Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.
Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!
W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.
Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.
Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).
***
Drodzy użytkownicy z multikontami!
Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park.
Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.
Evv wpatrywała się przez chwilę w Szklanego Człowieka, zastanawiając się nad jego pytaniem.
"Skąd możemy mieć pewność, że możemy sobie zaufać?", co? - pomyślała, przekręcając zabawnie głowę. Nigdy nie ma pewności. Ale ludzie pewne rzeczy po prostu wiedzą... niektóre wolą również zatajać.
- Nie możemy mieć takiej pewności - Evv wzruszyła ramionami.
Życie nauczyło ją, że nie powinna ufać nikomu. Zdawała sobie sprawę, że jest to jedyne wyjście pozwalające przetrwać w obecnym świecie. Kłamstwo goni kłamstwo, a przestępstwo biegnie za przestępstwem.
Evv nie kłamała. Zawsze była szczera, mówiła to, co myśli. Ale kiedy nie usłyszała pytania, nie odpowiadała na nie, co było wynikiem wielu niedomówień. Dla przykładu - nigdy nikomu nie mówiła, że należy do Morii. Czasem jednak wychodziło to na jaw w najmniej odpowiednim momencie. Wtedy białowłosa posądzana była o kłamstwo.
"Dlaczego twierdzisz, że Cię okłamałam? To Ty popełniłeś błąd, nie pytając się mnie o to." - tak odpowiadała. W dodatku, każdy wiedział, że ma rację. A mimo to, wciąż nazywana była kłamcą.
Tym razem również nie zamierzała mówić, że należy do Morii. Uważała to za mało ważny fakt.
Wyciągnęła dłoń w kierunku Szklanego Człowieka.
- Mów mi Koliber - wydawało jej się, że ten gest może być pierwszym krokiem do pojednania. A potem, będzie już z górki.
Oirivin [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 3 Październik 2011, 18:53
Ma rację, ma rację… To tak jakby zupełnie była w stanie go zrozumieć.
Potrafisz? Ty? Wydawało się to niemożliwe, nie do przyjęcia ot tak po prostu. Nawet jeśli dowiedzieliby się o sobie naprawdę wielu rzeczy, to nie oznaczałoby, że mogą sobie zaufać.
Tamte pytanie jednak znaczyło coś więcej: Czy w tej chwili.. Naprawdę mogę się na to wszystko zgodzić? Tak sądzisz? Jakby oczekiwał podjęcia za niego decyzji, a tak przecież być nie mogło.
Nagły zamęt w głowie. Pomieszanie uczuć, przekonań… wszelkich myśli, zaburzył harmonię całej sceny. Oczy chłopaka zaszły mgiełką, nieświadomie skierowane w stronę wyciągniętej ku niemu ręki. Długą chwilę nie działo się po prostu nic, wydawało się, że ktoś zatrzymał czas, że ten gest wywołał jakieś zaklęcie.
- Oirivin. - dało się słyszeć nagle.
Znów wszystko toczyło się w normalnym tempie. Jednym szybkim ruchem objął jej dłoń, czy może właściwie musnął ją jedynie, by jedynie gest został odwzajemniony. To mu wystarczyło. Jej ręka była tak niesamowicie ciepła i nie tak gładka jak jego. To było wręcz fascynujące!
Potem jednak zaczął pluć sobie w brodę za ten impuls, za to co zrobił, że zwykłej ciekawości i czekał w napięciu na kolejny krok. W tym czasie on sam zacisnął dłonie w piąstki, wcześniej chowając je do kieszeni mokrych spodni.
Co się działo?!
Uniósł głowę do góry by spojrzeć na ciemniejące niebo. Zachód słońca sprawił, że nabrało ślicznych odcieni pomarańczy i różu, przechodzącego w fiolet. Całe to zjawisko było jednak słabo widoczne przez gąszcz drzew.
Evv
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 5 Październik 2011, 14:16
Tak. Zachód słońca rzeczywiście był zdumiewający... z resztą, jak zwykle nad szkarłatnym stawem. Czerwone promienie odbijały się na szkarłatnej tafli, dając jej jeszcze bardziej ponury wygląd, a złote łuski piranii błyskały oślepiająco.
Evv jednak, o dziwo!, nie zwracała większej uwagi na to, co działo się dookoła niej. Była zaabsorbowana rozmową ze Szklanym Człowiekiem, o ile rozmową można to było nazwać.
Przedtem, białowłosa nie zwróciła również uwagi na skórę towarzysza... a właściwie na jej brak. Teraz dopiero poczuła, że jest zimna i jakby szklana.
Zupełnie jak... szkło - pomyślała. Wiedziała już, dlaczego Szklani Ludzie nazywają się tak, jak się nazywają.
- Hmm... - Evv zastanowiła się, wpatrując się w Oirivina. - Ciekawe imię.
Stwierdziła, skinąwszy głową.
Tak więc, już się poznali.
Evv wiedziała, że nie zapamięta tego imienia. Nigdy nie pamiętała ludzkich twarzy! Nie wspominając już o imionach... Była jednak pewna, że jeśli jeszcze kiedyś spotka Oirivina, będzie go pamiętać i przypomni sobie okoliczności, w jakich się poznali.
- Mógłbyś powiedzieć coś o waszych... przyzwyczajeniach? - spytała. - O kulturze?
Nie miała pojęcia, czy białowłosy odpowie. Właściwie, wątpiła w to. Ale, kto wie? Może po tym, jak w pewien sposób mu pomogła, on postanowi się odwdzięczyć?
Oirivin [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 6 Październik 2011, 15:27
Powoli, spacerkiem zaczął z powrotem kierować się w stronę głębi lasu.
- Przyzwyczajenia? Kultura? – spytał zdezorientowany.
Wcześniej nie pomyślała, że przecież właśnie takie pytania mogły paść, ze strony osoby, która chce „lepiej poznać Szklanych ludzi”. Nigdy nie podobały mu się takie pytania, choć osobiście dzisiaj zostało mu zadane po raz pierwszy. Ale nie o to chodziło… Co miał odpowiedzieć? Pytanie było zbyt ogólne. Na opowiedzenie o wszystkim, nie starczyłoby prawdopodobnie nawet jednego dnia, jeśli realnie patrzeć na sprawę. Poza tym nie myślał o spędzeniu z kobietą… Kolibrem (właściwie dlaczego ma ją tak nazywać? ) tak długiego czasu. Była jeszcze jedna sprawa: to… to wszystko… nie było takie proste i zrozumiałe, nawet dla Oirivina.
- To nie takie proste… - mruknął.
Być może ominie pytanie, albo je po prostu sprecyzuje. Pewnie to drugie było bardziej prawdopodobne, w końcu Koliber chciała dowiedzieć się więcej o Szklanych ludziach, a omijanie tematów, które pozwalają to zrobić nie jest wyjściem. Nie myśląc już o spędzaniu z nimi czasu, obserwowanie, by samemu wyciągnąć wnioski. To było coś innego.
Niezdecydowany znów kucnął, by ponownie zdjąć buty, które chwycił w dłoń. Nie było przyjemne przebywanie w mokrych butach, więc gdy się od nich uwolnił od razu było lepiej. Postawił stopy na miękkiej trawie, która wycierała z nich wilgoć, i podkurczył palce "łapiąc nimi" kępki trawy. Uśmiechnął się, gdy przypomniało mu to cel jego przybycia nad staw. Taniec... Zawsze, zanim go zaczynał zdejmował buty, aby ułatwić idealne zespolenie się z otoczeniem, a także by po prostu łatwiej było mu wykonywać przeróżne ruchy nogami, które często "wędrowały" nad powierzchnią ziemi.
Evv
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 17 Październik 2011, 14:31
Evv dużo myślała. Tysiące myśli przebiegało przez jej głowę, wprowadzając niemały chaos. Zapomniała na chwilę gdzie jest, co robi i z kim rozmawia... o ile rozmową można było to nazwać.
Stała na urwisku, pod jej stopami znajdowała się głęboka przepaść bez dna. Małe kamyczki obsuwały się w dół, ale nie było słychać dźwięku uderzenia. Spadały. W nieskończoność.
Zwiadowczyni wpatrywała się w ciemność przysłoniętą mgłą białą jak mleko. Nie wiedziała, co ma zrobić. Zdawała sobie sprawę, że ten jeden krok zupełnie zmieni jej życie. Tylko w jaki sposób? Sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce. Nie miała pojęcia, gdzie kończy się fikcja, a zaczyna jej życie. Zginęła, zagubiła się. I nie było nikogo, kto mógłby ją wesprzeć, pójść razem z nią. Mogła liczyć tylko na siebie.
Czego chcesz? - obok Evv zmaterializowała się senna mara. Miała zieloną skórę i piękne złote oczy. Jej skrzydła przypominały skrzydła ważki. Cała jej postać była smukła i wątła, ale przepiękna.
Czego ja chcę? Wyśniłaś mnie, ale mimo wszystko, Twe myśli są tak bardzo niejasne... Sama nie potrafię ich zrozumieć. Więc? Nie chcę tu zostać. Skocz. Ale nie wiem, co mnie tam czeka. W takim razie, zostań. Jeśli tu zostanę, nic się nie zmieni. Ostateczna decyzja należy tylko do Ciebie i nikt nie powinien na nią wpływać. Nawet ja.
Evv zerknęła na złotooką wróżkę, a potem znowu w przepaść. Przymknęła oczy, wysunęła prawą nogę do przodu...
Białowłosa otworzyła oczy. Ujrzała postać Szklanego Człowieka, którego spotkała jakiś czas temu. Wpatrywał się w czerwone niebo, słońce kryło się za horyzontem. Evv zerwała się na równe nogi.
- Przepraszam Cię, ale muszę iść - powiedziała, zastanawiając się, dlaczego musi iść.
Zaczęła biec. Ale tylko chwilę. Zatrzymała się.
- Ale mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy! - zawołała, odwracając w twarz w kierunku swojego niedoszłego towarzysza, a potem znów zaczęła biec. Biegła na spotkanie człowieka nazywanego Geniuszem - biegła do szefa naukowców Morii.
[z/t]
//Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale po prostu wyprało mnie z weny >.> Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła nawiedzić Cię na fabule?
Oirivin [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 21 Październik 2011, 19:50
Przez cały ten czas chłopak spokojnie czekał, wpatrzony w Koliber. Ta najwidoczniej powędrowała do innego świata, w innej przestrzeni, gdzie on nie mógł także wejść, czy chociażby spojrzeć do niego. Nie, nie... Musiał czekać i robił to, z poczuciem, że tak powinien postąpić. Nie oczekiwał żadnego wyjaśnienia. Ba! Nawet wiedział, że go nie dostanie, to było oczywiste. Prawdy na pewno by nie dostał. Takie podróże bywają często bardzo osobiste lub nie do wyjaśnienia.
Obrócił głowę w stronę stawu, które ciemniało z każdą minutą wraz z niebem nad nim. Potem z powrotem na niebo. I kobieta znów była z powrotem an ziemi. Poczuł to i spojrzał na nią akurat w chwili, gdy nagle zerwała się z miejsca i zaczęła biec wykrzykując do niego ostatnie słowa.
- Oczywiście, ja również... - szepnął w odpowiedzi bezmyślnie wpatrzony w oddalająca się sylwetkę.
Później... i sam ruszył w drogę powrotną, czy może dalej w podróż, tyle że w przeciwny kierunek.
[z/t]
// Zaczepiaj kiedy chcesz ^-^ //
Freja [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Marzec 2012, 17:47
Plącząc się po świecie bez celu, moje nogi przywiodły mnie aż do Szkarłatnej Otchłani. Nie wiem dokładnie, czego tu szukam, aczkolwiek podejrzewam, że moja psychika nakazuje mi odwiedzić pewien sklep ze słodyczami w Świecie Ludzi. Niestety, niestety. Minął już jakiś czas odkąd ostatnio uzupełniałam swoje lizakowe zapasy i w konsekwencji zostało mi już tylko dwa. Przy okazji w głowie zrodził mi się pomysł odwiedzenia jedynego miejsca w Otchłani, w jakim moje skromne ja jeszcze nigdy nie przebywało.
Teraz stojąc z Cheshire na rękach bacznie lustrowałam okolice stawu.
-Ciekawe miejsce, co nie Cheshi?- Uśmiechnęłam się do zielonookiego kota i odstawiłam go na ziemię.
-Pierwszy raz widzę takie krzewy. Hm… Ciekawe czy te liście są jakieś jadalne, czy coś.- Pociągnęłam za jeden z fioletowych listków, ale ten nie bardzo chciał współpracować. Po chwili szamotania i miotania przekleństwami zrezygnowałam i z cichym prychnięciem skierowałam się nad czarną wodę.
Cheshire w tym momencie przyglądał się pływającym w stawie złotym rybkom. Jakieś dziwne wydały mi się te stworzenia. Nie powinny w końcu od niego uciekać, zamiast podpływać coraz bliżej? Czarny kot trącił łapką jedną z nich, kiedy ta podpłynęła za blisko niego. Łuskowate stworzonko wyskoczyło z wody próbując zatopić rzędy malutkich ząbków w jego łapie. Czyli to jednak nie są zwykłe rybki. Nie lubię nadużywać tej mocy i korzystam z niej rzadko, ale nikt nie będzie robił sobie potrawki z mojego Cheshi’ego. Ryba w połowie długiego skoku zaczęła skręcać się z bólu, co futrzak przyjął z aprobatą i z cichym miauknięciem wbił swoje ostre pazurki w rybie ciałko.
-Smacznego mały.- Usiadłam na ziemi obok zadowolonego kota i wgapiając się tempo w przestrzeń, zaczęłam nucić graną w Malinowym Lesie melodię.
Pride [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 30 Marzec 2012, 19:14
Najciekawsze jednak było, co skusiło go to udania się w podobne terytoria. Przecież nie przepadał, ba, w ogóle nie lubił zła, ciemne barwy były fuj i ble, za to róż i reszta – o mój boże jakie fajne. Jego nieokiełznany charakter i przedziwna natura często wykazywała pewne sprzeczne fakty z odgórnymi ustaleniami, ale w wielu wypadkach aż wykraczała poza wyznaczone granice, a więc niespecjalnie było to dziwne. Co najwyżej właśnie interesujące. Nietypowe, a zarazem skupiające uwagę potencjalnych obserwatorów… o ile znalazłby się ktokolwiek, komu zależałoby na śledzeniu chorych poczynań chłopaka. Ot, badziewność jego egzystencji sięgała zenitu, funkcjonował na obranych przez siebie zasadach, psując wielki ustrój, a jednocześnie dopasowując bytowanie do wszelkich zasad, nie chcąc doprowadzić do śladów ciężkich butów na swoim tyłku. Po pierwsze, za ładny i za zgrabny, by go skopać. Po drugie, jak można łamać zasady?! Życie jest za ładne, za piękne i za krótkie, by tracić czas na dostawanie kopa. Nawet, jeśli ma się nieograniczoną liczbę lat przed sobą. Pride cieszył się każdą, najmniejszą chwilą, cyz to zwykłą teleportacją, czy spacerem po ludzkich parkach. Wszystko, dosłownie wszystko było dla niego piękne. Oprócz zła. Dlatego nie było powodu, dla którego miałby tu przybyć. Albo po prostu nie miał co ze sobą zrobić.
Z rękami w kieszeniach i ciekawością wyrytą w jego stalowoniebieskich ślepiach rozglądał się po całym ogrodzie, wzdychając co jakiś czas i tworząc fascynujące historie w psychopatycznej główce. Wodząc tak wzrokiem po otoczeniu natknął się nawet na pewne dwie formy, ale nie zwrócił na nie uwagi od razu. Wolał jeszcze na jakiś czas przyjrzeć się temu, co nie uciekało, co miało tu zostać na wieki, nietknięte poprzez koparki, dźwigi, człowieczą rękę, niszczycielską. Poprawił lekko kucyka nagle obracając się na pięcie i poczłapał wolniutko w kierunku jeziora, chcąc jak najprędzej dowiedzieć się, co kryje się w jego czeluściach. Rybki wyglądały na przyjaźnie nastawione, ale nie ryzykował. W końcu znajdował się w Otchłani, to co innego niż Kraina Luster, ani nawet Ziemia. Coś paskudnego. Mrocznego. Ot, nie dla Pride’owego umysłu.
A jednocześnie ciekawość zżerała go od każdej strony. Teraz również i tamta kobietka została obdarowana delikatnym uśmiechem i zainteresowanym spojrzeniem.
Freja [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 1 Kwiecień 2012, 20:17
W połowie mojej melodii Cheshire oderwał łepek od już prawie skonsumowanej ryby. Miauknął przeciągle i zaczął się we mnie wpatrywać swoimi zielonymi oczkami. Ktoś się zbliżał. Czarny kot podniósł się i wskoczył mi na kolana, sadowiąc się na nich wygodnie i odwracając pyszczek w stronę nadchodzącej osoby. Nie przerywając nuciłam dalej swoją melodię, głaszcząc przy tym miękką sierść Cheshi’ego. Normalnie zaczęłabym teraz snuć jakieś plany odnośnie nieznajomej osoby. Byłyby one mniej lub bardziej etyczne i moralne. Jednak jakoś tak nie miałam na to większej ochoty. Jak na razie zero iluzji, zero udawania, zero jakichkolwiek reakcji. W końcu zbliżająca się istota może być zwykłym zwierzęciem. Chociaż to jest mało prawdopodobne, bo Cheshire nie przerwałby sobie tak ważnej czynności jak spożywanie posiłku, z powodu byle głupiego stworzonka. Zastanawiający jest fakt, od kiedy stałam się taka leniwa i obojętna na wszystko. Jakbym się wypaliła, czy coś. Kto wie, może zbliżający się osobnik wyciągnie mnie z tej niecodziennej „sytuacji”.
Kiedy nieznajomy w końcu stał się widoczny posłałam mu obojętne spojrzenie. Uśmiecha się do mnie? Źle zaczynasz skarbie. Do Freyji Northlight się nie uśmiecha, kiedy ona ma zły humorek. Za ten uśmiech to możesz zarobić czarnym ostrzem w serce. Przerwałam melodię i burknęłam pogardliwym tonem:
-Co się szczerzysz?- Miałam dodać jeszcze jakieś ładne określenie, ale i tak moje, jakże konkretne zdanie nie było zbyt uprzejme. Cóż, w końcu ja nigdy nie grzeszę kulturą.
Miałam co do tego chłopaka złe przeczucia. Nie żebym się go bała, albo podejrzewała jakiś atak, czy zamach na moje życie. Po prostu coś mi nie pasowało. Czyżbym trafiła na osobę o charakterze, który przyprawia mnie o ból głowy. Jeśli tak to może się zrobić ciekawie.
Patrząc krzywo na nieznajomego, nadal głaskałam Cheshi’ego, który piorunując chłopaka wzrokiem nerwowo machał ogonem. Spokojnie malutki, jeszcze nie teraz. Oczywiście wstać i się przywitać jak na razie nie miałam najmniejszego zamiaru.
Shiro [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 27 Maj 2012, 19:03
Kiedy po raz pierwszy Shiro przekroczył bramę, momentalnie uderzyła go nieprawdopodobna dziwność tego miejsca. Był maksymalnie zaskoczony tym co widział i może nawet nieco wystraszony. Przecież tak naprawdę nic nie wiedział o tym miejscu, a skoczył w sam jego środek jak kompletny idiota bez zmysłu samozachowawczego. Latające skały i miliony, jeśli nie miliardy, drzwi w pobliskich lasach przyprawiały go wręcz o migrenę. Musiał sobie wszystko ułożyć w głowie, a więc zagłębił się 'na ślepo' w sam środek jednego z miejsc, na lewitującej skale.
Wejście do dziwacznych ogrodów ani trochę go nie przerażało. Być może było to nawet bardzo dziwne, biorąc pod uwagę, że w całym swoim życiu odwiedził jedynie Dom Strachów i niedalekie swemu domostwu cmentarze, ale bez ani grama zniechęcania jasnowłosy przekroczył powykrzywianą bramę i zagłębił się w zadziwiająco dziwaczny świat. Przemierzał dróżki biegnące w pobliżu mięsożernych roślinek, aż wreszcie dotarł do krwistoczerwonego stawu, który najwyraźniej uznał za chwilowy cel podróży. Nie miał zielonego pojęcia jak ma się dostać do miejsca, które uznałby za swój nowy dom. Być może opuszczanie Krainy Ludzi było złym pomysłem? W reakcji na samą taką myśl rozgorzał w nim gniew, jaki wykrzywił porcelanową twarzyczkę Księcia. Nie! Nic nie jest gorsze od przebywania w tym samym świecie, co ta szumowina - jego pożalsięboże ojczym. Niebieskooki młodzian kopnął obie walizki, tak by obie upadły dokładnie koło siebie, węższą stroną do siebie przylegając po czym usiadł na jednej i położył się na obu z cichym westchnięciem. To był zdecydowanie czas na królewski odpoczynek. Szklane rączki S. wsunął sobie pod głowę i w ten oto sposób jego spojrzenie skupione zostało na niebie. Nie patrzył jednak na nic, zbyt pochłonięty rozmyślaniami.
Gdzie miał teraz iść? Na pewno nie mógł się wrócić do rodzinnego domu. Sąsiedzi chyba padliby ze śmiechu. Poza swą rodzinną okolicą nie znał jednak zbytnio pozostałych zakątków miasta. Rzadko miewał bowiem ochotę na jakieś kontakty z ludźmi, a więc większość czasu spędzał albo w swoim pokoju, albo w lesie. Tam chociaż miał zawsze święty spokój. Jeśli jednak nie do Świata Ludzi to gdzie? Wszystko wokół wydawało się takie inne od tego co znał i mały Książę zdecydowanie czuł się nieswojo. Przygryzł równymi, bielutkimi ząbkami dolną wargę i po raz kolejny wypuścił głośno powietrze. Jak zawsze musiał tylko niepotrzebnie sprowadzić sobie problemy na głowę.
Snare
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Maj 2012, 16:19
Gabriel spacerował od dłuższego czasu, a jego negatywne uczucia jakiś czas temu poczęły gasnąć. Aktualnie praktycznie było po nich śladu.
Wiedział, że wyróżnia się swoim zwyczajnym wyglądem (jak dziwnie by to nie brzmiało) ale i tak spotkał niewiele... istot... po drodze. Czuł się lepiej niż wtedy, gdy pojawił się w Otchłani. Mógł lepiej przemyśleć niektóre rzeczy.
Właściwie, mógłby tu już zostać. jakoś by sobie poradził... ale z drugiej, w Świcie Ludzi miał kuzyneczkę (i kuzynka, ale on był bałwanem, więc się nie liczył)! I powinien niedługo wracać, ponieważ mieli się spotkać...
Rozdarty pomiędzy dwoma decyzjami, załkał, zapiął bluzę i naciągnął na głowę kaptur. Rozejrzał się po Ogrodzie i nagle zaczął poddawać w wątpliwość mądrość podjętej decyzji o przyjściu tutaj. Był piękny... na swój przerażający sposób. Ale i przy tym trochę przerażał bezbronnego nastolatka. Potruchtał do stawu. Był to jakiś akcent, który przypominał mu o domu...
Wtedy dostrzegł chłopaka. Dla Gabriela, czymś wyróżniał się na tle innych, których tu widział. Może swoją ciekawą urodą...? Podszedł bliżej, wtedy dostrzegł niezwykłą naturę jego skóry. Nie widział czegoś takiego nigdy wcześniej. Wyglądała jak z porcelany. Gabrysiowi ciężko było powsztrymać się przed pogłaskaniem jej.
- Cześć - przywitał się, a jego głos był nieznacznie cieńszy niż zazwyczaj. Odkaszlnął niezadowolony, nie chcąc znowu wyjść na przedszkolaka. Mutacjo, kiedy przyjdziesz? - smętnie spytał w myślach i uciekł wzrokiem w bok. W sumie, jego przyszły rozmówca też nie wyglądał najstarzej. Gabriel był prawie pewien, że był od chłopaka wyższy. Cieszyć się jednak nie było z czego, bowiem po poznaniu mężczyzny z kocimi uszami przygotował się psychicznie na to, że tak naprawdę każdy, nawet najniższy, może sobie liczyć tysiąclecia. Co niezbyt mu się podobało, albowiem był przy takich jedynie mało znaczącym smarkiem. Hehe, może też dożyje tysiąca lat, jeśli tu zamieszka?
Mało prawdopodobne, bałwanie - skomentował to w myślach. Zresztą, co mu było myśleć o śmierci? Chwila obecna była o wiele ciekawsza. Ciekawe, ilu z jego kolegów mogło poszczycić się obecnością w takim miejscu, jak to?
Pewnie to i tak tylko sen...
Shiro [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 29 Maj 2012, 16:51
Delikatny wiatr wzbudzał papierowe liście pobliskich krzaczków do cichego szelestu, który wyjątkowo dobrze uspokoił blondyna. Był to jeden ze znajomych mu odgłosów, jakie towarzyszyły mu podczas każdej wycieczki do lasu. Shiro lubił przebywać na małych polanach i wsłuchiwać się w odgłosy natury, tak więc było to swego rodzaju przypomnienie dawnych, dobrych chwil. Tęsknił do nich. Nie dlatego, że jakoś wyjątkowo dobrze układało się wtedy jego życie, bo było wręcz przeciwnie, ale nie posiadał wtedy tylu zmartwień i nie męczyło go tyle zarówno niepodjętych jak i podjętych decyzji. Można powiedzieć, że tamte czasy były wręcz najbardziej beztroskie z całego okresu jego istnienia. Kąciki ust chłopaka uniosły się mimowolnie lekko do góry, lecz po kilku sekundach wróciły do pierwotnego ułożenia. Wargi pozostały jednak delikatnie rozchylone, gdyż, ze względu na średnią drożność nozdrzy, Szklance łatwiej oddychało się właśnie ustami. Nie minęło kilka minut, a z rozmyślań nad miejscem, w które teraz mógłby się udać wyrwał go dość dziecięcy głos. Nie trzeba było długo czekać, bo zaledwie parę sekund, by Książę dźwignął się do pionu, używając teraz jako siedziska tylko jednej walizki. Jednocześnie zsunął też z oczu okulary by zlustrować spojrzeniem pięknych, błękitnych oczu nieznajomego człowieka. Taaak, był prawie pewny, że ma do czynienia właśnie z człowiekiem. Po tylu latach obracania się w Świecie Ludzi trudno było by jakiegoś nie poznał, choć teraz nie powinien raczej oceniać rasy po pozorach. Niby dobiegły do niego wieści, że w tych krainach, do których się wybiera żyje bardzo dużo różnych odmian stworzeń, ale nie brał tego do końca poważnie. Poza tym był prawie pewien, że kiedy spotka 'nieludzia' to to zauważy. Ślepka Diamentowego Tancerza po chwili zostały znowu ukryte za ciemnymi okularami, aczkolwiek pozycja pozostała ta sama. W miarę dobry znak, jeśli nieznajomy oczekiwał rozmowy.
- Cześć - również się przywitał, bardziej męskim, aczkolwiek wcale nie aż tak bardzo, głosem. No to chyba na tyle. Shiro nie należał do osób, które potrafią się do tej samej płci odezwać bez krępacji. Był pod tym względem piekielnie dziwny, ale do tej pory prawie mu to nie przeszkadzało, więc dlaczego miałoby teraz zacząć? Po prostu siedział, wyjątkowo wyprostowany, oraz zaczął błądzić wzrokiem po okolicy. Jak zawsze w takich sytuacjach nie miał pojęcia co ma zrobić, co powiedzieć.
Snare
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Czerwiec 2012, 17:26
Preferowane otoczenie podczas odpoczynku zdecydowanie ich różniło. Gabriel nienawidził swojego domu, ale tylko ze względu na rodziców, którzy do miejsca, które powinno kojarzyć się z bezpieczeństwem i radością, wprowadzali pierwiastek zimna. Gabriel nienawidził zimna. Z tego powodu, chcąc nie chcąc, większość czasu spędzał na dworze, choć nie było to szczytem jego marzeń. Ziemia jest niewygodna, po deszczu mokra, na zewnątrz często jest mnóstwo robaków, łatwo się ubrudzić, z kolei maszerowanie w te i wewte bez celu strasznie męczyło chłopca. Okropne uczucie, nie mieć gdzie się podziać... I nie mieć prawdziwych przyjaciół, u których czasem można by się zatrzymać i odpocząć od wszystkiego.
Chyba marzył o posiadaniu prawdziwej rodziny, takiej, która by go kochała... Miał kuzynkę, którą darzył pewnym uczuciem, ale akurat chodziło bardziej o rodziców, którzy mogliby dać mu poczucie miłości i szczęścia. Wujostwo też odpadało, bo, nie przepadając za matką Gabrysia, najczęściej uprzedzali się i do niego samego. Źle się z tym czuł, samotny... Z tego powodu częściej i chętniej, niż się w jego wieku przewiduje, chodził do szkoły. Chciał gdzieś być gdziekolwiek, ale nie w domu.
Smętne myśli pojawiały się u niego częściej niż zazwyczaj, przynajmniej ostatnimi czasy. Niezbyt mu się to podobało. Przestąpił z nogi na nogę, czując wzrastający niepokój. Znowu nie miał gdzie być. Najchętniej zamieszkałby gdzieś tutaj, ale raczej w Krainie Luster, niż Szkarłatnej Otchłani... Ta druga była dla niego zbyt pusta i przerażająca, kraina zaś bardziej przypominała dom.
Ale gdzie w tejże Krainie miałby niby znaleźć swoje miejsce? Nie miał tam domu, nie znał nikogo (oprócz tego kota, ale raczej już go nie spotka, więc...). Najlogiczniej byłoby się podpiąć do jakiejś rodziny, ale wydawało się to średnio prawdopodobne. Kociak Vanik mówił, że średnio lubi się tu ludzi... ciekawe dlaczego?
Wtedy dobiegła do niego odpowiedź nieznajomego. Cóż, taka, jakiej w sumie się spodziewał. Podszedł bliżej do chłopaka i przykucnął przy nim.
- Nazywam się Gabryś - powiedział, świadomie używając zdrobnienia. Po rozmowie z kotkiem, który non stop zwracał się do niego "oficjalnie do porzygu", miał dość. Był tylko małym dzieckiem! Gabrysiem, no.
- Wszystko w porządku? - zapytał. Poczuł nagle, że jego nowy rozmówca nie jest do końca szczęśliwy. Mógł się mylić, ale wolał zapytać. W końcu, skoro sam oczekiwał pomocy, idiotyzmem byłoby chociaż nie proponował jej innym.
Shiro [Usunięty]
Wzrost / waga: /
Wysłany: 8 Czerwiec 2012, 22:07
Dom. Zadziwiające jest to jak wiele lub jak mało może on dla kogoś znaczyć. Jedni nie wyobrażali sobie dnia bez członków rodziny i wspólnej rozmowy domowników przy ciepłym obiedzie, zaś z jasnowłosym było zupełnie odwrotnie. Nie chciał mieć rodziny i choć z matką i braćmi był związany krwią to praktycznie nic dla niego nie znaczyli. Jak dla niego to mogliby wreszcie zniknąć na dobre.
Młodzian, jaki go zaczepił był poniekąd towarzyszem Shiro we wzrostowej niedoli. To go nieco pocieszało, gdyż jeśli już miał rozmawiać to wolał nie zadzierać głowy i dać wreszcie nieco odpocząć wymęczonej szyi. Na razie jednak nie spoglądał na nieznajomego, dopóki ten nie kucnął przed nim. To go delikatnie mówiąc zaskoczyło i już nieco zawstydziło. Jeszcze nigdy nie mógł na kogoś spojrzeć z góry i ten aspekt mu pasował, jednakże wstydliwą częścią tej pozycji było to, że znajdowali się w miarę blisko siebie. Niby nic, tak robią nawet dzieci w przedszkolu, kiedy się chociażby naradzają gdzie się najpierw schowają przed rodzicami, aczkolwiek już to wystarczyło aby nieco wytrącić z równowagi blondyna. Nie dał jednak po sobie poznać jak bardzo się zestresował.
- Mnie możesz mówić Shiro. - odparł w ramach wymiany uprzejmości, spoglądając zza ciemnych okularów na buźkę chłopca. Gabryś. Podobało mu się jego imię. W sumie czy kiedyś nie myślał o tym jak fajnie byłoby się nazywać jakoś inaczej? Chyba coś takiego przewinęło mu się przez myśl kilka razy i za każdym razem dochodził do wniosku, że pasowałoby mu jakieś dostojne, książęce imię. Gabriel takowe posiadał i chociażby samym tym faktem, nie płoszył całkowicie Szklanki. Po usłyszeniu pytania postanowił przez moment się zastanowić. Chciałby odpowiedzieć pozytywnie, aczkolwiek nie mógł. Był sam w obcej Krainie, nie wiedział gdzie iść, komu może tutaj zaufać. Przygryzł ponownie dolną wargę, lecz zaraz cofnął ząbki by móc odpowiedzieć.
- Niekoniecznie… - odpowiedział po chwili zwłoki i cicho westchnął, wyjątkowo kobiecym ruchem odgarniając część naprzykrzających się włosów. Wtedy też nastąpił mały przełom. Odezwał się sam! - A… a jak z Tobą?
Snare
Gość
Wzrost / waga: /
Wysłany: 9 Czerwiec 2012, 15:14
Gdyby Gabriel wiedział o podobieństwie w sytuacji, z pewnością poczułby się trochę lepiej. Biorąc pod uwagę nieszczęsny wzrost, (trochę naiwnie) nie obawiał się ataku ze strony chłopaka. Był tak dziwnie ludzki w obyciu (nie miał ogona?), że Gab czuł się przy nim swobodnie i względnie bezpiecznie. Była to miła odmiana po uczuciu towarzyszącym mu przez jakiś czas w Krainie Luster, że tak naprawdę nie może nikomu ufać. A było to zapewne sprawką i winą Vanisha, który mocno nastraszył nastolatka. "Mało kto tutaj lubi ludzi" - te słowa odbijały się echem w myślach Gabriela, powodując nieprzyjemne dreszcze. Nie czuł się do końca swojsko, ale przynajmniej był z dala od domu i nie narzekał na nudę.
Cóż, w - jak widać - przeciwieństwie do Shiro, młody arystokrata był ekstrawertykiem. Najczęściej. Nie przeszkadzały mu bliskość fizyczna i emocjonalna... wręcz przeciwnie, pożądał ich, jako największej znanej mu sił napędowej.
- Shiro to ładne imię - skomentował swoim zwyczajem, polegającym na wystawianiu opinii na każdy możliwy temat (a gdy ktoś się z nim nie zgadzał, często otrzymywał opinię niezasługującego na egzystencję). - Jesteś z mojego świata? - zapytał trochę głupkowato, bo gdyby Shiro nie zorientował się o pochodzeniu swojego rozmówcy, pytanie to byłoby dość dziwne. Gabriel jednak od razu zauważył japońskie brzmienie imienia chłopaka, a więc, mylił się czy nie, należało zabłysnąć i zwrócić na to uwagę. Znaczy się, jego celem nie było zwrócenie na siebie uwagi, może bardziej rozwinięcie rozmowy... no i czułby się lepiej, mając przy sobie kogoś "od swoich". Z drugiej strony, nie widywał w swoim świecie nikogo o takiej skórze. Może to zbieg okoliczności. Tak, Gabriel też uwielbiał swoje imię, ale tylko z brzmienia. Znaczeniowo było do kitu, bywało też paskudnie oficjalnie, co w ogóle mu nie pasowało. Ale zdrobnienie ma perfekcyjne! Czy Gabryś nie oddaje całej natury właściciela?
Zasmucił się, słysząc odpowiedź Shiro na pytanie, ale nie dał tego po sobie poznać. Twarz pozostawała taka, jak wcześniej.
- Niezbyt, u mnie też... - przyznał zgodnie ze swoimi uczuciami. - Jestem poza domem i nie wiem, co mam ze sobą zrobić, ale wrócić też nie mogę. I nie chcę! Świat ludzi jest paskudny, wiesz. Ludzie są paskudni, ot co! - powiedział trochę emocjonalnie. Nie miał pojęcia, jak bliska jest ich sytuacja... Może jednak mogli sobie wzajemnie trochę pomóc w tym bólu samotności?
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Forum chronione jest prawami autorskimi! Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!