• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Herbaciane Łąki » Miejsce Spotkań
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość
    Alvaro de Averse
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 6 Maj 2012, 20:03   Miejsce Spotkań  

    A konkretniej miejsce na Herbacianej Polanie, gdzie czasem można znaleźć poszukujących towarzystwa podróżników. Magia tego miejsca nie jest jakaś specjalna. Ot kilka stolików z pięknymi filiżankami i krzeseł, wokół nich charakterystyczne drzewa z torebkami herbaty zamiast liści.

    ---


    Alvaro nie miał zielonego pojęcia, jak ze swojej posiadłości trafił do takiego miejsca. Otóż nie pociągały go mocno zaludnione tereny. Zawsze lubił posiedzieć sobie w ciszy i spokoju. Ku wielkiemu zdziwieniu rogatego młodzieńca, nikogo nie było w osławionym Miejscu Spotkań. Słyszał dość sporo plotek o tłumach zbierających się tu w tak słoneczne dni. A tu pustki. Żaden stolik nie cieszył się nawet jedną siedzącą przy nim osobą. Przynajmniej do teraz. Białowłosy podszedł do najbliższego i najlepiej wyglądającego krzesła i spoczął na nim. Nie miał zamiaru pić herbaty. Nie chciał trafić na jakąś niesmaczną. Nigdy nie zgadniesz, jaki smak zafunduje Ci figlarne drzewo z Herbacianych Łąk. Alvy podparł się łokciem, twarz umieszczając na dłoni. Zaczął rozmyślać o swojej przeszłości, której tak nie znosił. Sprawy polityczne nie "odzywały" się od dłuższego czasu. Tak samo MORIA, SCR i inne szelmy. Bardzo dobrze. Wreszcie można się było pochwalić chwilą wolnego czasu. A tak... Tylko bieganina z jednego do drugiego świata, kolejne kłamstwa, kolejne przekręty. Arystokrata westchnął z dobrze słyszalnym zmęczeniem w głosie. Teraz nawiedziły go wizje obojga rodziców. Umierających. Nie miał się zamiaru rozpłakać, proszę was. Były to tylko ciernie na róży zwanej życiem. Nic więcej. Tak samo jak zniknięcie najlepszej przyjaciółki. Efekt uboczny działań politycznych? E tam. Niemożliwe. Alvaro zawsze największą uwagę poświęcał tej dziewczynie, nie potrafił spuścić z niej oka. To ona pomagała mu w najtrudniejszych chwilach, dlatego to on miał wobec niej największy w życiu dług. Nie w pieniądzach, nie w naturze. Otóż musiał on być wobec niej oddany. Do końca swoich dni. A wydaje się, że na razie nie wyszło. Przynajmniej tak to wygląda z trzeciej osoby, przecież sam Al nigdy w życiu nie przyzna się do własnego błędu.
      
    Francis



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2012, 18:28     

    Dzięki wszelakim zbiegom okoliczności, jak i najmniejszym szczegółom, często niezauważanym przez nikogo, jak i przez sytuacje, które wysoko na nas oddziałują, do chodzi do interakcji pomiędzy dwiema personami, tudzież ludźmi, zwanej, często spotkaniem. Wtedy, osoby, które spotkały się za jakiegoś powodu, a może przypadku, nawiązują kontakt, po przez słowa i rozmowę. Tak też się stało, gdy Francio, nasz wesoły chłopczyk spotkał May, o której czym prędzej uciekł, ponieważ to zawstydzała go swoim skąpym ubraniem, jak i wszystkim, co robiła. Było osobą dość otwartą, podobnie jak blondyn, ale ona w przeciwieństwie do niego, była już rozwiniętą kobietą, a on małym dzieckiem. Oczywiście, nie uważał, że to jest coś złego, czy coś, ale mimo wszystko czuł się w jej obecności, zawstydzony, gdyż, co, jak co, ale z pewnością był dorastającym nastolatkiem, u którego gospodarka hormonalna była zachwianym stanie. Tak, więc, ciągle głodny, z rumieńcami na twarzy zjawił się na herbacianych łąkach, na których bywał zresztą dość często. Żyjące tu istoty, a w szczególności kapelusznicy potrafili się naprawdę dobrze zabawić, a kolorowooki lubił się bawić. Miał nadzieje, że w Miejscu Spotkań, będzie dzisiaj jakaś impreza i może załapie się na jedzonko, które mogłoby być tam podawane, ale jakże się rozczarował, gdy zobaczył, że miejsce wręcz zieje pustkami. Zawsze było tu wiele ludzi, gdy Tylku tu przychodził, a teraz? A teraz chyba postanowiły zabrać sobie wolne dziady jedne. Przecież powinni tu być i go poczęstować lodami waniliowymi, a nie gdzieś się chować, czy brać, sobie urlop. To nie ta bajka moi drodzy. Tak więc, z rozczarowaną miną, spacerował sobie pomiędzy pustymi stolikami, co jakiś czas spoglądając to na krzesło, a to na filiżanki, żałując, że jednak nikt nie przyszedł. A przecież mogło być tak zabawnie, i mógłby się najeść, ale nie, nikt o tym nie pomyślał. Po chwili takiego spaceru, zobaczył kogoś. Czy to jego szczęśliwy dzień, a może, to jego bardzo szczęśliwy dzień? Przecież ta osoba mogła mieć papu, więc czym prędzej pognał do niej, ledwo, co przed nią wyhamowując i na nią nie wpadając. Wolał raczej, nie zrobić złego, pierwszego wrażenia. Tak, więc, zatrzymał się w odpowiednim momencie, po czym z bananem na ustach spojrzał, na stojącego przed nim białowłosego chłopaka. Na jego głowie widniały bardzo ładne rogi, więc, Franek zrozumiał, że ma do czynienia z Upiornym Arystokratą. Wiedział o tej rasie tyle, że niezbyt lubiła się ona pouchwalać z innymi i była bardzo sztywna, lecz czy to była prawda? Nie miał pojęcia, ale postanowił to sprawdzić. Stąpając z nogi na nogę wziął głęboki wdech i przywitał się, z nieznajomym, bardzo głośnym dzień dobry, które z pewnością podrażniło jego bębenki uszne. No cóż, nie ma to jak powitanie z wykopem, czyż nie?
    Alvaro de Averse
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2012, 19:04     

    Alvaro siedział w pozycji całkiem dla siebie wygodnej, zachowując niemal całkowity bezruch. Rozmyślania nad przeszłością potrafiły człowieka zabrać na parę dobrych godzin, a co dopiero tego jegomościa, którego przeszłość zawierała tak wiele przeróżnych barw. Nie powiem, że musiały to być barwy ciepłe i radosne. Utrata obojga rodziców, najlepszej przyjaciółki, po części też utrata cząstki siebie, tego wiecznie roześmianego i zadowolonego z życia, skorego do pomocy chłopca. Wszystko to nadawało jego egzystencji dość nieciekawy wygląd. Nie wspominając też o trwałym śladzie na psychice. Nawet w tak pięknych miejscach jak to nie potrafił się wysilić na jakikolwiek, nikły chociażby, uśmiech. Patrzył się tępo przed siebie, korzystając z ciszy i spokoju, jakich brakowało w jego posiadłości. Zawsze czegoś się od niego oczekiwało, bo przecież służba nie umiała sobie poradzić bez cennych porad panicza de Averse. Bo to jedno nie wie gdzie powiesić jego płaszcz, a drugie nie wie, czy ma już sprzątać sypialnię. Kompletny bezsens i bajzel za jednym razem. Dlatego właśnie białowłosy wolał spędzać czas poza swoim domem, zamiast rozstawiać wszystkich po kątach w posiadłości. Bo się jeszcze biedactwa pogubią. Chłopak nie znosił takich ciamajd, ale lepszych nie mógł póki co znaleźć. Poza tym wielu ludzi jest potrzebnych, żeby utrzymać porządek w tak dużym kompleksie, jakim była owa willa. Wróciwszy jednak do spraw przyziemnych, do uszu Alvy'ego dotarł dosyć donośny krzyk. Powitanie, o ile się nie mylił. I to takie dosyć... Nagłe, zaskakujące. No cóż, gdyby nie to zamyślenie to chłopak byłby pewnie teraz obiektem delikatnej wiązanki przekleństw. (o ile taka istnieje) W tym przypadku jednak, zamiast krzyków i zdenerwowania, Francis został uraczony tylko przeniesieniem krwistoczerwonych tęczówek na jego osobę. Po zlustrowaniu pobieżnie całkiem niskiego blondyna, Alvaro zabrał swą dłoń z twarzy aby oczyścić swą wymowę.
    - Witaj. - odparł lakonicznie, w swoim stylu, znów podpierając głowę o dłoń. Czerwone ślepia wróciły do obserwowania terenu gdzieś w oddali. Szczerze mówiąc to nowa osobistość nie zajęła mózgu Al'a na jakoś specjalnie długo. Chłopak zastanawiał się tylko przez chwilę, co było powodem bólu jego uszu, aż wreszcie domyślił się że chodzi o tego niskiego chłopczyka. Jego nastawienie do świata było całkiem intrygujące. Wydawał się być osobą podchodzącą do wszystkiego trochę bezmyślnie, acz radośnie i optymistycznie. Nie żeby Alvaro to jakoś specjalnie pochwalał. Po prostu interesowali go ludzie tego typu. W swoim życiu nie spotkał ich wiele. Czyżby był takim pechowcem? A może to świat stał się tak zły i przesiąknięty pesymizmem, że gatunek Francisa był już na wymarciu?
    Francis



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 7 Maj 2012, 22:14     

    Przeszłość jest przeszłością – tak brzmi jedna z dewiz naszego małego blondaska, który żyje tylko teraźniejszością. Od zawsze uważał, że wspominanie tego, co było, nie jest niczym dobrym. Osoby które to praktykują najczęściej są mega smutne i chcą, żeby to to wszystko, co miało miejsce w przeszłości powróciło. Do tego dochodziły, do tego takie uczucia jak nostalgia i melancholia, a w krytycznych sytuacjach, może dojść do samo okaleczania, lub chroń boże, mordowania niewinnych króliczków. Tak przynajmniej pojmował stany długiego zamyślenia nasz Francis, który no cóż, nie należył do najbystrzejszych. No dobra, był kompletnym idiotą w wielu przypadkach, który, swą naiwnością dorównuje trzylatkowi, ale taki był jego urok. A to, że wierzy, że pochodzi on od zwykłego, drewnianego krzesła, jest nawet słodkie. Ale do rzeczy, z pewnością to co zrobił Franek nie było zbyt miłe, ale zachowanie nieznajomego, już podchodziło pod chamstwo. Przecież blondyn się z nim tak ładnie przywitał, a on? A on tylko burkną pod nosem „ Witaj” i zbył go, jak nigdy nic. A przecież, tak się nie powinno robić. Czy Franek zrobił coś złego? A może on go nienawidzi? Dlaczego? Dlaczego? Przecież blondasek był dobrym chłopcem. Chłopiec zamrugał uroczo do niego, jak panienka kokietująca przystojnego mężczyznę. Chciał, choć na chwilę zwrócił uwagę białowłosego na jego, wszechwspaniałą, ale i wszechnieudaną osobę. Jako dziecko, nie lubił być ignorowany, zresztą, kto czerpie przyjemność, z tego, że traktują go jak powietrze? Raczej nikt, chodź może ludzie, którzy po prostu nie lubią być w centrum uwagi. Więc, Franek w przypływie chęci zwrócenia na siebie uwagi zamachał ręką przed oczami nieznajomego, chcąc sprawdzić czy w ogóle kontaktuje, bo jakoś w to nie wierzył. No cóż, z pewnością można by było uznać to za dość irytujące, zresztą Franek był bardzo irytującą osobą, ale zawsze w jakiś niewyjaśniony sposób potrafił zjednywać ze sobą ludzi. Może to dlatego, że był po prostu uroczy, a może ciągle trafiał na pedofilii, którzy chętnie, poznaliby go bardziej dogłębnie. Na ten temat z pewnością da się stworzyć wiele teorii, ale która okaże się prawdziwa? Nie wiadomo. Jednak pewne jest to, że ten namolny chłopak, nie ustąpi dopóki, mężczyzna nie zainteresuje się nim, choć przez chwilę. Mimo wszystko chciał, poznać tego niewychowanego i prawdopodobnie uważającego się za lepszego człowieka, a to wszystko za sprawą tego, że Fabian zainteresował się jego rogami. Był po prostu piękne, sam chciałby takie mieć, ale niestety urodził się Baśnipisarzem i… to mu całkowicie odpowiadało. Nigdy nie chciałby się urodzić jak kto inny niż Franek. Potrafił zaakceptować to kim jest i mimo tego, że był strasznie ciekawy jak to być, Dachowcem, Cieniem czy Upiornym Arystokratą, nigdy nie zrezygnowałby ze swojej rasy. Mimo wszystko lubił malować i występować na scenie, a jako taki Arytokrata, człowiek z wysokich sfer, z pewnością nie mógłby tego robić. Oni mieli ważniejsze rzeczy na głowie niż malowanie farbkami, bądź uczenie się tekstu na pamięć. Musieli rządzić, a to była ciężka praca. Jednak nawet to, nie przeszkodziło chłopakowi w zawracaniu głowy, białowłosemu. Mimo wszystko, nie wyglądał teraz, na jakiegoś szczególnie zapracowanego.
    Alvaro de Averse
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 8 Maj 2012, 15:35     

    Dewiza Francisa na temat przeszłości była jak najbardziej trafiona. Zresztą, nawet bez zgłębiania myśli kryjącej się za słowami "Przeszłość jest przeszłością" nie ma mowy aby nawet najmniej bystry osobnik na tym świecie się nie zgodził. Bo czym innym jest przeszłość, jak nie przeszłością? Na samą myśl o tym, że ktoś mógłby się wykłócać o to, czym jest przeszłość, twarz Alvy'ego ozdobił nikły uśmiech. Franek mógł to odebrać jako wyśmiewanie jego osoby, ale tak nie było, naprawdę. Białowłosy lubił sobie wyobrażać takie bezsensowne kłótnie, a co dopiero je oglądać. Zawsze poprawiały mu humor, nieważne co było powodem jego zepsucia. Wracając jednak do rozprawy na temat minionych czasów należy wspomnieć o jednym, bardzo ważnym szczególe. Panicz de Averse nigdy nie chciał, aby przeszłość powróciła. Śmierć dwóch najbliższych osób miałaby się powtórzyć? No proszę, kto jest tak odważny i zażyczy sobie czegoś podobnego? Szczerze mówiąc nikt. Tak właściwie to dla białowłosego nawet nie miał kto odejść. Jedyne osoby, które były dla niego jako-tako bliższe to służba. Nikt inny. Gdyby nie machanie mu dłonią przed oczami, chłopak nadal rozmyślałby na ten jakże poważny temat. W tym wypadku jego czerwone oczy powędrowały instynktownie za nieco nerwowo poruszającą się ręką, za punkt zaczepienia obierając następnie twarz chłopca. Alvaro opuścił ramię razem z dłonią, na której podpierał swą głowę i zwrócił się nieznacznie ciałem w stronę Francisa. Uzyskał jakże cenne dla niektórych zainteresowanie Arystokraty. Lico Al'a pokazywało nieznaczne zaciekawienie, połączone ze zdziwieniem spowodowanym tak bezmyślnym ruchem. Kto go nauczył przerywać obserwację otoczenia innym? Znając życie nie wyniósł tego z domu, a z jakiejś niekoniecznie poczytalnej paczki przyjaciół. Ale któż to wie.
    - Masz jakiś konkretny powód, dla którego tak usilnie próbujesz zwrócić na siebie moją uwagę? - zapytał spokojnie panicz de Averse. Nie odczuwał on nienawiści do Fabiana, oczywiście że nie! Przecież nawet go nie znał, więc jaki miał mieć do tego powód? Sam wzrost chłopca, czy jego wygląd? Przecież to bez sensu. Takowe uczucie do osób brało się u białowłosego tylko i wyłącznie z analizy ich osobowości. Nigdy "nie oceniał książki po okładce", zawsze musiał bliżej poznać daną osobistość aby wyrobić sobie zdanie na jej temat. To samo miał z owym Baśniopisarzem, którego spotkał po raz pierwszy w życiu. Mózg rogacza zarejestrował tylko pobieżne informacje - niski wzrost, całkiem głośne powitania, heterochromię. Nie można oczywiście pominąć sztucznych wilczych uszu. Ogona jeszcze nie zauważył, ale domyślał się posiadania takowego przez Franka. Jakieś specjalnie wielkie zainteresowanie osobą chłopca to znowu nie było, bardziej może ciekawość dla jego ubioru. Chociaż, tutaj wszyscy się ubierają w ten sposób. To Alvaro był wyróżniającym się obiektem. Ubrany w typowym, ludzkim stylu. Nie zwracał jednak uwagi na to, co kto sobie pomyśli. Lubił się tak nosić i nie zamierzał słuchać opinii pierwszych lepszych przechodniów, ot co.
    Francis



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 12 Maj 2012, 14:25     

    Przepraszam za jakość. Ale lepiej coś niż nic.

    No cóż, wiele ludzi jednak chce by przeszłość powróciła, ponieważ niestety dość liczna grupa, miała związane z nią miłe wspomnienia, a ci, co przeżyli niezbyt miłe rzeczy, należeli jednak do mniejszości, która mimo wszystko nie miała jakoś specjalnie wpływu na to co się działo. Ale jak to się mówi : Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. To, co się zdarzyło, już nigdy nie zostanie cofnięte ani zmienione. Każda decyzja ciągnie za sobą jakieś konsekwencje. Mogą być one duże, albo małe, ale mimo wszystko konsekwencje, to konsekwencje i nie są one zbyt przyjazne. No, ale Franek nie miał pojęcia o tym, że musi uważać, ponieważ przez jego niesubordynacje i brak ostrożności, mogłoby się stać coś nieodwracalne w swoich skutkach. Żył chwila i rzadko wybiegał w przyszłość, wolał bawić się teraz, niż planować zabawę na później. Dlatego też, bez głębszego zastanowienia wymachiwał ręką przed twarzą arystokraty, który z początku go ignorował, lecz po chwili chyba go zauważył, ponieważ zwrócił się do niego i się uśmiechnął. Blondyn zbyt bardzo nie przykładał uwagi do jego słów, ważniejsze było to, że biedny panicz Alvaro go zauważył, więc się już od niego nie odczepi, na wieki wieków amen. Chłopak był osóbką naprawdę namolną i lubił się narzucać, nie przeszkadzało mu to, że wścibia nos w nie swoje sprawy. Przecież nic złego nie robi, chce tylko się czegoś dowiedzieć, pogadać, popytać, chce zawrzeć jakąś więź, relację. Tak, jak każdy normalny człowiek, chce zawrzeć kontakt z innym człowiekiem. Oczywiście pominiemy fakt, że Francis nie jest człowiekiem i nie jest normalny, bo to tylko by nam pomieszało w głowie. Ale mimo wszystko, to co robił, nie można uznać za złe, no może za nieodpowiednie, ale nieważne. Chłopak wziął głęboki wdech i nazbyt wesołym i radosnym głosem spytał się białowłosego, lekko się przy tym uśmiechają.
    Masz coś do jedzenia. I czy są to lody waniliowe – Tak, to z pewnością jest dobry początek, by się zaprzyjaźnić. Pytanie o jedzenie. Teraz z pewnością Alvaro pomyśli sobie, że chłopak jest jakimś żebrakiem i go zostawi, co prawda już tak pewnie myśli, ale nie było powodu go w tym przekonywać. Zawsze przecież mógł udawać, zapyziałego panicza, który ma wszystko i wszystkich, ale jako osoba szczera nie był najlepszy w kłamaniu, więc pewnie i tak z tego by nic nie wyszło. Zresztą Fabian, nigdy nie udawał poza sceną, więc takie zachowanie było mu obce. Zawsze wolał stawiać na siebie i swoją osobowość, w kontaktach z innymi istotami. Do tego ubierał się dziwacznie, właśnie po to by zaintrygować innych, co prawda lubił to, ale mimo wszystko pierwszorzędną rzeczą było zaciekawienie kogoś, bo gdy ktoś się tobą zainteresuje, to bardzo łatwo, wtedy nawiązać jakiś kontakt. Ludzie lubią wszystko, co niezwykłe, więc nie przepuszczają okazji, gdy coś niezwykłego mogą spotkać. Tak robił Franek i tak z pewnością zachowywali się inni. Ale czy Upiorny Arystokrata go zbędzie?
    Alvaro de Averse
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 13 Maj 2012, 11:16     

    To kompletny bezsens. Tak ganiać minione czasy i jeszcze mieć głupawą nadzieję, że one naprawdę powrócą. Już w dzieciństwie Alvaro stwierdził raz na zawsze, bez możliwości zmiany zdania, że trzeba iść dalej i nie oglądać się za siebie. Nieważne, co tam się działo. Oczywistym jest jednak to, że wspomnienia nadają każdemu jakiś tam fragment jego człowieczeństwa, że miło czasem powspominać starych przyjaciół i różne szalone rzeczy, które się z nimi robiło. Może białowłosy nawet wszedłby na ten temat w swoich rozmyślaniach, gdyby nie ten mały blondasek, który emanował radością i niejako bezmyślnością na wszystkie strony. Pytanie, które zadał, jednym słowem rozbroiło Arystokratę. Nawet mimo swej skłonności do pozostawania cichym i obojętnym niemal na wszystko, teraz roześmiał się błogo i zmienił charakter spojrzenia spoczywającego na maluchu na bardziej życzliwe.
    - Wybacz, nie mam. Ale nawet jeślibym miał, to lepiej byłoby jakbyś zjadł coś... bardziej treściwego. Bo ja wiem, może kanapkę? - odparł, nachylając się nieznacznie. Obecna pora była bardziej stosowna do zjedzenia obiadu, może podwieczorku, a nie od razu lodów waniliowych. Co prawda Alvy nie miał zielonego pojęcia, czy mały Baśniopisarz nie ma przypadkiem prawa do zjedzenia deseru, bo przed chwilą zjadł ogromną ilość przewspaniałych potraw, ale nikt nie chciał mu wręczyć czegoś słodkiego. Nigdy by nie pomyślał o Franku jako żebraku, no proszę. Aż tak złych ocen rogacz nie wystawiał na podstawie pytania o coś do jedzenia. De Averse miał niekoniecznie złożoną, ale na pewno sprawdzoną logikę zadawania się z innymi. Nie oceniał pochopnie, nie traktował z miejsca źle, a to wszystko w charakterze powiedzenia "oko za oko", czyli prościej mówiąc, obchodził się z innymi mniej więcej tak, jak chciał aby z nim się obchodzono. Bo przecież, gdyby ktoś oceniał go wyłącznie po rogach wyrastających z głowy, to powiedziałby od razu - Upiorny Arystokrata. Od razu po tej myśli, pojawiłaby się zapewne następna - zakochany w sobie, samolubny i oschły laluś. Ale tylko wtedy, gdyby owa osoba oceniała go tylko po wyglądzie. Ciekawostką dla białowłosego było to, czy Francis oceniał w ten sposób jego osobę. A może miał zupełnie inny "system oceniania"? Może musiał spędzić z daną osobą rok, żeby powiedzieć chociażby jedno słowo o niej? A może na podstawie spojrzenia nieznajomego, chłopak potrafił powiedzieć jak traktuje nowo napotkane osobistości? Była to kwestia zgadywania, przynajmniej na razie. Kto wie, czy za parę dni Alvaro nie będzie mógł pochwalić się bardziej dokładnymi wnioskami na temat tego niewysokiego blondyna. Póki co nie miał żadnych konkretnych informacji, może poza charakterystycznym dla tego Baśniopisarza ubiorem. Al widział już dużo, może nawet za dużo istot z Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani, którym taki styl odpowiadał i nie czuły się one z tym źle. Nawet podczas pobytu w Świecie Ludzi. Tam tylko spoczywały na nich ciekawskie spojrzenia, co chyba dodawało włóczykijom pewności siebie. Swoją drogą, po co oni w ogóle zapuszczają się do tej jakże zepsutej krainy? Wszędzie tylko rozpusta, korupcja i przemoc. No co to ma być? Nie dziwne, że między ludźmi a istotami magicznymi rozpętała się wojna. To jednak trochę korzystne dla panicza de Averse, który z tego konfliktu wyciągnął całkiem spory zysk. A nie musiał robić czegoś specjalnie groźnego, tylko doradzał grubemu facetowi co i jak ma zrobić. Banalne, niewymagające jakiejś specjalnie wielkiej inteligencji zadanie. A on chciał posłać pół wojska na wejście "frontalne", gdzie czekały setki pułapek i ukrytych wrogów, którzy tych ludzi mogli się pozbyć w niecałe pół godziny. Arystokratę obrzydzała taka bezmyślność. Nie mógł jej bezczynnie obserwować.

    /U mnie też jakoś bez ładu i składu...
    Francis



    Gość

    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Maj 2012, 15:59     

    Phie! Coś bardziej treściwego? Przecież na świecie nie było nic lepszego, niż lody waniliowe, które królowały w świecie potraw. Zimne, delikatne o cudnym zapachu i jeszcze lepszym smaku, rozpływające się w ustach kremowe kulki, było one najlepszejsze na świecie i nikt, naprawdę nikt nie miał prawa tego podważyć. Inaczej z pewnością Franek zapałałby do tej osoby mniejszą sympatią niż zwykle i może nawet by się poryczał, nie wiadomo do końca, w końcu chłopak nie był do końca normalny, a dziwny to zbyt płytkie słowo by go do końca opisać, więc dość trudno go zdefiniować, bądź zaszufladkować do jakiejś grupy. Ale w jednym Alvaro miał rację, blondas był wielkim optymistą, patrzącym na świat przez zbyt różowe okulary, przez co nie dostrzegał zła, a każdą osobę, jaką spotkał traktował jak potencjalnego przyjaciela, ot co! Jego kryterium oceniania, dzieliło się na przyjaciół i przyszłych przyjaciół, a o wszelakich negatywnych relacjach nie było mowy. Był zbyt dobrą i pozytywną postacią, która kochała cały ten zepsuty świat. Przybliżył bardzo blisko swoją twarz, do twarzy Alvaro, po czym spojrzał na niego jak na głupka, naprawdę wielkiego głupka i powiedział przeciągając każdą literkę.
    Ja chcę lody. Rozumiesz mnie? – no cóż, nikt z pewnością nie wpadłby na to, że Francis może pomyśleć, że tamta osoba nie rozumie języka. A przecież w tym samym języku przemówiła do niego. Ale nie ważne, blondyn coś sobie ubzdurał, i z pewnością trudno go będzie wyprowadzić z tego błędu. Więc nie radzę się trudzić białowłosemu, bo i tak nic z tego nie będzie. Czasem naprawdę trudno, było dotrzeć do Franka, ale cóż, może kiedyś się to komuś uda. Ale to i tak wątpliwe. Odsunął się w końcu od nieznajomego i popatrzył na niego z powątpieniem, nie był raczej przekonany, czy ten go w jakimś stopniu rozumie. Ciekawe jak ma się teraz przedstawić? No jak? Przecież nie może powiedzieć „Jestem Franek” bo z pewnością arystokrata nie zrozumie owego jestem, wiec jak widać problem był nie mały i trzeba było się poważnie zastanowić, co z tym fantem zrobić. Ale to później, pierw musi się dowiedzieć, czy mężczyzna go zrozumiał.
    Alvaro de Averse
    [Usunięty]




    Wzrost / waga: /
    Wysłany: 17 Maj 2012, 17:51     

    Nie ważne jak zimne, delikatne, cudownie pachnące czy wspaniale smakujące były lody waniliowe, nie można było ich przedkładać ponad treściwy obiad. Alvaro w sumie nie miał zamiaru uświadamiać o tym Franka, bo już sam fakt bycia tak młodą osobą dawał białowłosemu znać, że nie tak łatwo tego blondynka przekonać do owego poglądu. Zważając przy okazji na fakt, iż Francis tak bardzo zbliżył swoją twarz do twarzy Alvy'ego tylko po to, żeby zaakcentować swoje wymowne spojrzenie i stwierdzenie o pożądaniu przez niego lodów.
    - Tak, rozumiem. - odparł cicho, utrzymując kontakt wzrokowy z chłopcem. Dopiero teraz rzuciły mu się w oczy pasemka, które ów Baśniopisarz posiadał. Czy taka dekoracja włosów nie była przypadkiem domeną płci przeciwnej? Cóż, przejmowanie niektórych cech dziewcząt przez chłopców (czy też na odwrót) nie zawsze było powodem do zadowolenia dla białowłosego. Chociażby właśnie takie malowanie włosów, czy zapuszczanie ich do przesadnej długości i układanie w sposób podobny dla tego, w jaki układają je przedstawicielki płci pięknej. Nie wspominając już o ubieraniu się w takowy sposób. Schodząc jednak z tego tematu, zatrzymajmy się na chwilę na dylemacie Fabiana co do sposobu przedstawienia się. Otóż nawet takie proste "Jestem Franek" wystarczyłoby w stu procentach. Może nie było to zaznaczone wcześniej, ale panicz Alvaro mimo zamiłowania do obnoszenia się czasami ciut przesadnie ze swoim pochodzeniem, aż takim sztywniakiem nie był. Sam miał zamiar się przedstawić w ten sposób, ale wątpliwości w kwestii osobowości chłopca, który mógł się przyczepić do pana de Averse na dość długo były ciut za bardzo władcze i nie dawały mu wykrztusić nawet słowa. Po prostu obserwował poczynania niziołka. Nie czynił on nic specjalnego, po prostu patrzył na Alvaro jak na głupka który nie potrafi zrozumieć prostej prośby o lody waniliowe. Ale on ją przecież rozumiał, no! Jak można było posądzać Upiornego Arystokratę o tak niski poziom inteligencji? Przecież to obraza, która wymaga przelania krwi niewinnych, jeśli mam być szczera. Ale jak można wyrządzać krzywdę tak młodym i na swój sposób uroczym istotom? Nawet jeśli po jakimś czasie Francis zacząłby być nieznośny i upierdliwy ponad miarę, to białowłosy nie byłby chyba w stanie nawet go uderzyć, co najwyżej pacnąć w łepetynę żeby się uspokoił. Tak właściwie to Alvek niespecjalnie był skory do przemocy, nawet pomimo faktu, że była to czasem część jego zajęcia, czyli handlu informacjami. Jeśli zobaczyły ją pewne osoby z kimś, z kim w ogóle nie powinny, może dojść do wymiany ognia czy bójki. A wtedy to już samo leci.


    Francis został skasowany, a mi nie chce się wymyślać nowego posta w takiej sytuacji. Dlatego zwyczajne [zt], załóżmy, że Alvaro sobie po prostu poszedł, no.
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 10