• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Karczma Lalek
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ryu
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Październik 2016, 23:49   

    Ryu przyjął do wiadomości informacji o ulubionym słodyczu kotki. Nie spodziewał się natomiast zapytania o to samo, co tak naprawdę nie było dziwne jak teraz o tym myślał. Zazwyczaj po odpowiedzeniu na pytanie zadaje się takie samo, przynajmniej podczas pierwszego spotkania między nieznajomymi. Dla chłopaka wybór ulubionej przekąski był rzeczą niezwykle trudną, biorąc pod uwagę jego zamiłowanie do wszelkich rzeczy słodkich. Zaczął gdybać chcąc odpowiedzieć na zadane pytanie i nieświadomie mówił na głos o swoich wszystkich przemyśleniach.
    -Hmm.... Czekolada faktycznie jest jednym ze smaczniejszych słodkości. Szczególnie biała, chociaż mogę tak sądzić przez to, iż zdecydowanie częściej jadałem mleczną. Gorzkiej natomiast nie zdzierżę. Jak to można czekoladą nazwać? Smak też ma mało istotne znaczenie, tak długo jak nie wymyślą jakichś głupich mieszanek. Nawet nie chcę sobie wyobrażać. Z drugiej strony też pysznymi słodyczami są cukierki, chociaż w tych wybór smaku jest zdecydowanie większy niż w poprzednim przypadku. Szczególnie te, które we wnętrzu mają rozpływające się w ustach nadzienie. Takie są najlepsze. Wyrównują też tym, że są bardziej na drogę. Właściwie to na upartego tak samo czekolada. Lizaki to właściwie cukierki na patyku, który w magiczny sposób dodaje im... uroku? Żelki też są spoko, ale to nadal nie ten poziom. Nie można też zapomnieć o cudzie jakim są lody. Na ciepłe dni nie znajdziesz nic lepszego. Osobiście preferuje jakieś cytrusowe smaki, a najmniej czekoladowy. Czekolada powinna zostać czekoladą i kropka. Reszta właściwie albo jest podobna, albo nie dorasta im do pięt. - i w ten sposób dachowiec zakończył swój monolog będąc jak na autopilocie. Seria mrugnięć przywróciła go do świata żywych i spojrzał na reakcję Violet, na jego... bezsensowną paplaninę? Podrapał się wolną ręką z tyłu głowy i odwrócił wzrok od kotki, nagle uważając pień drzewa za niesamowicie ciekawy.
    - Przepraszam. Poniosło mnie. - odpowiedział po paru sekundach, w końcu przełamując barierę swojego zawstydzenia. Wzruszył ramionami, jakby poddając się nad swoim uczynkiem. Wziął większy łyk trunku w nadziei, że coś pomoże i wrócił wzrokiem do swojej kompanki.
    - Można powiedzieć, że zależy to od mojej ochoty. Jak mam dostęp do każdego to ciężko wybrać ulubione.
    Młody chłopak ucieszył się, kiedy krótka oraz niekomfortowa chwila została przerwana przez historię mówiącą o niedawnych wydarzeniach jakich Violet była uczestnikiem. Brak szansy na odpowiedź, może dał nutkę irytacji do jego postury, ale minęła ona równie szybko co się pojawiła. Zastąpiona została ciekawością, która zdecydowanie górowała tego dnia w umyśle Kuroneko. Historia była rodem z filmów Science Fiction, które występowały w Świecie Ludzi. Istotny był też fakt, iż ich życie to było czyste fantasy, o czym Ryu najwidoczniej zapomniał. Uważnie wsłuchiwał się w każde słowo wypowiedziane przez kotkę i jednocześnie starał się to wszystko przetworzyć. Po zakończeniu historii miał tylko jedno słowo do powiedzenia.
    - Wow. - było tym niezwykle inteligentnym stwierdzeniem na poziomie dziewiętnastolatka. Zajęło mu to jeszcze parę chwil na pozbieranie myśli o całej sytuacji nim mógł się wypowiedzieć.
    - Co prawda przygody nie są mi bardzo obce, ale pierwszy raz słyszę o czymś tak... emocjonującym. Z mojego punktu widzenia takie coś brzmi jak dobra zabawa. Tak długo jak się zna jej wynik, w tym sensie... - powiedział na ten temat co myślał, chociaż nie było to wiele.
    - Pewnie byłaś trochę przerażona, co? - zapytał/narzucił bezpodstawnie. Takie rzeczy na pewno nie przydarzają się na co dzień, a możliwość śmierci jest dla wielu osób czymś czego należy się bać. Oczywiście są wyjątki, których je rzadko. Ryu odwinął swój ogon z gałęzi i położył jego końcówkę na nie zajętej trzymaniem piwa, dłoni Violet. Nie wiadomo skąd, nie wiadomo kiedy Kuroneko wyrobił taki nawyk, kiedy chciał kogoś pocieszyć i powiedzieć takie ciche "rozumiem". Jedynym co go jeszcze zastanawiało, to czy kotka była po prostu otwarta czy może trunek, który otrzymała robił swoje. Miał nadzieję, że to wcześniejsze bo ostatni łyk, który zrobiła nie był jakiś mały. Osobiście miał dosyć twardą głowę, pewnie po ojcu.
    Patrząc na wianek, który Violet musiała wytworzyć przy pomocy swojej mocy, przypomniał sobie o celu jego wcześniejszego pytania. Wyjął z sakiewki 10 złotych monet i przygotował się do użycia swojej mocy. Skoncentrował się i po małym błyśnięciu fioletowego światła, wcześniejsze pieniążki zamieniły się w mleczną czekoladę.
    - Proszę. Na pocieszenie. - powiedział z szczerym uśmieszkiem. Miał tylko nadzieję, że będzie smakowała. Nie znał standardów w jakich jego kompanka jadała, ale dla niego lizak z 2 złotych monet był czymś ponadprzeciętnie smacznym.
    -Wiem! - wykrzyknął Ryu wystraszając kruka, który siedział na gałęzi - Jak wdzięczność za opowiedzenie swojej historii spełnię jedno twoje życzenie. - oznajmił z entuzjazmem, który wręcz umożliwiał zobaczenie błysku w jego świecących się fioletowych oczach. Niby genialny plan, ale Kuroneko nie pomyślał jaki on może mieć skutki. Dopiero po czasie, zdał sobie sprawę, iż na niektóre rzeczy nie ma wpływu. Nie zauważył też faktu, że jego lenistwo zaprzeczało samemu pomysłowi.
    Violet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Październik 2016, 11:27   

    - To brzmi jak fikcja, nawet jak na nasze realia, co nie? - zaśmiała się widząc pierwszą reakcję chłopaka.
    Fakt, z początku to była przyjemna przygoda. Jednak gdy rzeczy się nieco… Skomplikowały.
    - A jak się nie bać w takie sytuacji? Pomijając, że bardziej bałam się o towarzyszy niż o siebie. I było lekko, no dopóki ta lalka nie próbowała nas zabić, potem arcyksiążęcy nas złapać, swoją drogą chyba myślą, że się zabiliśmy, ale wolałabym na razie żadnemu w drogę nie wejść, a na samym końcu portal, który chętnie wsunie cię na podwieczorek. Ale nie zaprzeczam było fajnie. Choć jak na razie wolałabym urlop od tak fascynujących przeżyć.
    Violet doceniła gest chłopaka mający ją pocieszyć, a z drugiej strony nieco zabolał przypominając jej o niewyjaśnionym braku własnego ogona. Mimo wszystko czuła się nieco weselsza przy Ryu i mniej pochmurna niż była kilka chwil temu.
    Nagle Dachowiec wyciągnął monety, oczywiście pierwsza myśl jaka przyszła kotce do głowy była dość absurdalna, bowiem przypuszczała ona, że Ryu zapłaci jej aby sobie poszła albo już się zamknęła. Ku jej zdziwieniu pieniądze zamieniły się w czekoladę, którą następnie otrzymała. Podziękowała zdziwiona i nawet jej nie łamiąc zaczęła ją jeść niczym batonika. Gdyby miała ogon zapewne merdałaby nim na boki, ale niestety tej części ciała bozia jej poskąpiła. Jeszcze bardziej zaskoczył ją swoją propozycją.
    - Moje jedno życzenie? Hmmm, ale czego mogłabym sobie życzyć, pomyślmy…
    Przez głowę przechodziły jej mniej i bardziej głupie pomysły. “Poprosić go o mieszkanie… Nie no przesadzam… To może coś bardziej prostego, jak nowy flet…? Nieee, nadal serduszko mi płacze po stracie tego od Ella, nie mogę wziąć nowego ot tak. O już wiem!”
    - Kup mi nową sukienkę! - rzuciła jakby jej pomysł był najgenialniejszym na świecie - mam nadzieję, że nie żądam za dużo? - chciała się upewnić.

    /Ryu wybacz, że musiałeś tyle czekać w dodatku na tak krótkiego posta, brak weny na Violet robi swoje
    Ryu
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 29 Październik 2016, 23:46   

    - Szczerze powiedziawszy to tak. A to coś oznacza. - odpowiedział lekko śmiejąc się pod nosem. Takie rzeczy to w końcu niecodzienność. Biorąc pod uwagę, że realia w który się znajdują, są dalekie od normalnych, to jak daleko musiało się znajdować to wydarzenie? Chłopak nie był pewien. Bardzo prawdopodobne jest, że daleko za horyzontem widzialnym dla zwykłych istot. I tak się zdarza.
    - To dobrze o tobie świadczy jak myślałaś o innych. A co do urlopu, to się nie dziwie. Mało kto chciałby coś takiego dzień w dzień przeżywać. - odpowiedział szczerze tak myśląc. Przygody zawsze byłby mile widziane u niego, ale ograniczenia jakieś się przydają. Inaczej równie dobrze mogliby zostać szaleńcami myślącymi jedynie o zabiciu kogoś. Sam nie wiedział jak zachowałby się w takiej sytuacji. To naprawdę było ciężkie do przewidzenia.
    Kuroneko nie uważał, że zajadanie się czekoladą podczas picia trunku jest najlepszą decyzją. Cukier i alkohol z jego wiedzy często prowadziły do złych rzeczy. Miał nadzieję, że w tym przypadku tak nie będzie. Pamiętał jak raz go staruszek w zawody wpakował. Niefortunnie wcześniej zjadł sporą dawkę czekolady. Zażenowanie jakie poczuł po swoich wybrykach było nie do opisania.
    Czekał cierpliwie na życzenie. Wiedział, iż takie coś nie może być nagle podjęte. Życzenia na szybko wychodzą niesamowicie głupie i zazwyczaj nie przydatne. Chociaż dzięki temu zachowywały swoją unikatowość, a to mogło być lepsze.
    -Nie ma sprawy. Takie żądania to nic trudnego. - poinformował swoją towarzyszkę. Nie wydawał on wiele rzeczy, a zarabiał chociażby ze sprzedawania swoich słodkości. Był w stanie zafundować sukienką dla swojej kociej koleżanki. - Chcesz wyruszyć do jakiegoś sklepu teraz czy dokończyć ten zacny trunek? - zapytał żartobliwie wypowiadając się o piwie, jednocześnie unosząc rękę z kubłem do góry. Mu było obojętnie. Sam dokładnie nie pamiętał po co tu właściwie przyszedł, więc nic nie powstrzymywało go przed wyjściem z tej karczemki. Może trochę źle by się czuł z niewykorzystaniem do końca napoju, który został ciężko przygotowany. W końcu ktoś musiał się przy nim starać, tylko po to by Ryu mógł się nim nacieszyć. Zostawienie go tak nie byłoby sprawiedliwe.
    -Więc... Violet-san, opowiedz mi o sobie. Jeśli nie masz nic przeciwko rzecz jasna. - powiedział do swojej kompanki w piciu. Miał problem w znalezieniu jakiegoś wspólnego tematu, a przecież o pogodzie nie będą rozmawiać. Miał nadzieję, że jeśli lepiej pozna kocice to znajdzie ciekawy temat do rozmowy. Tak to zazwyczaj działało. Poza tym był gotowy opowiedzieć o sobie. W końcu nie miał wiele do wyznania.

    //Nie ma sprawy. Osobiście w pisaniu jestem jeszcze świerzaczkiem, więc nie odczułem wielkiego braku weny. Ale wiem, że pisanie z przymusu wychodzi beznadzieje i nie da się nim cieszyć, więc nie śpiesz się, a jak wróci ci wena odpisz ;)
    Violet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Luty 2017, 22:04   

    Violet speszyła się nieco. To piwo mające zaledwie jakieś 5% (chociaż dla kotki aż 5%), mocno uderzyło jej do głowy. Nie przypuszczała, że sama podbije do kogoś obcego i zacznie mu opowiadać o tej szalonej przygodzie. Dopiero co oddzieliła się od swoich towarzyszy, a już tak desperacko pragnęła jakiś kontaktów? Mało tego, jeszcze była czelna poprosić nowo poznanego Ryu o zakup sukienki. Jak mogła być tak bezczelna?
    Postanowiła zrobić taktyczny odwrót.
    - Wybacz, muszę iść do toalety - opuściła kompana, pod tą głupią wymówką.
    Zostawiła do połowy wypite piwo na gałęzi, w miarę stabilnej pozycji, a następnie za sprawą zwinnego skoku szybko znalazła się na ziemi, czego natychmiast pożałowała ze względu na ranną nogę, choć postarała się nie dać po sobie tego poznać.
    Gdy tylko zniknęła w środku karczmy i upewniła się, że Ryu już jej nie widzi, przybrała postać kota i szybko umknęła z lokalu.
    “Tylko co dalej?”
    Właściwie marzyła jej się kąpiel. Mogłaby udać się nad jakieś jeziorko, ale wolała skorzystać z cywilizowanych sposób. A że nie widziało jej się włamywać do czyjegoś domu, postanowiła udać się do Zoe, która w końcu podzieliła się z nią adresem i na pewno pozwoli poturbowanej Violet bez dachu nad głową skorzystać z wanny.
    Przypomniała sobie gdzie mieszkała Lunatyczka i szybko wykalkulowała, że z przerwą na drzemkę powinna dotrzeć tam nad ranem.
    [zt]




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 6 Wrzesień 2018, 17:35   

    Chociaż droga do Kliniki nie była trudna do odnalezienia, Zoya po drodze wstąpiła do Karczmy, by czegoś się napić. Była słaba, obolała i w nie najlepszym nastroju, lecz mimo to zdecydowała się napić tutejszego piwa. Była w końcu pełnoletnia, dodatkowo mogła przyjąć każdą postać, co ją więc miało zatrzymać?
    Przed wejściem do środka zrezygnowała jednak z mocy. Nie miała siły do jej dalszego utrzymania, dlatego w mgnieniu oka zamiast Maveta, przed budynkiem stała już niewysoka, drobniutka dziewczyna z wystającymi z pleców kikutami. Trudno, jeśli ktoś będzie zadawał pytania, zignoruje je. A może nie będzie tak źle? Skoro ma mieszkać w tym świecie, powinna się przyzwyczaić.
    Główna sala w Karczmie była umiarkowanie zapełniona. Kilku mężczyzn siedziało na środku przy kufelkach piwa i rozmawiało, co chwilę wybuchając gromkim śmiechem. W kominku palił się ogień, wesoło strzelając. Karczmarz stał przy kontuarze i z leniwym uśmiechem polerował naczynia.
    Zoya uśmiechnęła się pod nosem bo nikt nie zauważył jej przyjścia i przemknęła na bok, ku stolikowi który był na uboczu. Nie miała siły się ukrywać, ale jeśli jest możliwość, wolała pozostać niezauważona. Zajęła miejsce rozglądając się dyskretnie na boki a kiedy podszedł do niej ktoś z obsługi, poprosiła o kufel tutejszego piwa. Na szczęście nie zadawał pytań, z uśmiechem oddalił się do Kuchni.
    Zoya była drobna, dlatego kiedy zajęła miejsce, mogła siedząc majtać nogami. Kusiło ją by to zrobić, ale była pokaleczona, dlatego ograniczyła się do delikatnych ruchów nogami. Na chwilę zapomniała o sytuacji w jakiej się znalazła, było jej ciepło i ładnie tu pachniało, dlatego zadowolona, zaczęła cichutko nucić coś pod nosem. Czekała na swoje piwo za które tym razem normalnie zapłaci.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 6 Wrzesień 2018, 18:51   


    Młodzieniec, który akurat pełnił rolę kelnera, szybko uwinął się z zamówieniem i przyniósł nowo przybyłej dziewczynie kufel zimnego, spienionego piwa. Naczynie było pokryte od dołu szronem, który nie zmieniał się w wodę, póki nie opróżniło się kufla i nie wymyło go. Utrzymywało to odpowiednią temperaturę napoju.
    Postawił przed nią zamówię i odsunął się, ale nie odszedł do pracy -
    może mógłbym zaproponować panience też coś do przegryzienia? - zapytał, patrząc się na nią swoimi ciepło-zimnymi oczami. Czemu akurat takimi? Ponieważ oba były w połowie błękitne, a w połowie płomiennoczerwone. Kolory przeplatały się i w sumie nie dało się dokładnie określić gdzie który kolor się zaczyna, a gdzie kończy, ale takie już uroki Krainy Luster. Włosy też nie odstawały od oczu. W zależności jak padało na nie światło miały zupełnie inny kolor. Raz błękitne, by zaraz przejść w fiolet czy nawet żółć. Czasem mieniły się wszystkimi kolorami tęczy by stracić całkiem kolor lub przejść w czerń. Kto co tam widział, to już nie była jego sprawa. Każdy widział coś innego.
    Jeśli tylko zażyczyła sobie czegoś, skinął jej głową i znów zniknął na zapleczu by przygotować zamówienie, na które na pewno nie będzie musiała zbyt długo czekać.
    _________________





    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 6 Wrzesień 2018, 19:16   

    Jej nucenie przerwał Kelner, który właśnie przyniósł piwo. Postawił kufel na stole, tuż przed dziewczyną i najwyraźniej nie zamierzał odejść. Może właśnie teraz należało zapłacić?
    Zoya speszyła się mocno a na jej twarzy pojawił się rumieniec. Pochyliła się lekko przez co fala blond włosów zakryła jej twarz. Uciekła gdzieś wzrokiem, bo nie mogła długo patrzeć na twarz młodzieńca. Zwłaszcza, że miała dziwne oczy. A jakie on miał oczy! W połowie czerwone, w połowie niebieskie. Jego włosy też zdawały się mienić kolorami. Gdyby nie to, że była tak zawstydzona, pewnie pozwoliłaby sobie na kontakt wzrokowy. Nie miała sił na użycie mocy... Szkoda, że nie wysiliła się przed wejściem na jakiś ciekawszy, bardziej kobiecy wygląd. Może wtedy byłoby jej łatwiej?
    Wyjęła z kieszeni pieniądze które dał jej wcześniej Mavet i ukradkiem, pod stołem, szybko je przeliczyła. Widziała przy kontuarze cennik i była świadoma ile zapłaci za piwo. Nie przewidziała jednak, że Kelner zaproponuje jej coś więcej.
    Podniosła na niego wzrok i zaraz szybko uciekła nim w bok. Rumieńce na policzkach paliły, rozgrzewając rany i sprawiając, że zaczęły piec. Dziewczyna potrząsnęła burzą włosów.
    - Spa... Dziękuję, tylko piwo. - powiedziała cicho - W tej chwili nie stać mnie na nic więcej. - dodała niby do siebie. Odruchowo schowała pieniądze do kieszeni, jeszcze będzie czas by zapłacić.
    Jej za duży bury sweter wyglądał nieciekawie na tle tych wszystkich kolorów, ale co mogła poradzić? Kiedyś lubiła się stroić... spacerowała między Naukowcami i chwaliła się ubraniami które sprowadzał jej ojciec. Komplementy sypały się, zawsze wypowiadane przez życzliwe jej osoby. Tylko... tylko Jurij nigdy nie powiedział jej nic miłego chociaż... czy nazwanie jej przed śmiercią 'Ukochaną' nie można zaliczyć do komplementów?
    Dziewczyna uśmiechnęła się speszona myślami i niezręczną sytuacją. Żeby zająć czymś ręce chwyciła kufel, przysunęła go do siebie i przystawiła usta do krawędzi, z zamiarem pociągnięcia solidnego łyka.
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 6 Wrzesień 2018, 20:57   


    Widząc jak się rumieni, wyszczerzył tylko zęby pewny siebie. Widać był bardzo pewny siebie. Skinął jej tylko głową i zniknął pełnić dalej swoje obowiązki. Wygląda na to, że na razie miała spokój i na pewno teraz nie trzeba było płacić.
    Nikt nie zaczepiał Opętańca. Co jakiś czas ktoś zerkał w jej stronę, ale raczej się nie skupiał na niej zbytnio. Ot jakaś dziewucha siedzi sobie i nikomu nie zawadza. Widać jak na razie nikomu to nie przeszkadzało ani trochę.
    Zoya mogła cieszyć się chwilą spokoju, sączyć swoje piwko, na które jeszcze ją było stać. Dać odpocząć zmęczonym, obitym mięśniom co chyba nie do końca było dobrym pomysłem, ale co tam. Raz się żyje! No...tak przynajmniej mówią.
    Spokój i pozorna cisza nie trwała jednak długo bo...coś zaczęło chorobotać. Ale gdzie?! Pod stołem? Obok ławy? Pod zgrabnym tyłeczkiem blond Rosjanki? Trzeba będzie poszukać, albo po prostu zignorować, jednak chrobotanie nie ustawało, jakby chciało udowodnić, że nie jest możliwe do tego, by je po prostu ignorować.
    _________________





    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 16 Wrzesień 2018, 13:49   

    Na szczęście mężczyzna szybko się odczepił. Zoya była wdzięczna, że nie zadawał pytań. Odczekała chwilę, zanim przyniósł jej piwo i gdy to nastąpiło, podziękowała nieśmiało. Od razu przystawiła usta do kufla.
    Trunek był orzeźwiający ale zupełnie inny od piw które znała. Był słodkawy, dało się wyczuć karmel i coś jakby... dębowe drewno? Niby aromaty podobne do tych ze Świata Ludzi, a jednak intensywniejsze i bardziej wyczuwalne. Pycha! Aż nabrała ochoty by wypróbować tutejszej wódki. Może też była mocniejsza?
    Zoya siedziała sobie i piła piwo gdy nagle usłyszała dziwny dźwięk. Odstawiła kufel ostrożnie i zmarszczyła brwi. Początkowo dyskretnie, zaczęła rozglądać się na boki. Chrobotanie dochodziło... no właśnie, skąd? Rosjanka po chwili, zauważywszy, że nikt nie zwraca na nią uwagi, zaczęła już pewniej szukać źródła. Zaglądała pod stół, pod ławę, pod własny zadek, pod kufel. Nic.
    Pożałowała, że nie zamówiła niczego do jedzenia. Może okruszkami zwabiłaby to coś bliżej i mogłaby przyjrzeć się istotce. Nie bała się robactwa a była bardzo ciekawa jak bardzo różni się od tego ze Świata Ludzi.
    Podniosła dłoń i poprosiła o mały kawałek chleba. Miała jeszcze jakieś grosze w kieszeni a w razie czego, jeśli jej zabraknie, spróbuje się stąd wymknąć bez płacenia.
    Jeśli dostała zamówienie, podziękowała, odczekała chwilę po czym zaczęła miętosić chleb w dłoniach. Wytworzone w ten sposób okruszki rozsypała pod swoimi nogami, na ławie, ale najwięcej na stole. Przesunęła się robiąc miejsce i oparła ręce na blacie. Na nich wsparła głowę, chcąc by w ten sposób jej oczy znalazły się jak najbliżej powierzchni na której zostawiła najwięcej przynęty.
    Była podekscytowana. Kto wie, może ich karaluchy mają... dwie głowy albo są niebieskie?
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Wrzesień 2018, 14:38   


    Chrobotanie ustało, gdy dziewczyna zaczęła się wiercić, ale tylko na chwilę, po które pojawiło się w zupełnie innym miejscu, tym razem jakby bardziej...nad nią? Ale może tylko jej się wydawało.
    Kelner szybko przyniósł jej dodatkowe zamówienie. Może nawet za szybko? Coś widać zwracało jego uwagę na dziewczynę. Gdy wracał do pracy, gdy już przyniósł jej chleb na talerzyku, co chwila zerkał na blondwłosą panienkę. Widać chyba wpadła mu w oko.
    Początkowo nic się nie działo. Po prostu Rosjanka, wzięła i naśmieciła pod stołem, jakby była u siebie. Do tego chrobotanie ustało całkowicie. Jednak gdy blondyna zaczynała się już poddawać i spojrzałaby na stół, zobaczyłaby, że zaraz za kuflem...coś się rusza! Było to maleńkie zwierzątko o dużych oczach i uszach. Niuchało nieufnie i powoli podkradało okruszki. Gdy tylko widziało większy ruch, odskakiwał, prawie jakby....chciało odlecieć? Ale przecież to tylko mała myszka....one nie potrafią latać! Prawda?
    _________________





    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 16 Wrzesień 2018, 17:22   

    Kelner bardzo szybko przyniósł chleb. Trochę za szybko jak na jej gust, ale z drugiej strony będzie mogła szybciutko odkryć co tak chrobocze. Brzmiało jak owad, ale czym mogło być?
    Facet przyglądał się jej, czuła na sobie jego wzrok. Spojrzała w jego stronę i speszyła się mocno, bo patrzył akurat w jej stronę. Jej policzki zaczerwieniły się mocno.
    Zmarszczyła brwi i pokazała mu język. Może wtedy się odczepi. A że wyglądała przy tym straszliwie uroczo... Cóż, zamiar był taki by dał jej spokój. Co on sobie pomyśli - jego sprawa.
    Chrobotanie co chwilę ustawało i Zoya rozglądała się skąd mogłoby dochodzić. W pewnej chwili usłyszała je nad sobą. Podniosła wzrok ale nic nie dojrzała, może to jakiś latający owad?
    Jej ciekawość wzrosła, dziewczyna miała ochotę wywrócić stół i szukać, szukać, szukać!
    Naśmieciła, ale nie przejmowała się tym wcale. Nie patrzyła też na Kelnera który wydawał się jej być zbyt nią zainteresowany. Nigdy nie uważała się za ślicznotkę, chociaż Naukowcy niejednokrotnie jej to powtarzali.
    Oparła się o stół i nasłuchiwała. Skupiła się całkowicie na chrupaniu by zlokalizować skąd dochodzi. Nagle... ucichło.
    Zoya podniosła się powoli i rozejrzała zdumiona. O nieee... Nie udało jej się? Owad uciekł? Blyat! Dziewczyna westchnęła zrezygnowana i już miała zacząć zbierać okruszki ze stołu gdy zauważyła za kuflem ruch. Zamrugała, bo chyba coś jej się przywidziało. Pochyliła się powoli nad stołem i wtedy...
    Wtedy zauważyła źródło chrobotania! Na blacie siedziała malusieńka myszka. Miała ogromne uszka a w łapkach trzymała okruszek. Była maleńka ale jakże urodziwa!
    Zoya prawie pisnęła z zachwytu. Jej oczy rozszerzyły się gdy ujrzała maleństwo. Powolnym ruchem, by nie spłoszyć stworzonka, popchnęła okruszki znajdujące się blisko niej, bliżej myszki. Bała się wziąć głośniejszy, głębszy oddech by nie wystraszyć zwierzątka. Jednocześnie gdyby mogła, schwytałaby je by mu się przyjrzeć. A może myszka da się oswoić?
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 16 Wrzesień 2018, 18:02   


    Kelner zaśmiał się tylko na języczek dziewczyny ale szybko został ogarnięty, prawdopodobnie przez właściciela tego lokalu. Zoya mogła więc mieć jak na razie spokój z nim. Skupił się bowiem na pracy oraz w końcu na innych stolikach.
    Gdy tylko wielka łapa dwunoga się do niej zbliżyła, muszka podskoczyła i ... poleciała! Tak! Opętanej nie zdawało się. Gryzoń poleciał na deskę, która była nad głową dziewczyny i przyglądała jej się. Dopiero gdy ta cofnęła rękę, zwierzaczek znów wrócił na stół i zaczął chrupać kolejne okruszki chleba, patrząc na dziewczynę swoimi wielkimi, perełkowatymi oczami. Za każdym razem brała kawałek chlebka i lekko uciekała by na pewno nie zostać złapaną.
    Niestety nie do końca się udało. Młoda myszka, skupiona na jednym dwunogu, nie zauważyła zbliżającego się kelnera z pudełkiem, które szybko znalazło się na myszce i uwięziło ją, a ten podrapał się po głowie zakłopotany -
    bardzo przepraszamy...ostatnio ktoś zrobił nam kawał i przyniósł tutaj tycimyszki, a ta jedna się uchowała...zaraz się jej pozbędę - powiedział szybko i zaczął się zabierać, żeby pozbyć się gryzonia.
    _________________





    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 28 Wrzesień 2018, 21:02   

    Kiedy maleństwo odskoczyło i wzbiło się w powietrze, Zoya wyprostowała się zaskoczona i przetarła oczy. Czy ona dobrze widziała? A może miała omamy? Mysz poleciała!
    Dziewczyna długo przyglądała się poczynaniom zwierzątka, zastanawiając się jak to w ogóle możliwe by mysz latała na swoich uszach. Zupełnie zapomniała o tym, że znajduje się w Krainie Luster gdzie wszystko jest możliwe. Widziała już dziwnych przechodniów na ulicy, dlaczego więc dziwne zwierzęta tak ją dziwiły?
    Kelner na chwilę dał jej spokój i zajął się pracą, dlatego Rosjanka mogła pogrążyć się w obserwowaniu malucha. Co chwilę dorzucała okruszków, zwiększając ich rozmiar. Przecież chciała stworzonko nakarmić a nie tylko dać złudną nadzieję na pełny posiłek. Kiedy myszka wsuwała swoje jedzonko, dziewczyna sięgała po piwo i popijała. Jej ruchy były powolne, wszystko po to by nie wypłoszyć zwierzątka.
    W pewnym momencie, widząc jak porusza się nosek szkraba, uśmiechnęła się promiennie. Była zafascynowana istotką. Jak coś tak małego mogło dać sobie radę w tym wielkim świecie?
    Od razu przyszła jej na myśl jej własna sytuacja. Ona też była trochę jak ta mysz - mała, zagubiona, chcąca jedynie przeżyć. Kraina Luster jawiła jej się jako nieprzyjazne miejsce, nie miała tutaj nikogo... no, może oprócz Maveta.
    A może gdyby udało się... zaprzyjaźnić z myszką? Zabrać ją ze sobą i oswoić, dać dom i zadbać? Zastąpić rodzinę?
    Poskoczyła na siedzisku prawie przewracając kufel piwa, kiedy nagle na stole wylądowało pudełko. Trzymający go Kelner patrzył na nią z zakłopotaną miną.
    Złapał to maleństwo! Jak mógł być tak... brutalny! Myszka z pewnością bardzo się wystraszyła!
    Kiedy się odezwał, Zoya spojrzała na niego i zamrugała kilkukrotnie. Zaraz jednak zmarszczyła brwi i zrobiła naburmuszoną minę.
    - Nie powinien pan atakować tak znienacka. - powiedziała krzyżując ręce na piersi - Każdy powinien mieć szansę ucieczki. - dodała patrząc na pudełko.
    Zaczął się zbierać do wyjścia ze zdobyczą, niczym dumny z siebie kocur, ale dziewczyna poderwała się i złapała go za rękę.
    - Nie, proszę! Ja ją wezmę! Chcę ją wziąć! - powiedziała szybko, patrząc na niego z nadzieją o oczach. Może jeszcze jest nadzieja na uratowanie maluszka od śmierci która niechybnie czeka ją z rąk tego faceta, albo jakiegoś myszożernego stwora?
     



    Nocny Muzykant

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Różana Czarownica
    Godność: Marionette
    Wiek: 22
    Rasa: Kotek z Czarnobyla
    Lubi: Dobrą herbatkę *-*
    Wzrost / waga: 167/45
    Aktualny ubiór: Mundur SCR http://i.imgur.com/J2Yu3Yx.jpg
    Znaki szczególne: dwa lwie ogony
    Pod ręką: Drewniany flet, sztylet
    Broń: Sztylet
    Bestia: Innocenza (Luna)
    Nagrody: fiolka czaru Słoneczny Psikus (jednorazowego użytku), Bolerko Niewidko, Korale Zamiarne, Zegarmistrzowski przysmak (2szt.)
    SPECJALNE: Mistrz Gry, Strażnik spisów
    Dołączyła: 30 Maj 2015
    Posty: 805
    Wysłany: 28 Wrzesień 2018, 22:49   


    Tycimyszka chrupała sobie okruszki, jednak odskakiwała za każdym razem gdy dziewczyna się poruszyła. Robiła to jednak coraz mniej nerwowo. Odskakiwała na mniejszą odległość i szybciej wracała do jedzenia.
    Gdy nagle nastała ciemność myszka pisnęła i zaczęła się szamotać po pudełku. Słychać było jak próbuje wylecieć, ale była za malutka, żeby cokolwiek zrobić. Była naprawdę wystraszona.
    Kelner spojrzał na Zoyę niepewnie po czym skierował wzrok na bar, gdzie stał właściciel. Było widać, jak bije się z myślami. W końcu jednak westchnął -
    dobrze...ale niech pani nie mówi nic właścicielowi, że taką pani widziała oraz nie wypuszcza jej tutaj....niech pani ją weźmie daleko stąd - powiedział po czym zdenerwowany odszedł do pracy.
    Gdyby Opętaniec próbowała otworzyć pudełko, Tycimyszka od razu by uciekła i kto wie czy by wróciła, trzeba więc coś wymyślić, żeby nie stracić gryzonia i nie mieć ewentualnych problemów z właścicielem Karczmy. Może upicie myszki zadziała?
    _________________





    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 24 Październik 2018, 20:54   

    Na szczęście kelner nie upierał się nad zabraniem zwierzątka i Zoya nie musiała dłużej prosić go o pudełko. Oddał je bez ociągania, ale polecił by się stąd wynosiły. Rosjanka nie potrzebowała by powtarzał jej dwa razy co ma zrobić. Zapewniła go, że odejdzie jak tylko dopije kupione przez siebie piwo. Pozostało już go naprawdę niewiele, bo kufel był już prawie pusty, dlatego mężczyzna nie musiał się martwić.
    Kiedy tylko odszedł, Zoya westchnęła i spojrzała na pudełko. W jej głowie biło się ze sobą tyle myśli. Chciałaby wypuścić maluszka, bo biedaczek miotał się po wnętrzu tak rozpaczliwie... Z drugiej strony, nie może tego zrobić tutaj, bo zwierzach zginie a i ona dostanie lanie. Obietnic się nie łamie a ona obiecała kelnerowi, że zaraz stąd pójdzie i zabierze ze sobą myszkę.
    Co by tu zrobić? Co zrobić?
    Spojrzała na piwo i okruszki. Wpadła na dość ryzykowny pomysł, ale co miała do stracenia? Przechyliła naczynie i zamoczyła w napoju kilka większych kawałków pieczywa. Namokły szybko, dlatego Zoya nie tracąc chwili, przecisnęła pierwszy kawałek przez maleńką szczelinę, wrzucając go do zwierzaka. Zapach piwa może i nie był najprzyjemniejszy dla ludzi, ale zwierzęta, z tego co wiedziała, lubiły go. Może uda się upić myszkę i zwierzątko pójdzie spać?
    Odczekała chwilę po czym wrzuciła drugi okruszek. Co ma być to będzie.
    Dokończyła swoje piwo, zebrała okruchy by nie zostawiać po sobie bałaganu, po czym z pudełkiem w dłoniach opuściła karczmę.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,28 sekundy. Zapytań do SQL: 9