• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Eventy » Podziemny pałac
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 11 Sierpień 2012, 18:07   

    Lisanna miała okazję poddać w wątpliwość ofertę tego człowieka. Oczywiście nie przewidziała, że może to być jeden z tych ludzi, którzy w wypadku odmowy zabijają tych, co za dużo wiedzą. Z drugiej strony czy w istocie był tak podejrzany? To prawda, że wpadł do "Zjedz mnie" ranny, lecz można było się domyśleć, że jest to wynikiem niedawnych strzałów. Z drugiej strony nieznajomy przez cały czas przyglądał się rozmówczyni. Tylko na chwilę kiwnął głową, gdy człowiek przy ladzie coś zamówił. Coś wyszeptał, lecz Lisanna nie była w stanie usłyszeć słów, ani nawet sylab. Dopiero, gdy zadała swoje pytania mogła usłyszeć reakcję ze strony nieznajomego. Nie była to jednak odpowiedź, czy chociaż powaga, lecz śmiech. Dość szczery, choć szybko przerwany. Dłoń nieznajomego nieco mocniej przywarła do rany, a on sam pochylił się o kilka centymetrów.
    -Dam ci zadanie. Jeśli je wypełnisz pozwolę ci odejść.
    Nieznacznie drżącą ręką podniósł leżącą na stoliku solniczkę i rzucił nią gdzieś w głąb lokalu. Dłoń uwolniła wciąż krwawiącą ranę i wsunęła się pod płaszcz, by po chwili wyciągnąć z niego niewielki pistolecik, wyglądający niemalże jak zabawka dla małych dzieci, lecz wykonany z taką precyzją, że wykluczał imitację.
    -Przyniesiesz solniczkę z kulą w ciele.
    Oczywiście w tym momencie dobrym pomysłem byłaby ucieczka, lecz skoro nieznajomy potrafił zatrzymać w miejscu trójkę ludzi, to czemu nie miałby tego samego uczynić z dziewczyną, która przypadkowo stała się jego szansą na wykonanie zadania.
    Mon w tym czasie próbowała przekonać sprzedawcę do zwrócenia na nią uwagi. Nim to się jednak stało dyskusja postrzelonego i dziewczyny przybrała zupełnie inny obrót. Najpierw dość głośna wątpliwość z ust Lisanny, którą pozwolę sobie przytoczyć:
    -Dlaczego myślisz, że się zgodzę? Jeśli już, to chcę wiedzieć co mam zdobyć. Niby dlaczego mam Ci zaufać? Skoro rezygnujesz z nagrody, to zadanie, które zostało Ci zlecone musiało Cię znacznie przewyższyć, więc co oczekujesz po mojej osobie? I skąd mam wiedzieć, czy nie uciekniesz z wynagrodzeniem gdy wykonam zlecenie?
    Później natomiast dźwięk uderzenia gdzieś w głębi i pistolet w ręku nieznajomego. Wszystko stało się znacznie dziwniejsze niż było dotąd, lecz jednocześnie Mon mogła usłyszeć głos. To znaczy jeszcze nie oszalała, po prostu czyjś głos siedział w jej głowie.
    -Nie wtrącaj się.
    Możliwe, że był to głos dziewczyny bądź tego nieznajomego, lecz z drugiej strony może to być kolejna oznaka zmęczenia, czy szoku wywołanego nieoczekiwanym zdarzeniem. Z drugiej strony nagroda warta była złamania nakazu tego głosu i zaoferowania pomocy, a przy tym można jeszcze uratować czyjeś życie. Chyba, że ktoś woli po prostu zabić i tak ranną osobę. Tylko, że czy on czasem nie mówił, ze to jest zadanie? Tak, dziewczyna miała mu coś przynieść, lecz dlaczego dodał, że z kulą w ciele? Dokładnie zdanie to brzmiało tak:
    -Dam ci zadanie. Przyniesiesz solniczkę z kulą w ciele.
    _________________

    *****
    Mon
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 14 Sierpień 2012, 16:26   

    Mon cały czas próbowała zwrócić uwagę zdezorientowanego sprzedawcy. Miała świadomość, że może on być ciekawy i przerażony sytuacją w ,,Zjedz mnie
    '', przecież tu pracował i możliwe, że był nawet właścicielem. Dziewczyny jednak to nie obchodziło, gdyż chciała być obsłużona, a nie stać jak kołek ukazując zewnętrznie, że bardzo się interesuje napotkaną sytuacją i jest najzwyklejszym gapiem. Nie cierpiała być obserwatorem i była pewna, że jeżeli poziom jej zirytowania na człowieka, który powinien ją obsłużyć wzrośnie, to albo sama mu coś zrobi, lub wtrąci się do tamtej konwersacji komplikując sobie tym samym ten dziwny dzień. Jej paznokcie szorowały po ladzie przy której stała, po czym zaczęły cicho postukiwać symbolizując zniecierpliwienie. Nadal jedna się uśmiechała, a jej kapelusz opadł jej lekko na prawe oko powodując, że znajdująca się w tym miejscu grzywka zakryła je całe. Lewe świeciło się tylko co chwilę, a sama zaczęła sobie cichutko pogwizdywać, gdy w końcu oparła się o ladę. Co miała robić? Jeszcze, że kazano jej czekać, ignorowano ją, stała... Co jeszcze? Przysłuchiwała się ich rozmowie i bacznie obserwowała sytuację. Przecież mógł się z tego wywiązać najmniej jeszcze jeden trup czyż nie? W końcu usłyszała jakiś konkret. Tamta dziewczyna broniła się przed zgodą na szaloną misję. Takie niepewności mogły szargać każdym, lecz zapewne nie pomyślała, że człowiek, który jej to powiedział wykluczał odmowę. W takiej sytuacji, gdy postronna osoba wiedziała za dużo czekała ją kulka w łeb, czyż nie? Po chwili jakiś brzdęk, który zagłuszył nawet jej postukiwanie paznokciami. Nie chętnie odwróciła głowę w ich stronę. Czyżby rzucił solniczką? Tak wywnioskowała z jego kolejnej wypowiedzi, gdyż nie chciała wzrokiem błądzić za źródłem hałasu. Gdy już chciała się odezwać usłyszała głos. Nie miała pewności czy to tym razem jej wewnętrzne zwierzątko, czy któraś z tych osób. Uznała jednak, że nie usłucha tej porady. Zanim jej wargi się rozwarły ugościł na nich szeroki uśmiech prezentujący szereg białych zębów dziewczęcia.
    -Robi się ciekawie - mruknęła dosyć głośno, a jej głoś był przepełniony słodyczą. Brzmiało to jak wypowiedź małej dziewczynki, kiedy jej poziom zadowolenia jest na wysokim obrocie i może spowodować przeciążenie.
    -Dziewczyno, przecież to tylko demonstracja. On chce byś to wykonała, gdyż sam postrzelony, nie byłby do tego zdolny. Jeśli jest to poważne, a jak widać to najpewniejsza opcja, zapewne zanim by spróbował już by go schwytali i dawno gryzłby ziemię. - zachichotała patrząc się w stronę Lisanny. Wypowiedziała swoje przekonanie bezpośrednio, choć nie powinna. Nie miała przecież pewności, czy mężczyzna nie skieruje pistoletu w jej stronę, a kulka nie wyląduje pomiędzy jej oczami. Jednak w takim momencie stracił by chętną osobę do pomocy. Ciekawe, czy po tej wypowiedzi dalej ją zignoruje i pozwoli tak po prostu odejść.
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 15 Sierpień 2012, 16:29   

    Ciągle przypatrywała się w jego maskę czekając na to co ma jej do powiedzenia. Zauważyła jak poruszył głową - czyżby rana dawała we znaki? Mruknął jeszcze coś, czego nie dosłyszała co ją trochę zirytowało, nie lubiła gdy ktoś przy niej tak robi. Jednak jej wyraz twarzy nie zmienił się ani trochę. Raz po raz zerkała na krwawiący bok chcąc sprawdzić na co może sobie jeszcze pozwolić.
    Gdy już powiedziała to co chciała i miała zamiar już wstać, usłyszała jego śmiech. Skomentowała to tylko lekkim, prawie nie dostrzegalnym zmarszczeniem brwi, na znak zdezorientowania. Nie wiedziała już co ma o nim myśleć i za kogo go uważać: za wroga czy przyjaciela. Pochylił się w jej stronę, ona za to się wyprostowała, zostawiając jedną rękę na stole, a drugą położyć na swoje nogi, wyrównując dystans do takiego jaki był na samym początku. Nie lubiła tego także gdy ktoś pozwalał sobie zbliżać się do niej - nawet jeśli są to głupie kilka centymetrów.
    Kolejne zadanie? Za kogo on się ma? Musiał być bardzo pewny swego. Obserwowała jego wielką rękę, jak kieruje ją na środek stołu by złapać solniczkę. Ze zdziwieniem obserwowała ją swoim jednym okiem kiedy szybowała w powietrzu, przecinając całe pomieszczenie. Wróciła wzrokiem do jegomościa, a on już celował w nią małym pistoletem. Utkwiła wzrok w lufie ,gdy on streścił jej zadanie, dzięki któremu mogłaby się stąd wydostać.
    W jednej sekundzie poniósł się dźwięk krzesła uderzającego o podłogę. Tym razem jednak Lisanna stała, z wyciągniętą czarną, dwumetrową kosą, którą szybko przywołała. Ostrze skierowała pod głowę mężczyzny, którą powinien uznać jako ostrzeżenie. Jej wyraz twarzy był bardzo spokojny, nie pasujący do całej tej sytuacji. W tym momencie nie obchodzili jej ludzie w lokalu. W sumie oni byli unieruchomieni w dziwaczny sposób, przez człowieka z maską. Cała sytuacja według niej wydała się bardzo zabawna: On celuje w nią bronią, a ona ryzykuje śmiercią, grożąc mu swoją Rosettą - z boku musiało to wyglądać jak scena z jakiegoś filmu akcji.
    - Chyba się nie zrozumieliśmy. Podejrzewam, że nie jesteś świadomy sytuacji, w której się znajdujesz. W dowolnej chwili mogłam Cię wykończyć, a jednak tego nie zrobiłam.
    Miała właśnie coś jeszcze powiedzieć, gdy z głębi lokalu poniósł się kobiecy głos. Na tyle głośno, że mogła to usłyszeć. Nie poruszyła się ani trochę, całą swoją uwagę skupiała na twarzy rozmówcy. Słuchała uważnie kolejnej wypowiedzi kobiety.
    - Po prostu nie podoba mi się tok myślenia tego pana.
    Podniosła leciutko kąciki swoich ust, prawie że niewidocznie dla innych osób w tym pomieszczenie. Opuściła lekko swoją czarną kosę.
    - Przyjmę pierwsze zadanie, jednak jeśli mnie oszukasz, tym gorzej dla ciebie.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 16 Sierpień 2012, 21:16   



    Nieznajomy był przez cały czas zadziwiająco spokojny. W jego oczach nie dało się dostrzec desperacji, czy żądzy mordu, nawet wtedy gdy celował w Lisannę z pistoletu. Zresztą wszystko to było jedynie pokazem, który miał jej zobrazować w jaki sposób ta misja go przerosła. Zresztą Mon prawidłowo wyczytała intencję i wtedy właśnie stała się osobą, która również dostanie ofertę wykonania tego samego zadania. W końcu kto wie, czy nie lepiej wysłać dwójkę niedoświadczonych dzieciaków, niż jednego.
    Lisanna postąpiła bardzo nierozważnie grożąc kosą komuś, kto oferował jej pracę. Zresztą czy jej nieufność była czymkolwiek uzasadniona? Mogła nawet urazić nieznajomego, a wtedy najpewniej już by nie żyła. Zapomniała, że kosa jest bronią znacznie mniej poręczną niż niewielki pistolecik i zadanie jakiegokolwiek ciosu wymagało więcej pracy, niż naciśnięcie spustu. Do tego śmiertelny cios wymagał zamachu, a nieznajomy mógł wtedy jedną kulą zakończyć życie biednej Lisanny. Mężczyzna jednak wciąż śmiał się cicho, gdy tylko spojrzał na ostrze przy własnej głowie. Jego dłoń, ta, w której nie trzymał pistoletu, zacisnęła się na metalowej części broni Lisanny. Już miał złamać jej kosę, a przynajmniej spróbować to uczynić, lecz nie wiadomo w jakim stopniu by się to udało, ale ostatecznie powiedział.
    -Przyda ci się, skoro masz zamiar wykonać zadanie. Ta miła osoba za mną na pewno z chęcią ci pomoże, może nawet pomyśli, gdy będzie to konieczne.
    Mon mogła usłyszeć słowa o niej, lecz po chwili ujrzała znak jeszcze wyraźniejszy, a mianowicie ruch dłoni, co prawda niepewny, lecz jasno pokazujący, że nieznajomy oczekuje od Mon podejścia. Początkowo jednak zajął się schowaniem pistoletu, puszczeniem kosy i krótką chwilą odpoczynku. Dopiero po tych pięciu sekundach powiedział, tym razem do Mon:
    -Jeśli chcesz możesz pomóc jej wykonać zadanie. - Wyciągnął na stół jakiś zwinięty kawałek papieru, jakby list czy mapę, jakiś worek, kawałek kartki oraz klucz. Kładąc to na stole dodał. - Tutaj znajdziecie wszystko co potrzebne, razem z zapłatą i adresem gdzie zanieść cel waszej misji.
    Po tych słowach po prostu zniknął. Tak bez pożegnania. Chociaż nie, powiedział jeszcze: "Życzę wam powodzenia i nie próbujcie mnie oszukać." Z drugiej strony zapewne jego zniknięcie było spowodowane tym, że rany już za bardzo mu doskwierały, a więc jak najszybciej musiał się wyleczyć.

    Wybaczcie fatalną jakoś, ale jeszcze nie wróciłem do humoru i zdrowia odpowiedniego do pisania postów.

    _________________

    *****
    Mon
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 21 Sierpień 2012, 20:31   

    Sytuacja w kawiarence coraz bardziej się rozkręcała, utrzymując napięcie pomiędzy obecnymi tym osobami. Gdyby można było wyobrazić to sobie bardziej obrazowo nad głowami osób prowadzących niezbyt przyjemną konwersację znajdywały by się małe chmurki ukazujące wyładowania elektryczne. Monique uwielbiała wyobrażać sobie różne rzeczy na polepszenie humoru niczym małe dziecko i to bardzo pasowało jej do akcji w pomieszczeniu. Raz po raz kąciki jej ust unosiły się kpiąco, a z jej ust wydobywało się ciche prychnięcie przedstawiające jej reakcję gdy powstrzymywała swój śmiech, podczas uznania, że nawet jeśli śmieszy ją coś, powinna zachować minimalny szczebel powagi by nie wyjść na jeszcze bardziej niepoczytalną niż się zdawała na pierwszy rzut oka. Z coraz większym krytycyzmem przyglądała się temu ,, małemu '' nieporozumieniu. Sama też nie była pewna jakby się zachowała gdyby nie musiała się upominać o ich uwagę, a ona od początku przynależała by do jej osoby. Mogłaby wtedy unieść się pychą, niepewnością, a może nawet kompletną ignorancją. Możliwe, że nawet pozwoliłaby mu dać się zabić. I tak już jeden z Ciernistych Egzekutorów uznał ją za wartą zostania jego ofiarą, a jej nie chciało się z nim zmagać, kiedy miał na to ochotę. Ta sytuacja mogła ją na chwilę odciągnąć od wyobrażenia sobie swojej własnej śmierci z rąk innego zabójcy z której najpewniej nie miałaby frajdy. Jeśli zdarzyło by jej się zginąć w jakimś celu, mniej by żałowała tego.
    Usłyszała po jakieś dłuższej chwili słowa najpewniej skierowane do jej osoby. Zamierzała się zbliżyć, z lekka udając niepewność przez spowolnienie kroku i wymuszone lekkie chwianie się postaci. Gdy jednak jegomość wskazał jej ruchem dłoni zaproszenie szła już normalnie. Nie był to zbyt duży kawałek, więc po kilku sekundach była przy nich. Wierzchem dłoni przejechała po rogu stolika przy którym się znajdywali czekają co dalej.
    -Z przyjemnością. Mam jednak nadzieję, że gra jest warta świeczki i wynagrodzenie mnie zadowoli - powiedziała z lekką kpiną w głosie po czym spojrzała w oczy Lisanny. Wkręcała w nią swój wzrok i ciekawiło ją czy złapie jej.
    -Ciekawe jednak czy koleżanka do mnie dołączy czy zostawi to tylko na mojej głowie - powiedziała udając zamyślenie i przyglądając się rannemu. Czyżby próbowała ją sprowokować lub zachęcić uderzając w szczątek tak zwanej dumy? On jednak powstał i kierował się do wyjścia. Widać nie dawał już rady dłużej z nimi zabawić. Miło by było jakby wykrwawił się w ich ramionach. Dziewczynę cieszył by fakt przemoknięcia krwią, gdyż powoli już tego zaczynało jej brakować. Jednak potencjalny na skraju wycieńczenia zniknął licząc, że podejmą się tego zadania zostawiając wszystkie wskazówki. Po chwili jednak tamta się odezwała i uznała z niskim poziomem zachęty, że się tego podejmie. Dłoń Kapelusznicy powędrowała ku temu co zostawił. Nie patrzyła jednak w tamtym kierunku tylko przyglądała się opętanej. Ciekawe co pierwsze uchwyci w swą dłoń?
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 24 Sierpień 2012, 19:20   

    Przez cały czas nie traciła czujności. Starała się podzielić swoją uwagę równomiernie między kobietą, a rannym mężczyzną. Nie ufała w żadnym stopniu ani jej, ani jemu. Miała prawo czuć niechęć do człowieka siedzącego przed nią - groził jej bronią, co jej się bardzo nie spodobało - nawet jeśli miał to być zwykły pokaz. Co do dziewczyny, była dla niej nieznajomą, co się równa u Lisanny brakiem jakiejkolwiek ufności. Była jak skrzywdzony kot przez swoich właścicieli, który boi się zbliżyć do człowieka. Niestety - ona kotem nie była, skrzywdzona też nie i nie darzyła zwierzaków szczególną sympatią i wzajemnie...
    Swą kosę trzymała nadal prosto i wstanie początkowym, czyli pod głową jegomościa, który postanowił także jej pogrozić. Zrobiła to całkiem odruchowo w geście obronnym. Była do tego całkiem przyzwyczajona i po dłuższym namyśle wywnioskowała, że mogła zrobić to inaczej, spokojniej - cóż... Kraina Luster robi swoje. Jej charakter zmienił się diametralnie po przybyciu tutaj, a raczej po swojej przemianie, którą uzyskała.
    Nie słyszała innego, głośniejszego dźwięku niż jego śmiech, który przeszył lekko jej kości. Nie spodobało jej się to, a jeszcze bardziej, gdy dotknął jej Rosetty. Zapewne teraz zmarszczyła lekko brwi, powodując tym, że zimna i spokojna maska z jej twarzy spadła i roztrzaskała się na wiele małych elementów. Trzymając swoją kosę, czuła jak jego dłoń zaciska się stopniowo mocniej na metalowym pręcie. Nie przejęła się tym, że może ją złamać - nie wierzyła w to, ponieważ był on ranny i musiałby się postarać, by z łatwością ją złamać... Nie mógł być chyba aż tak silny, prawda?
    Gdy zaczął do niej mówić, chłonęła każde słowo, które wyleciały z jego ust. Nie wiedziała czy zdanie, że owa dziewczyna, która teraz kierowała się w ich stronę, pomyśli w razie potrzeby - było komentarzem na temat głupoty, którą popełniła przywołując swoją broń. Gdy ją puścił, przez dwie sekundy trzymała ją w tym samym położeniu, po czym zmusiła ją do odwołania. Efekt zniknięcia był naprawdę ciekawy - kosa zamieniła się w cień, który szybko rozpłynął się w powietrzu. Rzuciła okiem na swoją wspólniczkę gdy wymieniła zdanie z ich pracodawcą. Zauważyła, że ją obserwuje, jednak udała, że tego wcale nie zauważyła ponownie skupiając swe oczy na sylwetce odchodzącego mężczyzny. Nie skomentowała żadnej z ich wypowiedzi chociażby słówkiem, zostawiając ich w niepewności. W zamyśleniu obserwowała jego dłoń, która wyrzucała na stół kolejne przedmioty. Jego pożegnania także nie skomentowała, a gdy ulotnił się całkowicie sięgnęła bez zastanowienia po zwinięty kawałek papieru... Stanęła w bezruchu, myśląc czy dobrze robi. Byli przecież w lokalu z trzema innymi ludźmi, czy więc było bezpiecznie rozwijać to tutaj? Na dodatek sprzedawca rozmawiał z z mężczyzną w garniturze, a gdy wyszedł rozległ się strzał. Na pewno byłoby to z ich strony głupie posunięcie. Skierowała swoją twarz ku oczom wspólniczki.
    - Chodźmy z tym w inne miejsce.
    Powiedziała to kiwając w stronę innych istot mieszczącym się w tym pomieszczeniu. Mogłyby zwrócić na siebie uwagę, a na ziemi była dość wielka kałuża krwi. Wzięła też do ręki klucz i wszystko schowała w wewnętrznej kieszeni płaszcza, dając jej aluzję, że ma wziąć resztę. Nie wierzyła jej kompletnie, ale miała szczerą nadzieję, że wzięła sobie do serca słowa Zamaskowanego, żeby nie kombinować i nie uciekać z zapłatą.
    Mon
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 28 Sierpień 2012, 17:28   

    Cała sytuacja nie przestawała bawić Monique. W końcu coś świeżego z lekkim dreszczykiem emocji się szykowało. Oczywiście jeszcze umierać nie zamierzała, ba! Nawet ten temat nie sięgnął jej myśli, a na pewno nie na tyle by bała się, że to tym razem nie ona stanie się oprawcą. Jednak wyobrażając sobie tą psychopatkę jako ofiarę byłoby niedorzeczne. Ktoś mógłby się kierować jej drobną posturą, mało pokaźnym wzrostem. Wyglądała raczej na laleczkę, która nigdy nie była tknięta, nie wie co to jest walka, cios krzywda. Wydawała się delikatna, niczym porcelana, która przy kontakcie z ziemią zakończy się hukiem z rozpryskiem na kilka części. Po jej wyglądzie można wywnioskować, że byłaby piszczącą, płaczącą i mdlejąca z każdą torturą dziewczynką. Nikt nie powiedziałby, że w takim momencie byłoby inaczej, a w takich sytuacjach to zawsze była po drugiej stronie barykady. Jej wspólniczka mogła więc mieć poczucie, że Mon będzie ją... spowalniać? Utrudniać zadanie? Taki stan rzeczy był dla dziewczyny ciekawy. Chciała by tak o niej myślano.
    Gdy po chwili zostały same wraz z obserwującymi je istotami kapelusznica sprawdziła wspólniczkę. Specjalnie spowolniła swój gest ku zostawionym przez jegomościa rzeczom, sprawdzając czy ta naprawdę zgadza się na ów zadanie. Z lekkim przekąsem obserwowała jej poczynania. Miała nadzieję, że więcej będzie dla niej, ale niestety będzie musiała wykonać zadanie w parze. Tylko czego one dotyczyło i jakie będzie wynagrodzenie? Gdy tamta sięgnęła po skrawek papieru Monique zatrzymała swa dłoń nad przedmiotami. Drugą ściągnęła z głowy kapelusz po czym ich ,, zadanie'' szurnęła w jego kierunku. Po chwili znikły w czeluści jej nakrycia głowy, po czym znów ugniotło jej włosy mocniej zakrywając jej czoło i prawe oko.
    -Masz rację panno... - i tutaj oczekiwała, że ta jej się przedstawi jako pierwsza. Po tym jak to zrobiła lub nie, de Foresta ruszyła już w kierunku wyjścia. Nie oglądnęła się czy ta też za nią zmierza. Była pewna, że tak się stanie. Nie miały innego wyboru jak współpracować. Można było usłyszeć tylko jak dziewczyna wychodzi, jej różowe włosy ostatni raz zafalowały w pomieszczeniu, po czym znalazła się na zewnątrz oczekując Lisanny by zmierzyć w jakimś bezpieczniejszym pozornie kierunku. Nie zastanawiała się też nad tym jak tą sytuację opętana pojmuje. Rozbawiłby ją jednak fakt, że zastanawiała się czy Monique nie planuje zwiać z kasą. Dla niej akcja bardziej liczyła się, niż zapłata, lecz oczywiście nie lubiła też narażać życia na darmo. Gdyby tak było to by była jedną z najbiedniejszych istot w Krainie Luster, a przecież była rozrzutna! Zastanawiał ją jednak jeden mankament. Jak bardzo zostaną zranione, lub czy wyjdą cało z tej sytuacji, jeżeli jegomość już przed rozpoczęciem misji prawie pożegnał się z życiem. Zamyśliła się oczekując na wspólniczkę. Chociaż rozglądała się w około to nic nie widziała. Nie skupiała się. Przed nią w tej chwili mogłaby znaleźć się jakaś potwora, a ona dopiero po usłyszeniu jej ryku, lub dzwonka drzwi kawiarenki wyrwałaby się z transu. Tak przynajmniej się wydawało, kiedy obarczono by ją jakimkolwiek spojrzeniem. Czy istoty nadal badały sytuację przez swe zasłonięte okna, czy ktokolwiek spacerował w danej chwili ulicą?
    Lisek
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 1 Listopad 2012, 23:46   

    Nie mała wcale ochoty wypełniać tego zadania. Została zmuszona, co jej się bardzo nie podobało, a można to było wywnioskować ze zmarszczonego czoła i zamyślonego wyrazu twarzy. Nie była do końca pewna czy zrobiła wszystko tak jak powinna... Oczywiście, że nie! Mogła przecież wyczuć wcześniej co się święci, chociażby po usłyszeniu wystrzału. Po nim od razu powinna zniknąć w cieniu pobocznych uliczek i wymazać swoją obecność w tamtym momencie, nie próbując nawet pomóc temu mężczyźnie - nie mała w swoim zwyczaju ratować każdą, napotkaną, krwawiącą istotkę.
    A chciała tylko zjeść lody.
    Przez długi okres czasu będzie miała okropną awersję do lodów i omijać będzie szerokim łukiem wszelkie napotkane lodziarnie.
    Chcąc nie chcąc musiała wypełnić to zadanie - nie zamierzała jeszcze stracić życia, ale skąd mogła być pewna czy nie straci go podczas wykonywania misji? Sam fakt, że zleceniodawca był ranny mówiło samo za siebie. I skąd był pewny tego, że ona i jej wspólniczka dadzą sobie radę? Były przecież przypadkowymi osobami, które spotkał na swojej drodze, więc uznała, że musi być w tym jakiś haczyk, skoro ot tak polecił im to zadanie... lub była za bardzo podejrzliwa. Chociaż skoro by naprawdę zginęły, na pewno by znalazł nowe ofiary, naiwne lub te bardziej podejrzliwe z mniejszym zasobem szczęścia - takich jak ona.
    Skupiła wzrok na kapelusznicy, bacznie obserwując jej ruchy, gdy ona w tym samym czasie wrzucała pozostałe przedmioty leżące na stole do środka swojego kapelusza.
    - Praktyczne.
    Skomentowała to tonem zwykłym, nie dając jej złudnego wyobrażenia, że jest nie wiadomo jak podniecona takim zastosowaniem swojego okrycia głowy.
    Nadal nie była jej pewna - przewyższała ją i to nawet bardzo. Cóż... pozory mylą, postanowiła tylko, że nadal bacznie ją będzie obserwować. Nie dając jej złudnego wyobrażenia o swojej osobie
    Westchnęła cichutko, zamykając swoje jedno oko na dwie sekundy i powoli obróciła się w stronę drzwi, powodując tym samym, że materiał jej płaszcza leciutko zafalował.
    - Lis.
    Oczywiście podała skrót swojego imienia, nie miała zamiaru podawać jej pełnego. Nie wiadomo też, czy odbierze to jako skrót, czy może nazwę zwierzęcia podaną jako pseudonim. Chyba nie trzeba mówić, że nie przyszło jej na myśl podawać nazwiska.
    Może, gdy całkowicie jej zaufa - praktycznie nigdy.
    Pozwoliła jej przejść przodem, a ona ruszyła za nią, gdy była oddalona mniej więcej w odległości dwóch metrów - starała się też utrzymać ten dystans przez cały czas. Przeszła przez otwarte drzwi, obrzucając ostatnim spojrzeniem lokal i pozostałe w nim osoby. Szybko utkwiła wzrok w plecach kapelusznicy, pozwalając drzwiom się zamknąć. Zwitek papieru palił ją dotykiem, samą obecnością, chciała już się dowiedzieć co przedstawia lub opisuje. Otrząsnęła się, by nie wpaść w trans pytań, domysłów dotyczącego tajemniczej kartki i zaczęła się rozglądać po ulicy w poszukiwaniu potencjalnego miejsca omówienia planu.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 29 Grudzień 2012, 14:12   

    Z tajemniczego miejsca X, w którym doszło do ustalenia wszelkich szczegółów operacyjno-taktycznych podjętego przez grupę MONLIS, dziewczyny udały się do najstarszej dzielnicy miasta lalek. Nie spodziewały się jednak, że gdy dotrą do historycznego centrum świata marionetek staną przed nietypową fosą wypełnioną nie wodą bądź kolcami skierowanymi do uścisku szturmujących armii, lecz niebytem. Nie była to nawet nieprzenikniona czerń, a niemożność pojęcia za pomocą zmysłów tego co widziało się wewnątrz. Choć patrzeć mogła zarówno Lisanna jak i jej nowa znajoma, to żadna nie była w stanie opisać właściwości materii wypełniającej zamkową fosę. Jak się też niedługo okazało jedynym przez nią przejściem, dla nielotów, był most o szerokości pięciu metrów i wyglądający na solidny, choć zbudowany w sposób, który przysporzyłby każdego fizyka i lęk przed trwałością tej z pozoru solidnej konstrukcji. Zwykłe kawałki drewna, nawet nie połączone ze sobą, no chyba, że od dołu, choć i tam nie widać jakiś wyrafinowanych podstaw. Można nawet powiedzieć, że most ten jest niczym linijka rozpięta pomiędzy ławkami, a służąca do przebycia tej niebezpiecznej przepaści przez rzesze drewnianych żołnierzyków szturmujące właśnie na dom lalek broniony przez siły 3 armii generała co swe oczy stracił po spotkaniu z kotem właściciela całej tej maskarady.
    Tak też Mon i Lis, nawet nie ołowiane, lecz ledwo drewniane żołnierzyki, będące pionkami w większej grze, o której nie mają pojęcia, miały przekroczyć teraz ów niepewny most i dostać się do grodu bronionego przez wojska Rosarium, choć nienależącego do niego. Tak też jak w moim porównaniu dowódca nie ma tutaj oczu, zajęty zapewne jakimś kotem w różanym pałacu położonym wiele kilometrów stąd, na herbacianych łąkach. Domek dla lalek w tym wypadku był jednak bardzo widowiskowy. Mur w wysokości dwudziestu metrów, co kilkadziesiąt metrów mających do ozdoby wieżę, w której przez cały czas było kilku strażników wychodzących nierzadko na patrole po szczycie fortyfikacji. Za murem miasto, najpiękniejsza część miasta lalek wykonana w tym samym stylu co zasadnicza większość metropolii, lecz ze znacznie większą dbałością o szczegóły. W centrum znajdował się stary rynek, przy którym stał quasiratusz służący do załatwiania codziennych spraw administracyjnych i sądowych starego miasta. Obecnie była tam też kwatera prefekta wojsk arcyksiążęcych, która od jakiegoś czasu strzegły miasta przed niechcianymi gośćmi. Nie jest to jednak okupacja, a jedynie spełnienie prośby mieszkańców, ze względu na pewne interesy arcyksięcia. Najbardziej reprezentatywnym budynkiem wciąż jednak pozostaje zamek, który choć częściowo już obrócony w ruinę (jego lewe skrzydło), wciąż imponuje ogromem i subtelnością włączenia elementów gotyku w styl typowy dla architektury miasta lalek. Na razie tyle wystarczy, będę na bieżąco opisywał miejsca, w których się znajdziecie.
    Mon i Lis stoją zatem przed mostem zastanawiając się co powinny teraz zrobić. Dla niewzbudzania podejrzeń usiadły na ławce i obserwowali. Przez dziesięć minut nikt o miasta nie wszedł, ani z niego nie wyszedł. Czy może to dlatego, że wymagany jest specjalny dokument do przekroczenia bramy strzeżonej przez dwóch strażników? Nie, raczej nikt nie widział konieczności dostania się lub wydostania ze starego miasta. Dlatego też oczy dziewczyn spoglądały na zarośniętą bujnymi, lecz dzikimi krzewami, które porastały zewnętrzną część muru. Co się działo po stronie fasy, gdzie znajdowały się nasze bohaterki? Poza dwiema rozmawiającymi ze sobą marionetkami ubranymi w stroje niczym z szekspirowskiej Anglii i jakąś rudą dziewczyną w płaszczu stojącą nad niebytem i weń patrzącą, nie było tam nic wartego uwagi. Sklep z meblami po prawej, za nimi zaś znajdował się wydział urzędu miasta, w którym można było załatwić dokument zezwalający na wejście do starego miasta. Oczywiście przed tym budynkiem stało dwóch strażników, lecz innych niż ci przy bramie. Ubranych w czarny strój przypominający odrobinę hiszpańskie oddziały z czasów, gdy państwo to było mocarstwem. Przy brami stali natomiast ludzie ubrani na czerwono, jakby wyjęci z wojen napoleońskich.
    Nie wiadomo czemu nagle, jakby spod ziemi, wyrósł im dziwny człowiek z fajką w ustach, lupą wystającą z kieszeni szarego stroju i dziwną czapeczką. Człowiek ten nie tylko pojawił się nie wiadomo skąd, lecz jeszcze stanąwszy przed dziewczynami rzekł dość cicho.
    -Czarne przybyły róże na pola starej herbaty.
    _________________

    *****
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 9