To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Czekoladowe Jezioro - Perłowy Pomost.

Anonymous - 22 Marzec 2013, 14:49

Phoebe i Alonso byli dopasowaną parą. Dziewczyna nie pamięta, żeby kiedykolwiek się kłócili. Jeżeli się nie zgadzali w jakiejś sprawie, to starali się pójść na kompromis, bo i po co się kłócić? Zgoda buduje, niezgoda rujnuje, jak to mówi stare, ludzkie przysłowie. Kotka szczególnie nie chciałaby zniszczyć relacji z narzeczonym. Przecież w najbliższym czasie mają wziąć ślub, szkoda by było, jakby to się rozpadło, nieprawdaż?
Trudno zaliczyć dziewczynę do normalnych przedstawicielek jej płci. Ona nie potrzebuje zbyt wiele do szczęścia. Choć chciałaby założyć sukienkę do ziemi, która musiałyby trzymać dziewczynki, by się jej nie pobrudziła. A Alonso... czarny garnitur, obowiązkowo! Może to dość normalna wizja ślubu, ale jednak jej się podobała. Phoebe widząc entuzjazm narzeczonego uśmiechnęła się. Zawsze ją zaskakuje. Wstała i pogłaskała go po policzku.
- Niech będzie rano.- przytaknęła głową.
Mimo że on się jej oświadczył, a ona się zgodziła, to jeszcze nigdy nie padły dwa magiczne słowa. Ani z ust Phoebe, ani z ust Alonso. Sama nie wiedziała czemu. Okazji było naprawdę wiele, nawet wtedy, kiedy mężczyzna się jej oświadczył, ale... jakoś nikt nie odważył się powiedzieć to jako pierwszy.
Dachowiec miewał fale entuzjazmu, ale nie spodziewała się bycia przez niego porwaną. Zamknęła oczy, jakby się bojąc, że Alonso się potknie i wpadną do czekoladowego stawu. Jednakże pomysł jej się spodobał, nawet bardzo, ale w tej chwili nie mówiła nic, bo by zaczęła piszczeć, a dla wrażliwych, kocich uszu nie byłby to miły dźwięk.

Anonymous - 26 Marzec 2013, 21:50

Jeszcze parę obrotów raz w jedną, raz w drugą stronę. Rozpięta biała koszula mężczyzny zawirowała z furkotem w powietrzu. Zatrzymał się powoli odstawiając Phoebe ostrożnie na ziemie, żeby nie wywróciła się, jeśli za bardzo zakręciło jej się w głowie. Jednak nie puścił jej do końca, przytrzymał ją przy sobie obejmując obiema rękami.
- Dziękuję. Będzie pięknie, zobaczysz - mówiąc to patrzył na nią z góry. Różnica wzrostu robiła swoje. To było takie rozczulające patrząc na tak delikatną istotę ze świadomością, że Ona do niego należy.
- Moja mała kochana kotka - wymruczał cicho, lekko uginając nogi, żeby zniwelować różnice wzrostu.

Anonymous - 27 Marzec 2013, 21:43

Kotka przez tą krótką chwilę miała cały czas zamknięte oczy. Kiedy stała już bezpiecznie na podłożu, nie potrafiła utrzymać równowagi przez minutkę i cały świat się jej kręcił. Zamrugała kilka razy, by obraz wrócił do normalności. Alonso zawsze, od samego początku ich znajomości, ją zadziwiał, sprawiał, że była w szoku. I tym razem to się stało. Nie wiedziała, co powiedzieć, uśmiechnęła się ino do niego ino. Ten kocur był praktycznie całym jej światem. Nie wyobrażała sobie, żeby gdzieś zniknął, cokolwiek się z nim stało. Nie przyjmowała do wiadomości, że mogła go kiedyś stracić.
Alonso był o niej o ponad trzydzieści centymetrów wyższy. Wyglądała przy nim jak dziecko, a nie kobieta, która była zaledwie cztery lata młodsza od niego. Phoebe była jednak naprawdę szczęśliwa, że to jest on, a nie ktoś inny. Mimo prześladującego go pecha, to jednak naprawdę był wspaniałym dachowcem, który się o nią troszczył.
- Wiem o tym. - Spojrzała na niego z dołu.- Phoebe XIII... ciekawie to brzmi- zaśmiała się.
To prawda, była jego kotką, która nie miała zamiaru zmieniać właściciela. Spoglądała na niego z fascynacją w oczach. Tyle razy chciała mu powiedzieć te dwa magiczne słowa, jednakże nigdy jej nie przeszły one przez gardło. Bała się jego reakcji, choć wiedziała, że będzie ona pozytywna. Nie poprosił ją by o rękę, jakby nic do Phoebe nie czuł, racja?

Anonymous - 29 Marzec 2013, 15:36

Taak, zadziwianie i wprowadzanie w stan lekkiego szoku to jego zmorza specjalność. Nie byłby sobą gdyby zachowywał się inaczej w stosunku do Narzeczonej.
- Phoebe XIII? - zaśmiał się głośno i szczerze. Nie pomyślał o takim połączeniu jej imienia i swojego przydomku.
- Nie, kochanie. Na tą Trzynastkę trzeba sobie zasłużyć latami sprowadzania kłopotów na głowy wszystkich w pobliżu, paroma katastrofami naturalnymi, toną pecha i kilkoma zagrożeniami życia.
Mówiąc to starał się być w miarę poważny, ale drżące kąciki warg i nerwowe ruchy ogonem go niechybnie zdradzały. Lepiej pominąć tę nieszczęsną liczbę, jeszcze przekleństwo przejdzie na nią. Jedno, które sprowadza kłopoty wystarczy.
Kot miał świadomość, że pomimo tego że znali się dość długo, że się oświadczył, że biorą ślub, i tak dalej... pomimo tego nie powiedział jeszcze tak na prawdę miał na nazwisko. Uśmiechnął się do siebie w duchu. W obecnej sytuacji nie powinien mieć przed Nią żadnych tajemnic, ale nawyk ukrywania niektórych faktów był od niego silniejszy. Z resztą, kocur nie lubił mówić o sobie, ani o tym co czuję.

Anonymous - 1 Kwiecień 2013, 11:57

Ona wiedziała, że kocur długo pracował na swoją Trzynastkę, jednakże, jak wezmą ślub, będzie musiała przejąć jego nazwisko, którego nawet nie znała. Oczywiście to ni był powód by zrywać zaręczyny czy coś... nie! Phoebe była w stu procentach pewna, że Alonso kiedyś jej powie, jak ma na nazwisko.
- Oj no... kotku...- udała naburmuszoną- Nie chcę byś przejmował moje nazwisko. Nie pasuje do dachowca z tak dostojnej rodziny... Lirre jest takie... zwyczajne.- mruknęła pod nosem. Miała przeczucie, że będzie za to zły.
Pho pochodziła z dość przeciętnej rodziny o strukturze z dwojgiem dzieci. Nie byli bogaci, mieszkali w skromnym domku w krainie luster, czasem ledwo wiązali koniec z końcem, ale głodna nigdy nie chodziła. Ojciec na jej pierwszą wiolonczelę wydał trzy wypłaty. Ale jakby się z nim dziś spotkała po drugiej stronie, powiedziałby, że nie żałuje ani grosza wydanego na nią.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group