• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Apteka/ Dom Maggie
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Listopad 2012, 21:57   Apteka/ Dom Maggie

      Jest to największa apteka w całym mieście. Znajdziesz każdego rodzaju, nawet na zamówienie. Właścicielką jest pani Maggie, która mieszka nad swoją "firmą". Ceny są tu niskie, jak tylko się da, jednakże nie oznacza to, że leki tutaj są tańsze o kilkanaście zloty niż w innych aptekach. Rożnica wynosi maksimum dziesięć złoty, ale i tak zawsze coś. Za kasą zazwyczaj stoi pani Mag, chociaż ostatnio została zatrudniona nowa pracownica, która pomaga swojej pracodawczyni bardzo sumiennie.
      Jeżeli chodzi o mieszkanie aptekarki jest ono raczej małe i skromne. Trzy pokoje z kuchnią i łazienką. Wszystko bardzo surowe, słabo umeblowane. Są jedynie rzeczy najpotrzebniejsze.


    Maggie wydostała się z Krainy Luster bez problemów. Miała Bursztynowy Kompas, dzięki któremu mogła bez problemu poruszać się po magicznych światach. Automatycznie, kiedy znalazła się w świecie ludzi, spojrzała na komórkę i sprawdziła, czy przypadkiem Andre nie napisał. Ale było cicho. Chciałaby zadzwonić, ale nie ma jego numeru. Westchnęła ciężko. Będzie musiała o nim zapomnieć. A polubiła tego chłopaka, musi to przyznać. Jednakże ostatni raz widziała go na koncercie i nawet wtedy potraktował ją jak dziecko. Była na niego zła, ale już jej przeszło. I tak musiała przestać żyć nadzieją, że kiedyś jeszcze napisze, czy zadzwoni. Sebastian jest zamkniętym rozdziałem w jej życiu. Tak samo mieszkanie u Azazela. Nie chciała tam wracać, woli swoje skromne mieszkanko. I aptekę. Ostatnio całą robotę zrzucała na Ingę, która pracowała dzielnie. Da jej w tym miesiącu większą premię za to, że się tak stara. Kiedy stanęła w drzwiach, n ustach młodej dziewczyny, która dopiero co skończyła studia, pojawił się uśmiech i przywitała ją gorąco. Maggie skinęła głową i powiedziała, żeby zrobiła sobie parę dni wolnego, bo zasłużyła. Inga się ucieszyła, podziękowała i już jej nie było. Mag usiadła za ladą i czekała na klientów. Pojawiło się zaledwie parę staruszek, które kupowały leki na serce, cukrzycę i nadciśnienie. Nic szczególnego, typowe problemy ludzi w podeszłym wieku.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2012, 10:49   

    Dzień jak co dzień, Agapit skończył swoją zmianę przed godziną 13, dzięki czemu mógł wcześniej wrócić do domu. Po drodze postanowił wstąpić jeszcze do Maggie, której nie widział już kilka sporych dni i martwił się o nią, co było przecież zrozumiałe w sytuacji, jakiej się znajdowała. Jego myśli były teraz podzielone między dwie osoby, dwie kobiety konkretniej : wspomnianą chwilę wcześniej aptekarkę oraz ćpunkę, z którą połączyły go głębsze relacje.
    Nie potrafił do końca stwierdzić, dlaczego postanowił zaangażować się w obie znajomości i spróbować umilić czas swoją obecnością, zyskując dzięki temu dwie ważne dla siebie osoby. Nie rozumiał tego i miał nadzieję, że nie rozczaruje się zbyt szybko ich postawami. Rozum funkcjonował już prawidłowo i nie pozwalał mu na zbytnie bujanie w obłokach, przez co podsyłał obrazy naćpanej Belindy w jakiejś melinie.
    Przekraczając próg apteki zaczął szukać wzrokiem jasnowłosej rówieśniczki, a serce drżało z lekkiego niepokoju związanego ze stanem jej zdrowia. Na szczęście siedziała spokojnie, otoczona regałami przepełnionymi lekarstwami i powitał ją gestem podniesionej dłoni, zamykając drzwi wolną ręką.
    „Cześć” – poruszył zarówno ustami, jak i ręką w języku migowym, po czym poprawił torbę na swoim ramieniu.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2012, 19:24   

    Maggie czuła się nieco samotnie w aptece, nikt od dawna nie przyszedł by z nią pogadać. Siedziała znużona za kasą i opierała głowę na dłoni, czekając aż coś ciekawego się wydarzy. Starała się nie myśleć o młodym piosenkarzu i jej to naprawdę dobrze wychodziło. Skupiła się na lekach wokół niej i obiedzie, który sobie ugotuje. Ach, nie ma to jak porządna ryba.
    Oprócz Sebastiana miała jeszcze jednego znajomego, Agapita, którego także polubiła. Jej rówieśnik wiedział, jak się Mag czuje, był wyrozumiały i się nawet o nią martwił, choć tego nie lubiła, ale to już coś innego. Mężczyzna wiele przeżył w swoim krótkim, ludzkim życiu, tak jak ona. Aptekarka jednak uważa, że on ma gorzej. Nie może mówić. Porozumiewa się z nią na różne sposoby. Kobieta stara się czytać z ruchów jego warg i przy okazji obserwuje język migowy. Już co nieco umie i jest z siebie dumna, z tego powodu.
    Drzwi jej apteki otworzyły się i stanął w niej wymieniony wyżej osobnik. Uśmiechnęła się na jego widok, w końcu będzie miała z kim porozmawiać, w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. Jego obecność sprawiła, że humor się jej nieco poprawił i automatycznie poczuła się jakoś lepiej, choć wory pod oczami mówiły co innego. Od ich ostatniego spotkania znowu straciła parę kilo. Jak ona bardzo by chciała przytyć choćby z kilogram. Maggie miała jednak nadzieję, że Agapit nie zauważy tego i nie będzie się wypytywał jak tam się trzyma.
    Cześć, co u Ciebie?- Ostatnio mężczyzna nauczył ją tego wyrażenia i chciała ,u się pochwalić, że pamięta. Może i jej stan zdrowia nie jest dobry, ale pamięć ma doskonałą.
    Otworzyła drzwiczki prowadzące za ladę i ruchem dłoni pokazała, żeby wszedł. Poszła na zaplecze po jedno krzesło i postawiła je naprzeciwko swojego.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Listopad 2012, 13:29   

    Mężczyzna nie należał do osób, które posiadają wysoko rozwinięta spostrzegawczosc. Dopiero kiedy podszedł do dziewczyny, był w stanie zauważyć ciemne okręgi pod jej oczyma i niemalże wklesle policzki. Zaniepokoił się, domyslajac się że mógłby policzyć żebra pod jej bluzka. Wyglądała na prawdę gorzej i nie powinna pracować, aby zachować resztki sił. Tak podpowiadał mu rozsądek, który wydawał się być przecież logiczny i realnie kalkulujacy. Maggie leżąc w łóżku może wydłużyć sobie życie, ale tutaj pojawiała się jakość tego życia, która z pewnością jej nie odpowiadała.
    Dlatego też bez większych przeszkód postanowił przemilczeć ta sprawę, na rzecz postępu jakie zrobiła dziewczyna w stosunku do języka migowego. Uśmiech na jego twarzy nie był aż tak szeroki jak można byłoby od niego oczekiwać z powodu całkiem ładnej prezentacji zewnętrznej. Właściwie, to była imitacja uśmiechu, lekkie i uprzejme, ale nie wnoszace zbyt wiele radości.
    "Bardzo ładnie, Maggie." - pochwalił ja za pomocą kolejnego gestu, zanim jeszcze przeszedł przed drzwiczki prowadzące na zaplecze. Robiła postępy, oczywiście że tak!
    Po chwili zsunal torbę z ramienia i położył na podłodze, zastanawiając się nad tym co powinien jej przekazać. Miał nieoparta ochotę opowiedzenia o Belindzie, która przypadkiem wdarła się przez ochronną zasłonę jaką wokół siebie roztoczyl i wprowadziła zamęt w jego życiu, którego nie miał ochoty się pozbywać.
    "U mnie dobrze, bardzo dobrze. Spotkałem fajna dziewczynę." - Pochwalił się, nie czując żadnych zahamowań jeśli chodzi o sprawę związana z fizycznym obcowaniem z drugim człowiekiem. Maggie została tego pozbawiona, dlatego nie wchodził na ta płaszczyznę w sposób bezpośredni.

    Dodane po 1 godzinach 6 minutach:

    Mężczyzna nie należał do osób, które posiadają wysoko rozwinięta spostrzegawczosc. Dopiero kiedy podszedł do dziewczyny, był w stanie zauważyć ciemne okręgi pod jej oczyma i niemalże wklesle policzki. Zaniepokoił się, domyslajac się że mógłby policzyć żebra pod jej bluzka. Wyglądała na prawdę gorzej i nie powinna pracować, aby zachować resztki sił. Tak podpowiadał mu rozsądek, który wydawał się być przecież logiczny i realnie kalkulujacy. Maggie leżąc w łóżku może wydłużyć sobie życie, ale tutaj pojawiała się jakość tego życia, która z pewnością jej nie odpowiadała.
    Dlatego też bez większych przeszkód postanowił przemilczeć ta sprawę, na rzecz postępu jakie zrobiła dziewczyna w stosunku do języka migowego. Uśmiech na jego twarzy nie był aż tak szeroki jak można byłoby od niego oczekiwać z powodu całkiem ładnej prezentacji zewnętrznej. Właściwie, to była imitacja uśmiechu, lekkie i uprzejme, ale nie wnoszace zbyt wiele radości.
    "Bardzo ładnie, Maggie." - pochwalił ja za pomocą kolejnego gestu, zanim jeszcze przeszedł przed drzwiczki prowadzące na zaplecze. Robiła postępy, oczywiście że tak!
    Po chwili zsunal torbę z ramienia i położył na podłodze, zastanawiając się nad tym co powinien jej przekazać. Miał nieoparta ochotę opowiedzenia o Belindzie, która przypadkiem wdarła się przez ochronną zasłonę jaką wokół siebie roztoczyl i wprowadziła zamęt w jego życiu, którego nie miał ochoty się pozbywać.
    "U mnie dobrze, bardzo dobrze. Spotkałem fajna dziewczynę." - Pochwalił się, nie czując żadnych zahamowań jeśli chodzi o sprawę związana z fizycznym obcowaniem z drugim człowiekiem. Maggie została tego pozbawiona, dlatego nie wchodził na ta płaszczyznę w sposób bezpośredni.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Listopad 2012, 23:01   

    Trudno było nie zorientować się, że jej stan zdrowia pogarsza się z każdym dniem. Sześć lat walki z chorobą, która tak naprawdę z góry jest skazana na porażkę, daje o sobie znak. Coraz częściej źle się czuje i musi brać więcej leków, by choć trochę złagodzić objawy, jeżeli to w ogóle jest możliwe. Ostatnio, mimo naprawdę długiego snu, nie może się wyspać. Cały czas się budzi w nocy z mdłościami lub innymi dolegliwościami. Praca była jej jedyną rozrywką, żyła dla niej. Nie miała nikogo bliskiego, tak naprawdę. Rodzice? Są ślepi, nigdy nie zauważyli jej choroby. Byli zawsze pochłonięci pracą, tak jak Maggie, tylko ona ma większy cel, niżeli zarabianie pieniędzy. Skończyła farmację, bo chce znaleźć cudowny lek na AIDS. Może i jest to egoistyczne z jej strony, ale patrząc optymalnie pomogłaby nie tylko sobie, ale także milionom innych ludzi.
    Agapit od jakiegoś czasu uczy Mag swojego języka. Już umie podstawy, potrafi się przywitać, zapytać o samopoczucie i odpowiedzieć na parę pytań, ale nic poza tym. Cały czas go obserwuje, bo chce zrozumieć jego świat. Jak to jest nie móc mówić? To było dla niej dość trudne to pojęcia, dlatego postawiła sobie cel nauczenia się języka migowego. Ostatnio kupiła sobie nawet książkę poświęconą temu tematowi, jednakże nie zajrzała do niej. Nie miała czasu. Praca ją pochłonęła całkowicie.
    Jego pochwałę akurat zrozumiała, choć musiała się także opierać na ruchach Agapita. Zanim odpowiedziała, zastanowiła się, jak było "dziękuję". Nie chciała popełnić głupiego błędu. Po chwili odpowiedziała.
    Dzięki
    Z kolejną wypowiedzią było już nieco trudniej. Każdy gest i każde poruszenie ustami analizowała osobno. Trzeba przyznać, że miała problem ze zrozumieniem przekazu, ale po chwili dedukcji, wiedziała o czym mówił, jednakże nie mogła odpowiedzieć mu w języku migowym, bo nie znała go jeszcze na tyle dobrze, dlatego powiedziała:
    -Cieszę się, że ci się układa.- Na jej twarzy pojawił się blady uśmiech, pokazujący jej zmęczenie.- Kim jest ta szczęściara?- W jej wypowiedzi nie było ani grama sarkazmu czy zazdrości. Wszystko, co mówiła, było czysto koleżeńskie, bo takie relacje były miedzy nimi.
    Zanim Maggie zachorowała, była znaną dziewczyną w całej szkole. Chłopaków zmieniała jak rękawiczki, traktowała ich wręcz przedmiotowo. Trzeba przyznać, że była pustą lalką, która opierała swoją przyszłość na pieniądzach rodziców. Po co miała się uczyć? Matka z ojcem zapłacą za jej wykształcenie. Takie miała poglądy, więc łatwo się domyślić, że obmacywanie się (i nie tylko) z drugim człowiekiem nie jest jej obce. Po prostu od czasy Iana, jej ostatniego chłopaka, który ją zaraził tym świństwem, nie miała już nikogo. AIDS uświadomiło jej, jak ważne jest życie. Zaczęła się uczyć, w ciągu kilku miesięcy nadrobiła cały materiał i stała się najlepszą uczennicą w klasie, a to wszystko po to, by jak najszybciej przestać być zależną od rodziców. Jedyną pamiątką po nich jest ten dwupiętrowy budynek, w którym mieszka i ma aptekę. To oni jej go kupli. Po raz pierwszy w życiu ich pieniądze się do czegoś nadały. Oczywiście zwróciła im wszystko co do grosza. I była od nich całkowicie wolna.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Grudzień 2012, 16:50   

    Z pewnością gdyby Maggie odważyła się zadać mężczyźnie kilka pytań związanych z jego dolegliwością, nie odpowiedziałby na część pytań z powodu skrępowania, jakie zazwyczaj spinało jego mięśnie i uniemożliwiało jakiekolwiek sensownej odpowiedzi. Groziło to zbyt mocnym otwarciem się na dziewczynę, która w jakiś sposób wkradała się do systemu wartości Agapita i umościła sobie tam całkiem przyjemne gniazdko, nie pozwalając mu na zbyt długie rozmyślanie na ten temat. Jakkolwiek spojrzeć, mógł odpowiedzieć mechanicznie na dolegliwość związaną z usunięciem krtani i wstawieniem na jego miejsce protezy, która nie do końca, nie w 100% spełniała swoje zadanie.
    Sam fakt, że pozwolił sobie na uchylenie bram swojego obronnego zamku było czymś fenomenalnym i nie zdarzało się zbyt często, dzięki czemu Agapit miał wciąż poczucie równowagi. Nie mógł jednak swoimi odpowiedziami jej utrzymać i prędzej czy później, powiększyłby dystans między nim a Mag. Musiało minąć trochę czasu, aby przyzwyczaił się bardziej do jej obecności, jednak na tym polegał cały problem.
    Maggie nie miała czasu.
    Pokiwał ze zrozumieniem głową, a w jego oczach można było ujrzeć dumę związaną z odpowiednim ułożeniem przez nią rąk. Powoli odpowiedział jej, przy każdym ze zdań robiąc stosowną przerwę na przemyślenie przez kobietę w jaki sposób ułożyły się wargi, do jakiego słowa.
    „Bardzo ładnie, robisz postępy.”
    Potem sięgnął w stronę swojej torby, skąd wyciągnął uniwersalny i niezawodny tablet, który zawsze pomagał mu w komunikacji z „normalnymi ludźmi”. Widział zmęczenie aptekarki, ale ciągłe mówienie „powinnaś odpocząć” mogło skończyć się niemiłą kłótnią między tym dwojgiem, mające swoje podłoże właśnie w chorobie kobiety. Agapit mimo wszystko musiał zwracać uwagę na to co mówi, a omijanie tego kluczowego tematu czasami stawało się dla niego drażliwe. Czy jeśli o coś spyta, wykaże się nadopiekuńczą troską? A może właśnie to jest potrzebne kobiecie? Miał wiele pytań, a tak niewiele odpowiedzi, ponieważ nie znał specjalisty, który mógłby mu pomóc. Ale czy w ogóle istniał taki specjalista? Ughr..
    Szczęściara.
    To słowo spodobało mu się tak bardzo, że gdy podniósł spojrzenie na Maggie, jego twarz nabrała łagodniejszych rys i oczy stały się bardziej niebieskie niż zazwyczaj. Wspominał Belindę, która ciągle była obecna w jego myślach przez ostatnie kilka dni. Egoistycznie pragnął znaleźć się z powrotem w swoim mieszkaniu, gdzie czekała na chwilę, aby znów wsunąć się w jego ramiona i powitać słodkim pocałunkiem. Maggie nigdy nie traktował jako obowiązek, ale teraz… czuł się nieswojo.
    Wziął głębszy wdech, po czym wystukał odpowiedź na klawiaturze i przekazał tablet swojej przyjaciółce:
    Cytat:
    Belle. Jest ode mnie młodsza, ale bardzo dojrzała i inteligentna, bystra. Uzależniona od narkotyków. Próbuję ją z tego wyciągnąć.

    Musiał o tym wspomnieć, chociaż z drugiej strony było to niesprawiedliwie i Maggie mogła od razu skategoryzować czarnowłosą piękność. Dla wielu była chłopczycą, mylona z płcią przeciwną z powodu zbyt dużych ubrań i krótkich włosów. Agapit nie chciał, aby aptekarka nadała jej etykietkę, ale nie chciał również tego by od razu zaczęła snuć wesołe marzenia związane z przyszłością Agapita.
    Dysonans, z którym nie potrafił sobie poradzić.
    Tak źle, tak niedobrze.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Grudzień 2012, 22:12   

    Maggie nie należała do osób natrętnych, które chcą wszystko wiedzieć, wręcz przeciwnie. Jeżeli ktoś chce jej coś powiedzieć. to dobrze, a jeżeli nie to jest tylko i wyłącznie sprawa tej osoby. Ona Agapitowi powiedziała o swojej chorobie, wie że ma AIDS. Fakt, że nie chce jej powiedzieć dokładnie o przyczynie, która sprawiła, że nie może mówić, to jest tylko i wyłącznie jego sprawa. Jeżeli będzie chciał się jej z tego zwierzyć, to wysłucha go cierpliwie. A do tego czasu ma zamiar czekać,. Mag była szczęśliwa, że mężczyzna dał się choć troszkę poznać, choć między nimi nadal łatwo wyczuć dystans, który się bierze z niewiadomych powodów. Może to obawa przed zbytnim przywiązaniem się do drugiej osoby? Być może. Jeżeli tak, to aptekarka nie dziwi się swojemu rówieśnikowi ani trochę. Ona może umrzeć nawet jutro, a może dopiero za kolejne sześć lat. AIDS jest nieobliczalne. Niektórych pozbawia życia w ciągu paru miesięcy, a są i tacy, którzy cierpią długo, z każdym rokiem wirus pogarsza stan zdrowia i mimo licznych chorób, które były skutkiem ubocznym osłabionej odporności, nadal żyją. Do tych osób zalicza się także Maggie.
    Spojrzała na zegar, który wisiał na ścianie. Musiała wziąć leki. Nie cierpiała ich brać, jednakże musiała, bo inaczej było jeszcze gorzej. One trochę zmniejszały nasilenie objawów. Choć i tak je bardzo dobrze odczuwała. Niestety to nie przeciwdziałało chorobie. Słaba odporność sprawiała, że chorowała częściej niż normalni ludzie. W ciągu ostatniego roku była chora na zapaleni płuc trzy razy. Lekarze się dziwią, jakim cudem ona jeszcze żyje, bardzo pocieszająca myśl.
    Zaczęła się zastanawiać, jak ułożyć ręce, by poprawni pokazać, że musi na chwilkę zniknąć.
    Wybacz na chwilkę.
    Wstała z krzesła i podeszła do kuchenki, którą miała za na zapleczu. W czajniku była przegotowana woda. Wlała ją do szklanki, a z kieszenie spodni leki. Łyknęła dwie tabletki i popiła wodą, po czym wzięła banana, który miał złagodzić mdłości, które wywołują leki. Zjadła go i wróciła do Agapita. Uśmiechnęła się i przeczytała wiadomość na tablecie. Narkomanka? Nie miała nic do nich, wręcz przeciwnie. Jeżeliby jakiegoś spotkała, to by z chęcią mu pomogła. Maggie nie jest osobą, która "szufladkuje" inne osoby, nie ocenia po wyglądzie i tym, gdzie pracują. Przyjrzała mu się bliżej i była w stanie dostrzec, że naprawdę mu zależy, by wyciągnąć tą dziewczynę z nałogu. Są oczywiście leki, które w tym pomagają, stosowane w ośrodkach, które się zajmują walką z narkomanią. Jednakże bez recepty ani rusz. Zastanawiała się, czy mu o nich powiedzieć.
    - Mogłabym...- zacięła się. Dopiero teraz zrozumiała, co robi. Przecież to jest nielegalne.- pomóc załatwić środki, które się stosuje do odwyków.
    Widać było po niej, że mówi całkowicie poważnie, mimo zmęczenia jakie się malowało na jej twarzy oraz w oczach. Była wręcz zdesperowana, by mu i tej dziewczynie pomóc. Choć w taki sposób będzie przydatna, bo tak naprawdę jest tylko ciężarem dla Agapita, ich rasy, MORII, w której pracuje, dla wszystkich. Ma wrażenie, że jest zbędna na tym świecie. Jest tylko jedną z milionów chorych na AIDS. Jak umrze nikt się tym nie przejmie. Kto wie, czy w ogóle znajdą jej ciało? Uśmiechnęła się blado na myśl o śmierci. Chce żyć, ale wie, że długo już nie pociągnie. Każdego dnia jest coraz gorzej. Coraz bardziej odczuwa działanie wirusa w swoim organizmie. dlatego chce jak najwięcej dobrego uczynić, zanim pożegna się ze światem? Może napisze testament? Indze przypisałaby aptekę. A mieszkanie? Komu by je dała?
    Ciekawe, czy ktoś by powiadomił jej rodziców o śmieci córki, z którą nie rozmawiają od przeszła czterech lat?
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Grudzień 2012, 18:26   

    / w końcu się doczekałaś! : D

    Ich dwójkę nie można było nazwać przyjaciółmi, ponieważ relacja była bardziej skomplikowana i zacieśniona. Wiele razy Agapit traktował ją jako swoją siostrę, która poznał dopiero po kilku latach życia – właściwie to dość niedawno. Było mu łatwiej uchronić ją przed wybuchami swojej złości i nieprzyjemnymi wspomnieniami, które popsuły jego relację z jednym z braci. Maggie stanowiła przystań, do której mógł się zawsze zwrócić z jakimś poważnym problemem i poprosić o radę bez skrępowania. Był w stanie powiedzieć wprost o co chodzi, a ona nie obrażała się o jego szczerość i czasami śmiała się z niego.
    Była więc kimś, na kim mu zależało i wcale nie żałował tego.
    Pomimo różnic jakie ich dzielą, mieli sporo cech wspólnych umożliwiających przebywanie ze sobą przez dłuższy okres czasu, dość często nawet. Świadomość, że dziewczyna niedługo umrze pozostawała wciąż w zasięgu myśli Agapita, jednak nie pozwalał jej zagórować nad ich relacjami. To tylko dodatek, musiał skupić się przede wszystkim nad osobą Maggie, a nie chorobą jaka ją zaatakowała kilka lat wcześniej. A była osobą ciepłą, zasługującą na zainteresowanie drugiej osoby.
    Zauważył, że spojrzała na zegar jednak nie odczytał tego jako nerwowego przypomnienia, że jest za późno na odwiedziny. W innych okolicznościach może by w ten sposób właśnie pomyślał, ale nie teraz i nie tutaj, nie w tym towarzystwie. Skinął głową kiedy przekazała mu informację o odejściu na kilka minutek, dając mu chwilę samotności na rozmyślania.
    Usiadł wygodniej na siedzisku sprezentowanym przez aptekarkę i zerknął w stronę drzwi wejściowych, zainteresowany domniemanymi klientami – którzy omijali jak na razie ten przybytek szerokim łukiem.
    Jego myśli zawędrowały ku Belindzie, kiedy kobieta wróciła i nie potrafił wycofać się z tego tematu. Ba! nie chciał. Cieszył się, że dziewczyna nie spojrzała nawet na niego krzywo i pozwoliła mu dokończyć opis:
    Cytat:
    Wydaje mi się, że polubiłybyście się.

    I uśmiechnął się na zachęte, chociaż nie planował w ciągu najbliższego miesiąca doprowadzić do ich spotkania. Było to zbyt … niebezpieczne, ponieważ Belinda mogłaby źle odczytać jego relacje z Maggie i dostrzegłaby w niej swoją rywalkę bądź po prostu byłaby do niej negatywnie nastawiona. Ponadto, nie wiedział jakby zareagowala Maggie na wieść o tym, że zdradził jej sekret przed nową dziewczyną goszczącą w życiu Agapita. Wolał więc poczekać z tym, po prostu.
    Ściągnął brwi w napięciu kiedy przerwała i poczuł nieprzyjemny ścisk żołądka, związany z propozycją rówieśniczki. Sam pomysł, z jakim wyszła udowadniał mu jak bardzo bliska jest mu ta dziewczyna i jak wiele mogłaby dla niego zaryzykować. Uśmiechnął się więc z wdzięcznością, kładąc jedną z dłoni na jej palcach.
    Cytat:
    Dziękuję, Maggie. Nie chcę jednak, abyś wpadła przeze mnie w kłopoty. Może uda mi się namówić za kilka tygodni, aby pojechała do ośrodka.

    Pokazał jej po chwili tablet, na którym wystukał na prędko odpowiedź. To bardzo ważne dla niego, jednak jeśli Maggie miałaby płacić grzywnę albo iść pod sąd… nie darowałby sobie tego.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Grudzień 2012, 18:26   

    Yey!
    Trudno było nazwać ich przyjaciółmi, bo za mało o sobie wiedzieli, jednakże zwyczajna znajomość to nie była, bo w towarzystwie Agapita Maggie nie musi udawać, że wszystko jest dobrze, co jest kłamstwem. Przy mężczyźnie jest po prostu sobą, wie, że toleruje ją taką, jaką jest, ale przez to nie będzie obchodził się z nią jak z jajkiem. Była mu za to bardzo wdzięczna, że stara się w jej obecności jak najmniej wspominać o chorobie, która męczy Mag od sześciu lat. Maggie nie miała nigdy rodzeństwa, przez co widziała w swoim rówieśniku brata, choć trudno stwierdzić czy starszego, czy młodszego. Nie wymagała od niego relacji partnerskiej, broń Boże! Sama aptekarka by tego nie chciała, bo i tak nie... byłaby w stanie dać mu wszystkiego. Czasem obrywało się jej od Agapita za pracoholizm kobiety, wtedy zawsze obiecywała poprawę. Ostatnio mało pracowała, więc zmierza w dobrym kierunku.
    O tej porze rzadko ma klientów, ponieważ wszyscy są jeszcze w pracy, albo do niej idą, więc pojawiają się dopiero pod wieczór, więc mają jeszcze parę spokojnych godzin.
    Spojrzała na tablet, na którym była napisana wiadomość. Polubiłyby się? Jest tego pewny? Uśmiechnęła się, przytaknęła głową i zastanowiła się nad ułożeniem rąk. Chciała jak najwięcej mówić w języku Agapita, choć nie należał on do najłatwiejszych. Po chwili odpowiedziała:
    Z chęcią ją kiedyś poznam.- Uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny. Był to uśmiech dość ciepły, starający się nie pokazywać zmęczenia.
    Maggie przez cały ten czas zaczynała mieć zawroty głowy i lekkie mdłości, które zapewne zostały wywołane lekami, jednakże nie zwracała na nie uwagi, bo nie należały do najmocniejszych, więc dało się na nich nie skupiać.
    Widząc jego reakcję, wiedziała, czego się spodziewać. Miała świadomość, że jej odmówi. Spuściła głowę i szepnęła:
    - Nie rozumiesz...- Nie chciała się popłakać, choć w jej wypadku byłoby to trudne, starała się powstrzymywać łzy.- Nie rozumiesz.- Wstała z krzesła i spojrzała Agapitowi prosto w oczy, tak by zobaczył jej emocje.- Ja się w końcu chce do czegoś przydać! Mam dość bycia dla wszystkich ciężarem!- Oparła się jedną ręką o oparcie krzesła i mocno zacisnęła na nim rękę.- A co jak się nie zgodzi?- zapytała nieco ciszej- Zaraziłam się HIV od mojego chłopaka właśnie poprzez strzykawkę. Głupia zabawa, nic wielkiego. Tak myślałam. Ta "zabawa" zmieniła moje życie, nie byłam taka, jaka jestem teraz. Jakby nie AIDS nie miałabym apteki. Jakby nie AIDS to pewnie nadal bym mieszkała u rodziców, którzy do dziś nie wiedzą o mojej chorobie. Albo zabiją ją narkotyki, albo zarazi się od kogoś HIV-em jak ja. Dla niej jeszcze jest nadzieja, dla mnie niekoniecznie. Daj mi szansę poczuć się choć raz w życiu przydatną, proszę.
    Jeszcze nikomu nie powiedziała tyle na temat swojej choroby. Po policzkach spływały jej mimowolnie łzy, które szybko otarła rękawem. Zabrzmiała, jakby się nad sobą litowała, co nie jest prawdą. W pewnym stopniu pogodziła się już z tym, że za miesiąc, rok czy dwa umrze. Kolejnych sześciu nie przeżyje.
    Poczuła, że nogi robią się jej z waty, więc usiadła na krześle. Za dużo emocji na raz plus jeszcze zawroty głowy zrobiły swoje. Schowała głowę między kolana, żeby nieco uspokoić mdłości, które były nieco silniejsze. O dziwo zadziałało. Wzięła głęboki wdech i ruchem ręki pokazała słowo "przepraszam". Nie miała siły mówić. Czuła się beznadziejnie.
    Wyszła zła. Miała dość tego wszystkiego.

    zt

    //Agapit mi z forum uciekł, więc tak jbc już go nie ma w temacie//
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 17:06   

    Wydarzenia sprzed kilku chwil odbiły się na Agapicie dośc znacząco, szczególnie że nie dał sobie zbytnio majstrowac przy głowie po usłyszeniu informacji, że trzeba go ogolic na łyso w miejscu uderzenia. Owszem, dał się opatrzec i sprawdzic, czy nie trzeba niczego szyc i w ten sposób pozostawił pielęgniarkę. Nakaz stawienia się na komendę w celu złożenia szczegółowych zeznań z pewnością będzie go piekł i wstawi się tam już jutro.
    Dzisiejsze popołudnie chciał jednak spędzic w miłym towarzystwie w miejscu, gdzie zawsze mógł czuc się swojo i bez krępacji. Z kapturem naciągniętym na głowę pchnął drzwi apteki, rozglądając się dookoła bez zbędnych emocji wymalowanych na twarzy. Można było nawet posądzic go o obojętnośc, chociaż Maggie która znała go wystarczająco dobrze wiedziała, że mimika jego twarzy nie ma zbyt wiele odzwierciedlenia w tym, co się dzieje we wnętrzu tego chłopaka.
    Stosunkowo szybko odnalazł sylwetkę koleżanki i zsunął kaptur z głowy, uśmiechając się niemrawo. Zwolnionymi ruchami pokazał gest powitania, jakby nie do końca był w stanie posługiwac się swoimi kończynami. Włosy upinał bardzo rzadko, w całkiem niezwykłych przypadkach – dlatego to też można było uznac za kolejny wyznacznik iż coś nie jest do końca w porządku. Kosmyki były luźno uniesione w górę, spięte chyba gumką w taki sposób, aby kark i potylica były odsłonięte.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 17:47   

    Maggie siedziała w aptece, czekając na kogokolwiek. Jakoś ostatnio coś mało chorych ludzi było, więc interes wolno się kręcił. Jednakże nie dodawała jeszcze do niego z własnej kieszeni, potrafił się sam utrzymać, więc nie było tak źle. Miała dochody, małe bo małe, ale miała!
    Nagle drzwi apteki się otworzyły. I kto w nich stanął? Agapit, jej znajomy, który jakiś czas temu się pojawił po dość długiej nieobecności i nie dawania znaku życia. Uśmiechnęła się na powitanie. Tyle w tym czasie się zmieniło, chłopak wiele o niej nie wiedział. Przychodził ostatnio do niej w odwiedziny często, rozmawiali ze sobą (Agapit uczył ją migowego, całkiem nieźle już sobie radziła), jednakże nie była tą samą Maggie jak sprzed kilku miesięcy. Owszem, nadal była pracoholiczką, siedziała nad robotą do późnej godziny, a to odbijało się na jej zdrowiu i widać było tego skutki. Magg była blada i miała podkrążone oczy i ogólnie za ciekawie nie wyglądała. Jej skóra była niczym z papieru, a i cały czas kaszlała jak nałogowy palacz z rakiem płuc. Pewnie znowu złapała zapalenie oskrzeli, ale ona tam miała to gdzieś. Brała jakieś leki, które sama sobie przepisała (te recepty z MORII) i jakoś ciągnęła. Nie wiedziała jak, ale żyła.
    Dopiero po chwili zauważyła, że coś było z nim nie tak. Jak wszystkie istoty z MORII były jej obojętne i miała gdzieś, co się z nimi stanie, to Agapit gdzieś w jej sercu był ważny i przejmowała się jego losem, dlatego na jej twarzy pojawiło się zmartwienie, które jeszcze bardziej skomplikowało jej beznadziejny wygląd.
    Cytat:
    Co się stało?
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 17:58   

    Jakoś nie specjalnie przejmował się swoim wyglądem, ale rzeczywiście – bluza była umorusana gdzie niegdzie błotem, śmierdziała zapachem przesiąkniętym z zaułka i nosiła na sobie również zacieki z niedo końca starej krwi. Na szczęście nie wszystko było widoczne na pierwszy rzut oka, szczególnie że Agapit miał narzuconą kurtkę.
    Podszedł do przejścia, które prowadziło na stronę przeznaczoną dla farmaceutów, wm iędzyczie wzruszając ramionami, aby zbagatelizowac nieznacznie całą sytaucję, która miała miejsce kilka minut wcześniej. Odpowiedź migowa mogła okazac się dla Maggie zbyt trudna, ponieważ sprawa była zbyt skomlikowana.
    Cytat:
    „Kucharz z pracy ma złych towarzyszy. Mogę wejśc?”

    Po czym uśmiechnął się w stronę jak zwykle zmęczonej dziewczyny, która nie oszczędzała nigdy, przenigdy swoich sił, tylko wypruwała wszelkie swoje siły. I po co? Poniekąd rozumiał dlaczego chce zapełnic swój czas, dlatego też starał się ostatnimi czasy przychodzic tutaj coraz częściej. Z pewnością Maggie musiała zauważyc, że coś się zmieniło w tym względzie i jego lakonicznie stwierdzenie, że z „Belle wszystko skończone” okazało się istotnie – ostatnią kropką nad „i”.
    Maggie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 18:22   

    Maggie wiedziała, że Agapit zaangażował się w związek, czy jak to tam zwać, z jakąś narkomanką, na którą wołał Belle. Trochę jej opowiadał na temat, więc orientowała się w całej sytuacji. Jednakże w pewnym momencie tak wszedł w znajomość z nią, że zaniedbał troszkę Magg, która poczuła się osamotniona, jednakże szybko przywykła. Resztki wolnego czasu, który spędzała zazwyczaj z Agapitem, również zapchała pracą i nie było chwili, żeby ta nie zajmowała się albo apteką, albo sprawami MORII. Jej życie było pełne roboty i to się jej podobało. Nie musiała się przejmować tym, że jest sama, bo nie miała po prostu na to czasu. A i nikt jej nie ględził, że się przepracowuje, wiec robiła tyle ile chciała, mimo że to było ponad jej siły i zdrowie tak naprawdę. AIDS ją wykończało fizycznie, była słaba i niemrawa, ale starała się być silna. Udawała taką, ale Agapit znał ją na tyle dobrze, że nie była w stanie czegokolwiek przed nim ukryć. Gdy ten skończył z Belle, to wrócił do Maggie, znaczy się ich znajomość zaczęła się znowu polepszać, jednakże przez ten krótki okres czasu, kiedy go nie było niebieskowłosa stała nieco inną kobietą niż była na początku. Tak się zaangażowała w MORIĘ, że zaczęła się zachowywać jak tamci. Przestał ją interesować los uwięzionych tam istot i zaczęła na nie patrzeć jak… jak na obiekt badawczy. Ba! Ostatnio sama jeden taki „obiekt” przyprowadziła podstępem do MORII.
    Maggie spojrzała na mężczyznę i przytaknęła głową, że rozumie, jeżeli chodzi o pierwszą część jego wypowiedzi. Jeżeli chodzi o tą drugą, to już odpowiedziała po migowemu.
    Cytat:
    Jasne.

    Maggie zakasłała parę razy, odwracając się w stronę przeciwną do Agapita. Potem zerknęła na stos papierów, które leżały na blacie. Musiała to wszystko uzupełnić, ale nie miała na to siły. Wiedziała, że to jest pilne (a chociaż sobie tak wmawiała, termin oddania tej papirologii mijał za dwa miesiące), więc pewnie będzie siedziała dziś w nocy nad tym, byle tylko to mieć z głowy, a następnego dnia znaleźć sobie jakąś inną robotę.
    Cytat:
    A teraz mów prawdę. Co się stało. Widzę, że coś jest nie tak.

    Maggie już bardzo dobrze sobie radziła z migowym, co Agapit mógł zauważyć. Budowała już porządne zdania, była świadoma tego, co mówi… Chociaż i tak marzyło się jej, że kiedyś mężczyzna odzyska głos i będzie mogła go naprawdę usłyszeć. Wiedziała jednak, że nie jest to możliwe.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 18:37   

    Kiedy odwróciła swoje spojrzenie w kierunku Agapita po kaszlu, mogła dostrzec nie tyle niepokój wymalowany na jego twarzy, co zmartwienie spowodowane zaledwie stanem jej zdrowia. Tym razem nie zamierzał jednak jej pouczac, czy też robic jakichś irracjonalnych wyrzutów, bo mimo iż uważał się za jej przyjaciela – to jednak nie miał prawa dyktowac jej co ma robic ze swoim życiem. To ona wiedziała ile jej sił na co wystarcza oraz jak wiele może zdziałac, aby „coś znaczyc”. Ze strzępków wypowiedzi, jakich mu niegdyś udzielała i odsłaniała przed nim swoje myśli zrozumiał, że próbuje przede wszystkim być przydatną dla wszystkich i nie być w żadnej mierze ciężarem.
    Kiedy przeszedł przez przejście prowadzące w pracowniczą strefę, zdjął z siebie kurtkę i podwinął rękawy bluzy. Prawdą było, że w pomieszczeniu było o wiele cieplej niż na zewnątrz, a Agapit nie był typem zmarźlucha, któremu potrzebne są warstwy ubrań do utrzymania odpowiedniej temperatury ciała. Odłożywszy miejsce na wolny stołek, miał puste ręce i bez problemów mógł wykonywac gesty informujące o historii, jaka się zdarzyła w restauracji.
    Przez cały czas starał się robic wolniejsze gesty przy rzadszych słowach, ufając w siły Maggie. Samemu stawiał sobie niezwykle wysoką barierkę, dlatego w analogiczny sposób oczekiwał od dziewczyny niemalże tego samego. Patrzył na nią uważnie, z niemrawym uśmiechem. Dopiero teraz w tak niewielkiej odległości mogła również dostrzec tworzącego się siniaka na kości policzkowej Agapita.

    Cytat:
    Drugi kucharz zaciągnął dług i przyszli odebrac go do jadłodajni. Potłukli większośc naczyń i pobili go, poszedłem załagodzic sytuację. Ale dostałem w łeb i straciłem przytomnośc.


    Skończywszy tę dłuższą wypowiedź, uniósł dłoń w kierunku swojej potylicy, której nie dotknął, ale uczynił znaczący gest gładzenia że właśnie w to miejsce otrzymał cios. Poniekąd czuł zadowolenie, dośc pokrętne, że dziewczyna martwi się o niego i interesuje ją co się z nim dzieje. Zależało mu na tej znajomości, ale dopiero po czasie uświadomił sobie, jak mocno mógł zranic swoim zachowaniem Maggie. W końcu obiecał jej (oczywiście nie mówiąc jej tego), że będzie się nią opiekował i troszczył, a spaprał sprawę, kiedy testosteron zaczął buzowac.
    Widząc zaangażowanie Maggie podłapał, że teraz właśnie może wykorzystac okazję, aby dziewczyna poczuła się potrzebna. Dlatego też z nieśmiałym uśmiechem spytał:

    Cytat:
    Mogłabyś zerknąc czy wszystko w porządku?


    Oczywiście rana została oczyszczona już, ale na włosach utrzymywała się stara krew. Pęknięcie skóry nie było wielkie, w karetce usłyszał że nie potrzeba szycia, ale jakimś kompresem z pewnością by nie pogardził. A znając Maggie, na pewno zaoferuje mu coś przeciwbólowego.
     



    Bioarcheolog

    Organizacja MORIA: Naukowiec
    Godność: oficjalnie: Vega Jardine; dla Morii: Apryline Moss
    Wiek: 32 lata
    Rasa: Człowiek
    Lubi: kości, stare rzeczy, grzebanie w ziemi
    Nie lubi: zazwyczaj tego, co magiczne. W szczególności tego, co jest jej nieznane.
    Wzrost / waga: 162cm / 56kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: http://www.true-gaming.ne...eed-Unity-9.jpg Retro: glany, dresy, koszulka i kurtka.
    Znaki szczególne: różowe włosy!
    Zawód: bioarcheolog i przewodnicząca jednostki archeologicznej.
    Pan / Sługa: - / (niby)Duma
    Pod ręką: Fabuła: broń do walki wręcz, stary, podróżny plecak, wypchany różnościami. Retro: drobiazgi w kieszeniach, telefon, radar
    Broń: futurystyczna, składana broń do walki wręcz
    Bestia: Estris (Cienista)
    Nagrody: Bursztynowy Kompas, Kamień Bohaterów (w Ostrzu z FF), Rubinowe Serce, Blaszka Zmartwienia, Tęczowa Różdżka, Bolerko-niewidko, Zegarmistrzowski przysmak (2 szt.)
    Kryształ: 3,2g
    SPECJALNE: Mistrz Gry
    Dołączyła: 31 Mar 2014
    Posty: 319
    Wysłany: 7 Kwiecień 2014, 18:43   

    Vega opuściła w pośpiechu miejsce, gdzie łomot talerzy postawił ją na baczności i zafundował nieciekawy bieg wydarzeń. Rozglądała się za swoim poszukiwanym i pomimo braku tłumów na ulicach, łatwo jej to nie przychodziło. Nerwowo kręciła się po chodnikach, aż w końcu wpadła na wózek z obwarzankami. Odruchowo przeprosiła sprzedawczynie, starszą kobietę, i rozglądała się dalej, po czym spostrzegła jak Agapit idzie po przeciwnej stronie. Odwróciła się i postanowiła skonsumować to świeże, twarde pieczywo, które przez te parę sekund intensywnie jej zapachniało. Zakupiła sztuk dwie, jedną z sezamem, drugą z makiem, i skierowała się przejściem na druga stronę, posilając się paroma kęsami.
    Zauważyła jak skręca za winkiel. Trzymała dystans, nie chcąc zdradzić, że go śledzi. Zaczęła się też zastanawiać, że powinna od razu podbiec i zapytać o to, co chciała, ale zdolność myślenia coś jej najwidoczniej kulała.
    Za winklem spostrzegła uliczkę obłożoną z obu stron budynkami i ani śladu Pana od kartek. Idąc wolnym krokiem, spostrzegła aptekę tuż koło siebie.
    Świetnie... tego mi trzeba."
    Zrezygnowana, wątpiąc w to, że go odnajdzie, postanowiła zająć się resztą dnia. Choć rozważała myśl, że i on mógł tutaj wstąpić... Wszak gdzieś zniknąć musiał na tej ulicy... Otworzyła drzwi i weszła do środka. Musiała sobie coś łyknąć na poprawę samopoczucia, bo czułą, że za jakiś czas ją znów zbierze... ach ten stres.
    - Dzień Dobry. - Zawołała, od razu rozpoznając znajomą sylwetkę..
    Co on tu robi? - pytała siebie w myślach, myśląc teraz jak zrobić, by wyszło to na przypadkowe spotkanie. A poza tym jego stan zdrowia mógł być różny, więc może nawet jej zjawieniem się nie jest problemem? Jako lekarz może w razie czego pomóc... Obdarzyła go ciepłym spojrzeniem, sugerującym, że chce porozmawiać.
    _________________

    y y x x x x x x x x y
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,25 sekundy. Zapytań do SQL: 9