• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Lokum Gawaina
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 4 Grudzień 2018, 23:10     

    Może nie zjadł snu, ale nie potrafił się oprzeć, by chociaż nie poczuć jego atmosfery, nie zgłębić obrazów, dźwięków i uczuć. Hala Wycieczkowa i podróże musiały wywrzeć na Kogitsune ogromne wrażenie. I dobrze. Mały powinien uczyć się jak najprędzej, bo umysł niestety był tylko ciałem, a to wkrótce miało osiągnąć dojrzałość. Wtedy będzie już za późno. Świat Cośka na ten moment był ograniczony do małej zwierzyny łownej, cudów ludzkiej techniki i środków komunikacji. Dziwne, że nie było nic o smokach i rysunkach, ale na to Keer akurat nie mógł narzekać. Głupawa melodyjka rozpoczynająca każdy odcinek bajki nadal rozbrzmiewała w jego rudym czerepie. Jeszcze trochę i zastąpi wieczorne omamy słuchowe związane z dźwiękiem budzika.
    Cień ostrzegawczo syknął na nieostrożnego Furora, gdy ten przebiegł blisko torby. Bestia tylko okoliła go z lekko podkulonym ogonem, ale ten merdała delikatnie. Wyraźnie się jednak uspokoiła. - Siad, mały gnojku. - Gawain zgromił Furora spojrzeniem swoich dziwnych oczu. Ku jemu największemu zdumieniu bydle faktycznie posłuchało i klapnęło zadem na kafelki. Yuki nie bardzo rozumiał i łaził koło większego od siebie kolegi, by w końcu zacząć bawić się jego ogonem. Podrapał Furora pod szyją w nagrodę. Na jedzenie musiał odrobinkę poczekać.
    W międzyczasie Kogitsune zdążył wyleźć spod szafki i łypał na niego zaciekawiony. Cień zamarł na moment w bezruchu, po czym rzucił się by pochwycić banany. Niestety lis okazał się być o wiele szybszy i zamiast bananów zarobił w głowę. - A zjedz sobie! - sarknął, mrużąc powieki i rozmasowując zbolałe miejsce. Nic mu nie będzie. Im obu. Banany zdążyły już zbrązowieć, ale nie były jeszcze zgniłe. Podniósł się z podłogi i szybkim krokiem odszedł, by nawrzucać drewna do pieca i zejść do schowka po suszone mięso. Nie miał zamiaru stać nad garami. Chciał wyprawić całą gromadę i ruszyć do Norki. Każda chwila bez Yako przeciągała się w nieskończoność.
    Uzbrojony w pokarm wrócił na górę. Dla Cośka też miał, ale trzymał mięso przy sobie, żeby przetrwało do czasu aż nie rozprawi się z bananami. Poza tym miał dla niego jeszcze tosty i bezy. Rozpalił w piecu i odsunął zasłonę do połowy by zwiększyć ciąg.
    W czasie gdy woda się nagrzewała, przyciągnął do siebie Yukiego uważając by nie być zbyt gwałtownym i podał mu zimny napar. Za każdym razem zwierzak znosił zabiegi coraz lepiej. Puścił go wolno, gdy tylko przełknął i sięgnął po czajnik.
    - Chcesz zabawkę z mydła? - wstawiając wodę na herbatę. - Trzeba kąpać się codziennie, ale kąpiel może też być ciekawa - wstępnie poinformował o swoich planach, po czym rzucił Bestiom mięso i zamknął okno.
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 10 Grudzień 2018, 18:28     

    Po krótkich oględzinach stwierdził, że Cień nie ma nic do zaoferowania. Z powrotem wcisnął się pod szafkę i zajął konsumpcją bananów.
    Miały trochę dziwny smak, może przez to że zjadał je ze skórką, a może po prostu leżały zbyt długo. Nie obchodziło go to w tej chwili, chciał po prostu zjeść śniadanie. Każdy kolejny kęs owoców wydawał się coraz słodszy i słodszy, zupełnie jakby jadł sam cukier. Wrażenie było dziwaczne, bo umysł kojarzył smak z twardymi cukierkami, a kły miażdżyły miękki miąższ. Poddał się kiedy już po raz drugi ugryzł się w język.
    Wyszedł spod szafki targając ze sobą mocno pokiereszowane banany. Zmienił się w chłopca i chwycił miękką, nie tylko ze starości, kiść i podszedł do Gawaina. Może jednak będzie miał na wymianę coś co da się zjeść normalnie? - Cosiek chce inne. Zamienić? - Wyciągnął do rudzielca dłonie prezentując towar. Miał nadzieję, że wysiłek włożony w odpowiednie użycie słów chociaż trochę poprawi stan owoców w oczach Gawaina. Tym bardziej, że tym razem mężczyzna trzymał już suszone mięso.
    - Cosiek pić. - Powiedział widząc przygotowane na herbatę kubki. - Proszę? - Dodał chcąc zwiększyć swoją szansę na dostanie napoju.
    - Zabawka z mydła tak! Ale Cosiek nie kąpać! Oczy ból od kąpać! - Chętnie by się pobawił i nawet może wszedł do wody, ale myć się nie miał zamiaru. W dalej nie przyzwyczaił się jeszcze do obowiązkowych ablucji. Wiedział, że prawdopodobnie i tak przegra, ale spróbować nie zawadzi. Cień potrafił być zaskakująco straszny, nawet Porywacz przed nim uciekał.
    Myśl o dawnym oprawcy zdecydowanie zepsuła chłopcu humor. Ciekawe jak daleko teraz byli? Czy może ich znaleźć? Czy są wreszcie bezpieczni? I, w końcu, czym jest teraz Cosiek? - Cosiek już nie bawić. - Powiedział ze spoważniałą nagle miną. - Cosiek dokumenty? - Nie wiedział jak długo spał, ale pewnie był już następny dzień, więc powinien je już dostać. Nie był pewien czy sam da radę cokolwiek z nich zrozumieć, ale chciał przynajmniej spróbować.

    Halloweenowy psikus 1/6
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 10 Grudzień 2018, 20:28     

    Cosiek jednak postanowił wyleźć spod blatów. Mało tego! Zmienił się jeszcze w chłopca! Przynajmniej łatwiej będzie go umyć z lepkiego bananowego miąższu. Cień był pod wielkim wrażeniem, choć o nieco gorzkawym smaku. Niewiele osób tak dobrze panowało nad mocą w młodym wieku. Może był to wynik traumy, może potrzeb, ale dzieciak miał ogromny talent... który koniecznie musi zostać ukierunkowany, by nie doszło do katastrofy.
    Gawain przekrzywił głowę w bok i przelotnie spojrzał na banany, po czym wzruszył ramionami, lekko wydymając usta. - Eeee! Na co mi to? - wskazał dłonią na rozciapane owoce. - Ja nie jem takich rzeczy. Jak chcesz ze mną handlować to na usługi. Możesz pomagać mi w domu. Przynieść drewno, sprzątać, przypilnować Yukiego, bo Furor jest w tym beznadziejny. - wyliczył dla przykładu. Nie był jednak obojętny na szczenięce spojrzenie Małego Lisa i w końcu ugiął się pod jego naporem. - Ale dziś masz tak po prostu. Banany nie są mi potrzebne. - to mówiąc, wręczył mu sporawy kawał suszonej wołowiny. Banany nie pachniały źle. Nawet nie było muszek owocówek! W zasadzie dziwna sprawa. Powinno latać ich całkiem sporo...
    Keer uśmiechnął się półgębkiem. - Skoro tak ładnie prosisz władcę naparów, to dostaniesz. Będzie bardziej kolorowa niż poprzednia. Zobaczysz. - puścił mu oczko, po czym sięgnął po słój stojący pod dużym oknem oddzielającym biurko od reszty pracowni. Wyciągnął z niego chabrowe płatki i dosypał do herbaty Cośka, zanim zalał susz w kubkach.
    - Ech, Kogitsune. Oczy cię bolały, bo nie wolno ich otwierać, gdy masz na twarzy mydlaną pianę. Inaczej będzie szczypać. Jak będziesz brudny, będziesz chorował, a wtedy pójdziesz do doktora. - westchnął mieszając herbatę, po czym na moment zamarł, gdy usłyszał pytanie.
    - Tak, mam twoje dokumenty... ale nie umiesz jeszcze czytać. - zaczął ostrożnie i powoli, kupując sobie czas. Nie mógł mu pokazać wszystkiego, ale coś musiał mu dać. Ale kanał. - Jesteś chłopcem. To akurat to ciało, w którym jesteś teraz. Dodatkowo jesteś lisem, ale to pewnie żadna niespodzianka. Za to faktycznie masz dwa serca. To drugie zostało zabrane Furbo. Furor też jest Furbo. Wielkie serce jak na tak małego chłopca. Proszę, twoja herbata. - ostrożnie podał mu kubek i pogładził go między uszami. Nie chciał mówić mu wszystkiego bez wiedzy Yako, chociaż on też chyba nie znał się na dzieciach, a Cień nie wierzył w półśrodki. - Tak jak mówił Pardon... - przysiadł na blacie i objął swój kubek obiema dłońmi, splatając ze sobą palce. - jesteś Cyrkowcem. To tylko nazwa, ale oznacza kogoś, kto był kiedyś człowiekiem. Nie pamiętasz tego, bo... byłeś bardzo chory. Nie mogłeś się wtedy zmieniać w lisa, miałeś takie uszy jak ja i nie miałeś ogonów. Pardon zrobił coś czego nie powinien, bo kierował nim egoizm. Czyli był samolubny, myślał wtedy o sobie i o tym czego on chce. Zrobił źle, ale ty nie jesteś zły. Zmienił cię, dał ci drugie serce i tak powstał Cosiek. - mówił cicho i miękko, lecz gdzieś w końcówkach cedzonych przez zaciśnięte zęby słowach pobrzmiewał gniew i żal. - Ważniejsze jaki jesteś, niż to kim jesteś. - dodał i pochylił głowę, by spojrzeć na wirujące w kubku liście herbaty, a na jego pociągłej twarzy pojawił się delikatny, czuły uśmiech. Jeszcze jakiś czas temu, zaśmiałby się gorzko słysząc podobny tekst, ale Demon przekonał go, że jest tak jak właśnie powiedział.
    - Nie myśl o tym tyle, bo cię zjedzą motyle. Idziesz ze mną nalać wody do wanny, hmm? - mruknął zachęcająco i kiwnął głową w kierunku łazienki, po czym bez słowa poszedł do niej popijając herbatę.
    Może chociaż mały nauczy się czytać...
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 11 Grudzień 2018, 20:11     

    Taktyka chyba nie zadziałała, bo mężczyzna straszliwie się skrzywił. - Usługi? - Zapytał ciekawy co to i jak to zdobyć by dostać jedzenie. Nie zrozumiał zbyt wiele z wywodu Cienia.
    Skwapliwie chwycił kawał mięsa i powąchał. Pachniał wspaniale. Wsunął kawałek do ust i trzymając zębami oderwał część mimo, że już czuł że coś jest nie tak. Suszonka smakowała niemal tak samo jak wcześniej banany, przeraźliwie słodko. Nie przeszkadzałoby mu to tak bardzo gdyby nie wiedział, że nie powinno. W zasadzie lubił słodki smak, ale teraz go zaniepokoił. Odłożył owoce koło siebie i wypluł na rękę to co miał w buzi. Powąchał nieufnie lekko przeżute włókna. Pachniały mięsem troszkę intensywniej niż otrzymany kawałek. Ale dlaczego smakowały inaczej? Do tej pory jeszcze nie spotkał się z zepsutą padliną, która pachniała lepiej niż smakowała. - Mięso źle! - Krzyknął do Gawaina wciskając mu w ręce trujące jedzenie i rzucił się szukać innych lisów. Niestety nie zdążył i zobaczył jak wylizują ziemię w poszukiwaniu wszystkich okruszków jakie mogły na nią spaść. Pozostawało mieć nadzieję, że nic im nie będzie.
    Głodny czekał na obiecany napój. Ciekawe czemu będzie bardziej kolorowa i po co. - Gawain, Cień, Nie-Lis, Władcę Naparów. - Wymamrotał do siebie próbując zapamiętać kolejne imię mężczyzny. - Cosiek widzieć kiedy chce! Kąpać źle! - Po raz kolejny spróbował się przeciwstawić kąpieli, jednak nie było słychać przekonania w jego głosie.
    Już otwierał usta, żeby powiedzieć, że jest lisem a nie chłopcem, ale Gawain go ubiegł. - Cosiek ma serce Furor? Jak Furor żyć bez serce? - Możliwe, że to dlatego tak dobrze się dogadywał z Bestią. - Wielkie serce? Dobrze, tak? - Nie za bardzo jeszcze rozumiał anatomię, czy choćby kwestie zdrowotne, ale chyba dobrze jest mieć wielkie serce. Sarny też takie mają i są bardzo szybkie, a do tego rosną gigantyczne. Cosiek kiedyś też taki będzie!
    Chwycił kubek i bardzo ostrożnie upił łyk, nie chciał się poparzyć. Napój był słodki mimo, że Cień chyba nie dosypywał do niego cukru. Zwalił to na niebieskie płatki, których jeszcze nigdy nie próbował. - Cosiek nie był człowiek. - Zaprzeczył niedorzecznej teorii. - Nie być lis choroba? - Na świecie musiało istnieć bardzo dużo chorych na nielisiozę dwunożnych. Cośkowi trochę było ich żal, ale może kiedyś uda mu się znaleźć odpowiednią samicę i ją wyleczyć. Tylko musi się jeszcze dużo nauczyć o ciele i w ogóle. Nauka mówienia i czytania nagle wydała mu się sensowna.
    - Cosiek to Cosiek. - Powiedział wpatrzony w uśmiechniętego rudzielca. - Być Cosiek dobrze. - Upił jeszcze trochę herbaty.
    Niechętnie poszedł do łazienki. Perspektywa kąpieli zbytnio go nie cieszyła, ale zabawa mogła być przednia. No i może uda się zwinąć trochę mydła na śniadanie. Ono chyba nie może się zepsuć.

    Halloweenowy psikus 2/6
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 12 Grudzień 2018, 20:57     

    - Usługa, to jak coś dla kogoś robisz. Mogę dać ci suchą herbatę i wodę albo zrobić ci herbaty. To duża różnica. - odparł i pogrążył się na moment w myślach. - Ej, co ty robisz? - patrzył jak mały wypluwa kęs na swoją dłoń. - Jak to złe? - wziął od niego mięso i sam oderwał malutki kawałeczek, by umieścić go na języku. Smakowało jak mięso. Nie wyczuwał niczego dziwnego. Sam również wypluł mięso, choć nie dlatego, że było z nim coś nie tak. Wyrzucił na wpół przerzuty kawał Cośka i opłukał dłonie, licząc ile godzin temu dziecko zjadło jakiś porządniejszy posiłek.
    Gawain parsknął śmiechem. - Kogitsune, to był tylko żart. Nazywam się Gawain Keer i tyle w temacie. - pogładził go między uszami, po czym skarcił się za to w myślach. Lisie uszy musiały mieć w sobie jakiś magnetyzm. Jak to inaczej wytłumaczyć?
    - Ta, ta. Ja wiem, że ty wiesz, ale ja wiem lepiej rzeczy, o których Cosiek nie wie. - przedrzeźniał chłopczyka i mieszał mu w głowie. Niech teraz rozkminia kto co wie. Powodzenia. - Na przykład wiem, że kąpać dobrze, bo wtedy samice cię chcą. - burknął cicho pod nosem, udając, że te słowa nie są przeznaczone dla Kogitsune.
    Keer westchnął i docisnął palce do nasady nosa - Trzymajcie mnie. - wyszeptał z zamykając oczy, po czym szybko na powrót je otworzył. - Nie. Furor ma swoje, ale są inne bestie takie jak on. Masz podobne. - starał się wytłumaczyć. Czym prędzej musieli go wyciągnąć ze czterech ścian i pokazać ile istot chodzi po świecie. Inaczej albo będą żyli z wariatem, albo sami zwariują. - I tak, i nie. Nie wiem. Możesz czasem czuć się źle, ale gdy do niego dorośniesz, powinno być lepiej. Nie znam nikogo innego, kto miałby dwa serca. - odpowiedział niepewnie. Sam się nad tym zastanawiał, ale możliwości było kilka. I to nie było świńskie czy ludzkie serce, a serce bestii. - Byłeś. Tak samo jak byłeś lisem. - stwierdził z uporem. - Był lis i był chłopiec! - klasnął w dłonie i zostawił je złączone. -A potem stali się chłopcolisem, Cośkiem. Widać pamiętasz siebie jako lisa i tyle. - wzruszył ramionami i pociągnął nosem. Co on? Psycholog dziecięcy? - Nie jestem chory. Po prostu nie jestem lisem i nigdy nim nie byłem. Nie masz się czego bać. - powiedział już ciszej, zmęczony nie tylko ciężkim tematem, ale i samą rozmową.
    Wysokie lustro wody w wannie pokrywała gruba warstwa piany. Jej zadaniem było zajęcie uwagi Cośka na czas kąpieli. Do tego woda była przyjemnie ciepła i delikatnie pachniała kwiatami. - Pocieszę cię. Nie będziesz kąpać się w ubraniach. Postaw kubek i spróbuj wydostać się z ubrań. Jak nie będziesz umiał, to pokażę ci jak to zrobić. Chyba chcesz być samodzielny? Radzić sobie sam i rosnąć duży, hmm? - celowo go podpuszczał. - Możemy też pograć w tonie-nie-tonie. Chcesz?
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 18 Grudzień 2018, 23:49     

    Słuchał z przechyloną główką starając się zrozumieć zawiły system handlowy dwunożnych. Co ciekawe najwyraźniej działał też w stadzie, choć może w nieco okrojonej wersji.
    - Słodkie mięso źle! - Rzucił przez ramię biegnąc do lisów. Był odwrócony tyłem i zbyt zaaferowany, żeby zauważyć Gawaina próbującego jeść.
    Wyciągnął głowę w stronę ręki, głaskanie mu się podobało i nie rozumiał czemu trwało tak krótko. Nie mógł już odpamiętać nowego tytułu Cienia, to tak nie działało.
    Mózg chłopca chyba osiągnął temperaturę wrzenia, kiedy rozbierał długie zdanie na bardziej strawne kawałki. - Ja wiem. - Wskazał na Gawaina. - Ty wiesz. - Na siebie. - Ja wiem. - Palec wrócił do pokazywania Cienia. Przez chwilę jeszcze bezgłośnie to powtarzał machając rączką tam i z powrotem. Kiedy już myślał, że dotarł do sedna sprawy i chciał się dalej wykłócać usłyszał o preferencjach samic. - Jak samica wie, że chcieć jak Cosiek nie ma zapach?
    Przez chwilę patrzył zdumiony na mężczyznę, a potem spełnił jego prośbę i objął go rękami. Efekt bardziej przypominał przytulanie się, a nie trzymanie, ale chyba starczy. - Cosiek jedyny dwa serca? - Zdziwił się. - Cosiek nie był chłopiec. Cosiek nie był Furbo. Cosiek był lis i... - Na chwilę zabrakło mu słów. - Cosiek już nie lis. Cosiek dalej Cosiek. - Dokończył upierając się przy swoim. Niejasno zdawał sobie sprawę, że kiedyś nie był zdolny do tak skomplikowanych myśli, ale nie czuł w sobie nic z pozostałej dwójki. - Nie być lis nie choroba? - Drążył starając się pojąć naturę nowego świata.
    Odstawił kubek i krytycznie przyjrzał się wannie. Zabawa z pianą kusiła, ale mycie już nie bardzo. Mgliście pamiętał jak był ubierany, teraz musi to tylko zrobić na odwrót, prawda? Nakrycie głowy dość łatwo udało mu się zdjąć, ale z guzikami nie poszło już tak szybko. Pazury haczyły o materiał niemal uniemożliwiając chwycenie małych dysków i przeciągnięcie ich przez niewiele większe dziurki. Męczył się kilka minut, ale w końcu musiał zrezygnować i poprosić o pomoc.
    - Tonie-nie-tonie tak! - Zawołał wchodząc do wanny z głośnym pluskiem. Dźwięk mu się spodobał, więc wstał i znów szybko opadł do wody wywołując gigantyczną falę. Roześmiał się i wywołał jeszcze kilka takich chlapiąc dodatkowo rękami. Przestał dopiero kiedy się zadyszał. Zaskakujące jak męczące okazało się pokonywanie bariery powietrze-woda raz po raz, ale radość była tego warta.
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 19 Grudzień 2018, 22:54     

    Stanął jak wryty. Jak to słodkie? Mięso?! Przecież spróbował go dosłownie przed sekundą i było z nim wszystko w porządku. A może... O nie. - Nawet nie mówcie mi, że jest chory. - szepnął do siebie, przymykając oczy i mocno odchylając głowę do tyłu. Kurna. Kolejny. Yako, Yuki i Kogitsune. Domowy szpital. Tylko poza brakiem apetytu i niecodziennymi doznaniami smakowymi nie dostrzegł u Cośka innych objawów. Przynajmniej na razie.
    - Mamy trochę inne zwyczaje godowe. Nie wąchasz samicy, ani ona ciebie. Nie tak otwarcie. Przynajmniej tak było z tymi, które ja spotkałem. - przeciągnął powoli kciukiem po swojej brodzie. Wcześniej nie poświęcał podobnym rozmyślaniom zbyt wiele czasu, bo zwyczajnie go nie miał, ale czy Yako mógł go specjalnie obwąchiwać? Już odbyli podobną rozmowę, ale Lis i tak wiele ukrywał albo zakrywał się żartami. Cosiek był aktualnie jego najlepszym przewodnikiem po świecie widzianym z perspektywy lisa. Głównie dlatego, że chciał gadać. Co prawda jak potłuczony, ale to się wytnie.
    - Jedyny jakiego znam. Może są inni. Podobni. Powiem ci, jeśli jakiegoś znajdę. - zapewnił, bo sam był tego ciekaw. Słyszało się to i owo o Cyrkowcach, ale zwykle były to banialuki wyssane z palca. Większość albo im nie ufała, albo bała się zbliżyć. A jeśli już ktoś jakiegoś poznał, to raczej zachowywał powierzone tajemnice.
    Objął dziecko. Tak małe i lekkie ciałko. Kruche, cienkie kości skryte pod niewyćwiczonymi mięśniami. Pomyśleć, że w tym momencie Kogitsunemaru był jego słabym punktem. Jednym z dwóch jakie w ogóle posiadał. Tym bardziej zastanawiało go, czy potrzeba chronienia tego co ważne, nie jest przypadkiem egoistycznym chronieniem samego siebie. - Tak, Cosiek to Cosiek. - zgodził się z nim, mając nadzieję, że mały przestanie drążyć temat na jakiś czas. Na kompleksy i zmartwienia przyjdzie jeszcze czas, gdy trzeba będzie go wykopać z gniazda. Gdy ma się prawie sześćdziesiątkę na karku, a w perspektywie szansę na kilkakrotnie więcej, nie powziąłby zamiaru trzymania dorosłego wychowanka pod swoim dachem przez kolejne stulecie. To była raczej domena Upiornych, dla których potomek był celem, inwestycją i zabezpieczeniem. - Nie. To nic dziwnego. Jest wiele ras, które nie są lisami. Są Cienie, takie jak ja, które jedzą sny. Są Marionetki, jak pani, która sprzedała nam piłki i Pana Pingwina. Nie widziałeś jeszcze wielu innych, ale to potem, na dobranoc. - odparł stanowczo.
    Gdy jego mała, zlisiona kopia próbowała się rozebrać, zdjął koszulę i umył zęby. Z chęcią ogoliłby się jeszcze, ale brzdąc został pokonany przez guziki, a ranie na brodzie było daleko do blizny. Przyklęknął przy chłopcu i sprawnie mu wszystko porozpinał. Ledwo zdążył wyciągnąć drobne ręce i nogi z ubrań, bo Cosiek wyrwał do przodu i już był w wannie. I ochlapał go. I Furor zaczął ujadać i piszczeć pod drzwiami, bo też chciał się bawić. Dziecku zabronisz? - Heh. Nicpoń. - sięgnął po ręcznik i obtarł twarz. - Dobra. Dziś ty wybierasz co tonie. Możesz wskazać przedmiot... rzecz, a ja wrzucę ją do wody, gdy powiesz mi, czy tonie, czy nie tonie. - mówiąc to przesunął drzwiczki szafek, ukazując zawartość. A czego tam nie było! Waciki, pęsety, pilniki, buteleczki, tubki, jakieś małe pakunki i puszki. Kolorowe, z napisami, przyciskami, dyfuzorami lub w różnych kształtach. Nagle jednak Keer uśmiechnął się przebiegle i sięgnął ku jednej z półek. - Prócz jednej rzeczy, którą wybieram ja. - ujął między palce sporawą, chropowatą, niebieską kulę. Obracał nią delikatnie. - To bomba kąpielowa. Jest... musująca. Sam zobacz. - rozgarnął pianę na boki, by było widać dno i ułożył kulę w wodzie. Ta zaczęła wypuszczać bąbelki, syczeć, poruszać się, czasem nawet podskakiwała oraz z każdą chwilą malała. Do tego barwiła wodę na ciemny granat, jakby uczniak wylał do niej zawartość kałamarza. Woda lekko zapachniała jagodami. - No! To wybieraj!
    _________________

     



    Poskramiacz

    Godność: Kogitsunemaru Foxkeer
    Wiek: Wygląda na 6 lat
    Rasa: Cyrkowiec
    Wzrost / waga: 110 cm/ 16 kg
    Aktualny ubiór: na głowie kaszkiet z wystającą parą lisich uszu, biała koszula wciśnięta w ciemne rybaczki z grubego materiału, wszystko w miarę luźne
    Znaki szczególne: Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
    Pod ręką: .
    Bestia: Magiczny Kapeluterek
    Dołączyła: 31 Gru 2017
    Posty: 95
    Wysłany: 22 Grudzień 2018, 02:41     

    - Gawain powie. - Upewnił się, że Cień wypełni obietnicę. Kto wie, może tym kimś okaże się ktoś przydatny na kompana.
    Wtulił się mocniej czując jak mężczyzna odwzajemnia uścisk. Najwyraźniej postąpił odpowiednio chociaż nie wiedział czego się po nim oczekuje. Nie zadawał więcej pytań. Przynajmniej na razie, miał wiele do przemyślenia.
    Myślenie jednak mogło zaczekać, nie ucieknie, teraz miał ważniejszą sprawę do załatwienia. Był głodny, a całe jedzenie było chyba zepsute. Będzie trzeba upolować coś świeżego. Skinął głową na wiadomość, że musi jeszcze zaczekać. Nie spieszyło mu się do poznawania nowych ras, już i tak posiadł zbyt wiele informacji by sobie z nimi poradzić.
    O łowach niestety nie było na razie mowy, bo wylądował w wannie. Już miał wskazać na tajemniczy cylindryczny i niebieski pomimo swojej przezroczystości przedmiot, kiedy Gawain zmienił reguły gry. Nachylił się, żeby lepiej widzieć co robi rudzielec, ale za chwilę odskoczył do tyłu rozchlapując jeszcze więcej wody. Fontanna bąbelków na początku go przestraszyła. Przez chwilę obserwował rozwój wypadków ze swojego końca wanny, ale ciekawość zwyciężyła. Chłopiec ostrożnie wsunął rękę do ciemniejącej wody i wymacał kulę, wydawała się kurczyć i kruszyć. Bąbelki niemal łaskotały dłoń, ale było to przyjemne uczucie. Wypuścił przedmiot i gapił się na niego dopóki całkiem nie zamienił się w powietrze i ciemną, jagodową wodę. Miał wrażenie, że siedzi w owocowym soku.
    Po kolei wskazywał butelki różnych kształtów i kolorów zastanawiając się jaka będzie między nimi różnica. Te pełniejsze tonęły, a mniej wypełnione czasem pływały, a czasem nie. - Czemu tonie, a to nie? - Zapytał wskazując na butelki frapujące go swoim zachowaniem.
    _________________
     



    Dręczyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Gawain Keer
    Wiek: Wygląda na około 30 lat.
    Rasa: Cień
    Lubi: Śliwkową nalewkę, fiolet
    Nie lubi: Gotować, ślimaków, niespodzianek
    Wzrost / waga: 183 cm / 76 kg
    Aktualny ubiór: Czarna koszula, czarne spodnie, czarne sztyblety, połówka Blaszki + medalion z puklem włosów Yako (w kieszeni): https://i.imgur.com/xOQrcNC.jpg//
    Znaki szczególne: Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki
    Zawód: Najemnik do prac wszelakich, zielarz
    Pod ręką: klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze
    Broń: Sztylet, kusza
    Bestia: Furor (Furbo), Kapeluterek
    Nagrody: Blaszka Zmartwienia
    Stan zdrowia: Zszargane nerwy
    SPECJALNE: Administrator Pomocniczy, Moderator
    Dołączyła: 09 Paź 2016
    Posty: 586
    Wysłany: 22 Grudzień 2018, 18:56     

    Skinął głową. Oczywiście, że powie. Sam pragnął wiedzieć więcej.
    Dzieciak przyzwyczajał się do niego. Coraz ufniej podchodził, coraz mniej poleceń kwestionował. Gawain również, lecz póki co, chyba nie zauważył jak bardzo się otworzył, odkąd Cosiek wkroczył w jego życie.
    Cień obserwował swojego drugorzędnego żywiciela i jego poczynania. Przy nim czuł się ważny, chciał pokazać mu wielki, szeroki świat. Stał się doradcą i przewodnikiem. Brakowało mu tego uczucia przy znudzonym Yako, któremu zaimponowanie graniczyło z cudem. Dlatego z delikatnym uśmiechem spoglądał jak mała rączka próbuje wymacać rozpuszczającą się bombę kąpielową, a potem ją wypuścić.
    Podawał chłopcu buteleczki z olejkami. Były porządnie zakorkowane, więc woda w żaden sposób nie zagrażała zawartości ukrytej w ciemnym szkle.
    - Bo niektóre są wypełnione olejkiem, a inne nie. Są zbyt ciężkie, by woda mogła je wyprzeć. Te puste pływają, bo mają w środku powietrze. Jest lżejsze od wody, więc ją pokonuje. Tak jak bąbelki, zawsze wędrują do góry. Kształt też ma znaczenie. Ta tonie bardziej, bo jest zwężona. Musi zanurzyć się bardziej, rozsunąć więcej wody na boki. Ta okrąglutka nie ma z tym problemu, bo jest szeroka. - starał się wytłumaczyć zawiłości fizyki w prosty i przystępny sposób. - Zrozumiesz lepiej jak nauczysz się pływać jako chłopiec. - odgarnął mokre włosy z drobnej twarzyczki i zaczął myć Kogitsune. Tym razem ostrzegł go, by zamknął oczy i poinstruował, kiedy może je otworzyć. Potem niestety kąpiel musiała dobiec końca. Wysuszeni i przebrani byli gotowi do powrotu do Norki. Cień wytarł łazienkę, posprzątał w pracowni i znalazł sznurek na Furora. Choć miał uprząż, sama smycz została przecież przegryziona. Yuki i jego starszy kolega nie kryli entuzjazmu. Poza tym na zewnątrz była woda, a nic tak jak ona nie ucieszy Furbo.
    Keer opuścił pogrążone w ciemności i ciszy mieszkanie w towarzystwie wesołej gromadki. Wcisnął Cośkowi tosty i bezy przygotowane przez Lusiana i powiódł ich zakrętami Mrocznych Zaułków.
    Okolica wyglądała dziś inaczej. Purpurowe mgły były wyjątkowo wysokie i gęste. Można było kroić je nożem. Im dłużej szli tym mniej widział, aż w końcu wyciągając ręce przed siebie tracił z oczu własne palce. Nawet nimi zamachał, chcąc sprawdzić, czy faktycznie jest tak jednolita, kiedy poczuł mocne szarpnięcie. Gwałtownie pociągnięty wprzód wywrócił się na chłodny bruk, ale przecież nikogo obcego wokół nie było! Nawet nie poczuł niczyich dłoni zaciskających się wokół jego nadgarstków. "Po prostu" go pociągnęło.
    Z mocno bijącym sercem i przyspieszonym oddechem powoli wstał nasłuchując i rozglądając się na boki. Mgła jakby zrzedła, obniżyła się. Obejrzał się przez ramię. Byli w komplecie.
    - Do-dobra. Chodźmy dalej. Nie ma czasu do stracenia. - sięgnął po upuszczony sznurek, gdy spod jego dłoni wydostała się lśniąca, purpurowa smuga. Przeskoczyła po włóknach pozostawiając za sobą skostniałą, przeźroczystą strukturę, idealnie odwzorowującą materiał. Sznurek zupełnie zesztywniał. Początkowo Keer sądził, że to lód, jednak nie był chłodny. - Co do ch.. - w porę ugryzł się w język i szarpnął ręką, by uwolnić dłoń. Próba zakończyła się fiaskiem i został z kawałkiem sterczącej pozostałości sznurka. Musiał rozbić go o bruk, przy czym dotknięcie kostki również nie okazało się dobrym pomysłem. Kamień zalśnił i stopniowo zmienił się w fioletowy, krystaliczny materiał. - Cosiek. Dziś ty musisz poprowadzić Furora i Yukiego. I nie dotykaj mnie. Nie wiem co się dzieje i czy na żywych też to działa. Chyba nie chcesz się zamienić w to? - wskazał na bryłę u swoich stóp i przygryzł dolną wargę, zawieszając wzrok na swych dłoniach. Stał się pieprzonym Midasem! Z tym, że to nie było złoto i wcale nie prosił o podobny dar. Oby dało się to wyleczyć.
    - Chodźmy. Trzymaj się z dala od mgły, dobra? - dodał jeszcze posępnie i ruszył przed siebie. Co chwila popędzał grupę i przyspieszał kroku, dopóki nie opuścili Mrocznych Zaułków.

    Halloweenowy psikus 1/6

    Z/T x2
    _________________

    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 9