• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Opuszczona Kamienica
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Eliott
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2012, 18:23   Opuszczona Kamienica

    Cytat:
    Ta stara kamienica, już dawno czasy świetności ma za sobą, zdawałoby się nawet, że nigdy tutaj nie stała bowiem w okolicy, nie ma żądnego budynku mieszkalnego nie licząc oczywiście jej. Nie ma wokół niej żądnego ogródka, nic co by świadczyło, że kiedyś toczyło się tutaj życie, normalne życie. Drzwi są zrobione z ciemnego drewna tak samo jak i ramy okienne, cały budynek jest zrobiony też z czerwonej cegły. Po wejściu do klatki schodowej można zobaczyć kolejną parę drzwi, a dopiero za nimi schody, obok, są jeszcze drugie prowadzące na drugą stronę budynku, ku drugiemu wyjściu. W gablocie widzącej między jednymi a drugimi drzwiami widniały ogłoszenia, dosyć stare, bowiem daty jakie widniały na nich, były dosyć odległe od obecnej. Schody są typowo drewniane i jakby przez czas wychodzone co poskutkowało wytarciem się ciemnej brązowej farby.
    Na piętrach znajdują się oczywiście mieszkania, i budynek jak każdy inny posiada piwnicę. Zaobserwować jeszcze można, że każe mieszkanie wygląda tak jakby zostało opuszczone w pośpiechu, wszystkie rzeczy na swoim miejscu, w szafach ciuchy, są meble, garnki, wszystko jednak pokryte znaczą warstwą kurzu, a jak są lustra to powybijane. Widać też, że kamienica została przetrząśnięta przez rzezimieszków, bo gdzieniegdzie wszystko porozwalane. Ten budynek z powodzeniem może zostać wykorzystany do nakręcenia horroru.


    Ellie postanowił wybrać się do kolejnego miejsca, które podczas jednej z jego wędrówek wpadło mu w oko. Wtedy nie mógł bo nie był sam, a przede wszystkim nie miał ze sobą aparatu. Dzisiaj nadarzyła się sposobność, więc postanowił ją wykorzystać, zwłaszcza, że zapowiadał się bardzo jasny i ładny wieczór. Jak zwykle musiał iść z buta co zajęło mu trochę cennego czasu, tym jednak się nie martwił ponieważ pora była wręcz idealna. Już słońce zaczynało zachodzić i nadawać owej kamienicy odpowiedni klimat. Ten zaś potrzebny był mu do robienia zdjęć, porządnych a nie jakiegoś szajsu, na którym nie będzie widać tego co trzeba. No i nauczył się, że duchy częściej ujawniają się w nocy niżeli w dzień, więc trochę sobie poczeka mimo wszystko. Przechodząc przez dwuczłonowe drzwi miał wrażenie, że znalazł się w jakimś innym świecie, co mu się bardzo spodobało a szare oczy zaiskrzyły blaskiem zaciekawienia i zachwytu.
    Przechodząc przez drugą parę podobnie wyrzeźbionych drzwi spostrzegł schody, którymi od razu podążył na górę, i gdzieś bodaj na trzecim piętrze skręcił, by wejść do jednego z mieszkań. Drzwi jak przewidział wcześniej, były otwarte i nawet nie stawiły oporu, choć zaskrzypiały dosyć głośno. Oczom niebieskowłosego ukazało się mieszkanie niemal w idealnym stanie, chociaż widać, że ktoś tutaj buszował, aloe większego uszczerbku widać nie było, nawet czajnik stał w kuchni na kuchence gazowej, która należała do tych bardzo starych, tak samo jak i wszystkie meble czy też przedmioty. Obejrzał wszystko dokładnie, z uśmiechem na ustach lecz nie dotykając. Z przezorności by nie zostawić po prostu śladów swojej bytności, chociaż Ślady na zakurzonych podłogach były widoczne, nie potrzeba było jeszcze łap na blatach czy innych rzeczach. Na potrzeby dzisiejszego wyjścia wziął nowy aparat, nie jak miał w zwyczaju polaroida, choć ten też spokojnie drzemał w jego czarnej sztruksowej torbie. Z kuchni kroki pokierował do jednego z pokoi, gdzie zobaczył kilka obrazów, jakieś szafki z przeróżnymi figurkami służącymi za ozdobę, oraz łóżko, ładnie pościelone okryte dodatkowo ładnie zdobionym kocem. W tym momencie nie mógł się powstrzymać i przejechał po nim dłonią, a potem zerknął na palce. Jak się spodziewał pokryły się one kurzem, ale to nic strasznego.
    Następnym celem chłopaka okazała się łazienka, która kompletnie zbiła go z tropu, wyglądała wręcz jak ze średniowiecza, nawet jeśli wanna i kibelek wielkiej sensacji nie wzbudzały, to już lustro i szafka ze zlewozmywakiem jak najbardziej.
    - Woow.
    No nie mógł nie powiedzieć tego, po prostu kompletnie go zszokował ten wystrój. Stanął naprzeciw lustra, które de facto także we władanie objął kurz i przejechał po nim ręką, zostawiając ślad, lecz wydobywając to co kryło się pod spodem. Tam zaś zobaczył swoje odbicie, i postanowił zrobić pierwsze zdjęcie w tym miejsce, od dla własnego pożytku, nie do kolekcji. wygrzebał więc ten nowszy aparat z torby i odpowiednio ustawiając wszystko pstryknął fotkę, która potem zostanie wywołana wraz z innymi zdjęciami, do albumu domowego. chyba, że trafi się na nim coś z pokroju tych, co kolekcjonował. Nie trzeba też chyba mówić, że przez chwilę łazienka rozjaśniała przez błysk flesza, tak na sekundę.
    Miranda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2012, 19:06   

    Powrót do domu. A przynajmniej do świata, który Miranda może nazywać domem. Krwistoczerwony portal otworzył się w pełnej okazałości na kilka kroków przed jakże starym, opuszczonym budynkiem. Postać, która się z niego wyłoniła nie wydawała się być równie straszna co "przejście" którego właśnie użyła. Pomimo kilku zadrapań na lewym ramieniu, całokształt prezentował się całkiem dobrze. Szkoda tylko, że prezencja kobiety nie zmieniła się wcale od ostatniego pobytu w tych okolicach. Policjanci na pewno nie zapomnieli brzydkiego numeru, jaki wykręciła im długowłosa. A szkoda, bo szczerze mówiąc, panna Richards niespecjalnie chce zmieniać swoją aparycję. Nawet pomijając jakże ważny fakt, którym to jest sposobność do wyjścia tej zmiany na dobre. Tak czy inaczej, teraz należałoby przejść od słów do czynów. Konkretniej do czynów, które podjęła panna M. Były to dosyć proste działania, polegające głównie na rozeznaniu się w obecnym terenie, który... No cóż, okazał się być dosyć osobliwym. Wszędzie wokół drzewa, tylko ta stara, zupełnie niepasująca do schematu kamienica. Wydawać by się mogło, że to tylko zwykły las, ale w takim razie skąd tutaj ów budynek? Brązowowłosa westchnęła cicho, wyrażając przez to dezaprobatę dla swej ciekawości, przez którą teraz powoli szła w kierunku wejścia. Dosyć duże drzwi ustąpiły pod naciskiem zgrabnej dłoni niemalże natychmiast. Aż strach pomyśleć, jak długi czas musiał minąć od ostatniego razu, gdy ktoś tu był. Chociaż, jeśli spojrzeć dokładniej na podłogę, da się zauważyć czyjeś ślady. I to bardzo świeże, bo warstwa kurzu nie zdążyła pokryć ich nawet w bardzo małej ilości. Że też akurat teraz, kiedy Miranda jest zupełnie bezbronna, dane jest jej napotykać podejrzane ślady w opuszczonej budowli. Richards zwyczajowo zaklęła pod nosem i powolutku zakradła się śladem poprzedniego odwiedzającego na schody. Tam, niemalże natychmiast podniosła głowę do góry, aby upewnić się czy towarzyszący jej tu osobnik nie spogląda teraz na względnie bezbronną kobietę. Widząc, że nie zanosi się na taką zagrywkę, kontynuowała swą podróż po trochę skrzypiących schodach. No nic, tajemnicza osoba pewnie właśnie pokonała element zaskoczenia i usłyszała toporne kroki brązowookiej. Pytanie tylko, co zrobi z tym fantem. Mirka była już na trzecim piętrze, ostrożnie badając cały korytarz. Drzwi do jednego z mieszkań były otwarte, i to właśnie tam kierowały się świeże ślady. M przełknęła ślinę i tym razem naprawdę cicho, przylegając do ściany, zajrzała do środka. Odciski butów były tak pomocne jak jeszcze nigdy wcześniej. Dzięki nim pani Strach mogła zorientować się w terenie i stwierdzić, że Eliott udał się do łazienki. "Raz kozie śmierć" - przeleciało przez głowę Richards, która teraz już stała w drzwiach łazienki. Tak oto udało jej się odpowiedzieć na wszystkie dotychczasowe pytania. Niebieskowłosa postać, chłopak... ewentualnie dziewczyna. Matko, jakie to było ostatnio upierdliwe. Niektórzy są chyba zbyt zdesperowani w swych próbach do ukazania, jak ważne jest równouprawnienie i okazują to przez zjawisko, które chyba fachowo nazywało się gender blendingiem. Tak czy inaczej, Miranda nie była wielką fanką równouprawnienia, gdyż dla niej wiązało się to między innymi z różnymi typowo męskimi zajęciami. Ot, popularne wnoszenie lodówki na jedenaste piętro. Oczywistym jest, że przedstawicielki płci pięknej nie nadają się do tej roli, czyż nie?
    - Niebezpiecznie się tak szwendać samotnie po opuszczonych kamienicach, wiesz? - mruknęła nagle, jakby od niechcenia, przy czym oparła się o framugę drzwi. Z racji tego, że Ellie był tej postury a nie innej, kobieta poczuła się zadziwiająco swobodnie. Proszę bardzo, paniczu. Oto i za tobą stoi duch, którego tak usilnie dziś szukałeś. Dobrym jednak pytaniem będzie co zrobisz z tym faktem? Bo Mirka na pewno nie da sobie ot tak robić zdjęć, zwłaszcza w obecnym stanie, jakim jest jej konflikt z prawem.
    Eliott
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2012, 19:52   

    Nie, Ellie żądnych kroków nie usłyszał i całkiem nie przywiązywał uwagi do tego, że ktoś jeszcze tutaj może być, czy też wejdzie podczas jego wizyty. Przynajmniej nie ktoś żywy. Toteż obecność Mirki przez długi czas byłą po za zasięgiem wiedzy niebieskiegowłosego, który raczej był zafascynowany łazienką i lustrem niżeli tym by dbać o swój tyłek. Tak więc zabezpieczenie tyłów zostało zignorowane przez tego młodzieńca. Chłopak sam nie wiedział czemu, ale po zrobieniu zdjęcia nawiedziło go dosyć dziwne uczucie, z jakim rzadko miewał styczność, coś jakby sprawiało, że ogarniała go lekka ciemnota umysły, do tego stopnia, że bez powodu gapił się w lustro nie dopuszczając do siebie bodźców zewnętrznych, jakby zaraz w szkle miał coś zobaczyć. Może jakąś istotę, może efekt świetlny, jakby coś w nim krzyczało, że coś się zdarzy. Dosyć osobliwe, a on raczej wyczulony jest na takie emocje. Z resztą od kiedy wszedł miał wrażenie, że jest obserwowany, co objawiało się mrówkami na karku, denerwującymi z resztą. Jednak nie należy on do istot przesadnie strachliwych i nawet jeśli uciekał, to naprawdę nieźle musiałby zostać wystraszony. top już nie to co kiedyś, że przy każdym ruchu, czy stuku, leciał w objęcia braciszka. Siedział i tak się gapił niczym jakaś żywa lalka, nieruszająca, ale żywa ponieważ poruszała się jej klatka piersiowa.
    Z tego dziwnego stanu wyrwał go głos, kobiecy głos, na który zareagował instynktownie uniesieniem głowy i zerknięciem na osobę, która go z siebie wydała. Szare oczy Eliotta wyrażały jeszcze lekkie otępienie, jednak powracały do normy, zwłaszcza, że wypowiedziane słowa ani trochę mu nie pasowały. No i bynajmniej chłopak nie jest jakimś zagorzałym fanem równouprawnienia, nigdy z resztą nawet czymś takim się nie interesował, więc akurat te spostrzeżenie Panny Richards okazały się całkiem nie na miejscu. To, że wyglądał jak wyglądał, nie miało odzwierciedlenia w tym jaki jaki jest, chociaż niby ubiór dużo mówi, ale nie w jego wypadku. Po prostu lubi takie ubrania, lubi na taki kolor farbować włosy i tak dalej, no i całkiem zdanie innych na ten temat go nie interesuje. Jest po prostu sobą.
    - Nawet jeśli to zdecydowanie nie twoja sprawa..
    Usteczka chłopaka nawiedził uśmiech, nie żeby się czepiał czy coś, ale chwile potem powiedział. - Wypadałoby się chyba najpierw przywitać czyż nie, skoro już się odezwałaś.
    Nie, nie uznał jej za ducha, nie ku temu podstaw, była jaki najbardziej żywa i materialna, przynajmniej w jego mniemaniu, a jeszcze umie odróżnić ducha, od innych istot, jakiś ułomny nie jest. Szybko zawiesił aparat na szyi i znów skierował swoje spojrzenie na nową znajomą, czekając co też mu "istotnego" powie i zarazem "oczywistego". Na szczęście Mirka nie wywołała u niego jakiegoś większego strachu, chociaż powinna, zawdzięczała to chyba tylko i wyłącznie dziwnemu stanowi chłopaka, który ogarniał go w tym miejscu, czego nie zamierzał doświadczyć.
    Miranda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Czerwiec 2012, 17:04   

    Bardzo dobrze, że Mirandzie udało się jednak zagarnąć poniekąd ten element zaskoczenia, który tak bardzo uwielbiała. Nawet pomimo faktu, że Eliott niekoniecznie przestraszył się obecności Stracha, to jakaś mała satysfakcja narodziła się w nietkniętym przez jakąkolwiek miłość serduszku kobiety. Stała ona uśmiechnięta, w ten dosyć niemiły sposób. Tak jak wielu ludzi wykrzywia swą twarz kiedy są świadomi swojego sukcesu w pewnych kwestiach. Tą, która wywołała radość u Miri była właśnie kwestia powyższego elementu zaskoczenia, czego kobiecie nie uśmiechało się tracić. Z drugiej strony zdziwiła ją nieostrożność błękitnowłosego panicza. Siedzi tu samotnie, kompletnie bezbronny, mając przy sobie tylko aparaty i nawet nie zwraca uwagi na to, że ktoś może się do niego podkraść i zwyczajnie zaszlachtować. Ciekawe, czy chłopak w ogóle zauważyłby, że jest mordowany. To jednak temat do dysputy na kiedy indziej. W owym momencie liczą się poczynania Mirandy. Nie lubiła być pouczaną, oj nie. Większość osób źle kończyło po takim wybryku i to samo na pewno stanie się z Ellie'm. Zajmie to oczywiście trochę czasu, ale niech wie, że sobie nagrabił.
    - Czy ja wiem? To ty buszujesz komuś w domu i mimo faktu, że wygląda on na opuszczony myślę, że właściciel nie życzyłby sobie tego. W takim razie kto ma mniej kultury? - spytała opryskliwie, rzucając chłopakowi podenerwowane spojrzenie. Przy okazji pozwoliła sobie odgarnąć kilka niesfornych kosmyków, które opadły jej na oczy. Cała ta sytuacja była poniekąd dziwna. Zamiast teraz dosłownie opieprzać brązowowłosą kobietę za perfidne zakradanie się do niego, Eliott zachował wręcz stoicki spokój. Nie powiem, trochę to ubliża godności Mirki, która lubiła kiedy istoty żywe się jej bały. Sama określa się mianem czegoś pomiędzy żywą istotą a nieumarłym. Nie czuje się specjalnie przywiązaną do żadnej z tych grup, sama nie wie nawet dlaczego. Może ze względu na ukrywanie swojej natury przed współpracownikami z MORII? Może dlatego, że teraz poniekąd karmi się strachem innych? Któż może to wiedzieć oprócz niej samej? Właśnie nikt. Stojąc tak oparta o framugę drzwi brązowooka pozwoliła się na chwilę zabrać w odmęty rozmyślań na temat swojej przeszłości. Nagle wzięło ją na rozdrapywanie starych ran, na przykład dylematu moralnego którego musieli doświadczyć jej rodzice podczas oddawania biednej dziewczynki bandzie Cieni! Kto robi takie rzeczy, proszę mi powiedzieć! Na pewno nie kochający ludzie, prędzej jakieś bestie i tyle. To przez tą dwójkę panna Richards wyrosła na taką a nie inną. Kto wie, może nadal byłaby zwykłym człowiekiem, gdyby nie została wtedy oddana na pastwę uciekinierów pochodzących z Krainy Luster?
    Eliott
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 06:41   

    Dobrze, że przynajmniej zagarnięty element zaskoczenia usatysfakcjonował kobietę, on sam czuł się lekko zażenowany, nawet jeśli nie było tego po nim widać. Zmarszczyła się co prawda jedna brew, ale to normalne i na pewni nie jest objawem jakiegoś uczucia, nawet jeśli to tylko i wyłącznie lekkie zdziwienia bądź niedowierzania. To już zaś kwestia sporna.
    To, że Eliott był nieostrożny mogło sprowadzić na niego kłopoty, nie raz też tak było, mimo wszystko nie umiał inaczej, taki już po prostu jest. Nie spadł jednak na takie niziny by nie zauważyć iż jest mordowany. Nie jest chory psychicznie i spętany niewiedzą co się wokół dzieje. Nie stałby wtedy przecież biernie! To byłaby totalna ignorancja i poziom głupoty wyższej.
    Oh.. To chyba oczywiste, że Mirandzie pouczenie Eliotta się nie spodobało. Każdemu dorosłemu na jej miejscu by to nie pasowało. Kto bowiem lubi być upominany przez smarkacza, ledwie wyrośniętego nad podłogę? Z resztą młodego kusiło sam nie lubił gdy się tak inni względem niego zachowywali. Można powiedzieć, że było to małym aktem zemsty ze strony niebieskowłosego.
    - Kultura, to pojęcie względne.
    Mruknął przekrzywiając głowę w bok i lustrując ją swoimi szarymi oczyma, w których dało się zobaczyć trochę ciekawości wymieszanej z lekkim oburzeniem. Zwłaszcza słowami jakie padły z jej ust. Czy ona uważała go za idiotę? Kretyna, który nic nie widzi i nie słyszy i tym podobne. To zaczynało przekraczać granice dobrego smaku, o ile w ogóle taki był.
    - O ile mi wiadomo głupota i skrajna ignorancja jeszcze mnie nie cechują, potrafię ocenić czy ktoś gdzie mieszka czy taż nie.
    Te słowa wypowiedziane były warkliwie, na granicy normalnej mowy a zjadliwego syczenia. Skoro Mirka chce potyczki słownej, to ją będzie miała. Nie żeby Ellie w czymś takim się lubował, ale przecież nie da po sobie jeździć jak po maśle, prawda?
    Jasne, że się nie wystraszył. w końcu Miranda nie wyglądała strasznie. Nie łypała nań oczami barwy krwi, czy nie uśmiechała opętańczo i inne takie. Dla niego wyglądała nad wyraz normalnie, miała nawet materialną podłogę. mógłby go zaniepokoić fakt jakim cudem się tutaj znalazła, ale po co to wszystko trak roztrząsać, zasadniczo to każdy mógł tutaj wejść i go zastać.
    Spojrzenie fotografa duchów wędrowało po sylwetce kobiety, właściwie to po co pchała się do rozmowy z nim, z takim szczylem?
    On nie wiedział co to jest cierpienie, nie doświadczył goryczy rozstania. Jest zwyczajnym ludzkim nastolatkiem z lekko zwariowanym i niebezpiecznym hobby. Co nie znaczy, że nie wiedział co to jest ból, przecież każdy w swoim życiu choć raz się sparzył, przewrócił, czy z czegoś zleciał. W wypadku Eliotta dochodziło jeszcze to, że pewne złośliwe duszki uwielbiały mu dokuczać i czasem znajdywał się w niebezpiecznych sytuacjach, sam jednak niejako się o nie prosił, czyż nie? Ciekawość bywa złudna i nie popłaca w nadmiarze.
    Puk, puk, puk..
    Noga chłopaka zaczęła miarowo uderzać o wannę na, której skraju siedział.
    Jako, że Mirka popadła w lekkie zamyślenie miał okazję przyjrzeć jej się bliżej. Długie, zadbane włosy koloru brąz. Tego samego koloru błyszczące oczy, emanujące wieloma uczuciami, które dopiero teraz spostrzegł. Gdy człowiek rozmyśla widać w nich wszystkie emocje, ciekawe czy ona o tym wiedziała? To już była sprawa drugorzędna.
    Chłopak przeniósł spojrzenie na lustro, które w jakiś magiczny sposób go przyciągało. Niemożność ocenienia co to takiego dręczyło chłopaka. to nawet jak na niego nie było normalne, ani trochę.. Słońce zachodziło i robiło się coraz ciemniej. Teraz zapewne gdyby nie światło, łazienka skryta byłaby kompletnym mrokiem.
    To zabawne, jak opuszczone miejsce może zmienić atmosferę, no bo przecież gdyby to było jeszcze zamieszkałe miejsce, to nie wzbudzało by tyle odczuć w chłopaku. Ot kolejne mieszkanie, tymczasem jednak było inaczej. Ono zaczynało go powoli przerażać, chociaż uparcie jak na złość wszystkim istnieniom był spokojny, jeszcze.
    Miranda
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Czerwiec 2012, 15:20   

    Eliott jest teraz taki zażenowany, a ciekawe co by zrobił, gdyby dowiedział się, że Miranda dostała rozkaz od dowództwa polegający na znalezieniu osoby w przedziale 13-16 lat do złapania w celu przeprowadzenia kilkunastu zagrażających życiu eksperymentów? Oczywiście tak nie było, aczkolwiek zadawanie sobie pytań w stylu "Co by było gdyby...?" to chleb powszedni w pisaniu postów. Przynajmniej dla mnie. W każdym bądź razie, teraz brązowooka postanowiła rozejrzeć się po mieszkaniu. Nie było to specjalnie dokładne rozglądanie, gdyż obrócić głowy o 180 stopni nie mogła, dlatego też tylko rzuciła okiem na to, co widać było po spojrzeniu przez ramię. Zwykłe, najzwyklejsze w świecie mieszkanie. Dało się usłyszeć westchnięcie. Jakim szczęściem mógł się teraz poszczycić niebieskowłosy, z racji tego że Mirka nie zauważyła jak jego wzrok organizuje sobie spacer po jej sylwetce. Tego nie lubiła najbardziej. Kiedy przedstawiciele płci męskiej zbytnio pozwalali sobie na analizowanie jej ciała. Miała z tym bardzo złe wspomnienia, o których lepiej teraz nie mówić za dużo. Co do samego ukazywania emocji we wzroku podczas stanu zamyślenia, panna Richards nie miała żadnego pojęcia, że takowe zjawisko istnieje. Pewnie starałaby się nigdy nie myśleć w czyjejś obecności, bo kolejną rzeczą, której strasznie nie znosiła były chwile kiedy ktoś był w posiadaniu wiedzy dotyczącej jej odczuć.
    - To dobrze. Głupi ludzie niekoniecznie przysługują się naszemu światu, nie uważasz? - palnęła nagle, wyrywając się z rozmyślań. Poruszała w nich dosyć drażliwe tematy, których obecność nigdy nie przynosiła nic dobrego. Tak samo jak nic dobrego nie mogło przynieść ujawnienie się cechy charakterystycznej dla Strachów, a mianowicie stanie się półprzezroczystym tworem. Na początku Miranda nie zauważyła, że teraz daje Eliottowi doskonały dowód na istnienie duchów, a przynajmniej stworzeń do nich podobnych. Pewnie fotograf od razu sięgnie po aparat i zacznie ją bezczelnie uwieczniać. Nic z tych rzeczy! Urządzenie od razu zostanie mu wyrwane z dłoni i z pełnym impetem uderzy o ziemię. Nikt obcy nie będzie jej robił zdjęć. Nie chodziło nawet o to, że kobieta nie lubiła takich pamiątek. Chłopak mógł na siebie ściągnąć kłopoty jeśli ktoś dowiedziałby się, że doszło do spotkania między nim a kobietą poszukiwaną za napaść i podszywanie się pod agentkę specjalną. Jeśli już o tym mówimy, to chyba dobrze byłoby wreszcie zmienić swoją aparycję. Tak, to dobra pora aby się zbierać. Ale co to? Miranda zauważyła, że jej ciało stało się półprzezroczyste. Zaklęła cicho pod nosem i czekała na to, co zrobi nastolatek. Musiała się chyba jakoś wytłumaczyć, czyż nie?


    Z racji dość długiej i męczącej już nieobecności Eliotta - [zt]
    Aménité



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Lipiec 2012, 18:42   

    Aménité od dłuższego czasu zwiedzała Ludzką przestrzeń. Była nią wręcz zachwycona. Wszystko takie współczesne, "mechaniczne". Nawet lalki na wystawach były zapakowane w plastikowe pudełka i nie miały potrzeba nakręcania co parę godzin. Tu wszystko było takie "nowe", świeże, ale niestety brudne. Brudna, śmierdząca rzeczywistość. Aménité błądziła uliczkami i z wielką przyjemnością oglądała każdą wystawę, na której widziała swoje "siostry i braci". Trochę im zazdrościła. Takie ładne sukieneczki i buciki, wszystko nowiutkie i czyste. A ona ? Nie była przykładem pięknie ubranej marionetki. Choć zawsze czysto i schludnie, to nie tak bogato. Dziewczyna uwielbiała chodzić w swoich spódniczkach, oczywiście uszytych przez Nathana, albo w obcisłych spodniach jeansowych ( rurkach ) - zazwyczaj kolorowych, gdyż uwielbiała "żywe stroje". Obecnie miała na sobie skromną spódniczkę z białą falbanką u dołu, śnieżną koszulę, jej kochany, krwisty krawacik i oczywiście czarny "cylindro-kapelusz". Wstydziła się, że nie dorównuje tym z wystaw ani trochę.
    - Ach ... - westchnęła cichutko mijając kolejną szybę, za którą ustawiony był rządek laleczek. Włócząc się po centrum miasta, a także po jego obrzeżach trafiła na, jak było widać, opuszczoną od lat kamienicę. Miejsce to niewątpliwie zaciekawiło romantyczną duszę Aménité. Nie czekając obeszła, dokładnie oglądając całą posiadłość. Tak niezwykła budowla nie mogła nie przyciągać jej wzroku. Tyle tu różności, że w główce jej się nie mieściły. Zachwycały ją te gotyckie zdobienia i wykwintne dekoracje, ale z przyjemnością weszła do środka. Z trudem otworzyły się wielkie, postarzałe drzwi, a Aménité, jak malutka, wystraszona mróweczka weszła do ogromnego domu. Dziewczyna znajdowała się właśnie w środku kamienicy rodem z wykwintnego, pełnego krwi horroru. Ale nie przerażało ją to. Wręcz przeciwnie ! Jeszcze bardziej ją to podniecało, szokowało, zachęcało do wtajemniczenia się w nietypową zagadkę. Tak też zrobiła. Z ciekawością kilkuletniego dziecka, zaczęła zwiedzać, każdy kawałeczek parceli.
    Louis Arthur Carpenter
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Lipiec 2012, 23:31   

    No. Świeżutki zakup przyszedł tego poranka pocztą, tuż przed pospiesznym wyskoczeniem na autobus na poranną zmianę udało się jeszcze przerzucić całą mnogość różnorodnych, choć zazwyczaj dołujących piosenek, cudeńko wypróbowane, zaaprobowane przez uszy, umysł. Mowa tu oczywiście o nieszczególnie nowym modelu odtwarzacza mp4, który to trafił w ręce bohatera tej krótkiej opowiastki dzięki pewnej aukcji internetowej. Nie dziw więc, że zaaferowany cokolwiek, młodociany technik farmacji musiał tego dnia zapomnieć parasolki. No bo, gdyby miał wszystko w komplecie, to byłoby stanowczo za proste... prawda? Kiedy więc zmókł w drodze, chroniąc swój cenny sprzęt elektroniczny w większym stopniu niż zdrowie, pokaszlał sobie chwilę nad poranną fajką, kichnął przy tej drugiej i ochrypł nieco przy trzeciej. Logicznym było, że dawno nie sprzedał tylu plastrów nikotynowych co tego dnia, kiedy to ochrypłym tonem tłumaczył jak ważne było zapobieganie nowotworowi zanim ów miałby okazję się tak naprawdę porządnie rozwinąć.
    Słowem, dzień był przeciętnie zjebany.
    Rzeczywistość bolała tylko trochę, mógł więc sobie pozwolić na uprzejmy uśmiech w kierunku klientów i cichy, spokojny spacer po robocie już, w cieniu muzyki lejącej się spokojnie z głośniczków umieszczonych w słuchawkach. Idąc ulicą spokojnie przymknął więc powieki, włożył ręce do kieszeni i zaczął cicho podśpiewywać, nie ważąc szczególnie na przechodniów. Mina rozwścieczonego, białego wilka na nogawce jego spodni wyraźnie sugerowała jakie miał do nich podejście. W pewnym jednak momencie nie tyle ktoś się przyczepił, co zwyczajni ludzie się zwyczajnie (swoim zwyczajem).... skończyli, po czym mógł rozpoznać, że znalazł się na tak zwanych obrzeżach miasta. To oznaczało, że powinien mieć się na baczności - te okolice bywały niebezpieczne, szczególnie kiedy miało się tak duże słuchawki.
    Nieważne.
    Zamknął oczy, lekko zadarł brodę aby ponownie rozchylić powieki, przystanąć i poczuć jak drobna kropelka wody opada mu na nos. Zmarszczył go lekko jak niegrzeczne dziecko, mówiąc do siebie cicho:
    - Nic tu nie nasrało...
    Zadumany opuścił nieco wzrok i zaczął się zapobiegawczo rozglądać za osłoną przed deszczem. Niefortunnie dla niego przedmieścia nie dysponowały tymi fantastycznymi, zasłoniętymi przystankami autobusowymi, na dodatek jemu się trafiło wylądować na kompletnym odludziu gdzie to nawet większych budynków nie było. Tymczasem deszcz zacinał coraz mocniej, powodując, że czarna koszula coraz mocniej mokła i powoli zaczynała przyklejać mu się do twarzy. Z jego ust wyrwało się piękne, siarczyste "kurwa" więc kiedy skierował swe kroki ku najbardziej rozsądnej w tym momencie lokacji - z dupy wziętej chyba, opuszczonej kompletnie kamienicy która była pewnie bezpieczna jak burza z piorunami na szczycie wieży radiowej. Tym bardziej więc sobie "pokurwił" pod nosem, kiedy mocnym, stanowczym pchnięciem otwierał sfatygowane, stare drzwi. Czego innego mógłby się spodziewać. Schował się, zostawił jednak wrota wejściowe otwarte i przez nie mógł obserwować jak deszcz przeradza się w grad. No, nieważne. Z lekką nonszalancją w zamaszystym swym geście wyjął zapalniczkę i papierosa, którego to odpalił, szczęśliwy, że nie otwierał tego cholerstwa wcześniej - zamokłyby mu te fajki. Oparł się przy tym lekko o framugę, wyglądając na zewnątrz i czekając aż pogoda się nieco uspokoi.
    Aménité



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Lipiec 2012, 15:20   

    Bez zbytniego zainteresowania licznymi pajęczynami i robactwem panoszącym się po całej kamienicy, dotykała każdy piękny i niezwykły dla niej szczegół. Może nie było to normalne w jej przypadku, ale gdy usłyszała deszcz dudniący w sfatygowany dach budynku, skrzywiła się niemiłosiernie i lekko skuliła. Odgłos faktycznie nie był zbyt miły, a sam fakt, że jest na takim odludziu sama, w kamienicy będącej najgorszym wyjściem z możliwych, to grymas był po prostu najlepszym wyrażeniem jej zmieszania. Cóż, widocznie było jej pisane odnaleźć tą kamienicę i pozostać w niej na dłuższy okres czasu. Już od paru ładnych dni, Aménité znudzona była monotonnym życiem i postanowiła coś w nim zmienić, ale nie miała na myśli czegoś takiego. Jak na razie wędrowała po parterze, otworzyła spróchniałe drzwi jednego z mieszkań i delikatnie stąpając weszła do środka. Na wstępie już wydała z siebie jakiś dziwny, stłumiony jęk i warknęła groźnie rzucając spojrzeniem na zniszczony panel.
    - Szczur ! - mruknęła bezbarwnie i podeszła do zaparowanej, umorusanej w sadzy szybie, znajdującej się w ( najprawdopodobniej ) salonie. Odbiła swą zgrabniutką, niewielką dłoń na tafli i oderwała ją gwałtownie słysząc, jak ktoś wchodzi do budynku. Fascynacja przerodziła się w strach. Z przerażeniem podeszła do framugi drzwi i znieruchomiała. Strach paraliżował jej kończyny, a ruchy były teraz wręcz niemożliwe. Wychyliła się delikatnie i spostrzegła niby męską sylwetkę, lecz włosy - jak na mężczyznę - były chyba za długie ... Chociaż ? Mniejsza. Zacisnęła białe ząbki na dolnej wardze i wytężyła wzrok. Chciała dostrzec choć najmniejszy szczegół identyfikujący postać, lecz zupełnie nic nie przychodziło jej do głowy. Trochę wystraszony, lecz na pewno zaskoczony szczur oglądał uważnie ruchy dziewczyny. Wyszedł jakby nigdy nic na klatkę i rozglądnął się uważnie. Poruszył znacząco wąsami i pobiegł w stronę obcej sylwetki. Aménité zacisnęła tylko mocniej zęby na ustach i ponownie jęknęła, tylko tym razem o wiele głośniej. W pośpiechu zasłoniła usta dłonią i momentalnie zwiększyła średnicę oczu. Przełknęła szybko ślinę, lecz nadal stała jak wryta. Nic tu dziwnego, gdyż pomimo tak młodego wieku przeszła już wiele i irracjonalny strach przeszywał za każdym razem jej całe ciało. Może nie było to całkowicie normalny ruch, ale tak to już stworzono tąże osóbkę. Deszcz, a w zasadzie grad, coraz bardziej uderzał w ugięty pod ciężarem wydarzeń dach. Cicho, wilgotno, przerażająco spokojnie, przerażająco obco. Błagała tylko w myślach by nie okazało się, że to typ, którego nie warto spotykać na ulicach, czy takich jak ten, zaułkach.
      
    Louis Arthur Carpenter
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Lipiec 2012, 20:02   

    Gryzący, duszny dym w miejsce świeżego powietrza wypełnił młodociane, zaledwie bowiem dwudziestoletnie płuca młodego jeszcze mężczyzny, który spokojnie trzymał między palcami źródło - skromnego, w połowie już wypalonego papierosa. Lekko przymknął powieki, zmarszczył nieznacznie wąskie brwi obserwując jak deszcz stawał się coraz bardziej rzęsisty, mrugnął, kiedy wydało mu się, że coś słyszał. Nie odrywając fajki od ust wypuścił całkiem spory kłąb dymu nosem, kiedy to obrócił się w miejscu lekko aby kątem oka zerknąć za siebie. Nie, nie wydawało się, że miał na to szczególną ochotę, chyba po prostu przegrał polemikę ze samym sobą. Tak samo musiał zdjąć słuchawki, starając się najwyraźniej dobrze słyszeć otoczenie. Przynajmniej jak na ludzkie standardy. Zerknął na korytarz, pokręcił lekko głową i wrócił wzrokiem do świata zewnętrznego, wciąż opierając się o framugę drzwi frontowych. Dało się usłyszeć pośród tego deszczu, że mruknął coś pod nosem. Dopiero bardzo spostrzegawcza osoba jednak by dosłyszała dokładnie, co też takiego to było:
    - Jak nie ma muzyki to miejsce brzmi przerażająco...
    Głos był cichy, męski ale wciąż zaciągał młodzieńczą niedojrzałością, skalaną nieco przez lekką chrypkę. Odchrząknął cicho i, strzepnąwszy popiół, zaciągnął się ponownie, dając sobie chwilę czasu na to.
    Jęk. Drgnął, odruchowo wziął szybki wdech próbując się spiąć i z wrażenia dostał kaszlu, wypuszczając z siebie w seriach małe kłęby dymu, które wkrótce otoczyły go szarawą aurą. Coś zaklął po drodze, wreszcie wyprostował się, z trudem przeklął ślinę i się rozejrzał. Im bardziej się to miejsce kontemplowało tym bardziej stawało się przerażające na co reakcją było lekkie dygotanie blednących, chłopięcych wciąż palców na filtrze tlącego się papierosa. Nie bez wahania, bitwy z myślami i wręcz przymuszania się, Louis wreszcie zdecydował się obrócić.
    Wyprostował się wtedy jakby usiłował być większy niż w rzeczywistości, w głowie błyskawicznie przerzucił najbardziej prawdopodobny scenariusz ucieczki, stanął pewniej na nogach nieco rozsuwając stopy a przy okazji, lekko szurając podeszwami butów o parkiet, dokonał niezbyt szybkiego obrotu o 180 stopni. Spomiędzy zielonych, długich gęstych włosów można więc było dostrzec młodzieńczą twarz z brwiami lekko ściągniętymi i spojrzeniem jakby zatrwożonym, przechodzącym w nieco sztucznie zagniewane. Wreszcie Lu złapał się na tym jak to ewoluowała właśnie jego mimika, rozluźnił więc mięśnie twarzy i rozchylił lekko usta aby głęboko acz powoli odetchnąć. Grad zaczął uderzać o dach wściekłymi seriami, zapowiadając rychłą zgubę stropu co sprawiło, że odruchowo na niego zerknął. Potem znów przed siebie. Na kogoś. Dziewczynę? Nie ma co tu kryć, był zdziwiony, trudno jednak powiedzieć, że poczuł się lepiej na widok tego typu sylwetki. W zasadzie... nie wiedział co o niej myśleć, po co tu była, dlaczego, przyszła zanim zaczęło padać więc nie w tym celu co on. Podstawowe pytanie brzmiało więc: czy była sama? Jeśli nie...
    Dopracował plan ucieczki. Lepiej spierdolić niż zarobić czymś ciężkim w łeb i obudzić się bez nerki w rowie.
    Aménité



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Lipiec 2012, 18:04   

    Nie miała zamiaru uciekać, bo po pierwsze, nie zdobyłaby się na to, nie potrafiłaby. Chudziutkie, delikatne nóżki nie wytrzymywały presji na nich ciążącej. Choćby miała poruszyć paluszkiem u nogi, to nie drgnąłby ani trochę. Resztką sił nabrała tylko powietrze do płuc i upuściła go trochę bezwładnie. Uchyliła usta by wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo, lecz zamiast tego ponownie jęknęła dusząco. Szczurzysko oglądało tylko co też dzieje się w na ogół spokojnym miejscu jego zamieszkania. Pewnie dziwne mu było, że dwie przypadkowe osoby spotykają się w takim miejscu, w dodatku z takimi minami. Teraz panowała tak niezręczna cisza, że była ona o wiele straszniejsza niż samo dudnienie gradu o dach czy choćby świadomość bycia w tak niebezpiecznym miejscu. Aménité nie miała w zwyczaju łamać pierwsza spokoju, ale tym razem musiała.
    - Yyy ... Ja, ja już idę ... - dukała niezgrabnie. Bała się myśleć kim to jest ten człowiek i co tu robi. Nie chciała żadnych problemów. Zawsze stroniła od konfliktów, a szczerze powiedziawszy, jak na dziecko przystało, po prostu się bała. Stropy kamienicy jeszcze bardziej trzeszczały, a małe zwierzątko oglądające ich ruchy zaczęło piszczeć. Amé przeniosła tylko wzrok na gryzonia i parsknęła oburzona, tak jakby maluch przerwał im najbardziej pasjonującą rozmowę życia. Dziewczynka wraz z nagłym uderzeniem pioruna na zewnątrz, skuliła się szybko i jakby cichutko pisnęła. Dreszcz przeszedł jej chudziutkie ciałko.
    Louis Arthur Carpenter
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Lipiec 2012, 09:43   

    Nie zbierało mu się na wyjście. Nie chodziło nawet o kwestie czysto prakttyczne, takie jak nawalający wściekle na zewnątrz grad czy rozkręcającą się burzę, znaczącą niebo raz po razie silnymi wyładowaniami elektrycznymi. W zasadzie to byłby w stanie ten fakt przeżyć, gdyby pojawiło się coś zagrażającego - jego zdaniem, a on był raczej ostrożny na trzeźwo - zdrowiu i życiu.
    Tymczasem przez jego oczami pojawić się raczyło drobne dziewczę postury cokolwiek laleczkowatej, o spojrzeniu niemniej przerażonym niż jego (może nawet bardziej - trwoga na twarzy Louisa należała bowiem do gatunku tych przytłumionych, zduszonych przez zdrowy rozsądek i dumę), całą swoją postawą sugerująca bezbronność. Takie postaci nieprzyjemnie mu się skojarzyły z dziewczynkami z horrorów które albo były pożerane, albo okazywały się ściągać człowieka do pułapek/nie żyć/być oprawczyniami. O, to ostatnie musiało być ekstremalnie popularne. Dlatego między innymi nie dało się dostrzec aby się cokolwiek uspokoił na jej widok, tym niemniej - kiedy ocenił gramaturę postaci, zdecydował, że wychodzić nie warto. W końcu pozycja w której zesztywniałe nogi coraz bardziej przyrastają do parkietu, jest taka wygodna...
    Uderzył piorun. Nagle mięśnie o których istnieniu się zazwyczaj nawet nie ma pojęcia poczuły energię, spięły się i wywołały nieprzyjemny dreszcz, przebiegający zimnym strumieniem po karku młodego technika. Ów ścisnął mocniej w palcach papierosa i uniósł lekko brwi, przyglądając się tej tajemniczej postaci która się cokolwiek bała i po ochrzanieniu szczura cichym parsknięciem za samo jestestwo przypomniała sobie, że pioruny wywołują u niej paniczny lęk. Wtedy mniej więcej Lu przyszło do głowy, że hej, to był dzieciak, przydałoby się jakoś nim... zająć, czy coś. To wywołało poczucie nagłego skrępowania wywołane faktem, że ku własnej irytacji nie miał pojęcia jak się za sprawę zabrać. Szczególnie, że małą się go kretyńsko przestraszyła - zielonowłosego wymoczka o aparycji wyrośniętego przeciętnie dzieciaka, z niedopalonym petem. Uosobienie największych strachów. Może dlatego tego papierosa, niedokończonego jeszcze zgasił, westchnął ciężko i zrzucił kiepa na ziemię. Nie brakowało mu towarzystwa - kamienicę musiało odwiedzać więcej palaczy.
    Dobra... dwa pytania techniczne - powiedział niezbyt zaangażowanym w rozmowę tonem. - Pierwsze: zgubiłaś się? Drugie, powiedzmy, na dobry początek bym się chciał dowiedzieć czy nie potrzebujesz proszków uspokajających przy tej epilepsji.
    Ton mu mimowolnie przeszedł w lekko ironiczny. Może jakby się poczuła urażona, wtedy by się ożywiła? O, świetny plan, wkurwi ją i wyleczy z fobii. Geniusz.
    Aménité



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 20 Lipiec 2012, 20:17   

    Nie zważając już na ogromne poczucie nieświadomości, że sama pcha się w tak niebezpieczne miejsca, starała się wyłapywać w swojej główce parę logicznych myśli, ale i to było bardzo trudne. W dodatku ten niesamowity piorun. Jakby przeszył jej liche ciałko ... Nie miała w zwyczaju wyolbrzymiać. Chociażby tego typu rzeczy, ale biorąc pod uwagę natężenie elektryczności w tymże zjawisku, ogromną presję, jaką wywierał na niej szczur i strach przed nieznajomym, był to najzwyklejszy ruch broniący postury. Słysząc potworny grad i wyładowania bała się wychodzić z miejsca, które w zasadzie było straszne, lecz i fascynujące. Nie mogła wyjść ! Przynajmniej tak jej się wydawało. Strach trzymał górę, ale nie mogła wyjść na tak "nieprzyjemną" pogodę. Już miała się jakoś wytłumaczyć, wydusić z siebie kilka prostych słów, a tu ku jej zdziwieniu usłyszała głos mężczyzny. Wydawał się być spokojny. Na szaleńca na pewno nie wyglądał, ale jak to powszechnie wiadomo - pozory mylą. Trochę się uspokoiła i z ulgą w głosie potrafiła normalnie odpowiedzieć.
    - Odpowiedź pierwsza : Nie, nie zgubiłam się, gdyż nie mam komu ... - krótka przerwa, po czym ciągnęła dalej - Odpowiedź druga : Nie potrzebne mi żadne proszki ! Jestem zupełnie spokojna, tylko to pan mnie wystraszył ! Nic dziwnego ... A w dodatku nie mam żadnej epilepsji, tylko wystraszyłam się burzy i nic poza tym ! - ten ton był już o wiele bardziej uniesiony i zdenerwowany. Aménité nie była osobą, która lubi takiego typu "zabawy" i żartowanie z jej nadmiernych emocji. Nic nie mogła poradzić na to, że przyjemnie w tej chwili nie było, a swoje przeszła i nie lubi do tego wracać ... Nie chciała się skłócić, broń Boże, ale nie pozwoliła sobie w kaszę dmuchać. Oparła się delikatnie o framugę drzwi i spojrzała w lukę pozostawioną między drzwiami frontowymi, a ich ramą. Deszcz połączony z gradem zacinał krzywo, dudniąc w powybijane okna kamienicy. Kosteczki lodu wlatywały do środka i chłodziły powietrze będące w pomieszczeniach. Powiało przenikliwym chłodem duszącym słabe, szmaciane płucka dziewczyny. Założyła tylko ręce, jakby sama się tuląc i uroniła łzę. Ta ściekła po jej policzku i zatrzymała się w połowie. Chciała ją szybko wytrzeć, ale lodowate ręce zastygły w bezruchu i nadal obejmowała się tylko wlepiając wzrok gdzieś w głębię oczu mężczyzny.
    Louis Arthur Carpenter
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Lipiec 2012, 10:27   

    Louis Arthur Carpenter nie miał przymiotów pozwalających na zakwalifikowanie go do postaci zbyt przyjemnych w obyciu. Obserwując dziewczynę zastanawiał się więc co dalej, w sensie - co mu odpowie, czy się na niego rzuci czy nie, czy wreszcie przestanie padać i będzie można wyjść, pójść w swoją stronę mając całą sytuację gdzieś. Jej zagniewana odpowiedź dała mu tylko świadomość, że z młodą wszystko w porządku bo miała trochę siły żeby zanalizować to co mówił, no i spróbować się jakoś odgryźć co jej wyszło jak pchanie osła pod górkę. Nie mógł się więc powstrzymać od skomentowania tego mistrzostwa błyskotliwości ciężkim, zmęczonym westchnieniem. Papieros zgaszony. Nie będzie, kurwa, odpalał drugiego, a takim tempie paczka mu się skończy zanim wyjdzie z tego budynku. Nosz...
    - Komu nie komu, umiesz chyba sama chodzić - rzekł z lekkim zdziwieniem. Wyglądała na więcej niż trzynaście lat, on w tym wieku już się swobodnie szlajał po takich dzielnicach.
    - No dzięki, wiem, że przystojny nie jestem ale bez przesady - odparł żartobliwie, po czym odbił się barkiem od framugi i uniósł lekko brwi.
    - Słuchaj mała, jakbym był tym cholernym psychopatą to takie zachowanie tylko by mnie sprowokowało więc nie pierdol, że byłaś spokojna i się po prostu uspokój.
    Spojrzał na nią z lekką dezaprobatą po czym oberwał gradem w plecy. Zignorował to do momentu w którym do gradziny dołączyło chyba z milion następnych, co przymusiło go do wejścia bardziej pewnie do środka. Czy też - niepewnie, bo nie czuł się w takich miejscach. Ktoś, kto by się tutaj odnajdywał, byłby dla niego co najmniej pojebany. Tfu, podejrzany. Nieważne.
    - Rany... - Nieomal jęknął, kiedy zobaczył jak dziewczyna płacze. W głowie chwilę szukał i nie znalazł w swoich wypowiedziach niczego prowokującego, zrzucił to więc na straszność miejsca i zdjął z siebie koszulę. Trochę zamokła ale to głównie na rękawach, reszta pozostawała relatywnie w porządku.
    - Masz, okryj się tym - Podszedł na tyle, żeby po wyciągnięciu przez niego ręki ona mogła wyciągnąć własną i wziąć tę rzecz. - jest mokra na rękawach ale plecy są suche, możesz ją po prostu obrócić i użyć jako pelerynę. Jesteś drobna, zmieścisz się.
    Bez sensu. Nie rozgadał się tak chyba od czasu kiedy ostatnio z matką rozmawiał.
    Aménité



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 22 Lipiec 2012, 15:02   

    Aménité nie lubiła sprzeczać się o byle co czy chociażby "oddawać" słowem. Po prostu zawsze starała się być opanowana i miła dla każdego. Tym razem, żartowanie sobie z jej uczuć nie było dla niej okey i wolała odpowiedzieć, choć wcale nie musiała. Co chwilę przechodziły ją dreszcze powodujące napływanie kolejnych łez do oczu. Strużki słonej wody spływały po jej policzkach i kapały niezdarnie na skąpe odzienie. Nie chciała pokazać mężczyźnie, że jest jakąś rozwydrzoną, biedną dziewczynką, ale w tej sytuacji nie mogła powstrzymać płaczu. Słysząc już spokojny głos nieznajomego otrzepała się tylko i przetarła wierzchnią stroną dłoni, mokre policzka. Widząc, jak chłopak wzdycha ciężko, a potem zaczyna dzielić się z nią ubraniem uśmiechnęła się tylko szczerząc białe ząbki i wyciągnęła ostrożnie dłoń by ująć koszulę w palce.
    - Dziękuję ... - jakby pisnęła, lecz zarazem zaszlochała i przełknęła kłopotliwie ślinę. Po chwili z trudem wyszeptała kilka słów i zaczęła ciągnąć dalej: - Jestem Aménité. Mała ze mnie marionetka ... - ostatnie zdanie trochę niepewnie, ale nadal ze spokojnym głosem, jakoś wydukała i okryła się koszulą. Przytuliła się do framugi. - Nie sądziłam, że będzie tak brzydka pogoda. Rano było całkiem ładnie ... - dalej mruczała niezbyt głośno i patrzyła prosto w oczy mężczyzny. Nie była pewna czy może, ale wypadało spróbować. Aménité zazwyczaj robiła się nieśmiała w obecności dorosłych mężczyzn. Nigdy nie miała z nimi styczności, to też nie wie jak się zachowywać, co mówić. Co parę minut trzęsła się z zimna i łykała spływające z policzków łzy. Cisza panująca w tej chwili bardzo ją krępowała, ale dziewczyna nie potrafiła sobie z nią poradzić. Deszcz nadal dudnił w szyby i dach budynku. Nie zważał na strach dziewczyny. Bębnił ile sił. Z każdym uderzeniem pioruna, Aménité kuliła się, a dreszcze przeszywały jej ciało. Tym razem wyładowanie nastąpiło bardzo blisko. Dziewczyna słysząc tak ogromne "boom", kucnęła na podłodze i zasłoniła szybko uszy, jakby chciała oderwać się od rzeczywistości. Nienawidziła burz. Były dla niej, jak nagła śmierć, ale co poradzić ?
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 9