To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Wieża Zegarowa - Szczyt Wieży

Charles - 6 Czerwiec 2017, 21:57

Charles słysząć jego odpowiedź, poczuł na plecach nieprzyjemny chłód. Faktycznie, skoro chłopak dysponował taką mocą, to mógł i tak już mu wmówić wszystko. Ciekawe, czy w ogóle pamięta imię swojej babci, czy dziadka? Róża, Sorrel. Nie no, jest okej. Mimo wszystko postanowił rozładować stres, mówiąc o nim na głos.
- Oj chłopie, ty to wiesz jak Kapelusznikowi napędzić paranoi. - zaśmiał się, nie wiadomo czy prawdziwie, czy sztucznie. Może sztucznie. Jego śmiech, nawet szczery, był tak donośny, że zaczynał pobrzmiewać sztucznością. On wszystko robił w sposób przesadzony.
Wysłuchał jego słów. Teraz wystarczyło to rozegrać dyskretnie:
- Och, jakoś tak... Wydajesz mi się kimś kto koty lubi. Osobiście wolę psy i ravnary, ale nie jestem wrogiem kotów. Chyba chciałem rozpocząć jakoś rozmowę. - powiedział niepewnie, spoglądając w przestrzeń. - Ogólnie lubię zwierzątka. Lubię na przykład takie Aureumy. Akurat pamiętam, że z pół roku temu poznałem jedną Dachowcową dziewczynę co go miała. Ona go tam chyba karmiła złotem. Czy coś. - dodał. Tak, widział list od Kejko, i zastanawiał się, czy aby na pewno istniało takie miejsce jak Hotel Noalkis. Mógłby przysiąc, że by je zauważył. Najwyżej dyskretnie popyta się po mieście... ale to w swoim czasie. Już samo myślenie o ponownym spotkaniu z niebieskooką dziewczyną budziło mu w trzewiach małe zwierzątko ekscytacji. Ciekawe, jak się zmieniła, a może nie zmieniła się wcale? O czym by rozmawiali? Co by robili? No i nareszcie wypytałby ją o Bestialski Pościg. Ta sprawa często nie dawała mu zasnąć. Jak i to, do czego służy gumowa kaczka w łazienkach. On takiej nie miał. Może przez to był bardziej brudny?
Mello czuł się dość niekomfortowo z bliskością Kapelusznika, a tym czasem żółtooki jegomość ułożył się na chłopaku całym ciężarem, wieszając się ramieniem na jego karku. Charles, na nieszczęście Zjawy, przestrzeń osobistą innych miał w kompletnym poważaniu. Wiele osób zdawał się traktować po prostu jak meble - nie żeby ich ignorował, brońcie panie! Po prostu czasem jego rozmówcy zdawali się być niesamowicie wygodni i on doceniał ich całym sercem. Tym gestem, godnym pijaka o drugiej w nocy, który stwierdził, że ma już dość i wraca do domu, wyraził gotowość do drogi.
- Jeśli masz ciekawe miejsce, w którym moglibyśmy się udać, to prowadź! - powiedział z uśmiechem, po czym ruszył sam przed siebie, wielkimi krokami, ciągnąc za sobą Mello.
Ciężko stwierdzić jakim cudem nie wywalili się i nie skręcili sobie karków.

z/t x2



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group