014, 20:51   

    Agapit nie był w stanie zracjonalizowac swoich myśli, przekonany że częśc halucynacji związana była z prawdziwymi obawami dotyczącymi Belindy. Miał wyrzuty sumienia, że zapuścił ich znajomośc, porzucając dziewczynę – której obiecał wcielic się w rolę anioła stróża. Przecież pamiętał doskonale historię jej poprzedniego partnera, który okazał się poligamistą zapraszającym inne panny do współżycia seksualnego.
    Westchnął cicho i bezgłośnie, dostrzegając zacięcie na twarzy przyjaciółki. Brwi pomknęły jednak w górę, kiedy zamiast usłyszec litanii na temat udania się jak najszybciej na komisariat – ona zbyła temat, zasłaniając się obecnością Vegi. Mężczyzna patrzył przez chwilę uważnie na Maggie, próbując rozpoznac chociaż troszkę przyczynę takiego zachowania. Stosunkowo szybko odpuścił, przekonany że to osłabienie ze względu na lekarstwa i kilkudniową wizytę w szpitalu.
    Spojrzenie mężczyzny zatrzymało się na rumieńcach lekarki, która próbowała ochłodzic je swoimi dłońmi. Uśmiech na jego twarzy był w pełni intuicyjny, a mimika złagodniała – najwyraźniej rozczulił się takim zachowaniem nieznajomej. Czyżby nie była przyzwyczajona do komplementów? Agapit gustował w bardziej .. wyraźnych wizualnie kobietach, z ostrymi rysami twarzy i zadziornym uśmiechem na ustach. Musiał jednak przyznac nawet przed sobą, że Vega należała do tego grona kobiet, które otrzymały plakietkę „śliczne” niezależnie od upodobań mężczyzn.
    Obserwował ją przez chwilę właściwie kilka sekund i dopiero gdy zakończyła swoją wypowiedź pytaniem, sięgnął po kartkę. Zapisał trochę wiecej słów niż ostatnio, a kiedy odwracał kartkę w kierunku Vegi zapisana ona była w ten sposób:
    Cytat:
    Możesz mówic mi po imieniu. Agapit Rabbit. W tamtej jadłodajni byłem kucharzem, zgadłas. Tamtą dwójkę zabrali na komendę, zeznania wszystkie złożone i uzupełnione, ale sprawa jest w toku. Ten drugi kucharz, którego ścigali trafił do szpitala, ale jego stan jest stabilny i wybudził się ze śpiączki.

    Kiedy on jeszcze pisał, ona odezwała się. Nie skomentował jednak tego od razu, po prostu pokiwał głową. Nie było tutaj co pisac, ot. Tyle. Zerknął w kierunku kolejnej osoby wchodzącej do pomieszczenia i podniósł się z łóżka. Właściwie to zerwał z niego, przekonany że zaraz zostanie zbesztany za wszystko.
    Przyglądał się kątem oka tym wszystkim zabiegom, a myśl jaka zagnieździła się w jego umyśle, nie chciała się stamtąd wydostac – rozmowa w trójkę była ciężka do przeprowadzenia jeśli z jedną kobietą miał rozmawiac za pomocą kartek, a z drugą za pomocą migowego. Dlatego też napisał kilka szybkich słów, przekazując kartki Vedze:
    Cytat:
    Przesiądź się na łóżko, w ten sposób nie będę musiał się powtarzac i Maggie od razu też będzie czytała odpowiedzi. Dobrze?

    Po czym uśmiechnął się zachęcająco, wskazując miejsce na którym on przed chwilą siedział. Pielęgniarka uwinęła się stosunkowo szybko z nową kroplówką i dopiero odgłos Maggie sprawił, że odwrócił się przez ramię. Jego oczy błysnęły, a on odwrócił się przodem do dziewczyny wyraźnie ucieszony tą nowiną. Podniósł dłonie, aby ułożyc je w jakieś słowa, ale na moment się zawahał. Na bardzo krótki, niemalże niezauważalny moment, a oczy pociemniały zmartwieniami.
    Cytat:
    Więc zatrudnisz nową pracownicę do apteki i będziesz tylko nadzorowac jej pracę. I zaczniesz jeść pełnowartościowe posiłki.

    Przekazał jej w końcu w języku migowym.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 13 Kwiecień 2014, 21:35   

    Oj tak, z komplementami nie była najlepiej zaznajomiona - mało kto o niej tak mówił, często działo się to wówczas, gdy zajmowała się swoją robotą i wtedy też mniejszą do nich uwagę przywiązywała. Teraz było inaczej i onieśmieliła się na pewien czas, ale potem to zaczęło wracać do normy. i już policzki się odbarwiły, a jej rytm serca zelżał. Otrzymała kartkę od Agapita i uważnie ją przeczytała. Uśmiechnęła się, poznając bezpośrednio od niego imię. Wyjaśnienia były dość wystarczające i więcej szczegółów nie potrzebowała. Kartki odkładała na pościel łóżka, sądząc, że wykorzystanie ich drugiej strony będzie dobrym pomysłem, gdyby czasem rozmowa się zaczęła przeciągać, a i też Maggs może sobie przejrzeć, czy czasem zbytnich słodkości sobie nie piszą, niach...
    Z jednej strony czym więcej rozmowy, tym lepsze wczucie się w nową znajomość, z drugiej zaś nie mogła Agapita za bardzo nękać słowotokiem, bo raz nie nadąży pisać, a dwa... to go może zacząć irytować, gdy temat nie będzie dość interesującym.
    - W porządku, miło słyszeć, że tak się to ułożyło. Pewnie teraz już mniej o tym myśleć będę, cóż... nie na co dzień trafia się bójka w restauracji, a ja się wciąż zadziwiam, że tak mnie tchnęło nieść Wam pomoc, ale to w sumie nie było nic wielkiego. Działanie pod wpływem impulsu i tyle, wystarczyło powstać zza stolika, a potem, to już samo tak jakoś poszło.
    Zaśmiała się przelotnie. Tak, teraz miała z tego humor, brała to na pewien dystans, nie czuła się jakąś bohaterką. Skromność? Jak najbardziej!
    Do sali weszła pielęgniarka i zaczęła podpinać Maggs do nowej kroplówki. Różne są ich rodzaje i nie interesowało za bardzo Vegę, co jej podają. Gdy już siostra wychodziła, dostała kolejną kartkę.
    - Skoro tak wolisz, Agapidzie... nie ma problemu.
    Powstała i skierowała się na brzeg łóżka, lokując się wygodnie i opierając się o przednią barierkę, nadal mając zapewne ich obu w zasięgu wzroku.
    - Tak myślę, że należy się wam kilka słów o mnie. Oprócz dorobkowej pracy tutaj, a stąd teraz właśnie ten mój fartuch, poświęcam się studiom doktoranckim na kierunku archeologii. To jest ta rzecz, którą znacznie bardziej się interesuje, a właściwie to od małej dziewczynki, hihi...
    Pozwalała sobie na skromne żarty, bo te pozwalały jej się rozluźnić, a i tak były pewnym ewenementem w jej mowie, bo zazwyczaj mówi dość naukowym językiem, jednostajnie akcentowanym, bez zbędnych wtrąceń. Teraz jednak pozwalała sobie na więcej swobody.
    - No, wiecie chyba jak to bywa, gdy rodzice chcą potrzymać tradycje rodzinne i wysyłają na medyczne studia, prawda? Nie jest to wcale takie tragiczne, choć na pewno niewygodne.
    Wyjaśniła to i owo, i teraz najpewniej ten, być może zasłyszany przez nich w aptece, urywek o jakichś kościach, gdy wychodziła, nabrał większego sensu.
    - Nie zwykłam mieć wielu znajomych, a właściwie do niedawna sądziłam, że to tylko jednorazowe wymiany zdań nas spotkały. Ale może to i lepiej... ostatnio coś za bardzo mol książkowy ze mnie się zrobił...
    Odchyliła się w tył i złapała głębszy oddech, chwytając się za kark i zaglądając na sufit. Zaczęła zdawać sobie sprawę, że ciągle tylko praca - dom - obiad - książka - sen i nic więcej nie czyni. Mimo, że z początku było jej niewygodnie, wręcz trudno, teraz chwaliła sobie te przypadkowe spotkania, które pozwalały jej zebrać fundamenty dla być może nawet i ciekawszej przyjaźni. Póki co jednak wciąż byli to dla niej nowo poznani ludzie.
    Powróciła do nich wzrokiem. Znów patrzyła na ruszający się przez dłoń Agapita długopis, ciekawa co spod niego wychodzi.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Kwiecień 2014, 23:32   

    Maggie wiedziała, że powinna zacząć dbać o siebie, mniej na siebie dbać, ale już chciała uciekać ze szpitala, by powiadomić górę MORII o tym, co się stało. Jednakże wcześniej musiała wyzdrowieć no i oczywiście dowiedzieć się, jak się nazywała ta kobieta, o której mówił Agapit. Bez konkretnych nazw będzie trudno cokolwiek zrobić, dlatego wolała najpierw zdobyć informacje. Jednakże w Magg wzbierała się złość. Wiedziała, że między Agapitem a tą szurniętą kobietą, o której mówił, stało się pewnie jeszcze coś, ale ten pewnie nie chciał jej tego powiedzieć, by jej nie martwić. Ale aptekarka była uparta i wszystko z niego wyciśnie. Tylko jak będą sami. Nie chciała mieszać w tą sprawę Vegi. Maggs bała się, że ta istota zrobiła jakąś krzywdę Agapitowi. Kobieta zacisnęła palce na prześcieradle i spojrzała w swoje kolana.
    Maggie po tym napadzie duszności poczuła się nieco gorzej, dlatego stała się nieco bardziej milcząca. Najchętniej to by się teraz położyła i poszła spać, ale powstrzymywała się od tego. Vega i Agapit przyszli tu po to by z nią się spotkać, a nie patrzeć jak ona sobie drzemie. Dlatego westchnęła ciężko i spojrzała na Agapita. Miała wielką ochotę porozmawiać z nim sam na sam, o tym wszystkim co się wydarzyło. Czuła wielki niedosyt, jeżeli chodzi o informacje, jakich udzielił jej przyjaciel. Widziała po nim, że coś jest nie tak, jednakże nie była pewna o co chodzi. Czemu to wszystko jest takie pomieszane... czemu miała wrażenie, że on coś przed nią ukrywa? Nie podobało się jej to ani trochę.
    Maggs nie umknęło uwadze to zawahanie, które się pojawiło, zanim ten przekazał jej wiadomość. Wiedziała, że tak powie, spodziewała się tego. Jednakże przewidywała też jakiejś radości na jego twarzy czy coś... a w oczach miał widocznie zmartwione. Co było nie tak? Nie mogła czekać aż będą sami... a Vegi wyganiać nie będzie. Musiała wymyślić coś, dzięki czemu mogłaby TERAZ z nim porozmawiać.
    - E... jako tako to już mam pracownicę zatrudnioną, ale rzadko kiedy ją do pracy wzywałam. A co do normalnego posiłku to dziś przed wyjściem zjadłam to co zostało ze wczoraj.- Uśmiechnęła się, ale jakoś smutno. Nadal wyglądała na zmartwioną.
    Cytat:
    Co przede mną ukrywasz?

    Powiedziała bezgłośnie, poruszała tylko ustami, ale nie było to możliwe do zobaczenia przez Vegę. Za to Agapit pewnie nie będzie miał problemu, by zrozumieć to, co chciała mu powiedzieć. W tym czasie lekarka usiadła koło niej. Magg wyprostowała się i tak naprawdę nie wiedziała co robić. Bardzo zależało jej na rozmowie z Agapitem. Mieli sobie wiele do wyjaśnienia....
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Kwiecień 2014, 18:39   

    Miała rację – trudno odpowiadac na słowa mówione w innej formie, szczególnie jeśli rozmówca posiadał specjalne zdolności krasomówcze. Agapit jakoś zawsze miał problemy interpersonalne, również na poziomie odczytywania emocji oraz prób rozszyfrowania krążących po nieznanych mu umysłach myśli. Właśnie teraz przypatrywał się nieco rozentazjuzmowanej Vedze, próbując dociec o czym tak naprawdę myśli. Sięgnął dłonią po kolejną już kartkę i zaczął pisac niespiesznie, jeszcze kiedy kobieta przemawiała. Trudno było mu odnosic się do wypowiadanych przez nią słów, ponieważ łatwiej było mu się do nich ustosunkowac. Nawet kiedy kobieta się śmiała to nie przerwał, jedynie podniósł głowę i zerknął na nią.
    Cytat:
    Fakt, to zdarzenie nie było czymś, co spotykam na co dzień. Tak czy inaczej podziwiam, że interweniowałaś, zamiast jak reszta ludzi – uciec. Niewielu ludzi ma w sobie wystarczająco dużo odwagi i poczucia odpowiedzialności. A to jak goniłaś tego dryblasa? I ten cios? Doprawdy, widok z boku jak cię odciągają policjanci, abyś mu jeszcze nie dokopała był bezcenny.

    Pod koniec uśmiechnął się, ponieważ istotnie – widok przez niego opisywany był przekomiczny, szczególnie mając na względzie różnicę w budowie ciał tych dwóch wspomnianych osób. Przekazał kartkę chwilę przed tym, jak dziewczyna zaczęła opowiadac o sobie. Przyglądał się jej uważniej, kiedy wymieniała kolejne ukończone fakultety.
    On miał to szczęście, że sam wybrał swój przyszły zawód i presji ze strony rodziców nie miał. Możliwe, że ze względu na swoje kalectwo postanowili oszczędzic mu tego, nadmiernie otaczając opieką i wyrozumiałością. Agapit kiwał głową co jakiś czas, słuchując ale nie odpisując na razie na żadną z poruszonych kwestii.
    Dopiero, kiedy nieznajoma wspomniała o swoich problemach społecznych uniósł brew w górę, zastanawiając się nad tym, czy tak szczera osoba rzeczywiście może mówic tu o jakichkolwiek barierach w komunikacji. Wzruszył lekko ramionami, zabierając się do odnotowania odpowiednich myśli. Dlatego już po chwili, po zmianie miejsca siedzenia – przekazał kartkę Vedze.
    Cytat:
    Doktor medycyny i przyszła doktor archeologii. Co prawda nie znam się na tym, ale śmiem spytac jaka specjalność?

    Krótka informacja, ponieważ nie miał ochoty rozdrabniac się w to, że studia uniwersyteckie nie są czymś dla niego. Był kucharzem, zwykłym i szarawym, ale jednak – mało kto mógł poszczycic się takim szybkim szatkowaniem pora czy marchewki w plasterki. Ot! To się nazywa sztuka!
    Po ataku duszności Maggie przyglądał się jej uważniej, czujac że powinni z Vegą wyjśc na korytarz i porozmawiac. Znając jednak tę upartą dziewuchę, prędzej im zemdleje niż przyzna się do tego, że chce być sama i odpocząc. Skinął z lekkim uśmiechem na jej przypomnienie o posiłku i pracownicy, dlatego przekazał jej prosty gest:
    Cytat:
    Zatrudnij pomoc.

    Jeśli Vega spoglądałaby na Agapita, z pewnością potrafiłaby te słowa bez większego problemu rozczytac. Jeśli oczywiście chociaż trochę podejrzewała kontekst rozmowy. Uśmiech zastygł na ustach Agapita, kiedy dostrzegł pytanie Maggie. Czy miał coś do ukrycia? Owszem, bardzo wiele, ponieważ niektórych myśli nikt nie powinien poznac. Rysy twarzy chłopaka złagodniały, podczas gdy jego wzrok nabrał pobłażliwego charakteru. Wzruszył ramionami, szykując się do przekazania odpowiedzi. Wtedy jednak dźwięk telefonu Agapita oznajmił przybycie wiadomości tekstowej. W jednej sekundzie zbladł i pośpiesznie sięgnął do kieszeni, szukając telefonu. Z wyraźnym zdenerwowaniem czytał treśc, a kiedy skończył – odetchnął z ulgą. Spięte mięśnie nie rozluźniły się. Wręcz przeciwnie – chłopak podniósł się i spojrzał na Vegę, a później na Maggie. Chwycił wolną kartkę i pochylając się nad krzesłem jako podkładką – zapisał pośpiesznie kilka słów. Tę wręczył jednak swojej koleżance, mając nadzieję że obie odczytają wiadomośc. Brzmiała ona w ten oto sposób:
    Cytat:
    Belle jest w mieście. Muszę sprawdzic czy z nią wszystko dobrze. Przepraszam, odezwę się do Was.

    Najwyraźniej – natychmiast musiał to uczynic, ponieważ nie chowając nawet telefonu, ba! Nawet nie patrząc czy dziewczyny czytają – żwawym krokiem ruszył do drzwi. Już po chwili znalazł się na korytarzu i kierował się do głównego wyjścia. A kiedy znalazł się już na ulicy – puścił się biegiem.

    Zmiana tematu
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 14 Kwiecień 2014, 21:16   

    Ledwo ochłonęła po tym, jak został jej głos miło określony, a tutaj zaczął wypisywać jakie to wrażenie swoim kopniakiem zrobiła na nim i jakie to było odważne. Ale ona to widziała inaczej - szczyt głupoty, dawkowanej serią pod pretekstem stresowej sytuacji, nieprzewidywalnej i groźnej. Kto wie, co się zrobi byle ukarać kogoś za jego występki?
    Niektórzy mogliby niepotrzebnie potrafić zabić, inni - być bezradni. Vega byłą gdzieś pośrodku, bądź co bądź, bliżej tego drugiego.
    - Oj, nie przesadzaj....
    Ponownie poczuła jak ciepło napływa jej do policzków, ale już nie tka obficie jak ostatnim razem.
    - Zasłużył sobie, poza tym uciekał, więc i zagrożenie było dla mnie mniejsze. A poza tym... to w sumie był chyba pierwszy raz gdy się taka, no... wiesz, waleczna okazałam... Ach, głupio gadać...
    Dziwnie się czuła, wyrażając się o tym przy nich. Jeszcze może i przy samym mężczyźnie przyszłoby to Vedze łatwiej, ale przy Maggie jakoś nie w smak było to sobie wspominać. Po skończeniu tej wypowiedzi stwierdziła, że tylko się głupiej gadki najadła i nic więcej.
    - Dokładniej rzecz biorąc, to całe studia na bioarcheologii się skupiały. Cóż, badanie szczątków i te sprawy... Prowadziłam badania o wpływie zlodowaceń plejstoceńskich na ewolucję ssaków. Ojej, nie chcę zaczynać o tym mówić, bo byście usnęli w tempie ekspresowym...
    Wystarczyła jej wzmianka o tym wymieraniu, a już miała przed oczami cały spis treści, w tym swoje ulubione wnioski z wielu prowadzonych badań. Co prawda nic nowego nie odkryła, ale i tak dla niej sukcesem było potwierdzenie wielu teorii jak i nieznanych jej wcześniej faktów.
    Maggie i Agapit w międzyczasie o czymś rozmawiali, ale za bardzo nie znała kontekstu rozmowy. Próbując jednak odnaleźć się w ich rozmowie, stwierdziła, że najpewniej o pracowników w aptece chodzi. Cóż, ona nie może pomóc - to nie jej zawód, ale wierzyła, że kogoś uda jej się znaleźć. Musi znaleźć, jeśli chce o siebie zadbać.
    Agapit dostał jakąś wiadomość i jak perszing zebrał się i je opuścił. Jak nadspodziewanie się zjawił, tak i nadspodziewanie znikł.
    - Do zobaczenia, Agapit! - Krzyknęła mu na odchodne.
    Vega zauważyła, że Maggs dostała jakąś kartkę. Przyjrzała się jej kątem oka, sądząc, że i do niej to wieści, skoro zostawił kartkę, a nie gesty.
    - Widzę, że jakaś sprawa niecierpiąca zwłoki... Mając w pamięci jak szybko znikł z restauracji bez wyjaśnień, takie wyjście nawet nie jest niczym szczególnym... On zawsze tak ma?
    Nie myślała kim jest Bell, kim dokładnie dla niego Maggie i kim dla niego była ona sama w każdym z ich spotkaniu. Wzięła parę głębszych oddechów. Trochę tutaj już siedziała, a na resztę dnia nie miała wielkich planów.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Kwiecień 2014, 22:19   

    Maggie starała sobie wszystko poukładać w głowie, jednakże jej mózgownica najwidoczniej nie działała tak jak trzeba, bo miała jeden wielki misz-masz i nie wiedziała, co na ten temat wszystko myśleć. Tajemniczo zachowujący się Agapit, gadający jak jakiś obłąkany, albo... mówiący całkiem z sensem. Aptekarka bardzo dobrze znała ten świat i nie tylko... zza drugą stroną lustra kryły się takie istoty, o których przeciętnym ludziom się nie śniło. A Maggs pracowała z takowymi na co dzień. Jednakże wyjaśnienia przyjaciela nie mówiły jej zbyt wiele, mogła jedynie snuć podejrzenia co spotkał. Ale Maggie już tego czegoś nie lubiła. Skrzywdziło to Agapita, a w ten sposób zesłało siebie na śmierć. Jak tylko wyjdzie ze szpitala, to leci do MORII wszystko obgadać z zarządcą. Ona będzie wiedzieć, co z tym ma zrobić. No i może okaże się mądrzejsza i będzie wiedzieć, co zaatakowało mężczyznę.
    Vega i Agapit rozmawiali sobie w najlepsze, a ona milczała, przysłuchując się ciągle tej samej gadaninie o incydencie w knajpie. Nie mogła zbytnio na ten temat się odezwać, dlatego spoglądała w okno, patrząc jak deszcz bije o szyby. Paskudna pogoda. Pewnie w niektórych rejonach Krainy Luster to teraz był upał. Ile ona by dała, żeby tam się przenieść. Westchnęła ciężko i spojrzała na Agapita, który martwił się o nią. Nie skomentowała jego słów o zatrudnieniu pomocy, przytaknęła jedynie głową, a potem machnęła ręką. Obiad sobie jeszcze sama ugotuje, a dziewczyna poradzi sobie bardzo dobrze... z małą pomocą Maggs oczywiście. Nie było ją stać na zatrudnienie kolejnego pracownika. Bądź co bądź, ale jej apteka miała dość konkurencyjne ceny, a to się odbijało trochę na tym, że z tego i owego musiała zrezygnować.
    Już miała nadzieję, że dostanie odpowiedź, a wtedy Agapit dostał wiadomość. Przyglądała mu się uważnie, gdy ten na szybko pisał wiadomość. Kiedy ją jej dał, wybiegł jak poparzony i nawet nie zdążyła się z nim pożegnać. Maggie spojrzała na świstek papieru... i otworzyła szeroko oczy. Belinda... ona wróciła. Powinna się cieszyć, bo przecież ukochana Agapita znów będzie z nim, ale Magg wiedziała, co to oznacza dla niej. Pewnie odstawi ją na drugi plan, ich relacje się pogorszą i co tam jeszcze. Ona nie życzyła oczywiście parce źle. Miała nadzieję, że im się ułoży, jednakże ją samą to bolało. Kochała go... ale wiedziała dobrze, że nie mogła liczyć na to, czego pragnęła. No i jeszcze powrót Belle... Agapit był w niej zakochany po uszy. No i kim ona była w porównaniu do niej? Wrakiem kobiety, która nie będzie w stanie nawet zadowolić faceta w wiadomych sprawach. To bolało. Bolało ją, że nie może założyć rodziny i być po prostu szczęśliwą. Łzy napłynęły jej do oczu. Chwyciła za komórkę i zaczęła pisać SMS-a do Agapita.
    Cytat:
    Wybacz, pewnie wam przeszkadzam. Wybiegłeś ze szpitala tak szybko (nie żegnając się przy tym nawet) , że nie zdążyłam nawet powiedzieć tego czego chciałam. Tak więc... nacieszcie się sobą, macie pewnie wiele sobie do powiedzenia. Mną się nie przejmuj, posiedź z Belle. Wiem, jak bardzo za nią tęskniłeś. No i oczywiście pozdrów ją ode mnie.

    Maggs.

    Maggie przez bite dziesięć minut patrzyła się na ekran telefonu i na wiadomość, którą naskrobała. Co jakiś czas jedynie ocierała spływające po policzkach łzy. Czemu jej nie ma na miejscu Belindy? Czemu nie może... westchnęła ciężko. Wysłać czy nie wysłać? Magg wzięła głęboki wdech i nacisnęła "OK".
    - Belle wróciła- powiedziała prędzej to do siebie, niżeli do Vegi.- Teraz nie będzie chociaż się martwił, co się dzieje z jego ukochaną.
    Aptekarka podniosła głowę. Jej oczy były czerwone od płaczu. Zachowywała się jak piętnastoletnia dziewczyna...Ale ona naprawdę coś do niego czuła i myśl, że on nigdy tego nie odwzajemni bolała najbardziej ze wszystkiego.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 15 Kwiecień 2014, 10:52   

    Zostały we dwie, jak wcześniej, a jednak nie było tak samo. Vega, co chciała wiedzieć, dowiedziała się i na dobrą sprawę mogłaby Agapita już więcej nie widzieć, a i tak by to wiele nie zmieniło, a pewnie i nawet, zupełnie, nic. Ale z Maggie sprawa wyglądała zupełnie inaczej - ją nadal poznawała, nadal dostrzegała jej słaby organizm, który coraz bardziej kontrastował z jej silnym duchem.
    Jednakże nastała cisza. I zmieniła się po twarzy. Zaczęła coś pisać, więc Vega nie śmiała jej przerywać. Myślała, że to tylko pożegnanie, kilka prostych, niewiele znaczących słów, na które brakło jej czasu teraz. Może nawet tylko wyjaśnienie sprawy z zatrudnieniem pomocy? Vega rozglądała się po pomieszczeniu, chcąc dać jej więcej swobody w pisaniu kolejnych słów. Sama wie jak nie lubi, gdy ktoś jej po łapach *paczy*. Lustrowała wzrokiem co w okolicy się znajduje, ale nudno wokoło było, nawet za oknem. Gdy po paru minutach przeniosła wzrok na twarz Maggs... zauważyła spływające po jej policzkach łzy.
    - Maggs... czemu? Co się... stało? - Spytała ze zdezorientowaniem wymalowanym tak na twarzy jak i w głosie.
    Kompletnie już zgłupiała. Przed momentem zdawało jej się, że jest w niej radość, a teraz... kompletnie inny człowiek! Przysunęła się do niej, ale nie wiedziała co powinna zrobić. Nie miewała takich sytuacji, by powinna kogoś wspierać. Nie miała przyjaciół, nie miała znajomych - miała kilka znajomości, zakręconych w nieładzie, spiralnie!
    I miała przede wszystkim... siebie.
    Maggs zdobyła się na parę wyjaśnień. Wszystko zaczęło się składać w całość, ale pojawiły się nowe pytania. Widziała po nich te uczucia, uczucia krążące po ich orbitach, ale nie dostrzegała najwyraźniej wszystkich.
    - Czy to twój powód do zmartwień? Nie rozumiem...
    Tak, nie rozumiała. Chłop do niej przychodzi, w lichym stanie i... właśnie! Vega go zagaduje, przez co to więcej jej poświęca uwagi niż chorej. Zrobili sobie przy niej pogaduszki, a potrzebowała od niego wsparcia. Ale żeby zaraz w płacz się zanosić? Ale z drugiej strony w chorobie człowiek jest bardziej czuły na zmienność sytuacji.
    Jak na spotkanie z ukochaną wybył ze szpitala zdecydowanie za szybko, to było pewne. Zostawił chorą w potrzebie, a tak się nie robi! Agapit ściemniał w jej oczach, uznała że zachował się po prostu beznadziejnie.
    Vega sięgnęła po chusteczkę i podała jej, by mogła otrzeć łzy z policzków.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Kwiecień 2014, 15:13   

    Maggie jako dobra przyjaciółka powinna się cieszyć z tego, że wróciła Belinda i że Agapit znów jest szczęśliwy. Maggs zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo mężczyzna tęsknił za swoją ukochaną. Przecież tyle razy jej opowiadał o tym, że bardzo pragnie spotkać Belle i być chociaż pewnym, że ta jest bezpieczna. A teraz pewnie siedzieli razem w mieszkaniu i cieszyli się sobą we wiadomy sposób. W głowie aptekarki pojawiały się myśli, których mieć nie powinna. Czuła przenikającą każą komórkę jej ciała zazdrość i frustrację, które sprawiały, że łzy cisnęły się jej do oczu. Była taka głupia, taka naiwna. Gdzieś w jej sercu narodziła się niedawno myśl, że może jednak coś będzie. Ale nawet te małe marzenie legło w gruzach przez jedną wiadomość. Jeden głupi SMS sprawił, że Agapit zabrał manatki i poleciał pewnie do swojego mieszkania, nawet nie powiedziawszy słowa na pożegnanie. Bolało ją to. Jeszcze wczoraj był do jej dyspozycji o każdej porze dnia i nocy. Teraz pewnie znów będą się spotykać wyrywkowo, przyjdzie ją odwiedzić do apteki i porozmawiają pewnie o tym jak się czuje i jak układa mu się z Belle.
    Nagle usłyszała jak Vega się zwraca do niej po imieniu... w sposób, w który mówił do niej tylko Agapit. Zazwyczaj wszyscy zwracali się do niej po prostu po imieniu i nie zdrabniali niczego. Maggs podniosła wzrok na lekarkę. Czemu płakała? Jak ona miała jej to wytłumaczyć? Zakochała się w facecie, który miał już ukochaną no i na dodatek jej sytuacja była na tyle beznadziejna, że nawet jakby Agapit nie miał Belindy to pewnie między nimi nie było nic więcej, tylko przyjaźń. Ale to, że była chora na AIDS nie oznaczało, że jej serce stało się odporne na wszelakie uczucia czy jak to tam zwać. Wręcz przeciwnie. Maggie stała się ostatnio bardzo uczuciowa i czepiała się każdej możliwości, by poczuć czyjąś bliskość przy sobie. A to, że szło jej jak szło, to nie jest ważne. Po prostu... czuła się beznadziejnie.
    - Agapit i Belle są razem- szepnęła w kierunku kobiety spoglądając na swoje blade, chude dłonie.- A ja... ja- Maggs spojrzała na Vegę i wzięła od niej chusteczkę.- Ja go kocham.- Wytarła łzy, które i tak spływały jej po policzkach.- Nie mam zamiaru z Belindą konkurować. Dla Agapita jestem siostrą i niech tak zostanie. Nie mam zamiaru się wcinać pomiędzy nich. Nawet jakbym to zrobiła... to nie mam szans. Co ja mogę mu zaoferować? Masę zmartwień i życie w niepewności. Jestem wrakiem kobiety, a Belle... pewnie jest ładna. Agapit zawsze ją nazywa Piękną. - Westchnęła ciężko.- Może byłoby lepiej, jakbym umarła.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 15 Kwiecień 2014, 19:48   

    Vega pochłonięta była niewiedzą, zakłopotaniem, domysłami i zgłupieniem. Co się działo, co czuła Maggie w sobie? Czym było to, czego cały czas jest tutaj świadkiem? A czy w ogóle prawo ma nazywać siebie naocznym świadkiem, kiedy sama nie rozumie przebiegu zdarzeń?
    Była kartką, pustą kartką, jak te pozostawione na pościeli.
    Kartką czekająca na odpowiedź Vegi.
    A Maggie płakała, próbując słowa przelać za pomocą łez na tę kartkę, jaką Vega stanowiła.
    Woda powoduje, że kartka namaka, staje się mętna, ciężka. Łzy to samo są w stanie zrobić z człowiekiem. Pani Doktor czuła się przybita deszczem jak kartka puszczona na wietrze. Kochał ją? Cóż, zdarza się, miłość chodzi po ludziach.
    Jednakowoż...
    ona go
    kochała

    Z Vego zeszło powietrze i poczuła, że się dusi. Skądś brakło jej siły na złapanie oddechu, co powinno się dziać samoczynnie. Na kilka sekund jej organizm się zagubił, by móc ułożyć wszystkie części układanki na nowo. Wszystko się wyklarowało, teraz już doskonale rozumiała. Rozumiała, a jednak nadal było to dla niej niepojęte, nadal nie wyjaśniało, by Agapit tak się zachowywał w stosunku do nich... a nawet kij z zachowaniem wobec niej samej, ale do Maggie?!
    Kontynuowała swoje boleści, przelewając je dalej na Vegę. Jej słowa były skostniałe przez smutek, obdarte z nadziei, pozbawione życia. Były kościotrupem, były wrakiem, były zawartością wypłowiałego worka jaki stanowi ciało ludzkie. A ostatnie zdanie przez nią wypowiedziane, jakże zakazane do wypowiadania przez usta pacjentów, tylko to potwierdzało.
    - Proszę, nie mów tak. - Odparła z goryczą tłumioną przez cichy głos.
    Nie minął moment, gdy przybliżyła się do niej i objęła ją, uważając by nie zaplątać się w kable od kroplówki. Żal jej się jej zrobiło. Nie powinna wnikać w uczucia chorych, nie wnikać tak głęboko, bo potem ciężko może być się odciągnąć od takich myśli w momencie, gdy przyjdzie podejmować ciężką decyzje, na której nie powinny zaważać uczucia. Ale tego już nie odkręci, podjęła ryzyko i tyle.
    - Bardzo mi przykro, że tak to się toczy.
    Jakkolwiek by próbowała, najpewniej ŻADNE słowa nie przyniosłyby zamierzonego skutku. Pewnie musi się wypłakać, wtedy trochę się ochłodzi wokoło niej i poczuje się lepiej.
    - Domyślam się, że on o tym nie wie. A może właśnie powinien wiedzieć?
    Próbowała znaleźć sposób na uratowanie sytuacji, ale kogo ona chce oszukać? Siebie?! Widziała przecież, jak wybiegł... Jakby wychodził z pustego domu, spóźniony na autobus.
    Obejmowała ją dość niezdarnie, ale liczyło się to, że starała się ją objąć, jakkolwiek przysunąć do siebie. Musiała ją ratować, bo potrzeba wzywania lekarza z racji pogorszenia się stanu zdrowia.. była ostatnim, co zamierzała uczynić na tej sali.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Kwiecień 2014, 21:26   

    Maggie nie wiedziała co z sobą począć tak naprawdę. Była pogubiona we własnych uczuciach, nie wiedziała co ma powiedzieć czy też zrobić. Po prostu...była zagubiona. Ale to, że mogła się wypłakać, wygadać... pomagało. Była naprawdę wdzięczna Vedze za to, że ta chciała posłuchać jej żalów i problemów, których tak naprawę słuchać nie musiała. Powinna teraz być na swoim oddziale i zająć się swoimi pacjentami, a nie przejmować się jakąś randomową aptekarką, którą spotkała raz w życiu. Kim ona dla niej była? Obcą kobietą, borykającą się z chorobą. Ale nie była jedynym człowiekiem, który chorował na AIDS. Jednakże ona robi z tego taką tragedię, jakby tylko ona na to cierpiała. I samolubnie chciała wykorzystać ten fakt, by zatrzymać Agapita przy sobie.
    Maggs zdziwiła się, kiedy kobieta przygarnęła ją do siebie... ale nie protestowała. Wtuliła się w panią doktor i przez długi czas nic nie mówiła. Po prostu płakała tak długo, aż się nie uspokoiła. Kiedy ochłonęła z tych wszystkich emocji i była w stanie racjonalnie myśleć, wyprostowała się, wytarła policzki i westchnęła ciężko. Spojrzała na Vegę, nieco jeszcze zaszklonymi oczami, które były znowu czerwone od płaczu. Wzięła kilka głębokich wdechów. Powiedzieć Agapitowi o swoich uczuciach? Nigdy. On ma Belindę i jakby mu to wszystko wyznała, to by ich znajomość mogła się skończyć tak naprawdę. Wiedziała dobrze, jak mężczyzna ją traktuje. W jego oczach byłoby to kazirodztwo. Dlatego chciała milczeć. Pakować się pomiędzy Belle a niego zamiaru nie miała. Uśmiechnęła się smutno i spojrzała na swoje dłonie. Po raz kolejny...
    - Nie widzę sensu, by się o tym dowiedział. To by wszystko skomplikowało. Wolę... wolę, by zostało tak jak jest- powiedziała i spojrzała po raz kolejny na Vegę, tym razem szeroko się uśmiechając.- Nie mogę myśleć tylko o sobie, prawda? To by tylko skomplikowało nasze relacje, a nawet by je zepsuło. Niech zostanie tak jak jest. Jakoś przeżyje te pół roku, rok czy pięć.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 17 Kwiecień 2014, 23:29   

    Vega powinna wracać już do domu, ma tam coś do zrobienia, a jej czas pracy w szpitalu dzisiejszego dnia już dobiegł końca. Mimo to była tutaj, starała się pomóc i nie zajmowała się wskazaniem zegarka odkąd odnalazła ten pokój na tym oddziale. Maggie wtuliła się w nią i zalewała się łzami, a ona próbowała to przetrzymać w ciszy, coraz gładząc ją dłonią po plecach. W końcu odsunęła się od niej i mogła poczuć trochę swobody, ale to niewiele znaczyło w obliczu całej tej sytuacji, którą nadal czuła się trochę skrępowana.
    - Jak uważasz, ale różnie z tym bywa. Z komplikacji nie zawsze wszystko niedobre musi wyniknąć. Czasem się pewne problemy rozwiązują. To już twoje uczucia i sobie musisz z nimi poradzić, nikt ci w tym nie pomoże...
    Pomyślała o swojej córce... niedługo pewnie wróci ze szkoły i powinna wrócić przed nią...

    Zakręt, jeden z wielu, jak wiele innych. Wypadek tragiczny w skutkach. To już ponad miesiąc jak do niego doszło. Vega wciąż pamięta tamten dzień: rankiem miała do niej przyjść Ryana, jak to często bywało, pod opiekę. Ale nie przyszła. Wiedziała, że coś się stało, a że wieści w mieście szybko się rozchodzą, jej podejrzenia prędko się potwierdziły. A prosiła, aby nie jechała autem z dzieckiem... Miał miejsce wypadek samochodowy, kobieta zginęła, dziecko cudem przeżyło.
    Komisariat, godziny spędzone na wyjaśnieniach, które były nadzwyczajne jak dla Vegi. Potem odwiedziny kochanej córki sąsiadki, która leżała długi czas nieprzytomna, w śpiączce. Mówiła jej o sobie, o ciekawostkach ze świata, licząc, że ją słyszy. Z czasem dowiedziała się, że przesłuchania miały na celu zbadanie jej osoby w kontekście zastępczej matki dla powierzonej przez testament opieki nad osieroconą córką. Tak, nie dowierzała temu, ale znała powody, by mogła o to sąsiadka prosić – była jej bliska, zawsze pomagała.
    Starała się, by to do niej trafiło prawo opieki. Wiedziała, że to w rzeczy samej najlepsze dla małej dziewczynki. Znały się od lat, lubiły się i umiały dogadać. Vega nie wiedziała, jak zdoła podzielić pracę, naukę i opiekę jako zastępcza matka, ale czuła, że podoła temu obowiązkowi. Sędzia też to czuł, wydając pomysły werdykt.
    Po miesiącu odwiedzin Ryana’y w szpitalu, zabrała ją do siebie. I troszczy się jak o własne dziecko, którego nigdy nie miała.


    To ten sam szpital, w którym w śpiączce nadal leży ofiara wypadku, młoda dziewczyna. I nikt nie wie, czy i kiedy się obudzi...
    - Maggie, czy Agapit ma w zwyczaju tak nagle wychodzić, znikać bez odzewu, częstować kartkami i znikać za winklem? Co się na niego natknę... Czyli całe trzy razy, tak to właśnie w moim odbiorze wyglądało.
    Nawiązała do tego faceta, wiedząc, że może to być niefajne o nim teraz dużo rozmawiać, ale sądziła, że nie powinno to wyjść na złe.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Ryana
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Kwiecień 2014, 23:50   

    Wróciłam ze szkoły. Ciekawie było. Ba, nawet jak bardzo. Dogadywała się z koleżankami. Problemów w szkole nie robiłam. Pilnie się uczyłam. Jestem aniołkiem z małymi rogami. Mamusia, jak tylko chodziła na wywiadówki, nie miała narzekań na mnie. O nieee! Były same pochwały. Ze to konkursy, bardzo mądra jestem. Tylko chwalić się mną. Lecz tez bywałam głupiutka jak bucik. Jak nie kapeć, który jest tylko do chodzenia po domku. Jak mam teraz mamusi powiedzieć, że spodobał mi się chłopczyk? No jak?
    Niestety, wchodząc do szpitala, w którym już byłam dosyć długo. No cóż, samochody.. Brrr, nienawidzę samochodów, one są fe! Wiedziałam, tylko, że tam mamusia była. Przecież sama ma telefon i się komunikowały, jak każdy rodzic z dzieckiem.. Prawda? No ale cóż, trafiłam. Jestem ciekawa czy ta Pani przeżyje. Nie czułam się zawiedziona, ani zła. Jestem… Aniołkiem..
    Ech, znowu płaczę, mm tego dość. Zawsze jak wspominam to mi jest smutno. Ale ja musze z tego wyjść. Poza tym, dziwne. Nie ma żadnych badań kontrolnych na moją główkę. Może to i lepiej. Przynajmniej ja z mamusią nie musimy nigdzie chodzić. Jesteśmy zajęte swoją pasją. Musze się wytrzeć.. Ok., załatwione. Nie chcę, żeby było widać, że płakałam.
    Jakaś pielęgniarka się do mnie przyczepiła. Co mogę tu wymyśleć? Nie lepiej teraz powiedzieć prawdę? Przecież Vega próbuje mnie oduczyć kłamstw. No ale, jakoś samo to wchodzi mi do główki, pełnej pomysłu.

    - Szukam mojej mamusi. Nazywa się Vega Jardine. – pokazała zdjęcie, cóż, nie chciała opisywać. To nie czas na to. Gdy się dowiedziała, schowała zdjęcie do plecaka. Tak jest łatwiej. - Dziękuję za informację i życzę miłego dnia.
    Boże, czemu ona się tak przyczepiła do mnie. Powinna pamiętać mnie, ale chociaż pierwszy raz ją tu widzę. Może niedawno się tu zatrudniła? Wszyscy do mnie mówią „dzień dobry” i jak się czuję. Niestety, nauczono mnie, że odpowiadam pełnymi zdaniami. Już się nie waham powiedzieć nic innego, jak „dzień dobry, bardzo dobrze, musze iść do mamy”. Można powiedzieć, ze sama się nauczyłam tekstu na pamięć, miesza mi w głowie. Czasami muszę brać leki na ból głowy, tylko połówka. Czasami sama biorę drugą, ale to po dłuższym czasie. Mamusi wtedy nic nie mówię, ale to nie kłamstwo, tylko zatajenie. To dwie inne rzeczy, jak dla mnie!
    Dobrze, że sala numer 23 nie jest na jakimś piętrze. Boję się trochę wind, są straszne. Czasami oglądam telewizję z poważnymi programami dla dorosłych, jak informacyjne. Przecież jestem dorosła, więc mogę! Ale nie za dużo.. Nadal lubię moje bajki, są takie super! Dobrze widzę mamę, trzymaj mocno plecak i biegnij się do niej przytulić.

    - Mamo! – krzyknęła szczęśliwa. Przytuliła się do jej pasa. Spojrzała się na drugą rozmówczynie, pewnie koleżanka jej mamy. – Dzień Dobry. – Powiedziała bardzo nieśmiało.
    Postanowiłam, że muszę iść. Trochę powędruje po Londynie, na piechotę. Nie boje się, aż tak. Musze być odważniejsza.
    - Idę mamo, do zobaczenia później... - Przestała tulić, po czym wyszła ze szpitala.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Kwiecień 2014, 19:44   

    Maggie w sumie nie wiedziała, co ma zrobić. Powinna iść spać. Spojrzała na Vegę, ale nic nie powiedziała. Nie miała w sumie nic do powiedzenia. Jej uczucia były jej uczuciami i nikt nie miał prawa decydować, co ma z nimi zrobić. Ona dobrze wiedziała i zdawała sobie sprawę z tego, że jakby to, co czuła, wyszło na jaw ich relacje obróciłyby się o 180 stopni, albo całkowicie by się zatraciły. Dlatego wolała nie ryzykować i milczeć. Agapit miał Belle i niech tak pozostanie. Wolała być przyjaciółką, siostrą, czy jak to tam zwać. Chociaż miała pewność, na czym stoi i w ogóle... westchnęła ciężko.
    Z zamyślenia wyrwało ją pytanie Vegi. Zamrugała nieco zdziwiona, nie wiedząc co ma powiedzieć. Jakoś nigdy nie zauważyła, żeby Agapit tak nagle znikał... prawdę mówiąc przy niej wydarzyło się to pierwszy raz. Maggie podrapała się po głowie i uśmiechnęła przepraszająco.
    - Raczej nie. Ale nie bądź na niego zła. On kocha Belindę i strasznie się o nią martwił. Nie widzieli się bardzo długo, nie dawała znaku życia. - Dlaczego go broniła? I na dodatek używała argumentu, o który była zazdrosna. Ach ta Maggs!
    Nagle do sali weszła... dziewczynka. Miała kilka latek i... była blisko z Vegą. Córka? Nie była pewna, jednakże... chciałaby mieć taką małą dziewuszkę, takiego szkraba. Uśmiechnęła się do niej na przywitanie, ale jak szybko przyszła tak wyszła. Nie zdążyła nawet zapytać się, jak ma na imię...
    - Powinnaś za nią pójść. Pewnie się za tobą stęskniła.- Uśmiechnęła się.
    Ryana
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Maj 2014, 00:15   

    Cóż, po mimo ucieczki byłam z siebie zadowolona. Poznałam nową osobę, nie za starą jak dla mnie. Przecież wiek się nie liczy, prawda? Auri jest nietypową osobą jak dla mnie. Bardzo mnie polubiła, mam taką nadzieję przynajmniej. Ja przynajmniej ją polubiłam. Mogłabym rozmawiać bez końca. Będę miło wspominać jak mówiłam o Nutelli czy o nowym świecie. Szkoda, że nie wiem, jak się tam dostać. Byłoby super! Obiecała mi, że mnie zabierze, więc czemu by nie? Może mama mi pozwoli. Mam taką też nadzieję.
    Skoro wróciłam do szpitala. Cóż, niezbyt przyjazne, jak dla mnie miejsce. Bo się jednak dowiedziałam, o śmierci mojej pierwszej matki. Przyzwyczaiłam się, że najczęściej zostawałam sama. Lecz tym razem, nie zostałam. Nie mam obcej rodziny, tylko znajomą, ona wiele razy się mną opiekowała. Cóż, moja nowa mama posiada dużo zajęć. Nie wiem, jak to ona sobie radzi z tym wszystkim. Ale wiem jedno, chcę być taka jak ona.
    Muszę wymyślić, co jej powiedzieć. O wiem, byłam w łazience. Właściwie, dużo zjadłam, a że łazienka była w pobliżu, to nie było nic przeciwko, by się załatwić. Zrobiłam, to co musiałam i powróciłam, chwytając mamę za rękę. Uśmiechnęłam się.
    - Wróciłam, byłam w toalecie.
    Zakwitowałam, mówiąc, tak jakby prawdę. Byłam doskonałą kłamczuchą. Więc, nikt nie powinien się dowiedzieć.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,17 sekundy. Zapytań do SQL: 9