• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto » Bary i Restauracje » White Door
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 26 Grudzień 2012, 17:48   

    Pchnęła drzwi i, przygotowana na szok termiczny, przekroczyła próg baru. O dziwo, wewnątrz było jedynie parę, paręnaście stopni cieplej niż na dworze.
    Pomimo tego zdjęła ciemnoszary płaszcz i położyła go na wysokim stołku obok tego, który sama zajęła. Oparła nadgarstki o ladę i we wrogim milczeniu zaczęła lustrować butelki stojące za barmanem, który - a jakże!- czyścił szklanki.

    Lewa - prawa. Kolejny rząd: lewa - prawa.
    Tak, nie była w najlepszym humorze. Geneza jest tutaj oraz w pewnym sobotnim wieczorze.

    Większość napojów wyskokowych w Anglii uważała za niesmaczny shit, jednak dziś miała melodię na procenty i nawet nie bardzo jej przeszkadzało, że będzie to nudny gin z tonikiem czy jakaś whisky - jedynym warunkiem było, by je poczuła w przełyku.
    Pod koniec dolnej półki zaświeciły się jej jednak oczy i stwierdziła, że dzisiejszego wieczoru może być zabawa.
    - Wódki! - Podniosła głos, chcąc zwrócić na siebie uwagę barmana. Ten jednak spojrzał na nią, po czym wzrok przeniósł z powrotem na szkło.
    Ponowiła żądanie, jednak z tym samym, opłakanym, skutkiem. Rozumiała, że bycie drobną i piegowatą nie ułatwia sprawy przy dowodzeniu pełnoletności, ale żeby tak zupełnie dziewczynę ignorować... Zirytowana, miała mu już powiedzieć parę słów do słuchu, gdy zorientowała się, że napitku domaga się w języku polskim.

    Na chwilkę straciła rezon, po czym przestawiła się na urzędowy i zawołała ponownie. Barman, niechętnie, bo niechętnie, ale tym razem podszedł.
    Taaak, bo słowa "wódka" po polsku i angielsku tak diametralnie się różnią...
    Mężczyzna zerknął najpierw na Iskierkę, później na szczupły palec władczo wskazujący butelkę Pana Tadeusza, po czym ponownie na dziewczynę, nie skomentował tego jednak w żaden sposób, a jedynie zapytał:
    - Z czym to?
    Dziewczyna niebotycznie zdumiona popatrzyła na barmana. Chwila refleksji i: ach, Londyn.
    - Z niczym. Poproszę całą butelkę. I kieliszek.
    Mężczyzna przez chwilę wyglądał, jakby chciał strzelić Evie kazanie, jednak widok sporego napiwku skutecznie skłonił go cichego i sprawnego podania zamówienia.

    Początkowo zamierzała zostać przy barze, teraz jednak niepotrzebny był jej ciekawski wzrok mężczyzny. Zsunęła się ze stołka i, po zebraniu swoich rzeczy, powędrowała do stolika w głębi, stojącego pod ścianą.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Mizura
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 26 Grudzień 2012, 22:18   

    Pogoda była tego dnia dość depresyjna; niebo szczelnie zasnuwały chmury, ciśnienie szybko spadało i wcale nie zamierzało się podnieść, a w dodatku było chłodno, żeby nie powiedzieć zimno. N szczęście Mizura nie była pogodopatką, więc i niesprzyjająca aura nie powodowała nieprzyjemnego zamętu w jej głowie. Mimo wszystko nie miała specjalnej chęci ani powodu by cały czas pozostawać na zewnątrz - zdecydowała się więc na wejście do najbliższego baru. Istniały spore szanse, że zastanie tam jednego lub więcej amatorów mocnych trunków. Sama nie potrzebowała do życia takich błahostek jak alkohol, jednak gdzie wchodziło w grę zamroczenie i upojenie... Wchodziła także w grę regeneracyjna drzemka. I chociaż sny umysłów zamroczonych procentami nie należały do jej ulubionych, nie zamierzała narzekać.

    Tak się jednak zdarzyło, że pierwszy lokal jaki napotkała nie był byle jaką spelunką, toteż pewnie nie wszedł w posiadanie szacownych pijaczków... Ale i tak weszła do środka, choćby z czystej przekory.

    Rozejrzała się dookoła, szukając potencjalnych ofiar. W lokalu znajdowało się kilka osób, ale jednak z nich szczególnie przykuła jej uwagę. Gdzieś pod ścianą, spory kawałek od wejścia siedziała dziewczyna - na oko człowiek, pewnie kilka lat starsza, wyróżniała się przede wszystkim płomienną barwą włosów.

    Ciekawe, jak smakują jej koszmary?

    Zastanawiała się w myślach. Czuła jednak pustkę w głowie, nie mając póki co żadnego planu, w jaki sposób mogłaby podejść tę nieznajomą osobę... Usiadła kilka stolików dalej, jednak w taki sposób i w takim miejscu, by móc ukradkiem obserwować tę dziewczynę. Nic nie zamawiała, licząc na to, że żaden kelner ani barman jej w związku z tym nie zaczepią.
    Mizura
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Grudzień 2012, 22:39   

    Przez pewien dłuższy czas Mizura miała okazję poobserwować płomiennowłosą dziewczynę. Jednak, ku jej rozczarowaniu, tamta ani nie robiła nic ciekawego, ani co gorsza ani myślała by uciąć sobie choćby małą drzemkę... Co poradzić, nie miała tu wiele do roboty.

    Wstała, nawet nie zamówiwszy niczego do picia. Skierowała się ku wyjściu i dość szybkim krokiem opuściła lokal. Mogła znaleźć lepsze zajęcie.

    z/t




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 1 Styczeń 2013, 14:49   

    I cóż z tego, że piła?
    Już widziała pełne dezaprobaty spojrzenie matki; wzrok ojca: pełny troski pomieszanej ze smutkiem; złość i strach w oczach dwójki najlepszych przyjaciół.
    Cóż z tego, że nie wolno jej pić, topic smutków w alkoholu? Czy Kalina przejmuje się tym, że ewidentnie się truje, kiedy przypala kolejnego papierosa? Czy ojciec mówił cokolwiek, gdy świętowali dawniej we dwójkę?
    Więc gdzie są teraz, by nie topiła smutku w czystej, a we łzach, schowana w ich ramionach?

    Tak, być może, a nawet zupełnie racją jest, że jest w swoim osądzie niesprawiedliwa. Nie można odcinać się od ludzi, a później wymagać, by telepatycznie usłyszeli, że coś z tobą nie tak.
    Jednak to ona w tej chwili siedzi w jakimś, pożal się, barze, za towarzystwo mając Pana Tadeusza.

    Odsunęła się z krzesłem od stolika i założyła nogę na nogę, nie przejmują się, że tunika podjechała do góry, odsłaniając górną część smukłych ud. Uniosła głowę jeszcze wyżej i butnym, pełnym wyższości - tak niecodziennym dla niej - wzrokiem lustrowała pomieszczenie.

    Ludzie wchodzą i wychodzą.
    Ominęła wzrokiem młodego mężczyznę, siadającego właśnie przy barze. Zignorowała barmana, rzucającego jej, już nie wiedziała, zaciekawiona czy tylko niechętne spojrzenia. Ominęła zakochaną parę przy wejściu - jeszcze tego jej brakowało! - i otaksowała spojrzeniem właśnie wychodzącą nastolatkę o różowych włosach.
    Specyficznie, ale nie takie dziwy widziała, kręcąc się po zaułkach Londynu.
    Ludzie wchodzą i wychodzą.

    Potem powróciła myślami do własnego stolika i nalała kolejny kieliszek. Mogłaby obserwować dalej, ale po co?
    Zatrzymanie wzroku an tamtym biznesmenie w rogu mogłoby spowodować, że uznałby to za zaproszenie ze strony Evy, a to z kolei doprowadziłoby do rękoczynów.
    Wychyliła setkę na raz, a później wróciła do poprzedniej pozycji, spojrzenie zbyt jasnych tęczówek wbijając nieruchomo w przeciwległą ścianę.

    Nie piła zbyt często. Starała się. Przecież wiedziała, że nadużywanie w jej przypadku nie doprowadzi do głupawki, tylko do jeszcze większych wahań nastrojów popartych w pełni świadomą agresją.
    A mimo to każdorazowo w takich sytuacjach trafiała do baru. Ale czyż nie jest to paradoks ludzi? Wszak w pełni świadomie krzywdzą i siebie, i innych.

    Ale samotność.. Poczucie bezsensu i bezsilności...
    Bez względu na okoliczności, to za każdym razem okazuje się dla niej zbyt wiele. Szczególnie, jeśli nie ma nikogo, kto by te smutki pomógł unieść.

    Są dni, kiedy człowiek może wlewać w siebie i wlewać i nic nie poczuje.
    Oby to był ten dzień. Oby to nie był ten dzień.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Slath
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Luty 2013, 22:02   

    Kolejny raz wracał do Świata Ludzi w nie najlepszym stanie. Potargane ubranie, kilka znamion krwi na koszuli i otarte spodnie. Twarz jednak wskazywała na delikatną radość, ciekawość i zacięcie. Czyżby cieszył się z bólu, który na pewno mu w obecnej chwili towarzyszył? Dla normalnej osoby był obrazem kogoś, kto ledwo uciekł przed stadem wściekłych psów. Czy jednak był to czas na leczenie swoich obrażeń? Slath nienawidził bezczynności, a czekanie na zasklepienie ran zdecydowanie się z tym wiązało. Był zdania, że rany prędzej czy później same się zagoją, a czas ten spożytkować można zupełnie inaczej. Poza tym, odkrył, że pomimo tego, że właściwie nie potrzebuje jedzenia i picia do przeżycia, znacznie zwiększa to jego zdolności do regenerowania ciała, a miejsce to było niemal na wyciągnięcie ręki.

    Nieświadomie trzasnął drzwiami do lokalu, co pewnie skupiło spojrzenia co poniektórych bywalców na jego przedziwnej osobie. Czy ktoś o wyglądzie człowieka, który został potrącony przez samochód, pasował do tego miejsca? Raczej nie. Cień poszedł jednak do szynku, gdzie początkowo spotkał się z raczej niezbyt przychylnymi spojrzeniami, a później wręcz z drwiną. Zamówienie soku w takim miejscu zdecydowanie nie było czymś codziennym. Uporem jednak udało się uzyskać zamówienie, a reszta ludzi została zupełnie zignorowana. Ignoranci nie byli nawet godni uwagi. Ruszył w kierunku stolików popijając sobie sok ze szklanki jakby nigdy nic. W drodze do jednego z wolnych miejsc, zatoczył się delikatnie, ale szybko złapał równowagę. Pech chciał, że znajdował się akurat w miejscu, gdzie Eva piła swój trunek. Gdyby nie jego szybki refleks, pewnie stłukłby jej kieliszek. Odetchnął z lekką ulgą, kiedy udało mu się niczego nie rozbić i spojrzał w końcu na kobietę. Skinął głową w przepraszającym geście. Pewnie normalnie poszedł by dalej, ale dziewczyna wydała mu się zupełnie nie pasować do tego miejsca. Nie chciał jednak za bardzo mieszać się w interakcje z obcą osobą, więc przekrzywił delikatnie głowę, gest skruszenia wykonał raz jeszcze i zajął miejsce przy stoliku nieopodal.

    Pił swój sok w spokoju, co jakiś czas rozglądając się po przybytku obserwując ludzi, którzy akurat znajdowali się w tym miejscu. Wykorzystał też chwilę, by zajrzeć pod koszulę i sprawdzić, jak bardzo jego obrażenia były poważne… ale najwyraźniej stwierdził, że nie było to nic wartego uwagi.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 23 Luty 2013, 18:05   

    Czy zawsze jest źle? Inaczej: czy zawsze, gdy chce się dobrze, wychodzi "jak zwykle"?
    Eva miała wrażenie, że właśnie w ten sposób.
    Cóż z tego, że mogła w każdej chwili zadzwonić do Kaliny? Owszem, powiedziałaby o wszystkim, wyżaliła się, a ona jak zwykle nie mówiłaby nic, słuchając tylko i uśmiechając się łagodnie. Rozumiałaby.
    Jednak.. nikt nie może mieć do Evy pretensji, że dziś nie pragnie zrozumienia, a jedynie czyjejś obecności. Wbrew wymownemu obrazkowi, który sobą w tej chwili reprezentuje.
    "Rozmawiać, uśmiechać się, być" jak to pięknie ujęła kiedyś Kalina.

    Zagryzła uszminkowane wargi, wpatrując się uporczywie w ścianę przed sobą.
    Wszechogarniająca, bezprzyczynowa apatia, która po prostu sobie przypełzła.
    Mogłaby zadzwonić do Kaliny, wie, że mogłaby, bo ona zrozumiałaby ją w tej sytuacji jak nikt, jednak ma przecież zbyt dużo własnych problemów, by jeszcze zajmować się Iskrowymi.

    Mimowolnie sięgnęła po kieliszek, choć gniewny, pełen gorzkiego żalu nastrój powodujący wizyty w barze powoli ją opuszczał - w tej chwili zaczynała już czuć tylko apatię i głęboki, niczym w zasadzie nie wywołany smutek.
    Sięgnęła - ale jej palce nie dotarły do przedmiotu. Chwilę wcześniej został on zmieciony przez dłoń mężczyzny, próbującego utrzymać równowagę przy pomocy jej stolika.

    Pijaniutki obdartus - mogłoby się od razu, na pierwszy rzut oka nasunąć, jednak wrodzona Evie spostrzegawczość nie pozwoliła tak go spłycić. Krótka chwila, gdy złapany (!) kieliszek odstawiał z powrotem na blat, wystarczyła, by zauważyć, że stan ubrania młodego mężczyzny, poszarpany i z pewnością nie prasowany dziś rano, ale niezaprzeczalnie elegancki, miał więcej wspólnego z krwią na jego koszuli niż z brakiem dachu nad głową i piwem na kolację, a nieskoordynowanie z pewnością nie pochodziło ze szklanki w jego ręku.
    Czy fakt, że mężczyzna stłukłby jej kieliszek, lub w gorszym wypadku, przypuszczalnie, być może wylał zawartość butelki na ulubioną tunikę, że zatrząsł jej stolikiem, że wyrwał ją z zamyślenia w jakiś sposób obeszło dziewczynę? Wielokrotnie powtórzone słowo "apatia" powinno wszytko wyjaśnić.

    W wyjątkowo obojętny sposób popatrzyła na nieznajomego, gdy przepraszająco kiwał głową raz czy drugi, kiedy jednak usiadł całkiem niedaleko, nagle zupełnie niespodziewanie obróciła się na krześle przodem do niego. Ponownie zakładając nogę na nogę zlustrowała ciemnowłosego mężczyznę.
    Oczy, choć powinny już po takiej ilości alkoholu zachodzić mgiełką, spoglądały bystro i bardzo jasnozielono. Sam wzrok nie był jeszcze prowokujący czy agresywny, choć u Iskry w takim stanie nic nigdy nie wiadomo. Mowa ciała pod wpływem etanolu rozluźniła się, jednak nie była tak jak zwykle otwarta na ludzi, a bardziej gotowa na wszystko.

    I ona, i mężczyzna powinni się w tej chwili zacząć zastanawiać, czy to, że się spotkali jest nieszczęściem czy szczęściem w nieszczęściu.
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Slath
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 25 Luty 2013, 15:29   

    Slath najczęściej zupełnie ignorował innych mieszkańców Świata Ludzi. Wyjątek stanowili ci, którzy okazali jakiś fragment siebie, który Cień uznałby za interesujący na jakiś sposób. Co tu dużo mówić – cenił u innych waleczność, siłę, determinację i odwagę. Przyciągały go głównie silne charaktery. Innych traktował raczej obojętnością, choć nie raz stawał w obronie tych, którzy nie potrafili sami walczyć za siebie. Miał jednak jeden problem… sam nie do końca wiedział, czy były to jego własne emocje, czy silny wpływ tego, co czuł jego zmarły przyjaciel. Tamten stawiał ponad wszystko pomoc bezbronnym i ochronę ich. Nigdy nie mógł zostać człowiekiem, a jednak pobyt tutaj sprawiał, że zaczął powoli zachowywać się jak jeden nich. Gdzieś głęboko w umyśle wiedział jednak, że nie pasuje do tego miejsca.

    Reakcja dziewczyny delikatnie go zaskoczyła, ale nie dał tego po sobie poznać. Raczej przyzwyczaił się do tego, że zwykli ludzie unikają wszelakiego kontaktu z nim, bo zwyczajnie boją się jego wyglądu. A w obecnej chwili potargane ubrania i ślady krwi mogły jeszcze ten efekt potęgować. W każdym razie, rzucił jej bystre spojrzenie, kiedy upił trochę jeszcze ze swojej szklanki i skupił na niej uwagę. Przyglądał się jej chwilę i pewnie normalnie by się słowem nie odezwał, ale jej osoba zainteresowała go w pewien sposób. Czym? Pewnością siebie, odwagą i nieodgadnionym spojrzeniem. Przez myśl przeszło mu jeszcze, czy przypadkiem kobieta nie oczekiwała od niego jakiegoś zadośćuczynienia za to, co przed momentem zaszło, ale raczej nie dążyłaby do tego w ten sposób.

    - Potrzebujesz czegoś? – zapytał obcesowo. Ten Cień był bezpośredni, a czcza gadanina nic dla niego nie znaczyła. Chciał poznał intencje kobiety, która tak intensywnie obdarowywała go swoim spojrzeniem. Nie mógł też oprzeć się swojemu wcześniejszemu spostrzeżeniu o przynależności jej do tego miejsca. Po chwili dodał zaraz. – Nie pasujesz do tego miejsca. Masz do mnie jakiś biznes? – Utrzymywał stały kontakt z kobietą. Raczej wątpił w to, że tamta wiedziała cokolwiek o nim, ale istniała jednak taka szansa. Kiedy mówił, bystre oko mogło dostrzec, że jednak jego rany nie były takie bagatelne, jakby się mogło wydawać. Czym się to objawiało? Podczas wypowiadania słów, czasem przymknął prawe oko, co odczytać można było, jako reakcję na ból w innej części ciała. Był kimś, kto był przyzwyczajony do ran i traktował je zaledwie, jako czasowy dyskomfort. W obecnej chwili bardziej interesująca wydała mu się osoba, która siedziała na wprost niego.




    Wybryk natury

    Godność: Eva M. Markovski
    Wiek: 21 fizycznie, psychicznie z 55 i ciut
    Rasa: Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
    Nie lubi: wina(y)
    Wzrost / waga: 1,65m / 52,3kg
    Aktualny ubiór: ~grafitowy dwurzędowy płaszcz zimowy ~czarna, elastyczna bluzka z długim rękawem i szeroka spódnica za kolano z jasnego jeansu ~skórzany plecak-sakwa i granatowe okulary nerdy na nosie
    Znaki szczególne: ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy, piegowata skóra; tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym nadgarstku i brzuchu
    Pod ręką: ~plecak + pistolet + Animicus wśród bransoletek, Czarodziejska Wstęga, obecny Anceu
    Broń: naładowany Walther P99 Moriego
    Bestia: Mr. Limpet czyli Strach na Wróble, Anceu, który przedstawia się jako Victor, Renifer o imieniu Tytus
    Nagrody: Czarodziejska Wstęga, Animicus, Bursztynowy kompas
    Kryształ: 2,5g (nieoszlifowane)
    Dołączył: 25 Lip 2012
    Posty: 406
    Wysłany: 6 Lipiec 2013, 18:45   

    Do pisania ostatecznie zabieram się dopiero wtedy, gdy oprócz posiadania wolnego czasu jestem w odpowiednio psychodelicznym nastroju. Niby niezbyt często, ale zaczynam się lękać się o moje zdrowie psychiczne. Dodatkowo zaczynam abstrahować w swoich postach niczym Tyk.
    Ponadto przepraszam za jakość.

    Czy wymiana spojrzeń może cokolwiek o drugim człowieku powiedzieć? Albo, czy może dać możliwość odkrycia mu czegoś o nas samych?
    Iskra nie wiedziała, nigdy jej się to nie zdarzyło, ale choć nie miała pojęcia czy ta intensywność bardziej ją intryguje czy niepokoi, nie przerywała kontaktu wzrokowego. Nie lubiła dawać za wygraną pierwsza, a fakt, że była delikatnie wstawiona jedynie to zacięcie wzmagał.

    Wielokrotne mrugnięcie.
    Zmrużenie oka.
    Skrzywienie ust.
    Ruchy zaobserwowane przez Evę mogły być albo tikami - co też świadczyłoby w pewien sposób o mężczyźnie - albo również próbą sił na spojrzenia, albo były znakiem, że coś może być nie tak.

    Czy jej się wydawało, czy w chwili, gdy rozpoczęła się jej konfrontacja z mężczyzną, cały bar jakby momentalnie ucichł? Jeśli nawet, to było jedynie tło. Całą uwagę dziewczyna skupiła na nieznajomym.

    Będąc pod wpływem alkoholu, Iskra zyskiwała bardzo specyficzne usposobienie. W tym momencie zignorowała zupełnie zadane jej pytanie.
    - Kto cię tak urządził? - sama spytała, spoglądając z uniesionymi brwiami na ślady krwi na jego piersi.

    Po odpowiednio długim - w jej mniemaniu - czasie oczekiwania na odpowiedź, podniosła się ze swojego miejsca. Była znudzona. A wstawiona, Eva nudziła się szybciej niż zazwyczaj.
    Po zebraniu swoich rzeczy nachyliła się w zgoła poufały sposób do ucha nieznajomego i wyszeptała:
    -Jeśli będziesz chciał odpowiedzieć na pytanie, poszukaj iskry w tym mieście - po czym, zarzucając płaszcz na ramię, alkohol rozgrzał ją wystarczająco, wyszła.

    [zt]
    _________________



    Iskra ma aktualnie włosy ścięte na boba, ich przód prawie sięga ramion.
    Na nosie okulary-nerdy od Furli.


    Law
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 31 Sierpień 2013, 23:25   

    Wsłuchiwał się w ciszę, a przed sobą widział czerń, która nawet nie zmieniała swojej barwy na jaśniejszą. Stąpał niepewnie przed siebie obmacując stopami podłoże, na którym się znajdywał. Było twarde, a jego kolor zlewał się ze ścianami. Czuł się jak niewidomy, chodź może właśnie stracił wzrok? Nie, to było nawet nie do pomyślenia. Zaraz starał się wyrzucić tę myśl ze swojej głowy, lecz ona wciąż powracała chcąc go jeszcze bardziej zdenerwować. A może ja umarłam? Kolejna myśl, którą odganiał, przecież piekło powinno wyglądać inaczej lub, chociaż czyściec, on na pewno nie byłby cały czarny. Jeszcze jeden krok, następny i.. Nagle poczuł jak spada, całe życie umykało mu przed oczami, a on nie mógł z tym nic zrobić. Nawet nie krzyczał, wierzył, że nikogo tutaj nie ma, że nikt nie mógłby go teraz usłyszeć, tylko Law i właśnie nikt jedynie pusta, czarna przestrzeń, a on nie miał się nawet, czego chwycić, jak się uratować przed złem, które go w tejże chwili otaczało, o ile mógł to nazwać złem. Zacisnął najmocniej jak tylko potrafił swoje powieki, a gdy je otwarł poczuł dobrze mu znany zapach kofeiny, który panował w całym mieszkaniu. No cóż, wypadałoby tutaj przewietrzyć. Pomrugał jeszcze parę razy, lecz obraz mieszkania nie znikał. Żył i żyć będzie - teraz tylko taka myśl chodziła mu po głowie, to był tylko zły koszmar, wszystko jest dobrze. Powtarzał w myślach, po czym wstał z kanapy, na której usnął, jego wzrok przeleciał szybko całe pomieszczenie, lecz utkwił na zegarku, no i prawie by zaspał. Jak najprędzej mógł wyszykować się i wyszedł kierując się w stronę, no właśnie znał doskonale ulicę, na której ów budynek się znajduje, w którym kilka osób które zna pracuje. Dzisiaj był właśnie sobota a Law po dość krótkiej chwili znalazł się w barze przy barze. Uśmiechnął się szeroko do przyjaciela, po czym pochylił się nad barem i podał mu pewną kartkę z alkoholem jaki sobie zażyczył. Czemuż kartka? Nigdy nie lubił używać zbyt wielu słów praktycznie po nic, więc było to w pewnym sensie urozmaicenie dla niego, lecz czy poskutkuje ona w stu procentach?
    Na kartce było napisane;
    Poproszę Gimlet jeśli można.
    Jeśli byłby na jakimś spotkaniu, to raczej nie zamawiałby swego ulubionego drinka, a raczej postawił na ekskluzywność i zamówić whisky z colą, lecz krótko ujmując to wszystko "Ha, wcale nie muszę kupować whisky".
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 1 Wrzesień 2013, 01:01   

    Loki zniknął. Nie miała od niego wieści już od dawna, rozpłynął się we mgle zostawiając ją daleko za sobą. Odszedł w ślad jej brata i rzekomego narzeczonego, choć wspomnienie o tej dwójce wydawało się odległym snem, zupełnie nierealnym i tak samo melancholijnym. Żyła połowicznie, wszystkie czynności wykonując w sposób mechaniczny i bez większej refleksji. Z czasem codzienne czynności przerodziły się w nawyki, od których nie potrafiła uciec. A może po prostu nie chciała? Rutyna dawała jej poczucie bezpieczeństwa, pozorne wrażenie że czas wcale nie gna tak szybko do przodu i złudną nadzieję rychłego spotkania tego, na którego tak desperacko czekała. Wstawała późno i spacerowała po mieście, póki nie zaskoczył jej świt, odwiedzając najróżniejsze z zakamarków i najgorsze ze spelun, zachłannie kolekcjonowała każdy strzęp informacji, który choć w drobnym stopniu wydał się istotny. Nasłuchiwała i pozostawała czujna, kompletując kolejne raporty z rosnącą nadzieją, że wkrótce zostaną przeczytane przez mężczyznę, który był przecież całym jej światem. Ale on nie wracał. I im dłużej na niego czekała tym bardziej blakło wspomnienie o nim, o człowieku do którego głęboki szacunek przerodził się w coś znacznie większego i głębszego, coś co ją przerażało i fascynowało zarazem. Teraz czuła że w świecie pozbawionym jego osoby brakowało jej powietrza. Czuła jak cały świat napiera na nią, a ona pozostawiona samej sobie w pojedynkę próbuje z nim walczyć i stawiać czoło każdego dnia.
    Aż w końcu dopadła ją nieuchronna świadomość, że z upływem czasu szanse, tak jak i nadzieja malały, a Loki równie dobrze mógł już nigdy nie wrócić. Z chwilą gdy to sobie uświadomiła wszystko się zmieniło i skończył jednocześnie. Nie była już jego informatorem, nie należała już do nikogo i z niczym nie czuła się związana. Była zupełnie jak oderwana od lądu wyspa, samotna i otoczona głęboką wodą przez którą nie sposób się przedrzeć. To co dotychczas szanowała, co miało dla niej najwyższy sens utraciło go. Nie miała już celu, żadnej kotwicy, którą byłaby przywiązana do rzeczywistości. Wewnętrzne rozterki z czasem zaczęły podważać wszystko inne i przesłaniać to co niegdyś było ważne. Loki zniknął, a pozostali członkowie pajęczyny tkwili w bezczynności, zdezorientowani, bez misji i celu, a perspektywa rozpady siatki stawała się coraz bardziej realna.
    I wtedy wszystko się zmieniło. Szpiedzy znów zaczęli być aktywni, nagłe poruszenie było niemal wyczuwalne, a wiatr zmian już wkrótce miał się dać wszystkim mocno we znaki. Co było powodem tego gwałtownego zamieszania? Czyżby lider powrócił? A może wydarzyło się coś niespodziewanego? Jakkolwiek sytuacja by się nie przedstawiała, czuć było że groźba zawisła w powietrzu i że rychłe wydarzenia postawią pod znakiem zapytania wiele kwestii.

    Rozweselmy lepiej tę pełną dramatyzmu opowiastkę i pozostawmy przeszłość za sobą, skupiając się na głównej bohaterce w czasie teraźniejszym.
    Cecille, bo o niej rzecz jasna mowa, na chwilę obecną wybitnie nie przypominała samej siebie. Krótka, bujna czupryna w niepokojącym odcieniu czerwieni zastąpiła delikatne, platynowe pasma, a turkusowe tęczówki w magiczny sposób zmieniły swoją barwę na ciemny i głęboki brąz. Rozwiewając wszelkie wątpliwości, to ta cała metamorfoza z magią nie miała nic wspólnego. Zwyczajna peruka i soczewki, ot i cała filozofia. Jednak wszystkie te trywialne dodatki wybrane w precyzyjny i dbały sposób miały bardzo konkretny cel, którego tak w zasadzie nie trudno się domyślić. Dokładnie, zależało jej na tym, aby pozostać anonimową. Doliczmy do tego całkiem nonszalancki ubiór w postaci białego i zdecydowanie za krótkiego topu połączonego z parą przetartych dżinsów i sztandarowymi conversami, a wyjdzie nam całkiem niezły kamuflaż, którego wykrycie byłoby nie lada wyczynem. Podsumowując - prezentowała się całkiem zbuntowanie i równie naiwnie, dokładnie tak jak na nastolatkę przystało. I dobrze, o to właśnie chodziło. Tak czy siak, nie mogła sobie pozwolić na pomyłkę. Wszystko było z góry zaplanowane i wyliczone, a o wpadce nie mogło być mowy. Miejsce, czas… tu nic nie było przypadkowe, choć wiedzę o tym posiadała można by rzec, na wyłączność. Raz jeszcze zerknęła na wyświetlacz telefonu, na którym ponownie pojawiła się krótka wiadomość o treści ”Obiekt wszedł do White Door.” i za chwilę zniknęła, usunięta z pamięci urządzenia. Przyspieszyła swój krok, lawirując pomiędzy uliczkami z barami, knajpami i innymi tego typu miejscami, wypełnionymi po brzegi głośną tłuszczą, aż dotarła tam gdzie zamierzała.
    - Bingo.
    W jednej chwili poszczególne fragmenty jej mimiki uległy zmianie. Na twarzy namalował się zadziorny i równie bezczelny wyraz, a spojrzenie nabrało bliżej nieokreślonej dzikości charakterystycznej dla młodych i gniewnych. Wszystko dopięte na ostatni guzik, była gotowa jak nigdy. No to zaczynamy.
    Kobieta nie marnując ani chwili dłużej wtargnęła do dusznego lokalu z wyczuwalną nonszalancją, bezzwłocznie taksując otoczenie w poszukiwaniu swojego celu. Namierzony! Zadziorny uśmiech wkradł się na jej wargi i tam też pozostał, za to jej stopy czym prędzej skierowały się w kierunku baru.
    - Można się przysiąść?
    Pochylała się teraz w kierunku mężczyzny, do którego też skierowała wcześniejsze pytanie. Kątem oka zlustrowała zamówiony przez niego drink. a także leżącą obok niego karteczkę, której treść była niestety dla niej nieczytelna, a przynajmniej z tej odległości. Nie wiedzieć czemu, wydało jej się to całkiem ciekawe i równie zabawne. Ale, ale, to nie był czas na zabawy. Spojrzała raz jeszcze na mężczyznę z góry, zastanawiając się jak to wszystko się potoczy. Tak czy siak, dzisiejszy dzień zapowiadał się całkiem ciekawie.
    _________________

    Law
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Wrzesień 2013, 09:45   

    Na jej słowa wywrócił oczami.
    - Oczywiście, że możesz się do mnie dosiąść - jęknął i spojrzał zbolałym wzrokiem na jej twarz jednak po chwili uśmiechnął się, wyraźnie nad czymś myśląc. Myśli miał cały czas w toku, lecz starał się nie myśleć bynajmniej na głos. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej o towarzyszu którego spotkał ostatnim razem, ale jakoś mu się to wszystko teraz wydaję niemożliwe. Eh, to spotkanie jedno na milion... Rzadko kiedy idzie spotkać naprawdę interesującą duszyczkę w świecie ludzi, a że on właściwie nie był człowiekiem, to właśnie chyba najbardziej go zaciekawiło.
    - Dobra, chcesz się bardzo upić? Czy przyszłaś dla towarzystwa? A może masz jakieś sprawy do mnie? No to Krwawa Mary, czy coś lekkiego jak Malibu Sunrise? Co prawda to drugie jest raczej idealne właśnie na lato, ale kogo to obchodzi? - spytał podnosząc brew. No dobra, jeśli chodzi o drinki, to mógłby nawijać godzinami, chociaż ostatnio się opanowywał, by nie zanudzać ludzi. Więc tylko spojrzał wyczekująco na dziewczynę i zaczął jeździć palcem wokół szklanki z do połowu pełnym drinkiem.
    - A teraz zabrzmię jak typowy detektyw, którym w sumie jestem. Co cię trapi, że postanowiłaś się akurat do mnie przysiąść? - spytał z rozbawieniem wymalowanym na twarzy. Nikt nie oczekuje od niego powagi, a na nią nie ma co liczyć w pobliżu drinków. Oczywistym jest chowanie jego emocji, więc praktycznie cały czas skrywa je pod maską, ale trzeba być naprawdę wyczulonym na taką gestykulacje aby ujrzeć prawdziwą naturę chłopaka. Jakoś nie chciało mu się zbytnio patrzeć na nią, a kontem oka widać że schludna nie jest, bo te całe spodnie jakieś przetarte itd. Nigdy nie potrafił zrozumieć mody XXI wieku.
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 1 Wrzesień 2013, 11:18   

    Zastanawiała się jak mężczyzna zareaguje, czy pozwoli jej usiąść obok czy raczej odeśle z kwitkiem, choć w tym wypadku już prędzej z kartką… zaraz, zaraz, co zawierała ta cholerna kartka? Cecille miała to do siebie, że lubiła wiedzieć wszystko o wszystkich, a jak wszyscy wiemy ciekawość jest pierwszym stopniem prowadzącym w wiadomym kierunku. Podobnie nie lubiła marnować swojego czasu, który tak nawiasem uważała za rzecz świętą i nienaruszalną, dlatego też nie czekając na odpowiedź uważnie przyjrzała się mężczyźnie. Był całkiem... odpowiedni. Pomijając rzecz jasna to przedpotopowe wdzianko, które przyciągało zbyt dużą uwagę i mogło nieść za sobą spore ryzyko zapamiętania. Odpowiedni do czego? Do kiełkującego w głowie Cecille planu, o którym wspominać na razie nie będzie i otoczy go mgłą tajemnicy, jak na Poliszynela przystało.
    - Serio? Dzięki!
    Uśmiechnęła się tak szeroko, że aż rozbolały ją kąciki warg i bezzwłocznie zajęła miejsce tuż obok niego, torbę z impetem rzucając na kolana. Całość prezentowała się całkiem lekkomyślnie, dokładnie tak jak chciała i chociaż był to tylko manewr mający na celu sprowokowanie reakcji, musiała wiedzieć czy on jest w stanie się w tym wszystkim połapać i wykryć, że jej słowa i zachowanie mają podwójne znaczenie. W końcu po to przybyła ten cały szmat drogi prawda? Musiała go wybadać, a przetestować przy okazji.
    - Skąd ten pomysł!? Wyglądałam na aż tak bardzo zdołowaną i zdesperowaną że muszę zajrzeć do kieliszka? Ale skoro nalegasz, to poproszę to samo co Ty! A i jeszcze coś, mam na imię Charlie, a Ty?
    Skoro z taką łatwością zapraszał nieznajomą do wspólnego picia i jeszcze przy tym stawiał to czemu nie miała tego wykorzystać? Tak czy owak, nie świadczyło to na jego korzyść, ale gra się przecież dopiero rozpoczęła. Oburzyła się przesadnie zresztą i czekała czy zostanie to zauważone. Dokładnie, to był wywiad, a jeżeli on miał dla niej pracować musiał być czujny na wszystkie te małe i pozornie nieważne detale, do których zwykli mugole nie przywiązują większej wagi.
    - Wiesz, w zasadzie to przyszłam tutaj dla towarzystwa, a tak już całkiem konkretnie - dla Twojego. Koleżanka powiedziała mi, że do White Door czasami przychodzi bardzo ciekawy mężczyzna, niewiele mówi i owiany jest jakąś taką aurą… tajemnicy! Od kiedy o tym usłyszałam strasznie chciałam go poznać i cóż, chyba się udało. Jak sądzisz? Czy to Ty jesteś tym tajemniczym mężczyzną?
    Wypowiadając te pełne egzaltacji słowa i przybierając rozmarzony, wręcz dziecinny wyraz twarzy cały czas wyczekiwała jego reakcji. Nie omieszkała też pochylić się w jego stronę przy ostatnim pytaniu, rozchylając usta i napinając ciało i wykonując wszystkie te typowe, oklepane “sztuczki” kobiet, od których zwykłym facetom kręci się w głowie. No właśnie, czy jemu też?
    W każdym razie, nie omieszkała też zauważyć tych wszystkich grymasów goszczących na jego twarzy, próbując je jednocześnie przeanalizować w myślach i wyciągnąć z nich jak najbardziej ukryte znaczenie. Jej twarz za to była w dalszym ciągu lekko uśmiechnięta, a okrągłe oczy wwiercone w jego spojrzenie zupełnie tak jakby na coś czekały.
    - O jesteś detektywem?! Musisz mieć spore powodzenie wśród kobiet, przystojny, dobrze zbudowany, a do tego detektyw! Powiedz mi, panie detektywie kogo ostatnio ratowałeś z opresji? A może kogoś w nią wpakowałeś, hm?
    Łatwo zdradził swój zawód i to dość mocno zapadło jej w pamięć, a może miał jakiś w tym ukryty cel? Jeżeli chciał ją “nastraszyć” to chyba nie wie na kogo trafił. Chwila, chwila, faktycznie nie wie. Ale wkrótce się dowie… o ile rzecz jasna zda test. A wracając do jej “schludności” to owszem, schludna to i ona może nie była, za to dobrze wtapiała się w tłum. A o to tutaj przecież właśnie chodziło.
    _________________

    Law
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Wrzesień 2013, 11:53   

    Była niezłą intrygantką zachowując się w ten sposób do niego, lecz żeby dotrzeć w jakikolwiek sposób do niego, potrzeba czasu na takie rzeczy. Widać było że dziewczyna raczej nie ma na to całego wieczoru, więc raczej nie zagości tutaj z nim zbyt długo. Będzie mógł napawać się pewnym zwycięstwem w jakim stopniu właśnie tego słowa, bo raczej nie będzie chciał poznawać naszego tak naprawdę "Kwiaciarza", który niegdyś był w wojsku, ale ta historia prowadzi raczej do dramatycznych przemyśleń. Niech lepiej cała historia zostanie w jego głowie, a nie będzie wychodzić w nawet najmniejszym stopniu na światło dzienne, w innym wypadku musiałby ją naprawdę zabić. Tego raczej wolał właśnie uniknąć. ~ je t'en prie - odpowiedział dziewczynie z francuskim akcentem, a niech się domyśla kimże tak naprawdę jest.
    Ten uśmiech jej przyprawił go o obrzydzenie, jak on nienawidził właśnie takich nieszczerych uśmiechów do swojej osoby, ale być może myli się? Zawsze trzeba się swemu rozmówcy patrzeć w oczy, a dziewczyna potrafiła wyraźnie dobrze zatuszowywać swą prawdziwą naturę. Czyżby była jak on? Nie, raczej nie. Cała ta w ogóle interpretacja jaka wychodziła z jej usta była taka nieprawdziwa jak cała ona, nie wiedział jednak jak bardzo się ukrywał, bo uwierzył w jej jakże sztuczny wygląd. ~ Poproszę dla tej pani to samo co dla mnie poprzednio. - starał się unikać jakichkolwiek dłuższych zdań wypowiadanych w obojętnie jakim kontekście, nie potrafił jej w żaden sposób zaufać, właśnie dla tego będzie starał się ją przeszlifować jak to zawsze wroga się przesłuchiwało, a to tego będzie potrzebował wysiłku z ej strony. Jeśli kogoś się w jakiś najmniejszy sposób chociaż zignoruje, to zaczyna być w jakiś tam sposób natarczywy, lecz czy dziewczyna złapie się w te sidła?
    ~ Czego tak naprawdę chcesz? Przecież widać nie zależy Ci zbytnio na mnie, lecz na czymś ode mnie. - odparł całkowicie normalnym tonem, a powinien być raczej z frustrowany teraz.
    Spojrzał na nią i uśmiechnął się tak jakby tego uśmiechu tam na jego twarzy praktycznie nie było. Jej słowa były w jakiś sposób sztuczne, a zaraz prawdziwe. Niby przychodzi dla niego, ale tak naprawdę ma do niego większy interes niż on sam sobie może wyobrazić.
    Jej ruchy ciała była dosyć znajome z wielu przyczyn dla niego, teraz chciał dać się omotać i sprawdzić cóż kombinuje, jednakże nie potrafił... Nie ruszały go takie zwykłe zagrania jak pokazywanie swych wdzięków w celu omotania mężczyzny. Musiała postać się nieco bardziej jeśli chciała go naprawdę omotać.
    ~ Jako detektyw wiele razy mogłem wpakować kogoś w kłopoty, jednak zawsze robiłem tak, żeby osoba słuszna dostawała wszystko co najgorsze z mojej strony. - odparł starając się trzymać głos w normalnej tonacji, żeby nie zaczęła myśleć nad tym. Mógł tylko zdać się teraz na los i czekać na jej zachowanie. Starał się zatuszować wszelką mimikę, właśnie dlatego dalej jeździł palcem po szklance.
     



    Północnica

    Organizacja MORIA: Główny Zarządca
    Godność: Cecille Clementine Tichý alias Teresa Palmer.
    Wiek: Nieznany. Wygląd sugeruje, że jest po 20-stce.
    Rasa: Uchodzi za człowieka.
    Lubi: Perfekcję. Ceni ponadprzeciętną inteligencję i profesjonalizm. Fascynują ją diamenty. Ma też słabość do zapachu ambry i frezji.
    Nie lubi: Prawdy.
    Wzrost / waga: 173 cm. / 50 kg.
    Aktualny ubiór: Kaszmirowy płaszcz, krótka sukienka z miękkiej dzianiny i matowe rajstopy. Na stopach lakierowane szpilki. Wszystko w odcieniach czerni. W uszach diamentowe kolczyki, a na nadgarstku platynowy zegarek.
    Znaki szczególne: Piegowate ramiona i dekolt.
    Zawód: Oficjalnie Dyrektor ds. Badań i Rozwoju Grupy Forvax Public Health.
    Pod ręką: Torebka, a w niej portfel, dokumenty (fałszywe), jakieś pięć telefonów komórkowych, okulary od Prady, paralizator i Zoloft.
    Broń: Umysł.
    Nagrody: Maska Tysiąca Twarzy
    SPECJALNE: Mistrz Gry (uprawnienia tymczasowe)
    Dołączyła: 07 Lip 2011
    Posty: 300
    Wysłany: 1 Wrzesień 2013, 13:41   

    A on był całkiem bystry, skoro potrafił wyłuskać z wręcz perfekcyjnie odgrywanej przez nią roli ziarno kłamstwa. Fakt, nie dysponowała niezmierzonymi pokładami czasu, który mogła na niego poświęcić ale nie sądziła też aby było jej to potrzebne. Niezbędne informacje na jego temat miała już dawno w pamięci, w końcu bez nich ta rozmowa wcale nie miałaby miejsca, a i on nie tkwiłby teraz w roli przesłuchiwanego kandydata. Krótko mówiąc, wiedziała gdzie pracował, wiedziała czym się trudnił i znała też smętną historyjkę jego “trudnej” młodości. Jednak tak łatwo nie zamierzała się ze swoją wiedzą zdradzać, a już na pewno nie przed nim. Wszak kiedyś te brudy mogły okazać się przydatne i całkiem perfidnie wykorzystane. W końcu handlowała informacjami, prawda? Nie wiedzieć czemu kiedy o tym myślała, na jej czole pojawiła się pojedyncza rysa. A może było to wywołane wspomnieniem? Kogoś bliskiego i dalekiego zarazem. Informatora, który wyparował jak kamfora z jej życia, pozostawiając po sobie dziurę wielkości wielkiego kanionu. Rzucenie się w wir pracy było jedynym sposobem na jego zapełnienie, a skoro przy pracy jesteśmy, chyba najwyższa pora do niej wrócić.
    - C'est vraiment gentil de ta part!
    To była rzecz jasna kontra, choć czy mógł to wyczuć kiedy piękne słowa przyozdobiła równie naiwnym i pozornie szczerym uśmiechem? Swoją drogą, całkiem nieźle wcieliła się w swoją rolę, chociaż jej rozmówca o tym wiedzieć nie mógł. Podobnie zresztą jak nie wiedział o licznych językach, którymi się posługiwała i ową umiejętność wykorzystywała, gdy miała na to ochotę. Tym jednak razem była to kolejna prowokacja, zmuszająca jego umysł to większego wysiłku. Bo czy to takie normalne, że wyglądająca na nastolatkę, całkiem prostacka i pozornie głupiutka dziewczyna mogła posługiwać się nienagannym Francuskim? No właśnie, dzisiejszego dnia miał sporo zagadek do rozwiązania, ale dzięki nim przekona się jaki z niego detektyw.
    Nie odrywała wzroku z jego twarzy, bacznie przyglądając się krótkiemu, aczkolwiek widocznemu i nie mniej zabawnemu obrzydzeniu. Wszystko szło zgodnie z planem, a on musiał pozostać czujny jeżeli dzisiejszy wieczór miał zakończyć się dla niego ciekawą propozycją. Zadowolenia zresztą już nie musiała tak bardzo udawać, wszystko co robił bardzo ją radowało i utwierdzało w przekonaniu że jednak dobrze wybrała. Podziękowała swym dźwięcznym głosikiem barmanowi i wbiła wzrok w ciecz, lokując po chwili swój palec na krawędzi szklanki i robiąc z nią dokładnie to samo co on, niejako go przedrzeźniając celowo lub też nie. Czuła, że jej nie ufa i to bardzo ją motywowało. W końcu gdyby wszystko poszło zbyt gładko byłaby nieźle zawiedziona, a fakt iż nie ułatwiał jej sprawy bardzo ją cieszył. Jeszcze większą radością, wielka szkoda że zamaskowaną, napełniły ją kolejne słowa mężczyzny.
    - Ale jesteś podejrzliwy! A może to takie “zawodowe zboczenie”, bo naprawdę nie wiem czemu jesteś w stosunku do mnie taki oziębły. Nie ufasz mi?
    Nadal perfekcyjnie nad sobą panował i zaczęła zastanawiać się co też tak właściwie chodzi mu obecnie po głowie. Tak czy siak, jego odpowiedź była bardziej niż prawidłowa.
    - Powiedz mi, za kogo mnie uważasz? Wiem, za dużo gadam i bywam upierdliwa, wybacz. Ale… co tak właściwie o mnie myślisz?
    Niewinne spojrzenie i rozedrgane, zawstydzone spojrzenie było odpowiednim komentarzem do jej słów. W końcu starała się nadal drążyć, dowiedzieć się możliwie jak najwięcej i wykorzystać to tak, jak tylko miała ochotę. Chociaż musiała przyznać, zaimponował jej. Był czujny i nieufny, dodatkowo nie poddawał się łatwo emocjom, które w ich fachu rodzą wyłącznie niechciane problemy. Wszystkie znaki i poszlaki wskazywały na to, że obrała odpowiedni cel, a kandydat zaliczał kolejne etapy w sposób jaki przewidziała i który równocześnie niezmiernie ją radował. Nic nie wskazywało, aby dał się wciągnąć w jej małą gierkę, ani słowa ani czyny nie wywoływały w nim żadnej niepożądanej reakcji, a to już samo w sobie świadczyło na jego niewątpliwą korzyść. A skoro wszystkie teściki zaliczał sprawniej od stereotypowego kujona, należało go skierować do ostatniego etapu.
    - Wiesz, muszę Ci się do czegoś przyznać. Nic co do tej pory powiedziałam nie było prawdą. Tak, kłamałam. Ale miałam ku temu dobry powód.
    Przesunęła swoje ciało w ten sposób, że siedziała teraz na wprost niego, badawczym wzrokiem wodząc po jego twarzy w poszukiwaniu cienia pożądanej reakcji.
    - Mam dla Ciebie pewną propozycję, ale o niej porozmawiamy już w bardziej ustronnym miejscu.
    Kiedy tylko skończyła to zdanie chwyciła swoją torbę w jedną dłoń, a drinka w drugą, przy okazji zsuwając się ze stołka. Skierowała krok do stolika stojącego w półcieniu i jednocześnie najbardziej oddalonego od reszty gości lokalu, przy którym ich rychła rozmowa miała gwarancję nie dotarcia do osób trzecich. Usiadła na fotelu, torbę lokując na ziemi, a drinka przytrzymując w dłoniach tylko po to, aby za chwilę po raz pierwszy skosztować jego zawartości. Niestety degustacja zakończyła się wykrzywieniem twarzy w skwaszonym wyrazie i pospiesznym odstawieniem drinka na stolik. Gin… nienawidziła tego smaku. Damy chyba jednak faktycznie powinny pozostać przy szampanie i winie, jak widać wszelkie inne próby pijaństwa kończą się dla nich nad wyraz tragicznie.
    _________________

    Law
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Wrzesień 2013, 11:05   

    Zdziwił się rzecz jasna na słowa dziewczyna, przecież wcale nie wydawała się z pozoru taka bystra, ale teraz zaczęła zaskakiwać go nawet francuskim. Nigdy nie spodziewałby się właśnie tego, lecz "Cicha woda brzegi rwie" dlatego będzie musiał ją lekko przestudiować teraz, gdyż teraz zaczął dowiadywać się o niej więcej faktów niż z początku rozmowy, być może uda mu się wyciągnąć z niej więcej informacji niż zazwyczaj ze swych wrogów.
    Skąd mógł wiedzieć o niej takie rzeczy, no teraz się spodziewał po niej czegoś więcej niż normalnie, lecz nie było wciąż to na co oczekiwał cały czas po niej. Law sam nie wiedział dokładnie cóż od niej mógł chcieć, ale będzie wiedzieć w tej jednej chwili która być może nadejdzie za niedługo. Pozostało mu już tylko czekać, a potem rozegrać odpowiednio karty i zebrać pulle. Jakoś nie mógł wierzyć w znanie chociażby właśnie takiego języka jak francuski, chociaż nigdy nic nie wiadomo, prawda? Musiał przez to przyglądać się jej baczniej niż z początku. Ah, czemu tak jest zawsze? Cholera!
    Teraz starała się zirytować go naśladując wszystko tak samo jako on, po co niby miała by go naśladować? To była prowokacja z jej strony, a może coś innego... Kto wie. Nadal miał kamienną minę jakby ktoś mu botoks wstrzyknął w twarz, wyglądał naprawdę śmieszne z tej perspektywy, lecz bynajmniej nie ukazuje skruchy inny itd. Więc dziewczyna nie może praktycznie nic z niego wyczytać.
    ~ Jak mógł zaufać niby takiej osobie jak ty, moja droga? - odpowiedź z jego ust wyszła jakby była nasączona jakimś jadem, aż ciarki na samą myśl przechodzą. Zawsze był chłodny w podejściu do innych, teraz również był chłodny dla niej. Cóż mogło chodzić byłemu wojskowemu prowadzącemu w tej chwili rozmowę z osóbką mu totalnie nieznaną po głowie? Zastanawiał się czemu właśnie jego wybrała na osobę do rozmowy, przecież widzi jak się wobec niej nas były wojskowy zachowuję, wręcz nie widać żadnego po nim zaangażowania.
    ~ Wydaję mi się tylko... - westchnął, po czym zaczął kontynuować. ~ Że nie jesteś osobą za jaką się teraz podaję, lecz jest to tylko zawodowe przeczucie. - spojrzał chłodnie na jej zawstydzenie w tej chwili, niby gada tyle ile tylko może, a tutaj nagle z niczego praktycznie zawstydzenie na jej twarzy? Chciał podnieść brwi ze zdziwienia, cholera, jednak nie mógł tego zrobić pod żadnym warunkiem. Od czasu incydentu w wojsku praktycznie każdy raczej nie dawałby się ponieść emocją, które wzmagały tylko dane uczucie... Można rzec że nasz chłopaczyna nie odczuwa czegoś takiego jak podniecenie i tym podobne, bo stracił wszystko na czym mu zależało.
    Wreszcie doczekał się tych słów z jej buzi, tak czekał na te słowa "Wszystko było kłamstwem" czyli jednak nie dał się zwieść pozorom grzecznej głupiutkiej dziewczynki. Na samo spojrzenie jej mógł tylko uśmiechnąć się. To była raczej najbardziej pożądana reakcja jaką mogła wycisnąć z niego w tym momencie, ale cóż... Poszedł za nią do tego stolika w kącie. Przysiadając się praktycznie obok niej patrzał cały czas w jej oczy nawet na chwile praktycznie ich nie spuszczając. ~ Więc? - chciał zrobić w pewien sposób dramaturgie między nimi. ~ O czymże chcesz mi powiedzieć, moja droga? - w głosie było można usłyszeć kapkę zaciekawienia.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 10