• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Centrum Miasta
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Eliott
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Czerwiec 2012, 21:04   

    Fakt, sława potrafi dać nieźle w kość.. Patryczek jednak nie jest wyjątkiem, który ma problemy takiego kalibru. Bo może Ellie wygląda jak chłopię bez jakichkolwiek zmartwień to ma jedno, na wielką skalę, mianowicie męczony jest przez istotki, które zwie się duchami. Tak, tak a to wcale do przyjemnych nie należy, bowiem wiecznie zastanawia się czy kiedyś nie dostanie zwału przez ich akcje. Właściwie to sam nie wie, czemu musi się z nimi użerać, co takiego do czorta zrobił, że go nękają na potęgę niemal, to coś jak u Patricka paparazzi. To, że Francuzka miał problemy z tym, że biorą go za dziewczynę jest oczywiste. To chyba jednak nie innych wina, że wygląda jak dziewczyna, tak samo nie ma winy w tym, że taki jest. Bo przecież nikt na to wpływu nie miał, genetyka nie wybiera. Z drugiej strony nie ma też się co blondynowi dziwić skoro biorą go za dziewczynę, a tak na prawdę z ubioru widać, że to facet, jednak jak wiadomo, niektórzy są po prostu wredni i chamscy, mówią to z czystej złośliwości. Chcąc po prostu zezłościć bądź zniszczyć reputację. Wyczucie zaś dawno chyba zanikło a przynajmniej mało kto je przejawia, chociaż akurat Eliott się stara, więc premedytacji zarzucić to mu akurat nie można.
    - Mnie szczerze to nie, ale dla innych owszem, możesz tak wyglądać..
    Także warknął niezbyt miło w jego stronę i obrzucił nieprzychylnym, raczej nieprzyjemnym wzrokiem, chociaż przez wzgląd na te spore szare oczy aż tak strasznie to nie wyglądało jak chciał. Osobą, która myśli, że jej wszystko jest Patryczek, i nikt niestety nie jest w stanie zaprzeczyć temu, nawet on sam. Całkiem też możliwe, że Eliottowi się oberwie, albo powiem tak.. Nie raz mu się dostało, za to iż nie zamknął się wtedy kiedy trzeba, ale taki już jest, ponad miarę szczery i ekspresywny. Nie każdemu się to podoba lecz czy z tego powodu ma się zmieniać? On uważa, że nie dlatego nawet nie próbuje z tym walczyć.
    Oboje mieli inne życie co poskutkowało odmiennym spojrzeniem na świat i nikogo za to winić, bowiem tak właśnie na świecie się dzieje, żądna nowość czy zaskoczenie. Po za tym, to było by nudne, gdyby każdy był taki sam. Obrzydliwie dobry lub na odwrót szatańsko zły. Nic dziwnego w tym nie ma też, że Patrick robi z siebie młodego gniewnego pomiatającego innymi, jak mówi psychologia, to sposób na zwrócenie czyjejś uwagi, że w negatywny sposób, to już całkiem coś innego. Wyładować się zaś potrzebuje każdy, ponieważ nagromadzenie złych uczuć prędzej czy później wybuchnie, czy tego chcemy czy nie. Tak samo chęć izolacji w istocie jest sygnałem mówiącym, że kto chce chociaż trochę uwagi, wbrew temu co sam twierdzi.
    - Jeśli chcesz w to mieszać rodziny, to w istocie nie masz jaj chłopie, skoro własnych spraw sam załatwić nie umiesz i chcesz wysługiwać się innymi. - Posłał mu raczej prześmiewczy, złośliwy na swą modłę uśmieszek. To nie tak, że był wredny czy specjalnie złośliwy, on tylko mówił co czuł, to wszystko. ( haha dobre, bo on sam nigdy nikim się nie wysłużył, ale to szczegół). - Wybacz, ale przepraszam po raz enty, nie mam zamiaru..
    To co zrobił wcale nie miało sprowokować do uderzenia, wręcz przeciwnie, ale jak widać Francuzka, miał trochę inną interpretacje zachowania niebieskowłosego. Gdy ręka rozmówcy spadła na jego polik szeroko otworzył oczy, mimo wszystko to było małe zaskoczenie, z resztą nie powinno zważywszy na nastawienie Patryczka, fasolka widocznie się przeliczył co do swych planów. Z wrażenia aż zrobił krok do tyłu kładąc dłoń na zaczerwienieniu,. O ile na początku był zszokowany o tyle w następnej chwili już wściekły a jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. Nie wiedząc już co czyni, tak został zirytowany zamachnął się i z całej siły kopnął go w piszczel. Cóż może fasolka mała, ale nikt nie powiedział, że nie potrafi być waleczna! Niezależnie też od efektu ulatnia się stąd zdenerwowany zachowaniem Patryczki.
    z/t
    Katiusha
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Sierpień 2014, 23:43   

    Niedalej jak wczoraj Katiusza odebrała list. Rzadko zaglądała do swojej skrzynki, ponieważ niezbyt często bywała w domu. Tym razem jednak okazało się, że wiadomość została napisana całkiem niedawno, i nie będzie takich problemów jak z tymi zaległymi rachunkami w zeszłym miesiącu. List nie był powiadomieniem o konieczności zapłaty, chociaż niczego innego by się w swojej skrzynce nie spodziewała. Zapieczętowana koperta bynajmniej nie wskazywała na to, aby list został wysłany przez zwykłego czlowieka, bo kto teraz pieczętuje listy?
    A jednak okazało się, że wiadomość została nadana przrz znajomych Katiuszy, jeśli tak można ich nazwać. Jego treść przedstawiała się za to następująco: " Dwanaście dni temu w gazecie cottgodniowej „Głos Zegarowej Wieży” ukazał się artykuł pt.: „Działalność Rodu Eysanalle”. Jednakże po wydrukowaniu około dwudziestu egzemplarzy, przy nakładzie łącznym prawie czterystu kopii, usunięto go z gazety i pozostałe już go nie zawierały. Twoim zadaniem jest odszukać dla mnie gazetę z takim właśnie artykułem. Podejrzewam, że bez wyprawy na śmietnisko się nie uda, ale z drugiej strony… papier jest podatny na kaprysy pogodowe i ogółem delikatny. Może więc się okazać, że potrzebne będzie na przykład wtargnięcie komuś do domu i poszukanie egzemplarza w biblioteczce. Nie chcemy, by ktoś widział, że tej gazety szukamy, a i z pewnością nie my jedyni jej chcemy. Proszę zatem o zachowanie szczególnej ostrożności. Sądzę, że chociaż kilka sztuk się ocalało. Zinoviya Avdeyev"
    Katiusza, niewątpliwie zachowując szczególną ostrożność, nim wyszła z domu, najpierw przezornie pozbyła się listu, w najprostszy sposób - połykając papier. Zabrała ukochany garnitur w jelenie z dość pojemnymi kieszeniami, do których upchnęła stary scyzoryk, piłkę do tenisa i kilka nkewielkich szklanych kulek i wyruszyła na misję przegrzebywania śmietników w mieście, w poszukiwaniu gazety. Tak naprawdę to w ogóle nie wierzyła w to, że gdzieś w okolicy czai się akurat ten jedyny śmietnik zawierający jej wydanie gazety. Nie pokładała także zbytniej wiary w wysypisko. Tam przestrzeń była znacznie większa i z całą pewnością nie zawierała odpowiedniego numeru, o tym konkretnym wydaniu nie mówiąc. Wolała raczej wierzyć w to, że nie każdy wyrzuca kupione gazety. Tak więc, ze względu na to jej założenie, powinna raczej szukać w miejscach zamieszkanych, a nie w śmietnikach.
    Aktualnie mijała co ładniejsze kamieniczki wybudowane w tym miejscu niewątpliwie dość dawno, kiedy przez myśl przemknęło jej, że przecież nie ma absolutnie żadnego pojęcia w jaki sposób powinna wyselekcjonować potencjalnych czytelników szulanej przez nią gazety, nie mając żadnej podstawy i nawet nigdy nie widząc tych ludzi na oczy. Przecież egzemplarzy było tak niewiele! A jednak, mimo wszystko, dalej szła przyglądajdając się bacznie domom, tak, jakby fasady kamienic miały zdradzić jej za chwilę największą z tajemnic, jakie im kiedykolwiek powierzyła.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 6 Sierpień 2014, 23:37   

    Kat nie miała łatwego zadania, a fakt, że gazety wydawanej w małym nakładzie, oznaczonej w nazwie przez Zegarową Wierzę (znajdującą się w krainie Drugiej Strony Lusterka), szukała w tym świecie, nie świadczył o niej najlepiej. Ale skoro tutaj dostała wiadomość, to co mogła innego zrobić? Racja, powinna jakoś trafić do chcianego świata.
    Póki co jednak spacerowała po uliczkach miasta, mając możliwość dojrzenia w nich zwykłej codzienności. Godzina byłą wieczorna, nocne życie zacznie się za jakiś czas. Ludzie zamykają sklepy, przychodzą do domów po ciężkim dniu. Jedni i drudzy wychodzą ze śmieciami, ładując je do kubłów usadowionych w bocznych alejkach. Jakiś wariat jedzie setką na motorze, zagłuszając wszelkie inne dźwięki, ale tylko na moment.
    Jeśli Kat postara się, w jednym z koszy na śmieci, ustawionych na tyłach jednego ze sklepów, a dokładniej takiego o dźwięcznej nazwie: "Pamiątki nie z tego świata", znajdzie coś prawie jak dzwoniący telefon znany z Matriksa. Co prawda nie będzie to telefon, a widoczny tylko z bliskiej odległości, kilku centymetrów, portal, ale także może przenieść ją w inny wymiar. W tym wypadku do Lasu Drzwi Szkarłatnej Otchłani.
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Katiusha
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Sierpień 2014, 18:46   

    Twierdzenie, że fakt szukania tejże gazety w świecie ludzi niezbyt dobrze świadczył o Kat jest absurdalny. To prawda, że taki budynek niewątpliwie istnieje po drugiej stronie lustra, ale to wcale nie znaczy, że nie ma go tutaj! Zamiast szukać gazety, przechadzała się i przyglądała ludziom. I ich workom na śmieci, czarnym, pękatym i śmierdzącym, które wyrzucali do kubłów.
    Grzebanie tam teraz na pewno nie byłoby dobrym pomysłem. Takie czynności lepiej było zostawić na noc, kiedy wszyscy właściciele będą już w domach. Dziwnym przeżyciem musiałoby być ujrzenie obcej kobiety grzebiącej ci w śmieciach, a intencją Katiuszy nie było narażenie się na nieprzyjemności. Te z pewnością trochę by trwały, a ona jak najszybciej chciała odnaleźć gazetę, w końcu jutro musi wcześnie wstać do pracy.
    Kosze na śmieci pod domami zatem odpadały. Może lepiej byłoby poszukać czegoś na tyłach budynków publicznych, bądź sklepów. Kat stwierdziła, że łatwiej będzie wytłumaczyć rabunek kosza na śmieci strażnikowi, niż właścicielowi. Tak, czy inaczej, najlepiej było dowiedzieć się najpierw, gdzie ta gazeta właściwie wychodzi, bo odnośnie tego w liście nie było informacji. Skręciła więc do pobliskiego sklepu, przrkroczyła wejście i zaczepiła sprzedawczynię.
    - Przepraszam, czy tutaj mogę dostać tygodnik Głos Zegarowej Wieży? - spytała ją.




    Deszczowy Samotnik

    Godność: Noritoshi Ishiya. Sapphire Ayers
    Wiek: 20-22
    Rasa: Strach lub Straszka
    Lubi: Kolory tęczy, deszcz, przyrodę! Bycie pomocnym!
    Wzrost / waga: 210 lub 190 cm / 100 lub 70 kg
    Aktualny ubiór: Fabuła: facet; kolorowa piżamka i kapcie / Retro-lis: facet; jasne jeansowe spodnie, kolorowy sweter, szary plecak. / Retro-brain: kolorowe: bluzka i dresowe spodnie
    Znaki szczególne: Dwie podłużne blizny na łopatkach, kilka mniejszych na ramionach. Posiada motyle skrzydła. Błękitne oczy i jasna cera.
    Zawód: ekspert ds. modelowania ryzyka
    Pan / Sługa: ? / -
    Pod ręką: fabuła: nic / retro-lis: wszystko
    Bestia: Avi, Cauchemare
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Bursztynowy Kompas, Zegarmistrzowski Przysmak (1szt.), Animicus, Bolerko-niewidko
    Dołączył: 16 Lip 2012
    Posty: 776
    Wysłany: 11 Sierpień 2014, 16:53   

    Starsza Pani w garniturze i japonkach to nie był standardowy widok, a zabandażowane nadgarstki kojarzyły się z podcinanymi żyłami. Komu? Starszej Pani, sprzedającej antyki.
    - Dzień Dobry, dobre dziewczę! Zegarowe Wieże?! Mam kilka takowych, w tym piątym regale są poustawiane, za pułkami z mniejszymi cyferblatami! Akhe-khe-khe! - Zakaszlała. - A co do starych gazet, to nie trudnię się tym, nieopłacalne! Ludzi nie interesuje co pisali w gazetach wczoraj, a co dopiero wieki temu!
    Niby to niedosłyszała, coś przekręciła jej zdanie, ale czy oby na pewno?
    A wyglądała jak to babcia wygląda: siwe włosy, zmarszczki, ledwo więcej niż metr pięćdziesiąt wzrostu, fioletowy kubrak na ciele, pończochy na nogach, okulary na czubku nosa.

    - Zatem decydujesz się na jakiś, młoda kobieto? I drzwi za sobą zawrzyj, z łaski swojej jak możesz!
    _________________



    Drapieżny motyl,
    Buszujący w świetle Księżyca...

    it's my true form?

    xy xy xy xy xy xy
    xx xx xx xx xx


    Carrie
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Grudzień 2014, 16:04   

    Miałam kierować się w stronę centrum handlowego, ale w końcu zrezygnowałam stwierdzając, że w centrum także jest bardzo dobry sklepik z tkaniną. Poza tym... było już ciemno i było mniejsze prawdopodobieństwo, ze ktoś niechciany mnie upatrzy.
    Chcąc czy nie musiałam być bardzo ostrożna. Wszędzie mógł kręcić się ktoś z MORRI, czym nie byłabym zadowolona ani trochę. Musiałabym wtedy przyspieszyć jak nigdy i uciekać jak najdalej.
    Nerwowo się za siebie oglądałam co jakiś czas, ale.. doszłam w końcu do wniosku, że tym bardziej zwracam na siebie uwagę co chwilę się oglądając za siebie. Zatem spięłam się wewnętrznie i postanowiłam skupić się na tym, po co przybyłam, a jeśli już..to udawać kogoś kim wcale nie byłam. Lepiej mieć zawsze plan , tak na wszelki wypadek. Przynajmniej, ja wychodziłam z takiego założenia. Moim oczom ukazał się jeden ze sklepów, który musiałam często odwiedzać ze względu na dobre materiały no i cenę.. Wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego do kreacji, którą sobie wymyśliłam. Nie należała ona wcale do najtrudniejszych, ale dodatki jakie chciałam tam zamontować..cóż nie było możliwości by dostać je tak łatwo. Miałam cichą nadzieję, że w świecie ludzi wcale nie będzie to takie ciężkie, szczególnie iż miałam wrażenie, że u nich łatwiej jest cokolwiek znaleźć. Mają zdecydowanie większy wybór.
    Rozglądałam się dokładnie po tkaninach, a gdy tylko jakaś wpadła mi w oko stawałam przy niej i delikatnie palcami sprawdzałam jej "miękkość", jakość.
    Nora
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Listopad 2015, 18:56   

    Jak na tę godzinę... było dokładnie tyle ludzi, ile się spodziewała.
    Zbliżał się wieczór, tak samo jak zbliżały się święta, zima i mróz. Nawet pomimo brzydkiej pogody większość społeczeństwa krzątała się po kawiarniach, pubach i barach, a ci, którzy nie mieli większego towarzystwa, po prostu wybrali się na miłe zakupy. Optymistyczna wersja wygląda właśnie tak.
    Prawda jest taka, że tutaj każdy wygląda tak, jakby właśnie dowiedział się o śmiertelnej chorobie. Szybki krok, wieczny pośpiech i pochylone głowy wbite w grube szaliki. Co jakiś czas ktoś na kogoś wpadnie, rzuci obelgę, pójdzie dalej. Ich życie to jak oddychanie zatrutym powietrzem. Duszą się.
    Wyciągnęła z kieszeni listę zakupów spisaną po drugiej stronie starego paragonu. Składała się głównie z herbat, ziół i reszty niepotrzebnych rzeczy, które na pewno nie są wystarczającym jedzeniem na resztę miesiąca. Nie miała pojęcia czy znajdzie tu odpowiedni sklep, prawdę mówiąc, wybrała się tu całkowicie spontanicznie, omamiona najnowszą dawką monet... Och, co te pieniądze robią z ludźmi. Tak to już jest, jak chwyta się wszystkiego co tylko zapewnia przypływ jakiejkolwiek gotówki.
    Opatuliła się mocniej płaszczem i lawirowała pomiędzy sklepowymi wystawami. Na niektórych można było zauważyć pierwsze przebłyski świątecznych ozdób i ręcznych robótek - coś, co w tym okresie ludzie lubią najbardziej. Z czasem na pewno znajdą się też czapki czy stroje uroczych mikołajek... ale nie o tym mowa.
    Stanęła przed jedną z wystaw i pierwsze co niestety - lub stety - zobaczyła, to swoje odbicie. Ludzie w dużej mierze nie zwracają już większej uwagi na jakikolwiek wygląd, prawdopodobnie dlatego, że po ulicach potrafią kręcić się osoby z halloweenowym makijażem albo tęczowymi włosami. W tej kwestii Nora stała się totalnie bez znaczenia. Dodatkowo przy odpowiednim świetle, na przykład takim jak teraz, jej włosy bardziej przypominały blond niż biel. To na plus, oczywiście.
    Na szybie widniała okazyjna promocja, z której Nora oczywiście nie skorzysta, ale nie zaszkodzi zorientować się co więcej jest w tym sklepie, może akurat sprzedają storczyki na przecenie albo inne ładnie wyglądające kwiatki, których Cyrkowa nie ma gdzie postawić. Wyciągnęła paragon po raz kolejny, sprawdzając co właściwie się na nim znajduje.
    To teraz postoimy tak z godzinę.
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Listopad 2015, 22:54   

    Pośpiech.
    Dumę nie cieszyło to, że ludzie poruszali się tak szybko, iż mógł spokojnie oczyścić kilka kieszeni z wszelkich co bardziej wypchanych portfeli, wciśniętej „na szybko” gotówki czy kluczy. Dumę nie smuciło to, że ludzie poruszali się tak szybko, że nie zwracali uwagi na nic co nie tyczyło się bezpośrednio nich i najbliższej rodziny (no, chyba że chodziło o prezenty dla nich)... Nie. Duma nie czuł absolutnie nic. Lepiej rzec, że czuł absolutne nic. Ale trudno było posądzać go odczuwanie, kiedy siedział na posadzce tuż obok bogato zdobionej, mieniącej się kolorowymi lampkami witryny sklepu z zabawkami. Podkulone nogi objął rękami, nie zwracając uwagi na to, jak czerwone i wysuszone są jego dłonie, które wyraźnie chciały zobrazować mu, dlaczego nie powinien tak długo przebywać na zewnątrz w bezruchu. Ile to już… druga godzina? Niby druga, ale wciąż oddychał płytko, opierając czoło o kolana i kurczowo zaciskając powieki.
    Powinien się trząść, być bardziej ożywiony, powinien przede wszystkim wmieszać się w tłum przechodniów, wrócić do domu i posprzątać. Może coś wyprać. Umyć naczynia. Pomyśleć o tym, co powinien zrobić. Do jego obowiązków na pewno nie należało siedzenie w pozycji charakterystycznej dla osoby z chorobą sierocą przy ruchliwym deptaku w centrum miasta, z butelką wódki zamiast jakiegokolwiek towarzysz- och, no dobrze. Miał jeszcze jednego. Było nim zdjęcie, które ściskał w jednej z dłoni.
    Gdyby Nora odwróciła wzrok od witryny, prawdopodobnie zorientowałaby się, kto siedzi bez ruchu nieopodal niej. Może i w pierwszej chwili wzięłaby go za bezdomnego, bo nie da się ukryć, że śmierdziało od niego alkoholem. Ale hej – był dobrze ubrany, chociaż… typowego dla Dumy czaru trudno zobaczyć gołym okiem. To się czuje sercem, a zobaczyć można to jedynie, kiedy tłum jego fanek mdleje na jego widok. Fanki… Dobrze. Pozostaje mieć nadzieję, że Nora poczuje to sercem. Ugh.
    Dłoń zacisnęła się mocniej na fotografii.
    Nora
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 19 Listopad 2015, 23:24   

    Czarna herbata i suszone maliny. Da się załatwić... tylko po co.
    Lista zakupów Nory była totalnie pozbawiona sensu i prawdopodobnie sama właścicielka miała taką świadomość - nic jednak nie wskazywało na to, że chce to zmienić. Zmarszczyła brwi i już miała schować paragon do kieszeni, gdyby tylko nie wyleciał jej z dłoni i nie pofrunął kilka kroków dalej. Próbowała chwycić go w locie, ale miała na tyle słaby refleks, że skończyło się to sromotną porażką.
    Podbiegła do miejsca, gdzie uciekinier postanowił się położyć i kucnęła wyciągając po niego dłoń. W momencie uderzył ją gorzki, dławiący zapach alkoholu. Uniosła oczy, żeby zorientować się skąd pochodzi i zastygła w bezruchu, pozwalając, by wiatr porwał paragon jeszcze kilka kroków dalej.
    Butelka alkoholu ledwie trzymała się w dłoniach jej posiadacza, włosy lekko tańczyły na wietrze, a ich kolor od razu stał się znakiem rozpoznawczym dla Nory - nie potrzebowała nic więcej. Wstała powoli, anemicznie. W kolanie rozległo się strzyknięcie, wywołane zmianą pozycji, prawie niesłyszalne. Twarz miała absolutnie bez wyrazu - ale na to jeszcze przyjdzie czas. W końcu widziała przed sobą zupełnie rozbitego człowieka, pociętego na kawałki, czekającego na kolejne szycie, chociaż szwy zostaną widoczne na zawsze. Trzeba się dostosować. Trzeba wyglądać tak samo.
    Zrobiła jeden krok, chociaż miała wrażenie, że było ich tysiąc, a i tak nigdy nie będzie mogła dojść na tyle blisko, by poczuć wszystkie emocje i uczucia, które czuje druga osoba. Bezradnie przesuwała spojrzeniem po krainie rozpaczy, nie trzeba być filozofem, by zobaczyć, że coś się sypie. Czuła coś pomiędzy złością a żalem - trudno określić, które uczucie było tym mocniejszym.
    Ludzie wchodzą z butami do czyjegoś życia tylko dlatego, że tamci im na to pozwalają. Potem depczą wszystko co istotne, a nawet jeśli coś ominą, to prędzej czy później do tego wrócą.
    Nie miała pojęcia co ściskał w dłoni, nie wiedziała nawet czy chce, czy jest gotowa żeby się dowiedzieć. Już sam ten widok jej wystarcza, praktycznie osiągnęła już stan, który w takiej sytuacji można osiągnąć. A więcej informacji tylko go pogłębi. Duma prawdopodobnie wyglądał gorzej niż kiedykolwiek, podczas ich przypadkowych spotkań, a Nora lepiej, niż można było się spodziewać.
    Zaschnięte gardło przez długi czas nie potrafiło wydusić z siebie ani słowa. Przełknęła ślinę i wciągnęła głęboko powietrze. Nie musiała pytać. Ale zrobiła to.
    - Duma?
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Listopad 2015, 22:33   

    Gdyby Duma uniósł swój zakuty czerep, cały melodramatyzm zawarty w ruchu Nory, przypadkowe wymknięcie się ulotki i jej beznamiętną minę skwitowałby prychnięciem i komentarzem „to wszystko, na co cię stać?”. Więcej – prawdopodobnie zaraz sam by wstał i krzywym krokiem sam wyszedłby z tej scenerii, uprzejmie dziękując za współpracę i obrzucając jasnowłose dziewczę jedną z najbardziej obrażonych, dumnych minek; dość rzadko zresztą widywanych na jego licu. Ale… nic takiego się nie stało. Bo Lunatyk póki co nawet nie uchylił przymkniętych oczu, które miały przyczynić się do redukcji wszelkich hałasów, a ramionami wciąż próbował osłonić uszy, aby nie obserwować przemykających przed jego nosem przechodniów. Najważniejsze było nie oszaleć – a przynajmniej nie zwariować do końca. Przeczekać atak, zignorować nudności i wziąć jeszcze jednego łyka.
    Prawa dłoń sunęła po ziemi w poszukiwaniu butelki. Szkoda, że ona i jej właściciel nie zdawali sobie sprawy z tego, że napój tkwi w zupełnie innym miejscu, po lewej stronie dumnego jestestwa. Kiedy ten już unosił głowę, żeby spojrzeć, gdzie do jasnej cholery raczyła wyemigrować ważna część jego nowego imidżu zmęczonego życiem alkoholika, blade powieki uniosły się, a, po krótkim syknięciu spowodowanym atakiem światełek i lampek gorączkowo walczących o klienta wystaw, szmaragdowe oczy zlokalizowały łydki Nory. Nie było to wszakże wyzwaniem, skoro zmaterializowały się naprzeciw niego.
    - Oczywiście, że nie, głuptasie – rzucił ze spokojem belfra napominającego kolejny raz pacholę, iż dwa plus dwa równa się cztery, a nie wielki kleks pozostawiony w zeszycie kilkulatka. Cyrkowa zdecydowanie mogła usłyszeć skupienie, które włożył Duma w nadanie temu zdaniu poczucie beztroski i typowej dla chłopaka pretensjonalnej nuty. Do tego stopnia, że głuptasie przemieniło się w głu-pt, a, sie, a najdłuższe słowo, „oczywiście”, zostało wypowiedziane z taką ostrożnością, że aż dla dobra słuchacza skrócone zostało do ście.
    Potem gwałtownie wyprostował się i zaczął szukać czegoś w kieszeniach. Pierwsza sekunda, druga sekunda… przekleństwo wystosowane wobec wypadłego portfela… i wyciągnął nóż zawinięty w jakąś szmatkę - Duma rozpakował go, zaklął, tym razem głośniej, kiedy przez przypadek zaciął się ostrzem i wyciągnął przedmiot w jej kierunku, kompletnie nie przejmując się wypadłym z uścisku lunatykowej dłoni zdjęciem, które leżało teraz tuż obok niego obrazkiem do ziemi. Może i zapomniał o fotografii, ale o pociągnięciu z butelki – nie, uczynił to z ochotą i lekkim uśmiechem. Skrzywienie nie zniknęło, kiedy wyciągnął dyskretnie (to znaczy zasłonił go dziwacznie drugą dłonią przed oczyma wścibskich i toczył spojrzeniem dookoła, żeby móc odpowiedzieć na natrętny rzut oka przechodnia).
    - Masz. Teraz możesz odejść i powiedzieć im, co wiesz – po chwili mrugnął nieprzytomnie, złapał nóż za ostrze, tak, żeby mogła chwycić za rączkę, burknął coś, kiedy skaleczył się znowu, ale dzielnie wyciągał go w kierunku dziewczyny, wciąż bardziej interesując się otoczeniem, niż jej postacią. – Tylko wiesz, nie mów im o niej, bo wtedy… Laura. To jest między nami i wiesz, że nie lubię mieszać w to innych, tak? Tym razem przesadziłaś. Powinienem…
    Lewa ręka, dotąd orbitująca dookoła ręki prawej zaciśniętej na ostrzu, zsunęła się, by spocząć na kieszeni, w którą wetknął pistolet.
    W razie czego.
    Powinna rozpoznać ten znak, prawda?
    Nora
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 27 Listopad 2015, 22:41   

    Kiedy pierwszy szok minął, nie mogło stać się nic innego, drogi czytelniku, jak chłodna ocena sytuacji. Poza namiętnym obserwowaniem każdego ruchu Dumy, wolnego, niekontrolowanego, stała, słuchając każdego słowa, każdej litery, która wymamrotana wydostała się z jego ust. Wewnętrzne rozczarowanie nie było na tyle silne, by przyćmić ważniejsze odczucia - na przykład złość, irytację, a i nawet można pokusić się o lekkie odrzucenie.
    Swoją drogą, tak dumny człowiek próbuje radzić sobie z problemami jak ponad połowa społeczeństwa? Alkohol nie leczy, daje tylko chwilowe zapomnienie, zmianę stanu - a na sam koniec kaca.
    Przełknęła ślinę, kiedy dłoń z ostrzem przebyła drogę w jej kierunku, spojrzenie zakręciło się dyskretnie dookoła, by dostrzec czy ktoś oprócz niej też zauważył ten nierozważny ruch. Skierowała wzrok z powrotem przed siebie i dotarło do niej, że coś się zmieniło. Tu nie chodzi o Dumę, o więź, o miejsce ani czas - rzecz w tym, że to ona się zmieniła. Tym razem nie pomyślała, by zerwać kawałek tkaniny, opatrzyć mu dłoń, dać coś na otrzeźwienie, podnieść na nogi, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, choć tak naprawdę nie będzie. Hej, tutaj twój rozum, może w końcu coś zrobisz?
    Odebrała ostrze, ostrożnym ruchem chowając je do kieszeni. Zanim odwróciła się i ruszyła w lewą stronę minęły dwie sekundy.
    Bez sensu. Bez sensu. Bez sensu.
    Dotarła do leżącego paragonu, zdeptanego przez kilka droższych i tańszych butów. Na świecie są ludzie biedni i bogaci. Ale może gdzieś po środku też się ktoś znajduje.
    Podniosła i wyprostowała małą karteczkę, przetarła kilka razy, złożyła na pół i schowała do kieszeni. Część noża nadal wystawała niedyskretnie z miejsca swojego położenia. Minęła sekunda, zdążyła tysiąc razy zastanowić się, czy chce tam wracać. Stwierdziła, że nie. Cofnęła się z powrotem.
    Usiadła obok niego, na zimnej posadzce, przez krótką chwilę patrzyła przed siebie, a jej milczenie budowało kolejną pustą przestrzeń między nimi. Zmarszczyła brwi, pociągnęła nosem. Para co jakiś czas wydostawała się z jej ust. Pokiwała głową w zamyśleniu, tonąc w spekulacjach, myślach. Leniwie opuściła spojrzenie na odwrócone zdjęcie. Nie chciała wiedzieć.
    - Wiesz co doceniam w niektórych ludziach? Szczerość. Niektórzy po prostu mówią co chcą, bez konsekwencji. Wiesz co jest ich największym problemem? Nie umieją być szczerzy sami ze sobą - w tym momencie brakuje jedynie pociągnięcia papierosem dla lepszego efektu. Co to za intelektualny bełkot? - Nie potrafią stawić czoła prawdzie, choć mają ją przed oczami. - spojrzała w jego stronę. - Ale ty potrafisz, prawda?
    Powinna się bać, być przerażona, jego stanem, słowami, pistoletem w kieszeni. A mimo to, mówiła coś, co może go sprowokować, zastanawiać, rozczarować. Teraz na wierzch wyszła irytacja, wygrywając nierówną bitwę z całą resztą swoich wrogów.
    Szkoda tylko, że jego stan nie wskazywał na podjęcie jakiejkolwiek konkretniejszej dyskusji. Och, ci alkoholicy. Norka nie jest dumna, Dumo.
    Nachyliła się.
    - Za kogo ty mnie masz?
    No to teraz chłopcze czas na twoją kolej.
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Listopad 2015, 23:14   

    Chłodne oceny, phi. Następne będzie zdystansowanie się do sprawy i spojrzenie na nią z perspektywy kogoś innego – a potem oddali się coraz dalej… dalej… dalej… i już nie pozostanie nic innego, jak przyjaźń z załogą stacji kosmicznej, na którą trafiłeś, łaś, przez to całe trzeźwe myślenie.
    Powinno się wziąć też na poprawkę oceny Nory... Właściwie przytomny chłopak zapewne byłby zachwycony widokiem tego, że wzbudza u kogoś tak skrajne uczucia, a jego urok nie znika… Niby święcił już triumfy przy Vedze, ale fakt, że białowłosa już tyle razy natykała się na niego i za każdym razem potrafił ją zaskoczyć, mile połechtałaby dumne ego. Sęk w tym, że… może warto też czasami pomyśleć o tym, co czuło chłopię. Teraz trochę chłopię, nie chłopak. Pylaszczkiewicz, nie Miętalski… trudno właściwie było go określić, bo jedyne, na co narzekał w tej chwili, to ból łba. Po alkoholu zdarzało mu się robić różne rzeczy i, co najgorsze, nigdy nie miał określonego schematu ani granicy, przy której na pewno pójdzie spać. To wszystko zależało od tego, co tym razem ciekawego chcieć będzie wyczynić Lunatyk. Cholerna ruletka – czyli u niego absolutnie nic nowego.
    Dumny człowiek? Duma?
    Gdyby tylko chłopak usłyszał i zauważył to, jak bardzo Nora się zmieniła, chyba napuszyłby się z dumy. Tak, ale to przecież kompletnie inny rodzaj dumy niż ten, o który oskarżała go narratorka tudzież Cyrkowa. Bo wspominając drogę, którą przebyła dziewczyna od… bycia sobą aż do zabójczej machiny i jej innych super traits, po odblokowanie tytułu aktualnie najbardziej odpowiedzialnej i inteligentnej osoby w promieniu kilkudziesięciu metrów... to była zaprawdę długa i wzruszająca podróż pełna przygód. Brawa!
    Po tym jak odebrała nóż, wytarł zakrwawioną dłoń w spodnie, krzywiąc się bardzo wymownie – o, to jakaś odmiana dla wiecznie beznamiętnego lunatykowego lica. Czy to oznacza jakieś atrakcje? Otóż… Nie. Zaraz potem głowa opadła mu bezwładnie na kolana, a on sam zamknął oczy, znowu odcinając się od świata. Zanurzał się, zanurzał, był coraz głębiej… W momencie, w którym zaczął przechylać się na lewą stronę, cichy głosik w głowie przypomniał mu, że jest tam butelka, dlatego szybko otworzył oczy i uniósł głowę, by zapobiec katastrofie. Oczy odnalazły Norę dokładnie w momencie jej odwrotu – odchodziła? To wszystko? Podnosiła paragon? Po co? Miała zamiar składać reklamację? A może wziąć udział w słynnej Loterii Paragonowej? Ale tak od razu, nie żegnając się z nim?
    ???
    A nie, wróciła.
    - …powinienem rozwalić ci ten zakuty łeb o krawężnik, dlatego ani waż mi się odejść! – dlatego pozwolił sobie oświadczyć to i owo. Oczywiście rozmawiał z Laurą, nie z Norą. Nora zniknęła, a on nie zdąży jej oddać tego pieprzonego noża, bo właśnie czeka na to, aż ta blond suka wepchnie mu go w bok… może wtedy zwróci go Cyrkowej? To byłoby bardzo miłe z jej strony. Chyba najwyższy czas sporządzić testament…
    Ale kiedy usiadła obok niego, złapał ją niezbyt delikatnie za ramię, wyraźnie bojąc się, że odejdzie. Wyraźnie – bo w taki właśnie sposób wykrzywiała się jego twarz. Nie dość, że nowy tytuł, to jeszcze dostęp do ekskluzywnych grymasów Dumy – na kogoś dzisiaj spłynęła łaska. Albo, inspirując się Kochanowskim, komuś tutaj Fortuna sprzyja. A potem… przeprosił cicho i ją puścił. Jak już wspominałam – zdecydowanie Fortuna. Bez lokowania produktu.
    Kiedy ona, zatopiła się w, fu, myślach, on zamarł ze spojrzeniem wbitym w przestrzeń. Najwidoczniej menedżer zadań słabo radził sobie z programem myślenie.exe, a wyłączenie go zmieniało tylko stan na „brak odpowiedzi”. Ale usłyszał jej słowa. Naprawdę, nawet się nad nimi chwilę zastanawiał, a potem zaczął się zastanawiać nad tym, czy aby na pewno powinien się zastanawiać nad tym, że się zastanawia. I już prawie stracił cały wątek, kiedy w tłumie mignęły mu rude pukle. Próbował wstać, ale grawitacja była nie do złamania.
    To nie ona, matole.
    Odwrócił głowę ku Norze i uśmiechnął się szeroko na pytanie, tak bardzo typowe, że Duma mógł zjechać je jednym, bełkotliwym słowem. Ale… to nie ten czas. Nie ta osoba i nie ten stan.
    - Nigdy nie spodziewałbym się, że akurat ty to powiesz, zważywszy na to, kim jesteś – zdecydowanie wciąż traktował ją jak Laurę. Podniósł zdjęcie i podsunął je Norze pod nos. – Ty też powinnaś stawić czoła temu, co narobiłaś. Wyszłaś tutaj całkiem nieźle, tylko cały wystrój i oni popsuli ci… zdjęcie. Ponadto, wiesz, podoba mi się, że tylko w niektórych ludziach. "Och, jestem taka kapryśna! Ciebie polubię, ciebie nie!" Gdybyś tak tylko spojrzała i zauważyła… Chwileczkę. Farbowałaś włosy?
    Mrugnął kilkakrotnie oczyma i chociaż nie wiedział, jak ta rozmowa przebiegnie, zwiesił nagle głowę.
    - Chyba nie potrafię.
    Co za paskudne nastawienie do życia!
    Następnie Nora nachyliła się do niego, a jemu wydawało się, że na jej policzku widzi bliznę. Gdzie się tak skaleczyła? Ale przecież to jest to samo miejsce, co…
    Za kogo ty mnie masz?
    Karpik.
    Wycofał rękę ze zdjęciem – bardzo powoli. Wcisnął je w kieszeń. Mrugnął kilkakrotnie oczami, jego głowa znowu opadła na kolana, tym razem jednak Dumka wybudował sobie dookoła głowy fortyfikacje w postaci ramion. Jednak przed konstruowaniem, lewa ręka bardzo niedyskretnie odsunęła od jego postaci butelkę. Przecież ona nigdy nie była jego...
    Zaczynamy od nowa.
    - Nie przefarbowałaś włosów. Jesteś Norą – dobyło się zza grubych murów dumnego zamku.
    Nora
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Listopad 2015, 19:34   

    Nie trudno było się domyślić, jak czuje się Duma - w końcu coś skłoniło go do sięgnięcia po butelkę, dodatkowo w samym centrum miasta, patrząc obojętnie na całą resztę przechodniów. Jeszcze łatwiej wywnioskować co będzie czuł potem - zapewne odruch wymiotny, osłabienie i po prostu kaca. Zwykle w takich sytuacjach szuka się ustronnego, cichego miejsca... więc jak można nie być zaskoczonym? Poza tym, alkohol w miejscu publicznym... brzydko.
    Tyle spotkań, rozmów, mniej i bardziej niezręcznych sytuacji... po tylu randkach może w końcu czas na wymianę numerami? Znacznie ułatwiłoby to kolejne przypadkowe wpadania na siebie... gdyby tylko ktoś tu posiadał chociaż komórkę.
    Nora nadal jest sobą - tylko w trochę innej wersji. Jest tyle książek, z tym samym tekstem, tą samą treścią i przesłaniem - a mają po prostu nowsze wydania, skorygowane błędy. Nie jest już tylko ręcznie napisanym tekstem, stała się kolejną reprodukcją.
    Właściwie najlepszą i najmądrzejszą decyzją byłoby odejście i zostawienie Lunatyka aż wytrzeźwieje i nie będziemy musieli przyrównywać jego kontaktowania do rozmowy ze skórką pomarańczy. A jeszcze bardziej przydałby mu się solidny kop w miejsce, które wszyscy powinni kojarzyć, a dodatkowo jeszcze parę karcących słów - takich jak matka mówi, kiedy jej dziecko pierwszy raz wraca w pijane do domu.
    Loteria Paragonowa brzmi dobrze, w końcu każdy zastrzyk gotówki się przyda!
    Spojrzała na niego wzrokiem mrożącym krew w żyłach małym dzieciakom, a którego zapewne Duma nawet nie dostrzeże i wywróciła wymownie oczami.
    - Nigdzie się nie wybieram, tępaku. Szkoda tylko, że nie mam przy sobie czegoś żeby cię nagrać. Chciałabym widzieć twoją reakcję jak tego słuchasz... - bardzo dobrze! Ostre słowa, ciężki ton, to wszystko czego potrzeba. Tak się postępuje z nieposłusznymi, dużymi dziećmi. Ewentualnie zostaje cios w grdykę, a wtedy już całkowicie po sprawie.
    Zdecydowanie los obficie ją obdarował - tyle odczuć, różnorodna mimika twarzy i ani śladu po zwycięskim i ironicznym uśmieszku? Trzeba to zgłosić do reklamacji.
    Mimo to, martwiło ją to całe niedopasowanie. To prawie jak rozmawiać z kimś innym, a nie Dumą - jego alter ego, fantomem, wymysłem, albo niedorobionym klonem jedynie o takim samym wyglądzie. Skrzywiony Duma nie ukazywał się często. Ale są też ludzie o pięknym uśmiechu, którego nigdy nie pokazują światu.
    Nie zrobiła żadnego ruchu, kiedy chłopak chwycił ją za ramię, ba, nawet na niego nie spojrzała. Była zbyt zajęta patrzeniem w przestrzeń i irytowaniem się na to, co działo się dookoła - odór alkoholu, leżące zdjęcie, światła bijące zza szklanych ścian drogich i mniej drogich sklepów - to wszystko ją rozpraszało. To wszystko było zwyczajnie denerwujące.
    Uśmiechnęła się lekko, sama do siebie.
    - Nic nie szkodzi.
    Nawet kiedy próbował wstać, zmusić się do bardziej samodzielnego i potrzebującego wysiłku ruchu, nadal siedziała, nie pytając co chce zrobić, czy potrzebuje pomocy, czy nagle zmienił zdanie i chce sobie po prostu odejść.
    Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy tuż przed jej oczami pojawiło się zdjęcie - och, ile by dała, żeby znowu zobaczyć je po odwrotnej stronie.
    Są ludzie, którzy wybierają pomiędzy walką a ucieczką. Gdy walczą, zwykle przegrywają. Gdy nie przegrywają i tak odnoszą rany. A tych, którzy uciekają, świat tak po prostu, zwyczajnie i banalnie dogania. Potem nadchodzi moment, kiedy powtarzasz głośno, co sekundę najpopularniejszy polski wulgaryzm.
    To powinien być właśnie ten moment.
    Przecież tak naprawdę wszyscy łączymy się z depresjami innych.
    - Co ty pieprzysz... - chciała złapać go za koszulkę, potrząsnąć i powiedzieć, że zwariował, że nie wie kto jest na zdjęciu, że przecież to zwykły fake, że żyjemy w świecie, gdzie w Photoshopie wszystko jest możliwe.
    Ale jedyne co mogła, to powstrzymywać odruch wymiotny.
    Co tu jeszcze robisz?
    Chciała wymazać z pamięci to co zobaczyła, pragnęła już końca, wiecie, momentu, w którym żałuje się za grzechy, widzi się przelatujące życie przed oczami - szkoda tylko, że w tym przypadku nie było czego oglądać.
    Odważyła się spojrzeć w jego stronę i widząc jego głowę otoczoną solidnym, idealnym murem, sama oparła policzek na kolanach, tak, by nadal móc na niego patrzeć. Zmarszczyła brwi, minęła kolejna sekunda.
    - Brawo. Do czasu, aż znowu zapomnisz.
    Należą się oklaski. I odblokowanie tytułu najbardziej spostrzegawczego obserwatora na świecie.
    Wciągnęła powietrze.
    - Hej... - wyciągnęła nieśmiało dłoń w jego kierunku i lekko próbowała zburzyć fortyfikację z ramion. - Nie pij już więcej, okej? To tylko pogarsza sprawę. I nie wyglądasz najkorzystniej. Nie mówiąc o zapachu - nędzna próba rozluźnienia sytuacji.
    Mogła zapytać, co się stało, kto to jest, ale to prawdopodobnie tylko pogorszyłoby sytuację. Jeśli zechce, sam to zrobi.
    Duma
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Grudzień 2015, 23:50   

    Najgorsze było to, że argument „i tak nie mam nic do stracenia” tracił swoją wartość z dnia na dzień. Duma wbrew wszystkim celom, jakie to sobie w swoim życiu postawił, angażował się coraz bardziej. Angażował się w absolutnie wszystko, na co pozwalały mu resztki jego sił – naprawdę chciał powiedzieć Norze, że bardzo dziękuje jej za wszystko, co zrobiła w Krainie Luster. Chciał zauważyć przekornie, że zmiana może i wyszła na lepsze, ale zrobiła się zbyt zuchwała jak na poprzednie chuchro, którym była. Mógłby wytknąć jej też to, że błąka się sama po ulicy w poszukiwaniu prezentów. Może by nawet wszedł i kupił jej jakiś nóż kuchenny, głównie, by sobie z niej zakpić; opakowałby go w jakiś ładny papier i opowiadał, jak dużo czasu włożył w przekazanie tego prezentu kawałka swojego serca… w którego obecność można powątpiewać – wątpić można także w zaskoczenie kogokolwiek, gdyby okazało się, że u Dumy krew pompuje wątroba.
    …Naprawdę fajnie byłoby spotkać się z Norą i przekomarzać się jak zwykle. Ale, jak w każdej brazylijskiej operze mydlanej życie pisze różne scenariusze, niczym scenarzysta „Mody na sukces” podkładając bohaterom tyle metaforycznych kłód pod nogi, że gdyby potraktować to dosłownie, Puszcza Amazońska stałaby się wielką plantacją tytoniu. Lub herbaty.
    Brzydkie zachowania Dumy nawet dla niego zdawały się coraz bardziej niewytłumaczalne, chociaż w pełni zdawał sobie sprawę z tego, czemu znowu usiłował wszystko popsuć. Teraz tylko trzeba pójść do ojca, wyjaśnić sprawę, zebrać cięgi i z uśmiechem przywitać się z resztą rodziny. Ach, no i doprowadzić tę dzi… szmatę do szaleństwa. Gdyby pociągnął jeszcze jeden łyk na pewno byłoby prościej. W końcu zawieszenie w czasoprzestrzeni, w której znajdował się, kiedy Cyrkowej jeszcze wpatrywała się witrynę sklepową, było… okej. To było po prostu nic. Zasłużone, dumne Nic. Wiedział o tej nicości na tyle dużo, że mógł się czuć w niej bezpiecznie.
    Powracając do relacji Nory i Dumy, przyjaźń ta wyglądała… po prostu idiotycznie. Utworzona całkowicie bezpodstawnie, oparta na spotkaniach całkowicie nieuzasadnionych wspólnymi chęciami, całkowicie przypadkowe walki przeciwko innym stworzeniom… To nie miało żadnego sensu, ale lepiej, żeby to nie miało sensu, niż żeby Duma miał sobie tutaj tak smutno siedzieć sam. Jeszcze ktoś by zabrał na odwyk albo wziął za bezdomnego…
    Kulturalnie przypominam, że skórka pomarańczy nie jest tak ciekawa jak Lunatyk. W mowie radzi sobie całkiem nieźle, nieważne, że pokonało go rozpoznanie adresata dialogu – to nic nieznaczący detale tak długo, jak chłopak może sobie deklarować to, co mu ślina na język przyniesie. W końcu to jedna z niewielu rozrywek w jego marnym życiu!
    Domniemanie nieutrzymywania kontaktu wzrokowego przez Dumę było błędne – zielone oczy, lekko zmrużone, jeszcze niż zasłonięte przez mury, wpatrywały się w nią z nieznaną jej intensywnością. Można zgadywać, że chłopak zastanawia się nad tym, od której strony rozpocząć patroszenie Nory albo podejrzewać o kompletne postradanie zmysłów. Wybór… tym razem nie należy do mnie. Nagranie nagraniem, ale typowy przedstawiciel rasy ludzkiej z pewnością mógł sobie wyobrazić Dumę, który słuchając tego z szerokim uśmiechem pewnie nie darowałby sobie komentarzy na temat jego chybotliwej dykcji i całkowitego bezsensu, który wyzierał zza zlepek wyrazów. Hej, to właściwie nic nowego – każde zdanie wyzierające z tej gęby rzadko było utożsamiane z sensem. Ale warto zauważyć też, że Duma świadomie nie nadawał im mocy sprawczej – to byłoby zbyt proste.
    Zbyt proste nie gwarantuje rozrywki.
    Na „nic nie szkodzi” zbladł, jakby zdziwiony takim obrotem spraw. Przez chwilę kręciło mu się w głowie i wtedy oparł głowę o kolano, usiłując złapać oddech, nie zauważając reakcji Nory na fotografię. Może to i lepiej, bo pewien był jednego – nie powinien jej pokazywać tego zdjęcia. Nikomu nie powinien pokazywać tego zdjęcia. Sam powinien je zapomnieć, a zamiast tego nosił je ze sobą, gdziekolwiek nie poszedł. Potem przyszła pora „na pieprzenie”, ale wzruszył na to ramionami i uniósł głowę, wiedząc, że dłużej nie wytrzyma. Hej, nawet Duma czasem potrzebuje się wygadać. Rzadko. Nigdy. I potem zawsze tego żałuje, ale potrzebuje.
    - Kraina Luster. Rodzice. Moi – przekazał jej na ucho, raczej nieskory do rozwijania do podawania detali. Przecież wiele z nich było już na zdjęciu. I teraz nie był jedyną osobą, którą mdliło!
    Do czasu, aż zapomnisz? Nie zapomni, przecież nie jest idiotą. To wszystko przez te błyskające lampki, poza tym nie spodziewał się jej tutaj. Właściwie głupim pomysłem było sadowienie się z butelką akurat tutaj. To tak, jakby podszedł pod dom oprawców i zaczął rzucać im kamieniami w okna, za karę. Za wszystko, co przez nich przeżył. Zamiast tego… No tak.
    Na szturchnięcie Duma zareagował – tak, może i trudno w to uwierzyć, ale momentalnie zdjął ręce i spojrzał na nią uważnie – zdecydowanie była Norą. Tą samą Norą. Tą Norą, która usiłowała w jakiś bardzo nieudolny sposób poprawić jego sytuację i przełamać jakieś bariery mentalne. Inna sprawa, że jej to wychodziło tylko ze względu na jego stan, ale warto docenić wysiłki.
    W odpowiedzi źle wyglądający, pogarszający swoją sytuację i na dodatek brzydko pachnący osobnik objął ją ramionami, co musiało wyglądać wprost idiotycznie, i trzymał ją w swoim uścisku jakieś dziesięć sekund. Norze mogło się zdawać, że wybełkotał coś na wzór „dziękuję”, ale wszyscy wiemy, że takie słowa nie dobywają się z gęby Lunatyka, więc prawdopodobnie to tylko przesłyszenie. No, a potem…
    Potem telefon pikaniem zapowiedział nową wiadomość, co sprawiło, że Duma od Cyrkowej niemalże odskoczył, tak przestraszony dźwiękiem, który wydał aparat – wdech. Wydech. Vega albo Eva. Wyjął komórkę, spojrzał na Norę, otworzył wiadomość, spojrzał na Norę, przeczytał wiadomość, spojrzał na Norę, przeczytał wiadomość ze zrozumieniem i znowu spojrzał na Norę.
    - Musisz mi pomóc - … - …Proszę.
    Pokazał jej SMS-a, nie informując jej, kim jest owa Eva, ale dość wyraźnie sygnalizując, że na tyle ważnym, by wskazana była reakcja i interwencja. Naraz.
    Ostrożnie wystukał odpowiedź i pokazał ją Norze z pytaniem, czy dobrze zostało wszystko napisane. Kiedy wysłał, odetchnął ciężko, zamknął oczy i otworzył je – wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego. To chyba właśnie wycieńczenie zadecydowało o tym, że w ogóle pokazał jej wiadomość, którą wysyłał. No i fakt, że naprawdę nie chciał stracić Evy. Chociaż... wobec tego czy rzucanie się jej pomoc po pijaku było dobrym pomysłem?
    Sza.
    - Masz coś przeciwko, żeby udać się ze mną do mojego mieszkania i stamtąd pomóc mi w odnalezieniu… tej pani? Nie mam zbyt dobrej orientacji w terenie – właściwie czy trafiłby gdziekolwiek w ogóle, zważywszy na to, z jaką łatwością trafia do celu na trzeźwo?
    Nieistotne, że było kilka wyraźnych przeszkód w wykonaniu planu – na przykład wstanie, transport Dumy gdziekolwiek i ogarnięcie go na tyle, by wyglądał jak istota normalnie funkcjonująca w społeczeństwie… Istotne było, że teraz trzeba było iść i grać pieprzonego bohatera.
    - Odwdzięczę się jakoś… nie wiem, kupię ci sernik. Upiekę – może lepiej nie. Teraz jesteś jej już winny co najmniej trzy serniki. – I jak chcesz muffina. Ale jego kupię. Bo nie potrafię go upiec. Nie to, żebym potrafił upiec sernik.
    Robienie serników jest mało męskie.
    Nora
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Grudzień 2015, 23:18   

    Zmiana zdecydowanie wyszła jej na lepsze, a być może w przyszłości będzie i jeszcze lepiej. W tym świecie, w czasie, w którym żyjemy, gdzie wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach, a w środku pragnie się czegoś znacznie większego niż dobra fotka na instagrama, po prostu trzeba sobie radzić. Cała otoczka, którą budują wokół siebie ludzie jest tylko dla ozdoby, w wielu przypadkach zwyczajnie nic nie znaczy, a jeśli pokusimy się o szersze rozpoznanie, nawet nikt nie zwraca na nią uwagi. Więc po co to wszystko? By zwyczajnie czuć się lepiej. W końcu mówią, że wszystko co robisz, robisz dla siebie, nie dla innych. Czy to makijaż, czy zarabianie na życie - teoretycznie wszystko jest dla ciebie. Teoretycznie.
    Dlatego Nora zrozumiała, że jeśli nadal będzie na tyle miękka, by nie mieć własnego zdania, to wszystko ją przytłoczy. Przygniecie, zmiażdży, aż w końcu zostanie po niej tylko niewypowiedziana myśl, wiecznie krążąca wśród umysłów, niezauważalna dla nikogo.
    Zmiany są fascynujące - obcowanie z kimś, kto za każdym razem potrafi cię zadziwić i do końca życia pozostanie dla ciebie nierozwiązaną zagadką.
    Gdyby Nora miała przypomnieć sobie nieplanowane spotkania z Dumą... tak, byłyby to praktycznie wszystkie. Nawet nie próbowała pytać dlaczego, jakie to ma znaczenie i do czego prowadzi - ba, nawet nie była już tym zainteresowana. Gorsze i lepsze sytuacje - zdarzają się każdemu. Setki uspokajających herbat, bo upokorzenie sięga zenitu. Kilka miesięcy później i nikt już o tym nawet nie wspomina. Ale jeśli tylko dostanie się namiastkę szansy, by coś naprawić albo zbudować od nowa, trzeba zwyczajnie to wykorzystać.
    Co jest najciekawsze, drogi czytelniku - ludzie nie zostawiają po sobie rzeczy ot tak. Kiedy nie zabierasz swoich kluczy z szafki w mieszkaniu twojej dziewczyny, koszulkę u najlepszej przyjaciółki - to wszystko jest lekko podświadome. To oczywisty znak, że jeszcze tam wrócisz. Być może i w tym przypadku tak było z Norą, może zostawiła swój nóż specjalnie, a może zrobiła to bez większego zastanawiania się... ale wrócił do niej. I to osobiście.
    Spojrzała na niego, chociaż jego widok przyprawiał ją o ból kości. Ciężko było patrzeć na niego wzrokiem takim jak zwykle, zważywszy, że stan w jakim się znajodował pozostawiał wiele do życzenia, a widząc te nieudolne próby składania zdań i gestów czuło się jedynie rozgoryczenie.
    Kiedy wyszeptał jej do ucha te cztery słowa, sama zbladła, jeśli w ogóle jest to możliwe, zważywszy na to, że jej cera i tak jest bledsza od każdej innej i przełknęła ślinę. Mogła się jedynie domyślać, ale nawet jeśli jej domysły okazałyby się trafne, nic by to nie dało. Żadne informacje jej teraz nie pomogą, ani nie zmuszą do działania, bo i bez nich zdecydowała się na udzielenie pomocy. W końcu, tak robią przyjaciele, prawda? Może i w słowach była kiepska (w końcu nie na co dzień tworzy się rozbudowane zdania złożone! phi!), ale sam gest powinien być doceniony i miała nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie.
    Nie spodziewała się jednak, że zostanie złapana w diabelskie sidła, ale prawdę mówiąc nie narzekała - zwalmy to na szok i niedowierzanie, mocne zagubienie w sytuacji i brak pomysłu na zbudowanie kolejnych logicznych wypowiedzi.
    Jedna, druga, trzecia sekunda minęła, zanim ocknęła się i zorientowała co się właśnie wydarzyło. Nie wiele myśląc odwzajemniła uścisk, marszcząc przy tym brwi i próbując powstrzymać okropne uczucie żalu, które zaczęło ciążyć na lichym serduszku i przełknąć gulę w gardle, która wyjątkowo przeszkadzała jej w interesowaniu się konkretniejszymi aspektami.
    - Teraz oboje będziemy okropnie pachnieć - wybełkotała do jego ramienia, nieco płaczliwie, czując w sobie za dużo pokładów dobroci z obu stron. - Teraz tylko brakuje nam kartki w stylu zbieramy na skarpetki, czy coś - na alkohol nie ma już po co zbierać, Duma wypił wystarczająco za całą dwójkę.
    Dała mu chwilę na odczytanie SMS-a, ale kiedy tak dobitnie poprosił ją o pomoc, otworzyła szerzej oczy ze zdumienia. Nie miała powodu, by tego nie zrobić - jakby na to nie spojrzeć, niespecjalnie można uznać jakiekolwiek jej zajęcie za konstruktywne, a tutaj przynajmniej się na coś przyda. Pokiwała głową, kiedy pokazał jej wiadomość, nie znała owej Evy - ale już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że na pewno nie jest to tylko zwykła, znajoma sąsiadka.
    Przyjaciółkę, ciółkę, ę, asdghghg.
    W tym momencie Nora zyskała w sobie nowe pokłady energii i wstała tak szybko, że aż jej samej zakręciło się w głowie, przy okazji zupełnie nie zwracając uwagi na głośne strzyknięcie w kolanach.
    - Gdybym miała coś przeciwko, już dawno by mnie tu nie było - odpowiedziała z uśmiechem - chociaż mam wrażenie, że nawet byś nie zauważył mojego zniknięcia - znaczące spojrzenie przelatujące z góry na dół, po całej jego sylwetce - tak, w tym stanie na pewno byś mnie nie dogonił.
    Kim jest Eva prawdopodobnie dowie się w swoim czasie - w końcu mają jeszcze dużo czasu, zanim dotrą do jego mieszkania. Po drodze na pewno trafi się kilka niebezpiecznych przeszkód, typu kamienie, barierki, światła na ulicach... w tym przypadku nawet mrówka może stanowić zagrożenie.
    Złapała go pod ramię i policzyła do trzech, zanim zrobiła pierwsze podejście do postawienia go do pozycji pionowej. Dobrze byłoby, gdyby z jego strony też wynikła głębsza inicjatywa i miała nadzieję, że jakoś zbierze się w sobie, żeby chociaż postawić się na nogi. I ustać.
    Jest jedna rzecz, która może potwierdzić, że Nora nadal jest tą samą, naiwną i niewinną Norką.
    - Jak smakuje sernik?
    To pytanie powinno wystarczyć.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,29 sekundy. Zapytań do SQL: 9