• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Stare, spróchniałe drzewo.
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 23 Luty 2013, 22:35   Stare, spróchniałe drzewo.

    Drzewa rosnące w Mrocznych Zaułkach są w większości w miarę zdrowe i wiele osób snuje różne historie na ich temat. Nikt nie wie, dlaczego są one pozbawione liści mimo ich kondycji. Podejrzewa się, że kiedyś ktoś rzucił na nie tajemniczy czar i tajemniczo wyrosły, straciły wszystkie liście i zatrzymały się w czasie. Jest jednak jedna roślina, która wyróżnia się zupełnie na tym terenie. Może czar je pominął? Stare, spróchniałe, umierające już drzewo, bardzo grube i rozrastające się na dwie strony w taki sposób, że spokojnie można się na nim rozsiąść i odpoczywać. Miast piąć się w górę, ono się rozrasta na boki. Dodatkowo jest strasznie zniszczone, widać, że brak światła sprawia, że ma ono problem z prawidłowym funkcjonowaniem.
    __________________
    Madeline zmęczona masą szalonych przygód w jej życiu, po dwuletnim omijaniu swego miejsca zamieszkania postanowiła tu przybyć, mimo strachu, że spotka tu kogoś z MORII i mimo zniechęcających myśli, że siostra może ją znaleźć. Nie odważyła się pójść do domu, mimo wszystko postanowiła powędrować do jej ulubionego drzewa, które było wyjątkowe. Jedni by powiedzieli, że jest brzydkie, okropne, nienadające się do niczego, dla niej zaś było to najlepsze z tych drzew, bo choć wydawało się popsute to dzięki niemu mogła odpoczywać, w zacienionym miejscu, w którym czuje się najlepiej ze wszystkich miejsc.
    Nie myślała ona o tym, że mimo wszystko drzewo znajduje się niedaleko jej mieszkania i każdy, kto ją wystarczająco dobrze zna, może ją tu znaleźć bez problemu. Na szczęście, a może i na nieszczęście, po tym świecie nie chodziło już zbyt wiele takich osób, większość zaginęła lub zginęła, lub też została zabita przez nią. O ile dobrze kojarzyła, na ten moment były tylko cztery istoty, które mogły ją znaleźć tutaj Hanabara, Pączuś, Tencio i jej siostra bliźniaczka, prócz tej ostatniej wszystkie pozostałe stworzenia były tutaj z Darkiś. Pluszowy Króliś leżał właśnie wygodnie, w jej do połowy otwartej torebce. Arlekin poskakiwał sobie gdzieś niedaleko, a Avi leciał tuż przy dziewczynie. Sama Madeline, w biszkoptowej sukience, czarnym płaszczyku na guziki, czarnychkozaczkach na obcasie oraz cielistych rajstopach i zestawie czapka, szalik, rękawiczki w czerwonym kolorze wędrowała w śniegu podśpiewując jakąś dość przygnębiającą piosenkę. Gdy tylko zobaczyła ruszyła w jego stronę i rozpaliła mały ogień. Płomyk szybko roztopił śnieg i osuszył drzewo, na którym ona sobie wygodnie usiadła, nie zważając na to czy się ubrudzi czy nie. Plecy oparła o jedno odejście drzewa, a nogi na drugim.
    Dziewczyna rozejrzała się wkoło, kiedyś ten obraz podnosił ją na duchu, teraz uczuła delikatne ukłucie w sercu. Zamknęła oczy i zaczęła myśleć, choć bardzo tego nie chciała. Po co ona tu w ogóle przybyła? Czego chciała od tego miejsca? Różne dziwne myśli same się cisnęły do głowy. Tęskniła strasznie za przyrodnim bratem, choć wcale nie chciała w to wierzyć, serce i tak bolało. Nie miała już siły wmawiać sobie, że nienawidzi Tyka, że chce go zranić. Wszystko zaczęło się komplikować, psuł się jej misterny plan. Bardzo chciała do niego pójść i znów się wypłakać w ramię, ale nie mogła. U brata był gość, a nie dość, że ona nie chciałaby się przyznać przed nim do tego wszystkiego, a co dopiero jeszcze przed tą kobietą, która przybyła i zajęła jej Brata długą rozmową?! Nieświadomie jej policzki zaczęły robić się wilgotne. Oj nienienie! Tym razem już tak nie będzie, nie będzie płakać, ona jest Dark! Wytarła szybko łzy i otworzyła oczy, ujrzała siedzącą na jej brzuchu Hanabarę.
    - Co się stało, Różyczko? - Spytał Madeline ptaszek.
    - Nic, nic, Hanaś, nie martw się - odpowiedziała cichutko Senna Maniaczka i uśmiechnęła się do swej towarzyszki. Jestem troszkę głodna - dodała szeptem.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Light
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Marzec 2013, 18:45   

    Light szła spokojnie lustrując swym wzrokiem jakąś księgę, którą trzymała w dłoni. Stary, dość zniszczony i cienki tom z paroma wypadającymi kartkami trzymała ona na wysokości swej twarzy. Jednak ktoś kto znał by ją z łatwością mógł by rozpoznać jej osobę. Lekki, taneczny krok tak delikatny, jakby unosiła się nad ziemią. Jasna, zwiewna suknia, biała jak mleko jedwabna skóra i błyszczące się jasno fioletowe włosy mogły należeć tylko do jednej tak zamyślonej osoby. Jednak kto tak naprawdę wiedział, kim jest ta kobieta? Mimo, że dużo osób kojarzyło jej postać z pojedynczymi zdarzeniami czy scenami, nikt nie wiedział, jaka jest, co lubi czy kogo nienawidzi. Może jednak i znalazło się parę osób znających jej przeszłość?
    Z pewnością jedną z takich osób była jej siostra bliźniaczka. Chociaż jedną z nielicznych rzeczy jaka je łączy jest właśnie data narodzin i oczywiście nazwisko. Gdyby nie ono to nikt raczej nie uwierzył by, że te dwie dziewczyny wiążą więzy krwi. W końcu oby dwie były jak światło i cień, tak bardzo różne jednak żyjące obok siebie.
    Dziewczyna pogrążona w lekturze, którą stanowiły jej dawne zapiski z jednych z pierwszych wizyt w tym świecie nagle zatrzymała się. Głos który dotarł do jej uszu od lat niezmienny i równie słodki dla ucha dziewczęcy głos. Jednak to właśnie tego głosu tak nie lubiła. Z biegiem lat powód nienawiści do tej osoby się zamazywała jednak samo uczucie pozostało żywe.
    Lunatyczka spokojnie i cicho zamknęła książkę i odwróciła się w stronę, skąd dobiegał głos. Dostrzegła parę metrów przed sobą zarys kobiecych pleców. Równie szczupłych jak te kilka lat temu, kiedy widziała ją po raz ostatni w swym życiu. Po chwili doszło do niej, że przecież są niedaleko jej domu. Mimo to do Lili nie chciało dojść, że ta osoba może posiadać coś takiego jak "przywiązanie" do jednego miejsca. Nie można tu tez oczywiście mówić o nazwaniu go domem. W oczach Light jej siostra zawsze pozostanie bezdusznym mordercą.
    -Witaj w domu siostrzyczko. Dawno cię tu nie widziałam.
    Ten na co dzień wesoły głos młodej damy, zamienił się w zimny, ostry ton. Stała tak wyprostowana jak struna wpatrując się w jej plecy.


    //wybacz, że dopiero teraz odpisuję.




    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 24 Marzec 2013, 21:12   

    Darkiś nie spodziewała się ani trochę, że ktoś może tu przyjść, zupełnie straciła czujność. Dlaczego? Ponieważ straciła na chwilę swój strach, jej psychoza przestała na chwil kilka ją dręczyć i podpowiadać, że zaraz ktoś ją zaatakuje, zabije, a ona nie będzie w stanie wykonywać dłużej ostatniego rozkazu, który wydała jej kobieta, która pomogła jej odbudować, choć odrobinę, życie po śmierci ukochanej matki. Czarna Róża nie żyła, ale jej ostatnie życzenie wciąż trwało, w niej, w Madeline Wind... Póki ona istnieje, w jej sercu będzie, nadal żywa, była Różyczka. Jej myśli na chwilę się zmieniły, coś pozwalało jej zapomnieć o lęku, coś sprawiało, że była bliżej ziemi. Wiedziała, że niedługo to wróci, wraz z nasileniem głodu. Niedługo będzie musiała poszukać posiłku, bo inaczej zwariuje zupełnie. Jednak teraz miast się bać śpiewała sobie, wpatrując się w swoją przyjaciółkę, Hanabarę.
    - Więc nie zdradzaj nikomu swych tajemnic, myśli skrytych... Nie ceń ludzi zbyt wysoko - łatwo możesz się przeliczyć. Ufaj sobie, swoim siłom, pozwól sobie wzlecieć w chmury. Daj z siebie wszystko. Co za trudne... wyślij poleconym do góry.
    Senna Maniaczka już nie pierwszy raz w swoim życiu wyśpiewywała tutaj piosenki swym barwnym, jakże delikatnym, jak na tak wredną istotę, głosem. Nikt jak do tej pory jej nie przerywał, ale oczywiście ktoś taki musiał się w końcu pojawić. Na początku nie słyszała nic, w końcu jednak pojawił się w tle odgłos, który sprawił, że na nowo zaczęła się bać. Niemalże niedosłyszalne, powoli stawiane, pełne gracji kroki trafiły do uszu Dark. Były tuż za nią. Czarna Róża aż wstrzymała oddech z przerażenia i w bezruchu czekała na kolejny ruch zbliżającej się istoty. Jeśli podejdzie zbyt blisko, niech nie oczekuje, że to przeżyje. Madeline nawet nie pomyśli, odwróci się i nim przyjrzy tej osobie, po prostu wymierzy w nią ostrze i pozbawi życia.
    Wtem do jej uszu trafiły ciche, spokojne i jakże zimne słowa. Teraz jej wątpliwości znikły, te kroki naprawdę należały do jej siostry. Wstała powoli z drzewa, otrzepała się ze śniegu i marszcząc brwi przymusiła się do uśmiechu. Miał to być uśmiech pogardy, wyszedł za to jakiś niezidentyfikowany grymas. Dziewczyna zacisnęła dłonie w pięści i drżącym głosem powiedziała:
    - Witaj, minęły lata od naszego ostatniego spotkania, Kochaniutka.
    Ligth nie mogła sobie wybrać gorszego momentu na spotkanie niż teraz. Dark wzięła głęboki wdech i zamknęła oczy. Zniknij, błagam. Gdy otworzyła powieki, okazało się, że jej życzenie niestety się nie spełniło. Stała przed nią jak najbardziej żywa siostra i nie wyglądało na to, by miała sobie pójść.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Light
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Maj 2013, 22:08   

    Dziewczyna patrzyła na jej poczynania bardzo uważnie. Czyżby jej siostra się bała? Niemożliwe, prędzej była by wściekła jednak coś nie pasowało Light w postawie czarnowłosej. Spokojnym krokiem szła przed siebie by zbliżyć się do siostry. Jej mięśnie dotychczas spięte rozluźniły się a oczy przybrały ten zwykły melancholijny blask.
    -Głos ci drży...
    W głosie słychać było zmartwienie o siostrę, czy jednak było prawdziwe czy udawane nie da się stwierdzić. Jakoś wściekłość na siostrę z niej uciekła, patrząc na nią zdawała jej się krucha i niewinna. Jednak wiedziała, że taka nie jest a przynajmniej bardzo dobrze udawała twardą i niepokonaną. Była jedną z tych osób, którym się nie powinno stawać na drodze dla własnego dobra.
    Były całkiem różne chociaż łączyło je naprawdę wiele, rodowód, trochę charakter i wyjątkowa uroda. Mimo, że całkiem różne obydwie były piękne na swój sposób, jednak nikt ich nie łączył przez ich wygląd. Były jak światło i mrok, mimo że różne żyją obok siebie.
    -Spokojnie nie przyszłam się zabijać nawzajem. Dawno cię tu nie było.
    Cóż była szczera, na tyle, że samą ją to zdziwiło. Mówiła spokojnie i lekko obojętnie przechylając głowę na bok, w lewą stronę. Było chłodno jednak jakoś tego nie odczuwała, była przyzwyczajona do chłodu, lubiła śnieg zdawał jej się czysty i delikatny jak nic na tym świecie. Nawet płynąca woda była brudna, a dobrzy ludzie dawno wymarli.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Styczeń 2014, 17:19   

    Maggie w sumie byłą zdenerwowana. Miała wykonać pewno zadanie, które pewnie do najłatwiejszych nie będzie należeć. Chciała z powrotem iść do MORII na stanowisko lekarza, jak to wcześniej było. Miała się spotkać z istotą magiczną, której lokalizacja była organizacja znana. Magg była kobietą, której nie przeszkadzało istnienie ras innych niżeli ludzka, jednakże... w MORII było coś, co ją ciągnęło. Chciała by wszystko poszło z gładka. Jednakże... miała pewne przemyślenia co do swojej misji. Czy byłaby w stanie porwać kogokolwiek? Przecież jest jedynie słabą Maggie, która stara się być dla wszystkich miła. Jednakże misja to misja, od górny rozkaz, który musiała wykonać. No dobrze.
    W ręku trzymała swoją parasolkę. Nie była ona taka zwyczajna, jakby się mogło wydawać. Ba! Była magiczna, tak samo jak jej kompas, dzięki któremu przeniosła się do Krainy Luster, a tak dokładnie nieopodal starego, spróchniałego drzewa. Bez problemu rozpoznała obiekt, który miała porwać i zaprowadzić do siedziby MORII. Nie chciała jednak robić tej istocie krzywdy.
    Podeszła powolnym krokiem do Light i dźgnęła ją w plecy szpicem od parasolki. Minę miała poważną. Maggie miała nadzieję, że odbędzie się bez większego rozlewu krwi czy czegoś tam. Dla jej samej by to niezbyt dobrze skończyło, a i dla Lunatyczki nie byłoby ciekawie, dlatego też chciała to załatwić jak najszybciej i mieć to z głowy.
    - Dzień dobry- powiedziała jedynie w stronę dziewczyny, gdy ta odwróci się w jej stronę.
    Light
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Styczeń 2014, 18:39   

    Cała ta sytuacja i napięcie zmroziło jej krew w żyłach. Obawiała się spotkania z siostrą, nie potrafiła zaprzeczyć temu, że przy niej mimowolnie napinała się jak struna i z rozwagą ważyła każde słowo. Jednak nie było też drugiej takiej istoty, której nieobecność w jej życiu stała się tak boleśnie odczuwalna. Z zazdrością spoglądała na rozchichotane i promienne twarze innych rodzeństw. Dlaczego one nie potrafiły żyć w ten sposób? Co je powstrzymywało? Powodów było wiele, ale na tą chwilę jak na złość, żaden nie chciał pojawić się jej myślach. Jedyne o czym teraz myślała to co powiedzieć, aby jej nie spłoszyć, nie zrazić i przekonać iż wziąć żywi nadzieję na to, że być może po raz pierwszy w życiu będą dla siebie siostrami. To by było zbyt piękne. Poza tym mowa tutaj o Dark, jej przerażającej siostrzyczce. Nie było mowy o melodramatycznym pojednaniu. Nie w ich przypadku. Chociaż... powiadają, że nadzieja jest matką głupców. Light przez całe swoje życie oddychała nadzieją. A skoro wiązało się to z byciem permanentnym głupkiem, trudno!
    - Bałam się tego spotkania. Powiedz mi... czy wszystko już między nami stracone? Powiedz mi szczerze, czy naprawdę nic dla Ciebie nie znaczę, Madeline?
    Wyrzuciła z siebie w końcu, ostatkami sił próbując powstrzymać napływający do oczu, gorący potok. O losie, czym sobie na to zasłużyła? Czy winiąc ją można było za jakby nie patrzeć, skrajnie ludzkie pragnienie? Za to, że najzwyczajniej w świecie chciała odzyskać swoją jedyną siostrę? Los inaczej pokierował ich życiem, jednak czy to nie one same były jego paniami? Tak bardzo chciała przestać z Nią walczyć. Karmiła się złudną nadzieją, że może kiedyś, może już niedługo... siostra sobie o niej przypomni. Była naiwna. Ale czy można było ją winić za pragnienie odzyskania najbliższej jej osoby? Załkała cichutko, pociągając lekko nosem i po raz kolejny z całych sił zatrzymując wzbierającą falę łez. Chciała się do niej zbliżyć, użyć słów, które w końcu by do Niej przemówiły! Jednak nie potrafiła. Była bezradna. Przez myśl przeszło jej, że przyjście tutaj było błędem i że tylko się oszukiwała wierząc, że być może w końcu pogodzi się z Dark. Chciała się wycofać, czmychnąć stąd czym prędzej. Jednak próba zrobienia kroku w tył zakończyła się nieprzyjemnym zetknięciem pleców na nieznany jej kształtem. Wstrzymała oddech, usiłując utrzymać ciało w pionie i szybkim ruchem odwrócić się na pięcie aby zlokalizować co też takiego targnęło się na jej pobolewający kręgosłup. Pierwszym co zauważyła, była wycelowana w nią parasolka.
    - Przestraszyłaś mnie! Wiesz, na przyszłość lepiej nie celuj w ludzi zbytnio niczym, to może być kiepski początek znajomości.
    Zauważyła, lekko pocierając obolały grzbiet i zaraz uśmiechnęła się do nowej towarzyszki, puszczając w niepamięć niefortunny początek ich znajomości. Poprawiła szybko nieco potargany sweterek i uniosła dłoń w przyjacielskim geście.
    - Na imię mam Light. A Ty?
    Spojrzała na kobietkę ufnie, bez cienia podejrzeń. W końcu Light była niesamowicie ufną i dobroduszną osobą, która prędzej uwierzyłaby w porwania ludzi przez UFO niż oskarżyła kogoś o niecne zamiary.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Styczeń 2014, 20:36   

    Może nie powinna tak dziewczyny zaskakiwać, jednakże to było jedyne, co jej przyszło do głowy, by zwrócić na siebie uwagę. Dźgnęła ją parasolką raz i czekała aż Light się obróci. Kiedy to zrobiła, na twarzy Magg pojawiło się zdziwienie. Dziewczyna wyglądała raczej na niewinną niczym aniołek, co MORIA mogłaby od niej chcieć? Nagle sobie uświadomiła jedną, bardzo ważną rzecz. Wcale nie musiała z nią walczyć, prawda? Wystarczyło użyć małego podstępu i wszystko będzie okej. Przekona ją, żeby z nią poszła i nie będzie musiała się martwić, że którakolwiek ze stron ucierpi. Teraz jednak musiała wymyślić odpowiednią bajeczkę, którą wcisnęłaby dziewczynie.
    - Przepraszam bardzo... ale to jest pilne!- powiedziała bardzo pewna siebie.- Muszę ci wszystko wytłumaczyć... ale nie tutaj- szepnęła tak, by dosłyszała to tylko Light.
    Mag chwyciła nagle dziewczynę za nadgarstek i zaczęła iść do przodu, ciągnąc dziewczynę za sobą. Miała wielką nadzieję, że plan, jaki sobie w głowie ułożyła, się powiedzie. Wzięła głęboki wdech i gdy były odpowiedni daleko od nieznajomej Maggie kobiety, powiedziała:
    - Nazywam się Maggie, możesz mi mówić Magg. Zostałam tu przysłana przez pewną kobietę, ale nie mogę ci zdradzić jej imienia... to bardzo tajne! Chce cię jednak ona poznać osobiście i dała mi za zadanie sprowadzić cię do naszej kryjówki. Musisz pójść ze mną!- powiedziała niemalże błagalnym tonem. Była z niej dobra aktoreczka, nie pokazywała po sobie że kłamie czy coś.- Szefowa mówiła, że to sprawa, która nie może czekać! Proszę, zgódź się!- poprosiła jeszcze raz i spojrzała na Light błagalnymi oczyma.
    Light
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Styczeń 2014, 17:11   

    Raz jeszcze zerknęła na siostrę, wpatrując się w nią niemal błagalnym wzrokiem. Musiała poznać odpowiedź na dręczące pytania i choć bała się jej odpowiedzi to mimo wszystko, musiała poznać prawdę. W myślach zaklinała ją na wszystko, aby dała jej chociaż jeszcze jedną, ostatnią szansę. Choć cichutki głosik w jej głowie podpowiadał, że to zaledwie złudna nadzieja.
    Odwróciła wzrok od siostry i bliżej przyjrzała nieznanej kobiecie. Nie wydawała się groźna. A idąc tropem rozumowania Light, sam ten fakt mógł świadczyć o tym,że mimo wszystko można jej zaufać. Winić za to można było jej naiwność, jednak czy ktoś wyglądający tak niepozornie i najwyraźniej znajdujący się w jakichś tarapatach mógł chcieć zrobić jej krzywdę?
    - Już dobrze, spokojnie. Odetchnij i powiedz mi co się... aaa, poczekaj!
    Nie zdążyła dokończyć czując, jak jej schwytany w mocnym uścisku nadgarstek pociąga za sobą całe jej ciało. Mogła się wyrwać, jednak kobieta wyglądała jakby naprawdę czegoś się obawiała, a w jej myślach nieubłaganie odezwał się instynkt bohaterki. Chciała jej pomóc. Jednak wszystko to, o czym mówiła brzmiało strasznie tajemniczo. Kobieta, której imienia nie mogła zdradzić, tajemna kryjówka, tajna sprawa, której nie mogła zdradzić... o co w tym wszystkim chodziło? Chociaż instynkt samozachowawczy podpowiadał jej, że cała ta sytuacja jest całkiem podejrzana, inna strona jej osobowości wzięła górę.
    - Daj mi chwilę... pomogę Ci, oczywiście, że tak ale zdradź mi proszę o jaką sprawę chodzi.
    Odpowiedziała szybko i chwyciła za ramiona dziewczynę, usiłując jakoś ją uspokoić. Była wyraźnie wzburzona, nie wiedziała czym ale była gotowa pomóc tej zlęknionej istocie.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Styczeń 2014, 15:14   

    Wszystko szło gładko i przyjemnie, bez większych problemów. Maggie się nawet dziwiła, że aż tak łatwo jej to poszło, dlatego zaczęła podejrzewać. Jednakże szybko odrzuciła od siebie tą myśl. Nie miała powodów do jakichkolwiek obaw. Spoglądała cały czas na Light przerażonym wzrokiem. Jakim cudem udało się ją tak przekonać? Przecież nawet Mag nie uwierzyłaby w te historyjkę, którą teraz dziewczynie sprzedała. Light musiała być naprawdę bardzo łatwowierna, ale to nic. Dla samej Maggie to było tylko ułatwienie zadania no i na dodatek nie będzie musiała się męczyć walką i mogła wszystko załatwić pokojowo. Magg to medyk, nie zabójca.
    - Moja szefowa powiedziała mi, że pilnie potrzebujemy klucznika. Jesteś nim, prawda? Tak mi powiedziała, że cię tutaj znajdę! Nie wyjawiła dokładnie o co chodzi, ale powiedziała, że jedynie klucznik może temu zadaniu sprostać! - powiedziała, oddychała ciężko. Na jej twarzy pojawiło się zmęczenie i tym razem nie udawane. Jednakże Maggie postanowiła to wykorzystać. Ze swojej torby wyciągnęła lekarstwa, które wysypała na rękę. Kilka różnych tabletek. Połknęła je, a potem popiła wodą.- Powiedz, czy ze mną pójdziesz? To bardzo ważne! Długo nie...- zaczęła kaszleć- Tak albo nie!
    Aptekarka postawiła Light w dość niezręcznej sytuacji, ponieważ kazała jej zdecydować pod wpływem impulsu. Miała nadzieję, że to wystarczy, by dziewczyna się zgodziła. Wtedy weźmie ją za rękę i po prostu za pomocą Bursztynowego Kompasu przeniesie siebie i Light do budynku MORII, a jak nie to będzie starała się ją przekonywać dalej.

    //Jak się zgodzi napisz po prostu zt x2, a jak nie to nadal Magg będzie przekonywać Light. Wybacz, że tak czekałaś na posta długo.
    Light
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Styczeń 2014, 18:32   

    Czy była w istocie tak bardzo łatwowierna? Można powiedzieć, że naiwnie łudziła się iż każda istota, nawet ta koszmarnie zła, dopuszczająca się przerażających grzechów posiadała w głębi siebie tą maleńką, ukrytą cząstkę dobra. Nie wierzyła, że na tym świecie istnieją osoby, które są absolutnie złe, ani absolutnie dobre. Każdy miał swoją jasną i ciemną stronę i choć czasami równowaga pomiędzy nimi bywała zaburzona, to przekornie i ufnie wierzyła, iż sumienie zawsze zabierze ostateczny głos. Wierzyła w odkupienie. Wierzyła też w przebaczenie. Dlatego też nadal tutaj trwała, spoglądając na swoją piękną i okrutną siostrę... czekając na ten nieuchronny moment, który tak bardzo chciała odwlec. Czekała na odrzucenie. Ta myśl sprawiła, że dziewczyna zadrżała, nieuprzejmie ignorując kobietę, która przecież niemal błagała ją o pomoc. Spojrzała na Maggie spłoszonym wzrokiem, usiłując pojąć jej wzburzenie. Co takiego musiało się stać, że kobieta wyglądała na tak poruszoną?
    - Już dobrze, tak, wszystko się zgadza i... w istocie jestem klucznikiem. Skąd Twoja szefowa o tym wie? Czyżby mnie znała?
    W myślach starała sobie przypomnieć wszystkie istoty, z którymi miała okazje się zetknąć, którym pomogła i nierzadko ratowała z opresji. Tak jak teraz biedną Maggie. Mimowolnie spojrzała jak zażywa sporą garść tabletek i delikatnie ujęła jej ramiona, próbując wesprzeć wyraźnie wycieńczoną dziewczynę. Czy przez kogoś tak wątłego mogły przemawiać złe intencje? Nie, to niemożliwe.
    - Wyglądasz na bardzo słabą, dobrze się czujesz? Tak, tak, chodźmy prędko, ale obiecaj mi, że kiedy już będziemy na miejscu opowiesz mi co Ci dolega i pozwolisz sobie pomóc.
    Wydusiła z siebie, patrząc dziewczynie w oczy i powoli ruszając w kierunku, który wskazała. To był impuls. Nieprzemyślana do końca decyzja, jednak obrót sytuacji ją do tego zmusił. Nie byłaby w stanie pozostawić dziewczynę samej sobie. Chciała jej pomóc, tej chorowitej osóbce, która z pewnością nie miała złych zamiarów... prawda?
    Odwróciła się, zerkając przez ramię na swoją siostrę i zadając sobie pytanie, czy gdyby faktycznie była w niebezpieczeństwie... czy pomogłaby jej? Westchnęła w zamyśleniu, podążając w końcu za Maggie.

    // z/tx2
     



    Sztukmistrz

    Anarchs: Przywódczyni Rebelii
    Godność: Sophie "Opal" Bugs / Esmé de Chardonnay
    Wiek: gdy ukrywa arogancję, wygląda na nastolatkę.
    Lubi: suszone owoce i nowe moce
    Nie lubi: niekompetencji i braku kontroli | czekolady i deszczu
    Wzrost / waga: 1,80m bez obcasów / 65kg
    Aktualny ubiór: Dopasowana burgundowa suknia o długich rękawach - spódnica opadająca do kostek składa się z szerokich, niemal prześwitujących pasów koronek. Na ramionach etola z futra lodowego lisa, dodatkowo rękawiczki, a na nich pierścienie. Pantofle na wysokim, masywnym obcasie widoczne są spod spódnicy. Kreska na oku, dopasowany do cery puder oraz koralowa szminka. Włosy splecione w koronę, nad karkiem szkarłatna brosza spinająca warkocze.
    Znaki szczególne: palce o czterech stawach; wytatuowane imię na miękkiej części prawego nadgarstka
    Zawód: oficjalnie sekretarz arcyksięcia
    Pod ręką: skórzana aktówka, parasolka oraz Artefakty
    Bestia: Likyus z rdzawą gwiazdą na pysku (Orem), jadowicie zielony Avi (Verde), Alam (Riehl) o grzbiecie pełnym czarnych magnolii
    Nagrody: Bolerko-niewidko, Krwawa Broszka, Cukrowe Berło, Maska Tysiąca Twarzy, Bursztynowy kompas
    Stan zdrowia: z tkliwą raną postrzałową w mięśniu dwugłowym lewego ramienia
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Mistrz Gry | Odkrywca Drugiej Strony Lustra
    Dołączyła: 28 Cze 2012
    Posty: 558
    Wysłany: 27 Styczeń 2014, 00:04   

    Spomiędzy drzew - gdy tylko dwie postaci zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - wyszła młoda dziewczyna ubrana w prosty, wełniany płaszcz i granatowy szalik. Włosy z braku czapki były rozpuszczone, choć to może jej nieobecność była spowodowana tamtym. Twarz niemal pospolita, o szpiczastym podbródku, jednakże najbardziej charakterystyczne były oczy: lazurowe, na pierwszy rzut oka równie zwykłe co i reszta postaci. Kiedy jednak się w nie spojrzało, mieszanka arogancji i zagubienia, żalu i niezbyt zdrowej radości, uporu i smutku wypalała się w pamięci powodując, że następnym razem nie pomylisz jej z nikim innym.
    - Czarna Różo - skinęła jej z dalsza głową. Obecnie Stowarzyszenie nie było celem Anarchs. Jeśli nie będą sprawiać kłopotów - w ogóle nie będzie. Na celowniku była jak na razie MORIA.
    Nietrudno było skojarzyć zwierzęta przebywające z przywódczynią SCR z tymi tutaj, w towarzystwie tej dziewczyny. Sophie była jednak zaskoczona, że koniec końców wygląda ona tak młodo, i że trafiła na tę niecodzienną sytuację, gdy Czarna Róża zdejmuje swoją maskę. Zaś dzięki słowom jasnowłosej, jej siostry, poznała też skrzętnie skrywane personalia.
    - Jeśli nie chcesz, by ta osoba trafiła w niepowołane ręce - specjalnie nie ujęła wypowiedzi tak, by dziewczyna poczuła się zagrożona jakimikolwiek powiązaniami z tamtą - chyba powinnaś coś zrobić. Nie wiem kim była ta druga, ale jakiś czas temu odnotowano niezdrowe poruszenie w okolicy siedziby MORII.
    Odwróciła się, gotowa by odejść, jednak dodała jeszcze przez ramię:
    - Choć to pewnie już wiesz.
    Adieu. Wyjawiać powodu przebywania w tym miejscu jednak nie było potrzeby.

    [zt]
    _________________



    Inspiracje ubraniowe: 🌾 + 🌹 + 🌿





    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 9 Marzec 2014, 01:00   

    Dark totalnie wszystko zaślepiło. Patrzyła z tępym wyrazem twarzy na całą sylwetkę swej siostry. Chciała mieć jeszcze jednego sprzymierzeńca, chciała mieć coraz więcej osób, które przytuliłyby ją i pomogły jej powstrzymać strach. Jednak nie... Dobrze wiedziała, że nie jest w stanie za nic chociażby zrozumieć, a co dopiero zaufać i pokochać Light. Gdy tylko na nią patrzyła widziała umierającą matkę, widziała ojca, którego nienawidziła. Słyszała wykrzyczane przez Liliane słowa, że matka i tak nie zasługiwała na życie, a ojcu nigdy nie dorastała do pięt. Pamięta ich walkę wtedy i jak po niej biegła zraniona przed siebie do utraty przytomności. Wszystko mogłaby wybaczyć siostrze... WSZYSTKO prócz obrazy jej ukochanej rodzicielki. Gdyby Light chciała zdobyć, choć szacunek ze strony Panienki Cień, musiałaby wyrzec się przy niej miłości do ojca i przyznać, że matka była najwspanialszą osobą na świecie. Robiąc to musiałaby jeszcze rzucić Sennej Maniaczce salwę pokłonów i przyznać, że myliła się przez te wszystkie lata. Milczała długo, w końcu wydała z siebie krótkie:
    - Skoro nie przyszłaś się zabijać to zniknij mi z oczu, póki nie dam ci wyboru...
    Wcale nie chciała walki, nie planowała jednak wyjść na słabą. Na kolejne z pytań nie odpowiedziała. Nie tylko dlatego, że nie wiedziała jak, ale też z powodu nagłego pojawienia się intruza. Maggie miała szczęście, że wszystko potoczyło się tak szybko i że wyzwoliła Madeline z niepotrzebnych pytań, bo w innym wypadku by zginęła. Teraz nie mała na to siły. Gdy siostra na nią spojrzała po raz ostatni, Madi odwróciła wzrok, nie odpowie jej ani słowem w obecności innej osoby.
    I wtedy obie dziewczyny zniknęły, a panienka Wind została sama, przynajmniej tak jej się wydawało. Gdy tylko pojawiła się Sophie Dark spięła się trochę, jednak nie wykonała żadnego ruchu. Spojrzała na nieznajomą z lekką pogardą. Domyśliła się, że przez głupotę Liliane, jak zwykle, coś, co nie miało wyjść na jaw jednak wyszło. Pozostawała jej nadzieja, że Sophie nie wykorzysta tego przeciwko niej. Z resztą teraz było jej wszystko jedno, musiała wrócić do siedziby SCR i zrobić coś dalej ze swoim życiem. Gdy Przywódczyni Rebelii odeszła ona wydusiła z siebie krótkie:
    - Nie obchodzi mnie los Light... Nie obchodzi mnie los nikogo... Ale członkowie MORII niedługo zginą... czekam na pretekst do walki z nimi...
    Przeklęła pod nosem i wraz ze swoimi towarzyszami znikła w cieniu zostawiając po sobie słodki zapach jej perfum i cichutką, coraz bardziej wygasającą pieśń:
    - Więc nie zdradzaj nikomu swych tajemnic, myśli skrytych... Nie ceń ludzi zbyt wysoko - łatwo możesz się przeliczyć. Ufaj sobie, swoim siłom, pozwól sobie wzlecieć w chmury. Daj z siebie wszystko. Co za trudne... wyślij poleconym do góry.
    <zt>
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Czerwiec 2014, 17:58   

    Ręką lewą zaczepił o konar drzewa, kiedy zmusił się do przystanięcia - ciągle słyszał swój oddech, ale nie rozumiał, czemu jest aż tak płytki. Zresztą, to nie była jedyna rzecz, nad którą Duma się zastanawiał - właściwie rzeczy do przemyśleń natenczas było zbyt wiele, a pierwszą i najważniejszą było to, jak się tutaj znalazł. A nie chciał się bawić w detektywa, bo nigdy mu to nie wychodziło - chociaż miał pewną poszlakę i był nią palący ból w kolanie i ciężkość ruchów, z jaką musiał się zmagać podczas biegu tutaj. Przed czym uciekał? Dlaczego uciekał? Co go goniło?
    Palce zacisnęły się mocniej na drzewie, decydując, że były rzeczą bardziej stabilną niż jego nogi w tym czasie. Oparł się i usiłował odtworzyć bieg wypadków - ucieczka, krzyk, spadek. Ucieczka - ją pamiętał nawet wyraźnie, ale nie do końca orientował się w tym, przed czym uciekał... a zazwyczaj był tego świadomy. Wziął wdech i wydech - krzyk. Czyj był ten krzyk? Na pewno to taka kolejność, jaką obrał na początku? Nie. Coś tu jest nie tak. Trzydzieści pięć. Trzydzieści pięć. Trzydzieści... pięć? Głowa opadła, dotknął brodą miejsca pomiędzy obojczykami. Iskra. Eva. Eva. Iskra... Łomotnął głową o pień i osunął się na ziemię, najwidoczniej zbyt zmęczony, żeby ustać na ziemi. Odgarnął włosy z czoła i obrzucił spojrzeniem swój ubiór - prosta, biała i stanowczo za duża koszulka gdzieniegdzie zaplamiona została przez ziemię, co wcale go nie zdziwiło, biorąc pod uwagę jego spektakularną, jakże krótką walkę z grawitacją. Z czarnymi szortami nie było lepiej, ale też nie narzekał - mogło być gorzej. Mógł zostać na górze, jak ona.
    Dlaczego pobiegł, zapominając o niej? Dlaczego on... Nie pomógł jej? Dlaczego nie pamiętał samej ucieczki? Wiesz, co się teraz stanie?
    Teraz zeżre cię poczucie sumienia. Teraz zeżrą cię także nerwy, bo nie wiesz, co się z nią dzieje. A na dodatek zżerać cię będzie ciekawość, bo nie przyjdzie ci zobaczyć jej tatuażu przez następnie kilka dni, dopóki jej nie odnajdziesz. Ponadto... Pamiętasz? Miałeś zniknąć.
    Nie.
    Niekoniecznie w taki sposób.
    Na razie zamknij oczy i odpoczywaj.
    Tego też nie da się zrobić, co?
    Villion
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Czerwiec 2014, 20:05   

    Wolność, którą dostałyśmy jakiś czas temu jako nagroda od zdradliwej matki losu biła nas teraz po twarzy za każdym razem kiedy odczuwałyśmy w naszym czarnym wnętrzu uczucie, którego nie powinno tam być. Próbowałyśmy stawiać mu niemały opór kiedy to błądziłyśmy skradając się pośród ciemnych lasów Krainy Luster, jednak nawet jeśli na krótki czas znikało, to powracało w nasze objęcia z dwojoną siłą kąsając naszą pogmatwaną jaźń jakby chciało się pożywić szczątkami które z nas pozostały.
    Ów upartym uczuciem była samotność. Zawsze marzyłyśmy o wolności, a kiedy marzenie stało się rzeczywistością zapomniałyśmy, że jesteśmy istotą pożądającą uwagi innej żywej kreatury. Nie była to nasza wina. Nigdy nawet tak nie pomyślałyśmy. Była to wina człowieka który nas stworzył. Zbytnio przyzwyczaił nas do swojego towarzystwa. Śmiał nas uzależnić, niczym psa od smakołyków.
    Poczułyśmy wściekłość, która wpełzła cicho do naszego umysłu pragnąc nam towarzyszyć w przemierzaniu bezkresnych ziem Krainy. Pragnęłyśmy oddalić naszą jaźń od intruza i skupić się na marszu, na naszych bosych stopach nie czujących wilgotnego podłoża i ziemi, która się do nich przyczepiała z każdym krokiem.
    W pewnym momencie ziemia zmieniła się na nierówne kafelki, a drzewa na początek zniszczonych ścian.
    Zatrzymałyśmy się z wielką irytacją uznając, że zagłębiłyśmy się w walce z samotnością tak bardzo, że nawet nie zauważyłyśmy wyjścia z lasu wprost w gąszcz ślepych zaułków jakiegoś starego miasta.
    Odwróciłyśmy się z niechęcią dotykając krańcami naszych bandaży niektórych ze ścian. Postanowiłyśmy omijać miejsca takie jak te już dawno temu. Życie w lesie jakie prowadzimy bardzo nam się podoba, a uczucia, które czasami nas ogarniają są tylko bezsensownymi człowieczymi odruchami, a my nie jesteśmy człowiekiem.
    Zatrzymałyśmy się na chwilę słysząc czyjeś ciche kroki. Przez krótki moment chciałyśmy je zignorować, jednak stały się tak namolne iż przylgnęłyśmy do jednej z popękanych ścian i wychyliłyśmy się w stronę ów niespodziewanego hałasu przyglądając się jego twórcy z irytacją w naszych czerwonych oczach.
    Ujrzałyśmy człowieczka. Mało tego. Ów człowieczek człapał kulejąc lekko i głośno oddychając, jakby przed chwilą bardzo szybko biegł. Jego orientacja w terenie wydała nam się zagłuszona przez myśli, zupełnie jak nasza jakąś chwilę temu.
    Przeszłyśmy z jednego zaułka do drugiego podążając jego śladem i przypatrując się mu niczym małej ofierze. Przypomniał nam się biały króliczek, którego śledziłyśmy i zamordowałyśmy jakiś czas temu, chociaż nasze ciało wcale nie potrzebuje jedzenia.
    Zastanowiłyśmy się przez chwilę czemu to zrobiłyśmy, jednak człowieczyna odwrócił naszą uwagę zahaczając o wielkie stare i spróchniałe już drzewo, tym samym przerywając swój ciekawy, lekko paniczny marsz.
    Zastygłyśmy na chwilę obserwując okolicę i zastanawiając się nad konsekwencjami naszego wyjścia na ów otwartą przestrzeń, jednak nasze głupie uzależnienie kazało nam zrobić pierwszy krok w kierunku drzewa. Następnie zrobiłyśmy kolejny i kolejny zatracając się po chwili w ich ilości.
    Przymknęłyśmy nasze oczy, które zmieniły kolor na jasnozielony i chwyciłyśmy parę kosmyków jasnych włosów, które przebrzydły wiatr zagnał aż na naszą obwiniętą bandażem twarz. Przebrzydły wiatr również porwał nam w taniec nasze stare, poplamione ponczo odsłaniając kawałek naszego nienaturalnie błyszczącego ciała obwiniętego tu i ówdzie bandażami.
    Okrążyłyśmy bezpiecznie drzewo. Starałyśmy poruszać się na tyle cicho i spokojnie aby człowieczyna nie zauważył naszej obecności. Chciałyśmy się znaleźć przed nim, aby spojrzeć na jego twarz i ocenić, czy jego szczęka jest coś warta.
    Nasze bose, brudne stopy szybko poruszały się wśród korzeni drzewa. Zatrzymałyśmy się tuż przed pogrążonym w myślach człowieczyną zaglądając mu w twarz i oceniając jego żuchwę. Jednak człowieczyna utrudnił nam ocenę jej przydatności pochylając twarz w kierunku drzewa, dlatego wyciągnęłyśmy rękę w górę, co spowodowało podniesienie poncza i odsłonięcie naszego brzucha wraz z marionetkową bezpłciowością, i skierowałyśmy ją w stronę jego twarzy.
    -Gdybyś mógł…Choć na chwilę pokazać mi swą twarz w całej okazałości…Byłabym ci bardzo wdzięczna.
    Przybliżyłyśmy ukryte pod bandażami palce jeszcze bliżej człowieczyny praktycznie go dotykając, czując jego ciepło w swoich martwych dłoniach, co napełniło nasze puste ciało uczuciem ekscytacji, jednak nie odważyłyśmy się go dotknąć Prawdopodobnie nasze nagłe pojawienie się lekko go przestraszy. W końcu zdawałyśmy sobie sprawę z naszego wyglądu. Jedyną rzeczą przez którą się tu znalazłyśmy była jego szczęka i nasze pragnienie posiadania takowe. Posiadania pięknej pasującej do nas szczęki, zamiast tej żałosnej czarnej dziury w naszej twarzy.
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Czerwiec 2014, 21:53   

    Wszystko przecież było tak pięknie zaplanowane... W tym filmie, którego scenariusz na szybko wymyślił Duma, miał po dłuższej chwili opierania czoła o pień wziąć się w garść - miał zobaczyć siebie z przeszłości, dotąd uciekającego przed trudnymi życiowymi decyzjami, bawiącego się ludźmi i postaciami, nieprzejmującego się niczym i dbającym tylko o czubek swojego nosa... A potem zrozumieć, jak bardzo złe to było. I zrozumieć, że w obliczu kłopotów, które spotkały tamtą rudą złośnicę, powinien pomóc stawić jej czoła. Powinien zawrócić i zgubić się w lesie, szukając drogi, którą szybko by odnalazł, wiedziony instynktem lub fragmentem zamglonego wspomnienia... I bohatersko zjawić się w środku walki, którą na pewno przegrywała (tak, jasne, wmawiaj sobie) dziewczyna. Miałby przy sobie dwa nowiuteńkie rewolwery i z łatwością zgładziłby trzydziestkę przeciwników. Stawiłby czoła ich szefowi, po czym...
    - O k*rwa. - drgnął gwałtownie, kiedy zahaczył obandażowaną rękę dziewczyny spojrzeniem. Dziewczyny, której wcale nie było tutaj przed kilkoma sekundami, rękę, która wisiała stanowczo zbyt blisko jego twarzy, a fakt, że była obandażowana podwajał emocję Dumy, która bardzo zgrabnie wypadła z jego ust, nieprzejęta zbytnio nietaktownym podsumowaniem tego, co ujrzał. W końcu k*rwa to nie była, prawda? Prawda? A potem ten głos... Uniósł zielonkawe oczy i spotkał się z podobnymi sobie, najwyraźniej nieprzejęty prośbą i całkiem otwarcie dzieląc się z nią swoją twarzą - a co tam. Jesteś nazbyt uprzejmy dla osoby, która wyskoczyła znikąd i zadała to pytanie, zdajesz sobie z tego sprawę? Wstał z niejakim trudem, czując, że kolano nie jest zbytnio zadowolone z takiego obrotu sprawy i stanął naprzeciw niej, obrzucając ją spojrzeniem - bandaże, ponczo, bandaże, włosy... Nie wyglądało to dobrze. Ale to była Kraina Luster, a nie twoje osiedle. Tutaj wszystko wygląda fantastycznie i nierealnie. Wszystko poza tobą - kolejny dowód na to, że tutaj nie należysz. Właściwie... ojciec niejako ci pomógł - pośród dziwadeł byłbyś przeciętnym Dumą, a tak w świecie ludzi robiłeś... no, co najmniej furorę. Więc... po co tutaj wracałeś?
    Odsunął się o krok i przekrzywił lekko głowę.
    - Przecież to całkiem normalne, że pokazuję tobie swoją twarz. Dlaczego miałabyś być za to wdzięczna? - jak na ciebie - wyjątkowo przytomne pytanie. No i nie zwróciłeś uwagi na bandaże - zachowałeś sobie to pytanie na później, czy naprawdę chcesz pominąć tę kwestię? A może po prostu nie do końca to poczułeś? Nie, nie pytaj się 'co'. Powinieneś się domyślić.
    No tak. To wychodzi ci jeszcze gorzej niż ucieczka. Szczególnie... ta ostatnia.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 10