To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Ogrody Rozalii - Główna Alejka

Anonymous - 10 Sierpień 2016, 08:23

Park powoli zaczynał być opustoszały; teraz zdecydowanie był czas na miłosne schadzki i drobne, proszkowe interesy, przed którymi nawet to miejsce nie było w stanie się uchronić. Było coraz ciemniej, serio, takie ładne, młode blondynki nie powinny przebywać na zewnątrz.
Mary niekoniecznie troszczyła się o zimno, chociaż zapewne powinna; na widocznych fragmentach - tj. szyi, kawałku przedramienia - widoczna była gęsia skórka. Zdecydowanie była suchsza niż do tej pory; bluzka stapiała się z kolorem stanika, włosy aż tak nie przylegały do jej buźki, a jednak wciąż czuła ten chłód. Nie miała ze sobą żadnej kurteczki i innego cuda, ale nie narzekała. Chociaż płaszcz nieznajomego - jak tak zerknęła na niego raz, czy dwa - wydawał się być bardzo ciepły i miękki...
Spojrzała wprost w jego oczy (gdy ten raczył zainteresować się jej buźką), których kolor wydawał się być całkiem - całkiem - typowy dla tej rasy, a przynajmniej większości Cieni, jakich spotkała. Wszak nie była naukowcem, a istot z drugiej strony bardzo wiele nie widziała. A sama wyglądała dość nietypowo; począwszy od niebieskich oczu, przez blond włosy, kończąc na zdrowym kolorycie skóry. A oczy Impurity nabrały nieco blasku, bo przecież to jej praca, to hobby, które sprawiało, że była bliżej niż dalej rzeczywistości. Jednak, psycholożka czasami miewała racje.
Tak samo mówiąc, że nie powinna prowadzić rozmów jedynie z nią. I właśnie to robiła.
- Z zewnątrz - stwierdziła prosto wyjąwszy papierosa z ust, którym starała się objąć świat. A tak swoją drogą, filtr od żucia był mokry, ewidentnie poobgryzany, a sam papieros przekrzywiony. - Jestem detektywem. A to robili, nie - robią jakiś odłam masonów, którzy zachowują się, jakby byli nie z tego świata lub chociaż chcieliby być - uśmiechnęła się do niego uprzejmie, bo to nie jest tak, że nie znała zasad savoir-vivre - znała i zazwyczaj ignorowała.
Szczerze mówiąc, Impurity nie czułaby się urażona, gdyby na głos stwierdził, że jest jakaś prostytutką lub dziwką; wszak w przeszłości nią była, taką luksusową, bo przecież płacili za nią najbardziej bogaci. Dlatego teraz miała majątek godny uwagi, a teraz żyła z pensji detektywa, która i tak wydawała się być za duża. Tak samo nie przejęła się tym krytycznym spojrzeniem, którym obdarował jej pozycję. No, może trochę, bo zaraz zachichotała rozbawiona i skrzyżowała nogi, jednocześnie bardziej przekręcając się górną częścią ciała w jego stronę. I przybliżając.
- Drogi Mandelbaum, chyba nie było miejsca, gdzie mnie nie było. Nie urodziłam się tutaj - stwierdziła, a potem nachyliła się jeszcze bardziej, odrobinę naruszając jego przestrzeń osobistą. - Uważam, że mamy ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż byłbyś gotów przyznać, koteczku - zaćwiergotała mu przesłodko, chociaż to było niewątpliwie seksowne, bo głos wydobywała z głębi... duszy! Ha!
Nie próbowała go uwieść; Nieczystości bawiła ta niechęć, którą obdarowywał innych, jak jakaś zraniona duszyczka. Możliwe, że taki był. I ona też taka była, chociaż nie było widać.
A potem - jeśli ten jej na to pozwolił - pochyliła się w jego stronę, przysuwając usta w kierunku jego ucha. No cóż, przynajmniej nie stykałaby się z nim ustami.
- Ja też mam pewne... braki - wyznałaby mu tajemnicę, a potem powoli oddawałaby jego przestrzeń.

Anonymous - 10 Sierpień 2016, 14:20

Im mniej dzieciaków i hałasu wokoło, tym lepiej czuł się Ephraim, toteż fakt iż park pustoszał, czynił go ukontentowanym. Obserwował w ciszy jak ludzie udają się w inną stronę i jak na ich miejsca przychodzą kolejni, którym podobnie jak mu zależało na spokoju i samotności. Zarówno ze względu na typowo randkowy charakter schadzek jak i typowe ''walenie w żyłę'' w krzakach.
Kontakt wzrokowy z Mary był dla niego dość stresujący. Nie lubił zbyt długo patrzeć ludziom w oczy ani gdy oni patrzyli w oczy jemu. Często zaczynali zachwycać się jego specyficznym kolorem oczu, a on musiał tłumaczyć, że to zwyczajny brąz, tylko sposób w jaki pada światło czyni go bordowym. Gdy uznał, że ta wymiana spojrzeń stała się już zbyt intensywna, odwrócił wzrok w inną stronę.
- Mhm - jedyne na co go było stać, to ten mrukopodobny dźwięk. - Nie wyglądasz na detektywa - skomentował tylko tę informację, inne całkowicie ignorując. Lub też udając, że je olał.
Choć Impurity nie poczułaby się urażona pytaniem czy była prostytutką, Ephraim sam czułby się z nim niezręcznie. Specyficzna dziewczyna nie była bowiem dla niego specjalnie irytująca, toteż nie miał w zamiarze jej chamsko zaczepiać. Gdy zmieniła pozycję i się roześmiała, ledwie powstrzymał się przez wywróceniem oczami. Zamiast tego uniósł na moment lewy kącik ust w grymasie półuśmiechu.
- Na przykład oboje nie przepadamy za kupnym tytoniem - nawiązał do miętoszonego przez Mary papierosa, którego chyba nie miała zamiaru zapalić. Jej bliskość stawała się nieco kłopotliwa, jednak mężczyzna nie dał tego po sobie poznać. Położył jedynie dłoń na jej ramieniu w celu lekkiego zdystansowania i okazaniu braku zezwolenia na ewentualne dalsze zbliżanie,gdy już skończyła szeptać mu do ucha.
- Zimno ci - stwierdził i po raz kolejny zignorował resztę wypowiedzi kobiety. - Powinnaś się cieplej ubrać.
Wciąż nie był pewien czy Mary jest bardziej przyjacielem, czy też wrogiem. Na chwilę postanowił porzucić temat pochodzenia z innych krain, mimo iż był niemal pewien, że Mary zdołała go już przejrzeć. Miał tylko nadzieję, że nie wyjdzie z tego międzyrasowy konflikt i nie wpadnie w kłopoty.

Anonymous - 10 Sierpień 2016, 14:59

Mruknęła podobnie na tę informację, wszak detektywem była! Nawet ma wszystkie papierki, które pozwalają jej pysznić się przed pączkiem na biurku. I to l e g a l n e papierki. Zaraz parsknęła dość rozbawiona, bo Ephraim miał tupet ją osądzać, skoro sam był podejrzanym dzikusem siedzącym na ławce i na dodatek rozmawiał z dziwką. Chociaż nie była w negliżu, co nie? Ale była w stanie rozebrać się, niewątpliwie. Impurity nie oceniała go, nie wciskała na siłę w zakładki - nie zwykła tego robić, a jednocześnie nie wymagała tego, żeby inni postępowali podobnie. Była na to za stara.
Trudno było jej ocenić, czy ten półuśmiech był prawdziwy, tak czy siak, ona to odwzajemniła, bo równie dobrze mogła to zrobić.
- Na przykład - zgodziła się od razu, już nie dręcząc jegomościa, ani fizycznie, ani słownie - przynajmniej, jeśli chodzi o jego rasę, której była prawie pewna.
Wyrzuciła zmaltretowanego papierosa do pobliskiego śmietnika, bo palce zaczęły jej śmierdzieć nikotyną. Wytarła dłonie o spodnie, jakby miało to zmyć ten niepożądany zapach, chociaż dobrze wiedziała, że w sumie niewiele to da. Spojrzała na jegomościa z zainteresowaniem, bo najpierw martwił się o jej płuca, teraz o ubrania... Naprawdę, Impurity zaczynała podejrzewać, że był o wiele milszy (ew. podobała mu się), niż mogło jej się wydawać, a to na początku, było zwykłym murem przed nieznajomym. W sumie, dość rozsądnym!
- Zapewne tak. Ale teraz już nic z tym nie zrobię. Zresztą, rozgrzeję się - machnęła nonszalancko dłonią, bo serio, nigdy szczególnie nie dbała o siebie i swoje zdrowie, co zresztą było widać, choćby wyjściem z mokrymi włosami w chłód wieczoru.
Chwilę nie wnosiła nic do rozmowy, wdychając i wydychając powietrze. Ostatnie mniej zanieczyszczone oddechy, nic, tylko korzystać.
- Miło mi się z tobą rozmawia. Masz telefon? - zapytała swawolnie, jakby to szeptanie na uszko i teraz proszenie o numer telefonu nie było dość jednoznaczne. - Możemy się kiedyś umówić - dodała, bo serio, chyba robiła to specjalnie. Oczywiście, jej twarz była wymalowana w nic, bo po co ułatwiać innym istotom?
Uniosła biodra i wyciągnęła swój średniej jakości telefon z tylnej kieszeni. No cóż, są w świecie ludzi, a każda rozsądna potwora dostosowuje się do ogólnych reguł, co nie? Zgarnęła włosy z twarzy i wsunęła je za ucho, w oczekiwaniu na odpowiedź, ponownie wpatrując się w bladą twarz mężczyzny.

Anonymous - 10 Sierpień 2016, 15:29

Choć trzeba było przyznać, że Ephraim uważał Mary za ładną, jego troska wynikała raczej z grzeczności. No i chęci natychmiastowej zmiany tematu. Poza tym nawet nie zaproponował jej swojego płaszcza ani nic z tych rzeczy, gdyż zwyczajnie wolał zadbać o własne ciepło.
- Skoro tak uważasz - odparł w duchu zastanawiając się jak bardzo trzeba być lekkomyślnym, żeby wychodzić w taką pogodę z mokrymi włosami. No i bez czegoś cieplejszego do włożenia na wypadek choćby pogorszenia się pogody.
Spojrzał jak dziewczyna wyrzuca papierosa, który zresztą coraz mniej go przypominał i od razu pożałował, że jej go dał, skoro postanowiła się nim pobawić i wyrzucić. Marnotrawstwo. Nawet najgorszy tytoń był przecież lepszy, niż jego brak. Uświadomiwszy sobie, że brak jednej fajki to nie koniec świata, przestał zaprzątać tym swoją głowę. Potem wyciągnął kolejnego papierosa, coby się czymś zająć i odpalił go bez namysłu.
- Telefon? Nie przy sobie - prawda była nieco inna. Ephraim od jakiegoś czasu unikał wszelkich przyrządów, którymi mógłby się komunikować z innymi. Po części dlatego, że nie miał z kim. Choć, o ile pamięć go nie myliła, miał gdzieś swój stary telefon w stercie śmieci leżącej gdzieś w domu.
- Aż tak mnie polubiłaś? - zaciągnął się papierosem i poprawił okulary, które przed momentem zsunęły się prawie na czubek nosa mężczyzny. - Możesz mi gdzieś zapisać swój numer, może się odezwę - dodał powoli, zastanawiając się czy znajomość z siedzącą obok dziewczyną jest warta fatygi i odnalezienia starego telefonu. Albo kupna nowego. Poza tym zapewne wymagałaby wypadów do Świata Ludzi. Ale... Mogło być ciekawie. Po co miał gnićw domu, skoro mógł robić coś ciekawszego? Jeszcze to rozważy i wówczas zdecyduje.

Anonymous - 16 Sierpień 2016, 10:14

- Polubiłam? Być może. Po prostu widzę w tobie kogoś, z kim mogę spędzić kilka wieczorów - stwierdziła dwuznacznie i puściła mu oczko - kto wie, co miała na myśli, wszak to dość nieprzewidywalna kobieta była. Ephraim jeszcze nie wiedział, że miał do czynienia z Nieczystością we własnej sprośnej osobie.
Ale znalazł się pewien problem... drobiazgowy z tym podaniem numeru. O ile Impurity znalazłaby stare dokumenty, na których mogłaby podać ciąg cyferek, o tyle... nie miała czym napisać. Na wszelki wypadek, z gracją i gibkością antylopy wstała, żeby przeszperać swoje kieszenie z mizernym skutkiem.
Może powinnam zgodzić się na te wizytówki, które wciska mi szef, pomyślała mimowolnie. Przydałyby się w takich sytuacjach, serio. Chyba nawet faktycznie je weźmie, bo musiała godnie reprezentować swoją firmę w odpowiednich sytuacjach, a przynajmniej tak szef powiadał...
Westchnęła ciężko i przesunęła dłonią po włosach dość zakłopotanym gestem, chociaż rumieńców nie miała. Najwidoczniej, Mary potrafiła reagować jak normalni ludzie.
- Możesz podejść ze mną pod pracę. Wtedy poczęstuję cię numerem - rzuciła pomysłem i wyciągnęła swój telefon. - Bo w sumie... i tak będę musiała się zbierać. Mam pracę - poinformowała towarzysza i spojrzała na niego, czekając na decyzję.

Anonymous - 18 Sierpień 2016, 17:10

Ephraim przemilczał wzmiankę o zamiarach Mary. Cokolwiek miała na myśli. Zastanawiał się w co właściwie się pakował. Detektyw, tak? Ładna detektyw i specyficzna. Może to zasadzka? Ale niby dlaczego ktokolwiek miałby chcieć go łapać, skoro nawet jeszcze niczego nie zrobił. Zaciągnął się po raz kolejny i w myślach znów przeklną jakość tytoniu. W ciszy czekał aż Impurity da mu swój numer lub też w ostatniej chwili zrezygnuje i oświadczy, że to był tylko żart lub coś w ten deseń. Skupiony na wypalaniu papierosa, palcami jednej z rąk zaczął mimowolnie uderzać w ławkę, jakby na znak lekkiego zniecierpliwienia, choć w istocie zniecierpliwiony nie był. Zapewne jego podświadomość chciała się czymś zająć.
Gdy po dłużących się Ephraimowi poszukiwaniach długopisu Mary wreszcie oznajmiła, że musi iść do pracy i ma mały kłopot z podaniem mu swojego numeru, chwilowo ponownie nabrał podejrzeń. Pułapka?
- Chyba i tak nie mam nic lepszego do roboty - stwierdził i w tej samej chwili wstał z ławki, niemal automatycznie chowając obie ręce do kieszeni co nadało jego sylwetce nieco zgarbiony wygląd. - Prowadź.
Dłonią poprawił nieco swoje włosy, pogrążone w typowym dla niego chaosie, gdyż zaczęły mu powoli wpadać do oczu, czego bardzo nie lubił. Potem wyciągnął golf nieco bardziej, ażeby móc w nim schować brodę. Ułożył też swoje okulary nieco wyżej, gdyż znowu zdążyły zjechać podczas wykonywania pozostałych czynności. W oczekiwaniu na Mary dopalił swoją fajkę. Rzucił niedopałek na ziemię, przygniótł butem, a gdy już zrobił wszystko, co miał do zrobienia, spojrzał na dziewczynę wyczekująco.

Anonymous - 19 Sierpień 2016, 13:30

Lubiła Ephraima, owszem. Wydawał się być takim nieufnym człowiekiem w stagnacji, serio, byli całkiem podobni, gdyby nie to, że Impurity nie miała problemu z zaufaniem, po prostu żyła w wegetacji, od kilkuset lat, jakby świat nagle się zatrzymał, chociaż stale się wkręcił, a czas nie stanął w miejscu, bo to wszystko tak szybko się zmieniało.
Zmierzyła go wzrokiem, gdy tak stanął, całkiem znacząco wyższy od niej, chociaż niepotrzebnie się garbił. I kto tutaj wygląda podejrzanie?
Mary przesunęła językiem po suchych ustach, żeby zaraz uśmiechnąć się do niego uprzejmie. Ruszyła powoli w odpowiednim kierunku, chociaż ewidentnie nie spieszyła się. Należało delektować się tym, że prawdopodobnie spotkała swojego gatunkowego brata.
- Wyglądasz trochę jak doktorek - skomentowała rozbawiona. - Chociaż bardziej tego od trupów - dorzuciła i zaśmiała się ochryple, samej wciskając dłonie do tylnych kieszeni dżinsów.
Park zdecydowanie zaznał wyludnienia, nic dziwnego, wszak było niemal ciemno. Był całkiem mistyczny i dość mroczny, a już na pewno sprzyjał im - tym, co mają pewne braki.
Mlasnęła ciężko językiem o podniebienie.
- A ty, co tutaj robisz taki samiutki? - zapytała prawie zainteresowana, zerkając na niego z ukosa. - Nie boisz się, że ktoś zgwałci twoją niewinność?

Anonymous - 21 Sierpień 2016, 01:00

- Doktorek? - Ephraim uniósł brew. - A ty jak prostytutka - niemal natychmiast odpowiedział na komentarz Mary, choć zapewne nie brzmiało to żartobliwie, tym bardziej, że w przeciwieństwie do dziewczyny się nie roześmiał.
Oczywiście po chwili dotarło do niego, że mógł się wydać aż nazbyt niesympatyczny. Kaszlnął i nieco jakby od niechcenia dopowiedział.
- To chyba miało być zabawne - hahaha. - I pewnie nie wyszło. Tak czy inaczej, byłaś blisko, pani detektyw. Do niedawna byłem lekarzem.
Ephraimowe ''do niedawna'' było nieco naciągane. Już od dłuższego czasu nie pracował w wyuczonym zawodzie, a tym bardziej nie toczył podwójnego życia w Świecie Ludzi. Czy zamierzał jeszcze do tego wrócić? Trudno powiedzieć. Nie miał nic przeciwko tej pracy, ale całkiem nieźle sobie radził bez ukrywania swojej tożsamości w Szkarłatnej Otchłani.
- Delektuję się samotnością. Albo raczej delektowałem - odmruknął w odpowiedzi, mrużąc nieco oczy. - Myślę, że nie jestem aż taki słaby, żeby się obawiać.
Zakończywszy swoją wypowiedź grymasem imitującym dość nieprzyjemny uśmiech, zaczął zastanawiać się jak daleko jeszcze mają do pracy Mary i co mu właściwie strzeliło do głowy, że ją odprowadza.

Anonymous - 23 Sierpień 2016, 19:53

Przewróciła oczami na to śmiałe oświadczenie Ephreima, który zapewne w normalnej sytuacji i od normalnej kobiety dostałby gębę. Prostytutka? Przecież nawet cycków nie miała na wierzchu, naprawdę musi wydzielać jakieś seksualne feromony.
Jak na Nieczystość przystało. Prawdopodobnie, gdyby nie była taka zobojętniała, płonęłaby z dumy. Ciężko mlasnęła językiem o podniebienie, gdy ten zaczął się tłumaczyć.
- W takim razie, ty wyglądasz jak mój klient - stwierdziła z automatu. Większość ludzi krygowała się kupować seks, a i nawet istoty przesiąknęły jakąś dziwnym, ludzkim wstydem. I sama spojrzała na niego z łobuziarskim błyskiem w oku, jakby niewerbalnie chciała pokazać, że nie jest zła.
Bo, cóż. Przez swoje wieloletnie istnienie słyszała różne rzeczy.
Przesunęła dłonią po karku, gdy ten tak się uśmiechnął, aż samej automatycznie wykrzywiając usta w grymasie.
- I co, aż tak źle jest? Czasami dobrze otworzyć do kogoś usta - stwierdziła całkiem miłym tonem głosu, a w dodatku szczerym.
Tym bardziej do swojego brata, dodała. Ceniła sobie ich rozmowę, nawet, jeśli nie była zbyt kreatywna.
Przez jeszcze chwilę prowadzili niezobowiązującą rozmowę, a gdy już dotarli pod odpowiedni budynek, na chwilę zostawiła go samego i wróciła z idealnie białą karteczką, na której pysznił się jej numer telefonu.
- Zadzwoń do mnie, kotku - puściła mu oczko, bo jak prostytutka to prostytuka i zniknęła w swoim biurze.

[z/t]



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group