To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Karty Postaci - Kouya

Anonymous - 29 Listopad 2010, 16:38
Temat postu: Kouya
Imię: Niewielu je zna. Dlaczegóż to? Panna ta uważa bowiem podawanie swego imienia za bezcelowe. Ot, zwykłe dziwactwo. A może głębsza filozofia? Nie, nie! Nie przeceniajmy jej! A zowie się po prostu Kouya. Częściej przedstawia się jednak jako „Podróżnik” lub „Mistrzyni”.

Nazwisko: Wiele mówi o usposobieniu tej oto tutaj. Ale cóż z tego? I tak zna je jedynie właścicielka. O ile podanie imienia czasem może się przydać to nazwisko jest już całkiem zbędne. Niemal zapomniane- Envidia.

Wiek: Mógłby być to temat licznych sporów. Każdy widzi co innego, a to przez pryzmat zazdrości, a to przez zwykłe uprzedzenie. Młodo wygląda, być może nawet zbyt młodo. Widząc ją po raz pierwszy mógłbyś powiedzieć, że liczy sobie jedynie szesnaście lat.

Orientacja seksualna: Nienawidzi dyskryminacji! Liczy się dusza i to, jakie korzyści przyniesie jej znajomość. Idąc za tą jakże praktyczną filozofią jest biseksualna.

Rasa: Jakże odpowiednia! Bez wstydu i namyśleń odpowie, że jest Cieniem. Tego się wypierać nie trzeba.

Ranga: Siódme Nieszczęście, a ściślej mówiąc Zazdrość.

Moce:

~ Pierwsza jej moc dotyczy poruszania się. A mianowicie skacze bardzo wysoko i daleko z nienaturalnym wręcz brakiem wysiłku. Niemal jakby lewitowała. Delikatnie z gracją odbije się od ziemi i leci nawet do dwóch metrów w górę i daleko na pięć.

~ Tworzy iluzje. Bardzo są one wyraźne, najczęściej kolą w czułe punkty rozmówców. Stanowią również niezwykłą formę rozrywki tej oto panny. Bawi się nimi niczym lalkami…

~ Porusza się bezszelestnie. Wyobraź sobie. Siedzisz w pokoju pochylony nad biurkiem. W skupieniu poświęcasz się pracy. Naturalnie jesteś sam. A przynajmniej tak ci się wydaje. Odwracasz się znudzony i nagle odkrywasz, że obok stoi nieznajomy Cień.

Umiejętności: Szczyci się swym pięknym głosem i gracją w każdym ruchu. O tak! Trudno nie zauważyć jak bardzo je u siebie wielbi. Jest również brzuchomówcą.

Charakter: Na pozór przepełniona uwielbieniem dla własnej osoby. Lubi poniżać innych i wytykać ich wady, błędy. Czy to wprost, czy w przenośni zawsze podzieli się swymi uwagami. Dziur doszukuje się wszędzie, zawsze musi się czegoś "czepić". Nic nie może być zrobione idealnie i w pełni dobrze. Śmieje się przy tym szaleńczo lub mierzy wykonawcę zimnym wzrokiem niezadowolonej arystokratki. Zachwyca się swą powierzchownością. Ale nie, nie! Nie spędza całych godzin na zakupach! Po prostu bierze wszystko. Nie szczędzi pieniędzy, by dostać to, co chce. Kochliwa. Swych wybranków, a czasem nawet wybranki, śledzi jak na Cień przystało. Prawdziwy prześladowca. Miłość ta szybko się jednak wypala. Inna sprawa w jaki sposób. Spróbuj tylko na jej oczach okazać względy innej (tudzież innemu)! Biada twej sympatii! Nikt nie wie do czego ta kobieta jest zdolna w przypływie zazdrości. To widzą wszyscy. Niewielu jednak wie, że Kouya zazdrości wszystkiemu wokół. Tej normalności, naturalnego piękna. Swej natury nienawidzi. Ale się nie zmieni. Bo to już takie dziwaczne stworzenie, którego nigdy do końca nie zrozumiesz...

Wygląd zewnętrzny: Filigranowa panienka nieco przypominająca porcelanową lalkę. Oczywiście nie w takim sensie, jak marionetki. Zwyczajnie jest szczupła i smukła, a ciało ma tak rozciągnięte, że chwilami można podejrzewać ją o brak kręgosłupa. Nogi dłuższe niż u większości kobiet. Skórę posiada białą i nieskazitelną. Niemal niczym marmur. Na nienagannym owalu twarzy wyróżniają się szkarłatne oczy. Niezwykłe są, doprawdy! Niby to zimne i bezlitosne, ale można w nich czasem ujrzeć promyk radości. Co prawda częściej spowodowany czyjąś krzywdą, ale mniejsza o to. Przyciągają i intrygują. Prawdopodobnie można je uznać za największy atut jej ciała. Pod owymi dwoma rubinami znajduje się zgrabny, lekko zadarty nos, a jeszcze niżej niemal niczym niezaznaczona linia ust. Szyja długa i namiętnie eksponowana przez swą właścicielkę. Na wąskie ramiona opada burza lśniących, czarnych loków. Najczęściej nosi białe koszule z pokaźnymi, koronkowymi żabotami i bufkami. Czarną kamizelką również nie pogardzi. A do tego krótka, koronkowa spódnica sięgająca maksymalnie do kolan. Nie zapomnijmy, że obsesyjnie nie rozstaje się z swoim parasolem. Ale jaki to parasol! Czarny z drewnianą rączką zakończoną pięknym półkolem. Na samym końcu szpikulec chroniący kruczoczarne płótno przed kontaktem z ziemią. Bywa w jej rękach niebezpieczny. W zimne dni nie przejdzie obojętnie obok kapelusza. Najczęściej jest to jednak niewielki, cylinder. Buty przeważnie ciężkie, wojskowe założone na pończochy w biało czarne pasy.

Miejsce zamieszkania: Mroczne Zaułki

Krótka historia: Była noc. Piękna, sierpniowa noc. Ciemna ulica rozświetlona była jedynie kilkoma latarniami. Na niebie świeciło mnóstwo gwiazd. Po chodniku szła mała dziewczynka. Jej krok był lekki i beztroski. Jej czarne loki falowały w rytmie jej kroków. Różniła się jednak od innych dzieci. Nie, nie! Bynajmniej nie chodzi mi o fakt, że nie powinna tak późną porą przechadzać się po mieście. Jej oczy świeciły czerwonym blaskiem. A może wcale nie była taka dziwna? W tym świecie nigdy nie było wiadomo, na co można się natknąć. Co rusz mijali ją jacyś ludzie. Niektórzy oglądali się za nią, inni przechodzili całkiem obojętnie. W wielu domach paliły się jeszcze światła. Na schodach zamkniętego już sklepu siedziała mała dziewczynka. Kouba przyglądała się jej z pewną dozą zainteresowania.
-Cześć!- zagadnęła nieznajoma. Na jej twarzy widniał promienny uśmiech. Było to ładne dziecko o krótkich, rudych włosach i intensywnie żółtych oczach. Prawdopodobnie córka jakiegoś kapelusznika. Ale kto tam wie! Cień jedynie kiwną głową na przywitanie. Ruda zaczęła zadawać jakieś całkiem niepotrzebne pytania. A to co robi tutaj o tejże oto porze? A może jak się nazywa, czego szuka…
-Te sprawy nie powinny cię interesować, rudzielcu.- odparła słodkim głosikiem. Uśmiechnęła się złośliwie i niemal bezczelnie patrzyła jej w oczy. Żółtooka zrobiła obrażoną minę. Ile ona mogła mieć lat? Sześć, pięć? Chyba coś kołowego.
-Moje włosy są bardzo ładne!- ach, cóż za przekonywujące zdanie! Czerwonooka roześmiała się głośno. Jej perlisty śmiech rozbrzmiewał przez dłuższą chwilę. Machnęła parę razy rękoma. Zupełnie jakby poruszała lalką. Chociaż nie! Palce latały chaotycznie, nie tak jak u marionetkarza. Bowiem panienka wysokości około trzydziestu centymetrów, która właśnie ukazała się na chodniku poruszała się zależnie od umysłu, a nie od palców. Była to blondwłosa piękność o błękitnych oczach. Obdarzona urodą delikatną i jakże subtelną. Niebieska sukienka jeszcze podkreślała czystą barwę oczu. Tańczyła na chodniku z gracją i nieludzką lekkością.
-Nie chciałaś kiedyś wyglądać tak? Nie chciałaś kiedyś się poruszać tak pięknie jak ona? Spójrz jak ślicznie się rusza. Ciekawe do jakiej melodii tańczy?- mówiła z udawanym zachwytem w głosie. Rudowłosa wpatrywała się w iluzję z prawdziwym zainteresowaniem. Niby wcale jej się nie podobała, ale Cień zauważył ten delikatny błysk w jej oczach. Tak.. powoli zaczynała zazdrościć. Co by nie mówić dzieci były łatwym celem. Ile ona sama sobie liczyła? Chyba dwanaście lat… Dokładnie nie pamięta. Bo i po co liczyć lata? Palce, które do tej pory wędrowały w prawą stronę zmieniły kierunek spaceru. Blondynka z każdym krokiem stawała się starsza aż dotarła do wieku młodzieńczego. Wciąż mierzyła jednak nie więcej niż trzydzieści centymetrów. Wokół niej zaczęła unosić się srebrnawa mgiełka. W jednej chwili wypiękniała. Dziewczę ze schodów zaśmiało się z zachwytem. Kouya splotła ręce za plecami. Wzrost tańczącej zmniejszył się o dobrą głowę. Jej włosy również się skróciły, pociemniały i zaczęły sterczeć na wszystkie strony niczym u jakiegoś stracha na wróble. Nos wydłużył się, nabrał orlich kształtów. Ubranie było pełne łat, brudne. A oczy? Zamiast pięknego, żywego złota ich kolor przypominał raczej stary ser. Czarnowłosa spojrzała na nią poważnie.
-Właśnie tak będziesz wyglądać… O! Spójrz na tamtą panią! Jest taka ładna. Jej córka na pewno będzie dużo bardziej lubiana od ciebie. Będzie miała wielu przyjaciół, śliczne zabawki… A ty? A kogo ty w ogóle obchodzisz?- beztroski ton przy tak okrutnych dla małego dziecka słowach. Ten melodyjny, ujmujący głosik… Jeszcze długo rozbrzmiewał w głowie rudej.
-Kim jesteś?!- zapytała. Próbowała zachować powagę, ale w jej głosie już dało się usłyszeć nadchodzącą falę łez.
-Ja? Oj, jedynie podróżnym mistrzem…- zaśmiała się jakby ta cała rozmowa była doskonałą zabawą.
-Kłamiesz!- tu rozpłakała się już naprawdę.
-Ależ oczywiście, że nie! Ja tylko wędruję po świecie i pokazuję ludziom prawdę!- słowa te były już odległe. Czerwonooka bowiem już oddaliła się spory kawałek. Ten posiłek był dość skromny, ale wkrótce tu wróci. A kto wie… może wtedy ziarenko zawiści wykiełkuje w sercu małej złotookiej? Wtedy pożywi się bardziej obficie. Dzisiejszej nocy bawiła się jedynie w siewcę. Trochę pogłoduje, a potem naje się za wsze czasy! O tak! Ten plan wyjątkowo jej się podobał!

I znów. Niemal tak samo jak zawsze mijała codzienna rutyna. Śnieg padał z ciemnego nieba, a ludzie czym prędzej uciekali w jakieś cieplejsze miejsca. Boczna uliczka była niemal całkowicie ciemna. Oczywiście zaspy śniegu usypana pod budynkami sprawiały wrażenie, że jest jaśniej. Skulona wędrowała odśnieżonym chodnikiem. Oj tak! Zdecydowanie nienawidziła zimy. Więc dlaczego nie kupiła jakiegoś płaszcza? Nie miała tyle pieniędzy? Nie było już płaszczy w pobliskim sklepie? Nie. Zimne dni przesiadywała w swoim domu. Wystrój może nie był nadzwyczajny, ale wygodny fotel wraz z piecykiem i zapasem drewna na razie jej wystarczał. Dziś wyszła tylko po zapas drewna i przy okazji się nieco pożywić. Znów zaczął padać śnieg. Spojrzała wielce niezadowolona w niebo. Rozejrzała się wokół. W sklepach świeciły się jeszcze światła. Było ich tutaj, co prawda niewiele, ale przynajmniej na trzech witrynach leżały całkiem niepotrzebne jej rzeczy. O! Parasol! Śnieg to w sumie prawie jak deszcz… Wiele się nie zastanawiając weszła do budynku. Z niewielkiej kieszeni wyciągnęła równie nieznaczną sumę. Trochę się potargowała i udało się! Wyszła z czarnym parasolem w ręce. Rozłożyła go zadowolona i ignorując przenikliwie zimny wiatr ruszyła dalej. Kurczę! Jednak była idiotką. Wydała pieniądze na niepotrzebną rzecz, a drewna jak nie ma tak nie ma! Westchnęła przeciągle i szła dalej. Może uda się coś wytargować? Śmieszna. Więc chociaż się naje… Tak, tak. To aż nie tak zły pomysł. Trochę sobie poprawi humor.

Nastała wojna. Coś czego całkiem się nie spodziewała. Na początku się bała. Przyszły tu istoty, o których nic nie wiedziała. Posiadali technologie, które również były jej obce. Nie potrafiła ich nawet ogarnąć umysłem. Po paru dniach stwierdziła jednak, że nie stanowi to dla niej problemu. Wokół unosiło się mnóstwo różnych uczuć. Od zazdrości zaczynając, przechodząc przez chciwość, a na strachu kończąc. Taaak. Najedzą się. Ona i jej podobni. Co prawda nigdy żadnego nie spotkała, ale skoro istniała ona to zapewnie i oni gdzieś tam są… Chyba. Dni stały się cieplejsze, więc i częściej bywała poza domem. Przez chwilę miała ochotę wskoczyć na jakiś dach, przejść się trochę, ale lepiej było się nie wyróżniać. Kto wie, co szykują obcy. Uśmiechnęła się szeroko i wymachując swym parasolem ruszyła ulicą. Paru ludzi odskoczyło w obawie, że doznają bliskiego spotkania z owym przedmiotem. Zaczęła śpiewać jakąś piosenkę. Na pozór była to bezmyślna maź, która nie układała się w żadną całość. Po chwili umilkła. Miała się przecież nie wybijać. Wciąż machając ukochanym parasolem skierowała swe kroki w kierunku domu. Teraz nie musiała się nawet specjalnie starać, by się pożywić. Cudownie! Chyba nastały dla niej lepsze czasy.

Och, cóż za słodka okolica! Jak dawno tu nie była… Ostatnie dni przesiedziała u siebie. Cóż, było to dość nietypowe zachowanie, bo jakoś specjalnie nie przepadała za tą czerwoną mgłą, która ciągle unosiła się w Zaułkach. Wokół było mnóstwo niewielkich restauracyjek. Nigdy do żadnej nie weszła i raczej nie wejdzie. Czasem od samego patrzenia robiło jej się zbyt słodko. Więc co tu robiła? Ano zapewne jej się nudziło. Mimo późnej pory wokół kręciło się sporo ludzi. Wszyscy byli niespokojni, niektórzy wręcz wzburzeni. Wojna zmieniała wszystko. Uśmiechnęła się nieznacznie. Pod piernikową ścianą stał jakiś mężczyzna. Tutejszy. Z pewnością. W końcu ludzie nie posiadali tak jaskrawo zielonych włosów. Czasem wydawało się jej nawet, że rasa ludzka jest dużo piękniejsza od tych tutejszych. Taka twarda i zdecydowana w swej szarości. Bo w porównaniu do mieszkańców Krainy Luster byli po prostu szarzy. Jej włosy, co prawda nie wyróżniały się zbytnio. Czarne, smutne… Ale wcale jej to nie przeszkadzało. Ów człowiek był wyraźnie przybity. Uśmiech na jej twarzy znacznie się poszerzył.
-Witam pana w ten jakże piękny wieczór! Czemu humor tak smętny?- w jej głosie brzmiała radość. Trudno stwierdzić, czy prawdziwa. Ściągnęła cylinder w geście powitalnym. Nieznajomy spojrzał na nią krzywo.
-Rozejrzyj się. Czy nie jesteś jedyną osobą, która się cieszy?- owszem. Była to czysta prawda. Ona jedynie roześmiała się głośno i poczęła skakać to tu, to tam. Nie oddalała się jednak od niego dalej niż na pół metra. Wielu przechodniów patrzyło się na Iną dziwnie. Znów założyła swój cylinder, a parasol zawiesiła na ramieniu. Jej palce rozpostarły się tak szeroko, jak było to możliwe. Przebierając nimi z niezwykłą szybkością podeszła do niego bliżej. Z chodnika, po miniaturowych schodkach podbiegła do twarzy nieznajomego mała dziewczyna. Doprawdy, wyglądała śmiesznie! Ubrana w pękatą, pomarańczową sukienkę przypominającą dynię. Ciemne włosy miała spięte w swa kucyki, które sterczały niczym szczecinka.
- Kolejna smutna, wojenna historynka, taaaaak? To takie nudne! Gdzie człowiek nie pójdzie to słyszy to samo…- narzekał pomarańczowy stworek głosem czarnowłosej. Nieznajomy odsunął swą twarz od iluzji, ale ruchy miał ograniczone ze względu na ścianę, o którą się opierał.
-Kim ty jesteś?- zapytał jedynie krzywiąc się jeszcze bardziej. Wydawał się dość zszokowany faktem, że ją to śmieszy.
-Ja? Ja jestem tylko tutejszym podróżnikiem.- zielonowłosy chyba miał ochotę zapytać jak podróżnik może być tutejszy, ale darował sobie to pytanie. Wymiana zdań trwała dobre parenaście minut. Dowiedziała się, że mężczyzna cierpi z niespełnionej miłości. Ona jest człowiekiem i niedawno opuściła Krainę Luster. Kouya powstrzymywała się od śmiechu. Czy miłość przysparzała aż tyle problemów? Niee! To niemożliwe. Gdyby tak było nikt by się nie zakochiwał. Chyba… Często wydawało się jej, że i ona potrafi kochać. Cóż, zapewne potrafi, ale nigdy jej to jeszcze nie spotkało. Każde zauroczenie było raczej obsesyjnym zaciekawieniem. Zwiesiła ręce, a pomarańczowe coś zniknęło. Stanęła obok nieznajomego i również oparła się o ścianę.
-Cóż, to od początku nie miało sensu. Myślisz, ze chciałaby tu zostać? Tylko ze względu na ciebie? Nie żartuj sobie… Na górze jest znacznie lepiej. Wszystko napędzane jest wielkimi kołami, takimi z zegarków! I mają mechaniczne zwierzęta, które trzeba nakręcać. A ich domów nie można zniszczyć, są tak genialnie zaprojektowane! Kiedyś tam byłam. Przez parę godzin. Ale mi się nie podobało, więc wróciłam… Ona oczywiście może uważać zupełnie inaczej… Tak czy owak żegnam cię! Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.- to mówiąc zerwała się czym prędzej i zniknęła za najbliższym zakrętem. Kłamała. Nigdy nie widziała tego dziwacznego świata, z którego przybyli najeźdźcy. I nie miała zamiaru go oglądać. Na razie miała tutaj wystarczająco pożywienia i zajęć, a to było najważniejsze. Wielkie koła z zegarków… To by było piękne… Pogrążona w takich oto myślach skierowała swe kroki w kierunku Zaułków. Po niedługiej chwili jej nogi znów otaczała gęsta, szkarłatna mgła. Próbowała ją odgonić parasolem. Od początku wiedziała, że się nie uda, ale może warto było spróbować raz jeszcze?

Anonymous - 29 Listopad 2010, 17:41

Po pierwsze - nie barwi się całego tekstu tym bardziej takim kolorem... To w oczy mnie zabolało.
I znów wygląd zrobiono opisem ubioru głównie, załamać ręce można.
Rangi nie dostaniesz za tak marną historię.
Moce przysługują Ci dwie i trzy umiejętności, chcesz jedną zaledwie? Gdybyś poprawiła historię odpowiednio na rangę (minimum 500 słów w porządnej historii) tę moc dostajesz dodatkowo - czyli miałabyś trzy moce.
    Popraw.

Anonymous - 3 Grudzień 2010, 21:45

Poprawione. Trochę to trwało, bo miałam urwanie głowy w szkole, ale w końcu jest. W ramach historii opisałam parę scen z życia, bo... no cóż, nie wiedziała, co mam wkleić do jej życia, by nadać mu ciekawości bardziej się rozpisać =.=" mam nadzieję, że tyle wystarczy...
Oleander - 3 Grudzień 2010, 22:04

No to tak. Na początek, wstaw avatar.
    Iluzja nie działa na tych z blokadą umysłu i trwa 3 posty.

Historia jest ładna. Myślę, że zasłużyłaś na rangę. ^^ Akceptuję i życzę miłej gry.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group