Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Sunlight ostatnimi czasy po prostu błądził po obu światach w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytania. Jaki jest cel jego istnienia? Kim tak naprawdę jest? Czy to dobrze, że istnieje? W końcu przez większość swej egzystencji był jedynie sennym marzeniem, które żyło gdzieś w środku głowy lub duszy Ann. Wtedy miał określone zadania, rolę w tamtym świecie. Był przecież wojskowym. Na dodatek niezwykle odważnym i zaradnym, bo to właśnie dzięki niemu wygrywano każdą potyczkę, bitwę czy wojnę. Był w centrum zainteresowania, ale mimo tego skupiał się jedynie na pracy i właśnie kiedy miał spędzić trochę czasu na przyjemnościach, w jego snach pojawiła się właśnie ona. Białowłosa dziewczyna, która skutecznie zniszczyła jego dotychczasowe 'życie', a co więcej skazała na odtrącenie przez własną stwórczynię. W mgnieniu oka mężczyzna znalazł się w zupełnie niezrozumiałym sobie świecie, w miejscu gdzie ludzie rodzą się w sposób naturalny, a nie są wymysłami kolejnych głów. Nie pasował tam pod żadnym względem. Wyglądał inaczej, był lekko wyidealizowany, ubierał się w inny sposób, a co więcej nie wiedział nawet połowy z tego, czego świadom był każdy, żywy mieszkaniec Świata Ludzi. Wreszcie jednak trafił tutaj, do Krainy Luster, która miała być schronieniem dla wszelakich dziwactw i odmieńców, ale sęk w tym, że Sunlight nadal czuł się w większej mierze człowiekiem niż cudownym stworzeniem. Podczas swojego istnienia nie natrafił po prostu na osobę, która uświadomiłaby mu, że jest zupełnie inaczej, a z racji swojej upartości nie da sobie wmówić nic innego.
W każdym razie mężczyzna chciał się na moment oderwać od tego całego natłoku myśli, który nie robił zbyt dobrze jego samopoczuciu. Zamiast ciągłego zamartwiania się i marudzenia nad swoim losem wolał się gdzieś przejść. W końcu w Krainie Luster znajdował się od niedawna, więc nie poznał zbyt wielu ciekawych zakątków. Pewien znajomy barman poradził mu jednak, aby udać się na Kryształowe Pustkowie. Obszary te nie tylko pomagają się zrelaksować, ale również spojrzeć na pewne sprawy pod innym kątem. Pech, a może szczęście zaprowadziło go do Teatru Świateł. Miejsca, które potrafiło spłatać figla nawet najsprawniejszym oczom obserwatora. Wszystko się tutaj mieniło, zmieniało barwy, świeciło i sprawiało, że Sunlight musiał przez pierwsze minuty mrużyć oczy, aby przestało go to irytować. Dopiero kiedy oswoił się z całym blaskiem odnalazł krzesełko, które również było wykonane z kryształu. Może małe zaskoczenie, ale białowłosy nigdy by nie pomyślał, że komuś chciałoby się robić coś podobnego. Niemniej jednak niemal natychmiast zdjął swój ogromny pałasz z pleców i położył go obok, a sam usadowił swe dupsko na wyżłobieniu, wyciągając przy tym nogi do przodu.
- Cholerna dziewucha. - warknął jeszcze tylko pod nosem, mając oczywiście na myśli Cień, który zatrząsł jego światem w posadach. Teraz postanowił się jednak nim nie przejmować, a myślami uleciał do urodziwej kelnerki, która dzisiaj rano podawała mu jego zamówienie. Tak! To wspomnienie warte chwili zadumy, przy której dodatkowo Sunlight przymknął oczy. Wyglądał teraz całkiem niewinnie. Oczywiście jeśli nie brać pod uwagę jego oręża i dwóch pistoletów schowanych pod płaszczem. Tsiaa. Istny słodziak! Nie ma co.
Moonlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Sierpień 2012, 09:13
Jak z kwiatka na kwiatek. Hops, hops, raz za razem, z jednego snu na drugi. Przyglądała się polewie, jeszcze trochę musi minąć zanim skosztuje ciasta. Pierwsza kwadra dała jej węch wytrawnej kucharki, lecz ta nie szukała składników, zajmowała się samą konsumpcją wzrokową. Smakoszem dobrego wyglądu. Wiele było przypadków, kiedy to Moonlight ufając swoim marnym jeszcze zmysłom, myśląc o geniuszu piękna natknęła się na paskudztwo, które ledwo zaspokoiło jej pragnienie byle jakim słodkawym smakiem. Nieważne gdzie się pojawiła, wszędzie pełen wybór. Chociaż skład podobny, panna Cień nie raczyła wybrzydzać. Ufała poglądowi, że trzeba znaleźć to coś. Nie tylko w tej dziedzinie jej „życia”, niemniej jednak nic nie poradzi skoro jej jestestwo sprowadzało się do prostych potrzeb? Kiedy tylko słońce skryło się za linią horyzontu, Elisabeth przecierała wiecznie zmęczone oczy, rzęsy trzepotały w lekkim uniesieniu, a sama kobieta ruszała w świat. Lawirując między trzema przestrzeniami mogła wyglądać jak jakaś senna zmora, co sprawiało, że na jej ustach pojawiał się uśmiech. Upiorny wyraz zadowolenia, ten sam, który oglądały jej ofiary. Mówią, że taki obrazek jest rzadko spotykany, bowiem śnieżynka działa od jakiegoś czasu w przemyślany sposób. Nigdy nie wraca do snu osoby, która już raz ją zauważyła jako element nie pasujący. Bo przecież udawanie części układanki jest sporą zabawą, nie raz można w ten sposób umilić sobie nudne łowy. Szczególnie jeśli sam cel nie jest smaczny. Najczęściej jednak Moonlight zamienia się w obserwatorkę, rzadziej ujawnia się i odgrywa rolę zapatrzonej w swojej zdobyczy psychopatki. Być może ktoś kiedyś polubi ten uśmiech, na dzień dzisiejszy niesie on tylko strach.
Wiatr przygnał ją ze świata ludzi aż tutaj, do Krainy Luster. Nie mogła jednoznacznie określić gdzie czuła się lepiej. Tam – w miejscu, gdzie większość populacji nie miała bladego pojęcia o magii, czy tutaj – w świecie dziwolągów. Do takowych się zaliczała mimo mylnego przeświadczenia o jej normalności. Były przecież takie sytuacje, w których musiała udowadniać swoją… Nieprzychylną wyjątkowość, czyli możliwość działania jedynie podczas pełni. Inne Cienie sądzą zapewne, że istoty takie jak Moon były hybrydami. Czymś w rodzaju nieudanego eksperymentu. Jak jest naprawdę? Nie wyklucza się żadnej wersji, lecz sama panna Cień sądzi, że kiedyś w zamierzchłej przeszłości doznała swego rodzaju urazu, dlatego teraz innych „odpowiednich pór” na połów nie widzi. A cóż za tym idzie? Jej masochizm połączony z głodem? Czyż to nie przez to? Z drugiej strony, lepiej było zostawić to wynaturzenie, porządnym dziwolągiem trzeba się urodzić.
Rozprawa o genealogii toczona w myślach musiała zostać przerwana. Tak samo jak skakanie z kwiatka na kwiatek w poszukiwaniu czegoś co sprawi, że gruczoły w jamie ustnej zaczną produkować większą niż przewidywana ilość śliny. Co jak co, Cień nic nie je, więc jednak działa to inaczej. Zainteresowanie Moonlight przeszło na dziwną budowlę, zabytek, który wyrzeźbiony został na otwartym powietrzu. Amfiteatr? A może jednak zwykły teatr? Zbliżyła się znacznie utwierdzając w fakcie, że słuszna była myśl numer dwa. Chociaż, po krótkim namyśle… Nie do końca. Uśmiechnęła się pod nosem spoglądając przelotnie na zachodzące słońce. Postanowiła wejść. Dlaczego? Tam gdzie jest słońce musi być również cień. Cień szuka cienia, w którym będzie mógł się schować, dodatkowo – do pełni jeszcze trochę zostało. Wprawdzie, jak zostało wspomniane wcześniej, jej zmysły zostały wyczulone na ten szczególny „zapach”. Zapach snu. Tak, dokładnie, one pachną. Myślicie, że dlaczego mówi się, że ludzie są smakowici? Widocznie tylko Cień Cienia zrozumie! Jasnowłosa rozglądnęła się po pomieszczeniu bystrym wzrokiem. Tam gdzie stała było idealnie, nikt nie mógł dostrzec jej twarzy jeśli nie zrobi kilku kroków do przodu. Miała to zrobić za kilka chwil, w tamtym momencie po prostu wgapiła się w jeden punkt. Z wyrazu jej twarzy można było wyczytać, że jest zaniepokojona. Moment! Gdzie ona jest? Chwilę temu oglądała teatr, nagle jakby rozpłynęła się w powietrzu. W dodatku znajdujący się w pomieszczeniu widzowie mogli poczuć powiew delikatnego wiatru. Owionął on szczególnie jednego z obserwatorów, który przed chwilą złożył swój płaszcz na miejscu obok. Biorąc pod uwagę porę dnia, było interesującym nie tylko to, że prawie ostatni zainteresowany opuszczał pomieszczenie w pośpiechu, lecz sama pustka panująca w teatrze. Lepiej nie mogła trafić. Znalazła brakujący element układanki? Najpiękniejszą woń jaką kiedykolwiek ktoś zdołał stworzyć? Wiatr zakołysał kosmykami jego włosów, dotknął skóry niedaleko szyi, zatańczył tuż przed czubkiem jego nosa i trwał łaskocząc jego policzek.
- Zjawo… – wyszeptał jakiś głos, dotąd Sunlightowi nieznany. Brzmiał dokładnie jak ten cichy wiatr, ten sam grający z jego cierpliwością. – Chyba nie pogniewasz się jeśli cię... – przerwał nagle. Obok mężczyzny coś zaczęło się materializować. Coś lub ktoś. Poczuł delikatny dotyk na swoim prawym ramieniu, dłoń, która błądziła po jego szyi. Tuż obok szyi czuł oddech drugiej osoby, słodki jak najpiękniejsze sny. – Posmakuję… – wyszeptała w końcu ostatnie słowo. Nie skończyła mówić, a jej wargi dotknęły skóry białowłosego. Składała subtelne pocałunki w górę jego żuchwy, aż po skórę szyi niedaleko ucha. Postać Moonlight jedynie nachylała się nad wojskowym. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że igra z ogniem i niezwykle łatwo może się spalić. W końcu… To ona była przyczyną jego nieszczęścia.
Sunlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Sierpień 2012, 14:11
Sunlight zaczynał się już porządnie nudzić. Miał ochotę przejść się do człowieka, który polecił mu to miejsca i dać mu porządną lekcje wojskowej dyscypliny. Może te kryształki, tęcze i inne błyskotki były naprawdę fascynujące, ale nie dla kogoś takiego jak on. Mężczyzna, który całe swoje poprzednie 'życie' spędził na bitwach i potyczkach z przeciwnikami ma teraz siedzieć i wpatrywać się w kryształki? Przecież to niedorzeczne. Mimo wszystko Sunlight otworzył swe powieki i zaczął dokładniej badać fakturę kryształu, na którym teraz siedział. Ten był nieskazitelnie czysty i gładki. Bystre oko młodzieńca nie dopatrzyło się na nim żadnej skazy, rysy czy nawet najmniejszego zadrapania. Do jego głowy natychmiast wpadł pewien, dość nietypowy pomysł. Skoro kryształ zachowuje się tak, a nie inaczej, to mogło to tylko świadczyć o dwóch rzeczach. Jego niezwykłej twardości, albo nieprzeciętnych umiejętnościach osoby, która zajmowała się jego obróbką. Był jeden prosty sposób na to, aby sprawdzić, która z tych tez jest prawdziwa. Znudzony wojak sięgnął do prawego boku i pewnie chwycił swoją ukochaną broń. Ta może różniła się nieco od tej, z którą do czynienia miał w swoim 'sennym życiu', ale minęło już wystarczająco dużo czasu aby nauczył się z nią należycie obchodzić. Doskonale pamięta minę sprzedawcy, któremu ją zabrał. Kiedy do Twojego sklepu wchodzi białowłosy facet wyciągnięty z sennego marzenia, to powinieneś wiedzieć, że stanie się coś niedobrego. Tak samo było i w tym przypadku, bowiem pałasz, który zawsze znajduje się na plecach Sunlighta, tak całkiem bez jego inicjatywy spadł na szklaną gablotę, a jego ręka omyłkowo sięgnęła po dwa pistolety. Oczywiście chciał on tylko naprawić wyrządzoną szkodę, ale wtedy wydarzyło się jeszcze coś bardziej nieoczekiwanego! Jego bursztynowy kompas przeniósł go od tak do Krainy Luster i biedaczek nie zdążył zapłacić za zakup. Uznał jednak, że nie należy się już tym przejmować i przywłaszczył sobie oba cacuszka. Tymczasem z jednego celował właśnie w kryształ znajdujący się jakieś dwadzieścia metrów od niego. Mężczyzna przymknął lewe oko i nacisnął na spust, aby po terenie teatru natychmiast rozległ się głośny huk. Pistolet niemalże nie podskoczył do góry pod wpływem pewnego uścisku wojaka, a nabój wbił się idealnie w cel. I odpowiedź była gotowa! To wszystko za sprawą niezwykłej twardości materiału. Nawet pocisk nie przebił go na wylot, a jedynie w nim utknął, doprowadzając tym samym do powstania nowych wzorków - licznych pęknięć i rozgałęzień. Sunlight uśmiechnął się pod nosem i schował swojego Colta do kabury. Teraz poczuł się jakoś lepiej. Huk wystrzału widocznie go uspokoił - stary nawyk z czasów kiedy jeszcze był sennym marzeniem.
Teraz zaczęło się jednak dookoła niego dziać coś dziwnego. Po chwili błogiej ciszy w teatrze zaczął tworzyć się nieprzyjemny wiatr. Białowłosy mężczyzna miał złe przeczucia co do jego pochodzenia. Ba! Miał nawet wrażenie, że już kiedyś czuł się podobnie, tylko za nic nie mógł sobie przypomnieć kiedy. Sięgnął w głąb swojego umysłu, zupełnie zapominając o bożym świecie. I tak nawet nie usłyszał kiedy panna Cień się do niego zwracała. Zamiast tego uśmiechnął się lekko pod nosem, będąc zupełnie nieświadomym tego, że przyjemne uczucie, które przedzierało się przez niepokój wywołane było dotykiem nietypowego gościa. Ten zjawił się właśnie za nim i pozwalał sobie na całkiem dużo. Najpierw wodził po jego skórze dłonią, aby następnie przyłączyć do zabawy swoje wargi. Z letargu wojak obudził się dopiero pod koniec wszystkich pieszczot. Niczym oparzony rozżarzonym węglem wyskoczył z wyrzeźbionego kryształu, w locie chwytając za swój pałasz. Natychmiast odwrócił się w stronę Moonlight celując czubkiem oręża w dziewczynę, a jego czerwony płaszcz delikatnie zatańczył pod wpływem powietrza. Wtem jakby zamarł. Przed swoim obliczem zobaczył kobietę, której twarzy nigdy nie zapomni. To właśnie ona była sprawczynią wszystkiego, co spotkało go w życiu. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie. Teraz wyrażał on tylko niepohamowaną wściekłość.
- Ty! - warknął rozjuszony i nie czekał nawet na jej kolejny ruch tylko użył gyrokinezy. Białowłosa panna powinna teraz poczuć jak jej ciało staje się pięć razy cięższe niż zwykle. Każda kończyna, każdy kosmyk włosów czy włókno materiału przybrało znacząco na wadze. Miało to być odzwierciedlenie złości mężczyzny, której zadaniem było przytłoczenie tej... kobiety!
- To Twoja wina! To Twoja cholerna wina, że się tutaj znalazłem! - wykrzyczał niczym opętany, przybliżając czubek swojego pałasza do jej twarzy. Miał ją jak na widelcu. Mógł w każdej chwili zakończyć ten koszmar, zemścić się za wszystkie przykrości i rozczarowania jakich był uczestnikiem. I to wszystko przez tę kobietę! Białowłosy przygryzł dolną wargę, zacisnął dłoń mocniej na rękojeści i gwałtownie odwrócił się na pięcie. Zrezygnował. Nie będzie dokonywał rzezi nawet na niej, bowiem nie był już pewny niczego. Może to wszystko nadal działo się w głowie Ann, a on nadal jest jedynie sennym marzeniem? Może to jego wina? Machnął jedynie ręka, a waga Moonlight powinna wrócić do normalności. Mężczyzna spojrzał teraz przez ramię z skonsternowanym wyrazem twarzy na pannę Cień. W jego oczach nie dało się już ujrzeć nawet krzty złości czy nienawiści. Zamiast tego tęczówki wyrażały tylko zagubienie i coś jak... żal?
- Dlaczego? - wydukał cicho pod nosem zupełnie tak, jakby nie chciał, żeby to pytanie zostało przez nią usłyszane. - Dlaczego mi to zrobiłaś?! - tym razem już wykrzyczał, odwracając się w jej stronę i bezradnie rozpościerając ręce.
Moonlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Sierpień 2012, 18:06
Zniszczył kryształ? Sprawił, że rozprysnął się na maleńkie kawałeczki, nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że osiadły one na jego ubraniu. Jeśli ktoś zechciałby szukać sprawcy przestępstwa pewnie skierowałby się wprost do Sunlighta. Ale kto by się tym przejmował? Dziewczyna zerknęła tylko w tamtą stronę nie przerywając pieszczot. Uśmiechnęła się na krótki moment przy jego skórze, jednak nie na tyle długo, aby mógł to poczuć. Reakcja była do przewidzenia. Był jak płochliwe zwierzę w obliczu drapieżnika. Moonlight znalazła już odpowiedni kwiatek, idealną ofiarę, swój smakowity kąsek. Próbował się bronić, jednak na marne. Przecież nie mogła zrobić mu na razie krzywdy. Nie chciała zrobić mu nic złego, chociaż, patrząc wstecz białowłosy powinien się obawiać. Spotyka osobę, istotę, która zniszczyła jego świat. Może powinna już wcześniej uświadomić go w jakiej ułudzie żył? Mogła wybiec razem z nim przez tamte drzwi lub pożreć sen bez wypuszczania Sunlighta do prawdziwego świata? Każda istota ma prawo do życia. Widocznie ten białowłosy mężczyzna tak pragnął zasmakować prawdziwego powietrza, że ingerencja Moonlight nie była potrzebna. Sprawa nieco się komplikuje, bowiem Elisabeth kiedy coś sobie ubzdura, ciężko jest odwieść ją od zamierzonego celu. Nie zdziwiła ją reakcja Gilberta, jak mały króliczek, czmychnął na bezpieczną odległość. Płochliwe zwierzątko chciało się bronić. Sunny nie pozostawał obojętny na pojawienie się panny cienistej. Musiała zrobić na nim niesamowicie negatywne wrażenie, bowiem zaczął nawet krzyczeć i podnosić głos. O to chodziło. Wyładowywał na niej całą swoją złość i gniew. Dłonie powędrowały do oparcia siedziska, na którym przed chwilą Sunlight odpoczywał.
- Dalej, spróbuj. Przecież chcesz. – wyszeptała prowokując Gilberta do kolejnej zbrodni. Udało jej się unieść kąciki ust w uśmiechu, patrzyła mu prosto w oczy nie pokazując po sobie ani odrobiny strachu. Duży chłopczyk bawił się zabawkami do zabijania. Na tyle ile pozwalała jej nowa waga, pochyliła się do przodu zbliżając do pałasza. W tęczówkach dziewczyny grało coś na rodzaj obłędu. Sama nie wiedziała co za chwilę uczyni, ale oczekiwała od Sunlighta, że przyłączy się do gry. Widziała zdezorientowanie, zastanowienie jakie malowało się na jego twarzy. Pewnie zastanawiał się co ona właściwie od niego oczekuje, dlaczego go nawiedza, spotyka w takim miejscu jak to. W pomieszczeniu nie było nikogo, kto mógłby zareagować. W białowłosym grały emocje, opuścił broń, odsunął się od Cienia dając jej możliwość zbliżenia się. Znajdując się na kilka metrów przed nim po prostu wpatrywała się w jego oblicze. Uniosła dłoń wysuwając palec wskazujący do przodu. Miała zamiar dotknąć jego podbródka, tylko po to, aby zasmakować jeszcze raz jego wyjątkowości. Jednak ich skóra nie miała się dotknąć, ręka wróciła do boku, a skupiony wyraz przekształcił się w poważny.
- To moja wina. Skutek uboczny. Wielu z was ucieka. – odparła na pierwszy atak wyrzutu jaki Sunlight skierował w jej stronę. Postanowiła odpowiedzieć na wszystkie jego pytania. Być może jako jedna z pierwszych uświadomi go co tak naprawdę się stało. Powinna to zrobić jako sprawczyni wydarzenia. On tak kusząco pachnie…
- Byłeś wyśnionym marzeniem tamtej dziewczyny. Dzielnym wojakiem, który stanowił dla niej obraz mężczyzny idealnego. Należałeś do świata snów, w przeciwieństwie do żywota ziemskiego, twoje życie było lekkie jak piórko. Beztroskie, ale również łatwe do zniszczenia. Wystarczyłoby, aby Ann wyśniła cię w jakiejś innej postaci, a teraz pewnie byś zrozumiał. – przerwała podchodząc bliżej. Miała nadzieję, że Sunny nie zareaguje tak gwałtownie jak poprzednio.
- Problem w tym, że żaden ze światów nie jest idealny. – mówiła dalej. – Ten stworzył takie istoty jak ja… Pożeraczy snów. – zakończyła zwięzłe tłumaczenie. Zaciągnęła się jego zapachem cofając kilka kroków w tył. – Jestem dziwadłem, jak większość. Ty także, chociaż masz z człowieka więcej niż my wszyscy z Krainy Luster. Nazywają nas sennymi wampirami, niszczymy ludzkie sny. Zresztą, nie tylko ludzkie. Podczas takich akcji, kiedy sami próbujemy nasycić własny głód istnieje możliwość, że coś się nie powiedzie. Nie pójdzie zgodnie z planem, bowiem powstanie furtka, wyjście umożliwiające ucieczkę Zjawom. Mam na myśli ciebie. Podejrzewam, że taka brama jest udostępniana za każdym razem, jednak rzadko kto ją znajduję i ucieka. – kontynuowała. Miała przeogromną ochotę powtórzyć to co wcześniej. Nie wytłumaczyła mu jednak najważniejszego. Wszystko to o czym mówiła mogło wywołać w nim tylko strach o własne życie.
- Dziwność mojego dziwactwa polega jeszcze na tym, że gaszę swoje pragnienie tylko podczas pełni. – tym razem pozwoliła sobie zbliżyć się do Zjawy. Wciąż nie mogła go dotknąć, ale uczucie ciepła, które od niego biło wręcz ją paraliżowało. Jak magnes, Sunlight przyciągał Moon do siebie. – Mój słodki i pachnący senny żołnierzu, Sunlightcie, mogę jedynie delektować się twoim smakiem. Wierz lub nie. – zakończyła. Doskonale znała jego imię i przydomek. Nie dziwiła się, że jest łudząco podobny do jej własnego, nawet się nad tym nie zastanawiała. Mogła jedynie myśleć o tym co zrobić, aby pozwolił się dotknąć. Na wszelkie ataki była przygotowana. Mogła się wszakże odsunąć, zamienić w wiatr, odskoczyć albo zaoponować.
Sunlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Sierpień 2012, 21:22
I co z tego, że sprawca był widoczny jak na dłoni, skoro nikt nie stał na straży prawa w Krainie Luster? Zresztą nawet jakby ktoś starał się mu udowodnić, że to on był sprawcą tego aktu wandalizmu, to białowłosy nie miałby nawet najmniejszej ochoty się do tego przyznawać. Zrobił to i już. Nie ma potrzeby drążyć tego tematu, a przynajmniej w jego mniemaniu. W końcu czy ktoś naprawdę byłby na tyle nierozważny, aby rzucać się na zawodowego wojaka z powodu byle kryształu, który na dodatek i tak nie został całkowicie zniszczony? Szczerze w to wątpię. Teraz jednak należałoby przejść do sprawy dziewczyny, która wywołała całe to zamieszanie. Oczywistym jest, że Sunlight nie mógł zachować się inaczej. Nagły i niespodziewany dotyk zawsze musi spotkać się z zaskakującą reakcją. Przecież mężczyzna nie będzie siedział i rozkoszował się aksamitnymi ustami Cienia, które swoją drogą były niezwykle przyjemne. Te myśli zjawa wolała jednak od siebie odpędzić, aby nie mieszały się niepotrzebnie w teraźniejsze sprawy. Moonlight była przecież złem, a przynajmniej tak jej istotę pojmował ten chłopak. Sprawy nie polepszał tym bardziej fakt, że białowłosa jawnie go prowokowała. Sunlight zmrużył oczy i przez moment walczył sam z sobą, aby nie zrobić tego głupstwa. Ta osoba wiedziała dużo. O wiele więcej niż on sam mógłby się kiedykolwiek dowiedzieć, więc dlaczego po prostu z tego nie skorzystać? Wziąć coś, nie oddając zupełnie nic w zamian.
- Jeszcze mi się przydasz. - odwarknął tylko w jej stronę, zupełnie odstępując już od zamiaru zrobienia jej jakiejkolwiek krzywdy. Ba! Nie zrobiłby tego również dlatego, że zwyczajnie go podpuszczała. Niestety Sunlight nie jest osobą, która łatwo ulega wszelakim pokusom, więc będzie musiała się nieźle natrudzić, aby coś z tego wyszło. Cień jednak nie dawał za wygraną i tym razem zmniejszał nawet odległość, która ich dzieliła. Białowłosy zmarszczył brwi, ale nie drgnął o milimetr. Nie zrobił tego nawet, kiedy Moon skierowała w jego stronę dłoń. I najwyraźniej zrobił dobrze, bowiem niesforna istotka przeszła od razu do wyjaśnień. Jednak już pierwsze słowa doprowadziły wojaka do oburzenia.
- Skutek uboczny? Twierdzisz, że całe moje życie to jakiś pieprzony skutek uboczny? Czym ja jestem? Zabawką?! - krzyknął na nią rozeźlony, wymachując przy tym energicznie rękoma. Chyba nie ma się co dziwić, skoro ktoś oznajmia mu, że powstał przez pomyłkę. Dodatkowo to "Wielu z Was ucieka". Czemu został potraktowany tak przedmiotowo? Czy dla tej kobiety istoty jego pokroju są jedynie zabawkami? Wszystko miało się zaraz wyjaśnić, a podejście Sunlighta lekko zmienić.
Okazało się bowiem, że białowłosy wojak był jedynie iluzją mózgu dziewczyny, o troszkę zbyt wybujałej wyobraźni. Dowiedział się już tego od innej zjawy, ale do tej pory po prostu nie chciał w to wierzyć. Nadal tliła się w nim iskierka nadziei na to, że jest normalnym człowiekiem tak jak większość populacji. Niestety Moon rozwiała jego marzenia od tak. Upadły one jak zwyczajny domek z kart czy domek świnek z bajki. W tym przypadku panna Cień byłaby złym wilkiem, a Sun jednym z prosiaczków! To wszystko było dla niego zbyt dobijające, aby w jakikolwiek sposób zareagował na przybliżenie się dziewczyny. Natłok nowych, niewygodnych informacji kompletnie go rozbroił. Założenia pożeraczki snów miały się jednak nijak do rzeczywistości, bowiem wojak nie zamierzał nigdzie uciekać, czy chociażby bać się o własne życie. Może go zabić, zjeść? Co z tego? W tym momencie było mu wszystko jedno. Okazał się dziwadłem. Dziwadłem, które nie powinno być na tym świecie, znalazło się tu przez całkowity przypadek. Nikt go nie chciał, nikt go nie potrzebował. Wydawał się kolejną, bezsensowną istotą poruszającą się po tym świecie.
- Nie mam powodu, żeby Ci nie wierzyć. Potwierdziłaś tylko moje obawy. - odrzekł jej bez cienia emocji i ruszył do przodu trącając swoim ramieniem o jej. Wyglądał teraz tak, jakby uszło z niego całe życie, wszystkie siły witalne. Ponownie usiadł na wyrzeźbionym w krysztale krześle i oparł głowę na dłoni, a łokieć na twardym materiale. Teraz po prostu wpatrywał się w Moonlight. Wcześniej nie miał na to zbyt dobrej okazji, a może nawet ochoty. Teraz mógł jednak przyznać, że jest naprawdę urodziwa. No co? Oko faceta jest podłączone do mózgu, a ten nawet w sytuacji zagrożenia życia potrafi dostrzec niewyobrażalną urodę potencjalnej morderczyni.
-Więc czemu po prostu nie zjadłaś mnie wcześniej? Czemu nie zrobisz tego teraz? Proszę! Jestem do Twojej dyspozycji. I tak nikt nie ma ze mnie żadnego pożytku. -zakończył gorzko, jeszcze uważniej świdrując wzrokiem. Nie zamierzał stawiać jakiegokolwiek oporu, bowiem teraz zachowywał się jak zwyczajna lalka. Siedział bezradnie na krześle i czekał na to, co go dalej spotka. Był całkowicie oddany woli Cienia, który stał przed nim. Może tym razem dokończy on swojego dzieła? Raz, a dobrze!
Moonlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Sierpień 2012, 10:16
Przecież nikt nie twierdzi, że Sunlight stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Dla koneserów dobrego smaku sztuki byłoby to przestępstwem, aby niszczyć piękno kryształu. Tacy ludzie najwyraźniej nie byli zainteresowani, nikt nie kiwnął palcem, by zapobiec zniszczeniom czy najzwyczajniej w świecie żądać odszkodowania. Ludzie? Dla ich dobra, niech ich noga tutaj nie postanie. Powinno się tu użyć słowa „istoty”. Tym właśnie byli, stworami. Nietrudno zgadnąć, że obok człowieczeństwa, całe to bycie odmieńcem musi przytłaczać. W tamtej chwili zainteresowanie Elisabeth było całkowicie oddane Gilbertowi. Szczególnie podobały się jej reakcje białowłosego. Ze swojej pozycji mogła zaobserwować całkiem sporo. Drażnił go temat przedmiotowości. Nie rozumiała go do końca, czyżby dawał się we znaki brak kontaktu ze światem zewnętrznym? Rzadko z kim rozmawiała, a jeśli już to w nocy, ewentualna rozmowa trafiała się sporadycznie, częściej poznawała ludzi podczas ich snu. Co innego, kiedy konfrontacja była nieunikniona. Dla Moonlight zachowanie białowłosego było więc co najmniej interesujące. Chciała dowiedzieć się więcej. Oczywiście, była złem, ale potrafiła powstrzymać swoje rządze, aby uzyskać być może jeszcze lepszy efekt. Prawdopodobnie za kilka chwil odwróci się i wyjdzie nie widząc sensu w dalszej rozgrywce, zazwyczaj nudziło ją ciągnięcie swoich ofiar za nos. Jeśli o wojaka chodzi… Jego zapach pchał ją do rzeczy nieodpowiednich. Tak samo w świecie rzeczywistym jak i myślach, które mknęły hen do przodu. Dłonie podejmowały decyzję za nią. Chciały, aby śnieżynka z powrotem dotknęła jego skóry. Usta pragnęły czegoś więcej, jednak w dalszym ciągu panna Cień musiała zachować ostrożność.
- Niekoniecznie skutek uboczny. Wyrwałeś się z letargu. Nazwałabym to buntownictwem. – odparła ze stoickim spokojem. Przechyliła głowę do tyłu wspierając rękę na karku. Powolnymi ruchami zaczęła go rozmasowywać. – Ale jak chcesz. – dodała. Zachowywała się jakby byli starymi znajomymi, którzy przypadkiem na siebie wpadli. Lekkość z jaką wypowiadała zdania mogła jedynie irytować, w szczególności, że rozmówca był lekko zagubiony. Przez moment przemknęło jej przez myśl, że może rzeczywiście powinna się przejąć niedolą Sennych Zjaw. Z drugiej strony, świat i życie nie są rzeczami prostymi. Na skutki tego co się stało nie ma wpływu. Może zawiniła wybierając sobie akurat tę konkretną osobę, ale usprawiedliwia ją pragnienie. Doskonale pamięta jak ciągnęło ją do Ann. Jej marzenia promieniowały. Nie musiała jej dotykać. Oczyma wyobraźni widziała poświatę największej pyszności. A teraz, ta sama woń kusiła jej biedny umysł i ciało, namawiała do zbrodni. Czy mogłaby go zjeść? Jakie zabawne słowo.
Upiorny uśmiech wtargnął na jej usta, kiedy Sunlight w końcu zrozumiał co miała na myśli. Ich skóra zetknęła się ze sobą ponownie. Tym razem to on wydawał się z nią igrać. Odnowiony dotyk zdawał się podjudzać jej głód, jeszcze chwila, a zacznie dyktować jej polecenia. Jasnowłosa mogła tylko zaśmiać się pod nosem i odwrócić w kierunku swojego rozmówcy. Siedział bezbronny, na kryształowym tronie, blady jak upiór, wyniosły jak kryształowy król. Nie była pewna co Gilbert chce osiągnąć. Czyżby szykował się na odwet? Chciałby się zemścić za wyrwanie go ze snu, w którym było mu tak dobrze? Miałby złapać ją w pułapkę? Kobieta zaczęła powoli przesuwać się do przodu, zlustrowała go przy tym wzrokiem od stóp do głów. Nie kwapiła się nawet do wyrażenia najmniejszej formy przeprosin.
- Teraz mogę cię jedynie posmakować mój Sunlight’cie. – odparła nachylając się powoli do jego ucha. Ich twarze były oddalone od siebie na zaledwie kilka centymetrów. Pozwoliła sobie nie odpowiedzieć na pierwsze pytanie. Wątpiła, czy Gilbert zauważy to zaniedbanie, bowiem ręce dziewczyny zatrzymały się na jego klatce piersiowej dając po prawdzie podporę do dalszych śmiałych czynów. Między jego nogami pozostał kawałek wolnego kryształu, siedzisko było wyjątkowo duże, nawet dla tak potężnego mężczyzny jak białowłosy. Dało to Moon możliwość wspięcia się na kryształ tak, że mogła lekko na nim uklęknąć. Przynajmniej usiłowała to zrobić. Pozycja mogła być niewygodna, ale Cień nie chciał zbytnio naruszać przestrzeni osobistej swojej ulubionej Zjawy. Co innego, że miała wielką ochotę opleść jego biodra swoimi nogami, na to nie mogła sobie pozwolić. Przejechała czubkiem nosa wzdłuż linii jego szczęki.
Nie słuchałeś mnie. – rzekła zaciągając się jego zapachem. Dłonie powędrowały do jego szyi. Jedna z nich zatopiła się jak wcześniej w jego włosach, druga zaś nadal błądziła po skórze. – Wszystko można spożytkować. – dodała zaniechując dalszych tłumaczeń. Niech to będzie jego kara. Wyjaśniła mu już wcześniej, że jej dziwactwo umacnia się jeszcze w tym, że może polować jedynie podczas pełni księżyca. Ciepłe powietrze musnęło skórę jego szyi, chwilę później jakiś przyjemne, mokre uczucie zaczęło rozchodzić się jego obnażonym na pocałunki ciele. Odsunęła się od niego chwilę później. Zamglone oczy rozpłynęły się w kształcie jego ust, kiedy wpatrywała się w niego twarzą w twarz. Minęła może sekunda jak jej usta zaczęły łapczywie i brutalnie napierać na jego. Posuwała się zdecydowanie za daleko. Dziwne, że do tej pory nikt nie nazwał ją Cieniem Nieczystości.
Sunlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 28 Sierpień 2012, 20:08
Dla koneserów dobrego smaku sztuki? Chyba niedzielnych koneserów! Ten kryształ dopiero zyskał prawdziwą wartość. W tworzenie tego dzieła sztuki Sunlight włożył swoje emocje. Swoją rozpacz, zniechęcenie, zagubienie. Te wszystkie emocje znajdują odzwierciedlenie w każdym pęknięciu, rysie czy chociażby wgłębieniu. Ta rzeźba aż krzyczy do odbiorcy, ale należy ją wysłuchać. Czy ktoś to potrafi? Dzielny wojak na pewno, bo w końcu to on jest tutaj stwórcą. i nie ma się co dziwić, że temat przedmiotowości niezwykle drażni tego wojaka. W przeciwieństwie do Cieni, Senne Zjawy powstają na skutek przypadku. Nikt ich na tym świecie nigdy nie chciał, nikt ich do niego nie zapraszał. O ile egzystencja tych pierwszych polegała na destrukcji, niszczeniu snów i zjadaniu wszystkiego co popadnie, to Ci drudzy nie mieli nic. W jeszcze większej kropce był sam Sunlight, który w marzeniach sennych pełnił bardzo ważną rolę. To on był tam bohaterem, to on tam dowodził i ratował wszystkich z opresji, a teraz co? Chodzi od jednego baru do drugiego, próbując wszystkich napojów wyskokowych jakie obecnie znajdują się w menu. Może i jest to sposób na życie, ale dla tak ambitnego mężczyzny lekko uwłaczający.
- Pieprzenie. - odszczeknął tylko Pannie Cień. A co jeśli on wcale nie chciał się wyrywać z tego letargu, buntować się i uciekać? Patrząc na to z upływu czasu może nawet wolałby zostać zjedzony razem ze snem i mieć spokój. Nie musiałby się teraz tułać po różnych światach w poszukiwaniu nie wiadomo czego. I faktycznie! Moonlight w ogóle nie przykładała szczególnej wagi do tego, co właśnie mówi. Dla niej była to rzecz normalna, podczas gdy dla Sunlight'a był to koszmar. Jedna rzecz, która nigdy, przenigdy nie powinna się wydarzyć. Dodatkowo pragnienie nie jest usprawiedliwieniem wszystkiego. Jeśli już była taka złakniona, to równie dobrze może mogła sobie wybrać sen kogoś innego. Nie tylko Ann ma tak wybujałą wyobraźnię. Jestem pewien, że wiele dzieciaków ma jeszcze lepsze sny niż ta nastolatka. Stało się jednak to, co najgorsze i Gilbert wydostał się na zewnątrz.
Białowłosa nie musiała się niczego obawiać, bowiem gdyby Gilbert chciał się jej pozbyć, zrobiłby to już przy pierwszej okazji kiedy ta była dosłownie przyszpilona do podłoża. Wszak swoje umiejętności zna bardzo dobrze, a broń może dobyć w ciągu kilku chwil. Zamiast tego wojak zwyczajnie skapitulował. Nie widział sensu w dalszym oporze, jeśli stoi z góry na przegranej pozycji. Niektórzy nazwaliby to tchórzostwem, ale w jego mniemaniu o wiele lepiej było chwilkę zaczekać, wycofać się, aby w pełni sił i przy najlepszej okazji uderzyć z takim impetem, że każdy zapomniałby o chwili poddania. Teraz jedynie siedział spokojnie na kryształowym krześle i wpatrywał się w Pannę Cień, uważnie oceniając każdy aspekt jej ciała. Usta, oczy, talię, odpowiednie zarysy, a nawet sposób w jaki się porusza. Męskie oko wychwyci wszystkie zalety i mankamenty, które stara się ukryć każda kobieta. Dziwnym było jednak to, że w przypadku Moonlight tych drugich w ogóle nie było. Wojak aż pokręcił delikatnie głową z niedowierzania.
- Jestem Twój. - odpowiedział na słowa o posmakowaniu, jednak sam nie wiedział na co się pisze. Po głowie chodziły mu jednak różne wizje. Poczynając na odrywaniu kawałków ciała, a kończąc na ich odgryzaniu. Być może pięknej damie stojącej przed nim wyrosną zaraz wielkie, nienaturalny kły, usta się rozszerzą, a ona sama nie będzie już taką pięknością i połknie go w jednym kawałku. Bez zbędnego przeżuwania i zamartwiania się przebywaniem resztek pomiędzy poszczególnymi ząbkami. Ruchy dziewczyny zdawały się to nawet po części potwierdzać. Ulokowała ręce na jego klatce piersiowej, więc zapewne będzie chciała najpierw zatopić się w jego szyi. Mądry ruch. Wszak wszystkie dzikie drapieżniki rzucają się najpierw właśnie tam, aby pozbawić ofiary możliwości ucieczki i natychmiast skręcić jej kark. Sunlight przymknął oczy oczekując na ten moment, ale coś się niemiłosiernie przedłużało. Dodatkowo białowłosy czuł, że dziewczyna próbuje się wgramolić między jego nogi. Może tak po prostu będzie jej to wszystko wygodniej zakończyć? Moon najwyraźniej nie zamierzała jednak nigdzie się spieszyć. Mężczyźnie wydawało się, że ona zwyczajnie z nim igra jakby miała nad nim przewagę, była silniejsza. Powoli zaczynało go to irytować i już miał jej coś odpowiedzieć, już nawet rozchylił delikatnie usta i otworzył oczy, kiedy to białowłosa wpiła się w jego usta. W pierwszym odruchu wojak przeniósł ręce blisko jej kolan, a następnie delikatnie przenosił je w górę, jednocześnie oddając pocałunki. Mało brakowało, aby kompletnie zapomniał o tym, że istota znajdująca się przed nim jest jego wrogiem, chce go zwyczajnie pożreć. I właśnie wtedy odsunął swoje usta od jej warg, a co więcej przystawił do nich dwa palce tak, aby panna Cień nie mogła kontynuować dalszych pieszczot.
- Jedzeniem się nie bawi. Nie możesz skończyć tego szybko? Uważaj, bo jeszcze się do tego przyzwyczaję. - powiedział z wyraźną satysfakcją, a przy ostatnim słowie zacisnął nawet dłoń na jej prawym pośladku. Coś tu było nie tak. On wystawiał się jej jak na tacy, mogła go zjeść w każdej chwili, a ona nawet nie próbowała. W jego głowie znów rozległ się jej głos. 'Nie słuchałeś mnie'. O co jej mogło chodzić? Przecież doskonale zrozumiał kim jest i jak się tutaj znalazł. Może i przeoczył moment o pełni, ale równie dobrze nie wie nawet jak ta persona ma na imię, więc nie należy go za to obwiniać. Zwykłe emocje.
Moonlight [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Sierpień 2012, 14:06
Pragnienie może nie jest dobrym usprawiedliwieniem, ale dobra i taka wymówka. Chociaż co Zjawa mogła wiedzieć o tym co czują Cienie. To tak jakby panna Elisabeth miała z całą dokładnością odczytać myśli Sunlighta. To czy chciał się wyrwać z imaginacji Ann było wątpliwe. Zakładała, że większość ofiar, czyli duszków opuszczających Krainę Snów, wini swoich oprawców za oderwanie ich od tamtej wygodnej, acz fałszywej rzeczywistości. Dla jednych ułudnej, dla drugich idealnej i prawdziwej, czyż nie tak? Można było sądzić, że cokolwiek Moon nie powie, Gilbert będzie starał się temu zaprzeczyć. Chciał za wszelką cenę pokazać, że ma rację, wydawało jej się, że nie za bardzo liczył się ze zdaniem jakiegoś tam Cienia. Była pożyteczna jeśli posiadała informacje, które i tak przyswoi na swój sposób. Nikt mu tego nie bronił. Wiedza, w jakiej posiadaniu była Moonlight mogła posłużyć jako mocna karta w całej grze. Przecież Pan Zjawa dopiero przed chwilą uświadomił sobie, czy też został uświadomiony o prawdzie. Jak mógł żyć wcześniej złudzeniami? Istnieje pytanie – czy życie na „wolności” nie stanie się bardziej interesujące niż to zależne od Ann? Wprawdzie w jej snach Gilbert nie wiedział, że jest mówiąc krótko, manipulowany. Mógł sądzić, że każda decyzja jaką podjął wynikała z jego własnej inicjatywy.
- Jesteś teraz panem swojego losu. – wyszeptała na jego zdawkową odpowiedź. Pieprzenie? Gdyby został zjedzony pewnie w ogóle by nie istniał, byłby… Wspomnieniem, które z czasem miało wyblaknąć, aż w końcu zniknąć całkowicie. Ta rzecz mogła się nie wydarzyć, faktycznie. Świat dalej kręciłby się w swoim tempie, ludzie śniliby o kolejnych wojakach, a tchórzliwe Zjawy przewijałyby się przez świat i stawały się łatwym kąskiem dla Cieni pokroju Moonlight. Czyż nie tak? Słoneczko raczej nie da się przekonać do tego, że otrzymał szansę, ale jeszcze nie zdołał nawet zacząć ją wykorzystywać. Świat stoi przed nim otworem, czeka na jakiś ruch, to chyba lepsze od nicości w jaką by popadł po pożarciu?
Moonlight nie była chyba taka straszna? Zdawała sobie sprawę z tego, że budzi postrach, jednak bez przesady. Nie będzie nikogo pożerać w całości rozszerzając paszczę do rozmiarów monstrualnych. Z uzębieniem również było prawidłowo. Najlepszy dentysta nie doszuka się jakiejś wady, śnieżnobiałe kiełki nie są na tyle ostre, żeby robić nimi non stop krzywdę nawet niechcący. Może faktycznie zdarzyło jej się już nie raz, nie dwa razy kogoś ukłuć, ale na szpitalu i wielkim ubytku krwi się nie skończyło. Raczej na zdziwionych spojrzeniach, albo wręcz przeciwnie, zamglonym wzroku jakiegoś wariata, wariatki. Całkiem prawdopodobne, że Sunlight tylko wabił Moon, tak jak ona miała zamiar kusić go, aby żądał więcej informacji. Mógł knuć jakiś postęp, próbować ją zniewolić, jednak to ona trzymała pałeczkę. Ona dominowała w tej relacji. Nie było co do tego wątpliwości mimo, że zachowywała się jakby była słaba z powodu pragnienia, lecz reakcja Pana Zjawy szczerze ją zdziwiła. Nie sądziła, że będzie stawiał opór. Niemniej jednak, jego zachowanie można było odczytywać dwojako. Czyż nie chciał się kilka chwil wcześniej poddać? Teraz myślał, że może robić co tylko zechce? Niedoczekanie jego. Uśmiech to ujawnił. Śnieżynka wspięła się na niego klęcząc nad nim z kolanami po obu stronach jego ciała, na kryształowym fotelu. Zatopiła dłoń w jego włosach ponownie bawiąc się jego białymi kosmykami.
- Wiem coś co może Cię zainteresować. – mruknęła zupełnie nie przejmując się, że odbiega od tematu. Chwyciła go mocniej za włosy i w tym samym czasie naparła swoim ciałem na jego. Dała mu jednak odrobinę swobody, przecież to wyglądało tak źle. Odciągnęła jego głowę w tył podążając swoimi ustami za jego. – Chciałbyś wrócić do swojego świata utkanego z ludzkich marzeń? – zapytała bez ogródek. Poluzowała uścisk na włosach, jego śliczna, biała fryzurka nie mogła się zmarnować. Cóż by się stało, gdyby wyłysiał? Na potwierdzenie tego jak bardzo jej się to wszystko podobało przeczesała włosy Gilberta poczynając od grzywki, aż po kark na którym się zatrzymała.
- Jeśli księżyc wzejdzie na nocnym niebie ukazując swoje piękno w pełni, będę mogła coś dla ciebie zrobić Sunlight’cie. – wyszeptała nachylając się nad jego lewe ucho. Nie mogła się powstrzymać przed zamknięciem oczu i głębszym wciągnięciem powietrza. Zapach rozszedł się po całym jej ciele pozostawiając za sobą dziwne napięcie, jakby jakiś prąd przeszedł przez jej kręgosłup.
- Wracamy do świata ludzi… - szepnęła szukając wolnej ręki wojaka. Splotła ją ze swoją i po cichu wypowiedziała słowa, które mogły zapewnić im przedostanie się tam gdzie tylko chciała. Pech chciał, że panna Cień lubiła sobie igrać, być może wybrała nienajlepsze miejsce. Czy Sunlight jej posłucha i podąży za nią tam skąd przybył? Dosłownie, bo przecież „narodził się” na nowo w pokoju Ann. Ta powinna teraz grzecznie spać, albo przebywać gdzieś w świecie ludzi bawiąc się i korzystając z nowego, ciekawszego życia. Jak zauważył już wcześniej Gilbert, dziewczyna, która go wyśniła coraz rzadziej przypominała sobie o swoim bohaterze zajmując się przyziemnymi przyjemnościami.
- Ciekawe, czy jej pokój wygląda tak samo jak widziałeś go ostatnim razem. – to były ostatnie słowa jakie wypowiedziała przed podróżą na drugą stronę lustra.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Sierpień 2013, 21:15
Krze... krzesło? Duma usiadł, ale nie na, ale przy krześle, a raczej przysiadł, bowiem jego większą uwagę nie przykuł wcale a wcale teatr świateł - tylko właśnie to wyrzeźbione krzesła. Komu, do jasnej cholery, chciałoby się robić coś takiego...? Przecież to nie miało sensu. Czy nie można po prostu siąść na tyłku, na zimnym, tylko trzeba to zimne przystosować do tego stopnia do siebie, by było wygodne? Co za...
Och, wszyscy wiemy, że po prostu majaczysz w gorączce. Że zamiast uważnie przyglądać się meblowi, tak naprawdę przyciskasz do niego czoło, zbijając temperaturę na bliższej tej prawidłowej, zapominając już o tym, jak twój oddech był płytki... Odetchnął i wstał, zaraz opadając na to krzesło, westchnąwszy głęboko, kiedy poczuł na plecach chłód siedziska. Rany na plecach najpierw zaprotestowały, atakując bólem, ale po chwili odetchnęły, ukołysawszy do snu cierpienie wytworzone z powodu kolejnego gwałtownego odruchu Dumy. Mmm. Zamknął oczy, po czym podkurczył nogi, czując, że ma miejsce na nie na meblu, po czym oplótł je rękoma, teraz dopiero wyglądając jak klasyczny przypadek osoby cierpiącej na chorobę sierocą. I udawał, że śpi, ale ciągle mu coś przeszkadzało, więc... Otworzył jedno oko, w milczeniu studiując zachwycające refleksy w kryształach, szybko spłycając ich wartość do łatwych efektów 3D... och. No dobrze. Najważniejsze, że się tutaj pojawił i cierpiał katusze.
Na dodatek cierpiał te katusze w c i ą ż bez swojej broni. Kurczę.
Adrijad [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Sierpień 2013, 18:59
Przedzierasz się przez istny las kryształów, twoje nogi stąpają cicho po ziemi. Wszędzie widzisz malownicze światła, ale rodzi się pytanie, jedno lecz bardzo ważne. Gdzie jesteś i jak się tu znalazłaś? Zdajesz sobie sprawę, że nie pamiętasz. Czy to nie stało się po tym jak przysiadłaś na ganku przed swoim domem? Tak, to było właśnie tak. Przymknęłaś oczy żeby wsłuchać się w śpiew ptaków, a potem wszystko się urwało i jesteś tutaj, wśród tych cudnych kolorów i wizualnych uciech.
Ogólnie podsumowując, Adri nie ma pojęcia jak się tu znalazła, krąży bez większego celu, te wszystkie światełka przestały ją zachwycać po piętnastu minutach, teraz działają jej jedynie na nerw. Brawo panienko Green, nic tylko pozazdrościć.
Zaciekawiło ją trochę po co stworzone zostały krzesła właśnie w takim miejscu. Kto chciałby zostać tutaj na dłużej? Przecież można nabawić się zawrotów głowy albo dostać napadu epilepsji, chociaż w przypadku marionetki żadna z wymienionych przypadłości nie jest możliwa. Tup tup tup, chwila przerwy, tup tup tup, tym razem wolniej, dłuższa przerwa, kolejne wolne kroki.
- Tu jest po prostu nudno! - powiedziała cichutko sama do siebie poprawiając sukienkę, której falbanki ułożyły się dość niekorzystnie sprawiając, że dziewczyna wyglądała na grubą. Właśnie w tym momencie uświadomiła sobie także, że cierpi na brak towarzystwa i jakiegokolwiek zajęcia. Mogłaby się nawet na kogoś popatrzeć, byle żeby ktoś był, bo chyba oszaleje. Właśnie w takich chwilach przypomina sobie o ojcu i staje się drażliwa. Nie chce o nim myśleć, w końcu on ją zostawił, samą, nie pisze, nie odzywa się... Ale kiedyś wróci, więc nie można trzymać długo do niego urazy. Rozpromieniła się kiedy po kilku minutach dostrzegła postać siedzącą na jednym z kryształowych krzeseł. Podeszła doń praktycznie bezszelestnie zatrzymując się na chwilę z tyłu. W końcu wychyliła się tak, że mogła spokojnie szepnąć coś do jego ucha, jednak tego nie zrobiła. Obserwowała go jedynie swymi wielkimi oczyskami z bliska.
- Jest ranny... Jak miło! - ten drobny szczegół sprawił, że samopoczucie Małej Księżniczki się trochę podniosło. No, przynajmniej teraz ma pewność, że nie siedzi w tym okropnym kryształowym bagnie sama.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Sierpień 2013, 21:00
Och, ona przynajmniej zdążyła się na nie napatrzeć, nie to co Duma, który dalej trzymał mocno zamknięte oczy, jakby oddzielił się murem od świata rzeczywistego, w którym przyszło mu sobie uczestniczyć i na dodatek serwując mu tak nietrafną, okropną rolę, którą musiał przełknąć i to z ogromnym trudem - nie zasłużył sobie na to, żeby tak skończyć. Jego kariera klucznika zaczynała się już w dzieciństwie, po czym została po prostu, bezczelnie przerwana na pastwę gangsterki, w która wpadł przez jakiegoś gościa, który tylko szukał drogi powrotnej... Dopiero teraz zaczynał powoli rozumieć, jak żałował, że nie uczył się więcej na temat swojego świata - może i nie mógł, ale i tak powinien to kontynuować... No dobrze, spójrzmy prawdzie w oczy - gdyby opiekun go na tym przyłapał, dawno już szwendałby się po mieście w poszukiwaniu czegoś zdatnego do jedzenia, co jakiś czas żebrząc w okolicy jakiegoś sporego węzła komunikacyjnego, licząc na to, że los się do niego uśmiechnie...
Dalej siedział, obejmując ramionami nogi i nie słysząc najwidoczniej tego, co powinien słyszeć - a powinien usłyszeć dziewczynę, powinien usłyszeć przynajmniej jej kroki, a nie trwać tak po prostu odsłonięty, jak na odstrzał. I jeszcze z tymi ranami... nie uciekłby aż tak daleko. No i w grę wchodziła tylko walka wręcz, a nie jakieś dyrdymały odnośnie krótkiej, widowiskowej strzelaniny. A kiedy paranoja zaczęła znowu nienaumyślnie deptać mu po piętach, zaraz zaczęła spacerować wzdłuż i wszerz po jego ciele, zasłaniając się jakimiś dreszczami, zwykłymi pozorami, drgnął gwałtownie i uchylił szeroko oczy, uświadamiając sobie, że nie siedzi już na krześle, a pod krzesłem i rozciera rozbolałą głowę, która oberwała po tymże dziwnym upadku. Zaklął cicho i stęknął, zanim zdecydował się na to, by się jakoś pozbierać - jego spojrzenie przesunęło się po migotach, na które po prostu westchnął, jednak nie udało mu się odepchnąć uczucia paranoi - wstał powoli, jakby każdy ruch przynosił mu ból, wędrując spojrzeniem po okolicy... i zauważył za sobą jakąś kolorową plamę. Znowu musiał szukać broni, znowu się zawiódł, więc kiedy odwrócił się na piecie, liczył na najgorsze... I doczekał się. Jego zielone oczy natychmiast się zwęziły, a on sam w milczeniu taksował spojrzeniem dziewczynę, co to los raczył mu ją podstawić. Wyglądała... tak, bardzo ekscentrycznie. Ciche przyznanie, że było w tym coś fascynującego, zaraz umilkło, kiedy Duma uświadomił sobie, że gdzie Adrijad się znalazła. Za jego fotelem. Na pewno chciała go zabić...
- Przepraszam bardzo... ale co ty, do jasnej cholery, robisz? - wymamrotał, ale wyglądało to tak, jakby on sam oskarżał się o coś, a nie ją. Odruchowo za to splótł ramiona na klatce piersiowej, gołej zresztą, przynajmniej... dobrze, że ma te szorty. Jeszcze nie upadł aż tak nisko, ale myśl, że dziewczyna mogła być uzbrojona, tylko potęgował u niego strach... Dobrze, Dumo. Wdech, wydech i trzymaj fason. - Chciałem powiedzieć... Dzień dobry, panienko.
Chciałeś? Chciałeś?!
Cold [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 5 Wrzesień 2013, 17:36
W tej części jeszcze nie był. Właściwie po co miał tu być? Nic ciekawego, same skały. Jednak był tak zrezygnowany, że w końcu zawitał i tu. Właściwie całe jego życie jest jednym wielkim zrezygnowaniem. Kiedyś postawił sobie cel, którego nie spełnił. Nie z powodu swojego, całym sercem chciał dotrzymać słowa. Po prostu nie zdążył. Gdy tylko..
Z zamyślenia brutalnie wyrwały go blaski świateł. Przestraszył się początkowo i schował za większym szpikulcem, gotowy na atak. Przetarł oczy, jednak nie był oślepiony. Po chwilowym zastanowieniu nie wyglądało to jak próba ataku. Nadal nieufny wyjrzał zza skały.
Zobaczył coś osobliwego. Na początku nie potrafił tego wyjaśnić. Wyglądało to tak jak by światło padało na kolorowe kryształy, po czym rozchodziło się z nich w różnych kolorach. Jak by się w tych przeźroczystych skałach rozdzielało się na więcej snop świateł. Wyglądało to niesamowicie. Kolory się łączyły, mieszały, stykały tworząc barwny pejzaż. Człowiek nigdy by nie potrafił zrobić czegoś takiego, a gdyby to zobaczył pewnie by to zagarnął dla siebie, dla pieniędzy. Wpatrywał się w plamki, które drgały lekko. Cold nie był pewny czy to w wyobraźnia jest tego przyczyną czy to się dzieje naprawdę i światło zaczyna żyć.
Gwałtownie wyrwał go z zachwytu męski głos pytający się go co tu robi. W popłochu schował się za skałą, przy której cały ten czas stał wychylony.Oddychał gwałtownie. Głos nie był przyjazny, ale za chwilę coś dodał. Coś o panience... Może Clod nie był za bardzo męski, ale raczej nie wyglądał jak kobieta. Wychylił się ponownie i zobaczył źródło głosu - mężczyzna w samych spodenkach (o ile dobrze przeczytałam?). Przed nim, a może za nim, stała kobieta.
Chyba nie uda mu się już ukryć, a nabrał ochoty by przeszkodzić tej dwójce w rozmowie. Chciał sobie tym ukryć jego wcześniejszy strach. Wyszedł za skały i zrobił krok w przód. Oboje teraz mogli go zobaczyć. Wbił wzrok na mężczyźnie wyglądał nie za dobrze. Wpadł w letarg nie wiedząc co powiedzieć. Cały czas gapił się na faceta.
Duma [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Wrzesień 2013, 19:37
Na początku w ogóle nie usłyszał nieznajomego, nadchodzącego od strony tej, z której przybył i on - jednak nie był do końca pewny, czy Adrijad też stamtąd przyszła, czy może nagle zmaterializowała się po prostu, żeby go zgnębić. No i przyszło mu rozpocząć obserwację zielonymi oczyma chłopaka kilka lat młodszego (przynajmniej z widoku) od niego, nawet nie zawracając sobie głowy tym, że prezentował się po prostu pięknie w samych szortach. Ach. Już wszyscy się przyjrzeli, popodziwiali wszelkie błędy, które Duma popełnił... Ale kiedy tak wpatrywał się w Zimnego, przekrzywił głowę i jakże teatralnie uniósł jedną brew do góry. Koloryt cery, jej jasność... przypominała mu dziewczynę, która "podprowadziła" mu ciuchy. Pewnie też był szklanym człowiekiem. Przekrzywił głowę jeszcze bardziej, niemalże już do dziewięćdziesięciu stopni... I parsknął cicho, jakby ze śmiechu. Już nawet nie był przejęty tym, że marionetce przyjdzie zobaczyć błękitne plamy krwi na jego plecach.
- Może... powiesz "cześć", mój drogi? - kiwnął delikatnie głową, jakoby chciał udowodnić, że nie ma wrogich zamiarów. Ooo, jakie to urocze z jego strony. Jeszcze go ośmieszysz, co, Dumo?
Świnia.
// przepraszam, że tak krótko, i, że nie odpisywałam ._____.
Cold [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 11 Wrzesień 2013, 18:36
Tak jak przypuszczał nie potrzebnie się wystraszył. Osobnik wydawał się całkiem niegroźny, ba nawet był ranny! Postąpił krok do przodu, polepszając sobie tym perspektywę. Mężczyzna klęczał przed czymś co przypominało siedzenie, a zanim cały czas nieruchoma stała dziewczyna. Cold nie widział jej twarzy. Na pytanio-naganę odpowiedział wzruszeniem ramion.
- Cześć. - odpowiedział szybko, bez cienia emocji.
Kultura nakazywałaby powiedzieć tu też swoje imię, ale Cold nie chciał tego robić. No chyba, że rozmówca zada wprost takie pytanie. Zresztą też nie za bardzo pragnął poznać imię mężczyzny. Znaczy było by miło poznać jego godność i nie nazywać go w myślach per "facet" ale konieczne to nie było. Po za tym nic by to nie zmieniło. Trochę już uspokojony, podszedł bliżej i oparł się o spory kryształ, chłonąc jego chłód. Teraz widział lepiej jego rany. Nadal jednak nie mógł pojąć czemu ten siedzi na ziemi. Może jest szalony. Ostatnio Cold podejrzewał o to wszystkich.
- Wiesz, że jesteś ranny? - powiedział nie otwierając ust i przedrzeźnił gest faceta podnosząc brew. Jeśli był szalony to trzeba z nim spokojnie i pomału sprowadzać go na ziemie.
Nora [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 13 Wrzesień 2013, 17:46
Dzisiejszy dzień był dla Nory wyjątkowo pechowy. Częste potknięcia, zachwiania nie wróżą nic dobrego. Do tego dzisiaj wyjątkowo męczyła ją jej własna przeszłość, a ona nie należała do najmilszych. Postanowiła więc odpocząć w jakimś cichym i spokojnym miejscu. Z myślą, że Teatr Świateł będzie na to idealnym miejscem, udała się tutaj już trochę uspokojona. Kolorowe promyki słońca działały na nią kojąco, stała tak przez chwilę wpatrując się w błyszczące kryształy. W jej smutnych oczach odbijało się teraz wiele różnych kolorów, nadając jej nieco mniej przygnębiający wyraz. Rozejrzała się po tym niesamowitym miejscu i zauważyła coś, co przykuło jej uwagę. W pierwszym momencie była nieco zszokowana, że nie zauważyła ich wcześniej. Przyszła tutaj szukać ciszy a tu coś takiego.. Niestety nie wzięła pod uwagę, że ktoś inny może tutaj być. No dobrze, jedna osoba jeszcze tak, ale aż trzy? Spojrzała w kierunku stojących postaci, uważnie im się przypatrując. Mimo to, starannie unikała spojrzeń w oczy. Nie miała ochoty przypadkiem dowiedzieć się czegoś, co zaprzątało by jej myśli. Które, notabene, są już zaprzątnięte przez coś znacznie ważniejszego. Odruchowo sięgnęła ręką do włosów, sprawdzając czy zasłaniają jej lewy policzek. Chciała uniknąć zbędnych spojrzeń na jej twarz. A dokładniej na jej bliznę.
Musiała przyznać, że zaciekawili ją. Właściwie pierwszy raz ujrzała kogoś, kto ma białe włosy tak jak ona. Chłopak wydawał się całkiem przyjazny, ale nie oceniaj książki po kładce, prawda? Jednak jeszcze większą uwagę przykuł mężczyzna stojący obok. Zastanawiała się, czemu właściwie stoi rozebrany. Zauważyła liczne rany na jego ciele, ale czy one były powodem? Nie wiedziała. W każdym razie wyglądał na chorego. Oczywiście w tej chwili włączyła się jej ta nieszczęsna cecha - wrażliwość. Nie uważała tego za zaletę, raczej za słabość. Właściwie mogła mu pomóc, bo akurat miała przy sobie trochę ziół leczniczych, ale czy to miałoby sens? Lepiej nie podchodzić do kogoś tak po prostu, zwłaszcza, że chłopak wydawał się nieco... straszny. Może nie tyle co straszny, ale jego rany napawały ją lekkim niepokojem. Mógł być po prostu niebezpieczny. I dziewczyna.. hm, dosyć ekscentryczna. Ale jak mogła coś takiego pomyśleć o niej, skoro sama taka jest? Postanowiła poczekać chwilę na rozwój sytuacji. Lepiej nie wcinać się od razu w czyjąś rozmowę, dopóki nikt nie wyrazi na to stosownego sygnału. Ach, Nora i jej dziwne zwyczaje.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!