• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Obrzeża Miasta » Zapuszczona ulica
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Samantha
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2014, 17:44   

    W chwili, gdy krew splamiła ręce Samanthy, poczuła ona lekką ekscytację. Naturalnie posoki się nie bała, wszakże była przecież kotem. A bycie kotem oznacza przeżycie niezliczonych krwawych polowań i udział w wielu makabrycznych zabawach ze zdobyczą. To, co ją wyjątkowo brzydziło w zabiciu kruka, to jego dotknięcie. Ptaszysko jeszcze chwile temu było żywe, mogło ją zaatakować, albo niespodziewanie zakrakać, strasząc ją. Teraz, leżało na chodniku, wyglądając dość zabawnie. Nie mogło się już ruszyć, przekrzywić łepka w tak przerażający sposób, spojrzeć na kogoś swoimi czarnymi, paciorkowatymi oczkami. Jednym słowem - było martwe. I na dodatek, zginęło z rąk Sam! Dziewczyna wpatrywała się w ciało swojego wroga, po czym przeniosła wzrok na kobietę i uśmiechnęła się do niej promiennie, nie zważając na krakanie w górze. Nie mogła uwierzyć, że tak łatwo da się zabić coś, co jest tak straszne.
    Jednak, gdy Strach mówił dalej, wyjaśniając kotce, że to jeszcze nie koniec zadania, mina jej zrzedła. Nie była przygotowana na dalsze mordowanie swoich lęków, i szczerze wątpiła, by mogła je kiedykolwiek przezwyciężyć. Kiwnęła tylko lekko głową na znak, że zrozumiała polecenie. Znów poczuła, jak ścisnęły jej się wnętrzności. Była jednak jedna różnica. Teraz, gdy udowodniła sobie, że jest w stanie zabić kruka, nadchodzące starcie nie wydawało jej się aż tak straszne. Przecież była kotem. Byłym, co prawda, ale zawsze kotem. Zabijanie to część jej natury. Za życia wielokrotnie polowała dla czystej rozrywki, dlaczego teraz miałoby to być tak trudne?
    Wzięła głęboki oddech, patrząc na kłębowisko ptaków w górze. Zacisnęła dłoń mocniej na nożu i spięła mięśnie. Dwa kruki błyskawicznie zleciały w dół, przy akompaniamencie chóralnego wrzasku tych wyżej. Samantha zmrużyła oczy, oceniając odległość, po czym, gdy nadszedł odpowiedni moment, gwałtownym ruchem pchnęła bronią w pierwszego. Ostrze gładko wbiło się w jego ciało, ponownie brocząc krwią i tak już brudny rękaw płaszcza dziewczyny. Jednocześnie, drugą ręką chwyciła za gardło kolejnego, i przetrąciła mu kark z głośnym chrzęstem. Rzuciła zwłokami o ziemie, nie chcąc mieć z nimi dłuższego kontaktu. Spojrzała na nie, lekko zdezorientowana, po czym przeniosła wzrok na Stracha, jakby szukała aprobaty. Udało jej się, zabiła ptaki. Leżały teraz nieruchomo na skrwawionym chodniku. Może nie odczuwała fascynacji śmiercią, ale wiedziała, że to nie jest niemożliwe.
    Uniosła głowę, by przyjrzeć się latającym nad nią zwierzętom. Dowiodła sama sobie, że zabicie ich nie jest awykonalne. Teraz już się ich aż tak nie bała. Miała jakąś kontrolę nad swoimi lękami, wystarczyło przecież tylko przebić je nożem, a znikały. Kotka nie wiedziała, czy ma poczekać, aż krążące nad nią ptaki podlecą bliżej, czy ma próbować zabić je z ziemi, skacząc czy rzucając czymś. Spojrzała pytająco na stojącą obok niej kobietę.
    Ingrid
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Listopad 2014, 20:18   

    Uśmiech jaki jej posłała nie był tym, czego oczekiwała Ingrid. A więc czego oczekiwał ten specyficzny strach, skoro nie radości ze śmierci? Oczekiwał obłędu. Ciosów zadawanych w transie, niczym taniec. Ruchy nadgarstka powinny współgrać z dźwiękami słabszych oddechów obumierających kruków. To powinna być jedność, jedno wypełnia drugie, jedno nie może istnieć bez drugiego, symbioza, wzajemne uzupełnianie się i tworzenie wspaniałej konsystencji - składnika istoty bez krzty litości. Śmierć powinna być muzyką i kołysanką przed snem, zaś to dziewczę... To dziewczę ewidentnie poznawało coś nowego, fajną zabawę. Nie doceniało kunsztu i mocy własnej rasy, bawiąc się, pieszcząc z ptaszyskami. Oczywiście tortury i testowanie wytrzymałości ofiar również smakowało wybitnie, lecz na to Kocię Dziecię było zbyt młode i zbyt naiwne, aby pojąć potęgę tych zabiegów. Z drugiej strony Ingrid nie mogła żyć bez czyjegoś cierpienia, znowuż dziewczynka nie potrzebowała tego do egzystencji. To stanowiło odrębny problem, który można by sprostować, ucząc ją okrucieństwa i wpajając jej najobrzydliwszą brutalność świata. Powstawało pytanie, czy nadawała się ku temu?
    Nie bardzo.
    Kobieta spuściła głowę na chodnik. Czubkiem buta na obcasie obróciła martwe cielsko na bok sprawdzając czy w zwierzęciu pozostała krztyna życia. Cięcie szybkie, proste, bez wahania. Powoli kiwnęła głową, usatysfakcjonowana z nauki zabijania własnego strachu. Pierwszy, maluczki krok ku wielkości. To długa droga, niewielu umiało ją przejść bez szwanku i posilić się zamiast zginąć. Ingrid pstryknęła palcami. Zapadła głośna cisza. Zwłoki ptaków zniknęły z chodnika tak samo jak posoka z rąk i sztyletu dziewczynki. Czarna chmura nad ich głowami przemieniła się... w czarną chmurę, którą była od początku. Zanosiło się na deszcz, zaś grzmoty do złudzenia przypominały krakanie, w które uwierzyła dziewczyna. Iluzja, moc materializacji największych lęków była bardzo często wykorzystywana przez Ingrid. Hobby, zabawa. Doceniona potęga. Jeśli Kocie Dziecko czerpało radość z mordu, powinno zatęsknić do tego, dlatego In przerwała lanie się krwi. Dziewczynka powinna tęsknić do tego niczym do ciepłego kochanka mogącego zaspokoić najskrytsze potrzeby.
    - Dobrze na początek. - skomentowała po dłużej ciszy. Postąpiła dwa kroki ku dziewczynce i sięgnęła po pająka siedzącego na jej ramieniu. Poczekała aż sześcionogie robactwo wpełznie jej na palce, a gdy tylko ostatnia noga musnęła opuszek kobiety... zacisnęła pięść. Po upływie dwóch sekund spomiędzy zaciśniętej pięści wydobyła się cieniutka strużka dymu. In rozchyliła rękę i otrzepała jej wnętrze z popiołu zabitego pajęczaka.
    - Musisz wiele się nauczyć. - stwierdziła spokojnym tonem i przekrzywiła głowę, a tym gestem wprawiła w ruch rudawą falę włosów przesłaniających teraz połowę jej twarzy.
    - Nie śpij na ulicy jak dziwka. W Mieście Lalek przejęłam dom, wypędzając właściciela. Tam możesz sypiać i zabijać każdego, kto zabłądzi. - wzruszyła ramionami jakby zabijała na co dzień kolejnego listonosza pukającego do drzwi. Żartowała, niewiele osób odważyło się zapukać do drzwi tamtejszego domu, wszak w ogrodzie leżały porozwalane głowy nieudanych marionetek. A ci, którzy tam błądzili... cóż, nigdy nie wracali. In lubiła podtrzymywać legendy i wprowadzać je w życie.
    - Gdy zobaczysz kruka, zabij go. Podobało ci się, prawda? - chociaż zadała pytanie, nie oczekiwała odpowiedzi bo mówiła to, co w niej widziała. Otrzepała z rękawa niewidzialny kurz i odwróciła się powoli na pięcie. Bez pośpiechu ruszyła w głąb uliczki, czyli dalej. Kocie dziecko opóźniło trochę jej spacer, a więc nadrabiała i poszła dalej. Samantha miała szczęście, że nie widziała teraz źrenic Ingrid. Piekielnie gorące, płonące żółcią głośno zdradzały mocne pragnienia uczynienia z Kociego dziecka jej ofiary, śmiertelnej ofiary, na której mogła by szlifować kunszt tortur. Można rzecz, że jej się upiekło.

    [ z tematu]
    Samantha
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Grudzień 2014, 17:42   

    Dziewczyna obserwowała kobietę, i nawet nie drgnęła, gdy ta zgniotła jej pajączka. Słuchała jej uważnie, czekając na rozkaz do dalszego zabijania. Gdy taki nie naszedł, a kruki zniknęły, Sam uśmiechnęła się lekko, wręcz niezauważalnie. Wyglądało na to, że nie będzie już musiała mordować tych ptaków.
    - Dziękuję - powiedziała cicho, gdy Strach zaoferował jej mieszkanie w swoim domu. To znaczyło dla niej bardzo dużo i była za to niezwykle wdzięczna. W końcu miała gdzie przetrwać zimę.
    Przestąpiła z nogi na nogę, ciągle wlepiając oczy w kobietę. Miała ona racje, w pewnym sensie kotce podobał się mord. Krew była ciepła, gdy plamiła jej ręce stwarzała całkiem miłe uczucie. Samantha zdawała sobie sprawę z tego, że to była tylko iluzja. Jednak, jakże prawdziwa! Kruki zdawały się tak przerażające, a ich śmierć tak realna. Dziewczyna była pełna podziwu wobec mocy Stracha. Gdy rudowłosa powoli się oddalała, Sam odwróciła się od niej, i ruszyła w stronę przeciwną. Raczej wolała nie wejść jej ponownie w drogę. Zatrzymała się tylko na chwilę, schylając się. Wezwała okoliczne pająki, a gdy zwierzątka o różnych rozmiarach usadowiły się na jej rękach, wznowiła swą wędrówkę. Te małe stworzonka potrafiły ją wyjątkowo uspokoić, i zmienić jej humor na lepszy. Poprawiła swój płaszcz, postawiła kołnierz, i udała się na swego rodzaju spacer. Wolała już nie ryzykować śpiąc na ulicy, więc postanowiła iść do owego domu od razu jak poczuje się senna. Teraz jednak, była zbyt rozbudzona, przez tą całą walkę z własnym lękiem.

    [zmiana tematu]
    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Styczeń 2015, 19:29   

    Ethanael włóczył się bez celu po Świecie Ludzi szukając rozrywki. Szukał kogoś do pogawędki, a może czegoś do roboty. Myślał wciąż o zadaniu, jakie mu powierzono. Od momentu zniszczenia wiadomości przedstawiającej mu je, do teraz minęło dużo czasu, a on nie jest nawet w połowie. Zaczynał odczuwać niemałą frustrację z tego powodu, gdyż bardzo mu zależało na dojściu do Morii. Był całkiem sam, nie znał tu nikogo, więc była to dla niego okazja do znalezienia sobie miejsca na tym świecie. Jednak póki co, niezbyt dobrze mu idzie, więc nie ma o czym gadać.
    Tak, pogrążony w myślach, dotarł na tą opuszczoną, brudną uliczkę. Stało tu niewiele domków, ceglane budynki jednopiętrowe i parterowe, z których odpadał tynk oraz brukowa powierzchnia drogi sprawiały, że to miejsce wyglądało na bardzo stare i bardzo niechciane. A jednak, to miejsce miało jakiś swój urok. Spodobało się Ethanowi, bo zawierało jakąś swoją historię, nawet jeśli nie najważniejszą, to z pewnością ciekawą. Mężczyzna z lepszym już humorem powolutku szedł środkiem drogi. Z rękoma w kieszeniach czarnej bluzy, ze zmierzwionymi włosami i ciemnymi spodniami trochę ubrudzonymi błotem w nogawkach wyglądał dość niechlujnie, jakby nic go do końca nie obchodziło. Cóż, pozory mylą. Ethan nie jest osobą bez uczuć, jakby go poznać, można nawet ewentualnie uznać go za człowieka troskliwego. Jeśli tylko kgoś polubi, a to jest trudniejsze do zrobienia. Usiadł na schodkach na ganek jakiegoś starego, drewnianego domu. Drewno dookoła skrzypiało co jakiś czas cicho, pomimo że wiatr nie był znowu taki silny. Westchnięcie. Jaka to historia mogłaby się kryć w tym domu?, zastanawiał się wodząc leniwie wzrokiem po werandzie, a potem po całym otoczeniu.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 22 Styczeń 2015, 22:25   

    Niedaleko miejsca gdzie Ethanael przysiadł, za winklem następnego zrujnowanego domku, rozległ się huk, rumor, a potem gniewne syknięcie i zduszony okrzyk bólu.
    Gdyby dosłyszał te niepokojące otoczenie odgłosy i zdecydował się choć zaglądnąć za róg, dostrzegłby plecy dwóch wyrostków i przyczajonego między pudłami kota o najeżonym futerku. Gdy jeden z nich ponownie spróbował złapać zwierzątko, mignęło jaskrawe futro i chłopak chwycił się za zachodzące już krwią szramy na nosie. Kot zaś jakby w tym czasie teleportował się na deski na wysokości ich głów. Wyższy z chłopaków zamachnął się na rudzielca, ale ten błyskawicznie uskoczył, a z półotwartego pyszczka rozległo się tak przypominające “sssssssssspierdzielaj” syczenie, że jeden i drugi kozak wybałuszyli oczy i zaczęli się gwałtownie “taktycznie wycofywać”. Byli tak przerażeni tym piekielnym zwierzakiem, że nie zwrócili uwagi na mężczyznę w uliczce, który niemal byłby świadkiem jak znęcają się i/lub okaleczają jakiegoś bezdomnego kotka. Byłby, gdyby kotka dorwali.

    Nosz cholera jasna. Dama nie przeklina, Evo. A dama w ciele prawie złapanego, a potem zamęczonego kota może, maman?
    Rozmowa z matką, nawet w myślach, nigdy nie świadczyła za dobrze o równowadze psychicznej rudej. Nie wspominając o tym, że maman nigdy nie użyłaby formy imienia, które wybrała sobie Iskra.
    Chciała tylko wyjść na spacer i przewietrzyć głowę, u licha! Wbrew czarnowidzeniu jednak przespała się parę godzin, a teraz, w późne, zimne popołudnie, chciała trochę pospacerować, rozruszać zesztywniałe po poprzednich starciach mięśnie, spróbować poukładać sobie w głowie to wszystko, co... Nawet przybrała postać kota, żeby zachować maksimum bezpieczeństwa.
    Problem w tym, że nie przewidziała, że chyba naprawdę rozpoczął się sezon polowań na Evę.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Styczeń 2015, 14:50   

    Ethanael siedział w kompletnej ciszy na schodkach, dłonie złożone razem przystawione miał do ust, łokcie oparł na kolanach. Zapatrzył się w jeden punkt, można powiedzieć śmiało, że przez chwilę go nawet nie było na tym świecie. Nagły hałas jednak momentalnie wybudził go z wewnętrznego transu. Spojrzał w tamtą stronę mrużąc oczy. Wyczuwał jakąś aurę emocji, zaszokował go fakt, że nie wyczuł tego wcześniej. Czyżby aż tak odpłynął, tak stracił czujność? Błąd. Kraina ludzi czy nie, wszędzie za takie coś można przypłacić życiem.
    Mężczyzna wstał cicho i ruszył w stronę hałasu. Deski skrzypiały boleśnie pod jego ciężarem kiedy schodził z werandy, jednak wzmożony hałas zza domu zagłuszył jego kroki. Wychylił się ostrożnie zza rogu spodziewając się jakichś stworów czy czegoś, co tylko czeka na zamyśloną, głupią ofiarę jaką stał się właśnie on. Jednak jego oczom ukazało się dwóch cwaniaków skupionych na… Kocie? Tak, Ethanael zobaczył kota, który zwinnie unikał łap chłopaków. Syknął na nich, a przez chwilę Ethanowi wydało się, że to było nie tylko syknięcie, ale i słowo. Uznałby zapewne, że mu się przesłyszało, jednak głupkowata reakcja dwóch łobuzów, a mianowicie natychmiastowa ucieczka, upewniły go, że faktycznie coś jest na rzeczy.
    Zrobiło się cicho. Ethanael ledwo zerknął za uciekinierami, bardziej był zaintrygowany kotem. Oparł się o ścianę i uśmiechnął lekko, półgębkiem. Po chwili ze stoickim spokojem zapytał:
    -Zły dzień?




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 26 Styczeń 2015, 22:50   

    Prychnęła pod nosem, co oczywiście w tym malutkim ciele objawiło się kocim parsknięcio-kichnięciem. Mała czy nie, nikt nie będzie jej próbował zastraszać lub krzywdzić. Nie, jeśli rozchodziło się tylko i wyłącznie o jej osobę. Swoją drogą, że to, co zrobiła było jedną z bardziej lekkomyślnych rzeczy, na które porwała się dzisiaj. A trzeba pamiętać, że „dziś” szerzej oznaczało przynajmniej ostatnie 36 godzin.
    Irytacja rozlała się po piersi, zdławiła oddech i ścisnęła gardło. A może po prostu Eva udawała, że to nie strach.
    Kocie ucho usłyszało zbliżające się kroki szybciej niż zarejestrował przetwarzane sygnały ludzki mózg. I nie był to tupot wracających prześladowców. Instynkt pchnął ją, by stanęła na wszystkie cztery nogi – sam fakt ich posiadania był, u licha, megadziwny – najeżyła się, a potem błyskawicznie czmychnęła wgłąb uliczki. Powstrzymała się przed tym ostatnim, pozostając na deskach z rudym ogonem wyglądającym jak szczotka do mycia butelek, choć walka z naturalnym zachowaniem zwierzęcia była trudna sama w sobie. Działanie Animicusa odczuwała, jakby wtłoczono ją do ciała prawdziwego kota – musiała więc walczyć z nim o uwagę i posłuch posiadanego ciała, albo instynkt małego myśliwego posiadłby ją zupełnie. Nawet w tej chwili gdzieś z tyłu głowy czaiła się jej idiotyczna ochota na mleko i zanurzenie pazurów w jakimś miękkim, żywym ciałku.

    Patrząc z punktu widzenia średniej wielkości kota – tfu, kocicy – przybysz był ogromny, przybrany na czarno i niemal zajął swoją osobą całe bliższe wyjście z zaułka, czyli chciał sprawiać wrażenie lub był niebezpieczny. Jednak sama ruda zarejestrowała więcej – mierząc z pamięci, nie mógł być wyższy niż Noritoshi. W gruncie rzeczy wzrostem przypominał jej Marka. W ciele dziewczyny powinna go pokonać. ...Od kiedy to zaczynała pogląd człowieka od zdefiniowania stopnia, w jakim stanowił dla niej zagrożenie?! Jak zawsze przy nielogicznym postępowaniu – zwaliła to na przyczyny z zewnątrz, tym razem na instynkt tego przeklętego futrzaka, w ciele którego się znajdowała.
    Gdy młody mężczyzna odezwał się do kota – do niej, do kota! – przysiadła na łapach, lekko rozpłaszczając się na drewnie. Z tej wysokości wyraźnie widziała jasną twarz i krzywy uśmiech, który tak często przybierała sama, i uroczy dołeczek, który to właśnie zaszczepił w niej chęć do psot. Na nieszczęście aktualnego posiadacza uśmiechu.
    Przekrzywiła jednak tylko łebek, postawiła uszy w manifeście, że to nie ona jest ofiarą i jakby pytająco, zupełnie po kociemu, mruknęła:
    – Mi-au~? – bo wiedziała, że ten tutaj jest przecież tylko przypadkowym przechodniem, któremu mogło się wydawać, iż coś od kota usłyszał. A nie czas na wplątywanie się w kolejne kłopoty.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Styczeń 2015, 00:11   

    Ethan obserwował kota uważnie, jak też lustrował go wzrokiem chwilę po czym usiadł wpatrując się w niego z ciekawością. Ciekawiła go nieprawdopodobnie ta istotka. Mogło to być wywołane pragnieniem przygód i czegoś do roboty, jak z resztą sam narzekał kilkanaście minut temu, lub też dlatego, że wierzył w nieomylność swojego słuchu. Tak czy siak, ciekawość była, istniała, a Ethan tego dnia był na nią raczej podatny.
    Na miauknięcie mężczyzna parsknął śmiechem lekko, spuszczając głowę. Przez chwilę dosłownie przeszła mu przez głowę myśl, że może faktycznie jest to zwykły kot, jednak postanowił nie dać za wygraną. Poza tym, wciąż czuł emocje jakie targały ową istotką. Zwykłe zwierzęta nie umieją odczuwać takich emocji, jakie czuje ten osobnik. A Ethanael czuł od kota całą mieszaninę uczuć. Od irytacji przez silne zaniepokojenie i równie mocną ciekawość aż do pragnienia… Czegoś. Co do elementu, o którym myślało zwierzę, nie było już w jego mocy się dowiedzieć czego dotyczyło, ale raczej czegoś mało istotnego, bo uczucie to było najmniej wyczuwalne. Spojrzał na zwierzaka znów i mrużąc oczy powiedział:
    -No, chyba że często Ci się to zdarza. – Wzruszył ramionami. – Każdy ma swój rodzaj dnia normalnego. - A moim jest szwendanie się całymi dniami nie wiadomo gdzie rozmyślając nad sensem istnienia, pomyślał ponuro. - Choć śmiem twierdzić, że normalność jest pojęciem względnym. – Znów zwracając uwagę na zaniepokojenie dodał. – Nie bój się. Nie mam złych zamiarów, a i na takie coby jakieś miał nie wyglądam chyba, hm?
    Nadal z rozbawionym uśmieszkiem czekał na jakąś odpowiedź. Miał nadzieję, że kotka, zakładając, że w istocie jest człowiekiem, raczy w końcu się w niego zmienić i z nim porozmawiać. W przeciwnym razie będzie musiał wrócić na zaklepaną i sprawdzoną już werandę i znów topić się we własnych myślach. Nie to, żeby było to jakieś wyjątkowo straszne, ale dopiero co Ethan sam się przekonał, że może być niebezpieczne. Toteż wolałby jednak uniknąć takiego końca historii.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 28 Styczeń 2015, 15:50   

    Gdy się roześmiał, nawet tak krótko, niemal powściągliwie – zachwyciło ją to. Tak rzadko ostatnio ludzie wokół niej się śmiali! Kochała dobry humor, zabawę, uśmiech, wspólne żarty... A gdy sięgała pamięcią do niedawnego czasu, widziała tylko pożegnania. Czy to uczucie nazywa się nostalgią? A może po prostu znów zmieniała się w tą idiotyczną, sentymentalną panienkę, którą ostatnio widziała w sobie zbyt wiele razy?
    Dopiskiem narratorki jest jedynie, iż Ethanael będzie miał przy Evie niezłą karuzelę podczas korzystania z mocy, bo nasz uroczy choleryk to raczej nie z tych, co to stateczni i stabilni są.
    Zniknięcie tego lunatykującego dupka chwilę przed atakiem Pokuciów. Chyba już nigdy nie będzie potrafiła wypowiedzieć jego imienia bez dreszczu grozy towarzyszącemu wspomnieniu o atakujących ją małpach. Ta ranna dziewczyna znad Morza Łez. Idiota z MORII, który ją postrzelił. Swoją drogą, że powinna się wybrać gdzieś - tylko gdzie? - gdzie będzie się mogła dowiedzieć co to za broń zdobyła i jak nie odstrzelić sobie nią stopy.
    Noritoshi. Skurcz bólu ścisnął trzewia, ale nie pozwoliła sobie na wspominanie sytuacji sprzed paru ledwie godzin. Miała tylko nadzieję, że jeśli nawet nie zrozumie, to kiedyś po prostu jej wybaczy.

    Na kolejne słowa bruneta kot podniósł łebek, ponownie go przechylił, a w zielonkawych oczach zwierzęcia zabłysła inteligencja, gdy taksował wzrokiem rozmówcę. Jeśli mężczyzna nie uciekł zaskoczony, nie przestraszył się, lub nie uczynił czegoś równie głupiego, Eva wyprostowała się, wygięła grzbiet, a potem niewiele myśląc dała susa w przód tak, że jej nos znajdował się niemal przy twarzy mężczyzny.
    – Normalność to pierwszy syndrom poważnej choroby – zacytowała. Usiadła na koniuszku deski i owinęła ogon dookoła łap. – A jaki był twój dzień? – spytała, dalej swoim ludzkim głosem, w którym może tylko trochę słychać było gardłowy ton – magia magią, ale to nadal były kocie struny głosowe. – Bo, cóż, w tej całej badassowej czerni wyglądasz, jakbym była tylko twoim kolejnym celem.
    W przeciągu chwili uświadomiła sobie, że chce go po prostu rozśmieszyć, tym razem celowo. Że chce ogrzać się choć przez chwilę w cieple „normalności”, śmiechu, zwykłej rozmowy. Bo jeśli z uporem muła postanowił gadać do kota, to albo jest zdrowo szurnięty – to dopiero byłaby „normalność” na miarę Iskry! – albo podejrzewa, że ten kot ma prawo mówić ludzkim głosem. Tak czy siak – jest jeszcze chwila czasu nim moc bransolety przestanie działać, więc może sobie pozwolić na niezobowiązującą rozmowę i zniknąć w ciemnym zaułku, gdy ta stanie się sztywna lub niekomfortowa.
    Tymczasem, jak sobie uświadomiła patrząc w twarz mężczyzny, chciałaby jeszcze przez chwilę nacieszyć się czymś, czego Duma zdawał się nie posiadać – prawdziwym, wesołym uśmiechem.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Styczeń 2015, 21:15   

    Ethanael nieznacznie cofnął głowę wciąż patrząc się prosto w oczy kotu, w sytuacji nagłego ruchu zwierzęcia położył odruchowo prawą dłoń na klatce piersiowej, by w razie niebezpieczeństwa szybko dobyć noży do rzucania ukrytych pod klapą marynarki. Kiedy ten jednak się odezwał, Ethanael uśmiechnął się ukazując nieco zęby i opuścił rękę luźno. Na wzmiankę o czerni roześmiał się lekko. Poczuł się z tym dobrze, wręcz wspaniale. Nie pamiętał już kiedy ostatni raz się śmiał, tym bardziej szczerze. Wprawiło go to więc w wyśmienity humor.
    -No tak, prawda. – Powiedział rozbawiony zerkając na swój ubiór na chwilę. – To może wydać się dziwne, ale lubię chodzić w garniturze. Każdy ma swoje dziwactwa.
    Wsadził dłonie do kieszeni spodni i zmierzył wzrokiem rozmówczynię, wciąż będącą w kociej postaci. Nieśmiałość czy niemoc? Trudno mu było stwierdzić, to stworzenie było porządną mieszaniną uczuć. Miał wrażenie, że zmieniają się one co minutę, toteż trochę go to rozpraszało. Z resztą kogo by nie rozpraszały fale czyichś uczuć obijające się o umysł. Ethan nie miał zbyt dobrej kontroli nad tą mocą, jedynie mógł skupić ją na jednej postaci. Zawsze jakieś ułatwienie, nadal jednak nie rozwiązywało problemu. Tak czy owak, Ethan musiał sobie poradzić z tą plątaniną toteż ignorował ją jak umiał.
    -A ty co, cwaniaku? Odziana w kolory tęczy? – Zapytał z rozbawieniem.
    Nie ukrywał też ciekawości, jaką wzbudzała w nim ta osóbka. Była… Intrgująca.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 31 Styczeń 2015, 11:21   

    Niech życie moje zwie się: wieczna zmienność.

    Wreszcie Eva zaczynała być znów tą samą co zwykle Evą - wypełnionym pogodą ducha, naszpikowanym sarkazmem, otwartym na innych szalonym ludzkim tornadem. I nie była to w głównej mierze poza - w chwilach lepszego samopoczucia nie potrzebowała udawać, iż dobrze się bawi, że cieszy ją radość, którą spowodowała, że przez większość dnia uśmiecha się jak Kapulusznik na widok herbaty.
    Prawdopodobnie właśnie w tym momencie Kalina zaczęłaby ją diagnozować w kierunku cyklofrenii: powtarzalnych epizodów depresji i manii. Taaaaak.

    Nawet nie z powodu spostrzegawczości, a po prostu wyszkolenia zauważyła w przelocie znamienny ruch dłonią w kierunku klapy marynarki. Proszę, proszę. Things gonna interest... co z nią, u licha, jest nie tak? I to na Azarenko zawsze wrzeszczała, że ta ogląda się za mężczyznami, których nazwać niebezpiecznymi to niedopowiedzenie!
    Irytacja na samą siebie ponownie rozpłynęła się jak poranna mgła na dźwięk śmiechu nieznajomego.
    - Twoim dziwactwem jest również, jak widzę, nienoszenie płaszcza. - Gdyby była w ludzkiej postaci, uśmiechałaby się teraz krzywo aż miło. W kociej postaci tylko w tonie mógł usłyszeć pokpiwanie. - Umarzłabym - stwierdziła, a zielone oczy zajarzyły się humorem.
    Noszenie garnituru na co dzień było... co najmniej interesujące. I gdyby miała ręce, te już pobiegłyby w kierunku krzywo - albo i całkiem prosto, kto by się przejmował - zawiązanego krawata. Oczywiście, że usiłowała sobie wmówić, że te frywolne myśli pochodzą od kota. Niemniej pierwszy prawdziwy śmiech słyszany od tak dawna był... hipnotyzujący.
    Parsknęła tym razem zupełnie po kociemu.
    - Szelma, mów mi Szelma. - I znów się roześmiała, tak to absurdalne imię do niej pasowało, zwłaszcza teraz. - I być może, mój panie, być może - zawiesiła głos, przekrzywiając łebek w swoisty już sobie sposób.

    Animicus - 4 post działania
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Luty 2015, 19:46   

    Ethanael roześmiał się znów, było mu dziś wyjątkowo do śmiechu. Być może dlatego, że chciał z kimś porozmawiać, a ona spadła mu jak z nieba. Ileż to szczęścia może dać jeden przypadkowy rozmówca!
    -Tak, zimno raczej rzadko daje mi się we znaki. – Wzruszył ramionami. – Poza tym, marynarka jest wystarczająco ciepła.
    Zastanawiało go, co w tej kotce było na tyle intrygującego, że chciał najlepiej siedzieć nawet i kilka godzin i dowiadywać się o niej wszystkiego. Wszystkiego? A no takich zwykłych chociażby szczegółów, które budują człowieczy (i nie tylko) dzień. Nie było chyba nic bardziej interesującego dla niego od rzeczy codziennych. Dlaczego kotka jest kotką, jak to się stało, że wpadła na tych głupków z kamieniami, co dziś robiła, dlaczego dzisiaj rano widziana kobieta biegła do sklepu z takim pośpiechem, o czym myśli starszy człowiek siedzący samotnie na ławce w parku. To są tajemnice, które zawsze nęcą Ethanaela tak jak miód wabi pszczoły. Dodatkowo pogarszał tą sytuację fakt, że emocje tej osóbki były istną karuzelą. Jednak miał buzię i język, zapytał więc:
    -Jak to się właściwie stało, że znalazłaś się w opuszczonym miasteczku ścigana przez zidiociałych chuliganów?
    Kto pyta, nie błądzi, czyż nie? Ethanael mówił z ciekawością, ale i niemałym rozbawieniem. Jego pytanie brzmiało, jakby owa Szelma miała koszmarnie wredny dzień, w którym przypadki łączą się zazwyczaj z jakimiś negatywnymi emocjami. Nie powinno go to bawić, powinien jej współczuć. I w zasadzie współczuł! Jednak każdy wie, że niektóre przypadki są tak smutne, że aż śmieszne. Nastój Ethana za to nie pomagał. Kotka przekrzywiła głowę znowu, a on, zwracając na to uwagę, uczynił to samo przekrzywiając głowę w tą samą stronę.
    -Ach, i gdzie moje maniery. Jestem Ethanael. – Skłonił się lekko z szelmowskim uśmieszkiem.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 8 Luty 2015, 21:35   

    Jednym z problemów z Iskrą w fazie manii – prócz myślo-, i jak się teraz okazuje, emocjotoku – jest fakt, że dziewczyna piekielnie szybko zaczyna się nudzić. A to dla otoczenia wróży bardzo, bardzo źle. A na pewno bardzo niestabilnie.
    Roześmiał się znów, a po malutkim ciele kota rozlała się mieszanka czystej przyjemności i zadowolenia, zabarwiona jednak powoli rozchodzącą się, jak kręgi na wodzie, irytacją wynikającą ze stagnacji.
    I co, będą tak stali i gadali?
    Już miała wtrącić jakiś komentarz dotyczący tej ciepłej marynarki, ale do głowy przyszedł jej znaaaacznie lepszy pomysł.

    Wyprostowała się, znaczy, stanęła na wszystkich czterech łapach, a potem dała zgrabnego susa pod przeciwległą ścianę tworzącą uliczkę, na kolejny stos desek. Stwierdziła, że chyba jej się spodoba ta postać, szczególnie, że zaczynała mieć wprawę w ignorowaniu dzikich zachcianek kota – na przykład nie skoczyła koniec końców na ramię mężczyzny.
    – To po prostu było cudowne zakończenie i tak fenomenalnego dnia – orzekła, automatycznie włączając towarzyszący jej zawsze i wszędzie sarkastyczny ton. – Rozumiem, że monsieur zazwyczaj szwenda się w takich miejscach? Bo myślałam zaprosić pana w jakieś mniej obskurne miejsce, ale być może właśnie pogrzebałam swoje szanse, obrażając ulubiony stos gruzu...
    Niechże wyczyta z tego tak wiele jak chce, łącznie z faktem, że on w swoim garniturze jest tak samo na miejscu jak i Iskra. Niemniej, jak na pierwsze jej słowa – o paskudnym końcu i jeszcze weselszych zdarzeniach poprzedzających tę wisienkę na torcie – wypowiedź rudej podszyta była bardziej cynizmem i złośliwością niż gniewem lub strachem. I jeszcze trochę zmęczeniem – pomimo kilkugodzinnego snu, podczas którego i tak się co rusz budziła, nadal czuła sztywność mięśni i siniaki (obecnie w pełni barwnej okazałości), których leczenie mocą byłoby zwykłym wygodnictwem. Dobrze, iż skrywały je jeansy i długie rękawy sweterka, jeszcze by ktoś blondyna posądził o przemoc domową. Dopiero po chwili zorientowała się, że druga wypowiedź... była baaardzo w stylu Dumy. A to wróżyło baaardzo źle.

    Skupiła się jednak na postaci kota i bransolecie, którą wyobrażała sobie na swoim nadgarstku. Strzeliło i, zaraz po jego przedstawieniu się, już stała przed mężczyzną – a raczej siedziała: niemal po turecku, bo z jedną nogą podwiniętą pod siebie, a drugą zwisającą swobodnie z boku konstrukcji – w pełni „ludzkiej” formie, o ile można tak się wyrazić mając w myślach swoje felerne, magiczne pochodzenie.
    Przekrzywiła głowę jak i wiele razy uprzednio w zupełnie naturalny sposób, bez względu czy była kotem czy ludziem. Włosy nadal miała niepoprawione przez jakiegoś fryzjera, sięgały więc mniej więcej brody w nie-do-końca-równych, pofalowanych od wilgoci w powietrzu pasmach. Całe szczęście, że już w hotelu odkryła, iż nie musi kryć oczu za ciemnymi szkłami – tęczówki powróciły do swojej dziwacznej, jaskrawozielonej barwy. Następny fart, że ten tu obecny towarzysz raczej i tak był przekonany, że Eva jest magiczna, tfu, brr i tak dalej, więc przynajmniej nie zapyta o nienaturalny dla zwykłego Człowieka kolor oczu.
    – Ethana-el – podzieliła w bardzo dziwny sposób. Zaraz jednak wyjaśniło się i to, gdy tym razem nie kryjąc już gardłowego, francuskiego akcentu, zaczęła dopasowywać inne imiona: – Éthienne? Nie, to co innego – mruknęła niemal do siebie, zasępiona. Przyłożyła zwiniętą pięść do brody. Ale upewniła się z w pełni ludzkim śmiechem: – Nie jesteś Stefanem, prawda? – Uniosła podbródek i zlustrowała całą sylwetkę bruneta, a potem uśmiechnęła się psotnie. – Przepraszam, ale to imię jest tak niecodzienne, że aż mam ochotę znaleźć jego etymologię, bo przecież brzmi jak ze źródłosłowu romańskiego!
    Cóż, nikt nie może odmówić Veronice Carax, iż dała córce odpowiednie dla damy wykształcenie i ogładę. Z którego dziewczyna korzystała zupełnie inaczej niż do popisania się na kolejnym raucie. No i był jeszcze ten cały wpływ tego całego dziennikarstwa.
    – W takim razie Ethan? Ale to nie jest dokładnie to samo... Niemniej! – uśmiechnęła się wesoło w kierunku towarzysza – mogę ci mówić Ethan?
    Wstała i, tym razem już na dwóch nogach, w całej swej ponad półtorametrowej okazałości, zrobiła zapraszający gest w kierunku wylotu uliczki.
    – Możemy? Czy faktycznie masz tu coś do załatwienia?
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Ethanael
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Luty 2015, 19:55   

    Ethanael patrzył się uważnie za Szelmą z lekkim uśmieszkiem. Pokiwał głową na pierwsze zdanie wypowiedzi z rozbawieniem.
    -Rozumiem. – Następnie słysząc wzmiankę o miejscu, w którym się znajdują roześmiał się szczerze rozbawiony. – Tak, masz rację. Kocham ten gruz i czuję jego ból kiedy go tak obrażasz. On się zemści.
    Wtedy kot wydał się na chwilę jakiś inny. Po chwili już Ethan miał przed oczami nie rudego kotka, a dziewczynę, równie rudą i równie poczochraną. A więc jednak zechciała się pokazać! Mężczyzna nie mógł ukryć, że był z tego powodu bardzo zadowolony. Nie chciał oceniać od razu po wyglądzie, ale że był facetem, wiadomo że podświadomie musiało paść stwierdzenie, że nowo poznana była nie brzydka, a nawet można śmiało powiedzieć, że w normalnych okolicznościach Ethanael by się nią z pewnością zainteresował.
    Brunet słuchał zmagań Szelmy z wypowiedzeniem jego imienia z nie małym rozbawieniem. Ostatecznie stwierdził, że dziewczyna jest urocza i zaczął nawet czuć do niej swego rodzaju sympatię. Oczywiście w znaczeniu czysto platonicznym, po prostu ją polubił. Wydawała się miła i sympatyczna, choć specyficzna. W końcu pokiwał głową zadając kres jej cierpieniom.
    -Może być Ethan, zwykle tak się do mnie znajomi zwracają.
    Skłoniwszy się podszedł do niej z pogodnym wyrazem twarzy.
    -Oczywiście. Akurat znalazłem się tu czysto z przypadku, tak jak i ty. Gdzie chciałabyś się wybrać? Osobiście nie mam żadnych konkretnych wymagań więc się dostosuję. Chociaż, jeśli nie masz żadnych pomysłów oczywiście, sam znam całkiem przyjemne miejsce.
    Mówiąc to zaproponował jej ramię coby odejść w jakieś przytulniejsze miejsce niż stare miasteczko aż przytłaczające posępnością historii, która je zniszczyła.

    Zt.x2
     



    Zmarły

    Karciana Szajka: Walet
    Godność: Aaron (Aron) Wels alias Amon
    Wiek: 27
    Rasa: Lunatyk
    Lubi: nadmorskie zamki, latarnie, przyglądać się torturom, nazywać siebie Władcą Czasu
    Nie lubi: lekceważenia czasu
    Wzrost / waga: 190cm / 86kg
    Aktualny ubiór: Czarny frak z gustowną, grafitową koszulą w jasne prążki i zgrabny, acz wyrazisty w swojej formie, ciemny cylinder.
    Znaki szczególne: białe włosy, czarne oczy, obcowanie z kapeluszami i zegarami
    Zawód: Latarnik
    Pan / Sługa: - / Doll
    Pod ręką: 1/2 blaszki zmartwienia
    Dołączył: 21 Lip 2014
    Posty: 480
    Ostrzeżeń:
     1/3/3
    Wysłany: 18 Kwiecień 2016, 23:08   

    Moria zajęła się sprawami zaginionych osób, uznając, że część z nich pada ofiarom cyrkowców-ludożerców. Poszukiwania śladów zbrodni zawiodły ich w to miejsce. Starano się o możliwie największe ograniczenie ilości detektywów w jednym miejscu i postawieniu na cywilny ubiór, aby nie wzbudzać zbyt wielu podejrzeń.
    Część zniknięć poszukiwanych od tygodni do nawet kilkunastu miesięcy ludzi, wiodła w kilka uliczek, ulokowanych na obrzeżach miasta pośród zamkniętych fabryk, zakładów, ogródków działkowych i zapuszczonych blokowisk; gdzie zawsze w tych przypadkach ślad się urywał.
    Raz zaginiona para pozostawiła na parkingu swój samochód, a zeznania ich bliskich pozwoliły ustalić, że planowali zwyczajnie pospacerować po lesie. Innym zaś razem samotna kobieta zaginęła po tym, jak wybrała się rowerem na grzyby.
    A więc las.
    Dogłębnie przeprowadzone badania w okolicy nie dawały początkowo rezultatów. Dopiero wejście na teren lasu pozwoliło znaleźć cenne dowody. Były to bardzo nieznaczne ślady ludzkiej krwi, a także kawałki ludzkich: kości, skóry i tkanki mięśniowej. Rozpoznano zniszczenia na drzewach i krzakach, sugerujące toczoną w ich obrębie walkę, a co więcej, odnalezione w kilku różnych miejscach i posiadające podobny schemat zniszczeń. Znaleziono nawet parę gałązek kilkanaście i kilkadziesiąt metrów dalej, które zdołano dopasować do uszkodzonych krzewów. Niestety, wyznaczony na ich podstawie kierunek domniemanego uprowadzania nie pozwalał wysnuć zbyt wielu wniosków.
    Nie było jednak wątpliwości, że ktoś, bądź coś, brutalną siłą obezwładnia ofiary, doprowadza do szarpanych ran i zabiera ze sobą. Ofiar nie łączyło wiele, właściwie tylko młody wiek był wspólnym mianownikiem, bo rasa, pochodzenie, płeć jak i status majątkowy, a nawet miejsce zamieszkania, były całkiem losowe.
    Nie było ani jednej osoby odnalezionej, która uciekłaby od porywacza. Niepokojące zaś było to, że nieliczni świadkowie relacjonowali o słyszanych pojękiwaniach i wilczych ujadaniach. Były nawet zgłoszenia do leśnictwa, aby rozprawiło się z wilkami pomieszkującymi te lasy, które przecież (lasy) uchodziły za przyjazne i bezpieczne. Jednakże, leśniczy zaprzeczali temu, że w tych terenach grasują watahy tych drapieżnych zwierząt - nie znajdowali na to typowych dla nich śladów łap, siedlisk, czy porzuconej padliny.
    Ustalono, że część opowieści o wilkach pokrywała się z datami zaginięć. Powiązanie tych faktów z istnieniem ludożerców-cyrkowców wysunęło dość prawdopodobny wniosek: Cyrkowiec o charakterze wilczej przemiany tutaj poluje. I wiedziano, który to najprawdopodobniej jest.
    Zainstalowano na drzewach kilkadziesiąt bezprzewodowych kamer i postanowiono dokładnie obserwować pewne tereny, wybrane losowo, a dotąd niezbadane. Wykluczono użycie patroli, gdyż ustalono, że do ataków dochodziło o różnej porze dnia i nocy, co sprawia, że pojawienie się poszukiwanego jest totalnie nieprzewidywalne. Poza tym, bardzo możliwym było, że podczas prowadzenia badań ich Wilczy-poszukiwany wytropił ich i postanowił całkowicie zmienić swoje miejsce polowań.
    Nie zbadano tylko jednego lasu w okolicy, a kilka z nich, jednakże zwyczajnie niemożliwym było, aby sięgnąć w każdy zakątek naturalnej zieleni.
    Morii zostało jedynie czekać, obserwować i szukać. Aż w końcu poszukiwany popełni błąd...
    _________________


    x x x x
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,36 sekundy. Zapytań do SQL: 10