• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Nadbrzeże
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 8 Kwiecień 2018, 22:18   Nadbrzeże

    Miasto Lalek znajduje się nad rzeką. Nie jest to coś wyjątkowego, bo bardzo wiele miast, wsi i siół było zakładanych nad wodą. Rzekami, jeziorami etc.
    W samym mieście nabrzeże jest mocno zmienione. Umocnione i dostosowane do potrzeb mieszkańców. Jednak powyżej i poniżej miasta nikt się tym nie przejmował. Coś takiego to dużo roboty, a nikomu na tym nie zależało.
    Poniżej Miasta Lalek, odnosząc się do biegu rzeki, znajdowały się typowe łąki zalewowe. Niemal co roku zalewane podczas roztopów i nawet latem dość błotniste.
    Tam też był wylot kanalizacji miasta. Jej twórcy mogli pomyśleć o jakimś magicznym bądź nie oczyszczaniu, ale większość osób się nad tym nie zastanawiała specjalnie.
    Chmary komarów w tej okolicy to była norma. Wiele osób jednak wybierało tu się z własnej woli, bo to było doskonałe miejsce na ryby i raki.
    Flora była dość typowa. Trawy, trzciny, krzewinki i lepiej wytrzymujące dużą wilgoć drzewa jak wierzby, olchy czy topole. Jednak nad samą wodą były tylko pojedyncze drzewa.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 8 Kwiecień 2018, 22:29   

    Mavet szedł. Nie wiedział jak długo. Nie wiedział dokąd. Wiedział jedynie, że nie może się zatrzymać. Przed czymś uciekał...
    On nigdy nie uciekał, ale przed czymś uciekał.
    Zaczepiali go wszyscy, których zabił. Miał to gdzieś.
    Stawiał krok za krokiem. Nic nie robiło sensu. Jedynie marsz. Powolny i nierówny. Brakowało mu typowej dla niego mechanicznej precyzji i wydajności.
    Ściany ociekały krwią. Podłoga wrzeszczała z każdym krokiem.
    A on szedł.
    Szedł atakowany przez... przez sam nie wiedział co. To było dla niego coś całkiem obcego.
    Nie wiedział jak się odnieść. Wiedział, że to się nie dzieje w rzeczywistości...
    Ale było takie prawdziwe.
    Szedł aż opuścił kanały. Było jasno. Przynajmniej dla niego. Stał w świetle reflektorów. Reflektorów, za którymi kryli się Ludzie. Potwory gorsze niż on. Potwory, które zniszczyły szczęście jego Pani.
    Zrobił kolejny krok by przyszykować się do walki.
    Jego noga zapadła się w błotnistym gruncie. Poleciał do przodu. Wpadł głową w tatarak. Tatarak, który błagał o litość. Płakał i groził. Ale głównie błagał.
    Spróbował się podnieść, ale martwe ręce go szturchały i ciągnęły. Osiągnął jedynie tyle, że przesunął się pół metra.
    Zamarł w bezruchu. Nic nie działało jak powinno. Nie wiedział co zrobić. Jego Pani by wiedziała. Ona na pewno by przewidziała taką możliwość.
    To jego wina...
    jego... wina...

    Marionetka w poszarpanym płaszczu leżała w błocie nie wiedząc gdzie i dlaczego jest.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 9 Kwiecień 2018, 10:35   

    Toy absolutnie nie miała łatwego startu w Krainie Luster, chociaż niejeden mógłby stwierdzić, że o wiele łatwiejszy niż niejeden Cyrkowiec. Gdy była mała opowiadano jej o tym miejscu dlatego znała lokacje z opowiadań. Była jednak przygotowana na dość przyjazny świat o łagodnym klimacie, nie jednak miejsce gdzie będzie tak trudno zdobyć pożywienie.
    Oczywiście pomagała jej w tym moc. Dzięki temu, że przyjmowała postać napotkanych przechodniów, wcielała się w ich role, udawało jej się czasem coś dostać od zaprzyjaźnionego z tamtą osobą kramarza. Zdarzyło się raz, że jakiś pijany facet w głupim kapeluszu postawił jej obiad. Potem co prawda proponował jej wspólną noc ale szybko mu zwiała.
    Naprawdę. Ta moc była bardzo przydatna.
    Do czasu kiedy Zoya zapominała się i postanowiła otworzyć usta.
    Z imitacją głosu nie miała problemu, bo zmiennokształtność zmieniała też struny głosowe. Ale jej akcent... Cóż. Była Rosjanką po rodzicach i dorastała w towarzystwie Rosjan którzy posługiwali się tylko językiem ojczystym. I chociaż nigdy nie widziała ani Moskwy, ani Petersburga na żywo, jej język rosyjski jak i tęsknota za krajem mogłyby być wzorem dla niejednego urodzonego w Rosji człowieka!
    Gdy tylko próbowała nawiązać rozmowę zapominając, że powinna siedzieć cicho, istoty do których się zwracała zaczynały coś podejrzewać i stąd niedaleko było już do zdemaskowania. Dobrze, że szybko biegała bo bywały momenty, że było naprawdę gorąco.
    Już taki los Opętańca który język Krainy Luster zna jedynie w podstawach a i tak go mocno kaleczy swoim akcentem.

    Na nadbrzeże wybrała się by spróbować czegoś nowego a mianowicie łowienia ryb. Zrobiła sobie po drodze mocno prowizoryczną wędkę z patyka i kawałka znalezionego sznureczka i maszerowała sobie dziarsko przez podmokłe pola.
    No dobrze, nie był to luźny wypad za miasto by się zrelaksować. Zoya była potwornie głodna i ostatnim pomysłem na jaki wpadła po kilku porażkach w mieście, było właśnie złowienie ryby. Jeśli uda jej się coś złapać, rozpali ogień nad wodą i usmaży sobie rybkę.
    Na samą myśl aż jej zaburczało w brzuchu. Nie mogła się powstrzymać i zaczęła myśleć o soczystej rybie z ognia, co tylko sprawiło, że w jej ustach pojawiła się zwiększona ilość śliny a na ustach błogi uśmiech.
    I nagle potknęła się o... coś i runęła jak długa prosto w świeże błoto. Szarobrunatna, kleista, zimna maź oblepiła jej ubranie i wysmarowała całą twarz.
    Dziewczyną zaklęła głośno po rosyjsku, wyzywając siebie samą od skończonych ciamajd gdy nagle zauważyła, że wcale nie potknęła się o korzeń czy spróchniała kłodę.
    W tym błocie ktoś leżał.
    Nie myśląc wiele, doskoczyła do ktosia i spróbowała go podnieść, chociaż na cal by nie dusił się w błotnistej papce a leżał twarzą w tym syfie. Nie była pewna, czy jeszcze dycha, ale chciała mu pomóc. Może jej się to opłaci?
    - Ey, vstan'te! - próbowała go odkleić od błota szarpiąc za ramiona i ciągnąc w górę.
    Szkoda, że była taka drobniutka co przekładało się na dość śmieszną siłę.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 9 Kwiecień 2018, 16:02   

    Słyszał kroki. Słyszał teraz różne dziwne rzeczy. Większość nie istniała. Co nie przeszkadzało im by mu przeszkadzać i go nękać.
    Najgorsze były zaburzenia postrzegania. Wyrzuty sumienia to coś co go nie spotykało. O ile w ogóle jakieś sumienie miał. Mogli mu wypominać wszystko, a i tak by zrobił wszystko jeszcze raz. Wszystko dla swej Pani. Choć musiał przyznać, że nie wszystkich zabił z myślą o niej.
    Jednak kiedy został wepchnięty głębiej w rozkładające się ciało...
    Nie. Nie...
    Nie ciało. To było błoto. Wyszedł z kanałów. To było błoto.
    Tak. Jednak kiedy został wepchnięty mógł mieć pewność, że to coś było prawdziwe.
    Wszystko co widział i słyszał mimo swej realności nie było fizyczne. Nie mogło go popchnąć. Choć czuł jak go oblepia, uderza i szarpie bez żadnego efektu.
    Zemsta na narzędziu jest bezcelowa. On był narzędziem. Narzędziem, które służyło swej Pani jak najlepiej mogło.
    Fakt, że cokolwiek go wepchnęło próbowało go teraz wyciągnąć był dziwny. Nic co się pojawiało nie próbowało mu pomóc w żaden sposób.
    Nie miał też przyjaciół, tej typowej dla wielu relacji, którzy mogliby chcieć mu pomóc.
    Zaparł się tym razem porządnie i mimo ślizgania się i zapadania udało mu się podciągnąć do klęczek.
    Twarz miał solidnie ubłoconą, ale nie ukrywało to jej metalowej i raczej szpetnej natury.
    Koło niego była piękna i zafrasowana kobieta. Jego Pani.
    - Pani co Ty tutaj robisz? - powiedział wyciągając szponiastą dłoń by się przekonać, że to nie kolejne zwidy. Szybko ją jednak cofnął. Jeśli była prawdziwa mógł ją zranić. Teraz nie był w najlepszym stanie.
    Obleśne głosy szeptały mu by pchnął. By jego Pani dołączyła do swego martwego męża.
    W tej chwili żałował, że nie czuje bólu. Nie miał jak ich zagłuszyć.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 10 Kwiecień 2018, 10:53   

    Zoya w pewnej chwili poczuła jak ciało za które ciągnęła poruszyło się. Raczej wątpiła by to jej udało się go dźwignąć, o wyglądał na o wiele większego od mikrej Rosjanki... Ucieszyła się więc, bo zapewne zrobił to sam. Co oznaczało, że jeszcze żył.
    Gdy podniósł się do klęczek, puściła go i cofnęła się odrobinę. Spróbowała przetrzeć dłonią twarz aby zdjąć z niej choć trochę lodowatej mazi - udało jej się połowicznie, bo usunęła grubą warstwę ale rozmazała sobie brud na twarzy.
    Musiała wyglądać jak Siedem Nieszczęść. Była chuda i drobna, wygłodniała i ogólnie wyczerpana używaniem mocy przez pół dnia w mieście a teraz dodatkowo była jeszcze brudna. Końcówki jej jasnych włosów były całe utaplane w świństwie w które wpadła. Pocieszała się tylko tym, że nie była sama, bo ten ktoś którego chciała wyciągnąć z grzęzawiska też był ubłocony.
    Z zaciekawieniem przyglądała się jego ruchom. Albo był obolały, albo bardzo zmęczony.
    Zaburczało jej w brzuchu, więc przytknęła brudną błoń do ubłoconego materiału swojej bluzy. Rozejrzała się za swoją wędką, ale szlag ją trafił - zaginęła gdzieś w mule albo między trzcinami. Dziewczyna westchnęła tęsknie bo wyglądało na to, że będzie musiała wymyślić coś innego. Ale chyba najpierw się umyje, była nad rzeką. Znalezienie ustronnego miejsca gdzie będzie mogła zdjąć ubrania, wyprać je i się wymyć a potem w samej bieliźnie czekać aż wyschną przy ogniu chyba nie powinno być trudne, prawda?
    Odezwał się a ona drgnęła, bo w jej stronę właśnie sunęła jedna z jego dłoni. Była zakończona szponami. Zobaczyła też jego twarz...
    Szybko cofnął rękę za co właściwie była mu wdzięczna, ale jego pytanie zbiło ją z tropu. Jaka z niej Pani?
    Chwilę musiała zastanowić się nad odpowiedzią. Czy wyjawienie prawdy jej się opłaci? A może powinna siedzieć cicho?
    Cóż, jej brzuch wcale nie chciał siedzieć cicho i zaburczał, oburzony, że jeszcze nie dostarczyła mu pożywienia.
    - Hmm. Chciałam ribu złowits. - powiedziała ostrożnie dobierając słowa w ich języku - Jestem golodna. - kto wie, może ten dziwny typ ma przy sobie coś do jedzenia i za 'ratunek' zaoferuje jej wspólny posiłek?
    Przyglądała się mu i z każdą chwilą odkrywała w nim coraz ciekawsze elementy. Miał chyba maskę, bo ta twarz była dziwna. Zamiast włosów miał kable, ale równie dobrze mogła to być dziwna czapka. Ręce miały o wiele więcej stawów niż ludzkie. Pewnie to protezy.
    - Dobrze sie czujetsie, Ser? - zapytała, pochylając się by lepiej przyjrzeć się licu i odnaleźć mocowania maski do prawdziwej twarzy, której wyglądu była bardzo ciekawa.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 10 Kwiecień 2018, 15:30   

    - To niedopuszczalne. - powiedział sięgając do wewnętrznej kieszeni płaszcza gdzie znajdował się mieszek z pieniędzmi. Nie miałby z nich większego pożytku gdyby nie fakt, że wszyscy chcieli je mieć. A by je mieć byli gotowi robić różne rzeczy.
    - Pieniądze. - chciał dać jej mieszek do dłoni, ale wyśliznął się on z ubłoconych szponów. Nawet nie zauważył.
    - Maska, maska... - wiedział, że gdzieś powinien ją mieć. Miał w sumie dwie. Swoją, której używał od dawna i maskę od SCRu. Teraz nie pracował więc miał swoją. Prostą, białą i częściowo elastyczną.
    Starł z grubsza błoto z twarzy i założył maskę, a potem także poszarpany kaptur. Jego płaszcz był pocięty, głównie na plecach i ramionach. Nic nowego.
    Próbował wstać co nie było łatwe w grząskim gruncie jako, że swoje ważył. To, że wszystko wyglądało jak zasłane zwłokami w różnych stopniach rozkładu i okaleczenia nie pomagało.
    Jedynie jego Pani wyglądała normalnie.
    - Czego sobie życzysz, Pani? - powiedział już stojąc.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 10 Kwiecień 2018, 21:43   

    Kiedy ubłocony mężczyzna (bo głos miał męski) nagle wyjął zza pazuchy woreczek z pieniędzmi, dziewczyna wytrzeszczyła swoje czarno-lazurowe oczy. Nie mogła uwierzyć ani jego słowom, ani temu co właśnie zamierzał zrobić. Chciał... oddać jej wszystkie swoje pieniądze?
    Gapiła się na niego walcząc z odruchem opuszczenia szczęki na znak całkowitego zaskoczenia. Woreczek tymczasem ześliznął się z jego szponów - które pewnie były po prostu rękawicą - i upadł w błoto. Bojąc się by nie został wciągnięty przez lepką maź, chwyciła go szybko w dłonie ale... jakoś tak dziwnie było jej przyjąć go bez słowa.
    Co innego kraść, a co innego dostać pieniądze. Zoya naprawdę nie wiedziała co zrobić ani co powiedzieć. Ostatecznie jednak przypomniała sobie, że potrafi mówić i co więcej, że wypada coś powiedzieć!
    - Ja... Spasiba. Znaczy... Dziekuju, Ser. - bąknęła. Dobrze, że miała ubłoconą twarz bo dzięki temu nikt nie mógł zauważyć rumieńca.
    Toy już dawno się tak nie czuła. Obcy mężczyzna po tym jak usłyszał, że przyszła sobie złowić rybkę, podarował jej wszystkie swoje pieniądze. I zachowywał się... jakby chciał jej służyć. O co w tym wszystkim chodziło? Jakaś część niej samej wyła teraz z radości trzymając się za brzuch, a druga wyła i roniła łzy, bo dobroć jaką okazał jej ten dziwny ktoś była taka... nieoczekiwana.
    Kraina Luster od początku była dla niej nieprzyjazna bo dziewczyna musiała walczyć o przeżycie każdego dnia, a ten tutaj poleżał przez chwilę w błocie i gdy pomogła mu wstać postanowił tak po prostu dać jej mieszek.
    Obserwowała zaciekawiona jak ubiera na twarz jakąś białą maskę. Po co mu druga maska? Dlaczego zakłada kolejną na maskę którą już ma na twarzy? Bez sensu. Zaczął też poprawiać ubranie, założył kaptur... Co on do cholery?
    Gdy zauważyła, że próbuje się podnieść, doskoczyła do niego i przytrzymała, by ponownie nie upadł w błoto. Był ciężki jak cholera, ale robiła co mogła. Skoro dał jej pieniądze, musiała być dla niego miła.
    - Szto sie stało? Dlaczego ty tutaj, Ser? - zapytała podpierając go rękoma. Była o wiele niższa i zapewne wyglądali teraz śmiesznie, ale jakoś nie myślała o ewentualnych gapiach. Jeśli udało mu się stanąć na nogach w miarę stabilnie, odsunęła się by mu się przyjrzeć z tej perspektywy.
    Był... wielki i trochę przerażający, ale ona wszystko zwalała na jego głupi strój. Pewnie musiał się tak ubierać, jak jakiś robot. Może był aktorem i właśnie wyrzucili go z teatru. Innego wytłumaczenia chyba nie było.
    Kolejne pytanie znowu ją zaskoczyło. Nie była żadną panią i nikt nie zwracał się do niej w taki sposób. Nikt nie pytał, czego sobie życzy.
    Uśmiechnęła się do niego krzywo nie bardzo wiedząc, ja inaczej zareagować.
    - Może... my pajdiom zmyć z siebie to gawno? Tam, o. Do rijeki? - zaproponowała nieśmiało, niezbyt fortunnie dobierając słowa.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 11 Kwiecień 2018, 18:02   

    - To nic. - Odpowiedział. Pieniądze nie miały dla niego znaczenia. Jego Pani zrobi z nich lepszy użytek. Miał je zresztą od niej. Ona wiedziała jak sprawić by był skuteczny. Same wartości bojowe to za mało.
    Nie wiedział jak się zachować na próby podtrzymania go.
    Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś mu pomaga. W sumie to ta pomoc nic nie dawała, ale nie o to chodziło.
    - Szczur. - powiedział. Było to krótkie, zwięzłe i prawdziwe wytłumaczenie. Szkoda, że nic nie tłumaczyło komuś kto nie wiedział o co chodzi.
    Na jej propozycję tylko skinął głową. Nie robiła dla niego większego sensu.
    Co nic nie znaczyło, bo większość rzeczy chwilowo nie robiła większego sensu.
    Starał się iść po solidniejszym gruncie co było raczej niełatwe jako, że wszystko wyglądało jak wypatroszone zwłoki.
    Słyszał jęki i zawodzenia.
    Zaczynało to być męczące. Nie miał nic przeciwko nim kiedy był ich źródłem. Teraz jednak nie był.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 08:18   

    Oczywiście przyjęła pieniądze. Byłaby głupia, gdyby tego nie zrobiła. Schowała sakiewkę w wewnętrzną kieszeń bluzy i poklepała miejsce zadowolona. Przyjemnie ciążyło. Postanowiła, że nie wyda od razu wszystkich pieniędzy. Co prawda kusiło ją by go zostawić i pognać do miasta by zakupić coś do jedzenia, ale wiedziała też, że jeśli teraz się przeje, będzie ją bolał brzuch. A to nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
    Posłała mu uśmiech, po pomyślała sobie, że ten jegomość na niego zasługuje. Na pewno ciężko pracował na to złoto, a teraz tak po prostu jej wszystko oddał. Ciężko by go za to polubiła, bo nie była materialistką, ale wydał jej się być jakiś taki... bardziej przyjazny niż na początku. Jego facjata krzyczała "Spadaj!" ale zachowanie nie odstraszało jej w żadnym razie.
    Jego odpowiedź była... dziwna. Szczur? Jaki szczur? Szczur go doprowadził do tego miejsca? A może zrobił mu krzywdę albo czymś zaraził? Mimowolnie cofnęła się o krok, nie chciała niczego złapać. Już samo stanie w tym błocie było niebezpieczne a jeśli on faktycznie na coś choruje, to dziewczyna ma przechlapane.
    Zamrugała kilka razy szybko, chcąc wyłapać co miała oznaczać jego odpowiedź. Chyba jednak za słabo znała ten ich tutejszy język, by wyłapać sens. Zaczęła zastanawiać się jakiej rasy przedstawicielem jest ten typ. Miała nadzieję, że nie miał rogów bo rogatych szczerze nienawidziła za to, co zrobili jej rodzinie.
    Ponownie się do niego uśmiechnęła i odważyła się sięgnąć po jego dłoń. Łatwiej będzie im się szło jak będą trzymać się razem - jedno drugie przytrzyma w razie upadku bo grunt był dość grząski. Dotknęła delikatnie jego szponów i chwyciła za jeden, delikatnie, uważając by nie sprawić mu jeszcze większego bólu, jeśli był ranny.
    Jeśli natomiast zabrał rękę, nie naciskała by jej ją oddał, po prostu ruszyła przed siebie, w stronę rzeki.
    Gdy tylko dotarli do brzegu, Toy przykucnęła i opłukała twarz. Woda była lodowata ale było to lepsze niż uczucie zasychającego świństwa na jej skórze.
    Spod błota wyłoniła się jasna, porcelanowa cera. Woda zmyła też szarą maź z jej włosów w kolorze platynowego blondu. Pozostawała więc kwestia zmycia brudu z ciała i ubrań.
    Spojrzała w jego stronę. Odrobinę wstydziła się rozebrać przy nim dlatego zawahała się. Potrzeba oczyszczenia ciała była jednak ważniejsza.
    Pal licho. Co ma być, to będzie. Najwyżej szybko ucieknie.
    Usiadła na twardszym fragmencie ziemi i zaczęła zdejmować najpierw buty, potem legginsy i resztę ubrań. Koszulkę pod bluzą miała relatywnie czystą dlatego zdjęła ją i odłożyła na bok, obok bielizny. Musiała mieć coś w co ubierze się po kąpaniu i w czym będzie prała bluzę i legginsy.
    Cały czas obserwowała mężczyznę. Jeśli zwlekał, powiedziała by też zdjął ubrania bo przecież nie może się w nich kąpać. Materiał namaka i staje się naprawdę ciężki, a to może oznaczać pójście na dno albo porwanie przez nurt.
    Po chwili była już naga i nieudolnie starała się zakryć to co trzeba było. Nie czekając ani chwili, biegiem ruszyła do wody. Była lodowata, ale przynajmniej zakrywała jej nagość i obmywała z błota.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 19:16   

    - Oczyszczanie się w terenie jest nieefektywne. stwierdził podchodząc do rzeki. Rzeki krwi i szumowin.
    Nie zatrzymywał jej jednak. Nie miał prawa na coś takiego. To była jedyna istota dla, której warto było istnieć. Jego Twórczyni. Jego Pani.
    W mgnieniu oka wszystko wróciło do normy. Widział niebo, a więc nie był juiż pod ziemią. Stał w błotnistej ziemi i zielsku. Słyszał szum wody. Musiał wyjść z kanałów i dość do rzeki. Średnio pamiętał wszystko co się działo między początkiem a końcem tego magicznego delirium.
    Miał założoną maskę. Był na zadupiu. Po co mu była maska, której używał tylko jak musiał z kimś rozmawiać? Tak, rozmawiał z kobietą. Jego Panią. Nie. Jego Pani nigdy by się tu nie wybrała, a już na pewno nie sama.
    Obok niego leżały ubrania. Jej ubrania. Po jej zachowaniu mógł stwierdzić, że była jedną z osób, które odczuwają te całkowicie irracjolnalne odczucie zwane wstydem. Samej ideei ubrań nigdy nie negował. Były praktyczne, szczególnie dla tak delikatnych istot jak ludzie.
    Musiał przyznać, że był lekko zdziwiony. Czuła się przy nim dość komfortowo, a nawet członkowie SCRu unikali raczej jego towarzystwa. Już nie wspominając o tym, że parę razy widział jak uciekają na sam widok jego twarzy.
    Ściągnął i schował maskę. Musiał ją założyć już tutaj, bo zauważył, że smugi błota są także po wewnętrznej stronie.
    Czyli widziała jak wygląda. Ciekawe.
    Nie. To niemożliwe. Ona nie mogła mu próbować pomóc jak wszystko było nie takie jak powinno? Jemu?
    Ta myśl była dość absurdalna, ale to było jedno z sensowniejszych odtworzeń niedalekiej przeszłości na podstawie tego co mętnie pamiętał i stanu obecnego.
    Stał nad wodą. Ona była w wodzie. Jej ubrania koło niego. Wstydziła się. Znaczy wyjdzie koło niego po nie. O ile jej nie przestraszy.
    - Wolałbym nie wchodzić do wody, bo idę na dno jak kamień. Moje ręce zaś średnio nadają się do ablucji. Musiałbym użyć narzędzi, których przy sobie nie mam. - powiedział by wiedziała czemu nie wchodzi. Miał nadzieję, że nie zawuważy różnicy.
    Był ciekaw dlaczego się go nie bała. Albo tak słabo, że było to pomijalne. To była rzadkość. To było coś co wcale mu się nie podobało. Strach był użyteczną bronią, jeśli da się to odtworzyć u innych to może być dla niego niekorzystne.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 20:51   

    Zignorowała komentarz. Oczyszczanie się w terenie może i było nieefektywne ale było obecnie jedyną opcją by pozbyć się błota. Dlatego dziewczyna weszła do wody i szybko zanurzyła się po sam czubek głowy.
    Woda była tak zimna, że aż paliła w skórę, dlatego Zoya postanowiła szybko pozbyć się szlamu i wyjść, bo jeszcze zamarznie. Będąc pod wodą przejechała dłońmi po twarzy, obojczykach i reszcie i trzęsąc się, po chwili wyszła. Również i tym razem starała się zakryć newralgiczne punkty. Ale w końcu dopadła swoją bieliznę i koszulkę i nie czekając ani chwili dłużej założyła te jedyne czyste elementy garderoby na zziębnięte ciało.
    Gdy się pochyliła, Mavet mógł zobaczyć dwa opatrunki zabarwione czerwienią. Co pod nimi było? Rany, dość spore rany i bardzo bolesne. Ale Toy wolała o nich nie rozmawiać, jeśli nie musiała.
    Uśmiechnęła się do niego podnosząc na niego wzrok i gdy odkryła, że zdjął swoją dziwną maskę, podeszła bliżej, przyglądając mu się. Był ubłocony ale nie chciał wejść do wody bo był ciężki? Phi, jak każdy dorosły. Ale przecież nikt nie opada na dno jak kamień.
    - To ja pomogu. - powiedziała dziewczyna i oddarła od bluzy kawałek podszewki. Czysty kawałek. I tak za pieniądze które dostała kupi sobie jakieś lepsze ubranie, dlatego mogła sobie pozwolić na zniszczenie starego.
    Ubrała szybko buty i w samej bieliźnie i koszulce na ramiączkach podeszła do rzeki. Namoczyła szmatkę i z uśmiechem wróciła do wielkiego mężczyzny. Była mu wdzięczna za łaskę bo chociaż nie lubił litości, on bardzo jej pomógł dając jej mieszek. Może nawet nie wiedział jak bardzo.
    Nadal był piekielnie głodna ale przecież w takim stanie nie pójdzie do Miasta. Chciała też w jakiś sposób odwdzięczyć się swojemu wybawcy.
    - Mogu? - wskazała na jego twarz a potem na szmatkę. Była niska dlatego stanęła na palcach jakby chciała sięgnąć czegoś znajdującego się naprawdę wysoko.
    Nie przerażał jej bo cały czas myślała, że jego facjata to dziwna maska. Naukowcy w Laboratorium czasem nosili podobne gdy badali przyniesione im próbki. A kończyny? To pewnie protezy. Przecież każdy może stracić ręce, nie wolno się śmiać z kalekich osób.
    - Ja tjebia umyję. Szmatku, o! - powiedziała mrugając swoimi czarno-lazurowymi oczami. Jej buźka, już teraz czysta i jasne, sięgające ramion, mokre włosy, sprawiały, że wyglądała na o wiele młodszą niż była naprawdę.
    Czekała aż pozwoli jej sobie pomóc.




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 21:13   

    Wyszła z wody dygocząc. Dla istot z krwi i kości mogło być chłodnawo. On przy dopiero naprawdę siarczystym mrozie coś zauważał,
    Na plecach miała zakrwawione opatrunki. Wiedział na tyle o anatomii i fizjologii by móc stwierdzić, że to co zrobiła nie było zbyt rozsądne. Czystość rzeki za miastem była wątpliwa, a jak przez opatrunki przesączała się krew to rany był świeże. Na tyle świeże, że mogło się wdać zakażenie. Musiał przyznać, że cierpienie jakie mogło wywołać było imponujące, ale wolał szybsze metody.
    Podeszła bez wahania. Ona jest głupia, odważna czy po prostu nigdy nie słyszała o potworach?
    Potwierdziła jego wcześniejsze przypuszczenia, chciała mu pomóc.
    Skinął głową na jej pytanie. Jeszcze nigdy nikt mu nie okazywał troski. To było dziwne. Może jak się przyjrzy mu z bliska to zorientuje się z czym ma do czynienia i ucieknie?
    Miała czarne twardówki. Musi być to cecha osobnicza jako, że nie pojawiała się w zakresie informacji o typowych przedstawicielach istot humanoidalnych zamieszkujących trzy znane mu światy. Oznaczało to tyle, że nic mu to nie mówiło.
    Raczej gładka skóra. Młoda. Chyba. Nigdy nie był dobry w ocenianiu wieku po wyglądzie. Ostatecznie nigdy mu to nie było potrzebne.
    Jakby mu skończyła wycierać twarz pochylił by się nad nią i delikatnie chytając ją za ramię by spytał:
    - Czy ty wiesz kim ja jestem?
    Uchwyt był lekki, ale w mgnieniu oka mógł się zmienić w imadło, które by przerobiło jej bark w krwawy durszlak. Nie chciało mu się jej gonić gdyby nagle zaczęła uciekać.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 21:31   

    Musiała się wspiąć na palce by dosięgnąć jego maski. Śmiesznie wystawiła końcówkę języka i zaczęła wycierać jej elementy, delikatnie wodząc materiałem między wszystkimi załamaniami. Nie próbowała sztuczek, skoro nie chciał pokazać swojej prawdziwej twarzy to może jest szpetny? Może ma kompleksy albo miał jakiś wypadek i jego twarz jest na przykład poparzona?
    Zoya tak mało wiedziała o tym świecie. Czym są opowieści o nieznanym kraju w obliczu doświadczeń empirycznych? Ona sama musiała poznać Krainę Luster, po swojemu bo i tak po tym jak opuściła Laboratorium, okazało się że ten Świat jest zupełnie inny niż w bajkach.
    Myjąc mu maskę nuciła coś pod nosem. Cichutko, skupiając się na czyszczeniu. Było jej ciężko bo był bardzo wysoki, ale w końcu jakoś dała radę i zadowolona, posłała mu uśmiech. Chwyciła się pod boki i skinęła głową.
    - No, gatowe. - powiedziała przyglądając mu się. Ciekaw, dlaczego na ukrycie swojej twarzy wybrał tak straszną maskę. Może nie miał wyboru? A może taka była tutaj moda? Hmm. Może chciał w ten sposób poradzić sobie ze swoim defektem zakrywając zniszczone lico brzydką maską? Tyle pytań tłukło się po jej blondwłosej głowie. Nie zadała jednak ani jednego, bo skoro ceniła sobie prywatność, to inni pewnie też woleliby gdyby nie wtykała nochala w nieswoje sprawy.
    W końcu wykonał jakiś ruch a nie tylko stał jak kołek. Pochylił się a ona drgnęła, nie spodziewając się po nim czegoś takiego. Uśmiech gdzieś uleciał gdy usłyszała pytanie.
    Nie odpowiedziała od razu. Patrzyła na maskę jak zaczarowana i próbowała wyobrazić sobie jego prawdziwe oblicze.
    - Niet. - pokręciła głową potrząsając wilgotnymi włosami - A ty znajesz kim ya? - zapytała posyłając mu nieśmiały uśmiech - Zoya. - wyciągnęła rękę w celu powitania - Ya Zoya. A ty?




    Blaszany Żołnierzyk

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetka
    Lubi: Zabijać
    Nie lubi: Nie zabijać
    Wzrost / waga: 181cm 144kg
    Aktualny ubiór: Poszarpany płaszcz i strzępy materiału
    Znaki szczególne: Całość to znak szczególny
    Zawód: Zabójca, Morderca, Egzekutor, Kat, Oprawca
    Pod ręką: Stalowa linka
    Broń: to ja
    Dołączył: 19 Lip 2017
    Posty: 100
    Wysłany: 12 Kwiecień 2018, 22:16   

    Była niska. Jednak twarz wycierała mu bardzo uważnie. Niemal czule o ile dobrze pamiętał definicję tego słowa. Mimo, że raczej nie było to dla niej zbyt wygodne.
    Gdy skończyła wyglądała na...
    zadowoloną? Nie rozumiał dlaczego.
    - Zoya, jesteś idiotką. Nie dość, że pływałaś ze świeżymi ranami narażając się na zakażenie to teraz sobie spokojnie gawędzisz z najniebezpieczniejszą istotą w okolicy. - powiedział beznamiętnie. Ślady emocji w jego głosie można było wyczuć kiedy rozmawiał z lub o swojej Pani.
    - Jednak jesteś jedną z naprawdę niewielu osób, która nie próbuje uciekać, choćby wzrokiem na mój widok. - to była prawda. Nie żeby miał coś przeciwko. Strach ogłupia.
    Nie widział problemu w podaniu swojego imienia. I tak prawie nikt go nie znał, a w razie czego zawsze mógł ją zabić.
    - Nazywam się Mavet, choć częściej nazywają mnie Potworem lub Monstrum.
    Nie podał jej dłoni. Nie ściągnął jej ani na chwilę z jej barku. Zresztą uściśnięcie dłoni nie było możliwe. Nie tą parą rąk. A drugiej nie pokazywał od tak.
    _________________
    Były dwie siostry: Noc i Śmierć,
    Noc była piękna jak sen; a Śmierć,
    Śmierć była jeszcze piękniejsza -




    Żelazna Melodia

    Organizacja MORIA: Członek
    Godność: Zoya Voronov
    Wiek: 20
    Rasa: Opętaniec
    Wzrost / waga: 153/40
    Aktualny ubiór: Biała, lniana koszula, brązowy sweter, brązowe spodnie, czarne, skórzane, sznurowane buty z wysoką cholewą.
    Znaki szczególne: Oczy: czarne twardówki i lazurowe tęczówki. Dwie blizny przechodzące od oka do lini szczęki.
    Pan / Sługa: Mavet
    Pod ręką: Scyzoryk.
    Stan zdrowia: Poturbowana, obolała, kilka opatrzonych ran.
    Dołączył: 29 Mar 2018
    Posty: 69
    Wysłany: 13 Kwiecień 2018, 14:58   

    Mina zrzedła dziewczynie gdy mężczyzna odezwał się do niej w ten sposób. Założył ręce na piersi i wykrzywiła twarz naburmuszona. Nie podobało jej się to, że facet ją obraża nie wiedząc o niej zupełnie nic.
    - Ey, nie twoja sprawa. - powiedziała obrażona - Wolę umyts sie w rjiece niż chadzits w brudnych ubraniach. - pokazała mu język. Może nie było to rozsądne, ale w tej chwili naprawdę było jedyną opcją. Jego ręka spoczywała na jej ramieniu i dziewczyna doskonale wiedziała, że jeśli zrobi jakiś fałszywy ruch, zamaskowany chwyci mocniej. Może nawet zacznie szarpać. A ona nie lubiła jak się nad nią znęcano, bo była mniejsza i prawie zawsze słabsza. A zdarzyło się kilka razy, że po próbie kradzieży (nieudanej) kończyła z obitymi żebrami. Taki już los kogoś, kto nie ma na świecie nikogo.
    On najniebezpieczniejszą istotą w okolicy? A skąd ona miała to wiedzieć? Przecież była tutaj nowa. A nawet jeśli mieszkałaby tutaj od lat, to czy znałaby go? Nie. Wyglądał na takiego co trzyma się raczej ciemnych uliczek i mrocznych dzielnic. a ona gdyby urodziła się w tej krainie, pewnie grzecznie chodziłaby do szkoły i wracała po niej prosto do domu.
    - Zrobisz mi krzywdę? - zapytała wprost, nieco hardo. Nie podobało jej się, że tak zmienił podejście. Jeszcze przed chwilą był całkiem miły, chociaż wyglądał na zagubionego.
    Patrzyła na jego maskę i zastanawiała się co pod nią jest. Czy zamaskowany właśnie się uśmiechał? A może krzywił się szpetnie i w myślach klął na wszystko co się rusza? Kto go tam wie.
    - Znalazłam cię. Starałam sie podnieść. - powiedziała cicho - Nikto nie zasługuje na smiert w błotsie.
    Zrobiło jej się przykro. Gdyby ona leżała wycieńczona w tym całym syfie i ktoś zainteresował się jej losem, nie próbowałaby go wystraszyć. Podziękowałaby, gdyby miała czym się odwdzięczyć zrobiłaby to a potem odeszłaby w swoją stronę. A on? Był trochę straszny. Ta maska, choć interesująca, ostatecznie nie była ładna. Miał też dziwne protezy, które w ciemnościach mogły wyglądać jak odnóża jakiegoś dziwnego pająka.
    Podniosła na niego oczy gdy się przedstawił. Zamrugała przechylając nieco głowę w bok.
    Nazywają go Potworem albo Monstrum? No cóż... Ludzie nigdy nie byli i nie będą tolerancyjni na inność. Pewnie gdyby trafiła do Świata Ludzi ze swoimi kikutami na plecach, również przylepiliby jej łatkę odmieńca. Smutne.
    - Priyatno poznakomitsya. - powiedziała ale szybko złapała się na tym, że użyła rosyjskiego - Miło poznats.
    Spojrzała na kupkę swoich brudnych ubrań. Powinna je uprać, ale ten typ dalej trzymał jej ramię. Nie miała więc jak się ruszyć, nie chciała strzepywać jego ręki by go nie drażnić. Był dziwny. A z takimi nigdy nic nie wiadomo.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 9