• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Miasto Lalek » Kukiełkowa biblioteka
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 10:22   Kukiełkowa biblioteka

    Kukiełkowa biblioteka jest z pozoru niewielkim, lekko podniszczonym budynkiem. Jednak niech wzrok was nie myli. W środku bowiem znajdują się setki ogromnych, zadbanych regałów których półki, wręcz uginają się pod.ciężarem setek tomów, napisanych zarówno przez mieszkańców Krainy jak i wielu ukradzionych że świata ludzi. Meble i ściany wykonane są z jasnego, brązowego drewna, podłogi w całej bibliotece, okrywa miękki zielony dywan. Jest tu zawsze cicho, jest to wiec.idealne miejsce by odpocząć od ewentualnego zgiełku. Porządku w bibliotece pilnuje stary zgarbiony marionetkarz, sam siebie.zwący Book, a także jego wierna marionetka wyglądająca jak małpka o dość nieokrzesanym zachowaniu Ink. O tym jak długo sprawują pieczę nad biblioteką, wiedzą jedynie.najstarsze istoty z krainy luster
    Jacque
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Kwiecień 2016, 10:34   

    - Bean ar, Bean ar, jasna cholera co to jest? - Myślał Jacque szybując w stronę miasta lalek. - Marie wiesz może?
    - Tak serio to za chuj nie wiem. Coś się o uszy obiło, ale nic na pewno.
    - Czyli szukamy wiatru w polu póki nie dowiemy się co to.
    - Na to wychodzi kotek.
    Przy prędkości którą rozwinął, zaczęły go kłuć już oczy, gdyż wiatr niemiłosiernie bił w jego twarz niczym bat. Wiedział jednak że nie ma czasu do stracenia, i mimo że nie.odczuwał strachu, coś pokroju instynktu samozachowawczego zmuszało go do działania.
    - Pamiętam ze to było tutaj, tu gdzie spotkałeś tą białą kurwę. Gdzieś tu była biblioteka... A to tutaj - rzuciła wymuszając jego ciałem mocny zwrot w prawo. Stał tam stary, prawie że rozpadający się budynek, który bardziej niż bibliotekę przypominał noclegownie bezdomnych. Jednak Jacque nie miał co wybrzydzać, naparł więc na ciężkie drzwi i wszedł do środka. Od razu uderzyła go fala ciepła, wręcz bolesna, zaraz po zimnym wietrze. Gdy otworzył załzawione oczy, ujrzał piękne.i schludne wnętrze, jakiego w życiu nie spodziewałby się z zewnątrz. Na lśniących drewnianych regałach stały przepastne tomy, oprawione w róznorakie kolorowe skóry. Z wrażenia chłopak aż zagwizdał, za co został bardzo szybko zreprymendowany dośc silnym uderzeniem kija w ramię. Gdy odwrócił się w kierunku z kórego nadszedł cios, na jego ustach spoczął starczy pomarszczony palec pachnący naftaliną.
    - Tu jest biblioteka - zaczął szeptem starszy przygarbiony męzczyzna - tu się trzeba zachowywać cicho, ty ignorancki kmiocie. Czego potrzebujesz?
    - Muszę się dowiedzieć czym jest Bean ar. I powiedzmy że to sprawa nie cierpiąca zwłoki. - wyszeptał lekko skonsternowany chłopak
    - Dobrze rozumiem - powiedział już milej mężczyzna. - W takim razie "Zoologia Krainy Luster" będzie dla ciebie odpowiednią pozycją. proszę skieruj się w ten dział - powiedział wskazując jedną z alejek. Niedługo powinien się tam pojawić Ink jego zapytaj.
    - Dziękuje - odparł chłopak robiąc głeboki ukłon i ruszył w miejsce wskazane przez mężczyzne.
    Przeszukiwał półki jedna za drugą, znajdując niezwykłe woluminy jak np. " Żuk gnojak na 12000 sposobów" i gdy już miał się poddać, na jego całą w kurzu głowę skoczyła mechaniczna małpka.
    - A witam niedouczonego dupka. - Zaszeptała małpka - Tego szukasz? - powiedziała machając mu przed oczami książką
    - Mogę rozszarpać to gówno? - zapytała grzecznie Marie
    - Tak własnie tego. Mogę? - zapytał nie zwracając uwagi na obelgę.
    - Czyli ze nie - sama sobie odpowiedziała. Ksiązki jej nie interesowały, dla niej były zwyczajnie nudne.
    - Wez sobie - powiedziała za sprawą magii - zawieszając ksiązkę wysoko pod sufitem.
    Nie zauważyła widocznie skrzydeł chłopaka, gdyż ten bez trudu uniósł się po ksiażkę i jak gdyby nigdy nic wyladował przy jednym z licznych stołów, Już miał zacząć czytać, gdy zauważył ze to co miał w reku, to właśnie żukowa ksiązka kucharska, wsadzona w inny papierek. Zza jego pleców, dobiegał skrzekliwy mechaniczny smiech. Jacque nie był w nastroju na tego typu zarty, gdyż bardzo skracały nić jego zycia, totez nic nie mówiąc ruszył za małpką. Biegł za nią między regałami, ponad nimi, nie zwracając uwagi na stojącego obok Bibliotekarza. Gdy w końcu padł na ziemię zmęczony, oboje stanęli nad nim.
    - Znasz jakieś magiczne słowo? - Zapytała małpka
    - Byłbys zaskoczony jakie przynosi efekty - dodał bibliotekarz.
    - Emm... Proszę?
    - nie dziękuj. - odparł mężczyzna wreczając mu książkę. - cierpliwość popłaca, uwierz staremu.
    Odrazu wziął się za czytani szukając wzmianek o Bean ar'ze. Kiedy w końcu dotarł do stron mu poświęconym okazało się że są one niezwykle ubogie w informacje. Jedyne czego dowiedzał się Jacque to tyle iż były ogromne, potężne, inteligentne i jaszczurowate. Słowem - Szukał smoków, które żyły w Malinowym lesie. Z coraz to mniejszym entuzjazmem tego dnia, wybiegł z biblioteki i skierował swe skrzydła do Malinowego Lasu.
    z/t
    Luna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Wrzesień 2016, 19:27   

    Wędrując bez celu po Mieście Lalek, dziewczyna zdecydowała się zajrzeć w progi znanej jej już biblioteki. Pchnęła stare, ciężkie drzwi, a do jej nozdrzy od progu uderzyła charakterystyczna i jakże przyjemna woń tuszu drukarskiego. Rozejrzała się, wodząc wzrokiem po setkach ogromnych regałów zapełnionych po brzegi opasłymi tomiskami o każdej tematyce. Niesamowity widok.
    Powitała szeptem pana Book, doskonale znając jego przewrażliwienie na punkcie ciszy. Luna sama szanowała ten zwyczaj, bowiem podczas lektury zawsze rozpraszały ją czyjeś rozmowy. Tutaj mogła zaznać odrobiny spokoju.
    Prawdę mówiąc, nie szukała niczego konkretnego. Postanowiła więc, że się trochę rozejrzy. Przeglądając książkę po książce, poza treścią zwracała również uwagę na mniej znaczące, lecz ciekawiące ją aspekty, jak wiekowość papieru, czy miejscami lekko rozmyte litery. Wszystko to dodawało książce swego rodzaju uroku. A może tylko Lunę tak to urzekało? W każdym razie, w końcu znalazła coś, co ją zainteresowało. Przysiadła na lekko podniszczonym fotelu i zagłębiła się w lekturze.
    Sena
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 2 Wrzesień 2016, 20:06   

    Sena prowadząc za sobą Franka i Scarlet, szła cała spięta, choć nie było tego widać pod ubraniami, na jej szczęście. Stresowała ją myśl, że choćby w jeden zakręt źle skręcili, to mogliby się zgubić albo musiałaby ich cofać. Dotarli jednak bez problemu, a Sena odetchnęła cicho z ulgą, co wyglądało jak zwykłe wydychanie powietrza. Iść samemu to zupełnie coś innego, niż prowadzić ze sobą kogoś, kogo nie dość, że ledwo się zna, to jeszcze nie ma pojęcia jak dotrzeć w owe miejsce. Spojrzała po idącej za nią dwójce, gdy byli już przed biblioteką. Kierowała się dalej i zatrzymała się dopiero wtedy, kiedy znalazła się w środku budynku. Stanęła przy drzwiach, by rudowłosa i chłopak mogli ze spokojem wejść. Był to nawyk, więc ciężko było nad nim zapanować. Strach w niej zakorzeniony, że jest się karanym za najmniejszy błąd - albo bez powodu, lecz zawsze udawało się jakiś wynaleźć - był zbyt duży, by przystosować się do tego, że nikt nią już nie rządzi. Później rozejrzała się po wielkich regałach, które wydawały się mieścić niezliczoną ilość książek. Otworzyła szerzej oczy z podziwu, ale po chwili pochmurniała, gdy przypomniała sobie o swojej niekompetencji. Fascynował ją ów budynek, jednakże nigdy w nim nie była, bo przecież po co, skoro nie potrafiło się korzystać z tych wszystkich dzieł? Rozglądając się zauważyła niejakiego bibliotekarza, któremu skinęła głową na powitanie. Wolała nie używać telepatii, bo najwidoczniej inni nie przepadają za nią. Wystarczyło jej już, że dwie osoby dziwnie zareagowały na jej umiejętność, więc kolejnych reakcji wolała nie sprawdzać. Nie umknął też jej fakt, że obok starca znajdywała się marionetka o małpich kształtach. Przyjrzała jej się chwilę, by następnie kontynuować swoją podróż wzrokiem po znajdujących się tu książkach. Mignęło jej coś różowego, dlatego zatrzymała na tym wzrok, a źródłem ów koloru okazały się włosy inna marionetka. Patrzyła na nią chwilę, lecz powróciła do patrzenia na Franka i Scarlet nie chcąc, by tamta dziewczyna czepiała jej się o coś. Po krótkim zastanowieniu się, stanęła przy regale, by następnie chwycić jakąś starą książkę w ręce. Patrzyła na zawarte w niej literki, lecz wydawały jej się one jakimiś szlaczkami, które nie wiadomo skąd się tam wzięły, toteż odłożyła ją na miejsce prawie tak szybko, jak ją stamtąd wyjęła.
    - "Szukasz czegoś konkretnego, czy tak po prostu chciałeś poczytać?" - spytała się zerkając na czarnowłosego, lecz Scarlet także to usłyszała, by nie czuła się pomijana.
    Frank
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 3 Wrzesień 2016, 21:00   

    Frank wszedł do biblioteki z rękoma założonymi za głową i mimowolnie gwizdnął z podziwu. Szybko jednak ugryzł język karcąc się, bowiem małpka dobitnie przekazała mu swoimi gestami by zamilkł. Spróbował to naprawić uśmiechem, jednak na to odpowiedział mu jedynie bibliotekarz, a mały pomocnik odwrócił wzrok jakby szukał lepszego zajęcia.
    - Jedno i drugiego - szepnął do Seny - oczywiście jeśli znajdziemy czas. Najpierw jednak poszukam czegoś dla Ciebie.
    Chłopak pośpiesznie ruszył wzdłuż regałów. Nawet jeśli ktoś postanowił iść zanim krok w krok, mógł go w każdej chwili zgubić, bowiem działał dość chaotycznie. Większość książek obrzucił tylko spojrzeniem, niektóre wyciągnął by przekartkować i odłożyć, a po chwili znów do nich wrócić. Choć postronny obserwator stwierdziłby, iż skacze od jednego przypadkowego działu do drugiego, Frank tak naprawdę dość pośpiesznie budował sobie plan biblioteki. Po około dziesięciu minutach przystanął wreszcie w miejscu i spokojnym krokiem ruszył do kilku miejsc, by stamtąd zgarnąć pozornie najtrafniejsze książki.
    Gdy wynurzył się z bibliotecznego labiryntu niósł ich dość sporo i jedna więcej spokojnie wystarczyłaby, aby zasłonić Frankowi głowę. Ułożył wszystkie na stoliku w czytelni, po czym gestem przywołał towarzyszki. Jeśli zechciały spojrzeć na okładki mogły odnaleźć takie tytuły jak "Bestiariusz Włóczykija", "Rasy - od korzeni do korony", "Nasza wojna", "Tajemnice początku - o powstaniu Krainy" "Spójrz w lustro", "Moja klątwa - zbiór rozmów z nosicielami Anielskiej Klątwy", "Mam natchnienie na jedzenie - poradnik gastronomiczny dla Cieni".
    Usiadł na obrotowym krześle i spojrzał na Sene - To od której chcesz zacząć? Myślę, że to będzie najlepsze - rzekł podnosząc książkę o rasach. Z pewnością nie została ona spinana w zacisznym biurze dostojnego mędrca. Wyglądała raczej jak notatnik szalonego kapelusznika, wypełniony był bowiem masą podoklejanych wycinków, czy też rysunków o mało poważnej kresce. Jednak co może być bardziej bogate w informacje niż niecenzurowane przez nikogo, prywatne informacje badacza?
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 4 Wrzesień 2016, 22:19   

    Scarlet po wejściu do biblioteki zdziwiła się nieco. “Woah, przez tyle lat ta zapyziała biblioteka się nie zmieniła, nadal tak samo zapuszczona i nawet smród się utrzymuje tak długi czas.”
    Już na samym początku rzuciła gniewne spojrzenie bibliotekarzowi i jego małpiej marionetce. O ile mężczyznę to zadziałało, tak małpka wzięła to za rzucenie jej wyzwania. Zignorowana przez swoich towarzyszy wzruszyła tylko ramionami i zaczęła szukać przeklętego poradnika czy podręcznika. Oczywiście musiała zrobić na swój scarletkowaty sposób, czyli zamiast jak normalna osoba używać takich drabinek czy podłogi, po prostu leciała sobie między regałami. Kompletnie nie przejmowała się, że co jakiś czas potrąciła kogoś lub strąciła książkę. Nie zauważyła też, że Ink podąża za nią, chętny nauczyć naszą Opętaną trochę manier. Gdy już złapała kilka książek, które zdawały jej się być odpowiednie przysiadła na szczycie jednego z najwyższych regałów. Każdą z osobna zaczęła przekartkowywać i sprawdzać czy faktycznie oferują to czego oczekiwała. Egzemplarz, który jej nie pasował został brutalnie rzucony za nią, gdzieś między regały. Można było usłyszeć donośne “ałć” i przekleństwa kierowane w stronę dziewczyny. Ta zirytowana osobnikiem, który śmiał jej przeszkadzać, spojrzała na niego i kciukiem podważyła tsubę swej katany, uwalniając ją delikatnie z pochwy. Na ten widok awanturnik szybko zrezygnował z dalszego zaczepiania Scarlet i jak najszybciej się ulotnił w stronę wyjścia. Zdenerwowany Ink w końcu dogonił dziewczynę i rzucił się na nią z zamiarem zrzucenia jej z mebla. Niestety nasza małpka nie spodziewała się, że Scar posiada dobrze wyrobiony instynkt podczas walk i jednym kopniakiem sprowadziła Marionetkę na ziemię. Zaraz obok biednej małpki spadła katana wbijając się w dywan i zanurzając się delikatnie w podłodze.
    - U-p-s. Wy-śli-zgnę-łą mi się - powiedziała, a jej twarz zdobił obrzydliwy uśmiech, który śmiało można było przypisać jakiemuś psychopacie - a-le to ta-je-mni-ca.
    Przerażony Ink uciekł do swojego pana, stwierdzając, że nie chce mieć niczego do czynienia z tą popapraną dziewczyną.
    Gdy już odpowiednie pozycje zostały wybrane, a było ich zaledwie dwie - dosyć gruba książka i dla kontrastu coś wielkości książeczki do nauki czytania, miedzianowłosa postanowiła odnaleźć resztę “swej grupy.” Wzbiła się w górę jeszcze raz i zobaczyła Franka manewrującego z zawrotną szybkością i w dosyć chaotyczny sposób między półkami. Za swój cel obrała regał na środku, najwyższy ze wszystkich, dzięki niemu mogła doskonale obserwować poczynania innych. Oczywiście skupiła się na chłopaku.
    “Hmm, ciekawe co mnie w nim tak fascynuje. Jest obrzydliwie miły, a tego nie lubię, szczególnie jeśli tylko udaje” wzdrygnęła się “nie znoszę takich osób. Jest całkiem przystojny, czy to może być to…? Nieee Scarlet, nie bądź niedorzeczna, a poza tym nie ocenia się innych po wyglądzie… Liczy się wnętrze, prawda? Ciekawe, jaki kolor ma jego wnętrze.”
    Zachichotała cicho.
    Pobujała chwilę w obłokach, ale musiała w końcu zejść na ziemię. I to dosłownie. Zauważyła, że Frank i Sena zajęli jakiś stolik w czytelni. Oczywiście nie przysiadła się do nich, bo po co, jak można dać znać o sobie w bardziej efektywny sposób. Zleciała i wylądowała dokładnie na stole, na książkach zebranych przez chłopaka, mając wszystkich i wszystko gdzieś.
    - No elo, tęskniliście? - jej ton nie był sztucznie przesłodzony jak wcześniej, teraz wydawał się bardziej naturalny, ale nie jakoś szczególnie przerażający. - Jak tam poszukiwania, moje baaardzooo owocne - w tym momencie zaczęła wymachiwać swoimi zdobyczami przed ich twarzami. - Co tam czytacieee? - spytała, wsadzając swój nos w książkę trzymaną przez Doktora Sna, niemal nie spadając na ich dwójkę.
    Na szczęście wróciła do swojej normalnej pozycji. O ile siedzenie na stole jest normalne. Nie wyglądała też jakby miała zamiar zmienić swoje położenie. Więc jeśli Frank i Sena będą chcieli się dostać do reszty książek, zapewne będą musieli je wyciągać spod tyłka Scarlet lub w jakiś sposób ją przesunąć.
    Luna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Wrzesień 2016, 17:40   

    Niewiele czasu minęło, odkąd Luna zaczęła swoją książkę, gdy do biblioteki zawitała grupka innych czytelników. Co prawda, nie widziała ich, gdyż siedziała między regałami, jednak jej uwadze nie umknął dźwięk otwieranych drzwi, który nietrudno było wyłapać pośród panującej ciszy. Dochodziły do niej również szepty, jednak nie na tyle głośne, by mogły ją rozpraszać. Powróciła więc do lektury, która to zdawała się ją mocno zaciekawić.
    Zapewne dalej trwałaby w błogim spokoju i nieświadomości, gdyby w pewnym momencie jej spojrzenie nie trafiło przypadkiem na twarz dziewczyny wpatrującej się w nią... Jak długo trwała chwila, w której ich spojrzenia się skrzyżowały? Parę sekund? Zaraz po tym brązowowłosa odwróciła wzrok. A jednak tyle wystarczyło, by Luna zamarła. Gdyby nie była marionetką, na pewno zbladłaby jak ściana… Jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Dłonie zaczęły niekontrolowanie drżeć, upuszczając jednocześnie książkę, która wylądowała na ziemi. Jednak nawet tego nie zauważyła… straciła już właściwie kontakt z rzeczywistością.
    Nie, to niemożliwe. Niemożliwe. NIEMOŻLIWE, DO CHOLERY.
    Ej, tylko spokojnie. Spokojnie, Luna, przecież to nie ona. Skąd od razu taka pewność? Widziałaś ją przecież może ze 14 lat temu… to kupa czasu… nie pamiętasz już tak dokładnie jak wygląda!
    Poza tym.
    Ona nie żyje.

    Mimo prób przekonania samej siebie, różowowłosa poczuła, jak powoli traci kontrolę nad całą tą sytuacją. Zrozumiała, że im dłużej tu będzie, tym bardziej się pogrąży... To było tak beznadziejne. Dlaczego w ogóle w to wierzyła?! Nie siląc się już nawet na podniesienie książki, wstała i chciała czym prędzej opuścić tę przeklętą bibliotekę.
    Jednak ucieczka, jak widać, nie była taka prosta, na jaką się wydawała.
    Uświadomiła sobie to w momencie, gdy, nie patrząc przed siebie, wpadła prosto na… brązowowłosą dziewczynę.
    Wtedy również przerażona dostrzegła, że nie myliła się. Nie miała żadnych zwidów, ani nie oszalała. Stojąca przed nią osoba była tą samą, w której sercu niegdyś zatopione zostało ostrze sztyletu. Z ręki Luny.
    Biblioteczną ciszę w tej samej chwili rozdarł krzyk. To wszystko przerastało granice jej wytrzymałości. Różowowłosa zakryła twarz drżącymi dłońmi.
    - Nie, nie, nie... NIE! TO PRZECIEŻ NIEMOŻLIWE! - krzyczała panicznie, niemalże szlochając. - WIDZIAŁAM, JAK TWOJE CIAŁO LEŻAŁO U MOICH STÓP! MIAŁAM NA DŁONIACH TWOJĄ KREW! - słowa same zaczęły wymykać się z jej ust. Coś jednak sprawiło, że momentalnie uśmiechnęła się szaleńczo. Była psychicznie rozdarta. - TY NIE ŻYJESZ! ZABIŁAM CIĘ, SENO! - jej wzrok stał się dziwnie odległy i... obłąkany. Czyżby przez to wszystko straciła zmysły? Zdecydowanie była już temu bliska...
    Sena
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 5 Wrzesień 2016, 19:13   

    W czasie, kiedy ona rozglądała się i od czasu do czasu sięgnęła po książkę, która i tak ledwo ruszona wracała na miejsce, reszta jej towarzyszy rozeszła się po bibliotece. Frank zniknął z jej pola widzenia niemal od razu, a gdzie przebywała Scarlet mogła się domyślać, bo dziwnym trafem tylko z tamtych regałów, do których ona weszła, było słychać różne dźwięki, zwłaszcza donośne "ałć" i klniecie pod adresem opętańca. Nie minęło dużo czasu, a ciemno włosy przyszedł z powrotem ze stertą książek. Dużo nie brakowało, a w ogóle by nie zauważyła, że to on. Od razu wzięła od niego kilka, nawet jeśli protestował i również odłożyła je na stół. Zaczęła przyglądać się okładkom, ale tylko po obrazkach mogła się domyślić o czym to, choć i tak nie miała pewności. "Co oni sobie tak upodobali te szlaczki?" - zapytała samą siebie w myślach, gdy po raz nie wiadomo który przejechała ręką po obudowie książki. Myśl, że jest w niej zawarta ogromna ilość wiedzy, której ona nie posiada, fascynowała ją. Chciałaby móc w końcu ja posiąść, ale bez podstawowych umiejętności jej nie wyjdzie, czyli rozumienia ów szlaczków. Gdy chłopak usiadł i zaproponował jej książkę, wzięła ją od niego, by przyjrzeć się z bliska. Wtedy nagle na stół zleciała Scarlet, która wydawała się mieć całkiem dobry humor, ale Sena wciąż nie była dobra w rozumowaniu emocji innych. Nie ukryła faktu, że nagłe pojawienie się opętańca, zszokowało ją. Na pytanie co czytają, podała jej książkę, a następnie chciała okrążyć stół, by może znaleźć jakąś, która nie będzie się aktualnie znajdowała pod tyłkiem rudowłosej. Wtedy wpadła na nią inna dziewczyna. Marionetka o różowych włosach. Ta, na którą ciemnowłosa wcześniej patrzyła. "Zaraz! To ja wpadłam na nią, czy ona na mnie?" - pomyślała i już chciała przeprosić, kiedy nagle nieznajoma zaczęła krzyczeć. Sena otworzyła szeroko oczy, gdy tamta wpadła w histerię. "Nie! Czekaj! Co?!" - myślała, nie potrafiąc jej tego przekazać, gdyż szok jej to uniemożliwił. - "Jak to zginęłam!? Chyba bym to pamiętała!? Krew? Nie mam krwi! O co jej chodzi?!". Sama zaczęła panikować, bo nie wiedziała co się stało. Cofnęła się o krok.
    - "Ale ... ale przecież ..." - starała się jej to wytłumaczyć, ale nie dość, że nie potrafiła, to tamta jeszcze zaczynała wariować. Coraz bardziej przerażona uniosła ręce w pokojowym geście. - "M-Mylisz się!"
    Próbowała się w tym połapać, no bo przecież jak miała być martwa, skoro stała właśnie tu i teraz. Zaczęła się nerwowo rozglądać na boki, lecz nie potrafiła nigdzie zatrzymać wzroku. Gwałtownie zamknęła oczy i zasłoniła uszy drżącymi dłońmi, by nie słuchać rozhisteryzowanej różowowłosej. Widziała wcześniej jej szaleńczy uśmiech.
    - "Zostaw mnie!" - krzyknęła telepatycznie tak głośno, że każdy kto był w bibliotece usłyszał jej myśli.
    Znów się cofała i przestała dopiero wtedy, kiedy uderzyła o stojący przy ścianie regał. Otworzyła ponownie przerażona oczy. Czego się tak bała? Tego uśmiechu? Tego samego, który widziała przez 5 lat niemalże dzień w dzień, gdy ona albo któraś z jej towarzyszek była torturowana lub zabijana przez własnego stwórcę? Wszystkie obrazy z przeszłości, które i tak już ją nawiedzały, pojawiły się na nowo. Szczątki marionetek, martwy marionetkarz ... Wszystko zaczęło się nakładać. Sena nie wiedziała już, czego bała się bardziej. Dziewczyny przed nią, czy własnej historii. Przygryzła wargę mając nadzieję, że uda jej się pozbierać myśli.
    - "Zostaw ..." - dodała już do samej rózowowłosej.
    Frank
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 15:56   

    Frank doskonale wiedząc co autor miał na myśli pobieżnie przeglądał kolejne strony o jego rasie. Właśnie takich osób w krainie najbardziej się obawiał, powojennych ekstremistów pragnących upadku ludzkości. Gdy jednak rzucił okiem na ostatnie zdanie rozdziału poczuł ciepło na sercu - "Niemniej nawet dla takich dziwotworów istnieje szansa, kraina bowiem zawsze daje drugą". To naprawdę zarysowało niesamowity kontrast z treścią wstecz. Niestety radość trwała tak długo, jak przewrócenie kartki, co chłopak zrobił z dużą nadzieją na znalezienie jakieś akceptacji dla ludzi. Znalazł tylko opis nowego gatunku - opętańce.
    " Druga szansa to wirus, błogosławieństwo naszej boskiej krainy. Pozwoliła ona tej odstręczającej i szkaradnej rasie dołączyć do harmonicznej części magicznej rzeczywistości. Tak jak litościwa matka natura pozwala wątłym robaczkom przeobrazić się w motyla." Skucha, pomyślał zamykając książkę. Umknął mu również fakt, iż Sena ją od niego wzięła, gdyż ten był nieco zdezorientowany pojawieniem się Scarlet.
    - O, hej Gacku - palnął do dziewczyny. Na jej widok bowiem naszły go myśli o opętańcach i zaczął rozważać czemu ma akurat nietoperze skrzydła. Przypadek czy zbieżność?
    - Jaki masz plan na nowy sweter? - spytał zerkając na okładki jej zdobyczy. Sam o szyciu nie miał bladego pojęcia, a jego największym osiągnięciem było naprawienie poprutego misia małej dziewczynki. Kij z tym, że po tym bliżej mu było do tworu doktora Frankensteina niż maskotki.
    Gdy Scarlet wzięła książkę od Seny chłopak się wzdrygnął, niespecjalnie pragnąć by do niej zajrzała. Kopnął nogą o stół wprawiając krzesło w obrót i sprawdził, czy nikt nie jest za blisko, a gdy wrócił do poprzedniego stanu spojrzał głęboko w oczy Scarlet. Wzrok zwiastował powagę, jednak nie myślcie, iż chłopak ją faktycznie zachował. Całokształtem mimiki przypominał dzieciaka, który szepce - mam coś ciekawego do powiedzenia. Tylko, że zamiast oznajmienia najpierw padło pytanie, bardzo prostolinijnie - Byłaś kiedyś człowiekiem?
    Nawet jeśli odpowiedziała, nie było sposobności ciągnąć rozmowy, gdyż w ich stronę ruszyła pewna różowowłosa istota, która... weszła prosto w Sene. - Ej, co ty wyprawiasz? - spytał, słysząc jak obca zaczyna krzyczeć. Obrócił się w jej stronę i pomachał ręką aby zwrócić uwagę - Chyba za dużo horrorów pani się naczytała.
    Histeryczka była jednak tak pochłonięta swoją manią, iż ciężko jej było poświęcić ułamek uwagi chłopakowi, który z niezrozumieniem obserwował rosnące obłąkanie. Rany, przecież to w końcu biblioteka, co z ciszą? Marionetkarz jak na swój sędziwy wiek chyba bał się interwencji bez swojej małpki która notabene, gdzieś zniknęła. Natomiast Frank traktował to dość niepoważnie do czasu, aż napastniczka krzyknęła ostatnie zdanie. Mało tego dobrze znał takie uśmiechy, które nie zwiastowały zwyczajnej kłótni.
    Zabiłaś ją? Pomyślał, patrząc na przerażoną Sene. Ta cofając się uderzyła o regał i wtedy Frank dostrzegł w niej jeden z bardziej łamiących serce lęków jakie dane było mu ujrzeć.
    Wstał z krzesła stawiając na nim nogę i bez skrupułów pchnął je z impetem w stronę różowowłosej. - Odczep się od niej wariatko - powiedział nad wyraz spokojnie, choć tym razem z wyraźną irytacją.
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Wrzesień 2016, 23:26   

    “Gacku? Ten gość serio jest słaby w wymyślaniu ksywek.” Prychnęła tylko na pomysłowość Franka.
    - Plan na nowy sweter pytasz? - zaczęła przekartkowywać cieńszą książeczkę, aż w końcu trafiła na odpowiednie strony - połowę zajmowała wizualizacja gotowego swetra, a drugą połowę dokładne instrukcje ile oczek gdzie trzeba, choć zapewne chłopakowi nie mówiło to kompletnie nic - o ten tutaj - postukała palcem w ilustrację.
    Cardigan nie miał nad wyraz skomplikowanego wzoru, ot prosty, elegancko wyglądający, wręcz idealny dla początkującego.
    - Muszę tylko jeszcze kupić jakieś włóczki, druty, guziki i tyle.
    Gdy dorwała w swe łapki książkę, którą dzierżyła Sena, po prostu przewracała kartki, nie zwracając uwagi na jej treść. Coś tam o różnych rasach, kompletnie bezużyteczne, wiedziała już wiele. Chociażby z wiwisekcji Świetliczka. Czego by o niej nie powiedziała, nadal pozostawała dobrą nauczycielką anatomii. Zaś ta wiedza - choć nikła, doskonale współdziałała z Oczami Demona. Szybko straciła zainteresowanie lekturą i odłożyła ją gdzieś na stół.
    Z zaciekawieniem patrzyła jak Frank wykonuje efektowny obrót i spogląda jej głęboko w oczy. Ona w odpowiedzi przekrzywiła nieco głowę, jednak nie spuszczała z niego wzroku. Nie mogła do końca rozczytać jego wyrazu twarzy, ale chyba miał być poważny, co nie do końca mu wyszło. Wpatrywali się tak w siebie przez chwilę, aż w końcu Frank wypalił swe pytanie.
    - Jeszcze pytasz? No ba, że byłam. Mogę ci zrobić wykład skąd się biorą Opętańce a w gratisie dorzucę skąd się biorą dzieci - zakpiła z niego, kompletnie ignorując fakt, że nawet same lustrzaki nie do końca wiedzą skąd się Opętańce biorą i traktują je jako naturalny element środowiska.
    Niestety ich być może fascynującą rozmowę przerwały krzyki. Jakaś dziewczyna z wściekle różowymi włosami przyczepiła się do Seny, mówiąc, że ją zabiła. “Pfy, jakaś nieprofesjonalna musi być, jak nie umie dobić swej ofiary, tak samo to może być Strach, co ona tak świruje? Boże, jak one się drą, ta różowiasta wręcz prosi się o wpierdol.”
    Zirytowana całą sytuacją rozpoczęła “uspokajanie” Luny od rzucenia w nią jedną z grubszych książek, jaka akurat wpadła jej do ręki, a następnie podeszła do niej. Wyciągnęła miecz z pochwy. Demonstracyjnie cięciem swej katany rozdzieliła krzesło wcześniej pchnięte przez Doktora Sna na dwie części. Zdeterminowana do podjęcia walki z nieznajomą podeszła i wysyczała.
    - Nie będziesz mi kurwo mojej rozmowy przerywała!
    Użyła mocy swych Oczu Demona by wykryć w niej jakieś słabsze punkty. O dziwo zamiast pojawić się tam, gdzie zazwyczaj znajdowały się najważniejsze organy, niebieskie plamy pokrywały barki, łokcie, nadgarstki, kolana… W tym momencie dla Scarlet było oczywistym, że jej przeciwniczką jest Marionekta. Doszła też do wniosku, że mogła to zauważyć i bez swej wizji, bowiem sukienka dziewczyny odrywała stawy kulkowe. Zdenerwowana, że użyła mocy na marne, zdecydowała zbadać swym spojrzeniem Senę i Franka. O dziwo czekoladowłosa również miała niebieskie plamki w podobnych miejscach co różowowłosa. Zaś w budowie Franka nie dostrzegła nic nadzwyczajnego prócz rany lub blizny na przedramieniu. Zdezaktywowała moc i z pogardą spojrzała na złamaną psychicznie Marionetkę.
    - Nie jesteś warta mego miecza… - powiedziała i wymierzyła jej kopniaka - nie jesteś warta mojego czasu… Wypierdalaj stąd w podskokach, albo ci pomogę w przejściu na drugą stronę.
    Scarlet nienawidziła zabijać Marionetek. Po tym jak Meredith wpoiła w nią przekonanie, że owa rasa jest tak naprawdę martwa od stworzenia… To jak mogła czerpać przyjemność z zabijania czegoś martwego? To jak zabrać dzieciakowi lizaczka. Ani to nie wynagradza odpowiednio, ani nie satysfakcjonuje. Ogólnie to gardziła ich rasą, a jedyną osobą do której żywiła swego rodzaju szacunek była jej pani. Jednak Sena i Luna nie dawały jej powodu do szacunku, ani zbytnio ogólnego zainteresowania, więc zapewne nie przejęłaby się nimi, gdyby Tancereczka nie była przyklejona do chłopaka, a Krawiec nie robiła takiego rabanu w bibliotece.
    W ostateczności olała sprawę i wróciła na stół, z którego wcześnie zeszła. Poczeka na rozwój wydarzeń. A jeśli źródło hałasu samo się nie wyniesie lub nie da spokojnie porozmawiać jej z Frankiem, to wytarga ją stąd za te jej różowe kudły.
    Luna
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 10 Wrzesień 2016, 20:16   

    Krzyk nieco ją uspokajał, a przynajmniej pozwalał wyrzucić z siebie te wszystkie nagłe emocje. Nie kontrolowała tego, co mówiła. Straciła całkowicie nad sobą panowanie. Tak naprawdę nie była w stanie w takiej sytuacji racjonalnie myśleć. Ale... Kto by potrafił? Przecież to wszystko to nonsens! Sena umarła, nie było co do tego żadnych wątpliwości. Dlaczego więc jest tutaj i... żyje?
    W pierwszej sekundzie, gdy zdała sobie sprawę, że słyszy w swojej głowie czyjś krzyk, zamarła. Najpierw widzi zmarłą już dawno dziewczynę, później słyszy głosy... Momentalnie niemalże uwierzyła, że oszalała. Cofnęła się z przerażeniem, unikając spojrzenia "Seny". To nie była ona. To nie była ona... Ale dlaczego wygląda identycznie jak ONA?
    Pochłonięta szokiem Luna nie zwróciła nawet uwagi na inne osoby. Aż do czasu, gdy nie poczuła, jak uderza w nią jakiś przedmiot. A zaraz po tym kolejny. Cóż za kumulacja! Wtedy uniosła wzrok, który to padł na rudowłosą dziewczynę. Ta stanęła przy niej i, wyjąwszy katanę, przecięła krzesło na pół. Luna, patrząc na to, nie bardzo rozumiała, co to miało jej udowodnić. Także miała broń i potrafiła się nią doskonale posługiwać, a jednak nie czuła potrzeby uświadamiania tego innym. Wyzwiska rzucane pod jej adresem również nie robiły na niej wrażenia. Zresztą, czym one były wobec tego przeogromnego szoku, którego właśnie doświadczała?
    Już po chwili postać rudowłosej niemalże przestała dla niej istnieć, a całą swoją uwagę skumulowała na brązowowłosej. Patrząc na nią, czuła nieodparte wrażenie, że stoi przed nią Sena. Jednak równocześnie było w niej coś... innego. Zachowaniem nijak przypominała dziewczynę lubującą się w dręczeniu niczemu winnych marionetek. A przecież traktowanie Luny jak śmiecia było niegdyś jej specjalnością! Swoją drogą, dziwił ją fakt, iż Sena jej nie rozpoznała. A może... tylko udawała? Udawała, by wyżyć się na różowowłosej? Cóż, to w jej stylu... W końcu w identyczny sposób cały czas oszukiwała Alex'a, zacierała przed nim prawdę... Jednak nie ważne, jak bardzo logicznie udałoby się to wytłumaczyć - to wciąż jest po prostu niemożliwe. Sena nie żyje. Więc dlaczego...
    - N-Nie! Dość! To wszystko... T-To już za wiele... T-Ty... - nie dokończyła. Z paniką wymalowaną na twarzy wybiegła z biblioteki, unikając zdumionych spojrzeń innych ludzi. Nie była już w stanie dłużej o tym wszystkim myśleć. To było po prostu chore.
    / zt
    Sena
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Wrzesień 2016, 20:41   

    Sena nie spodziewała się, że spokojny wypad do biblioteki skończy się nie na uczestnictwie w rozmowie z dwójką aktualnych towarzyszy, ale na niespodziewanym spotkaniu z kimś kogo nawet nie zna! Nie wiedziała, jak to wszystko mogło się aż tak szybko potoczyć. Wpierw spokojnie przegląda książkę, a niedługo potem wpada na marionetkę, a właściwie ona na nią, by następnie słyszeć pod swoim adresem, że została zamordowana. Dlaczego w ogóle skojarzyła to ze swoją przeszłością? Dlaczego ciągle nią żyła?! Przecież to nie jej wina jak to się potoczyło, a mimo to wciąż obwinia samą siebie, w dodatku zachowanie różowowłosej zbyt przypominało jej martwego już oprawcę. Zauważyła kątem oka, jak i też usłyszała, że Frank oraz Scarlet stają w jej obronie. Właściwie rudowłosa miała w tym swój interes, bo jej przerwano i rozmowę, i ciszę panującą w ów miejscu. Sena siedziała cały czas skulona pod regałem, jakby chcąc się obudzić z koszmaru. W pewnym momencie nawet przestała słyszeć cokolwiek wokół siebie. Przed oczami miała tylko zmasakrowane ciała innych marionetek, a później śmierć marionetkarzy. "Spokojnie ... spokojnie ... SPOKOJNIE! USPOKÓJ SIĘ!" - ponaglała się w myślach, zaciskając powieki. W końcu dotarły do niej ostatnie słowa nieznajomej, która zaraz po tym opuściła budynek. Sena wpatrywała się w podłogę uspokajając oddech. Miała teraz ochotę zapaść się pod ziemię albo podejść pod katanę Scar, ale jedyne co zrobiła, to powróciła do pozycji stojącej.
    - "Przepraszam za moje zachowanie ... " - zwróciła się do Franka i rudowłosej, schylając głowę, aby ukazać przed to skruchę.
    Ten sam ruch wykonała w kierunku Pana Booka. Nie musiała na niego patrzeć, by wiedzieć, że był zły. Skierowała swój wzrok z powrotem na towarzyszy. Niby było już po wszystkim, ale Sena wciąż zastanawiała się nad tym co się wydarzyło. Zaczęło się tak szybko, jak się skończyło, lecz pozostawiło po sobie ślady. Czekoladowowłosa starała sobie przypomnieć, by kiedykolwiek miała styczność z tamtą marionetką. Raczej pamiętałaby, gdyby ją zabito, poza tym ona nie może umrzeć, może być tylko zniszczona. Próbując zrozumieć, co się wydarzyło, zaczęła przeczesywać swoją pamięć. Zmarszczyła lekko brwi, gdy świadomie powróciła do nieprzyjemnego okresu w jej życiu. Nie wiedziała nic o sobie. Westchnęła cicho i powolnym krokiem podeszła do stołu, na którym siedział opętaniec. Sena zaczęła gładzić palcami po okładce jakieś książki, nawet nie wiedząc jakiej. Myślami wciąż wracała do sytuacji z różowowłosą, ale po części słuchała, co mówiła ów dwójka. Nie wtrącała się jednak. "Dlaczego? ... Dlaczego?!" - nie rozumiała, kiedy nagle coś sobie uświadomiła. Zamarła w miejscu, a jej oczy otwierały się coraz szerzej. Kiedy Sena jeszcze mieszkała w rezydencji Rosse, niedługo po jej stworzeniu inne marionetki patrzyły na nią niepewnie, jakby czuły się zagubione. Czekoladowowłosa nie rozumiała o co w tym chodziło, lecz dowiedziała się tego w dniu, gdy pozostałe przy życiu towarzyszki, powiedziały jej, a raczej przekazały w myślach - "jesteś kopią".
    Frank
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 16 Wrzesień 2016, 00:03   

    Uklęknął przed skuloną na podłodze Seną i delikatnie położył dłoń na jej głowie. - Nie martw się, już sobie poszła. - Różowowłosa bowiem faktycznie ulotniła się z biblioteki w której na powrót zapanowała cisza. - No wstawaj, po co zawracać sobie głowę tymi krzykami - rzekł, czochrając jej włosy oraz ujmując rękę dziewczyny by pomóc wstać. Po takim szoku nie wiedział, czy zdoła utrzymać się na roztrzęsionych nogach. Ona jednak bez problemu podeszła do stołu wcześniej jeszcze ich przepraszając za zachowanie. Frank tylko pokręcił głową uśmiechając się do Seny. Przecież niczemu nie była wina. Postanowił jednak zostawić ją na chwilę samą by zebrała myśli, a tymczasem podszedł po rzuconą przez Scarlet książkę, po czym odłożył ją na miejsce.
    Ukradkiem zerknął na rozcięte krzesło. - Jak na miłośniczkę sweterków nie jesteś taka delikatna - powiedział do skrzydlate. Zrobiła na nim mocne wrażenie, bynajmniej negatywne. Może dlatego, iż poza stanowczością okazała skrawek litości, a może chłopak w takim właśnie świetle pragnął ją spostrzegać. Sam nie był pewien, a przecież poznawanie innych przychodziło mu z łatwością. Cóż, Scarlet z pewnością była ciekawa i choć ciekawość to pierwszy stopień do piekła Frank nie miał oporów by tam zajrzeć.
    Nie chciał natomiast nawet spojrzeć na bibliotekarza. Jedno wiedział na pewno, więcej tu nie przyjdzie. Powinien stąd jak najszybciej wyjść, zwłaszcza, iż małpka mogła w każdej chwili wrócić z posiłkami. Jaki los czekał człowieka w rękach marionetkarzy? Za dużo czarnych scenariuszy, aby pragnął to sprawdzić. - Nie powinniśmy tu chyba zostać. Jak sądzisz? - spytał Scarlet, bowiem Sena nadal była średnio przytomna.
    Scarlet
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Wrzesień 2016, 00:47   

    Różowowłosa opuściła bibliotekę. Cel osiągnięty. To czy za sprawką Scarlet czy innej siły nieznanej było nieistotne. Ważne, że zadziałało. Chciała wrócić do rozmowy z Frankiem, jednak ten zajmował się Seną.
    - Ugh - wzdrygnęła się - jak ja nie znoszę takich biednych ukrzywdzonych istotek. Ach jaka to ja jestem biedna i skrzywdzona, czekam na księcia z bajki, który by mnie uratował - powiedziała nieco wyższym głosem by uwydatnić groteskowość.
    Kończąc ten monolog, na który zapewne nikt nie zwrócił uwagi, ze względu na zaistniałą sytuację, teatralnie przyłożyła rękę do czoła i udała omdlenie. Nim runęła na ziemię podparła się skrzydłami i zaciekawiona reakcją towarzyszy otworzyła jedno oko i zerknęła w ich stronę. Dalej byli zajęci sobą, a na nią nawet nie zwrócili uwagi. Gdy chłopak pomagał pozbierać się dziewczynie Scarlet myślała jedynie jak się jej pozbyć. I ją olśniło. Odpięła broszkę w kształcie serca od pasa i umiejscowiła ją na środku klatki piersiowej. “Wreszcie mi się przydasz ty magiczny szajsie.”
    Marionetka przeprosiła za zaistniałą sytuację. Cóż, Opętanej było to bardzo obojętne. Spojrzała ukradkiem na bibliotekarza. Widziała, że był niesamowicie zdenerwowany. A czemu by nie dolać oliwy do ognia? Wiedziała już, że próba wypożyczenia książki będzie skazana na porażkę. Dlatego też wzięła swój upatrzony egzemplarz w dłoń i otworzyła na stronie tytułowej. Prócz podstawowych informacji znajdowały się pieczęć biblioteki jak i numer książki. Złapała za stronę i jednym szarpnięciem wyzwoliła ją z okowów książeczki.
    - Upsie~ Chyba ta książka już nie należy do biblioteki i co my teraz zrobimy? - powiedziała, jakby jej akcja sprzed chwili była całkowitym przypadkiem.
    Przypuszczała, że po tej akcji nie będzie wpuszczana dożywotnio do tego przybytku, jednak jakoś nie było jej tego żal, w końcu mogła sobie sama kupować książki, na brak pieniędzy nigdy nie narzekała. Frank zasugerował by ulotnili się z tego miejsca, kierując swą propozycję głównie do Scarlet, bowiem Sena wciąż nie doszła do siebie. W tym dziewczyna wyczuła idealną okazję.
    - Masz rację doktorku - powiedziała i zbliżyła się do niego - powinniśmy z nią coś zrobić, nie uważasz? - wyszeptała. - Bidulka tyle strachu się najadła, może lepiej zaprowadźmy ją do domu, niech sobie odpocznie - postanowiła wykorzystać stan Marionetki by jej się pozbyć. - A potem możemy znaleźć jakieś ustronne miejsce by dokończyć naszą rozmowę - przerwała na chwilę - w cztery oczy.
    Uśmiechnęła się zalotnie i skierowała się do wyjścia, błagając w myślach, żeby broszka zadziałała jak powinna.
    Sena
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 18 Wrzesień 2016, 16:49   

    Poczuwszy na swojej głowie rękę, zerknęła w stronę Franka. "No tak ... w jego oczach, zareagowałam tak na różowowłosą, a nie na powrót wspomnień z przeszłości". Wciąż była nieco nieobecna i choć kątek oka widziała, co odprawiała Scarlet, nie potrafiła się na tym skupić. Wstała przy pomocy chłopaka i spojrzawszy na niego, skinęła głową w podzięce.
    - "Tak właściwie, to bardziej się przeraziłam tego, co sobie przypomniałam, niż samej dziewczyny" - przekazała ów wiadomość Frankowi, gdy ten twierdził, że ma się nie przejmować marionetką.
    Stała pewnie na nogach. Kontrolowanie swojego ciała w porównaniu do szalejących myśli, było dziecinnie proste. Jak mogła się skupić na czymkolwiek, skoro sama to sobie uniemożliwiała? Dlaczego ciągle to sobie przypominała? Dlaczego zmuszała się do ponownego cierpienia? "Nie ... To nie tak, że chcę. Nie potrafię po prostu tego uniknąć. Myśl, że tyle istnień nie może już stąpać po ziemi, a ja jednak mam tą możliwość, jest jak brzemię, którego nie mogę i nie potrafię z siebie zrzucić" - stwierdziła sama do siebie. - "Gdyby pomoc przybyła wcześniej, gdyby było nas więcej, gdybyśmy byli silniejsi, pewniejsi, sprytniejsi ... Ale to wciąż tylko gdybanie o czymś, czego nie będzie, bo od początku tego nie było". Westchnęła cicho do siebie, bo zagłębiwszy się w swoją własną historię, przeszłość, której tak bardzo chciała uniknąć, dotarła do tego, jaka prawda kryje się za jej istnieniem. No ... prawie. Przypomniała sobie, że jest stworzona na czyjeś podobieństwo, ale czy jej poprzedniczka musiała umrzeć, żeby ona mogła ożyć? I to nie zginąć z naturalnych przyczyn, a zostać zamordowaną?
    - "Jestem kopią" - powtórzyła parę razy myśl, która wciąż chodziła jej po głowie, lecz nieświadomie przekazała to również towarzyszom, ale brzmiało to raczej jak mantra.
    Spojrzała w końcu na dwójkę, a gdy zobaczyła rudowłosą klejącą się do Franka, zmarszczyła nieco brwi. Było to spowodowane tym, że postawa opętańca nijak miała się do oferty przez nią składanej. Chyba, że tak wygląda proponowanie komuś czegoś, ale nawet niedoświadczonej Senie wydało się to trochę dziwne. Obróciła się od nich przodem i już z delikatnym uśmiechem stwierdziła.
    - "Nie musicie nic dla mnie robić." - wbiła wzrok w dziewczynę, bo nie wiedzieć czemu, miała wrażenie, że ta od początku jej nie lubiła, a po tym co się wydarzyło, to opętaniec na pewno nie będzie przyjaźnie do niej nastawiony.
    "I tak nie mam domu, więc zaprowadzenie mnie tam chyba automatycznie się wyklucza samo z siebie" - dodała w myślach, ale nie chciała im tego mówić. Z resztą jak wielu rzeczy o sobie.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 9