• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Cukierkowa Ulica » "Zaciszny Kącik"
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 20 Październik 2016, 19:52   

    Iris spacerowała powoli ulicą, przyglądając się sklepowym wystawom. Kiedy ostatnio była na zakupach? Takich zwykłych, babskich, ciuchowych?
    Przygładziła swój płaszcz. Był przecież całkiem nowy i ładny, wyglądała i czuła się w nim seksownie. Nie było więc potrzeby zmieniania stroju.
    Szła i szła aż w końcu zatrzymała się pod niepozornymi drzwiami nad którymi widniał napis "Zaciszny Kącik". Cóż to mogło oznaczać? Zaciekawiona, weszła do środka.
    Jakże się ucieszyła, gdy okazało się, że to knajpka! Odkąd uciekła od ojca nie zdarzyło jej się sięgnąć po alkohol. Kiedyś przecież musiał być ten 'pierwszy raz'!
    Szczególnie kusił ją rum, miała nadzieję, że w barze mają coś podobnego.
    Podeszła powoli do lady. Barman o miłej twarzy uśmiechnął się i zapytał co podać. Dziewczyna rozglądnęła się dookoła i zapytała, czy miejsce w kącie, z kanapą, jest wolne. Mężczyzna odparł, że tak i zaprowadził ją tam przy okazji spisując zamówienie.
    Iris usiadła zadowolona. Okazało się, że Barman miał kilka drinków z rumem. Chciała zamówić czysty, ale facet chyba zorientował się, że jeszcze nigdy nie piła tego trunku i zaproponował na początek coś łagodniejszego.
    Nie czekała długo na napój. Barman przyniósł zamówienie i szybko się ulotnił, nie chciał się narzucać. Iris była mu bardzo wdzięczna.
    Zdjęła płaszcz i rzuciła go na kanapę, obok siebie. Ciasno zasznurowany gorset ładnie podkreślał wąską talię i krągłe, choć nieduże piersi. Pasiaste spodnie nie krępowały ruchów, mogła spokojnie rozsiąść się wygodniej na siedzisku. Zdjęła też kapelusz i ułożyła go z boku - uważała by nie zniszczyć pióra które podarował jej Alkis. Było dla niej bardzo cenne.
    Gdy upiła łyk jej tęczowe włosy momentalnie zmieniły barwę. Wyglądały teraz jak kotłujące się morze, mieszanka różnych odcieni błękitu, granatu i turkusu. Oczy pociemniały jej nieco.
    Ach! Jaki pyszny ten napój! Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie. Zauważył to Barman, uchwycił jej spojrzenie i posłał jej oczko. Odwdzięczyła się tym samym, ale mężczyzna był na tyle kulturalny, że nie przeciągał kontaktu wzrokowego i wrócił do polerowania szkła.
    Dobrze było od czasu do czasu tak po prostu uciec od problemów, zaszyć się w kąciku i napić dobrego alkoholu.
    W pomieszczeniu było ciepło, wiatrak leniwie kręcił się nad głowami klientów. Siedziała w kącie, na uboczu, dlatego mogła pozwolić sobie na swobodę. Poluzowała więc nieco gorset - mimo to, jej talia i tak była bardzo wąska. Dzięki temu mogła oddychać wolniej i głębiej, oddając się całkowicie relaksowi.
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 20 Październik 2016, 20:57   

    Nie śpiesznie kroczył cukierkową ulicą. Mijał domy z piernika niczym w bajce o Jasiu i Małgośce, uliczne latarnie z lasek cukrowych, pstrokato ubrane dzieciaki, strojne kobiety i cudacznych facecików. Słońce zaczęło zachodzić dzięki czemu ta cała gama kolorów nie raniła go tak bardzo w oczy. Było ciepło wiec zdjął skórzaną kurtkę i przewiesil sobie przez ramię trzymając ją lewą ręką. Słyszał że w okolicy znajduje się zaciszny klub. Nie miał ochoty spędzać kolejnego wieczoru w głośnym, pełnym rozgrzanych, tańczących szaleńczo ciał, klubie. Rory kroczył obok niego, ciężko sapiąc. Terry miał nadzieję że wpuszcza go tam z wielkim, czarnym dogiem. Zdarzyło się albowiem parę razy że odmówiono mu wstępu z czworonogiem. Musiał wtedy odpuszczac i szukać innych przybytkow alkoholu. Przeczesał palcami włosy, wzdychajac ciężko. Co komu przeszkadza taka psina która tylko posłusznie leży koło właściciela? Z rozmyślań wyrwał go chłopiec. Na oko w wieku 5 lat. Malec wpadł na niego przez co upadł na pupę i zaczął płakać. Christopher usmiechajac się polgebkiem, kucnal przy nim i podniósł go. Maluch stał chwiejnie na dość pyzatych nogach i piastka pocieral zalzawione oko. Marionetkarz poglaskal go po głowie.
    - No już. Nic się nie stało. - Chłopiec uśmiechnął się niemrawo i odbiegl do matki która odwróciła się zaniepokojona płaczem dziecka. Serce scisnelo mu się widząc jak ta go podnosi a on swoimi malymi rekami oplata jej szyje i smieje sie.
    Wstał i szybszym krokiem ruszył do baru. Kolejny, bezsensowny dzień.
    Drzwi do pubu były otwarte na oścież więc wkroczył tam bez zbędnych ceregieli. Rory szedł krok za nim z postawionymi uszami, z ciekawością niuchajac dookoła. Terry zapytał barmana polerujacego szkła czy pies nie będzie problemem na co ten z gębą wykrzywiona w zbyt wesolym usmiechu, odparł że zwierzęta są tu mile widziane. Marionetkarz kiwnal na to głową po czym rozejrzał się po sali. Klientów nie za wiele, wiatraki pryzjemnie chodziły skórę a w tle leciała jakaś melancholijna melodia. Wtedy w kącie sali, na skórzanej kanapie dostrzegł kobietę. Ubraną naprawdę gustownie. Gorset opinajacy jej talie eksponowal zalety jej figury. Twarz przyjemna dla oka i te włosy. Niebieskie. Christopher nie do końca rozumiał modę farbowania włosów na tego typu kolory no ale. Co kto lubi nie? Zamówił szklankę czystej whisky, polecając by zaniesiono ją na stolik kobiety. Barman kiwnal głową i odwrócił się na regał z alkoholami. Marionetkarz za ro ruszył do stolika niebiesko włosej. Widział że sama już coś saczyla. Przystanal naprzeciw kobiety.
    - Zgodzi się Pani umilić mi wieczór swoim towarzystwem? - zapytał swoim głebokim, lekko zachrypniętym głosem. Na ustach miał lekki uśmiech.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 20 Październik 2016, 21:18   

    Siedziała tak, słuchając cicho plumkającej muzyki i sącząc drinka. O ile napój był boski, tak muzyka... no cóż. Iris nie przepadała za jazzem. Ale przecież nie jest tutaj sama, nie może poprosić o zmianę nagrania. W tym zacisznym miejscu są z pewnością fani takiej muzyki.
    Od razu zauważyła gdy do knajpy wszedł wysoki, dobrze wyglądający, przystojny facet. Był elegancko ubrany, wyglądał świetnie w koszuli i kamizelce. Obok niego stał duży pies. Wyglądał na groźnego jednak sposób w jaki patrzył na właściciela świadczył, że zwierzak słucha go bez żadnej dyskusji. I dobrze, posłuszny zwierz, to dobry zwierz!
    Mężczyzna skierował się do baru, chwilę pogadał z Barmanem i... wtedy uchwyciła jego wzrok. Posłała mu uśmiech, zachęcając go by podszedł. Może i chciała pobyć sama...ale kobieta zmienną jest - skoro nadarzyła się okazja by poznać kogoś interesującego, nie mogła odpuścić.
    Uśmiechnęła się widząc, że przystojniak kieruje się w jej stronę. Gdy znalazł się już blisko, przesunęła się robiąc mu miejsce.
    - Jeśli tylko tego chcesz, oczywiście. - powiedziała mrużąc zalotnie oczy. Poklepała miejsce obok siebie. - Będzie mi bardzo miło.
    Teraz gdy stał blisko, mogła mu się dokładniej przyjrzeć. Nie pomyliła się - był bardzo przystojny. Twarz miał bardzo męską i czaiło się w niej coś na kształt...zmęczenia. A może smutku? Cokolwiek by to nie było, sprawiało, że w oczach Iris przybysz był atrakcyjny na tyle by się nim zainteresowała. Miał ciekawie przystrzyżoną bródkę, na kształt kocich łbów. Dziewczyna jeszcze takiej nie widziała, ale sprawiło to, że jej uśmiech stał się bardziej zalotny - lubiła silnych facetów z brodą.
    Ukradkiem spojrzała też na dłonie. Duże, męskie ale zadbane - kolejny plus dla pana z psem. Bardzo ciekawiło ją co też taki gość jak on robi sam, o tej porze w takiej kameralnej knajpce. Faceci zazwyczaj chadzali w grupach, co nie?
    Gdy tak przyglądała się mężczyźnie, jej oczy błysnęły złotem okazując zaciekawienie a błękit na włosach zafalował i płynnie zmienił się na powrót w tęczową rzekę.
    Jeśli mężczyzna usiadł, Iris przysunęła się pamiętając jednak by nie naruszać jego strefy prywatności. Mógł sobie tego nie życzyć, był z nim też pies który w każdej chwili mógłby rzucić się na kobietę.
    - Jestem Iris. - powiedziała patrząc mu w oczy. Jeśli też to zrobił, mógł dostrzec jak w tęczówkach kobiety mieszają się ze sobą przeróżne barwy. Źrenica była lekko rozszerzona a na policzkach pojawił się rumieniec. Czy to alkohol robił swoje, czy po prostu Iris się zarumieniła?
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 20 Październik 2016, 22:03   

    Uśmiechnął się połgębkiem na słowa kobiety. Nie śpiesznie podszedł do kanapy i usiadł niedaleko miejsca które dopiero co poklepała, kurtkę kladac na oparciu kanapy. Nie od razu zajął się jej osobą. Najpierw gestem nakazał Rory' emu by ten położył swe cielsko tuż przy stoliku. Pysk położył tuż przy bucie Christophera, który wyraźnie czuł jego gorący oddech. Miał go dopiero od trzech lat a czuł się tak jakby ten psiur towarzyszył mu od czasów zamierzchłych. Wtedy kelner przyniósł jego zamowienie. Złoty alkohol prezentował się naprawdę dobrze w tumblerze z grubo ciosanym spodem. Kiwnieciem głowy podziękował a kelner oddalił się na swoje stanowisko, ciekawsko zerkajac co i rusz w ich stronę. Dopiero wtedy Terry odwrócił się w stronę swojej może towarzyszki. Była naprawdę kobieca. Jej pełne usta, zmieniające kolor oczy, pełny dekolt i falujace wlosy..
    Czekaj. Co? Dopiero wtedy Chris zwrócił uwagę na to że kolor jej włosów się zmienił. Nie były już niebieskie a tęczowe. Dosłownie. Jakby tego było mało gdy się na nie troche dłużej popatrzyło odnosiło się wrażenie jakby falowaly. Jej oczy też mienily sie wieloma kolorami. Było to tak interesujące ze marionetkarz ledwo powstrzymał się od dotknięcia kobiety. Była naprawdę zjawiskowa. Zamiast tego lyknal whisky. Miała cierpki, przyjemny smak. Taak. Dobra znajoma która zawsze poprawia nastrój. Iris? Jej imię rozbrzmiewalo mu w głowie przez chwile. Iris. Trochę jak ten fioletowy kwiat. Pełno ich rośnie w jego ogrodzie. Teraz i tak panuje tam trochę dzicz przez zaniedbanie jednak Irysy nadal są bardzo wyraźnie widoczne. Powoli złapał jej dlon i ucalowal jej górę jeśli kobieta nie zabrała dłoni.
    - Christopher. Jednak wolę jak się zwraca do mnie Terry. - przedstawił się po czym puścił jej delikatną dlon. Spostrzegł że kobieta była zarumieniona. Czyżby zdążyła wypić juz sporo? O takiej porze? Zdziwiloby go to, jednak tylko trochę. Mało to się naoogladal ludzi którzy upijali się juz w poludnie? Jego własna matka chyba nigdy nie trzezwiala.
    - Dlaczego, Iris. Siedzisz tutaj sama? Taki klejnot jak Ty raczej winien błyszczeć wśród licznych adoratorow - lekko zmruzyl oczy i upil kolejny łyk trunku. Naprawdę zastanawiało go dlaczego siedzi tu sama. Mloda, piekna. Takie kobiety raczej paletaja się po klubach wyrywajac to kolejnych mężczyzn. Przyglądał jje się uważnie jednak nie natarczywie. Nie chcial by źle się czuła w jego towarzystwie.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 20 Październik 2016, 22:49   

    Zrobiło jej się bardzo miło gdy zdecydował się przysiąść. Mężczyźni raczej rzadko kiedy jej towarzyszyli, żeby nie powiedzieć, że wcale. Owszem, lubiła flirtować, doskonale zdawała sobie sprawę ze swoich atutów. Lubiła gdy na ulicy się za nią oglądali ale...nigdy nie zagadywali. No cóż. Może była zbyt pewna siebie? Albo to sprawka tego, że mieniła się tyloma kolorami. To mogło onieśmielać.
    - Bardzo miło mi cię poznać, Terry. - spaliła buraka gdy pocałował jej dłoń, naturalnie nie zabrała jej. Nie codzień spotyka się kogoś tak szarmanckiego! Spuściła wzrok, nagle zdjęta wstydem. Zawstydziła się! Niesłychane jak potrafił podziałać na nią tak kulturalny i elegancki mężczyzna.
    Po chwili jednak podniosła twarz i spojrzała mu w oczy. Chciała coś z nich wyczytać, czasami istoty miały wypisane w nich wszystkie emocje. A Terry? To co zobaczyła w jego oczach sprawiło, że poczuła się tak, jakby zdradzono jej sekret. Smutek wyciekający z jego złotych tęczówek był jednocześnie dołujący jak i podniecający.
    Dobrze, że Iris była niebrzydka. Nie musiała się chować ani za kaskadą tęczowych włosów, ani uciekać wzrokiem gdzieś w kąt. Upiła łyk swojego drinka.
    Komplement mężczyzny sprawił, że Iris zachichotała cicho, zalotnie. Posłała mu uroczy uśmiech.
    - Powinnam pewnie teraz powiedzieć coś w stylu “Pewnie mówisz to każdej.” - zaśmiała się szczerze - Ale będę oryginalna. Jestem sama, bo nikt jak dotąd nie chciał mi towarzyszyć. Jesteś pierwszy, Terry. - jego imię wypowiedziała powoli, aksamitnym głosem, delektując się każdą głoską. Podobał jej się, nawet bardzo. Trochę wstydziła się mu o tym powiedzieć, mogłaby go odstraszyć albo ujść za łatwą... A nie była. I nie chciała go wypłoszyć.
    Niby przypadkiem, w trakcie zakładania nogi na nogę, pochyliła się i przysunęła ku niemu. Oczy jej pociemniały i przejęły barwę jego oczu, naśladując to ciepłe złoto.
    - A ty, Terry? Jesteś przystojny i szarmancki, takich zazwyczaj widuje się w klubach w otoczeniu pań “innych” obyczajów. - powiedziała, dłonią lewej ręki zaczęła kręcić kosmyk włosów. - Czyżbyś jednak wolał towarzystwo tych...nudniejszych? - uśmiechnęła się delikatnie i znowu sięgnęła po drinka. Szybko się skończył, dłonią wolnej ręki kiwnęła na Barmana. Przyszedł, dolał alkoholu. Odchodził z dziwną miną, czyżby był... zazdrosny?
    Gdy poszedł, upiła trochę - tym razem drink był mocniejszy. Szybko przeniosła wzrok na swojego przystojnego towarzysza. Ta bródka... I te męskie rysy twarzy...Ach, był diabelnie seksowny.
    - A ten psiak? Śliczny jest. - pochyliła się przez mężczyznę ku zwierzakowi. Zrobiła to celowo, jeśli Terry nie miał akurat kataru, mógł wyczuć delikatną kwiatową nutę jej perfum. Włosy i twarz bowiem miała teraz na wysokości jego wysportowanej klaty.
    - Jesteś piękny. - powiedziała do psa, nie prostując się przekręciła twarz ku mężczyźnie - Do obrony czy towarzystwa?
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 21 Październik 2016, 14:09   

    Bylo jej miło. Juz sam ten fakt wprawil go jako tako w dobry nastrój. Uśmiechnął się zatem smutno trochę. Taak. Uśmiech chyba już taki u niego na zawsze zostanie. Bo jak ma się zmienić po tym wszystkim?
    Kobieta zachowywała się dość dziewczęco. Zarumieniona wpatrywała się w jego oczy. Mu samemu trudno było robić to samo. Zmieniające kolor oczy rozpraszaly myśli a efekt falujacych włosów jeszcze bardziej to potegowal. Była naprawdę intrygująca.
    Gdy zachichotała przez chwile był zbity z pantykułu. Powiedział coś śmiesznego? Wtedy zdał sobie sprawę że to efekt jego komplementu podziałal na nią w ten sposób.
    Był pierwszym który zainteresował się jej osobą? Strasznie trudno było mu w to uwierzyć. Z doświadczenia wiedział jak sporym zainteresowaniem cechowały się piękne kobiety. A Iris taka właśnie była. Przez chwilę szukał odpowiedniego słowa by potem szepnąć je pod nosem, upijajac jednocześnie whisky.
    - Urocza. - Jesli Iris miala wyczulony słuch była w stanie to usłyszeć. Jednak ledwo, gdyż muzyka zmieniła sie na glosniejsza i trochę bardziej skoczna. Country? Ludzie... Dajcie żyć. W świecie ludzi przy tego typu muzyce ludzie zamieniają się w te całe.. Kangury. Skaczą i podryguja jak opętani. Jemu osobiście nie podobała się tego typu muzyka. Wolał coś wolniejszego ewentualnie typowo metalowego. Gdy przeniósł wzrok z powrotem na jej twarz, jej oczy były barwy jego. Miód zmieszany ze złotem. Jego brwi podniosły się gdyż go tym zaskoczyła. Wtedy zabolało go serce. Takie oczy mogłoby mieć jego dziecko. Kurwa mać.. prxymknal oczy a żyłka na jego stroni zapulsowala. Nie chcial by Iris zle to odebrała wiec się uspokoił. Nienawidził siebie za tego typu myśli. Potrafiły zniszczyć tak wiele..
    Na twarz przywołał łobuzerski uśmiech.
    - Wolę te bardziej interesujące - zauważył że trochę przesunęła się w jego stronę. Widział też dokładnie lekko naburmuszona minę kelnera który przyniósł jej następnego drinka. Pewnie liczył że później się z nią umówi gdy tylko nadejdzie stosowny moment. W oczach Chrisa widoczny był przez chwile błysk tryumfu. Gdy rozmowa zeszla na Roryego w sercu Terrego rozlało się ciepło. Ludzie mówiąc że pies to najlepszy przyjaciel mają stu procentową rację. Gdy dziewczyna się pochyliła jego wzrok na moment skierował się na jej dekolt. Poczuł też jej perfumy. Jakby był w ogrodzie podczas kwitnienia kwiatów. Nie był to jednak zapach zbyt mocny, typowy dla krzykliwych kobiet. Subtelny.
    - A te psisko to Rory. Mój kompan. - jego spojrzenie skierowało się na psa, który słysząc swoje imię powstał i położył leb na kolanach Christophera. Przyglądał się ich dwójce swoimi czarnymi oczami a jego nos drgal zaciekawiony. Wszyscy zwracali na niego uwagę. Nie wyglądał jakoś nietypowo jak na standardy panujące po drugiej stronie lustra. Jednak miał w sobie coś co przyciągało uwagę. Marionetkarz poglaskal psa po łbie, zauważając kapelusz Iris. Misterne pióro z niego sterczace zaciekawiło go.
    - Wielką kure żeś musiała oskubac - zaśmiał się cicho, głowa wskazując o co mu chodzi.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 21 Październik 2016, 20:43   

    Terry był dość małomówny. Iris trochę się zaniepokoiła, że swoją pewnością siebie onieśmiela mężczyznę. Postanowiła przystopować, dać się rozmowie toczyć własnym torem. Mogła wyjść na zdesperowaną, za bardzo się chyba narzucała.
    Kobieta wyprostowała się wracając na swoje miejsce. Nie usłyszała komplementu który mężczyzna powiedział pod nosem, zauważyła jednak zmianę w jego oczach. Na chwilę zaszły mrokiem, pogłębiając tylko smutek który gdzieś się w nich ukrywa. Nie wiedziała co jest powodem, ale odruchowo zmieniła barwę swoich oczu. Złoto które wcześniej podpatrzyła u mężczyzny ustąpiło łagodnej zieleni. Włosy, wcześniej mieniące się całą paletą barw przygasły i zmieniły się w brązową falę, migocząc jaśniejszymi refleksami. Wyglądała przez to normalniej, mniej krzykliwie. Wzbudzała z pewnością więcej zaufania.
    Iris uśmiechnęła się widząc jak pies kładzie swój ciężki łeb na nodze pana. Baśniopisarka zawsze lubiła zwierzęta, jedynie koty omijała szerokim łukiem. Został jej uraz do wszystkiego co ma kocie uszy i ogon.
    - Rory. - powtórzyła na głos - Bardzo ładne imię.
    Nie odważyła się pogłaskać zwierzęcia. Nauczyła się nie narzucać nikomu, zwłaszcza obcym zwierzakom. Zamiast tego posłała Terremu miły uśmiech . Kolor jej oczu i włosów był teraz stały , już nie migotała.
    Gdy mężczyzna zwrócił uwagę na jej kapelusz, odwróciła się na chwilę w tamtą stronę. Dotknęła dużego pióra i pogładziła je czule.
    - To? To prezent od... - zawahała się na chwilę - ...od przyjaciela. - dokończyła z uśmiechem. Tak, Alkis stał się jej kimś bliskim. Nieokiełznanym, dzikim stworem a jednak poczuła więź. Przez kilka sekund, gdy mogła porozmawiać z nim jak z człowiekiem, dowiedziała się o nim dość dużo. A przynajmniej tyle by wiedzieć, że nie zawsze był taki zezwierzęcony. Miała nadzieję, że kiedyś jeszcze spotka wielkiego ptaka i że stwór będzie ją pamiętał.
    Nie chciała zniechęcać Terrego. Sam mówił niedużo, dlatego postanowiła jakoś go rozruszać. Oczywiście nie tańcem, bo koszmarna muzyka która w międzyczasie zaczęła lecieć w tle całkowicie zniechęcała do podrygów na parkiecie...
    - Terry? Nie widzę cylindra ani kociego ogona, nie masz też szklanej skóry ani szyć w widocznych miejscach. - zaczęła grzecznie -Jesteś więc...? Baśniopisarzem? A może Marionetkarzem?
    Ta druga myśl szczególnie przypadła jej do gustu, słyszała opowieści o Marionetkarzach. PoPodobno byli bardzo silni ale też delikatni, praca wyrobiła im sprawne palce i precyzję. Ale ponoć byli też samotnikami. Takie... Chodzące zagadki.
    Patrzyła mu w oczy czekając kulturalnie na odpowiedź. Miała czas by pooglądać sobie jego pociągającą twarz.
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 21 Październik 2016, 22:27   

    Przywołał ręką kelnera, który bardzo niechętnie doczłapał się do ich stolika. Zamówił sobie to samo i poprosił też o wodę dla psa. Gdy kelnerzyna powrócił z zamówieniem wyglądał za przeproszeniem jak zbity pies. Cały jego początkowy entuzjazm względem Christophera wygasł. Marionetkarz zaśmiał się cicho pod nosem gdy ten udał się za bar. Położył miche pod stołem. Dało się słyszeć jak Rory lapczywie pochlanial wode. Co mu się dziwić? Przeszli spory kawał ze Szkarłatnej a to był dość upalny dzień jak na tę porę roku. Wtedy dostrzegł że włosy jak i oczy Iris znowu się zmieniły. Na lepsze. Teraz były piękne i bardziej stonowane. Chris lubił brunetki a do Iris ten kolor bardzo pasował.
    Złapał delikatnie pasmo jej włosów patrząc jej w oczy.
    - Pasuje Ci to Iris - puscil jej włosy i posłał jej usmieszek. Czyżby zauwazyla wtedy zmianę w nim? Eh. Jakze nie ostrożny jesteś bałwanie widział wyraźnie jak wzrok się jej zamglil na wzmiankę o przyjacielu. Przyjaciele to gatunek na wymarciu. Istoty rzadziej spotykane niż duchy w świecie ludzi. On sam nigdy nie miał przyjaciół. Wszystko było nietrwałe, chwilowe i zbyt niestabilne by zwać to przyjaźnią. Chyba że liczymy zwierzęta. W takim razie ma jednego. Istoty ludzkie nigdy nie zachęcały go do zaufania. Taki Rory Nie jest w stanie go zdradzić czy wbić mu nóż w plecy. Nie. Poczciwy z niego pies.
    Zastanawiało go jak musi wyglądać przyjeciel Iris skoro dostała od niego takie piórzysko. Pytanie właściwe: To z jego ciała czy też je w jakiś sposób zdobył? W tym świecie można się spodziewać wszystkiego. Sam juz widział takie dziwy że szkoda gadać.
    Na pytanie o jego przynależność, oparł się o kanape. Przyjemnie mu się tu siedziało. Wyśmienite towarzystwo, przyjemny chlodek. Nawet muzyka się zmieniła na coś z klasyki. Nie wiedział co to dokładnie ani czyjego autorstwa. Było to jednak łagodne dla uszu połączenie fortepianu i fletu oraz harfy. Naprawdę przyjemnie się tego słuchało. Odnosiło się wrażenie że znajduje się wśród elfow w lesie a te tańczą wokół Ciebie śmiejąc się radosnie. Ładna wizja.
    - Piękna i bystra. Zabojcze połączenie - puścił w jej stronę oczko. - Marionetkarz. Do usług moja pani. - odchylil lekko głowę w tył usmiechajac się wciąż. Dawno się tyle nie uśmiechał. Mięśnie jego twarzy odwykly od tego.
    - Skoro już zeszliśmy na takie tematy. Do jakiej rasy Ty należysz? Również nie widze kocich uszu, rogów, szklanej martwej twarzy czy drewnianej skory albo skrzydeł - przekrzywil głowę przygladajac sie jej. Chcac czy nie jego wzrok przejechal po jej brodzie, szyi, barkach i dekolcie. Była naprawdę pociągająca kobietą.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 22 Październik 2016, 14:19   

    Nie spodziewała się, że mężczyźnie tak spodoba się zmiana koloru włosów na nieco normalniejszy. Chyba trafiła w jego gust, bo Terry chwycił kosmyk i powiedział komplement. Zarumieniła się ponownie, nie spodziewając się, że tyle miłych słów usłyszy dzisiejszego wieczora.
    Pytanie o przynależność rasową jak najbardziej było na miejscu, przecież wcześniej ona o to zapytała. Ucieszyła się, że trafiła w dziesiątkę! Bo to by pasowało - Terry jest tajemniczy i ma wyjątkowo ładne, choć spracowane, męskie dłonie.
    Posłała mu uśmiech, ukazując szereg równych, białych ząbków.
    - Jestem Bajkopisarką. - powiedziała - Co prawda... Nie umiem zbyt dobrze opowiadać historii, nie napisałam też żadnej książki... Ale z urodzenia jestem właśnie tym. - dodała trochę zakłopotana, że nie może się pochwalić zbyt dużym dorobkiem artystycznym.
    Jak dotąd nigdy wcześniej nie myślała o pisaniu książek czy innych formach sztuki. Nie miała czasu? Nie, to nie to. Chyba zwyczajnie zapomniała, że mogłaby się temu oddać. Za długo żyła w marazmie, powinna znaleźć sobie jakieś zajęcie, prawda?
    Patrzyła Terremu w oczy, przestała szaleć z kolorami. Skoro w takich włosach mu się podobała, po co to zmieniać?
    - Ale umiem za to parę innych ciekawych rzeczy. Chcesz zobaczyć? - zapytała dwuznacznie. Sama miała na myśli tą bardziej niewinną czynność, chciała pokazać mu jedną z mocy. Ot tak, by być w jego oczach interesującą od początku, do końca. Nie chciała być jak te inne, nudne panienki które przy pierwszych kilku zdaniach dużo mówią, a potem nagle kończy się temat i zaczyna wiać nudą. Nie chciała go zanudzić, wybrał jej towarzystwo! Mógł przecież usiąść gdzieś na uboczu i pić sam, mało to takich smutnych, samotnych z wyboru jednostek?
    A jednak, przysiadł się i bez żadnych ceregieli rozpoczęli rozmowę.
    Najchętniej poprosiłaby go by powiedział jej coś o sobie. Ale instynktownie czuła, że byłoby to co najmniej niestosowne. Te jego smutne oczy... Kryła się za tym jakaś opowieść. Coś musiało się wydarzyć...
    Uśmiechała się do niego i patrzyła wyczekująco. Wyjęła z kieszeni mały zwitek papieru i przybory do rysowania, położyła je na stole i czekała.
    Ciekawe, czy Terry będzie w ogóle zainteresowany tym, co dziewczyna chce mu pokazać.
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 22 Październik 2016, 17:37   

    Terry zastanawiał się jakie zdanie o marionetkarzach miała kobieta. Jedni uważali ich prawie za bogów. W końcu tworzyli życie. Marionetki mówiły, chodziły i myślały samodzielnie. Drudzy uważali ich za potworów. Tworzą sobie bez konsekwencji coś na kształt ludzi. Kto wie do czego im to? Może chcą zaatakować marionetkami ludzkość? Według niego samego było to śmiechu warte. Sam jak dotąd nie stworzył marionetki. Nie miał do tego głowy poza tym nie wiedział też jak się za to zabrać. Był marionetkarzem z dziada pradziada. Przynajmniej tak mu ojciec powiedział. Jednak nikt nie pokazał mu sztuki marionetkarzy. Był samoukiem. Poza tym. Bał się. Dac czemuś życie to wielka odpowiedzialność.
    Basniopisarka. Miał już z jedną do czynienia. Jednak była całkowitym przeciwieństwem Iris. Krzykliwa, ciagle gadala i wymyslala nie stworzone historie. Na początku ich krótkiego romansu było to nawet interesujące jednak po tygodniu miał dość. Zachowywała się jak nastolatki w świecie ludzi. Nie tego w życiu szukał.
    Słysząc jak mówi że nic nigdy nie napisała kiwnal głową tak by dać jej znać że doskonale to rozumie. Pod tym względem byli do siebie bardzo podobni.
    - Prawdę powiedziawszy mało wiem o baśniopisarzach moja miła. Nie ukrywam jednak że interesujące z was istotki. My marionetkarze jesteśmy... Nudni. Do szpiku kości. Taki kosciotrup w grobie jest bardziej interesujący - mowil to rozbawionym tonem a w jego oczach czaily się wesołe ogniki. Przyjemnie się tak z nią gawędziło. Był jej bardzo wdzięczny że została przy brazie i zieleni. To bylo przyjemne dla oka. Upil whisky a Rory położył się z powrotem kolo jego nóg. Chyba zapadl w drzemke gdyz noga drgala mu nerwowo a z jego pyska co jakiś czas wydostawaly się ciche jęki. Ciekawe co ci się śni...
    Gdy rzuciła w jego stronę propozycją, uśmiechnął się łobuzersko. Była w tym pewna dwuznacznosc jednak pewien był że nie miała na myśli nic z tych rzeczy.
    - Bardzo chętnie. W zamian sam Ci coś pokaże zmruzyl lekko oczy a jego głos stał się bardziej mruczący. Nie miał nic złego na myśli. Lubił się jednak droczyc a reakcje Iris tylko go ku temu bardziej przekonywały.
    Przyglądał się dokładnie jej drobnym dłoniom gdy ta wyjęła trochę pergaminu i przybory do rysowania. Ciekaw był bardzo co chce mu pokazać. Moce innych osób zawsze były ciekawym tematem dla jego osoby. Zawsze go zaskakiwaly swoja oryginalnością.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 22 Październik 2016, 18:13   

    Mężczyzna cierpliwie słuchał jej wywodów. Była trochę zaskoczona, nie co dzień spotyka się kogoś kto tak chłonie każde wypowiedziane zdanie.
    Sama Iris nie była zbyt gadatliwa, teraz mówiła bo Terry wydał jej się być kimś interesującym. Tyle pytań czaiło się na końcu jej języka... Musiała jednak pamiętać o dobrym wychowaniu. Nie można tak po prostu zapytać o rodzinę, co jeśli jak Iris, nie miał rodziny?
    Kobieta wyjęła już przybory, ale z zaprezentowaniem mocy czekała jeszcze.
    - Nudni? - zdziwiła się - Nie ma osób nudnych, Terry. Każdy ma jakąś ciekawą historię do opowiedzenia! - puściła mu oczko ale nie drążyła tematu. Była ciekawa co mógłby opowiedzieć jej przystojny marionetkarz, ale musiała z tym poczekać. Nie będzie naciskać, może ich znajomość przerodzi się w coś większego? Na przykład przyjaźń? Wtedy, jeśli Terry będzie chciał, sam opowie jej o sobie.
    Jego propozycja zabrzmiała jak obietnica czegoś wyjątkowego. Iris posłała mu zawadiacki uśmieszek, słowa Terrego również zabrzmiały dwuznacznie.
    Jeszcze bardziej ją zaintrygował!
    Przysunęła się do niego tak by widział co rysuje. Kilkoma pociągnięciami pędzla, wcześniej zamoczonego w atramencie namalowała czarnym tuszem motyla. Bardzo się starała, stworzyła mu misternie zdobione skrzydełka. Malunek był wielkości dłoni.
    - A teraz patrz! - powiedziała wyraźnie podekscytowana tym, że może mu pokazać coś interesującego. Odłożyła pędzel i dotknęła prawą dłonią papieru. Rysunek zaświecił się milionami kolorów, tęczową łuną która jednak nie oślepiała, a jedynie mile cieszyła oko.
    I oto z arkusza wstał motyl, wielkości ręki, otrzepał czarno-białe skrzydełka i wzbił się do lotu.
    Iris zaśmiała się zadowolona z efektu. Motyl podleciał do Terrego, zawisł nad jego twarzą zupełnie tak, jakby chciał przyjrzeć się twarzy Marionetkarza.
    - I jak? Fajny? - zagadnęła Iris - Mogę w ten sposób ożywić każdy z moich rysunków. Najczęściej maluję zwierzęta. - dodała - Po dzisiejszym dniu, po tym jak poznałam Rorego, będę mogła narysować podobnego do niego psa! - pochwaliła się - Nie będzie taki fajny i kochany, łatwo go będzie też stracić...ale zawsze to już coś! Mogę w samotnych chwilach otoczyć się gromadką atramentowych przyjaciół... - ostatnie zdanie powiedziała jakby trochę smutniej, tracąc początkowy entuzjazm. Jej mina na chwilę przygasła, popatrzyła na psiego kompana Terrego a potem na czarnego motylka. Atramentowy twór podleciał do jej dłoni a dziewczyna pstryknęła w jego skrzydełka, co sprawiło, że owad zmienił się w plamkę atramentu. Z chlustem opadł na stół.
    Zza baru Barman tylko zmarszczył brwi. Będzie musiał to potem posprzątać... Ach, te popisy.
    Iris przeniosła wzrok zielonych oczu na Terrego. Uśmiech zgasł, pojawiła się niepewność.
    - Tak właśnie można je zniszczyć. - powiedziała cicho. Poczuła się nagle taka...samotna. Co to da, że otoczy się czarnym tłumem zwierząt, skoro żadne z nich nie dotrzyma jej towarzystwa na dłużej?
    Przypomniała sobie jednak, że teraz czas na Marionetkarza. Ponownie się uśmiechnęła, tym razem delikatnie.
    - Teraz twoja kolej. - powiedziała kładąc swoją dłoń na jego ręce. Pod palcami poczuła szorstką, męską skórę. Przeszył ją dreszcz, który wcale nie był nieprzyjemny.
    Może gest był zbyt poufały, ale on wcześniej dotknął jej włosów, więc uznała, że nie powinien się speszyć gdy go w przyjacielski sposób dotknie.
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 22 Październik 2016, 19:03   

    Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia? Heh. O czym on sam mógłby opowiedzieć? Jego życie nie było ciekawe a sam jego początek był wręcz śmiechu warty. Był czas gdy miał wszystko. Szczęście, rodzine, dom. Jak to jednak w bajkach bywa zawsze znajdzie się ktoś kto Ci to w końcu odbierze. Kiwnal głową. Może Iris ma racje. Może marionetkarze sami w sobie nie do końca są tacy nudni. Jednak on jest nudny. Majetny facet z psem. Zero perspektyw, zero ambicji.
    - Zdradzę Ci coś. Przez jakiś czas przebywałem w świecie ludzi jako policjant - to mogło być ciekawe. Nie chcial by wzięła go za milczącego, skrytego ponuraka. Zastanawiał się czy ona była kiedyś u ludzi. Niby z wyglądu nie za bardzo się od nich różnimy ale tam jest całkiem inaczej. Tempo życia, nowinki techniczne... Po drugiej stronie lustra czas płynie wolno niczym rzeka z czekolady. Było to czasem męczące. Bo co robić z taką ilością czasu? Gdy nie trzeba pracować bo kasy ma się jak lodu? Gdy nie ma się z kim spędzać chwil? Do kitu jednym słowem.
    Gdy usłyszał że teraz ma się skupić tak też zrobił. Iris siedziała teraz tuż przy nim. Czuł wyraźnie zapach jej perfum a jego wzrok jeździł po całej jej osobie. Przyglądał się też temu co robi. Sprawnym i wycwiczonym ruchem dłoni namalowała na pergaminie motyla. Był ładny. Terry nie znał się zbytnio na sztuce ale malunek mu się podobał. Wtedy kobieta dotknęła go a rysunek zaswiecil się całą gamę barw. Przyglądał się jak zahipnotyzowany. I Bach! Rysunek ożył. Przyglądał się temu zjawisku z szeroko otwartymi oczami, śledząc wzrokiem motyla.
    - imponujące! - powiedział z podziwem w głosie. Motyl zachowywał się jak te z łąk. Moc Iris była naprawdę interesująca. Wszystko co narysuje, ożywa za jej dotknięciem. Magia sama w sobie. Tak wiele możliwości!
    Już miał zadać jej pytania na tematy mechaniczne mocy gdy usłyszał w jej głosie nutę smutku. Dotknęła motyla a ten zamienił się w kleksa na stoliku. Wiec i ją zżera potwór samotności? Niebywałe. W końcu jest piękna i bystra kobietą. Co się w tych czasach wyprawia. Juz chciał ją pogłaskać po policzku gdy polozyla swoja dlon na jego przypominając że nadeszła pora na niego. Już wiedział co jej pokaże. Miał zamiar poprawić jej humor. Uśmiechnął się ciepło.
    - Nie smuć się aniele. Świat tego nie wart - odwrócił się tak że siedział idealnie na przeciwko niej. Zamknął oczy i wyobrazil sobie że znajduje się u siebie w ogrodzie. Jest lato, jest ciepło a słońce zachodzi. Irysy są w trakcie swego rozkwitu, po trawie biegnie jakiś krolik, a oddali słychać wesołą muzykę a w powietrzu zapach ciastek. Przeniósł te wizje na Iris. Jej oczy w tym momencie zaszły mgła a ona sama mentalnie przeniosła się do tego ogrodu. Widziala dokładnie to co Chris chciał jej pokazać. Iluzja jest piękna i przydatną magią. W ogrodzie pojawił się i Chris. Podszedł do Iris i ja przytulił. Przemawiał do niej kojącym głosem.
    I wtedy cofnął iluzję. bo sie chłopie zagalopujesz zaraz...
    - Niby nic wielkiego ale to chyba moja ulubiona moc. - powiedział dość cicho. W czasach gdy dbał o niego, ogród właśnie tak wyglądał. Teraz był bardziej dziki i zarośnięty. Może jutro wynajmie kogoś do pomocy i go uporzadkuje? Przydaloby się wyrwać chwasty, przyciąć bukszpany i krzaki a kwiaty podlać. Nie mówiąc już o strzyżeniu trawy. Upil whisky i w ciszy czekał na reakcję kobiety. Miał nadzieję że nie przesadził.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 22 Październik 2016, 21:04   

    Wiadomość o tym, że był w Świecie Ludzi sprawiła, że kobieta szerzej otworzyła oczy, zaskoczona. Ona sama nigdy nawet nie myślała by się tam wybrać. Nie myślała nawet by próbować. Tutaj, w Krainie Luster była u siebie. Znała ten świat jak własną kieszeń, czuła się tu pewnie. A co było po drugiej stronie, u Ludzi? Słyszała, że to bardzo smutne istoty. Może właśnie dlatego Terry miał w sobie ukryte negatywne emocje...
    I znowu pytania, tyle pytań! Najchętniej zadałaby je wszystkie naraz, recytując jak wierszyk. Na jednym tchu. Na ile z nich otrzymałaby odpowiedź? Rozmowa pewnie trwałaby kilka dobrych godzin.
    Ucieszyła się szczerze gdy Terremu spodobała się sztuczka. Nie pokazywała jej każdemu, nie można przecież chwalić się jakie karty ma się w rękawie. Bojowych mocy co prawda nie miała ale Atramentowe zwierzątka mogły się zawsze do czegoś przydać.
    Jego prośba by się nie smuciła wywołała na jej twarzy szeroki uśmiech. Jak dobrze jej się z nim rozmawiało! Szkoda, że zazwyczaj w takich chwilach czas ucieka jak opętany. Iris upiła łyk drinka, kątem oka zauważając, że na zewnątrz jest już coraz ciemniej.
    Gdy usiadł na przeciw niej, poczuła dreszcz ekscytacji. Co teraz zrobi? Może zmieni postać, albo wyczaruje ze swoich dużych, silnych rąk iskierkę ognia?
    Siedziała posłusznie z uśmiechem na ustach, patrząc mu prosto w oczy. Nagle obraz zamazał się, twarz Terrego zniknęła za mgłą. Chciała początkowo protestować. Co on jej robił? Czyżby nie był tak miły jak jej się wydawało? Może chciał ją siłą zaciągnąć do łóżka albo... zabić? A niech to! Czyżby dała się złapać Hipnotyzerowi?
    Już miała zacząć panikować gdy przed jej oczami pojawił się piękny, kolorowy ogród. Aż westchnęła oczarowana tym widokiem. Ktoś do kogo należał ten eden musiał włożyć w niego bardzo dużo pracy i uczucia. Patrzyła na te wszystkie cudowności, oglądała kwiaty, nadawała się ich pięknem...gdy nagle zobaczyła idącego ku niej Terrego. Był sam, bez psa, szedł tak jakby płynął. Zaśmiała się nagle dotknięta szczęściem, podszedł do niej i kiedy znalazła się w jego ramionach, wtuliła twarz w jego szeroką pierś.
    I nagle - puf! Wizja zniknęła. Przed twarzą Iris pojawił się znowu Marionetkarz, miał jednak bardziej zmęczoną twarz. Oczy jej się zaszkliły, w głosie słychać było jakąś tęsknotę.
    - To było piękne. - powiedziała, po kryjomu otarła łzę udając, że drapie się w policzek. - Gdzie jest tak fantastyczny ogród? Jest gdzieś naprawdę czy to była tylko iluzja?
    W głębi serca miała nadzieję, że Terry powie, że ten ogród istnieje. I że razem tam pójdą, chciałaby poczuć te wszystkie zapachy kwiatów.
    Patrzyła w oczy Marionetkarzowi, na jej twarzy malował się rumieniec pozostały po tym co jej pokazał. Wyobraźnia Bajkopisarki pokazała jej więcej, w jej głowie Terry nie zakończył tylko na niewinnym przytuleniu.
    Siedzieli na przeciw siebie, uśmiech nieco się zmniejszył, na jej twarzy pojawiła się tęsknota. Za czym? Sama nie wiedziała. Może miała dosyć samotnych spacerów, udawania, że samej jest jej dobrze. Może potrzebowała tych silnych męskich rąk, głupiego przytulenia, nawet bez powodu. Wzroku tych złotych, smutnych oczu...
    - Terry... - powiedziała szeptem - Co ty ze mną robisz... - dodała ledwo słyszalnym szeptem. Jeśli ją usłyszał, trudno. Nie mogła ukrywać, że działał na nią jak światło na ćmę. Jak narkotyk na będącego na głodzie.
    Na koniec posłała mu nieśmiały uśmiech, założyła kosmyk włosów na ucho. Skurczyła się w sobie, jak zawstydzona nastolatka. Chyba się zauroczyła...
    _________________
    #009999
    #ff0066
     



    Srebrny Iluzjonista

    Godność: Christopher George Marwick
    Wiek: Wygląda na 35 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Whisky, swoje psy
    Wzrost / waga: 190cm/80 kg
    Aktualny ubiór: https://imgur.com/6ppHcqv + https://imgur.com/a/wYqC4Pq
    Znaki szczególne: Bródka w kształcie podobnym do dwóch kotów
    Pod ręką: Broń, pies, zegarek kieszonkowy, sakwa z pieniędzmi
    Broń: Jatagan, sztylety, kastet
    Nagrody: Tęczowa Różdżka, Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zdrowy na ciele, obolały na umyśle
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 75
    Wysłany: 22 Październik 2016, 21:43   

    Przyglądał się jej twarzy. Tyle emocji na raz na niej się malowało. Najbardziej scisnela go za serce tęsknota w jej oczach. Teraz naprawdę pragnął ją przytulic. Wydawała mu się taka niewinna i krucha. Teraz gdy się w sobie skuliła z tym rumiencem na policzkach. Rany! Co za kobieta!
    Słysząc że ogród jej się podobał uśmiechnął się smutno. Dobrze pamiętał czasy jego świetności. Dobrze pamiętał każdy dzień w nim spędzony. Na pielegnacji czy na leżeniu wspólnie z nią na kocu...
    Ehh. To były dobre.. Bardzo dobre czasy. Jednak co było a nie jest..
    Spostrzegł że na dworzu zrobiło się ciemno. Kurcze. Jak ten czas keci gdy ma się przyjemne towarzystwo!
    - istnieje naprawdę. To mój ogród. Za czasów jego świetności. Niestety teraz gdy orzez pewne sprawy go zaniedbalem zdziczal. - nie Spostrzegł że starla łzę z polika. Za dobrze się z tym kryła. Do głowy wpadł mu nietypowy pomysł. W sumie czemu nie? Jeśli nie będzie chciala to po prostu odmówi. W murach jego domu tak dawno nei było słychać żywej duszy..
    Iris. Mam.. Mam dość nietypowe pytanie. Bo w sumie i tak zem planował zajęcie się ogrodem jutro a we dwoje raźniej wiec.. Gdybyś chciala.. Skoro tak ci się spodobał... Przenocowalabys u mnie. Mam sporo pokoi w ktorych moglbym Cie ugoscic... Zrobilabys mi ten zaszczyt? - jakal sie niczym uczelniak zapraszając na pierwszą randkę dziewczynę która mu sie podobala. Przymknal oczy i wzial glebsyz oddech. Stary ile ty masz lat? Wez ze się ogarnij!
    - Znaczy to że zapraszam Cię na wspólne nocowanie u mnie a jutro mile popoludnie podczas prac w ogródku - widzac że jest zawstydzona i lekko zwiesila glowe kciukiem prawej dloni podniósł lekko jej głowę tak by patrzyla mu prosto w oczy. Gdyby się zgodzila.. Naprawdę był by szczęśliwy. Była takim promykiem którego mu było trzeba. Nie chcial by ta znajomość sie zakończyła na jednym spotkaniu.
    Rory chyba potrzebował na dwór gdyż wstał i przyglądał im się przestepujac z nogi na noge. Po wypiciu takirj ilości wody nie ma co się dziwić. W koncu Rory to tez facet.




    Ponury Komediant

    Godność: Iris
    Rasa: Baśniopisarz
    Wzrost / waga: 180/70
    Aktualny ubiór: https://i.imgur.com/DxxKIS8.jpg
    Znaki szczególne: Włosy i oczy potrafiące zmieniać kolory.
    Pod ręką: Zwój papieru, pędzel i czarny tusz.
    Broń: Bat
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga
    Stan zdrowia: Ciąża
    Dołączył: 01 Maj 2016
    Posty: 97
    Wysłany: 22 Październik 2016, 22:27   

    O mamo! Ten ogród naprawdę istnieje!
    Aż podskoczyła gdy jej o nim powiedział. Zaniedbany? Nie szkodzi! Przecież można zawsze doprowadzić go do poprzedniego wyglądu. Nic nie dziczeje na zawsze, można to na powrót oswoić. Nie znała się na ogrodnictwie ale co trudnego mogło być w przesadzaniu roślinek lub wyrywaniu chwastów?
    Już miała go poprosić by ją tam zabrał gdy nagle mężczyzna zaczął się jąkać. Musiała się mocno skupić by zrozumieć o co mu chodziło. Patrzyła na niego uważnie , zmrużyła oczy chcąc wychwycić wszystkie informacje. Wyglądał uroczo, jak nastolatek który znalazł się w trudnej sytuacji i teraz próbuje się wytłumaczyć.
    Miała ochotę zaśmiać się i po prostu go przytulić. Poczuła sympatię do tego przystojnego, silnego mężczyzny który teraz się przed nią jąkał.
    Gdy w końcu dowiedziała się z tej plątaniny słów wszystkiego co jej chciał przekazać, jej oczy zaświeciły się z ekscytacji, zieleń zalśniła mieszanką złota ale tylko przez chwilę.
    Normalnie pewnie by krzyknęła “Tak!” i poprosiła by natychmiast ją do siebie zabrał. Trzeba jednak zachować kulturę, nie można tak po prostu wybuchać niezdrową ekscytacją. Mogłaby go przestraszyć i jeszcze zmieniłby zdanie.
    Ujęła jego twardą dłoń i ścisnęła lekko. Posłała mu jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
    - Terry, nawet nie wiesz jaka będę szczęśliwa. - powiedziała - Z przyjemnością pójdę z tobą, oczywiście jeśli tego właśnie chcesz.
    Posłała mu oczko, nie mogła doczekać się aż tam pójdą! Mógł zauważyć że ledwo jestw stanie usiedzieć w miejscu. Zabrała ręce i zwinęła je w piąstki. Przystawiła je do podbródka, jak dziewczynka która bardzo niecierpliwie na coś czeka. Oczy miała szeroko otwarte, czekała tylko na jego słowo.
    Mogli iść już teraz, prawda? Rory wstał i zaczął drobić w miejscu, chyba musiał wyjść na dwór. Jak dobrze się składa !
    Czy w drodze do jego domu powinna chwycić go za rękę? Bardzo chciałaby! Ale to chyba byłaby przesada, nie można się tak spoufalać na pierwszym spotkaniu.
    Czuła motyle w brzuchu, tak, zauroczyła się. Imponował jej swoją siłą, tym jaki był opanowany i męski. Nie dość że wyglądał świetnie, to jeszcze był ciekawy i momentami zabawny. Spodobał jej się jego drwiący, zawadiacki uśmieszek. Dużo by dała by uśmiechał się tak częściej, by częściej miał ten błysk w oku.
    Nie znała jego przeszłości, nie wiedziała o nim właściwie nic...a jednak zgodziła się u niego przenocować. Podświadomie czuła że jego historia jest smutna, coś musiało być na rzeczy. Nie można być tak po prostu smutnym. Onateż ma gorsze dni ale spowodowane jest to tym co przeszła.
    Chwyciła płaszcz i kapelusz z piórem. Głową wskazała na psa.
    - Idziemy? Rory chyba potrzebuje wyjść na dwór. - uśmiechnęła się do Terrego, czekając na jego odpowiedź.
    _________________
    #009999
    #ff0066
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,56 sekundy. Zapytań do SQL: 9