• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Fabryka Marionetek
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 11 Marzec 2017, 00:41     

    Marionetkarz ucieszył się bardzo, gdy zobaczył, jak jego kompan (już mógł nawet go określić "kompanem do picia") przyjmuje piersiówkę i postanawia dołączyć do tej rozkosznej grupy osób widzących świat nieco inaczej. Było tego może niewiele, ale...
    - Wiesz, kto jak kto, ale ja za dobrej głowy nie mam. Jestem jak tama, tylko mała dawka potrzebna jest, bym nieco z myślami poleciał. O tak. Poczekaj tu... - powiedział jak do kolegi o 23 pod monopolowym. Ben mógł ujrzeć, jak Kessler miota się od ściany do ściany i poszukuje czegoś, jakichś przedmiotów, w sumie nie wiadomo po co. Ot tak. Ale naprawdę miał cel - chciał znaleźć jakieś meble, na których można byłoby usiąść, taborety, krzesełka, cokolwiek zdatnego. Niestety jego misja spełzła na niczym, nie odnalazł nic, na czym dałoby się posadzić rzyć, zaklął głośno i wrócił do Bena.
    - Chciałem ten tego do siedzenia coś znaleźć ale cholera nie mogę. - powiedział, jakby tłumacząc się ze swego zachowania, aby nie wziął go u licha za jakiegoś wariata czy lunatyka. Przecież chciał tylko pomóc, uprzyjemnić jakoś tę rozmowę. Zapewne cokolwiek co nadawało się do siedzenia znajdowało się w ruinach tej fabryki, ale na pewno nie w pobliżu rozmówców, albo przynajmniej nie były to rzeczy, które wypatrzył w tej ciemności.
    W międzyczasie rozmawiał z Benem i usłyszał charakterystyczny chrzęst stawu Marionetki. Czyli nie człowieka. Czyli coś tu zaszło, co zaciekawiło jego uwagę, ale poruszy ją dopiero na koniec.
    Posłuchał wówczas o pracy, jakiej podejmuje się jego kolega Marionetkarz. Życie tułacza, od gospody do gospody, w celu zdobycia chociaż kilku monet zarobku... Skąd Kessler mógł to znać. Przecież sam był najemnikiem wykonującym podobną robotę. Dlatego był tą osobą, która zrozumiała położenie Bena, mogła mu współczuć, była w stanie wyrazić empatię. Bo w końcu jeśli nie ma się domu, to w sumie dokąd się zmierza na koniec? Wieczna podróż?
    - Oo, szwendasz się powiadasz. Wiesz, ja w sumie też. Tak jak ty latam z miejsca na miejsce by coś zarobić. Psie pieniądze, praca jak czyszczenie dupsk tym, którzy mają pieniądze, usługiwanie jak rzecz, ale skądś trzeba mieć na utrzymanie. Oj chłopie! Jak ja cię rozumiem! - jak było wspomniane, dla niego nie trzeba było sporej ilości alkoholu. Dlatego już po łyku, a i drugim, który wziął jeszcze potajemnie (oczywiście w środku jeszcze coś nie coś zostało i gdyby Ben poprosił o kolejnego, to Kessler z pewnością by się podzielił), naszło go na nastroje bardziej czułe i braterskie. Dlatego gdy wyrażał swoje współczucie koledze, poklepał go po łopatce i miał nadzieję, że ta ręka nie zostanie mu wykręcona. Chociaż w sumie o tym nie myślał, tak podświadomie czuł pewien niepokój w odpowiedzi na to, jak mógłby zareagować ów kompan.
    Gdy już skończył co miał skończyć, postanowił zwrócić uwagę na chrzęst. Próbował przyjrzeć się ręce, która była za ten dźwięk odpowiedzialna, ale w ciemności wychwycenie szczegółów było niemożliwe. Dlatego pozostało spytać wprost.
    - Ooo... a co to tak chrzęsło? Dam buty, że to nie była ręka człowieka, tylko bardziej przypominająca... coś stworzonego. Coś jakby... marionetka? Hmm... - zamyślił się głęboko i zamiast wprost pytać, wolał raczej rzucić ogólne pytanie w eter, a być może uzyska odpowiedź. Wiedział, że dźwięk pochodzi od Bena, ale nie chciał być zupełnie niemiły.
    W międzyczasie pokazywał ręką piersiówkę, jak gdyby zachęcając do dalszego spożycia.
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 12 Marzec 2017, 23:00     

    Czyli... to był ten moment, kiedy oficjalnie mogli mówić do siebie na "ty"? Miło to wiedzieć. Widać Kessler bardzo się otworzył na widok Bena biorącego łyka jego... trunku... Ale poważnie: co on tam ma? Mógłby tym rury przetykać - tak parzyło!
    - Yyy... Pardon? - niemało się zdziwił na słowa nowego przyjaciela. Widać kiedy on ograniczał się do tego, co potrafi najlepiej, Kessler dosłownie chwytał się, czego tylko mógł. - W-wybacz, ale chyba mnie źle zrozumiałeś. Ja podróżuję i naprawiam Marionetki. Nawet dobrze na tym wychodzę. Nawiasem mówiąc, zastanawiające, że tyle Marionetek nie jest w stanie o siebie zadbać. Widać zostały stworzone jako zbyt zależne od innych...
    Tutaj Ben, jak to miał w zwyczaju, za bardzo się zamyślił i zapomniał tym samym o całym bożym świecie. Co jeśli fakt, że spotkał na swej drodze tyle niefortunnych Marionetek, faktycznie oznacza, że Marionetkarze takie je stworzyli: kruche, delikatne, ciągle potrzebujące pomocy osoby z zewnątrz, takiej jak on? Czy byłby to zatem ogólnorasowy spisek przeciwko swoim własnym dzieciom i ich niezależności, czy może tylko odosobnione, niepowiązane ze sobą przypadki?
    - Hm, co? - Spojrzał na Kesslera, który... dość podejrzanie przyglądał się jego dłoni. Momentalnie zapłonął na policzkach i skrył rękę za plecami. - N-nie mam pojęcia, o czym mówisz! Ja nic nie słyszałem.
    Naturalnie nie był z niego żaden kłamca. Prędzej siebie chciał oszukać, zapierając się, że nie ma żadnego problemu - i nawet to mu nie wychodziło. Uprzejmie potrząsnął głową na cichą propozycję jeszcze jednego łyka. Jeden mu wystarczy, a to w końcu alkohol Kesslera. Pewnie byłoby mu przykro, gdyby dał komuś innemu wszystko wytrąbić.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 14 Marzec 2017, 10:42     

    Zwykle nie pił mocnych trunków. Kiedyś miał nawet życiową filozofię, że zawsze powinien być pełen zmysłów, że nigdy nie wolno mu było stracić trzeźwości umysłu - chociażby na chwilę. Trzymał się jej do pewnego czasu, chociaż gdyby zacząć wspominać, kiedy dokładnie, to miałby z tym problem. Nie pamiętał poprzedniego życia, ale zakładał, że zachowywał się podobnie. Chyba.
    Ostatnio, kiedy podróże się wydłużyły, drogi stały się mniej bezpieczne, a o grosz na chleb i kubeł wody cały czas trzeba było się starać, alkohol niekiedy stawał się nieodłącznym towarzyszem, który choćby na chwilę pozwalał się rozluźnić umysłowi i spojrzeć na wszystko lżejszym, mniej poważnym wzrokiem. Odkąd odzyskał pamięć nie pił go jakoś nadmiernie, nie przebywał za wiele w towarzystwie i nie pił z innymi na tzw. imprezach, jedynie od czasu do czasu samemu popijając. Ot tak, dla rozluźnienia rzecz jasna.

    Miło było, że ktoś z nim w końcu wziął chociaż łyczka. Jednak nie było z nim tak źle.

    - Ooh. Wziąłem cię za najemnika, ale jesteś bardziej kimś w rodzaju lekarza. Takiego marionetkowego, rzecz jasna. To dobrze o tobie świadczy, wydaje mi się, że ostatnimi czasy za dużo jest istot, które niszczą, za mało tych, którzy naprawiają. - mówił to do siebie, to do Bena, kiwając głową i przytakując samemu sobie. Szczerze to nie wiedział, czy tak jest w istocie, ale nic nie przeszkadzało mu wygłosić takie stwierdzenie, ot dla urozmaicenia rozmowy.
    A Marionetki? Tak, w sumie mógł się z nim zgodzić. Były inne niż ludzie, odcięta koniczyna czy wgniecenie nie było jak u biologicznych istot śmiertelne, tylko można było to w każdej chwili naprawić. Mogły umrzeć na mniejszą ilość rzeczy, że tak to nazwie Kessler w swoich przemyśleniach. Dlatego nie czuły tak bardzo oddechu śmierci za plecami, co powodowało, że były bardziej odważne i nie bały się otrzymać obrażeń. A to implikowało naturalnie większą ilość uszkodzeń, większe zawiadactwo i niekiedy głupotę. A Ben był właśnie takim człowiekiem, który zajmował się takimi Marionetkami. Jak to powiedział - Marionetkami, które nie potrafiły o siebie zadbać.
    - Wiesz, w sumie racja. Większość Marionetek moim zdaniem jest nieodpowiedzialna. Są zdolne, ale w robieniu krzywdy sobie i innym. Wypada, aby miały swojego mądrego opiekuna. - wypowiedział taką oto opinię, zapewne sprzeczną z poglądami wolnościowców patrzących na relację między Marionetkami a Marionetkarzami jako na jakiś związek czy przyjaźń. Nie wiedział, jak zareaguje Ben, dlatego jakby z automatu skrzyżował ręce na piersi, jakby w geście obronnym.
    Gdyby już ten temat filozoficzny minął, Marionetkarz wolał jednak kontynuować swoje "dochodzenie" odnośnie dźwięku, który zasłyszał. Jak już się uprze, to chce zbadać to do końca.
    Dlatego zbliżył się do rozmówcy i jakby próbował, niczym młody chłopak, odkryć tajemnicę. Podchodził coraz bliżej, próbował sięgnąć wzrokiem na lewo i prawo, z małą domieszką agresji, korzystając z różnicy wzrostu.
    - Nooo, pokaż tooo...! - powiedział i zaśmiał się, niczym zaciekawione dziecię.
    Bardziej niż myślenie o tym, co usłyszał i co to mogłoby być, jego umysł skupił się na odkryciu tego, co ten tutaj ukrywał. Najwyżej się na niego rzuci i załaskocze go na śmierć. Odkryje tajemnicę!
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 14 Marzec 2017, 21:09     

    Och, miło, że się z nim zgodził. Zdecydowanie za dużo jest niszczycieli, a za mało twórców. Jeśli się teraz nad tym zastanowić, idąc bardziej katastroficznym tokiem rozumowania, to można powiedzieć, że Ben należy do ginącego gatunku - gatunku twórców i renowatorów.
    - Uhm... Niekoniecznie o to mi chodziło - rzekł nieśmiało młodzieniec, słysząc filozoficzny wywód przyjaciela. - Bardziej miałem na myśli to, że Marionetki wydają się być budowane przez swoich twórców tak, żeby były bardziej od nas zależne. Jak się nad tym zastanowić, to tak jak począć dziecko specjalnie po to, żeby było niepełnosprawne.
    Wtem Kessler zbliżył się do niego na tak niebezpiecznie małą odległość, że można tu już było powiedzieć o pogwałceniu przestrzeni osobistej. Zapłonął uroczo na bladych dotychczas policzkach, cofnął się o krok i drugi, aż tu nagle znikąd wyrósł kawałek gruzu. Biedny Ben się potknął. Wyciągnął ku ziemi zakrytą rękę, lecz tylko częściowo zamortyzowało to upadek. Bardziej przeraził go odgłos puszczających, niedopiętych mocowań. Przecież dwa razy się upewniał, że wszystko jest na swoim miejscu!
    Chłopak padł na ziemię, a jego ręka, wciąż w rękawiczce, zaraz obok. Przeniósł się do pozycji półleżącej, a potem do siadu, mocno trzymając pozostałą dłonią protezę.
    - No... Teraz już wiesz...
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 15 Marzec 2017, 22:25     

    Przytaknął, słysząc wypowiedź filozoficzną Bena. Mimo że szybko od takich dysput zaczęła Kesslera boleć głowa, to czuł się pewniej i mocniej na tym gruncie, takie dywagacje sprawiały mu przyjemność. Zawsze próbował dowiedzieć się dlaczego. Stwierdził, że może to dlatego, że nie trzeba się na niczym znać, tylko mieć ogólny ogląd sytuacji, w której się żyje, widzi się jakieś podstawowe zależności między istotami. I ma się na ich temat zdanie. Swoje, poniekąd antywolnościowe, chwilę wcześniej wygłosił.
    Przy okazji zamyślił się, do którego gatunku on może należeć. Twórców czy niszczycieli? Ben zdaje się być twórcą, ale sam Kessler... cóż, chyba przyszłość pokaże. Kiedyś z pewnością będzie trzeba stanąć na jakimś stanowisku.
    - Masz poniekąd rację, ale nie chcemy może, aby były niepełnosprawne, ale chyba bardziej stawiamy nacisk na to, żeby nam ułatwiały życie, albo były naszymi kompanami, a nie zyskały całkowicie swobodną wolę i nas opuściły, niczym niewdzięcznicy, w które się zainwestowało czas, talent i majątek, nie otrzymawszy nic w zamian. - wygłosił tę tyradę i zdał sobie właśnie sprawę, że zupełnie inaczej spojrzał na problem macierzyństwa i rodzicielstwa. Eh, te dzieci. Tylko z nimi problemy, a niewdzięcznik urośnie i jaka to inwestycja na przyszłość? Inwestycja czy produkt uboczny chuci, czy jak w przypadku marionetek - czasu, talentu i ambicji? Eh, można by napisać o tym poemat, a szczerze powiedziawszy Kessler w ogóle o tym nie myślał, dlatego nie miał określonej odpowiedzi na te jakże skomplikowane rozważania. Wiedział tylko, że Marionetkarz tworząc Marionetkę i obdarzając je w pełni wolą, powinien kiedyś zebrać żniwo swojego plonu i otrzymać korzyść.
    Wtem zobaczył, jak zareagował Ben na jego naciski i inwazyjność. Potknął się i stało się to, co już wcześniej zostało opisane.
    Daniel zrobił wielkie oczy i jakby chciał rzucić się do pomocy kompanowi. Jednak trzeba przyznać, że krzta Kesslerowego alkoholu całkowicie zmieniała tę zimną z pozoru istotę w radosnego kompana o -na pewno nie- 100% koordynacji ruchowej.
    Postanowił zatem podać upadłemu pomocną dłoń i pomóc mu wstać, szczególnie że z jedną ręką troszkę o to trudniej. Uczynił więc tak, jak postanowił, uśmiechając się, o ile jego pomoc nie została jakoś brutalnie odrzucona.
    Zwrócił uwagę, że towarzysz posiada protezę. Może nie najzwyklejszą, o ile można w ogóle mówić o tym, że protezy są zwykłe. Musiał przyznać, że od dawna interesował się łączeniem ludzkich części ciała z tym, co stanowiły marionetki, coś w rodzaju ludzkonetek, nie wiedział w sumie jak to nazwać. Kiedyś, gdy chwycił do ręki ludzkie dzieło kultury, było tam coś o "cyborgach", może więc chodziło im o podobną sprawę.
    - Oo, skąd to masz, kto ci to zrobił, od kiedy tak masz? - zaczął wypytywać gorączkowo o rzecz, która wzbudziła jego zainteresowanie. Myślał na początku, że jest pijany i to wszystko działo się tylko w jego głowie, ale nie - była to najszczersza prawda.
    Miał nadzieję, że nikt z osób trzecich, które miałyby widzieć te sceny, nie uznałaby ich za dwóch pijaków, którzy ciągle się przewracają i nie mogą ustać w jednym miejscu.
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 18 Marzec 2017, 22:40     

    Kolejnego proniewolniczego wywodu Ben nie zdołał usłyszeć, gdyż był zbyt pochłonięty próbami doczepienia sobie z powrotem protezy. Bez skutku - druga ręka za bardzo trzęsła mu się od adrenaliny. Spojrzał wtedy na Kesslera, który wydawał się wręcz chorobliwie zafascynowany jego kalectwem. To chyba nie było zbyt zdrowe. Popatrzył spanikowany naokoło, poszukując wzrokiem jakichś osób trzecich, które mogłyby zobaczyć go w tak kompromitującej sytuacji.
    Widząc, że Kessler chce pomóc mu wstać, Ben docisnął do piersi sztuczną rękę kikutem lewego ramienia, po czym złapał wolną już dłonią dłoń kolegi.
    - J-ja nie wiem, czy chcę o tym mówić - wydukał cicho i spuścił głowę, łapiąc pewniej za protezę. - To... bardzo bolesny dla mnie temat... Zresztą nie tylko dla mnie, ale i dla mojej rodziny.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 21 Marzec 2017, 22:04     

    - Uh, tajemnica rodzinna, te sprawy... - dotknięty odmówieniem podzielenia się sekretem trochę go ubodła, aczkolwiek w pełni to rozumiał, dlaczego miał nie rozumieć. Alkohol tracił chyba swoją moc, jego właściwość była dosyć krótkotrwała, więc Marionetkarz momentalnie wrócił do pełni zmysłów i z pewnością już nie wróci do pozwalania sobie na zbyt chorobliwą fascynację. Wyprostował się i pomógł oczywiście wstać swojemu koledze, bo dlaczego nagle miałby zmienić swoje stanowisko o 180 stopni.
    Tajemnice miał każdy, wiadomo, nie o wszystkich chciało się lub powinno się mówić. Wielu woli, gdy spoczywają głęboko na dnie, ukryte przed oczami niechcianych intruzów. Albo po prostu nie wypada opowiadać całego swojego życia w ciągu jednego, krótkiego wieczora osobie, którą dopiero się poznało.
    Czy tak czy tak posmutniał, ale bardziej ze względu na swoją chciwość i ciekawość.
    Czuje się bardzo młody umysłem i duchem, a wygląda jak poważny dorosły. Może wypada zacząć się tak zachowywać? Mógłby ominąć wiele niepotrzebnych i dwuznacznych zdarzeń.
    - Nie musisz mówić, w sumie to nie mów. W sumie to nawet cię nie znam, a zachowuje się, jakbym miał prawo do twoich tajemnic. - odsunął się trochę od niego, tak jakby znowu chciał wrócić do szukania jakiejś wartościowej rzeczy, ale chyba się zawiódł. No tak, świat. Przecież nie przyjdzie do jednej z bardziej znanych fabryk i nie odnajdzie na samym jej środku bardzo ważnych z punktu widzenia Marionetkarza rzeczy. Kilka lat zrobiło swoje, a stan fabryki jeszcze bardziej potwierdził jego rozważania. To miejsce zostało już całkowicie splądrowane, a to, co zostało na miejscu być może ma jakąś minimalną wartość. Tak to teraz widział. Szczerze miał nadzieję, że się myli.
    Powrócił znowu do Bena.
    - Wiesz, to trochę przerażające, ale w sumie to jesteśmy sami. I nikt nas nie usłyszy. - postanowił z tej okazji złowieszczo się uśmiechnąć, o ile w ogóle dało się dostrzec jego twarz w mroku, pośród nocy. Wiedział też, że jest bez ręki. Czuł jakąś taką niezdrową falę agresji w sobie, tak jakby czuł przewagę w tym miejscu. Ale pozbył się takich zbędnych i niebezpiecznych myśli.
    - Ciekawi mnie tylko, czy jeśli kiedyś przyszłoby stracić coś więcej niż tylko część ręki, to czy można byłoby to... naprawić. Przekształcić pewną część ciała w takie coś, co mają Marionetki. I zastanawiam się, czy da się to połączyć. Tylko tyle. - powiedział i podrapał się po brodzie.
    Często myślał o problemie kalectwa. Wiele osób traciło ręce, nogi, różne części ciała i nie zawsze dało się je zastąpić tak łatwo. Szczególnie bez dostępu do technologii czy dobrego Marionetkarza. Wiedział też, że jego zawód, zawód najemnika, który wykonywał ostatnio często, a obecnie trochę rzadziej, narażał go na takie niebezpieczeństwo. Nieuwaga, atak dobrze znających szermierkę gości i mógł żegnać się w najbardziej optymistycznej wersji z koniczyną. A co on zrobi... Jest przecież Marionetkarzem. Jego dłonie i ręce są najważniejsze. Bez nich przestałby być twórcą. To one powodują, że należy do tej półboskiej rasy, która z niczego potrafi stworzyć życie. Ręce. Najważniejsza część Marionetkarzy. Nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. I teraz tamten kapelusznik na balu, i ten tutaj. Dziwne, różne modyfikacje dłoni. Tu niewidoczna i wizualnie wyglądająca jak łapa kościotrupa, a tutaj, ten tu - proteza. Jak daleko można się posunąć z takim ulepszeniem, z takimi modyfikacjami?
    - I takie jedno pytanie. Czy... czujesz normalnie tę dłoń? Czy jest to dla ciebie tylko i wyłącznie sztuczne narzędzie, niczym kij, które ci tylko pomaga, ale nic nie wyczuwa? - możliwe, że pytanie było głupie, ale Marionetki chyba... czują, prawda? Ta ręka to kawał drewna, czy coś właśnie... więcej?
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 21 Marzec 2017, 23:01     

    To w zasadzie nie tak, że nie chciał dzielić się tą tajemnicą z - powiedzmy sobie szczerze - nieznajomym. Prawda jest taka, że bardzo się tego wstydził. Nie lubił być w centrum zainteresowania - była to ostatnia z ostatnich rzeczy, które lubił. Miał wielkie szczęście, że tylko Kessler widział go bez protezy. Gdyby odpadła mu, dajmy na to, na środku rynku w biały dzień, wszyscy by go zobaczyli; spłonąłby ze wstydu, nie wytrzymawszy tylu spojrzeń skierowanych w jego stronę.
    - W-wiesz... - zaczął półszeptem, starając się nerwowo przypiąć do kikuta protezę. - Sam już nad tym myślałem... ale nie znam się na takim... przekształcaniu ciała w mechanizm ani odwrotnie. Chociaż, mówiąc szczerze, byłoby to bardzo przydatne.
    Podwinął delikatnie rękaw. Przez krótki, ale wystarczający moment, Kessler zdołał zobaczyć więcej obrażeń jego ręki. Ben miał ją całkowicie oparzoną, a i nie tylko to. Pod ubraniem wyglądał w pewnym sensie jak dwie osoby zszyte w jedną - oparzenia bowiem pokrywały prawie jedną drugą jego ciała, czyniąc ją znacznie bardziej rumianą niż gdziekolwiek indziej. Tego jednak naturalnie starszy Marionetkarz zobaczyć nie mógł.
    Podwinąwszy rękaw, Ben przyklęknął, złożył palce protezy w pięść, by zdołała "stanąć" w jako takim pionie. Wtedy docisnął do niej kikut i mocno zapiął pasy, które wystawały spod koszuli. To były mocowania protezy. Widocznie musiały się niedawno poluzować, a on nie miał o tym zielonego pojęcia. Młodzieniec podniósł się, spojrzał na rękę, ściągnął rękaw i odetchnął z ulgą, czując znów przy sobie porcelanowy mechanizm.
    - Uhm... Niestety nie - przyznał z żalem Kesslerowi, kiedy ten zadał mu pytanie o czucie w tej ręce. - chociaż bardzo bym chciał. Ale ona nie jest inaczej utrzymywana w miejscu jak tymi pasami. Ale wciąż jestem w stanie jakimś cudem robić swoje.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 28 Marzec 2017, 16:18     

    Wstyd...jedna z gorszych broni wymierzonych w psychikę człowieka. Paraliżuje go, zmusza do ucieczki, ucina myślenie. Daje tylko nakaz, by wycofać się, zmierzać gdzieś, gdzie nikogo nie będzie. Szybko coś ukryć. Pokazać, jak to nie wyszło. Nagły zwrot ku swojemu wnętrzu, ku istocie swego bytu, ku urażonej dumie, zagrożonym poczuciu jestestwa. Ale tylko psychicznym.
    Niektórzy potrzebowali strzał, mieczy, sztyletów, broni oblężniczej, by pokonać swoich wrogów. By kogoś zmieszać z błotem. Inni atakowali magicznym pociskiem - atakowali psychikę.
    Nie potrzeba było do tego wielkich zdolności. Starczyło być biegłym w słowach. Nie potrzebna była magia, czary, czy wszelakie zaklęcia. Wystarczyło dobrze uderzyć.
    Przychodził niespodziewanie, czasami wywoływało go otoczenie, czasami po prostu przychodził. Bez udziału osób trzecich.
    Co niektórzy twierdzili, że łatwiej się zawstydzić przy większej ilości osób. Nie zawsze. Często wstyd przed jedną osobą brał górę nad wstydem przed pewną grupą. Zależało od intensywności.
    Teraz na tę przypadłość cierpiał Ben. Wcześniej ten stan czuł doskonale Kessler. Nikogo nie ominie. Trafi wszystkich, prędzej czy później.
    - Nie przejmuuj się, to nic takiego. Próbowałeś temu zaradzić, maszyna nie będzie idealna. Chyba, że ktoś kiedyś stworzy idealną maszynę, marionetkę, ale proszę mnie wtedy obudzić, bo chyba będę już od tysięcy lat w grobie! - zarechotał głośno, a echo rozniosło ten dźwięk i uderzało w dwójkę Marionetkarzy trzy, cztery raz, za każdym razem trochę słabiej, jakby gasnąco. Jakby ten śmiejący się kawalerzysta odjeżdżał coraz dalej i dalej.
    W sumie pomimo tych paru chwil zaczął lubić tego gostka. Sam nie wiedział, czy to z powodu wspólnej rasy (a na tym punkcie Kessler miał bzika), czy po prostu, z powodu zainteresowania.
    Posłuchał jego wywodu na temat przemian żywego ciała w mechaniczny element. Trochę posmutniał, ale z drugiej strony wiedział, że taka wiedza, o ile w ogóle istnieje, jest głęboko schowana przed takimi zwykłymi Marionetkarzami, jak Daniel czy Ben. Ale nie trzeba się przejmować. Mają dużo czasu, by to wynaleźć.
    Rzucił okiem na rękę pod rękawem. Mocno poparzona. Jaka jest twoja tajemnica, gościu? - pomyślał Daniel, mrużąc lekko oczy i wytężając wzrok, by lepiej się ręce przypatrzeć. Więcej nie zobaczył. Ale tajemnica Bena już pozostała w jego głowie. Każdy miał jakąś tajemnicę. Tak jak w powtarzalnym świecie ludzi takowe całkowicie już zszarzały, stały się powtarzalne, lub prawie żadne, tak w Krainie Luster każdy miał swoją niepowtarzalną historię do opowiedzenia. Ciekawe, czy kiedyś sobie pogadają...
    Zaczął przyglądać się teraz, jak Ben mocuje się ze swoją ręką. W sumie nie zamierzał przeszkadzać, spokojnie spoglądał na niego. W sumie lepiej się poczuł, gdy zdał sobie sprawę z tego, że nie czuje się przy nim źle, nie zakrywa się. To znacznie ułatwi prowadzenie rozmowy... i być może przyszłych interesów.
    Ponownie posmutniał, gdy dowiedział się, że Ben tam nic nie czuje. W sumie to normalne. To nie była magiczna proteza. Zresztą nikt jeszcze nie zdołał w sposób mistrzowski opanować mocy przywracania. Regeneracji, leczenia - owszem. Ale to była mała skala. Nie znał póki co nikogo, kto byłby w stanie posiąść zdolność odbudowania straconego ciała w większej skali. Niestety.
    - Straciłeś sporą część ręki, to zaprawdę smutne. Ale chyba dzięki temu bardziej przywiązujesz się do żywej części swojego ciała. Doceniasz ją, nie będziesz pochopny. A twoja ręka, ta żywa... zapewne czujesz nią... pełniej. Bardziej intensywnie. - w sumie nie wiedział co dalej mówić. Nie każdy lubił, gdy omawiało się jego kalectwo. Dla jednych była to tajemnica, dla drugich pomnik bólu i przykrych wspomnień. Niektórzy się tym chełpili.
    Chciał sobie pozwolić na jakiś element bliskości, ale przypomniał sobie, że przecież nie jest starszym bratem smutnego braciszka. Mimo że tak przez pewien czas mu się zdawało.
    - Wiesz... - zaczął mówić i odkręcił się plecami do Bena, ale zwrócił do niego twarz tak, jak tylko mógł, w ten sposób, że Marionetkarz widział profil Kesslera - muszę przyznać, że jesteś całkiem normalnym na standardy psychiczne Marionetkarzem. Niedawno spotkałem pewnego dziwaka, Marionetkarza, któremu bliżej było do Marionetki siedzącej od momentu powstania w jakiejś piwnicy. - powiedział i głośno wydmuchał powietrze, tak jakby wspominając cierpkie i dłużące się chwile w trakcie przebywania z tamtym jegomościem. - Był taką szmacianką. Z mentalnością cynicznego dziecka. Wiesz pewnie, co mam na myśli. Podałbym ci jeszcze wódki, ale się skończyła. - powiedział i zaczął szukać czegoś, na czym można byłoby usiąść. Zaczął nawet rozważać zmianę miejsca pobytu. Środek nocy w fabryce, brzmi jak spotkanie intrygantów, czcicieli złych mocy albo zaraza wie kogo.
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 28 Marzec 2017, 16:28     

    Obejrzał raz i drugi mocowania protezy, chcąc upewnić się, że ta zaraza tym razem się utrzyma. I trzymała się całkiem przyzwoicie - sprawdził to, wymachując nią przed sobą gwałtownie to w górę, to w dół. Posłał Kesslerowi mdły uśmiech na jego wywód o doskonałej Marionetce, potem jednak skrzywił się, kiedy temat powrócił na jego kalectwo.
    - Cóóóż... - przeciągnął ledwo słyszalnie. Spojrzał na prawą rękę, potem na lewą, potem na swego rozmówcę. - Powiedziałbym, że "w ogóle" byłoby lepsze niż "pełniej".
    Faktem jest, że wielu Marionetkarzy w towarzystwie innym niż swoje własne uchodzi za dziwaków i szaleńców. Mówiąc szczerze, Ben również to odczuwał. Nie wiedział czemu - może to przez jego dość, powiedzmy, dualistyczną naturę?
    - Wiesz, to chyba nie jest odpowiednie miejsce na rozmowę - powiedział w pewnej chwili do Kesslera. Jeszcze im coś zaraz spadnie na głowę. - Może przejdźmy się w bardziej przyjazne miejsce? I cieplejsze? Wieje tu.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 29 Marzec 2017, 20:33     

    Zaczęło wiać, coraz mocniej i mocniej. Powietrze przeszywało ruiny, wydając tak okrutny i przerażający dźwięk, jakby tysiące dźwięcznych strzał przecinało powietrze. Dźwięki zaiste nie zapowiadały polepszenia pogody, jeszcze brakuje deszczu i ewentualnej burzy. Chłopak miał rację - czas ewakuować się w inne, cieplejsze i bardziej rozjaśnione miejsce. Może przyjdzie mu lepiej przyjrzeć się Benowi, ot, żeby go zapamiętać. Skojarzyć z czymś. Póki co na pierwszym miejscu proteza, ale chyba gdyby się dowiedział, to strzeliłby go z głośnym hukiem w pysk. A tego wolał uniknąć, a i jakąś sprawiedliwość wobec niego zachować.
    Trochę poczuł się głupio, gdy usłyszał odpowiedź Bena na temat jego kalectwa. Ah, mógł w ogóle się na ten temat nie odzywać. Są rzeczy o których się nie mówi.
    Ale wrócił zaraz myślami do kwestii zmiany miejsca. Spodobała mu się tak koncepcja, ale szczerze powiedziawszy dawno go tutaj nie było i wolałby zostać pokierowany w jakieś fajne, odpowiednie miejsce. Zdecydował w myślach, by przekazać inicjatywę wybrania miejsca Benowi, ot tak z uprzejmości i niewiedzy zarazem.
    - Hmm. W sumie, dlaczego by nie? Znasz jakieś dobre miejsce do uroczego spędzenia nocy? - zapytał z niewinnym uśmieszkiem, całkowicie zawierzając się Marionetkarzowi. Ostatnim razem, gdy był w Mieście Lalek, zwiedzał Bibliotekę i jakiś przybytek, gdzie serwowano w wielkiej ilości ryby (co zarazem wzbudzało w nim niechęć), gdy jeszcze miał kontakty z pewną dziewczyną, którą to udało mu się wprowadzić na bal.
    Istotnie, wiatr się wzmagał a było coraz chłodniej. W sumie zmiana miejsca nie byłaby taka głupia. Tam mogliby kontynuować rozmowę, może bardziej by się kleiła. Ten chłód nie sprzyja prowadzeniu interesujących rozmów, tylko wspólnym narzekaniu na niską temperaturę. Bowiem ludzkie -10 stopni lepsze było od +5 stopni z potężnym wiatrem. Paskudne to zjawisko.
    Wzruszył ramionami, spojrzał w oczy Benowi i pokiwał do niego głową, że się zgadza na przemieszczenie. Zaiste, co tu było do obgadania, zostało obgadane.
    - Wiesz... mieszkam trochę daleko stąd, dawno mnie tu nie było. Zostawiam to w twoich rękach, podporządkuje się! - wypalił z wyraźną ulgą i radością w głosie.
     



    Mieszkaniec Świata Ludzi

    Anarchs: Rebeliant
    Godność: Benedict Lisander Griffin
    Wiek: 22 lata
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Słodycze, marionetki, podróże
    Nie lubi: Ognia, tłumów
    Wzrost / waga: 176 cm | 62 kg
    Aktualny ubiór: Biała koszula, czekoladowa kamizelka, grafitowe spodnie, czarne trzewiki, skórzana rękawiczka na lewej dłoni / Event: + podbita kurtka, szal
    Znaki szczególne: Wiele blizn po oparzeniach po lewej stronie ciała, utracona lewa ręka zastąpiona ręką Marionetki, wygląd trochę jak Szklanka
    Pod ręką: Prowiant, pieniądze, różne drobiazgi
    Broń: Sztylet
    Dołączył: 19 Wrz 2015
    Posty: 110
    Wysłany: 29 Marzec 2017, 21:40     

    Wiało coraz mocniej i tym samym temperatura w fabryce coraz bardziej malała. Zima zbliżała się wcześniej czy co? Ben zadrżał intensywnie i postawił kołnierz koszuli, żeby nie wiało mu na kark. Powinien w najbliższym czasie zajrzeć do sklepu z ubraniami, kupić coś z wyższym kołnierzem. Poważnie, to było denerwujące i nieprzyjemne.
    - Hmm... - Chłopak oparł podbródek o protezę i kilkukrotnie się nią postukał. Dało to efekt w postaci cichego "klikania" mechanizmów pod porcelanową obudową. Wtem popatrzył na Kesslera. Miał swoją drogą nadzieję, że wzmianka o zostawieniu tej sprawy "w jego rękach" to tylko niesmaczny żart.
    - Kojarzysz "Kukiełkę"? - zapytał. - Nie jest to najbardziej luksusowa noclegownia w mieście, ale da radę. I z pewnością jest tam cieplej.
     



    Niespełniony Marzyciel

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Członek
    Godność: Daniel Kessler
    Wiek: wizualnie około 30 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Lubi: Mleko, Marionetki, Kapeluszników
    Nie lubi: Tych, którzy nie lubią mleka; podejrzliwy wobec Dachowców
    Wzrost / waga: 196
    Aktualny ubiór: Normalnie : Niepozorny płaszcz, którym postać okrywa swój mundur, plus czapka, przypominająca sarmacką. Wojskowe buty. Fabuła (Eden) : dziwaczna mieszanka munduru pruskiego z mundurem admiralskim. Włosy przefarbował... albo oblał się jakimś kwasem który mu zmienił barwę włosów przy malowaniu marionetki. Nieważne!
    Znaki szczególne: Krzaczaste brwi
    Zawód: Astrolog
    Pod ręką: Luneta, amulet przedstawiający czarną kulę, srebrna łyżka
    Broń: Pałasz i sztylecik
    Stan zdrowia: Zdrowy, obecnie nie choruje. Ran również brak
    Dołączył: 29 Lip 2016
    Posty: 171
    Wysłany: 30 Marzec 2017, 19:03     

    - Kukiełkę powiadasz... - zamyślił się i podrapał się po brodzie, próbując przypomnieć sobie nazwę tego przybytku. Coś mu się zaczęło kojarzyć, zaczął widzieć obrazy, zapamiętałe w przeszłości. Zastanawiał się, ile tamto miejsce mogło istnieć. Nie był tam chyba, ale z pewnością kojarzył tę nazwę. Jakby ktoś o niej wspominał. No nic, nie miał wyjścia, skoro zdał się na propozycje Marionetkarza, to musiał postawić kolejny krok i się na to zgodzić. W sumie Kukiełka świetnie oddawałaby sytuację i to, że panowie razem są Marionetkarzami. No i brzmiało jakoś tak... miło. A mówiąc sobie w myślach "miło" oczywiście przeciwstawiał to podłej pogodzie i przerażającym miejscu.
    Zareagował też z radością na to, że jest tam zdecydowanie cieplej. Przy tym wietrze i obniżającej się ciągle temperaturze byłoby to z pewnością potrzebne. Ot tak, aby trochę się rozgrzać. I jakoś to dalej będzie. Przecież nie muszą od razu pić, prawda?
    - To jeśli mógłbyś, to prowadź. Będę szedł tuż za Tobą. - Następnie pokazał ręką w jakimś kierunku, dając do zrozumienia, by chłopak się nie krępował i szedł pierwszy. Sam odsunął się trochę i wtopił w Bena wzrok, czekając, aż wykona krok w jakimś kierunku, aż wybierze miejsce, do którego będą szli. Zdecyduje się zaraz za nim pójść, oczywiście.
    Zawczasu schował ręce w kieszenie, ponieważ zrobiło mu się niezmiernie zimno. Ułożył też ruchem ramion płaszcz, żeby zbyt nie przeszkadzał.
    Zanim poszedł, rozejrzał się jeszcze dookoła, po zniszczonych ruinach fabryki, które przestały już dawno być miejscem skarbów, a co najwyżej pomnikiem przedstawiającym tytaniczną pracę Marionetkarzy dla ocalenia Krainy Luster przed zewnętrznym najeźdźcą. Miejscem dumy, do którego kiedyś powinien przywędrować każdy Marionetkarz, któremu zależy na zachowaniu pamięci o potędze ich rasy. Taak... Tak to widział. Z pewnością przyjście tutaj nie było podróżą straconą. Nie tylko ze względu na to, że poznał Bena, ale również dlatego, że zobaczył to miejsce; zmieniło go to trochę, dało do zrozumienia na temat wartości Marionetkarzy. I o tym, że zapewne w przyszłości ponownie odegrają ważną rolę. Kto wie?
    Podążył w ostateczności śladami swojego nowego znajomego, wolnym krokiem, nie spiesząc się. Chciał jeszcze parę razy złapać powietrze, tak inne niż wszędzie indziej. Złapać powietrze tego w pewnym sensie świętego miejsca, którego wartości mało osób zdawało się dostrzegać.

    z/t
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,26 sekundy. Zapytań do SQL: 9