• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Eventy » Misja w dwóch kolorach
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Marzec 2015, 15:52   

    Dali jej broń. Pałkę. I co ona ma z tą pałką zrobić? Spałować powietrze? Bo chyba nic sensowniejszego z nią zrobić nie da rady.
    Patrzyła na nią z początku z powątpiewaniem, ale gdy już przyszło do wyjścia z owego bezpiecznego schronienia schwyciła ją mocno obiema dłońmi. I nawet wyglądało to tak, jakby wiedziała, co robi. Z tym, że nie wiedziała. Widziała kilka razy jak ktoś trzymał coś takiego i jak się tym posługiwał... Ale starała się takich rzeczy unikać szerokim łukiem. Może jak machnie tym mniej niż bardziej na ślepo to zabije kogoś zamiast siebie...

    Gdy karty zaczęły szarż chciała wyłączyć myślenie i mieć to z głowy. Niestety taka postawa za dużo by nie dała. Na szczęście Sophie wykazała inicjatywę - znowu - i wydała rozkaz. Do Didime. By ochroniła Sofię. Tak, to całkiem niezła myśl.
    Zamiast próbować jakoś pomóc postarała się dość szybko usunąć z toru biegu karty. Zdawała sobie sprawę, ze w tym starciu co najwyżej by przeszkadzała, więc to było najrozsądniejsze wyjście. Z tym, że nagle poczuła się całkowicie niepotrzebna i nie na miejscu. Ale z drugiej strony należała do Anarchs, więc powinna coś umieć, coś pomagać, coś... Cokolwiek! Oh boże, przecież tutaj jest przywódczyni Anarchs, a ona nie jest w stanie pokazać, że jest przydatna. Bo tak właściwie nie jest. A co najmniej nie za bardzo. W każdym razie nie w sensie bojowym. Więc myśl, myśl różowa! Tylko o czym...?
    Albo lepiej nie myśl. Za to zajmij się tym, co powinnaś, czyli ogarnianiem, czy nikt ci nie zagraża. Czy przypadkiem nic tutaj nie jest iluzją, czy czymś, co mogłoby się nadać do pomocy, ale zostało ukryte? Zamrugała szybko, uruchamiając barierę umysłu. Rozglądała się czujnie szukając czegoś, co mogłoby jej jakkolwiek pomóc, przy okazji kontrolując, czy walczący się do niej nie zbliżają. Nie będzie się teraz do tej walki mieszać, więc zamiast tego spróbuje pomóc inaczej.
    Didime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Marzec 2015, 19:14   

    Są takie momenty gdy człowiek mało myśli. Nie myśli, a po prostu robi.
    Są to głównie czyny impulsywne, które niemal same kierują nas ku ich wykonaniu, a dopiero po całej sprawie pojmiemy, że w ogóle je poczyniliśmy. Niektórzy mają tak z przeklinaniem - klną, a dopiero po jakimś czasie dociera do nich, jakie słowa wyszły z ich ust.
    W przypadku Didime niemal wszystkie jej ruchy mogą zostać w taki sposób wykonane.
    Na przykład teraz. W momencie gdy Sophie kiwnęła na Didime, ona automatycznie wyciągnęła rękę w bok, wykonując charakterystyczny ruch pchający Sofię za siebie. A był on wykonany tak szybko, że niemal pokrywał się z ruchem kiwnięcia Soph.
    Był to po prostu odruch. Bronić słabszych, choć sama jest słaba, a Sofia wcale taka słaba nie jest.
    Następnym problemem jest pędząca na nie karta.
    Tu też nie ma dużo do myślenia.
    Sofia znajdowała się bardziej za lewym bokiem Didime. Ona natomiast ustawiona była tak, że karta z Dziwnym kijaszkiem ze szpikulcem wbiłaby się w prawy.
    Wbiła gdyby Jeanne nie wykonała uniku. Niczym matrix wycofała prawe biodro do tyłu, wychylając się trochę w lewo, w ostatnim momencie, nieświadomie też pchając Sofię, nadal jednak kryjąc ją ciałem. Gdy włócznia znalazła się koło jej boku, chwyciła ją za nieostry fragment i pociągnęła, przyciągając do siebie kartę.
    Zanim jednak karta zderzyła się z jej ciałem, potraktowała ją dość mocnym kopniakiem, wyrywając mu z dłoni halabardę.
    Następie chwyciła ją oburącz, odwróciła ostrzem w stronę karty, wykorzystując tak czas który kupiła kopniakiem (wiecie, odrzut do tyłu, złapanie równowagi i drugie podejście).
    Co teraz miała w planie nasza dziczyzna? Gdy już ma dość długą broń, w odpowiednim momencie zamachnęła się, przecinając go na pół.
    Chwilę popatrzyła na umierającą kartę, po czym spojrzała na Sofię, trzymając włócznię.
    - Z pałką w takich momentach niewiele podziałasz. Jak chcesz, weź ją. Zawsze coś ostrego i długiego, prawda? - po czym wcisnęła jej do ręki zdobytą w walce broń.
    To wszystko nie trwało długo. Wysunę teorię że nie przekroczyło minuty.
    Następnie spojrzała na Sophie. Pewnie było to już po zabiciu stwora. Chwyciła Sofię za nadgarstek i pociągnęła w stronę Sophie, rozglądając się niespokojnie. W każdej chwili może coś wyskoczyć. Jak one mają w tym bałaganie ich znaleźć?
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 15 Marzec 2015, 23:10   

    Sophie stała się przywódczynią małej grupki interwencyjnej. Pech jednak chciał, że została zaatakowana przez przeciwnika niezbyt inteligentnego, lecz niezwykle irytującego i trudnego do ostatecznego pokonania. Co prawda udało jej się go przewrócić, lecz ten przeturlawszy się nieco upuścił broń, lecz stanął na nogi i dobył miecz, kierując jego ostrze w stronę Sophie. Co gorsze z bitewnego pyłu wyszedł jeszcze jeden, który trzymał w ręku dwuręczny topór i wolno zbliżał się w stronę Anarchistki. Teraz jednak to kobieta miała atakować, bo żaden z przeciwników nie rozpoczął szaleńczego, ni żadnego innego ataku, który mógłby być przesłanką obrony.

    Nieco dalej Didime postanowiła stanąć pomiędzy kartą, a Sofią i w ten sposób stała się "Kobietą pomiędzy kartą, a człowiekiem*" co mogłoby być tytułem na jakiś film opowiadający o żonie walczącej z nałogami hazardowymi swego męża, lecz niestety było czymś ciekawszym, a mianowicie walką o życie. Walką, w której kobieta popełniła pewien błąd, ignorując zbliżającego się wolno przeciwnika, który dźgnąwszy w nią halabardą co prawda chybił dzięki unikowi, lecz gdy tylko poczuł, że drewno jego broni jest trzymane uderzył nim w dziewczynę przewracając ją, a nadto rozcinając lekko jej bok. Zniweczyło to możliwość kopnięcia, a karta upuściwszy halabardę dobyła szabli i ruszyła na bezbronną prawie dziewczynę, która została rozbrojona upadkiem. Zapomniał jednak całkiem o Sofii, która mogła uratować przyjaciółkę.
    _________________

    *****
    Didime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Marzec 2015, 09:47   

    Didime, mimo że została zraniona, daleko było do paniki.
    Może to przez adrenalinę? Ta opcja jest najbardziej prawdopodobna.
    Gdy ten uderzył ją, przewracając, samoistnie wykonała przewrót do tyłu, przez co znalazła się w pozycji lekkiego przykucnięcia- jedna noga opierała się stopą o ziemię, druga kolanem.
    Szybki rzut okiem na obecną sytuację. Karta ruszyła na nią, prawie bezbronną dziewczynę. Na szczęście nie na Sofię z pałką.
    Upuścił halabardę, więc jest możliwość, że Sofie ją podniesie. Może zajdzie od tyłu. A na razie musi sobie radzić sama.
    Joanna bowiem nie została taka bezbronna jak się zdawało. Miała przecież miecz, który dalej tkwił u jej pasa. Wyciągnęła go, i niczym ranny niedźwiedź, ruszyła szarżą na kartę. Jeśli nie bronił się zbytnio, celowała tak by rozciąć go w pół. Jeśli natomiast jego władanie bronią nie ograniczało się tylko do trzymania prosto broni, parowała jego ciosy.
    Lubię pisać co widać po Joasi. Bo zazwyczaj ona nie mówi co jej jest, dlatego wszystko co trzeba widać pokazuje w mimice i ruchu.
    A w jej ruchach była agresja. Możliwe że nie wynikająca tylko z chęci walki, choć na pewno miała swoje znaczące miejsce w całym zdarzeniu. Atakowała wściekle, wyładowując to, że pierwszy atak jej nie wyszedł. Jej wściekłość działała jak Furia- gdzie u innych wywoływałaby tylko rozkojarzenie, u niej wyostrzało zmysły. Taki plus życia jak dzikie zwierze w lesie.
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 18 Marzec 2015, 01:14   

    Krew huczała jej w uszach, adrenalina napędzała zmysły, a ramię czuło tak przyjemny ciężar dobrze wyważonej broni. Jedynym co zepsuło Sophie ten sielski obrazek był upierdliwy przeciwnik-karta, który miał na tyle czelności, by upaść inaczej niż zakładała. Ba! ośmielił się bezwładnie przeturlać z dala od ostrza szabli. I nici z anatomiczno-sekcyjnych zapędów naszej Pożogi.
    Znaczy, pożoga to się dopiero zacznie, śliczna.
    Plusami z posiadania wewnątrz głowy drugiej, równoległej jaźni było to, czego Akrobatka doświadczy jeszcze między innymi dużo później, gdy będzie leżała skrępowana na kanapie arcyksięcia Rosarium, a mianowicie: podwójna prędkość przetwarzania doświadczanych danych, rozdzielenie szczegółowej obserwacji i planowania na podstawie tego zaobserwowanego na dwie niezależne ścieżki, dwukrotny przesiew koncepcji i dostępnych możliwości zmniejszający ryzyko popełnienia błędu. Bo choć Folly widziała, słyszała i czuła jedynie to, co widziała, słyszała i czuła Sophie, to ta mniej stabilna jaźń została zaprojektowana, by chronić Cyrkową i sekrety eksperymentów MORII, które w sobie kryła. Nawet jeśli Bugs o tym nie wiedziała i nie była tajemnic świadoma.

    Kobieta omiotła spojrzeniem całe 360° otoczenia wokół siebie, poprawiając chwyt na rękojeści szabli. Nawet jeśli nie był to słodki ciężar browninga – musi zgarnąć z Królisiowej Posiadłości swoje rzeczy całkiem prędko, tak na marginesie, bo pewnie już się zorientowano, że opuszczenie posterunku przy Irvette nie ograniczyło się tylko do toalety – nadal była to broń, która w wyszkolonych rękach – oj, tak, jej rękach – mogła zrobić spore kuku. Folly raportowała w jej myślach zanim jeszcze zatoczyła wzrokiem pełne koło.
    Na dwunastej, Kolorowa na ziemi na drugiej, na ósmej kolejny.
    Rzut oka w kierunku towarzyszek i już poczuła znajomą irytację, gdy coś nie szło po jej myśli, gdy zbieg okoliczności psuł plany. Ułamek emocji nie tyle skierowany był na Jeanne, a raczej ku nieprzyjaznemu jej (zawsze!) Wszechświatowi, który obecnie reprezentowany był w oczach Sophie przez przeciwników.
    Myśl i nieznaczne uniesienie dłoni spowodowało, że silny wiatr zerwał się zupełnie nagle i skierował trzema strumieniami na trzy cele-karty. Moc aerokinezy pokierowała wichrem pionowo w górę, chcąc chwilowo unieść naszych płaskich przyjaciół. Trzy, może cztery sekundy w górze, na wysokości ledwie 4 metrów zanim spadną jak worek kartofli. Miało to dać Didime więcej czasu na wyprowadzenie porządnego kontrataku, a przynajmniej na pozbieranie się z kucków, bo tyle Bugs zdążyła zobaczyć. W myśli Sophie zawędrował bowiem prosty wniosek: nie musi ich zabijać czy przecinać – no i nadal nie wie, jaki opór stawiłoby „ciało” – by ich wyłączyć z walki.
    Runęła więc z boku na ponownie tę samą co i wcześniej kartę – bo „trójka” znajdowała się bliżej dziewcząt, więc stanowiła dla nich bardziej realne zagrożenie. Sophie zaś była tu ochroną, nie waleczną heroiną.
    Błyskawiczne cięcia w kierunku spadającej właśnie w powietrzu istoty: w chude ramię trzymające miecz, tak, by sam nie zdołał jej – raczej przypadkiem: no przecież spadał – sieknąć, a potem sporym zamachem, za jednym razem, ramię i nogę po drugiej stronie ciała. Następnie bez oglądania się na Opętaną i Sofię ruszyła na kartę z toporem (jaką miała wewnętrznie nadzieję, że bruk okazał się dla przeciwnika twardy i niezwykle chętny do tulenia), zamierzając zrobić dokładnie to samo.
    Tak, właśnie tak, Akrobatka zamierza poobcinać kartom ich wiotkie rączki i nóżki.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Marzec 2015, 16:11   

    Powiedzmy to sobie szczerze i całkowicie bez złudzeń - pałka to broń idiotyczna na takie zamieszanie. Jest dobra do rozganiania tłumu, machania na oślep, lub porządnej walki jeśli się nią umie posługiwać. Jeśli się nie umie, to dobrze by było poszukać innej broni, takiej trochę groźniejszej do otoczenia, nie będącej przy okazji aż tak groźnej dla właściciela. Dlatego w tej sytuacji podziękujmy komuś być może MG że bronią, którą władała karta była halabarda, a nie przykładowo kosa.
    W każdym razie to by się pewnie na niewiele stało, gdyby nie to, że nagle strach przerodził się w wizję w stylu "wszyscy cudowni, wiem jak mogłabym pomóc!"
    Skoro nikt nie zwracał na nią uwagi to ruszyła w kierunku porzuconej broni, tak cichaczem, dopadając do niej w ciągu kilku chwil. Dość cicho wymieniła pałkę na długie i ostre coś. Znaczy nie chwyciła tego rzecz jasna za ostry koniec, co to to nie. Raczej mocno złapała drzewiec obiema dłońmi mniej więcej w połowie i jęła okrążać przeciwnika tak, by po chwili znaleźć się tak trochę bardziej z tyłu niego niż z boku.
    Tak, chciała go dźgnąć gdy nie patrzył. Nie, nie czuła się z tego powodu źle. Czemu miałaby się czuć źle? Przeciwnik to przeciwnik, ten nawet nie wyglądał jak człowiek.
    Czuć się źle będzie kiedy indziej.
    Zaatakowała gdy karta spadła. Z całej siły jaką miała dźgnęła w bok. Czy w tył. Ciężko ocenić. W skrajną część karty tak od tyłu. Czy cokolwiek. Po prostu dźgnęła tak, by unieszkodliwić. Wspomóc.
    A później chciała wyjąć ostrze z ciała. I jeszcze na wszelki wypadek mogłaby dołożyć karcie jeszcze raz. A później się dziwić, jakie to było uczucie... O ile w ogóle jej się udało.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 29 Marzec 2015, 22:47   

    Tak się jakoś złożyło, że karta była znacznie lepszym wojownikiem niż obserwatorem. Podczas gdy zajęta była walką z Didime, narażając jej deszczowy avatar na pobrudzenie odrobiną opętańczej krwi, nie spostrzegła jak różowa kulka z pałką dokonuje typowej dla rpg'ów wymiany "wezmę tę broń bo ma więcej ataku". Manewr ten mógł się okazać genialny i zapewne zakończyłby się całkowitym sukcesem, gdyby nie fakt, że i taką bronią trzeba umieć walczyć.
    Oczywiście nie było to teraz problemem. Trzeba było iść na ratunek walczącej przyjaciółce i zrobić najrozsądniejszą w tej chwili rzecz - zakładając, że nie uczono nas walki tego typu bronią - czyli dźgnąć tę przebrzydłą kartę w plecy/bok czy cokolwiek innego. I w sumie udało się to.
    Problemem może być tylko to, że taką broń jest dość ciężka i nawet wbita w kartę może stanowić problem. Szczególnym problemem było to, że karta wyjątkowo łatwo dała się przebić i porysowała nieskazitelną kamienną płytę, z której zrobione są ulice Szachmiasta. Odszkodowanie jednak nie jest tak dużą bolączką, jak fakt, że przewróciła się, nie spotkawszy spodziewanego oporu.
    Sophie w tym czasie postanowiła odcinać rączki i nóżki kartom, nie wiedząc, że tak nie wypada. Ten bestialski czyn sprawił, że już druga karta została wyeliminowana z gry, lecz jednocześnie zajął jej uwagę na krótką chwilę, w której wojownik z toporem wykorzystał, by rozpocząć szarże w jej stronę. Był o metr, może półtora metra od niej i już zamierzał wykonać cięcie od góry, które - jeśli anarchistka nic nie zrobi - spadnie na nią w celu wyrządzenia jej ciału szkód na tyle dużych, że wyłączających jakiekolwiek funkcjonowanie.
    Opętaniec w tym czasie mógł wybrać gdzie chce się udać, przede wszystkim mogła jednak - jest to drobna sugestia mg - spostrzec zbliżającą się postać. Nie przypominała kart, lecz stąd trudno było rozpoznać kim dokładnie była. W dłoni trzymała coś okrągłego, sporych rozmiarów. Może piłkę? Jakiś zawodnik, grający w tutejszej lidze, który padł ofiarą tych wydarzeń? Był jeszcze zbyt daleko, by można było dokładnie to określić.
    _________________

    *****
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 7 Kwiecień 2015, 21:50   

    Była niemal zawiedziona, że z amputowanej kończyny nie trysnęła krew. Takie machanie bronią niczym nie różniło się od karczowania lasu. Szarpnęła i chude nóżka i rączka upadły na bruk. Nuda. No, o ile można tak powiedzieć w samym środku napęczniałej od adrenaliny akcji. Krew dudniła w uszach, płuca wołały o pogłębienie oddechu, a poszerzony kąt widzenia zanotował kolejną w jej kierunku szarżę.
    Topór. Uniesiony. Bieg. Blokada. Staw łokciowy. Nadgarstek.
    Nigdy nie lubiła zasadzek. Znaczy, prócz tych przygotowanych przez nią samą. Ale metr to wystarczająco dużo czasu i przestrzeni. Sprawnie cofnęła się do przeciwnika, tak, że niemal zderzyła się plecami z jego korpusem. Na łyżeczkę, ojoj. Wtedy też chwyciła dzierżącą topór rękę w nadgarstku oraz powyżej łokcia, a potem błyskawicznie ugięła kolana i spróbowała przerzucić przeciwnika przez swój bark, w przód. Cały czas trzymała sztywno jego rękę, by randomowo spadający topór nie dokończył przypadkiem tego, co zamierzała karta. Jeśli z tego powodu złamie jej rękę lub wyłamie ją z barku - och, jej, jak mi jest z tego powodu strasznie wszystko jedno.
    Gdyby się naszej Akrobatce udało, rzucony o płyty agresor powinien być nieco wstrząśnięty, szczególnie, że chwilę wcześniej również spadł z pewnej wysokości. Gdyby się dało, Soph chciałaby skorzystać ze sposobności i tej karcie także amputować nóżkę, a potem rękę - obie po tej samej stronie ciała. I może jeszcze jedną nogę, tak w kolanie. Asymetria zawsze ją fascynowała.
    A potem szybciutko sieknęłaby aerokinezą otoczenie, lekko, ze sobą w centrum kolistej fali, żeby odegnać ten nieznośny, siwy dym i cokolwiek zobaczyć.
    Jeśli karta znów coś odstawi i zupełnie nietaktownie nie da sobie poobcinać rączek i nóżek - odskok i próba zadziałania falą powietrza tak czy tak. Widoczność jest priorytetem - niemożliwe, by te karty były ostatnimi, a przecież to nie one są celem dziewcząt, tak jak i one nie są jedynymi walczącymi.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Kwiecień 2015, 23:12   

    Udało się! Udało się! Bogowie, UDAŁO SIĘ! Suuukces! Świętujmy rodacy ten cud niezamierzony! Jak ktoś chce to może nawet święto ustanowić z tej okazji, Sofia raczej protestować nie będzie. Co najwyżej się zawstydzi, no ale, zdarz się. Więc miejmy nadzieję tylko, że nie potłukła się zbytnio, gdy poleciała na łeb na szyję ku spotkaniu z podłożem wraz z przebitą kartą. Jak już nam wiadomo nie ma ona zbytniego szczęścia co do spotkań z tą częścią świata, więc... Nom.
    Jednak tym razem aż tak źle nie było. Udało jej się wylądować na wyprostowanych rękach i kolanach, aż tak się nie obijając, ani nie zdzierając nadmiaru skóry z kolan, jak to już kiedyś się jej zdarzyło...
    Chwilowy szok sprawił, że właściwie przestała się ruszać, wgapiając się w kartę, na której wylądowała. Zabiła... to coś. I była z tego powodu szczęśliwa. Usta wykrzywiły jej się w uśmiechu bardzo zdziwionej swoim zwycięstwem osoby a gdzieś w głowie zaświtała myśl, że może aż tak beznadziejna nie jest. W końcu jeszcze się wyrobi, na pewno.
    W końcu podniosła się niepewnie, by rozglądnąć się po otoczeniu. Nie wiedząc co właściwie robić dalej postanowiła wyciągnąć z ciała karty halabardę, by mieć ją na wszelki wypadek, choć posługiwać się nią zdecydowanie nie umiała. No ale lepiej mieć broń niż nie mieć, prawda? Dlatego to tym się zajęła i to postanowiła wykonać, zamiast lecieć na pomoc, której na pewno dać nie mogła.
    Didime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Maj 2015, 15:20   

    Mam już dość tej pieprzonej sytuacji- pomyślała dziewczyna, podnosząc się do pozycji stojącej.

    Wszyscy walczyli z przedziwnymi kartami, a kłęby dymu czy innego cholerstwa wcale nie pomagały w widoczności. Mają to do siebie walki w takich miejscach, że nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Mi osobiście jednak aż tak bardzo to nie przeszkadza.
    Za cel obrała sobie panienka opętaniec jak najszersze ogarnięcie otoczenia. Złe to mogło być podejście, ale chciała pomóc i koleżankom, i sobie jak najefektywniej bronić się przed atakującymi. Ociąganie Się nic nie da w tym momencie, więc szybki plan był wskazany, problem tylko, że go nie było, a cały czas nie mogą walczyć. Nie rozcinanie kart było ich celem, a znalezienie jakiś dziwnych panów w bieli, prawda?
    Didime spojrzała na walczącą z kartą Opal, i na podnoszącą się Fię.
    - Jestem przekonana, że to jej pierwsza zabita w życiu istota - powiedziała cicho sama do siebie, nawet prychając troszeczkę z uśmiechem. Tak urocza istota jaką jest Sofia nie wyglądała na kogoś, kto ucieka się do siłowych rozwiązań częściej niż do spokojnej rozmowy.
    Dobra, Didime, prawdopodobnie stałaś się światkiem jakiegoś ważnego momentu w życiu tej panienki, gratuluję. Joasia zaklaskała w dłonie na brawurową akcję dziewczyny i podeszła do niej i trzepnęła w ramię, nakierowując ją jednocześnie w stronę dziwnej postaci z piłką.
    - Jak myślisz, co to do cholery może być? WYdaje mi się, że nie jest to dzieciak z piłką i chyb... czy to nie jest dla ciebie za ciężkie? - powiedziała, patrząc na trzymaną przez nią halabardę.
    Mogę tylko przypuszczać, że kartu już pokonane, nadal przy pasie miały pirackie miecze, o których MG wspomniał kilka postów temu. Tracić przecież nie mieli ich jak, w końcu są martwi, dlatego Joanna chwyciła Sofię za rękę, nie chcąc spuszczać jej z oczu i pobiegła w stronę pierwszego napotkanego truchła karty. Paluszki od razu powędrowały, dobywając broni i szybko przekazując ją różowej panience.
    - Droga Sofio, to chyba będzie lepsze, no nie? - stwierdziła, wykrzesując z siebie nawet coś na kształt pogodnego uśmiechu. Wolna jej wola, niech wybiera co chce, byleby szybko.

    Postać na horyzoncie nie dawała jej spokoju. Nie przypominała karty, ale brak karcianego wyglądu nie kwalifikował jej automatycznie do sprzymierzeńców. Zmrużyła oczy, jakby chcąc widzieć lepiej.
    I rzeczywiście widziała, ale to było efektem magicznych zdolności Opal.
    - Opal, trzeba się ruszyć do przodu, bo to jak na razie syzyfowa praca! Jakiś pomysł, bo tych kart to może przybywać i przybywać - krzyknęła do niej, biegnąc z ciągniętą Zosieńką ku niej, gdy już się uporała z atakującą kartą.
    Znaleźć białych i powiedzieć dwa słowa. Tam Żuj, koniecznie zapisane lub powiedziane Dużymi Literami. Dwa słowa zaklęte w całej wypowiedzi, znaczące zupełnie coś od rzeczy, ale razem dające na całą wypowiedź zupełnie inne światło. To takie piękne.
    Ogarnąć te cholerne karty. Czy musiały się uwziąć akurat na nas? Nie ma innych? Znaleźć oficerów. Dlaczego ja, do cholery? I czekać na kolejne rozkazy.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 10 Maj 2015, 01:09   

    Didime już sięgała po broń przy pasie zabitej niedawno karty, kiedy jej dłoń została chwycona przez zimne i szorstkie ręce niedawno jeszcze nieżywego oponenta. Złapana karta jednak nim mogłaby wstać, czy też im zagrozić musiałaby albo podeprzeć się o szachmiejski bruk, albo dobyć miecza. To pierwsze było niemożliwe trzymając dziewczynę, a drugie wykluczone przez palce zaciśnięte na rękojeści miecza. Zawsze też mogła pomóc Sofia i dobić jednym ciosem przeciwnika, co umrzeć nie chciał.
    Była to właściwie niemal formalność, tak jak w wypadku Sophie, która odcinając nóżkę ujrzała, że nieprzytomna jeszcze przed chwilą karta ożyła, lecz już wkrótce wiła się na ziemi z jedną tylko ręką - niezdolna do stworzenia większego zagrożenia.

    Problemem był jednak mężczyzna, w którego niema dwóch metrach można było zauważyć zło w postaci różowych kucyków powtykanych w liczne kieszenie kamizelki i pomiędzy paskiem, a spodniami. Dodać jeszcze należy, że miał na sobie niebieską kamizelkę zdobioną naklejkami najróżniejszych kart. Im bardziej się zbliżał, tym żywsze były karty bez rączek i nóżek. Ponadto za nim szły kolejne karty, jednak krocząc najmniej trzy kroki za nim. Nekromanta był przez to odrobinę odsłonięty, biorąc pod uwagę, że poza dużego kija z pluszową głową kota z kreskami zamiast oczu, nie miał przy sobie żadnej broni.

    Właściwie każda z trójki mogła go zaatakować bezpośrednio lub przy użyciu mocy bądź na odległość. Możliwości było wiele, jednak czy było warto ryzykować szaleńczą szarże, gdy przeciwnik mógł się okazać tylko świrem, którego zły gust niemożliwie irytuje karty.

    Odsłaniając nieco bitewnej zamieci Sophie mogła zobaczyć, że jeden z żołnierzy Szachowych monarchów walczy właśnie z dwoma kartami całkiem blisko, lecz większość sojuszników leży już na ziemi i jeżeli szybko nie wymyślą jak się ukryć, mogą mieć na swojej głowie rzeszę kart, które będą czyhać na ich życie, niczym murloki wyglądające z brudnej głębiny polują na zdrowie psychiczne niewinnych wojowników, spacerujących po plażach.
    _________________

    *****
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 18 Maj 2015, 23:48   

    Tam do licha! Znaczy, tfu, Schedela. Zmęczyła się już brakiem własnej broni, upartością dziwnych przeciwników – spójrz no śliczna, właśnie zaczął się wić jakby wstawać chciał! Twoja zapobiegliwość jest godna podziwu – brakiem płynącej z wrogów krwi, nikłą efektywnością działań. A gdy Sophie zaczyna się irytować, Folly poczyna się cieszyć, bo za chwilę coś zostanie rozerwane na strzępy.
    Akrobatka nigdy nie należała do cierpliwych. Poukładanych, cichych, zblazowanych czy metodycznych – owszem. Jednak jeśli cokolwiek śmie iść niezgodnie z planem, który mu wytyczyła – Bugs postanawia przyspieszyć bieg zdarzeń. W dobrej woli, oczywiście. Bo jaki lepszy koniec mógłby spotkać rzecz lub osobę niż ten wyznaczony przez Szaloną Pożogę?
    Ta lekkomyślność może ją kiedyś wpędzić w kłopoty. No bo, pomyślmy, gdyby zaplanowała sobie kiedyś zamach na arystokratę, który wcale nie byłby tak winny jakim go widziała?
    Nie miało to dla niej większego znaczenia. Człowiek w tę czy w tę – odpowiedni czy jednak niewinny – postawiony wobec ofiar liczonych w setkach liczył się dla Cyrkowej tyle, co plamy krwi na jej sukni. Trudno.
    Nie chodzi o to, że Sophie nie dba o każde około-ludzkie istnienie. Jeśli jednak dowódca będzie się bał poświęcać i tracić ludzi – nie wygra. Stąd się wziął przydomek „Szalona”. Do „Ognistej” zaraz dojdziemy.
    – Tsk. – Na tyle się zdobyła, gdy powietrze zostało oczyszczone, pogrom obrońców ukazany, zaś prosty wniosek Opętanej wybrzmiał w zakurzonym powietrzu.
    Co oni, na żołnierzy werbują zwykłych Ludzi?
    Mnie nie pytaj Foll, ci idioci nie są pod moja komendą.

    Gdy po chwili dziewczęta zbliżyły się do siebie na niewielką odległość, zaczęła kolejno, po cichu, wydawać rozkazy. Jakby nic innego przez całe życie nie robiła. No, w gruncie rzeczy nie robiła. – Jestem chora od czekania. Jeanne, osłaniaj mnie. Sofio, widzimy teraz to samo. Założę na tamtego zbliżającego się błazna iluzję z ognia, która pozwoli go zgładzić. Aktywuj swoją blokadę i mów do mnie jeśli coś w otoczeniu się zmieni. Ja i Jeanne zrobimy to samo – dzięki temu nikt nie zdoła nas zaskoczyć mentalnie.
    Potem podeszła o dwa kroki przed towarzyszki, rozejrzała się uważnie, by zapamiętać pole bitwy, które ją otaczało i wyciągnęła przed siebie rękę, jakby chciała sięgnąć ku nekromancie.
    W tej chwili mężczyzna i najbliższe mu karty – jako że nakładki Sophie działają bardziej na obszar niż konkretne umysły – powinny ze zdziwieniem zarejestrować, że różowi towarzysze nekromanty wydostały się ze swoich bezpiecznych mocowań i właśnie unoszą się kołem wokół właściciela. Nieuchwytne, cofające się przy każdej próbie dotknięcia plunęły właśnie na nekromantę ogniem i płynną lawą, zalewając mu oczy, nozdrza, lica, klatkę piersiową, spływając na brzuch i lędźwie. Spalając w niegasnącym płomieniu twarz, z której można by go rozpoznać i pochłaniając krzyk. Karty z ubrania zaczęły się ostrymi krawędziami wżynać w pozostałe jeszcze na kościach ciało, a głowa kota oddzieliła się od kija i z szerokim uśmiechem ostrych, skapujących jadem ząbków wgryzła od góry w czaszkę.
    Dziewczęta obok niej nie mogły zauważyć jej działań, bo nie chciała mocą obejmować szerszego terenu, zachowując siły na ewentualną repetę. Co jedyne, to zobaczyć można było, o ile akcja się powiodła, wijący się korpus, przeraźliwy krzyk i rozległe, żywe rany tworzące się na skórze nekromanty, bo autosugestia mózgu to potężna rzecz. Temperatura ognia w umyśle mężczyzny była zatrważająco wysoka – wystarczająca by zginął szybko, bez niepotrzebnych męczarni, mniej niż w dwie minuty.
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿

    Didime
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2015, 16:22   

    Wiecie co to odruchy, moi państwo, prawda? To takie nieprzemyślane poczynania, przed których wykonaniem nawet najmniejsza myśl o nim nam nie przeleci.
    Włączanie światła na przykład. Nikt nie myśli przed włączeniem światła który przycisk to robi, po prostu. Klik i już.
    No właśnie. Dlatego w momencie gdy Didime została złapana za rękę, ją przeszedł dreszcz...obrzydzenia.
    Bez jakiegokolwiek zastanowienia puściła Zośkę, stanęła na karcie, przygniatając ją do ziemi, a sama zaczęła ciągnąć, a raczej- próbowała wyszarpać swoją rękę.
    Nie dawało to jednak większego lub mniejszego efektu, Jeanne zaczęła więc... po nim skakać, jakkolwiek, gdziekolwiek, nie zważając na to czy jej stopy wylądowały na głowie czy ręce, łamiąc kości lub co on tak ma lub po prostu aż puści. Jak popadnie. Co jeden skok dodając po jednej sylabie.
    - PUŚĆ-MNIE-TY-PO-JE-BA-NA-O-CHY-DNA-KAR-TO-DO-KUR-WY-NĘ-DZY-JA-PIER-DO-LE.
    Od początku było wiadome, że Didime w żadnym wypadku nie jest damą. Nikogo więc nie powinien zdziwić jej język, nie w takich warunkach.
    Gdy już jej działania uwolniły ją z uścisku, lub gdy Zośka po prostu jej z tym pomogła, pomasowała dłoń, dała miecz Sofii i bezceremonialnie splunęła z pogardą na kartę, dodając jeszcze pogardliwe spojrzenie i lekkiego kopniaka.
    - Dobra, chodźmy - powiedziała, po czym znów chwyciła ją za rękę, ciągnąc ją w stronę Sophie.
    Oczywiście że wysłuchała słów pani Opal! Oczywiście że zrozumiała tylko ,,Joaśka, osłaniaj mnie!''
    A skoro to zrozumiała, to mimo tego że to tylko mała część jej wypowiedzi, wyciągnęła miecz, gotowa osłaniać ją przed ewentualnymi zagrożeniami.
    Bo o to chodziło, prawda?
    Stała więc i patrzyła. To na Sophie i jej szalejącą dłoń, to na otoczenie, wypatrując nieproszonych kart, obdarowując je cięciem gdy jakaś podeszła i odcinając kończyny jak robiła to Sophie.
    Sofia
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Czerwiec 2015, 22:24   

    Udało się, nie udało się... Chwilowy napływ radości był chwilowy, a później nastała chęć zwymiotowania. Ughr... Zawsze odcinała się od myśli, że ktoś zginął z jej ręki lub przyczyny. Nienawidziła tego aspektu życia. Umieranie, walki - kto to niby wymyślił?! No ale mniejsza, mniejsza, zastanowimy się nad takimi kwestiami gdy już będziemy cali i bezpieczni, a wtedy Sofia na spokojnie znów wybuduje w swojej głowie gruby mur oddzielający ją od świadomości, że tak w sumie to to nie był pierwszy i najpewniej wcale nie ostatni raz. Przykre życie osoby długowiecznej.
    I przykre życie-nie-życie ruszającej się karty.
    Sofia pisnęła zaciskając dłonie mocniej na halabardzie i odskakując przy tym, co dało taki efekt, że owa broń w końcu się wyrwała z... ee... Ciała? Cóż... W każdym razie później, nawet nie zwracając uwagi na słowa Didime zachowała się jak przestraszona nastolatka chcąca zabić tego głupiego pająka co pojawił się znikąd - uderzyła na oślep, ale chyba w odpowiednim kierunku. Czyli w rączkę tuż przy karcianym ciele. Nawet jeśli jej nie ucięła do końca to co najmniej ją zadrasnęła, ale to niezbyt ważne, bo ciachała tak długo aż rączusia odpadła i tyle było z tego dobrego. To zdaje się nazywane jest paniką.
    Popatrzyła całkowicie spanikowana na swoje dzieło i pewnie patrzyłaby dalej, gdyby nie fakt, że biała wymieniła jej nieporęczną halabardę (do której jednak Fia zaczynała się przyzwyczajać...) na sensowniejszy miecz, pociągnęła ją i udały się w kierunku Sophie. Ton wysokiej dziewczyny i całkiem logiczne słowa podziałały na Sofię dość kojąco. Uspokoiła nerwy, wiedziała już co robić. Będzie robić za wsparcie. Znowu. Ale tylko do tego się nadawała, więc nie miała o to do nikogo żalu.
    Pokiwała poważnie głową robiąc to, co jej polecono. Przy okazji stanęła kilka kroków za nimi, całkowicie świadoma, że tak będzie lepiej. W sensie dla niej bezpieczniej (chyba) a reszcie wygodniej. O ile to tylko możliwe stanęła tak by mieć coś za plecami, coby ktoś się do niej bezpośrednio od tyłu nie zakradł. I by nie musieć obserwować całych trzystu sześćdziesięciu stopni. Więc ostatecznie stała jako to wystraszone dziewczę w czarno-białej sukience, z mieczem uniesionym w obu dłoniach i z rozbieganym spojrzeniem krążącym po okolicy w poszukiwaniu czegoś co nie powinno się znajdować. Oczywiście iluzji nie ujrzy, bo włączyła barierę, ale iluzje mają to na celu, że zazwyczaj coś ukrywają...
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 14 Lipiec 2015, 01:44   

    Ze względu na tak długi czas jaki upłynął od ostatniego postu (wywołany co prawda sesją i wyjazdem - a więc trudno jest przypisać mi odpowiedzialność za okoliczności) nietaktem byłoby wprowadzać dodatkowe utrudnienie jak utrata rączki czy nóżki, bądź posiadanie przez karcianego nekromantę blokady umysłu. Nie będę się więc skupiał na pustym afirmowaniu poczynań drużyny "mądrość" i pozwolę sobie zająć nowymi utrudnieniami, ten post poświęcając natomiast tylko zebraniu okoliczności, które mogą mieć znaczenia dla sprawy.

    Gdy nieprzytomne ciało ekscentrycznego nekromanty padło na ziemię, to choć dźwięk uderzenia o bruk został zagłuszony przez toczącą się wokół batalię, cała trójka dziewczyn poczuła nagłą zmianę. Dotąd walczące i niezłomne karty, poruszające się mimo ran w swych dziwnych ciałach, padły na ziemię. Nieruchomi przeciwnicy mogli zostać łatwo przebadani, czy też przeszukaniu - kto wie jakie skarby skrywa cały oddział, wraz z ich dowódcą. (Warto dodać, że tego można już pokroić i uzyskać krew. Co jest o tyle istotne, że jakbyśmy mieli jakieś wampiry, to możliwe, że zapewniłoby to bezpieczeństwo drużynie i zwiększyło siłę jednego z jej członków. No ale nie mamy. Więc nie jest to istotne. Wybaczcie.)

    Co istotne, choć nie od razu zauważalne, walka ustała. Grzmiały wciąż okrętowe armaty, to fakt, lecz nie słychać już szczęku oręża, wystrzałów, ni krzyków szachmiejskich gwardzistów, zmęczonych walką z wciąż na nowo powstającymi oponentami. Czarne sylwetki w białym dymie nie walczyły jak jeszcze chwilę wcześniej. Zniknęły też wszystkie te, które co raz wyłaniały się, by dołączyć do walki przeciwko naszym bohaterkom.

    Pozostało jedno tylko pytanie, na które na pewno bezbłędnie odpowiedzą nasze dwie mądrości i skrzydlata przyjaciółka.
    _________________

    *****
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 9