To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - 'Amaretto'

Anonymous - 12 Wrzesień 2011, 15:00

Zoja siedziała przy stoliku dość bezmyślnie wpatrując się w zalaną deszczem szybę, z filiżanką stygnącej już kawy w dłoniach. Nie myślała o niczym konkretnym, raczej obserwowała strużki wody i zamglonych ludzi przepływających - bo takie chyba było najbardziej trafne określenie - ulicą obok kawiarni. Co jakiś czas upijała po łyczku ciepłego płynu, a gdy tylko otwierały się drzwi obrzucała wchodzącego człowieka szybkim spojrzeniem. Nikt nie był na tyle ciekawy, by przykuć jej uwagę, aż do momentu gdy w progu stanął całkiem przemoczony chłopak - Zoja z trudem powstrzymała się, by w myślach nie nazwać go dzieckiem, ponieważ wyglądał bardzo młodo. Obserwowała go przez chwilę i stwierdziła, że raczej nie wygląda na człowieka. Skóra była prawie przeźroczysta, specyficzna tylko na jednej rasy - Szklanych Ludzi. Zoja nie była co prawda pewna swoich osądów, ponieważ widziała za mało.. Kawałek twarzy i dłoni o zdecydowanie za mało, by móc cokolwiek stwierdzić.
Ludzie w kawiarni zdawali się nie zwracać uwagi na przybysza, każdy zajęty był swoimi sprawami i mało kto w ogóle rozglądał się dookoła. Ludzie mają zadziwiającą zdolność ignorowania tego, czego nie chcą widzieć. Szklany Człowiek w tym świecie nie był normalnym 'zdarzeniem', ale nikt i tak go nie zauważył czy zaczepił. Był niewidzialny. Z jednym małym szczegółem - Zoja wypatrywała właśnie wszystkiego, co było w tym świecie nienaturalne, była ciekawa jak często inne rasy odwiedzają ten świat.
Rosjanka po krótkiej obserwacji wróciła do swojej kawy i obserwowania deszczu pędzącego po szybie. Po chwili podniosła głowę dziwnie przekonana, że ktoś na nią patrzy i nie myliła się. Chłopak szedł w jej stronę z dość niepewnym wyrazem twarzy. Czyżby zastanawiał się czy Zoja gryzie? Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
- Ależ oczywiście - uniosła głowę i popatrzyła nieznajomemu w.. okulary. - Co tutaj robisz?
Zerknęła na krzesło stojące naprzeciwko niej i odsunęła je nogą, by mógł usiąść. Chciała porozmawiać, nie znała tu za bardzo nikogo, praca ostatnimi czasy pochłaniała ją zupełnie. Nie miała więc czasu na jakiekolwiek kontakty towarzyskie, czy to wyjście gdzieś lub spotkanie się z kimś, czy też zwykły spacer. Z drugiej strony.. nie miała tutaj też żadnych znajomych, co należało zmienić - samotność na dłuższą metę nie byłą tym, czego od życia chciała Zoja.

Anonymous - 13 Wrzesień 2011, 17:08

Kiedy tylko czarnowłosa zgodziła się, ażeby przy niej przysiadł, uśmiechnął się i odetchnął z ulgą. Rozluźnił się nieco i poprawił okulary. Kiedy tylko nieznajoma podepchnęła mu krzesło, usiadł z wyrazem wdzięczności na swej pogodnej, bladej twarzy. Z wyrazem skupienia zdjął rękawiczki z dłoni i położył na stoliku, wyżymając uprzednio z nich nadmiar wody wprost na podłogę. Nie było jej dużo, jednak wolał się upewnić, że nie pomoczy zbytnio blatu. Wyglądało to dość nietypowo i niecodziennie, jednak Leo się tym nie przejął. Często sprawiał wrażenie oddalonego od rzeczywistości i pochłoniętego myślami, i tak też było teraz. Z reszta nie mijało się to z prawdą - myślami wertował widoczne na ścianie menu w poszukiwaniu czegoś kusząco brzmiącego. Kiedy więc nieznajoma zapytała go o powód jego pobytu tutaj, zdziwił się nieco, co można było poznać po wyrazie jego twarzy.
-No więc.. Przeliczę finanse I.. Zamierzam kupić sobie coś do picia. Rozkoszować się tutejszymi specjałami. Ten, no, kawa.
Nie mówił zbyt składnie, słowa mieszały mu sie w głowie. W dodatku chyba powiedział zbyt wiele, bo brzmiał nietypowo. Poza tym - skarcił się w myślach - kawa jest wszędzie! W dodatku przypomniał sobie o czymś jeszcze, co tylko wzmogło jego pretensje wobec siebie. Wewnątrz głowy spokojne dotąd morze jego umysłu zawrzało. No niee! Jak on mógł!
-Wybacz, panienko! Gdzie moje maniery?
Z tymi słowami zerwał się z miejsca, stanął wyprostowany i w gotowości.
-Nazywam się Leonard, moje nazwisko Luftkins. Niezmiernie mi miło Panienkę poznać.
Skłonił lekko, przykładając dłoń do piersi, a dokładnie miejsca, w którym pod warstwa mięśni i kości winno znajdować się serce. Włosy opadły mu delikatnie na ramiona i zsunęły się z nich. Kątem oka zauważył, że powoli przestawał obciekać i za mniej niż pół godziny powinny pojawić się pierwsze suche miejsca. Ponownie wyprostował się, wciąż trzymając rękę na piersi.
-Czy mógłbym poznać również Panienki imię?
I ponownie złapał się na tym, że swą mową nie pasuje do innych tych ludzi. Jednak dopóki owa czarnowłosa dziewczyna nie wie niczego o Krainie Luster, wyglądać będzie co najwyżej na dziwaka, lub człowieka o przesadnych manierach. Bądź co bądź, wiele się ich spotykało. A jeśli wie o tym innym świecie.. Cóż, wtedy najwyżej ujawni się i zdradzi swą prawdziwa rasę. Gdyby pracowała w Morii można by było zacząć się martwić, jednak na jej twarzy nie było widać charakterystycznego zacięcia, nie patrzyła na niego spode łba i wydawała się przyjazna. Zerknął na nią ponownie i upewnił się - w jej czystych, miodowych oczach nie zauważył zła. Może i się mylił, ale jeśli tak, to macki Morii sięgają głębiej, niż przypuszczał, a na to on w pojedynkę nie poradzi już nic. Tak czy inaczej - nie ryzykował niczego.

Anonymous - 14 Wrzesień 2011, 20:40

Rosjanka nadal z zaciekawieniem przyglądała się Leonardowi z nieodłącznym uśmiechem rozciagajacym pełne usta w lekko pobłażliwym wyrazie, którego nie potrafiła powstrzymać. Ten człowiek sprawiał wrażenie lekko nieogarnietej ciapy i po prostu nie dało się nie uśmiechać.
- Ah, kawa.. - uniosła jedną brew i zerknęła na swoją prawie pustą filiżankę, a później na menu wiszące dość daleko na ścianie przy barze.
Może i ja zamówię sobie kolejną?, pomyślała. Chociaż, to byłaby już trzecia kawa dzisiaj.. może lepiej herbatę?
Oderwana myślami od tego, co robił chłopak zorientowała się, że coś jest nie tak dopiero jak poderwał się i wstał z rozmachem.
- Ależ oczywiście. Zoja Yadira Netheter. - przedstawiła się, skoro i on to zrobił.
Skłoniła głowę, zdziwiona jego zachowaniem, co wyraźnie malowało się na jej twarzy. Nie ukrywała emocji, bo i nie była to sytuacja, w której by musiała.
Deszcz bębnił o szyby, zagłuszał rozmowy ludzi, którzy z kolei starali się zagłuszyć deszcz, co powodowało stały i nieopanowany szum, który już chyba każdy tutaj nauczył się ignorować, by chociaz słyszeć swoje myśli. Dodatkowo po ulicy, z głośnym pluskiem co jakiś czas przemykały samochody, nierzadko ochlapując brudną wodą i tak już mokrych przechodniów.
- Myślę, że kawa to dobry pomysł. Pójdziemy zamówić? - uniosła pytająco brew i spojrzała w stronę baru. Jej filiżanka stała już na stole pusta.

Anonymous - 14 Wrzesień 2011, 21:26

Nieznajoma przedstawiła się, przestajac tym samym być nieznajomą. Skłoniła lekko głowę, co połechtało jego dumę na tyle, by zarumienić lekko jego policzki, jednak owa Zoja nie podała mu dłoni. Cóż, widocznie wolała trzymać dystans, czy to świadomie, czy nie. Kiedy już zostali sobie przedstawieni wyprostował się i usiadł na tym samym krześle, co przedtem.
Był nieco podekscytowany, a może po prostu udzieliła mu się przyjazna atmosfera tego miejsca. Rzeczywiście, panował ciągły szum spowodowany wieloma osobami mówiącymi w tym samym czasie, jednak nie przeszkadzało to Leonardowi, wręcz przeciwnie. W jego opinii nadawało to miejscu swojskości i pewnego uroku. Zauważył zdziwienie czarnowłosej, i ponownie skarcił się w myślach za niecodzienną formę wyrazu która tu zaprezentował. Rozejrzał się ponownie, poruszył ramionami rozluźniając plecy, przymknął oczy.. Istny raj. Bezpieczeństwo.
Wtedy w jego małą ciszę wdarł się głos, a może raczej głosik - to Zoja pytała go o kawę. A, właśnie! Czyż ten napar nie był tym, co go tu sprowadziło? Podążył za jej spojrzeniem i szybko zobaczył bar. Jak wywnioskował po usłyszanych słowach i tym, co zobaczył, właśnie tam należało się udać, aby dostać nieco brązowej cieczy. Już się cieszył na myśl o nowym doznaniu, wyprostował się więc i znów poprawił okulary, które zdążyły w tym czasie ponownie zjechać na czubek nosa.
Wstał, nieco niezgrabnie i dosunął po sobie krzesło, po czym poprawił je, aby stało równiej. Kiedy był już zadowolony z efektu, podrapał się po czole i wyciągnął pieniądze. Ponownie przeliczył wzrokiem i zacisnął je w pięści, aby mieć je pod ręką kiedy przyjdzie do płacenia.
-Tak, chodźmy. Em.. Co byś polecała?
Zapytał nieco niezręcznie, ale jednak nie wiedział prawie niczego co mogłoby jego wypowiedź uzgrabnić. I tak dużym krokiem było to, że przeszedł na "Ty". Musiał samego siebie poprawić w myślach, aby to zrobić, chciał bowiem pasować do sytuacji. Powolnym krokiem ruszył w stronę lady, co i rusz oglądając się, czy nowa znajoma idzie za nim. Nie chciał być niegrzeczny, więc przystanął i postanowił podążać za nią kiedy tylko podejdzie. Czekając na nią uśmiechnął się i przymknął oczy, przechylając głowę w bok. Cóż za miłą atmosfera, doprawdy!

Anonymous - 21 Wrzesień 2011, 13:37

Fakt faktem, Zoja nie przepadała za fizycznym kontaktem z obcymi osobami, choć zazwyczaj nawet nie zdawała sobie tego sprawy i owy dystans utrzymywała nieświadomie. Czasem mogła się przez to wydać niegrzeczna czy chamska rozmówcy, jednak po prostu nie była w stanie tego kontrolować.
Czy to miejsce miało przyjazną atmosferę? To już zależy od upodobań jednostki. Rosjanka dowiedziała miejsca takie jak te, bo nikt nie zwracał na nią specjalnej uwagi i mogła pogrążyć się we własnych myślach nie rzucając się przy tym nikomu w oczy. Ha, takie miejsca zdecydowanie miały swój urok i czar.
Hej, głosik?! Jak to?! Czarnowłosa dysponuje pięknym wokalem, a gdy mówi głos ma dość niską tonację, choć brzmi zdecydowanie kobieco. I raczej nie można go nazwać głosikiem. Wybaczmy jednak tą uwagę.. W tym momencie bowiem bar zdecydowanie przyciągał jej myśli. Kawy, herbaty, czekolady.. czego tam nie było. Może jeszcze kawałek jakiegoś pysznego ciasta?
Zoja wstała chwilę po chłopaku i po jego słowach znów zerknęła do menu wiszącego nad barem.
- Hm.. Jestem zapaloną miłośniczką kawy, ale lepiej jak tam podejdziemy i zobaczymy co mają dokładnie. Co ty na to? - spojrzała na Leonarda i chwilę później ruszyła za nim, stukając lekko butami.
Zastanawiała się co postać taka jak Leo robi po Tej stronie. Czego może tu szukać i po co przyszedł? Na jak długo zostanie? Chce się czegoś dowiedzieć dla siebie, czy może dla kogoś? Nie wydawał się niebezpieczny, ale pozory mogą mylić.
Zgrabnie wyminęła go, gdy zrobił jej na to miejsce.
Przyjrzała się przy okazji jego dłoniom miętoszącym pieniądze i twarzy, ukrytej za wielkimi okularami. Nie wyglądał tak, jak Szklany Człowiek powinien, ale z drugiej strony jego skóra wydawała się mówić sama za siebie. Zoja nie wiedziała co o tym myśleć, jednak była pewna, że Leo nie jest człowiekiem. I znów w jej głowie pojawiły się pytania - Co on tu w takim razie robi?

Anonymous - 27 Grudzień 2014, 02:38

Błąkał się długo po mieście. Jego nogi nie pamiętały już, kiedy ostatni raz stały w tym miejscu. Szarpnął za drewniane drzwi kawiarni, którą niegdyś już miał okazję odwiedzić. Nie dawał poznać po sobie zmęczenia. Podszedł pewnie do dębowej lady i zamówił to co go satysfakcjonowało, po czym ruszył do pierwszego wolnego stolika, który chcąc nie chcąc znajdował się w kącie. Zdjął swój płaszcz i obdarzył obecnych tajemniczym spojrzeniem, wręcz przeszywajacym. NIe mógł uwierzyć w swoje podobieństwo do ludzi. W zasadzie był człowiekiem, który pokonał granice śmierci i poznał arkana, które w krainie luster są na porządku dziennym. Właśnie tym byli marionetkarze. Różnili się tylko tymi dwoma czynnikami od swoich ludzkich braci.
-Ponoć skorpion.- mruknął cicho pod nosem, przez co mógł sprawiać wrażenie obłąkanego. Sięgnął gazetę, którą najwyraźniej ktoś zostawił w tym miejscu zaczynając czytać horoskop. Czekał z utęsknieniem na swoje zamówienie, a kiedy kelnerka przyniosła, podziękował i uśmiechnął się serdecznie - a przynajmniej spróbował, wiedząc że wciąż się tego uczy. Nie chciał zwracać niczyjej uwagi. Chciał jak najbardziej wpisać się w krajobraz tego miejsca, skoro juz tutaj się znajdował. Upił łyka gorącej czekolady, jak by nie zważając na jej temperaturę. Wpatrywał się w okno myśląc o swoich kolejnych poczynaniach. Jego błękitne źrenice wydawały się niezwykle puste i pozbawione jakiegokolwiek sensu... A może po prostu się zamyślił?
Po prostu wstał i wyszedł. Poszukał najszybszego portalu do swojego świata i bzium.
z/t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group