• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » "Pysznek! 24 h / 7 dni w tygodniu!"
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Listopad 2012, 18:25   "Pysznek! 24 h / 7 dni w tygodniu!"

    Wielki, neonowy szyld przykuwa swoją obskurnością przechodniów, którzy chcąc jak najszybciej minąć to miejsce i podążyć w swoją stronę. Ulokowany jest między sklepem z upominkami a odzieżą używaną, w przyzwoitej okolicy, która krzyżuje się z główną drogą do centrum. Restauracja jest czynna całą dobę, a zmieniająca się obsługa umożliwia działalność we wszystkie dni tygodnia. Zadziwiające w tym miejscu jest to, że jest tutaj niewiele alkoholu do kupienia i najczęściej są to zwykłe piwa.
    Karta menu jest na prawdę szeroka, posiłki są robione na miejscu z półproduktów. Najczęstszymi klientami są tutaj studenci, dzięki niskim cenom dań.
    Wnętrze prezentuje się trochę lepiej niż szyld, nawet mimo powciskanych na silę kilku stolików i krzeseł z czerwonymi obiciami. Panuje tutaj jasna - beżowa kolorystyka, jest nawet kilka kwiatów.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 11:43   

    Kiedy wyciągnął wodę sięgnęłam po nią powoli dłonią rozwierając ją na całej szerokości jakbym sprawdzała czy na pewno jest całkowicie sprawna i zaraz nie odlecę siadając na ziemi.
    Jak po chwili się zorientowałam dawka, którą łyknęłam była stanowczo za mała. Powracałam do rzeczywistości. Zaczynało mnie to przerastać. Nie znosiłam tego... nie w takiej chwili..
    Szczególnie, że mogę zrobić się jeszcze bardziej upierdliwa i będzie miał mnie dość, a zresztą ... powinnam podchodzić z dystansem do tego człowieka. Nie znam go nie znam go.. Cholera jak nie znam jak już tak?
    Odkręciłam wodę i upiłam z butelki ten łyk, duży łyk. Bardzo chciało mi się pić. Po amfetaminie tak zazwyczaj miałam. Euforia, gadatliwość do potęgi entej plus pragnienia wszelkiego rodzaju. Niektóre nawet były niemożliwe do realizacji, ale co tam.
    Cały świat to złudzenia i nie ma co się sprzeczać.
    O tak, zadaję dużo pytań i jestem obrzydliwie bezpośrednia, ale właśnie to w sobie lubię najbardziej.

    -Przewietrzyć? No to następnym razem wybierz do tego lepsze miejsce, mogę Ci nawet polecić jakieś. Nie martw się nie są to tylko moje tzw. meliny. - Oznajmiłam nieznacznie się krzywo uśmiechając. Jakoś tak było mi wewnętrznie durnie.
    A niech to, żołądek mój się prosi o jedzenie. Czuję jak mruczy, ba nawet burrrczy skubany niemożliwie. Oby tylko ON tego nie usłyszał. Chociaż czym ja się przejmuje? Fizjologia człowieka. U każdego brzuch woła jeść jak dziecko drze się w nocy by matka mu dała jeść. Proste. Kolejny schemat życia. Sens w bezsensie. Nołsens.
    Usłyszawszy jak znów coś wystukuje zerknęłam na ekran.

    -Ale umiesz migowy? W ogóle sprawdzałeś czy da się to u Ciebie wyleczyć, jakaś operacja? Przecież medycyna idzie ciągle do przodu. - Inteligencja mi się włączyła. Jakaś część mózgu zaczęła funkcjonować chwilowo normalnie. Zaczynam samą siebie zaskakiwać. Auć.

    - Co Ty o tym możesz wiedzieć? Ćpałeś? -
    Zerknęłam na niego z politowaniem i pokręciłam głową znów z tym głupim uśmieszkiem. Odruch.
    Weszłam do środka wcześniej zerkając na szyld , który był nieco obskurny. Ale widziałam dużo gorsze pomieszczenia. To w porównaniu do tamtych było piękne. Postawiłam swoje drżące nogi na podłodze owej knajpy i postawiłam kroki w przód. Nie pytając towarzysza gdzie siadamy ruszyłam po prostu w stronę stolika, chciałam usiąść i dać dreszczom przejść przeze mnie te parę razy nim odezwę się znów. To było niezwykłe, może właśnie i to lubiłam w narkotykach? A może po prostu to śmierć stoi za mną i drapie mnie po plecach swoimi kostnymi palcami,a ja tylko wmawiam sobie, że to koniec działania dragów?
    Biorę je już tyle czasu i nadal nie wiem jak funkcjonują? Niech to szlag. Co się ze mną dzieje?

    - Ty bierzesz rosół,a ja pomidorową. Już to wiem i nie mów , że nie odgadłam. - Posłałam mu podejrzliwe spojrzenie,ale jednocześnie triumfalne. Jakbym była pewna swojej wygranej.
    Po prostu chciałam raz wygrać, ciągle przegrywam. Taki sprawiedliwy los, który robi mnie w balona na każdym kroku. Niech teraz spieprza. Chciałabym, naprawdę chciałabym, żeby choć na chwilę przysnął i dał mi coś wygrać.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 12:32   

    Minusem wybierania tej łatwiejszej drogi i podawania się za słabszego niż się jest w rzeczywistości było właśnie moralizowanie ze strony nowopoznanych osób. Zupełnie tak, jakby wiedziały co jest dla ciebie najlepsze. Agapit nie był pewien czy chodziło tutaj o potrzebę wykazania się życiową wiedzą Belindy, praktycznie nieświadomą troskę o jego zdrowie czy uciszenia swoich wyrzutów sumienia związanych z niesieniem pomocy drugiemu człowiekowi.
    Wzruszył delikatnie ramionami, co musiało dziewczynie wystarczyć jako odpowiedź. Zarejestrował fakt, że nieznajoma mówiła coraz bardziej otwarcie o nałogu, jak gdyby był czymś społecznie uznawanym i akceptowanym. Doszedł do wniosku w swoich rozważaniach, że czarnowłosa potrzebuje podzielić się z kimś swoimi myślami i trafiło akurat na niego. Na tę chwilę nie był w stanie stwierdzić czy powinien się z tego cieszyć czy też nie. Na swój indywidualny sposób polubił ją i widział w niej osobę, która woła o pomoc nie używając przy tym żadnych werbalnych przekazów. Czyżby właśnie postanowił przed sobą misję naprowadzenia na właściwą drogę Belindę? To pytanie wwiercało się w jego myślach aż do momentu, kiedy dziewczyna ponownie się odezwała.
    Jego spojrzenie było pobłażliwie i niemalże z litością. Czy ona myślała, że cały czas siedział w domu i użalał się nad sobą? Nie, od małego brał udział w różnych rehabilitacjach, znajdował się na dziesiątkach list do operacji na rekonstrukcję krtani i fałd głosowych, prowadzany był do różnych szamanów czy uzdrowicieli nawet, nieodłącznym elementem jego życia była rozmowa z psychologiem-terapeutą, logopedą i innymi specjalistami w dziedzinach emisji głosu.
    Wsunął tablet ponownie do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki i wykonał kilka szybkich, zręcznych gestów wskazując między innymi na swoją głowę. Dla osoby nie znającej tego języka głuchoniemych było to coś obcego, dlatego też Agapit poruszał przy tym ustami.
    „Byłbym idiotą, gdybym tego nie sprawdzał.”
    Po chwili przeszli jednak na temat, który nie był mu aż taki obcy jak się wydawało Belindzie. Przystanął na moment, dając jej możliwość powiększenia dystansu i wejścia do środka. Pokręcił z rezygnacją głową, nie odpowiadając na jej retoryczne pytania, o których najprawdopodobniej zapomniała już po przekroczeniu progu restauracji. Oczywiście, że usłyszał jej donośne burczenie w brzuchu, ale z uprzejmości nie zareagował na to. Dziewczyna była chuda, przeraźliwie chuda i niedożywiona – przynajmniej tak mu się wydawało, kiedy tylko jego wzrok padał na jej twarz i smukłe ręce. Czy ją ocenił? Trudno mu było to określić. Poprawił raz jeszcze torbę na ramieniu i wszedł do środka, siadając naprzeciwko Belindy, stawiając torbę obok swojej lewej nogi.
    „Wiem o tym więcej niż ci się wydaje.” – ekran tabletu wyświetlił nową wiadomość, kiedy sięgnął go i przesunął po blacie stolika w jej stronę. Podniósł rękę, dając tym samym znać kelnerowi o potrzebie zamówienia jakiegoś posiłku. Szczególnie, że byli sami w pomieszczeniu, a Agapit nie miał ochoty próby komunikacji z nieznajomym i jego zdziwione spojrzenia.
    Powrócił wzrokiem do Bell, którą obdarzył trochę szerszym uśmiechem, nadającym mu po raz kolejny przyjemniejszego wyrazu twarzy. Skinął głową dostrzegając w jej zimnych oczach rozgrzewający błysk, który mógł być równocześnie podstępem jak i triumfem. Jego własne przypominały bardziej granat niźli błękit, a wszystkie jego byłe partnerki twierdziły, że można utonąć w ich głębokości. Ile było w tym prawdy? Chyba niewiele, zważywszy że każda jego miłość zniknęła.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 13:02   

    - Byłbyś idiotą, dobra to ja Ci udowodnię kiedyś może, że się mylisz odnośnie swojej wady, ale mniejsza o to w tej chwili. Bo teraz i tak więcej nie ma sensu o tym mówić. -
    Stwierdziłam patrząc na niego kątem oka. Kiedy podniósł rękę w geście wołając kelnera zauważyłam, że ten niechętnie próbował do nas podejść i robił to z wielkiej łaski to wzburzyło mnie i pogardziłam go swoim lodowatym wzrokiem.

    -Rosół i Pomidorowa to po pierwsze, po drugie nie krzyw się tak na mój widok bo zaraz Ci wsadzę łyżkę w tyłek jak przyniesiesz mi tę zupę, albo jeśli nie przyniesiesz będę piszczała tak , że wypadną szyby i zwolnią Cię z pracy. Wątpisz? A chcesz zaryzkować? Zapewnę nie, więc uprzejmie proszę byś przyniósł nam te dania. -
    Nie trawiłam takich ludzi , którzy z krytyką patrzyli na mnie. To było codzienne.. kiedyś to olewałam, ale z czasem nie mogłam. Dlaczego oni mają prawo pokazywać jak bardzo jest im źle podchodzić do mnie ,a ja nie mam prawa ukazywać mojego niezadowolenia? Oczywiście. To wolny kraj i oni wyrażają swoją niechęć wobec mnie,a ja wobec nich. Nic nadzwyczajnego. Banał.
    Wzruszyłam ramionami i już milszym uśmiechem powróciłam na rozmówcy. Przeczesałam dłonią w miarę już spokojnie dłonią wzdłuż swych niesfornych kosmków włosów.

    - Wiesz o tym więcej? Czyli miałeś z tym styczność. A dlaczego wtedy się za to wziąłeś? -
    Przegryzłam policzek od środka i ułożyłam dłonie na stole. Po chwili odsunęłam się nieco od stołu i wyciągnęłam ręce z rękawów, ale płaszcz pozostawiłam na swoich plecach, bo wciąż czułam zimno. Ponownie ułożyłam dłonie na blacie stołu tylko tym razem wsparłam na nich swoją głowę.

    - Nie wiem jak z tego wyszedłeś , nie mam pojęcia jak Ci się to udało no i jestem mimo wszystko dumna, że w ogóle zechciałeś od tego uciec. Koka rozkochuje w sobie człowieka, szybko. -
    Po tych słowach wbiłam moje oczy w spojrzenie Agapita i zaczęłam gorączkowo myśleć nad przezwiskiem dla niego. Jego imię było cholernie oryginalnie ale jak na mój język dość trudne do wymówienia. Zresztą miałam problem z wymówieniem litery "Ń". I choć nie było jej w Jego imieniu to jednak sprawiało mi to niejaki dyskomfort. A może kwestia przyzwyczajenia? Nie wiem, w każdym bądź razie imię ma fajne tylko ciężkie ale.. kurczę. Może jednak jakiś skrót, cokolwiek? Muszę wyciągnąć z niego więcej i coś wykombinuję, muszę, chcę. Zauważając jego uśmiech odwzajemniłam go najszczerzej jak w tej chwili potrafiłam, a moje chude palce zaraz sunęły po mej twarzy , którą trzy sekundy potem zakryłam nimi. Byłam pewna,że mnie ocenił. Każdy to robił kto tylko mnie widział. Nie chciałam jednak znać jego oceny bo podejrzewałam, że jest niemalże taka sama jak u każdego przeciętnego człowieka. Chociaż ta druga część mnie mówiła zupełnie co innego. Inaczej przecież nie siedziałby tu ze mną. Ale ... no właśnie zawsze jest ale. Jak skończę jeść to zmyje się, jak każdy. Nie ma co się czarować. Życie to dziwka. Norma. Mój brzuch wołał o jedzenie. Nie mogłam go uspokoić ani uciszyć, co było wkurzające. Bezsilność to część każdego dnia, która mnie dobijała.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 13:37   

    Wypowiedź Belindy sprawiła coś nieoczekiwanego dla Agapita, który podniósł głowę w jej stronę i spojrzał na nią uważniej. Ciekawość budziła się w nim niezbyt często, ale teraz była coraz to mocniej podsycana właśnie takimi słowami. Mylił się co do swojej wady? Niby w którym miejscu? Zmarszczył brwi lekko zirytowany jej zbyciem tematu, mając lekki mętlik w głowie – drążyć dalej czy odpuścić. Próbował naprawdę wiele sposób na przywrócenie swojego głosu i był okres, że mu się to udało po jednej z licznych operacji. Na krótko, a mowa sprawiała mu tak duży ból, że organizm nie zaakceptował tej zmiany. O to właśnie jej chodziło? Że ominął którąś z możliwości?
    Wsłuchiwał się kiedy naskoczyła na kelnera, ale jego myśli wciąż kręciły się wokół jej wcześniejszych słów. Belinda uważa, że wada może być zaletą? Ten pomysł rozśmieszył go wystarczająco mocno, aby spojrzał w stronę nieznajomego z pobłażaniem. W międzyczasie jego dłoń znajdowała się na tablecie, który przesuwał raz do przodu raz do tyłu o jakiś centymetr.
    Kiedy powróciła do niego spojrzeniem, sięgnął po komunikator, na którym wystukał za jednym razem wiadomości dotyczące dwóch tematów. Chwilę to trwało, zanim przekazał jej ekran:
    Cytat:
    Co masz na myśli, mówiąc że mylę się co do mojej wady?

    Zapomniałaś zamówić jeszcze drugie danie, wojowniczko!

    Te dwie wypowiedzi były naprawdę tak różnie zabarwione pod względem emocjonalnym, że trudno mu było zdecydować, którego się najpierw uczepić. Niepewność względem pierwszego irytowała go, ale czuł rozbawienie przyglądając się w jaki sposób traktuje większego od siebie kelnera. Miły uśmiech jakim Belinda obdarzyła Agapita spowodował, że poczuł się wyjątkowy na pewien sposób. Jakby dziewczyna dostrzegła w nim kogoś innego niż wroga, którym bez wątpienia był ten nieznajomy kucharz.
    Cofnął ekran po dłuższej chwili, kiedy zadała kolejne pytania dotyczące stricte brania narkotyków. Wystukał zręcznie jedynie pięć słów, które przekazał czarnowłosej z dość poważnym wyrazem twarzy.
    Cytat:
    Opowiem, jeśli ty zrobisz to pierwsza.

    Nie był człowiekiem zwierzającym się pierwszej lepszej osobie, jaką spotkał na swojej drodze. Należało na to zasłużyć szczerością, a osoby o trudnej sytuacji życiowej w tym momencie miały ułatwienie. W pewien sposób, ponieważ okazanie zaufania obcemu człowiekowi było przeszkodą często nie do pokonania. Agapit czuł się niejako związany z tą nieznajomą czarnulką, a uczucie to towarzyszyło mu od dłuższego już momentu.
    Przyglądał się ruchom dziewczyny bez większego sensu, po prostu obserwował ją, poniekąd podziwiając. Równoczesną zręczność i koślawość ruchów, zainteresowanie i dystans, ciekawość i obojętność, które swoimi przeciwnościami przyciągały jego uwagę.
    Uśmiech, jakim go obdarzyła był naprawdę przyjemny, rozjaśniał jej twarz i dodawał dziewczęcego uroku. Wzruszył ramionami, a jego wargi zmieniły nieco pozycję na bardziej zamyśloną. Wyciągnął rękę w jej kierunku i ujął jej zimną dłoń, odsuwając od oczu. Miała delikatne ręce i smukłe, choć wyraźnie zmarznięte palce – zupełne przeciwieństwo do jego nieco szorstkich, dużych i przede wszystkim gorących. Kiedy zerknęła na blat, mogła dostrzec nową wiadomość:
    Cytat:
    Ktoś wyciągnął do mnie pomocną dłoń i pokazał nowe możliwości, które stały się moimi pasjami do tej pory. Jak się człowiek chwyci jakiegoś hobby i otrzyma wsparcie, jest w stanie się podnieść. A Ty? Nie chciałabyś przenieść tę miłość na coś innego? Wyjść z tego?

    Pokazał tablet ponownie Belindzie, uśmiechając się do niej na zachętę.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 14:39   

    Patrzyłam jak wystukuje literki i uśmiechałam się znów szerzej do siebie. Wpływało to na mnie pozytywnie. Zwykle to głos był kojący dla człowieka. Tym razem dla mnie kojące były palce wpisujące dane litery i wzrok, który chcąc czy nie były głębią, oazą spokoju, która miała na mnie zaraz rzucić klątwę spokoju. Ciekawe... zupełnie jak na bezludnej wyspie. Też poszłoby zwariować. Samemu w ciszy. Głusi mają chyba najgorzej. Zresztą.
    Znów chaos ogarnął moją głowę i wybuchłam nieco głośniej wymawiając

    -Mam! Pitt! -
    Głupkowato drgnęły kąciki warg. Gdy wreszcie moja głowa wynalazła dla niego niejaką "ksywę".
    W końcu to do teraz mnie dręczyło. Odetchnęłam z ulgą głośno zupełnie tak jakby ktoś miał mnie przed chwilą dopaść.
    Postanowiłam jednak odpowiedzieć z powagą na jego pytanie i stwierdzenie widniejące na ekranie.

    - Po prostu kiedyś może postaram się udowodnić Ci , że jednak możesz być w błędzie i jesteś. Nie każ mi o tym mówić teraz. Na to jeszcze przyjdzie kiedyś czas o ile jeszcze się zetkniemy. -
    Wymamrotałam wzruszając ramionami, no bo nie do końca wiedziałam jak to powiedzieć, żeby... no właśnie.

    - Cholera! Faktycznie, drugie danie! Kelner wróć ! - Wrzasnęłam bezwstydnie za odchodzącym mężczyzną, którego szatynowa czupryna składała się wyłącznie z barankowych loków, jedno było dobre - były one krótko przystrzyżone.

    - To zamawiaj na co masz ochotę, a ja się jeszcze zastanowię.. - Zmarszczyłam czoło i ręką sięgnęłam po kartę dań, która leżała na sąsiednim stoliku. Przejechałam palcem po menu i wybrałam:

    -Już wiem. Pierogi ruskie, opiekane ze śmietaną. -
    Wyrzucając te słowa zdecydowanie skierowałam zwój obłąkany wzrok na rozmówcę.
    Byłam mniejsza od kelnera ale mimo to nauczyłam się chamstwa , cwaniactwa i zadziorności.
    Prawdopodobnie jedna z zalet bycia ćpunem. Nie dawała ludziom dobijać Cię bardziej. Choć zdarzali się w moim życiu tacy, którzy spychali mnie nieświaodmie na totalne dno. Nie wytrzymywali mojego obłędu albo... znudziło im się przebywanie ze mną bądź co bądź znaleźli sobie kogoś normalnego.
    Nagle nadszedł TEN moment. Musiałam powrócić do mojego dzieciństwa. Na tę myśl czułam jakby zaraz miał zalać mnie pot. Wzięłam głęboki wdech. A przed oczami miałam wszelkie skrócone wspominki z tamtych czasów. Duża litrowa butelka czystej - pełna. Inne litrowe, półlitrówki stały przy łóżku. Mężczyzna koło czterdziestki piątki zarośnięty, włosy zmierzwione, kobieta koło czterdziestki siedząca na krześle w kuchni z załamanymi dłońmi i zapłakaną twarzą, a na podłodze te kilka cennych kropel łez. Jakiś urywek z wypadu do innego miasta. taka, króka wycieczka. Spacer do miejskiego parku koło pierwszej w nocy i dwóch mężczyzn rwącyh ze mnie ubranie. I kontynuacja.... Czułam jakbym miała odruch wymiotny jednak uciekłam wzrokiem gdzieś w podłogę , na której stał okrągły biały stolik.

    -Dzieciństwo. Patologia w rodzinie. Alkohol u ojca, bicie matki , okładanie mnie. Picie wódki w szkolnych ubikacjach. Pierwsze wagary w moim życiu, pierwszy dzień wiosny i spróbowanie narkotyku. -
    Mówiłam chaotycznie , starałam się to po prostu wypowiedzieć czym prędzej by wypluć to z mojego języka. Nie chciałam o tym myśleć, najchętniej wyrwałabym komuś ze szkolnej ławki gumkę do ścierania i wymazałabym całą własną przeszłość, która co noc wracała do mnie w niepoukładanych chronologicznie obrazkach. Brzydziłam się tym.
    Nie wahałam się powiedzieć mu tego, dlaczego? Bo jak każdy odejdzie dzisiaj. I już nigdy nie wpadniemy na siebie. Chyba, że znajdziemy się w tym samym warzywniaku.
    Przełknęłam cicho ślinę oblizując swoje suche usta. Przymknęłam oczy czując chwilowo jak do oczu cisną mi się łzy. Dodatkowy obraz stanął mi przed oczami. On , ten na którego nigdy nie powinnam była trafić. Nagle poczułam dotyk, ciepły dotyk dłoni mężczyzny, który teraz siedział naprzeciwko mnie. Oczywiście, nie zważając na to, że momentalnie cholernie było mi źle zadarłam głowę do góry by pewniej zajrzeć w oczy Pitowi i wymusiłam ten uśmiech, który nawet nie wiem czy był uśmiechem. Drgnął mi tylko lewy kącik ust.
    Odruchowo początkowo zacisnęłam palce na jego dłoni, przeczytałam wiadomości na tablecie ,a chwilę później Strach chwycił mnie za ramiona i pociągnął do siebie w efekcie czego puściłam dłoń chłopaka, a zagubionymi oczami utknęłam w jego twarzy bez słowa. Siedziałam w milczeniu.

    -Nie, dla mnie już nie ma ratunku. Próbowałam, nawet wychodziłam z tego. Siedziałam częściej w kuchni bawiłam się w kulinarne zagadki. Jednakże kiedyś dobry okres w życiu musi minąć. Zresztą spotkała mnie śmierć. Jeszcze nie pozwala mi odejść. Chociaż bardzo ją o to prosiłam. Mam coś dokończyć i dopiero wtedy mnie stąd zabierze. Miałeś szczęście. Jeśli was kiedyś spotkam razem to pierwszy raz uścisnę komuś dłoń z uśmiechem bez żadnej obelgi. -
    Na ostatnie zdanie aż moja twarz nabrała chwilowego blasku, jakby zaraz miała się rozpromienić , jednakże zakryły ją ciemne dłonie mojej przyjaciółki, śmierci, która uczyła mnie , że uśmiech musi być minimalną częścią nas.
    Mój świat, moje decyzje, moja śmierć. Mnie już nikt nie wciągnie na górę.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 15:46   

    Okrzyk radości sprawił, że podniósł głowę i spojrzał na nią zdezorientowany. Pitt? Wołała kogoś? Zerknął dla pewności przez ramię, ale nikogo za jego plecami zwyczajnie nie było. Byli jedynymi klientami w tej restauracji, dlatego też posłał dziewczynie zdziwione spojrzenie, za którym kryło się pytanie „ co się stało?” bądź „o co chodzi?”. Dopiero po chwili nadeszła go myśl, że dziewczyna zastanawiała się nad czymś w swoim wyimaginowanym świecie i nieświadomie postanowiła podzielić się z nim spostrzeżeniami. Nie wystukał kolejnego pytania, ponieważ całkiem możliwe, że dziewczyna raz dwa o tym zapomni.
    Skinął uważnie głową, chociaż nie był zadowolony z odpowiedzi jaką od niej otrzymał. Właściwie to nie dodała nic sensowniejszego, ale powieliła dokładnie to co powiedziała chwilę temu, jakby to podkreślając jedynie. Wzruszył ramionami, odbijając jej reakcję tym samym i postanowił się jak na razie tym nie przejmować. Było to dość trudne, ponieważ Belinda poruszyła strunę wrażliwą w organizmie Agapita, która przestanie drżeć zapewne za kilka godzin dopiero.
    Potem zaś z uśmiechem na ustach przyglądał się jak czarnowłosa woła ponownie kelnera. Przesunął łokieć na blat stolika i podparł podbródek dłonią, przyglądając się jej przez jakiś czas właśnie w tej pozie. Ta mała potrafiła zadbać o swój tyłek i z pewnością nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Skoro jednak była taka twarda, dlaczego sięgała po narkotyki?
    Od niechcenia przeniósł spojrzenie na kartę dań i czując na sobie wzrok kelnera pokręcił przecząco głową, dając tym samym znać że niczego więcej on zamawiać nie będzie. W domu wciąż czekało na niego spaghetti, które stanowiło miłą alternatywę od takich szybkich barów obsługi.
    Nie przestawał przyglądać się twarzy Belindy, nie do końca zresztą przekonany czy będzie w stanie podzielić się z nim tymi wszystkimi przeżyciami jakie ją spotkały i pchnęły do sięgnięcia po używki. Tablet leżał na stoliku od jakiegoś czasu już nieużywany, przez co ekran przygasł i włączył się prosty wygaszać – zielona kulka krążąca po prostokącie.
    Reakcje jej organizmu były niepokojące, ale nie wiedział w jaki sposób powinien zareagować. Pochwycenie jej dłoni i odsłonięcie oczu było jedynym, co przyszło mu w tym momencie do głowy. Patologia w rodzinie. Pod tym hasłem kryło się nie tylko cierpienie, ale i nienawiść, strach, przed którym człowiek nie potrafił uciec. Agapit nie doznał tego, ponieważ jego rodzina skupiła się przede wszystkim na stworzeniu jak najlepszych warunków dla jego rozwoju. Przynajmniej tak mu się cały czas wydawało, ponieważ nie wiedział że ojciec przeniósł ich wszystkich do Anglii tylko po to, aby badać krainę luster w MORII.
    Dostrzegł w jej chłodnych oczach szklane odbicia, które poinformowały go o silnych emocjach drzemiących we wspomnieniach dziewczyny. Przesunął kciukiem po jej palcach, chcąc dodać swoim dotykiem jakieś fizyczne wsparcie. Nie, już teraz wiedział, że nie zostawi tej dziewczyny samej sobie i będzie próbował wyciągnąć ją z nałogu. Serce mocno ściskało mu gardło, kiedy przed oczyma wyobraził sobie małą dziewczynę bitą przez własną rodzicielkę oraz ojca, który wrzeszczał na nią z błahych powodów. Z pewnością obraz ten był zniekształcony i niezbyt realny, ponieważ Agapit nie miał żadnego porównania. Żadnego.
    Nie sięgnął wolną ręką po tablet, ale przysnął ją w stronę swojego mostku i wykonał okrężny ruch nad nim – taki sam jak na początku ich spotkania, określający „ja”. Potem dłoń powędrowała w stronę ucha – „wysłucham”. Palec wskazał postać Belindy – „ciebie”.
    Dostrzegł, że próbuje się uśmiechnąć i zmusić na zmianę tematu, który niechybnie powodował u niej ból. Cofnęła dłoń, ale on zostawił swoją w tym samym niemalże miejscu, jakby była gwarantem jego obecności i wsparcia.
    W milczeniu wysłuchiwał się jej kolejnego fragmentu monologu, gubiąc się w chaotycznych refleksjach na temat życia i śmierci. Niewiele z tego zrozumiał, ale wystarczająco dużo, aby potwierdzić postanowienie kontynuowania tej znajomości. Sięgnął leniwie ręką po tablet, wyrywając go ze stanu chwilowego uśpienia, na którym wciąż widniało pytanie „Wyjść z tego?” Zmazał je szybkim ruchem i przez dłuższą chwilę stukał odpowiedź, dając możliwość uspokojenia nerwów Bell.
    Cytat:
    Mając 12 lat przeprowadziłem się z rodziną do Anglii. Nie znałem nikogo i miałem problem z komunikacją nie tylko na tle mowy werbalnej ale również dialektu. Zaczęło się od momentu pójścia do średniej szkoły, gdzie nagle z nauczania domowego zostałem wrzucony do szkoły publicznej. To była moja odskocznia, wydawało mi się to wówczas odpowiednim rozwiązaniem. Jedynym, aby znaleźć jakieś miejsce w rzeczywistości. Udało mi się dopiero wtedy, jak z nimi skończyłem.


    Dla każdego jest ratunek, Bell. Życie jest pasmem nieszczęść, ale i również sukcesów. Sięgnij pamięcią, co ciebie ostatnio miłego spotkało? Nie wliczając dragów. Kiedy poczułaś szybsze uderzenie serca, w jakiej sytuacji poczułaś promyk radości? Jestem przekonany, że coś takiego poczułaś. Mogłabyś poczekać w ciszy na posiłek i nie rozmawiać ze mną, ale wołasz o pomoc swoją postawą. Nie należę do osób, które są szczere i otwarte. Mam problemy interpersonalne, patrzę na ludzi zbyt podejrzliwie i wydaje mi się, że uważają mnie za gorszy gatunek. Nie wiem co mnie tknęło, aby tobie to proponować. Po raz pierwszy od dawna postanowiłem być szczery, Belindo. Na moje zaufanie trzeba sobie zasłużyć, ale ty już je masz. Proszę, nie zmarnuj tego.


    Serce biło mu niemiłosiernie mocno i miał wrażenie, że czarnowłosa doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Brak emocji wymalowanych na jego twarzy podważał szczerość wystukanych słów, ale jeśli spojrzałaby głębiej w oczy, odczytałaby w nich jakąś potrzebę. Bliskości? Być może. Agapit potrzebował kogoś u swego boku, kim mógłby się zaopiekować. Niekoniecznie chodziło tutaj o związek partnerski, którego nieodłącznym elementem był seks.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 17:13   

    Na wspomnienie kiedy ostatni raz było mi miło polały się łzy po moich policzkach, nawet tego nie kontrolowałam. To było silniejsze ode mnie.. I ten ścisk serca i ścisk dłoni , które zaciskały mi się wtedy w pięść żeby trafić mu prosto w twarz.
    Popatrzyłam na Agapita zaraz po przeczytaniu kolejnych zdań i zaniemówiłam, po chwili jednak otworzyłam usta wyduszając z siebie słowa

    -Odkąd widziałam jak wchodzi w inna kobietę, a drugą zabawia dłonią NIC nie było dla mnie milsze od dragów. Przynajmniej żyje w świecie wymyślonym przez ludzi.
    Tyle, że widzę świat w lepszych barwach. -

    Twardy głos nie dawał mi się w tej chwili załamywać. Próbowałam zdławić resztę łez. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio spływały po moich policzkach. Dawno już nie przeżywałam czegoś akurat w taki sposób. Poza tym od przeszłości trzeba żyć jak najdalej. Nie wspominać jej zupełnie tak jakby nigdy nie istniała i nie brała udziału w moim życiu.
    Czułam jego dłoń wciąż na mojej i czułam jak patrzy na mnie Śmierć, krzyczała na mnie bezgłośnie , że mam wyrwać dłoń. Zacisnęłam silnie oczy i zupełnie tak jakbym się z nią szarpała zacisnęłam mocno palce na dłoni Pita. To było tak cholernie miłe teraz, właśnie w tej chwili, że nie wyciągałam dłoni. Wreszcie jakieś ciepło ogrzewało moją dłoń. Z jednej strony czułam bicie dobrej energii i zadawalało mnie to, a z drugiej brzydziłam się tym, bo przecież od tego uciekałam od jakiegoś czasu. Tylko ta część mnie ta stara, ta lepsza jeszcze chciała tej troski. Może łudzę się, że to nie jest fałszywa troska jak było w przypadku większości.
    I ta myśl, która mnie prześladowała.. "Przecież on też odejdzie, jak wszyscy."
    Coś gryzło mnie od środka, czułam chwilowe mdłości.

    - Wiem dlaczego tak mi się przyglądasz. Zastanawiasz kiedy oczy moje wpadną w oczodoły, które rezerwują ich miejsce na sen bez końca. -

    Z nienacka rzuciłam to zdanie patrząc jak kelner zbliża się do lady i dyktuje zamówienia.

    - Wiesz ile razy tak mi mówiono? Ty jesteś jak Oni. Też mnie zostawisz. Ja już to wiem.-

    Fantastycznie by było jakbym się tym razem nie myliła, ale niestety...
    Życie nie kochało mnie tak mocno jak pozostałych i to mnie odepchnęło gdzieś w dal od pozostałych.

    - To nie Ty jesteś gorszym gatunkiem. Oni po prostu są gorsi. Żyją swoją pychą i swoją próżnością. To Ty jesteś jednym z tych najlepszych. A wada nie może Ci w niczym przeszkadzać, odbierz ją jako atut. Jesteś inny. Nie jesteś taki sam jak wszyscy. Nie GADASZ głosem, Ty rozmawiasz pisząc. To jest plus. Nie zranisz mową nadając jej niewłaściwy ton. Jesteś inny ale w tym dobrym tego słowa znaczeniu. Nie jesteś chory i popieprzony tak jak oni. -
    Starałam się powiedzieć dokładnie to co siedziało we mnie od dłuższego czasu.

    - Mogłabym siedzieć w ciszy, ale ja codziennie siedzę w ciszy. Codziennie siedzę przy biurku i piszę i łykam i pisze i łykam.. i kładę się i powoli oddycham i rozkładam ręce jak zimą robi się na śniegu orła i żyję w swoim świecie gdzie nie ma fałszywych ludzi.
    Jestem tylko ja i ta, która mnie kocha. Śmierć. Ona na mnie czeka, a właściwie to ostatnio ja czekam na nią. Ale jak wspomniałam nie chce mnie szybko zabierać. Uważa, że to nie mój czas. Muszę zrobić to co jej obiecałam. Napiszę to wszystko co chce i odejdę. Odejdę i nawet nikt nie będzie o mnie pamiętał. Może , może młodzież w odległej przyszłości. Ale i to jest gdybanie.
    Krzyknęłam Pit, bo takie dałam Ci przezwisko. Troszkę trudno mi wymawiać Agapit ale to z winy mojej wady, o której też jeszcze Ci nie powiem. Bo nie wiem kim naprawdę jeszcze jesteś. Choć zwykle wiem. Dziś im więcej się dowiaduję tym mniej wiem.
    Co robisz na co dzień? Czy pracujesz, jaka jest Twoja passa . Nie wiem nic, jedyne co zdążyłam wychwycić - jest kobieta, z którą jesteś. Dziewczyna o której wspomniałeś, ona wyciągnęła cię z nałogu i to ją mam spotkać i to jej mam podziękować w swoim imieniu , że wyrwała Ciebie. Choć żyjesz w popierdolonym świecie fałszywych ludzi.
    -
    Mówiłam to jednym ciągiem tak jakbym nawet nie próbowała międzyczasie chwytać powietrza w płuca, które zresztą niebawem też pewnie się zapadną jak ciągle będę tyle palić.
    On potrzebował bliskości? W życiu bym na to nie wpadła. Nie wyglądał na takiego. Szczególnie , żę biła od niego ta pozytywna energia i to ciepło, które było lepsze od jakiegokolwiek polaru, czy grubego wełnianego koca, lepsze od pluszowego misia dla małej córeczki złego tatusia i schorowanej matki.
    Potrzebowałam kogoś kto by chociaż na dobranoc pogłaskał mnie po głowie i powiedział dobre słowo. Chciałabym odrobić te braki z dzieciństwa, by coś/ktoś mi je wynagrodziło. Zostałam wychowana w zimnie dlatego też sama jestem zimna, ale wiem,że to może trwać do czasu, aż . No właśnie, aż. A to przecież bądźmy szczerzy nigdy nie zastąpi. Jedynie kto mnie kocha to dragi,a ja kocham je. Dzięki nim jeszcze żyję i obcuję z tym krzywo rozwiniętym światem.
    A żeby chociaż czasem los dał mi dobry prezent ,a nie wciąż dostaję po twarzy z otwartej ręki.
    Śmierć wyśmiewa się ze mnie codziennie jeśli tylko staram się mieć odruchy normalności. W nocy mi się obrywa. Przychodzi do mnie i gnębi mnie, że zbaczam z jej drogi i łamię obietnicę.
    Nie rozumiem dlaczego on chciał ze mną siedzieć , wysłuchiwać mojego bełkotu. To było niepojemne dla mojego , chorego mózgu.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 18:15   

    Kiedy dostrzegł niepohamowane niczym łzy znaczące swoją trasę na zmęczonej twarzy Belindy, jego reakcja była natychmiastowa i w pełni przez niego niezrozumiała. Wysunął rękę spod jej, nawet kiedy zacisnęła nieco mocniej swoje drobne palce, jak gdyby próbowała go zatrzymać jak najdłużej. Poderwał się z krzesła, chwytając je i przesunął tuż obok miejsca czarnowłosej. Zanim zdążył usiąść, jego ręka powędrowała w stronę jej ramienia, które objął i sugestywnie naprowadził na swoje ramię. Druga dłoń zaś znalazła się ponownie na pozostawionej na blacie ręce, którą tym razem przykrył swoją.
    Nie mógł mówić, ale domyślał się, że miałby problem z wypowiedzeniem czegokolwiek. Więc od momentu nakrycia swojego byłego nie potrafiła dojść do siebie? Sprawa wyglądała naprawdę kiepsko, szczególnie mając na względzie patologiczną i pełną cierpienia przeszłość dziewczyny. Była młoda, cholera, była zbyt młoda na pogodzenie się ze śmiercią! Zbyt niewinna na takie okropne doświadczenia. Serce ściskało mu się z żalu, ale nie zdawał sobie nawet sprawy że zachowuje się dokładnie w ten sposób, którego nienawidził. Litość. Współczucie. Irytowały go spojrzenia nieznajomych ludzi, uciekający spojrzeniem w podłoże – byleby nie patrzeć na niemowę, nie drażnić go swoim głosem. Ostrożność bez pokrycia, bez chęci poznania jego prawdziwych potrzeb i pragnień.
    Pokręcił po chwili przecząco głową, a jego dłoń zawahała się – wyraźnie chciał coś powiedzieć, jednak ręka Belindy potrzebowała ciepła. Po chwili stwierdził, że nie może milczeć i pozwolić jej na rozszerzanie swoich błędnych domysłów. Zrobił okrągły ruch mniej więcej na wysokości twarzy czarnowłosej, po czym przysunął pięść w stronę swojego serca.
    „Jesteś ładna” – mówiły jego usta, chociaż poruszały się zbyt szybko i niedbale. Czując narastającą frustrację związaną z przeszkodami w swobodnej komunikacji sięgnął w końcu po pozostawiony na drugiej stronie stolika tablet i nie podnosząc go, wystukał szybką odpowiedź na klawiaturze:
    Cytat:
    Nie. Nie dlatego. Masz ładną twarz i niecodzienną urodę. Ciekawą. Intrygujesz mnie. W pozytywnym sensie. Przepraszam. Nie chciałem, abyś tak to odebrała.

    Pisał szybko i rwanymi zdaniami, aby przekazać jak najwięcej w jak najmniejszym okresie czasu. Nie załamywał się, że po raz kolejny został źle zrozumiany i możliwość wytłumaczenia się rozciągnęła się do granic możliwości. Albo niemożności, jeśli Belinda zechciałaby skończyć tę rozmowę. Na szczęście siedziała tuż obok, chowając się pod jego silnym ramieniem.
    Kiedy zaczęła mówić o porównaniu go do innych osób cofnął rękę z tabletu i ujął jej podbródek, delikatnie unosząc go w górę. Nie, nie planował jej pocałować. Chciał, aby spojrzała mu głęboko w oczy i zrozumiała jasny przekaz. „Nie zostawię” – mówiły jego oczy, a powaga na twarzy pogłębiła rysy i nadała im wyrazistości. Pokręcił powoli głową, aby podkreślić swoją obietnicę. Tak, złożył ją. Powiedział ją na głos, nie wypowiadając żadnego dźwięku.
    Puścił jej podbródek i spojrzał w stronę baru, gdzie mężczyźni głośno dyskutowali sobie o nich bez żadnych przeszkód. Agapit skierował wśród nich gniewne spojrzenie, które napotkało uśmiech rozbawienia i zmusiło kucharza do sprawdzenia gotowości pierogów. Mężczyzna wrócił więc spojrzeniem do Bell, która chciała zaprzeczyć słowom jego przeszłości. Słuchał jej z uwagą, ale nie patrzył na nią kierując się jej niechęcią do zbytniego wpatrywania się w twarz. Obserwował więc swoją dłoń, znajdującą się na krawędzi blatu i lewa końcówka warg uniosła się ku górze. Słowa ćpunki miały większą wartość niż jakiegokolwiek normalnego człowieka na tym świecie i Agapit starał się zapamiętać każde z nich. Z pewnością nie będzie w stanie tego zrobić, ale ogólny sens wypowiedzi nigdy nie ucieknie już z jego umysłu. Więc o to jej chodziło, kiedy mówiła że myli się co do swojej wady? Nie mógł powstrzymać się i spojrzał kątem oka w jej stronę, sięgając ponownie w stronę klawiatury.
    Cytat:
    Ty też nie jesteś gorsza, Bell. Nie zapomnij o tym.

    Słowa mocne i z pewnością dla wielu ludzi zostałyby odebrane jako groteska. Kto to mówi? Niemowa względem ćpuna? Tak, społeczeństwo zawsze piętnowało to, czego nie rozumieli. Co było inne. Co było nieznane. Bali się i nie było w tym nic nienormalnego. Każdy się w końcu boi. Ale czy to usprawiedliwia ludzi, aby byli względem siebie aż tak agresywni?
    Przesuwał palcem po klawiszu spacji kiedy wypowiadała dalszą część swojego monologu i nie mógł od siebie odsunąć tego nieprzyjemnego uczucia, że w jakiś sposób zranił Belindę. Znali się zaledwie kilka minut, ale swoimi słowami uderzała w czułe punkty, narzucając na agapitowe barki cały ciężar ludzkiej odpowiedzialności za krzywdy.
    Powolny stukot klawiszy przerywał jej słowa, a literki miarowo układały się w lakoniczne zdanie:
    Cytat:
    Nie pozwolę ci odejść zapomniana.

    Słowa dziwne i może niezbyt prawidłowe stylistycznie, ale powinny być dla niej zrozumiałe. „nie rób tego” czy „zostaw to” nie miałyby w tym momencie siły przebicia, Agapit już to przerabiał na własnej skórze. Słowa były puste. Słowa krzywdziły. Słowa sprawiały cierpienie. To czyny były ważne.
    Cytat:
    Pitt. Ładnie.

    Krótka informacja okolona łagodnym, acz niemrawym uśmiechem właściciela nowego przezwiska. Na ułamek sekundy podniósł podbródek i spojrzał na czarnowłosą, sprawdzając czy po jej policzkach wciąż spływają łzy. Dopiero po upewnieniu się, że może sobie na to pozwolić – jego dłoń znów znalazła się na klawiaturze.
    Cytat:
    Pracuję w restauracji, trzy przecznice stąd. Jestem kucharzem i w ten sposób zarabiam na życie, wykorzystując pasję. Dziewczyna, która mnie wyciągnęła z narkotyków wyprowadziła się lata temu do innego miasta, jest szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. Co jakiś czas piszemy ze sobą maile. Odkąd wyszedłem z nałogu, zacząłem trenować judo i w podczas treningów wylewałem całą swoją frustrację.
    Żyję w tym świecie, ponieważ szukam tych prawdziwych ludzi. Mogących wypiąć się tyłkiem na fałszywość i obłudę, potrafiących iść własną ścieżką ignorując zdanie innych. Ty jesteś jednym z takich ludzi, Bell. Jesteś prawdziwa.

    Kiedy skończył już pisać podniósł głowę i spojrzał ponownie w oczy czarnowłosej, dopiero teraz zdając sobie sprawę z jej ciepłego oddechu muskającego jego szyję.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 11 Listopad 2012, 22:53   

    Otarłam swoje łzy jak gdyby niby nic swoimi wychudzonymi ,chłodnymi dłońmi. Mimo wszystko zaskoczyła mnie jego reakcja. Była taka nagła.. Kiedy oderwał swoją dłoń od mojej żeby tylko dosiąść się bliżej i przytulić mnie. Nie, nie śnie. Przytulił mnie. Zrobiło mi się nagle dziwnie przyjemnie.
    Oblała mnie fala ciepła ze wszystkich stron. To było piekielnie miłe. Wreszcie coś od długiego czasu było miłe. Jednak mimo wszystko myślałam realnie. Był miły dla mnie, prawdopodobnie był tak miły dla każdej. Przecież to facet. Norma? No przecież nie wierzę, że znajdzie się ktoś taki jak z filmu. To nie realne. Nie dla mnie.
    Nie potrafiłam do siebie dojść odkąd ojciec przychodził non stop pijany do domu, a za ścianą słyszałam jak tłucze moją matkę. Później jeszcze większe piętno odbił na mnie widok zdradzającego mnie mężczyzny. Od tamtej pory nie potrafię im bezgranicznie ufać. Wiem jacy są. Większość taka jest. Bynajmniej ja trafiałam na takich. Pech? Czy prawda, która niestety boli?
    I może właśnie dlatego śmierć mnie zechciała? Bo jestem młoda i mogę wiele dla niej zrobić i dzięki mnie osiągnie to co chce?
    W tej chwili oczy miałam wilgotne jednakże już nie moczyły moich policzków. Wpatrywałam się w twarz mężczyzny skupiona maksymalnie jak to tylko było możliwe.
    Ściągnęłam brwi wyraźnie patrząc na to co ma mi do przekazania,a kiedy zrozumiałam czytając z ruchu jego warg roześmiałam się nieco i pokręciłam głową.

    -Mam lustro, wiem też po co to mówisz. Naprawdę nie musisz. -
    Dodałam wzruszając ramionami. Jednocześnie drgnął jeden kącik moich pełnych, suchych warg.

    -Zdaję sobie sprawę z tego jak teraz wyglądam. Jestem wychudzona, moje oczy niedługo się zapadną i płuca też. A moja twarz powoli traci kobiecość. -
    Ponownie wzruszyłam ramionami jakby zupełnie tym nieporuszona.
    Codziennie mijałam piękne kobiety idąc ulicą ale ignorowałam je, nie przyglądałam im się aż tak, bo po co? Przecież miałam lepsze zajęcia.
    Zważywszy nagle na to jak Pitt nerwowo sięga po tablet odwróciłam wzrok od niego na jego urządzenie. Czekałam na kolejne literki.

    -Miło, że Cię intryguję ale wiem na czym polega ta Twoja ciekawość. Doskonale wiem. -
    Potrzeba wyprowadzenia mnie na prostą, to wszystko. Wiedziałam o tym, czułam to. Mimo wszystko miło będę wspominać ten wieczór.
    Zerknęłam wzrokiem za kelnerem , który już widać było szykuje jedzenie nakładając je na tacę. Siedziałam pod jego silnym ramieniem i nie mogłam wciąz uwierzyc co tu jeszcze robię skoro znam ciąg dalszy tej historii.
    Nie byłam na tyle naiwna i głupia żeby wierzyć w pocałunek jak z bajki. Mimo to wpatrywałam się w jego twarz, która w tej chwili starała się wyrazić tak wiele. Przytaknęłam na to lekko głową.

    -Wiem. Ale wiesz co Ci na to odpowiem. Wiem, ale nie wierzę i zobaczymy. - Kiedy patrzyłam na niego widziałam jak bardzo się skupia na tej wypowiedzi i jak dobrze ukrwione ma usta. Na pewno były delikatne i miękkie, a już na pewno staranność jak wypowiadał te słowa chwilowo mnie urzekły. Ale chwilowo. Przecież nie można siedzieć z głową w chmurach przez cały czas.
    Kto by pomyślał, że moje słowa w ogóle komukolwiek wejdą w pamięć? Kto zwraca na nie uwagę? Kto zwyczajnie się na nich skupia? Do teraz sądziłabym , że nikt. Do teraz.

    - Jestem gorsza, bo jestem inna w negatywnym tego słowa znaczeniu. -
    Oznajmiłam uśmiechając się niemrawo i zaraz odwróciłam powoli głowę. Kelner kierował się w naszą stronę z talerzami zupy.
    Czułe punkty. O to chodzi. Dlatego byłam inna od pozostałych. Mówiłam otwarcie niemalże o wszystkim. Dla mnie nie istniały tematy tabu. Wedle mnie trzeba było zawsze mówić o wszystkim. No chyba, że się kłamało ale to też było trzeba potrafić by coś zyskać.
    Kolejne zdanie.

    -Nie pozwolisz? A założysz się ze mną , że się mylisz? I zapomnisz o mnie szybciej niż myślisz? -
    Spytałam wbijając w niego swoje przenikliwe spojrzenie. Zupełnie tak jakbym próbowała się swoim wzrokiem wedrzeć w jego głębinowe spojrzenie, które kryło tak wiele , a jednocześnie tak mało.

    -Cieszę się, że Ci się podoba Twoje nowe imię. I jestem pewna, że nie wiesz o jaką mi wadę chodzi, ale kiedyś się dowiesz. Jeśli nie ode mnie to na pewno od któregoś z ćpunów z tej pobliskiej dzielnicy.
    Nie , nie płaczę już. Jestem twarda, nie wiem skąd te łzy. -

    Po tych słowach spuściłam wzrok na blat stołu zaraz po tym jak uniósł mój podbródek co też było aż obrzydliwie przyjemne. kurwa, kurwa. Śnię, śnię. Dobre dragi były.
    Nienienie.
    Wzrokiem powróciłam na tablet próbując ocknąć się z wojny własnych myśli.

    -Pracujesz w restauracji? Jesteś kucharzem i nic nie mówisz? Musimy jeść u nich za ich badziewie jak mogliśmy zjeść coś Twojego? Wiesz co... - Udałam niby prychnięcie i z niby oburzeniem odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku.

    - Tak czy siak zawdzięczać jej będziesz chyba te pomoc do końca życia , a ja także zawdzięczam jej i za Ciebie, podwójnie. Rzadko komu zdarza się trafić na dobrego anioła.
    Jestem prawdziwa ale do przesady. Dotykam realizmem. Czasem zbyt dużo przewiduję co mnie samą wyprowadza z równowagi. Znajdziesz tu jeszcze nie jedna osobę , która się potrafi tak wypiąć w stronę tych fałszywych części ludzkości. -

    Oświadczyłam biorąc głęboki wdech by dotlenić lepiej jakoś swój organizm. Korzystałam z tego,że okno było niedaleko nieco uchylone.
    Czułam jego obecność. Jego ramię wciąż spoczywało na moim. Byłam bardzo blisko niego i wiedziałam, że zapamiętam zapach jego skóry. Ucieszyło mnie w tej chwili jedno.
    Wreszcie trafił mi się moment gdzie będę dobrze kojarzyła zapach z sytuacją. Przyjemny wieczór. Wpiszę go gdzieś w moją pamięć, która niestety jest krótka, ale ma swoje ulubione szufladki, w których zachowuje części wydarzeń na dłużej i one nigdy nie znikają.
    Tak będzie prawdopodobnie z dzisiejszym dniem.
    Nasze oczy się zetknęły,a ja nie powiedziałam nic więcej znając część dalszą naszej "znajomości". Przeklęta śmierć stała obok nas i dyktowała mi w stronę mego ucha co będzie i dlaczego tak,a nie inaczej i ja jej w to wierzyłam. W końcu była siłą wyższą ode mnie.
    Czy naprawdę nasza historia będzie taka krótka?
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Listopad 2012, 09:38   

    Agapit nie oczekiwał bezgranicznego zaufania i naiwności ze strony Belindy. Ba! Domyślał się nawet, że zdobycie go w jakikolwiek sposób będzie bardzo trudne i czasami nawet niemożliwe. Ale zdecydował chwilę temu, że podejmie się tego wyzwania. Porzucanie jakiegoś celu przed osiągnięciem go, nie należało do codzienność mężczyzny, który często nakładał sobie zbyt duże wymagania względem własnych sił. Być może okaże się, że nawet w tym wypadku znalazł się w bezsensownym kole i nie da rady przynieść nawet grama pocieszenia czy pomocy czarnowłosej.
    Reakcja, jaką od niej otrzymał nie zdziwiła go za bardzo, ponieważ Belinda nie wyglądała na siódmy cud świata. Agapit byłby głupcem, gdyby nie dostrzegł jej spękanych ust, podkrążonych i smętnych oczu, wklęsłych niemalże policzków oraz niezdrowego odcieniu skóry. Ćpunka – krzyczała cała jej twarz. Posiadała jednak kilka tych cech, które powinny przyciągnąć uwagę nieznajomego. Chłopak nigdy nie uważał siebie za w pełni normalnego, chociaż często udawał jak już zdążył zrozumieć podczas rozmowy z tą dziewczyną. Nie, nie był homo, ale lubił dziewczyny z krótkimi włosami i kolczykami w uszach, niewielką ilością tatuaży na ciele, zgrabnym tyłkiem i niewielkim biustem. Taki gust, a o gustach się nie dyskutuje.
    Kiedy zaśmiała mu się w twarz poczuł się tak, jakby został przez nią spoliczkowany i wyśmiany za swoje słowa. Sięgnął mozolnie w stronę klawiatury i wystukał ponowną wiadomość:
    Cytat:
    Mylisz się.

    Lakoniczna odpowiedź, których Agapit chyba lubił używać. Zastanawiał się w jaki sposób może udowodnić swoje autentyczne zainteresowanie jej kobiecą stroną osoby, ale jedyne co przychodziło mu do głowy łamało wszystkie zasady jakie dotychczas sobie ustawiał. Musiałby zaryzykować i całkiem możliwe, że zrobić z siebie idiotę na miarę olbrzyma, a wyśmianie ćpunki brzmiało o wiele gorzej niż zwykłego człowieka. Bolało mocniej, ponieważ dotykało mocniej.
    Postanowił nie rzucać się na głęboką wodę i odsunął swój pomysł jak najdalej, zamiast tego chwytając się czegoś pośredniego. Zsunął więc dłoń z tabletu i ułożył ją delikatnie na wychudzonym policzku nieznajomej. Patrzył przy tym bezpośrednio w jej oczy, podczas gdy palce musnęły kolczyki na jej uchu. „Jesteś ładna. Zniszczona, ale ładna.” – Mówiły jego usta, podczas gdy dłoń zahaczyła o niezbyt gęste włosy na boku jej głowy, aby się po chwili w nie wsunąć. Nie pachniały powalająco, ale Agapit zdawał się nie zwracać na to uwagę. Po kilku sekundach znów zmienił pozycję swojej ręki, która wylądowała ponownie na policzku Belindy, tym razem nieco wyżej – aby kciuk mógł musnąć jedną z jej brwi. Na samym końcu, po chwili zawahania jego dłoń zsunęła się i dotknęła wysuszonych warg. „Jeszcze nie utraciłaś kobiecości” – jego usta znów poruszyły się podczas prostego komunikatu, dopierając ostrożnie słowa.
    Potem cofnął rękę i pokręcił z rezygnacją głową, opierając się wygodniej o swoje krzesło. Belinda była do niego mimo wszystko uprzedzona, a on nie wiedział jak obejść ten mur. Kruczenie go poprzez uderzanie gołymi pięściami może zakończyć się połamanymi rękoma oraz brakiem jakiekolwiek reakcji z jej strony. Czy było warto? Względem tego nie miał pewności, ponieważ nie znał jeszcze kilka chwil wcześniej.
    Jak miał z nią rozmawiać?
    Wysłuchała tego, co miał do powiedzenia, ale znów podkreśliła swój upór. Broniła się, aby nie zostać zranioną. Nie dziwił się jej, ponieważ równie dobrze mógł za moment zniknąć i już nigdy więcej się nie pojawić w życiu czarnowłosej. Nie powinien mieć jej za złe, że stara się zachować dystans między nimi i mu nie ufa. Czy tak właśnie czują się osoby, które on sam odrzucił? Podobna sytuacja, ten sam mechanizm obronny.
    Podniósł głowę i zerknął w stronę nadchodzącego kelnera, w międzyczasie zastanawiając się nad stosownym komentarzem dla Bell. Była gorsza, bo była ćpunką czy miała swój własny pogląd na świat? Zbyt szybko dorosła, zbyt mocno dojrzała, zbyt silnie rozczarowana światem i społeczeństwem.
    Przenikliwe spojrzenie niebieskich oczu sprawiło, że poczuł ucisk w żołądku. A może to po prostu głód? Nie zastanawiał się nad tym, ale w milczeniu krzyżował z nią wzrok. Wiedział, że nie uda mu się przekonać jej do własnych racji. Nie dzisiaj, nie teraz, nie tutaj. Było to bezowocne rzucanie kamieni w ogromny mur, jaki wokół siebie ustawiła.
    Po krótkiej chwili skinął głową. „O co się założymy?” – powiedział wyzywająco, nie zmieniając powagi na swojej twarzy. Był gotowy zaryzykować, cholera. Rozum podsyłał mu sprzeczne sygnały, a on wyłapywał tylko te, które będą w stanie zanieść pomoc dla czarnowłosej.
    Był zbity z tropu, kiedy znów naruszyła kwestię wady. Więc nie chodziło o milczenie? Zmarszczył brwi w konsternacji, najchętniej naciskając na nią, aby mu odpowiedziała bardziej jasno. Naprowadziła, w którym kierunku ma szukać chociaż. Czuł się tak, jakby wodziła go za nos, z suchym zapewnieniem nagrody, której w rzeczywistości nie ma. Jego spojrzenie wołało „o co chodzi?” oraz „chcę wiedzieć teraz”, ale ani usta, ani ręce nie wypowiedziały żadnej kwestii. Był cierpliwy.
    Jego twarz po chwili rozjaśniła się na oburzenie dziewczyny dotyczące jego profesji i zaśmiał się bezdźwięcznie, sięgając dość szybko dłonią po klawiaturę.
    Cytat:
    Twój żołądek za bardzo domagał się jedzenia! Ale jeśli chcesz, zjemy zupę i możemy stąd iść. Drugie danie przyrządzę u siebie, jeśli chciałoby ci się poczekać na nie.

    Pokazał jej ekran tabletu, dając jasno do zrozumienia, że chce nadrobić tą gafę i ufa jej na tyle, aby zaprosić do własnego mieszkania. Dowie się nie tylko jak żyje, ale również w jakiej dzielnicy, poza okolicę i będzie mogła w każdej chwili do niego zajrzeć. Podstęp? Może taki mały tylko. Potarł jej ramię dłonią i lekko ścisnął, aby zwrócić jej uwagę na wiadomość zanim jeszcze stwierdzi, że obrażanie się dobrze jej wychodzi.
    Nazwanie go dobrym aniołem sprawiło powolne zanikanie jego uśmiechu, równoczesne z wpatrywaniem się w blat stolika. Jego palce muskały klawiaturę, ale nie wystukały żadnej informacji. Dopiero po dłuższym zastanowieniu pokręcił przecząco głową, sięgając pamięcią wstecz i wyciągając na wierzch te wszystkie razy, kiedy kogoś zranił. Świadomie. Z pewnością Belinda też wciąż by tkwiła w zaułku, gdyby coś nie pchnęło go do niej. Nie pamiętał już co to było, dlaczego się zatrzymał i cofnął. Nie potrafił sobie przypomnieć!
    Nie był aniołem, ale jeśli to mogło pomóc w pojmowaniu Belindy, nie zamierzał niczego jej tłumaczyć. Może w ten sposób uda mu się do niej dotrzeć? Pchnięty tą możliwością, palce powyduszały kilka przycisków, a kiedy zastygły można było odczytać:
    Cytat:
    W takim razie pozwól mi być Twoim aniołem stróżem.

    Musiał zmusić się do tego, aby podnieść na nią swój wzrok i zarejestrować jej reakcję. Umysł podsuwał obrazy wspomnień, kiedy to on usłyszał taką właśnie propozycję. Czy schemat się powieli? Czy będzie tak samo jak z Marleną? Nie, Agapit postanowił nie porzucać Belindy, jeśli uda jej się wyjść już z nałogu. Pozostanie przy niej, jeśli tylko tego zapragnie.
    „Altruista pieprzony” – rzucił do samego siebie w myślach, doskonale wiedząc czego tak naprawdę oczekuje. Happy endy nie zdarzały się w rzeczywistym życiu, ale możliwość uzyskania uczucia kobiety (choćby tymczasowego) rozkazywało Agapitowi spróbować.
    Po chwili skinął głową, przenosząc tor wspomnień na inną osobę. Znał kilka takich prawdziwych osób, ale nie o to mu teraz chodziło. Teraz ważna była Belinda.
    Nie odpowiedział nic więcej, ale ponownie potarł ręką o jej ramię. Na twarzy zaś pojawił się łagodny uśmiech zrobiony z lewego kącika ust, niepełny ale szczery. Tym ramieniem odgradzał ją od Śmierci, postanowił z nią wygrać w tej nierównej walce, chronić Bell. Tylko czy dziewczyna pozwoli mu na to?
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Listopad 2012, 14:09   

    Będzie trudno zdobyć moje pełne zaufanie z tego względu, że sama do końca nie mam pojęcia jak zachowuje się wobec innych osób. Chociaż coś w środku mnie ściska i podpowiada, że dobre ma serce to jednak Śmierć twierdzi iż się nigdy nie byli i on to dobra mieszanka dobra i zła. Więcej złego mi wyrządzi niżeli dobrego.
    Oczywiście swoje zdanie miałam i ze śmiercią w ciszy się przekomarzałam.
    Tak czy inaczej postanowiłam robić to co pierwsze przyjdzie mi na myśl. Jestem ćpunką wolno mi wszystko bo i tak przemijam w pamięci napotkanych ludzi.
    Podjął się tego wyzwania ale żeby czasem nie żałował, bo nie będzie łatwo...
    Jeśli zamierzał się tak szybko poddać lepiej żeby zrobił to teraz niż będzie za późno.
    Póki ma szansę się jeszcze wycofać niech odejdzie.
    Z gustem jest jak z dupą - każdy ma swoją.
    Jeszcze się taki nie urodził co by każdemu dogodził - gdyby taki się trafił to pomyśleć mężczyźni i kobiety za jedną osobą ciągnęłyby się w nieskończoność. Kolejka bez końca , dosłownie.
    Zwykle rozglądałam się za facetami o ciemnym kolorze włosów.
    Zawsze miałam słabość do mężczyzn wytatuowanych o niebieskich oczach i dobrze wyrzeźbionych ciałach(szczupłych) , którzy dodatkowo posiadali tunele (małe tunele) w uszach. Taki był już sprzedany, musiał być już dla mnie. No cóż.. ale od dawna już nie patrze na facetów pod kątem, że mi się podoba fizycznie itd. To nołsens. Przeważnie Ci najpiękniejsi to skurwysyny tzn wróć. Łagodniej ujmując babiarze. No i seks przecież to podstawa , prawda?
    Tak czy siak zaczęłam to ignorować. Facet to facet i nie ma , że coś jest po innemu.
    Przywykłam do ich wymagań i liczyło się jedynie dla mnie to, ż eto była płeć, z którą zawsze łatwiej się rozumiałam. Wyjątkiem płci pięknej była Anka. Z nią mogłam rozmawiac godzinami i do niej jako jedynej mogłam się przytulić. Jednak Odeszła.

    -Ja się mylę? I mam uwierzyć, że pierwszy raz się mylę? - Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, poczułam mocny podmuch wiatru więc chcąc czy nie chcąc mocniej skuliłam się chowając bardziej pod jego ramieniem, przylegając do niego nieco pewniej. Zresztą jego ciało było gorące. Chciałam się ogrzać..
    Gdyby mnie wyśmiał... koniec byłby fatalny, tzn dla mnie normalny... ale myślę, że dla niego nieco szokujący. Buntowniczka.
    Poczułam, znów to poczułam. Ogarniające mnie ciepło i ciepło szczególnie rażące od policzka. Dotknął go, z pewnością wyczuł kość policzkową, która nieco odstawała. Błądziłam teraz wzrokiem po jego twarzy jakbym szukała dalszych wypowiedzi. Odczytałam z ruchu warg kolejne słowa. Wzruszyłam lekko ramionami ocierając się tym samym ramieniem o jego ramie jakbym starała się je chwilowo ogrzać bardziej.
    Wypraszam sobie. Włosy to akurat moje zawsze pachną ulubionym szamponem. Chociaż.. czasem może być czuć na nich zapach tytoniu. Pomieszczenia małe, w których siedzi wiele osób popalających papierosy nie są dobre ani dla włosów, ani dla ubrań. Wychodzisz - walą.
    Tym razem palec musnął moje ucho, dokładniej płatek ucha. Chwilę później poczułam jak wsuwa dłoń w moje włosy, zupełnie jakbym siedziała w parku i czytała romansidło gdzie jest akurat scena zbliżenia dwójki.
    Wtem poczułam ponownie jego dłoń na policzku. Zamknęłam oczy powoli i przywarłam policzkiem do jego ciepłej skóry, otarłam się nim o nią i cicho wręcz niesłyszalnie westchnęłam. Podniosłam moją rękę i objęłam nią jego dłoń spoczywającą wciąż na mej twarzy, ale nie odciągałam jej od siebie.
    Nikt nie jest człowiekiem idealny. Każdy kogoś musi zranić inaczej niczego nigdy byśmy się nie nauczyli. Popełniamy błędy i właśnie na nich mamy się uczyć i wyciągać wnioski.

    - Masz jakiś pomysł o co chcesz się założyć? -
    Rzuciłam pytanie i znów moje oczy utkwiły w jego głębi. Zignorowałam całkowicie kucharza i ten nasz obiad w tej chwili.

    -Moja Wada Pitt, moja. Twoją poruszymy kiedy indziej i moją także jeśli to chodzi Ci jeszcze po głowię, a wiem, że tak to odsuń to. Jeszcze przyjdzie na to czas jeśli jesteś taki pewien, że nie odejdziesz jak wszyscy. -
    Moje słowa były mocne ale szczere. Mówiłam dokładnie to co czuje , to co tarmosiło mną od środka.

    -Chyba nie wiesz co mówisz.. Nie boisz się rekcji sąsiadów czy współlokatorów? Wiesz jakie mogą mieć później o Tobie zdanie? Co nie zmienia faktu, że chcę zasmakować Twojej passy i kuchni.-
    Zmarszczyłam swoje czoło,ale zaraz wyraz mej wychudzonej twarzy złagodniał.

    - Wiesz jaka to odpowiedzialność - bycie czyimś aniołem stróżem? -
    Kolejne pytanie wymsknęło się z moich ust,a moja druga ,wolna dłoń przeczesała lekko jego włosy nieco je mierzwiąc. Uśmiechnęłam się jakby nieprzytomnie.
    Dzięki temu , że byłam wciąż pod jego silnym ramieniem rozbawiłam śmierć niemalże do nieprzytomności. Odeszła,na chwilę odeszła. Nie mogła wytrzymać w takiej atmosferze. Wiedziałam, że w nocy mi się oberwie. To było nieuniknione.
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Listopad 2012, 14:40   

    „Zawsze jest kiedyś ten pierwszy raz. Na wszystko.” – jego usta poruszyły się po raz kolejny, a dłoń pozostała w tym samym miejscu co poprzednio. Czuł, że jego ramię nie było pozostawione bez żadnego komentarza ze strony Belindy i zauważa je czy tego chce czy nie. Przywierała do niego, a tego odczucia nie można było pomylić z żadnym innym. Pragnęła ciepła i bezpieczeństwa, jej organizm sam ją zdradzał i Agapit nie mógł pozostać pod tym względem obojętny. Już teraz zaszedł zbyt głęboko, aby się wycofać. On się nigdy nie cofał i nie poddawał, ale kiedy w końcu zdawał sobie sprawę z przegranej – upadek do rzeczywistości był bardzo bolesny. Ryzykował w ten sposób, ale postanowił już zaangażować się w tą relację dla dobra Belindy. Obcej ćpunki, co stanowiło dla niego tak wielką alternatywę, że nie wierzył w realność tego spotkania. Uważał się za racjonalistę, ale w tym momencie wiara w szczęśliwe zakończenie była zbyt silnie uzależniająca.
    Objął pewniej drobne i niezwykle kruche ramię ciemnowłosej, która powoli zapadała się w nim i kuliła coraz mocniej. Podniósł spojrzenie na kelnera ustawiającego w milczeniu obie zupy na blacie stolika, ale nie odprowadził go spojrzeniem ponownie za bar. Zainteresowanie Bell było o wiele ważniejsze, istotniejsze w tym spotkaniu.
    Przypatrywał się w milczeniu ostrym rysom jej twarzy, stopniowo nabierających spokoju, którego chyba dawno już nie zastała. Nie, nie mógł jej zostawić. To już postanowione. Tylko dlaczego rozciągała się przed nim wizja nieosiągnięcia celu? Postanowił odsunąć to na bok i skupić się na tym, co właśnie rozpoczął. Rozsunął palce, aby jej smukłe opuszki zsunęły się i ich dłonie niejako splotły się ze sobą na kościstym policzku. Kiedy trwała przytulona do jego boku z pewnością mogła usłyszeć równomierne i silne bicie jego serca, unormowany oddech i wewnętrzny spokój Agapita.
    Dopiero po chwili przeniósł spojrzenie ponownie na jej oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią na temat zakładu. Sam sens brzmiał bezsensownie, ale dla niego było w nim coś niezwykle wartościowego. Zapewnienie, dowód, potwierdzenie obietnicy. Powoli pokręcił przecząco głową, co wyszło mu nieco zbyt energicznie. Potem uśmiechnął się lekko, gdy ich rozmowa znów zeszła na temat tajemniczej wady. Nie rozumiał, ale wiedział o telepatycznych zdolnościach Belindy. Jego ciemne oczy rozsyłały dookoła refleksy rozbawienia nawet wtedy, kiedy skinął głową próbując wyprzeć temat ze swojego umysłu.
    Ponowna zmiana na jej twarzy sprawiła, że jego wargi nabrały bardziej sympatycznego i pobłażliwego wyrażenia. Nie chciał odsuwać ponownie dłoni z jej policzka, ponieważ było mu z tym zbyt dobrze. Potrzebowała go i nie odrzuciła, a to przyspieszało jego rytm serca.
    „Nie obchodzi mi ich zdanie.” – mówił wolno, ostrożnie dobierając słowa. „To moje życie.”
    Fala gorąca przebiegła przez jego klatkę piersiową i zakręciła na wysokości slotu słonecznego, kiedy palce Belindy wsunęły się w jego włosy. Ułamki sekund zaledwie, ale wystarczyły, aby jego uśmiech nabrał bardziej rozmarzonego wyrazu. Zamrugał kilka razy nie przestając się w nią wpatrywać, aż w końcu zsunął dłoń z policzka trzymając między palcami drobną rękę czarnowłosej. Przysunął ją bliżej siebie i ułożył na mostku bez większego sensu właściwie. „Nie wiem.” – jego usta poruszyły się wypowiadając prawdę, którą w innym przypadku wolałby zataić. Nie chciał jej wprowadzać w błąd, że jest profesjonalną pomocą wyciągającą innych z nałogów. „Ale jeśli się zgodzisz, ze wszystkich sił będę próbował sprostać tej roli.” – kolejna informacja, która napłynęła chwilę po tym jak przykrył swoją ręką jej drobną dłoń na torsie.
    Belinda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Listopad 2012, 20:18   

    Kolejny raz jego wargi wypowiedziały w ciszy słowa, w które musiałam uwierzyć.
    Przytaknęłam na nie głową.
    - Powiedzmy, że to będzie ten pierwszy raz. -
    Popatrzyłam na niego w pobłażliwym uśmiechu.
    Sama byłam ciekawa jak długo ze mną wytrzyma. Przecież on zaraz zniknie. Jutro go już nie zobaczę, ani za tydzień, ani za miesiąc znając życie.
    Dla dobra Belindy. No tak ćpunka, to nic lepiej nie wie i spada na samo dno.
    Każdy któregoś dnia musi zmierzyć się z własnym realnym podejściem do wszystkiego, które czasem trzeba zmienić.
    Z pewnością każdy miał choć jedną w życiu taką sytuację. Marzenia sprawiają najczęściej , że człowiek sprzeciwia się swojemu rozumowi.
    To, że potrafiłam przewidzieć ludzkie zachowania i myśli było proste. Obserwowałam ludzi odkąd mnie tylko poczęto. Już wtedy wiedziałam jak ludzie będą dla mnie ważni. Choć.. byłam gówniarą i nie miałam jeszcze wtedy pojęcia o tym, że będę tak podle traktowana przez własną pieprzoną rasę homo sapiens, która nazwę powinna mieć zupełnie inną " Homo Morders".
    I wtej chwili splotły się nasze dłonie. To było nieco dziwne. Nie mogłam się powstrzymać i pierwszy raz od długiego czasu pokazałam swój szeroki,szczery uśmiech,który pokazywał moje białe zęby. Silne i zadbane.
    Bo bądź co bądź mimo ćpaństwa dbałam jakoś o siebie... musiałam. Praca. Bo chcieć nawet jak chciałam to nie miałam dla kogo. Zgadza się. Słyszałam bicie serca. Jednakże nie głośno.. a jego oddech słyszałam jedynie wtedy kiedy jakoś jego twarz była bliżej mojego ucha.

    - Załóżmy się o.. na coś wpadnę, tylko trochę pomyślę, między czasie może i Tobie uda się coś wykombinować. -
    Zerknęłam w jego oczu czując dotyk głębi na swej twarzy.

    - Nie obchodzi? Nie wiem czy wiesz co robisz, zmienią o Tobie zdanie.. Może już nie zechcą Ci w niczym pomóc, bo przecież rozmawiasz z ćpunką i kto wie może sam "ćpiesz". -
    Mruknęłam niezadowolona twardo przypominając sobie podejście innych. Zresztą to widać cholernie kiedy siędzę w parku czy nawet wybiorę się na zwykłe zakupy do spożywczaka. Te spojrzenia tych głupich homo sapiens. Szkoda było na to moich jakikolwiek słów. Im nic nie przemówi.

    -Lubisz to? -
    Spytałam uśmiechając się tym razem już nie tak otwarcie jednakże kąciki moich ust uniosły się ku górze.
    Ponownie przesunęłam dłonią po jego bujnych włosach.

    - A zatem mianuję Cię Pitt moim aniołem stróżem, który i tak zbłądzi . - Uśmiechnęłam się wrednie, wciąż upierałam się przy swoim. Cała ja.
    Spojrzałam niechętnie odwracając wzrok z jego tak intrygującej twarzy na talerze zup.
    - Zjadamy i...? -
    Posłałam specjalnie pytające swoje spojrzenie choć doskonale wiedziałam jaką chciałabym uzyskać odpowiedź. Wiedziałam doskonale jaka mnie zadowoli. Pytanie tylko czy On sam na to wpadnie.
    Swoją drogą cieszyłam się, że śmierć chwilowo dała mi odetchnąć. Miała mnie dość. Bo w tej chwili mogłam robić wszystko czego zapragnęłam. A chciałam tu i teraz tak niewiele...
    Agapit
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Listopad 2012, 20:48   

    Zgodziła się z nim? Nie dawał po sobie poznać zdziwienia, jakie wyrosło bujnie w jego wnętrzu i kiełkowało, rozpychając się niemiłosiernie gdzieś na wysokości płuc. Aktorski talent, jaki pielęgnował właściwie od samych narodzin pozwolił mu na wstrzemięźliwość względem odpowiedniej mimiki. Przytaknął, ciesząc się ze swojego małego sukcesu, być może nadając mu zbyt wielkiej wagi. Belinda przytaknęła mu, uchylając kratę do swojego zamku. Za nią z pewnością czekał oddział odważnych samobójców, gotowych zaatakować każdego, kto spróbuje ją zranić, ale.. no właśnie. Podniosła tą kratę z własnego, niemalże nieprzymuszonego wyboru.
    A może po prostu była zmęczona już uporem Agapita? Nie, tę myśl odrzucił na bok, interesując się dalszą częścią ich spotkania. Wciąż miała chłodne dłonie, ale nie były one aż tak zimne jak na samym początku. Ogrzewał ją i jakoś całkiem dobrze było mu z tą świadomością. Szczególnie, że jego oczom ukazał się naprawdę ładny uśmiech, odsłaniający silne, niemalże śnieżnobiałe zęby. Aż dziw bierze, że należą do narkomanki! Agapit odpowiedział tym samym, czując się coraz swobodniej w towarzystwie czarnowłosej. Tablet od jakiegoś już czasu leżał bezczynnie na blacie stołu, od dawna strasząc czarnym ekranem.
    Skinął głową po raz kolejny tego wieczoru, przenosząc spojrzenie w stronę czekających już na nich zup, parujących i zapraszających do konsumpcji. Zaraz jednak jego oczy powróciły na twarz rozmówczyni, podczas gdy ramiona powędrowały w górę, w geście obojętności. „I tak uważają mnie za trędowatego.” – Powiedział dość niedbale nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Dopiero po chwili poruszył bezgłośnie ustami, wypowiadając kolejną myśl: „To miłe, że się o mnie martwisz. „ – Dodał rozbawiony i chyba zadowolony z takiego przebiegu rozmowy.
    Kiedy zaś jej dłoń wylądowała w okolicach jego włosów ponownie, poczuł ponowną nieco silniejszą falę ciepła przemykającą od głowy do torsu. Skinął rozbawiony głową i przechylił się, aby palce Belindy wsunęły się nieco głębiej w wilgotne – jak mogła poczuć to dopiero po chwili, włosy. Kto by tego gestu nie lubił? Delikatne i czułe gesty, przesuwanie smukłych palców po skórze głowy i odgarnianie włosów. Po chwili jednak mężczyzna zaprzeczył samemu sobie, ponieważ wypuścił ich dłonie ze splotu i chwycił jej nadgarstek, kładąc do na ramieniu. Ten drobny gest bardzo lubił. Bardzo. Za bardzo, ponieważ podniecał go. Uśmiechnął się łagodnie w stronę dziewczyny i wskazał na obronę zupy czekające na ich stoliku. Pokręcił z niedowierzaniem głową, sięgając po łóżkę. Przynajmniej się zgodziła – tyle dobrego! Zerknął w jej stronę i puścił jej oczko, co było jego jedynym komentarzem w tej sytuacji.
    „I idziemy.” – dokończył wyraźnym ruchem warg, zsuwając ramię z jej barków, aby usadowić się wygodniej.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 10