• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Archiwum X » Eventy » Królicza Inkwizycja
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Ciel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Czerwiec 2012, 16:04   

    No tak, to prawda, ale jak już napisałeś, spieszymy się, więc i ja postanowiłam pomóc w posuwaniu akcji, a nie wymyślać jakieś przedziwne plany, które dadzą mi sto procent pewności tego, że kradzież się uda, a Ciel nie zostanie złapana przez tłum obrońców prawości. Szkoda, że musimy tak szybko kończyć, bo to chyba moja pierwsza misja podczas trzech/czterech lat na forach (nie liczę tu takich małych). A już na pewno najciekawsza. Więc nie chciałabym kończyć jej tak szybko, ale robimy to z mojej winy i raczej nie mam prawa wybrzydzać. I też kocham te dygresje...
    Gdyby Ciel miała szansę sprawdzić to, czy chłopczyk na pewno zostanie w przyszłości zabójcą jej "sobowtórów", to z pewnością by to uczyniła. Jeżeli wynik okazałby się negatywny, to z całą pewnością przyłożyłaby się do dokuczania mu. Perspektywa uciekania przed człowiekiem, którego do mordowania zmusił tak barwny i śmieszny powód, ubawiłaby ją setnie. Z pewnością nie chciałaby czegoś takiego przegapić. Krycie się przed takowym dałoby jej pewien dreszczyk emocji, który tak lubiła. A to, że podczas ich zabawy w kotka i myszkę może ucierpieć dodatkowo ktoś inny, jakoś niespecjalnie ją zajmowało. Albo może po prostu było dodatkiem, czymś, co sprawiało, że wszystko stawało się bardziej interesujące. Szkoda, że to tak mało prawdopodobne. Bo przecież ileż dzieci, które spotkały w swoim dzieciństwie prześladowcę, albo kogoś, kto choć jeden raz im dokuczył, zostawały później seryjnymi mordercami wszystkich, którzy wyglądem przypominali tą osobę? No, ja nie znam żadnego (pomińmy fakt, że znam naprawdę niewiele osób...). Nawet, jeżeli takie prześladowania zostawały im do końca życia i coś im się w psychice skrzywiło (mi się nie skrzywiło po tym, jak chłopczyk kilka lat starszy groził mi nożem jak byłam mała, więc...), to wcale, a wcale nikogo nie mordowali. Do jutra trochę daleko, więc mały moim zdaniem mógłby zacząć skakać już dziś, kiedy to podejdzie do niego prawdziwy anioł, a nie diabeł w przebraniu, albo po prostu nikt nie zwróci na niego uwagi, a on sam stwierdzi, że nie ma to dalszego sensu, skoro reszta świata jest taka okrutna i nieczuła na ludzkie cierpienie. Wracając do istotniejszej części posta...
    Ciel, trochę już zmęczona biegiem na złamanie karku w kierunku statku, przystanęła i oparła się o jakiś pobliski budynek, gapiąc na walutę, która właśnie spoczywała w jej ręku. Jej oczy mówiły: "och, jakaż ja jestem wspaniała! Udało mi się wykonać mój perfidnie perfidny plan!". Byłaby dalej w spokoju kontemplowała ornamenty monet, gdyby nie fakt, że do jej uszu dobiegł cokolwiek niepokojący okrzyk, który oznajmiał, że nie ma już czasu na takie zabawy. Chcąc nie chcąc, znów poderwała się do biegu, choć niezbyt jej się to uśmiechało i zaczynała być zła na kogoś, kto wymyślił taki durny czas odpływania nie raczył wcześniej o tym poinformować, do informacji dołączając równocześnie sprawy zegarek (bo takowego Ciel nie posiadała). Bieg w kierunku statku najpierw utrudnił jej tłum idący przed nią w jego kierunku. Zaczęła w duchu wymyślać przedziwne określenia, ale zaraz przekonała się o tym, że to co robili wcale nie było takie złe! Znacznie gorsze okazało się to wtedy, kiedy wszyscy na słowa tamtego człowieka w dziwnym ubraniu nagle zawrócili i zaczęli iść w dokładnie przeciwną stronę. To Ciel było jeszcze mniej na rękę, bo przebijać się pod prąd jest gorzej i trudniej. W końcu, po przepanikowaniu całej trasy i przemykaniu się pomiędzy mieszkańcami i zwiedzającymi miasto, dotarła do statku. Podała monety mężczyźnie, nie a bardzo przejmując się tym, czy dała za dużo, za mało, czy też idealnie (za mało raczej nie miała szans dać, bo by jej nie wpuścili na statek...), co w jej wykonaniu nie było normalne, i weszła na pokład. Powstrzymując się od dalszych komentarzy, bo zwyczajnie nie miała na nie większej ochoty, po tym, jak sobie pomarudziła podczas przebijania się przez tłum.
    Jej wzrok padł najpierw na wszystkich pasażerów (przy przysłuchiwaniu się początkowi dyskusji kart parsknęła śmiechem), a potem, ponieważ było ich niewielu i szybko się znudzili, oddała się kontemplowaniu widoku za burtą statku. Ten okazał się znacznie ciekawszy i zadziwiał bardziej, więc dziewczynka (nie wiem dlaczego, ale jakoś niewygodnie mi się Ciel tak określa, chociaż w sumie JEST dziewczynką...) biegała od jednej strony statku na drugą, nie mogąc się zdecydować, gdzie bardziej woli patrzeć. Widoki były naprawdę fantastyczne i zaczęła żałować, że wybrała tak krótką drogę, bo trwającą zaledwie "10-15 minut". Westchnęła i zeszła z pokładu do portu, kierując się do knajpki. Otworzyła drzwi i weszła, rozglądając się dookoła. Aby nie wzbudzać podejrzeń, stanęła sobie w kąciku, wyjęła swój notesik i zza niego kontynuowała rozglądanie się po twarzach gości baru. Szukała wzrokiem kogoś, czyja twarz widniała na zdjęciu pokazanym jej przez królika. Przy którymś ze stolików siedział taki jegomość. Problem leżał w tym, że najwyraźniej nie był sam. Fakt, że zadaniem Ciel było tylko zlokalizowanie go i wypowiedzenie odpowiedniego hasła, ale w takim towarzystwie...? Najlepiej przecież na osobności. Wyprowadzić gościa poza bar...? Trudne zadanie, bo jakoś nie miała żadnego pomysłu na kit, który należało mu teraz wcisnąć. W końcu wpadła na pomysł. Kto wie, czy nie najgłupszy ze wszystkich możliwych. Podeszła więc do stolika jegomościa...
    - Proszę panaaa...? Dzień dobryy... - powiedziała przeciągając ostatnie samogłoski w sposób, jak jej się wydawało, w jaki robią to małe dziewczynki. Nie zapomniała o najbardziej uroczym i "małodziewczynkowym" uśmiechu, na jaki tylko było ją stać. Niski wzrost i sukienka pomagały, czego nie można było powiedzieć o mieczu przerzuconym przez plecy, ale o nim jakby zapomniała.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 6 Czerwiec 2012, 18:57   

    Mówi się, że najtrudniejsze są początki. To prawda. Od zwykłych początków gorsze są jednak te, które już kiedyś miały miejsce, lecz zostały utracone tak jak początek mojego poprzedniego posta, który został pokonany przez Legion 503 sił wrednoforumowych. Wracając jednak do początku... Muszę stwierdzić, że miecz, chociaż zwykle kojarzony ze śmiercią i niezaprzeczalnie będący bronią, a ten tutaj jest co więcej zgubą i postrachem wszelkich żelków, lecz w wypadku małej dziewczynki może dodać uroku. Oczywiście zależy to odbioru drugiej osoby, a ten może być różny. Tak więc raz miecz jest niepokojącym zburzeniem konwencji, w innym wypadku wpisuje się w długą tradycje dziewczynek-rycerzy, które od zwykłych uroczych dziewczynek są o tyle ciekawsze, że mają znacznie szersze zainteresowania. Tak naprawdę jednak Ciel nie należy ani do jednej, ani też do drugiej grupy, lecz czy ktoś na to zwraca uwagę? Wątpię! Jeśli natomiast chodzi o winę, czy też jej brak. Jest to raczej sprawa subiektywna gdyż tak naprawdę nie można cię winić za brak czasu, ani też balu, że rozpoczął się nie czekając na ciebie. Z drugiej strony wszystko skończymy i gdy już skończysz mordować żelki gości Tyka to zawsze możesz wyruszyć na kolejną niebezpieczną i pełną przygód wyprawę tym razem w celu odzyskania świętej łyżki do lodów, za której pomocą można tworzyć lody kontrolujące umysły ludzkie, a przez to niezwykle niebezpieczne. Może też być to jakakolwiek inna fabuła, więc nie ma się co martwić pośpiesznym zakończeniem jednej misji, bo przecież to tylko otwiera perspektywy do kolejnych, w których Ciel nie będzie już początkową poszukiwaczką przygód, a odznaczoną licznymi orderami weteranką misji! Wracając jednak do chłopca, który zapewne zapomni o tym, że go okradziono, gdyż nie jest to nic wielkiego. Z drugiej strony każdy człowiek jest inny i kto wie czy coś małego nie spowoduje u niego naprawdę wielką manią mordowania Cielopodobnych dziewczynek i chłopców, a może i nawet tych nie będących ani jednym ani drugim. To jednak się zobaczy, a kto wie czy kiedyś jeszcze nie spotkamy tego chłopca w jakiś ciemnych jaskiniach, czy może na pokładzie pirackiego statku. Mniejsza jednak o to, gdyż Ciel na razie jest całkowicie bezkarna za swoje zbrodnicze działania. Powinna więc się radować, a przede wszystkim nie mówić królikowi! Ten bowiem, przywiązany do prawa mógłby wtedy się rozgniewać. Na razie jednak Ciel była sama na misji i musiała wyciągnąć nieznajomego ze stolika, a to raczej łatwe nie będzie. Weźmy pod uwagę, że winny był w towarzystwie, z którym prowadził dość żywą dyskusję i dodajmy do tego jeszcze charakter Ciel, a mamy równanie naprawdę trudnego zadania. Zresztą na przywitanie się dziewczynki, chociaż wykonane z wielkim urokiem, padła tylko prosta i dość niegrzeczna odpowiedź "Czego chcesz?". Nie została jednak zignorowana, a to już jest jakaś szansa!
    Ciel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 9 Czerwiec 2012, 22:52   

    Biedny Tyk. Ja największy problem miałam kiedyś z wysyłaniem gotowych już postów. Często wkraczał do akcji wspomniany przez Ciebie Legion 503 i posta jak nie było, tak nie ma. Teraz je wszystkie kopiuję przed wysłaniem. Najlepszą zabawę miałam jednak wtedy, jak zniknęło mi całe KP!
    Na szczęście Ciel ani jej rozmówca nie musieli się zastanawiać nad dodawaniem jej do jakiejkolwiek grupy. Zazwyczaj nie ma na to czasu i chyba nawet jeżeli (na pewno) odbiera się jakieś informacje o osobie towarzyszącej, to mózg nie ma czasu się skupiać na tych oto szczegółach i robić od razu świadomej analizy charakteru. Inaczej było w przypadku Sherlocka Holmesa, ale to już przemilczę.
    Ciel poszłaby wszędzie. Bo to, co się tam wydarzy jest tajemnicą. Nieznane są wszystkie trudności i przeszkody i ... i wiele innych rzeczy. Jako amatorka takiego odkrywania, ruszyłaby bez wahania na COKOLWIEK, byleby było i różniło się nieco od codzienności. Bądź co bądź, zabijanie żelek może być ciekawe, raz, dwa razy. Potem robi się nudne, bo ileż można męczyć słodycze? Przecież one nawet nie zareagują, bo to słodycze. Nie krzykną, nie poruszą się. Skradanie się samemu po lesie też nie jest frajdą, jeżeli jest się SAMYM. Co innego, jeśli znalazłaby się ktoś do zabawy. Ale z tym już zazwyczaj jest trudniej, bo kto lubi się bezsensownie uganiać po lesie? Więc z osobników, które w ogóle chciałyby się w coś bawić, odpada dodatkowo grupka nielubiących wysiłku i chowania się. Lenie. Ciel leniem nie była (zazwyczaj, owszem, są wyjątki!), więc z pocałowaniem ręki wzięłaby kolejną misję, nawet w poszukiwaniu czegoś tak niezmiernie dziwnego jak świętą łyżka do lodów, z pomocą której miałaby stworzyć lody kontrolujące ludzkie umysły.
    Zaś co do mówienia królikowi o okradaniu niewinnego chłopca... cóż, z tym raczej nie miałaby problemów, bo jej "zleceniodawca" nawet nie miałby szans dowiedzieć się o tym incydencie. No chyba, że potrafi czytać w myślach, albo jest chodzącym wykrywaczem kłamstw. Ciel najpewniej, jeśliby już została przyparta do muru i zmuszona do gadania o tym, wcisnęłaby bajeczkę o pomocy chłopcu, któremu groziło coś niewypowiedzianie strasznego, o sobie, która to bohatersko go ratuje. O wdzięcznych rodzicach, którzy oferują jako zapłatę, cokolwiek by sobie zażyczyła, o sobie, która po długich prośbach przyjmuje wreszcie pięć monet ichniejszej waluty. Nie przejmowałaby się ponadto zupełnie tym, że mało które dziecko dałoby wiarę jej bajkom, bo znając życie, znacznie by to wszystko ubarwiła. Ale domysły co do tej przyszłości wolę na razie pozostawić samym sobie, niech kwitną. A ja po co mam się martwić na zapas.
    Tak więc, przechodząc już całkiem do właściwych wydarzeń...
    Ciel, zmywając z twarzy uśmiech i robiąc minę bardzo zaniepokojonej dziewczynki, do tego niezwykle zrozpaczonej tym, co w domyśle, stało się przed chwilką, złapała rękoma za blat stołu i wykrzyknęła:
    - Niech pan ratuuje! Niech pan ratuje mojego biednego misiaa!- broda aktoreczki zaczęła drżeć. Nagle zaczęła wyglądać na biedną, przerażoną i zrozpaczoną kupkę nieszczęścia, która lada chwila ma wybuchnąć płaczem. Miała nadzieję, że zebranych wokół stolika mężczyzn nie zaciekawi jej nagła zmiana humoru: od przeraźliwie wesołej, uśmiechniętej, do niemalże zapłakanej. A przecież to było tak dużo! Ciel, w swoim dziwacznym postrzeganiu świata jakoś zupełnie nie zwróciła na to uwagi. A może i zwróciła, tylko po prostu zaraz olała, po po co przywiązywać wagę do takich szczegółów (w jej mniemaniu). W każdym razie pod koniec swojej dziwnej kwestii miała okazję do poproszenia jakiejś-tam siły wyższej rządzącej całym światem (dla nas Boga, a w Krainie Luster kogo…?) o jakieś pozytywne fale, mające wspomagać zamroczenie umysłu napastowanego przez nią gościa. Owszem przydałoby się, bo jakoś nie liczyła na szybkie zmiękczenie serca „draba”, raczej było to coś w rodzaju „ a dobra zrobię, byłeś się, smarkulo odczepiła wreszcie!”
    Poza tym, wybrała w efekcie jeden z najgorszych niby-planów, przelatujących ukradkiem przez jej głowę, tak, jakby nie zamierzała wcale na początku ustalać, czy on się uda, czy też nie.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 11 Czerwiec 2012, 23:07   

    Przedwczesne umartwianie się jest plagą, a zarazem błogosławieństwie dla mistrzów gry. Tym pierwszym gdy taki gracz sto razy pisze pytając czy "To jest bezpieczne", natomiast to drugie zawsze wtedy gdy gracz nie chce ruszać dalej "dla bezpieczeństwa". Jak się jednak okazuje nasza mała Ciel wcale nie czuła się niczym zagrożona i słusznie, tym bardziej, że zrobienie czegokolwiek małej dziewczynce w takim tłumie ludzi nigdy nie jest dobrze odbierane, a przecież nie o bójkę tutaj chodzi. Zresztą przecież zawsze mogła wezwać królika, który zapewne po chwili przybędzie, skoro zgodził się wysłać kogoś w ręce mordercy. Tak naprawdę jednak mordercy, tym bardziej jednorazowi są mniej groźni niż wielkie przymierze Legionu 503 (z tajnymi jednostkami AF (Aktualizacja Firefoxa)) z hordą Wielkich urodzin i ich przyjaciółmi z Brat w pokoju. Jest to naprawdę okropne i powoduje, że przez długi czas nie jestem zdolny odpisać, a nawet więcej! Nie mogę prowadzić balu zgodnie z planem, chociaż ludzie aż tak często nie odpisują, więc wcale tak długo nie oczekują aż w końcu się odezwę! Nie mogę jednak całkowicie ci ułatwić i sprawić, że znajomy od tak porzuci swoje sprawy dla dziwnej dziewczynki, która co więcej tak wyraźnie aktorzy. Zupełnie jak mój brat, który dzisiaj siedząc na pufie stał za moimi drzwiami, lekko uchylonymi tak, że nie był wstanie widzieć monitora. Co więc ten gnom zrobił? Kopnął w drzwi, a następnie zsunąwszy się z pufy powiedział, że się przewrócił! Oczywiście jest to niewiarygodne, ale czy to ważne? Tak samo Ciel nie chciała być wiarygodna, a jedynie wpływać na emocje rozmówców mając nadzieję, że ci nie zaczną się zastanawiać bowiem wtedy biedna dziewczynka byłaby zgubiona. Z drugiej strony nie tylko myślenie było tutaj niebezpieczne. Gdyby bowiem wielkie wzruszenie Ciel nie wywołało wzruszenia, albo co gorsza wymalowałoby na twarzach nieznajomych uśmiech, to ta byłaby całkowicie zignorowana. Wszystko wskazywało, że właśnie tak się stanie bowiem gdy dziewczyna dotknęła stolika tylko jeden z nieznajomych spojrzał w jej stronę, reszta, w tym cel, pochłonięci byli raczej rozmową. Dopiero gdy z jej ust wydały się szlochy i inne żałosne krzyki to wszyscy na nią spojrzeli. Przez chwilę przyglądali się w powadze. Była to chwila nadziei dla Ciel, lecz chwila, jak wszystkie inne, bardzo szybko minęła. Nie trzeba było mgnienia oka, aby przy stole pojawił się głośny śmiech, a któryś z nieznajomych rzekł tylko krótkie "Spadaj" i tym samym uznał rozmowę z wyśmianej Ciel za zakończoną, choć bezczelny śmiech już nie.

    <wybacz, że krótko Q.Q >
    Ciel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Czerwiec 2012, 20:57   

    Biednyś, skoro dotykają Cię takie straszne ataki! Jak się przed nimi bronisz? Swoją drogą, mnie też coś od czasu do czasu napada, ale wolę w tym momencie nie wymieniać, z racji, że wywołany tu może nagle zajrzeć przez ramię, przeczytać trochę się zdenerwować. W efekcie moje odpisy staną się jeszcze rzadsze. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie znacznie opraw się mój czas w tej dziedzinie, jako iż mamy niedługo koniec roku szkolnego, wystawianie ocen i inne. W związku z tym niemalże zupełny brak nauki i innych pierdółek, które to głównie mi przeszkadzają.
    Ciel zaś ogromnie przejęła się takim potraktowaniem jej przez kogoś, komu wcale nie wyrządziła krzywdy. Nie okradła. Nie przezywała, nie warczała i nie była niegrzeczna. Co więcej: PROSIŁA. Prosiła jak małe, kochane dziecko w dodatku ze łzami w oczach. No jakże tak można...? Tym razem jej zdenerwowanie nie przejawiło się obrażaniem wszystkich wokoło (to zapewne wywołałoby kolejną salwę śmiechu, czyli było kompletnie bezcelowe), zgrzytaniem zębów i tupaniem, czyli tym, co miała w zwyczaju robić w takich sytuacjach. Tym razem po prostu naprawdę się rozpłakała. Nagle jej udawane łezki rzeczywiście popłynęły, zostawiając dwie wilgotne strużki na policzkach. Buzia wygięła jej się w podkówkę, palce ścisnęły mocno blat stołu, tak, że aż zbielały. Ciel poczuła się niezwykle mocno dotknięta tak obojętną reakcją na swój występ. No, pół biedy, gdyby dalej się śmiali, wtedy przynajmniej miałaby pewność, że coś ten teatrzyk znaczył. Ale... ale takie okrutne lekceważenie, ignorancja, obojętność?! Nie, tego w żadnym wypadku nie należy wybaczyć! W owej chwili dziewczę powzięło sobie za punkt honoru w ten czy inny sposób wywabić gada z baru. No w sumie nie miała szans spodziewać się innej reakcji, ja chyba też, bo ileż można przyspieszać i ułatwiać... Ale to, że w tak podniecającej i pełnej napięcia sytuacji jest niemalże bezsilna było zbyt dobijające, by się nie popłakać.
    Na całe szczęście, jej głowa wciąż i wciąż była pełna dziwnych pomysłów. I tak jak poprzednio wybrała jakiś na chybił-trafił, bo nie mogła już dłużej znieść tej ich rozmowy. Obawiała się bowiem swojego wybuchu (tak, była niejako świadoma konsekwencji), to niezbyt dobrze przyczyniłoby się do przebiegu jej misji. No i jeśli w końcu po kilku próbach jej się nie uda, to chyba będzie zmuszona przywołać królika ich uroczym hasełkiem w miejscu publicznym, przy dużej ilości świadków. To nie jest raczej wskazane, więc póki co, da z siebie ile może.
    Otóż, następny pomysł można chyba od biedy nazwać "odważnym". Bo w końcu nigdy nie wiadomo jak taki okropny, chciwy morderca zareaguje na bezczelną smarkulę. Może się zdenerwować. A jak się zdenerwuje to raczej wcale, a wcale nie będzie przyjemnie. Ciel liczyła głownie na tę ich drażniącą ją obojętność. Skoro przestali zwracać na Baśniopisarkę uwagę, to zapewne nie będzie ich już interesować, co teraz zrobi. A gdy się zorientują to będzie już cokolwiek za późno. Niezwłocznie przystąpiła do realizacji. O ile w normalnych warunkach nie miałaby na coś takiego ochoty, to teraz jakby przekształciła to sobie w zakład, ważniejszy niemalże od życia cel: "MUSZĘ TO ZROBIĆ!". A po takiej obietnicy nie ma już wyjścia.
    Zerkając kątem oka po kolei na każdego człowieka siedzącego przy stoliku, przy czym dla niepoznaki nie przestając płakać- bo wtedy przecież któryś mógł się odwrócić w jej stronę, jako iż jeden z elementów otoczenia się zmienił. Potem szybko kucnęła, coraz bardziej ściszając ten swój lament, aż usunęła go zupełnie. Podczołgała się pod stolik. Och, jak dobrze być małym. Zawsze to łatwiejsze i wygodniejsze jest wtedy takie czołganie po podłodze. Namierzyła kolana swojego "celu", podczołgała się do nich, po czym zwinnie, jak najszybciej mogła, podciągnęła się na nie. Musiała się pospieszyć, aby nie zrzucił jej w trakcie, toteż jej ostateczne usadowienie się w najlepszym razie można by określić jako siedzenie gościowi na jednym kolanie.
    Zaraz potem znowu przywołała swoje łezki i lamenty, chociaż przy takiej ilości euforii, jaką wywołała jej akcja było to trochę trudniejsze niż poprzednio. Ażeby uczynić ten moment jeszcze bardziej dramatycznym, wciągnęła obie ręce do góry, w stronę głowy (?) swojego celu. Poza tym miała też wielką ochotę zdzielić go w brodę rękojeścią katany za tą okropną ignorancję, lecz z racji niskiego wzrostu i trochę niekorzystnej pozycji nie była w stanie tego zrobić.
    - Niech pan ratuje mojego misiaaaaa!- wykrzyczała, wbrew pozorom nie mając zamiaru gościa rozzłościć, czy też doprowadzić do irytacji. Chociaż kto wie, jeżeli to drugie będzie mogło doprowadzić do wydostania się z baru- On, biedny się boi! A pan tu okrutnie rży ze śmiechu!- dodała, niezmiernie zadowolona ze swoich dzisiejszych wyczynów. Im sytuacja stawała się dziwniejsza i trudniejsza, tym bardziej Ciel czuła, że musi jej się udać i uda się, bez względu na to, jakich metod będzie musiała użyć, aby to osiągnąć.
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 13 Czerwiec 2012, 12:05   

    Na moje szczęście, droga Ciel, między mną, a nimi znajdują się drzwi. Bez uprzedniego ich otwarcia nikt nie ujrzy prawd zawartych na moim ekranie, a i po tym trzeba przejść kilka kroków, gdyż komputer znajduje się na drugim krańcu pokoju, a więc tych małych literek w okienku pisania posta nie widać od razu po wkroczeniu do mojego pokoju. Ratuje mnie to niezwykle! Tak samo to, że aktualnie wszyscy w domu zajęci są swoimi pracami. Mimo wszystko mam nadzieję, że z twoimi wybitnymi ocenami dadzą ci na wakacje trochę spokoju i to na bal wpadniesz oraz może po nim jakąś nową misję rozpoczniesz? Oczywiście ja nie rozumiem twojego bólu, gdyż jak wiemy mam wakacje czerwca, a pragmatycznie od 16 maja, z małą ich przerwą dnia 23 maja. Dlatego też posta o tej godzinie, gdy mój brat wrócił ze szkoły - za moją pomocą oczywiście - piszę niemalże tuż po przebudzeniu, a właściwie jako pierwszą rzecz zrobioną przy komputerze. Możesz być szczęśliwa takiego wyróżnienia! Niestety uwagi jaką poświęcam dla twojej misji nie podzielają sterowani przeze mnie ludzie przy stole, którzy po prostu ignorują Ciel, a nawet uznali ją za irytującą gdy ta się rozpłakała. Postanowili jednak nie reagować, a dalej rozmawiać. Właściwie wszyscy spojrzeli teraz w stronę stolika gdzie stała biedna Ciel i przyglądali się. Nie jest to żadna restauracja, czy choćby kawiarnia, tylko zwykły bar czy coś w tym stylu, a więc trudno się spodziewać reakcji ze strony innych, w większości przecież pijanych. Mieli oni z biedaczki aktorkę, która odgrywała zabawny teatrzyk. Zabawny gdyż niewiele osób w ogóle przejęło się jej płaczem, byli to raczej ci, którzy widząc upadające dziecko krzyczeli "Spójrzcie jak się wywróciło!" zamiast przejmować się czy nic mu nie jest. Dlatego też nikt nie przejmował się Ciel, lecz ta mimo wszystko osiągnęła swój cel. (Odbiegając nieco od głównego wątku trzeba przyznać, że Ciel osiąga Cel brzmi zabawnie, ze względu na podobieństwo słowa Ciel i Cel, różniącego się tylko jedną dodatkową literką.) Więc Ciel udało się, lecz jednocześnie jej plan całkowicie zawiódł. Paradoksem jest więc sukces i wyciągnięcie celu przed bar, gdzie nie było już tylu ludzi, a ten idiota na tym nie skończył - nie wiedząc w co się pakuje. Jak to jednak się rozegrało? Ciel wczołgała się pod stół, czego nikt nie zauważył. Jeden tylko spytał "gdzie to irytujące dziecko," lecz na odpowiedź "poszło chyba" temat został zamknięty. Powrócił, wraz ze śmiechem gdy cel Ciel poczuł ją na sobie, do tego błagającą o pomoc z misiem. Teraz było dość nieprzyjemnie, gdyż tamten wyraźnie zdenerwowany najpierw wepchnął dziewczynkę pod stół, rękoma, a później ją jeszcze boleśnie kopnął, na szczęście trafił nie w głowę biedaczki, a w ramię. Nasza biedna poszukiwaczka przygód wysunęła się spod stołu, chociaż jej głowa wciąż tam pozostała, nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić, to jej cel już stał obok i chwyciwszy ją za ubranie pociągnął ją do wyjścia. Szedł bardzo szybko, nie przejmując się przy tym biedaczką, która zrozumiała co się z nią dzieje dopiero po chwili, gdy już minęli drzwi wyjściowe. On jednak jej tam nie rzucił, a skierował się w boczną uliczkę gdzie nikogo nie było. Idealne miejsce! Chociaż trzeba działać szybko, bo kto wie co on zrobi biednej dziewczynce? Ja wiem! W ciemnej uliczce ma zamiar nią rzucić (Nowa konkurencja olimpijska? - Rzut Ciel!), a następnie jak to źli ludzie mają w zwyczaju grozić kopiąc raz po raz, a następnie odejść uzyskawszy spokój. Takie są jego plany, lecz jakie będą Ciel i sprzymierzonej z nią Inkwizycji? Tego dowiemy się w następnym odcinku!
    Ciel



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Czerwiec 2012, 23:43   

    No to dobrze Ci, bo komputer, z którego ja piszę znajduje się w samym salonie (fakt, że przy ścianie, ale to zawsze!) w dodatku jest obrócony do osób, które się aktualnie w pokoju znajdują. Co gorsza, nie mogę go chociaż w najmniejszym stopniu zasłonić sobą, gdyż jest trochę, jakby to określić, wyżej. Taa, najlepiej wyżywać się na tych, co jeszcze nie mają wakacji! I dalej muszą się uczyć, a bo to ocenę da się podwyższyć i trzeba odpowiadać, machnąć referacik, czy dokończyć kilka prac z RIMu. Wczoraj wieczorem idę spać ze wspaniałym poczuciem- napisałam, uff. Na fizyce włączam Spectro i już nie mam cudownego poczucia.
    Jeżeli ludzie znajdujący się w barze są typu "Patrzcie, jak się wywróciło!", to chyba mają tę jedną cechę wspólną z Ciel. Tyle, że Baśniopisarka najpierw podstawiłaby delikwentowi nogę, a potem wołała, świętą udając.
    Co jak co, ale takiego obrotu sprawy, to Ciel co najmniej się nie spodziewała. Takiemu rozwiązaniu nie poświęciła nawet chwilki. Szczerze mówiąc, to chyba żadnego nie brała pod uwagę, jeżeliby się tak dokładniej przyjrzeć jej nielogicznym przemyśleniom. Oczywiście wzięła pod uwagę tylko to, które zupełnie nie było realne i nikt normalny by się go nie spodziewał. W łepku Ciel roiło się coś w stylu romantycznego gościa w twardej skorupce, który wzruszony jej łzami i desperackimi próbami odzyskania ukochanego misia wyjdzie z baru z tajemniczym uśmiechem i wyciągnie maskotkę z kanałka. (skąd tam się nagle wzięła maskotka w kanałku...?). Jak widać, przeliczyła się i to bardzo. Do bólu, jaki sprawił jej kopniak doszło jeszcze jedno wielkie zaskoczenie. Poczucie tego całego serca w gardle i wzmożone bicie tegoż organu, kiedy cel Ciel raczył wytargać ją spod stolika, po czym wyciągnąć za drzwi w tempie kilkakrotnie szybszym niźliby się mogła po nim spodziewać. (wnioski wysnute z jej poprzednich przemyśleń na temat jego reakcji). Szarowłosa Baśniopisarka nie lubiła się bać. To znaczy- nie lubiła bać się w ten sposób- o siebie, kiedy została poturbowana i zanosiło się na kolejny atak. Bo zwykły strach związany z odkrywaniem czegoś nowego, choć niekoniecznie bezpiecznego, to lubiła. Tak więc nic dziwnego, że na tak szybki rozwój wydarzeń jakoś nie zdążyła zareagować. Bo nawet jeżeli potrafiła się w jakiś sposób bić, to co może zdziałać małe dziecko przeciwko wielkiemu facetowi...? Nic. Jakoś tak nie kwapiła się, ażeby zrobić cokolwiek. W momencie, gdy jej mieczyk przydałby się najbardziej, ona nie poświęciła mu ani jednej myśli. Nie zaczęła się nawet wyrywać, tylko po prostu dała schwytać i wywlec z baru w wielkiej krasie na oczach wszystkich jego gości. Jestem ciekawa, cóż oni mogli sobie teraz pomyśleć, widząc to piękne przedstawienie, nawet przewyższające te poprzednie.
    Co zaś do jej rozumienia zaistniałej sytuacji, to skończyło się ono wtedy, gdy coś bardzo silnie wepchnęło ją z powrotem pod stół, a potem zdzieliło porządnie biedulkę w ramię. Nie spoczęło i wyciągnęło spod stołu. I w tym momencie film Ciel jeśli o rozumienie chodzi- po prostu się urwał. Serce podskoczyło do gardła, kopnięte miejsce dalej bolało, w głowie trochę się od tego całego pędu zakręciło... nawet nie zdążyła porządnie zareagować! Była dziwacznie spokojna jak na siebie, jak widać najlepiej działają na nią metody siłowe, bo żeby nawet nie mogła się porządnie zacząć złościć...
    Świadomość bycia zagrożonym i to dość poważnie (nie lubiła, kiedy ktoś się nad nią znęcał, szczególnie w ten sposób, jaki raczył zaprezentować cel Ciel) szła razem z ciągniętą dziewczynką, ale racjonalne myślenie powróciło dopiero, gdy wylądowała na ziemi i ten, kto stanowił dla niej w chwili obecnej największe zagrożenie puścił, odsunął i na coś przygotowywał. Ciel jakoś nie miała większych wątpliwości, jeżeli chodzi o przedmiot jego przygotowań.
    Poza tym - była tylko małą dziewczynką. Nawet jeżeli wiek trochę rozminął się z wyglądem, to psychika była cokolwiek dziwna i w takich momentach odzywał się do niej jakiś wewnętrzny głos- samolubny i dziecięcy. Nakazywał dbać tylko o siebie (choć w tej chwili chyba było ta wskazane, bo dziewczynka wcale, a wcale nie miała zamiaru oberwać). W tym momencie ta dbałość ograniczałaby się głównie do jak najszybszej ucieczki. Problem stanowiło to, że według "obliczeń" (bo obliczeń nie było, a założenia) Ciel nie miała szans zwiać, nim jej cel przejdzie do czynów, bo po tym, jak się przed chwilką zachował (niezwykły pośpiech), raczej zwlekać nie będzie.
    Ciel, wiedziona jakimś zewem, skuliła się na ziemi, odczołgując w tył, jak najdalej tylko była w stanie i jękopiskiem (płaczliwym), jak najgłośniejszym z tych, na które w chwili obecnej była w stanie się zgodzić, zawyła (znowu ze łzami w oczach)
    - CZEKOLADOWEGO ŻELKA panu daam na przeprosiny! Zostawcież już mnie! CZEKOLADOWEEGO ŻELKA!- co prawda zaczęła wątpić w skuteczność tego hasła, ale jako ostatnia deska ratunku... dobrze było wierzyć, że coś jeszcze ją uratuje. I dopiero w tych krótkich ułamkach sekund zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób niby królik ma ją odnaleźć, usłyszeć, kiedy mówi hasło oraz, co było dla niej aktualnie najważniejsze: wkroczyć do akcji- czym uratować przed okropnym gościem. Nie zwróciła jednak uwagi na to, że ona sama sprowadziła na siebie tą "plagę" i gdyby w barze spróbowała jakiejś innej akcji, teraz wcale nie musiałaby się bać o własną skórę.
    Ostatnio te odcinki zaczęły zawierać coraz to więcej napięcia. Króliku, przybywaj!
     



    Upiorny Arystokrata

    Godność: Jego Wysokość Arcyksiążę Rosarium, Lord Protektor Krainy Luster
    Wiek: Niektórzy czynami starają się dowieść, że zbyt długo już Rosarium żyje na tym świecie, choć on sam jest odmiennego zdania.
    Rasa: Upiorny Arystokrata
    Lubi: Równy krok marszowy arcyksiążęcych legionów, które białą i czerwoną różę niosą do najdalszych zakątków krainy luster; zapach kwiatów w ogrodach Różanego Pałacu i spokojny szum fontann.
    Nie lubi: Nieposłuszeństwa i fałszywych idei, niszczących piękno niewinnych oczu, niegdyś szczęścia tylko pragnących.
    Wzrost / waga: 178 / 70
    Aktualny ubiór: .
    Znaki szczególne: Tykowość
    Pod ręką: Złoty zegarek kieszonkowy
    Bestia: Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae)
    Nagrody: Lustrzany Pierścień, Zegarmistrzowski Przysmak, Nić Opętania, Lodowy Klejnot, Kamień Duszy, Umbraculum
    SPECJALNE: Administrator, Mistrz Gry | Mister Spectrofobii 2011, Najlepszy Pisarz 2012
    Dołączył: 28 Gru 2010
    Posty: 1341
    Wysłany: 17 Czerwiec 2012, 15:43   

    Kolejne urodziny! Tym razem mojego brata i znów nie odpisałem biednej Ciel, która to musi tak długo czekać na moje posty. Przyznam jednak, że mogłem odpisać już dawno, ale wiedząc, że wolisz poczekać wstrzymałem się. Z tego odkładania zrobiło się niezłe zamieszanie. To co początkowo miało być zrobione za dzień lub dwa pojawiło się po połowie tygodnia, a to przez okoliczności uniemożliwiające radosne stukanie w klawiaturę. Teraz jednak w spokoju mogę opisać zakończenie tej jakże ekscytującej sytuacji, która zapewne byłaby pociągnięta jeszcze o kilka postów gdyby nie bal, a samo jej nastanie zajęłoby więcej czasu. Tak jednak Ciel miała możliwość zagrania w demo tegoż Tykowego rpg'a, a tym samym móc wykonać tylko wątek główny, bez zadań pobocznych. Dziwna ta wersja demonstracyjna, czyż nie? W końcu zwykle wątek główny jest trzonem fabuły i jest najważniejszy, lecz Ciel nie mogła znaleźć wielu jakże przydatnych pierścieni, naszyjników, hełmów, zbroi, mieczy, tarcz, łuków, kubków, świeczników, srebrnych mis i kamieni czy jeszcze innych przedmiotów, jakże niezbędnych dla poszukiwacza przygód. Może właśnie dlatego dziewczynka została pokonana przez końcowego przeciwnika i tylko za pomocą wsparcia inkwizycji mogła z tego wyjść bez większych obrażeń. Pytanie jednak jak królik miał jej pomóc jeśli port był sporych rozmiarów, a nikt nie wiedział gdzie Ciel przebywa. Możliwe, że to zwierzę miało dobry słuch, lecz czy dotrze na czas? I przede wszystkim czy już tutaj jest, bo pamiętajmy, że droga w to miejsce łatwa nie jest, a Ciel skorzystała z jednej z najkrótszych możliwości. Trzeba więc zatrzymać się tutaj. Odbiec nieco w przeszłość i jak najdalej od bitej dziewczynki. Królik po rozdzieleniu się udał się do stojącego niedaleko okrętu inkwizycji i nim właśnie dotarł do portu. Takie małe oszustwo. Oszustwem były też wywieszone na statku flagi, gdyż zamiast dwóch róż oraz czerwieni połączonej z bielą był błękit i złoto. Mogło to oszukać zarówno Ciel, dla której jednak różnicy nie było bo nie znała sztandarów Tyka, ale również cel Ciel, który mógł obserwować czy jakiś statek nie przypływa. Właśnie w ten sposób królik znalazł się w porcie, lecz ze statku nie wyszedł sam. Wraz z nim był ptak, który gdyby nie był niebieski to przypominałby gołębia. Ten właśnie ptak odleciał w stronę statku gdy Ciel wykrzyczała hasło, a królik będący z przodu ruszył na ratunek. Ta odsiecz, która z wiedeńską nie ma nic wspólnego, nastąpiła bardzo szybko, a królik zazwyczaj poruszający się powoli okazał się znakomitym biegaczem. Trudno jednak przeliczać czas gdy Ciel nie mogła go mierzyć - zmuszona bronić się przed swoim celem. Nawet gdy wszystko się zakończyło Ciel musiała mieć kilka sekund by zrozumieć, że trzy krzyki, połączone z trzema uderzeniami były realnymi dźwiękami oznaczającymi koniec zagrożenia. Zagrożenia, które padło teraz na ziemię i nad którym stał królik, co ukłoniwszy się pogratulował wykonania zadania. Wybacz, że nie piszę dialogu, ale piszę tego posta drugi raz, pierwszymi się skasował. Dlatego też chcę to zrobić jak najszybciej! Zresztą dialogi będą, ale ten jeden pominę! Teraz ten, który się pojawi. Królik powiedział: (Powiem na wstępie)
    -Jeśli panienka nie ma nic przeciwko to pragnę polecić pewien bal, który za kilka chwil się rozpocznie.
    Po tych słowach złapał za rękę leżącego i nieprzytomnego złoczyńcę i zaczął iść w stronę statku. Dopiero teraz dotarli pozostali członkowie inkwizycji, którzy blokowali ulice, aby nikt nie zakłócił przemarszu. W ten sposób Ciel i królik kroczyli zupełnie prostymi uliczkami widząc żołnierzy po bokach jak na jakiejś paradzie.

    To teraz na bal! ^^ Wybacz za tragiczny post!
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,16 sekundy. Zapytań do SQL: 9