• Nie minęło zbyt wiele czasu od rozpoczęcia działalności AKSO, a po całej Otchłani rozniosła się wieść o tajemniczej mgle, w której znikają statki. Czytaj więcej...
  • Wstrząsy naruszyły spokój Morza Łez!
    Odczuwalne są na całym jego obszarze, a także na Herbacianych Łąkach i w Malinowym Lesie.
  • Karciana Szajka została przejęta. Nowa władza obiecuje wielkie zmiany i całkowitą reorganizację ugrupowania. Pilnie poszukiwani są nowi członkowie. Czytaj więcej...
  • Spectrofobia pilnie potrzebuje rąk do pracy! Możecie nam pomóc zgłaszając się na Mistrzów Gry oraz Moderatorów.
Trwające:
  • Skarb Pompei
  • Zmrożone Serce


    Zapisy:
  • Chwilowo brak

    Zawieszone:
  • Brak
  • Drodzy użytkownicy, oficjalnie przenieśliśmy się na nowy serwer!

    SPECTROFOBIA.FORUMPOLISH.COM

    Zapraszamy do zapoznania się z Uśrednionym Przelicznikiem Waluty. Mamy nadzieję, że przybliży on nieco realia Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani.

    Zimowa Liga Wyzwań Fabularnych nadeszła. Ponownie zapraszamy też na Wieści z Trzech Światów - kanoniczne zdarzenia z okolic Lustra i Glasville. Strzeżcie się mrocznych kopuł Czarnodnia i nieznanego wirusa!

    W Kompendium pojawił się chronologiczny zapis przebiegu I wojny pomiędzy Ludźmi i KL. Zainteresowanych zapraszamy do lektury.

    Drodzy Gracze, uważajcie z nadawaniem swoim postaciom chorób psychicznych, takich jak schizofrenia czy rozdwojenie jaźni (i wiele innych). Pamiętajcie, że nie są one tylko ładnym dodatkiem ubarwiającym postać, a sporym obciążeniem i MG może wykorzystać je przeciwko Wam na fabule. Radzimy więc dwa razy się zastanowić, zanim zdecydujecie się na takie posunięcie.

    Pilnie poszukujemy Moderatorów i Mistrzów Gry. Jeżeli ktoś rozważa zgłoszenie się, niech czym prędzej napisze w odpowiednim temacie (linki podane w polu Warte uwagi).

    ***

    Drodzy użytkownicy z multikontami!
    Administracja prosi, by wszystkie postaci odwiedzać systematycznie. Jeżeli nie jest się w stanie pisać wszystkimi na fabule, to chociaż raz na parę dni posta w Hyde Park
    .
    Marionetki – otwarte
    Kapelusznicy – otwarte
    Cienie – otwarte
    Upiorna Arystokracja – otwarte
    Lunatycy – otwarte
    Ludzie – otwarte
    Opętańcy – otwarte
    Marionetkarze – otwarte
    Dachowcy – otwarte
    Cyrkowcy – otwarte
    Baśniopisarze – otwarte
    Szklani Ludzie – otwarte
    Strachy – otwarte
    Senne Zjawy – otwarte
    Postaci Specjalne – otwarte

    Ponieważ cierpimy na deficyt Ludzi, każda postać tej rasy otrzyma na start magiczny przedmiot. Jaki to będzie upominek, zależy od jakości Karty Postaci.



    » Mroczne Zaułki » Rdzawa Kamienica » Mieszkanie Lokiego
    Poprzedni temat :: Następny temat
    Autor Wiadomość




    Pożeracz Dusz

    Godność: Amadeusz Odinson
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Wzrost / waga: 190 cm /
    Aktualny ubiór: Czarny garnitur. Biała koszula. Krawat w odcieniu ciemnej zieleni. Spinki do mankietów ze szmaragdami.
    Znaki szczególne: lewe ślepie jest soczyście szmaragdowe, a drugie, czerwone, z dziwnymi symbolami na tęczówce, większość czasu zasłonięte opatrunkiem bądź opaską. Tatuaż runiczny na całych plecach.
    Pan / Sługa: - / Adrien
    Pod ręką: butelka wody mineralnej
    SPECJALNE: Najlepszy Pisarz 2011, Upiorny Książę (Halloween 2011)
    Dołączył: 03 Maj 2011
    Posty: 617
    Wysłany: 1 Listopad 2011, 22:35     

    (długa wypowiedź na temat wewnętrznych przeżyć postaci)
    Loki zmrużył lekko powieki. Dark zaczynała go irytować. Może dlatego, że faktycznie przypominała mu jego samego sprzed kilku miesięcy. Taką niezdecydowaną osobę, która nie zrobi tego na co ma ochotę, bo... Bo się boi, bo nie wie co będzie dalej, albo co gorsza, zdaje sobie sprawę z konsekwencji, które wydają jej się niepożądane. Niech szlag trafi wszystkich takich ludzi.
    W milczeniu przyglądał się jej reakcji. Bawiła go, bo była tak bardzo sprzeczna z tym co deklarowała wcześniej. Czyż nie mówiła mu, że nie chce bliższej relacji z nikim? Czyż nie tak się zachowywała? Jakby bała się bliskości? A teraz nagle to właśnie na tym jej zależy? Nagle to miało być co? Romantyczny wieczorek? Chyba raczyła żartować. Skrzyżował ręce na piersiach. Uścisk rozluźnił dopiero, gdy spostrzegł jak się zatacza. Wtedy tylko uśmiechnął się lekko i odprowadził jej chwiejące się ciało do ciemnego korytarza. Potem zaś zaciągnął się dymem i przez chwilę patrzył na sufit. Ten sufit, który był tak rozkosznie wysoko. Siedział tak w milczeniu do chwili, w której usłyszał charakterystyczne głuche tąpnięcie. Wtedy też wgniótł niedopałek w blat stołu, najwyraźniej nie dbając o to, że go niszczy i wstał z kanapy. Nieśpiesznym krokiem przeszedł przez korytarz i stanął w końcu w wejściu do swojego mieszkania. Teraz to on na nią patrzył z góry, rozbawiony.
    -Wiesz, gdyby to był ostatni dzień mojego życia, chyba jednak wolałbym go spędzić w miłym towarzystwie niż najebany pod drzwiami osoby, która przed chwilą uraziła moją dumę-stwierdził i przeciągnął się aż coś strzeliło mu w kręgosłupie-Chłodno-podsumował, po czym raz jeszcze spojrzał na pijaną dziewczynę-Hm, w sumie... Stać mnie na więcej-podsumował i odwrócił się, by wejść do mieszkania i zostawić ją samą. Taak. Nie był najprzyjemniejszym typem faceta. Po chwili jednak wrócił.
    -I wiesz co? Nie obrażaj dziwek, one przynajmniej wiedzą czego chcą. Chcą pieniędzy, a ty? Czego chcesz? Prawdy? Powiedz jeszcze, że przyjaźni, piękna, wolności i miłości, a zapiszę Cię do najbliższego klubu bohemy-zakomunikował, po czym pochylił się by chwycić ją w pasie i przerzucić sobie przez ramię. W stanie takiego upicia, w którym nie mogła ustać na nogach raczej nie dała rady stawić czynnego oporu. Miał jedynie nadzieję, że nie zwymiotuje mu na plecy. Wszedł do mieszkania i położył ją na kanapie.
    -Śpij królewno, może spotkasz tam swojego księcia z bajki.-dopowiedział zarzucając na nią koc, po czym sam usiadł na fotelu przed kominkiem i wyjął kolejnego papierosa. Był zły, ale nie dlatego, że mu się z nią nie udało. Dlatego, że dopiero teraz uświadomił sobie jaka była zakłamana. To znaczy, podejrzewał to wcześniej, ale... Oczekiwał od siebie większej przenikliwości. Sądził, że była prawdziwa w swoim chłodzie, swojej woli wolności, swoim wyrafinowaniu i dystansie... Ale nie, ona była jedną z wielu kobiet cierpiących na syndrom księżniczki. Myślą, że są takie bardzo złe i takie bardzo wyzwolone, ale w rzeczywistości są tylko dziewczynkami zamkniętymi w klatce własnych poglądów, czekające na królewicza na białym koniu, który przyjedzie je ocalić, dając bezinteresowną miłość. No, ale musi być też oczywiście przystojny i dowcipny, bo przecież... Takich facetów jest na pęczki pod sam sufit.
    _________________
    Galeria:|x|x|x|x|x|x|x|x|






    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 2 Listopad 2011, 00:05     

    Tak, Darkiś myślała zbyt daleko w przyszłość i podejrzewała jak wszystko może się skończyć, więc była taka jak Loki sprzed kilku miesięcy, kto wie, może z dawnym Lokim nawet nie udało jej się lepiej podyskutować. Cóż, musiała być bardzo drażniąca, ale taka była Darkiś i nic tego nie zmieni, przykro mi. Ale żeby od razu szlag miał ją trafiać? Przecież to było hidoi z jego strony, nie uważacie? Biedna Darkiś, ma traumę z dzieciństwa i podświadomie boi się wszelkiego przywiązywania się do innych, a on śmie się na nią wkurzać, jak tak w ogóle można, co?
    Dark wcale nie była tak sprzeczna we wszystkim jak mu się wydawało. Wciąż nie chciała żadnych bliższych relacji, wręcz unikała ich jak diabeł wody święconej. Bała się bliskości, nie chciała się przywiązywać, nie chciała nikogo tracić, nie chciała o nikim myśleć, nie chciała o nikogo się martwić. Pragnęła być w swoim świecie sama ze sobą, dlatego unikała wszystkiego. Miała ochotę wykrzyczeć do Amadeusza: "Zniknij i już nigdy więcej nie pokazuj mi się na oczy", jednak nie mogła, sama nie wiedząc dlaczego. Mimo wszystko przed obrażaniem go się już nie powstrzymała, to było silniejsze od niej. Była tak zła i bezsilna na swoje odczucia, że po prostu, najzwyczajniej w świecie wyparła to wszystko ze swojej głowy urażając Pożeracza Dusz.
    Gdy tylko przyszedł do niej i spojrzał na nią z góry ona zerknęła na niego ze złością. Ledwo co wymruczała pod nosem ciche:
    - Co cię tak bawi? Idź sobie.
    Gdy sobie poszedł nawet się ucieszyła nie musiała wysłuchiwać jego gadania. Był niczym matka wściekła na pijane dziecko. "Dobrze ci tak, radź sobie sama", to było pierwsze stadium reakcji na niewłaściwe zachowanie dziecka. Teraz już wiedziała, że niedługo po nią wróci. Nie wiedziała dlaczego, ale czuła to w głębi serca, które chyba nie do końca miała. Pod nosem mruknęła cicho: "To tu mnie szantażowałeś dupku", po czym na nowo ułożyła czoło na kolanach i westchnęła cicho.
    - Cholera, mogłam sobie podarować tą ostatnią szklankę whiskey, wtedy nic by mi nie było...
    I właśnie w tym momencie Demon wrócił, co wcale jej nie zdziwiło. Usłyszała jego wywód na temat obrażania pań lekkich obyczajów. Zaczęła się śmiać jak głupia, nie wiedziała dlaczego, ale rozśmieszył ją strasznie tą swoją paplaniną. Gdy jednak przerzucił ją przez ramie śmiech zawisł w powietrzu, a na jej twarzy pojawił się leeki grymas. Mimo wszystko poczuła się jakoś zabawnie. Jeszcze nikt jej nie nosił przez ramię, dziwaczne uczucie.
    - Może wydaje ci się, że mnie znasz, ale nic nie wiesz... Ja za to... nie ważne... nie zrozumiesz.
    Wymruczała. Niektóre słowa były bardzo zniekształcone, ale dało się ją zrozumieć. Zamknęła oczy i dała się nieść. Westchnęła tylko. Tak, była dziwną osobą, ale w to chyba nikt nie wątpił. Jeszcze nie było osoby, która by ją w pełni rozgryzła. Wszystko to była gra pozorów. Nikt nie mógł być pewny co za chwilę zrobi. Ona po prostu robiła to co chciała, ale wcale nie była księżniczką czekającą na swojego księcia. Już szybciej księżniczką, która ma nadzieje, że książę przez przypadek zapomni ją uratować. Wiecznie samotną, samolubną i... kij wie jaką jeszcze.
    - Miłości, wolności i przyjaźni nie ma...
    Dodała nagle przypomniawszy sobie jego wcześniejszy wywód o tym, czego ona by miała chcieć, według niego. Nie wiedziała po co się przejmuje jego słowami, ale jakoś chciała mu ukazać, że jego myśli są mylne.
    Chłopak położył ją na kanapie, ale to nie była najlepsze rzecz, jaka mogła ją napotkać, szybko przekręciła się na bok, by nie poczuć się jeszcze gorzej. Rany, po co ona wypiła aż tak wiele, co ją do tego podkusiło? Huczało jej w głowie, to nie było fajne.
    -Sam jesteś jak królewna... nie drażnij mnie.
    Powiedziała z plączącym się językiem i znów zamknęła oczy. Była obrócona twarzą w jego stronę.
    - Wkurzył mnie ten szantaż... I to, że w zbyt wielu rzeczach masz rację... Ale mogę ci wybaczyć zważywszy na twój szlachetny cel... Nie marudź już.
    Westchnęła cicho i obróciła się tyłem do niego.
    - Nie wiem, dlaczego mnie tam nie zostawiłeś, ale to było miłe z twojej strony... Loki.
    Nawet nie zauważyła, że nazwała go w ten sposób wydając to czego się domyślała do tej pory. Dalej już się nie odezwała. Nie, nie spała, miast tego udawała, że śpi. W jej głowie kłębiły się myśli o matce, z trudem powstrzymywała się przed łzami. Cholerny alkohol.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x




    Pożeracz Dusz

    Godność: Amadeusz Odinson
    Wiek: 27 lat
    Rasa: Marionetkarz
    Wzrost / waga: 190 cm /
    Aktualny ubiór: Czarny garnitur. Biała koszula. Krawat w odcieniu ciemnej zieleni. Spinki do mankietów ze szmaragdami.
    Znaki szczególne: lewe ślepie jest soczyście szmaragdowe, a drugie, czerwone, z dziwnymi symbolami na tęczówce, większość czasu zasłonięte opatrunkiem bądź opaską. Tatuaż runiczny na całych plecach.
    Pan / Sługa: - / Adrien
    Pod ręką: butelka wody mineralnej
    SPECJALNE: Najlepszy Pisarz 2011, Upiorny Książę (Halloween 2011)
    Dołączył: 03 Maj 2011
    Posty: 617
    Wysłany: 2 Listopad 2011, 16:33     

    Zacznijmy od tego, że 'dawny' Loki umarłby na zawał w pierwszej chwili, w której próbowałaby się do niego zbliżyć. Zrobiłby się czerwony jak cegła i prawdopodobnie zapomniałby o tym, że posiada umiejętność mówienia. Taki był. Nienawidził, bał się i wstydził kobiet. Teraz to wszystko było stopniowo wypierane, jak... Wirus, jak coś z czym młody organizm próbował walczyć. No i szczerze powiedziawszy, Loki był z takiego obrotu spraw zadowolony. Wiedział dlaczego jego obawy i zahamowania znikają. Wiedział, że powinien się tym niepokoić, ale czuł się zbyt dobrze, by troszczyć się o to na zapas. Na razie z resztą nie zrobił nic głupiego. Tak przynajmniej uważał, bo przestał analizować konsekwencje swoich działań. Przynajmniej w pewnym stopniu. Ciekawe jak długo będzie mógł to ciągnąć zanim wszystko co do tej pory zbudował runie jak domek z kart? A może okaże się, że dotychczasowa ostrożność była zbędna? Że planowanie jest konieczne tylko w niektórych kwestiach? Czas pokaże. Amadeusz wiedział jedynie, że dotychczasowe życie już mu się znudziło. Najwyższa pora, by coś zmienić. Ciekawe jakiego impulsu potrzebowała Dark, by przestać się bać? Bo cały problem z lękami polegał na tym, że ich unikano. Gdy powinno się z nimi konfrontować. Tylko w momencie, gdy stawisz czoła temu, czego się boisz będziesz mógł zrozumieć, że jest to lęk absurdalny. Dark powinna właśnie dać komuś zbliżyć się do siebie. Tym bardziej, że najwyraźniej ta polityka unikania wszelkiej bliskości wcale nie działała i już teraz mogła bez trudu wymienić dwie osoby, które były dla niej ważne... A za chwilę może trzy. Jaki to więc miało sens?
    W kwestii obelg. Na jej szczęście, duma Pożeracza Dusz była znacznie bardziej elastyczna i trzeba się było bardziej wysilić, by go obrazić. Właściwie, było to niemal niemożliwe, bo patrzył on na ludzi z taką wyniosłością i pogardą iż uważał, że nie ma najmniejszego znaczenia co mówią o nim istoty tak wielce gorsze od niego. Czy gdyby nawymyślał ci szympans popłakałbyś się? Nie.
    -Ty mnie bawisz-przyznał bez bicia. No bo jak tu nie śmiać się z dziewczyny, która ma się za nie wiadomo jaką królową nocy, a nie potrafi ustać na nogach i boi się jak dziecko rzeczy, których nie rozumie. Wie tylko, że nie chce ich doświadczyć. Prawie tak jak on ze swoją awersją do szpinaku. Odszedł. W pierwszej chwili planował ją tam zostawić, ale zmienił zdanie. Dlaczego? Bo to byłoby żałosne i dziecinne. Nie dostał tego, czego chciał więc pozwolił jej pijanej marznąć na dworze. A choć nic sobie nie robił z tego co myśleli o nim inni, to swoje zdanie cenił sobie ponad wszystko i gdy uznał, że jest lepszy niż taki pospolity gnojek, postanowił się cofnąć. W końcu nie był byle jakim demonem. Był Pożeraczem Dusz i miał klasę, co należało pokazać właśnie w tej chwili, gdy nawet nie miał już na Dark najmniejszej ochoty.
    -Tak, tak...-mruknął do bełkoczącej dziewczyny-Postaraj się po prostu nie zwymiotować mi na plecy-dodał z zażenowaniem. Uważał, że nie ma nic seksownego w pijanej kobiecie i doprawdy nie rozumiał facetów, którzy na wstępie próbowali pannę doprowadzić do takiego stanu. To tak jak polować na kurę... Zamkniętą w kurniku z opaską na oczach.
    -Fascynujące-skomentował sarkastycznie słysząc jej kolejne brednie. Nie sądził by faktycznie wierzyła w to co mówi. Rzucała wyświechtanymi frazesami. W jego odczuciu była pozerką, niczym więcej. Zgrywała zimną i niedostępną, ale podświadomie chciała chyba tylko tego, by ktoś ją wreszcie przytulił i pozwolił się wypłakać. Wyrzucić to, co ją złego spotkało w przeszłości. Tego właśnie potrzebowała, nawet jeśli chciała czegoś dokładnie odwrotnego. Bo nie zawsze to czego chcemy, pokrywa się z tym, czego potrzebujemy.
    Na jej kolejne słowa tylko uśmiechnął się z politowaniem. Teraz była po prostu urocza.
    -To nie był szantaż. Nie chciałem po prostu dłużej marnować czasu. Przedstawiłem ci sytuację taką jaka była. Teraz oczywiście to nie ma już znaczenia, bo nawet gdybym był ślepy i głuchy nie miałbym na ciebie w tej chwili ochoty. Dajmy więc już temu spokój.-w zbyt wielu rzeczach miał rację? Z ilu jeszcze ust będzie musiał to usłyszeć? Czy to naprawdę takie przyjemne, gdy ktoś się myli? Drgnął lekko, gdy wypowiedziała jego pseudonim. Potem zaś uśmiechnął się lekko. W końcu spodziewał się, że się domyśli.
    -Wiem Dark.-odpowiedział wypuszczając dym-Wiesz, jak na cienia, którego pseudonimem jest 'ciemność', bardzo przypominasz mi dziewczynkę, która boi się ciemności... To zabawne.-powiedział patrząc na tańczące w kominku płomienie. Obserwował je przez jakiś czas milcząc i zastanawiając się nad czymś. W końcu zaś spojrzał na zawieszony nad kominkiem zegarek z wahadłem, które poruszało się miarowo tykając i rozrywając panującą w pomieszczeniu ciszę.
    -Trzy... dwa... jeden...-powiedział sam do siebie, po czym podniósł się z krzesła-Czas na mnie. Mam jeszcze kilka spotkań. Czuj się jak u siebie za wyjątkiem wymiotowania na kanapę... Tego nie rób, proszę... Do zobaczenia-uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę korytarza. Zrzucił na grzbiet białą koszulę i marynarkę, dając już sobie spokój z krawatem. Za to zakleił oko białym opatrunkiem. Nie mógł pozwolić Fauściątku długo czekać. Zwłaszcza, że jeśli jego przypuszczenia były słuszne, to będzie on w cokolwiek paskudnym nastroju... Co zaś, było wybitnie zabawne dla demona. Zapowiadała się wyborna zabawa. Wyszedł na ulicę dość energicznym krokiem, niezbyt przejęty faktem, że pozostawił w domu samą Czarną Różę. Cóż, tam przynajmniej na pewno żaden anarchista nie będzie jej szukać.
    [zt]
    _________________
    Galeria:|x|x|x|x|x|x|x|x|






    Mieszkaniec Szkarłatnej Otchłani

    Stowarzyszenie Czarnej Róży: Czarna Róża
    Godność: Madeline Dark Wind.
    Wiek: 18-20.
    Rasa: Cień - rzecz jasna.~ x3
    Wzrost / waga: 163 /
    Aktualny ubiór: Sukienka balowa- czarna, maska, wysokie buty.
    Znaki szczególne: Ona jet cała szczagólna.~ x3
    Pan / Sługa: Sob? w?ada? nie da. x3 | Ci?gutek do spraw specjalnych. x3 Maskotka Noah.
    Pod ręką: Tencio, kosa, bandaże, czarna torebka z potrzebnymi rzeczami i... nutka tajemnicy, czyli maska.~ x3
    Stan zdrowia: Głęboka rana w nodze zrobiona paznokciami.
    SPECJALNE: Główny spiker w SpectroFM | Miss Spectrofobii 2011
    Dołączył: 01 Gru 2010
    Posty: 545
    Wysłany: 13 Grudzień 2011, 23:45     

    Cieszmy się ludzie, że Darkiś nie poznała dawnego Lokiego, tylko nowego, bo przecież nikt by nie chciał by chłopak padł na zawał... No może prócz samej Madeline, bo wtedy nie udałoby się jej go poznać. Może teraz miała okazję do tego, by "wykorzystywać swoje znajomości." Jednak czy kiedykolwiek skorzysta z owej sposobności? Prawdopodobnie będzie po prostu pragnąć tego, by on trzymał się jak najdalej od niej i nadal nic o niej nie wiedział, to by było coś.
    Panienka Wind też miała już dość swojego życia, to było nudne, ale uparcie opierała się swoim odczuciom. Czy na prawdę się bała, czy po prostu szła na łatwiznę? Tego nie wie nikt, ona może tam po części odpowiedziała sobie na to pytanie, ale innym ciężko byłoby to stwierdzić. Jej wrodzone zdolności do analiz psychologiczny pomagały jej w przeszkadzaniu innym w rozgryzieniu jej samej. Może dlatego się tak kontroluje? No cóż, każdy ma powód przez który zachowuje się w życiu tak a nie inaczej, widocznie życie Darkiś było wystarczająco dobijające by miała nieciekawy rodzaj zachowań... Szybko więc się to nie zmieni.
    To wcale nie było tak, że Senna Maniaczka nie rozumiała swojego lęku, ona dobrze wiedziała, że za wszystkim stoją jej doświadczenia z czasów młodości. Problem polegał na tym, że ona chciała być jaka jest, chciała się tak zachowywać, być taką osobą jaką teraz wszyscy w niej widzieli. Uparła się, uważała, że to wygodne.
    I przerażające było to, że ona na prawdę nie wierzyła w żadne górnolotne uczucia. I choćby niewiadomo jaką pozerką się wydawała, choćby ludzie myśleli, że tylko gra taką osóbkę, nikt nie byłby w stanie jej przekonać, że miłość i przyjaźń istnieje, dopóki sama tych uczuć nie doświadczy. A może nawet, gdyby ich doświadczyła nadal udawałaby, że tego nie widzi i wmówiłaby sobie, że jej się tylko wydaje, do takiego stopnia, że na nowo by uwierzyła w swoje poglądy. Zraniony człowiek potrafi być zdziwaczały. Ona na prawdę nie była aż tak silna, dlatego jej umysł wytworzył masę mechanizmów obronnych... niestety, bądź stety, zależy jak i kto na to spojrzy. Choć z podświadomością Loki miał rację, nie zdawała sobie z tego sprawy, ale gdyby ktoś ją przytulił i dał się wypłakać to może ten odwieczny ciężar na jej sercu zmniejszyłby się choć o połowę. Nigdy nie wypłakała się po odejściu najbliższej swemu sercu osoby, nigdy nikomu nie opowiedziała o tym co czuła... Psycholodzy nazywają to zjawisko "niezaleczoną żałobą", bądź "przewlekłym przeżywaniem utraty ważnego obiektu". Pięknie opisuje to stan psychiczny naszej Czarnej Róży, choć ona osobiście się do tego nie przyznaje.
    Dziewczyna miała gdzieś w podświadomości nadzieję na to, że myliła się co do swoich przypuszczeń. Jednak niestety nadzieje się nie spełniły. Nie zdziwiło ją to jednak, miała zbyt dobrą dedukcję by doszło do takiej omyłki. Na jego słowa nie odpowiedziała. Miała ochotę powiedzieć, że woli Amadeusza od Lokiego, ale się skutecznie powstrzymywała. Nie skomentowała tekstu z bojącą się ciemności dziewczynką, nie chciała jakoś kontynuować tego tematu, bo wydało jej się to bez sensu. Wciąż udawała, że śpi... Do momentu, w którym usłyszała zamykające się drzwi.
    Została sama, czuła się już trochę lepiej. Nie ruszyła się nawet o centymetr, zamiast tego leżała nieruchomo... W końcu udawany sen zamienił się w prawdziwy.
    Obudziła się dopiero po jakichś piętnastu godzinach. Czy dokuczył jej kac? Nie. Prawdę mówiąc nie było żadnych objawów picia dzień wcześniej i gdyby nie to, że leżała właśnie w pokoju Lokiego, to pomyślałaby, że wszystko to jej się przyśniło.
    Pożeracz dusz nie zdążył jednak jeszcze wrócić, przez co ona czuła się lekko zdezorientowana. Ogarnęła się trochę, przebrała w ciuchy, które dziwnym trafem znalazły się w jej torebce... Cóż, nadal była kobietą i miała tam "wszystko i nic". I wtem przypomniało jej się coś, miała spotkać się ze swoją "zabaweczką". Chwilę zastanawiała się co powinna zrobić w takim wypadku. Chwyciła więc pióro i pergamin i postanowiła napisać liścik. Przez jakiś czas zastanawiała się jak krótko i zwięźle przedstawić to co miała do przekazania. Po chwili zaczęła pisać:
      Drogi Loki,

    Chwilę myślała nad tym, czy nie zamazać pierwszego słowa, ale nie zrobiła tego. Doszła do wniosku, że nie raz powiedziała do ludzi, w tym do niego "Mój drogi", więc miała prawo tak zacząć list, a poza tym to w końcu tylko głupi zwrot grzecznościowy, nieprawdaż? I tak kontynuowała:
      zostawiam Twój dom bez opieki, jednak czas mnie nagli, a poza tym nie będę czekać tu w nieskończoność na Ciebie. Miło było z kimś podyskutować, może gdyby nie pewne okoliczności to bym Cię jeszcze kiedyś odwiedziła. Teraz jednak jestem zmuszona powiedzieć krótkie: "Do zobaczenia nigdy".
      Baw się dobrze w swoim świecie, może kiedyś uda Ci się trafić na większego naiwniaka. Niestety nie wyrażę skruchy z powodu upicia się. Zdziwiłeś mnie jednak tym, ze mi pomogłeś, w końcu nasze spotkanie na pewno nie było z Twej strony bezinteresowne. Zbyt wiele słyszałam o Tobie, by w to uwierzyć. Może jednak Amadeusz nie jest tak bezduszny jak Loki? Albo to dalsza część gry... Taki i tak pozdrów Amadeusza.

    Uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła na zegarek. O matko, to już czas! Musi być przed Artym, bo Tsuki na pewno zamknął gabinet i jeszcze chłopak pomyśli, że gdzieś wyjechała, albo będzie się jej szwendał po pokoju. Dopisała więc na szybkiego, o wiele mniej starannym pismem:
      Żegnaj,
      Dark, podobno Laura, na prawdę Madeline.

    Położyła list w widocznym miejscu, zabrała swoje rzeczy i wyszła pozostawiając za sobą zapach delikatnych perfum, którymi chwilę po obudzeniu psikała sobie w powietrze z nudów wymyślając treści do listu. Dlaczego nie wykorzystała faktu, że była sama w jego domu? Nie chciało jej się, poza tym się spieszyła... niestety.
    _________________


        Piękna róża zła
        Każdego kwitnie dnia
        w okrutne kolory przyodziana
        Każdy chwast co w drogę zechce pięknej róży wejść
        Aa, wkrótce zwiędnie i zamieni szybko się w jej część.

          Piękna róża zła
          Każdego kwitnie dnia
          W mordercze kolory przyodziana
          Chociaż kwiatem cudnym nasza piękna róża jest
          Aa kolce jej poranią nawet najłaskawszy gest.


      Galeryjka:


      x
    Wyświetl posty z ostatnich:   
    Po drugiej stronie krzywego zwierciadła... Strona Główna
    Odpowiedz do tematu
    Nie możesz pisać nowych tematów
    Możesz odpowiadać w tematach
    Nie możesz zmieniać swoich postów
    Nie możesz usuwać swoich postów
    Nie możesz głosować w ankietach
    Nie możesz załączać plików na tym forum
    Możesz ściągać załączniki na tym forum
    Dodaj temat do Ulubionych
    Wersja do druku

    Skocz do:  
    Szybka odpowiedź

    Użytkownik: 
               

    Wygaśnie za Dni
     
     



    Copyrights © by Spectrofobia Team
    Wygląd projektu Oleandra. Bardzo dziękujemy Noritoshiemu za pomoc przy kodowaniu.

    Forum chronione jest prawami autorskimi!
    Zakaz kopiowania i rozpowszechniania całości bądź części forum bez zgody jego twórców. Dotyczy także kodów graficznych!

    Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
    Template AdInfinitum
    Strona wygenerowana w 0,21 sekundy. Zapytań do SQL: 10