To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Czekoladowe Jezioro - Lukrowy Brzeg

Anonymous - 20 Styczeń 2015, 18:38

Gonitwa myśli jaka miała miejsce w jego głowie była jednym ze straszniejszych doznań jakich kiedykolwiek doświadczył. Nie spojrzał już więcej na maleńką istotkę, słyszał tylko jej kroki. Słowa jakie wypowiedziała zdawały się w ogóle do niego nie trafiać, jakby jego umysł nie był w stanie przyjąć już ani jednej informacji więcej. Stracił chęć na dalsze prowadzenie rozmowy, a tym bardziej na niemiłe docinki ze swej strony. Swoimi palcami gładził lukrowe podłoże na którym siedział a jego wzrok wbity był w czekoladową taflę jeziora. To nie może być prawda, muszę się stąd jak najszybciej wydostać. Muszę znaleźć przejście do mojego prawdziwego domu. Co tu się do cholery dzieje? Czy to jakaś kara?
Na ziemi dostrzegł jej cień który ewidentnie wskazywał na to, że mała istota, której imienia nie było dane mu poznać stoi tuż za nim. Nie zmieniając kursu swojego wzroku, oschłym głosem powiedział tylko „odejdź, proszę cię, odejdź, jeśli mnie nie poznajesz to tym lepiej. Być może kiedyś będzie nam dane się jeszcze spotkać. Mam jednak nadzieję, że skoro wywarłem na tobie tak złe wrażenie, nie będziesz mnie szukać.” Nie wiedział, czy postać którą napotkał to jego dawna znajoma, czy też charakteryzuje ją uderzające podobieństwo do niej. Pewne natomiast jest to, że w jego umyśle zaczęły rodzić się na nowo bardzo niemile wspomnienia, do których nie miał zamiaru już wracać.

Anonymous - 20 Styczeń 2015, 20:15

Odetchnęła przymykając powieki. Wolała zrobić to i odliczyć kilka kolejnych cyfr, zamiast powiedzieć o parę słów za dużo. Nie po to wróciła, by w dalszym ciągu się z nim sprzeczać lub odstawiać podobne wcześniejszym, sceny. Właściwie po co wróciła? Doskonałe pytanie!
- Czy to, że nie jestem tamtą osobą już całkowicie mnie skreśla? Chyba nie mam na to wpływu, a sam mówiłeś, że chciałeś z kimś porozmawiać. – Gdy już się uspokoiła kontynuowała rozmowę. Zdecydowanie mały truchcik dobrze jej zrobił. O ile można coś takiego powiedzieć o marionetce. Przecież tyloma rzeczami różniła się od zwykłego i nawet tego niezwykłego człowieka. Drewniana powłoka, choć przysparzała jej często wiele smutków, mimo wszystko posiadała swoje zalety. A przede wszystkim była jedyną, która wciąż pozwalała pamiętać o jej Marionetkarzu. To jego dłonie stworzyły ją taką, jaka teraz stała na Lukrowym Brzegu. To on dał jej życie, które teraz, bez niego stało się nic nie warte. Mimo wszystko nie zamierzała go tracić, nie po to je otrzymała. Wierzyła, że tego właśnie by pragnął.
- Jestem Sally. Jeśli w dalszym ciągu nie masz ochoty mnie widzieć, ani też przebywać w moim towarzystwie, pójdę. – Przecież nie będzie mu się narzucać. Nie była nim, który z nie małym impetem wtargnął do jej małego świata, a teraz jeszcze, gdy już mogła przyzwolić na niektóre rzeczy, miał czelność tak po prostu ją wyganiać.
Zacisnęła dłoń na skórzanej rączce futerału. No, człowieczku, decyduj się. Zostanę lub dopilnuję byś już nigdy więcej mnie nie spotkał na swojej drodze.

Anonymous - 23 Styczeń 2015, 16:36

Jego wzrok niczym zahipnotyzowany wciąż pozostawał wbity w dal. Do głowy napływało mu coraz więcej myśli, coraz więcej obrazów z czasu, kiedy był jeszcze człowiekiem. Smutek który go wypełniał zaczął przeplatać się ze złością. Nienawidził momentów, w którym przemawiają przez niego emocje a ten moment właśnie takim się okazał. Sally… mała Sally… Nie wiem jakie masz zamiary, nie wiem dokładnie nawet kim jesteś. Nic tu nie jest pewne. Nagle jego skrzydła przybrały silny, krwisto czerwony kolor, a na twarzy pojawił się niemiły grymas.
-„Pozwól mi na dłuższy monolog. Jeśli nie jesteś osobą, która znałem, to potraktuj to po prostu jako zwykłą historyjkę z mojego życia. Byłem kiedyś człowiekiem, mieszkałem w świecie ludzi. Tam parę lat temu poznałem pewną dziewczynę, spędzałem z nią sporo czasu. Wydawało mi się, że zaczynamy się do siebie coraz bardziej zbliżać, aż pewnego dnia uświadomiłem sobie, że znaczy dla mnie znacznie więcej niż tylko koleżanka. Nie wiem jak bardzo znane są Ci uczucia zwykłych ludzi, ale czułem, że zależy mi na jej szczęściu, że po prostu się w niej zakochałem. Oczywiście chciałem jej o tym powiedzieć, jednak ona niespodziewanie bez jakiegokolwiek uprzedzenia odeszła, nigdy już więcej jej nie zobaczyłem… Myślałem z początku, że to byłaś Ty, po prostu pod trochę inną postacią. Z resztą jesteś do niej tak podobna…” Z jego oczu popłynął strumień łez, wzrok spadł na lukrowe podłoże. Przez parę sekund zamarł w bezruchu, po czym powoli wstał, jednak nie odwrócił wzroku w jej kierunku.
-„Przepraszam, ale boję się. Boję się, że znów historia mogłaby się potoczyć podobnie. Muszę nabrać sił, muszę odpocząć, poukładać sobie to wszystko w głowie. Być może kiedyś się jeszcze zobaczymy. Swoją drogą, ja także jestem muzykiem. Uwielbiam śpiewać” W tym momencie odwrócił się w jej stronę, spojrzał jej prosto w oczy i uraczył ją swoim uśmiechem. Dziwne to uczucie… ale muszę odejść. Po prostu muszę, Katio, idź już, idź. Nic więcej nie musisz jej mówić Powolnym krokiem zaczął zmierzać w kierunku ścieżki z której tu trafił, a odchodząc rzucił tylko w jej stronę
„W gruncie rzeczy jesteś bardzo miłą istotą, jeszcze raz przepraszam za całe to zajście, zamieszanie i moje przedziwne zachowanie. Myślę jednak, że rozumiesz, że emocje zwykle z rozsądkiem nie mają za wiele wspólnego. Żegnaj!”

Anonymous - 24 Styczeń 2015, 20:13

Stała tak wciąż za jego plecami, nawet nie drgając o milimetr, przecież nie musiała, była lalką i idealnie nadawała się do trwania w miejscu niczym jakiś z kamiennych posągów, nie potrzebowała oddychać, zrobić sobie czegoś do jedzenia. Była w zupełności samowystarczalna. A jednak takie myśleniem wprowadzała siebie w ogromny błąd. Choć stwarzała ogromny mur pozorów wokół siebie, za nim była małą zagubioną dziewczynką. Żywą. Która miała uczucia, mogła zostać zraniona, umrzeć. I ból ten mógł zadać jej każdy, komu pozwoliłaby zbliżyć się do siebie zbyt mocno. Nie każdemu chciała na to pozwolić, właściwie nikomu. Przynajmniej na obecną chwilę nie widziała takiej osoby.
W ciszy i skupieniu wysłuchała wszystkiego co miał jej do powiedzenia – przecież słuchaczką była idealną -, co utwierdziło ją tylko mocniej w przekonaniu, że nie ma możliwości go znać. Świat Ludzi widziała, lecz nigdy nie spędziła tam dłużej czasu, a już na pewno nie na rozmowach z jakimś chłopakiem. Fakt, od odpuszczenia spalonego domu, czas zaczął uciekać jej przez palce i nie zawsze wiedziała co się z nią działo lub po prostu skutecznie się takich rzeczy wyzbywała z pamięci. To jednak nie powinno jej umknąć.
- Nie musisz stąd odchodzić. Wybacz, nie myślałam, że tak to wszystko może się potoczyć. Widziałam w tobie zupełnie inny typ, za którym nie szczególnie przepadam. Ale jeśli rzeczywiście uważasz, że nasze przypadkowe spotkanie nie ma dalej sensu, nie będę cię zatrzymywać.
Nie chciała na siłę go tu zawracać. Co by to dało? Po co miała się narzucać? Na dodatek nie była pewna czy właściwie ma ochotę spędzić z nim teraz czas. To przedziwne przedstawienie powinno się skończyć, za nim coś pójdzie jeszcze bardziej nie tak, a aktorzy sami zgubią się w swoich kwestiach. I skoro odchodził, nie widziała sensu w kontynuowaniu któregokolwiek z zaczętych przez niego wątków. Przecież ten świat jest tak duży, że obcy obcego drugi raz za pewne nie spotka na swojej drodze.
Usiadła ponownie na lukrze, w spokoju wracając do początkowego zajęcia. Uniosła głowę wysoko, powoli opadając cała na podłoże, znów wpatrując się w błękitne niebo nad nią.

zt x2



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group