• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Stary Kościół
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Samael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Czerwiec 2015, 21:44   

    Tak, schwycił ją za rękę i podniósł na nogi. Czy później też ją prowadził dalej? To zależy od tego jak kobieta postąpiła - zabrała rękę czy też chciała dalej go trzymać i w ten sposób iść. Choć on raczej by nie chciał tego. Dotyk nie robił mu różnicy ale takie trzymanie się za rękę... To już jakieś takie zbyt intymne. Zbyt zbliżające. A jemu ślina już wystarczająco mocno ciekła. Eh, chyba za bardzo ryzykował. Życie na krawędzi, tak zwane. A dziewczyna na dodatek była magiczną, czyli nigdy nie wiadomo co wymyśli. Znaczy jakie ma moce. A że może mieć na przykład moc realizacji marzeń, jak to się zdarza u niektórych baśniopisarzy to może i ona taką posiadać, a wtedy to faktycznie by było "co wymyśli". Ryzykowna sprawa, ryzykowna. Samaelowi to spotkanie coraz bardziej się to podobało.

    Jeszcze w czasie krótkiego-nie-krótkiego spaceru zaśmiał się gdy dziewczyna zgadywała. Ale tak w głębi duszy pomyślał "co za cholera, szybciej myśleć nie mogła?" Niestety był na tyle przyzwyczajony do kłamania, że nie wiedział co z tym fantem zrobić. Aż nagle dostał olśnienia - po prostu powie prawdę i przestanie kombinować! Cóż... To co najmniej będzie ciekawe. Kochane życie na krawędzi.
    - Jesteś niesamowita, tak łatwo zgadnąć to co wcale tak łatwe nie jest. A na dodatek obie odpowiedzi są prawdziwe. - Czy nie zakombinował za bardzo? Nie, chyba nie. Tylko powiedział prawdę. Przez którą nieco zmarkotniał, no ale bywa i tak. Ale szybko postarał się to zamaskować.
    - Nie martw się, zawsze na wszelki wypadek noszę przy sobie coś do związania włosów. Jakbyś chciała to nawet mógłbym ci je ładnie zapleść - powiedział szybko przekraczając kolejną granicę. Tak jakby. Jakby przekroczył tą ostateczną to by spadł, a tak to stał tylko bliżej niej... I bliżej i bliżej. Tego na pewno nie można nazwać zdrowym rozsądkiem ale nie umiał się powstrzymać.

    Po krótkiej chwili dotarli do kościółka. Tudzież tego budynku do którego jak się włamiemy to nikomu to nie będzie przeszkadzać. A co najmniej na to wyglądało.
    - Z odległości wyglądał trochę lepiej - powiedział Samael jakby na usprawiedliwienie tego, że właśnie tutaj przywiódł dziewczynę. Jednak dość sprawnie zabrał się do otworzenia wielkich drzwi i nawet nie przeraziła go tak duża warstwa kurzu, że aż było w niej widać ślady stóp. Aleee... Te ślady nie wyglądały na aż tak nowe, więc chyba nikogo tu nie ma... No chyba, że to trup. Ale wtedy to już pikuś.
    Gdyby znów zechciał być szarmancki to z słowami "panie przodem" przepuściłby Queen przodem. Ale zamiast tego postanowił być ostrożny. Wszedł pierwszy, uważnie się rozglądając. O ile nie będzie zbytnio zawiewać to nie powinni za bardzo zmoknąć. Nie ma też wielkich dziur w dachu, jednak na pewno przecieka. Cóż... Mogli trafić lepiej. Ale z drugiej strony mogło być gorzej.

    Mniej więcej w tym samym czasie z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu.

    Podszedł do ławki która jako jedna z nielicznych nie wyglądała jakby tylko czekała na okazję do załamania się, starł kurz z jej części i skinął na Queen by podeszła.
    - Z braku laku chyba możemu tu przeczekać najgorsze, nie sądzisz? - powiedział uśmiechając się szczerze.
    Stał koło ławki czekając na reakcję Queen, niewiele robiąc sobie z starego ołtarza czy innych takich. Jednak biorąc pod uwagę stan miejsca warto będzie zanotować, że gdyby faktycznie zaczęła szaleć burza można się ukryć w tamtym miejscu, bo jak by nie było wydaje się być najmniej zniszczone, najmniej podatne na wiatr i zacinający deszcz. Choć nigdy nie wiadomo jakie triki może wyczyniać dach.
     



    Duchowa Zguba

    Godność: Raven Black
    Wiek: Wygląda na dwadzieścia parę
    Rasa: Kotostrach
    Lubi: Wszystko co piękne i uroczę, czekoladę, zwierzęta i dobre książki | Krew, broń palną oraz białą, walkę
    Nie lubi: Owadów, kłamstw, spisków | Różowego, beznadziejnych żartów
    Wzrost / waga: 160 cm + 5 cm dzięki butom/ 50kg
    Aktualny ubiór: Fabułka: jasno-beżowy sweterek z rękawkami 3/4 w czarne kropki, czarna, zwiewna spódnica do połowy uda, jasne buty na obcasie, czarna torebka, złoty łańcuszek do połowy piersi, złota bransoletka, specjalne pasy do trzymania noży na brzuchu oraz na udzie, zakryte przez spódnicę.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
    Pan / Sługa: - / Egon
    Pod ręką: Cała masa noży, dwa pistolety, trochę pieniędzy, telefon, słuchawki, kilkanaście paczek zapałek, worek zapalniczek, ulubiona książka
    Broń: Noże, spluwy, pazurki.
    Bestia: Forets - Shiro
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Rewelacja
    Dołączyła: 07 Kwi 2015
    Posty: 356
    Wysłany: 22 Czerwiec 2015, 11:05   

    Została pociągnięta w górę przez Samaela. Otrzepała sukienkę ogonem, trzymając dłoń chłopaka w prawej ręce, a na lewym przedramieniu mając płaszcz. Nie puściła jego dłoni, tak samo, jak on nie puścił jej. Nie przeszkadzało jej to, trzymanie za rękę to tylko mały gest, którego i tak nikt inny nie zobaczy. Poza tym nie miała pojęcia, ile ta znajomość potrwa. Parę godzin? A może spotkają się następnego dnia? Albo za tydzień? Na te pytania nie potrafiła odpowiedzieć i chyba nawet nie chciała.- Chwytaj dzień! Czy coś..- pomyślała i uśmiechnęła się do siebie.
    -Po prostu wyglądałeś na takiego, nic w tym niezwykłego- powiedziała, jednak po chwili zdała sobie sprawę z sensu słów chłopaka. Oba naraz? Ale to, by znaczyło, że.. -Wolałabym nie mieć racji!- pomyślała i rzekła - Miałam nadzieje, że myliłam się co do cyrkowca- mina jej zrzedła - Przykro mi, musiałeś wiele wycierpieć - mocniej ścisnęła jego dłoń, po czym dodała - Tylko nie myśl, że się nad Tobą lituje, bo znam takie przypadki, które niewłaściwie to odbierają, po prostu żałuje tego, co Ci zrobiono.- spuściła uszy i posłała mu wymuszony uśmiech. Nawet nie chciała myśleć, co mogli mu tam zrobić! Okropieństwo!
    Ucieszyła się, że zmienił temat. Właściwie to nie musiał jej odpowiadać, mógł to przemilczeć i byłoby po sprawie, ale to zależało tylko od niego. - Chętnie skorzystam z propozycji- rzekła gdy włosy po raz kolejny przysłoniły jej widok. Lewą dłonią powstrzymała kosmyki, podczas kolejnego podmuchu i zła na pogodę machnęła ogonem.
    - Wszędzie dobrze, tylko nie na deszczu, więc się nie przejmuj - powiedziała, podczas gdy on otwierał drzwi kościoła. Zza jego pleców zobaczyła niesamowitą warstwę kurzu i ślady stup na drewnianej podłodze. Trochę ją to zmartwiło, widok rozkładających się zwłok nie był zbyt przyjemny, a i martwi nie mieli emocji, wiec nawet by się nie najadła.
    Weszła do kościoła za Samaelem i zamknęła drzwi-nie chciała, żeby wiatr wpadł przez wrota i sprawił, aby cały ten kurz uniósł się w powietrzu. Jeszcze zaczęliby się dusić. Westchnęła cicho i rozejrzała się po kościele. Zniszczone witraże sprawiały, że miejsce wyglądało mroczniej niż z samym kurzem i skrzypiąca podłogą. Jedyną częścią kościoła, która nie wyglądała tak źle był ołtarz i kilka ławek przy nim, a reszta budynku, no cóż zawsze mogło być gorzej.
    Podeszła do ławki, którą wskazał Sam, i odsuwając się kawałek, by zrobić mu miejsce, usiadła bokiem i zgarnęła włosy na lewą stronę. - Jak już mówiłam, będę bardzo zadowolona, gdy zrobisz coś z włosami - uśmiechnęła się do niego, pokazując trochę zbyt długie kły. Poklepała miejsce obok siebie, jakby mówiła'' No siadaj, na co czekasz" i odłożyła płaszcz za siebie. Położyła sobie puchaty ogon na nogach i czekała na jakiś jego ruch.
    _________________
    Przez noc droga do świtania, Przez wątpienie do poznania, Przez błądzenie do mądrości, Przez śmierć do nieśmiertelności.


    #d23b68 | #a4254b
    Retro z Egonem: Szary, puchaty sweterek, pastelowo-różowa spódnica, białe rajstopy w delikatnym wzorkiem w różowe kwiaty, jasno-różowe buty na obcasie, szara parasolka w czarne nutki.
    Retro z Yako: Słomiany kapelusz z kwiatami oraz wstążką, ciemne okulary przeciwsłoneczne, jasno-żółta sukienka za kolano z brązowym paskiem, łańcuszek na szyi w kształcie kotka, brązowe sandały na lekkim obcasiku.
    Samael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Czerwiec 2015, 21:28   

    Przemilczał sprawę rasy. Wciąż się zastanawiał co właściwie go podkusiło, by powiedzieć prawdę. Raz kozie śmierć, tak? No niby... Ale w sumie to od lat nie spotkał kogoś tak bezwzględnie magicznego. Może to dlatego odważył się zdradzić? W sumie był nie całkiem świadom, że to mogło mieć wpływ na jego decyzję. Ale skoro już raz to na świat zawitało... Cóż, pozostało mu tylko się pogodzić z faktem, że Królowa była najpewniej pierwsza poza naukowcami osobą, która wiedziała z kim ma do czynienia.
    No, pobieżnie wiedziała. Przecież nie dodał do tego, że jest też ludożercą. To mógłby być za duży szok. A on chciał tylko porozmawiać.
    Przygryzł wargę i spojrzał w dal, całkowicie zmieszany słowami dziewczyny.

    Usiadł koło niej w ławce dość blisko, by moc spokojnie po nie sięgnąć i zacząć zaplatać. Sprawnie ujął je w dłonie i zaczął zaplatać. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy... Prawie jak w rytm walca przekładał kolejne pasma jej długich, białych włosów. Swoje dotykał często ale zapomniał już, jakie włosy potrafią być przyjemne. Te kojarzyły mu się z włosami kociaka... W końcu dziewczyna była kociakiem, to nic dziwnego.
    Deszcz bębnił coraz mocniej, zaznaczając echem i coraz większymi strugami cieknącymi z dachu swoją obecność. Czuć było, że to dopiero początek i szykuje się prawdziwa ulewa.
    Przetaczający się w oddali grzmot pioruna mógł to wrażenie tylko utwierdzić.
    - Mam nadzieję, że się nie boisz burzy? - spytał z szelmowskim uśmieszkiem, nie będąc jeszcze nawet w połowie warkocza.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 3 Lipiec 2015, 00:37   

    Dwójkę pielgrzymów do tego świętego miejsca mógł zacząć najpierw ciekawić, a potem drażnić miarowy, stłumiony stukot dochodzący spod podłogi, lecz zanim zaczęli o nim szerzej rozważać, najpewniej ustał. I może minęła minuta, kiedy to z zakrystii wyszła postać o różowych włosach, a wówczas zauważyli także i leżący pod amboną plecak, do którego właśnie sięgnęła, spoglądając przypadkowo w ich stronę.

    ...I wtedy uznałam, że duchy faktycznie nie istnieją, a bywają ludzie ściągani przez naturę do najbliższych schronów przeciwburzowych. Bo o ile wcześniej sądziłam, że może jakieś zjawy tam w górze sobie rozmawiają, że świętobliwość tego miejsca bywa martwą ciszą tylko z pozorów, tak teraz musiałam ochłonąć i nie dać się namówić, że odgłosy które słyszałam, posyłały w eter niewidzialne istoty.
    Westchnęłam ze zmęczenia i przetarłam strumyki potu z czoła. W dłoni trzymałam kilof z pędzlem, na głowie posiadałam założoną, zgaszoną latarkę. Miałam na sobie zwyczajny szary podkoszulek i nieco przedarte, dresowe spodnie. No i obowiązkowa odzież spodnia. Ściągnęłam przepocony podkoszulek i przetarłam się nim, bo zwyczajnie ze mnie kipiało, a narzędzia odłożyłam obok tobołka.
    - Nie przeszkadzajcie sobie - rzuciłam uciekinierom przed pogodą, kierując się ku bocznemu wejściu do kościoła, znajdującego się nieopodal ich ławki.
    Chłodny wiatr i zimny deszcz były zbawienne. Nie mogłam jednak długo tutaj postać, bo lało tak, że zdecydowanie powinnam przyjść tutaj w glanach, a nie w byle trampkach, jeśli chcę zachować suche nogi w drodze powrotnej - a raczej chcę. Pora ten widget od pogody zamontować na ekranie głównym telefonu!
    - Wiecie może, kiedy przestanie lać? - Rzuciłam w ich stronę, kiedy wróciłam. Teraz lało się dodatkowo z moich włosów, ale przynajmniej było mi już znacznie chłodniej. Kucie w skalnych ściankach nie jest przyjemne, a poszukiwanie starych trumien w podziemiach kościoła okazało się bezowocne. A raczej bezkostne.
    Rzuciłam dokładniejsze spojrzenie na dziewczynę, przekonana, że jej ucho się samoistnie poruszyło.
    - He-ej! Te uszy to, to... kim żeś Ty?.. - Wycedziłam przez zęby nie tyle ze strachu, co z niedowierzania. Byłam o Krainie Luster uświadomiona, ale o jej mieszkańcach w bardzo niewielkim stopniu - to był dla mnie pierwszego sortu nowy, magiczny osobnik, ale miałam nadzieje, ze to tylko głupi żart - bo lepiej się w towarzystwie ludzi czuję.
    A jeszcze lepiej ich kości.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Duchowa Zguba

    Godność: Raven Black
    Wiek: Wygląda na dwadzieścia parę
    Rasa: Kotostrach
    Lubi: Wszystko co piękne i uroczę, czekoladę, zwierzęta i dobre książki | Krew, broń palną oraz białą, walkę
    Nie lubi: Owadów, kłamstw, spisków | Różowego, beznadziejnych żartów
    Wzrost / waga: 160 cm + 5 cm dzięki butom/ 50kg
    Aktualny ubiór: Fabułka: jasno-beżowy sweterek z rękawkami 3/4 w czarne kropki, czarna, zwiewna spódnica do połowy uda, jasne buty na obcasie, czarna torebka, złoty łańcuszek do połowy piersi, złota bransoletka, specjalne pasy do trzymania noży na brzuchu oraz na udzie, zakryte przez spódnicę.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
    Pan / Sługa: - / Egon
    Pod ręką: Cała masa noży, dwa pistolety, trochę pieniędzy, telefon, słuchawki, kilkanaście paczek zapałek, worek zapalniczek, ulubiona książka
    Broń: Noże, spluwy, pazurki.
    Bestia: Forets - Shiro
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Rewelacja
    Dołączyła: 07 Kwi 2015
    Posty: 356
    Wysłany: 3 Lipiec 2015, 15:37   

    Przyglądała się jego poczynaniom z pewną fascynacją i zarazem zadumą wypisaną na twarzy. Nie pamiętała, kiedy ostatni raz pozwoliła komuś bez większych oporów podejść tak blisko, ani Kiedy ktoś mógł swobodnie wziąć jej włosy w ręce i zaplatać warkocz. Nie pamiętała. A bardzo by chciała.
    Niemal nie zauważalnie westchnęła i zaczęła gładzić ogon dłońmi. Deszcz padał coraz bardziej, a uderzające blisko błyskawice wyraźnie mówiły, że może padać do końca dnia, a może nawet i przez całą noc.
    -Oczywiście, że nie- uśmiechnęła się lekko i machnęła ogonem zadowolona z siebie. Już wystarczał jej lęk, no może nie tyle lęk, co po prostu tego nie lubiła, ale mniejsza o to. Gdyby bała się burzy, byłby już do końca żałosna - Przecież to tylko woda, nie ma co wariować..- pomimo że ciągle to sobie powtarza, nie potrafi wyjść na deszcz. - Lubię burzę, dźwięk uderzającego o parapety deszczu, jej przyjemny zapach i ochłodzenie, które przynosi. - Przeniosła spojrzenie z jego rąk na skupioną twarz, po czym roześmiała się jak najprawdziwsza wariatka, którą była.- Może uznasz mnie za wariatkę, ale...- przerwała, kiedy usłyszała czyiś głos. Przeniosła spojrzenie z Sama na miejsce, z którego dobiegał i ujrzała różowowłosą kobietę z kilofem w ręce, brudnym ubraniu i latarką. Najeżyła ogon, chociaż nie, on sam się najeżył, podczas gdy postać zniknęła w bocznym wejściu rozpadającego się kościoła. - Sam, powiedz, że mam zwidy albo to duch, bo jeżeli to człowiek lub – co gorsza – ktoś z MORII...- szepnęła w jego stronę i dalej tempo patrzyła w miejsce, w którym nieznajoma stała. Zanim zdążyła się zorientować, kobieta wróciła. Posłała wystraszone spojrzenie Samaelowi, kiedy wyczuła, nie strach, a niedowierzanie. To zdecydowanie nie była dobra emocja. Znaczy dobra, ale nie w tej chwili. Aż ją korciło, żeby spróbować ją wyssać, chyba tak zrobi. Powoli i tylko po kawałeczku, jak podejdzie i nie będzie mogła się powstrzymać.-To człowiek, stąd ten zapach, ale to chyba sama wiesz. A może nie? To bez znaczenia. I tak nie miałabyś z nią szans, w końcu boisz się zwykłej wody! Tchórzu!- zakpił wredny głos w jej głowie, powodując okropny ból. Powinna przywyknąć już dawno.
    - Lepiej byłoby zapytać, kim Ty jesteś.- Nie da jej się, nie okaże słabości czy lękliwości, którą bóg wie, po co zatrzymała w sobie. A no tak, chciała być, jak najbardziej prawdziwa. Głupota. Włożyła płaszcz i schowała w nim ogon, w nadziei, że jeszcze go niedojrzała. Powstrzymała prawe ucho przed nerwowym drganiem, udając, że są sztuczne, nieprawdziwe. - Prawie jak cosplay...- próbowała sama siebie rozbawić, ale nie przyniosło to oczekiwanych skutków, przyniosło raczej załamanie. Od kiedy sypie takimi głupkowatymi tekstami?
    Wsunęła dłoń do kieszeni płaszcza i złapała w dłoń zapalniczkę. Przezorny zawsze ubezpieczony, czy coś w tym stylu. Drugą dłonią złapała rękę Samaela, nawet na niego nie patrząc. Zdecydowanie wolała, żeby trzymał się na wyciągnięcie ręki, tak byłoby bezpieczniej dla nich obojga.
    _________________
    Przez noc droga do świtania, Przez wątpienie do poznania, Przez błądzenie do mądrości, Przez śmierć do nieśmiertelności.


    #d23b68 | #a4254b
    Retro z Egonem: Szary, puchaty sweterek, pastelowo-różowa spódnica, białe rajstopy w delikatnym wzorkiem w różowe kwiaty, jasno-różowe buty na obcasie, szara parasolka w czarne nutki.
    Retro z Yako: Słomiany kapelusz z kwiatami oraz wstążką, ciemne okulary przeciwsłoneczne, jasno-żółta sukienka za kolano z brązowym paskiem, łańcuszek na szyi w kształcie kotka, brązowe sandały na lekkim obcasiku.
    Samael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Lipiec 2015, 23:14   

    Ah, burze, burze, burze, to taka fajna rzecz! Czasami nawet lubił sobie pochodzić po deszczu. Był bardzo odświeżający. Albo zaszyć się z książką podczas gdy inni oddawali się tępym rozrywkom, bo nie dało się wyjść z domu. To miłe, że ona się choć nie bała, a nawet dość lubiła. Szczególnie, że Samaelowi koty kojarzyły się raczej z osobnikami, które wody nie lubią.
    Skrzywił się, gdy usłyszał zdrobnienie swojego imienia. Znaczy, no, AŻ jeden kącik ust drgnął ku dołowi. Ale za to oczy skoncentrowane, na postaci która się pojawiła gdzieś w dali zrobiły się duże i wymalowały się w nich pytajniki. Nie przeszkadzajcie sobie. AHA. No dobra, fajnie, nie będą. Tylko nie wyskakuj więcej z takimi rzeczami, wiesz? A najlepiej to idź sobie, idź, idź.
    Co nie zmienia faktu, że Samael nieco oprzytomniał, szybko skończył zaplatać warkocz Królowej i związał go gumka wyjętą z kieszeni, po czym odsunął się nieco. Tak, przydałaby mu się kąpiel w zimnej wodzie. Chodź Królowo, pobiegajmy w strugach deszczu i to nic, że przyszliśmy tutaj, by nas nie zmoczyło!
    I przydałoby mu się najeść. Tak, żeby mu ślinka przestała cieknąć na widok, em, wszystkich... To takie dość przykre, wiecie? Patrzysz na osobę i nie wiesz czy widzisz w niej potencjalnego rozmówcę czy potencjalne śniadanie, obiad i kolację w jednym.
    - Rozczaruje cię, ale najwyraźniej też ją widzę - odpowiedział ciągle patrząc na miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała postać.
    Pytanie o deszcz... Eto... No z odruchu odparł szybkie, krótkie i donośnie "nie", nawet nie zastanawiając się co robi. Jasne, mógłby strzelić jakimś... Szybkim, ironicznym czymś, ale nawet myśleć mu się nie chciało, bo sytuacja była lekko absurdalna. Ale tylko lekko. Tak coś czuł, że bywał w bardziej absurdalnych momentach. Ah, magia Krainy Luster działa już w pobliżu Szkarłatnej Bramy...
    No w każdym razie padło drugie pytanie. Już tak trochę bardziej... Barwne, jeśli tak to można ująć. Mające sporo podtekstów i z którego można było ciekawe rzeczy wyciągnąć - jak na przykład to, że kobieta nie wiedziała nic o dachowcach. Bo nie było pewności, czy nie wiedziała o istnieniu Krainy Luster. Na przykład mogła wiedzieć, ale tylko pobieżnie... Hm. No więc przyjmijmy całkiem miłą maskę.
    Nawet nie zauważył, że Królowa złapała go za dłoń.
    Uśmiechnął się patrząc na kobietę.
    - Jesteśmy osobami, które skryły się przed deszczem. Za to ty, jesteś osobą, która wyszła znikąd i do tego reaguje dość, hm, niemiło, na moją towarzyszkę. W tej sytuacji faktycznie lepiej by było, gdybyś ty się wytłumaczyła, kim jesteś i skąd się tutaj wzięłaś - powiedział do niej chyba wręcz zbyt miło. Odrobinkę. Tak w stylu "jestem jak miły, że aż lekko przerażający". Wiecie, szeroki uśmiech, luzacka postawa, wygląd osoby po której nie wiadomo czego się spodziewać...
    Hm, a może mógł powiedzieć "dziewczynę"? Byłoby jeszcze ciekawiej. No ale już nie przesadzajmy z tym "życiem na krawędzi" bo dziś coś trochę za bardzo sobie folguje.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 6 Lipiec 2015, 11:57   

    Chcę wiedzieć. I nawet więcej. Szczególnie, że jestem zdana tylko na siebie. Nie upłynie godzina czy dwie, kiedy będę mogła liczyć na więcej, ale w minucie zdarzają się po stokroć ciekawsze okazje na ukrócenie komuś planów bezpieczeństwa od możliwości ich wzmocnienia. I właśnie z tego powodu ufam kościom - są już niepodatne na chwiejne borderline'y i dwubiegonówki ich cholerycznych i pedantycznych właścicieli. A w magię nie wierzę. Znaczy w sumie to wierzę, ale w pełni tylko wtedy, gdy pragnę użyć kompasu.
    Więc gdy widzę kość, wiem, co mi powie - a one lubią ze mną rozmawiać.
    Uznać za wariatkę, ale... - najpewniej to posłyszałam, bo przecież tak padało by szeptów nie móc uznawać za odpowiednie narzędzie do porozumiewania się - no chyba, że anatomia ucha jest dla kogoś miłą perspektywą, bo mówienie do niego niemal graniczy z próbą pożarcia.
    Gdy wyszłam, szum deszczu skutecznie zakłócił jakiekolwiek głosy, ale mój powrót ponownie przeszkodził grzesznikom. Nie mogli mi powiedzieć, kiedy przestanie padać (niedosłyszeli?), a ja uzmysłowiłam sobie, że wyszłam na idiotkę - bo to tak, jakbym zapomniała, że pada.
    A to nawet dobrze się składa.
    Gdy zdawało mi się, że jej uszy się poruszają, byłam w okolicy zewnętrznej strony zajmowanej przez nich ławki. Z kolei, gdy wyczułam, że moja reakcja była nagłą i nieprzemyślaną (a odkryłam to niemal wraz z jej odtwarzaniem), ruszyłam dalej, w stronę ambony, lecz przystanęłam naprzeciw nich, podpierając się łokciami o pierwszą ławkę.
    Okej, czyli zdecydowanie nie ja jedyna mam coś z cosplayowaniem wspólnego. Z drugiej zaś strony, jestem nim od dawna, więc... może ona nie jest tylko przebraną Kotką?
    Na pewno w jakimś stopniu nią jest. A właściwie nawet nie wiem, która opcja jest dla mnie lepsza, więc może się nie zamartwiajmy, Vego? O, popatrz, musisz się wreszcie przedstawić!
    - Ekhm... - Mruknęłam zdezorientowana i spotkałam się z jakże podejrzanie uprzejmym tonem jegomościa, który... och, ładny ośmiopak!. Ale mógłbyś zrobić coś z ubiorem.
    Ej, Gwiazdko, skup się, walczysz o przetrwanie.
    - Jestem archeologiem. Prowadzę badania w podziemiach i aktualnie... mam przerwę. - bezceremonialnie wyjaśniłam swoje dotychczasowe roboty. - Ten kościół jest opuszczony przez Stwórcę, nawet jednego ducha tu nie można ujrzeć. Prawdopodobnie dlatego, że od zawsze wolały gnieździć się w ciszy. I najpewniej zbudzono je budową metra. Myślałam, że je już uwolniłam, ale to tylko Wy, a nie jesteście duchami, prawda? - Zakpiłam z ich obecności.
    No, gratulacje, Gwiazdeczko, właśnie zostałaś skazana na szaloną, kolorową fanatyczkę zjaw i innych istot metafizycznych. Brakuje ci tylko szalonego przyrządu do ich wykrywania w postaci krzyża bądź radaru - w zależności, jak bardzo byłabyś na czasie.
    - Chcecie zobaczyć moje dzisiejsze znalezisko? - słowami i miłym uśmiechem zachęciłam ich do porzucenia zajmowanej ławki, wskazując ruchem ręki na wejście do zakrystii, za mną się znajdującej.
    Sądząc po nasilającym się deszczu i stanie technicznym dachu, do jutra będzie tu niejedna kałuża pomiędzy ławkami. Może nawet trochę błota stoczy się z pobliskiego wzniesienia i po tygodniu zazieleni się nam część podłogi? Taki dywanik będzie!
    - Wiecie, dzisiaj Księżyc jest w specyficznym położeniu i w nowiu. To sprzyja legendom i nowo odkrytym tunelom.
    Rozeznana w planie miasta, uznawałam za duże prawdopodobieństwo biegnięcia tego tunelu w stronę opuszczonej fabryki, która to w okolicy się znajduje. Jednakże, takie rozplanowanie korytarzy nie byłoby najbardziej optymalnym, poza tym... Nie ma nigdzie informacji o tym, że pod fabryką miałyby kiedykolwiek kursować pociągi.
    A to nie są jakieś tam tylko katakumby, bo odkryłam także oznaczenia i korytarze typowe dla wentylacji w metrach.
    - No i... szkoda byłoby, żeby takie odkrycie pozostało tylko w moich rękach. - wzruszyłam ramionami, z głupa naśladując przy tym ten kościelny gest.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Duchowa Zguba

    Godność: Raven Black
    Wiek: Wygląda na dwadzieścia parę
    Rasa: Kotostrach
    Lubi: Wszystko co piękne i uroczę, czekoladę, zwierzęta i dobre książki | Krew, broń palną oraz białą, walkę
    Nie lubi: Owadów, kłamstw, spisków | Różowego, beznadziejnych żartów
    Wzrost / waga: 160 cm + 5 cm dzięki butom/ 50kg
    Aktualny ubiór: Fabułka: jasno-beżowy sweterek z rękawkami 3/4 w czarne kropki, czarna, zwiewna spódnica do połowy uda, jasne buty na obcasie, czarna torebka, złoty łańcuszek do połowy piersi, złota bransoletka, specjalne pasy do trzymania noży na brzuchu oraz na udzie, zakryte przez spódnicę.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
    Pan / Sługa: - / Egon
    Pod ręką: Cała masa noży, dwa pistolety, trochę pieniędzy, telefon, słuchawki, kilkanaście paczek zapałek, worek zapalniczek, ulubiona książka
    Broń: Noże, spluwy, pazurki.
    Bestia: Forets - Shiro
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Rewelacja
    Dołączyła: 07 Kwi 2015
    Posty: 356
    Wysłany: 7 Lipiec 2015, 23:46   

    Nadzieje Queen zostały rozwiane wraz z potwierdzeniem jej obecności przez Samaela. Szkoda. Już myślała, że widzi duchy albo ma halucynacje, co wcale by jej nie zdziwiło, raczej dodało życiu urozmaiceń. No nić, jakoś to przeżyje. Nawet nie spostrzegła, że jej włosy zostały już zaplecione i teraz ładne układają się wzdłuż lewego ramienia.
    Burza szalała, pioruny błyskały, a cała ta sytuacja robiła się z chwili na chwilę, coraz dziwniejsza. Nie, żeby w ogóle kiedyś była normalna, w końcu martwy kot i baśniopisarz ''po przejściach'' nie są codziennym widokiem, ani nawet rzadko spotykanym. A to i tak nie było najgorsze. Spotkała człowieka, a ludzi ma w zwyczaju pożerać, znaczy nie ich, tylko emocje, które okazują, ale to prawie to samo. Z Samaelem tak nie było, ponieważ jest magiczny. Nie ciągnęło ją do tego, żeby spróbować, tak tylko odrobinkę, chociaż skosztować. A teraz? Niesamowicie by chciała.
    Obserwowała nieznajomą uważnie, każdy ruch, niczym rasowy prześladowca, a przecież chciała tylko udawać dziewczynę z udanym, bądź nie cosplay'em. Kobieta była niebezpiecznie blisko ławki, w której siedzieli, lecz z niewiadomych jej przyczyn ruszyła dalej, niestety przystanęła tuż przed ławką. Cholera. Niby pourywała zbędne emocje, ale dalej dało się wyczuć pewnego rodzaju nie pewność. Aż znikło jej się na karku.- Oby nikt nie zauważył..- pomyślała zeźlona. Że też teraz musiało się to wydarzyć, nie miałaby nic przeciwko, gdyby nieznajoma była równie magiczna, co oni, a w takim wypadku.. Było źle, zdecydowanie źle.
    Archeolog w kościele? To bez sensu, znaczy się, rozumiała, że niedaleko jest cmentarz, ale po co szukać kości i innych tego typu rzeczy w kościele? Nie łatwiej byłoby ukraść wszystkie te świecidełka, których używa się podczas mszy? Tak to by przynajmniej zarobiła, a tak to nic z tego nie ma. No może z wyjątkiem brudnych ubrań i straconego czasu. - Co archeolog robi w kościele? Nie powinnaś raczej kopać na cmentarzu? - rzuciła w jej stronę, trochę wrednym tonem, ale miało to raczej pokazać, że się nie ugnie, choćby nie wiem co! - Nie sądze, abyśmy wyglądali jak duchy.- Skłamała, znaczy się nie całkowicie, ponieważ Sam nie był martwy, w przeciwieństwie do niej. Ale nie była prawdziwym duchem, w końcu miała ciało, nie przenikała przez przedmioty, ani nic podobnego. Czasem tylko znikała w najmniej oczekiwanym momencie, tak jak teraz, no i karmiła się uczuciami. Jednak nie można było o niej powiedzieć ''żywa istota'', niby była ciepła, oddychała i te sprawy, ale to nie to. Była czymś pomiędzy istotą żywą a zagubioną duszą. Znaczy, była zagubiona, tylko nie w tym sensie. Każdy był w pewien sposób zagubiony i tak jak mówi jeden z jej ulubionych cytatów '' Tak często ludzie, którzy wydają nam się na pozór źli, okazują się zwyczajnie zagubieni'', ona sądziła, że zawsze jesteśmy zagubieni, nie ważne czego byśmy nie szukali lub nie próbowali osiągnąć, zawsze będzie coś, przez co będziemy czuć zagubienie.
    - Znalezisko? Znalazłaś martwego księdza? Zdziwiła się trochę, jednak jej ton głosu nie dał tego po niej poznać. W sumie jakby dobrze pomyśleć to starzy zboczeńcy w sukienkach nie mogą marzyć o czyś równie dobrym. W końcu ich kariera pedofilów zaczyna się w kościele, niby nie wszyscy tak robią, ale to czcze gadanie. Facet to facet, czasem musi sobie ulżyć. Dobrym przykładem są gwałciciele, przecież to płeć męska zmusza kobiety do czegoś tak ohydnego! Dobra czas się ogarnąć, myślenie o czymś takim teraz to zły pomysł. W ogóle myślenie o czymś takim jest okropne. Żal słuchać pochlipywań kobiet i nie pozostaje nic innego jak wziąć całe brzemię na siebie, wysysając całe obrzydzenie i strach.
    Gdy zimna kropla deszczu spadła na jej nos, omal nie wrzasnęła. Ogon automatycznie się najeżył, a jej mina idealnie odzwierciedlała jeden z emotikonów, a mianowicie " D: ". Potarła nos dłonią, którą wyjęła z kieszeni ,mamrocząc pod nosem cos w stylu '' Zimne, zimne jak cholera..'' oraz '' Co zemną jest nie tak? To tylko jedna kropelka wody! Przecież nie mam nic przeciwko ciepłej wodzie! Więc dlaczego reaguje jak popsikany wodą kot, kiedy tylko jej temperatura nie będzie odpowiednia? A no tak, w końcu jestem kotem.'' Jak dobrze, że schowała ogon w płaszczu, przynajmniej mogła mieć nadzieje, że nie dostrzegła tgeo.
    -Oczywiście, że chcemy! Od razu chodźmy po egzorcystę! Albo pooglądać striptizerki? Genialna propozycja!- Zakpiła w myślach i niemal zaśmiała się na głos. Striptizerki? Skąd jej się to wzięło? Pogrzało ją do końca, czy to ludzki zapach podczas deszczu daje takie objawy? A może to jej znalezisko jest przyczyną? Ustawienie planet? Nów? Pełnia? A może sam kościół? Niby nic nie ma do samego budynku, ale księży nie lubi, a w boga jako tako nie wierzy, więc to może dlatego? A zresztą, bardziej walnięta już być nie może. Czy może? -Nie ma nikogo bardziej powalonego od ciebie, więc się tym nie martw. Ciekawe czy zamknięcie w psychiatryku, by pomogło? Jak myślisz? Może skazaliby cię na egzorcyzm, a jakby to nie pomogło to na śmierć? Hahahaha!!!! - znowu straszy ból, przeszył jej głowę. Beznadziejna bestia, niby grzeczna, a strasznie ujada.
    - Czyli co, położenie księżyca sprawi, że kościotrupy ożyją? Coś à la zombie tylko z kości? - Właśnie wkroczyli w nowy poziom dziwności, którego nie da się już opisać. Wychodzi poza skale. Chociaż możliwość zejścia do podziemia i ''skosztowania'' jej emocji, gdy nie będzie patrzyła, jest bardzo kusząca. I to jak. Ścisnęła mocnej dłoń Sama, dając mu tym samym do zrozumienia, że to on podejmie decyzje. Jego raczej już nic nie zdziwi.
    _________________
    Przez noc droga do świtania, Przez wątpienie do poznania, Przez błądzenie do mądrości, Przez śmierć do nieśmiertelności.


    #d23b68 | #a4254b
    Retro z Egonem: Szary, puchaty sweterek, pastelowo-różowa spódnica, białe rajstopy w delikatnym wzorkiem w różowe kwiaty, jasno-różowe buty na obcasie, szara parasolka w czarne nutki.
    Retro z Yako: Słomiany kapelusz z kwiatami oraz wstążką, ciemne okulary przeciwsłoneczne, jasno-żółta sukienka za kolano z brązowym paskiem, łańcuszek na szyi w kształcie kotka, brązowe sandały na lekkim obcasiku.
    Samael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Lipiec 2015, 00:56   

    Kobieta krążyła jakby była stadem wilków które chce ich otoczyć. Dawało to dziwne uczucie pewnej rozbieżności - z jednej strony czuł w niej pewną dozę niepewnego szaleństwa, a z drugiej właśnie aż nadzwyczajną pewność siebie.
    Coś w stylu wilków walczących z niedźwiedziem - chcą go dorwać, bo są wygłodniałe, ale nie wiedzą, czy im się uda.
    Dlaczego w ogóle takie porównanie przyszło mu do głowy? Nie miał pojęcia, ale takie dziwne uczucia wzbudzała w nim kobieta. Prócz tego związanego z głodem. Ughr, serio powinien to jakoś rozwiązać... Jakkolwiek. Byłoby miło. Dla otoczenia byłoby miło, dla niego niekoniecznie...

    Miał też ochotę uświadomić Królową, że jakby na to nie patrzeć to kościoły często miały pod sobą i wokół siebie cmentarze... Które dopiero później przeniesiono w oddalę kościołów i oddalę wszystkiego... No ale tworzą w tej chwili opozycję przeciwko różowej, tak? No to nie będzie mówił czegoś, co mogłoby ich koalicji zaszkodzić. Albo choć zaszkodzić wizji kocicy jaką miała różowa. Cóż... Pewnie ta wizja stopniowo i drastycznie robiła się coraz gorsza... Więc w takim wypadku niech choć Samael pozostanie wizją niepokojąco uprzejmego "człowieka"... Khe. Śmieszna sytuacja.

    Uniósł jedną brew słysząc skomplikowanie okrążającą wypowiedź różowej i jej krótkie podsumowanie od Królowej. To już faktycznie brzmiało całkowicie zabawnie. Ale z drugiej strony nie miał przeciwwskazań by jej nie wierzyć. W końcu Kraina Luster rodziła wiele, bardzo wiele różnych rzeczy. Za to miał wrażenie, że kobieta sama sobie nie wierzy. A raczej stara się nie uwierzyć. Ah, chciałby zobaczyć jej minę, gdy to coś faktycznie ożyje!
    Albo ją zjeść. W sumie nie był pewien. Od jakiegoś czasu myślał żołądkiem. Królowa była średnio nastawiona do kobiety... W sumie myśli które mu krążyły po głowie nie były takie złe. Kłopot polegał na tym, że chyba jednak krążyła po przewodzie pokarmowym, a nie po mózgu...
    - Z chęcią zobaczyłbym to znalezisko - wtrącił choć spodziewał się, że kocicy może się to nie koniecznie spodobać. - Wizja żywych kościotrupów napawa mnie pewną fascynacją. Co ty na to, Królowo? Udamy się rozwiązać zagadkę o co jej w tym wszystkim chodzi? - zapytał w sposób iście przekorny i teatralny. Szerokie gesty, wykwintna mowa, sugerowanie kilku rzeczy między wierszami... Dlaczego on nigdy nie pomyślał nad zostaniem aktorem? A, no tak - wraz z wzrostem ekscytacji rósł jego głód. Albo choć takie miał teraz wrażenie. Oby inni też nie odnieśli takiego wrażenia.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 17 Lipiec 2015, 14:31   

    Właściwie, to co ja sobie myślałam? Że spotkam nieznajomych, zaproszę ich do zwiedzania tajemnic miasta jakbym zapraszała na herbatę do kawiarni i jeszcze będą dla mnie mili, bo przecież wcale im nie przerwałam romansowania?
    Tak, coś takiego, tylko że wyglądało to w moich oczach trochę lepiej – że niby bardziej wypadało mi się wtrącić i nazwać to wskazanym, dobrym uczynkiem.

    Och, gdybyś zamiast spacerować wokoło jak na przesłuchaniu, przyjrzała się dokładniej… czekaj, właśnie po to spacerowałaś! Zatem, czemu nie dostrzegłaś jak tej cosplay’ującej się częściowo znikło? Pewnie dlatego, ze widziałaś, ale nie zrozumiałaś. Nie chciałaś rozumieć, nie spodziewałaś się takich dziwów!
    Była niczym niepozorny alabaster, taka przezroczysta figurka. I choć nie woskowa, równie dobrze mieniąca wokoło siebie aurę tajemniczości.

    Archeolog to nie tylko kości, a Kościół to nie tylko świątynia. Znaczy, to aż świątynia a nie pokój na odprawianie mszy, dlatego ma swoje święte miejsca i tajemnice. A że ta tutaj ma powiązanie z metrem i obecnie wydaje się być bardziej przeklęta przez złe duchy Oazą Zła, niźli osadą dobrodusznych aniołów, tylko czekać by wpadli tutaj Faceci w Czerni.
    Pytasz, co robię?
    - Poszukuję rzeczy zapomnianych, będących dotąd legendą. To ciekawsze od kości i robactwa pod pomnikową płytą… - Co? Czemu mówisz o ożywianiu jakiegoś umarlaka, przecież nie o tym mówiłam!.. - Nie księdza martwego, kurde, tunele! Ciemne, nieznane, zapomniane. – oburzyłam się na mylenie tematów przez, och, Królową, jak dosłyszałam od faceta! Królowa Kotów, Heloł Koty!
    Nie, nie, nie może być - oni się ze mnie nabijają, prawda? Prawda? Ksiądz, trup, zombie, ożyje, martwy, ksiądz, trup… Wara mi z tym!
    Albo czekaj, to nawet je(st) dobre.
    Podeszłam na koniec ławki i siadłam na jej brzegu - ławki oddalonej ze dwa, może cztery rzędy od nich.
    - A żebyśmy mieli tak okazję potem się na cmentarz udać i wykopać coś, co ożyje. Najlepiej siostrę zakonną, bo ksiądz to jeszcze spowiadać będzie chciał i zanudzi nas swoją świętobliwością. – Parsknęłam, po raz kolejny umniejszając znaczenia duchowności i religii. - Ale najpierw proponuję podziemia.. Królowo? Ja Vega jestem. – uśmiechnęłam się serdecznie. - Ale możecie mi Gwiazdka mówić. – dodałam nieco ciszej, leciutko pod nosem chichocząc.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Duchowa Zguba

    Godność: Raven Black
    Wiek: Wygląda na dwadzieścia parę
    Rasa: Kotostrach
    Lubi: Wszystko co piękne i uroczę, czekoladę, zwierzęta i dobre książki | Krew, broń palną oraz białą, walkę
    Nie lubi: Owadów, kłamstw, spisków | Różowego, beznadziejnych żartów
    Wzrost / waga: 160 cm + 5 cm dzięki butom/ 50kg
    Aktualny ubiór: Fabułka: jasno-beżowy sweterek z rękawkami 3/4 w czarne kropki, czarna, zwiewna spódnica do połowy uda, jasne buty na obcasie, czarna torebka, złoty łańcuszek do połowy piersi, złota bransoletka, specjalne pasy do trzymania noży na brzuchu oraz na udzie, zakryte przez spódnicę.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
    Pan / Sługa: - / Egon
    Pod ręką: Cała masa noży, dwa pistolety, trochę pieniędzy, telefon, słuchawki, kilkanaście paczek zapałek, worek zapalniczek, ulubiona książka
    Broń: Noże, spluwy, pazurki.
    Bestia: Forets - Shiro
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Rewelacja
    Dołączyła: 07 Kwi 2015
    Posty: 356
    Wysłany: 22 Lipiec 2015, 22:44   

    Ach, boli mnie głowa od myślenia, o takich rzeczach! Trupy! Kościotrupy! Pedofile! Striptizerki! I co mi z myślenia o tym? No co? Aaa wiecie co? Wszystko mi jedno, równie dobrze możemy utonąć w rzece! Co wy na to?- Raven wręcz czuła jak denerwujący ból pulsuje, raz dając ulgę, a kolejny przynosząc jeszcze gorsze odczucia. Kotka westchnęła w myślach, kiedy zdała sobie sprawę, że kobieta widziała. Widziała jak, znikło jej się na karku. Tego jeszcze brakowało, żeby uciekła/zesłabła/zbladła/przeraziła się, - niepotrzebne skreślić - jednak nic takiego nie nastąpiło. Po prostu udawała, że nic nie widziała. -Hej, hej! Ta kobieta to jakaś idiotka? Powaliło ją do końca?! Widziała, więc co to za reakcja...! Już ją lubie! Jest prawie na takim samym poziomie ! Uważaj, bo niedługo jej popieprzona strona Ci dorówna! Nie no, śmieje! Nikt, nie zna kogoś tak poj*banego jak Ty!!!!!- aż jej mózgiem zatrzęsło, gdy bestia wydarła się w jej głowie. To zdecydowanie nie był dobry moment.
    - Naprawdę chcesz wykopać coś, co ożyje? A wiesz co? W sumie, co mi szkodzi! Możemy iść. Już. Teraz. Zaraz. Natychmiast.- szaleństwo zaczeło o sobie dawać znać. Niedobrze! Gorzej już nie mogło być. Chociaż mogło. Mogła wyciągnąć ogon spod płaszcza i wesoło nim machać. Tak jak teraz. Z tym psychopatycznym uśmiechem na twarz. Mogła też podejść do Vegi i przytulić ją, oraz pożreć jej zaskoczenie. Tak jak, to teraz zrobiła.- W takim razie miło poznać, Vego- uśmiechnęła się paskudnie, będąc odwrócona do Samaela tyłem.- Me imię brzmi Raven, lecz mówią mi Queen - przedstawiła się i jak gdyby nic, podeszła do Sama i ponownie złapała go za rękę. Mógł być niebezpieczny, a łatwiej zabić coś, co jest blisko.-To jest Samael, więc, skoro mamy kwestię grzecznościowe za sobą, to prowadź!- jej oczy błyskały czerwienią, co zdecydowanie świadczyło, że nie jest w pełni świadoma. Ach, gdyby tylko zniknął ten nieznośny ból!
    _________________
    Przez noc droga do świtania, Przez wątpienie do poznania, Przez błądzenie do mądrości, Przez śmierć do nieśmiertelności.


    #d23b68 | #a4254b
    Retro z Egonem: Szary, puchaty sweterek, pastelowo-różowa spódnica, białe rajstopy w delikatnym wzorkiem w różowe kwiaty, jasno-różowe buty na obcasie, szara parasolka w czarne nutki.
    Retro z Yako: Słomiany kapelusz z kwiatami oraz wstążką, ciemne okulary przeciwsłoneczne, jasno-żółta sukienka za kolano z brązowym paskiem, łańcuszek na szyi w kształcie kotka, brązowe sandały na lekkim obcasiku.
    Samael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Sierpień 2015, 23:52   

    Księża, gwiazdki, Królowa, zakonnice, ożywianie trupów... Specyficznie. Bardzo. Bardzo, bardzo, bardzo. Aż miał ochotę się roześmiać, śmiać się i śmiać, a później stracić nad sobą kontrolę i... Stop. Właściwie to nie miał na to ochoty. Ale czuł, że to bardzo mocno możliwe.
    I gdzieś w głębokiej głębi nie był pewien czy chce to powstrzymać.
    Oto bowiem stoi przed nim bardzo ładny, zdrowy osobnik człowieka. Taki dorodny, zgrabny, w sam raz do ukochania... Zjedzenia... Przechowania... Gdzieś. W sam raz. A kotowata? Była z Krainy Luster, nawet gdyby komuś zdradziła to mało kto by się przejął, z tego co zamazana pamięć mu podpowiadała - w końcu Kraina pełna była na prawdę dziwnych ludzi, dziwnych stworzeń, dziwnych osobliwości... Tylko Świat Ludzi próbował się powstrzymywać przed brutalnością. Nie szło mu. Więc czy Samael na prawdę musiał to robić?

    Przetarł usta wierzchem dłoni. Na prawdę powinien stąd zbywać. Dopiero co przybył do miasta, nie powinien na wstępie robić krwawej jatki. Nawet jeśli to kościół na obrzeżach to on lubi mieć pecha i pewnie ewentualne ślady odkryto by w... Hm, jakieś trzy godziny. Nie może dopuścić do tego, by zamordować kogoś przypadkowego... W końcu nie wiadomo czy ta osoba nie jest tutaj znana... Znajdzie jakieś spierdoliny społeczne, kogoś po kim nikt nie będzie rozpaczał. Niedługo. Ale nie je. Je dwie powinien zostawić, pójść sobie, wypłukać głód z umysłu... Doskonała myśl, milordzie! Tylko mogłeś o tym pomyśleć zanim doprowadziłeś się do stanu, gdy ślina w takim stopniu cieknie ci z ust!

    Roześmiał się jakby usłyszał właśnie żart życia. Szybkim ruchem zaimitował wycieranie nieistniejącej łzy z kącika oczu.
    - Nie sądziłem, że tak łatwo dacie się podpuścić. - A w domyśle "obie". Więc, drogie panie, wychodzi na to, że nie możecie mieć pewności gdzie Samael mówił prawdę a gdzie nie. - Wybacz królowo - kontynuował z lekkim przekąsem i wyrzutami sumienia - ale to nie są moje klimaty. Może i miło było, ale jeśli na prawdę chcecie wykopywać trupy to beze mnie. - Granie skurwysyna zawsze w cenie, ponoć kobiety na to lecą.
    Zrobił gorzką, lekko pogardliwą minę podnosząc się z ławki. A później na ławkę wszedł i zeskoczył na przejście między ławkami. Ruszył w kierunku drzwi, niezbyt przejmując się faktem, że leje jakby ktoś zapomniał zakręcić baniak z wodą (a w myślach przeklinając się i jednocześnie błogosławiąc zbliżającemu się ochłodzeniu). Będąc już tuż przy samych drzwiach odwrócił się do kobiet, błysnął uśmiechem i powiedział patrząc na Queen:
    - Do zobaczenia, kiedyś.
    Po czym pchnął drzwi i opuścił towarzystwo pełen nienawiści dla własnego jestestwa.

    //zt
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 6 Sierpień 2015, 21:17   

    Zaczęłam oddalać się w kierunku wejścia do zakrystii zanim jeszcze kwestia poznania imion dobiegła końca. Gdy zaś Samael zaczął wyrażać swoją niechęć do podbojów tuneli, zatrzymałam się u progu wejścia do wspomnianego pomieszczenia. Ech, naprawdę sądzili, że będę się bawić w gnijące truchła? W kości to na pewno, ale wszelkie inne dodatki nie są mi konieczne do szczęścia!
    - No to... wiecie, ja idę. Pozwiedzam trochę, może duchy i inne stworzonka napotkam - choć myślę, że będzie spokojnie i ominą mnie paranormalne zjawiska - A Wy to już jak tam chcecie...
    Zabrałam swoje rzeczy i weszłam do środka, udając się za jedne z drzwi, potem schodami w dół i prostym, ciasnym korytarzem w kierunku środka kościoła.
    Nie wiedziałam, co właściwie myśleć o osóbkach z powierzchni. Coraz bardziej miałam wrażenie, że ta dziewczyna nie miała sztucznych uszu, że ogółem było coś nie tak z jej imagiem. Ten facet z kolei wyglądał i zachowywał się jakby urwał się z planu filmowego nędznej komedio-bajki i teoretycznie zachowywał najwięcej rozsądku z nas wszystkich - nie chciał prowokować zmarłych do odezwania się z zaświatów. Tyle tylko, że jego postawa kłóciła się z nim i generalnie wyglądał mi na odrealnionego od otoczenia.
    Choć w sumie to jest opuszczony kościół, odwiedzany w środku burzy - czego się spodziewać jeśli nie dziwnych osobistości?
    Napotkałam tunele wyglądające na wchodzące w część kompleksu metra. Kręte schody ewakuacyjne wprowadziły mnie do zardzewiałych drzwi, które wykopałam prosto na tory.

    z/t
    _________________

    y y x x x x x x x x y
     



    Duchowa Zguba

    Godność: Raven Black
    Wiek: Wygląda na dwadzieścia parę
    Rasa: Kotostrach
    Lubi: Wszystko co piękne i uroczę, czekoladę, zwierzęta i dobre książki | Krew, broń palną oraz białą, walkę
    Nie lubi: Owadów, kłamstw, spisków | Różowego, beznadziejnych żartów
    Wzrost / waga: 160 cm + 5 cm dzięki butom/ 50kg
    Aktualny ubiór: Fabułka: jasno-beżowy sweterek z rękawkami 3/4 w czarne kropki, czarna, zwiewna spódnica do połowy uda, jasne buty na obcasie, czarna torebka, złoty łańcuszek do połowy piersi, złota bransoletka, specjalne pasy do trzymania noży na brzuchu oraz na udzie, zakryte przez spódnicę.
    Znaki szczególne: Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
    Pan / Sługa: - / Egon
    Pod ręką: Cała masa noży, dwa pistolety, trochę pieniędzy, telefon, słuchawki, kilkanaście paczek zapałek, worek zapalniczek, ulubiona książka
    Broń: Noże, spluwy, pazurki.
    Bestia: Forets - Shiro
    Nagrody: Bursztynowy Kompas
    Stan zdrowia: Rewelacja
    Dołączyła: 07 Kwi 2015
    Posty: 356
    Wysłany: 7 Sierpień 2015, 23:36   

    Jak ona nie lubiła tych okropnych momentów, w których wszystkie wypowiedziane słowa okazywały się najzwyklejszym w świecie żartem, lub podłym kłamstwem. Westchnęła niemalże z wyczuwalnym bólem, gdy zdała sobie sprawę, że przegrała ze swoją gorszą stroną.- Jak zwykle wszystko zepsułaś, mogłabyś czasem się zamknąć i nie próbować przejąć kontroli – warknęła do głosu w swej głowie, kiedy Samael zaczął przejawiać otwartą niechęć. Machnęła z rezygnacją i pewnego rodzaju smutkiem, swoim puszystym ogonem. Niebyła pewna, co nagle spowodowało brak zainteresowania ze strony tej dwójki. Może to fakt, że na chwilę straciła kontrolę, a może od początku tak właśnie miało być. Jedynym przyjemnym aspektem, całej tej historii był fakt, że zabrała trochę emocji Gwiazdeczce, no i poznała intrygującego baśniopisarza po przejściach.- Nie przejmuj się Samaelu – rzuciła do niego, kiedy wyraźnie powiedział, że nie zamierza brać w tym udziału – To bez znaczenia, teraz wszyscy idziemy swoją drogą – nie była wybitnie przygnębiona, może lekko smutna, w końcu od jakiegoś czasu nie mogła znaleźć towarzystwa, a obecne zamierzało odejść. Westchnęła z rezygnacją, gdy Vega zaczęła zbierać swoje rzeczy, a chłopak zbliżał się w stronę drzwi. Spojrzała na niego słysząc pożegnanie i powiedziała – Szukaj kocich śladów, może będę na ich końcu - ponownie usiadła na ławce, po czym się położyła. Przez jakiś czas wpatrywała się w przeciekający dach i wsłuchiwała w przyjemny dźwięk deszczu. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że zasnęła, a kiedy się obudziła po deszczu nie było śladu. Otrzepała się z kurzu, wyszła z ławki i ruszyła do drzwi, przez które wyszła nie oglądając się za siebie. Pewien rozdział jej historii się zakończył, ale dobrze wiedziała, że nadchodził kolejny.
    z/t
    _________________
    Przez noc droga do świtania, Przez wątpienie do poznania, Przez błądzenie do mądrości, Przez śmierć do nieśmiertelności.


    #d23b68 | #a4254b
    Retro z Egonem: Szary, puchaty sweterek, pastelowo-różowa spódnica, białe rajstopy w delikatnym wzorkiem w różowe kwiaty, jasno-różowe buty na obcasie, szara parasolka w czarne nutki.
    Retro z Yako: Słomiany kapelusz z kwiatami oraz wstążką, ciemne okulary przeciwsłoneczne, jasno-żółta sukienka za kolano z brązowym paskiem, łańcuszek na szyi w kształcie kotka, brązowe sandały na lekkim obcasiku.
    Wendy
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Czerwiec 2016, 23:36   

    Sygnał nawiązywania połączenia urwał się nagle, pozwalając, by w słuchawce telefonu komórkowego po raz wtóry odtworzyła się informacja, iż numer użytkownika jest zajęty… Reakcja dziewczyny była dosyć przewidywalna, zważywszy na miejsce, w którym się znalazła. Miała być tutaj równo o godzinie dziewiętnastej, oto i jest. I czeka. Czeka na to, aż wreszcie będzie mogła dokonać transakcji. Sęk w tym, że… nikt nie nadchodził. Hej, przecież nie powinna być zdziwiona – to, do jasnej cholery, jest jakieś odludzie. Tak, tak, sprzedający ostrzegał ją przed tym i owym, bełkotał coś o warunkach umowy, o tym, że jest to towar wyłącznie kolekcjonerski i, że nie oczekuje, by ów przedmiot był w użyciu… Miała to wziąć w swoje ręce. Przetestować – teraz najchętniej zrobiłaby to na łbie tego tępego gnoma.
    Westchnęła, przerwała połączenie i schowała telefon do torebki. Kiedy tylko wrzuciła tam ów przedmiot, za drugą ręką skryła twarz, odetchnąwszy głęboko. Opuszki palców nacisnęły na oczy. Chwila. Druga. Jeszcze jedna… W momencie, w którym odsunęła rękę, Wendy wyglądała z powrotem jak Wendy – nie było żadnego śladu, zdaje się, wyczerpania zarówno psychicznego i fizycznego. Na usianie piegami lico przywołała leciutki, ale wyjątkowo ciepły uśmiech, skierowany głównie do swoich myśli… bo, spójrzmy prawdzie w oczy, nie miała w zasięgu wzroku kogokolwiek, kto mógłby być adresatem jej grymasiku. W końcu mogło być gorzej, prawda?
    Prawda?
    Dlaczego akurat opuszczony kościół? W takich miejscach handluje się podejrzaną, ponoć średniowieczną (sprzedawca wytłumaczył jej, że przestarzałą, co jedynie spotęgowało jej oburzenie jego brakiem profesjonalizmu) bronią? Naprawdę nie ma na to jakichś przyjemniejszych, skąpanych w blasku słońca, upstrzonych ludźmi, punktów? Takich, w których nie czułaby się jak przestępca? Przecież to nie jest nielegalne. Materiały kolekcjonerskie...
    - Pięć minut – poinformowała o swojej decyzji pustą przestrzeń przed nią, a ta – na jej szczęście – nie zareagowała na to w jakikolwiek sposób.
    Usiadła na jednej z przewróconych ław, uprzednio zdmuchnąwszy zeń kurz, coby nie pobrudzić swojej spódnic. Następnie oparła jedną nogę o klęcznik i zamarła, pozwalając sobie jedynie na toczenie brązowawym spojrzeniem po okolicy.
    Przełączamy się na tryb bezczynności, co? Lub czekamy na cud. Ponoć w kościołach takie rzeczy się zdarzają.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 10